Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Główna Kuchnia

+20
Jeremy
Cook
Diena
Ragnvald
Yael
Natalie
Mikaela
Jowisz
Fangora
Saturn
Marie Anne
Merkury
Ianelle
Shaque
Julek
Effs
Justin
Elisa
Luke
Mistrz Gry
24 posters

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Sob Kwi 14, 2012 1:41 pm

Jego słowa podziałały na mnie jak zaklęcie. W jednej chwili odłożyłem widelec, a nawet wyplułem to co w tej chwili przedłużałem na brzeg talerzyka i odsunąłem wszystko od siebie. Byłem wybawiony! Całe szczęście. Choć nadal czułem taki niesmak patrząc jak Shaq pożera te swoje wytwory, to jakoś udało mi się to zignorować, a nawet zacząć się wiercić na swoim miejscu. Pod stołem machałem nogami w tempie ekspresowym ruchem wahadłowym i co raz uderzałem jedną stopą w puste krzesło stojące niedaleko mnie wydając przy tym cichy odgłos, który mi zupełnie nie przeszkadzał, ale zauważyłem, że niektórych dorosłych to denerwowało. No w każdym razie nawet o tym w tej chwili nie myślałem, więc na pewno nikogo zdenerwować nie chciałem. Zwłaszcza Shaqa. Przecież obiecał mi siekierkę.
- Wiesz, Shaq. Nie za bardzo jeszcze umiem gotować. Jakoś nie było czasu się nauczyć. Ale gdy się nauczę to na pewno coś zrobię i ci przyniosę. Tak z czystej dobroci serca. - Nieprawda, zaproponowałem to bo chciałem się trochę podlizać. Co poradzić, taka natura dziecka.
W sumie to nie miałem bladego pojęcia dlaczego Shaq broni mojego sąsiada. Można by było pomyśleć, że się znają, a nawet lubią. Bo jaki inny miałby w tym cel? Jeżeli oczywiście go ma, w co w tej chwili zwątpiłem. Oj, po prostu nie będę już na ten temat rozmawiał. I już. Wzruszyłem jeszcze tylko ramionami. A potem skupiłem się już na kawie zbożowej jaką Shaq przede mną postawił.
Powąchałem ją, zbadałem ciepło przez kubek, potem dmuchnąłem na powierzchnię, aż w końcu wypiłem łykiem.
- Powiem ci, że nawet dobre! - rzuciłem. - A masz jeszcze cukier? - Cukier był dobry. W ogóle wszystko co słodkie było dobre. No za wyjątkiem naleśników Shaqa.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Nie Kwi 15, 2012 7:43 pm

Zero taktu miał ten dzieciak. Bez przesady, żeby aż tak mu nie smakowało. Ja jadłem. Jadłem i żyłem i nic nie stawało mi w gardle. Przesadzał. Będę musiał zanieść kilka tych naleśników dla Nell. W jej smak wierzyłem. W smak Jerryego nie, chociaż to fajny dzieciak. No bo niby czemu.
-Spoko, przynieś.-przytaknąłem, chociaż jakoś nie wierzyłem, ze coś tam od niego dostanę. Znaczy podejrzewałem, ze zanim nauczy się gotować to już zapomni o swojej obietnicy. Niczego nie byłoby w tym dziwnego. Ale w sumie może trochę szkoda, bo gdyby odziedziczył zdolności kulinarne po matce to warto byłoby zjeść to co by zrobił. Ja w sumie i tak nigdy jedzeniem nie gardziłem. Chwilami wydawało mi się, że mógłbym zjeść wszystko co biega wolniej ode mnie. Dobra, do czasu nie gardziłem. Teraz kiedy wszystko jak pojebane zmienia się w żarcie to gardzę.
Cukier, biała śmierć. Słodki, w oczach niektórych pewnie ładny, a powoli zabija twój mózg. Kilkanaście lat temu zauważyłem, że wszystko co białe zabija. Cukier, sól, kokaina. Nie mówię, ze nie jest dobre i że nie używam. Mówię, ze zabija. Ale nie mógłbym go straszyć. Nie byłbym takim chujem wobec dziecka. Sięgnąłem po cukier i z dobroci serca chciałem mu posłodzić. Wziąłem łyżeczkę do ręki, a ona zrobiła się na dropsy. No to chuj. Dropsy rzuciłem do zlewu, a jeśli ta cała sytuacja będzie trwała jeszcze dłużej to chuj mnie jasny strzeli już niebawem.
Podsunąłem małemu cukierniczkę.
-Posłodź sobie.-westchnąłem, a po chwili zamoczyłem usta w swojej zbożówce.
-To jak to się stało, że szwendałeś się sam po korytarzu? Kto cie miał pilnować?
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Wto Kwi 17, 2012 5:40 pm

W sumie to cieszyłem się, że jeszcze oprócz obiecanego spotkania z siekierą, będę miał jeszcze jeden powód by odwiedzić Indianina, znaczy taki kiedy uda mi się coś ugotować. A to pewnie będzie niedługo, bo ja naprawdę szybko się uczyłem i co najważniejsze chciałem się uczyć. Znaczy znając życie, pewnie kiedy będę musiał iść do szkoły, to mi się odechce uczenia, ale do tego czasu sporo jeszcze minie mam nadzieję. Jak nie jeszcze bardziej sporo i mam pozwoli uczuć mi się samemu. Bo ja to tak za bardzo to wolałem się nie wychylać. Poza tym moi rówieśnicy byli tacy głuuupi i dzieciiiinii. No i najważniejsze, nie mieli jeszcze roku. I niby jak ja mam z takimi wytrzymać zamknięty w jednym pomieszczeniu? Nie da rady! Dla mnie musi być jakiś specjalny program, jak nic.
- Dzięki - rzuciłem gdy dostałem cukier i z rozmachem wsypałem do kawy ze cztery łyżeczki. Cztery i pół, bo nie potrafiłem się zdecydować na piątą. Oczywiście trochę naświniłem znowu na blat, bo cukier miał to do siebie, że bardzo łatwo lubił się rozsypywać, zwłaszcza wtedy kiedy nie powinien. Ale tam parę drobinek, kto to zauważy. Ja przecież nawet nie zauważyłem dropsów.
Tak na marginesie nadal machałem pod stołem nogami i to coraz bardziej energicznie.
- Yyyy... - zastanowiłem się na głos nad pytaniem Shaqa, bo w pierwszej chwili zupełnie nie potrafiłem sobie przypomnieć dlaczego tak sobie łaziłem bez nikogo. Za bardzo skupiłem się myślami na tym co wydarzyło się potem. - A wiem! Śledziłem dziewczynę jak z kreskówki! Lubisz oglądać kreskówki, Shaq? Bo ja lubię, ale tylko niektóre. Wkurzają mnie takie jak ta o dinozaurach jeżdżących pociągiem. Przecież w ich czasach nie wynaleziono jeszcze nawet kolei!
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Sro Kwi 25, 2012 3:34 pm

Patrzyłem na Małego, miażdżąc zębami kolejny kęs naleśnika. Mijające sekundy uświadamiały mi, że chyba jestem jedyną osobą, która nazwałaby ten wyrób naleśnikiem. Niestety. Niestety Jerry miał rację w tej kwestii. Moje naleśniki, bo uparcie będę tak o nich mówił, nie bardzo nadawały się do spożycia. A jednak je jadłem, obkładając co raz większą ilością dżemu. I nie krzywiąc się nawet.
Przyglądałem się temu pogodnemu wyrazowi twarzy, dziecięcej beztrosce i spontanicznej radości. Dobrze było być dzieckiem, nie? A my tak tego nie docenialiśmy. Ja nie doceniałem. Patrzyłem na swojego ojca i chciałem być duży jak on. Takie głupie dziecięce marzenia.
Jeremy, którego drugiego imienia znać nie chcę, był całkiem fajnym dzieckiem. Właściwie całkiem byłem zadowolony siedząc tak z nim. I właściwie trochę też zdruzgotany, może jeszcze trochę wypalony, chociaż to ostatnie brzmi dennie. Młody, tak jakby, reprezentował sobą to o czym przez długi okres czasu nie przestawałem marzyć i przypominał mi, ze już tych marzeń nie spełnię. Frustracja w chuj. Znaczy dla jasności, nie marzyłem o dziecku, marzyłem o kobiecie. O jej miłości, o daniu jej mojej miłości, o naszym życiu. Pewnie nie mielibyśmy dziecka tak szybko, ale może kiedyś. Moje marzenie śmiało mi się w twarz. Właśnie teraz.
Naprawdę wypaliłem się w tej swojej miłości. Jako dzieciak stuprocentowego Indianina, musiałem wierzyć w te wszystkie piękne rzeczy o jakich mi mówiono. W dobre duchy, które czuwają, w przodków, którzy patrzą, w dobro, które wraca, w drugą połowę znajdująca się gdzieś na świecie. I wystarczy ją znaleźć. I wtedy się wie.
Znalazłem Yves i wiedziałem. I miałem nadzieję. I kochałem. I nic. Żyłem bez swojego powietrza i nic. Miałem przed sobą dowód na to, że nie o wszystkim można zdecydować, ze nie wystarczy o coś walczyć wystarczająco długo. Bo przecież walczyłem długo. Miałem go przed sobą.. i nic. Poza tą wewnętrzną pustką, która wypełniała mnie w tym momencie co raz bardziej. Ale pustka nie była groźna. Mogłem sobie z nią poradzić, szczególnie kiedy wiedziałem, że ta pustka zniknie, kiedy tylko zobaczę Moje roześmiane oczy. Nie moje. Oczywiście, ze nie moje. Mojej Ianelle. Oczywiście, ze mojej Ianelle.
Przebywając z nią nie mogłem przestać zastanawiać się jakim cudem można mieć tak wielkie serce. Takie ciepło, taką dobroć i szczerość. Jeszcze dla mnie. Dla gościa, który w sumie ciągle kocha inną. Trochę chujnia. Miałem jedynie nadzieję, że Nell ufa mi i wierzy, że to ona jest dla mnie najważniejsza. I nikt poza nią. Przecież bez niej bym nie żył. Byłbym martwy. Chociaż nie dosłownie.
Spoglądając na dzieciaka uniosłem kąciki ust w lekkim uśmiechu.
-Lubię.-w sumie wydawało mi się, że każdy prawdziwy facet lubił. Przecież gdzieś tak w głębi ciągle byliśmy dziećmi. Podobno.-Faktycznie, ta o dinozaurach jest kiepska.-przytaknąłem. Tak, kurwa, widziałem ją gdzieś kiedyś i odczucie miałem zupełnie takie jak on, że w ich czasach nie było jeszcze kolei. Czasem tak po prostu coś puszczam i leci, i chuj. A potem oglądam i martwię się o przyszłość narodu, skoro ogląda takie bajki. I chuj.
-A które cie nie wkurzają?-zapytałem, odpuszczając już sobie te nieszczęsne naleśniki. Już się po prostu najadłem. Tyle. I znowu zamiast ugryźć się w język, wziąć gówniarza za fraki i podrzucić do matki, ale wygodniej by było ciotki, nawiązywałem z nim jakieś bezsensowne rozmowy. Jeszcze sobie chwilę popatrzę na to, że ten jebaniec po którym Jerry ma drugie imię, mi ukradł, zwyczajnie podpierdolił, moją pierwszą miłość.
I chuj.

/no głupio mi aż, ze tak długo nie odpisałam, ale miałam jakiś kryzys i tak od rzeczy trochę napisane, bo się wybiłam z rytmu, ale jak mi wybaczysz, to na pewno zdasz maturę tak jak chcesz, a nawet lepiej, wiem to. xD
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Sro Kwi 25, 2012 6:00 pm

/żeby to było tylko takie proste xdddd nawet nie mam czego wybaczać, w końcu każdy pisze kiedy może i kiedy ma ochotę ^^^

Kręciłem łyżeczką w kubku obijając się o ścianki w zadziwiająco równych odstępach. Jakbym specjalnie chciał zachowywać się najgłośniej jak tylko potrafię i tym samym wkurzyć Shaqa. Ale to nie do końca była prawda. Bo niby na serio z premedytacją tak się zachowywałem, ale tylko dlatego by zwrócić na siebie uwagę, której zawsze było mi mało. Lubiłem gdy ludzie na mnie patrzyli, nawet jeżeli ten wzrok nie do końca był przyjazny. Ważne, że ogółem wiedzieli kim jestem, co robię i tak dalej. Dlaczego miałem takie pragnienia? A skąd ja mogłem wiedzieć, byłem tylko niewinnym dzieciakiem, nie do końca świadomym tego co robi. Dlatego przekonanie, że wszystko ujdzie mi płazem, przychodziło do mnie tak naturalnie nie napotykając żadnych przeszkód na swojej drodze. Przeszkód w postaci wstydu, czy czegoś podobnego. Bo wiecie, akurat byłem na etapie gdy wstydu nie odczuwałem w żadnej sytuacji, zwłaszcza w takich, w których dorośli poczuliby się skrępowani. Wstyd się przyznać, ale ja czasami swoimi pytaniami potrafiłem wprowadzić w taki stan. Oczywiście niczego nie planowałem, gdzieżbym. Aż taki straszny nie jestem. Chociaż kto wie, kto wie.
- Bez-na-dziej-na! - jeszcze raz wyraziłem swoją opinię. Bo to 'kiepska' Shaqa, nie odzwierciedlało ani trochę tego jaka dokładnie jest ta bajka. Należało to podkreślić i ja niezwłocznie to zrobiłem. Z chęcią ostrzegłbym wszystkich przed oglądaniem tego typu bajek, ale jak? Najlepiej było omijać program MiniMini, ale tam puszczają kucyki. I cyrk Antosia. Lubiłem oglądać cyrk Antosia, kiedy zdarzało mi się mieć trzy lata albo coś około tego. Ale do tego nie przyznałbym się przed Shaqiem NIGDY. Onienienienie. To nie była bajka dla poważnego pięcioletniego mnie. Dlatego moja odpowiedź na jego pytanie była całkiem inna. - Lubię oglądać Auta! Znaczy te odcinki o Złomku. Choć w sumie auta nie mówią... Oj, nieważne. A widziałeś może Fineasza i Ferba? To jest dopiero bajka! - zawołałem podekscytowany, jak to zawsze gdy ktokolwiek mówi o tym co lubi. - I Sticha lubię i Galactick Football i Transformers i pingwiny z Madagaskaru. I oczywiście Batmana. - Batman był super! I ogólnie superbohaterowie byli super. Chciałbym kiedyś zostać jednym z nich, ale dokładnie to nie wiem jakbym miał ratować świat ze swoją mocą. Gdybym tak każdego odmładzał z czasem byłoby za dużo ludzi na ziemi i moglibyśmy się zapaść. Sam nie wiem. Mógłbym odmładzać jedynie tych ważnych. Naukowców. Ale oni z kolei staliby się zbyt przemądrzali. Dlatego lepiej było się ukrywać. A szkoda. Fajnie byłoby być Batmanem.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Czw Kwi 26, 2012 1:04 pm

Zabrałem mu w końcu tą łyżeczkę. Bo spoko, niech sobie dudni nogami. Sam czasem dudnię. Noga mi chodzi i dudni. Nawet tego nie zauważam u siebie, więc kiedy zauważam u innych mogę przemilczeć. To jakiś naturalny ludzki odruch. Może nie bezpośrednio wachlowanie nogami takie jak u Jerrego, ale jednak pochodna. Nogi spoko, łyżeczka była wkurwiająca. Odstawiłem ją do zlewu. Jak będzie pił powoli i dmuchał to się nie poparzy i bez łyżeczki.
-Nie wiesz, ze takie stukanie jest bardzo..-wkurwiające też.-.. niegrzeczne?-zapytałem retorycznie, tylko po to, żeby nie wyjść na jakiegoś nerwusa, a jedynie na porządnego, kulturalnego dorosłego.
-Całkowicie.-przytaknąłem na tą 'beznadzieję' całkiem szczerze. Dinozaury w pociągu. To nawet brzmi.. no właśnie. Tak czy inaczej kiedy dalej wymieniał bajki okazało się, ze wcale nie znam wszystkich. Całe szczęście. Znaczy akurat tego jego Fineasza znałem, ale tylko przelotem, więc skłamałem, ze pierwsze słyszę.
Za to batman był słaby. Odkąd trafiłem do rezydencji wydawał mi się co raz słabszy jak i cała ta reszta supermenów. Przecież my tutaj, ba, nawet sam ja, rozłożylibyśmy batmana w mgnieniu oka. I tyle, kiedy się wie, ze to wszystko nie do końca jest bajką, batman traci swoja magię. Albo kiedy się podrośnie, tego już nie jestem pewny.
-Joker to był gość.-rzuciłem mimo wszystko, bo zawsze kibicowałem Jokerowi. Taki mój mały hołd dla niego. Wspomnieć o nim w rozmowie z jakimś gówniarzem. Bieda, jakby spojrzeć na to z boku.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Nie Kwi 29, 2012 10:37 am

Trochę mnie zaskoczył wyrywając mi łyżeczkę, ale wcale a wcale się tym nie przejąłem, bo po co. Mało to razy tata, mama albo ciocia zabrali mi jakąś fajną zabawkę, która z całą pewnością wcale nie robiła tak wielkiego hałasu jakby mogła robić? Znaczy łyżeczka raczej zabawką nie była, ale moim zdaniem wszystko co można wykorzystać twórczo w różnych czynnościach powinno nazywać się zabawkami, już nie mówiąc nawet o tych wszystkich rzeczach jakie sprawiają przyjemność.
- Może trochę! - odpowiedziałem radośnie i siorbnąłem parę łyczków z kubeczka. Było jeszcze trochę ciepłe, a siorbanie ostudzało, nie. - Ciocia mnie uczyła ostatnio jakiś dziwnych zasad zachowania przy stole, wiesz? - przypomniałem sobie momentalnie. Tamten dzień był taki zabawny, ale nie miałem pojęcia dlaczego... To było trochę niepodobne do mnie bym czegoś nie pamiętał, bo przecież starałem się chłonąć jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie. Ale jakoś ani jednej zasady cioci Yael nie byłem sobie w stanie przypomnieć. No nie mogę! A przecież z chęcią bym się pochwalił przed Shaqiem co wiem i co umiem. Kurczę, to było straszne.
Hmm, Joker był złym charakterem. Zdecydowanie nim był. Czy ja czegoś nie zrozumiałem? Albo się przesłyszałem? W każdym razie nie mogłem pojąć jak można kibicować ZŁEMU CHARAKTEROWI!!! Ja rozumiem, że takiemu jak w Megamocnym można, bo się staje w końcu dobry, ale żeby takiemu złemu do szpiku kości, który zawsze jest niedobry dla ludzi i raczej tak już pozostanie? No nie rozumiałem.
- Jak to? Joker? CHYBA ŻARTUJESZ! - zawołałem zdegustowany. - Niby dlaczego był? - dopytywałem się dalej. A w pogotowiu miałem już masę argumentów za tym, że zdanie Shaqa jest głupie! I tak nie powinno być! Pierwszy raz w życiu zetknąłem się z osobą, która by twierdziła, że czarny charakter jest spoko. No proszę!
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Nie Kwi 29, 2012 6:14 pm

Aż mnie zaskoczyło to jego zaskoczenie. Kibicowanie złym charakterom nie było czymś normalnym? Ja od dziecka trzymałem kciuki za Toma, nie Jerryego, za kojota, nie strusia. Ja jebie. Może to czyni ze mnie socjopatę? Jak tak sięgam do zakamarków swojej pamięci, to z dobrych charakterów kibicowałem Motomyszom i Żółwiom Ninja. Więcej grzechów nie pamiętam.
A złe charaktery zawsze miały pod górkę. Należał się im ktoś, kto będzie im kibicował. Każdemu się kurwa, należy.
-Joker jest super przestępcą wszech czasów, trzeba to docenić.-odpowiedziałem spokojnie. Wcale nie zamierzałem się przecież wykłócać. Nie było mi potrzebne, żeby przyznał mi rację.
-Poza tym wiesz, Joker to gość, który walczył o swój cel w pojedynkę. Nie miał przydupasa jak Batman, nie popierał go cały świat jak Batmana. Wszyscy byli przeciwko niemu, a on i tak robił swoje. To chyba ma znaczenie.-dodałem. I kurwa, szczerze. Co za bohaterowie z tych wszystkich bohaterów, kiedy życie i tak zawsze układało się po ich myśli. I pewnie nauczyłem się więcej od czarnych charakterów, niż tych dobrych. Bo w końcu nie ważne jak silny jesteś gdy wygrywasz, tylko jak silne ciosy jeszcze wytrzymasz, nie?
-Ale ty i tak powinieneś kibicować tym dobrym, chłopie.-stwierdziłem, między łykami mojej zbożówki.
-Dopij co masz w kubku i cię odprowadzę.-powiedziałem, bo chociaż jego obecność życia mi nie uprzykrzała, to miałem nieodparte wrażenie, ze jeszcze trochę i ktoś może zacząć panikować, ze w rezydencji zginęło dziecko.

/napisy końcowe C;
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Soley Sro Maj 02, 2012 3:36 pm

no to lecim

Dzisiaj obudziłam się z przekonaniem, że to dzień, gdy nauczę się piec ciasto. Nigdy wcześniej podobnych myśli nie miałam, więc wcale nie chodziło oto, że poprzednie wypieki były niedobre, tych poprzednich wypieków zwyczajnie nie było. Ale od dzisiaj takie miały być, więc zadowolona z siebie poszłam do kuchni. Tylko trochę zmarszczyłam brwi, widząc w jakim stanie jest kuchnia. Ukochane miejsce większości mieszkańców. Mieszkańców, którzy za nic mieli sprzątanie po sobie. Czy oni naprawdę nie wiedzieli jak szybko namnażają się zarazki? Czy tak trudno opłukać po sobie talerz? Nim zabrałam się za pieczenie musiałam troszkę posprzątać dzięki czemu otrzymałam kilka niewybrednych komentarzy od zaspanych młodych gniewnych. Oczywiście odpłaciłam się tym samym. Skutek: marny.
Lecz teraz, gdy ciasto było w piekarniku, a ja zastanawiałam się jak to możliwe, że nie mamy w spiżarni ni grama czekolady tak niezbędnej do mojego ciasta, już całkiem nie pamiętałam o początkowych niepowodzeniach. Zajmowały mnie już tylko nowe. Gdy po raz piąty weszłam zła do kuchni po wycieczce do spiżarni, gdzie naprawdę nie było nawet niczego czekoladopodobnego, zastałam przy lodówce znajomą mi postać.
- Czy obecny stan jest warty wlewania w siebie tego świństwa lub jeszcze gorzej brania czegokolwiek? - zapytałam, przechodząc obok niej i wyciągając z szafki ukrytą tam wodę. Ta z lodówki znikała zaraz po włożeniu jej tam. Każdy o tym wiedział. Zwykle miałam gdzieś osoby takie jak Fay. Ale jakimś cudem po pierwszym spotkaniu, gdzie ona nie potrafiła nawet treściwie się wyrazić i p rozmowie z nią, gdy już była trzeźwiutka, zrozumiałam, że warto. Warto ją uświadomić, że niszczy sobie życie. To było coś w sam raz dla Soley: uratować komuś życie, przy okazji mogłam zachowywać się tak jak lubiłam: wytykać komuś wady i być odrobinę wrednym.
Soley
Soley
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Fay Sro Maj 02, 2012 4:31 pm

Huk. Usłyszałam huk. On zmusił mnie do wybudzenia się ze snu, który pozwalał mi oderwać się od brudnej rzeczywistości. Namawiał mnie do tego, abym otworzyła oczy i dowiedziała się czym był spowodowany. Nie mogłam się do tego zebrać. Powieki miałam ciężkie jak nigdy, a rzęsy posklejały się przez tusz, który nie został zmyty przed pójściem do łóżka. W końcu mi się udało. Musiałam zmrużyć oczy, bo południowe promyki wdzierające się do pokoju przez duże okno były zdecydowanie zbyt jasne. Z trudem podniosłam się na łokciach. Moje poobijane ciało również się obudziło i szybko przypomniało mi o tym, że nie było delikatnie traktowane przez ostatni dni. A właściwie to miesiące. Żeby tego było mało, odezwał się również pulsujący ból w mojej czaszce kiedy starałam się stanąć na nogi i rozejrzeć po pokoju. Vanessy nie było, pewnie już wyszła. Albo nie wróciła na noc noc. Nie wiem, to bez znaczenia. Zgarnęłam z twarzy ciemne kosmyki i skierowałam do łazienki. Już zapomniałam o powodzie dla obudzenia się.
Jak zwykle, długo wahałam się przez spojrzeniem w lustro. Bałam się swojego odbicia, z dnia na dzień coraz bardziej mnie zniechęcało. Zdjęłam z siebie koszulkę, zsunęłam bieliznę, a potem chłodny prysznic sprawił, że moje ciało zadrżało. To najlepszy sposób na trzeźwienie.
Otarłam kropelki wody z ciała, a potem w pokoju ubrałam się. Najnormalniej i przykładając do tego jak najmniejszą uwagę. Paliło mnie w gardle. Prześlizgnęłam wzrokiem po pomieszczeniu, ale jedynym napojem jakim znalazłam była wódka. Nie miałam wyboru, wzięłam łyka, ale to jedynie pogorszyło sprawę. Skrzywiłam się. Wsunęłam na nogi czarne buciory i z niemałym wysiłkiem skorzystałam ze schodów, aby dotrzeć do kuchni. Dojrzałam lodówkę, a w mojej głowie już pojawiła się wizja butelki wody stojącej w jednej z bocznych przegródek. Otworzyłam drzwiczki, ale tam wcale żadnej nie było. Przeklęłam pod nosem i oparłam się plecami o urządzenie. Palenie w gardle nie ustawało, żołądek się zaciskał, a wszystko zdawało się być bardzo niewyraźne i dalekie. Moja dłoń automatycznie powędrowała do kieszeni wytartych jeansów, w której powinny znajdować się papierosy, ale ta była pusta. Osunęłam się na ziemię i wpatrując w czubki butów czekałam na wybawienie.
To zjawiło się szybciej niż przypuszczałam. Uniosłam głowę, choć kosztowało mnie to więcej niż ktoś mógłby sobie wyobrażać. - Co Ty o tym wiesz - mruknęłam pod nosem. Wyciągnęłam dłoń po butelkę wody i zacisnęłam na niej palce. Odkręciłam nakrętkę i dość łapczywie wzięłam kilka łyków. Dlaczego ona to robiła?
Nie miałam zamiaru dziękować. Ja z reguły nie dziękuję.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Soley Sro Maj 02, 2012 8:51 pm

tak przy okazji skasowałam vanessę.

Wzruszyłam ramionami. Co ja mogłam o tym wiedzieć? Przyzwyczajona byłam, że ludzie nie wierzyli, że mogę być inteligentna, w ogóle mieć pojęcie o czymkolwiek. W domu mnie wychowano w przekonaniu o własnej głupocie. Tylko dlatego że nie konstruowałam rakiet jeszcze w pieluszkach. Ponownie wzruszyłam ramionami, a potem przeszłam dalej co by spojrzeć na ciasto. Nawet bez czekolady nie mogłam porzucać nadziei. Bywałam strasznie uparta o czym miała się przekonać skacowana dziewczyna. Wcale mi jej żal nie było.
- Oh dziękuje, nie to nie był dla mnie żaden kłopot. Naprawdę mi miło, że doceniłaś mój gest. - Nawet nie obróciłam się w jej stronę. Nie mogłam przestać się uśmiechać pod nosem, więc wolałam to ukryć niż się z tym afiszować. Mimo wszystko z jakiegoś jeszcze mi nieznanego powodu(a przecież musiałam w końcu go poznać!) zapragnęłam z dziewczyną się zaprzyjaźnić.
- Wracając do twojego pytania - dorzuciłam, powstając i opierając się o blat. Z założonymi na piersiach rękoma przyglądałam się jej. - Faktycznie nic o tym nie wiem i wiesz chyba wychodzę na tym lepiej niż ty na swoim wiedzeniu. Widziałaś ty się w lustrze? - Podobnież była z mojego wieku, ale teraz. Wyglądała na o wiele starszą, zniszczoną. Może gdyby zadbała o siebie znów przypominałaby naprawdę młodą i radosną dziewczynę, ale nie teraz.
Soley
Soley
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Fay Sob Maj 19, 2012 12:02 am

szkoda ;ccccc

Kilka łyków wody przepłynęło przez mój przemy, łagodząc pieczenie. Każdy kolejny mniej drażnił gardło, które ciągle domagało się o więcej. Uniosłam ku górze głowę i posłałam jej dość gorzki uśmiech, słysząc jej słowa, który sprawiły, że na mojej twarzy pojawiło się rozbawienie. A raczej do jej pleców. Stała tyłem. Mi to nie przeszkadzało. Poza tym, to nie twarze a umysły mnie fascynowały i wcale nie musiałam ich widzieć. Umysły ciężej było dostrzec, odczytać. W tym pomagało LSD i niezależnie od tego, co ludzie uważali, to właśnie ono pomagało widzieć świat takim jakim był. Zbiorem zależności. Wszystko to co widoczne było płytkie.
- Nie odczuwam potrzeby irytowania innych szerokim uśmiechem - wzruszyłam ramionami. Odezwał się mój żołądek. Trochę go zaniedbałam. Znów zaburczał. Zmusiłam się do wstania z chłodnej podłogi i stanięcia na własnych nogach. Okazało się to mniej męczące niż zdawało się z dołu. Podeszłam do lodówki, otworzyłam ją, a potem próbowałam skupić wzrok na jej zawartości. Nie przypominam sobie, aby cokolwiek do niej kiedyś wkładała, ale przez chwilę miałam ochotę czymś się poczęstować. Bo mdlenie stało się silniejsze niż głód. Znów sięgnęłam po butelkę wody i zamknęłam lodówkę. Czułam na sobie krzywe spojrzenie dziewczyny. Było nieprzyjemne. Miałam ochotę wrócić do pokoju, schować się pod kocem i przespać cały dzień. Aż do wieczora. Wieczorami czułam się lepiej. Znacznie lepiej. Jednak coś mnie trzymało w kuchni. Coś, co wmawiało mi, że byłam zbyt bezsilna, aby się ruszyć.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Soley Sob Maj 19, 2012 8:49 am

no wiem. już żałuje, ale wcale nią nie grałam :c

- Faktycznie lepiej straszyć na sorka, ale prysznice to nie dla mnie - odparłam, wzruszając ramionami. Pewnie jakby mi zależało to właśnie bym rozpoczęła dyskusje na temat tego jak proste gesty, wpływają na nasz relacje z innymi, ale powiedzmy kogo to obchodziło? No raczej nie Fay na kacu. Tyle pamiętałam, że ma na imię Fay i że ostatnio bełkotała mi o tym, że nie chce być jak matka. Mogła o tym pamiętać? Nie. Inaczej by się tak nie zachowywała, byłaby przynajmniej odrobinę zawstydzona jak każdy. Jak każdy, który coś głęboko w sobie kryje, a potem mówi to niewłaściwej osobie. Tylko dlaczego tak cholernie zapragnęłam, żeby okazało się, że byłam właściwą osobą? Że dobrze zrobiła mówiąc mi. To by także tłumaczyło dlaczego chciałam dowiedzieć się, który jest jej pokój i ją tam zaprowadzić. Jak nigdy.
Zbliżyłam się.
- Obstawiam, że mnie nie pamiętasz, inaczej nie zachowywałabyś się tak. Soley. Raz ci już pomogłam. Złapaliby cię jakbyś dalej leżała na korytarzu. A i zdaje sobie sprawę jak bardzo masz to gdzieś teraz, ale wtedy nie miałaś. - I właśnie dlatego nie mogłabym odpuścić. Byłam tu już jakiś czas, a wcale nie mogłam się odnaleźć, to miało przy okazji pomóc mi. Mimo całego altruizmu moje zachowanie wciąż miało podłoże egoistyczne. Poczułam się nieswojo. Zbytnio narzucałam się. Nie. Musiałam być twarda. Zasady, one są ważne. Postanowienia mają blisko do nich. Tak jak obietnice.
Soley
Soley
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Elliot Pią Wrz 21, 2012 5:22 pm

///////////////////////////////////////////////////

Kiedyś chciałem zostać kucharzem. Chyba ta pasja trwała okrągły tydzień, aż do pory kiedy okazało się, że nie każdy lubi mocno przyprawione potrawy i wystarczy jeden posiłek przyrządzony przeze mnie, by raz na zawsze nauczyć się nie tykać żarcia Elliota. A przecież ja tak bardzo lubiłem się dzielić tym co gotowałem z innymi... Naprawdę wielka strata, że zwyczajne kubki smakowe nie są w stanie tolerować moich przypraw, naprawdę szkoda. Może dlatego tak często jadałem sam? Całkiem możliwe. Ale winna mogła być również książka, którą trzymałem w lewej ręce z daleka od moich skrzydełek w przyprawach. Wiele osób twierdzi, ze czytanie w trakcie posiłku jest nieodpowiednie. Jedynie niszczy się w ten sposób książkę, ale ja nie potrafiłem mimo wszystko odmówić sobie tej przyjemności. Jak i czytania w wannie, czy na dworze leżąc na trawie. I choć po takim czytaniu zostają ślady, to są dobre ślady. Świadczące o całkiem odrębnej historii książki, niż ta zapisana słowami.
Obok mnie plotkowały dwie trzynastolatki, a za mną jakaś starsza dziewczyna kroiła sobie marchewkę do sałatki. Nie przeszkadzał mi żaden z tych odgłosów. Byłem pochłonięty przez całkiem inny świat. Aż do pewnego momentu.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Zoja Pią Wrz 21, 2012 6:35 pm

Wydawało mi się, że świat ostatnio mnie nie lubi. Albo to ja jego, nie wiem. Mogłam zwalać to na PMS, mogłam zwalać na tragedie rodzinną jaką niewątpliwie była dziwna śpiączka Kostka. mogłam zwalać na wszystko inne. Nie chciałam pojąć, że to po prostu ja i moje okropne nastawienie do świata z powodu tych wyżej wymienionych powód. Każdy miewał gorsze okresy, a ja swój przeżywałam jako zło największe i odbijało się to na wszystkich. Nawet ci wszyscy ludzie wciąż do niego przychodzący mnie irytowali, czemu przyłazili i tylko tam smęcili, skoro nie potrafili mu pomóc? Ja chodzić przestałam, bo nie chciałam na niego takiego patrzeć. Ale wracając do tematu to naprawdę coś ze mną i ze światem musiało być nie tak. Smętna melodia ciągnąca się za mną tylko to potwierdzała, akurat był dzień, po tym dniu, w którym złamałam swoją obietnicę niechodzenia do Kostka by pamiętać go takim szczęśliwym i żywym jak mu się układało z Gerdą. Gerda, ona też mnie irytowała. Jak można było tak się zapuścić i chyba mnie unikać, tylko dlatego że jej powtarzałam, że musi coś ze sobą zrobić? Wszystko było takie irytujące i sprawiało, że raz miałam ochotę warczeć i mordować każdego kto się odezwał, a innym razem rozpierała mnie wywnętrza chęć zmian, która szybko zanikała przy kontakcie z innymi.
Uznałam, że kawa i może jakaś słodycz wciąż jeszcze dobra i w miarę możliwości przez żadnego wariata nie polizana/obsikana/czy cholera wie co oni z tym robią, może mi pomóc. W ten sposób wylądowałam w kuchni, zaspana, średnio kontaktująca i dręcząca samą siebie melodią z filmu jaki wczoraj oglądałam. Potworność.
- Cześć, Elliot - mruknęłam, pochylając się i całując go w policzek, by następnie powlec się do ekspresu z kawą. Wszystko wypite, zużyte, więc jęcząc rozpoczęłam poszukiwania kawy gdzieś po szafkach. Znalazłam stare herbatki i czyjeś, ukryte za paczką czegoś ohydnego nie do określenia, napoczęte ciastka. Jak miło. Z czekoladą. Mniam. Taka dalej pół przytomna powróciłam do Elliota, pakując się na krzesło obok niego, oparłam głowę o jego ramię, całkiem zapomniałam, że przyszłam też po kawę. - Film, którymi mieliśmy razem wczoraj obejrzeć był beznadziejny - oznajmiłam, niby to nie oczekując, że teraz mnie zacznie przepraszać, że o mnie zapomniał. Nic mu nie napisałam, kiedy nie przyszedł. Po prostu to coś włączyłam i przy tym zasnęłam. Przetarłam twarz dłonią, starając się chociaż w ten sposób przebudzić, musiałam wyglądać okropnie w pomiętej koszuli w kratę, która to nawet plamę na piersi posiadała, małą ale widoczną i w poszarpanych spodenkach, stan trampek należałoby przemilczeć, a o twarzy i włosach myśleć nie chciałam. Może dlatego Elliot jeszcze na mnie dłużej nie popatrzył, tylko wciąż czytał książkę. Burknęłam pod nosem coś niezrozumiałego i wgryzłam się w ciastko.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Elliot Pią Wrz 21, 2012 7:34 pm

- Cześć Zoja - oderwałem się chwilę od książki, by spojrzeć na nią i uśmiechnąć się z zamkniętymi ustami. Bo z otwartymi nie wypadało, w końcu jadłem. Więc pewnie także nie powinienem nic mówić, ale musiałem przecież się przywitać! Zresztą byłem zbyt rozkojarzony książką, by w tej chwili racjonalnie myśleć i pamiętać o podstawach ludzkiej kultury i dobrego zachowania. Agatha Christie zawsze potrafiła wprowadzić mnie w taki stan! Gdyby nie to, że nie żyła dobre parę lat, pewnie bym zastanowił się nad związkiem z Zoją, na jej rzecz. Nawet jakby była starsza! No dobra, żartuję. Ostatnio doszedłem do wniosku, że za nic z Zoją bym się nie rozstał i każda chwila spędzona z nią to jak chwila w niebie!
Kiedy podeszła do ekspresu wróciłem do książki i nawet nie zauważyłem, kiedy przysiadła się obok mnie. Ba, nie poczułem nawet jak kładzie głowę na moje ramię, ale mnie nie wińcie! Jefferson właśnie oświadczał, że chce przepisać swój cały majątek na Ruby! To takie niedorzeczne.
- Um? - zapytałem nieprzytomnie Zoi, bo nie do końca załapałem o czym mówiła. No może nie tak całkiem nie do końca. - Tak, tak. Kompletnie beznadziejny. Znajdziemy drugi - zapewniłem. Tylko o co chodziło? Chyba jedynie sam najwyższy wiedział. I dziewczyny obok, bo popatrzyły na mnie jakbym właśnie popełnił największą zbrodnię na świecie. Więc odłożyłem książkę i spojrzałem na swoją dziewczynę.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Zoja Pią Wrz 21, 2012 8:31 pm

Nie mogłam uwierzyć, że nawet Elliota musiałam zaliczyć do kategorii: irytujący. A nawet jeszcze nie miałam pojęcia jaki mamy dzień i godzinę! Paskudnie się wszystko zaczynało. Postanowiłam jednak być wspaniałomyślna i odpuścić mu wpadkę z filmem. Przecież znalazłam go doskonale: wciągnął się właśnie w książkę i czemu ja głupia coś do niego mówiłam.
- Co czytasz? - Sięgnęłam po książkę. Można rzecz, że byłam już całkiem przytomna chociaż dalej gdzieś tam tłukła mi się durna melodyjka z filmu, który to musiałam sama obejrzeć i wciąż nie miałam swojej kawy. Chyba nie był zbyt zadowolony, że mu przerywam. Przekartkowałam podniszczoną książkę, stwierdziłam, że nuda i rzuciłam na stół. Jak będzie chciał to sobie ją weźmie, nie? - Chce kawy - jęknęłam, kładąc się praktycznie na stole, łokciem coś ruszyłam, ale na szczęście się nie wywaliło, za to ciasteczka ugrzęzły pode mną na dobre. Nieważne, tak mogłam przymknąć oczy i powrócić do swojego nieogarniętego stanu. Nie zamierzałam się ruszyć po ową kawę. Liczyłam, że moja zdecydowanie lepsza połówka to zrobi. Od tego były lepsze połówki.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Elliot Sro Wrz 26, 2012 3:18 pm

- Agatę Christie... - odpowiedziałem automatycznie nie odrywając się od książki. Nie widziałem nic złego w tym, że jednocześnie rozmawiałem i czytałem, bo robiłem to na okrągło i zazwyczaj byłem tak pochłonięty czytaniem, że raczej nie zauważałem reakcji innych na moje zachowanie. A zresztą nawet jakby była zła to i tak nic by to nie zmieniało, bo przecież moja sprawa, czy zachowywałem sie kulturalnie czy też nie. Przecież inni byli o wiele bardziej niekulturalni niż ja, mega bardziej. Na przykład wyrywali z czyichś rąk książki. Nie żebym oskarżał o coś Zoję, bo gdy tak spojrzałem na nią wertującą książkę to w pierwszej chwili byłem zły, ale chwilę później moje serce się rozczuliło jej widokiem. Zoja była czasem najsłodszą istotą na świecie i trudno było z nią walczyć. Pogłaskałem ją czule po pleckach, kiedy rozwalała się na stole i szepnąłem do niej bardzo bardzo cichutko. - Zrobię ci kawy. - Podnosząc się od stołu przez chwilę się zawahałem a potem równie czule pogładziłem książkę, chowając zakładkę odrobinę głębiej i poprawiając jej położenie na stole. Ale spekulacje o tym był traktował książkę czulej niż Zoję były błędne! Traktowałem je po równo.
Podszedłem do ekspresu do kawy i rozpocząłem wszystkie czynności. Zaczynając od wyboru kubka. Z białym kotkiem z różową kokard.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Zoja Sob Wrz 29, 2012 2:37 pm

Czy to nie okropne, że z naszej dwójki to nie ja miałam prawo być niezadowoloną, a to własnie ja niezadowolona byłam. Bo przepraszam bardzo, rozumiem zabrałam mu tę książkę, no ale żeby potem ją głaskać! Tak mi było miło, że jednak jestem ważniejsza od książki, a on ją potraktował tak samo jak mnie. Rzuciłam książce złe spojrzenie, uważaj kupo papieru, bo może ktoś się przypadkiem wpakuje do kibla. Mimo wszystko Elliotowi wybaczyłam: robił mi kawę, a ja mogłam dalej sobie leżeć na blacie stołu, no można czegoś więcej do szczęścia. Ah tak, ciasteczka. Trochę się zgniętły od trzymania pod piersiami, nie żebym miała czym to przygnieść, ale nawet płaska klatka piersiowa by tu zadziałała.
- To co wczoraj robiłeś? - Odezwałam się, przypominając sobie, że przecież jeszcze nie przeprosił, że go nie było u mnie i w ogóle nie wyznał czemu go tam nie było! Pewnie zapomniał, że się umówiliśmy. Na pewno.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Elliot Nie Wrz 30, 2012 3:30 pm

- A takie tam - odpowiedziałem wymijająco. Miałem nadzieję, że wymijająco, bo w zasadzie rzadko kiedy tak mówię, co uniemożliwia mi nawet samo udawanie. Nigdy nie byłem zbyt dobrym w udawaniu, choć pewnie inni uważali inaczej, bo czasami zdarzało mi się brzmieć strasznie sztucznie. Sam nie wiem czemu, może dlatego, że byłem za sztywny. Czasami wydawało mi sie, że Zoja nie lubiła mojej sztywności i jej to przeszkadzało, ale przecież nigdy niczego przed nią nie ukrywałem, więc od zawsze wiedziała czego się po mnie spodziewać. No dobra, jedną rzecz przed nią jednak ukryłem. Wycieczkę na jarmark razem z Effy. Zawsze kiedy sobie przypominałem o tej okropnej zdradzie, bo niewątpliwie było to zdradą, to zaczynałem czuć się nieswój. "Moralność to jest to, co pozwala nam być wiernym sobie." Ja nie byłem wierny sobie, ani Zoi. Byłem człowiekiem niemoralnym. Ale czy Zoja nie dała mi jasno znać, że lubi niemoralnych gości? Takich BAD? Jej Rasmus właśnie taki był! Uh, okropne jest zwalać winę za swoją zdradę na Zoję. Ale właśnie tak się usprawiedliwiałem.
- Zoja, dlaczego mnie lubisz? - zapytałem nagle stawiając przed nią parującą kawę, cukier w słodkiej cukierniczce i kartonik ze śmietanką. Zabrałem jej też ciastka i wyłożyłem na talerzyk. Nawet jak nie byłem moralny to jakieś odrobiny kultury mi zostały. Albo i nie. Przecież niedawno i kulturę ignorowałem.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Zoja Nie Wrz 30, 2012 4:22 pm

Zazgrzytałam zębami. Coś ukrywał, ale przecież skoro był taki kochany i robił mi kawę i jeszcze się na mnie nie spojrzał z miną: coś dziwnie wyglądasz, tylko dlatego że się jeszcze po wstaniu bardzo nie ogarnęłam, nie mogłam mu robić wyrzutów i żalów, poczekam nie. Dobra czułabym się głupio mu wytykając to ukrywanie co wczoraj porabiał skoro był dla mnie taki dobry, ale z drugiej strony: może był taki dobry, bo miał coś na sumieniu? Niestety z Elliotem był ten problem, że on był dobry dla ciebie nieważne czy miał coś na sumieniu czy nie, więc jak tu wyczuć różnicę pomiędzy jednym byciem dobrym a drugim? No nie da się.
- Co? - bąknęłam, bo właśnie byłam skupiona na wlewaniu sobie śmietanki do kawy i idealnym odmierzeniu jednej łyżeczki i pół, lubiłam na słodko, bardzo słodko. - Czemu zadajesz tak dziwne pytania? - Spojrzałam na niego, chociaż to było trudne, bo kawka mi tak ładnie zaraz przed noskiem pachniała. Jednak zrozumiałam, że to w jakiś sposób ważne pytanie, więc się ogarnęłam i na moment o kawie zapomniałam. - W sumie to właśnie za takie wyskoki cię lubię i za te książki, chociaż czasem mnie irytują i za to, że pyszną kawę robisz. - No, powiedziałam. A nie byłam w takich bzdetach najlepsza. O był w tym dobry. I za to go lubiłam i za to wszystko w czym się tak różnił ode mnie, tylko czemu nie umiałam tego tak ładnie na głos powiedzieć? Aż mi się ciastka odechciało.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 8 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach