Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mała Kuchnia

+27
Valka
Abimael
Jackie
Timon
Prudence
Levi
Zoja
Barbie
Dimitri
Shaque
Will
Effs
Yves
Mikaela
Luke
Lidia
Ronja
Tristan
Iss
Lemon
Misza
Ianelle
Cook
Fangora
Konstanty
Yael
Mistrz Gry
31 posters

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Shaque Pią Paź 07, 2011 3:57 pm

Lyytikäinena tu brakowało. Nikogo innego, tylko jego. Znaczy no.. wisiało mi czy on tu jest, czy go nie ma, wisiałoby mi czy wygrałby w totka czy zdychał pod mostem.
I wisiało mi nawet jakie sa teraz relacje między nimi. Właściwie powinny być dobre, maja przecież dziecko, więc i żadne 'skarbie' nie powinno mnie zaskoczyć. Nie zaskoczyło, dla jasności. Tak czy inaczej byliśmy w patowej sytuacji, bo patrząc na niego, zgadywałem, ze planuje się tu trochę zasiedzieć, a i ja nie planowałem wychodzić.
Znowu wszystko zależało od Yvy.
Nie chciałem kolejny raz kończyć z nią rozmowy w ten sposób. Dobrze by było w końcu dojśc do jakiś wniosków, a nie zostawiać to w martwym punkcie i zaczynać od początku za każdym razem kiedy się przypadkiem spotkamy. A gdybym mógł wymazać jej pamięć to pewnie bym to zrobił. Nie przeszkadzałoby mi ukrywanie tego wszystkiego co powinienem ukrywac od początku. Teraz mi przeszkadza, bo ona patrzy w ten pełen żalu i wyrzutów sumienia sposób, i nie potrafi przestać.
Tak czy inaczej, nie mogę.
Wątpie, czy umiałbym wymazać konkretne wspomnienia, cóż, nie miałem na kim trenowac, wiec to zbyt duże ryzyko. I nawet gdyby kiedyś oficjalnie o to poprosiła.. zbyt duże ryzyko. Z drugiej strony mam nadzieję, ze nigdy nie poprosi.
Spojrzałem na nią, ale nie było to żadne natarczywe, ponagalajace spojrzenie. Ot normalne. Owszem, liczyłem trochę na to, że Yves czuje jakąś potrzebe porozmawiania ze mną, w końcu sama tą dzisiejszą rozmowę zaczęła, i nie stwierdzi 'o, ale sie narobiło. uciekam'. Nie robiłem jednak niczego co mogłoby jej podpowiedzieć jakie sa teraz moje ciche oczekiwania. Jej wybór, który jedynie mogłem uszanować.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Pią Paź 07, 2011 11:54 pm

Hehehe... Było mi już wszystko jedno czy przypadkiem jeszcze ktoś nie postanowi tu przyjść. Najmniej uczęszczana kuchnia, ale ja przecież musiałam spotkać tu Shaque'a a do tego przyszedł też Dimitri, który idealnie się wpasował i wybrał odpowiedni moment na wtargnięcie i przeszkodzenie mi w tej trudnej rozmowie. Właściwie to miałam zamiar uciec, jak zawsze, ale teraz drogę tarasował Lyytikainen i czułam, że nie przeszłabym nawet połowy trasy, a nogi by się pode mną ugięły. Nie rozumiem czemu ale ostatnio w jego towarzystwie czuję się niesamowicie dziwnie, jest taki miły i uczynny, co rusz sprawdza czy wszystko w porządku, a przy tym jest tak uroczo nierozgarnięty, jakby ciągle zastanawiał się czy odpowiednio się zachowuje, namyśla się nad każdy słowem, które ma wypowiedzieć, czasem zachowuje się wobec mnie jakbym była jajkiem, a ja nie mogę się odwdzięczyć bo słowa więzną mi przy nim w gardle, trzęsą się dłonie i pozostaje mi tylko uciec zawstydzonym wzrokiem gdzieś w kąt by uznał, że się zamyśliłam. A kiedy nie przychodzi do mnie przez dzień lub dwa dopada mnie niesamowity smutek, uznaję, że wcale go nie obchodzę, że wszystko co robił wcześniej było wymuszone, robił to z poczucia winy i płaczę w poduszkę gdy Yael nie ma w pobliżu uznając moje istnienie za jedną, wielką porażkę. Kiedy zdążę już zaakceptować myśl, że go nie obchodzę przychodzi z czekoladą albo sokiem, uśmiechnięty całuje mnie w czoło, rzuca jakiś żart, a ja mogę tylko się uśmiechać i czekać na jakiś czuły gest, czasem coś bąknę ale chyba mu to nie wystarcza i uznaje, że się za zbędnego i niepotrzebnego. W tym wypadku, podobnie jak z Shaque'iem zataczamy błędne koło, ja w obu wypadkach mam mętlik w głowie, Shaque napawa się swymi uczuciami do mnie, a to co gryzie DImitriego jest dla mnie wielką zagadką. Chciałbym, żeby był trochę bardziej otwarty, żeby mi mówił o swoich obawach, ale skoro sama nie potrafię wydukać z siebie węicej niż pięciu zdań podczas krótkiej rozmowy to nie mogę wymagać od niego elaboratów na temat jego przeżyć wewnętrznych/
Tak było i teraz, nie potrafiłam nic powiedzieć, czułam wielką gulę w gardle, dodatkowo Mały mi nie pomagał i postanowił trochę się porozpychać. Stałam więc i zerkałam to na jednego to na drugiego, czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony Shaque'a, który wpatrywał się w Dimitra, który patrzył na mnie udając, że nikogo innego tu nie ma. Żaden nie przyszedł mi z pomocą więc po prostu wzruszyłam ramionami i splotłam dłonie nadal wędrując wzrokiem od fina do indianina.

jedno zdanie na cztery (nasze - razem XD ) posty, fak jeeee
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Dimitri Nie Paź 09, 2011 10:34 pm

Jakie to, kurwa, urocze. Stoją sobie słodko w jebanej kuchni, piekąc sobie jebane ciasteczka i rozmawiając o jebanych uczuciach czy chuj wie czym. Niesamowita scenka. Kiedy tak tylko oboje stali i gapili się na siebie - właściwie to inaczej: Apacz gapił się na nią jak pieprzone cielę w malowane wrota, a Yves nieporadnie zerkała to na mnie, to na niego, wyraźnie miotając się i nie wiedząc, co ze sobą zrobić - to wszystko wyglądało dosyć zabawnie. Choć ani trochę nie bawiła mnie myśl jakiego rodzaju konwersacja mogła się między nimi odbywać. A jeśli znowu mieli zamiar, kurwa, spróbować być razem? Ta myśl cholernie mi się nie spodobała, więc postanowiłem z miejsca odrzucić ją jako zupełnie nieprawdopodobną. Ainsworth chyba nie byłaby taka głupia, żeby dawać kolejną szansę temu kretynowi, nie? No i mi niespecjalnie uśmiechało się po raz drugi zostać wdeptanym w ziemię - a mogłem się założyć, że właśnie do tego by doszło, gdyby znów zostali uroczą parką. Jak to się mówi, historia lubi się powtarzać. A ja miałem wyjątkowe skłonności do umyślnego bądź nieumyślnego wkurwiania i komplikowania życia sobie oraz innym.
W chwili obecnej na przykład nie miałem najmniejszego zamiaru się wycofywać i doskonale zdawałem sobie sprawę, że ani Ainsworth, ani temu tam nie jest to na rękę. No cóż, shit happens. Jak gdyby nigdy nic odbiłem się ramieniem od futryny i pogwizdując wesoło przekroczyłem próg kuchni.
- Czyżbyście czuli się skrępowani? Nie przeszkadzajcie sobie. Zawsze byłem zdania, że nigdzie nie rozmawia się lepiej niż w kuchni o poranku. Swoją drogą, Ainsworth, cieszę się, że cię widzę, bo jak pamiętam wczoraj wieczorem nie zdążyliśmy dokończyć kilku rzeczy - Uśmiechnąłem się do niej nieznacznie. Owymi rzeczami były błahe i nieistotne rozmowy o muzyce, które postanowiliśmy odłożyć z racji późnej pory, ale Mohikanin nie musiał o tym wiedzieć. Wszyscy kurewsko kochamy dwuznaczności, nie? Podszedłem do szafki w której znajdowały się wszelkiego rodzaju kubki i otworzywszy ją, posłałem krótkie spojrzenie w stronę mych zajebiście towarzyskich rozmówców. - Może zrobić wam kawy albo herbaty? Domyślam się, że od tego rozgadania cholernie musiało zaschnąć wam w gardłach - Pierdoliłem jak pojebany, ale chuj z tym. W sumie zrobiło się całkiem zabawnie. Znaczy dobra, może zachowywałem się jak pieprzony pięciolatek, ale ile z tego radości! Kurwa, pewnie cofałem się w rozwoju przez te wszystkie smsy od Reida.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Shaque Pon Paź 10, 2011 9:18 am

Byłem zawiedziony. Yvy o dziwo postanowiła zostać jeszcze chwilę, ale przy okazji nie podejmować żadnej decyzji. Tego to już nie rozumiałem, bo wiadomo było, ze nie mogło tak zostać jak jest teraz. Nie ma takiej możliwości żebyśmy teraz, albo kiedykolwiek, siedli sobie we trójkę i pogawędzili o planach na przyszłość. Czy o czymkolwiek. I wszyscy dobrze o tym wiedzieliśmy i nie wiem czemu, ale ubzdurałem sobie, ze to ona powinna coś postanowić w tej kwestii. Nie mogłem decydować za nią i fińskie ścierwo też nie mogło. Nie wiem czy na to właśnie czekała, aż ktoś zdecyduje za nią, czy potrzebowała jeszcze chwili do namysłu. Kurwa. Przecież nikt jej teraz nie kazał wybierać wybranka serca i naparwdę, czy tylko mi się wydawało, ze nasza rozmowa była trochę jakby istotna? Chuj, nie wiem. Moze dla niej nie była.
Z drugiej strony to mi nawet uświadomiło parę rzeczy. Myslę, ze to nie było tak, ze ona nie chciałą dać mi szansy, nie że nie chciała ze mną być. Ona po prostu chciała kogoś innego. I pewnie zamiast tęsknić za mnią, Yves tęskniła za nim. A on, cóż, nawet nie ufał jej na tyle, żeby zostawić nas samych. To dobrze. To znaczy, ze mam jeszcze czas i jeszcze mogę coś zmienić. I nawet jesli to ślepa uliczka, to jakze przyjemnie się o niej mysli.
-Dziwne, ze jeszcze się nie nauczyłeś, żeby nie mieszać się w nie swoje sprawy.-zauważyłem z kąśliwym uśmiechem i miałem nadzieję, że jasno dałem Lyytikäinenowi przez to do zrozumienia, że mu kolejny raz wpierdolę z największą przyjemnoscią, jesli..hmm, jeśli uznam to za konieczne, a wcale mi dużo do tego nie brakowało.
Później zerknąłem na Yvy. Biedną, zagubioną Yvy. Nadal miałem nadzieję, ze jednak będzie w stanie coś postanowić. Przecież to nic wielkiego. Nie ważą się losy świata, ani nawet nasze losy. To nic, kurwa, wielkiego, a ona się z tym męczyła. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Yvy, wiesz gdzie mnie znaleźć, gdybyś chciała pogadać.-tak własnie postanowiłem jej odpuścić wszelkie strasznie trudne do podjęcia decyzje. Właściwie tylko jedną decyzję i właściwie gówno nie strasznie trudną. Ale dobra, ustąpiłem i wcale nie czuję się przez to jakiś przegrany. Po prostu nie jestem takim szczeniakiem, żeby pchać się między ludzi i pierdolić coś od rzeczy, tylko po to, zeby nie zostawić 'swojej' kobiety z innym. To dopiero jest żenujące.
Zbliżyłem się jeszcze do niej, rękoma delikatnie unisołem jej buźkę i cmoknałem ją w czółko. Tak pieknie pachniała. Była taka delikatna, taka cudowana. Mogłem tego nie robić, bo teraz jeszcze trudniej będzie mi odejsć. Ale musiałem. Musiałem się pożegnać, bo tym właśnie było to delikatne, czułe cmoknięcie. Nie planowałem wracać, marzyłem o tym, zeby to ona wróciła i będę na to czekał, niestety.
Chwilę później już mnie nie było.

/w pizdu
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Pon Paź 10, 2011 5:54 pm

Kiedy moje dziwne samopoczucie zaczęło się nasilać i wcale nie miało ochoty ustąpić zaczęłam zastanawiać się czy to nie reakcja alergiczna na fluidy latające w powietrzu między moimi dwoma ulubieńcami. Jakby nie mogli chociaż udawać. Każdy normalny by tak robił, nie komentował, nie groził, po prostu udawałby, że wszystko jest okej. Tylko mamy jeden mały problem, ci dwaj to wariaci z niezłą sieczką w głowach. Wywróciłam oczami, gdy Szak mnie pocałował i rzuciłam mu spojrzenie mówiące, że mimo, że to było miłe lepiej żeby więcej tak nie próbował. Naprawdę nie miałam sił się odzywać. Czułam się jak wypompowana, jakby ktoś otworzył gdzieś zawór i uszła ze mnie wszelaka energia. Oparłam się pupą o blat i przyglądałam się Dymkowi próbując jakoś wewnętrznie się ogarnąć. Takie dołki w kondycji zdarzają mi się często, na ogół, gdy Mały zmienia rozmiar, to chyba najmniej przyjemne odczucie jakie kiedykolwiek mi towarzyszyło. Nie chodzi mi o Małego, jego obecność jest akurat przyjemna, jednakże otoczka, która temu towarzyszy wykańcza mnie. Ale tego chyba żaden z moich ulubionych mężczyzn nie rozumie i muszą mnie męczyć. Chociaż muszę zwrócić honor Lyytikainenowi, ostatnio naprawdę zachowuje się bez zarzutów, tylko to przed chwilą. Gdybym go nie znała uznałabym, że jest zazdrosny, ale że nie można tego brać pod uwagę muszę stwierdzić, ze po prostu lubi wkurzać Indianina, mnie chyba też.
- Jesteś niereformowalny. - Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie robiłam mu wyrzutów. Właściwie to była to jedna z jego najbardziej lubianych przeze mnie cech. Był zawsze na przekór, wieczny nonkonformista, z jakimś anarchistycznym podejściem do życia. To było nawet fascynujące.
- Mógłbyś nalać mi wody? - Poprosiłam odwracając wzrok w bok, zbytnio zakręciło mi się w głowie, a światło napływające jeszcze bardziej potęgowało nieprzyjemny efekt. Chyba muszę usiąść...
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Dimitri Pon Paź 10, 2011 11:17 pm

Zignorowałem słowa pierdolonego Indianina, który chyba poczuł się zbyt pewnie. Kurwa, pieprzony kretyn, któremu wydaje się, że skoro jest taki zajebiście silny, wszyscy będą bili mu pokłony i bali się podskoczyć. Kim on do kurwy nędzy był? Znaczy dobra, okej, uczciwie musiałem przyznać przed samym sobą, że sama obecność Apacza przyprawiała mnie o poważny niepokój oraz czujność, a wszystkie żebra i inne kości na nowo zaczynały boleć, jakby w ramach przypomnienia oraz przestrogi, bym pilnował się i nie zapędzał za daleko, ale mimo wszystko - kim on, kurwa był? Nieswoje sprawy? Zupełnie jakby łudził się, że między nim a Ainsworth istniały jeszcze jakiekolwiek zależności, które można zaliczyć do grupy 'prywatnych spraw'. Uniosłem brwi i parsknąłem, gdy Apacz odwalił numer jak z jakiegoś pieprzonego filmu wojennego, kiedy to waleczny wojownik idący na pewną śmierć żegna swoją ukochaną kobietę przed wyruszeniem na ostateczną bitwę. Powiodłem za nim wzrokiem, gdy wychodził, a kiedy w końcu opuścił pomieszczenie posłałem krótkie spojrzenie Yves.
- Nie powinnaś za nim lecieć, pogadać? Wiesz przecież doskonale, gdzie go szukać - stwierdziłem rozbawionym tonem, choć nie wiedzieć czemu pobrzmiewała w nim nuta lekkiego wkurwienia. No cóż, to chyba nic dziwnego, że ten pieprzony Indianin tak mnie wkurzał samą swoją obecnością? W końcu to on tak mi wpierdolił, że mało nie wylądowałem pod ziemią. To nie miało żadnego związku z żadną pierdoloną zazdrością, czy jak tam inaczej zinterpretować mogliby to inni. Dimitri Lyytikainen nie zazdrości, amen, kurwa. - I wiem, że jestem, skarbie. Nawet nie próbuj kłamać, że na to nie lecisz - uniosłem brwi i posławszy jej krótki półuśmiech, odwróciłem się do szafek, by wyjąć w końcu te naczynia. Kiwnąłem krótko głową w odpowiedzi na jej prośbę i nalałem jej wody, a kiedy obróciłem się, by przekazać jej szklankę, natychmiast zauważyłem że coś jest nie tak.
- Yvy, wszystko w porządku? - zapytałem podchodząc do niej, by w razie czego móc ją podtrzymać. Cóż, wyglądała jakby miała lada chwila osunąć się bezwładnie na podłogę i zemdleć, a tego raczej nie chciałem.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Sro Paź 12, 2011 6:33 pm

Właściwie to odetchnęłam z ulgą gdy Shaque już sobie poszedł. Obecność Dymka zawsze mniej mnie krępowała, zapewne dlatego, że naprawdę rzadko zdarza nam się rozmawiać na poważne tematy, a nawet wtedy udaje nam się jakoś rozluźnić atmosferę. Z Shakiem jest inaczej, ciągle musi mówić o swoich uczuciach i wszędzie pcha swoje ręce, jakbym była jakimś magnesem. Dymek, a i owszem, przytuli mnie ale nie jest to tak obcesowe. Wydaje mi się, że Shauqe zrobił sie po prostu jakiś sztywniacki, a wszystko przez co? Przez durne zakochiwanie się. Pf... Przesłałam Dimitriemu buziaka w powietrzu nie mogąc się nadziwić jak szybko naprawiła się atmosfera.
Niestety dobry nastrój minął gdy zaczęłam zauważać mroczki przed oczami i poczułam jak zaczyna palić mnie od środka. Osunęłam się na podłogę nie zauważyłam nawet podchodzącego Dimitra i oparłam o szafkę próbując złapać oddech. Czułam się jakbym miała rozżarzone węgle w brzuchu i dodatkowo była podłączona pod jakiś wysysacz energii, nie miałam nawet sił podnieść głowy. Kiedy poczułam wokół siebie ramiona Dymka po prostu się w nie wtuliłam, nie miałam sił by zrobić cokolwiek innego. W pewnym momencie poczułam jak niewidzialne nitki ciągną mnie w stronę jakiejś próżni ukrytej w zakamarkach mej miednicy, nie miałam pojęcia co się dzieje, ale absolutnie mnie się to nie podobało. Chyba wolałabym znów być postrzelona niż przechodzić przez coś podobnego.
Myślałam, ze minęły już wieki tych niewybrednych męczarni, gdy nagle wszystko ustąpiło jak ręką odjął. Nawet poczułam się lepiej, jakbym dostała zastrzyk energii. I pierwszy raz nie czułam się jakbym miała zaraz pęknąć, a ruchy Małego nie sprawiały mi bólu. Czułam się wyśmienicie!
- Już w porządku. - Odsunęłam się od Dimitra i gładząc Maluszka marszczyłam brwi zastanawiając się nad tym co przed chwilą zaszło.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Dimitri Nie Paź 16, 2011 7:03 pm

Widząc stan w jakim nagle znalazła się Yves wszystko trochę mi się pojebało i nie mogłem skoncentrować się na tym, co powinienem zrobić - no kurwa, nie byłem żadnym jebanym uzdrowicielem ani specjalistą od tego, co może dziać się kobiecie w ciąży, więc chyba miałem prawo czuć się zagubiony w całej sytuacji - ale doszedłem do jednego sensownego wniosku: woda o którą prosiła Ainsworth nie mogła najwyraźniej załatwić problemu. Jebany Sherlock ze mnie. Natychmiast odstawiłem szklankę i podszedłszy objąłem mocno Yves, by całkiem nie osunęła się na ziemię. Nie miałem pojęcia o co może chodzić i co się jej stało, aczkolwiek nie sądziłem, by był to odpowiedni czas na tego typu pytania. Po prostu widziałem, że było z nią kurewsko źle i to mi wystarczyło, żebym nie odsunął się od niej na krok. Wiecie, to naprawdę chujowe uczucie, widzieć jak któraś z tak bliskich ci osób cierpi, a ty nawet nie masz pierdolonej możliwości, żeby jej pomóc. Naprawdę zjebane. I doświadczałem tego w sumie po raz pierwszy w całym życiu. Znaczy dobra, było mi przykro (chociaż jednocześnie nie mogłem przestać się śmiać) jak kiedyś Cook rozjebał sobie nogę po pijanemu, a ja sam też byłem zbyt najebany, żeby mu pomóc, albo jak na jednej z ostatnich imprez rodzinnych na jakich byłem obecny Elisa trochę przegięła z winem, które ukradliśmy ze stołu i rzygała całą noc, ale to mimo wszystko nie było to samo. Nawet, kurwa, w najmniejszym stopniu. W ogóle ostatnio zupełnie nie mogłem się ogarnąć i czułem się przez to jak jakaś ostatnia pizda. Ciągle zastanawiałem się czego Yves chce, czego nie chce, czy narzucam się jej moim towarzystwem czy jeszcze, kurwa, nie. Ostatecznie, nawet jeśli w ogóle do niej nie przychodziłem i zajmowałem się przez cały dzień swoimi sprawami kończyło się na tym, że dziewięćdziesiąt procent moich myśli bezwiednie dotyczyło właśnie Ainsworth. No kurwa. Naprawdę mnie pojebało, ale nic nie mogłem na to poradzić. W każdym razie w chwili obecnej nie pozostało mi nic innego jak tylko trzymać Yves i gładzić ją po włosach, czekając, aż poczuje się lepiej.
- Jesteś pewna, skarbie? Co się stało? - zapytałem, gdy się ode mnie odsunęła, patrząc na nią z niepokojem. Czułem się kurewsko przytłoczony tym wszystkim, co się z nią działo. Bo jakby nie patrzeć, to pośrednio wszystko było moją winą, nie? Gdybyśmy nie wpadli na ten wyjebany w kosmos pomysł bycia fuck friends, to wszystko by się nie wydarzyło. Chociaż ciężko powiedzieć, że żałowałem naszego postępowania. Przynajmniej do czasu.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Yves Nie Paź 16, 2011 8:34 pm

To niesamowite uczucie gdy po tak długim czasie nagle, w ciągu sekundy, znika wszelakie napięcie, dyskomfort i człowiek czuje się lekki i pełen energii. Nie mogłam przestać się uśmiechać, czułam się cudownie. - Nie mam pojęcia o co w tym chodzi, ale od miesięcy nie czułam się tak dobrze. - Uśmiechnęłam się do Dimitra i wstałam, nie bez jego pomocy, najwyraźniej uznał, że mi odbiło lub jestem w jakimś szoku. Sama pewnie bym tak pomyślała na jego miejscu. - Naprawdę. - Zapewniłam go widząc jego badawcze spojrzenie i zmarszczki na czole, przejechałam po niem palcem wskazującym wcześniej składając usta w dziubek. Nie lubię tej jego badawczej miny, strasznie się wtedy krępuję i łatwiej się rumienię, co oczywiście nastąpiło w momencie gdy z czoła mój palec zboczył na jego policzek. Natychmiast zabrałam dłoń i splotłam ją z jej towarzyszką za plecami uśmiechając się nieśmiało po czy przeszłam koło Dymka by wreszcie napić się wody. Całe to zamieszanie strasznie mnie wysuszyło i czułam się jak po tygodniu na pustyni lub jak wtedy gdy jeszcze nie potrafiłam panować nad mocą (jakbym teraz potrafiła) i wypijałam basen wody dziennie. Pod ciekawskim spojrzeniem Dimitra nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Najpierw odłożyłam szklankę do zlewu, potem jednak uznałam że nadal jestem spragniona więc wyciągnęłam z lodówki butelkę wody, którą duszkiem opróżniłam z jednej trzeciej litra wody. Po chwili uznałam, że może będzie lepiej gdy przejdziemy gdzie indziej więc złapałam miseczkę z ciasteczkami i wręczyłam ją Lyytikainenowi po czym pociągnęłam go za rękę ku drzwiom wyjściowym.


/Gdzie Julia zechce /
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Czw Lis 10, 2011 5:33 pm

//////////

Parapet w kuchni był pożądanym miejscem do siedzenia, ale jakoś nigdy nawet nie chciało mi się o nie walczyć. No bez przesady. Tyłek mogłam posadzić nawet na kaktusie żeby tylko nie musieć zbytnio myśleć, wymyślać i zmyślać. No i jeżeli w grę wchodził jakikolwiek wysiłek fizyczny to naprawdę, na mnie nie liczcie. No, ale skoro weszłam do kuchni po 24 godzinach snu i zastałam ją opustoszałą postanowiłam sprawdzić czym te dziołchy się jarają chcąc siedzieć na tym całym parapecie. Najpierw jednak nasypałam jakieś śmieci do miski i chciałam je zalać mlekiem, no ale mleka nie znalazłam, więc pozostawała sucha karma. Podeszłam do parapetu i przesunęłam doniczkę. Niby gdybym odrobinę bardziej myślała to bym mogła ją zestawić, by mi nie przeszkadzała, ale niestety, podniesienie i przestawienie łączyło się z wysiłkiem fizycznym, o którym wcześniej była już mowa. No i nie ściągnęłam. No, ale przy wejściu na parapet zaczynały się schody. A właściwie, to bym się cieszyła gdyby się zaczynały, ale niestety ni chuja ich nie było widać. Musiałam jakoś z wyskoku posadzić tam tyłek, co w moim przypadku wydawało się rzeczą niemożliwą. Przecież ja po przejściu paru schodków nie potrafiłam złapać oddechu. A to mam jeszcze skakać! Ostatni raz skakałam z pięć lat temu, na wfie, potem załatwiłam sobie lewe zwolnienie. No, ale zacisnęłam mocno szczęki i się udało.
No i siedziałam. No kurwa. I co w tym fajnego? Nie ogarniam tego świata.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Zoja Czw Lis 10, 2011 6:07 pm

z łóżka

Nucąc pod nosem wpadłam do kuchni w zamyśle mając jedynie dopadniecie do lodówki, wywalczenie jakiegoś w miarę wyglądającego jogurtu, odnalezienia swoich zagrzebanych płatek w szafce w bardzo sekretnym miejscu i wyjście stąd. Stało się całkiem inaczej. Bowiem gdy tak sobie nuciłam, kręciłam tyłkiem i w ogóle cieszyłam się z faktu, że oto się wyspałam i to jeszcze u siebie, odkryłam, że nie jestem wcale taka samotna (osób mi nie znanych jakoś nigdy nie uważałam za towarzystwo, a za zwykłe tło, bo inaczej bym oszalała, bo chyba tylko w kiblu człowiek był tu całkiem sam, oby...), a oto znajduje się ktoś mi bardziej znany, mianowicie Barbara.
- I jeszcze może powiesz, że sama tam wlazłaś - rzuciłam ze złośliwym uśmieszkiem, przygotowując się na uroczą wymianę zdań. Pewnie w życiu byście mnie nie zmusili bym się do tego na głos przyznała, ale tak naprawdę lubiłam ją. Może lepiej szanowała. Fajnie było sobie czasem porzucać kąśliwe uwagi, zwłaszcza od czasów, gdy mi się Elisa poczęła staczać i staczać, a ja przecież z nią na dno nie pójdę.
Chudym zadkiem pchnęłam drzwi lodówki, by się zamknęły, gdy sama do stołu niosłam jogurt naturalny, reszty soku pomarańczowego(tu wiecznie tylko taki był i jeszcze z miąższem w środky) i pomidora, którego to niestety musiałam się pozbyć. Postawiłam to wszystko na stole, zakręciłam się przy ekspresie do kawy i znów zwróciłam się do Barbi. Patrzcie jaka, parapet zajęła.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Czw Lis 10, 2011 6:58 pm

- Wiesz, że nucenie jest pierwszym syndromem objawów nadpobudliwości umysłowej prowadzącej w konsekwencji do śmierci? - zapytałam od razu widząc i, o zgrozo!, słysząc nadejście Zoi. Znaczy, niby nic nie miałam do akurat jej śpiewu. Głos miała niezły, w dodatku ulepszony poprzez te całe talentowe sterydy, więc na to się skarżyć nie mogłam. Skarżyłam się na samo nucenie. Jak ktoś w ogóle kiedykolwiek może mieć ochotę na nucenie? Przecież to takie bezsensowne jak nakładanie opasek na włosy tak żeby grzywka i tak opadała na czoło. No sorry. Powiedzcie wy mi proszę jaki sens jest używanie opaski jak w ogóle nie chce się żeby trzymała włosy? Kurwa. Niepojęte. Ale już dawno pogodziłam się z faktem, że świat jest jednak dziwny.
Co do tego twierdzenia o śmierci, to oczywiście, że zmyślałam. Nie miałam ani sił ani ochoty by w jakimkolwiek wypadku zapamiętywać takie bzdury. Choć nie przeczę, że jeżeli Zoja będzie w dalszym ciągu przy mnie nucić to ją jednak doprowadzi ją do śmierci. Powodzenia Zoja. Ariwederci i mersi. Jestem nogą z języków obcych, sorry. Na całe szczęście nie jestem nogą w rozmawianiu z innymi. Chodź zazwyczaj udaję, że nie słyszę jak ktoś do mnie mówi w miejscu publiczym i odchodzę dalej, albo udaję ścianę (to też działa), to dzisiaj postanowiłam zafundować sobie miłą pogawędkę z Zoją. Znaczy miłą w nie do końca takim znaczeniu.
- Pfff, sama, a od czego mam latynoskich sługusów przenoszących mnie z miejsca na miejsce? No przepraszam, ale sorry. Wolnego im dzisiaj nie dawałam, to mnie i tu wsadli. A ty co za żółwie żarcie zamierzasz wpierdalać? - zapytałam wystraszona tym co widzę przed sobą. Gdybym miała wymienić najbardziej znienawidzone przez siebie potrawy to z pewnością znalazłyby się tam takie coś jak jogurty naturalne, pomidory i soki z miąższem (plus jeszcze wątróbka, ale Zoja jej akurat nie zamierzała wchłaniać). Mleko mogłam znieść, ale na samą myśl o jogurtach, o maślankach i o innych dziwactwach mnie skręcało. A pomidory, o kurwa, przecież to zamach na ludzkość jest. Kiedyś miałam zabawkę - szklanego pomidora - i zawsze odgrywał on rolę złoczyńcy. - Zaraz się porzygam - stwierdziłam i wydałam z siebie dosyć realistyczny odgłos. Ciekawe co by było jakbym na serio puściła pawia do doniczki? Hm.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Zoja Czw Lis 10, 2011 8:13 pm

She was a fast machine, she kept the motor clean,
She was the best damn woman that I'd ever seen
She had the sightless eyes, tellin' me no lies,

itd
W kółko, ale to w kółko ta piosenka nie dawała mi spokoju. Nawet kiedy analizowałam czy bardziej mam ochotę wypić jogurt czy sok, a może tylko kawę i starałam się przez ten ważny moment zlekceważyć otoczenie, utwór w kółko odtwarzał mi się w myślach. I tylko mi! Byłam z siebie taka dumna, że już niekontrolowanie nie wychodziłam poza ramy własnego słuchu z iluzjami dźwiękowymi. W końcu postawiłam na ambitne śniadanie złożone z jogurtu i płatek, które to podkrakłam z miski Barbie, bo jak szaleć to szaleć i poza tym ten leniuch nie miał szans w starciu z nowonarodzną mua, która to dopiero powstała z łóżka po zdrowych dwunastu godzinach snu, znaczy pewnie to za dużo, ale jeśli dorzucimy do tego fakt, że przez poprzednie dwie nocki spałam po jakieś dwie godziny, nagle te dwanaście godzin wydaje się tak marną ilością, że szkoda gadać. Więc nie mówmy.
- Powiadasz, że umrę od okazywania zadowolenia z życia? Hm hm, ciekawe nie powiem - rzuciłam, ładując dupę obok niej i beztrosko szczerząc zęby, gdy jednocześnie zatapiałam łyżkę w kubeczku. A niech się wkurza, mam to gdzieś. - Może jednak chcesz trochę? - podsunęłam jej łyżkę pod nos, ale zaraz zabrałam, bo wiadomo czy zaraz jednak nie rzygnie? Wszak taki wysiłek siedzieć prosto i nie wyglądać jak siedem nieszczęść. O właśnie. - Wiesz dziewczyno kompletnie o siebie nie dbająca, że dzisiaj wyglądasz jakby to określić? W miarę? - Przekrzywiłam głowę, cały czas trzymając w buzi łyżkę. - Może sługusy cię nie poznały i po prostu poszły szukać, podróbkę zostawiając tutaj? - podsunęłam, prostując nogi i wyciągając je przed siebie. Jakieś takie krzywe, oceniłam po czym z powrotem zgięłam je w kolanach co by umożliwić przejście. Jakaś taka wyjątkowo miła dla świata dzisiaj byłam.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Pią Lis 11, 2011 11:06 am

- Nie nazwałabym nucenia okazywaniem uczuć, raczej jakimiś okropnymi torturami, którymi chcesz mnie zmusić do powolnej śmierci w męczarni - jęknęłam krzywiąc się okropnie. Nie żeby przeszkadzała mi wizja mojej śmierci, była nawet kojąca. Ale na pewno nie w ten sposób. Jak już bym chciała jakoś umrzeć to bym przedawkowała jakieś prochy z alkoholem. Albo w sumie mogłabym zrobił własną laleczkę voodoo i zafundować piękny widok dla tych ludzi, którzy mnie odnajdą. Taki pokój pełen krwi. Ekstra sprawa. Jakoś nigdy nie miałam okazji oglądać wielkiej ilości krwi na żywo, ale w filmach to zajebiście wyglądało. Z chęcią dogryzłabym komuś kto by musiał po mnie sprzątać podczas takiej śmierci. Gorsza sprawa gdy teraz mi ktoś próbuje dogryźć. A z pewnością właśnie tak chciała zrobić Zoja. Czasami była tak irytująca, że aż żal dupę ściskał i przez tydzień musiałam znosić zatwardzenie. Nic miłego. Dlatego lepiej ogólnie jej unikać, chyba, że naprawdę nie masz ochoty nigdzie się chować czy uciekać. Jak ja. - Spierdalaj - mruknęłam na jej propozycję. Odruchy wymiotne już mi minęły, przynajmniej na razie. Nie obiecuję, że nie powrócą. Zwłaszcza jeżeli Zoja dalej będzie walić takie rzeczy do mnie. - Wiesz, bo akurat się umyłam, miło nie? Muchy za bardzo się mnie czepiały to się w końcu zdecydowałam. Czasami nadchodzi taka konieczność, czaisz nie? - Nie sądziłam by pojmowała to w ten sam sposób co ja, ale jej strata. Pewnie ten czyścioszek mył się codziennie, marnując wodę. Czasami nachodziły mnie myśli, że idealnie pasowałabym do średniowiecza, gdzie myło się raz na pół roku. To były moje czasy, definitywnie. - Myślisz, że jak sługusy mnie gdzieś zaniosą to pozwalam im z sobą zostać? Wysyłam ich na jakieś zwiady, żeby mi dupy nie zawracali tak jak ty teraz.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Zoja Pią Lis 11, 2011 3:45 pm

Rzuciłam jej spojrzenie znad wysoko uniesionych brwi, obrazujące jak bardzo mi jej żal z tymi jej trochę tłustymi włosami i postawą jak ja bardzo świat mam w dupie. Siostro nie oszukujmy: świat tak samo miał w dupie ciebie. Doprawdy czy ona sobie wyobrażała, że gdybym już ją miała uśmiercać poprzez muzykę wybrałabym aż tak słabą metodę? Naprawdę? I ona podobna należała do grupy moich jako takich znajomych, no i dobra, że z powodu wspólnych znajomych, ale jednak kiedyś całkiem często miałyśmy przyjemność pokazywać sobie jak bardzo się nie lubiłyśmy.
- Zawsze sądziłam, że jęki potępionych wraz z paznokciami ryjącymi po tablicy byłyby lepsze na tę okazje, ale specjalnie dla ciebie zmienię w kajecie ten zapis. - Wzruszyłam ramionami, wracając do zwykłego wyrazu twarzy i zajadania się jogurtem. Kawa już dawno była gotowa, ale to wiązałoby się z powstaniem z parapetu. Mogłam gadać co chciałam, ale też byłam leniwa. Skrzywiłam się. Byłam wrażliwa na dźwięki, a ona tak paskudnie mówiła.
- Czaję - burknęłam. - A ty używasz za dużo nie co też świadczy o poziomie twojej wypowiedzi - To wszystko przez Kostka i Elliota. Nasłuchałam się od nich mądrości i powtarzałam. - Nieważne, pewnie to dla ciebie zbyt duży wysiłek pojąć co mówię. - Zwłaszcza, że jak burczałam pod nosem to po rusku.
- Czy to była obelga? - Rozbawiony uśmieszek cisnął mi się na usta. - Doprawdy już zapomniałam, że nawet porządnie pocisnąć człowiekowi nie umiesz. - Kubeczek był pusty, więc jednak zeskoczyłam z parapetu, a raczej się z niego zsunęłam, bo to dla mnie żadna wysokość była. Wywaliłam grzecznie wszystko do kosza. Jedna łyżeczka w te czy we twe, nic się nie dzieje. - To co? Teraz nadmiesz się jaka to jesteś chodząca panna wyjebane na wszystko czy masz też coś w zanadrzu do robienia w czym jesteś dobra? - Odrobinkę przechyliłam głowę, zastanawiając się czy warto zostać, czy też pora by spadać na jakieś durne zajęcia. Kto to wymyślił w ogóle?
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Sob Lis 12, 2011 9:30 am

Zawsze sądziłam, że inaczej postrzegam świat od zwykłej, typowej szesnastolatki. Typowa szesnastolatka z zasady jest przewrażliwiona na swoim punkcie i w każdej minucie daje to po sobie poznać. Przed sobą miałam doskonały przykład Zoi. Przykład do tego stopnia mnie w tej chwili zaczął wkurwiać, że o dziwo postanowiłam nawet ruszyć swój tyłek, z dosyć wygodnego miejsca jakim był parapet. Zeskoczyłam, chwiejąc się trochę, bo nigdy jakoś idealnie równowagi utrzymać nie potrafiłam. Pewnie gdybym umiała posłałabym Zoi pełne litości spojrzenie, ale niestety nigdy nie ćwiczyłam takiej umiejętności, bo mi się nie chciało. No sorry.
- Sorry Zoja, ale muszę cię zawieść. To nie była obelga. Jesteś za głupia na jakiekolwiek obelgi, więc zwyczajnie je sobie odpuszczę. Nie będę ci robić przykrości. Patrz jaka miła jestem. - Nie byłam miła. Byłam jak zwykle zmęczona i nie miałam ochoty na jakiekolwiek wysiłki umysłowe, które wyraźnie trzeba było wykonywać rozmawiając z tą cizią. Podeszłam do niej na chwilę stojąc bez ruchu, a potem szybko wyciągnęłam rękę by zabrać jej włos leżący na jej bluzce, czy co to było. - A to na pamiątkę - oznajmiłam, by potem spokojnym krokiem się oddalić z miejsca zbrodni i znaleźć spokojniejsze miejsce na lenienie się. Albo przynajmniej takie, w którym nie było Zoi.

/poszła
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Zoja Sob Lis 12, 2011 11:12 am

Przygryzłam wargę. Tak się miało skończyć? Miałam czekać aż mnie coś zaboli by poprzysiąc zemstę i nękać ją swymi zdolnościami? Też mogłam pokazać co potrafię, ale musiałam czekać, bo przecież nie mogłam jej kusić by serio użyła tego co tam zabrała. Ona i jej pieprzone laleczki. I ta postawa patrzcie jaka jestem w chuj dorosła. Japierdolę, od czegoś jest wiek nastoletni, a nie żeby na starość żałować (o ile przez te swoją postawę dożyje starości, a nie złapie ją jakiś pierdolony zawał - a niech się tak stanie, z powodu tego jej życia), że się nic głupiego nie zrobiło. No nic. Wypiłam kawę, zastanowiłam się co mogłaby z takim włosem zrobić i czy dałoby radę go odzyskać, a potem sobie poszłam, podręczyć innych swoją irytującą postacią, bo czemu by nie? Wszak ze mnie taki smarkacz i mi wolno, a Barbi niech się wypcha.

końcówki jak i cała zojka są do dupy
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Nie Lis 13, 2011 9:45 pm

/spiżarnia

- Ja wcale nie twierdzę, że zamieniasz się w złego nieczłowieka. Nieczłowiek może być równie dobrze dobry jak i zły. Wszystko zależy od podejścia. Czyli mam rozumieć nie przejmujesz się swoją przemianą? I bardzo dobrze. Tak trzymaj. Ja też się nie przejmuję, że powoli zamieniam się w sofę, na której leżę przez pół dnia - mówiłam do Leviego idąc korytarzem i żywiołowo przy tym gestykulując, machając na prawo i lewo swoją ręką w słoiku. W sumie jacyś ludzie szli korytarzem i niezbyt na mnie patrzeli, gdy tak machałam swoim kikutem. Chyba nawet jedną taką osobę walnęłam, ale chuj jej do tego co robię. Powinna współczuć takiej inwalidce jak ja, a nie krzywo patrzeć. Całe szczęście droga do kuchni wcale nie była długa. W zasadzie to było parę kroków.
Miałam nadzieję tylko, że nie będzie w niej Zoi, którą ostatnio tu zostawiłam w dosyć niedobrym humorze. Choć, pewnie i tak by mi różnicy nie zrobiło jakby była. W tej chwili miałam niezłą broń w garści. A raczej ta broń miała moją garść. Mniejsza z tym i tak by zabolało gdybym tak jej przypierdoliła. Uwaga, staję się niebezpieczna! I to bardzo. Zbliżanie do mnie grozi już nie tylko śmiercią z powodu niezbyt przyjemnych zapachów, ale również z powodu niebezpieczeństwa rozwalenia głowy o kawał niezłego szkła.
- No to szukaj masła - poleciłam Leviemu. No sorry, ze swoją ręką za wiele bym się nie naszukała. Raczej porozwalała wszystko w lodówce czy gdzie trzymają masło. A skoro to i tak była wina chłopaka, to chociaż mógłby pomóc mi się uwolnić. Levi wyglądał na raczej takiego bezproblemowego, to miałam nadzieję, że nie będzie jęczał. - Myślisz, że zostanie mi jakaś blizna lub ślad? - zapytałam siadając przy stole. Oparłam łokcie o blat, głowę podparłam na jednej ręce, a drugiej uważnie się przyjrzałam. Na serio śmiesznie wyglądałam. Jak jakiś kapitan Hak.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Levi Pon Lis 14, 2011 6:25 am

/spiżarnia

O ludzie, jakie to... mądre! Odkrywcze! Inspirujące! Kto by pomyślał, że w spiżarni można znaleźć taką skarbnicę współczesnej, ale przy tym jakże praktycznej i prostej filozofii? Przytaknąłem entuzjastycznie Barbie, oczami wyobraźni już widząc obraz, jaki miałem zamiar narysować. Barbara zstępuje z niebios, niczym jakiś anioł, w jednej dłoni trzyma słoik dżemu (albo słoik dżemu trzyma jej dłoń, jeszcze się nie zastanowiłem dokładniej nad tym aspektem...), w drugiej zaś dzierży tabliczkę z napisem "nie przejmuję się, że będę sofą". Tylko najpierw przydałoby się uwolnić moje natchnienie ze szklanego więzienia, nie?
- Sorry, to był niekontrolowany odruch! - usprawiedliwiłem Barbie, gdy ta walnęła jakiegoś przechodnia. Zdziwiło mnie, że sama nie przeprosiła, ale... ach, najwidoczniej była tak cierpiąca, że przez nachodzące na siebie fale bólu nie potrafiła do końca uświadomić sobie otaczającej jej rzeczywistości! Spojrzałem na nią z współczuciem.
- Masło, właśnie! - Prawie podskoczyłem, kiedy przypomniałem sobie cel naszej wędrówki do kuchni. W dwóch susach podbiegłem do lodówki, prawie wyrwałem drzwi z zawiasów z tego przejęcia, po czym przystąpiłem do penetracji wnętrza. O, warzywka. Kalafiorek na przykład. Bardzo smaczny - chociaż w sumie wolę brokuły. Brokuły kojarzą mi się... nie! Masło!
Pożądany obiekt leżał, brutalnie wciśnięty gdzieś w kąt. Chwyciłem go prędko i podszedłem z dumą do Barbie. Misja zakończona, Barbara będzie żyć!
- Nie znam się na bliznach - powiedziałem z namysłem. - Ale przynajmniej nie trzeba będzie ci nic odcinać, nie?
Usiadłem obok dziewczyny i podsunąłem jej masełko, co by biedna nie musiała po nie sięgać.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Pon Lis 14, 2011 7:53 pm

On na serio był z lekka za bardzo nadpobudliwy i musiałam stwierdzić, że przy dalszym poznaniu było jeszcze gorzej. Może bym i się wkurwiała jego chaotycznym zachowaniem, chwilami zacinania się, chwilami słabości, w czasie których przepraszał obcych ludzi. Ale się nie wkurwiałam, bo najzwyczajniej w świecie czasami dochodziłam do wniosku, że energiczność u innych osób może być naprawdę na moją korzyć. Bo gdyby mi ktoś kazał przynieść masło to jedynie pokazałabym mu goły tyłek, w który może mnie pocałować. A on bez szemrania odszukał obiekt i jeszcze mi go przyniósł. Jeżeli tak dalej pójdzie, to może raz wymsknie mi się 'dziękuję'. Ale na pewno nie teraz.
- Mogła by zostać blizna. Może dzięki niej zapamiętałabym ten dzień, zapamiętała to, że nie wkłada się rąk do słoików i może dzięki temu też bym zapamiętała ciebie i twoje imię. Same superlatywy. Poza tym blizny są naprawdę ładne, nie uważasz? - zapytałam. Sama nie wiedziałam, czy to co mówiłam, do końca było normalne, ale ja całkiem normalnie czułam się to mówiąc. Bo gdy widziałam u kogoś jakieś blizny to mogłam na nie patrzeć godzinami. Przyglądać się, a potem nawet zainteresować się skąd się one wzięły, choć zazwyczaj trudno zaobserwować u mnie jakiekolwiek objawy tego, że się czymś interesuje. - Masz jakieś blizny? - zapytałam Leviego. Z takim usposobieniem pewnie miał ich wiele. Wcale bym się nie poczuła nieswojo gdyby nagle mi się zaczął nimi chwalić. Wręcz przeciwnie, właśnie taki cel miało moje pytanie.
Sięgnęłam po masło i nabrałam odrobinę na wolną rękę, by następnie wysmarować sobie tą drugą. Może dla niektórych mogłoby się to wydawać obleśne, ale dla mnie było spoko. Nawet przyjemne uczucie. Taka zimna konsystencja, zupełnie jak jakiś krem. Ciekawe czy ma jakieś właściwości... Uuu, pewnie właściwości natłuszczające. W sumie nigdy jakoś nie myślałam o sobie jako o tłustej, ale jakby się zastanowić, to odrobina więcej tłuszczu nigdy nie zaszkodzi. Lubiłam gdy chłopcy mieli trochę tłuszczyku. Levi nie miał tłuszczyku. To mi się nie podobał. Podobało mi się jedynie jego zaangażowanie.
- A! Mam cie chuju! - wrzasnęłam nagle wyciągając rękę ze słoika. Miałam taką zadowoloną z siebie minę jak jeszcze nigdy. - Patrz! - pomachałam przed chłopakiem wybrudzoną ręką strącając jakieś resztki na jego ubranie i włosy. - Udało się.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Levi Pon Lis 14, 2011 9:16 pm

Usłyszawszy słowa Barbie, zamachałem nogami pod stołem, szczerząc się do niej wesoło.
- Czyli mimo wszystko chcesz mnie zapamiętać. Miło! - Pokiwałem głową, po czym zmarszczyłem brwi na stwierdzenie, że blizny są ładne. W moim poczuciu estetyki jakoś się nie mieściły, ale... Mnie to oceniać? Już starożytni mawiali, że o gustach się nie dyskutuje, a z takimi starociami to się lepiej nie kłócić. - No ale wiesz, to chyba nie jest dobry sposób do zapamiętywania. Jakbyś miała za każdym razem, gdy stanie się coś ciekawego, zdobywać bliznę, to w końcu...
Podrapałem się po głowie, popadając w chwilową zadumę. No właśnie, co w końcu? Skoro dla Barbie blizny są piękne, to co mi do tego, jak wygląda? Zatem ostatecznie tylko wzruszyłem ramionami, bo jak się tu werbalnie produkować, skoro żadnego pomysłu na poruszającą przemowę nie ma.
Uśmiechnąłem się w reakcji na pytanie dziewczyny i poderwałem koszulkę do góry, poddając jej do inspekcji wyblakłą bliznę, swym kształtem zadziwiająco przypominającej żelazko. W sumie, podobieństwo było całkowicie nieprzypadkowe.
- Chcesz usłyszeć historię? - zapytałem, obciągając koszulkę, ale bynajmniej nie zamierzałem czekać na jej odpowiedź. Jeszcze powie, że nie i co wtedy? - Miałem z siedem lat może. Biegałem po całym domu, mama akurat prasowała, tata zdążył tylko krzyknąć "niet lopen, moeder houdt ijzer!" no i... wrzasku było sporo. To znaczy, ja po męsku cierpiałem w milczeniu, mama wrzeszczała.
Tak się pogrążyłem w sentencjonalnym wspominaniu beztroskich, dziecięcych lat, że fakt wyswobodzenia dłoni Barbie jakoś umknął mojej uwadze. Gdyby nie tryumfalne "mam cię chuju!", zapewne bym tego w ogóle nie zarejestrował. Spojrzałem na Barbie przytomniej i zademonstrowałem swoją aprobatę, pokazując dwa uniesione kciuki.
- Nie ma mocnych na masło! - podsumowałem całą sytuację, po czym westchnąłem ciężko. - Się zmęczyłem tym siedzeniem.
I czym prędzej poderwałem się z miejsca.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Wto Lis 15, 2011 3:51 pm

- ... to w końcu cała bym się pokryła bliznami i przestałabym zapamiętywać, która do czego się od nosi, albo zaczęłam bym je mylić - dokończyłam za niego, bo biedaczek chyba nie potrafił się wysłowić. Albo potrafił, ale uznał, że ta oczywistość jest tak oczywista, że nie warto jej mówić na głos. A ja teraz jednak mówiłam na głos, czyli oczywistość nie była dla mnie oczywista i się jedynie wygłupiła. No to co. Mi to nie przeszkadzało. - Takie coś jest możliwe, ale to nie zmienia faktu, że blizny są fajne. A ja jak na razie mam jedynie blizny po ospie - westchnęłam. Pewnie gdybym była choć o ciut większą fanatyczką blizn to bym spróbowała rozważyć ewentualność zamierzonego ich zdobycia. Ale ja chyba byłam zbyt leniwa by nawet myśleć o cięciu się. Tną się nastolatki z problemami. Ja nie miałam chęci na problemy i takich nie miałam.
Chyba muszę przyznać, że coraz bardziej zaczynałam lubić Leviego. Był taki jak Majk w sumie, też nie do końca do ogarnięcia, ale nie trzeba było się przy nim zbytnio wysilać. Wystarczyło jedynie oddychać i od czasu do czasu coś powiedzieć. Poza tym przy zapoznawaniu się z nich żarłam dżem, to musiało dobrze wpłynąć na moje odczucia, i dobrze mi się kojarzyć. Więc Levi miał szczęście. I jak mówię, że zaczynam go lubić to wcale nie chodzi o to, że podoba mi się jego blizna. No może trochę.
- Zajebistaaa - przyznałam zachwycona uważnie ją oglądając, ale ku mojej rozpaczy szybko ją schował. No ja rozumiem, że oglądanie w taki sposób chłopaka w miejscu publicznym może być różnie zinterpretowane, ale ja chciałam jeszcze. - Na serio nie płakałeś czy ściemniasz? Jak byłam mała i kropla wrzątku spadła mi na stopę to rozpaczałam cały dzień i kazałam siebie nosić, bo mnie stopa bolała. No ale racja, ja jestem mimo wszystko dziewczyną... To ściemniasz czy nie? - zapytałam jeszcze raz, a potem również wstałam od stołu by jednak pójść do zlewu i umyć swoją nieszczęsną łapkę. Choć tak bardzooo mi się nie chciało. No, ale wstałam podeszłam do kranu i puściłam strumień ciepłej wody. Czasami miałam taką zawiechę, gdy coś myłam pod kranem, że potrafiłam chwilę stać w bezruchu i gapić się na płynącą wodę. Na całe szczęście nie tym razem, choć i tak strasznie ociągałam się zmywając masło.
- Jak można zmęczyć się siedzeniem? - zapytałam zdziwiona rewelacja jaką usłyszałam. - Znaczy niby można, ja się często męczę siedzeniem. Ale nie wmówisz mi, że stanie jest mniej męczące! - stanowczo oznajmiłam wycierając dłonie w spodnie, bo nie chciało mi się szukać szmatki. A potem założyłam ręce na piersi i czekałam na wyczerpującą odpowiedź.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Levi Wto Lis 15, 2011 6:59 pm

Czyli, jakby nie patrzeć, w takim wypadku blizny nie spełniałyby już swojej funkcji. Co w sumie sprowadza się do prostego wniosku - szramami winniśmy celebrować tylko najważniejsze przeżycia, albo w ogóle nie bawić się w samookaleczenie, bo z tego są same problemy. W sumie, mnie to nawet pasuje, zabawy z żyletkami raczej nie są w moim typie. Nie, ja to prędzej spróbowałbym utrwalać wspomnienia... za pomocą jakiegoś albumu-wyklejanki. No, to nawet dobry pomysł jest!
- Pisałaś kiedyś pamiętnik? - zapytałem nagle, chociaż właściwie nie musiałem. Barbie nie wyglądała na taką, co lubi uzewnętrzniać się w różowych notesikach, ale w dziesięciu z piętnastu kreskówkach, które oglądałem, główny bohater na własnej skórze przekonywał się, że nie wolno oceniać po pozorach. A ja - na szczęście! - zawsze brałem sobie mądrości płynące z wytworów popkultury do serca.
Nie zaprzeczę, że komplement Barbie mnie zaskoczył. Ale mile zaskoczył! Za młodu biegało się trochę na wpół nago i zazwyczaj ludzie nie reagowali tak entuzjastycznie na ślad po żelazku. Właściwie, to najczęściej słyszanym przeze mnie epitetem dotyczącym owej pamiątki było "szpetne!". A tu nagle się dowiaduję, że moja szrama jest zajebista!
- Nie, no co ty - powiedziałem, uśmiechając się szeroko. - Pewnie z drugiego końca ulicy było mnie słychać. W sumie, za wiele nie pamiętam, bo chyba zaraz jakoś po tym zemdlałem. A powiedziałem, że nie wrzeszczałem, bo... - Zmarszczyłem brwi, chwilę nad tą sprawą dumając, po czym spojrzałem poważnie na Barbie. - Ale wiesz, ja nie zmyślam. Tylko konfabuluję. Ale to diagnoza sprzed trzynastu lat, więc pewnie jednak zmyślam.
Podszedłem do blatu za dziewczyną i bezmyślnie złapałem pierwszą rzecz, jaka wpadła mi w dłonie (okazało się, że to młody pomidorek), po czym zacząłem nią podrzucać. I nie za bardzo wiedziałem, jak odpowiedzieć Barbie, bo raczej... no, chyba pod parowa względami różniliśmy się diametralnie, więc raczej by nie zrozumiała. Ale spróbować można, prawda?
- Mnie bardziej męczy nicnierobienie, niż praca - stwierdziłem filozoficznie, po czym przerzuciłem warzywo do drugiej dłoni.


Ostatnio zmieniony przez Levi dnia Sro Lis 16, 2011 3:39 pm, w całości zmieniany 1 raz
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Barbie Sro Lis 16, 2011 3:35 pm

Nie zamierzałam odpowiadać na to pytanie. Zamiast tego spojrzałam na Leviego znacząco. Znacząco oczywiście w negatywnym sensie. Chyba podczas naszej rozmowy Levi zdążył zauważyć, że nie należałam do osób, które prowadzą pamiętniki. Wręcz przeciwnie. Należałam do osób, które gardzą osobami, które piszą pamiętniki. Jaki to w ogóle ma sens? Kto w ogóle ma tyle siły by pisać coś tak bezsensownego? Nie miałam pojęcia. Przecież jakbym nawet coś napisała, to pewnie nie dałabym komukolwiek przeczytać, a samej też nie chciałoby mi się czytać. Podsumowując, pisanie pamiętnika to jedna wielka bezsensowność, którą oczywiście moja podrzucona siostra namiętnie uprawiała. Całe szczęście, że Nibiru jest od niej całkiem inna. Odkąd w sumie więcej czasu z nią spędzam to muszę przyznać, że serio żałuję, że ją rodzice zgubili w szpitalu. Z nią bym przynajmniej nie miała takich męczących zatargów jak z Jelonką. Kurwa, raz niechcący wyrwałam parę stron z jej pamiętnika, bo nie miałam na czym porysować. Jako dziecko jeszcze miałam chęci na rysowanie. Ale ona zamiast zachować się normalnie, to nawrzeszczała na mnie. Właśnie za to ją nienawidzę.
- Hehe, śmieszna historia. Masz takich więcej? - zapytałam z nadzieją nadal się śmiejąc. Nie był to szyderczy śmiech, ale całkiem normalny, więc miałam nadzieję, że Levi nie pomyśli sobie, że się z niego śmieję. Choć nawet jakby pomyślał to bym się nie przejęła. Co mnie w sumie obchodzi, czy ktoś jest na mnie obrażony czy nie. Mi się przygoda z żelazkiem podobała. - Każdy lubi to co lubi, co się będziemy kłócić. Jakbyśmy chcieli tego samego to by dopiero był problem. A tak? Tak możemy się przeszkód podzielić. Ty coś robisz ja z tego korzystam i nic nie robi. Fajna sprawa to dzielenie.
Nieee, wcale właśnie nie próbowałam go wrobić w robienie dla mnie. Ale wracając do tematu niewolnictwa... Hehe.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Levi Sro Lis 16, 2011 7:54 pm

No i to spojrzenie wystarczyło mi za odpowiedź. Wzruszyłem ramionami, bo ponoć głupich pytań nie ma. Najwidoczniej jednak Barbie miała trochę inne zdanie na ten temat, ale się przecież nie będę z nią kłócił! Z niewiadomych powodów w Rezydencji było całkiem sporo ludzi, którzy niespecjalnie mnie lubili, a mnie zależało, by to mało sympatyczne grono nie powiększyło się o kolejną duszyczkę. Co prawda, nie sądziłem, by dziewczyna znienawidziła mnie z tak prozaicznego powodu, ale kto tam wie...?
- Ja tam za bardzo nie pamiętam, żeby było śmiesznie - wyznałem po krótkiej chwili zastanowienia, ale ostatecznie też się uśmiechnąłem. - Z drugiej strony, od tamtej pory rodzice nie pozwalali zbliżać mi się do żelazka, czyli prasować nie muszę. Teoretycznie nie mogę też dotykać nożyczek, porcelany i kleju. Zmywać mi zabronili, odkąd prawie spaliłem dom. - Pokiwałem mądrze głową, obracając pomidora w dłoniach. - Bo widzisz, nie zauważyłem, że zamoczyłem przedłużacz. Było sporo dymu.
Ach, wspomnienia. Aż żałowałem, że jednak nie pisałem pamiętnika. Byłoby co zostawić w spadku potomnym. Ba, moje przeżycia mogłyby nawet posłużyć dla celów naukowych! Istne kompendium wiedzy na temat "jak nie należy obchodzić się ze sprzętami domowymi". Gdyby tak każdy chociaż przejrzał ową hipotetyczną książkę, zapewne ilość drastycznych w skutkach wypadków znacznie by spadła. Z drugiej strony, gdyby wszyscy wiedzieli o moich destrukcyjnych skłonnościach (ale samo tak wychodzi, przysięgam!) to pewnie mało kto wpuszczałby mnie do swojego mieszkania. Może więc jednak lepiej, by pozostało to tajemnicą.
- Ale to nie jest dzielenie - zauważyłem, unosząc brwi. - Musiałabyś coś zrobić dla mnie w zamian, inaczej to zwykłe wyzyskiwanie. Co lubisz robić?
Oczywiście, założyłem, że dziewczyna z czystej niewiedzy zasugerowała taki... cokolwiek niesprawiedliwy podział obowiązków. Ale skoro już ją uświadomiłem, to powinniśmy szybko dojść do porozumienia.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mała Kuchnia - Page 7 Empty Re: Mała Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach