Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Korytarz

+8
Mike
Barbie
Iss
Yves
Ronja
Vincent
Cook
Mistrz Gry
12 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Korytarz Empty Korytarz

Pisanie by Mistrz Gry Nie Sty 30, 2011 4:55 pm

Korytarz Korytarz1
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Pon Kwi 18, 2011 3:00 pm

/od Ronanny

Jeżeli chodzi o Dymka, to co z tego, że mam kaszel i mnie łeb nawala od przeciągów, które panują na dachach pędzących pociągów, i co z tego, że pora nastraja mnie tylko na spanko - muszę uczestniczyć w jego imprezce, chociażby nawet oznaczało to zerwanie z siebie kołdry, wciśnięcie się w zdecydowanie za obcisłe na przeciętnego chłopaka w moim wieku, czerwone rurki. Nawet, jeżeli musiałbym się najpierw umyć, użyć nawet tanich perfumów (które swoją drogą, robią większe wrażenie niż jakiś tam Calvin Klein, ha ha) czy ułożyć włosy. Wsadzić w gacie paczkę dobrego zielonego, załatwić bibułki i... coś jeszcze? Wyszedłem z pokoju, żeby zaraz powrócić. Ta, walone zapalniczki. Niemożność zapamiętania o ogniu, wprawdzie nie Prometejskim, ale równie ważnym, mogłaby mnie już wychować. Ale chyba nie jestem pojętym uczniem. Pf, a tylko ktoś mnie dziś o tym przekona. Przyznam się - mam ochotę dziś się z kimś pobić. I choćby miał być to jubilat, to nie będę się ograniczał. Brak mi wrażeń, odkąd przeleciałem swoją bff i zabrałem budyń jakiemuś małolatowi dziś rano. Ja pierdole, jeżeli to są moje najbardziej ekstremalne przeżycia tych dwóch dni, to chyba mogę się już oficjalnie zajebać. Zapalniczką. Tą zapalniczką, która właśnie podpalała papierosa. Ta, podobno nie wolno palić na terenie Rezydnecji. Ale póki mnie ta zdzira od władzy nie pociągnie za jaja, to nie będę się przed nią kładł, a już na pewno nie wyliże jej dupy. A co ja jestem.
Walnąłem drzwiami wejściowymi, bo jakiś osiłek był na tyle opóźniony, że nie umiał zamykać za sobą obory. I zwracając tym zachowaniem na siebie uwagę, zrobiłem też reklamę imprezie Lykusia. Bo jak nie zainteresowany bijatyką osiłek, to jakaś napuszona panna pobiegnie za mną, żeby nauczyć mnie co to przyjemne współżycie. Ja bym jej dopiero pokazał. Zarechotałem słysząc własne myśli. A, więc robię reklamę. No, pewnie! Gdyby więc ktoś za mną poszedł, dotarłby prosto do bram mego raju. Od niepamiętnych czasów (głownie przez to, że mało co pamiętam w - ogóle ) to jest mój raj. Choć lubię też leżeć sobie na ziemi i wdychać zielone cudeczka wszystkim co może w mym ciele wdychać. Wywaliłem fajka i skręciłem w ciemny korytarz. A tam co? A tam liliputek.
- O żesz kur - krzyknąłem patrząc na małe chłopcze, które zmierzało do bram mego raju. Ratować jego nieskalaną duszyczkę, czy pchnąć jeszcze głębiej? Aż mi się odechciało mordobicia. - E, ty. A ty co - zarechotałem po raz kolejny, szczerząc japę do nadchodzącej rozrywki. Wódka by się nadała, o.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Vincent Wto Kwi 19, 2011 12:56 pm


O podziemiach Rezydencji można było powiedzieć wiele. Sęk w tym, że w tym wiele mało co nadawało się dla uszów wrażliwego siedmiolatka, który przecież grał tu rolę geniusza. Jedno było pewne: Vincent jeszcze przez wiele lat nie powinien znaleźć się w tym miejscu, a już na pewno nie z takich powodów. Stało się inaczej. Ostrożnie przemierzał kolejne metry niezwykle długiego, ciemnego oraz ponurego korytarza, który wydawał się być żywcem wyciągnięty z horroru klasy B albo nawet i C. Czy się bał? Może odrobinę, jednak wiedział, że strach to tylko słabość umysłu, którą to należy zwalczyć. Jego o wiele starszy kolega zaprosił go na urodziny, a Vincent jako wychowany chłopiec, który aktualnie nie miał nic do zrobienia, musiał się zgodzić. Tak należało zrobić. A to, że nie powiedział nic siostrom? To przecież baby, które jemu nie mówią wiele. Yael widział na łóżku, ale Yves? Pojechała i długo miała nie wracać.
- Przepraszam, ale nie do końca rozumiem - odezwał się do swego nagłego towarzysza podróży, o ile tak można było nazwać wędrówkę przez korytarz na sam jego koniec. Dimitriego nigdzie nie było widać, dlatego chłopiec sam z siebie musiał uznać, że to właśnie tam powinien iść. - Ale domyślam się, że również zostałeś zaproszony przez Dimitiego. - Trochę się bał tego dużego chłopca o dziwnym wyglądzie oraz papierosem w zębach. Nawet już miał mówić, że tu palić nie wolno, ale nie uczynił tego. Nie chciał wyjść na dzieciaka.
Vincent
Vincent
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Czw Kwi 21, 2011 7:17 am

Liliputek wydawał się być taki grzeczny. Nie spotkałem takiego od czasu mojego katharsis przy łonie Issabelli, no ale jakoś nie tęsknię. Dlatego chyba nawet pamiętam, że to jeden z tych, którym ostatnio lubię zabierać budyń. Ten akurat lubi czekoladowy. Ja też lubię czekoladowy. A że mam większą siłę, to ją wykorzystuję.
Wybuchłem śmiechem. A więc ja też zostałem zaproszony. To takie kochane, że ukrywamy swoją miłość z Dimitrim na tyle dobrze, że nawet tacy malutcy o niej nie słyszeli. Z drugiej strony, nie dziwota, że nas razem nie widują, skoro ostatnimi czasy nawet zioło muszę palić sam, bo... nie wiem dlaczego. Przecież on już nawet nie dyma swojej siostrzenicy, to ja nie wiem czemu niby nie ma czasu. A może ma i to moja wina, że nie pytałem? No, może. Ale trochę trudno zadawać pytania, kiedy łeb nawala, a wieczorem siedzi się z nową bff, która okazuje się serio twoją bff, a nie tylko taką w kit czasem.
- No, jakoś tak wyszło. Ale ty wiesz, że żeby tam się dostać, musisz przejść test? - wymyśliłem na miejscu i wykorzystując swoją przewagę wyprzedziłem go i zatrzymałem. - No kminisz, jak zagadka Sfinksa - wyjaśniłem, żeby się dziecko nie przeraziło, że będę mu zabierał budynie. Sięgnąłem do gaci. No, ale nie po to, co tam najlepsze, ale po coś innego.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Ronja Czw Kwi 21, 2011 12:20 pm

/od siebie/

Nie było mnie widać, w tym korytarzu i muszę przyznać, że sprawiało mi to frajdę. Właściwie niedawno odkryłam, że mój talent działa i tak. A może to on dopiero jakiś czas temu rozwinął się w ten sposób? Hm, będzie trzeba pogadać ze Starszą na ten temat. Skóra zrobiła mi się równie ciemna jak otoczenie, a to nie było takie znowuż normalne. Ale co tam, może jak wrócę do światła, znów będę normalna. A jak nie, będziemy mieć trzecią murzynkę w Rezydencji, ha ha.
Cook powinien był na mnie poczekać i wytargam go za włosy, jak tylko spotkam. Chuj już z tym, że mu się nie chciało iść dziś ze mną na basen ale poczekać na mnie mógł, gdy już przyszedł mi przypomnieć o imprezie. Jakby musiał, tak swoją drogą. Ja i niepamiętanie o imprezie? Nie możliwe. I to jeszcze o urodzinach naszego kochanego Dimitriego, którego wciąż nie miałam okazji poznać bliżej. Może więc dziś wieczór?
Byłam boso, do czego przyzwyczaiła się już cała Rezydencja. Z resztą, party w podziemiach to nie rewia mody jak u Chupy. Grunt to mieć coś na sobie przy wszystkich i uchlać się jak należy. Bo potem, to już może być różnie ale nikomu to nie będzie przeszkadzało.
Zauważyłam na końcu korytarza mego nieznośnego przyjaciela, robiącego sobie żarty z Vincenta. Tak, tak, widzące w ciemności oczy i koci słuch. Ale to bardzo dobrze. Młody stał tyłem do mnie, zapatrzony i zasłuchany w Jamesa, co dawało mi ogromne fory w nastraszeniu go. Ale o czym tam James mówił? O zagadkach? No dobrze, jeśli więc mały źle odpowie, nabawimy go zawału serca, hi hi. Ale będzie wrzasku. Na samą myśl zaczęły wyrastać mi jakże pożądane teraz kły.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Vincent Czw Kwi 21, 2011 2:01 pm

dobra, eksperyment nie wyszedł. pierwsza osoba wraca

Chudy chłopak, który dalej palił tego papierosa, chociaż musiał wiedzieć, że tu tego czynić nie wolno, mówił nie od rzeczy. Znaczy zawsze można powiedzieć, że ktoś w mym wieku nie ma pojęcia o świecie, ale wydawało się, że ten tutaj młodzieniec nie ma jeszcze bardziej pojęcia o życiu. Gdybym miał namalować jego portret użyłbym wiele radosnych odcieni, tak rzadko przeze mnie używanych, a i oczywiście starszy kolega, który musiał być TYM Cookiem, dostałby papierosa. Stałby na znaku zakazującym tego i byłby całkiem sam pomimo tłumów w tle. Bo on się jakiś podłamany wydawał. Jako artysta musiałem to zauważyć.
- Nie wiedziałem o tym - przyznałem, gdy James nagle począł się zachowywać o wiele radośniej i nawet wybiegł do przodu, by mnie zatrzymać? Po co? Nie zamierzałem niegrzecznie odejść, gdy ten wciąż do mnie mówił. - Zagadkę Sfinksa? A wiesz, że były dwie? Znasz mitologię? - Nie chciałem oceniać źle nikogo, ale nigdy bym nie przypuszczał, że James będzie chciał rozmawiać ze mną. I to jeszcze o mitologii greckiej. Niezwykłe.
- Nurtuje mnie jeszcze jedno - przyznałem, odpuszczając sobie rozważania na temat aktualnego poziomu wiedzy wśród nastolatków - co jeśli nie zgadnę? - Wbiłem w chłopaka uważne spojrzenie. To była dla mnie bardzo ważna sprawa.
Vincent
Vincent
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Czw Kwi 21, 2011 2:26 pm

Dwie? Cud, że kojarzyłem dobre zwierzę ze słowem zagadka. Mało brakowało, a powiedziałbym, że zagadkę miał jakiś tam pies. I pewnie o niewiele bym się pomylił. Kiedyś oglądałem w telewizji jakąś kreskówkę o mitologi i wiem tyle, że pies też czegoś tam strzegł. Tyłka chyba jakieś laski od kwiatków. Albo nie wiem. W sumie, to mało mnie to obchodzi.
- Ach ten Dymuś. Nie powiedział Ci nic - westchnąłem, ubolewając nad biednym chłopcem. Liliputek i tak miał fory, bo przecież nie chciałem mu tak naprawdę nakopać. Wolę bić większych, na których moje ciosy nie robią tak wielkich stłuczeń i siniaków. Pokręciłem głową widząc jego zainteresowanie książkami. Co on myślał, że ja mu dam łatwe: ile nóg ma człowiek? Nie jestem taki frajer, jakim był Sfinks. - Młody, nie sikaj, przecież Ci nie robię testu na pierdoloną wiedzę z książek. - mruknąłem. - Nie. To nie zagadka w sumie. Coś bardziej jak prawda czy wyzwanie. Ale nie chce odpowiedzi, więc wybierasz wyzwanie i ... - urwałem, bo musiałem sięgnąć do spodni. Wyjąłem z gaci to czego szukałem. -Ty masz małe paluszki co? - mruknąłem i podałem mu bibułki. Paczuszka z zielonymi roślinkami wciąż była w mojej dłoni. Nie chciałem przecież, żeby zabrał mi wszystko i uciekł do Lyka pod spódniczkę. Chciałem tylko dać mu zasmakować jak to jest wejść na imprezę po mojemu. I po Lykowemu. Przecież to jego przyjaciel, niech bierze przykład.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Vincent Czw Kwi 21, 2011 2:54 pm

Gdy miałem jakieś pięć lat odkryłem u siebie niezwykłe upodobanie do mitologii. Żałowałem okropnie, że mi nie nadano tak ciekawego drugiego imienia jak dziewczynom. Kali i Salcia. Ah czemu ja nic nie miałem po jakimś niezwykłym bogu? Jeszcze kiedyś zapytam tatki czemu ja nic tak fajnego nie mam. Bycie najmłodszym dzieckiem w rodzinie zdecydowanie nie jest tak przyjemne jak się większości wydaje. Na przykład jakby się któraś z dziewczyn dowiedziała, że ja tu jestem to chyba by mnie zamordowały. Oczywiście potem tego żałowały, ale nie wiem czy bym to przeżył. Ale czy uściski dałyby radę wywołać mą duszę z tego miejsca, gdzie by się znalazła po mej śmierci?
- Nie powiedział - oświadczyłem. - To konieczne? - Zupełnie nie pojmowałem co ten chłopak chciał ode mnie. I czy na pewno mówił poważnie. A co jeśli chciał tylko się ze mnie pośmiać jak ci inni chłopcy w wieku podobny do wieku Jamesa?
- Wyzwanie? - powtórzyłem niezbyt pewnym tonem głosu, obserwując poczynania chłopaka. - Dziecięce - wymamrotałem pod nosem. Nie lubiłem tego. Wyglądałem jak dziecko, więc mnie traktowano jak dziecko, a tu... czy to było to co robili duzi chłopcy? - Nie powinienem - oświadczyłem, oglądając z bliska coś co miałem w dłoni. A może powinienem?
Vincent
Vincent
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Czw Kwi 21, 2011 3:12 pm

Szkoda, że nie mogłem widzieć miny Artemis. Szkoda, że nawet nie wiedziałem, że tu jest. Gdyby teraz wyskoczyła, zawału dostałbym i ja. No, chyba, że najpierw dałaby mi jakiś znak. Ząbkami. Czy futrem. A może lepiej nie. Nie lubię psów.
- Nie da się ominąć. Zapytaj zresztą Lykusia, kazał mi wszystkich zaopatrzyć w dobry nastrój - wytłumaczyłem się. Zresztą, czemu ja się tłumaczę? Mam taki talent, że wystarczy mała dawka, a chłopiec będzie żuł zioło jakby były dla niego ambrozją. Ale może momencik. Na razie ograniczyłem go do przekonania, że moje słowa to święta prawda. W każdym razie ostatnie.
Lubie to. Bawienie się słabszymi może i jest totalnie niemoralne i powinno się mnie za to wykastrować, ale to taki fun, że nie uda wam się mnie ograniczyć. Trochę mnie wkurzają dzieciaki. Jak im zabieram budyń to jęczą, żebym oddał (hahaha), jak przedstawiam co mają zrobić, to pytają pięć ray czy na pewno. Jakbym prosto mu nie powiedział, że ma to zrobić, albo nie wchodzi.
- Młody. Wykonujesz, a Dymek Cię przyjmie. Albo zostaniesz luzerem do końca życia. To co wybierasz? - jakbym był gorylem Lykusia. Jakie to cholernie podniecające. Więc już chyba załapał, że tak, to jest konieczne. Rzuciłem mu ostatnie groźne spojrzenie i podsunąłem foliową torebeczkę. Zawsze masz wybór, to się zgadza.
- A kogo obchodzi co powinieneś. Jak chcesz być szczęśliwy, to rób tak, żeby Cie nie brali za bachora. Laski lecą na krasnali - i uderzamy w jego męską (chłopięcolilipucką póki co) dumę. Mam tylko nadzieję, że Dymek mi się odwdzięczy za takie uprzyjemnianie ludziom imprezy jakąś murzynką.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Ronja Czw Kwi 21, 2011 4:28 pm

Miały być zagadki, a chłopcy popsuli mi calutką zabawę. Bo tak to ja przecież kiepsko widziałam, co mu ten Cook... Ach. Nos, nos powie ci wszystko. Gdy nie wiesz dokąd iść, idź za nosem, jak mawiał Gandalf. Albo trochę inaczej ale sens tego był taki sam. Nie mogłabym nie poznać zapachu zieleninki. Ale czy James miał zamiar dać młodemu...? Niee, na pewno nie, tak głupi być nie mógł. I nie marnowałby dobrego towaru na szczeniaka.
Podeszłam do nich jeszcze kilka kroków, korzystając z moich kocich skillów w bezszelestności. I teraz już widziałam wyraźniej, jakie to zadanie wymyślił dla Vinca. Ha ha, nieźle, Cooku. Moją rolą było teraz tylko poczekać jeszcze chwilkę i zobaczyć, czy dzieciak da się namówić. A potem zrobię dobry uczynek dla świata i jeśli mały się złamie, nauczę go, że tak nie wolno. I proszę, czyż nie jestem dobrą siostrą i kumpelą zarazem? Wszyscy będą zadowoleni a ja najbardziej, tak jest.
Ale do tego muszę być straszna. Naprawdę potwornie przerażająca. Taka, jaką mnie James bardzo nie lubi oglądać - zezwierzęcona talentem po całości. Dlatego zmusiłam się do chcenia, usilnego pragnienia by mieć zakręcone rogi, by wyrosły mi ostre kolce i futro na twarzy. I oczy kocie i kły jak u szablozębnego tygrysa. I zaczęły mnie mocno piec dłonie, gdy palce przekształcały mi się w jakieś takie wielkie łapska ze szponami. Jak to dobrze, że się nie zobaczę. Jak to cudownie, że będą wyć ze strachu na mój widok.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Vincent Czw Kwi 21, 2011 4:35 pm

Chętnie bym wybrał opcje z pytaniem Dimitra i dopiero przeszedłbym do wykonywania zadania, jednak wiedziałem, że on tylko tak mówił i albo zawracam, albo robię to. Nie byłem na tyle głupi, by wierzyć, że on mnie puści. Coraz mniej mi się podobała sytuacja w jakiej się obecnie znajdowałem. Jednak jako poważny człowiek musiałem stawić czoła sytuacji i wyjść z niej zwycięsko.
- To nawet pasuje do Dimitriego - oceniłem. Nie żebym go doskonale znał osobiście, ale siostry dużo o nim mówiły i czasem udawało mi się co nieco usłyszeć. Zresztą ten osobnik był ogółem znany w Rezydencji i łatwo było co nieco usłyszeć na jego temat.
- Nie ma innych zadań? - Musiałem się upewnić. Już wiedziałem, że zrobię to. Miałem już te siedem lat i faktycznie coś od życia mi się należało. Chciałem wejść na imprezę Dimitriego. Nawet jeśli znaczyło to, że będę musiał zrobić coś z tym co miałem w dłoni. - Naprawdę? - zapytałem z nadzieją. Elizabeth mogłaby być zazdrosna o te inne. Ona raczej nie byłaby zadowolona, gdyby usłyszała co robiłem. Ja jednak byłem mężczyzną. Coś mi się od życia należało, prawda? - To co mam z tym zrobić? - Dobrze, że stałem tyłem do kolejnej osoby tutaj przebywającej, bo mógłbym stracić resztki odwagi.
Vincent
Vincent
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Czw Kwi 21, 2011 7:58 pm

Dobrze, więc jeszcze momencik i rozdziewiczymy tego liliputka. Nawet nie wiecie, jakie to zabawne widzieć jak się zmaga sam ze sobą. Bo przecież to coś więcej niż kradzież lizaka, a przecież takie są największe wyskoki siedmiolatków. Ja nie wiedziałem, że on ma siedem lat. Moim zdaniem był uwięzionym w ciele małolata staruszkiem. A staruszki powinny się zabawić na koniec życia. Skoro przez resztę tylko się starzały. Coś im się od życia należy, czy nie tak?
- Peeewinie - podpuściłem go, kiedy na me usta cisnął się szeroki uśmiech. Laski lecą na krasnali. Zapomniałem tylko dodać, że laski krasnali. A te, jak wiadomo nie posiadają wcięć w tali, ich skóra jest twarda a czasem nawet można spotkać te z zarostem. Niczym jednak się nie zdradziłem - przecież nie mógłbym sobie zaprzeczać, do czego to podobne. Mógłby się jeszcze zacząć zastanawiać, albo musiałbym wymyśleć coś mocniejszego do przekonywania. A głowy dobrej do myślenia to ja nie mam. Uśmiechnąłem się i wyjąłem trzy kuleczki. Ułożyłem je na otworzonej przez niego bibułce, poinstruowałem jak ma wszystko uzupełnić i zawinąć i wtedy, gdy chłopiec już zawijał i przylizywał i zaklejał i już podawałem mu zapalniczkę...właśnie wtedy, gdy zapaliłem przed jego twarzą ogień, ujrzałem najstraszliwsze widmo, jakie mogło mnie spotkać. Wrzasnąłem przerażony na całe gardło budząc śpiące szczury, przestraszając też młodziczka. Odrzuciłem paczkę z maryśką i złapałem chłopca za ramiona.
- Bierz kurwa jego nie mnie - popchnąłem małego w stronę czającego się zła i pobiegłem na korytarz.
Nie, nie pobiegłem. Wywaliłem się o rozplątaną sznurówkę. Taki jestem cfaniak, że ich nie wiążę. No i mam. Pod tyłkiem poczułem jak gniecie się zbierane przeze mnie ziółko. Cholera. Cholera po raz drugi. Już widzę kto to jest. Zamilkłem i buchnąłem panikarskim śmiechem, który szybko przemienił się w normalny śmiech. Otrzepałem się z rozgniecionych kwiatków.
- To jest ten... gdybyś nie podołał nie.. - tłumaczyłem się nieudolnie. Rzuciłem mu zapalniczkę. A na Artemis się obraziłem. Nie uprzedziła mnie, a teraz się ośmieszyłem. Tym gorzej dla małego. Spojrzałem na niego mało przyjemnie.
- Jak to kurwa co. Pal to i masz się cieszyć do kurwy nędzy - nakazałem, czując jak poprzednie uczucie chęci mordobicia powraca.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Ronja Pią Kwi 22, 2011 11:48 am

No i mały się poddał. Ach, jak cudownie! Gdy Cook instruował go co i jak, ja polepszałam swój wizerunek. Zakręciłam rogi, wydłużyłam je i dodałam jeszcze dwie pary. Na łokciach i ramionach. I zrobiłam takie potworne szpony, z tych potwornych wielkich łap. Z moją szczęką też było coś bardzo nie tak. Chyba zaczynałam wyglądać jak Saturn i Jowisz podczas swoich przemian. Z tą tylko różnicą, że kły wystawały mi z tego pyska. Brrr.
A gdy młody już już zabierał się do palenia, wyskoczyłam na nich z ciemności z przeraźliwym warkotem, świecąc wielkimi oczami i szczerząc ogromne kły. Szkoda, że się nie pieniłam jak pies z wścieklizną.
Mało brakowało, a zepsułabym cały efekt wybuchając śmiechem na widok reakcji Cooka. Jednak przypadkiem wyszło mi to bardzo dobrze, ponieważ zamiast mego dziewczęcego śmiechu, z gardła wydobył mi się straszny charkot. Od zmienionych strun głosowych zapewne. W każdym razie już dawno dawno nie miałam takiej radości, jak teraz, gdy obserwowałam uciekającego i wywalającego się na ryj Jamesa. Śmiałam się głośno, a brzmiało to jakbym zaraz miała ich obu skonsumować.
Z Vincentem było kiepsko, ale co śmieszne, trzymał się lepiej niż James. A może był po prostu w aż takim szoku. W każdym razie James zdecydowanie zbyt szybko doszedł do siebie i znów wręczył młodemu bibułkę. O nie, na to pozwolić nie mogłam.
-Ty młody, nie bądź głupi. Chyba nie chcesz wylądować w moim gardle, co? - wywarczałam w jego stronę, spoglądając na niego groźnie. Ej zabawa zabawą ale dawanie siedmiolatkom zioła to przesada. Wielką, szponiastą łapą odebrałam chłopcu skręta i oddałam go Cookowi.
-A ty ogarnij dupę bo jakby się Pouch dowiedziała o TYM to byś kurwa przez rok nie wyszedł z izolatki. - warknęłam, już trochę mniej chrapliwym głosem. Z niemiłym pieczeniem moja twarz wróciła do normalnego wyglądu. Wciąż jednak miałam rogi i czarną jak noc skórę. Czarną, nie brązową.
-Dobra, ja idę, nie wiem jak wy. - powiedziałam, poprawiając zmierzwione włosy i rzucając Jamesowi wpierw karcące spojrzenie, a potem puszczając do niego oko.

/gdzieś/
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Vincent Pon Kwi 25, 2011 9:11 pm

Pomyślałem sobie, że jeśli pozwolę chłopcu na to co chciał przy moim udziale zrobić to ten uzna, że zwyciężył i pójdzie sobie. O tym czy faktycznie zamierzałem się słuchać do końca jeszcze nie myślałem, skupiony na wykonywaniu w miarę poprawienie poleceń. To było dosyć zabawne. Zaczynałem przejmować kontrolę nad swoimi obawami oraz całą tą sytuacją. Jak w ogóle śmiałem wcześniej bać się wizyty tutaj, bo przecież wszyscy będą starsi i bardziej doświadczeni. Ja miałem coś co mnie wyróżniało spośród tego tłumu: rozsądek i inteligencje. A tego naprawdę wielu brakowało.
To bardzo dziwna sprawa, ale coś mnie wyratowało od ostatecznego kroku. Nie mogłem tego czegoś widzieć, bo było za mymi plecami, ale skoro ktoś taki jak Cook się tego przestraszył musiało być okropne.
- Nie życzę sobie! - Wyrwało mi się, gdy ten tchórz pchnął mnie w odmęty ciemności, a sam począł uciekać. Roześmiałbym się pogardliwie po jego upadku, ale nie zdołałem. Coś ściskało mnie jednak ze strachu. To zwykłe i ludzkie, a jednak tak przez nas nielubiane. Ale szybko się pozbierał. Można, by rzecz, że za szybko. Ale akurat tym głowy sobie nie zaprzątałem, bo strach właśnie starał się mnie czegoś nauczyć? Nie miałem pojęcia jak określić aktualną mą sytuacje.
- Ładne przebranie, jednakże jako człowiek wykształcony muszę stwierdzić, że wiem doskonale, że żadne demony nie istnieją, więc to mnie nie przestraszy. - Poprawiłem koszulę, która przez brutalne rzucanie mną trochę się zmięła. W takich momentach jak ten odkrywałem jak ciężko jest mieć siedem lat. Każdy tobą pomiata i to dosłownie, bo przecież jest się wystarczająco wątłym.
- Czy rozumiesz cokolwiek z zachowania tej kobiety? Naskoczyła na nas byśmy nie łamali regulaminu, który notabene, sama łamie, bo przecież nie wolno wykorzystać swoich mocy oraz przeklinać. Czy nie mam racji? - Przeniosłem spojrzenie na mego towarzysza, gdy tamta dziewczyna opuściła już nas. Nie zdążyłem wydać z siebie dźwięku, gdy ten chłopak coś mi zrobił. Ja musiałem palić! I cieszyć się z tego! Nagle pojąłem cały sens mego jak do tej pory bezsensownego bytowania na tym ziemskim padole. Ja żyłem, by palić! I by cieszyć się z tego. Właśnie tak było. Odrzucę wszystko inne. Moją Elizabeth, muzę najdroższa. Odrzucę malarstwo, siostry. Wszystko! Nic mi nie jest potrzebne, oprócz palenia. Sięgnąłem po zapalniczkę. Oh co za radość. Już za moment. Za momencik.
Vincent
Vincent
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Yves Pon Kwi 25, 2011 10:47 pm

/ z 'wyjazdu' /

Chyba cały Wszechświat postanowił mi utrudnić wyjazd. Nawet prom mi uciekł gdy prowadziłam dwuminutową rozmowę z Lemonem. Jak to możliwe?! Najwyraźniej musiałam wrócić i wziąć udział w urodzinowej imprezie Dymka, która, sądząc po wyglądzie większości gości, zaraz dobiegnie końca i pozostanę jedyną trzeźwą, która stąd wyjdzie. Nie wiem co się ostatnio ze mną działo, ale mam wstręt alkoholowy, chyba po prostu przesadziłam w karnawale i mój organizm się broni. Jakoś specjalnie nad tym nie ubolewam. Idąc tu wysłałam Dymkowi sms'a i już miałam kierować się na poszukiwania świeżego 21-latka, gdy mój wzrok przykuła mała, ruda czupryna.
- Vinnie? - Nie zdziwiła mnie zbytnio jego obecność w tym miejscu, wiedziałam, ze Dimitri nie oprze się pokusie zaproszenia swego ulubieńca do tej speluny, ale nie sądziłam, ze ta pierdoła Cook, zmusi go do zwijania jointa, by oczywiście później go wypalić.
- Czy Ciebie do reszty pojebało głupi cepie? - burknęłam zabierając Vincentowi skręta i spopielając go w ciągu ułam ka sekundy. W ciągu kolejnego ułamka już stałam przy Cook'u strzelając mu z liścia w ucho i kopiąc w jaja.
- Masz szczęście, że jest tu dziecko bo inaczej bym Cie rozkurwiła na tej ścianie. - wyszeptałam mu wściekle do ucha, za które w następnej chwili porządnie go wytarmosiłam.
- A teraz napraw to co mu namieszałeś w głowie. - poprosiłam słodkim głosikiem nadal szarpiąc Cookowe ucho, a gdy zrobił o co go poprosiłam po prostu upuściłam go obolałego na posadzkę.
- Jeszcze raz się do Ciebie zbliży kop w krocze i odejdź. - wycelowałam palcem w Vincenta po czym podeszłam do niego i ucałowałam w czoło.
- Idź spać. - Uniosłam brwi słysząc jego "Aleee Yveees..' i wycelowałam palcem w stronę wyjścia, a gdy już sobie poszedł sprzedałam Cookowi jeszcze kopa w chudy zad i poszłam szukać Dymka i nagiego Justina.

/ królestwo /
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Wto Kwi 26, 2011 11:58 am

To był tak dziwny wieczorek, że aż mnie wzięło na mordobicie. Dziękuje Bogu, że nie widzę jak się Justynek rozbiera przed Magą i Dymkiem. Albo nie. Poszedłem za Iweską, przepraszając ją podczas tej krótkiej drogi i całując w policzek. Pewnie miała ochotę mnie skopać, ale niestety nie ma tak silnej bariery w mózgu, żeby się mnie pozbyć. Więc weszliśmy razem do królestwa, choć uprzednio upewniłem się, że nie ma pomysłu, żeby mi wsadzić paznokcie w krocze. Nie miała. Dziękuje mamusiu za ten dar, bo już nie miałbym jaj.
/królestwo
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Iss Nie Wrz 18, 2011 7:26 pm

[różowy korytarzyk]

I tak oto ze skrajnej depresji przeniosłam się na szczyt łańcucha pokarmowego. Znaczy, cieszyłam się. Nawet nie wiedziałam o co chodzi i kto to wszystko zorganizował, ale co z tego, i tak się cieszyłam. Trochę mnie przeraziło, jak mnie złapali i zanieśli do podziemi, bo ja nie wiem, jakaś orgia grupowa? Ale pohukując jak to mnie lubią i wbijając jakieś prezenciki, porzucili mnie na korytarzu a sami potruchtali dalej żeby powrócić do spijania się i wyczyniania różnych rzeczy, dla których bałam się organizować imprezę. Bo wiecie, ja tego nie ogarnęłabym. A tak to musi to ogarnąć ten co mnie lubi i to zorganizował. Kuczek? Ojej, to może on to zrobił? Jakoś go nie widziałam w tym tłumie, więc przystanęłam na chwilę z boku, że niby muszę poprawić buty, czy jakieś inne bzdety, to może oni już sobie pójdą. Chyba, że on już tam siedział i pił. Na mnie nie czekał.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Barbie Pon Wrz 19, 2011 7:07 pm

/ z mola

Ten, nawet nie wiecie kurwa ile sie bajek nasłuchałem na temat podziemi w ciągu tego miesiąca kiedy tu jestem. Normalnie miejsce usiane legendą. I nie tylko jedną. Tu jest kurwa legenda na legendzie, legenda pod legendą, legenda 69 legenda. Takie pieprzenie sie nawzajem legend. Burdel legend. Szkoda, że nie tylko ich. Na wejściu czuć było, że to miejsce to normalnie chyba od imprezy do imprezy nigdy nie jest sprzątane, i pozostałości po tamtych są tutaj widoczne na każdym kroku. Już pomijając jakieś gumki przyczepiające się do butów. Zapachów to tutaj najlepszych nie mieli. Ale co ja będę narzekać! No kurwa. Czy ja kiedykolwiek na cokolwiek narzekałam? Weźcie!
Podskoczyłam do góry rozglądając się za solenizantką, chociaż tak szczerze to z mojej strony obeszłoby się bez życzeń. O prezencie to nawet nie było mowy. ANIE! Przecież nadal miałam swoją torbę ze śmieciami, tam gdzieś chyba była ta, trzepaczka do jajek w firmowym pudełku ze wstążką. Ja to mam te pierdolone szczęście na zawołanie normalnie.
- Ej Iza! - zawołałam. - Fajnie, że nie wyglądasz starzej, oby tak dalej! - wcisnęłam jej prezent i uniosłam kciuki do góry, by wyglądać odrobinę pozytywniej niż w moim normalnym stanie. Może wyszło, może nie. Warto pomarzyć. - To od Mike'a też - dodałam widząc jego zdezorientowane spojrzenie, a potem by nie palną głupstwa złapałam go za rękaw i pociągnęłam do kąta.
Wcale że się za nikim jeszcze nie rozglądałam. Pff. Po co.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Mike Wto Wrz 20, 2011 6:14 pm

/ molo

Mi tam nigdy nie przeszkadzały zapachy ani porządek, który panował w podziemiach. Podobnie, dobra, może trochę czyściej, miałem w swoim pokoju to idzie się przyzwyczaić, nie? Ktoś mógłby tutaj kiedyś posprzątać. Nie to żebym specjalnie tego wymagał, ale niektóre piękności to tutaj schodzić nie chcą, a przecież im więcej cycek tym lepiej. Tak w ogóle to ja tutaj przeszedłem, a nawet nie kojarzyłem kto ma urodziny. Dobrze, że Barbie wiedziała, a jeszcze lepiej, że nawet wynalazła jakiś prezent. Wspaniale po prostu, pełna kultura i nikt się do nas nie doczepi. W sumie trzeba ja zabierać na każdą imprezę, skoro ma takie zajebiste szczęście. Natomiast gdy ona składała życzenia urodzinowe ja się po prostu uśmiechałem i przytakiwałem. Lepiej było nie otwierać gęby, gdy ktoś mówi coś ważnego. Jeszcze bym palnął coś w stylu, że staro wygląda, czy cuś.
- Eeej, co mnie ciągasz, co? - Jęknąłem z wyrzutem - Chciałam wrócić do solenizantki - Powiedziałem już uśmiechając się szeroko. Była całkiem fajna, a to była całkiem dobra chwila, aby powiedzieć jej parę miłych słów.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Benjamin Wto Wrz 20, 2011 7:27 pm

od kuka a właściwie z kukiem

Dzieci w dzisiejszych czasach są niemożliwe. Czy naprawdę nikt nie nauczył ich paru, pierdolonych zasad kultury które są naprawdę proste? Czy tym gówniarzom tak trudno przyjąć jest do wiadomości że starszych się słucha? Wpatrywałem się w małego chłopca ściągając brwi. Urodziny zaczynają się za moment, a ja nadal nie mam prezentu i właściwie powinienem pilnować Iss żeby nie znalazła za wcześnie miejsca w którym odbywa się jej własna impreza-niespodzianka. Tymczasem stałem tuż obok małego rudego chłopca który ściskał w grubych rączkach paczkę wypełnioną ciasteczkami.
- Przecież ci je oddam, noo - Westchnąłem ciężko i wskazałem głową na przyszły prezent urodzinowy dla jednego z nielicznych rudzielców które darze sympatią. Bo tego tutaj to na pewno nie polubię. W odpowiedzi usłyszałem tylko krótkie, ale jakże wiele mówiące spierdalaj.
Kto go nauczył takich słów? Pokręciłem głową i korzystając z chwilowej nieuwagi dzieciaka wyrwałem mu z rąk papierową torbę. Jak najszybciej uciekłem do swojego pokoju żeby przygotować prezent i nareszcie pójść się najebać.
Skoro już zawaliłem jedną sprawę i nie przypilnowałem Izki to przynajmniej się nie spóźnię. Biegłem przez całą rezydencje aż do podziemi starając się nie wypuścić z dłoni torby zawierającej nie tylko ciasteczka, ale inne, lepsze rzeczy. Przecież nie jestem taki głupi żeby
dać jej jedynie ciasteczka na osiemnaste urodziny.
- Iss! Już myślałem że cię nie znajdę! - Zatrzymałem się tuż przed dziewczyną, szczerząc się i wcisnąłem jej do rąk prezent. - Wszystkiego najlepszego i ten, nareszcie mogę z tobą legalnie wypić, nie? - Krzyknąłem by mogła mnie usłyszeć wśród wszystkich tych krzyków i muzyki. Uścisnąłem ją mocno i zaraz zniknąłem w tłumie szukając wzrokiem innych rudych włosów charakterystycznych dla jednej osoby w całym Tromso.
- Cześć. - Powiedziałem zbliżając się do Jackie. Jak ja jej dawno nie widziałem. Na samym początku skradłem sobie jednego buziaka bo potem może być już tak pijana że zapomni kim w ogóle jestem.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Jackie Wto Wrz 20, 2011 7:35 pm

// dziedziniec
Nie wiem, co robiłabym przez ten wieczór. Naprawdę. Pewnie istniała możliwość, że nadal stałabym przed wejściem do Rezydencji i wypalała papierosa za papierosem. Nie podobało mi się to. Coś się we mnie zmieniło. Wcześniej nie wyobrażałabym sobie spędzenie czasu w towarzystwie jedynie paczki fajek, ale teraz owszem.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk wydobywający się z kieszeni moich powycieranych, nieco już zużytych szortów. Wyjęłam go, męcząc się z odblokowaniem klawiatury, bo wyglądało na to, że całkowicie się zbuntował i miał mnie w całkowitym poważaniu. W końcu mi się udało i mrużąc nieco oczka przeczytałam treść wiadomości od Benka, uśmiechając się pod nosem. Nie czekałam, nawet nie zastanawiałam się nad tym czy pójść, czy nie. Wróciłam do swojego pokoju, tylko w jednym celu. W swojej walizce, które leżała gdzieś pod łóżkiem trzymałam kilka butelek wódki, na moment, w którym zdam sobie sprawę z tego, że mam na nią ochotę. Zresztą, nie tylko alkohol tam był, ale też inne rzeczy, które w magiczny niemal sposób potrafiły przywrócić dobry humor.
Kilka chwil później znalazłam się w podziemiach, trzymając w dłoni sporą butelkę przezroczystego płynu. Co prawda nie była już całkiem pełna. Nie mogłam się powstrzymać i opróżniłam z niej łyka po drodze. Przecież ja nawet nie lubiłam smaku wódki, a dość regularnie ją dawkowałam.
Stanęłam gdzieś pośród ludzi. Nie cierpiałam tego uczucia, bycia nową. Nie było możliwości, aby poznać wszystkich po tak krótkim czasie. Och, ja nawet nie byłam przygotowana na takie zmiany!
Znów odgoniłam od siebie wspomnienia, które napłynęły do mojej głowy i zaczęłam się rozglądać za Benjaminem, prześlizgując wzrokiem po sylwetkach zgromadzonych tu osób. W tym samym momencie usłyszałam gdzieś za sobą znajomy głos, więc odwróciłam się na piętach, unosząc ku górze kąciki ust.
- Cześć i czołem! - odparłam z entuzjazmem szczerząc ząbki.
- Przyniosłam wódkę, jak prosiłeś - dodałam wysuwając przed siebie butelkę, a potem spojrzałam z ustami wykrzywionymi w podkówkę na chłopaka, chcąc przeprosić za to, że trochę już wypiłam.
- Potrzebuję mocnego kopa w tyłek, bo zamieniam się w antyspołeczne emo - mruknęłam zgodnie z prawdą, marszcząc nosek.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Barbie Wto Wrz 20, 2011 7:53 pm

Natychmiast puściłam Mike'a i wytarłam ręce o spódnicę jakbym nie wiem w jak wielkim gównie przed chwilą grzebała. To był mój instynktowny gest, po dotknięciu kogokolwiek, więc żadnych specjalności dla tego tutaj kudłacza. Choć pewnie on wiele sobie wyobraża, nigdy nie miał z tym problemów. Ale co ja będę go tam ograniczać. Jeżeli tak bardzo chce tej całej przepaści między jego myślami, a rzeczywistością, to niech ją sobie ma. Ja na przykład miałam zwyczajnie zero sił na cokolwiek. W tym także szukaniu czegoś czego można by było wypić. Że za młoda jestem? No kurwa, jak nie teraz to kiedy, ja się pytam? Poza tym nie przypominam sobie bym kiedykolwiek komukolwiek mówiła dokładnie ile mam lat. A nie, raz jakiekś babce, mówiłam, że mam 23. Ale jak widać się nie liczy. Mike na pewno nie wiedział ile wiosen mam na karku. I dobrze.
- Serio? No to idź, nikt cię już nie trzyma. Sorry - rzuciłam od niechcenia wynajdując jakiś rozleciały fotel w kącie korytarza i umieszczając w nim swój tyłek. Nie było na nim zbyt sucho, żeby już być w pełni szczerą. - Jeszcze tu stoisz? Patrz, taka ruda okazja tam na ciebie czeka. Ucałowałbyś ją na urodziny. Tyle że nie wiem co by zrobił jej chłopak. Bo ona ma chłopakaaa, wieeesz? - Spojrzałam w kierunku Isski i wtedy gdzieś obok niej zobaczyłam Jackie. Już chciałam jej pomachać i może wykorzystać by wzięła po drodze i przyniosła mi piwo, czy coś. Gdy zobaczyłam coś odrażającego obok niej. BEN. Jego laleczka zajmowała główne miejsce na mojej tajnej półce. I była wykorzystywana na różne ciekawe sposoby w takich momentach, że nawet nie pomyślałby, że to ja. Tylko głupek wyglądał za dobrze, biorąc pod uwagę co robiłam z jego lalką. Chyba że robiłam coś nie tak. Popracuję jeszcze nad tym.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Czw Wrz 22, 2011 2:14 pm

Cook przyszedł za tłumem, ale nie widział rudej czupryny więc pomyślał, że musi być gdzieś dalej i poszedł z tłumem pić wódkę z kranu.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Iss Pią Wrz 23, 2011 8:28 pm

Ojej. Zanim zdążyłam komukolwiek odpowiedzieć, podziękować, zdziwić się z prezentu i spytać gdzie kuk, to zaczęli mnie jeszcze przytulać i przekrzykiwać idący. Bo wiecie, jedna trzecia zdawała sobie sprawę, że jak się pije na czyjejś imprezie to wypada chociaż się przywitać, nie? Więc w końcu tylko pokiwałam im łapką i wrzuciłam prezenty do pudła.
A potem dostrzegłam ciemną czuprynkę, która widocznie chciała przede mną zwiać. Ale ja mam dar zajebiozę i przecisnęłam się przez ludzi, żeby znienacka łapać go w pasie i wbić podbródek w podstawę szyi.
- Kocham tego, co to dla mnie zrobił. - stwierdziłam, a potem odgarnęłam na bok włosy i zmusiłam, żeby spojrzał na tego cooklova to go mam teraz tam, gdzie tak wystaje kręgosłup przy szyi.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Cook Sob Wrz 24, 2011 4:54 pm

No złapała mnie. Kurczaki, myślałem, że się chociaż napiję zanim mnie dorwie. Z Izką się nawet nie można napić, bo mi będzie jęczeć, że to nie można się tak szmacić. Albo użyje jakiegoś innego długiego słowa, zacznie tłumaczyć, aż skończy słowami "jak cie kocham, ty mnie nie". No to się nie napije. Nadymałem jeden policzek, bo się dziwłem, że wie, kto jej zrobił tą całą imprezę. A potem pociągnęła mnie za oczy i kazała się gapić. Oooo, to takie cudne. Przestałem nadymać policzek i ująłem jej małą szyjkę w moje kościste łapy.
- Ale fajoskie, nie bolało? - oczywiście, że bolało. Nie miałem jeszcze tatuażu na szyji, ale mogłem tylko sobie wyobrazić minę Izki, jak jej wbili pierwszy raz igłę. Nawet dookoła widziałem jeszcze podrażnioną skórę. Kiedy ona to zrobiła? To dlatego od tygodnia zabraniała mi spotykania sie ze soba. Jaka sprytna szprota. Odkręciłem jej głowę i złożyłem na jej usteczkach soczystego całusa. - No nie wierzę, Izka. - podjarałem się i aż podskoczyłem.
- Piłaś już coś? - objąłem ją i poszliśmy się napić.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarz Empty Re: Korytarz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach