Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Główna Kuchnia

+20
Jeremy
Cook
Diena
Ragnvald
Yael
Natalie
Mikaela
Jowisz
Fangora
Saturn
Marie Anne
Merkury
Ianelle
Shaque
Julek
Effs
Justin
Elisa
Luke
Mistrz Gry
24 posters

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Czw Sty 05, 2012 8:44 pm

Czy spodziewałem się, że Mikaela napisze do mnie, chcąc odbyć prawdziwą rozmowę? Skądże. Byłbym prawdziwe naiwnym człowiekiem, by wierzyć, że po ostatnim wyskoku i naszej jednoznacznie wspólnej głupocie, cokolwiek w kwestii naszych relacji się polepszy. Nie. To stało w miejscu i wciąż uświadamiało mi, że choćbym wiem jak cholernie się starał, ja wciąż nie mam tego gdzieś. Potworne jak bardzo nie potrafiłem własnego życia ogarnąć. A teraz chciała porozmawiać. Nawet jeśli w miejscu tak naładowanym wyjątkowo wredną elektryką szedłem na to spotkanie z mimowolną ochotą. Mogłem sobie wmawiać, że to nic ważnego, nadrabiamy puste miesiące przyjaźni, ale było inaczej.
Nie zauważyła mnie, gdy wszedłem. Stałem w miejscu i walczyłem ze swymi myślami, ale również z komunikatami urządzeń. Kazałem się wszystkim zamknąć, a dodatkowo ekspres zajął się przygotowaniem mi kawy. Dopiero wtedy odchrząknąłem, dając znak, że już jestem i podszedłem do stołu, by usiąść naprzeciwko.
- Jeśli dalej tak bardzo kochasz ten telefon, to nie wrzucaj go do mleka. - Wymsknęło mi się. Komórka Miki była najgłośniejsza w całym pomieszczeniu, na głowę pobijała lodówkę. Bariery działały świetnie, ale jedno małe urządzonko dało radę się przez nie przebić. Chyba powoli traciłem pełną zdolność koncentracji. - Ale dobrze, co jest tak ważne, że nawet nie dodałaś wesołych świąt na końcu wiadomości. A tak poza tym to faktycznie wesołych świąt, Miko - Powiedziałbym, że mi odpierdalało. Tak. Ale co miałem mówić? Zwykle, mimo wszystko, nawet gdy z radością idziesz na spotkanie, to zaczęcie wymuszania owego spotkania od to ważne, nie kończy się zbyt dobrze. Więc to oczywiste, że się trochę bałem, tego co mogę usłyszeć. Ale tylko trochę. Dajmy spokój.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Pią Sty 06, 2012 5:39 pm

Podskoczyłam na miejscu gdy nagle ekspres do kawy zaczął migać i przygotowywać napój. Uwierzcie, że z moim talentem naprawdę trudno jest mnie przestraszyć, ale najwidoczniej przeceniam siebie. Spojrzałam w kierunku drzwi, skąd dobiegł mnie głos Luka i nie wiedząc tego uśmiechnęłam się od razu na jego widok. Po sekundzie jednak oprzytomniałam i przestałam się szczerzyć, bo dotarło do mnie to co i jak do mnie mówił. Cholera. Nigdy jeszcze nie byłam w takiej sytuacji i strasznie mi ciążyła informacja, którą w sobie skrywałam. Nawet mi przez głowę nie przeszło by powiedzieć komukolwiek o tym przed Lukiem, ale mówienie dla samego Luka też nie było tym czego chciałam. Bo wiedziałam co by się mogło po tym wszystkim stać. Najpierw jakieś oskarżenia, że zmyślam, albo żartuje. Potem niedowierzanie i oczywiście chęć znalezienia jakiegoś dobrego wyjścia z tej sytuacji. Może nawet zapomnienie moich błędów i wybaczenie mi. No tak, chciałam tego bardzo. Nie dopuszczałam wcześniej do siebie takiej myśli, ale naprawdę chciałam by Luke mi wybaczył i zapomniał to wszystko co narobiłam poprzez swoje widzimisię. Ale nie w ten przymuszony sposób.
- To było niechcący - wytłumaczyłam już na dobre odkładając telefon i chowając ręce pod stół. Nie chciałam by Luke widział jak się denerwowała, a trzęsące się ręce są jednym z tych znaków mówiących, że coś się dzieje. - Ach, wesołych świąt, no tak, mamy święta - palnęłam głupio, bo przecież doskonale sobie zdawałam sprawę z tego. Wysłałam nawet aninimowy prezent dla Luka, ale przecież skoro miał być anonimowy to nie mogłam teraz powiedzieć, że przecież składałam mu życzenia na tym liściku. - Jak więc ci mijają święta? - zapytałam chcąc zyskać trochę na czasie. Może akurat w tym momencie wpadnę na jakiś wyśmienity pomysł jak powiedzieć Lukowi to co chcę. Bo jestem pewna, że nie miał najmniejszej ochoty dostać takiego prezentu jaki mu chciałam zgotować.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Pią Sty 06, 2012 5:56 pm

Uśmiechnąłem się, czując, że chyba lepiej znosiłem stres tej rozmowy. Wstałem na moment od stołu, kryjąc się ze swym uśmiechem i nalewając sobie kawy, kiedy to wkurzony ekspres stwierdził, że już gotowa. No tak, przepraszam, że kazałem mu pracować w święta. Tragedia. Czasem elektronika zachowywała się gorzej niż baba w ciąży.
- A wiesz, że bardzo dobrze, póki ktoś mi nie napisał, że koniecznie musimy porozmawiać. A ostatni raz, gdy takie stwierdzenie padło to doszliśmy do tego co jest teraz? - Odpowiedziałem, opierając się tyłem o blat i spokojnie popijając kawę. Obserwowałem Mikę z średnio przyjazną miną, ciekawy co jednak ma do powiedzenia. Dobrze, cieszyłem się, że jakoś nam idzie, ale jednak aktualnie niepokoiłem i przez to byłem rozdrażniony. A ona zwyczajnie zdenerwowana. Byłem palantem, skoro to wykorzystywałem, by poczuć się pewniej. - Nie mam ochoty bawić się w przyjazne rozmówki - oznajmiłem. Chyba nie pierwszy raz jej wyrzucałem, że właśnie tak prowadzimy teraz rozmowy, a potem narzekałem, że się od siebie oddalamy coraz mocniej. Dlaczego z nią było tak trudno, a z innymi po długiej nieobecności rozmawiało się tak prosto? - Po prostu mam nadzieję, że to coś lepszego od twojego ostatniego zostańmy przyjaciółki. - Byłem chujem. Nie wiem czemu to powiedziałem. Powinienem siedzieć cicho. Tak. Wbiłem spojrzenie w kubek, nie wiedząc co teraz mógłbym spierdolić. Jebany idiota. To już Sigrid miała więcej taktu ode mnie. Swoją drogą gdybym to właśnie jej powiedział, że Mika chce rozmawiać, pewnie stwierdziłaby, że mam olać... nie tak jej w życiu nie nazwę, nawet w imieniu Siri i spać dalej. Musiałem przyznać, że to akurat nie byłoby takie złe. Przynajmniej nie palnąłbym tego co palnąłem. Ile mogłem jej tamto wypominać?
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Pią Sty 06, 2012 6:13 pm

Rzeczywiście moje pytanie zaliczało się do tych z rodzaju miłe rozmówki, ale ja naprawdę chciałam móc poprowadzić z Lukiem miłą rozmówkę. Chociaż miła to nie do końca trafne określenie, bo nie tylko za miłymi rozmowami z nim tęskniłam. Tęskniłam za tym jak sobie dogryzaliśmy i każdy nie czuł się przy tym zraniony ani obrażony, tęskniłam za tym jak to Luke nie wiedział co powiedzieć w odpowiedzi na moje podłe słowa, a nie odwrotnie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że miałam całkowitą świadomość tego, że to ja go takim zrobiłam, a nie nikt inny. To przeze mnie tak odnosił się w stosunku do mnie i zawsze w mojej obecności był taki spięty. No ale to było wzajemne. Ja przez niego też aktualnie nie miałam się najlepiej. Co można było łatwo zobaczyć po mojej minie. Już nie w głowie mi było uśmiechanie się na czyjkolwiek widok, jedyne od czego próbowałam się powstrzymać to kompletne załamanie się, a nawet płacz. Tak, ja Mikaela miałam ochotę się najprościej w świecie rozpłakać. Ale nie mogłam tak postąpić, bo Luke od razu by wiedział, że coś nie tak.
- Luke, ja za tobą tak tęsknię - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Chyba po raz pierwszy od dawna mówiłam tak szczerze. - Ja nie chcę by było między nami tak dłużej. Byłam głupia i sama nie wiedziałam co robię - czułam jak robię się czerwona na twarzy, ale to chyba nie do końca było ze wstydu. Chociaż w sumie mogłam się wstydzić nagłego przypływu szczerości w tym co mówię. Nie panowałam nad swoimi odruchami. Zaczęłam patrzeć się w stół oczekując jakiegoś cudu, bo nadal miałam nadzieję, że mnie oświeci. Ale to było głupie. Przecież nie naprawię swoich relacji z Lukiem w parę minut, a potem nagle będę czuć się zupełnie swobodnie i napomknę o tym co zdarzyło się w Halloween, a potem jeszcze coś wspomnę o bocianach i kapustach.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Sob Sty 07, 2012 4:34 pm

Jak dobrze, że przełknąłem nim ona powiedziała to co powiedziała, bo jeszcze bym się zakrztusił, ewentualnie opluł wszystko wokół. Mikrofalówka, w której drzwiczkach odbijało się moje spojrzenie tak czy siak poczęła się chichrać jak głupia, powtarzając: gdybyś widział swoją minę. No kurwa pani mądra, chyba widziałem. I faktycznie wyjątkowo głupia była. Odstawiłem aktualnie niebezpieczny dla mnie przedmiot, czyli mój ulubiony (już drugi z tym tytułem w miesiącu grudniu. Stary ktoś zbił) kubek z kawą i spojrzałem na Mikaelę, licząc, że zacznie się śmiać czy coś. Ale nie. Była poważna. I tak dobrze się oceniła. Byłbym przytaknął, sam dorzucił jakąś stosowną uwagę, ale się ogarnąłem i tylko pokiwałem głową, że dobrze mówi. Wolałem przeżyć ten dzień bez guzów. Tylko plan mój nie miał szans przetrwać, bo chyba oczekiwała, że coś powiem. Po takiej spowiedzi każdy by oczekiwał reakcji od osoby, do której po jakiegoś ciorta się mówiło.
- Hmm - mruknęłam. Nie no. Medal za umiejętność przemawiania. Kurwa, czemu ten złośliwy głosik w mej głowie, przypominał głos Sigrid? Ona to chyba padnie ze śmiechu jak się dowie przez co właśnie przechodzę. Można to by nazwać wracaniem do siebie? Pewnie tak, gdybym w końcu i ja wykonał pojednawczy gest. - To trudne - wymamrotałem, spuszczając głowę. Nie miałem siły patrzeć na nią, ani na jeszcze dalszy obraz mnie samego, odbijany przez drzwiczki mikrofalówki. - Nie da się tak po prostu zapomnieć, znów ci w pełni ufać i wierzyć, że kolejnej zachcianki na teraz będę sama, nie będzie. - Podniosłem głowę, a w moich oczach błysnął gniew. Na moment. Zaraz odszedł. Z poprzednimi razami było o tyle prościej, że były one wynikiem naszych kłótni, mniej lub bardziej ważnych, ale kłótni, a nie zachcianki jednego z nas. Odepchnąłem się od blatu i podszedłem do niej. - Też masz wrażenie, że z nasz straszni idioci? - zapytałem, z ledwo dostrzegalnym uśmieszkiem na ustach, pochylając się nad nią. Delikatnie ująłem jej brodę, patrząc jej w oczy. Mówiłem co mówiłem, a jednak odsunąć się od niej nie potrafiłem, wciąż mnie ciągnęło ku niej.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sob Sty 07, 2012 5:59 pm

Zdobycie czyjegoś zaufania było bardzo trudną rzeczą, znałam to z własnego przypadku. Na palcach jednej ręki mogłabym wymienić osoby, którym ufam w wystarczającym stopniu by nazwać to przyjaźnią. Dodatkowo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeżeli chcę by ktokolwiek mi zaufał to najpierw musiałabym zaufać sama sobie, co było cholernie trudne. Łatwo jest myśleć, że to przecież ja sama siebie znam najlepiej. Tylko skoro tak jest, to dlaczego mam problemy ze zrozumieniem tego co chcę i jak postąpię w przyszłości? Chyba przez ten cholerny talent, to wszystko było takie skomplikowane. Może gdyby nie on, tak bardzo nie chciałabym zmieniać przyszłości i nie odpychałabym od siebie tych wszystkich ludzkich zachowań, chcąc być lepszą. Może, chociaż nie na pewno. Nie zasługiwałam jeszcze na zaufanie Luka i z całą pewnością nie powinien on mnie nim obdarzać. Tylko dlaczego mówiąc to spojrzał z takim gniewem? Nie potrafiłam znieść tego wzroku więc spojrzałam na swoje dłonie. Dlatego strasznym zaskoczeniem było dla mnie, gdy nagle pojawił się obok mnie, a nawet mnie dotknął. Zaskoczył mnie jego kolejny ton, zupełnie niepodobny do poprzedniego.
- I to strasznie dziecinni idioci - dodałam swoje trzy grosze starając się nie mrugać. Ale już uśmiechu nie mogłam powstrzymać. Powiedziałabym, że dzisiaj mam jakiś humor jak kobieta w ciąży, gdyby nie to jakie to okropne było powiedzenie. Nie podobało mi się ani trochę. Poza tym powiedzenia nigdy nie należały do moich ulubionych części mowy, najchętniej bym je wszystkie zniszczyła, ale to raczej nie było możliwe. Choć nie. Od dzisiejszego dnia powinnam wierzyć w to, że wszystko może być jednak możliwe. Jeszcze niedawno myślałam, że nie będę miała okazji porozmawiać z Lukiem w normalny sposób, a teraz on stał tak blisko mnie. Jakbym śniła. Pierdolone sny. Jeżeli to okaże się snem to nie wiem co zrobię, pewnie coś strasznego. Ale był jeden plus, jeżeli to był sen nie będę żałować, gdy po tym co teraz zrobię stanie się jakiś armagedon. Pociągnęłam Luka za koszulkę jeszcze niżej by uklęknął przy mnie, tym sposobem nareszcie byliśmy na względnie równym poziomie. I dzięki temu mogłam go pocałować. Odkąd ostatni raz to robiliśmy minęło osiem tygodni, doskonale to sobie wyliczyłam. Ale ku mojej rozpaczy, nie pamiętałam prawie nic z tego wieczoru. Dlatego całując Luka miałam miałam wrażenie jakbyśmy nie robili tego od pół roku. Albo i więcej. Wspaniale było przypomnieć sobie jakie to jest uczucie, jak cudownie czuć jego ciepło i zapach. Przerwałam na chwilę patrząc na niego uważnie, by zobaczyć, czy nie posunęłam się za daleko. I wtedy słowa same wypłynęły z moich ust. - A teraz nie będziemy mogli zachowywać się dziecinnie. Ktoś inny będzie miał do tego prawo. - I weź człowieku domyśl się o co mogło mi w tej chwili chodzić. Znaczy ja wiedziałam, gorzej z Lukiem.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Nie Sty 08, 2012 11:47 am

Nie można tak człowieka najpierw całować, a potem mówić coś o dzieciach jak nic z ukrytym znaczeniem. Bo jak inaczej? Naprawdę byłem zamotany ostatnimi wydarzeniami i teraz mnie zwyczajnie zatkało. Bo jak Mikaela mogła tak zepsuć moment, wyjeżdżając z dziecinnością. A wszystko zmierzało w tak piękną stronę. I tym razem bym pamiętał więcej. A ona rzuciła jedno zdanie i moment szlag trafił.
- Nie bardzo rozumiem - odparłem z niepewną miną, odsuwając się od niej. Przysiadłem na piętach, oczekując, że zaraz mi te swoje dziwne ukryte przesłanki wyjaśni. Jakby nie można było mówić prosto i zrozumiale dla każdego. Im dłużej nad tym myśleć, zapewne z głupią miną, gapiąc się na Mikę, tym mniej propozycji rozwiązania zagadki przychodziło mi do głowy. - Jaki ktoś inny? - Przysięgam, że coś na końcu mej świadomości zaczęło się śmiać jak głupie. To całe dziadostwo wokół nas ani na chwilę mi nie chciało dać odpocząć i w spokoju pomyśleć. Plotły coraz większe głupoty, więc je odciąłem. Najpierw zaczyna, że za mną tęskni, przeprasza, całuje mnie, by na końcu oznajmić, że jest ktoś inny? Szaleństwo. - Wytłumacz mi to - zażądałem. Na powrót miałem niezbyt ciekawą minę. Przecież gdyby tylko nie jej dziwne teksty i zachcianki od czasu do czasu bardzo dobrze by nam się układało, więc na co jej ten inny?

chujowo :/
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Nie Sty 08, 2012 12:32 pm

Przygryzłam dolną wargę nie spuszczając wzroku z Luka jednocześnie nie mogąc się powstrzymać od uśmiechania. Mimo tego, że teraz nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego to i tak w mojej głowie nadal było jedynie wspomnienie naszego pocałunku. Nadal czułam się niesamowicie szczęśliwa, że odważyłam mu się to wszystko powiedzieć, przyznać do tego co czuję. No może nie tymi ostatecznymi słowami, ale jednak otworzyłam się przed Lukiem, a zaraz miałam zamiar zrobić coś jeszcze. A moje samopoczucie tylko temu sprzyjało. Naprawdę się cieszyłam z tego pocałunku. Bo takie po pijaku zupełnie się nie liczą, co innego w biały dzień i całkiem świadomi tego co robimy. Choć jak widać te po pijaku zostawiają po sobie odrobinę większe ślady niż zwykłe. Ale do rzeczy.
- Jest - odpowiedziałam mu, ale nie pozostawiałam tej odpowiedzi samej sobie, bo nie mogło z niej za wiele dobrego wyniknąć. Musiałam rozbudować wypowiedź. - Luke, bo ja... Wiesz, po tym ostatnim naszym... Długo nie dopuszczałam tego do siebie, ale jednak tak jest. Wiesz, bo ja, znaczy my będziemy... - nawet nie wyobrażacie sobie jak niektóre słowa czasem trudno wycisnąć przez gardło. Jak nawet w myślach nie potrafiłam nazwać tego po imieniu to jak mogłam wymówić to na głos? Boże, weź się w garść kobieto. To zwykłe słowa, to co, że o wielkim znaczeniu. Przecież jak powiesz to na głos nic się nie zmieni. Znaczy Luke się dowie, ale chodzi o to, że jak nie będziesz o tym mówić to samo nie zniknie. Zresztą ty przecież nawet nie chcesz by znikło, więc w czym masz problem? W tym, że Luke uzna to całe wracanie do siebie jako objaw działania twoich hormonów? A niech uznaje, przecież go znasz. Luke cię nie zostawi. Nie zostawił cię gdy umarłaś, dopiero gdy sama mu nagadałaś to zrobił. Masz podane na tacy to co do ciebie czuje, a ty tego nie zauważasz. - Będziemy mieć dziecko. - I co? Zatrzęsły się ściany? Zamigotało światło? Zawalił się sufit? Nie.
Byłam ciekawa jak cholera jak Luke zareaguje na tą małą niespodziankę. Niespodziankę, to sobie nazwałam, ja pierdolę. W zasadzie miałam ochotę zapalić.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Nie Sty 08, 2012 12:49 pm

Czułem, że to co ona zaraz powie na zawsze zmieni mój świat. Wiecie taka dramatyczna muzyka poczęła mi gdzieś tam w tle grać, lodówka się chichrała z nieznanego mi powodu, a moje serce przyspieszyło i to bardzo. Denerwowałem się, chociaż średnio znałem powód swoich nerwów. Mika tylko zamierzała mi powiedzieć, strasznie się dukając co do niej podobne nie było, że mimo wszystko znalazła sobie innego. Tylko jak już dramatyczny moment mi przeszedł i znów zacząłem trzeźwo myśleć to jej słowa ni jak nie pasowały do nowego faceta, a bardziej do.
- Dziecko?! - powtórzyłem za nią automatycznie. Dobrze, że siedziałem, bo jeszcze bym coś zmiażdżył. Kurwa. Raz. Jeden jebany raz. Nawet go nie pamiętałem. Tyle miesięcy posuchy i co? Od razu wpadka. - Na pewno moje? - OKURWA. CZY JA TO NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁEM? Spojrzałem na nią nieco spanikowany. Przecież jakby nie trafił w dobry ciążowy humor to teraz pewnie bym leżał martwy u jej stóp. No ale nie byliśmy razem. Umawiała się pewnie. Boże. - Ja przepraszam. Nic złego na myśli nie miałem. - Szybko ją zapewniłem, podnosząc się. Znów klęczałem i trzymałem ją za rękę. No to się wjebałem. Nie. Oboje się wjebaliśmy. Mika w.... za wcześnie. Jeszcze nawet ciężko o tym pomyśleć było, a co dopiero na głos mówić. Jestem za młody. - To już pewne? - Może jej się tylko wydawało. Stresowała się ostatnio czy coś.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Nie Sty 08, 2012 8:49 pm

Wcale się nie zdziwiłam jego pytaniem, w zasadzie gdybym była na jego miejscu zadałabym identyczne. No bo to był naprawdę jeden raz. Znaczy chyba jeden, tak mi się przynajmniej wydaje. Nie wiem czy upity Luke podołałby na więcej razy niż jeden. Skoro oboje mało co pamiętaliśmy to pewnie nie było coś super wyszukanego. No kurwa, robiliśmy to w podziemiach na starym cuchnącym materacu, a potem pod równie obleśnym kocem spaliśmy. Do dziś miałam koszmary z nim w roli głównej, kocem, nie Lukiem. Choć Luke równie często gościł w moich dnach.
- Tak, twoje. Nie było nikogo innego - odpowiedziałam spokojnie. No przynajmniej w tamtym miesiącu i w okresie po nim. Ale w tej chwili nie miałam ochoty wspominać lata, ani tego co w czasie niego robiłam. Miałam Luka przy sobie, do cholery, i byłam z tego powodu nieziemsko szczęśliwa. Naprawdę, nie próbowałam siebie okłamywać. Czułam się strasznie dobrze mogąc myśleć o tym co teraz zrobiMY, ja i Luke, razem. Pewnie niektórzy by uznali, że powinnam w zasadzie negatywnie myśleć o przyszłości, skoro czeka nas dziecko. Powinnam przejmować się tym co będziemy musieli zrobić, ile czasu poświęcić na durne czynności jak wykonywanie. Powinnam przejmować się tym, że nie potrafię myśleć o rzuceniu palenia. Ale to wszystko wydawało mi się takie nierzeczywiste. Rzeczywiście byliśmy tylko my dwoje. Położyłam swoje ręce na jego ramionach przytulając się do niego. - Robiłam test, w zasadzie trzy. Ale bałam się spojrzeć w przyszłość, by potwierdzić to wszystko. Teraz się już nie będę bała. Później pewnie jeszcze pójdę do Any, jeżeli od razu się pozna to będzie kolejne potwierdzenie. - To było w sumie żałosne, że tak dobrze czułam się przy Luku. On był moją jakąś słabością, której w życiu chyba się już nie pozbędę. Bo gdy to robię czuję się jeszcze gorzej niż ze świadomością o jego istnieniu. Zdołałam się już o tym boleśnie przekonać. Więcej się na takie coś nie piszę, nigdy. Zrobię wszystko by udowodnić jemu, i samej sobie, że potrafię wytrwać w czymś takim, w związku. Tak, postanowiłam być w trwałym związku z Lukiem. Może nie tak od razu ślub i te sprawy, o nie. Śluby to jest jakiś wymysł, a ja chcę coś prawdziwego. Chodzi o to, że to nie będzie teraz takie zwykłe chodzenie, mamy za sobą zbyt wiele różnych doświadczeń, to będzie coś naprawdę wielkiego. A skoro ja postanowiłam, że będzie coś wielkiego to tak będzie. Dopilnuje wszystkiego i przede wszystkim nie pozwolę hormonom wziąć nade mną władzę. Chyba nich bałam się w tej chwili najbardziej, bo mogły wszystko zepsuć. Jezu, dlaczego ja tak bardzo wybiegam w przyszłość? A co jeżeli Lukowi wcale się to wszystko nie spodoba? Jeżeli nie zechce być ze mną po tym co się dowiedział? Jeżeli postąpi tak jak Dimitri? Kurwa. Weź tu coś postanawiaj, jeżeli to wszystko jest takie popierdolone. No nic, i tak zamierzałam nie pozwolić się opuścić. Będę nawet łazić za nim na kolanach jeżeli przyjdzie taka potrzeba. - No więc? Co o tym myślisz?
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Sob Sty 14, 2012 5:54 pm

Przez ten spokój w jej głosie, gdy zapewniała mnie, że nikogo innego nie było, poczułem się naprawdę głupio. Jak śmiałem ja o to oskarżać? Tylko komuś takiemu jak ja podobnie głupia myśl mogłaby strzelić do głowy. Może dalej śmiałem wierzyć, że ją kocham? Nawet teraz, w obliczu tego czegoś całkiem nowego i niespodziewanego, wiedziałem, że jej nie opuszczę. Nie mógłbym. Bez względu na to co postanowi. Miałem ochotę tylko po raz kolejny ją zapewniać, że mi strasznie głupio za to pytanie, ale ona zostawiła temat w spokoju i przeszła do kolejnych planów.
- A czy ty nie mieszkasz z tą straszną dziewczyną od uzdrawiaczy? Ona nic nie zobaczy? - Przecież taka też się powinna poznać, prawda? Przynajmniej tak mi się wydawało. Skoro leczyli to chyba wiedzieli co komu dolega. Głupek. Ciąża to żadna choroba, ale jednak. - Znaczy ja się nie znam. Może panna wiem wszystko to lepsza metoda - Wzruszyłem ramionami, przez co nieznacznie straciłem równowagę, ale przytrzymałem się krzesła Miki. Dalej przed nią siedziałem w pozycji, która z boku mogła wyglądać jak klęczenie. Czułem, że Mika potrzebuje mojego wsparcia. Pewnie strasznie jej się było przyznać przed samą ciążą, że to może być to. Przełknąłem ślinę. Do mnie to jeszcze w pełni nie docierało, może dlatego tak dobrze reagowałem. - Sadzę, że nasi znajomi się nieźle uśmiechają - Uśmiechnąłem się nieznacznie. Jednak w myślach rozstrzygałem czy możliwe byłoby cofnięcie się w czasie i pierdolnięcie w łeb pijanego Luka, który nie jest w stanie myśleć o zabezpieczeniu. - Ale razem damy radę. - Nawet teraz, gdy jeszcze nie zdawałem sobie na dobre sprawy z tego co się dzieje. W co ja się w ogóle wpakowałem, wiedziałem, że będę obok niej. Nie mógłbym zrobić niczego innego.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sob Sty 14, 2012 6:37 pm

- Wiesz, z Misty za dużo nie rozmawiam. Staramy się siebie unikać - wzruszyłam ramionami. Zresztą nawet nie sądziłam, że byłaby w stanie rozpoznać, czy ktoś jest w ciąży czy nie. Pewnie dopiero jak będę gruba jak mors zaczai, że coś nie tak. Ale ona w tym momencie była akurat najmniejszym problemem. Miałam wiele innych ciekawszych tematów na głowie. Na przykład to czy mi się opłacało iść do normalnego lekarza, czy zawracać Aidanowi głowę, czy i komu najpierw w ogóle powiedzieć o tej całej sprawie. Bo Luke miał rację. To wszystko było jak w jakimś filmie i co raz miałam wrażenie, że nie dzieje się mi tylko komuś innemu. To było takie nieosiągalne. Nigdy bym nie pomyślała, że w tym wieku zajdę w ciążę. Ba, nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę w takiej sytuacji. Od zawsze uważałam rodzinę za przereklamowaną sprawę, a siebie za okropny materiał na matkę. Nigdy nie miałam cierpliwości do dzieci. Z dzieciakiem Yves widziałam się może parę razy i za każdym razem nie miałam pojęcia co do takiego mówić. Szaleństwo. - Tak szczerze to nie wiem co zrobić. Po raz pierwszy w życiu nie mam planu, Luke. To jest straszne - przyznałam zgarniając włosy za ucho i zakładając ręce na piersi. No to co, że taka postawa świadczyła o zamknięciu, zawsze miałam w dupie psychologiczne gierki, bo każdy przypadek jest inny. Bo ja wcale nie zamykałam się przed Lukiem, a wręcz przeciwnie. Mówienie o swojej bezradności i braku pojęcia o tym co zrobić jest raczej otwartą postawą. - Pewnie się uśmieją, ale mam to gdzieś. Z drugiej jednak strony... Czy ty powiesz swojej mamie? - zapytałam zupełnie niespodziewanie. Znałam mamę Luka, choć głównie przez telefon. Jakoś tak wyszło. A zapytałam się o to z prostego powodu: ja sama nie wiedziałam czy istniał jakiś sens powiadamiania moich rodziców. Pewnie prędzej powiadomię Prince niż ich. Cholera. Ja naprawdę nie miałam żadnego planu.
Zastanówmy się nad tym racjonalnie. Jakie miałam opcje. Usunąć dziecka, nie usunę, bo to jest zwykłe morderstwo. Nigdy bym się pewnie z tym nie pogodziła. A przecież Luke nie jest takim chujem żeby mnie do tego namawiać, czy nie zostać ze mną. Oddawać dziecka w obce ręce też nie było sensu. Skoro nawet starych ubrań nie potrafiłam oddawać biednym, bo drażniło mnie, że istniała możliwość, że ich kiedyś w nich zobaczę. Choć to trochę głupie porównywać dzieciaka do ubrań. Jestem do reszty jebnięta. Albo zwyczajnie skołowana. Nawet tego nie wiem. Ale chyba wiem czego bym chciała. Zostać z Lukiem i spróbować z tym dzieciakiem. Nie może być to przecież takie złe. Wiele ludzi tak żyje, mi też może się spodobać.
- Damy. Razem - powtórzyłam za nim uśmiechając się lekko. Te słowa były akurat bardzo krzepiące. - Nie wiem tylko czy tu - dodałam jeszcze nawiązując do tego co najbardziej leżało mi na mózgu. Bo czy rezydencja była najlepszym miejscem żebyśmy tu zostali na całe życie? Przecież i ja i Luke potrafimy już panować nad swoimi talentami. Stwierdziłabym nawet, że siedzimy tu tylko z przyzwyczajenia. Poza tym jak by to miało wyglądać? Z tym niezdecydowaniem chyba jednak nie powinnam mówić o takich rzeczach.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Luke Nie Sty 15, 2012 2:13 pm

O właśnie, Misty. Wiedziałem, że jakieś durne imię. Na szczęście na głos od podobnych uwag się powstrzymałem. Nie znałem dziewczyny, co tam zachodziłem dawno temu, to prychała na mnie i wychodziła. Naprawdę wyjątkowa osoba, z którą wiele do czynienia mieć bym nie chciał. No i na szczęście mieć nie musiałem.
- Poradzisz sobie. Ty zawsze sobie radzisz. - Pamiętanie o jej pędzie ku samorealizacji nie było aż tak dobre. W końcu to było jednym z ważniejszych czynników naszego ostatniego, wyjątkowo bezsensownego rozstania. A ja znów musiałem to rozstrzygać w myślach. Jebane wspominki. Tylko podejść i walić głową w ścianę co by się tego pozbyć. Stłumiłem poirytowany dźwięk jaki pragnął się ze mnie wydobyć, bo nagle tyle sprzęty w drzwiczkami zaproponowało, że wystarczy, że do nich podejdę. Dziękuje za taki prezent. Dawno temu zabroniłem podobnych głupich dowcipów.
No nie powiem, zaskoczyła mnie matką. Ja tu się na razie zastanawiałem jak zareaguje Justin czy Maks, a już Sigrid to wiadomo, a ona się pyta czy powiem matce. Nawet do mnie nie docierało, że matce też trzeba o czymś takim powiedzieć. Zmarszczyłem czoło, intensywnie się nad problemem zastanawiając. - Nie mam pojęcia - przyznałem. - A ty? - Głupie pytanie. Poznałem jej rodziców. Więcej nie chce. Dozorca w podstawówce miał dla mnie więcej serca. Ale przecież w końcu i do naszych rodziców taka wiadomość będzie musiała dojść. Szkoda, że ojciec się nigdy nie dowie. Ja za to miałem kolejny powód, by zostać przy Mice: musiałem być lepszy od ojca, który zwyczajnie zwiał. I nigdy nie wrócił. - Co masz na myśli? - Pora zdecydowanie nie była moja i jak na razie wystarczyła mi informacja o dziecku, inne enigmatyczne wiadomości będę dla mnie przez dłuższy czas nie do pojęcia. Proszę powoli i wyraźnie do mnie mówić. - Chodzi ci o Rezydencje? - Jak żona Merkurego była w ciąży to ten się zastanawiał nad mieszkaniem. O to Mikaeli chodziło? Mieliśmy się wynieść do miasta śladem Maksa? A może w ogóle opuścić te okolice? W końcu oboje już umieliśmy wszystko co on opiekunowi mogli przekazać.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Nie Sty 15, 2012 8:00 pm

Zawsze to sobie radziłam. Nie radzę. Trzeba przyznać, że czasy kiedy panowałam nad wszystkim co mnie spotykało dawno miałam za sobą. Czasami czułam się tak jakbym cofnęła się w rozwoju, a nie rozwijała się i zdobywała jakieś doświadczenia mające mnie przestrzec przed tym czego nie powinnam robić. A trzeba przyznać, że miałam na serio duże zaplecze doświadczeń. Przecież równo rok temu umarłam. Powinnam dzisiaj obchodzić rocznice śmierci, a zamiast tego informuję Luka, że będziemy mieć dziecko. Jak widać posiadanie doświadczeń wcale nie wiąże się z wyciąganiem z nich wniosków, wręcz potęguje niewiedzę.
- Chciałabym, żeby to była prawda, ale bądźmy szczerzy Luke, taka zupełnie nieświadoma przyszłości jak w tej chwili to nie byłam od dziesięciu lat - westchnęłam. To było słodkie jak mnie pocieszał, ale potrzeba było czegoś więcej niż słowa żebym poczuła się bezpiecznie. Choć wcale nie krytykuję jego zachowania. W zasadzie w tej chwili jest lepiej niż by mogło być. - Nie wiem czy własnie nas nie wyśmieją, nie wiem gdzie się podziejemy, nie wiem czy chcę tu zostać czy ruszyć przed siebie. Nic nie wiem. Dlatego trzeba powiedzieć jasno: nie jestem zdolna do podejmowania jakichkolwiek decyzji. Więc słuchaj uważnie - przerwałam na chwilę by objąć dłońmi jego buzię i popatrzeć mu prosto w oczy. Miałam coś ważnego do przekazania, więc powinien się skupić. - Myślę, że najlepiej będzie jak ty teraz będziesz podejmował decyzję, choć trochę się ich obawiam. Nigdy nie grzeszyłeś w końcu inteligencją. Ale obiecuję się, że będę cię słuchać.
No to by było na tyle co miałam ważnego do przekazania. Nawet to byłam ciekawa tego jak Luke by wypadł w roli tego mądrzejszego. Jakby mu udało się być tym bardziej odpowiedzialnym. Do tej pory nigdy nie wiązałam go z tymi określeniami, ale patrząc na swoje przeszłe zachowanie doszłam do wniosku, że i siebie nie mogę nimi określać. Skoro straciłam do siebie zaufanie, pozostawało mi jedynie zaufać komuś innemu. Myślę, że Luke jest najwłaściwszym kandydatem.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Czw Kwi 05, 2012 1:00 pm

/schody

No. Jego stanowczy ton był doprawdy imponujący. Szkoda, ze na nic się zdał, bo nie ze mną te numery. Mruknąłem pod nosem lekceważące 'yhym' i poszedłem z Małym do kuchni. Dobra jest. W tej kuchni powinniśmy znaleźć wszystko czego nam było trzeba.
-Żadna tajemnica.-odpowiedziałem, wyciągając z szafki jakąś miskę i zaraz dokładając do niej mikser.-Jestem wysoki jak dwa razy ty.-oceniłem, lekko przy tym przesadzając. Mały musiał mieć trochę ponad metr, ja trochę mniej niż dwa, ale dla niego żadna różnica. Podejrzewałem, że jeszcze się nie zna na miarach. Chyba, że go nie doceniałem, ale to już trudno.
-Może nie powinieneś szukać po szafkach mamy.- dodałem, odnajdując szafkę z mąką.
-Chcesz miksować?-zapytałem. Niech ma zajęcie. Wziąłem jeszcze jajka z lodówki i mleko. No i wiedziałem, ze czegoś brakuje. Tak, Nell wyciągała coś jeszcze z szafki z przyprawami. Znalazłem ją całkiem szybko, ale niech to szlag. Tam było znacznie więcej pierdół niż jedna, więc skąd miałem wiedzieć czym doprawia się ciasto na naleśniki.
-Kurwa.-mruknąłem, przyglądając się zawartości szafki. Dopiero po chwili zauważyłem co wypadło z moich ust, a jednocześnie co Mały mógł usłyszeć. Ja pierdole. Nie chciałem go uczyć takich słów. Odwróciłem się do niego dopiero po chwili i zerknąłem badawczo. Nie mogłem obracać się od razu, bo zauważyłby, że coś nie gra, a tak może nawet niczego nie usłyszał. Jaki ze mnie, kurwa, spryciarz. Żeby zatrzeć złe wrażenie wyciągnąłem z szafki wszystko co mi się zmieściło w ręce. Sól, pieprz, paprykę, coś czego nazwa nic mi nie mówi i jeszcze kilka innych. To przyprawy, wszystko jadalne, naleśnikowemu ciastu nic nie będzie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Czw Kwi 05, 2012 3:44 pm

Wdrapałem się na stołek i usiadłem przy stole przyglądając wszystkiemu temu co robił Shaq, a robił bardzo dużo. Ja jeszcze nic nie umiałem robić w kuchni, oprócz właściwie płatków i tostów, bo zwyczajnie nie miałem czasu się nauczyć. Tyle rzeczy jeszcze musiałem się nauczyć i zrobić, że zwyczajnie nie wyrabiałem. Wczoraj na przykład uczyłem się jeździć na rowerze, ale zamiast się nauczyć jedynie obdrapałem sobie kolana. I uznałem tą naukę, za zwyczajną stratę czasu, skoro niedługo będę potrafił prowadzić samochód. No niby nikt mi jeszcze prawa jazdy nie da, ale co tam. Ale mówiłem o gotowaniu. Więc przyglądałem się uderzając paluszkami o stół i intensywnie myślałem.
- To nie była szafka mamy, tylko szafka w łazience. Więc wcale jej nie grzebałem w rzeczach! - zaprotestowałem głośno. - Wtedy - dodałem trochę ciszej, bo przecież wcale taki święty to nie byłem. Oczywiście nie z mojej winy! Ktoś mi raz powiedział - nie powiem kto! - że w szafie w dużej sypialni, takiej starej, jest tajemne przejście i zwyczajnie musiałem to sprawdzić. Opowiedziałbym co dokładnie tam znalazłem, ale wcale nie było to aż takie interesujące. Po prostu raz zdarzyło mi się grzebać i tyle. - Chcę miksować, chcę! - zawołałem uradowany jego propozycją i złapałem za mikser.
Lecz gdy Shaq się obrócił musiałem przyznać, że był trochę ciężki. I nie widziałem włącznika, a gdy zauważyłem musiałem wygiąć palce by włączyć. By chwile mi zajęło. Nawet nie zauważyłem, czy Shaq coś mówi czy nie, taki byłem zajęty. A gdy w końcu mi się udało włączyć... Um. Shaq tego jeszcze nie widział, ale zaświniłem cały stół. I mi się to niesamowicie spodobało, więc uśmiechałem się sam do siebie jak jakiś głupi.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Czw Kwi 05, 2012 7:27 pm

Nie mam pojęcia dlaczego wydawało mi się, że wręczenie dziecku miksera jest bezpieczniejsze niż wręczenie siekiery. Ale chociaż utwierdziłem się w przekonaniu, ze na siekierę jest za mały. Za mały był i na mikser. A chociaż wszystkie te historie o poznawaniu świata przez dzieci są mi znane, nie sądziłem, ze akurat ten dzieciak postanowi upierdolić cały stół. Być może on też nie sądził. Że też ja, kurwa, tego nie przewidziałem.
-Głupi pomysł z tym mikserem.-zauważyłem, drapiąc się po karku. Czułem się trochę współwinny, bo przecież mogłem mu tego do ręki nie dawać i nie zostawiać w jego zasięgu mąki i całej tej reszty. Mimo tego wcale nie miałem ochoty teraz sprzątać, no ludzie. Ja mu chcę robić żarcie, a kurwa, nie robię tego często, a on jeszcze robi problemy. Gnojek. Naprawdę. Nawet dla Nell nie robię jedzenia. Kilka razy zrobiłem jej tosty, żeby było miło i raz ugotowałem pomidorówkę, która nie wyszła.
W końcu coś postanowiłem i zaraz wziąłem się do działania. Zabrałem mu sprzed nosa wszystko co potrzebne do naleśników, łącznie z mikserem, i odstawiłem na kuchenny blat.
-Ja robię jedzenie, ty sprzątasz.-postanowiłem, gubiąc gdzieś po drodze uczciwość. To dziecko, więc założyłem, że nie zauważy, że coś tu może być nie tak. Może nawet w sprzątaniu odnajdzie dobrą zabawę. Ja zawsze szukałem, za radą ciotki, a nigdy nie znalazłem. Ciotka była tak przekonywująca, że potrafiła mnie omamić za każdym razem. Pewnie dlatego, ze sama we wszystkim widziała dobrą zabawę. Panie lekkich obyczajów chyba tak mają. Nie wiem w sumie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Czw Kwi 05, 2012 8:57 pm

- Przepraszam, nie chciałem! - krzyknąłem radośnie, a w moim głosie trudno było doszukać się jakiejkolwiek skruchy. Bo takiej też nie czułem. Chociaż wcale nie lubiłem bałaganu, kolorowe książeczki układałem zgodnie z ich wielkością na półeczce niemal codziennie wieczorem, to akurat taka zabawa niezmiernie mi się spodobała. Ciastko, czy cokolwiek co było w misce, rozprysnęło się tak szybko i tak równomiernie we wszystkie strony, że z chęcią zobaczył bym to jeszcze raz. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Niestety Shaq wcale nie był tak samo zadowolony jak ja i zwyczajnie odebrał mi moje narzędzie wywołujące radość przez co jęknąłem przeciągle. Szkoda. Wielka szkoda, że już koniec miksowania. Ale zawsze pozostaje nadzieja, że uda mi się namówić kogoś innego na coś podobnego! Znałem przecież tylu nieodpowiedzialnych przyjaciół rodziców, że to będzie dziecinnie proste. Czyli w sam raz dla mnie. Zanim jednak wybiegnę w przyszłość z planami musiałem coś zrobić z tu i teraz. A tu i teraz Shaq kazał mi posprzątać. - Nieeee chce mi się sprzątaaaać - jęknąłem ale wziąłem ścierkę. Czasami zdarzało mi się pojęczeć, zwłaszcza gdy ktoś kazał mi robić coś tak nudnego, gdy jeszcze przed chwilą tak wspaniale się bawiłem. Z miną skazanego na śmierć przestępcy sprzątałem to co narobiłem na stole i w identycznych kilkusekundowych odstępach wzdychałem. - A kiedy będzie jedzenie? - zapytałem w międzyczasie. Lubiłem rozmawiać i taki przeciągające milczenie mnie męczyło. - I napiłbym się kawy. Z ekspresu - powiedziałem jakbym robił to codziennie, choć to oczywiste, że kłamałem. Mama mi nie pozwalała pić kawy. Ale Shaq nie musiał wcale o tym wiedzieć, co nie? Zresztą moim zdaniem byłem wystarczająco duży na kawę. To przecież nie papierosy. Ciekawe czy Shaq pali i czy by mnie poczęstował?
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Pią Kwi 06, 2012 12:03 pm

Już chyba bardziej nieszczerze się nie dało. Co za mały kłamczuch. Takie nieszczere 'przepraszam' było gorsze niż brak 'przepraszam'. A na pewno mniej uczciwe. Chociaż nic mi do jego uczciwości, żadna to moja sprawa. Zresztą całe szczęście, bo patrząc na to z boku, byłbym dość kiepskim ojcem.
-Nie przepraszaj, tylko bądź dobry.- jebłem życiową radą. Ja się chyba nie nadawałem do przekazywania tego typu mądrości. Jestem trochę niewiarygodny w tym wszystkim. Ale jest plus, bo o mojej niewiarygodności dzieciak nic nie wie.
-Zaraz będzie.-odpowiedziałem, wsypując mąkę do mleka.. żebym tylko jeszcze wiedział w jakich proporcjach powinno się to zrobić..
W międzyczasie zerknąłem jeszcze na Jerryego. Opornie, ale całkiem dobrze radził sobie ze sprzątaniem. Byłem nawet tak minimalnie dumny, że mimo marudzenia mnie posłuchał i się wziął za to co miał się wziąć. Ma się to poważanie u pięciolatków, no kurwa.
Do ciasta dodałem jajek, ale przed dodaniem przypraw się zawahałem. Chyba woleliśmy naleśniki na słodko. Z czekoladę. Każde dziecko lubiło czekoladę, więc nawet nie musiałem o to pytać. Jakby to w ogóle brzmiało. Hej, Jerry, wolisz czekoladę czy marchewkę z groszkiem? Ehe..
Postanowiłem dodać do ciasta cukru i tak właśnie się stało. Było chyba trochę za gęste, ale zużyłem już całe mleko. Dobrze, że miska miała jakieś 5 litrów, bo by się nie pomieściło.
-A piłeś kiedyś?-zapytałem, sięgając po patelnię.. która zaraz okazała się udkiem kurczaka, więc wyrzuciłem ją do zlewu. Drugą patelnię.. ale nie, ta była teraz kalafiorem.-Młody, wyciągnij patelnię.-mruknąłem, bo jeśli unicestwię wszystkie, to będziemy musieli wpierdalać naleśniki na surowo.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Pią Kwi 06, 2012 6:11 pm

Spojrzałem na niego lekko marszcząc brwi. Przecież byłem dobry. Nie miałem co do tego wątpliwości. Znaczy tak mi się przynajmniej do tej pory wydawało. Złymi są tylko takie typy spod ciemnej gwiazdy albo Gargamel, ja nie byłem podobny do Gargamela, ani żadnej innej złej wiedźmy. No może miałem ciemne oczy i włosy jak jakiś mały Rumun, ale na pewno nie miałem żadnej brodawki z odstającym włosem, ani zakrzywionego nosa. Źli tak mają. Do tej pory spotkałem tylko jednego złego człowieka. Stał przed naszym domem i miał czapkę listonosza. Ale to na pewno nie był listonosz. To był zły człowiek z zakrzywionym nosem i brodawką. I jeszcze miał tak dziwnie, że jednym okiem patrzył w prawo, jednym w lewo, aż w końcu nie wiedziałem o co chodzi. Powiedziałem mamie, żeby uciekała, ale chyba nie zrozumiała o co mi chodzi. I uwaga: rozmawiała z tym złym człowiekiem! Ja ją ciągnę za rękę by odeszła, lamentuję, płaczę, a ona nie rozumie. I bądź to człowieku bezpieczny, gdy tacy ludzie chodzą po świecie.
Tylko zasadnicze pytanie: O co dokładnie chodziło dla Shaqa? Może o to, że jak dorosnę zostanę złym człowiekiem? Ja nie wiem. Musiałem to mu wybić z słowy.
- Jestem dobry, nie ma co do tego wątpliwości - rzuciłem. - Ale jeżeli chcesz o tym bardziej pogadać, nie ma sprawy. - W tej chwili skończyłem wycierać stół, który może nie lśnił z czystości, ale nie miał już plam. Złożyłem ściereczkę w kosteczkę i odłożyłem na boczku. Znów mogłem siedzieć i bębnić palcami o stół. - Oczywiście, że piłem! I to nie raz! - załgałem mrugając parę razy. Choć mama mówiła, by nie kłamać to czasami nie było innego wyjścia, zwłaszcza gdy coś przeskrobałem, albo czegoś chciałem. Wtedy mogłem zmyyyyyyyyślać ile wlezie. Plusem było też to, że Shaq nie znał mnie tak jak mama albo reszta. Więc nie mógł wiedzieć kiedy kłamię. Nie ma mowy by wiedział.
Zeskoczyłem z krzesełka i podałem mu patelnię jak prosił, a potem w paru susach wróciłem na miejsce.
- Myślisz, że kosmici istnieją?
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Sob Kwi 07, 2012 5:47 pm

Gdybym wiedział jakie rozkminy prowadzi Jeremy z swoim umyśle, to bym pomyślał sto jeden razy zanim jebnąłbym życiową radą. A potem odgryzłbym sobie język. Dobrze, ze nie miałem pojęcia, bo nie miałbym i języka. Chuj tam. Zerknąłem na niego próbując jakby przejrzeć co właściwie ma na myśli, ale bez skutku. Że co 'pogadać'? O czym? Kurwa, dzieci.
-Spoko, nie chcę.-odpowiedziałem, żeby szybko wycofać się z tematu. Miałem po prostu na myśli 'grzeczny'. Nic wielkiego. A żadne dziecko grzeczne nie jest, więc o czym tu dyskutować.
Dobra, to było tak, że nie chciałem gadać na ten temat, ale on sam mnie sprowokował. No bo kurwa, aż takim durniem to nie jestem. Nie uwierzę, ze Yvy daje mu kawę. Dziecku kawę. Jak chuj. Chyba, ze jej facet, ale raczej by mu na to nie pozwoliła.
-Nie mówię, że nie jesteś dobry. Ale kłamanie na pewno nie jest dobre.-powiedziałem, siadając przy stole i próbując rozmieszać grudki mąki w cieście. -Chyba, ze rodzice cie okłamali, powiedzieli, ze kawa, a dali zbożówkę. Wtedy zwracam honor.-stwierdziłem, bo i to możliwe. Może niesłusznie go oskarżam.
Za patelnię podziękowałem. Jest patelnia, będą naleśniki. Jeszcze tylko chwila, żeby pozbyć się grudek. A może one maja być? Zmarszczyłem brwi, trapiąc tą zagadką swój umysł przez krótką chwilę. Moje rozważania przerwał Jeremy swoim pytaniem. Banalnym tym razem.
-Jasne, ze istnieją. Niemożliwe, żeby we wszechświecie wielkim tak, że nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić, nie wykształciło się jakieś inne życie, poza nami. Ni chuja.-odpowiedziałem, znowu pozwalając sobie na używanie swojego normalnego języka. Trudno to ogarnąć na dłuższą metę. Chwile można, a potem wychodzi samo. W sumie mam to gdzieś.
-A ty myślisz, ze istnieją?
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Sob Kwi 07, 2012 7:25 pm

Z moich ust wymsknął się jęk zawodu, gdy Shaq jednak zdecydował, że nie chce kontynuować tematu. A ja przecież strasznie lubiłem rozmawiać na wszystkie możliwe tematy, a zwłaszcza na te, które dotyczą mnie. Bo były najbardziej interesujące. Nawet jeżeli z pozoru rozmawiałem na jakiś inny temat, to i tak w końcu schodziło na mnie, sam nie wiem jak to się tak samo stawało. Ale przecież nie wszystkich rzeczy muszę wiedzieć, choćbym chciał i starał się by to zrobić ze wszystkich moich sił. W każdym razie niepotrzebnie jęczałem, bo jednak Shaq mówił dalej. Rozgadanego miałem nowego przyjaciela, nie ma co! Muszę się do czegoś przyznać, bo nie wiem czy zauważyliście - ja polubiłem Shaqa, był spoko.
- Moi rodzice mi nie kłamią - stwierdziłem pewien swojego, ale chwilę potem zrobiłem taką minę jakbym się wahał. Zresztą wszystkie moje emocje były widoczne na mojej twarzy bez względu czy tego bym chciał czy nie, to dlaczego i ta nie miała się pokazać. Bo tak sobie pomyślałem, że skoro mi się tak często zdarza kłamać to musiałem się od kogoś tego nauczyć. Nie ma bata. A od kogo jak nie od rodziców? - A może kłamią... W każdym razie nie kłamali co do kawy. Ja naprawdę ją piję - spojrzałem przeciągle na Shaqa. Po raz kolejny spróbowałem go przekonać co do swego. - A tak w ogóle... co to jest kawa zbożowa?
Shaq śmiesznie wyglądał ze zmarszczonymi brwiami, prawie jak Joker z ostatniego filmu o batmanie. Ostatnio rodzice oglądali, a ja udawałem, że śpię. Ale nie udawałem tylko oglądałem. Choć tak na serio to wolałem oglądać kreskówkę o batmanie, a jeszcze lepiej lubiłem Barneya i przejaciół. Z tego można było się pośmiać.
- Jestem pewien, że jestem w stanie wyobrazić sobie jak wielki jest wszechświat - powiedziałem z przekonaniem. Nie lubiłem gdy ktoś mówił, że czegoś nie potrafię. Jak bym chciał to bym potrafił. - Moim zdaniem istnieją. Kiedyś chciały porwać psa sąsiada. Ale ten sąsiad jest trochę głupi wiesz?
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Wto Kwi 10, 2012 4:45 pm

Z pewnością. Rodzice przecież niiigdy nie kłamią. A już na pewno nie wtedy kiedy opowiadają ci o mikołaju, zającu, wróżce zębowej i innych takich chujach. Ani nawet wtedy kiedy opowiadają o tym skąd się biorą dzieci. Jerry był tak naiwny, że niemal mnie to rozczulało. Cóż, naiwność jest cechą dzieci, więc nie mam się czemu dziwić. Właściwie nie dziwiłem. Miałem jedynie dziką ochotę powiedzieć mu, ze Mikołaj tak naprawdę nie istnieje, a do zrobienia dziecka potrzebny jest seks, nie miłość. Prawda jest taka, że rodzice to najwięksi kłamcy świata. No ale chuj tam, chuj.
-Ty znasz ich najlepiej, więc sam wiesz jak to z nimi jest.-stwierdziłem, unikając zbędnych tłumaczeń.-Kawa zbożowa to taka w sam raz dla ciebie. Taką mogę ci zrobić. Zwykłej nie. Nawet jeżeli rodzice ci ją dają.- w co oczywiście nie wierzyłem, ale dobra, nie będę się spierał, skoro można z tego wybrnąć w inny sposób. Przy okazji grudki w cieście zniknęły, więc wstałem i na rozgrzaną patelnię wlałem pierwszą porcję ciasta. Tak, było za gęste. Rozprowadziłem je na patelni drewnianą łyżką. Wszystko jedno.
Możliwość lub niemożliwość wyobrażenia sobie wielkości wszechświata też postanowiłem odpuścić. Zarówno ja jak i on wiedzieliśmy swoje na ten temat i przekonywanie w jedną lub w drugą stronę było kompletnie zbędne. Może sam kiedyś zauważy, ze nie sposób wyobrazić sobie czegoś nieskończonego. A może i nie. Może to ja mam taką nędzną wyobraźnię.
-No i co się stało z tym psem?-zapytałem, odkładając pierwsze placki na talerz. Podałem je Małemu, a zaraz za nimi słoik czekolady, dżemu i łyżeczkę. -I dlaczego mówisz, ze głupi? Jedz.-skinąłem głową na naleśniki a'la Szak i smażyłem je dalej. Mam tu przecież pięciolitrowy gar z ciastem.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Jeremy Sro Kwi 11, 2012 4:10 pm

- Mógłbym spróbować tej kawy zbożowej - powiedziałem od niechcenia, ale w środku byłem niesamowicie ciekawy tego co to jest, jak zawsze gdy mam styczność z czymś nowym. A takie sytuacje zdarzały się niemal nieustannie, co nie było wcale dziwne, ale mi akurat tak odrobinkę przeszkadzało. Tak tyci tyci. No bo z jednej strony ciekawość była fajna, ale z drugiej to jak się czegoś nie wie to się wychodzi na głupiego, a ja tak nie lubiłem. Dlatego tak często brzmiałem jak zadufana mądrala. Nie żebym nią nie był.
Gdy otrzymałem pierwszego naleśnika przyglądnąłem mu się bardzo uważnie i ostrożnie. Dotknąłem go widelcem, potem palcem. Potem złapałem za skrawek uniosłem do góry i opuściłem patrząc jak spada. A on się śmiesznie odbił. Dodatkowo nie miał wcale takiej złocistej barwy jakie mają naleśniki mamy. Był taki w sumie wielokolorowy. Znaczy to jeszcze mnie tak bardzo nie niepokoiło jak to, że jedną z tych barw był również czarny.
- Shaaaq, nie chcę powątpiewać w twoje zdolności kulinarne, ale kurczaki, co to jest? - zapytałem jeszcze raz dotykając palcem tworu naleśnikopodobnego. Uniosłem wzrok by spojrzeć na Indianina i wystarczyło parę sekund bym zdążył się zorientować, że lepiej było dla mnie wcale się nie odzywać. - Znaczy WYGLĄDA SMAKOWICIE! Mhhhhm! - zawołałem szybko i wcisnąłem sobie jeden kawałek do ust. - Mhmmmm.. mmmm.... ehem-ekem... - wydałem z siebie masę dziwnych dźwięków mających potwierdzać to jak bardzo mi smakuje. Ale nie smakowało. Przełknąłem. - Pycha, na serio! - jeszcze raz zapewniłem, ale gdy tylko się odwrócił wepchnąłem kawałek naleśnika do stojącego niedaleko wazonika.
Wracając jednak do naszej pogawędki.
- Pies uciekł kosmitom, ale przyniósł do domu kawałek dziwnego materiału z niebieską krwią, a przynajmniej tak twierdzi sąsiad - kontynuowałem opowieść. - Mówi jeszcze, że od tego czasu przestał szczekać, znaczy pies nie sąsiad. No i ten sąsiad postanowił rozpocząć jakąś akcję antykosmicką i rozdał wszystkim takie fajne aluminiowe hełmy. Bawię się nimi w Gwiezdne Wojny! Wujek Luke pożycza mi nawet swoje miecze! - pochwaliłem się. Moim zdaniem nie musiałem więcej tłumaczyć dlaczego uważam sąsiada za głupka.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Shaque Czw Kwi 12, 2012 3:20 pm

Smażąc kolejne naleśniki zorientowałem się, ze coś może być z nimi nie tak. Nie miały tego samego koloru jak te smażone przez Nell, były jakieś takie.. jakby z gumy? Chociaż najbardziej w zauważeniu, ze coś jest nie tak pomógł mi komentarz Jerryego. Ten pierwszy. Musiałem na niego spojrzeć w jakiś dziwny sposób, bo zaraz zmienił zdanie, a ja niestety nie uwierzyłem, ze mu się w jednej sekundzie kubki smakowe odmieniły. Nie żebym się poczuł urażony tą drobną obrazą moich zdolności no ale wiecie.. darowanemu koniowi bla, bla.
Uniosłem brew, chwilę przyglądając się Małemu. Odwróciłem od niego wzrok dopiero kiedy przyszła pora zdjąć kolejne placki z patelni. Zamiast smażyć następne wyciągnąłem z szafki garnek, który nie zmienił się w żarcie wyjątkowo, wlałem do niego całe mleko, które odnalazłem zagubione w szafce i postawiłem na gaz.
-Nie smakuje ci to nie jedz.-powiedziałem, nie kupując tego jego 'pycha'. Zanim mleko się zagotuje miałem chwilę na spróbowanie naleśników. Ugryzłem jednego, przeżułem. Może nie był idealny, ale.. ja wiem? Całkiem zjadliwy. Może Jerry miał jakieś pierdolone, królewskie podniebienie? Ja nie miałem. Wziąłem drugiego gryza. Przed trzecim wysmarowałem naleśnik grubą warstwą dżemu. Grubszą niż samo ciasto. No i od razu lepiej. Teraz to to nawet dobre było.
-Mi smakuje. Jak tobie nie, to zrób lepsze.-dodałem, wsuwając placka do końca. Żarcie to żarcie.
-A co jeśli ten sąsiad ma rację? Dziwny materiał, niebieska krew, straszne rzeczy.-rzuciłem, ale jakoś nie potrafiłem dodać mym słowom odpowiednich emocji. Może dlatego, ze w międzyczasie wyciągnąłem dwa kubki i wsypałem do nich kawę zbożową made in Poland INKĘ. Mleko się zagotowało jak na życzenie, to i zaraz zalałem nasze kubki i jeden podałem Jerryemu.
-To jest ta kawa zbożowa.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 7 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach