Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mała Kuchnia

+27
Valka
Abimael
Jackie
Timon
Prudence
Levi
Zoja
Barbie
Dimitri
Shaque
Will
Effs
Yves
Mikaela
Luke
Lidia
Ronja
Tristan
Iss
Lemon
Misza
Ianelle
Cook
Fangora
Konstanty
Yael
Mistrz Gry
31 posters

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Pią Lis 18, 2011 3:15 pm

- No to miałeś ciekawe życie, nie powiem - przyznałam nadal w miarę przyjaźnie uśmiechając się do niego. Znów przytoczę to, że przypominał mi Mike'a. Też z zasady nie powinnam go lubić, a jednak wzbudzał we mnie pozytywne emocje, na tyle bym dalej chciała z nim rozmawiać. Bo chciałam. Nie wiedziałam tylko ile dam radę. Dlatego postanowiłam nie przedobrzać i na razie zakończyć spotkanie. Niech miłośnik byczych jąder i wypadków domowych, sobie ode mnie odpocznie. Bo nawet jeżeli ja go lubiłam, to zawsze istniało ryzyko, że im więcej czasu spędzimy tym on może nabrać do mnie więcej podejrzeń i wtedy on może być do mnie źle nastawiony. Tego byśmy nie chcieli. Bo jednak Levi idealnie nadawał się na kogoś, którego można tak po cichu wyzyskiwać. Ale po cichu-cichu. Nie za szybko. - Z chęcią opowiedziałabym ci o tym co lubię, a z jeszcze większą chęcią - o tym czego nie. Ale musimy z tym jednak zaczekać. W sumie siostra na mnie od jakiegoś czasu już czeka. Przydałoby się z nią zobaczyć, skoro jej obiecałam. - Jezu, jak ja nie cierpiałam kłamać. Zupełnie mi to nie wychodziło, bo zawsze brzmiałam cholernie nieszczerze. To chyba jasne, że nawet jeżeli bym była z kimś umówiona to nie przerywałabym swoich zajęć żeby zdążyć. Po prostu. Ale czasami trzeba skłamać. Może Levi się nie zczai. A może ja na serio odszukam Nibiru i ją trochę podręczę? Miała mi skombinować włosy, choć w sumie ja też mam teraz włosy. Włosy Zoi. No to pokażę swoją zdobycz. Fajnie, mam już plan. - No to do zobaczenia, bliznowaty - pomachałam mu na pożegnanie i wyszłam z kuchni.
/poszła
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Levi Sob Lis 19, 2011 3:39 pm

Ano miałem! Mogłem jeszcze opowiedzieć o dwóch wybitych szybach, popsutym tosterze i prawie-samobójstwie z latawcem w roli głównej, ale co za dużo, to niezdrowo. Dla odmiany wolałbym posłuchać o wypadkach w domu i w plenerze, jakie przytrafiły się Barbie, ale ona chyba nie była skora do zwierzeń. No, trudno - jeszcze będzie sporo okazji do rozmów, prawda?
- No jasne, rodzina ważna rzecz. - Uśmiechnąłem się ze zrozumieniem. W końcu wiedziałem, jakie są siostry! A z reguły są wrzeszczące, zestresowane i cechujące się kompletnym brakiem litości, gdy każe się im za długo czekać. Wolałbym, by Barbie nie miała na pieńku ze swoją siostrą z mojego powodu. Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem, machając jej na pożegnanie dłonią, w której wciąż trzymałem nieszczęsnego pomidora.
- Trzymaj się, Barbie! - wrzasnąłem jeszcze za nią, po czym rozejrzałem się po pomieszczeniu. Teraz to chyba nic tu po mnie. Upewniłem się, że oba słoiki - z bigosem i z byczymi jądrami - wciąż znajdują się w moich kieszeniach, po czy, wybyłem z kuchni. Obowiązki wzywają - będzie się działo, oj będzie!

/polazł
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 5:54 pm

//////////////rodziewiczamy///////niedosłownie oczywiście

Napadł mnie straszliwy głód. Biegałam od szafki do szafki w swoim pokoju, w którym właściwie jeszcze nie zdążyłam się porządnie rozgościć, a przez który już nie dało się przejść, w poszukiwaniu czegoś, co zaspokoiłoby okropne burczenie w moim brzuchu. Nie pamiętam kiedy ostatnio coś jadłam. Nie, żebym się głodziła i takie tam. Po prostu czasem zapominałam o tym, że muszę jeść. Bardzo często zdarzało mi się nie pamiętać o tak przyziemnych rzeczach. To samo ze spaniem. Mogłam ledwo utrzymywać się na nogach, ale jeśli znajdowałam się wybornym towarzystwie, bardziej skupiałam się na robieniu czegoś, co sprawiało mi przyjemność i więcej pożytku niż spanie. Wyśpię się po śmierci. Chociaż nie... hehehe. Ja już przecież umarłam.
Szkoda jednak gadać o śmierci, bo byłam koszmarnie głodna i to było jedyną rzeczą, która się właśnie liczyła, o której dowiedziałam po tym jak wróciłam do pokoju i nie miałam nic specjalnego do roboty. Jak już mówiłam, pokój przeszukałam i nie znalazło się tam nic, czym mogłabym wypełnić swój żołądek. No chyba, że znalazłabym kogoś, kto przemienia ubrania na jedzenie, bo ich miałam sporo. Ale szybciej znalazłam jakąś niewielką kuchnię niż osobę z takim talentem.
Zaczęły się poszukiwania. Otwierałam po kolei szafki, zapominając połowę z nich z powrotem pozamykać, ale jak na złość nie mogłam nic znaleźć. W końcu jednak moim oczom ukazała się paczka ciastek czekoladowych. Oczy mi się do niej zaświeciły i momentalnie porwałam ją z szuflady. Wskoczyłam na blat, podwijając nogi i wygodnie się na nim usadawiając i zaczęłam szarpać za końce opakowania, ale ono jak na złość nie chciało ustąpić. Super. Teraz będę musiała zadowolić się obrazem w mojej głowie, który już przestawiał jak smakowicie jem te ciastka, których nie otworzę. Westchnęłam, więc ze zrezygnowaniem i spuściłam głowę. Jakie to życie jest okropne.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Pon Sty 23, 2012 6:42 pm

Pierwszy post.

Niech się Pruddy sama rozdziewicza, a tym jej w tym nie pomogę, bo związki kazirodcze są fu i ble, i się rodzą dzieci ze świńskimi ogonami. Nie żebym czytał Sto lat samotności, to w końcu taka komercja, ale streszczenie na wikipedii już nie jest taką komercją, więc spo, i dlatego je przeczytałem. Ja umiem czytać, nie myślcie sobie.
No ale ad rem, to chyba było o tym rozdziewiczaniu i kazirodztwie, znaczy zasadniczo, to kiedy wbiłem do kuchni w poszukiwania amciu-amciu (mógłbym iść na łatwiznę i rozpaczać, żeby mój genialny dar mi dał znaleźć jakieś kanapki czy coś, ale po pierwsze to tak nie działało, po drugie, to w kuchni były sztućce i nie mogłem się oprzeć) wcale jej nie poznałem. Ani trochę. Znaczy ja w sumie ostatnio byłem w domu na pogrzebie sióstr i jakoś tak wbiłem sobie do łba, że już ich nie mam, więc przykro. Z pewnymi rzeczami trudno się pogodzić, zresztą byłem już innym człowiekiem.
- Cześć nowa koleżanko. - przywitałem się grzecznie, nie komentując, że siedzi ona na blacie, na którym inni ludzie przyrządzają czy tam konsumują swoje jedzenie. Gorsze rzeczy się robiło. Jak gdyby nigdy nic wyciągnąłem z szafki sztućca, wsadziłem sobie do kieszeni. Nic lepszego nie znalazłem (nie ma nic lepszego od sztućca, nie ma!), więc odwróciłem się z powrotem do nowej koleżanki.
- Może pomogę. - zaproponowałem. Zabrałem jej ciasteczka, rozerwałem, ma się te muskuły jak Marit Bjoergen czy jak jej tam, oddałem i zacząłem się na nią gapić, bo jakaś taka znajoma. Tylko miała takie strachowe worki pod oczami.
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 7:10 pm

Podniosłam głowę, słysząc jak ktoś się zbliża z nadzieją w oczach, bo liczyłam na to, że pomoże mi z tym szatańskim opakowaniem. Ja w ogóle nigdy nie byłam zbyt silna. Nie mówiąc już o byciu wysportowaną. Nie mogłam złapać oddechu po zbiegnięciu ze schodów, a na siłownię poszłam raz w życiu (nie ze swojej woli, o nie) i nie potrafiłam unieść najlżejszego ciężaru. Powiedzieli mi, żeby się nie poddawała i, że to kwestia wprawy, ale mi się to wcale nie spodobało. A gdy mi się coś nie podoba unikam robienia tego po raz drugi.
- Cześć - odparłam w odpowiedzi i od momentalnie rozciągnęłam usta w szerokim uśmiechu. Przyjrzałam się mu chwilę, jak chował sztuciec do kieszeni. Znałam kiedyś kogoś, kto lubił sztućce, ale nie mogłam przypomnieć sobie kim ten ktoś był. Ale na pewno był dziwnym człowiekiem. Chociaż to fajne, bo dziwni ludzie są najfajniejsi.
Całe szczęście, że nie musiałam nawet przedstawiać sytuacji w jakiej się znajdowałam i problemu jaki miałam, bo chłopak, który przez chwilą pojawił się w kuchni od razu to zauważył i zdecydował się mi pomóc. Co za wspaniały z niego człowiek. Z powrotem wzięłam w rękę paczkę, ale zanim sama wyjęłam dla siebie jedno, podsunęłam je w stronę bruneta, zachęcająco nim poruszając, żeby się poczęstował. Dopiero wtedy zauważyła, że tak mi się dziwnie przyglądał. Odruchowo poprawiłam za duży sweter, bo przeszło mi przez myśl, że jak tak sobie siedziałam, to połowa mojej bielizny była na wierzchu. Ale potem uświadomiłam sobie, że to głupie, bo przecież patrzyłby na mój tyłek, a nie na twarz.
- Nie patrz tak na mnie. Wiem, że wyglądam okropnie. Rety... - mruknęłam i postanowiłam zakryć dłońmi twarz, bo pewnie przestraszył się moich sińców pod oczami. Jak dla mnie to nie były takie straszne. Zdarzały się dni, kiedy w ogóle ich nie było widać jak i też takie, kiedy wyraźnie się odznaczały. Zapomniałam jednak, że nadal trzymałam w jednej z rąk ciastka i po przechyleniu opakowania połową z nich wysypała się i upadła na podłogę. - Ja pierdolę - zaklęłam pod nosem i zeskoczyłam z blatu, a gdy znalazłam się na ziemi zaczęłam zbierać ciastka z podłogi. Ja już z nich nie skorzystam, ale jak potem włożę je z powrotem do paczki, to ktoś może, bo nie będzie świadomy tego, że leżały na podłodze. Poza tym, chuchnęłam na każde przed odłożeniem go na stół, żeby przypadkiem nie został na nich brud, choć pewnie przeniosłam na nie w ten sposób milion zarazków.
W końcu sama podniosłam się w podłogi, przesuwając dłońmi po swetrze, żeby z nich też pozbyć się brudu i sięgnęłam jedną z nich po ciastko. To całkowicie czyste, prosto w opakowania. Ogryzłam ząbkami kawałek i zaczęłam je przeżuwać, a równocześnie mój wzrok zatrzymał się na twarzy chłopaka. Całe szczęście, że już zdążyłam przełknąć to co miałam w ustach, bo delikatnie je rozchyliłam ze zdziwienia. Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się twarzy osoby, która stała na przeciwko mnie.
- Wydajesz się być taki znajomy... - stwierdziłam zamyślona, nadal gapiąc się na niego. Pewnie wyglądałam jakby mnie coś nawiedziło. Czyli tak jak zawsze.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Pon Sty 23, 2012 7:35 pm

Ja. Jestem. Blondynem. Gdybym się dowiedział, że jakiś ktoś stwierdził, że jestem brunetem, to chyba byłby foch forever i nie byłoby żadnego żyła długo i szczęśliwie, bo by żyła długo i nieszczęśliwie. Ze względu na tego bruneta. Nie wolno tak, zmieniać komuś koloru włosów. Znaczy fajnie, że ja nigdy nie rozpoznaję czy brunet to brązowy czy czarny i to samo z szatynem. Zawsze mi się wydawało, że szatyn to czarny, a brunet brązowy, ale reklamy robią wodę z mózgu i już sam nie wiem.
- Ehm, limit trzech sekund. - zauważyłem uprzejmie, ładując sobie do ust jedno z ciastek, które otrzymałem, zanim połowa reszty wysypała się na ziemię. Chociaż mi wisi. Jeżeli coś, co leży na ziemi upadło za mojej kadencji, nie jest pożerane przez żuki, nie jest zielone i nie śmierdzi, to ja to spokojnie jem bez względu na czas. Raz mi spadła połowa tabliczki czekolady, i do tego białej, i do tego z orzechami. Tak mnie zamurowało, że dopiero po minucie chyba się ocknąłem i rzuciłem do ratowania, bo nie można takiego dobra marnować.
- No, ty też tak jakby trochę. - odpowiedziałem, gapiąc się na nią równie uważnie, tyle że przeżuwałem z szacunkiem ciasteczko, a nawet dwa, które na raz wpakowałem sobie do mordki. Mam takie rozciągliwe policzki, że ojej, władowałbym tam nawet szpinak w poprzek. Jak byłem mały, to wsadzałem sobie w poprzek w policzki paluszki solone. Innych nie znoszę, znaczy sezamowe jeszcze zjem, ale tych z makiem za nic. Chwilę się gapiłem jeszcze i nagle we mnie trzasnęło!
- Ej, ale wiesz, bo ty mi przypominasz moją siostrę, miała takie worki pod oczami jak ją władowali do trumny, rodzina widziała otwartą trumnę bo nie była jakoś zmasakrowana, wiesz. Zginęła w wypadku. Szkoda, fajna była, i ta, Julka, też była fajna. Fajnym byliśmy rodzeństwem, przynajmniej zanim trafiłem tutaj, czy tam jeszcze kilka lat wcześniej, czy w sumie zanim zaczęły się kłócić. - ja wcale nie obraziłem jej poprzez porównanie do trupa, no gdzie.
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 7:57 pm

Mam dzisiaj problem z okropnym myleniem wyrazów. Wiem przecież doskonale, że Timon jest blondynem, nie wiem, co się dziś ze mną dzieje.
Niektóre z ciastek zapewne leżały na podłodze dłużej niż trzy sekundy, ale mówi się trudno. Ważne, że nie leżały już na podłodze. Może i byłam bałaganiarą, ale nie chciałam, żeby potem jakiś zdziadziały woźny biegał za mną ze zmiotką, żebym wróciła i posprzątała to, co zostawiłam po sobie w kuchni.
- To takie dziwne, prawda? - po tym jak z powrotem władowałam się na blat zadałam pytanie, które właściwie było pytaniem retorycznym, a następną dłuższą chwilę, w czasie której mogłaby również paść jakaś tam odpowiedź ze strony BLONDYNA. - Wiesz, oglądałam kiedyś taki film. Nie pamiętam jak się nazywa, bo nie był zbyt mądry, a nie warto zawracać sobie głowy niemądrymi rzeczami. No, ale on opowiadał o tym, jak rodzeństwo bo bardzo długiej rozłące nagle na siebie wpadło. I oni się poznali i takie tam. Myśleli, że już się nigdy nie zobaczą i dalej nie pamiętam, co się stało. Chyba zasnęłam. Ale jak mówiłam, ten film był bardzo głupi... - umilkłam, bo chłopak nagle zaczął mówić. Słowa siostra, trumna, wypadek, a zwłaszcza Julia rozbrzmiały w mojej głowie, sprawiając, że nie usłyszałam już reszty jego wypowiedzi, bo zostałam nieco rozkojarzona jej początkiem. Ciastko wypadło mi z ręki, ale nawet tego nie zauważyłam, bo wpatrywałam się z szeroko otwartymi oczami w twarz chłopaka.
- Czekaj, czekaj. Ja też mam siostrę Julię. I mam brata, choć on dawno wyjechał, bo nas zostawił na rzecz jakiejś wypasionej szkoły z internatem. I ten, no, był wypadek. - wymawianie kolejnych słów sprawiało mi niemały trud, bo chciałam jak najszybciej wytłumaczyć sobie to, co się działo, więc nie wiedziałam nawet, co właściwie mówię. - I ja umarłam. - to powiedziałam już nieco ciszej, żeby nie przestraszyć chłopaka, bo przecież nie na co dzień spotyka się ludzi, którzy umarli i żyją. Pf. Przyłożyłam palec do brody, jak to robiłam zawsze, gdy coś intensywnie analizowałam w myślach i zaczęłam nim o nią postukiwać - I Julia też. To znaczy ja żyję. Jak widać. To brzmi bardzo strasznie i nieprawdziwie. Ale tak naprawdę jest. No i moja siostra też. Bo ja się tak po prostu obudziłam. No i ona także... - tu chwilę się zastanowiłam, żeby nagle nie palnąć głupoty.
- Czy to mogłoby oznaczać, że ty...? - nie potrafiłam tego dokończyć. Wyciągnęłam w jego stronę palec wskazujący. Zrobiło mi się duszno, kręciło mi się w głowie. Z hukiem zderzyłam się z rzeczywistością, która starała się wmówić, że blondyn stojący przede mną był moim bratem. Wszystko by się zgadzało. On mnie poznał, tak jakby. Ja jego też. Lubił sztućce i fakt, że był w Rezydencji mógł być przykryty informacją o tej szkole z internatem. - Desmond? - wybąkałam wreszcie, bardzo niepewnym głosem, mrużąc przy tym oczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio wypowiadałam to imię, a poza tym, cała ta sytuacja utrudniała mi nawet oddychanie, nie mówiąc już o mówieniu.
Nie, to wszystko zdecydowanie było zbyt mało realistyczne.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Pon Sty 23, 2012 8:08 pm

Pokiwałem głową.
- Rzeczywiście był głupi ten film. - przyznałem, chociaż wcale go nie oglądałem. Ale jakby był taki fajny, to by go zapamiętała i nie mówiłaby, że jest głupi. I wgl ładnie by o nim mówiła, a nie tak, więc na pewno musiał być głupi i do tego jeszcze bardzo nudny.
Słuchałem jak mówiła, i mówiła, ale nie wypadało ziewnąć, bo to by było takie niegrzeczne, a ja chociaż jestem trochę nieogarnięty, to staram się być grzeczny, przynajmniej przy nowych ludziach. Mówiła o jakimś kolesiu w szkole z internatem, jaki snob i burżuj, hehe, wiem co to znaczy bo mi ostatnio wyjaśnili, mówiła o jakiejś Julii i o tym, że się obudziła z grobu. Jaki kosmos. Ale nie chciałbym się obudzić z grobu, to byłoby raczej niemiłe, tak myślę. I wszyscy by się mnie bali i nie chcieli ze mną rozmawiać, chociaż jakby moja siostra też się wzięła obudziła, to może nie byłoby tak strasznie. W miarę jak mówiła, wykorzystywałem perfidnie, że chwilowo zapomniała o ciastkach i ładowałem je sobie systematycznie w policzki, tak na przyszłość. Były już nieźle rozepchane, gdy wymówiła takie strasznie głupie imię, które z czymś mi się kojarzyło, z czymś bardzo odległym i w sumie trudno powiedzieć, czy przyjemnym czy nieprzyjemnym, bo nawet tego nie pamiętałem. Zerknąłem w tył, żeby zobaczyć kto ma takie strasznie pradawne i magiczne imię, ale nikogo nie było. To by znaczyło, że to było do mnie, albo ona widzi duchy i mówiła do ducha. Zastanowiłem się chwilę. Desmond. Z czym mi się to kojarzyło. O matko, z Beatlesami. Szczerze, to nie słucham Beatlesów, w sumie to niczego nie słucham, bo mi się nie chce konkretnie, znaczy wiem mniej więcej kto to był i tak dalej i w końcu urodziłem się w Liverpoolu, ale dużo mi to ogólnie nie mówi, ale wszystkim mówię, że słucham, więc mnie nie zdradźcie. Ale jak już mówiłem, kojarzyło mi się z Beatlesami, ale z Beatlesami miałem do czynienia, jak rodzice puszczali mi (jak to dawno było) piosenkę z moim imieniem, jak ono było...
Osz w kopytko.
- Eeee, Pruddy? - zdumiałem się, bo wiecie, pogrzeb i te sprawy. I wgl. O matko droga ty moja, że też moja siostra siedzi tu przede mną i żyje. I Julka też żyje. Osz w kopytko.
- PRUDDY!? - zdumiałem się efektowniej, rzucając się jej na szyję. Chwilowo zapomniałem przypomnieć sobie o fakcie, że ja tutaj byłem Timonem, a nie Desmondem, i nie miałem sióstr. A, i wszyscy wiedzieli, że uciekłem od panny młodej. Słodko.
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 8:30 pm

Pokiwałam jeszcze raz głową, żeby potwierdzić podsumowanie chłopaka. Kiedyś oglądałam bardzo dużo filmów, ale po tym jak doszłam do wniosku, że niemal wszystkie są głupie, przestałam, bo stwierdziłam, że to po prostu strata czasu. Ile razy można oglądać te same wątki, po prostu przedstawione przez innych aktorów i z inną scenerią? A ja się bardzo szybko nudzę.
A potem usłyszałam swoje imię. Właściwie nie pełne imię, ale zdrobnienie jakiego używali ludzi, którzy mnie znali. Ale ja dopiero, co trafiłam do Rezydencji. I nikt mnie tutaj nie znał. Ale w tym samym momencie ostatni puzzel dołączył do układanki i ze wszystkiego uformował się ładny obrazek. Inaczej mówiąc, wszystko nagle nabrało sensu i dotarło do mnie, że stał przede mną Desmond. Mój brat. Kurwa. To przecież zdawało się być takie niemożliwe.
Gdy rzucił mi się na szyję, nie pozostało mi nic innego jak odwzajemnić ten uścisk. Zarzuciłam mu ręce na kark i wtuliłam w bratowe ramionami. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, który w końcu wydobył się z moich ust, choć i tak został zduszony przez materiał koszulki Desmonda, czy cokolwiek tam na sobie miał.
- Dość już. Zaraz mnie udusisz i znów umrę. - mruknęłam nieco się od niego odsuwając, kiedy już poczułam, że nie mogłam oddychać. Nie chciałam być niemiła ani nic, ale co za dużo to niezdrowo, prawda?
Spojrzenie moich niebieskoszarych ocząt znów spoczęło na twarzy chłopaka. Nie mogłam się nadziwić. Szczerzyłam usta w najszerszym uśmiechu, jaki kiedykolwiek się na nich zjawił i zapomniałam już nawet o tym, że byłam głodna, a nadgryzione ciastko, które wypadło mi wcześniej z ręki leżało na podłodze.
- Pewnie nawet za mną nie tęskniłeś - odparłam krzyżując ręce na ramionach i wykrzywiając twarz w grymasie, żeby powstrzymać uśmiech, który cały czas się na nią cisnął. Gdybym miała w zwyczaju płakać ze szczęście pewnie po policzkach spływałyby mi łzy i takie tam, ale ja byłam twarda i nie płakałam, więc tak nie było.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Pon Sty 23, 2012 8:40 pm

No patrzcie, i że niby Rezydencja to takie paskudne miejsce. Chociaż ja tego nigdy nie powiedziałem, bo ja lubię tutejsze melanżyki, są dużo lepsze od tych melanżyków nietutejszych, jakoś tak je tu polubiłem, i są fajni ludzie, i takie tam. Więc w sumie to paskudne miejsce, to był tylko taki zabieg stylistyczny, jak coś.
- Nie, wcale nie tęskniłem, normalnie zapomniałem zaraz jak cię wpakowali tam pod ziemię, a w sumie to jak się wydostałaś i odżyłaś? Albo nie, nie mów, nie chcę wiedzieć, bo to pewnie straszna opowieść, nie lubię horrorów, horrory są złe, bo tam zombie chcą pożreć mózg, ej, a ty jesteś zombie, to chcesz mój mózg? Ahaha, a nie, bo ja nie mam mózgu, i co teraz zrobisz, zły okropny zombie, ty moja Pruddy mała. - ucieszyłem się, aż dostałem słowotoku, nie jakiegoś tam ślinotoku, tylko prawdziwego słowotoku a la Timonek. Zaraz. Czy ona wie, że ja jestem Timon, a nie jakiś tam, przepraszam za wyrażenie, Desmond? To przecież straszne, jakby ktoś teraz wszedł, a ona by mnie tak nazwała, no normalnie kopytka z sałatką, a ja nie lubię kopytek jak babcię kocham, chociaż już dawno swoje wyciągnęła.
- Ej, ale wiesz, ja mam tu inną tożsamość. Mów mi Timon. Timon Muszu Kronk Biały-Królik Baloo Jones. A, i tu wszyscy jeszcze wiedzą, że uciekłem od panny młodej. I wiesz... - zastanowiłem się, bo nie byłem pewien, czy jak jej powiem, to się obrazi, czy nie. - To nic osobistego, ale nie mów, że jesteś moją siostrą. To zepsuje mój image takiego wolnego od świata mistrza zen, ale normalnie to wpadaj do mnie do pokoju kiedy chcesz, znaczy najpierw napisz smska czy coś czy tam zadzwoń i wgl jak jakiś problem to wbijaj do mnie, jak coś to mam fajnego współlokatora, tylko nic mu nie mów. I Julce też powiedz, Julka też odżyła? Fajnie.
Ej, no jako moja siostra powinna mnie rozumieć i nie mieć pretensji, że mój image budowany przez lata nie może się tak o rozpaść, bo im się zachciało ożyć. I to naprawdę nic złego, że brat nie przyznaje się do sióstr, prawda? To przecież nikomu krzywdy nie robi.
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 8:57 pm

- Tak właśnie myślałam - prychnęłam, ale potem znów szeroko się uśmiechnęłam, bo nie potrafiłam się nie uśmiechać. Nawet wtedy, gdy bardzo tego chciałam i powinnam być poważna. Bardzo słabo wychodziło mi udawanie poważnej.
- Właśnie widzę. Wcale nie jem mózgów. Jak mogłeś tak pomyśleć? Fuuuuu! - skrzywiłam się i dźgnęłam go palcem między żebrami. A co jeśli miał rację? Co jeśli zaraz odczuję wielką potrzebę żywienia się ludzkimi mózgami czy krwią, jak w Misfitsach? Bardzo bym nie chciała, żeby tak się stało dlatego, że postanowiłam zepchnąć takie przemyślenia na drugi plan. Będę się martwić jak tak rzeczywiście się stanie. Póki co, jadłam to co zwykle. A właśnie, przypomniałam sobie o tym, że miałam coś zjeść, bo mój żołądek znów się odezwał, więc moja ręka sięgnęła po ciastko z paczki.
Chciałam mu przypomnieć, że nie jestem już taka mała, bo zdecydowanie urosłam od czasu, kiedy ostatni raz widział mnie żywą. Pewnie już był niedużo wyższy ode mnie, nie to, co kiedyś, kiedy ledwo sięgałam mu do pasa.
- Nie mogłeś chyba wymyślić sobie dłuższego i mniej niepoważnie brzmiącego imienia - przewróciłam oczami, a potem zaśmiałam się pod nosem, w myślach chcąc je powtórzyć, ale zdałam sobie sprawę z tego, że nawet wszystkich jego zmyślonych imion nie zapamiętałam. - Panny młodej? BYŁEŚ ZARĘCZONY?! - zrobiłam wielkie oczy, dziwiąc się jak mógł nie powiedzieć o czymś takim. Ja rozumiem, że miał nas dosyć i w ogóle, ale przecież istnieje coś takiego jak telefony czy internet. A bycie zaręczonym to istotna sprawa.
- Ale ja tak nie chcę. Dopiero, co cię odzyskałam i mam udawać, że wcale nie jesteś moim bratem? - wykrzywiłam usta w podkówkę. - A Julka cię chyba zabije zabije, bo ciągle mi mówi, że to przeze mnie od nas wyjechałeś. Była ostatnio na mnie tak bardzo zła, jak nigdy. Ale jak zwykle nie wiem dlaczego. - machnęłam jednak na to ręką. Nie pora się przejmować.
Z tego wszystkiego, uświadomiłam sobie również, że prawdopodobnie Desmond nigdy nas nie zostawił z własnej woli tylko również po prostu go tu przysłali. Ale dlaczego? Bo to mnie bardzo korciło. Może on też miał jakąś super moc? - Ej, powiedz mi jeszcze jedną rzecz! Jak to się stało, że tutaj trafiłeś? Bo to chyba nie jest żadna zwykła szkoła z internatem, o której wszyscy mówili, do której można tak po prostu pójść, prawda? Wszyscy mają te moce i w ogóle. A Ty? Też jakąś masz? - zapytałam, a jedna z moich brwi powędrowała ku górze, nadając mojej twarzy ciekawski wyraz.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Pon Sty 23, 2012 9:11 pm

Podrapałem się po głowie.
- Bo wiesz, eee, ludzie bywają niepoważni i czasem się zdarza, że uciekają z tak uroczego miejsca jak to tutaj do Monte Carlo, żeby poślubić jakąś pannę, co się okazuje wcale nie taka fajna jak powinna być moja żona, wiesz. Więc, nooo, ją zostawiłem. Zresztą, byłem niepoważny i pewnie i tak bym tego żałował, bo nawet się o niej nie wypowiedziałyście. - a to przecież najważniejsze, żeby siostry zaakceptowały wybór, bo w końcu one cię znają i wiedzą, co dla ciebie najlepsze, a poza tym są kobietami, i oceniają inne kobiety zupełnie inaczej niż mężczyźni. Bo na przykład, ja widziałem w Molly uroczą dziewczynę w stylu buntowniczki, ale one po dwóch minutach rozmowy dowiedziałyby się ile słodzi, jak została wychowana i czy lubi Beatlesów, bo to w mojej rodzinie było jakąś skazą zawodową, że wszyscy mieli na ich punkcie jakiegoś fizia. No, może oprócz mnie. I wszystkich oprócz rodziców.
- Eee, dasz radę, nie musisz nic udawać, tylko po prostu nikomu nie mów. Dostaniesz cuksa za to. - korupcja się szerzy, korupcja! Jeszcze ja się szczerzyłem, znacz szczerzyłem do niej, ale ja jestem równie zły jak korupcja, więc drżyjcie pączki! Pączki. Gdzieś tu powinny być chyba pączki. A nie, były godzinę temu. To było taak daawno.
- Nie, to jest taka Rezydencja, wgl nie wiem kto wymyślił taką nazwę, bo my tu siedzimy cały rok, a tu jest strasznie zimno i trzeba iść do dyrektorki, żeby zmieniła na Zimnencja, czy coś takiego. I tu są herosi, tacy z supermocami, i oni nas uczą, żebyśmy potem ładnie ratowali świat. - e, niezbyt dobrze pojąłem koncepcję tego miejsca, ale to lepiej, niż gdybym jej powiedział, że to jedna wielka melanżownia i w sumie nikt się tu nie uczy, bo ona by się zgorszyła i chciała wracać do domu, a ja wolałem, żeby została, bo to moja mała siostrzyczka.
- Ja to znajduję różne fajne rzeczy, jak mi są potrzebne, ale to głupie, bo działa tylko czasem jak naprawdę potrzebuje. Ale oni mnie nauczą, jak to robić, żebym znajdował wszystko co chcę. To tak żulersko brzmi, ale taki mam fajowy dar. A ty co umiesz? - wyszczerzyłem się znów, normalnie wyczerpuję limit na najbliższe pięćset lat.
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 9:28 pm

- I bardzo dobrze! Choć pewnie zrobiłeś jej nadzieję i całkowicie cię znienawidziła. Ale, gdybyś wziął ślub nie konsultując się ze mną, to ja bym się do Ciebie przestała odzywać - odparłam zadzierając przy tym brodę. Bo taka prawda. Takich rzeczy się nie robi bez obmyślenia tego dogłębnie z rodzeństwem. W końcu po to ono jest, prawda? Nawet jeśli mam tylko szesnaście lat i nie wiem nic o sprawach miłosnych, na pewno uraczyłabym Desmonda jakąś dobrą radą.
- Nie chcę cukierków. Przez ciebie jeszcze się spasę i będzie ci się wstyd ze mną pokazywać. - stwierdziłam. - Ale skoro to dla Ciebie takie ważne, to dobrze, postaram się. - posłałam mu kolejny szeroki uśmiech, a potem wpakowałam sobie do usta połowę ciastka. Chwilę mi zajęło zanim je przeżułam i przełknęłam, a w międzyczasie słuchałam Desmonda... To znaczy Timona. Pewnie ciężko będzie mi się przyzwyczaić.
- Ojej, ale ja jestem beznadziejna w ratowaniu świata - spuściłam głowę. I potem jeszcze zostałam zapytana o swój talent, więc nawet jej nie uniosłam, a zamiast tego wbiłam spojrzenie w swoje skrzyżowane nogi, ubrane w czarne rajtuzki. - Mój talent wcale nie jest taki fajny jak Twój. I raczej nie przyda się do ratowania świata. Wcale mi się nie podoba! Nie to co ten Julii na przykład. Ona może ożywić, co chce. A ja... no tak przeciwnie. - tu się zatrzymałam i uniosłam wzrok, już się tak szeroko nie uśmiechałam - Bo widzisz, ostatnio na przykład chciałam pogłaskać takiego ładnego kota. No i go dotknęłam a on... nagle zdechł. I to była moja wina. Bo ja go zabiłam. I tak strasznie się z tym czuję, bo wiesz, że ja nigdy nie chciałabym nikogo ani niczego zabić! - byłam bliska rozpłakania się, gdybym miała w zwyczaju płakać, ale jak już mówiłam, tak nie było. Nie macie pojęcia jak bardzo bolało mnie serduszko, gdy widziałam to leżące zwierzątko, pozbawione jakiegokolwiek życia. Znów spuściłam głowę. Niepotrzebnie mu o tym powiedziałam. Jeszcze będzie się mnie bał czy coś.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Pon Sty 23, 2012 9:45 pm

Wzruszyłem ramionami. Bywa, chyba lepiej, że ją tam zostawiłem, niż gdybym popełnił jeszcze większy błąd i zrobił panią Morrisową. A potem zdalibyśmy sobie sprawę, że jesteśmy tacy młodzi i głupi, kompletnie do siebie nie pasujemy i byłoby masę papierkowej roboty z załatwianiem rozwodu i takie tam.
- E, nadal jeszcze chuda, mała. - mówiłem tak do niej kiedyś, zawsze się obrażała, i mówiła, że jest duża, a ja jej dokuczam. A potem się śmiała, bo ją potrafiłem wszystkim rozbawić. Nawet teraz, kiedy się przygnębiła z powodu jakiegoś głupiego daru, że niby zabija ludzi. Nie, no to jest trochę dołujące, no ale bez przesady, nie ma co się mazać, nie ma płakać, nie ma co beczeć, nie ma co być beksą, czy ja się powtarzam? Wyciągnąłem z kieszeni sztuciec i wygrałem nim na blacie bardzo uroczy rytm.
- Ej, ten kotek pewnie zostałby zjedzony przez jakiegoś krokodyla, oszczędziłaś mu tylko życia w bólu i tęsknocie za domem. - ja to umiem człowieka pocieszać. Ale nawet się nie odsunąłem, nie śmiałbym, to przecież moja siostra. Cokolwiek by zrobiła, i tak będę ją kochał, nawet martwy. Ej, czy mi się to z czymś nie kojarzy?
- Jest tu taki, co raz umarł i znowu żyje, Vlad ma na imię, jeden z Berliozów. Może się zaprzyjaźnicie. - uśmiechnąłem się zachęcająco, w sumie nie znam dobrze gościa, ale wygląda na grzecznego, pewnie się z Pruddy dogada spokojnie. A, wspominałem, że nawet się nie odsunąłem, tylko dzielnie trwałem przy niej igrając ze śmiercią? Fajowo.
- A Julka? - zaciekawiłem się. Chociaż Pruddy pewnie zaraz się załamie i powie, że Julka jest fajniejsza i wgl. - Wiesz, w sumie twój dar byłby bardziej przydatny, bo możesz humanitarnie zabijać zwierzątka, które cierpią, i seryjnych morderców, którzy są tacy źli, że w tych miejscach w których są to dalej są kary śmierci. Wiesz, twój dotyk na pewno jest bezbolesny i szybki, nie to co jakieś krzesło elektryczne. - medal pocieszacza dla Timona Jonesa!
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pon Sty 23, 2012 10:10 pm

- Nie mów takich głupot. To jest pieprzona Norwegia, na jakimś końcu świata. Tu ma pewno nie ma krokodyli, nawet ja to wiem! - parsknęłam śmiechem. Byłam tu dopiero od kilku dni, ale zauważyłam już, że cały czas było zimno. I jakby tego było mało, ludzie mówili, że tu jest zimno przez cały rok, więc wątpię, żeby jakimś krokodylom chciałoby się płynąć taki kawał drogi z jakiejś Afryki, zwłaszcza, że by tu zamarzły.
- Wcale nie. Nie chcę niczego więcej zabijać. Po prostu nie będę nikogo dotykać. Chociaż, gdyby to głębiej rozważyć, to wcale nie jest taka dobra opcja. Ale już mnie zaczęli uczyć jak mam to powstrzymywać, więc to pewnie kwestia czasu, aż całkowicie nad tym zapanuję. - nieco się ogarnęłam i przestałam się mazać, więc podniosłam głowę i postarałam się, aby zniknął z niej niezadowolony grymas.
- Chętnie go poznam. Najchętniej wszystkich bym od razu poznała! - stwierdziłam już podekscytowana faktem poznawania nowych ludzi. Ale skoro tu jest tyle ludzi, to istnieje kwestia tego, co oni robili w wolnym czasie. Dlatego postanowiłam zadać bratu jeszcze jedno bardzo istotne pytanie. - Timon, a zdarzają się tutaj jakieś dobre melanże? - ściszyłam nieco głos, a moje brwi poruszyły się do góry i do dołu. Kiedyś bardzo ciężko pracowałam nad tym, żeby nauczyć się tak ruszać brwiami. Pewnie dlatego tak zawzięcie to ćwiczyłam, bo miałam kolegę, który cały czas się popisywałam takimi umiejętnościami, wiec chciałam mu pokazać, że nie on jeden potrafi ruszać brwiami na różne sposoby.
- Julka chodzi obrażona, wiesz, jak to Julka. Właściwie to dawno jej nie widziałam. Przydzielili nas do jednego pokoju, ale ja wcale nie chciałam z nią mieszkać. I ona ze mną też nie. Więc poprosiliśmy, żeby nas rozdzielili. Ale powinieneś się z nią zobaczyć mogę ci pokazać gdzie mieszka. Tylko jej nic nie mów, że już mnie widziałeś i wszystko powiedziałeś, bo będzie się na mnie wydzierać, bo stwierdzi, że jest mniej ważna. Jak to Julia - wzruszyłam ramionami, a potem wepchnęłam sobie do ust kolejne ciastko. Nie wiem ile ich już zjadłam, ale nadal czułam się głodna.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Go?? Pon Sty 23, 2012 10:58 pm

Zegarek wskazywał godzinę trzynastą czterdzieści pięć, co oznaczało tylko jedno. Nadeszła pora na jakąś przekąskę. Poniedziałek był dniem mniejszej kuchni, wtorek większej, środa tej przy pokojach, czwartek wyjścia na miasto, piątek ponownie małej, sobota dużej i niedziela dużej. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że mało kogo obchodzi to jakie konkretnie mam upodobania co do miejsca spożywania moich posiłków, ale to nie zmieniało faktów, że w poniedziałki jem w małej kuchni, we wtorki w dużej, środy w tej przy pokojach, w czwartki wychodzę na miasto, w piątki jadam ponownie w małej, a w sobotę i niedzielę zaglądam do dużej. Tak właśnie było. Choć czasami czułem przerażenie na myśl, że coś może utrudnić mi tą mała rutynę, na przykład jakieś nieodpowiednie towarzystwo. Nie do końca jestem pewien co bym w takim wypadku zrobił, ale na pewno skorzystałbym z tego małego daru jakim obdarzyła mnie natura. A mianowicie moim krzykiem. Zadziwiający był to fakt, a zarazem bardzo niezwykły, że w takim zupełnie zwyczajnym miejscy stłoczyło się aż tyle niezwykłych ludzi. Oczywiście powziąłem już pewne badania, zapisałem mnóstwo notatek na temat naszych przypadłości i byłem na najlepszej drodze odkrycia tego co dokładnie jest podstawą naszych zmian, dzięki którym różnimy się od reszty ludzi. Ale póki co te wiadomości zachowam dla siebie, w końcu żaden mądry człowiek nie powinien mówić o tym co jeszcze do końca nie potwierdził. To świadczy o jego braku zdrowego rozsądku. A co jak co, ale zdrowym rozsądkiem mogłem się spokojnie pochwalić na salonach. Oczywiście gdybym odnalazł tutaj gdziekolwiek jakiś salon odpowiadający moim standardom, co było wręcz nie do wyobrażenia. Pozostawało mi jedynie pogodzić się z tym co mamy tutaj na miejscu i dostosować się. Dostosowywanie się jest w sumie wyższą sztuką, ale nie byłbym sobą, gdybym nie opanował jej perfekcyjnie. Dlatego teraz z nawet niezłą miną (niezłą bo od zawsze mimika była moją piętą achillesową i o wiele bardziej wolałem zachowywać stale obojętną minę, ale niestety ludzie źle to przyjmowali) wkroczyłem do kuchni wlepiając wzrok we wszystko. Nie chodzi o to, że miałem jakiegoś zeza. Zwyczajnie zanim gdzieś wszedłem musiałem dokładnie się przyjrzeć temu z czym mam do czynienia. Tym razem był to Desmond oraz jakaś podobna do niego blondynka. Nie kojarzyłem jej, ale jego tak. Czasami los kieruje naszym życiem i na niektóre sprawy nie masz wpływu. W tym przypadku było to współdzielenie pokoju z Desmondem. Choć tak szczerze, to nie wierzyłem w los. Wierzyłem w zwykły potok zdarzeń zależy jedynie od ludzkich decyzji. I tyle w temacie.
- Desmond - przywitałem się przystając na chwilę na środku kuchni. Blondynka siedziała w ten sposób, że dostanie się na moje zwykłe miejsce było utrudnione. A trzeba zaznaczyć, że jadałem przekąski jedynie na tym miejscu. Zajęcie innego miejsca było WYKLUCZONE. Lecz zanim jeszcze planowałem zająć swoje miejsce musiałem przygotować swój posiłek. Dam więc jej czas. Może opamięta się i usiądzie jak człowiek. - Będę robił gofry - zakomunikowałem zupełnie nie zwracając uwagi na toczącą się rozmowę. Nie wspominałem oczywiści o gofrach z uprzejmości, by dowiedzieć się czy też mają ochotę. Nie obchodziło mnie to wcale. Celem mojego komunikatu było nawiązanie interakcji z ludźmi. Czasami trzeba ją nawiązywać. Poza tym jeżeli już na serio chcą moje gofry to będą mogli poprosić i zawczasu będę miał możliwość naszykowania większej ilości składników. Jednak pozostaje nadzieja, że nie będą się mieszać.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Wto Sty 24, 2012 12:56 pm

- Szałowe melanże. - upewniłem ją, bo się okazało, że moja siostrzyczka jednak dorosła i można ją wpuścić na takie dorosłe zabawy. Chociaż, ona ma przecież 16 lat! A co tam, już jest martwa, niech chociaż po śmierci życie pozna. Już miałem jej zacząć kreślić barwne wizje świata na i po takowym melanżu, szukałem porównań w celu przybliżenia jej osobowości moich melanżujących znajomych, ale potok słów, który miał się wylać z mych ust został brutalnie przerwany przez Pianka. Jak zwykle załamałem się, że nie raczy on dostosować się do otaczającego go świata i nazywać mnie Timonem. Mieszkałem z nim przed tym całym wybrykiem z Molly, a także po powrocie, pewnie dlatego, że inni bali się spać w jednym pokoju z nim, a może dlatego, że Prince uważała nas za naprawdę dobrych kompanów, bo kiedyś nas przyłapała jak sprzątaliśmy w pokoju. Serio, sprzątaliśmy. Razem. Sprzątaliśmy. We dwóch. Wspominałem, że sprzątaliśmy? A to się nie zdarza codziennie, żeby ktoś sprzątał, więc mieliśmy na siebie dobry wpływ. Trzeba było nas trzymać w jednej klatce. Ja tam lubiłem Pianka, tylko bywał trochę cichy, jak teraz, kiedy zobaczył Prudzię. No wiem, to w końcu moja siostra.
- Marsh, mam na imię TIMON jakbyś zapomniał. Znowu. - zauważyłem, bo chociaż nie odzywał się w towarzystwie to może kiedyś się nawróci i jednak się odezwie, i pewnie do mnie przymówi tym Desmondem, którego nie lubię i nie toleruję, a poza tym nikt, łącznie ze mną, a oprócz Prince, rodziny i Pianka nie pamięta, że mieliśmy w Rezydencji jakiegokolwiek Desmonda.
- Pruddy, to jest Marshall, Marsh, to jest Prudence, moja siostra, tylko nikomu nie mów. - przedstawiłem ich sobie, a potem dyskretnie spojrzałem na Prud, i tak by nie zauważył upewniłem, że przecież on nic nie mówi, więc niech się moja siostrunia nie stracha, że wygada. - Prud, mogłabyś zejść z miejsca pracy Marshalla? Robi świetne gofry, jak ma gdzie. Ej, Marsh, poczęstowałbyś nas? W ramach interakcji możemy sobie razem pojeść i wymienić zdaniem na temat ulubionych sposobów podawania gofrów. - Prince tłukła mi o tej interakcji godzinami, żebym tylko popychał Marshalla do jakiejś interakcji, żeby biedaczek nie żył samotnie.
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Wto Sty 24, 2012 6:27 pm

- To wspaniale - klasnęłam w dłonie podjarana faktem, że nie będę się tutaj okropnie nudzić, a wręcz przeciwnie, będzie co robić. Wyjęłam z paczki kolejne ciastko i odgryzłam jego kawałek. Ale potem postanowiłam zjeść je w całości, zazdroszcząc bratu takich pojemnych policzków, więc wpakowałam je sobie do ust. Wyglądałam pewnie jak jakiś chomik, a przeżuwanie było niemal niemożliwe. W tym samym momencie, w którym doszłam do wniosku, że był to bardzo głupi pomysł, w kuchni pojawił się jakiś znajomy Timona, który nawet chyba mnie nie zauważył. To dobrze, bo wyglądałam jak głodzone dziecko, które właśnie dorwało się do jedzenia i wypchało sobie nim buzię. A potem mój brat mnie przedstawił. Ugh. Mógł poczekać, aż przeżuję to ciastko czy coś. Byłam bardzo podirytowana, bo nie mogłam z tym nic zrobić nic do końca je zjeść, ale to chwilowo uniemożliwiało uśmiechanie się, to bardzo źle.
- Bardzo mi miło - odparłam, a raczej wybełkotałam przykrywając jedną dłonią usta, żeby nic z nich przypadkiem nie wyleciało, a drugą machnęłam w stronę chłopaka. Zrozumiałam spojrzenie Timona, więc nie chciałam się od razu narzucać z jakimś podawaniem rąk, czy uściskami. Wiedziałam przecież, że niektórzy tego nie lubią i boją się zbyt dużej dawki miłości z mojej strony, którą darzyłam wszystkich, bez wyjątków.
Wymruczałam coś na podobieństwo oczywiście i zeskoczyłam z blatu. Nie chciałam, żeby zabrzmiało to z jakimś niezadowoleniem, czy coś, ale nie mogłam się uśmiechnąć, więc pewnie wyglądało na to, że niechętnie zeszłam ze stołu a podłogę. Powoli kończyłam gryźć swoje ciastko, a kiedy ostatni jego kawałek znalazł się w moim przełyku, zapragnęłam się czegoś napić, bo niesamowicie się zasłodziłam. Na całe szczęście moje spojrzenie od razu wypatrzyło nieotwartą butelkę wody stojącą na jednej z szafek. Sięgnęłam po nią, drugą ręką zgarniając szklankę z jakiejś półki i wypełniłam ją, a potem szybko opróżniłam, dyskretnie płucząc przy tym zęby. Na koniec delikatnie otarłam wierzchem dłoni twarz, zwłaszcza w okolicy ust, żeby sprzątnąć z niej okruszki, które mogły na niej pozostać, a potem znów mogłam się uśmiechnąć i tak właśnie zrobiłam.
- Uwielbiam gofry! - zachwyciłam się, tak jak zawsze od razu się wszystkim zachwycałam. - Dlatego z wielką przyjemnością spróbowałabym Twoich gofrów. I możemy porozmawiać o czymkolwiek. Poza tym, nie wiem jeszcze wszystkiego o Rezydencji, a na pewno jest mnóstwo rzeczy, o których powinnam zostać poinformowana. - tu zerknęłam na swojego brata, a potem stanęłam sobie wygodnie, opierając się tyłkiem o jakąś szafkę za mnie i krzyżując nogi w kostkach.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Go?? Wto Sty 24, 2012 7:21 pm

Moim zdaniem wymyślanie sobie imion było zachowaniem niewłaściwym. Jeżeli nosiło się jedno imię od urodzenia, to powinno się mieć je do śmierci. Inaczej wszystko się niepotrzebnie miesza i wprowadza zamęt. Podobnie było z nazwiskiem. Kobiety po ślubie nie powinny sobie zmieniać nazwisk, z tych samych powodów, które wymieniłem wcześniej. Niepotrzebny zamęt jest jeszcze bardziej zbędny niż ten zamęt mający coś na celu. Bo takie też istniały i miały się dobrze. Zbyt wiele rzeczy miało się dobrze, choć wcale nie powinno się mieć. Ale ja to jeszcze zmienię. Całe życie przede mną.
- Niczego nie zapominam, Desmond - odpowiedziałem krótko. Mało brakowało a znów bym w tej chwili wygłosił mowę na temat imion i ich stałości, ale w porę się powstrzymałem. Nie należało wygłaszać swoich mów w towarzystwie osoby, której się nie znało. Mogła ukraść twoje ładne argumenty, a potem wykorzystywać je na swoją korzyść. Nienawidziłem plagiatów. Podobnie jak nienawidziłem nowych znajomości, ale najwyraźniej do tego musiałem się w końcu przekonać. To była nieodłączna część życia tutaj. Nowe znajomości. Boże. Nie odpowiedziałem jej, że też mi jest miło tylko dokładnie ją sobie obejrzałem. Jak już wcześniej zauważyłem była podobna do Desmonda. Ale jeden szczegół mi się nie zgadzał. A w zasadzie to wcale nie był szczegół, a poważny fakt. - Ale ty nie masz siostry, Desmond. Nie możesz nagle mieć siostrę skoro wcześniej jej nie miałeś. Znaczy możesz, ale na pewno nie w wieku nastoletnim. Najwyżej niemowlęcym. Czy coś przeoczyłem? - zwróciłem się do chłopaka, a potem odkładając na kuchenny blat karton z mlekiem jeszcze raz spojrzałem na blondynkę. Wypadało by się odezwać. Tak. Zdecydowanie właśnie tak. - Marshall Wilbert Throckmorton, w żadnym wypadku Marsh, a już na pewno nie Pianka - spojrzałem znacząco na Desmonda. Te nasze spory o to jak zwracać się do siebie wzajemnie chyba nigdy nie będą mieć końca. - Czyli jednak będzie potrzeba potrójną porcję składników - westchnąłem głośno sięgając jeszcze po mąkę. Do przewidzenia. Ludzie za bardzo lubią jeść by odmawiać gofrów. - Spoko. No spoko. Nie ma sprawy. Będzie potrójna porcja - nadal marudziłem pod nosem. O nie, ja nie będę w żadnym wypadku zdradzał swojego podawania gofrów, albo tego co myślę o rezydencji. To zbyt poważne sprawy by rozpowiadać to na prawo i lewo. Nie ma mowy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Timon Wto Sty 24, 2012 7:35 pm

Spojrzałem jak na debila, bo chwilowo niezbyt ogarniałem o co mu ma chodzić. Coś gadał o siostrze i że jej nie mam, i że teraz sobie zrobiłem. Niedoczekanie.
- Trzymaj się, bo zawału dostaniesz, Piankuś - mam siostrę, a nawet dwie! I co teraz? - zastanowiłem się, bo to musiał być dla niego prawdziwy cios. Siedzę na biurku, plecy mnie bolą. Ech, już siedzę na podłodze. Teraz boli mnie noga. W kolanie.
- Matko mo... nasza w sensie. - przeraziłem się, bo nagle zerknąłem na zegarek, który wyjątkowym trafem założyłem, zastanawiałem się to potem, czy to znak, no i to był znak, bo znalazłem Prud. O nie, druga noga mi drętwieje, za co.
- Przypomniało mi się, że jestem umówiony pilnie, jak ja mogłem zapomnieć, muszę iść do tego, no. No wiecie do kogo, MARSHALL - patrzcie jaki ja jestem miły - bądź tak wspaniały i zaopiekuj się moją siostrą, zapoznajcie się czy coś, pogadajcie, bo wiesz, lepiej teraz, będzie nas odwiedzać. Razem z drugą siostrą. Więc chyba wolisz rozłożyć to na raty i jedną poznać teraz, a drugą później, niż dwie naraz, nie? Bo będą wpadać często, oj, nawet codziennie, nie poznamy dnia ani godziny, zaprawdę ci powiadam. No, lecę. Całuski. - cmoknąłem Pruddy w czółko, Pianka w czółko nie cmoknąłem, bo by pewnie padł trupem na miejscu, a ja nie jestem taki krwiożerczy jak moja siostra. Oj, mogłem udać, że umieram, ale dobra, za późno.
Już sobie poszedłem.

[koniec z mojej strony]
Timon
Timon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Sro Sty 25, 2012 9:13 pm

Z niezmiernym niezadowoleniem i rozczarowaniem dowiedziałam się o tym, że Timon już musiał iść. Jednak potem przypomniałam sobie, że przecież mogliśmy się teraz często spotykać. Nawet codziennie. Choć pewnie bym mu tego nie zrobiła, bo nie chciałam, żeby od razu miał mnie serdecznie dosyć, zwłaszcza, że miałam świadomość tego jak bardzo potrafię być irytująca.
- Paaa - pomachałam jeszcze za nim, gdy już odchodził, ale zaraz po tym jak zniknął za drzwiami, odwróciłam się w stronę Marshalla, nadal szeroko uśmiechając.
- Teraz wystarczy tylko podwójna porcja. - powiedziała, stwierdzając oczywiste. - Chociaż ja już się najadłam, ale z wielką chęcią zjem gofry. - dodałam jeszcze, a potem ponownie napełniłam swoją szklankę wodą.
- Od dawna tu jesteś? - spytałam zainteresowana i obeszłam blat, a potem oparłam się o niego łokciami i przyglądałam poczynaniom chłopaka. Może nauczę się z obserwacji sama przyrządzać takie smakołyki? Chociaż jeśli chodzi o gotowanie i tego typu sprawy, nigdy nawet nie sprawdzałam, czy mam jakiś potencjał, bo to strata czasu - siedzieć w kuchni i czekać aż coś się usmaży czy upiecze. No chyba, że ma się towarzystwo. Ale moi znajomi nigdy nie chcieli mi w takich rzeczach towarzyszyć, więc wolałabym robić coś innego, ale wraz z nimi.
- Jeśli chodzi o drugą siostrę, nie martw się, na pewni ją polubisz. Wszyscy ją zawsze lubią i mówią, że jest tą lepszą. Chociaż ja właściwie nie wiem, co jest w niej lepszego. To chyba kwestia tego, że większą wagę przykłada do wyglądu, więc sprawia na ludziach lepsze wrażenie. - wzruszyłam ramionami i upiłam łyka wody ze swojej szklanki.
- Pewnie nawet nie masz ochoty tego słuchać. Gdybym bardzo zaczęła Cię irytować, powiedz, a przestanę. Potrafię być cicho, gdy tylko się postaram - spuściłam głowę, bo moją uwagę przykuło światło odbijające się od powierzchni wody, która wypełniała szklane naczynie. Fascynujące.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Go?? Sro Sty 25, 2012 9:43 pm

Desmond był dosyć dziwną osobą i jak już wspominałem gdybym nie dzielił z nim pokoju od jakiegoś czasu, to pewnie omijałbym go szerokim łukiem. Wszystkich bym omijał szerokim łukiem gdyby nie to, że na dłuższą metę to przynosi pewne niekorzyści. Jak na przykład całkowite oderwanie się od rzeczywistego świata i obojętność na cierpienie widziane w przypadkowy sposób. W moim przypadku o takie oderwanie się było bardzo łatwo, wręcz wciąż znajdowałem się na granicy pomiędzy oderwaniem, a staraniem się dostosować do zwyczajów zwykłych ludzi. Było to dosyć trudne zważając na to, że nie miałem na to najmniejszej ochoty, a tylko nikłą motywację ograniczającą się do tego co powiedziałem wcześniej, czyli niekorzyści tylko czekające na to, aż się odzwyczaję od społeczeństwa. Jakie dokładniej to były niekorzyści? No cóż, niestety nasz świat opiera się na systemie ty coś robisz, ci za to płacą, ja z tego korzystam, ale nadal nie mam pewności czy nie zrobiłeś tego w zły sposób. Kontakt z ludźmi jest konieczny, więc w moim przypadku konieczne są próby kontaktowania się z ludźmi. Dlatego nie postanowiłem zignorować siostry Desmonda, po tym jak ten wyszedł. Ale to był tylko jeden czynnik. Istniała jeszcze szansa, że Prudence poskarży się bratu na moje zachowanie, a potem mogę mieć problemy w czasie dzielenia pokoju. Jakby samo dzielenie się nie było już problemem. Problemem było też ciągle zmienianie ilości składników na blacie. Z jednej na trzy porcje, a teraz z trzech na dwie. I jak można się nie denerwować? Nie można.
- Podwójna, nie inaczej - przyznałem jej rację. A potem odłożyłem parę jajek z powrotem do lodówki, pozostałe natomiast wbiłem do miseczki. - To dobrze, że z chęcią. Bez twojej chęci bym ci nie zrobił - rzuciłem jednostajnym tonem pozbawionym jakiejkolwiek emocji. Często tak mówiłem, tylko od czasu do czasu przypominałem sobie, że należy włożyć więcej wysiłku w swoje wypowiedzi, bo inni ludzie mogą pomyśleć, że ich sobie olewasz. Ale jak można pomyśleć, że olewam, skoro robię gofry?
Gdy podeszła do mnie bliżej zamarłem i na chwilę zaprzestałem czynności. Spojrzałem na nią i odłożyłem miskę, by zrobić taki kulisty ruch ręką między nami jakbym coś chciał zobrazować. I chciałem.
- Przypatrz się. To jest granica mojej przestrzeni osobistej. Gdybym mógł przywiesiłby na niej tabliczkę z napisem wstęp wzbroniony, ale nie mogę, więc informuję cię ustnie - w tej chwili powróciłem do przyrządzania gofrów. - Ponad dwa miesiące - odpowiedziałem na jej pytanie. Oczywiście znałem dokładną ilość dni, a nawet godzin, ale raz gdy odpowiedziałem na identyczne pytanie z takimi szczegółami dziewczyna dziwnie na mnie spojrzała i odeszła. To była dobra lekcja, z której wyciągnąłem wnioski. Niestety nie wszystkich sytuacji da się przewidzieć, więc nie wiedziałem czy mam mówić co sądzę na temat tego 'polubisz moją siostrę' czy się powstrzymać. Bo jednak zakładanie z góry, że się kogoś polubi bardziej niż osobę, którą dopiero co się poznało i nie wyrobiło się o niej zdania, było śmieszne. - Załóżmy, że jest i będzie tak jak mówisz. Łącznie z słuchaniem. - Nienajlepsze rozwiązanie, już zdołałem się domyślić. - Ale możesz mówić, póki co panuje jeszcze wolność słowa.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Prudence Pią Sty 27, 2012 7:19 pm

Bardzo dużo czasu spędzałam w otoczeniu innych ludzi. Nie byłam jedną z tych osób, które wolały zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego przez dobre kilka godzin, zamiast włóczenia się po mieście z innymi. Dostawałam szału, gdy kazano mi zostać w domu. Dusiłam w czterech ścianach, jeśli miałam w nich spędzić więcej niż tylko trochę. Potrzebowałam kontaktu z chłodnym, choć nieco zanieczyszczonym powietrzem, brudnymi i tłocznymi uliczkami i ludźmi. Zwłaszcza ludźmi, bo gdy nie miałam możliwości odezwać się do kogoś przez dłuższy czas, trybiki mojego umysłu przestawały nachodzić na siebie w odpowiedni sposób i sprawiały, że cały mój organizm przestawał pracować tak jak powinien, sam się nade mną znęcając, a na sam koniec, zaczynałam rozmawiać sama ze sobą. To bywało bardzo niewygodne. Ale dążę do tego, żeby powiedzieć, że wiedziałam, że ludzie byli różni. Oczywiście były podobne typy ludzi, jeśli można tak powiedzieć, którzy mieli więcej podobieństw niż różnic, ale byli też tacy, którzy zupełnie nie mogliby zostać podłączani do żadnej z istniejących grup. W związku z tym, ani trochę nie przeszkadzało mi to, gdy ktoś nie był tak bardzo rozgadany jak ja i potrafił się opanować przez robieniem tysiąca rzeczy na raz. Dlatego właśnie krótką wypowiedź Marshalla, do której nie dorzucił nawet odrobiny uczuć, przyjęłam z zadowoleniem, unosząc jeden z kącików ust jeszcze wyżej. Każda odpowiedź jest przecież lepsza od kompletnego zignorowania.
Również nie poczułam się urażona, gdy zostałam poinformowana o naruszaniu przestrzeni osobistej chłopaka, a po prostu odsunęłam się, robiąc krok w tył, a potem jeszcze jeden, żeby natrafić na ścianę, czy cokolwiek tam byłam i się o to oprzeć plecami.
- Ale głupotą robić jest wszystko to, co można, gdy czuje się, że kogoś to denerwuje. Chyba, że komuś sprawia przyjemność drażnienie innych. Mi nie. - no poza Julką. Ją lubiłam denerwować. A poza tym, chyba nigdy nie robiłam niczego, co mogłoby wyprowadzić kogoś z równowagi. A przynajmniej nie celowo.
Wzruszyłam ramionami i znów otworzyłam usta, żeby pozwolić słowom z nich wypłynąć.
- Co sądzisz o Rezydencji? - zapytałam, a potem znów przysunęłam szkło do ust i upiłam kolejnego łyka wody ze swojej szklanki, pozostawiając na niej odrobinę pomadki i czekoladowym smaku i zapachu, którą miałam posmarowane wargi.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Go?? Pią Sty 27, 2012 10:06 pm

Nawet robią takie zwyczajne danie jak gofry nie potrafiłem odmówić sobie stu procentowej dokładności. Podczas przyrządzania liczyło się wszystko, a jakakolwiek drobna pomyłka równała się z moją porażką. Porażek jednak nie tolerowałem i nie przyjmowałem myśli, że taką mogę mieć. To było na tyle nierealne, że z czasem nawet zapomniałem, że któregoś razu może człowiekowi coś nie udać i stawiałem wygórowane oczekiwania wszystkich, których znałem. Przyznaję, za wielu ich nie było ale zawsze to jest jakaś wkurzona grupa, która oczywiście nie potrafi pojąć tego jak ważne dla mnie jest sztywne trzymanie się reguł i czepianie się szczegółów. Patrzyli na mnie jak na skończonego idiotę kiedy z linijką składałem i układałem swoje ubrania, albo właśnie podczas gotowani odmierzałem każdy najmniejszy gram, czy mililitr wszystkiego co było mi w danym momencie potrzebne. Pozostał tylko jeszcze jeden szczegół, który był mi konieczny do tego, by odmierzyć idealną porcję dla Prudence.
- Mogłabyś mi odpowiedzieć na trzy pytania? Ile masz wzrostu, ile ważysz i jak często uprawiasz sport? Na ostatnie pytanie masz cztery możliwości odpowiedzi: a. parę razy dziennie; b. raz dziennie; c. raz tygodniowo; d. raz na miesiąc albo wcale - przystanąłem na chwilę wymierzając pustą miarką w stronę dziewczyny. Nie mrugałem, bo wiedziałem, że mruganie może rozpraszać. Znaczy mnie rozpraszało, innych chyba bardziej zniechęcało ciągłe patrzenie. Nie miałem jednak zamiaru zmieniać swoich przyzwyczajeń ze względu na innych. Mruganie jest jedynie konieczne by nawilżyć oczy, wcale nie trzeba stale tego robić. Może i lekko piecze, ale przecież nic się nie stanie jak przez chwilę nie będę mrugał. I tak nie zrozumiecie. I tak uznacie, że wywieram zbyt wielką presję na rozmówcy patrząc w ten sposób. To zdecydowanie nie jest moja planeta. - Nie obchodzi mnie to czy inni się denerwują. Ich sprawa, niech sobie sami z tym radzą. Denerwujesz się przy mnie? Tak czy nie? - kolejne pytanie wymierzone miarką. Powinienem ją już odłożyć na miejsce. - Nie widzę powodu by odczuwać przyjemność z powodu uczuć innych osób. Moje uczucia są moje własne. Nie spowodowane denerwowaniem się innych. - No patrzcie, odłożyłem miarkę i od razu odeszła mi chęć na zadawanie kolejnych pytań. Ciekawy przypadek, pewnie dałoby się to jakoś ładnie zamknąć w regułkę. Zastosować jakieś prawo. Pomyślę nad tym i opatentuję. - Rezydencja jest w porządku. To bardzo dobrze postawiony budynek. Ma mocne fundamenty. - Nareszcie jakiś w miarę ciekawy temat na rozmowę. No proszę, proszę.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Jackie Pon Sty 30, 2012 8:30 pm

Odpowiedziałam ładnie, bez buntowania się, na pytania Marshalla, nie widząc w nich nic dziwnego czy może nieuprzejmego. Potem jeszcze chwilę porozmawialiśmy, chociaż głównie odzywałam się ja. Zjedliśmy przepyszne gofry, na które przepisem chłopak wcale nie chciał się podzielić. A potem się rozeszliśmy, ja z szerokim uśmiechem i każde z nas poszło w swoją stronę, tadam!

/// koniec
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 8 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach