Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Główna Kuchnia

+20
Jeremy
Cook
Diena
Ragnvald
Yael
Natalie
Mikaela
Jowisz
Fangora
Saturn
Marie Anne
Merkury
Ianelle
Shaque
Julek
Effs
Justin
Elisa
Luke
Mistrz Gry
24 posters

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Yael Wto Cze 21, 2011 2:18 pm

Pokiwałam głową na zgodę z jej prośbą, chociaż kusiło mnie poinformowanie jej, że szczerze nienawidzę pozowanych zdjęć. Trudno było mi w takich zdjęciach odnaleźć ten artyzm jaki ja odnajdywałam w spontanicznych zdjęciach. Fotorelacje. Właśnie to lubiłam. Miałam całe albumy ze zdjęciami poszczególnych pomieszczeń tutaj o różnych porach dnia. Bycie mało zauważalną przez innych osobę pomagało mi w moim siedzeniu w kącie i po prostu wciskaniu spustu migawki, gdy już byłam pewna, że ustawienia aparatu są na tyle dobre, że nie wyjdzie mi coś za jasno, bądź też na odwrót: zbyt ciemnego. Trudno było utrafić w to idealne zdjęcie. Podobnież nowoczesne lustrzanki nam w tym pomagały, ale te aparaty już zupełnie nie miały duszy. Nie miały tego "czegoś", co ja kochałam całym swym sercem.
- Zrobiłaś ładną minę - zapewniłam ją. Wszystkie miny były ładne. Ludzie za bardzo przykładali uwagę do tego jak wyszli na zdjęciu. Inni widzieli ich takimi cały czas, a oni się czepiali jednego momentu uwiecznionego na fotografii. To było dziwne. Dla mnie zupełnie niepojęte. - Pokażę jak wywołam - wymamrotałam już niezbyt wyraźnie. Nie lubiłam chwalić się pracami. Tylko naprawdę bliskim mi osobom potrafiłam je pokazać, chociaż wiedziałam, że nie o to tu chodzi. Nie powinnam się wstydzić, a czyniłam to. Cała ja.
Chyba za bardzo skupiałam się na własnych problemach skoro nawet nie zauważyłam, że Natalie faktycznie długo nie było z nami. Że miała odejść, bo oto nadszedł TEN moment. Dla mnie TEN moment chyba nigdy nie nadejdzie. Już dzisiaj sprawiłam, że komuś woda z butelki wyciekła. Przypadkiem. Było mi strasznie głupio.
- Nic ciekawego - bąknęłam. Nie odnajdywałam odpowiednich wspomnień z wydarzeń, którymi teraz mogłabym się podzielić z Lie. Że pierwszy raz z Yves mamy aż tak odmienne zdania na bardzo ważny temat? Że zbyt wcześnie będę ciotką? Nie. Niech tego dowie się od kogoś innego. Bo na pewno się dowie. - To raczej ty powinnaś mieć co opowiadać skoro byłaś poza Norwegią - zauważyłam. Znalazłam wreszcie dla siebie przekąskę. Marchewkę. Zupełnie jak moja towarzyszka. Przeszłam przez kuchnie i usiadłam przy stole. - To jak wygląda świat poza Rezydencją? - zapytałam z marzycielskim uśmieszkiem. Wydawało mi się, że od wieków nie widziałam "zwykłego życia".
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Natalie Sob Cze 25, 2011 1:07 pm

Zwykle nie przywiązywałam zbyt wielkiej wagi do wyglądu, ani tego jak wychodzę na zdjęciach czy jak postrzegają mnie inni. Łatwo to było też zaobserwować. Gdyby mnie to obchodziło to wyglądałabym teraz jak seksbomba. A wyglądam? No nie. Byłam małym rudzielcem, który na domiar wszystkiego miał mało inteligentny wyraz twarzy. Myślicie, że robienie głupich min do zdjęć było "dla jaj". Po części, bo był jeszcze jeden powód. Właśnie odnośnie tego wyrazu twarzy, który nie przedstawiał geniusza. I w tym momencie obaliłam sama teorię, że nie interesuje mnie to jak wyglądam. Interesuje. Jak każdą kobietę. Zapewne nie tak obsesyjnie jak niektóre koleżanki z rezydencji, ale w pewnym stopniu owszem. I właściwie nie wiem, co mogłabym na ten temat jeszcze napisać. Po prostu niby mnie to nie obchodziło, choć jednak trochę tak i schlebiało mi, gdy ktoś obejrzał się za mną na ulicy. A rzadko się zdarzało, oj rzadko. Logikę też mam całkiem niezłą, z tego co teraz widzę.
- Aż ciężko mi w to uwierzyć - rzuciłam z nutkami ironii w głosie. Postanowiłam jednak porzucić temat moich min na zdjęciach. Nie lubiłam rozmawiać na swój temat zbyt wiele. Niegdyś sprawiałoby mi to frajdę. Dzisiaj zdecydowanie mniejszą. Wbiłam w nią pełne uwagi spojrzenie, przeżuwając w ciszy marchewkę. - Aj, nie bądź taka! Na pewno stało się coś godnego uwagi - zachęcałam z uśmiechem, choć przekonywanie Yael to mówienia było nie lada sztuką. Czasem powinna wziąć z niej przykład i przemilczeć parę spraw, zamiast trajkotać na prawo i lewo.
- Świat poza rezydencją..? - powtórzyłam i zamyśliłam się. - Właściwie... normalnie. Każdy żyje swoimi sprawami. Niemalże jak tutaj. Tyle że tam nie ma już Pouch i innych, którzy pilnują cię na każdym kroku - powiedziałam, lekko krzywiąc się przy wspomnieniu o pilnowaniu. Moje wyobrażenia o życiu poza murami tego miejsca były zbyt duże, zbyt wygórowane. Żadnych fajerwerków. Nudna normalność. Rzeczywistość.
Natalie
Natalie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Yael Sob Cze 25, 2011 7:00 pm

Spojrzałam na nią całkiem nie pojmując czemu użyła takiego, a nie innego tonu. Przecież jej nie kłamałam. Natalie była bardzo ładna. Lubiłam kolor jej włosów. Rudy przyciągał spojrzenia i nawet jeśli takie włosy mi się podobały sama bym ich mieć nie chciała. Lubiłam to, że mało kto mnie zauważał. Ułatwiało mi życie z moimi trudnościami odnośnie rozmów z nieznajomymi. Robiło mi się niedobrze na myśl, że bym miała z kimkolwiek odbyć dłuższą rozmowę bez uprzedniego przekonania się, że jest to miła i sympatyczna postać.
- Raczej nie - odparłam z zakłopotanym uśmiechem. Naprawdę starałam się dobrze kłamać, ale nie potrafiłam. Za bardzo moje emocje pisały się na twarzy. Liczyłam, że Lie uzna, że to tylko dlatego, że ja tak nie lubię mówić, a już zwłaszcza o sobie. Ciąża Yves wciąż gdzieś nad nami krążyła i jeśli się spotykało kogoś kto bardzo chciał wiedzieć co tam u mnie słychać nie potrafiłam o tej jednej sprawie zapomnieć. A ona chciała go oddać. Zagryzłam wargę. Tak być nie mogło.
- Wcale tak długo tu nie jestem. Niedawno byłam z rodziną w Anglii, a i tak mam wrażenie, że tamten świat to już nie mój świat. Myślisz, że to przez talent? - zapytałam, wlepiając w nią zaintrygowane spojrzenie. Wgryzłam się w marchewkę, starając się chrupać jak najciszej. Komuś to mogło przeszkadzać. - Trudno tu się otworzyć na świat - zauważyłam jeszcze cicho. Bo niby każdy mógł spędzać w Tromso tyle czasu ile chciał. Uczyć się w normalnej szkole, studiować, ale większość nie chciała. Izolowaliśmy się, wybierając zajęcia w rezydencji. To chyba nie było dobre. Wyjeżdżali tylko ci, którzy mogli sobie na to pozwolić albo ci, którzy już uznali, że to na nich czas. Na mnie chyba nigdy nie będzie czas. Po prostu nigdy nad tym nie zapanuje. Nasi opiekunowie twierdza, że to przez moje podejście, ale ja naprawdę nie potrafię inaczej.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Natalie Nie Cze 26, 2011 12:15 pm

Coś było na rzeczy. Zdecydowanie. Jednak Yael najwyraźniej nie chciała o tym mówić. Cóż, gdyby to był taki Justin - nie odpuściłabym. Naciskałabym tak długo, aż sam by się wygadał. Tymczasem tu była Yael. A z Yael była zupełnie inna bajka. Jej nie potrafiłam "przyduszać". Miała szczęście! Była naprawdę jedną z nielicznych osób, którym dawałam spokój, gdy nie chciały się zwierzać. Buuu. Zła Yael.
- Dobra, już nic nie wypytuję - spasowałam niechętnie, unosząc dłonie ku górze w geście poddania się. - Ale jak ci się zachce pogadać to wiesz gdzie mam pokój - mrugnęłam. Może i najlepszymi przyjaciółkami nie byłyśmy, ale niewątpliwie brunetce byłabym skłonna powierzyć tajemnicę, problem, o ile taki by był. Po części myślałam, że i dziewczyna traktuje mnie podobnie. Chociaż... Gdybym ja siebie miała tak traktować... Nie, ja bym się tak nie traktowała, jeśli miałabym się sobie zwierzać. Och (i kolejne zawiłe zdanie). Czasami zdarzało mi się coś wypaplać, a wszystko dlatego, że z natury byłam cholerną gadułą. Ale to nie moja wina! Kilka razy udało mi się dotrzymać sekretu. Na przykład kiedy Justin... Nie. Nie powiem tego.
- Ciężko wdrożyć się w tamten świat ponownie, który przecież jeszcze niedawno był i naszym - przyznałam rację. - Jakby nie patrzeć, cały czas się izolujemy co jest kompletną głupotą - stwierdziłam, gdy połknęłam już marchewkę. Mnie było ciężko. Wyobrażałam sobie, że gdy opuszczę rezydencję, będzie idealnie. Nie było. Jak już wspominałam, moje wyobrażenia były zbyt duże.
Natalie
Natalie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Yael Nie Cze 26, 2011 9:38 pm

Uśmiechnęłam się lekko, zadowolona, że oto nastał koniec męki i już nie musiałam się obawiać, że Lie znów zechce naciskać na mnie bym powiedziała co mi siedzi na sumieniu. Nie potrafiłam się zwierzać innym, chociaż bardzo często właśnie tego potrzebowałam. To było głupie, ale tak właśnie miałam.
- Jasne - zapewniłam ją. Tyle, że naprawdę prędzej zjawiłabym się tam, by wysłuchać co też Natalie ma mi do powiedzenia niż żeby samej mówić. Jednak najlepiej ze mnie wyciągała informacje Yves. Wiedziała co zrobić i jak mnie przycisnąć bym pękła i poczęła się spowiadać. To była tak ogromna ulga, a jednak wiecznie jej sobie odmawiałam. Po co mówić zbyt wiele? Zupełnie niepotrzebne.
- Ale niektórzy potrafią się temu przełamać - zauważyłam, żeby już nie było, że każdy z rezydencji jest na tyle głupi, by zamykać się we własnym świecie. Nie mogliśmy tak bardzo uogólniać. Przecież żyły tu jednostki, które lepiej radziły sobie w Tromso niż w tym miejscu. Sama nie wiem czy im chciałam zazdrościć.
Marchewka z mej dłoni zniknęła, a i ja poczułam, że oto pora udać się zgodnie z planem do biblioteki porobić tam parę zdjęć, ukryta w jakimś kącie. Uwielbiałam to skupienie malujące się na twarzach czytających. To jak często można było zobaczyć czy cieszą się z bohaterami, smucą. Książki wciągały. Także przeprosiłam Lie i wyszłam, zabierając ze sobą jeszcze jedną marchewkę. Czułam, że muszę iść dalej.

/ że do neptuna?
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Głowna Jadalnia

Pisanie by Marie Anne Sro Cze 29, 2011 10:24 pm

/z pokoju./


Cisza, panująca w pomieszczeniu, była właśnie tym, czego szukałam. Pozwalała moim myślom płynąc spokojnie, dawała odprężenie.
Minął już jakiś czas, odkąd przybyłam do Rezydencji i udało mi się poustawiać swoje tutaj funkcjonowanie według paru prostych reguł, dzięki czemu stało się ono nawet dość przyjemne. Z pomocą Willa odnajdywałam coraz więcej swoich prawdziwych wspomnień, a dzięki tym wiedziałam jak postępować, by znów ich nie utracić. Wiele rzeczy stało się już dla mnie jasnych, odkąd przypomniałam sobie co było kiedyś. Wiedziałam już jak postępować, jak radzić sobie z Sytuacjami, wreszcie jak rozmawiać z ludźmi by zachowywali się wedle mojej woli.
Już dawno przestałam się czuć jak złapane w potrzask zwierzątko. Odkąd wróciły już prawie wszystkie moje wspomnienia, mogłam przeanalizować swoją aktualną sytuację i dostrzec całe mnóstwo jej zalet. Tu, w Rezydencji, miałam zapewnione wszystko, czego było mi potrzeba. Wygodne mieszkanie, smaczne jedzenie, czasem odrobinę luksusu, rozrywki. Wszystko za darmo, wszystko z kiedy Starszych. Ba, prawie na każdym kroku starano mi się "pomóc", czasem dogodzić. Nie broniono mi już również opuszczania jej, co sprawiało, że mogłam swobodnie udawać się do Tromso, pobliskich lasów, gór i jeszcze dalej, Oczywiście jeśli zapewniłam sobie transport, lecz załatwienie go sobie nie było aż tak wielkim problemem.
Moja moc kwitła i rozwijała się w najlepsze, ja zaś co rusz odkrywałam jej kolejne, drobne aspekty. Udawało mi się również znajdować jak najlepsze sytuacje do jej ćwiczenia, czasem nawet, groteskowo, pod okiem samych Starszych. Wiedziałam już kiedy rosnę w siłę, a kiedy moc tracę. Z dnia na dzień zyskiwałam zdolność coraz subtelniejszego używania mojego talentu oraz większą nad nim kontrolę. A to bardzo mi się podobało i... cóż, było niezwykle przyjemne.
Kończyłam właśnie lunch, na który składał się makaron w śmietanowym sosie oraz kieliszek czerwonego wina, półwytrawnego, by smakiem nie przyćmiło makaronu. Radowałam się samotnością, dobrym humorem oraz piękną, nową sukienką. Choć nikt o tym nie wiedział, dziś były moje imieniny i z tego właśnie powodu sprawiałam sobie tą małą przyjemność w postaci rozkosznie ułożonych włosów, czarnych szpilek, drogiej sukienki. Zaś po mój prawdziwy prezent miałam zamiar wybrać się za parę godzin do Tromso....

Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Ragnvald Sro Cze 29, 2011 10:51 pm

/z gabinetu

Sfrustrownany zachowaniem rodzeństwa musiałem dać sobie jeszcze kilka minut, zanim zaprosiłem dyrektorkę do jej gabinetu. To musiało być dla niej przeżycie, mieć przed sobą następcę tronu. Miła odmiana, po tłumach dziwnych dzieci z przeróżnych rodzin. Z początku zachowywała się, jakby pierwszy raz miała do czynienia z kimś ważnym. Plątała się w zeznaniach i uważała, by żadną uwagą nie ubliżyć majestatowi Rodziny Królewskiej. Prawdziwe, byliśmy pewnie jednego zdania, iż ani Sigrid, ani też Felix nie umieją reprezentować godnie Norwegii. Dlatego więc, kobieta wszelkie dotychczasowe wątpliwości, jak, komu składać uwielbiające pieśni, postanowiła przelać wszystko na mnie.
Zmęczony spotkaniem, wyszedłem z jej gabinetu dwie godziny później. Bogatszy w wiedzę o tym, gdzie zamieszkam, dlaczego koniecznym jest bym przerwał studia, oraz do kogo mam się zwracać, kiedy będę miał jakiś problem, postanowiłem pójść i skorzystać z zaproszenia na jedzenie. Pora obiadu już dawno minęła, więc nawet chętnie się zgodziłem. W normalych warunkach nie pozwoliłbym, by jedzenie, które jem przygotowywał ktoś kto nie był nadworym kucharzem, aczkolwiek teraz byłem w takim szoku, że tylko się zgodziłem. Byłem pewien, iż Sigrid i Felix już przekazali nowinę, że ich brat - Arcyksiążę, się wprowadza, ponieważ podczas mojej podróży z gabinetu do jadalnii, widziałem, jak ludzie wskazują sobie mnie palcem. Czułem się taki goły bez ochroniarzy. Ale ci zostali w limuzynie na zewnątrz. Jeden, który był ze mną aż do gabinetu, został odwołany. Nie widzę sensu, by nawet największy goryl, chodził za mną, kiedy tu małe dziecko mogło zabić spojrzeniem.
Wszedłem do jadalni, pewien, że nikogo tu nie zastanę. Jakim było moje zdzienie, kiedy przy stole siedziała śliczna kobieta i samotnie spożywała posiłek. Cóż za smutny widok. Zatrzymałem się w drzwiach i pochyliłem głowę, na znak, że się z nią witam. Ktoś tam przyniósł w tym czasie, kiedy tu zmierzałem, całą zastawę, a teraz już widziałe uhahanego szefa kuchni niosącego swe dzieło.
- O, a oto i nasz Król. Witamy w Tromso, nazywam się Jurii i będę od dziś karmił Jego Wielkogłową Mość - oświadczył mężczyzna, a ja przyjmując ten tytuł z wewnętrznym zniesmaczeniem, udałem się do stołu. Zasidłem naprzeciw dziewczęcia.
-Smacznego. Mam nadzieję, że to nie kłopot? Nie znalazłem żadnej wolnej komnaty- nawet jeżeli, to widok czarnowłosej bardzo dobrze odwiósł mnie od zmieniania pomieszczenia. Przyjąłem skinieniem głowy to, że szef kuchni nalewa mi wina do kieliszka. A później odprawiłem go jednym ruchem dłoni.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Marie Anne Sob Lip 02, 2011 7:32 pm

Trzymając w dłoni kieliszek i delektując się zapachem czerwonego Bordeaux, roztaczającym się znad szklanych ścianek naczynia, zastanawiałam się nad planowaną wyprawą. Will, zajęty dziś dobieraniem się do majtek jakiejś nowej małolaty zgodził się pożyczyć mi samochód już parę dni temu. A to, że udzieliłam mu kilku dobrych rad w kwestii zaciągnięcia dziewczęcia do łóżka? Jakiś mogłoby mieć związek, z jego szczodrością? Oczywiście jego męska duma nie pozwoliła mu okazać choćby cienia bezpośredniej wdzięczności, zaś moje wskazówki, podczas rozmowy, zbył złośliwym komentarzem, wiedziałam jednak, że później postąpił dokładnie według nich. I zdaje się, że z jak najlepszym skutkiem.
Nic mnie nie obchodziły jego miłosne podboje i zabawy z innymi dziewczynami. Nasz związek, jeżeli już ktoś uparłby się, aby naszej relacji nadać taką nazwę, należał zdecydowanie do tych otwartych. Właściwie, to polegał głównie na czerpaniu z siebie nawzajem jak największych korzyści. Zapewnialiśmy sobie rozrywkę, towarzystwo, a z czasem, o dziwo, nawet kogoś, z kim można pogadać. Mimo, że poznaliśmy się dość dobrze, mimo że ja wiedziałam o jego stosunku wobec mnie i kobiet, a on znał moją przeszłość, trzymaliśmy się razem.
Przynajmniej dla mnie było to czymś wyjątkowym, jako że nie potrzebowałam towarzystwa ludzi, by czuć się absolutnie dobrze. A jednak, gdy czasem dopadało mnie dziwne uczucie, rozmowa albo łóżko z Willem pozwalały skutecznie się go pozbyć.
Tymczasem z mojego zamyślenia wyrwał mnie odgłos kroków, zwiastujący czyjeś nieuchronne pojawienie się. Uniosłam brew na widok wpadającego do kuchni Kucharza i jego pomocnika. Zdarzyło mi się już spotkać tego mężczyznę, odpowiedzialnego za przygotowywanie głównych, wspólnych posiłków, jednak nie tu. Ta kuchnia była przeznaczona dla nas, gdyby zachciało nam się przygotowywać coś samodzielnie. Skąd więc Szef Kuchni tutaj? Zainteresowałam się i przyglądałam jego poczynaniom. Pomagier rozstawił na stole, niedaleko mnie zastawę dla jednej osoby a kucharz doglądał skrytego pod pokrywą dania. Nie odezwano się do mnie ani słowem, lecz nie był to wyraz braku szacunku. Było raczej powszechnie wiadomym, a już zwłaszcza wśród obsługi i personelu, że nie należy zaczepiać mnie bez powodu. Starsi przestrzegali przede mną, jak przed niebezpiecznym zwierzątkiem, które w każdej chwili mogło zerwać się z uwięzi. A mi ten stan zupełnie pasował, gdyż oszczędzało mi to wielu czczych rozmów.
Ja również nie obdarzyłam nikogo żadnym słowem. Zjadłam kęs makaronu, upiłam łyk wina obserwując sytuację i czekając na rozwój wypadków.
Wreszcie do Jadalni wkroczył młody, zupełnie przystojny mężczyzna. Jego uroda miała w sobie coś pociągającego, choć w zupełnie inny sposób niż u Willa. Była w niej jakaś doniosła nuta, świadcząca o spokoju i dystansie. Również jego twarz wydała mi się znajoma, choć w pierwszej chwili nie mogłam dojść skąd ją znam. Dopiero słowa Kucharza rozjaśniły mi w głowie.
A więc najstarszy z Królewskiego rodzeństwa również objawił jakiś magiczny talent? Cóż, on przynajmniej wyglądał na księcia, czego o Felixie nie dało się powiedzieć.
-Dziękuję. - odpowiedziałam bez większych emocji, przyglądając mu się jednak z chłodnym, lecz uprzejmym zainteresowaniem. Zwracałam uwagę na jego ruchy, na gesty, na mimikę jego twarzy, gdy przepraszał mnie za zakłócenie mojego spokoju. Nie odpowiedziałam na to nic. Jeszcze przed chwilą powiedziałabym, że rzeczywiście sprawia kłopot. Lecz teraz wzrosło we mnie zainteresowanie i jego obecność nie była mi już przykra. Nim moje spojrzenie mogło wydać się zbyt długie lub zbyt nachalne, zjadłam kęs makaronu ciesząc się jego śmietanowym smakiem. Zerknęłam na potrawę, którą podał mu kucharz i z ulgą stwierdziłam, że zapachowo nie gryzie się ani z moją, ani z winem.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Ragnvald Sob Lip 02, 2011 10:34 pm


Oczywiście tryb życia jakim żyła Marie Anne był powszechnie źle odbierany. Kto by pomyślał, by tak sobie życie układać. I możliwe, że żyjemy w bardzo tolerancyjnym kraju, ale co z tego. Jeżeli ktoś ma głowę na karku, dobre wzory, jakąś doświadczoną życiem mądrą starszą osobę obok, nie będzie pochwalał takich rzeczy. A jeżeli chodzi o rodznię królewską, to już w ogóle powinno się zabraniać im by tak żyli. No niestety, te wszystkie zakazy robią tylko tyle, że zamiast się cieszyć sobą, trzeba ze wszystkim się ukrywać. A każde głupstwo słono opłacane, by nie wyszło na światło dzienne. Jeżeli o mnie chodzi - sam wychodziłem z założenia, iż jako przyszła głowa państwa, powinienem wiedzieć co jest ważniejsze. Na piedestale mych aspiracji nie stawiałem więc podbojów miłosnych, jak to czynili moi krewni, ale sprawę dobra państwa. Odmiennie też od krewnych, nie miewałem tak gorących romansów, jakimi oni lubili się chwalić. Doprawdy, to musiało być męczące, być wiecznie z jedną kochanką i nie móc jej poślubić, a jednocześnie nie móc się jej pozbyć - będąc mężczyzną łatwo wpaść w sidła; bądź mieć tyle kochanek, iż nie sposób spamiętać ich imion. Mnie męczyły nawet opowieści. Wiele zmartwionych panien domniemywało, iż musi być ze mną coś nie tak, skoro odrzucałem ich amory. A robiłem to w tak subtelny sposób, że nie mogąc się zemścić, wraz z innymi kobietami poczęły wymyślać plotki. Plotki jednak były tak nieprawdopodobne, iż nikt ich nie chciał nawet słuchać. Tak więc sprawa mojego życia osobistego była zamknięta - nikt nic nie wiedział, nikt nie mógł się domyślać. Abstynentem nie byłem. Ale co się dzieje za królewskimi murami wie tylko służba.
-Cóż za miła odmiana Łosoś Norweski. Smacznego- powiedziałem z ledwie wyczuwalnym przekąsem. Nie chciałem nikogo zranić, ale łosoś? Znów? Omiotłem spojrzeniem potrawę. Coś mi się wydaje, że ta ryba jeszcze pół godziny temu pływała w pobliskim jeziorze. A teraz już była przygotowana według tradycyjnego przepisu. Nawet kolory serwetki przypominały flagę. Rozłożyłem więc serwetkę na kolanach i sięgnąłem po wino. Przynajmniej to nie było krajowe. Uniosłem wzrok na kobietę. Może i nie wpatrywała się we mnie nachalnie, ale w tych warunkach, kiedy z nią sam na sam, czułem, jakby mi wywiercała dziurę w czole. To zrozumiałe ze względu na to, iż dotąd przy każdej mej kolacji było obecne przynajmniej pięć osób.
-Proszę wybaczyć mą śmiałość, ale mam wrażenie, że gdybym zawsze spożywał Łososia w tak doborowym towarzystwie, mógłbym wreszcie polubić naszą ojczyźnianą rybę- powiedziałem w końcu. Ryba, jak ryba. Ale nie mogłem ukryć nawet, że przy każdym z dziesięciu kęsów, przynajmniej przez kilka sekund patrzyłem na siedzącą naprzeciw piękność. Nie zauważałem oczywiście żadnych znaków ostrzegawczych. Może powinienem zanim będzie za późno.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Marie Anne Pon Lip 04, 2011 11:18 am

Uśmiechnęłam się kącikami ust słysząc przekąs w jego wypowiedzi. Czyżby następca tronu nie mógł sam zadecydować, co życzy sobie spożywać? Czyżby od maleńkości zmuszano go do ciągłego rozkoszowania się smakiem ryby, która zapewniała i zapewnia Norwegii tak silną pozycję gospodarczą? Cóż za urocza groteska! Najbardziej zadziwiło mnie jednak, jak szczerze rozbawiła mnie ta sytuacja. A jeśli miałam jeszcze jakieś wątpliwości względem własnego toku rozumowania, jego kolejna wypowiedź rozwiała je zupełnie, potwierdzając moje domysły.
Zerknęłam na jego talerz, dochodząc do wniosku, iż wyolbrzymiał problem. Potrawa wyglądała naprawdę zachęcająco. Pachniała również wyśmienicie, aż kusząc by jej skosztować. Cóż, mój własnoręcznie przyrządzony makaron na pewno nie dorastał jej do pięt. Choć z drugiej strony, ciężko porównywać dwa tak odmienne dania. Specjał Norwegii i ulubiona, świąteczna potrawa Gruzińskich dzieci. Cóż za uroczy kontrast, przywołujący w mej głowie wiele wspomnień. Bogato, jak wtedy mi się wydawało, zastawionego stołu, i strzałów dochodzących nieprzerwanie zza okna. Ach zacny książę, raczyłbyś nie wybrzydzać w mym towarzystwie. Chociaż muszę przyznać, że był to naprawdę uroczo subtelny komplement, jakże różny od Willowego "lubię twoje cycki". Widać było jednak trochę prawdy w legendzie o błękitnej krwi. Przekonamy się?
-Nie widzę więc przeszkód, by popracować nad Twoim zmysłem smaku... Książę. - odparłam, zwracając na niego swoje przenikliwie czarne oczy. Tym razem przeszłam na angielski wiedząc, że nie opanowałam jeszcze norweskiego w stopniu wystarczającym, by wyrazić moje myśli. Ostatnie słowo wypowiedziałam po znaczącej, choć delikatnej i nie mającej go urazić pauzie. Sęk w tym, że nie przedstawił mi się nawet, wedle zwykłej grzeczności. A może nie dotyczyła ona Książąt? Jeśli zaś był przekonany o tym, że każdy mieszkający w Norwegii zna jego imię, pomylił się.
Odczekałam chwilę i gdy po raz kolejny chwytał za widelec, posłałam ku jego palcom strumyczek złotej mocy. Oczywiście jej kolor widzieć mogłam tylko ja, w swym, umyśle, gdy dostosowywał moje spojrzenie do potrzeb zdolności. Drobne rozcięcie pojawiło się w miejscu, które dopiero co zetknął z metalem, ja zaś uniosłam głowę w udawanym zdziwieniu, słysząc jego cichy syk. Czyżbym cięła odrobinę zbyt głęboko? Ilość karminowej krwi która płynąc z jego ranki brudziła obrus zdawała się o tym świadczyć.
W tym samym momencie, w którym pchnięcie mojej szarej mocy tworzyło na widelcu ostrą zadrę, mającą być później oczywistym wyjaśnieniem dla jego stanu, ja wychyliłam się w stronę Księcia by swoją, nienaruszoną serwetką okryć jego krwawiący palec.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Ragnvald Pon Lip 04, 2011 12:01 pm

Tak, to było godne pożałowania, ale następca tronu rzadko kiedy mógł sam wybrać, co ma jeść. Zazwyczaj kierowano się wcześniej wyznaczoną dietą, gdzie obecność belgijskich frytek, czy amerykańskiego hamburgera była wielce niedobrze widziana. I taki fakt nie powinien dziwić. Przecież nie jest ważne co lubię ja. Ważnym jest, jak się prezentuję i czy jedzenie, które spożywam jest przyrządzone tradycyjnie. Więc łosoś jak nic, musiał mi towarzyszyć ciągle. Tatar z łososia, filety, kwiatki, przeciery, wyciągi, oleje. Grzbiety, ogony i płetwy. Nie będę przecież narzekał.
Odłożyłem powoli sztućce na brzeg talerza, ale kiedy zauważyła, iż jestem Księciem, cofnąłem dłoń od kieliszka wypełnionego trunkiem. Racja, nie przedstawiłem się. Było by to niewygodne, teraz kazać jej wstawać i przyjmować moje tytuły ze wszystkimi grzecznościami. Nie byłem też pewien, z którego jest państwa, ale jej uroda nie była słowiańska. Jakby coś bułgarskiego, ale z domieszką Azji. Możliwe więc, że nie znała mojego pełnego imienia. A to zawsze jakaś odmiana. I doszedłem do wniosku, że spotkam tu jeszcze wiele takich osób.
- Wybacz, że się nie przedstawiłem. Nazywam się Rangvald Dorian Scorpius Luchihan Matrin Ingvar Glücksburg i jestem arcyksięciem, w odróżnieniu do mego rodzeństwa, które zapewne miałaś nieszczęście już tu spotkać... - oświadczyłem powoli z dumą wypowiadając każdy kolejny człon nazwiska. Jak to mówi Oskar, laski lecą na tytuł. Miałem cichą nadzieję, że chociaż tytułem się zainteresuje Marie Anne. Czymkolwiek, gdyż coraz mocniej byłem pod wrażeniem jej uroku. I miałem właśnie sięgać po kieliszek, ale niechcący zahaczyłem o nóż. Przerwałem swoją dumną wypowiedź, by syknąć pod nosem. Wielu rzeczy mnie nauczono. Dlatego, choć to bardzo bolało nie przeklinałem, jakby to robił Felunio, ale tylko spojrzałem zdruzgotany na palec, który skaleczyłem. Jak mogłem być tak nieuważny? Wtedy pojawiła się chustka.
- Wybacz, nie wiem jak to się mogło zdarzyć - podziękowałem, unosząc pewne, ale zdumione spojrzenie na dziewczynę. Wiem, jak to się mogło zdarzyć. To ona mnie tak rozkojarzyła.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Marie Anne Nie Lip 31, 2011 12:26 pm

-Och Książe, każdemu zdarzają się drobne potknięcia. - odparłam pozwalając, by na moje ciemne usta wślizgnął się spokojny i przyjazny uśmiech. Zadbałam, by było w nim dość zarówno ciepła, jak i mego zwykłego dystansu. Bo choć bardzo przystojny mężczyzna, spożywający posiłek obok mnie z każdą chwilą coraz bardziej przypadał mi do gustu, nie miałam zamiaru pozwolić mu poczuć się zbyt pewnie. Nie tak, zupełnie nie tak zdobywało się męskie serca, a dziewczęta, które o tym nie wiedziały, musiały zadowolić się rolą łóżkowych przygód. Ja oczywiście uwielbiałam przygody, lecz oczywistym było, że nie tak należy postępować z... Arcyksięciem.
Zrobiło mi się tak przyjemnie. Gorący dreszczyk pochodzący z jego rany pobudził mój umysł i moc. Smaczny posiłek i wyśmienite wino dopełniały piękna tego popołudnia, spędzanego w nowo poznanym, lecz przecież doborowym towarzystwie. A może by tak zmienić plany, na me dzisiejsze imieniny...? Może nie opuszczać jeszcze tych gościnnych murów...? Kto wie, czy znajomość z Księciem nie okaże się być o wiele korzystniejszą, niż wędrówka przez całą Europę w poszukiwaniach, które mają wszelkie szanse zakończyć się fiaskiem.
-Przykro mi, lecz niestety nie miałam wcześniej okazji poznać żadnego z książąt. Wnioskuję jednak z Twoich słów, że nie jest to zbyt wielka strata...? -powróciłam do poprzedniego tematu, grzecznie nie poświęcając więcej uwagi jego drobnemu skaleczeniu. Wiedziałam, że jako mężczyzna, do tego następca tronu, na pewno nie życzyłby sobie przesadnej troski w tej dziedzinie. Domeną jego płci było pokazowe bagatelizowanie wszelkich niedogodności, mające oczywiście na celu zrobienie wrażenia i zbudowanie wizerunku pełnego siły i wytrzymałości. Reakcja czasem świadoma, czasem mniej, lecz zwykle wynikające po prostu z atawizmu.
Makaron zniknął już z mojego talerza, na dnie kieliszka pozostałą jedynie resztka. Czas zaś upływał nieubłaganie, ukrócając dzień moich imienin.
-Wybacz Ingvarze... - zwróciłam się do niego ostatnim z jego imion, które najbardziej przypadło mi do gustu, wstając - ...niezwykle przyjemnie było mi Cię poznac, mam jednak jeszcze pewne plany na dziś, związane z moimi imieninami. Mam jednak nadzieję, że to dopiero początek naszej znajomości.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Diena Czw Wrz 08, 2011 7:24 pm

//znikąd

Nie umiałam gotować. Nigdy. Byłam jedną z tych osób, które przypalały wodę na herbatę i nie umiały ukroić kromki chleba bez całkowitej demolki dookoła siebie. Do głównej kuchni przypałętałam się głównie dlatego, że nie miałam nic innego do roboty. Rozejrzałam się dookoła. Tu mnie jeszcze nie było - zawsze łaziłam do mniejszej kuchni, bo ludziom nie chciało się tu przychodzić, żeby zrobić mi coś do żarcia, gdy już wyżebrałam. Ale ostatnio nie było nikogo, kogo mogłabym wyprosić (albo w skrajnych przypadkach zaszantażować) aby użył swoich niezwykłych umiejętności i dał mi jedzenie. A głodna byłam, kurwa mać.
Szurając buciorami o ziemię, wczłapałam się głębiej do pomieszczenia, aby oprzeć się biodrem o jedną z szafek. Przygryzana przeze mnie wykałaczka powędrowała z jednego kącika ust do drugiego. Taki już miałam nawyk, bo za dużo fajek i teraz bez czegoś w zębach czułam się jak bez ręki. Beznadzieja.
A skoro o papierosach mowa, to pomyślałam, że dobrze by było zapalić. Może smród kogoś przyciągnie? Wtedy będzie można błagać o żarcie. Wygrzebałam więc z kieszeni zapalniczkę i paczkę nienapoczętych jeszcze Viceroyów, postanawiając zrealizować swój plan. Potem pozostawało już tylko czekać na zbawienie.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Cook Czw Wrz 08, 2011 7:50 pm

/od izeczki

Byłem w totalnej rozterce. Kurwajapierdole. Żebym choć raz w życiu zrobił coś dla kogoś, nie licząc na nic w zamian. Może umiałbym wtedy ogarnąć się z tym, że prezent urodzinowy to prezent dla mającego urodziny, a nie dla mnie od izki. A tak miałem niemały problem, kiedy zrozumiałem, że muszę jej wymyślić coś nowego, a jednocześnie nie myśleć czy to będzie wystarczająco dobre, żeby ona też mi coś dała. Bo jak nie będzie, to się zaraz obrazi i pójdzie płakać do Leili, czy innej jej koleżanki chujmnieto. W sumie to mnie gryzło. Pierdolę to, że muszę nawet wydać kasę. Gorzej z pomysłem. Moja cudna wulkaniczna główka za nic nie mogła wymyślić nic nowego. A stękałem tak przy każdej wycieczce do kuchni - Izka mi się z kuchnią kojarzy. Miałem w rączce ciepły makaron typu spaghetti, który to zostawiła dla mnie moja mała gwiazdeczka. Gdyby ona o mnie nie pomyślała, pewnie umarłbym z tego za dużego myślenia. Serio, myślenie mnie bolało. W brzuchu. Wszedłem sobie do kuchni, bo tam był jeszcze jogurt, który miałem zjeść przed daniem głównym. Tak sobie ubzdruałem. No, to wbiłem, luknąłem po pomieszczeniu i proszę, co ja widzę. Diena już się chyba szykowała na moją michę, widzę to w jej wygłodniałych oczach, chudych szybko przebierających palcach. Pojawił się wredny uśmieszek i skierowałem się w jej stronę.
-Patrz co ja mam ty kuchenna ofiaro losu- pochwaliłem się i podsunąłem jej pod nos moje danie. Zaraz je zabrałem i prawie odtańczyłem taniec zadowolenia, kiedy mogłem spojrzeć w te jej ciemne oczy. Diena i ja niegdyć razem czatowaliśmy na jakiś frajerów od jedzenia. Teraz została sama? Huh.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Diena Czw Wrz 08, 2011 9:01 pm

Nie miałam swojej Izki, żeby mi gotowała. Nie miałam nawet żadnego męskiego odpowiednika Izki, żeby mi chociaż kupował czipsy, kiedy mi się żreć chce. Mój wymarzony o-kurwa-jakże-zajebisty książę z bajki w czarnym lamborghini chyba się spietrał jak mnie zobaczył i w ogóle się na miejsce nie stawił, bo stwierdził, że on się na księżniczkę pisał, a nie na potwora. No, no. Tak pewnie było.
Ale wracając i ogółem rzecz ujmując, byłam w gorszej sytuacji niż Cook. On kiedy zgłodniał, mógł zadzwonić po Iss i sprawa rozwiązana, a ja musiałam czaić się za rogiem i wypatrywać potencjalnych w miarę dobrych kucharzy. A ten jeszcze miał czelność się ze mnie śmiać i machać mi talerzem przed nosem, pfff! Poprzewracało się w dupie kochasiowi. Już zapomniał, jak to jest być zdanym na własną siłę perswazji?
- Ja Ci kurwa dam ofiarę losu. - burknęłam, gdy zadowolony zabrał mi miskę sprzed nosa. Podążyłam za nią cała niemal instynktownie, ale opamiętałam się w porę, żeby nie rzucić się na jedzenie jak wygłodniałe dziecko z Afryki. Wkurzył mnie. Chuj jeden! Jeszcze się będzie nade mną znęcał! Nade mną, biedną, głodną, drobną kobieciną, które poradzić sobie w życiu nie może!
Chcąc zmienić w ustach wykałaczkę na papierosa, zupełnym przypadkiem pacnęłam dłonią dno miski w ten sposób, by podskoczyła i jej zawartość poleciała na właściciela. Na tą wyszczerzoną, piegowatą mordę, co mi śmiała dokuczyć.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Cook Pią Wrz 09, 2011 4:20 pm

Obrzydliwa czarna małpa! Długie rurki oblane czerwonym sosem wykonały powietrzny taniec - widziałem to w zwolnionym tempie: jak pojedyncze krople odłączały się od makaronu, wirowały pomiędzy mackami dania, a potem, już w dość zauważalnie szybki sposób cała ta przestrzenna rzeźba przekonała mnie o swojej autentyczności oddziałując swoją mokrą cechą na moją twarz. Piegi, uśmiech, roztrzepane włosy - to wszystko zostało ochlapane i stałem przez moment z otwartą buzią. Chyba się nie spodziewałem, że ktoś, komu mógłbym zaoferować dwa dziaby z mojego obiadu, zachowa się w tak ordynarny sposób. Bezwarunkowym odruchem było to, co zrobiła moja ręka. Sięgnąłem nią do czoła i na ramię, by zebrać trochę klusków. Ociekające oliwą, pomidorami, jakimiś cząstkami mięsa kluski zaważyłem w dłoni. Po minie mojej drogiej kumpelki wydedukowałem, że nie wierzyła w to co zamierzałem zrobić. Nie doceniła mnie. Pomidorowokluskowa bomba wylądowała na samym środku jej znikomego, choć na możliwości rezydenckie dość zadowalającego, biustu.
-Moje kluski, ty niecna wiedźmo!- powiedziałem jednocześnie wielce obrażony. Cofnąłem się, bo choć zemsta słodką jest, czasem uświadamia, że jest tylko zachęceniem do wojny. Złapałem szklankę, która stała za mną. Wypełnione lodowatym napojem naczynie stało mi się teraz bronią.
-Może picie do tego?- rzuciłem mrużąc lekko oczy.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Diena Pią Wrz 09, 2011 7:55 pm

W pierwszej chwili byłam zadowolona z otrzymanego efektu. Miał za swoje, że mnie kusił, kiedy byłam głodna. Jednak mina zrzedła mi porządnie, kiedy ten paskud bezpretensjonalnie wepchnął mi rękę pełną spaghetti w biust. Gdyby wycelował w twarz to jeszcze pół biedy, bo za takie rzeczy z reguły się nie gniewam, ale strasznie nie lubiłam, kiedy ktoś tak niezapowiedzianie atakował moją klatkę piersiową. Zwłaszcza, jeśli broń była ciepła, pachnąca przyprawami, czerwona, lepka i brudząca.
- Moje cycki, chamie! - obruszyłam się, starając się zetrzeć resztki jedzenia ze skóry i ulubionej bluzki, chociaż mogłam się domyślić, że to tylko pogorszy sprawę. Nie miałam pojęcia, czy sos się dopierze (bo oprócz na gotowaniu, nie znałam się jeszcze na praniu), więc pozostało tylko się zezłościć jeszcze bardziej. Miarka się przebrała i otwarta wojna miała właśnie się zacząć.
Cofnęłam się mniej więcej w tym samym momencie co on, żeby zbliżyć się do szafki, na której były poustawiane słoiczki z mąką, cukrem i innymi takimi sypkimi rzeczami, których nie wiedziałam kiedy się używa. Bez zastanowienia chwyciłam jeden z nich pod pachę i zerwałam z niego nakrętkę, żeby być gotową do ataku w każdej chwili. Trzeba będzie wziąć dość spory zamach, żeby proszek doleciał do Cooka, bo staliśmy od siebie w dość znacznym oddaleniu. Iście strategiczne pozycje.
- Wolałabym frytki. - mruknęłam w odpowiedzi, mrużąc złowieszczo oczy. Ręce cofnęłam do tyłu na tyle ile się dało, a następnie z rozmachem skierowałam otwarty słoik w stronę chudzielca, kierując na niego sypką, białą zawartość. Mąka, cukier, cukier puder? Jeden pies. Ważne, żeby brudziło.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Cook Sob Wrz 10, 2011 8:28 am

Cycki, nie cycki. Jak dla mnie ciało kobiety nie miało już prawie żadnych tajemnic, bo serio na imprezach w pewnym momencie wszyscy chodzą bez jakiś części ubrania, więc trudno mi być nieobeznanym, co ciągnie za sobą mieć nieśmiałe podejście do ciała dziewcząt. Cycki jak cycki, ja też mam. Co prawda mniejsze i wcale nie takie fajne, ale wiadomo o co chodzi.
- Uważaj, bo ci w boczki pójdą te węglowodany - uprzedziłem ją, ale przymknąłem przy tym oczka, więc nie zauważyłem, kiedy na mokrą od sosu twarz, leciała pudrowa bomba. Zresztą, pewnie bym się nawet nie mógł się od niej uwolnić, bo biały proszek był wszędzie. Mąka. Mąka była wszędzie. Przykleiła się do twarzy, oprószyła ubranie. Niczym mgła zasłoniła mnie na moment. Diena nie mogła więc widzieć, jak przemieszczam się w stronę lodówki, którą miałem za plecami. Ja wiem co się robi z zawartością lodówki. I wiem, co tam można znaleźć. Mąka opadła, a ja już stałem z otwartym pudełkiem jajek, a jedno nawet trzymałem w rączce.
- Poddajesz się? - zapytałem jeszcze dla pewności, i jeżeli zaprzeczy, to oczywiście zaczynam rzucać. A jajka to okropnie cuchną i chciałbym jej o tym przypomnieć. Albo sama się dowie. No i nie zauważyłem, że za nią stało wielkie ciasto dla mojej Izeczki. Może ona też nie zauważy.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Diena Sob Wrz 10, 2011 10:57 am

Pewnie, że w boczki pójdą, bo wbrew ogólnemu przekonaniu w cycki nigdy nie szło. Nie pogniewałabym się specjalnie, gdyby coś mi się przytyło, bo obijanie się kośćmi o szafki i inne duperele wcale nie było przyjemne. Strasznie nie lubiłam, jak baby narzekały na to, że są za grube. Tłuszcz to wspaniała warstwa ochronna! Po to matka natura stworzyła boczki, żeby je mieć.
- Kochanego ciałka nigdy za wiele. - przypomniałam mu, usilnie próbując dostrzec coś w białej chmurze, za którą się chował. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam go koło lodówki dosłownie kilka sekund później. Albo chmura była na tyle gęsta, że nie byłam w stanie nic zauważyć, albo popierdzieliły mi się talenty jego i Felixa, albo chłopina poruszał się jak ninja i wyjął z chłodziarki jajka z prędkością światła. Jajka. Idealna broń, bo łatwo się nimi rzucało i pięknie się rozpryskiwały, kiedy już dosięgły celu. Ale nie mogłam się poddać, nie teraz! Czeba być tfardym, nie mientkim!
- W Twoich snach, Cook. Giń! - rzuciłam, porywając pierwszą rzecz, jaka napatoczyła mi się w ręce, znaczy się pomidora. Na talerzu leżało ich tam więcej, ładnie ustawionych w rządku, zupełnie jakby ktoś się spodziewał, że dojdzie tutaj do zajadłej walki. Spojrzałam na warzywo w dłoni, a następnie oderwałam zębami jego ogonek, zupełnie jakbym wyciągała zawleczkę granatu. Dziwnym trafem wlazłam kilka dni temu do komputera jakiegoś idioty, który miał wgrane same strzelanki. Teraz fakt, że czułam się jak komandos, został całkowicie wytłumaczony.
Czerwony granat poleciał w stronę Kuka. Brakowało tylko świstu i klekotu towarzyszącemu strzelaniu karabinów, abym poczuła się jak na prawdziwej wojnie. Prześledziłam lot pocisku do pewnego miejsca, z lekkim opóźnieniem wpadając na pomysł, żeby otworzyć drzwi pobliskiej komody i schować się za nimi. Pomyślawszy, że to prawie jak w okopie, stwierdziłam że więcej nie wlezę w komputer żadnego maniaka gier komputerowych.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Cook Sob Wrz 10, 2011 12:07 pm

Nic jej się nie poplątało, a to, że miała takie dziwne wrażenie jak gdybym był niją (z przykrością zaprzeczam), było trochę spowodowane tym, że jej kazałem myśleć, że ta chmura tak długo się utrzymywała. Niczym w filmie, gdy wystarcza przejazd autobusu, by ktoś kto stał po drugiej stronie ulicy znikł. No, i oczywiście pojawianie się zza chmury opadającej mąki było bardzo efektowne.
Nie chciała wię poddać? -A więc zobaczysz mój gniew!- zdążyłem jeszcze powiedzieć i rzucić. Pomidor i jajko mineły się w locie. Zapewne gdyby umiały, przywitałyby się w locie i życzyły sobie nawzajem celnego lądowania. Oba pociski chybiły: moje jajo wylądowało na drzwiczkach szafki za którą skryła się Diena, natomiast jej pomidor rozbryzgł się na ziemi tuż obok moich trampków. Musiałem przynać, że wybrała lepsze miejsce na kryjówkę. Mnie mogły chronić jedynie drzwi od lodówki. Kolejne jajka trafiały wokół jej kryjówki, a ostatnie rzuciłem idealnie w momencie, gdy wystawiała głowę by rzucić w moją stronę kolejnego zgniłego pomidora. Jeden na osiem jajek, ale trafiłem! Jej się udało zapaskudzić mi buty i spodnie. Sięgnąłem na oślep ręką za siebie. Wyczułem kiełbasę, nie no nie będziemy marnować jedzenia. Przesunąłem ręką. Poczułem, że pomidor uderzył w drzwiczki, więc postanowiłem się streszczać. Garnek. Wziąłem go w rękę i wychyliłem się zza drzwi. Coś śmignęło obok mojej głowy. Ej. Czy to było UDKO KURCZAKA? Przegięcie. Padłem na ziemię i postanowiłem doczołgać się do obozu wroga. W międzyczasie zorjętowałem się że mam w garnuszku flaki. Uhuhu, ale mi się kąsek trafił. Walnęła mnie w tyłek jabłkiem, no żesz! -Izolda, oficjalnie masz przejebane- ostrzegłem ją. Wgl od jakiś minut zaczynałem rozumieć jak wielce absurdalna była obecna sytuacja. W sumie prócz tego, że jęczałem, jak we mnie trafiała, podśmiewałem się pod nosem z tej całej bitwy na żarcie. Diena chyba straciła mnie z oczu.to był mój moment wyskoczyłem w górę i wylałem zawartość garnka wprost na jajeczną głowę koleżaki. A w każdym razie tam, gdzie wydawała mi się, że jeszcze stoi.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Diena Nie Wrz 11, 2011 10:17 am

Dobrze być liliputem. Jak się skuliłam, to ledwo co wystawałam zza drzwiczek, co znacznie ułatwiało unikanie bomb jajkowych, które śmigały w moją stronę z prędkością światła. Jasne, że mnie farciarz trafiał, ale wolałam nie myśleć co by to było, gdybym nie znalazła sobie tarczy z tych drzwi. Kiedy dostałam jajkiem wprost w czoło, nie mogłam powstrzymać głośnego przekleństwa, które zostało jednak znacznie zniekształcone przez parsknięcie śmiechu. I pomyśleć, że ktoś chciałby to wszystko zjeść. Przecież są inne sposoby wykorzystywania jedzenia, ot, na przykład naparzanie się nim w kuchni.
Kiedy skończyły się pomidory, zaczęłam rzucać wszystkim, co mi w łapska wpadło. Celowałam tam gdzie poprzednio, ale wolałam się już nie wychylać, żeby nie dostać kolejnym jajcem. Naleciało mi żółtka do gał i zaczęło szczypać, przez co oczy zaczęły mi łzawić i niewiele widziałam. Dlatego zupełnym zaskoczeniem był fakt, że kiedy odchyliłam się do tyłu, żeby sięgnąć po kubeczek jogurtu, coś zimnego o nieprzyjemnej konsystencji polało mi się na głowę i plecy. Po krótkiej chwili spędzonej w bezruchu, sięgnęłam dłonią do posklejanych kłaków, żeby wyjąć z nich kawałek mięcha. Nienawidziłam flaków.
- Bój się Boga, James. - powiedziałam z pozorną śmiertelną powagą, przecierając oczy, żeby w końcu coś zobaczyć. Rozmazana i oklejona wstałam, uniosłam kubeczek z jogurtem na wysokość jego twarzy i ścisnęłam go z całą siłą, żeby prysnął tej paskudzie prosto w gębę. Miał czas, żeby uniknąć truskawkowej fali (z dużymi kawałkami owoców, prosto z krzaczka!), ja jednak zaczęłam martwić się o to, co będzie moją kolejną bronią. Przemknęłam wzrokiem po okolicy, dopiero po chwili dostrzegając stojący nieopodal tort. A zaraz obok placek jabłkowy. Idealnie!
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Cook Nie Wrz 11, 2011 2:08 pm

Zaśmiałem się głośno widząc, jak czarna madonna powoli unosi się w górę z miejsca, w które wlałem zimną zupę. Wyglądała dość przerażająco, póki nie zidetyfikowało się klusek na jej głowie, jako kawałków zwierzęcia, oraz marchewki skapującej brązową mazią na buty. Przygnęciająco truskawkowe przeżycie ostudziło mą radość. Zdążyłem wychylić się w tył, by uniknąć dewastacji fryzury (i tak już była obleśna), ale wtedy pośliznąłem się na skórce od banana - nie wiem czy to nawet możliwe, by banany miały taką moc - i runąłem na ziemię. A Diena nawet nie musiała marnować za dużo czasu, bo już przeskakiwała mi nad głową. Pomyślałem, że muszę się stąd usunąć. Ręką w makaronie podparłem się na kuchennym blacie i dźwignąłem. Zmieniliśmy znów pozycje i teraz widziałem, gdzie zmierza brunetka. Ciaaasto. Okropnie kolorowe, kremowe, pyszne, urodzinowe ciasto. Szit.
-Nie, nie, nie - wykrztusiłem poważniejąc w sekundę. Ciasto Izki, tak to na pewni dla Izki. Ale Diena mnie nie słuchała, tylko już trzymała wielką tacę w dłoniach. A ja jak ten idiota szedłem w jej kierunku, by ochronić choć kawałek. I oczywiście, niczym idiota, myślałem, że mi się uda. Że wcale nie zrobi się to, co się zaraz wydarzyło. Tzn, Diena nie rozumiała pewnie o co mi chodzi, ale była mniejsza i widziała, że jeżeli zawacha się choć na chwilę, to przegra. A ktoś kto wchodzi w gry komputerowe NIE przegrywa. Powinienem o tym pomyśleć zanim nadziałem się na wielki półmetrowej długości tort.
To było jak wpadnięcie na materac. Miękka powierzchnia ułożyła się idealnie do mego popiersia. Nawet nos się odcisnął. Wyplułem to co mi weszłi do buzi, wytarłem oczka. Zapomniałem o tym dlaczego w sumie szedłem do tego tortu. Poczułem za to smak tego tortu. Ble. Ja lubie ciasta, ale nie z pomidorami. Rozkleiłem jakoś oczy i spojrzałem na Dienę. Chyba była trochę zaskoczona, że wygrała. Z kimś kto umie manipulować? Jestem idiotą, co poradzić. Buchnąłem śmiechem z jej miny i rozłożyłem ramiona. I nim zdążyła uciec, zamknąłem ją tam przytulając całą swoją brudną częścią.
-No chodź, chodź, rozejm robimy- chyba nie przewidziałem jednak, że na jej włosach było to jebiące jajko, które to włosy miałem teraz przy brodzie. Nie lubie jajek. Ale chuj z tym, oboje byliśmy brudni, oboje zmęczeni, a do tego lubię się tulić. Więc tuuulimy.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Diena Nie Wrz 11, 2011 3:44 pm

Serio nie myślałam, że pójdzie tak gładko. Wnioskując po przerażeniu w jego oczach, kiedy podniosłam tort, byłam święcie przekonana, że zmanipuluje mną jakoś tak, żebym sama w siebie tym ciastem walnęła albo żebym go odstawiła i odtańczyła makarenę, żebym przegrała. A tu proszę! Wystarczyło lekko pchnąć, a piegusek sam nadział się na torcisko, doprowadzając do mojej wygranej. To musiał być jakiś podstęp, z pewnością.. ale w momencie, w którym mój bitewny wróg wybuchnął śmiechem, wszystkie podejrzenie zniknęły, a całe napięcie opadło. Zarechotałam głośno i przykleiłam się (dosłownie) do drągala, policzkiem rozsmarowując mu krem na koszulce. Dopiero wtedy poczułam ten smród, który od niego bił.. chociaż nie, chwila, to ja cuchnęłam. Jajko, flaki i owocowa polewa nie były moim wymarzonym zapachem. Do tego pot i przesiąknięte dymem ubrania..
- Patrz Cookie, dałam nam okazję, żebyśmy w końcu się umyli! - zawołałam radośnie, wypuszczając z zębów papierosa. Dopiero teraz skapnęłam się, że prawie odgryzłam filtr w niezapalonej fajce, całej we flakach i kremie. Zmarnuje się, ale palić tego nie miałam zamiaru. Trzeba było wyciągnąć świeżego.
- Znajcie mą dobroć, szeregowy Cook. - pociągnęłam nosem i wpakowałam mu też papierocha w gębę, by następne dobre pół minuty spędzić na odpalaniu go ślizgającą się w palcach zapalniczką. A potem przyszła pora, żeby rozejrzeć się dookoła. To był niezły burdel. Dobrym planem byłoby dać dyla zanim ktoś będzie kazał nam posprzątać.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Cook Nie Wrz 11, 2011 4:34 pm

-Pani kapitan, lepszej nie znam- zarzekłem się i stałem tak patrząc na jej niepowodzące się próby z zapalniczką. Jako że miałem paluchy w kremie i makaronie, a nie we flakach z jajkiem, oblizałem je i odebrałem, by jakoś nam szybciej poszło z tym ogniem. Dobrze, że nie usmarowała mnie w jakiś rzeczach, których nie lubię (mam problem ze znalezieniem w głowie rzeczy, której nie lubię, ale na pewno gdzieś taka jest), bo bym się tak nie poświęcił. Moja koszulka już przemokła i czułem jak krem przeciska się przez materiał. A do tego z brody zwisał mi obleśnie ciągnący kawałek jajka ze skurupką: prezent z bujnej niegdyś fryzurki Dieny. Staneliśmy tak i ogarneliśmy wzrokiem całą przestrzeń pola bitewnego. Zaciągneliśmy się raz. Szafki i blaty. Zaciągneliśmy drugi. Podłoga i okna. Zaciągneliámy trzeci. Sufit. -Ale chujnia, dawno chyba tu nikt nie sprzątał. Chodź, pójdziemy się umyć. Wyszoruję ci to jajko z kudłów- zadecydowałem i pyknąłem niedopałkiem w powietrze. Papieros jeszcze dymił w locie. Zrobił jedną spiralę, drugą. A ja już założyłem ramieniem o jej ramiona i wyprowadziłem. Szliśmy na luzie. Przecież i tak wszyscy właśnie szamią, nikt nas nie najdzie.

/jakaś łazieneczka
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Mikaela Sro Sty 04, 2012 11:39 pm

////////

Siedziałam przy stoliku skierowana frontem do drzwi wejściowych. Jedną dłonią podpierałam swoją głową, a drugą bawiłam się telefonem. Stukałam rytmicznie raz to czubkiem, a raz stopką komórki o blat stolika. Choć nie wiem czy na pewno tak nazywają się te części telefonu, najpewniej wcale się nie nazywają, a ja niepotrzebnie zaprzątam sobie głowę. Podobnie jak niepotrzebnie zaczęłam myśleć o takich rzeczach, przez co w końcu doszłam do takiego wniosku. I od momentu kiedy zrozumiałam pewne sprawy zaczęłam panicznie bać się zaglądania w przyszłość, panikowałam na samą myśl o tym, że moje wizje mogłyby potwierdzić coś co wcale nie było mi na rękę. Nikomu nie było na rękę! Komórka wysmyknęła mi się z palców, bo w pewnym momencie zaczęłam bardziej nerwowo nią obracać. Wpadła do stojącej obok miski wypełnionej mlekiem i płatkami zbożowymi, które przed chwilą jadła. Ale nie byłam w stanie dokończyć jeść, bo wydało mi się, że mleko ma jakiś dziwny smak. Często można było spotkać dziwne rzeczy w naszej lodówce, więc zepsute mleko wcale nie stanowiło żadnej niespodzianki. Raz znalazłam w niej zamkniętą dziewczynkę, więc tym bardziej nie powinnam się przejmować. Wyjęłam z miski komórkę starając się ją jakoś wyczyścić, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że wkurzanie jakiejkolwiek elektroniki tuż przed przyjściem Luka wcale nie było w porządku. Znaczy pewnie jeszcze dwa tygodnie temu bym się tym nie przejęła, pół roku temu uznała to nawet za zabawne, a ponad rok temu nawet specjalnie robiła wszystko by go rozkojarzyć. Niestety sytuacje się zmieniają, ludzie trochę rzadziej, ale dzięki zmiennym sytuacjom zaczynają być mądrzejsi. Na przykład dziewczyna kiedyś będąca podłą suką wcale nie zmienia się, gdy staje się grzecznym aniołkiem. Najprawdopodobniejsze jest to, że już wcześniej nim była, ale jej środowisko nie pozwalało jej tego ujawnić. Ale teraz gdy sytuacja się zmieniła uznała, że trochę udawania nie zaszkodzi. Jednak w żadnym wypadku się nie zmieniła. Ja też się nie zmieniłam ani trochę. Byłam tego pewna. Po prostu teraz jest inaczej niż kiedyś i nie potrafiłam tego ignorować. Spróbowałam włączyć przemoknięty telefon i udało mi się to. Więc może wcale nie stała mu się żadna krzywda i nie musiałam się przejmować, że doniesie on Lukowi. Może, ale nic nigdy nie jest pewne.
Miałam ochotę zapalić jak jeszcze nigdy. Wiedziałam jednak, że na chuj mi po takich zachciankach skoro pozbyłam się wszystkich opakowań papierosów w moim najbliższym otoczeniu. Tak po prostu, dla własnego i innych bezpieczeństwa. Choć nie, bezpieczeństwo innych właściwie w tej chwili było zagrożone przez jakiś szaleńczy atak czerwonowłosej wariatki, chcącej wyłudzić od niej fajka. Nic miłego.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Główna Kuchnia - Page 6 Empty Re: Główna Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach