Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Główna Kuchnia

+20
Jeremy
Cook
Diena
Ragnvald
Yael
Natalie
Mikaela
Jowisz
Fangora
Saturn
Marie Anne
Merkury
Ianelle
Shaque
Julek
Effs
Justin
Elisa
Luke
Mistrz Gry
24 posters

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Fangora Pią Maj 06, 2011 11:56 am

Słuchałam go uwaznie i nawet probowałam sobie to wszystko wyobrazić. Okrutnego kota wbiegajacego na mój balkon i mordującego Fryderyka. Nie, to było absurdalne. Nie było miejca na coś takiego w mojej optymistycznej wizji świata.
-Kot musiałby mieć skrzydła, zeby wfrunąc na mój balkon, po Fryderyka-zauważyłam, uśmiechajac się spokojnie. Nie miałam potrzeby bać się o ta moją papugę. Nic jej nie będzie.
-Chyba, ze ktos by takiego wpuścił do pokoju, ale wątpię. Maggie nie jest tak złośliwa-dodałam w pełni o tym przekonana. Wierzyłam, ze Mag, gdzieś tam w głębi, nawet by za mną tęskniła, gdybym musiała się wyprowadzić.
-Nie musisz martwic się o Fryderyka. Naparwdę.-zapewniłam, daleka od rozpaczy, tylko czy aby na pewno Saturn mógł sie martwic o moja papugę? W sumie to prawdopodobne, a poza tym to byłoby takie miłe i urocze z jego strony.
Później pozostało nam ustalić szczegóły (ale nie za bardzo szczegółowe) pikniku, pomyć kubki po herbacie i talerzyk po kanapkach i mogłam pójść do siebe. A po drodze zahaczyć jeszcze o milion miejsc.

/zmiana daty!
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jowisz Pią Maj 06, 2011 5:21 pm

/ hm, hm, hm /

Powiedzmy sobie szczerze: daty oraz ich znaczenie to nie jest moja mocna strona. Powiedzmy sobie jeszcze szczerzej: nawet jeśli Saturn jakoś odkryłby co my dzisiaj mamy to by nawet się tym nie przejął, także wszystko pozostawało w mych rękach. Szkoda, że aktualnie była tak późna godzina, ale bary i inne ciekawe miejsca miały być jeszcze długo otwarte. I tylko na to liczyłem.
- Tu jesteś! - zawołałem, gdy wreszcie znalazłem brata, wchodząc do pięćdziesiątego piątego i pół(bo szafę trudno zaliczyć jako całe pomieszczenie) pokoju dzisiaj. Odgarnąłem to gównianą grzywkę z oczu i wyszczerzyłem szeroko do brata. - Dzwudziecha nam strzeliła! - oznajmiłem mu. Pociągnęłam nosem i co poczułem: krew. Dziwne. Zwłaszcza, że to chyba miało coś wspólnego z Tonym. No nic. Nie mi się tym przejmować. Złapałem jakieś tylko lekko nadgniłe jabłko z koszyka na stole i posadziłem na owym stole tyłek, wgryzając się w owoc i czekając na reakcje brata. Raczej nie rzuci się z życzeniami. No ja mu ich na pewno składać nie zamierzałem. Wiecie jakie to wkurwiające, gdy ci włosy odrastają?Może wiecie, może nie, ale dla mnie to było wręcz wybitnie dołujące, zwłaszcza, gdy mogłem oglądać tego dupka z moimi włosami!
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Saturn Pią Maj 06, 2011 5:32 pm

Oczywiście nie mieszałem się do szczegółów tego całego pikniku. Fangora doskonale się na tym znała, więc zostawiłem jej pole do popisu, żeby brzydko nie nazwać to olewaniem sprawy. Pożegnałem się z nią, gdy oznajmiła, że musi lecieć, a sam postanowiłem dokończyć kanapki, które mi zrobiła. Nie mogły się w końcu zmarnować. Gdy tak przeżuwałem to wszystko do głowy coś mi wpadło, coś co po części napełniało mnie przerażeniem, że aż włosy stawały mi na karku.
A czy ten piknik to nie jest przypadkiem randka? Dlaczego ja zawsze muszę tak wolno kojarzyć fakty? A może jednak wcale nie wolno? A może nawet nie tyle wolno kojarzyłem co źle? Fangora wcale nie brzmiała jakby chciała się umówić na randkę. Ale jak inaczej można nazwać spotkanie dwóch osób odmiennej płci? Na kocu?
Moje jakże dramatyczne rozmyślania przerwało przybycie nikogo innego jak Jowisza. Na serio jeszcze go tu brakowało i to z taką durną wiadomością.
- Wiem, że strzeliła. No i? - zapytałem, bo akurat dziś, po takiej dozie dziwnego humoru jaki miałem przy Fangorze, nawet Jowisza nie byłem w stanie prawidłowo skojarzyć. - Oczekujesz prezentu?
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jowisz Pią Maj 06, 2011 5:47 pm

Normalnie byłem pod wrażeniem. To do mnie to dotarło niedawno, a on wiedział! I nie mógł rano burknąć durnego sto lat? Przynajmniej bym tyle nie siedział i nie kombinował czemu dzisiejszy dzień wydaje mi się być szczególnym. Znaczy szczególnym. Na treningu się zagapiłem w lesie i przyrżnąłem porządnie w konar. I co to niby za szczególny dzień?
- Nic - burknąłem, ścierając z brody sok z jabłka. Całkiem niezłe było, ale nie mi oceniać smak potraw, bo jako wilkołak potrafiłem wciągnąć wiele rzeczy, na które normalny człowiek nawet by nie spojrzał. Pieprzony instynkt, a potem siedzisz nad kiblem i rzygasz, bo surowe mięso jest jednak niezbyt dobrym pomysłem na przysmak wedle mego żołądka.
- Liczyłem, że zadziała ta cała bliźniacza telepatia czy inne gówno i zrozumiesz, że właśnie rzucam propozycje wybycia do jakiegoś miejsca w Tromso i opicia tego. - Dobrze by było gdyby się okazało, że posiadamy fundusze. Kasa była, ale to tak jakoś jeszcze na ten miesiąc nie dopłynęła i... i może on ma.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Saturn Pią Maj 06, 2011 5:56 pm

Oj, czułem, że jest na mnie zły. Ale przecież mógł się spodziewać, że nie będzie mi się chciało go specjalnie teraz szukać po rezydencji by złożyć durne życzenia. Mieliśmy już tyle urodzin, no kurwa, nie nabawił się jeszcze? Zresztą czym ten dzień różni się od innego? Niczym. Nie zamierzałem tego zmieniać. Oczywiście pokładałem wiele nadziei jeszcze w to, że nikt z pozostałego rodzeństwa się nie dowie, bo wtedy już będziemy mieli przesrane.
- Dobrze, że nic. Możemy opić - to drugie dodałem już dla świętego spokoju, bo jednak zdawałem sobie sprawę, że bez niczego to się jednak nie obędzie. A wybycie do jakiegoś baru wcale nie wydawało się najgorsze. Może gdy się napije zdołam zapomnieć na co się zgodziłem? W sensie piknik? - Wiesz... Przed chwilą była tu Fangora, kojarzysz? - rzuciłem do Jowisza zupełnie nie wiedząc dlaczego zaczynam ten temat. A może wiedząc? W końcu Jowisz bardziej znał się na laskach niż ja. Ja zawsze miałem na nie wyjebane.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jowisz Pią Maj 06, 2011 6:20 pm

Zaraz zły. Zwyczajnie myślałam, że jakoś powykorzystuje ten dzień, a tu nic. Od rana biegałem po lesie. Po lesie kurwa. Ale to nic. Przyzwyczaiłem się. Nie będę narzekał. Niech koty się mają w opiece. Swoją drogą to niezwykłe, że mój brat wydawał się być jakiś taki nieobecny. On myślał czy jak? A może dzisiaj za dużo wypalił i tak to coś mu zrobiło z mózgiem? Kto go tam wie.
- Możemy. Trzeba. - Oznajmiłem swoim stanowczym tonem. Miałem i taki. Był ton do zastraszania dzieciaków, gdy te wlazły mi pod nogi. Do tłumaczenia się przed Starszymi i wiele, wiele innych. Może kiedyś zachce mi się je wymienić. Ta kurwa, z pewnością. Rozejrzałem się za koszem, gdy w ręku miałem już tylko ogryzek. Dostrzegłem go w kącie. Przymknąłem oko i celnie rzuciłem. Znaczy celnie. Odbiło się od ściany, ale ważne, że trafiło gdzie trzeba.
- Ta taka wiecznie radosna i trochę dziwna? Z ptakiem łazi. - Odpowiedziałem automatycznie, ale zupełnie nie pojmowałem czego on w ogóle o nią pyta. Zupełne przeciwieństwo Saturna. Zamierzał się poskarżyć, że była za radosna?
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Saturn Pią Maj 06, 2011 6:32 pm

- Taa, to ta - odpowiedziałem mu znów jakimś dziwnym tonem obserwując tor lotu ogryzka. Nie ma co, bardzo fascynujące zajęcie. Ale takie obserwowanie jest lepsze niż zamęczanie się myśleniem nad tym, czy to rzeczywiście jest randka, czy nie. Bo w moim odczuciu nie była. Ale co ja sie kurwa tym aż tak przejmuję? Czy nie mam lepszych zajęć? Miałem iść pić z bratem, a nie. Weź się kurwa w garść Saturn i wyjeb myśli o Fangorze z głowy. Ostatnim razem tak zrobiłeś i co? Źle ci z tym było? Ani trochę. Więc co ci stoi na przeszkodzie? - W sumie nieważne - dodałem. - Zapomnij.
Chyba dobór słów jakich użyłem wcale nie pomagał w tym, by Jowisz dał mi spokój, oj nie. U mnie samego wzbudziłoby to cholerne zainteresowanie. A przecież jednak z charakteru nie różniliśmy się z Jowiszem za dużo. Się kurwa wpakowałem.
- To co? Leziem? - miałem nadzieję, że jak wyrażę choćby odrobinę entuzjazmy co do iścia gdzieś to Jowisz da mi spokój chcąc wykorzystać tą chwilę. Miałem bardzo wielką nadzieję. Ale wiadomo jak to z nadziejami bywa. Kurwa.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jowisz Pią Maj 06, 2011 7:18 pm

Popatrzyłem na niego z miną głupka, ale zupełnie nie wiedziałem co on wyprawia. No bo po co zaczynał temat skoro nie zamierzał go skończyć? Nagle wygadany chciał się zrobić. Ona mu się oświadczyła czy co? Jakiś taki nieswój był. Co taka radosna Fangora mogła zrobić Saturnowi? A jeśli to jest trwalsze niż Saturn-mazgaj stworzony przez Szathę? Nie, skąd mi się wzięły te czarne scenariusze w ogóle.
- Jak chcesz - rzuciłem. Gdyby mi się chciało to właśnie bym się na niego rzucił, przygwoździł do podłogi i kazał gadać co wie, ale mi się nie chciało. L e n i s t w o. To okropnie ograniczało człowieka. Zrobić coś z tym? Nie chce mi się.
- Leziem - odparłem. Krótko i rzeczowo. To było najlepsze. Po co mówić wiele skoro kilka krótkich zdań może przekazać to samo? Zupełnie nie rozumiałem idei zbędnego rozgadywania się. Im ktoś więcej gadał tym mniej chciałem z nim mieć do czynienia. No albo wsadzić go do jakieś szafki. W rezydencji mieliśmy dużo, dużo szafek, jeszcze fajniejszych schowków i innych rupieciarni. Jak ktoś gdzieś się zapodział to zawsze było przez to na nas. Ale cóż. Taki już nas los.

/ skok /
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Wto Maj 31, 2011 5:33 pm

/ muahahaha - on żyje!

Przetarłem oczy i niemalże na oślep ruszyłem w stronę lodówki, każąc wszystkiemu po drodze się zamknąć. W myślach. Ludzie by mnie w życiu nie posłuchali, ale te upierdlistwa wokół musiały. Wyciągnąłem sok z lodówki. Zabełtałem i stwierdziłem, że dziwna lekkość to zwykła pustka. Wzruszenie ramion i odstawiamy karton do środka, by wyjąć inny. Tym razem karton jest cięższy i nawet zawiera w sobie multiwitaminę. Wzdrygam się, ale pije dalej. Uwielbiam sok z rana. Dopiero teraz mogę serio spróbować otworzyć oczy, by odkryć, że akurat tak wiele osób tu nie ma. Tym lepiej. Mój rytuał poranny nie lubił widoku zbyt wielu ludzi przed dojściem do etapu: bestia nadaje się do życia. Po co tak rano wstałem? Bo straszne hałasy urządzali od rana to się wkurwiłem i poszedłem sobie.
- Nienawidzę poranków - mruknąłem, opadając na jedno z krzeseł. Przede mną już piętrzyła się sterta kanapek, które zamierzałem pochłonąć. Tak. Mówiłem do owej sterty kanapek. Skoro gadam do elektroniki to czy nie mogę powiedzieć czegoś czasem do swojego jedzenia? Wiem, że to się zbytnio kojarzyło z Jankiem, ale trudno. - Spadaj. Wcale nie myślę być drugim Jankiem. - Nawet starczyło mi energii na pokazanie wulgarnego gestu w stronę kuchenki. Jakie to wszystko robi się wredne, gdy odbieram im swobodę. Jakby mi w myślach czytało w sumie. Podrapałem się po głowie. Czytało? Spojrzałem na kanapki. Nieważne. Pochwyciłem pierwszą z brzegu i szybko pochłonąłem.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Ianelle Wto Maj 31, 2011 8:01 pm

/przeskok/


Ach, Lato. Ciepłe słońce i bezchmurne niebo sprawiały, że czułam się troszkę jak w domu, jak nad moim ukochanym, turkusowym morzem. Oczywiście wszystko było inaczej, niż ostatnim razem, gdy tam byłam ale... Któż nie lubi wspomnień? Na wspomnienia właśnie zebrało mi się dzisiaj, kiedy zaspana schodziłam do kuchni, gnana oczywiście potrzebą żołądka. Mój brzuszek urósł już i rysował się wyraźnie, nawet pod lekkimi, luźnymi sukienkami które nosiłam. Co ciekawe, nie przeszkadzało mi to. Wcześniej obawiałam się, że nabawię się z tego powodu kompleksów, a gdy przyszło co do czego.. byłam zadowolona.
Och, jak mogłabym być nieszczęśliwa, gdy koło mnie wreszcie był Merkury, który powrócił z tej całej wyprawy cały i zdrów. Wreszcie był ktoś, kto prawdziwie się mną zajmował i kochał mnie jak wariat. I był wariatem. Eddie, który czasami spędzał godziny jedynie głaszcząc mnie po brzuchu i powtarzając jak bardzo mnie kocha. Uzdrowiciele powinni być zadowoleni - miałam zapewniony spokój i relaks na tyle, na ile tylko się dało w tym miejscu.
Zeszłam do kuchni, oczywiście boso, jak to ja, ziewając krótko i przeczesując palcami coraz dłuższe, czarne włosy.
-Um... Nie uważam, że jesteś drugim Jankiem Luke. - odpowiedziałam, zatrzymując się w pół kroku z trochę zdziwiona miną. Dopiero po chwili skojarzyłam, że nie mówił do mnie, a raczej do jednego z urządzeń elektrycznych.
-Tak czy inaczej, dzień dobry! - dodałam zupełnie wesoło na powitanie, podchodząc do lodówki i zaglądając do jej wnętrza z nadzieją. Co by tu... dżem? I mleko? I co jeszcze...?
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Sro Cze 01, 2011 2:35 pm

Prawie spadłem z krzesła, gdy kuchenka przemówiła na głos i to takim uroczym kobiecym głosem z francuskim akcentem. Kuchenka nigdy nie miała tak ładnego głosu. Spojrzałem i zamarłem. Że też Ian mogła sobie pomyśleć, że śmiałbym tak powiedzieć do niej? Nigdy w życiu.
- Przepraszam Ianelle. Nie mówiłem do ciebie tylko do tej wrednej jędzy za tobą - więcej tłumaczyć nie zamierzałem. Kanapki na mnie czekały! Z pełnymi ustami wymamrotałem jeszcze dzień dobry w stronę dziewczyny, ale więcej ani słowa. Z pełnymi ustami się nie mówi, a ja byłem potwornie głodny. Ale proszę sobie nie wyobrażać, że rzucałem się na te kanapki jakbym miesiąc nie jadł. Po prostu pochłaniałem je szybko. Dzisiaj miałem tylko dokręcić parę śrubek w Fordzie i spróbować odpalić me dzieciątko. Ah gdyby udało się nim przejechać się przynajmniej po terenie rezydencji. Nie dlatego, nie chciałem jechać dalej, bo bałem się, że zaraz się zepsuje, wcale nie dlatego. Po prostu jeszcze było za wcześnie.
- Ciebie też brutalnie obudzono czy zwykle wstajesz tak rano? - Zresztą teraz znów było durnie i musiałem się przyzwyczaić, że jak szedłem spać było jasno i jak spałem było jasno i jak wstawałem było jasno. I weź tu się połap w porze dnia bez zegarka. Otarłem usta ręką, obserwując wciąż przygotowującą sobie śniadanie Ian. Sporo tego jak na drobną kobietę. Kobietę w ciąży. One wtedy podobno jadły ogromne ilości. Jak ja zwykle. - A może wcale nie jest tak rano? - Zastanowiłem się na głos. Noce, dni polarne. Wszystko upierdliwe.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Ianelle Sro Cze 01, 2011 6:51 pm

Po chwili zastanowienia wyciągnęłam również jogurt poziomkowy i śmietanę, a z szafki nad zlewem całkiem nowe i nieotwarte cheeriosy. Wreszcie! Ja tak bardzo lubiłam smak świeżo otwartych płatków, a w Rezydencji tak trudno było się na nie natknąć... Oczywiście, gdybym wspomniała o tym Merkuremu, prawdopodobnie ruszałby co wieczór jeepem Julka do Tromso, żeby mi je przywieźć i żebym miała je przygotowane na rano. Ale na szczęście nie wymskło mi się to jeszcze. Na szczęście, bo Eddie i tak, odkąd wrócił, skakał wokół mnie jak szalony, starając się spełnić każdą moją zachciankę, włącznie z tymi, o których nie zdążyłam nawet pomyśleć. A to, choć było urocze z jego strony, stawało się troszeczkę męczące, nie tylko dla niego, ale chwilami również dla mnie... I w sumie, co z tego, skoro kochałam go tak bardzo?
Z całym tym jedzeniem oraz dwoma miskami, usiadłam niedaleko Luka, zabierając się do przygotowania sobie posiłku.
-Hm, można by powiedzieć, że brutalnie obudzono, tyle że była to kwestia żołądka, więc w sumie również pasuje stwierdzenie, że wstałam tak rano sama. - odparłam, mieszając w misce jogurt z mlekiem i śmietaną i dopiero po chwili odkrywając, jak enigmatycznie musiała zabrzmieć moja wypowiedź. Zachichotałam wedle swojego zwyczaju i wsypałam do miski płatki, mieszając je lekko łyżką. Ale tylko trochę! Żeby za wcześnie nie rozmiękły i wciąż były uroczo chrupiące.
-Wydaje mi się, że jest koło 8. - odpowiedziałam, nie spoglądając jednak na zegarek, a bazując na moich własnych domysłach i obliczeniach, związanych z tym, że kiedy wychodziłam z pokoju, było mniej więcej wpół do. No a przecież dłużej niż piętnaście minuty nie mogłam tu iść, choćbym nie wiem jak się starała.
Luke był dla mnie ciekawą osobą. Po pierwsze dla tego, że nie wiedzieć czemu znałam go prawie tylko z opowieści Mikaeli, sama zaś nie miałam z nim większego kontaktu. A przecież był facetem mojej przyjaciółki i współlokatorem mojego faceta! Owszem, znaliśmy się, ale nigdy nie mieliśmy okazji jakoś dłużej pogaworzyć.
Po drugie zaś, skrycie kochałam się w jego zabawnym, irlandzkim akcencie, którego za nic nie byłam w stanie odtworzyć z moim, jak to mawiał Cook "francuskim języczkiem". Mój angielski brzmiał troszkę zbyt miękko, trochę zbyt urywanie gdzie nie gdzie... I już. I nie bardzo co był z tym zrobić.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Czw Cze 02, 2011 4:10 pm

Pokiwałem głową. Jeszcze się na tyle nie rozbudziłem, by móc powiedzieć z całą mocą, że wiem co ona do mnie powiedziała. Za dużo kręcenia w tak krótkim zdaniu, oj za dużo. No nie ważne. Ona jadła. Ja jadłem. Wszystko idealnie, bo każde zajęte sobą i nikt mi nie każe gadać.
- Koło 8? Toż to środek nocy - wyraziłem swoje niezadowolenie. I ja serio o te godzienie siedziałem już tutaj? Pewnie stąd te pustki. Każdy normalny to jeszcze spał, a nie bawił się w zaczynanie dnia. Po co skoro zajęć całkiem nie mam(znaczy potem się okazuje, że jednak mam, ale kij z tym), a i gadki dzieciakom o tym, że nie wolno kopać innych prądem mogłem odstawiać wieczorem. Oni nawet tak woleli. Petra nie lubiła, ale kto by się słuchał Petry?
Odchyliłem się na krześle, klepiąc po brzuchu. Zerknął na Ian. Teraz to ja więcej kojarzyłem. To przecież była ta Ian o której tyle Edek mi ględził non stop. Kurwa. Ja się do własnego pokoju bałem wchodzić, bo tam mógł być on i znów opowiadać o tym jak to cudownie, że będzie miał dziecko z tą przeuroczą osobą. Cytuje, żeby nie było.
- Twój narzeczony jest wkurzający, wiesz? - zapytałem, opadając na krześle. - Znaczy wiesz. Spoko z niego gość. Mieszkam z nim już parę lat, ale ojcostwo i on? - Wstrząsnąłem się. Po prostu nie wiedziałem jak to określić. - Długo będziesz w takim stanie? - zapytałem jeszcze, zezując na jej brzuch. Chyba długo, bo ledwo go było widać.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Ianelle Pon Cze 06, 2011 1:16 pm

Uniosłam brwi, obdarzając Luka spojrzeniem pełnym zaskoczenia, gdy tak nagle wyskoczył z komentowaniem Eddiego. I to jeszcze używając przymiotnika "wkurzający"! Bez przesady. Merkury bywał natrętny, ale żeby zaraz "wkurzający"? To było już lekkie nagięcie faktów.
-No wiesz, tak wyszło... Ale mam raczej wrażenie, że sprawdzi się w tej roli. - odparłam, przerywając jedzenie i tylko mieszając łyżką w jogurcie z płatkami.
-Wystarczy zauważyc, jaki był zawsze opiekuńczy wobec swojego rodzeństwa. - dodałam z uśmiechem i lekko wzruszyłam ramionami.
Sama nie zastanawiałam się nad tym dotychczas zbyt głęboko. To znaczy nad tym, czy Eddie będzie dobrym ojcem. Więcej zmartwień miałam z tym, czy ja będę dobrą matką. A Eddie? On przecież zawsze był taki kochany, dbający, czuły... To wydawało się oczywiste, że i dzieckiem będzie się tak zajmował.
Jego bezpośrednie pytanie można by uznać nawet za nieco obraźliwe. Oczywiście, gdyby nie być mną. Mnie się takie rzeczy nie tykały. Uśmiechnęłam się tylko szerzej i odpowiedziałam:
-Termin mam na październik, więc jeszcze trochę. I Mika mówi, że nie zanosi się na nic wcześniejszego.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Wto Cze 07, 2011 1:43 pm

Pokiwałem głową. Moje zaspane myślenie i myślenie Ianelle zupełnie się nie chciało ze sobą zgodzić, ale cóż poradzić. Czasem tak bywa. I to lepiej bym ja ustąpił niż ona, bo podobno kobiety w ciąży mają te swoje humorki i jeszcze Edek gotowy zrobić mi tyradę na temat zachowania przy jego narzeczonej. Dlatego kiedy mogłem wynosiłem się do innych. Byłem gościem we własnym pokoju.
- Aż za bardzo - mruknąłem pod nosem. Jako jedynak zawsze przyglądałem się rodzeństwo w Rezydencji, zastanawiając się jakby to było mieć kogoś, a nie być tak sam jak palec przez całe dzieciństwo. Owszem miałem kolegów, ale to przecież nie to samo co mieć brata czy siostrę jacy oni by nie byli. Rodzina Dyniek była, hm, specyficzna, ale było widać, że przynajmniej pomiędzy niektórymi jest taka nić sympatii i pewności, że dużo by dla siebie zrobili. Merkury dbał o nich wszystkich. Takie rodzeństwo chciałbym mieć, ale to trzeba by znać ojca, a ja go nigdy nie poznałem. - Ale naprawdę nie masz dosyć jego opiekuńczości? - Głupie pytanie? A może. Tylko czasem nawet to co było dla nas dobre dawkowane nam było w zbyt wielkich ilościach i nagle przestawało być dobre. Nawet z opieką szło przesadzić. Oglądałem kiedyś taki film, gdzie dzieciaka mamuśka w bańce zamknęła, wmawiając mu, że to dla jego dobra. W bańce go trzymała przez całe jego nastoletnie życie. Potworność.
- Skoro Mika tak mówi to trzeba wierzyć - pokiwałem głową. - Pewnie nie możesz się doczekać - dorzuciłem. Przeciągnąłem się po raz kolejny, czując jak strzelają mi kości. Dalej nie wiem po co ja tak wcześnie się zerwałem z łóżka.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sro Cze 08, 2011 9:11 pm

/aprzyszła

Ten dzień był dziwny, a zaczął się tak niewinnie. Po prostu zeszłam na śniadanie jak zwykle na czas, ale oczywiście po drodze dopadła mnie jakaś zapłakana młoda wizjonerka, trzynaście lat jak nie mniej, z tekstem, że nie chce dłużej być utalentowaną i żebym zabrała od niej talent. No kurwa. Z chęcią. Serio z chęcią. Pozabierałabym ponad osiemdziesięciu procentom naszych rezydentów ich talenty, ale kurwa nie potrafiłam. No w każdym razie przez małą na śniadanie przyszłam spóźniona i udało mi się tylko upolować dwie brzydko wyglądające kanapki. Wiecie, czasami naprawdę chciałabym odrobinę podrosnąć, a odżywając się w taki sposób raczej tego nie osiągnę. W sumie nawet jakbym dopadła więcej żarcia i tak by to nic nie dało.
Po śniadaniu była wielka czarna dziura w mojej pamięci. Jedna wielka, która czasem przesyłała w moją stronę jakieś obrazy, ale w końcu.... W końcu dałam sobie spokój w rozkimaniu tego co one znaczą, bo miałam poważniejsze sprawy na głowie. Takie jak na przykład sms od Any oraz to jak na niego zareagowałam. Te wiadomości to jakbym nie ja pisała, to co myślałam nie było moje, to co robiłam z pewnością nie zależało ode mnie. Dziś mną kierował strach. Głupi, bezsensowny i zdecydowanie nie na miejscu. Ale przez niego nawet nie miałam okazji by się złościć, czy narzekać. Całą moją uwagę przykuła obawa o to... O to co inni do mnie czują. No kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa. To jasne, że mnie kurw mieli głęboko w dupie. Pewnie gdybym się zapadła pod ziemię nikt by tego nie zauważył. Gdy umarłam to co? Była jakaś żałoba? Nie. Na tym świecie nikt się mną nie przejmował, nikt nie dbał o to co czuję, nikt nie chciał ze mną spędzić przyszłości. Może i Luke się martwił i miał depresję gdy umarłam, ale to było powierzchowne. Tak naprawdę zupełnie go nie obchodzę, nie powinniśmy być razem. Nigdy. Albo na zawsze. Kurwa. Oni nawet nie przywrócili mnie do życia bo mnie lubili, jedynie po to bym odwalała brudną robotę. Jestem jednym wielkim odrzutkiem, nikomu niepotrzebna. Zabić się idzie.
No i jeszcze teraz Luke i Ian wyraźnie mnie obgadują. Słyszałam swoje imię. Pewnie mówią jaka to ja jestem głupia, jaka dziwna, jaka nienormalna, jak wiele mi brakuje. Pewnie Luke pyta się czy nasz związek ma sens. To takie okropne! Musiałam tam wejść. I wlazłam. Nie jak zawsze sypiąc jakimś komentarzem na wejściu. Cichaczem i stanęłam pod ścianą jakbym się bała zwykłego światła słonecznego jakie wpada do kuchni. A może stałam się wampirem? Wampiry są pozbawione uczuć ludzkich, to by było fajne. Ale żyją długo. A jak długo to i samotne. Samotność jest beee.
Nie odezwałam się. Na razie. Tylko chrząknęłam zaznaczając swoją obecność.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Sob Cze 11, 2011 11:47 am

Odwróciłem się zaciekawiony hałasem jak i hasłem mikrofali, że przyszła ta twoja, ale nawet nie próbujcie się tu do siebie kleić. Moi podopieczni zawsze myślą o sobie. Ale przynajmniej od czasu do czasu informują mnie o czymś co na razie widzieli tylko oni. Ale ja to trzymam dla siebie. Czasem im zwyczajnie nie wierzę. Oh gdybyście wiedzieli co mi o pewnych Pumpkinach opowiedziała lampka nocna w pokoju, bo poszło kablem. Stare plotkary.
- O wilku mowa - mruknąłem, bo dopiero co o niej wspominaliśmy.
Jednakże fakt, że Mika faktycznie przyszła i nie zrobiła nic, a tylko stała pod ścianą i wyglądała na niezwykle bezbronną był zaskakujący. Zmarszczyłem czoło, usilnie myśląc co tu było nie tak. Jaki ja głupi i zaspany. Bezbronna, cichutka Mika. Niemożliwe. Zerwałem się z krzesła szybko i zręcznie, a przecież pora do moich ulubionych nie należała. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, bo wyglądała jakby właśnie tego potrzebowała.
- Coś się stało? - zapytałem, odsuwając się od niej na długość ramion. Trzymając ją w pasie, przyjrzałem się jej dokładnie. Coś tu bardzo nie grało. - Wyglądasz... inaczej. - To było dobre określenie. Niestety nie niosło za sobą niczego dobrego. To nie była moja Mika. Od razu to zauważyłem. Ale wyglądała jak ona. Co się działo? Nie byłem w stanie tego ogarnąć. Zerknąłem na Ian. Może ona rozumiała coś więcej?
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sob Cze 11, 2011 12:07 pm

Luke wstał, podszedł do mnie i, o zgrozo!, przytulił mnie? No kurwa. Wzdrygnęłam się w tym samym momencie gdy poczułam jego znajomy zapach. A potem stałam jak słup. Z jednej strony chciałam go w tym momencie, niezwłocznie od siebie odepchnąć, z drugiej jednak, nie miałam na to najmniejszej ochoty. Bałam się, że gdy go odepchnę już nigdy sam do mnie nie podejdzie. Ale bałam się, że jak będzie tak dłużej stał to jeszcze wzmocni to cały efekt, który złudnie mówił mi, że mu na mnie zależy. Nie chciałam żyć w jakimś kłamstwie. Kłamstwo jest straszne, a okłamywanie mnie podwójnie straszne. Okłamywanie mnie sprawiało, że ja w to wierzyłam! Przecież ja byłam łatwowierna! Na pewno. Wszystkie najgorsze cechy siedziały właśnie we mnie! I dlatego nikt mnie nie lubi.
- Ni-i-ic - głos mi zadrżał gdy udzielałam odpowiedzi i jeszcze bardziej poczułam się okropnie. Nie powinnam się tak czuć, ale czułam. Byłam okropna. Nikt mnie nie chciał i nie będzie chciał. Za rok okaże się, że całe dnie spędzam na drzewie rozmawiając z wiewiórkami. A wiewiórki mi odpowiadają. Zeświruję. Nie czeka mnie nic dobrego. Wizje, te okropne wizje, jedynie to potwierdzają. Mamo. Nie, mama by mi nie pomogła. Ona też mnie nie kochała.
Wyswobodziłam się jednak z objęć Luka i stanęłam gdzieś obok. Założyłam ręce na piersi i wlepiłam swoje spojrzenie w ziemie. W ten sposób mógł widzieć tylko czubek mojej słowy. A Ian... Ian też mnie nie lubiła. Jakby lubiła to by się odezwała. Przywitała. No to co, że pewnie u wszystkich dzisiaj wzbudzam jakieś dziwne emocje, bo mnie nie poznają. No to co, że Ian jest w ciąży i trzeba jej wszystko wybaczać. No to co. Nikt mnie nie lubi. Wzięłam głęboki oddech, ale nie udało mi się tego ładnie zrobić. Wyglądało to jakbym zaczerpnęłam po kolei cztery małe dawki powietrza. Jakby zaczynało mi się zbierać na płacz. Ale ja nie płakałam, dlaczego nagle miałabym zacząć? Kiedy ja ostatni raz płakałam? Gdy dziadek umarł? Możliwe też, że później z raz płakałam. Jak umierałam. Ale to czyni ze mnie jedynie jedną wielką sukę, której nikt nie lubi.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Sob Cze 11, 2011 1:54 pm

Zupełnie nie rozumiałem co się jej dzieje. Odtrąciła mnie.
Ty dupku. Coś jej zrobił?
Na pewno zapomniał o jej urodzinach.
Nieczuły drań.
Urodziny ma w grudniu i żaden ze mnie drań. Wypraszam sobie. Poza tym czy wy zawsze musicie udawać baby?
Tak.

Jęknąłem, bo przez dyskusje w głowie z elektoniką, która to wyczuwając moją dzisiejsza słabą kondycje poczęła nieźle harcować, już kompletnie nie mogłem ogarnąć sytuacji. A Mikaela prawie płakała. Nie wiem co jej kto zrobił, ale jak dorwę dupka to się nie pozbiera.
- Mika - zacząłem cicho, znów stając przed nią. Delikatnie ująłem ją za brodę i podniosłem do góry. Chciałem ją pocieszyć za wszelką cenę, a nie wiedziałem co robić. Wydawała się nie chcieć mojego zainteresowania, a jednocześnie patrzyła tak smutnym wzrokiem. - Widzę, że coś się dzieje. - Podobno w kuchni oprócz nas znajdowała się jeszcze Ianelle, ale zupełnie o niej zapomniałem. Miałem tu kogoś dla siebie o wiele ważniejszego i smutnego aktualnie. I co ja miałem zrobić?
- Zrobiłem coś nie tak? - Musiałem się upewnić, że to na pewno nie ja. Może te durne sprzęty miały rację? Nie mogły.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sob Cze 11, 2011 3:20 pm

Nie dałam się tak łatwo i nie spojrzałam na niego gdy złapał mnie za brodę. Nie ma tak. Wiedziałam, że jakbym komukolwiek spojrzała w oczy to bym się całkiem rozkleiła i by było po mnie. Koniec kropka. Ośmieszyła bym się jeszcze bardziej, jeszcze więcej osób by mnie znienawidziło. I bym została sama. Wszyscy odwracali by ode mnie wzrok, bo nie byłam warta ich spojrzenia. Poza tym bałam się spojrzeć komuś w oczy. A co jeśli zobaczyłabym coś tam co bym nie chciała zobaczyć? Albo jeszcze gorzej: wywołało by to taka wizję, że aż zeszczałabym się ze strachu? Czułam, że właśnie tak zareaguję jak cokolwiek mi się przywidzi.
- Ni-i-ic się nie dzieje i ni-ic nie zrobiłeś - upierałam się i jeszcze raz odsunęłam od niego. Po drodze potrąciłam coś leżącego na blacie i aż podskoczyłam gdy upadając wydało z siebie taki okropny odgłos. Jakby wszystko co kocham rozpadało się na milion kawałków. - Ahh! - krzyknęłam i znów odskoczyłam. Czułam się dziwnie tak łażąc z miejsca na miejsce i dlatego korzystając z okazji, że znalazłam się przy stoliku i krzesłach, usiadłam na jednym z nich. Ukryłam twarz w dłoniach. - To ja. Ja nie wiem co się dzieje - zawyłam, ale nie wiem czy ktokolwiek mnie usłyszał, bo nie mówiłam zbyt wyraźnie. I naprawdę zbierało mi się na wielki, wielki płacz. Nie chciałam płakać, nie chciałam ukazywać swojej słabości, a słabość prowadzi do samotności. Nie chciałam zostać drugim Plutonem. Ja jestem Miką. Twarda, powinnam być twarda. No i się rozkleiłam. Szybko przetarłam rękawem oczy, mając nadzieję, że nikt nic nie zauważy. To było straszne jak się zachowywałam. Nawet jak miałam okres nigdy nie miewałam takich napadów. To chyba podchodzi pod jakąś utratę zmysłów. Wyląduje w wariatkowie. Z masa strasznych ludzi. Luke też był straszny, taki duży. Jakby się zamachnął, zmiótł by mnie z powierzchni. Bałam się, że się do mnie ponownie zbliży, a z takimi myślami, cóż... To nie było łatwe.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Sob Cze 11, 2011 4:19 pm

I co ja miałem robić? Podobno gdy kobietą mówię nic to znaczy coś i chyba tak właśnie było. Z Mikaelą coś się działo, więc czemu po prostu nie chciała powiedzieć o co chodzi? Ja nie wiedziałem, a przecież chciałem pomóc. W roztargnieniu podrapałem się po głowie. Następnie musiałem się skrzywić, gdy narobiła takiego huku. Zwykle to ja byłem tym niezdarnym ze względu na swoje gabaryty.
- Nic się nie stało - zapewniłem ją, ruszając za nią. Kucnąłem przed jej krzesłem, patrząc na nią zmartwionym spojrzeniem. Gdybym wiedziałam, że właśnie zastanawia się czy mógłbym jej coś zrobić pewnie bym się odsunął, by jej nie straszyć. Zawołałbym kogoś. Ktoś tu był potrzebny. Ale lepiej nie tu. Ian wciąż siedziała gdzieś tam i pałaszowała swe śniadanie, o ile w takich warunkach można było jeść. - Ciii. - Automatycznie podniosłem dłoń, chcąc ją w uspokajającym geście pogłaskać po policzku, zetrzeć ewentualne łzy, ale ona przecież wciąż unikała dotyku, więc zrezygnowany musiałem opuścić dłoń. - Pójdziemy do Sylvestra, hm? On będzie wiedział. - Musiałem brzmieć pewnie, by mi uwierzyła, chociaż sam sobie nie wierzyłem. Trzeba jej było pomóc. - Chodź. - Wstałem, odsuwając się na bok.
Uciekaj chłopcze to wariatka.
Zagrzytałem zębami, słysząc ten komentarz, nie wiem kogo. Teraz stały po mojej stronie.
Dzisiaj to wyjątkowo świrują te mutanty. Już widziałem jednego co bał się cienia własnego.
To było interesujące. Powinno mnie zaintrygować i zaintrygowało. Powstrzymałem się przed objęciem Miki, gdy już uznała, że pójdzie ze mną do Sylvestra, by znowu nie poczęła się wyrywać. Zwyczajnie dałem jej pójść przodem.

/ sala wizjonerów /
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sob Cze 11, 2011 4:39 pm

Nie podobało mi się, że on był tak blisko. Skoro mnie tak nienawidzą to powinni trzymać się z daleka. Jeżeli nic ich nie obchodziłam, to nie powinni tak przejmować się moją histerią. Moją, pierwsza i jedyną jaką miałam w życiu. Na serio nie przypominałam sobie bym wcześniej przechodziła przez tyle emocji i nawet się temu dziwiłam. Przecież to wszystko było we mnie i czekało na ten impuls, który pozwoli im się uwolnić. Źle robiłam, że to wszystko ukrywałam, bo teraz pojawiło się ze zdwojoną mocą. Nic nie można w sobie tłumić bez konsekwencji. Zwłaszcza strach.
- Stało się, nie kłam - zawyłam tylko i jeszcze mocniej przycisnęłam dłonie do twarzy. Czułam, że Ian nie odzywa się, bo jest zaszokowana moim zachowaniem. Pewnie napędziłam jej niezłego stracha. Widzicie jaka jestem okropna? Jak bardzo wszystko mieszam? Nawet nie umiem zachować się przy dziewczynie w ciąży, która potrzebuje spokoju. Jestem okropna. - Czemu do niego? On ma wizje, tak jak ja. Ja nie ch-h-hce wizji! - zaprotestowałam, gdy z ust chłopaka padła ta dziwna propozycja. Co w ogóle Sylvester ma do tego? Po co on nam? On też ma mnie znienawidzić przez to jak się zachowuję? Czy Luke chce doprowadzić, by wszyscy mnie znienawidzili? Nie, on nie mógłby. To ja to wszystko robię. - Czy-yli musimy wejść na piętro? - zapytałam jeszcze, bo jednak w głębi siebie czułam, że na nic moje protesty i tak tam pójdziemy. Ale nie pozwoliłam, by Luke mnie tam prowadził. Dotyk był dla mnie dzisiaj czymś okropnym, nikt nie powinien mnie dotykać. Dotyk przenosi zarazki. Wyrwałam się mu i powoli ruszyłam do wyjścia. Ze spuszczonym wzrokiem i nawet nie mówiąc nic do Ianny, choć przecież powinnam. Jestem okropna.
/ sala /
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Natalie Pon Cze 20, 2011 6:28 pm

/powiedzmy, że pokój

Mam być szczera? Nie sądziłam, że jeszcze będę chodziła tak dobrze znaną mi trasą. To znaczy oczywiście odwiedzałabym Rezydencję, ale byłam w pełni przekonana, że już nigdy nie jako podopieczna. Ironia losu. Po części się cieszyłam z odejścia, które w końcu wyszło z mojej inicjatywy. Mogłam się usamodzielnić, dojrzeć. Czuć się już nie jako nastolatka (a tak się czułam), a wreszcie jako osoba, na której śmiało można polegać, która bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Jednak było na to chyba za wcześnie. Decyzja okazała się błędem. Jebana. Sądziłam, że byłam już gotowa. Sam Marco tyle razy mnie zachwalał! Utwierdziłam się w przekonaniu, że dam sobie radę. Nie dałam. Acz nie zamierzałam o tym nikomu mówić. NIKOMU. A pytania czemu wróciłam zamierzałam ignorować lub odpowiadać, mrucząc coś niezrozumiałego. Taa, przyznanie się do błędu było niczym strzał w policzek. Moja duma by tego nie zniosła. Ciekawe co by powiedziała taka Mikaela. Pewnie miałaby ze mnie niezły ubaw. O, nie, nie dam jej tej satysfakcji. Acz powracając do obecnej chwili to zgłodniałam. Miałam ochotę na marchewkę. Wyślizgnęłam się więc z pokoju, starając się nie nawiązywać z nikim rozmowy aż dotarłam do kuchni. Pustej kuchni, warto dodać. Na szczęście! Szybko znalazłam marchewkę, którą umyłam (bakterie - zła rzecz). Następnie usiadłam sobie przy stole. I się nie będę dalej rozpisywać o tym jak tę marchewkę przeżuwałam, bo to nic ciekawego o.
Natalie
Natalie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Yael Pon Cze 20, 2011 7:11 pm

któż to wie

Minęło pół roku od mej defloracji pod wpływem alkoholu oraz niebywałego uroku Williama. To normalne, że gdy sobie wczoraj uświadomiłam, że wraz z czerwcem zawitała do mnie taka "rocznica" spędziłam praktycznie cały dzień w łóżku na nowo przeżywając swoje zepsucie, puszczalskośc oraz przetracenie tak wielu miłych marzeń odnośnie tego pierwszego razu? Nie. To nie było normalne. Ale tak do mnie podobne.
Dzisiaj postanowiłam się jednak pokazać ludziom, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę, że nawet jeśli bym na miesiąc zaginęła to nikt by nie tęsknił. Choć... może... nie. Nawet Justin by nie pomyślał, gdzie jest jego mama szynszyli czy moje rodzeństwo. Nawet oni musieli mieć dosyć kogoś takiego jak JA. Mój strój miał ukazywać moje podejście do życia. Rozciągnięta koszulka nie wiadomego pochodzenia oraz workowate dżinsy, które od czasu do czasu musiałam podciągać, bo spadały z mojego zbyt chudego tyłka. W ręku miałam aparat. Tu było tak wiele do uwieczniania. Dzisiaj miałam ochotę porobić zdjęcia ludziom w bibliotece, ale jeszcze wcześniej zajrzeć do kuchni po coś do jedzenia. Jakieś jabłko czy cokolwiek w tym guście.
Oczywiście do pomieszczenia musiałam się wślizgnąć niepostrzeżenie. Praktycznie pusto. Jeśli w tym miejscu była tylko jedna osoba to znaczyło, że jest pusto. Zwykle było tu bardzo, bardzo tłoczno, dlatego nie przepadałam akurat za tą kuchnią.
- Dzień dobry Lie - powiedziałam, zaraz po tym jak zrobiłam jej zdjęcie. - Wybaczysz mi? - zapytałam jeszcze. Mogło jej się nie podobać, że robię jej zdjęcia. Wielu osobom się nie podobało, a wtedy musiałam dukać przeprosiny, obiecywać, że więcej nie będę, że pokaże efekty. Co dziwne zaraz chcieli nowe. Rezydenci mnie wciąż zadziwiali. - Dawno cię tu nie widziałam - zauważyłam cicho, skradając się do szafek. Wydawało mi się, że widzę koszyk z owocami, ale on był pusty. Jak zwykle.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Natalie Wto Cze 21, 2011 12:59 pm

Wspominałam, że dziwnie było tutaj tak po prostu sobie siedzieć i wpierdalać jakąś głupią marchew? Wspominałam, na pewno. Bo niby o czym innym miałabym mówić? Nic ciekawego ostatnimi czasy się nie wydarzyło, przynajmniej w oficjalnej wersji. W nieoficjalnej było nieco inaczej, ale czy to ważne? Liczy się oficjalna, wyimaginowana przeze mnie samą. I w tejże o to chwili zapragnęłam towarzystwa. Kogoś, z kim mogłabym sobie po prostu posiedzieć. Może nawet i pogadać o błahostkach? W myślach modliłam się, aby moje skryte pragnienie nie zostało zrozumiane opacznie. Nie chciałam tu trajkoczącego Justina czy głupkowatego Luka, Dymka, Cooka czy Iss. Zdecydowanie wolałabym kogoś spokojniejszego. Wtedy też nagle coś mi błysnęło, a ja zamrugałam zaskoczona, rozglądając się.
- Yael! - wyrwało mi się głośno. Matko kochana, jak ja dawno tej dziewczyny nie widziałam! A jak dawno z nią nie rozmawiałam... Modły zostały jednak rozpatrzone pozytywnie. Zważywszy na to, że chyba i sama brunetka nie była zbyt skora do pogawędek przez jej nastrój, który wyczułam mimochodem. Choć z drugiej strony nie było to takie trudne, dziewczyna faktycznie wyglądała na nieco przybitą, jeśli tak to można nazwać. - No, niech będzie. Ale kolejnym razem ostrzegaj, postaram się zrobić inteligentniejszą minę - rzuciłam z lekkim uśmiechem, przyglądając jej się chwilę. A potem na chwilkę zamilkłam. Ostatnio nikt mnie tutaj nie widywał. Yael nie wiedziała o mojej (jak się okazało chwilowej) wyprowadzce?
- Fakt, nie było mnie tu sporo czasu. Ale już jestem! Więc... co u ciebie? - palnęłam bardzo mądre pytanie, niezgrabnie zmieniając temat.
Natalie
Natalie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 5 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach