Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zagubiony korytarz

+4
Janek
Sybilla
Napoleon
Mistrz Gry
8 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Zagubiony korytarz Empty Zagubiony korytarz

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 31, 2011 7:56 pm

Zagubiony korytarz Wielka-cisza
Taki, na który trafiasz przypadkiem w nocy, gdy wędrujesz na wyżerkę o północy.
Nie wiadomo dokąd prowadzi bo i nikt się tam zbyt daleko nie zapuszcza.
Podobno Pouch trzyma w pokoju na samym końcu swego pupilka... Cerbera.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Pon Sty 31, 2011 8:10 pm

/pokój Ziemi i coś co było później

Ludzie to hipokryci. Jeżeli nie lubią ciemności, dlaczego godzą się na życie w takim klimacie, gdzie ciemność to rzecz powszednia? Przynajmniej przez jakiś czas. Nie przeszkadza mi półroczna noc, która naciera na Skandynawię, dlatego nigdy nie usłyszycie, bym jęczał z tego powodu. Prawdę mówiąc, rzadko kiedy jęczę. A gdy już to robię, to wyłącznie w głowie. Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem zamiast leżącej nago Earth zobaczyłem tylko ciemność. Nie, żebym myślał tylko o tamtej. Tylko właśnie sobie uświadomiałem, że tracę przyjemny wieczór na rzecz... no właśnie. Pojawiłem się znikąd tuż za dziewczyną o ciemnych puklach. Trudno było ją złapać, bo zazwyczaj była niewidzialna. Należą mi się brawa za wytrwałość. Oceniając z tyłu jej sylwetkę, dałbym dziesięć. Lubię długie ciemne włosy, latynoską urodę i kobiecość ukrytą za wyszukanymi sukniami.
-Więc, finalnie udało mi się odkryżc sekret panny Sybilli.- oświadczyłem półgłosem, powoli ważąc słowa. Oparty o ścianę korytarza oglądałem jej reakcję na moje niespodziewane słowa. Ciekawe jak szybko się zirytuje.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Pon Sty 31, 2011 8:34 pm

[gdzieśtam z Aną]

Tajemnica. Czy jest coś lepszego niż odkrywanie tego, co zakazane? Czy warto zadowalać się pospolitością, zamiast sięgać po coś, co nieosiągalne dla tych o małej wyobraźni, którzy skupiają się jedynie na tym co łatwe i proste?
Ależ oczywiście, że nie.
Ja jestem stworzona do wyższych celów. Owszem, było kilka osób, które może i bym łaskawie zaliczyła do tej kategorii. Garść. Odrobina. Zliczona na palcach jednej ręki, raczej nie więcej.
Reasumując - chciałam odkryć niezgłębioną tajemnicę. Cóż też kryje się za złowrogimi drzwiami madmoiselle Pouch? Czyżby to rzeczywiście Cerber, jak mówią? Nie, niemożliwe. Rozwiązanie jest najprostrze i najbanalniejsze. Ale to odkrywcy zbierają laury. A prawdę można ubarwić, czyż nie?
Usłyszałam głos. Dziwnie znajomy. Ułamek sekundy wystarczył na szybkie zwrócenie głowy w stronę intruza.
- A ty co tu robisz? - spytałam, nie racząc całkowicie się odwrócić. Głowę trzymałam hardo w górze, bez żadnych zahamowań wbijając wzrok ciemnych oczu w źrenice Napoleona.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Pon Sty 31, 2011 9:03 pm

Dobre pytanie. Co też ja tu robiłem. Zrezygnowałem z przyjemnie zapowiadającego się wieczoru z Ziemią, na rzecz niemiłej mi Sybilli. Kuszę los wchodząc butami w życie tej kobiety. Ale bynajmniej nie robiłem tego nieświadomie. Musiałem znać możliwe konsekwencje swych czynów, dlatego zanim coś powiedziałem czy zrobiłem, musiałem najpierw sobie to wszystko poukładać w głowie. Teraz jeszcze miałem możliwość odwrotu. Ale niestety, nie jestem jednym z tych, którzy się wycofują już na starcie. Może działania są przemyślamne, zdecydowane, osiągają zwycięstwo. Zazwyczaj. Tutaj nic nie mogłem przewidzieć, domyślałem się jedynie. Pragnienie posiadania zaplecza zaślepiało mą egoistyczną wizję władania. Według Buddy całe cierpienie pochodzi z pragnień ludzkich. Więc wkraczałem na ścieżkę cierpienia?
Odpowiedź jest prosta - szedłem tą ścieżką od samego początku życia. Gdy ktoś chce więcej, dostaje więcej. I gdzie tu znajduje Budda cierpienie?
-Jeżeli zadałbym Ci to samo pytanie, zapewne nie odpowiedziałabyś mi. Czemu więc ja miałbym to robić? - rozpocząłem swoje przedstawienie. Odsunąłem się od ściany i podszedłem w jej kierunku.
-Ale jestem zdania, że chętnie porozmawiałabyś ze mną o czymś bardziej Cię interesującym
Sięgnąłem niezrażony jej twardym wzrokiem do jej włosów, które przesłaniały mi idealny kształt jej twarzy. O, tak było lepiej.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Pon Sty 31, 2011 9:26 pm

Moje spojrzenie bynajmniej nie zelżało. Ani odrobinkę. Nie uznawałam letnich, czy też zmiennych uczuć. Były niepotrzebne, nic nie wnoszące do życia. A ja eliminowałam to, co mi wadziło bądź nie przybliżało do celu. Po co mi to? Niepotrzebne. Było raptem kilka rzeczy, które nie pomagały mi w osiągnięciu tego, co chciałam. Ale chociaż zawsze umiałam znaleźć sobie wytłumaczenie.
- Łapy przy sobie. - stwierdziłam dobitnie, gdy dotknął MOICH włosów. Nie miałam na ich punkcie fioła, ale istnieje coś takiego jak nietykalność. A poniżej metra jest dystans intymny. Co on myślał, że będę podziwiać jego teatrzyk? Zamiast jasnych, konkretnych wypowiedzi dawał jakieś zapakowane słówka i robił przedstawienie. Udawanie się przydaje, ale był dla mnie śmieszny. Owszem, przystojny, ale śmieszny. Jego zachowania pozbawione były czasem sensu - coś, co mógłby zdobyć łatwo i bez problemu wolał otrzymać po setkach scenek, planików i idiotyzmów. Po co utrudniać sobie życie? A moim zdaniem, on właśnie to robił.
- Ciekawe o czym. - zironizowałam w końcu. Jakoś nie widziałam łączących nas klimatów. Niby też był taki... kryminalny, ale nie tak. Więc po co? Jedyną rzeczą jaką przychodziła mi do głowy były osobiste spotkania, ale to odrzuciłam bez wahania - nie śledziłby mnie po to, nie on.

Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Pon Sty 31, 2011 9:36 pm

Wbrew pozorom nie zamierzałem owijać w bawełnę całego naszego spotkania, bo zapewne i Murzynom znudziłyby się roboty i mi odechciałoby się tak sobie utwrudniać życie. Według Black należało brać to co jest, to co się shce, bez względu na konsekwencje? Naiwne i dziecinne. Czyż mogłem prosić o cokolwiek lżejszego noże właśnie ona?
-Jaka wrażliwa- zadrwiłem z niemałym zadowoleniem. Na nieszczęście dla Sybilli, nie uznawałem granic intymnych. W pewnym sensie uważałem, że kontakt fizyczny był sprzężony bezpośrodnio z rozmowami. Luźne pogawędki z moim udziałem nie miały miejsca bytu. Pozostawały intrygujące epizody.
Westchnąłem znów odsuwając się na małą odległość. Dobrze, że tu mieliśmy zapewnioną prywatność.
-O tym co chcesz najbardziej zrobić. To o czym marzysz każdej nocy, każdego dnia tlko o tym myĺisz. - powiedziałem powoli wpatrując się w nią. Chyba nie sądzi, że zakrzyknę na cały głos: uwolnimy twych rodziców!
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Pon Sty 31, 2011 9:49 pm

Czemu wszyscy przekręcają moje słowa? Czemu nikt nie rozumie tak ważnego sensu, a skupia się na nieważnych szczególikach? Przecież chodziło o to, iż nie ma potrzeby zajmować się sprawami nieważnymi bądź utrudniającymi ścieżkę życiową. Po co je sobie utrudniać, skoro są proste, bezproblemowe sposoby? Jaki sens w obmyślaniu każdego ruchu, skoro można zrobić coś konkretnie, bez większych świrowań. Chwilę gapiłam się na niego w milczeniu. To chyba jakiś żart. Nawet on? Jeny, tego się nie spodzewałam.
- Mówiłam już twoim kumplom. Nie piszę się ma żaden sześciokąt, zrozumiano? - syknęłam ze zirytowaniem. Czyli on też? O nie, beze mnie. Trzeci psychol dzisiaj mnie o to pytający. Zboczeńcy. Ale że Napoleon..? Ciekawe, ciekawe... Bardzo interesujące. I jeszcze miałam niby być jedyną dziewczyną. Chciałoby się, chciało. Najwyżej się obejdzie bez dziewczyny. Trudno. Przeżyją chyba. A ja będę miała jakąś ciekawą informację na temat Napoldka.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Pon Sty 31, 2011 9:58 pm

Najprostrza droga. Tego jeszcze nie próbowałem. Najlepsza zbrodnia podobno jest tak banalna, iż nikt nawet nie bierze jej pod uwagę. Ale mnie nie interesują proste rzeczy. Zawsze, zawsze wolałem sobie utrudnić życie. Naprawdę, to wydaje się być odpowiedniejsze.
Zagubiłem się. Mój radar na sekundę zgasł. A później zrozumiałem, że ona sobie ze mnie żartuje. Me usta wykrzywiły się w okropnym uśmieszku.
-Nie żartuj sobie.- powiedziałem normalnie, już nie utrzymując półgłosu, który miał ją tak zakręcić, by nie była w stanie mi odmówić. Trundo. Nie, nie trudno. Wróciłem do bycia cichym i tajemniczym. Przemilczałem fakt, że pragnie sześciokąta.
-Wiem, że nie chcesz tu być. Chcesz stąd jak najszybciej uciec- wyjawiłem jej wreszcie z przemądrzałą miną. Może nie jak pięciolatka z warkoczykami. Raczej poważnie, niż przemądrzale.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Wto Lut 01, 2011 4:05 pm

Ale dlaczego sobie utrudniać? Po kiego grzyba, skoro można zdobyć coś prosto i bez zbytniego wysiłku? Nie uciekam od niego. Ale niektóre rzeczy były tak banalnie proste, a on wolał sobie utrudniać życie wymyślając wzięte z księżyca metody na jakieś nienormalne sposoby zdobycia ołówka. Po co to robił? Nie wiem. Mi się to nie podobało, jeżeli o to chodzi.
- Nie żartuję. - stwierdziłam ze śmiertelną powagą. Oj, chyba miał zbyt duże mniemanie o sobie. Aby z kimś żartować, należy mieć odpowiednie relacje. A Napoleon nie był odpowiednią osobą, więc tego zaszczytu nie dostąpi.
Jeszcze.
- Wszyscy to wiedzą, króliku bystrzaku. - wywróciłam oczami ze zirytowaniem. Też mi Amerykę odkrył, profesor ze spalonej uczelni. Mógłby mówić bardziej konkretnie, a nie gadał i gadał.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Sob Lut 05, 2011 8:04 am

I udało jej się mnie zirytować. To trudna sztuka i nikt nie umie tego zrobić tak szybko jak Black tego mroźnego styczniowego popołunia się udało. Pochyliłem się do rozmówczyni, jakbym chciał ograniczyć jej możliwą ucieczkę, przestrzeń, która nakłaniała ją do wygadywania bzdur i bawienia się mną, ale też by nikt poza nami tego nie usłyszał. Cenię sobie prywatność.
-Nie rozumiesz, prawda?- zapytałem, a beznamiętny głos nagle uzyskał szaleńczy tębr, który zdradza me wnętrze. Ale wyłącznie, gdy oczu nie widać. Tu było byt ciemno, by mogła wyczytać cokolwiek prawidłowego z mych oczu.
-To może być Twoja jednyna szansa, by wszystko poszło szybko, bez boleśnie. Z dobrym zakończeniem- westchnąłem ciężko, hamując swe emocje. Odsunąłem się, ale mój głos pozostawał cichy.
-Proponuję ci układ. Coś za coś. Ja Ci pomogę, ty pomożesz mi.
So, Black are you afraid of something? Because, if not, than..
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Sob Lut 05, 2011 8:31 am

Jestem wielka, wiem. Szybkość zirytowania Napoleona u mnie przekracza dopuszczalną, więc zasadniczo w tej kwestii jestem powyżej normy. W innych też. Czy powinnam wpisać to do podania o pracę? Chociaż, kogo ja oszukuję. Do mojego zawodu nie potrzeba podań. Złodzieje nie mają pracodawców, ci lepsi. Są wolni, robią co chcą i nikt im nie rozkazuje. Niezależni i samotni, a jednak w tych elitarnych kręgach złodziej złodziejowi bratem. Działaliśmy sami, raczej mało było grup zorganizowanych, chyba, że w jakimś większym skoku. Nie uznawałam tego. Kiedy jesteś sama, możesz zmieniać swój plan w zależności od nadarzającej się okazji. A tak? Jedno zależne od drugiego, ktoś popełni błąd, będzie miał niefart, reszta się nie dowie, machina ruszy.
I co wtedy?
- Zależy, co jesteś w stanie mi zaoferować. - rzuciłam ciszej niż wcześniej. Nie bałam się tego, co chciałby ode mnie Napoleon. Wiedziałam doskonale (i w jakimś stopniu byłam dumna), że skoro się do mnie zwracał, potrzebował moich umiejętności, czegoś, co było nieosiągalne dla innych. Ja zawsze sięgałam najwyżej. I nawet jeśli czasem było za wysoko, to i tak robiłam wszystko, by to zdobyć.
I dlatego jestem więcej niż świetna.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Sob Lut 05, 2011 8:42 am

-Jak to CO?- rozluźniłem się. Już jej powiedziałem, co jej oferuję. Skok na więzienie nie jest wykonalny dla jednej osoby. Tam trzeba więcej sznureczków, więcej nutek, by z całej machinerii wydobyła się muzyka będąca ideałem, wzorem. Już dawno nikt nie dokonał uwolnienia tak złożonego, a zarazem tak prostego. Dla śmiertelnika byłoby to niemożliwym, ale dla mnie? Jestem Napoleon Bonaparte, mój przodek plądrował piramidy w Egipcie. Ja się tam narazie nie wybiorę, choć zamieszanie, które teraz tam panuje jest dość obiecujące jak dla kogoś, kto chce przejąć władzę.
-To już nie ma znaczenia. Machina jest gotowa. Musisz tylko nacisnąć przycisk- już było dobrze ze mną. Ptrzyłem na nią niczym manekin. Pusty wzrok, choć sztuczny uśmiech zapraszał. Garnitur na mym ciele odznaczał się przesadną dbałością posiadającego. Nawet miałem zawiązaną pod szyją chusteczkę.
-Czym obiecasz mi swą wierność
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Sob Lut 05, 2011 9:08 am

Krótkie, podejrzliwe spojrzenie.
- A co TY będziesz z tego miał, co? - syknęłam nagle, dźgając go agesywnie palcem w klatkę piersiową. Coś mi tutaj nie grało. Przecież doskonale wiem, że nikt nie jest bezinteresowny. Altruizm to bajeczka dla dzieci, a jakoś nie widziałam, żeby wyciągnięcie moich rodziców z więzienia było opłacalne dla samego Napoleona. Byli wpływowi, wywierali duży wpływ na finanse całych miast, a nawet państ, ale gdzie pożytek dla niego? Bo chyba mu się nie wydaje, że namówię najlepszych złodziei świata na współpracę z tym lalusiem. Jak nie on mi pomoże, to kto inny. Ale nie będę podpisywała cyrografu.
- Ja nie obiecuję, ufasz mi lub nie. - stwierdziłam. Nie składam przyrzeczeń, z zasady. Nie lubię, nie znoszę, nie cierpię. A we współpracy dwóch przestępców musi być zaufanie. Muszą mieć pewność, że ten drugi nie wyda. Czym jest słowo? Czy jak powiem, że obiecuję, to muszę dotrzymać? To tylko teatralna zagrywka, nie poparta racjonalnym myśleniem. Nie, nie, nie.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Sob Lut 05, 2011 9:17 am

Co będę z tego mieć? Ja na usługi. Wdzięczność i handel wymienny, różnie to nazywają. Ja zrobię coś Ci, ty musisz się oddwzdzięczyć. Oko za oko, proste. W świecie przestępców to akurat prosta zasada. Tak samo jak ta pierwsza: nikomu nie ufaj. Uśmiechnąłem się widząc jej nagłe uniesienie. Nie byłbym zbyt wrażliwy na jej dźganie, gdyby nie fakt, że wbiła mi guzik w ciało, a to zabolało. Stałem twardo, mamrocząc w myślach przekleństwa na Cyganów.
-Ale ja Ci nie ufam - uświadomiłem ją, choć dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Byliśmy w tym chyba tacy sami, bo wątpię, by była aż tak naiwna, by wierzyć Baudelariemu. Mi się nie powinno ufać, bo to niebezpieczne.
Kącik mych ust drgnął. Zawarliśmy właśnie układ? Jeżeli tak, chętnie bym go przypieczętował.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Sob Lut 05, 2011 9:33 am

No ja dziękuję bardzo serdecznie. Biegać na każde skinienie tego chłoptasia (pomijając, że jest starszy ode mnie)? Przecież on jest zdolny do wszystkiego! A ja, kierując się wpojoną mi w dzieciństwie zasadą wdzięczności, musiałabym być na jego posyłki. Super. Już miałam powiedzieć, żeby się zmywał, kiedy dotarło do mnie, że chodzi przecież o rodziców. O dwie osoby, na których mi zależało, które podziwiałam, i bez których byłabym po prostu nikim. Czy stawka jest wyrównana?
Chyba tak.
- To jak ci powiem, że masz mi zaufać, to mi zaufasz? Aż tak naiwny chyba nie jesteś. - stwierdziłam z ironią, przekrzywiając nieco głowę. Nie, nie. Nie mam zamiaru współpracować z kimś bez zaufania. To jest zbyt ważne, by było pomijane. Nie będę wydawać życia swojego i rodziców w łapy jakiegoś nieokrzesanego knypka, któremu na dodatek nie ufam.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Napoleon Sob Lut 05, 2011 1:16 pm

-Nie. Ale to ty powinnaś mi ufać, bo to o Ciebie tu chodzi- zauważyłem. Czy zaufanie komuś tak nieprzewidywalnemu jak Cyganka mogło być czymś dobrym? Jej jeden kaprys i leżę, i już mnie nie ma. Ale czego nie wypowiedziałem, a było - ja już w jakiś sposób jej zaufałem. Tym, że wybrałem ją do Drużyny Mrocznego Pierścienia. Mój wzrok, a za nim cała postawa, zmieniły się z namawiającegp na tego, który oczekuje godnej oferty. Chpć wzrok miałem miły, z gesty czułe, chyba nikt nie da się nabrać na to, że to ona tu jest nade mną.
-Nie chcesz pomocy?- zadałem ostateczne pytanie. Właściwie, nie było aż tak ostateczne. Znając burzliwą krew Cyganów, pośle mnie w diabły (czyli właściwie do domu), ale w środku serca będzie błagać bym ją wsierał. A ja będę ją wspierać, bo już w jakiś sposób jej zaufałem i wziąłem ją do drużyny.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sybilla Sob Lut 05, 2011 5:38 pm

Prychnęłam. Kocham prychać. Prychanie jest takie... znaczące. I od razu wiadomo o co chodzi, prawda? A ja lubiłam, kiedy mój najdrobniejszy gest coś oznaczał. Po co marnować energię na coś nieznaczącego? W końcu jest tyle możliwości na wykorzystanie energii, która zostanie oszczędzona. Gdyby ją zbierać... można byłoby podbić świat.
- Ja ufam temu, kto ufa mi. - stwierdziłam. Durnota, idiotyzm, powiecie. A jednak ma to sens. Skoro mam pewność, że ktoś ma do mnie zaufanie i na mnie liczy, w jakimś sensie jest ode mnie zależny, wiem że ja mogę zaufać jemu. Nie mogłam zaufać za nic. Nie ja. Nie Sybilla, nie złodziejka, nie Black, nie Brazylijka, nie córka swych rodziców. Nie, nie i jeszcze raz nie.
- Nie powierzę ich niepewnym łapskom. - stwierdziłam dość ostro. Musiałam mieć pewność. Musiałam. Niby samo to, że o tym rozmawialiśmy (co w świetle prawa mogłoby mu przysporzyć kłopotów) było wyrazem zaufania.
Minęło trochę czasu, pogadaliśmy z Napoleonem. W końcu doszliśmy do porozumienia. I każde poszło w swoją stronę.

[papa]
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Janek Czw Kwi 21, 2011 1:32 pm

3... 2... 1... start !

Bycie trampem to najlepsze co może cię spotkać, idziesz sobie beztrosko przez życie ściskając mamrota, jak ci się lepiej wiedzie to coś zaćpasz, a w czasach gdy więcej złotych brzęczy w kieszeni zdarza się coś zjeść. Jednak najlepszą opcją jest sępienie od innych, wystarczy coś pobulgotać po swojemu, pośmierdzieć ewentualnie podrapać się po nagich jajcach - ludzie rzucą w ciebie żarciem a ty szybciutko spierdolisz do swojej norki. Ja tych Starszych nie rozumiem, zabronili być porno menelem i teraz jak jakiś gej pierdolony mam się drapać przez spodnie, albo kurwa lepiej WCALE się nie drapać. Brodę kazali zgolić, straciłem magazyn na żarcie oraz drobniaki i przestałem wyglądać jak rasowy moczymorda. Jakaś dziewczyna mówiła o mnie "przystojny" . Ja pierdole, straciłem dumę. Ho-ho-ho-ho musiałem porzucić strój świętego mikołaja, czyt. wyglądać jak zjebany uczniak. Podobno miałem jakiś wiek/liczyłem sobie ileś lat - nic mi o tym nie wiadomo. Ścisnąłem w CZYSTYCH (chyba stąd ucieknę) łapskach bochenek chleba i w żulerskich stylu powędrowałem pod ścianę. Japierdolę ściana do mnie gada. A tak, kurwa nie przyzwyczaiłem się jeszcze. Niekoniecznie byłem mistrzem trzeźwości, dzierżyłem prawie opróżnioną butelkę i tak z czystej miłości PRZYTULIŁEM się do ściany. Gorąca kobieta, ore ore siaba daba da amoreee... Czkawki dostałem przez to śpiewanie (kurwa). Dziś nawet nie odstawałem od innego, połowa rezydencji chodziła pijana przez Dymka.
- Mistrzu, jest chociaż złotówka? - zagadałem do ściany.
Ludzie myślą, że mi odpierdala po alko. Głupi jacyś. Oni po prostu nie czują tej zaajebistej energii przepływającej przez świat, nojapierdolę a po flaszce to wszystko się wzmacnia. Bo wiecie, teoretycznie wszystko żyje. Nawet ten długopis, którym grzebałem sobie w dupie ostatnio, chyba coś się tam zalęgło. No to wszystko sobie żyje i myśli a ja to słyszę. Bo oni taką mówią. Długopis się strasznie darł, nie wiem czemu no kurwa ! chyba po to istnieje, żeby nim w dupie grzebać. Problem jest w tym, że ja muszę mówić do przedmiotu a odpowiedzi słyszę w myślach. Chujowo to wygląda. Napiłem się jeszcze trochę, zaczynałem filozować jak mnie suszyło - to źle. I krok był prosty - niedopuszczalne. Ściana głupia jedna, cnotka popierdolona nie chce dać się przytulić. To się odkleiłem, bo ja kurwa szanuję kobiety. Podłoga to co innego, chyba lubi jak się po niej chodzi. Czy coś.
Zacząłem intensywnie tupać, skakać i robić jakieś bredgensy.
- Co ty robisz ? - zapytała jakaś dziewczyna.
- Doprowadzam podłogę do orgazmu - odparłem wielce z siebie zadowolony.
Janek
Janek
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Daevendra Pią Kwi 22, 2011 2:03 pm

Wieczór już się zrobił, a ja wcale nie miałem zamiaru schodzić na imprezę do Dimitriego. A przynajmniej jeszcze nie, bo przecież nie wypadało nie skorzystać z takiej okazji jak darmowa wóda dla wszystkich. Zanim jednak pójdę się uchlać w towarzystwie, miałem plan zrobić coś dla Amaterasu. A to coś wymagało przejścia na Zachód i podążania tym właśnie korytarzem. Jaki był mój plan? O nie, tego wam nie powiem bo tu wszędzie, po całej rezydencji łażą słuchacze myśli i nijak nie idzie o niczym spokojnie koncypować, żeby Cię zaraz ktoś nie podsłuchał.
Poczułem specyficzny zapach i już wiedziałem dobrze, kto to robi tyle hałasu na drugim końcu korytarza. Sorry ale takiej ilości przetrawionego winka to się nie da z niczym pomylić. Ja byłem czyściochem ale mój Janeczek nie zwykł przykładać wagi do takich detali. I nic mi to nie przeszkadzało bo byłem dobrym chrześcijaninem. I hinduistą. I shintoistą a z tym Janek miał wiele wspólnego.
-Ruuudyyyy! - zawołałem do niego melodyjnie, szczerząc się do niego z daleka. Miałem zamiar zrobić mu paskudny kawał i zaciągnąć do mnie. Potrzebowałem kogoś do chlania bo Magiczna poszła sobie już do Dymka. A Mój Janeczek, Ogniste Chłopie, Pan Procentowej Chmury będzie wręcz idealnym kompanem. Jedyny problem był taki, że najwyraźniej, jak prawie zawsze, już był najebany w trzy dupy. No ale co to za problem dla mnie?
-Jak to dobrze że Cię widzę i że jesteś trzeźwy Pysiaku ty mój! Poczeszę Ci włoski, pogłaszczę po główce i obdarzę winem, chodź chooodź. - śpiewałem, idąc do niego i tym moim jak zawsze ślicznym zawodzeniem lecząc mu wszelkie objawy wstawienia i wielodniowego kaca. Ale się chłopak zdziwi, jak nagle wytrzeźwieje! Ha, będzie miejsce na nowe uchlanie.
Dziewucha już dawno uciekła, wiedząc że z nami dwoma to sobie nie poradzi. A ja wziąłem mojego Lisa pod ramię i strzeliłem go lekko w ramię trzymaną w dłoni butelką wina.
-Chodź, idziemy pić.


/do pokoju i Janek też/


Ostatnio zmieniony przez Daevendra dnia Pią Kwi 22, 2011 7:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Janek Pią Kwi 22, 2011 5:44 pm

W razie jakbyście nie wiedzieli to jestem mistrzem w doprowadzaniu do orgazmu podłóg. Zrobiłem sobie kiedyś taki transparent, ale kazali mi go zdjąć, bo nimi gorszył ludzi. Pieprzą się po kątach ( też bym tak chciał, pf ! ) a na słowo orgazm spuszczają cnotliwe oczka na podłogę. Usiadłem sobie na spełnionej podłodze jak kulturalny kurwa człowiek i bezcelowo kręciłem sobie butelką. Rozrywka dla ubogich? Spadajcie, to jest wywalona w kosmos zabawa, szczególnie kiedy ma się tuzin wyimaginowanych kumpli albo kilka kubków, parasolkę i kaktusa. Tego ostatniego kiedyś miałem, ale chyba uciekł, kutas jeden. Jaki specyficzny zapach, ja się pytam ? Umyłem się tym co podjebałem od Cooka, najwyżej będzie śmierdział po przeleceniu jakiejś panienki - nie obchodzi mnie to. Rucha za dużo i czasem go nie lubię. WYGLĄDAM JAK KSIĘŻNICZKA - żadna nie chce się pieprzyć. I czysty byłem od raz, dwa, trzy dalej nie pamiętam tygodni, po ostatnim wyskoku z transparentem pedałka Pouch pilnowała mojej higieny, chyba każdy padalec zna jej obsesje na punkcie mydła i gąbki. Brr. I od pewnego czasu świecę się jak pedalska laleczka. Podobno zamontowała kamery żebym się nie mógł drapać tam gdzie nie drapią się lalusie.
- Sieeema Cycu ! - odparłem równie zajebiście jak on, wszystkie szyby się ucieszyły, bo aż pękły.
I nagle poczułem się dobrze, już wiem czemu lubiłem tego gościa i dawałem mu dotykać moich hmm... zajebistych włosów. Miałem powiedzieć skarbów, ale to byłoby źle odebrane.
- Nie chcesz sobie ze mną potupać?
Janek
Janek
~ * ~


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Yael Pon Lip 25, 2011 7:23 pm

coś niedokończona gra u góry.

Nie należałam do osób, które wybuchały z byle powodu oraz nic tylko wrzeszczały na bogu winnych ludziach, jednakże było parę osób, które poznały co to znaczy mój gniew oraz dlaczego tak dobrze, że zwykle jestem spokojna. Oto Justin, człowiek który chyba usłyszał najwięcej mych wrzasków, zrobił to! Zgubił biednego Ponurego. Z początku podejrzewałam, że biedna szynszyla zwiała przy nadążającej się okazji, a teraz błąkała się po rezydencji, ukrywając przed nami, ale z każdą chwilą poczynała rosnąć we mnie obawa, że oto Justin i jego durne sztuczki spowodowały rzecz okropną: zabił Ponurego i nie chce się do tego przyznać. Zerknęłam na niego, gdy zaglądał pod jakiś stoliczek z postawionym na nim wazoniku co by korytarz wcale tak strasznie nie wyglądał, wiedząc, że on przecież słyszy moje myśli. To było okropne. Przy nim nie dało się utrzymać tajemnic.
- Ponury - wymamrotałam, odrzucając od siebie myśl, że Justin mógł się na mnie obrazić za to co wymyśliłam. Miałam być zła. I byłam, póki nie przyszło mi do głowy, że oto Ponury mógł być martwy. Ale przecież... - To twoja wina - rzekłam bardzo stanowczo, ale bez niepotrzebnego unoszenia głosu. Strzepnęłam warkocz z ramienia. Moje włosy były coraz dłuższe. Wcześniej nie pozwalałam im tak urosnąć, brutalne je ścinając, gdy sięgały łopatek, a teraz stanowczo sięgały niżej niż łopatki. Co do winy Justina to była ona oczywista, a ja mu to w ciągu ostatniej godziny powtórzyłam już chyba piąty raz. Jak śmiał nie sprawdzić gdzie jest Ponury i po prostu pozwolić mu wydostać się z pokoju? Chociaż pewnie miał go gdzieś indziej. Zapomniał o nim? O biedny mój mały. Dlaczego pozwoliłam, by takie dziecko zajmowało się żywym stworzeniem?
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Justin Pon Lip 25, 2011 7:46 pm

/z czeluści piekieł

- Jaki ponury, powiedziałbym, że bardziej zdenerwowany i zrozpaczony niż ponury. Jakoś nigdy nie określiłbym swojego humoru jako ponure, bo mimo podłości sytuacji w jakiej się znaleźliśmy to i tak pozostaje we mnie mała odrobinka pozytywizmu, że może już za tym rogiem czeka na mnie moje maleństwo, mój piękny, jedyny w swoim rodzaju Ponury... Aaaa, ty mówiłaś o nim. Sorry - gadałem bez sensu już od jakiś dobrych paru godzin, parunastu dni, a nawet kilkudziesięciu lat. Bo właśnie tak to odczuwałem, że odkryłem zaginięcie Ponurego miliony lat świetlnych temu, w jakimś innym wszechświecie, a teraz byliśmy już w innym, bo przecież musieliśmy rozszerzyć swoje poszukiwania o inne galaktyki. Przetrzęsiemy dosłownie piekło i niebo, by odnaleźć nasze dziecko, tego jestem pewny jak tego, że wiosną w Australii kangury podejdą pod płot mojego wujka Earla i zaczną mu wyjadać coś co podobno miało być sałatą, ale ja bym tak tego nie nazwał. Mimo wszystko wyśmienitą zupę się z tego robi, o ile nie zwracasz uwagi na to, że później nie możesz opróżnić się przez najbliższy miesiąc, ale o czym ja myślę. Zawsze gdy się denerwuję to nie dość, że gadam bez sensu to jeszcze myślę o rzeczach, które w żaden sposób nie są w stanie mi pomóc w podbramkowej sytuacji. No bo jak niby niby-sałata miała mi pomóc w odnalezieniu Ponurego? OJAAAAAAA, ale ja jestem głupi. - YAEL WIEM! - krzyknąłem nagle wpadając na wyśmienity pomysł. - POWINNIŚMY ZASTAWIĆ PUŁAPKĘ. Z PRZYNĘTĄ. LAYS'Y! - O ile dobrze kojarzyłem to chyba miałem jakieś pół opakowania jeszcze w pokoju. Tyle że jak pomyślałem słowo pokój to napadła mnie kolejna straszna myśl. Pokój był bez Maksa? To chyba właśnie przez ów zły stan rzeczy zdarzyło się to co się zdarzyło. A mianowicie tęsknota za współlokatorem sprawiła, że gdy odnalazłem jego opakowanie fajek wciśnięte za kaloryfer wypaliłem wszystko nie patrząc co tam było. I wypuściłem Ponurego.
To nie było wcale tak jak Yael myślała. Wcale go nie zabiłem. Ja tylko wsadziłem go w coś przypominającego wózek kosmiczny (no taki pół statek kosmiczny, co kiedyś robił za wózek dla lalek Lizzie) i puściłem go korytarzem. Pech chciał, że miało to też zdalne sterowanie, które zacząłem wciskać jak popadnie i zanim się nie obejrzałem nie mogłem znaleźć ani wózka, ani mojej szynszyli. Czy to nie okropne?
- Yael, ty mnie ranisz, jak w ogóle możesz myśleć, że dopuściłbym się tak haniebnego czynu jak zaśmiercenie Ponurego? No jak? Prędzej sam bym się zabił niż naraził go na niebezpieczeństwo - załgałem.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Yael Wto Lip 26, 2011 4:03 pm

Podniosłam głowę, którą wciąż trzymałam pochyloną idąc, bo liczyłam, że w taki sposób szybciej dojrzę, przemykającą mi między nogami szarą kupkę sierści. Także podniosłam głowę i osłupiała słuchałam monologu Justina. Przez moment zupełnie nie miałam pojęcia czemu on nagle zaczął opowiadać o swoich odczuciach odnośnie aktualnych wydarzeń, gdy sam opowiadający zdradził skąd mu przyszło do głowy, że oto chce posłuchać jak on się z tym czuje. Wciąż odczuwałam w jakimś minimalnym stopniu złość w kierunku JJ'a, a ten jak gdyby nigdy nic opowiadał mi co on aktualnie czuje. Nic mnie to nie obchodziło. Zgubił nasze dziecko! Przerażona tą jakże dziwaczną myślą, którą on także przecież usłyszał po prostu stałam i się na niego gapiłam. Przecież nie mogłam tak po prostu nazywać szynszyli swoim dzieckiem, a już na pewno zabronione było nazywanie jej dzieckiem moim i Justina. Jeszcze mógł sobie coś pomyśleć. Że się w nim podkochuje na przykład. Na samą myśl się zarumieniłam i znów, znów sobie uświadomiłam straszną myśl: on przecież wciąż mnie słyszał. Nawet długo zła być nie potrafiłam. Nagle zamiast się złościć byłam zawstydzona. Okropna ja.
- To tylko durne pomysły - wymamrotałam, żeby sobie nic nie myślał. Na szczęście on żył w swoim świecie i kiedy ja przeżywałam swoje rozterki związane z brakiem kontroli w myśleniu przy nim, on wpadł na jakże genialny, tylko w jego mniemaniu, plan. Westchnęłam. Przeczytałam bardzo dużo książek odnośnie wychowania dziecka i jak na razie wykorzystywałam je tylko odnośnie tego chłopaka.
- Justinie ja nie uważam, żeby był to dobry pomysł - powiedziałam bardzo spokojnie i nawet podeszłam do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Owszem Ponury zjawiłby się na przysmaki, ale swoje. To ładnie, że tak chcesz go odnaleźć, ale pułapki są niebezpieczne, a laysy to nie jedzenie dla szynszyli. - Jeszcze raz poklepałam go po ramieniu. Byłam bardzo z siebie zadowolona, jednak poczułabym się jeszcze lepiej gdybym wreszcie zobaczyła naszego Ponurego. I jak dobrze, że tylko Justin czytał w myślach. Za to co właśnie wspominał musiałabym zrobić mu bardzo dużo złych rzeczy. Już wiedziałam jak utrzymywać bardzo długo bańki z wodą.
Opuściłam rękę i złączyłam ją z drugą, nawet nie zdając sobie sprawy, że poczynam wykręcać palce. Dopiero, gdy mi strzeliły kostki poczułam co robię.
- Ale przyznasz, że czasem przesadzasz z waszymi zabawami - zauważyłam. Miałam być na niego zła, a teraz tłumaczyłam się ze swoich całkiem uzasadnionych myśli. Źle. Bardzo źle
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Justin Wto Lip 26, 2011 7:42 pm

A niech w to wszystko motyle noga walnie, niech roztrzaska i rozwali, zniszczy i spali. Świat zdecydowanie był przeciwko mnie, a ja sam byłem aktualnie na granicy zdrowego rozsądku. Nie chodzi tu o to, że poszukiwałem Ponurego (o dziwo nie o to). Nie chodziło o myśli Yael, które co jedna łamały mi serce i sklejały na nowo. (Od samego początku bycia utalentowanym, wiedziałem, że myślenie dziewczyn nie jest do końca prostą sprawą, co Yael była doskonałym przykładem. Bo patrzcie, najpierw oskarża mnie o zgubienie dziecka, a chwile później insynuuje, że ja myślę, że ona się we mnie podkochuje. A przecież doskonale wiemy, że wszystkie się we mnie podkochują, tylko odrobinę obawiają, bo ogólnie to jest czego.) Chodziło o to, że nawet poszukując mojego dziecka nie potrafiłem się skupić, a zamiast tego zainteresowało mnie coś widocznego na obrazie. Bo jak się pochyliłem by zajrzeć pod stolik to zobaczyłem takie odkształcenie. Podszedłem bliżej i zacząłem obmacywać twarz faceta i resztę jego ciała też, jednocześnie rozmawiając z Yael.
- Ojtam durne, słyszałem durniejsze. I się Yaella nie krępuj przy mnie myśleć swobodnie, przecież wiesz, że masz u mnie jak w ruskim banku, jak coś raz wsadzisz to później nikt tego nie wyjmie. Zniknie w czeluściach mojego umysłu - rzuciłem obracając na chwilę do niej by zobaczyła mój uśmiech. A później znów macałem zamiast szukać. - A mój pomysł wcale nie jest zły - dodałem jeszcze gdy już skończyła do mnie przemawiać jak guwernantka czy ktoś. - Miałby wielkie szanse na powodzenie! I nawet jeśli to nie jest jedzenie dla szynszyla to przecież raz nie zaszkodzi, a pomoże go odzyskać. Nie uważasz?
Nadal macałem i chyba powoli zaczynałem wiedzieć co macam. Co napawało mnie odrobinę, a nawet podniecało. Choć nie w taki sposób jak myślicie. No weźcie. Podekscytowany. To bezpieczniejsze słowo.
- Wcale nie przesadzam! Przecież Ponury musi mieć odrobinę ruchu. Gdyby tak cały dzień siedział bez moich zabaw to by się nabawił tłuszczu na brzuchu - pomińmy, że ten tłuszcz pochodziłby głownie z tego czym go karmię. - A tak? Okaz zdrowia normalnie! Znaczy byłby okaz, gdyby był z nami... YAEL! Zobacz co znalazłem! To chyba taki obraz co się przez niego wsadza oczy i podgląda!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Yael Wto Lip 26, 2011 8:42 pm

Miałam wrażenie, że to zawsze mnie ratuje: ta cała niepamięć Justina do zasłyszanych przez niego myśli. Przecież gdyby było inaczej to mógłby zniszczyć tak wiele osób. Dobrze, że Justin nie był taki i trzymał sekrety innych dla siebie, czy też zwyczajnie o nich zapominał, chociaż jak wiadomo czasem zdarzało mu się coś wygadać, ale on przecież musiał mieć głowę pełną cudzych sekretów, to dopiero musiało być utrapienie w życiu. Nie chciałabym mieć takiej mocy jaką on posiadał. Ludzie wciąż myśleli, tego nie szło wyłączyć. Potworne.
- To dobrze - odparłam tylko. Ileż podobnie bzdurnych myśli przemknęło mi akurat przy nim. Jakby sama jego obecność sprawiała, że podobne wymysły śmiały w ogóle przychodzić mi do głowy. Przy spokojniejszych osobach takie pomysły nie przychodziły do głowy. To wszystko powodowała aura Justina. - Ale może jednak spróbuje z czymś co bardziej odpowiada jego diecie? - zasugerowałam. Moje spojrzenie jednak jasno mówiło, że inaczej się nie zgodzę. Albo wyląduje tam jego przysmak, czyli kijek do pogryzania dla wzmocnienia uzębienia, albo więcej o pułapce nie rozmawiamy. Pułapka. Jakże to brutalnie brzmiało. Mój biedny Ponury miał być złapany w pułapkę niczym jakieś dzikie stworzenie, stwarzające zagrożenie dla ludzi.
Znów moje palce strzeliły, gdy on kontynuował temat niebezpiecznych zabaw z szynszylą. Naprawdę nie sądziłam, by wyobraźnia Justina pojmowała wyrażenia: bezpieczeństwo, ochrona słabszych, zapobieganie wypadkom. I proszę jak jego zabawy się skończyły: Ponury był gdzieś w rezydencji, ale bez szans na zlokalizowanie go. Czemu to przeklęte miejsce musiało być aż tak wielkie?
- Nie przypominaj, że go zgubiłeś - mówiłam przez praktycznie zaciśnięte wargi, ale z wiedzą, że i tak mnie zrozumie. Zawsze mógł sobie wyczytać z myśli. Westchnęłam, gdy zmienił temat i wyraził się bardzo niepoprawnie. Jak przez coś można było wsadzać oczy i pooglądać? Raczej chodziło o zwykłe podglądanie przy użyciu odpowiedniego wynalazku. Tylko... - Sądzisz, że to było kiedykolwiek wykorzystywane? - Takie wymyślne urządzenie naruszało wszelakie zasady prywatności. I to w budynku pełnym wścibskich ludzi. Czy tutaj nikt nie myślał o konsekwencjach tworzenia podobnych obrazów?
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Zagubiony korytarz Empty Re: Zagubiony korytarz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach