Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mała Kuchnia

+27
Valka
Abimael
Jackie
Timon
Prudence
Levi
Zoja
Barbie
Dimitri
Shaque
Will
Effs
Yves
Mikaela
Luke
Lidia
Ronja
Tristan
Iss
Lemon
Misza
Ianelle
Cook
Fangora
Konstanty
Yael
Mistrz Gry
31 posters

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Will Pią Lip 08, 2011 1:11 pm

- Przesadzasz - mruknąłem, gdy oznajmiła o zakazie dotykania. Nie raz już się spotykałem z taką reakcją na mój talent, ale to nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. W końcu nie istniała rzecz z jaką bym sobie nie poradził. No może poza problemem z Florianem, to akurat było awykonalne. Ale nie z mojej winy tylko ze braku elastyczności umysłowej tamtego osobnika. Ale już dość użalałem się nad sobą. - Widzę przeszłość tylko wtedy gdy chcę i dana osoba się mi nie przeciwstawia. Mogę cię dotykać bez żadnych złych zamiarów - wiem jak to zabrzmiało i dobrze. Własnie tak miało brzmieć. - I nie sądzę, żeby akurat mój talent był wspaniały, czasami niektórych rzeczy nie chciałoby się wiedzieć. - Bzdura, jeszcze nie spotkałem się z taką rzeczą, ale wiem jak zajebiście brzmi narzekanie na swój talent. Dlatego często to mówiłem.
Dokończyliśmy kolacje rozmawiając jeszcze trochę o moim talencie, o naszych przeszłościach, a potem nadszedł czas na przejście do tematu uzdrawiania. Julie moim zdaniem już nie wyglądała na taką co potrzebuje pomocy, ale uparłem się. Niestety okazało się, że nie tylko Deav jest zajęty a wszyscy uzdrowiciele.
Mimo wszystko dobrze spędziliśmy ze sobą czas i do tego stopnia naładowałem swoje baterie, że spokojnie mogłem pójść do jaskini lwa. Bo miałem jeszcze jedną sprawę.

/koniec, a will idzie do pokoju floriana
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Go?? Pią Lip 08, 2011 3:12 pm

Kiedy okazało się, że mój jedyny ratunek (który z resztą tak już nie byl potrzebny) był zajęty wzruszyłam tylko ramionami i wyznałam Willowi, że to chyba znak, bo czuję się już sto razy lepiej. Chwilę później pożegnaliśmy się, a każde poszło w swoją stronę. Miałam przeczucie, że Will idzie pogadać z przyjacielem, a ja? Ja ruszyłam do swojego pokoju, powinnam posprzątać, zdecydowanie.

/nie wiem gdzie. ale z tematu.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Sro Sie 03, 2011 8:21 pm

/melanżmelanż

Wczoraj był melanż. Tylko mój i Dymkowy. Powiedziałem przyszłemu ojcu, że ma nie zcipieć, że mu załatwie każdą dupę, że ma zapomnieć o tym co mi zrobili rodzice i pierdolić wszystko. Ja bym tak zrobił. Jakbym się zaciążył z Roneczką, to jakby mi odstawiała taką szopkę jak ta dymka to bym ją wyśmiał, postawił wódkę i kazał się napić. Roneczka na szczęście ma swoją dumę i by za chuja pana nie zachowywała się jak pierdolona księżniczka. Wypiłaby ze mną i mielibyśmy wyjebane. Jakbym się zaciążył z Izką, to się bym pewnie w sumie cieszył. Iza jest ładna. I umiałaby się zająć naszym różowym bachorem. Ronka by ciąży nie doniosła, albo dałaby mi na wychowanie dziecko. Ja bym je wytatuował po roku. A ta Dymka? Heheh. Przecież ona nawet nie wie co to impreza. Zaciążyła się z pierwszym chujem co ją zechciał dotknąć. Ja pierdole, przejebane. Wróćmy do Izy.
Szukałem jej. Wczoraj obiecałem, że jej zrobie niespodziankę i wstanę na śniadanie. Nie udało się. Miałem ją wziąć na piknik - na szczęście padało - nie wyszło. No i jest chyba trochę przed południem, a ja biegam po jakiś różowych korytarzach i szukam mojego zajebanego szczęścia. Aż wpadłem na dobry pomysł, że może Izka jest tam, gdzie powinna? Kuchnia, no pewka.
Podszedłem do niej i przytuliłem z tyłu. Bo stała przodem do jakiegoś wielkiego gara. Cmoknąłem ją w ucho i zajrzałem przez ramię. Słodko.
-Zaspałem. - wytłumaczyłem się szybko, już widząc, że szykuje na mnie łyżkę -Czy ty wziełaś sobie do serca prośbę Felusia i teraz gotujesz dla całej mojej wachty?
Jak to brzmi wgl.

Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Sro Sie 03, 2011 8:44 pm

Janiemogę.
Naprawdę, rozumiem, że Cook nie ma żadnego absolutnie wpływu na pogodę i nie mógł wywołać sztucznego deszczu, żeby pozbawić mnie piknika. Ale mógł zaszantażować jakiegoś atmokinezyjczyka, czy jak taką pogodynkę nazwać, żeby ten deszcz mu zesłała. A ja się tak cieszyłam! Że wreszcie od tych paru dni Cook zdobywał się na gest i jak na niego, całkiem romantycznie się zachowywał. Bo piknik jest romantyczny. Pewnie mu ta cała ckliwość przejdzie niedługo, ale ja tam nie naraekam. I mam nadzieję, że kiedyś przestanie padać i mnie na ten piknik zabierze naprawdę. I sam zrobi kanapeczki. No, on umie robić kanapeczki. Jak kiedyś zlecili mi zrobienie zakupów do lodówki za pieniądze Prince (oparłam się namowom kuka, żeby ją olać i kupić alkohol), nakupowałam różnych takich, a on zrobił mi takie śliczne kanapeczki. I jeszcze keczupem narysował serduszko. Myślałam, że umrę z tej całej romantyczności po prostu.
To tego, byłam trochę zła przez ten piknik. Ale w sumie było spoko, więc bardzo się nie boczyłam na nikogo i gotowałam wielki gar czegośtam (brak inwencji twórej), by wykarmić całą watachę ludzi nieumiejących gotować, którzy łazili za Cookiem niczym wilki za swoim alfą. Jak słodko. Aż się uśmiechnęłam na myśl o nim. W sumie, to ciągle się uśmiechałam, bo ciągle o nim myślałam. Jeju. Zero życia.
Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Ja nie lubię, jak nie wiem kto mnie obejmuje, ale on ma takie fajne chude łapki. Pogroziłam mu łyżką. Drewnianą.
- Mam inne wyjście? - spytałam, wtulając się w niego. No nie miałam, bo zostałabym złą kobietą zagładzającą ludzi. Ja coś czuję, że mnie tu zrobią kucharką. Nie mam problemów z sięganiem do półek.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Sro Sie 03, 2011 9:00 pm

Puściłem ją i oparłem się obok. Kucharki powinny być grube. Bo jak coś gotują to powinny próbować, prawda? Ja nie wiem, czy Izka nie jest prawdziwą kucharką i tylko się w to bawi, czy też ona nie musi próbować bo wie jak smakuje, ale ona gruba nie jest. A może to przychodzi z wiekiem? I ona będzie taką wielką rudą kucharencją za parę lat? Ojej. Najgorsze jest to, że ja jej nawet nie mogę doścignąć, bo na mnie jedzenie nie robi różnicy. Nie jem - jestem chudy, jem - jestem chudy też. Więc co to za przyszłość? Ja będę chudy i kościsty, a ona wielka, puszysta, rozciągająca... Może jej cycki urosną.
-No pewnie. Zawsze jest wyjście. A ja bym Felkowi tak nie wierzył do końca. On jest z rodziny królewskiej, więc zanim zje obiad, to wystygnie, bo mu kamerdyner będzie grzebał w ziemniakach- wymądrzyłem się. Kamerdyner, haha, co za słowo. Jak klucznik Gerwazy. -No wiesz, żeby sprawdzić, czy mu nie dosypałaś jakiejś trucizny. Chociaż myślę, że go tam w zamku wcale nie lubią - on twierdzi inaczej, ale kurwa, to tylko Feluś - to i tak powinnaś uważać. A jak nie na niego to na mnie. Pomylą ci się talerze i co będzie? Zabijesz mnie czy Batka. Ej, ale jak Dymek każe ci gotować dla tej jego kury, to masz się nie zgodzić. Co ty będziesz jakieś darmozjadztwo karmić?!
Bo ja nie czuje się darmozjadem, ej.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Sro Sie 03, 2011 9:18 pm

Gapiłam się na niego kątem oka, bo bardziej obrócić głowy nie byłam w stanie. Co on chce ode mnie? Czy naprawdę, jak mam taki dar, to problemem jest odpowiednie rozłożenie ciała, żeby dobrze wyglądało? Ja zawsze miałam tak, że gruba nie byłam. Mama też nie jest gruba, ani tata. To po prostu rodzinne. A biust sobie kiedyś przecież powiększałam na trochę. Ale Cook kręcił głową, że mu się nie podoba, jeju. Jaki wybredny się zrobił.
- Żaden kamerdyner mi nie będzie grzebał w ziemniakach. I nie dosypuję trucizny. Mogę najwyżej przesolić. - przepieprzenie jakoś tak niezachęcająco brzmi. Tak jednoznacznie. Nie, żebym miała skojarzenia, czy coś... Wpakowałam łyżkę do garnka, a potem mu podsunęłam, żeby spróbował. Ma być smaczne, bo ja tak chcę.
A potem odwróciłam się do niego, zadzierając nieco główkę. Jeju, on taki duży! Potargałam mu włoski z uśmiechem. Jak ja go kocham. I mogę nawet żyć tylko dziesięć lat, potem niech przylatuje kometa i nas rozwali - nie będę musiała przeżywać jego śmierci. Chociaż pewnie i tak nieumarlibyśmy razem. Wolałby z Ronką,albo piłby z Dymkiem. Aż mi zrzędła trochę mina, w końcu nawet go nie pocałowałam, chociaż planowałam.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Pią Sie 05, 2011 7:31 pm

Uniosłem brew. Spróbować, czy uciekać? Oto jest pytanie. Zupa wyglądała cudnie, pachniała jeszcze lepiej. Ale kto tam wie, co wlała do środka zazdrosna kobieta? Zazdrosna o Roneczkę, ofc. Ale luz, ja z Roneczką nie planujemy przyszłości. Co najwyżej mogę zaplanować, że postawie jej wódkę. Ale najpierw będzie musiała ze mną wygrać. Kto pocałuje ładniejszą dziewczynę. No ja! Bo ja pocałuje ją, a ona sie nie pocałuje, a jak już znajdzie coś lepszego, to pójdę po Izkę i wygram wszyściutko.
-Ciekawe jak będziesz się bronić, jak już przyjdzie do ciebie ze swoimi szczypcami.- powiedziałenm, a widząc jej wzrok spróbowałem zupki. -Ja lubie ostre, dodaj pieprzu czy chińskiego kurczaka- poradziłem, choć z tym kurczakiem to mi nie powinna ufać, bo ja na kuchni to się znam tyle, że mam lodówkę w szafie.
Myślałem, że będziemy się seksić na blacie, ale chyba jej się odechciało, bo się już nie patrzyła na mnie tym wzrokiem swoim. Znów coś robiła przy rondlu, a ja się obróciłem by poszukać czegoś na szybko. Do kuchni weszły jakieś laski, zacieszyły się, pomachały mi i o coś tam pytały, ale się nie zainteresowałem. Mruknąłem, że mają dziwne sukienki i wróciłem do Izy. A dziewczęta w zonk, bo o co kaman.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Sob Sie 06, 2011 1:31 pm

Jeju, to było słodkie. Gdyby Izunia to słyszała, to nawet nie miałaby focha za to, że Cook chciał pocałować Ronkę i z nią chlać, bo by się rozpłynęła nad tym, że jego zdaniem jest od Ronki ładniejsza. Jakie to słodkie, o mamo. Oczywiście, żeby nie wyjść na jakąś świruskę, zaraz potem odstawiłaby histeryczną scenę zazdrości, ale i tak by mu wybaczyła. Nie mogę. To było taaakie słooodkie.
- To nie dostanie żarcia, proste. - prychnęłam. Jakiś kamerdyner bez liberii będzie mi się rządził. Powiedziałam - dla paki Cooka gotować mogę, ale nie będę ratować od głodu jakiegoś głupka w czapce, nie ma głupich. Ewentualnie dostanie patelnią w łeb, mogę też wykorzystać swoje super-fajowe-moce i nie będzie mi nikt podskakiwał. Bo ja nie zgadzam się na to. JA tu gotuję, a jak komuś się nie podoba to wypad. Rzuciłam dziewczynom spojrzenie z rodzaju tych niezbyt miłych, ale nie odrzucających i wróciłam do mieszania mojego wywaru. A co tam, dodałam pieprzu i ziół prowansalskich, nie żałowałam soli. Niech go spali kurde na popiół. Nieee, nie mogłabym. Zerknęłam na niego przez ramię, ale zaraz z powrotem wbiłam spojrzenie w garnek, żeby nie zauważył.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Sob Sie 06, 2011 3:52 pm

-I zdechnie. A wtedy ja bardzo prędziutko dostanę się na szczyt korony Norweskiej- zauważyłem żartobliwie bo serio POCO mi korona? Nawet mi do twarzy nie pasuje, by mi spadła na oczy jakbym miał iść gdzieś. I do tego musiałbym się zajmować ludem. Ja lubie jak po mnie papugują, ale nie lubie jak Izka gotuje dla mojej wachty - oj, w sumie już to lubię, ale się nie przyznaje- a co dopiero dla całego narodu? Broń Boże, nie chce! -Ale jako królowa musiałabyś gotować dla wszystkich. Rety, nie miałabyś czasu dla mnie. Chociaż, jakbym był królem, to byś musiała mnie słuchać - zauważyłem.

Bla bla bla
tu jest ładny post
bla bla bla
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Sob Sie 06, 2011 4:33 pm

Prawie mi łyżka wypadła z ręki. Mam gotować dla całego norweskiego ludu. To jakiś żart? Ukryta kamera? Ja nie chcę. Bym chyba nigdy z kuchni nie wyszła, ja bym UMARŁA. Poza tym, nie da się pilnować kotletów, jednocześnie zajmując się ehkm... Cookiem. Prawda? Niemożliwe. Przypaliłoby się. Zresztą, to by było takie niehigieniczne!
- Zaraz, ty królem, a ja królową? - przełknęłam histerycznie ślinę, odwracając głowę. Gdybym miała humor, a kuk nie był kukiem, gdyby powiedział to taki Antoś do takiej Mer, to można byłoby potraktować to jako oświadczyny. Ale nie miałam humoru, a Cook był Cookiem, i może lepiej, chociaż zrobiło mi się przykro. Że związek ze mną w przyszłości był traktowany jedynie jako wspaniały żart. Zadrżała mi dolna warga, ale szybko ją przygryzłam. Nie będę się łamać, szczególnie przy tych dziewczynach.
- Jako król mógłbyś mieć cały harem. - odważyłam się, nie patrząc na niego. Mógłby ustalić cholerną bigamię, nie wiem jaka religia jest w Norwegii, ale mógłby być drugim Henrykiem VIII. Chociaż on chciał przecież rozwód i drugą żonę, zaraz. To nie byłby drugim, tylko Cookiem pierwszym, który został bigamistą. Jeszcze wspanialsza wizja. A ja byłabym tylko kucharką. To ostatnie tylko było dobre, reszta jest smutna i buu.
Otarłam nadgarskiem oko, że niby mi trochę tego żarcia prysnęło. Ciekawe jak, ale dobra.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Sob Sie 06, 2011 6:57 pm

Doczekać się tego bigosu nie można! Dorwałem kiełbase i karton skwaśniałego mleka. Pyszne jedzonko. Takim się żywiłem przez większość swojego życia. A tak to żyje na kilkudniowych kawałkach pizzy i dużej ilości alkoholu. A potem przyszła Izka i mi zaczęła gotować ziemniaki. Wiecie jakie wyborne są ziemniaki z wody? A jak zrobi jakieś mięso to ją uwielbiam. Chociaż ona jest jakaś głupia i zamiast mięsa faszeruje mnie ciastkami. Co ona myśli, że przytyje?
-Ee, jak nie chcesz, to wcale Ci korony nie muszę udostępniać. Wiesz jak wiele chciałoby być na Twoim miejscu?- spojrzałem na nią jakby była duchem, a że miałem w buzi pół kiełbasy, to wyglądałem raczej przezabawnie. Tak swoją drogą, to wcale tak wiele nie chciało. Ronka mi kiedyś tłumaczyła, że to przez nią, ale chyba jej nie wierze. -Gdyby Dimitri już nie miał rodziny, to pewniakiem on by cie zastąpił. Ale jakoż Lykunio sobie już jakąś dziewkę przygruchał na najbliższe osiemnaście lat, to raczej go nie uszczycę. A) Bo mi zmrze i będę musiał znosić jego bachora i tą tłustą, a B) że ja też pewnie z nim padne i będę musiał zostawić państwo wyżej wymienionym. A na to chyba nawet Ja jestem za mądry- zaśmiałem się. No, jestem mądry. Tylko, że w sumie tak mi smutno, że Dymek ma przejebane. Okropnie. Gdybym był Werterem, zabiłbym go.
-Teraz też mogę- wzruszyłem ramionkami, napiłem się mleka, aż do głowy mi przyszło, że to może zabrzmieć dwuznacznie, więc uraczyłem Ize całusem mlecznym w policzek.
Jestem oblechem. Hehe
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Sob Sie 06, 2011 8:06 pm

Zamrugałam oczami, a potem odwróciłam wzrok.
- Możesz. - przyznałam z niepokojącym drżeniem w głosie. Cholera. Nie powinnam tak okazywać uczuć. Niczego nie powinnam okazywać. Najlepiej, jakby wcale mnie nie było. Wtedy o nic nie musiałabym się martwić, a nikt by nie rozpaczał. Po mnie? Pff, ciekawe kto.
- Może nawet masz. Kto wie. - wzruszyłam ramionami bez żadnych uczuć w głosie, ani nic. Nawet powieka mi nie drgnęła. Głównie dlatego, że gapiłam się na swój bigos, i zamieszałam go łyżką z braku lepszego pomysłu. Otarłam policzek z mleka. Kurcze. Nigdy wcześniej bym tego nie zrobiła. A teraz zrobiłam. Co ze mną nie tak? W końcu nie chodzi o to, żeby wytrzeć policzek, bo w końcu mnie nie opluł tylko cmoknął, a o manifestację faktu, że jestem zła i nic teraz nie pomoże. Nie będzie gwiazdki. Znaczy będzie. Ale teraz mściwie zachwycam się, że nie będzie. Ale jakby ktoś się martwił, to spoko, będzie.
- Kto by tam się przejmował. - syknęłam. Dobrze, że nie miałam przypadkiem noża w ręce, bo byłabym się pociachała. Niech sobie rządzi ze swoim Dymkiem i haremem, ale mnie do tego nie miesza. Ja zostanę kucharką.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Sob Sie 06, 2011 8:19 pm

Nagła zmiana nastroju? Toż to takie normalne, kiedy przebywa się z Izką dłużej niż przeciętnie. Górki, dolinki, małe cycki, dużo jedzenia, fochy i ja biedny skazany na zawieruchę podejrzeń tworzących się w jej pięknej główce.
-No pewnie. Chowam go tylko gdzieś w lesie i od jakiegoś miesiąca nie pamiętam gdzie zostawiłem klucze - skwitowałem, czując, że jak się zabunkruję, to mnie zaraz zbombarduje. Jak nie bigosem, to spojrzeniami. Jakbym przecież chciał, żeby w naszym związku było kolorowo, to bym na jej oczach podrywał te dwie od korzonków i listków. Ale nie podrywam. Siedzę i podziwiam jak rude małe wredne miesza w garnku.
-Misia, to nie serial brazylijski. Nie ma haremów na wyłączność, co ty. Musiałbym być Hadżą Mufasą i mieć jakąś obrzydliwą nażeczoną. Ale na szczęście nie mam ani jednego ani drugiego. Więc moje stanowisko do ciebie się nie zmieniło, a wąsów nie muszę zapuszczać
Izka za dużo chyba węszy. Ale mojego daru jakąś gumą nie pobije, więc jestem spoko.
-Jak ci idzie?- wskazałem brodą zupę.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Sob Sie 06, 2011 8:41 pm

Nie trzeba być Herlockiem Sholmsem, żeby zauważyć, że mnie niezbyt przekonał. A raczej prawie wcale. W sumie, to miałam podły humor i zero ochoty, żeby go poprawiać. Chyba że... Nie, nie wolno tego na blacie. Bo jeszcze ktoś by wszedł i co? I nico. Ja nieletnia jestem jeszcze, przez jedenaście dni gdzieś. Więc klękajcie narody.
Kiedy już przełknął swoją kiełbasę, stanęłam na palcach, żeby go pocałować. I żeby pomacać go po chudych ramionkach, chociaż do tego nie musiałam się podwyższać. Gdybym się dowiedziała o jakimś haremie, pewnie bym się zabiła. Albo najpierw jego, a potem siebie. Dramatyczniej by było. Chociaż najbardziej dramatycznie, gdybym po prostu to olała iwreszcie uwolniła się z toksycznego związku mojego i Cooka. Ale problem jest to, że ja poprostu nie potrafię i pewnego dnia on mnie po prostu zdemoralizuje, a potem porzuci. Już mnie porzuca. Traktując zupełnie niepoważnie. Ale chociaż dobrze całuje, ufff.
- Źle się czuję. - poinformowałam go. - Możesz już rozdawać zupę potrzebującym.
Zrobiłam swoje, mogę odejść? Chyba ciśnienie coś dzisiaj zbyt niskie. I dlatego mam takie dziwne myśli.
- Już nie jestem ci do niczego potrzebna, mogę iść? - spytałam mojego pana i władcy.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Cook Sob Sie 06, 2011 8:59 pm

Nie ogarniam. Najpierw robi minę najeżonego byka, zaraz potem mnie całuje, jakbyśmy się miesiąc mieli nie widzieć. A zaraz znów mówi, że idzie, a zupe mam zjeść sam. Dobra, to że mi się troche niefajnie zrobiło to jedno. To, że mi wsadza te dwie od roślin do łóżka to drugie. Może zamonotwała u mnie w pokoju kamerkę i chce pooglądać? Nie wiem, ja bym nie chciał jej widzieć miziającej się z tym.. jak mu było?
-Iść? A idź, jak chcesz. Myślałem, że chociaż zjesz ze mną czy coś- wzruszyłem ramionami, bo co ja mam jej powiedzieć. Że ma zostać i przypilnować, że zjem? Poradze sobie, niech idzie.
Śmierć mi niepisana, bo jak narazie o żadnym haremie nie pamiętam. No cóż, bywa i tak. Czasy były takie, że byłem podejrzewany o różne rzeczy. Część było prawdą, część nie. Ale generalnie się wymskiwałem od kary. Tej też nie zamierzałem przyjąć.
I wziąłem sobie łyżkę, żeby nałożyć.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Iss Nie Sie 07, 2011 11:28 am

No fajnie, to już całkiem mnie zdemotywował. Znaczy, jakby poprzestał na dwóch pierwszych zdaniach po prostu bym się fochnęła, dopiero trzecie powstrzymało mnie od trzaśnięcia drzwiami i zagrożeniem... no, wiecie czym mogę Cookowi zagrozić. Są groźby, które jestem w stanie spełnić (chyba, że miałby raczyłby mną manipulować), a on naprawdę się nimi przejmie.
- To cześć. - po chwili wahania cmoknęłam go w łebek, musiałam się nieźle wytężyć, żeby dosięgnąć, ale czego się nie robi z miłości, wiecie. A potem mu powiedziałam, żeby sobie koperkiem posypał, czy czymś, i sobie poszłam.
A na korytarzu zaczepiła mnie trochę zdenerwowana Prince, a kiedy jej powiedziałam, że chciałam na parę dni wybrać się na wycieczkę, to prawie mnie do niej zmusiła.
Dziwne.

[koniec]
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Shaque Sob Paź 01, 2011 10:31 pm

/na jakiejś wycieczce był, pewnie u burdelciotki

Jakby się tak zastanowić, to naprawdę nic dziwnego, że akurat na nią trafiłem w kuchni. Z wszystkich osob mieszkajacych w Rezydencji akurat Ona musiała zgłodnieć, czy po prostu wpaść na pomysł, zeby coś zjeść z nudów.
Nie żebym nie cieszył się na jej widok. Przecież kurewsko za nią teskniłem w każdej sekundzie, kiedy była daleko i kiedy nie miałem pojęcia co się z nią dzieje. Tęskniłem.
Zawahałem się wchodząc do kuchni. Miałem jeszcze czas, zeby uciec, ale nie mogłem. Wręcz przeciwnie, nogi same kierowały mnie w jej stronę.
Miałem przed soba najpiękniejszy widok jaki tylko mógł mnie spotkać, jak od takiego czegoś uciec. Najpiękniejszy, ale za razem bolesny. Słodko-gorzki.
-Yves.-powiedziałem, lekko ściszonym głosem, podchodząc do niej co raz blizej. Jakbym wracał do ukochanej z dalekiej podróży i wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, ze ona nie pozwalała na to, zeby być moją ukochaną.
Kurwa. Dlaczego nie mogłem wbić sobie do tego durnego łba tego co mi mówiła, kiedy widzieliśmy się ostatni raz? Zatrzymałem się jakieś pół metra od niej, oparłem o kuchenny blat i zacisnąłem na nim dłonie, zeby nie pozwolić im wyrwać się do Yvy.
Już dawno nie czułem tego tak intensywnie, co w sumie jest dziwne, bo bywało, ze nie widywaliśmy się dłużej niż teraz, bywało, ze żegnaliśmy się gorszymi słowami.
-Co słychać?-zapytałem najbanalniejszym tonem, na jaki było mnie teraz stać. Musiałem na nowo przyzwyczaić się do jej blasku, którego nie moge zatrzymać tylko dla siebie. Mało tego, jakiś inny koleś może. To dopiero zajebiscie boli.
Niestety, żeby nadal być sobą, właśnie postanowiłem z niej nie rezygnować. Iśc do przodu ze swoim życiem, ale i tak zostawić dla niej otwartą furtkę. Uśmiechnąłem się. Łagodnie, po przyjacielsku, całkiem bezpiecznie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Nie Paź 02, 2011 10:37 pm

/ z pokoju zapewne /

Moje głupie gadanie wygoniło Mikaelę, a ja zostałam sama bombardując mózg milionem natrętnych myśli. których większość traktowała o Szaku, nie mogłam wygonić go z moich myśli, aż do późnego popołudnia, kiedy to Yael zaproponowała mi upieczenie ciastek. W praktyce oznaczało to tyle, ze ja będę sie urabiać po łokcie a ona siedzieć obok i bujać w obłokach, zapewne marząc o tym swoim wielkoludzie.
Zrobienie ciastek nie zajęło mi nawet pół godziny, łącznie z pieczeniem, więc kiedy wszystko było już gotowe, siostrunia uciekła zabierając ze sobą część ciastek i przy okazji mój powód do nie zaprzątania sobie głowy myślami, które niepotrzebnie mnie denerwowały. Siedziałam więc przy stole i powoli przekładałam resztę ciasteczek do miseczki odganiając wirujące w umyśle myśli. Nie miałam już sił by znęcać się nad sobą, a jedyne co wynikło z moich rozmyślań to to, że muszę porozmawiać z Szakiem, o reszcie pomyślę jutro, gdy odpocznę.
Niestety, jak na złość, pierwszą osobą, która weszła tu po odejściu Yael musiał być obiekt mojego utrapienia. Gdybym zauważyła go wcześniej pewnie schowałabym się pod stół i zasłoniła obrusem. Na moje nieszczęście kontemplacja upośledziła moją spostrzegawczość i zorientowałam się, ze jest tuż koło mnie dopiero kiedy się odezwał. W jego głosie wyczuwałam tak wiele uczuć, zbyt wiele takich, które nie powinny były nigdy zaistnieć i przynosiły mu jedynie ból. Serce krajało mi się na myśl, że żaden mój postępek nie przynosi mu ukojenia, czy zadowolenia, a jedynie rozjątrza ranę, którą zadałam mu ponad pół roku temu. Czułam, że jestem złym człowiekiem skoro nie potrafię pokochać tak cudownego faceta. Już jakiś czas temu uznałam się za przegraną i niezdolną do pokochania kogoś prawdziwie, przynajmniej nie teraz, może kiedy dojrzeję, moja psychika wytworzy zdolność do bezwarunkowego kochania jakiegoś mężczyzny, teraz jednak, nie mam zamiaru jej męczyć, jeszcze nie czas na mnie.
Znieruchomiałam kiedy zaczął zbliżać się do mnie i odwróciłam wzrok czując gorąco napływające do moich policzków. Nie potrafiłam powstrzymać rumieńców czując na sobie jego natarczywy wzrok pełen miłości i czułości. Chciało mi się płakać, gdy widziałam błyski w jego oczach ponieważ moje nie mogły odpowiedzieć mu tym samym.
- W porządku. - Włożyłam ostatnie dwa ciastka do miseczki i ujęłam ją w dłonie po czym bez słowa podsunęłam ją Szakowi.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Shaque Pon Paź 03, 2011 11:33 am

To wszystko nie było z jej winy. Serce nie sługa, jak to się mówi. Nie jej wina, ze nie czuła do mnie tego co ja do niej i nie mogłem mieć o to żadnych pretensji. Nie chciałem jej tym zasmucać. Naprawdę. I kiedy widziałem u niej takie strapienie jak teraz, odczuwałem to jako swoją porażkę. Chyba najwiekszą w życiu.
A te rumieńce. Do cholery, to był jeden z najsłodszych widoków na świecie. Nie byłem do końca pewny dlaczego one w ogóle się pojawiły. Czy ją zawstydzałem, czy znowu osaczałem, krępowałem? Nie mam bladego pojęcia, ale czy naparwdę juz nie mogła czuć się przy mnie swobodnie? Życiowa porażka numer dwa.
Mogłbym na nią nawrzeszczeć. Zacząłem to powaznie rozważać. Chyba nawet powinienem, bo nie zniosę dłuzej jej poczucia winy… Nie, tak naprawdę to raczej bym nie mógł. Pewnie by się rozpłakała i uciekła. Pozostało mi odwrócić wzrok, żeby jej nim nie dręczyć.
-Nie, dzięki. Wpadłem tylko po coś do picia.-odpowiedziałem na propozycję ciastek. Żeby uwiarygodnić moje słowa ruszyłem się do lodówki i wyciągnąłem z niej jakiś mrozony napój. Już nawet nie sprawdzałem co to było, szybko go odkręciłem i wziąłem kilka łyków. Chyba trafiłem na mrozoną herbatę.
Mnie też dziwi to, że udało mi sie jej odmówić. Dziwi mnie też fakt, że poszło tak łatwo. Ona o coś pyta, a ja mówię nie. No medal się należy, bo pewnie gdyby jakiś czas temu podała mi gówno na kiju to bym je chętnie zjadł i jeszcze podziękował. Wszystko co tylko by ją zadowoliło byłem.. jestem w stanie zrobić. Moze nie w tym konkretnym momencie, bo jest mi najnormalniej cięzko tak tutaj z nią, niby obok, a i tak za daleko. Niby jest tutaj ze mną, a i tak nie dla mnie. Poza tym nie wspomniała, że gdybym poczestował się ciastkiem, to byłaby zadowolona. Mogę się tego zwyczajnie nie domyslac. Cokolwiek.
-Jest jakaś okazja, ze piekłaś?-dopytałem, bo kto wie, może własnie planuje slub z tym.. jak mu tam.. ścierwem. I robią sobie uroczy wieczór. Ha ha, kurwa mać. W sumie nie zdziwiłbym sie jakoś bardzo i podejrzewam, ze cheć strzelenia sobie w łeb minęłaby.. wystarczajaco szybko.
Ciągle starałam się na nią nie patrzeć, ale wiecie, to jest ciężkie, kiedy się kogoś kocha bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Patrzyłem niby gdzieś obok, ale i tak ciagle wracałem do niej. Silniejsze ode mnie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Pon Paź 03, 2011 10:50 pm

Phi. Musi być mu naprawdę źle skoro odmawia moich ciastek, przecież zawsze je lubił, zawsze mnie lubił. Teraz chyba już przestał. Bo przecież kochanie nie musi się łączyć z lubieniem, nieprawdaż? Nawet się mu nie dziwię. Łamię mu serce za każdym razem gdy mnie widzi, nic dziwnego, że się tak zachowuje. Odrzucenie mojej propozycji jest dla niego wstępem do odrzucenia mnie. Niech próbuje sobie radzić z odkochiwaniem się jak chce, nie obrażę się nawet jeśli nawrzeszczy na mnie i wyzwie od najgorszych.
Jednakże z tą mrożoną herbatą przesadził, zupełnie jakby uznał, ze nie pamiętam, że to 'badziewiaste, rozwodnione gówno zaprawione zyliardem konserwantów powinno zostać zakazane, a przynajmniej nie powinno się używać słowa herbata w nazwie bo koło herbaty to to nawet nie stało'. Wywróciłam oczami widząc lekkie skrzywienie na jego twarzy po wypiciu tej podróbki herbaty, zachowywał się nieco dziecinnie, ale jak juz powiedziałam: jeśli mu to pomaga niech robi co chce.
- No oczywiście. - Uśmiechnęłam się nieco krzywo. - Przecież ja piekę tylko na specjalne okazje, nie co drugi dzień. - Wyraz mojej twarzy złagodniał, nie potrafiłam odstawać teraz przy nim żadnych cyrków. Odwróciłam się do niego plecami i postawiłam miskę na stole. Przez chwilę wodziłam palcami po jej brzegu i zbierałam się na odwagę, powoli mi jej przybywało jednakże nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Zaciskając dłoń na krawędzi stołu odwróciłam się i uśmiechnęłam delikatnie. - Możesz na mnie nawrzeszczeć jeśli chcesz. - Wzruszyłam ramionami jakby nic to dla mnie nie znaczyło. - Nigdy tego nie zrobiłeś, a powinieneś... ulżyło by ci. - Zagryzłam wargę i wgapiłam się w moje buty, czasami naprawdę potrafiły mi coś podpowiedzieć, dziś jednak milczały i musiałam radzić sobie sama. - Ja za to nigdy cię nie przeprosiłam, a powinnam. Żeby chociaż raz być fair w stosunku do ciebie.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Shaque Wto Paź 04, 2011 12:15 pm

Zupełnie jakbym miał orientować się co robi w wolnych chwilach. Kiedyś, niestety już dano temu, dobrze wiedziałem kiedy jest pora pieczenia i sam przesiadywałem w kuchni, czekając na okazję skosztowania jakiś wypieków. Kiedyś. Później czasy się zmieniły. Przestałem wiedzieć co Yvy robi i jakie na tą chwilę ma upodobania. Wiedziałem o niej co raz mniej, taka jest prawda. A biorąc pod uwagę, że kobietom w ciąży się ponoć wiele zmienia, to niczego nie mogę być pewny jesli o nią chodzi. No, poza tym, ze gardzi moją zasraną miłością. Chyba nic dziwnego, ze jest mi naparwdę źle.
Mrożonej herbaty nie skomentowałem nawet. Odłożyłem ją tak szybko, jak ją z tej lodówki wyciągnąłem, licząc na to, ze nie zauwazyła etykietki.
-Tak myslisz? Ulżyłoby mi?-uśmiechnąłem się nieco rozbawiony. To było absurdalne.
-Nie Yvy, nie chcę na ciebie wrzeszczeć.-pokręciłem głową na boki.-I uwierz, że to byłoby bardzo dalekie od przyniesienia mi ulgi.-westchnąłem cicho. Wydawało mi się jakby ona nigdy nikogo nie kochała tak na poważnie. Tak, zeby być w stanie życie oddać za tą osobę. Życie swoje i jeszcze setki obcych ludzi. Bo gdyby kochała, to nie mowiłaby takich głupot. Wiedziałąby wtedy, ze sprawianie najmniejszej przykrości tej kochanej osobie, może jedynie zepchnąć na co raz ciemniejsze dno. A ja i tak sprawiłem już u niej tyle łez, że w każdej sekundzie życia żałowałem, ze byłem z nią szczery wtedy, kiedy pierwszy raz przyznałem, ze jednak mam czelnośc czuć do niej coś więcej.
-I nie chcę żebyś przepraszała. Nie masz za co przepraszać i właściwie myslę, ze jesteś całkiem fair. Jesteś.. niezainteresowana i nie pozwalasz mi myśleć, ze jest inaczej. To całkiem uczciwe.-stwierdziłem, zgodnie z prawdą. I nie miało znaczenia, ze mi to rozdziera serce. -No i niczego to by nie zmieniło, ani dla mnie, ani dla ciebie.-dodałem z trochę gorzkim uśmiechem, chociaż mam nadzieję, że całą ta gorycz udało mi się jakoś ukryć. -Mam rację?- z końcem tego pytania uśmiech zniknął.
Yvy nigdy nie zaczynała rozmów na TEN temat. Nigdy, zawsze to ja byłem na tyle durny, zeby się w to pchać. A teraz, kiedy ja mówię o ciastkach, a ona, ze powinna mnie przeprosić.. to było dziwne i wydaje mi się, ze niepotrzebne. Niepotrzebnie ciągle wracaliśmy do tych tematów, które krzywdziły i ją i mnie, przy okazji nie zmieniajac niczego na lepsze. Bo na gorsze, to owszem. I byłem przekonany, ze tym razem będzie identycznie, jak za każdym innym. No to się czule pytam, na chuj?
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Wto Paź 04, 2011 8:28 pm

/uznajemy, ze to wszystko w nowej dacie, c'nie? XD /

Usiadłam na stole i majtając nogami przyglądałam się Indianinowi. Nie podobało mi się to co widziałam: zmarszczone czoło, zaciśnięte usta, żal i gorycz w oczach... i tyle smutku. Nie mogło zmieścić si w mojej głowie, że to ja jestem ich powodem. Nie wyobrażałam sobie, że komuś mogłoby tak na mnie zależeć i przez to nie rozumiałam zachowanie Shaque'a, widziałam jego ból, ale nie wiedziałam jak mu ulżyć, bo uznał go za pewnego rodzaju stała, która ma mu towarzyszyć do końca życia. Było to dla mnie tak absurdalne zachowanie, że wydawało mi się nawet śmieszne.
- Pomyślałam, że może ci ulży, gdy się jakoś na mnie wyżyjesz. Zawsze wolałeś odreagowywać agresywnie. - Zeszłam ze stołu i podeszłam bliżej niego. Oparłam się plecami o lodówkę i wysłuchałam do końca jego argumentację. - Nie masz. - Wywróciłam oczami i ustałam na palcach, od tak, by trochę rozruszać stopy. - Może i teraz nie robiłam nic złego, ale wcześniej nieświadomie pogrywałam z Twoimi uczuciami dając ci nadzieję. To nie powinno było się przydarzyć, bo teraz masz do mnie jeszcze większy żal niż wcześniej. Jesteś wściekły... przez to z Tobą robią twoje uczucia. - Westchnęłam cicho i schowałam się za firanką włosów. Patrzyłam na niego kątem oka i cierpiałam w duchu widząc ten smutek w jego oczach. Nie mogłam go znieść. Naprawdę wolałabym, żeby mnie znienawidził, żeby chciał bym zginęła, cokolwiek, byle tylko przestał już się męczyć, użalać nad swym losem i... byle przestał mnie kochać.
Naprawdę jestem jakaś nienormalna... przecież większość dziewczyn marzyłaby o takim facecie, zakochałaby się w oka mgnieniu, a ja? Niedorozwinięta emocjonalnie nic nie potrafię z siebie wykrzesać choć on tak bardzo na to zasługuje. Powinny być terapie dla takich jak ja.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Shaque Sro Paź 05, 2011 6:06 pm

/ tak, tak. w nowej <3

Słuchałem jej. Nie przerywałem w żadnym momencie, chociaż parę razy naparwdę chciałem. Nie zrobiłem tego, bo chyba czekałem, az w końcu doda coś, co ewentualnie chciałbym usłyszeć. Nie dodała. Podciągnąłem dłoń do swojego karku i tam ją zostawiłem, patrząc na nią cierpliwie. Az w końcu uśmiechnąłem się lekko. Ja naparwdę nie miałem już siły na rozpacz, chociaż ona gdzieś tam była. Dużo jej było, ale nie mogłem już walczyć o to, zeby to zmieniać. Co wcale nie znaczy, ze się poddałem. To znaczy tyle, że potrzebowałem sobie odpuścić chociaż na jakiś czas i jak na mój gust, szło mi dobrze. Lepiej niż kiedykolwiek. Przez kilka długich sekund milczenie wypełniało kuchnię. Szkoda, lubiłem jej głos. Nie lubiłem tego co mówiła, ale sam fakt słuchania jej słów, których znaczenia wolałbym nie znać, był przyjemny.
-Yvy, to, ze wolałem odereagowywać agresywnie, nie znaczy i nigdy nie znaczyło, że z chęcią odreagowałbym na tobie. Nie zachowuj się jakbyś mnie znała tak dobrze.-powiedziałem, nie odrywajac od niej wzroku. Czasem wydawało mi się, ze już wcale mnie nie znała, ze byłem dla niej jak obcy, albo coś w stylu prześladowcy. Nie, zdecydownie nie znała mnie tak dobrze jak jej się wydawało.
-I nie mam do ciebie jeszcze większego żalu. Nie mam o co. Nie zrzucaj winy na siebie, to niepotrzebne. A jeśli potrzebujesz jakiegoś rozgzreszenia, to ja wybaczam ci wszystko.-dodałem, składajac rece na torsie. Westchnąłem cicho i korzystajac z okazji, ze była tak blisko, złapałem jej dłoń. Oczywiście brałem pod uwagę, ze zaraz ją wyrwie, więc byłem gotów w każdej chwili puścić.
-Ogromnie się mylisz, myśląc, że jestem wściekły przez moje uczucia. Jestem dumny z moich uczuć. I jestem za nie wdzięczy wszystkim duchom.-przyznałem całkiem szczerze. Moze ciężko to sobie wyobrazić, ale naparwdę tak było. Szkoda jedynie, że moje uczcuia pozostały nieodwzajemnione, ale nawet mimo to, dzięki nim czułem się bogatszy wewnętrznie i chwilami niesamowicie szcześliwy. Każdy powinien móc kiedyś kochać w ten sposób.
-Moge być jedynie wściekły na siebie, za to jak głupio to rozegrałem. Wiele razy.-wyjaśniłem.-A poza tym? Tesknię za tobą. Tyle.-pogłaskałem jej dłoń kciukiem. Była taka delikatna. Ulotna. Niesamowicie brakowało mi dotyku jej ciała i hm.. jej duszy także. Bo chwilami naparwdę czułem jakbym dotykał jej duszy. Moze to po prostu takie indiańskie postrzeganie, nie mam pojęcia, ale na inne bym go nie zamienił.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Czw Paź 06, 2011 8:58 pm

Odwróciłam wzrok i westchnęłam pod nosem. Od kiedy się zakochał zachowuje się jakby zjadł wszystkie rozumy a ja byłabym dzieckiem, któremu ciągle mówi się: 'zrozumiesz, gdy dorośniesz', a sam często zachowuje się jak duże dziecko, takie, które dostało wypasiony rower albo poszło do gimnazjum i czuje się strasznie dorosłe. Może niedługo zacznie jęczeć: 'kiedy byłem w twoim wiekuuu... '. Pf... Nieco ponad dwa lata różnicy, ale zanim 'niesamowicie potężne uczucie' zaczęło targać jego duszą zachowywał się jak na dwudziestolatka przystało. Potrafił się wyluzować, czasem, mimo swej rezolutności, zrobił coś głupiego, a teraz? Czuje się niesamowicie doświadczony przez los, ma na karku dwadzieścia lat doświadczeń, które zsypały się na niego w ciągu pół roku i zachowuje się wobec mnie jak wobec dziecka. Yhym... jeżeli zakochanie w szczenięcym wieku ma tak wyglądać to ja dziękuję, poczekam do pięćdziesiątki, a nawet jeśli przydarzy mi się to wcześniej poczekam aż przejdzie, nie będę nikomu mówić, bo przez to wszystko się komplikuje. Już nie potrafimy rozmawiać tak jak kiedyś. Mój wzrok ucieka w bok, jego natarczywie mnie świdruje. Moje ręce chowają się za plecami by połączyć palce w bolesnym tańcu, jego wyciągają się ku mnie, a ja muszę je odtrącić, by nie dać mu nadziei, ale go ciągnie do mnie i nalega, prosi oczami, błaga gestem, a kiedy ulegnę szybko przychodzi opamiętanie i muszę uciekać krzywdząc go. On cierpi, ma złamane serce, ja nie śpię nocami męczona wyrzutami sumienia. Potem on znów przychodzi i wszystko zaczyna się od początku. Mówi, że tęskni i ściska mą dłoń, a ja muszę się odsunąć z przepraszającym wzrokiem i stanąć do niego plecami by ukryć szklący się wzrok i drgające usta.
Nie mógłby mi tą swoją psioniką wymazać pamięci i wrócilibyśmy to starego, przyjacielskiego układu? Wydaje mi się, ze byłoby łatwiej, przynajmniej mi.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Dimitri Czw Paź 06, 2011 10:54 pm

No więc kurwa. Nie miałem pojęcia, o co chodziło, ale od paru dobrych dni działo się w moim otoczeniu coś cholernie dziwnego. Albo to ze mną było coś nie tak, choć właściwie takiego rozwiązania nie uznawałbym za żadne pocieszenie. Ludzie mówili mi, że widywali mnie w różnych miejscach, podczas pogawędek nawiązywali do rzeczy, o których rzekomo rozmawialiśmy jeszcze tego samego dnia albo dzień wcześniej i generalnie, kurwa, wychodziło na to, że byłem zupełnie pojebanym idiotą z chorobą dwubiegunową albo jakąś dziwną odmianą rozdwojenia jaźni. Serio, kurwa, niby mógłbym zwalić całą winę na jakieś podejrzane prochy, ale nie ćpałem niczego od pieprzonego miliona lat. Więc jakim cudem? Czyżby te wszystkie umoralniające hasełka i plakaty nawołujące do porzucenia wszelkiego rodzaju używek, bo te wyraźnie i trwale szkodzą na psychikę, okazały się prawdziwe? Kurwa mać. Mądry Lyytikainen po szkodzie.
Zastanawiałem się nad kwestią moich dziwnych mentalnych problemów nieustannie, dlatego dzisiejszy ranek nie był wyjątkiem. Od rana - przez to wszystko nawet nie chciało mi się pić (kto wie, może to z przechlania organizmu mój mózg odmówił mi w końcu współpracy?), przez co poprzestałem wczorajszego wieczora na śmiesznie małej jak na mnie ilości alkoholu, co z kolei było przyczyną tego, iż zwlekłem się z łóżka znacznie wcześniej niż miałem to w zwyczaju po imprezach - włóczyłem się w niezbyt dobrym nastroju po rezydencji, zastanawiając się, o chuj w tym wszystkim chodziło. Przechodząc bez celu korytarzem obok małej kuchni poczułem zajebisty zapach świeżych, prawdopodobnie kurewsko dobrych ciastek domowej roboty i po prostu nie mogłem się opanować, by tam nie zajrzeć. A nuż pieczeniem zajmuje się jakaś przemiła niewiasta, która przy odrobinie szczęścia... Yves. To była chyba ostatnia kobieta, której się tam spodziewałem. Znaczy, kurwa, jasne, wiedziałem, że ona lubi bawić się w te wszystkie kuchenne sprawy, ale mimo wszystko, jej widok mnie zaskoczył. Szczególnie w takim towarzystwie. No, kurwa, czy ten jebany poranek nie mógł być jeszcze gorszy? Jasne, nie ma to jak pieprzone dziury w pamięci, głęboko rozwinięta schizofrenia, a na domiar wszystkiego jeszcze zajebiście uroczy widok tego pieprzonego kretyna z Yves z rana. Hura, kurwa, świat jest piękny, zajebmy się wszyscy na miejscu. Nie to, że widok Yvy z jakimś typem robił na mnie wrażenie, no bo niby, kurwa, czym miałbym się przejmować? Byliśmy dorośli, każde z nas miało prawo do swoich prywatnych spraw, jakkolwiek durnie to nie brzmiało, nie? I serio, chuj mnie to obchodziło. C h u j. A wkurwiło mnie to wszystko, bo... Bo to był ten jej jebnięty typ. Zatrzymałem się w drzwiach i oparłem ramieniem o framugę, beznamiętnym wzrokiem obserwując tę jakże romantyczną scenkę. Nie miałem pojęcia, o cholerę tej dwójce chodziło, ale wyglądało to na scenę rodem z jakiegoś pierdolonego 90210.
- Czyżbym przeszkadzał, skarbie? - zapytałem najbardziej neutralnym tonem, na jaki było mnie w chwili obecnej stać, z rozmysłem zwracając się wyłącznie do Ainsworth. Nie miałem najmniejszego zamiaru gadać z tym jej Apaczem czy skąd on tam się wziął. Doskonale wiedziałęm, że moje pytanie nie miało najmniejszego sensu, ponieważ, kurwa, nie byłem aż tak głupi, by nie zorientować się, że są w trakcie jakiejś poważnej rozmowy i owszem, przeszkadzałem, ale chuj mnie to obchodziło. Ostatnią rzeczą jaką chciałem teraz zrobić było opuszczenie tej cholernej kuchni i powtórne zostawienie ich samych. Oczywiście wyłącznie przez wzgląd na te ciastka.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 6 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach