Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Różowy korytarz

+3
Zoja
Effs
Mistrz Gry
7 posters

Go down

Różowy korytarz Empty Różowy korytarz

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 04, 2011 9:27 pm

Różowy korytarz Tumblr_lf8kb5qTrK1qb7t3eo1_500
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Effs Nie Maj 08, 2011 10:57 am


/ przeskok /

Mój plan zeswatania Justina z Lidką nie szeł najlepiej, ale w ogóle sie tym nie zrażałam. W dodatku Delilah odmówiła współpracy twardo twierdząc, że Justin tego nei będzie chciał. No dobra, nie chciał tego, gdy mu o tym napomknęłam, ale ja tam swoje wiedziałam. W głębi duszy pragnie tylko i wyłącznie Lidii i kocha ją całym sercem. Tylko jeszcze tego nie wie. I trochę mu pewnie zajmie czasu zanim się dowie. Tak czy siak, nie zamierzałam mu jeszcze w urodziny truć tym dupy i sobie dzisiaj wyjątkowo odpuściłam.
Jak widać wróciłam do świata żywych, chociaż nadal mało wychodziłam z pokoju. Tak czy siak, wróciłam na zajęcia z czego opiekun/ka mojej grupy się bardzo ucieszył/a.
Teraz siedziałam w jednym z moich ulubionych miejsc w całej rezydencji. Ten korytarzyk miał wiele plusów. po pierwsze był taaaak różowy, że aż się rzygać chciało. Po drugie miał kanapę i stolik.Po trzecie miał lusterko. I po czwarte było blisko do kuchni. Tak więc zaraz po zrobieniu sobie smacznego śniadanka, a mianowicie płatków na mleku i zgarnięciu paru smakołyków na drugie śniadanie (batonik, dwie pomarańcze, żelki, czekolada, soczek, cukierki) przeniosłam się z tym wszystkim do tego zajebistego miejsca. Słodkości zrzuciłam na stolik, a sama usiadłam wygodnie na kanapie i zaczęłam jeść swoje śniadanko.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Go?? Nie Maj 08, 2011 11:12 am

/ przeskok


Wszyscy dobrze wiedzieli jak wygląda moja orientacja w terenie, tak więc nie będzie żadnego zaskoczenia jak powiem, że aktualnie kompletnie nie miałem pojęcia gdzie się znajduję. Obstawiałem tylko, że jestem na parterze, bo nie wchodziłem po żadnych schodkach. A już jakie to skrzydło było nawet nie próbowałem zgadywać. Ale czy to moja wina, że gdy wstałem rano z łóżka, ładnie się ubrałem i wyszedłem na zewnątrz jakieś diabelskie nasienie w postaci dziecięcych prześladowców mojej osoby postanowiło mną zakręcił dokoła mojej osi tak żebym stracił orientację. Może jeszcze bym się odnalazł gdyby nie to, że chwilę zupełnie się zapomniałem i odleciałem gdzieś myślami, gdzieś bliżej lata i wycieczek górskich i lodów waniliowych z kolorowymi posypkami. Wróciłem na ziemię dopiero wtedy gdy usłyszałem czyjąś obecność.
Mimo tego, że marny był ze mnie ślepiec, bo nigdy nie potrafiłem kierować się słuchem, rozpoznawać zapachem, czy dotykiem, to czasami miałem przebłyski. Takie minimalne, ale zawsze trafione w stu procentach.
- Effy! Coś się stało? - zadałem swoje standardowe pytanie, bo bez niego po prostu nie mogło się obyć.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Effs Nie Maj 08, 2011 1:42 pm

Właśnie odkładałam pusta miskę po płatkach i chciała łapać batonika, gdy usłyszałam znajomy głos.
- Quen! - Ucieszyłam się susząc zęby - Mi nic nie jest - Odpowiedziałam automatycznie. Zawsze to samo pytanie i najczęściej ta sama odpowiedź. Nie rozumiałam tej opiekuńczości całym światem. Ja tam martwiłam się o siebie i może jeszcze parę jednostek, ale nie o całą ludzkość. W dodatku Que był trochę niewidomy, a i tak o wszystko i wszystkich się martwił. Ja tam bym na jego miejscu miała wszystko w dupie i oczekiwała tego, aby to inni skakali wokół mnie, a nie odwrotnie. Ale cóż, wielu rzeczy nie potrafiłam pojąć swoją bezmóżdżą głową - A tobie nic nie jest? - Q należał właśnie do tej grupki ludzi, którzy w jakiś sposób mnie obchodzili.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Go?? Nie Maj 08, 2011 2:22 pm

- Oj, weź nie zadawaj głupich pytań, co mi może niby być? - westchnąłem z wielkim bananem na ustach machając ręką na głupie pytanie Effy. To, że ja zadawałem wszędzie pytania co do aktualnego stanu rzeczy, nie znaczy, że lubiłem takich słychać. A gdzie tam, sprawiały jedynie, że czułem się zakłopotany i natychmiast chciałem zmienić temat rozmowy. Najlepiej na jakiś interesujący. O, takie przyjęcie przykładowo. - Więc twój kuzyn ma dzisiaj mega imprezę? - zapytałem z wielkim zainteresowaniem w głosie. - Dee nawijała o tej imprezie przez ostatni tydzień, że normalnie nie wiedziałem już co myśleć. Jej pomysły były czasem makabryczne! Chyba Justin nie zgodził się na piniatę w kształcie jednorożca? - zapytałem z lekkim niepokojem, choć nie powinienem się przecież martwić o takie rzeczy. Wierzyłem bezgranicznie, że każdy ma więcej rozsądku od mojej siostry. Choć oczywiście wcale nie twierdzę, że ta go nie ma! Jak mógłbym! Ale niestety jej serce czasem bierze górę nad rozsądkiem i wtedy mamy klops.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Effs Nie Maj 08, 2011 2:43 pm

Zaśmiałam się krótko.
- Ano ma - Odpowiedziałam szczerząc się wesoło.Swoja drogą za niedługo będę musiała zacząć się zbierać i ruszać tyłek na tą całą imprezę. Mam nadzieje, że Delilah się spisała i wszystko będzie wspaniałe, cudowne i urocze, tak jak mi opowiadała.
- Ja też musiałam przetrwać jej gadaninę - Delilah podchodziła do tej imprezy tak jak do swojego musicalu. Wszystko musiało być idealne i nic nie mogło się popsuć. A ja i tak wiem, że pójdzie coś nie tak. Zawsze tak jest. A bynajmniej w moim przypadku. Zresztą pewnie wejdę ja i, jak zwykle, coś niechcący popsuję.
- Ooooch, jednorożeć?! - Ucieszyłam się już wyobrażając sobie pięknego, różowego jednorożca wypełnionego smakołykami od rogu aż do końca ogona - O tym nie słyszałam, ale mam nadzieję, że się jednak zgodził!
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Go?? Nie Maj 08, 2011 3:32 pm

Oj, ta Effy, Effy. Bardzo cieszyłem się tym, że powróciła do swojego entuzjastycznego trybu życia, bo od razu jak zaczęła się śmiać świat stał się lepszy i o wiele mniej ponory. Smutek do niej nie pasował, zdecydowanie. Smutna Effy przypominała jakiegoś nosiciela obcego w sobie, który siedzi na czubku jej głowy i kieruje każdą miną. Albo jeszcze inaczej: gdy widziało się smutną Effy od razu miało się wrażenie, że jest pod zaklęciem imperiusa. A to nie świadczyło o niczym dobrym.
- Ty przynajmniej mogłaś jej przerywać! A ja jak zwykle miękki jak nikt, nie miałem serca by choćby wtrącić zdanie. Słuchałem każdego słówka! - wzruszyłem ramionami, ale wcale nie wyglądałem na smutnego. Bo się tak nie czułem. W sumie zawsze niebywale się cieszyłem gdy ktoś przy mnie gadał i mogłem go sobie posłuchać. Zwłaszcza jeżeli gadała siostra. - Nieee, nooo, nie rób sobie niepotrzebnych nadziei, jednorożec na pewno odpadł - zapewniłem ją, choć po jej reakcji już nie byłem taki pewny. Ech, a jak nawet był jednorożec to chyba nic złego się stać nie mogło nie? - To za kogo się przebierasz, Effs?
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Effs Wto Maj 10, 2011 4:38 pm

Zawsze bawiła mnie ta dobroć Quena i Delilah. Tak sie cały czas martwić o to, że nikogo się nie uraziło i robić wszystko, a by inni nie poczuli się odrzuceni, zranieni lub obrażeni. Mi tam się serce najbardziej krajało, jak oglądałam reklamy. No bo wiecie te wszystkie akcje charytatywne typu wyślij głupi esemes, który będzie kosztował Cię miliony i pomóż małym dzieciom, pieskom, kotkom, starym babciom i innym zwierzątkom. No i za każdym razem, gdy widziałam taką reklamę to od razu wysyłałam tego głupiego smsa. i wtedy mogłam spać spokojnie.
Moja szczęśliwa minka przygasła, gdy powiedział, że jednorożec pewnie odpadł. Mam nadzieję, że się mylił.
- W sumie to jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że do imprezy zdążę coś wymyślić. Swoją drogą to chyba powinnam się ruszyć, bo za niedługo ma się zacząć, a ja się muszę jeszcze ogarnąć - powiedziałam zerkając na zegarek w telefonie - Tak więc wybacz, ale muszę Cię opuścić. Paaa! - Przytuliłam go jeszcze (uwielbiam przytulać ludzi) i w podskokach ruszyłam sie ogarnąć.

/ nie wiem /
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Zoja Sob Sie 27, 2011 11:48 am

Rozmarzona leżałam na kanapie i podrygując nogą do rytmu nuciłam She loves you. Sama nie wiem jak to się stało. I nie chodziło tutaj o to, że jakimś cudem przebywałam w tym całkiem bezgustownym korytarzyku prosto z mych koszmarów, ale jednocześnie najpiękniejszych snów smoczycy, a chodziło mi o zakochanie. Ponownie. Taka samie. Takie inne. Takie tym razem prawdziwe. I wiedziałam, że mam ochotę na nucenie jakichkolwiek piosenek chłopców z liverpoolu. Jak zwykle. Pomyśleć, że nawet ten korytarzyk tak mi nie przeszkadzał. Tutaj mogłam w samotności cieszyć się nowymi uczuciami. Wszystko zaczęło się jak zwykle. Obudziłam się ze świadomością, że coś jest inaczej, a gdy go zobaczyłam pojęłam co jest inaczej. Ocknęłam się ze swej nieświadomości. Kochałam go. Ah kochałam go od lat. Nic nie było pewniejsze od tego.
- Love, love me do - zanuciłam zmieniając podkład. Moje umiejętności były tak przydatne. I nikt nie śmiał narzekać, że brzydko śpiewam. - You know I love you - dośpiewałam, podgrywając się z kanapy. Lepsze humoru mieć nie mogłam. A wtedy usłyszałam, że ktoś się cichutko śmieje. Tak jakby nie chciał, ale nie mógł się powstrzymać. Odwróciłam się, stojąc na kanapie i kogo ujrzałam? Ah. Co za wstyd.
- Cześć Matt - wymamrotałam nieśmiało, osuwając się, by po prostu usiąść na kanapie. Muzyka się urwała. Jak zwykle zrobiłam z siebie idiotkę.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Matthew Sob Sie 27, 2011 5:26 pm

Zwyczajnie nie miałem nic do roboty. Człowiek naprawdę może zanudzić się na śmierć w tym wielkim budynku. I pewnie jakby się zanudził nikt nie zauważyłby tego, a twoje zwłoki znaleziono by dopiero po tygodniu. Wprawdzie wskrzeszenia się zdarzały, ale nie sądzę by mnie również brano pod uwagę w selekcji kto jest ważny dla rezydencji, a kto nie. Bo taka selekcja niestety istniała. Ech. Niby spędziłem tu trochę czasu, ale nadal czułem się wyjątkowo nie odpowiednio przechadzając pomiędzy korytarzami. Nie wiedziałem czy to ze względu na to, że sam chodziłem, czy ze względu na to, że wiedziałem, że takie nieróbstwo jedynie odbije się na mojej przyszłości. Niedawno wpadłem na pomysł rozpoczęcia jakiś studiów korespondencyjnych, nawet gadałem o tym z dyrektorką, ale jak na razie stałem w miejscu. Pewnie gdybym...
Właśnie takie nudne myśli mną targały, gdy usłyszałem czyjś śpiew za rogiem. W sumie od dawna nie słyszałem by ktokolwiek tutaj śpiewał i dlatego tak to mną wstrząsnęło i poczułem wielką ochotę by sprawdzić, kto jest posiadaczem owego dosyć charakterystycznego głosu. Z dziwnym akcentem. Oczywiście nie mogłem się powstrzymać od cichego śmiechu gdy zobaczyłem pogrążoną w swoim zajęciu Zoję. I tu był mój błąd, bo wszystko przerwałem.
- Cześć Zoja - uśmiechnąłem się do niej. I dopiero wtedy przypomniałem sobie jaki talent posiada dziewczyna. A dokładniej przypomniałem sobie gdy zdałem sobie sprawę, że nigdzie nie widać żadnego odtwarzacza. Ba, nawet komórki. - Niezły koncert - przyznałem. - Czemu nie kontynuujesz?
Matthew
Matthew
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Zoja Sob Sie 27, 2011 5:38 pm

Jak ja mogłam być tak głupia i ślepa, żeby nie dostrzegać jakiego przystojnego mężczyznę miałam tak blisko. Jeszcze prawdziwy dżentelmen był z niego. Uroczy. Zawsze pomocny. Ah mogłabym tak długo się rozmarzać, patrząc na niego cielęcym spojrzeniem, ale pora była się ogarnąć i wydusić z siebie cokolwiek. Nagle nie wiedziałam co mam mówić, a mi się to doprawdy bardzo, ale to bardzo rzadko kiedy zdarzało. Jeszcze jak nic byłam cała czerwona ze wstydu, że nawet w tak idiotycznie daleko od ludzkości rzuconym korytarzu jednak napotkałam ludzi. I to ludzi, których opinią śmiałam się aktualnie przejmować. Mów coś wreszcie do cholery!
- Bo - zaczęłam, usilnie myśląc co powiedzieć. Sadzę, że chce kiedyś założyć z tobą rodzinę i takie prawdziwe zaczątki kontaktów nie są zbyt dobre. Chociaż to mogłoby być romantycznie gdybyś opowiadał naszym wnukom, że na początku zauroczył cię mój głos, a przecież nawet nie wabiłam cię na syreni urok. Kurwa. Jasne. - Bo mnie przestraszyłeś i już nie umiem tego przywrócić. - Tak. To się wydawało w miarę logiczne. Zauroczona jego spojrzeniem mogłam być z siebie dumna, że jeszcze nie plotłam trzy po trzy. - Co tu robisz? - wyrzuciłam z siebie zainteresowana. Może mnie szukał? Oh na pewno mnie szukał. Może ktoś wreszcie odwzajemnił me uczucia. Spojrzenie jakie teraz wbijałam w Matthewa mogło być uznane przez niego za przerażające, ale ja przecież nie wiedziałam, że źle czynię.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Matthew Sob Sie 27, 2011 6:45 pm

Byłbym ostatnim głupcem gdyby te parę sygnałów widocznych na twarzy i słyszalnych w głosie Zoi nie przemówiły do mnie w dosyć jednoznaczny sposób. To nie było normalne uprzejme zachowanie dziewczyny podczas niewinnego spotkania i trudno było to zignorować. Znaczy co innego miałem zrobić niż zignorować ten rumieniec? Dlatego musiałem się postarać i zachować dla siebie wszystkie komentarze jakie mi się nasuwały. W sumie miałem w tym nawet niezłą wprawę, więc powinno mi pójść w miarę sprawnie. Niestety... Był na to wszystko zbyt miękki czasami.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć - przyznałem szczerze. - Ale mogłem to przewidzieć, na drugi raz wcześniej będę sygnalizować swoją obecność. O ile obiecasz mi, że nie zaprzestaniesz śpiewu - dodałem jeszcze starając się zabrzmieć w miarę naturalnie. Bez żadnych podtekstów, które nastolatka mogłaby opatrzenie zrozumieć. Tego nie chciałem.
Oparłem się o ścianę nie zbliżając zbytnio do niej. Sam jeszcze nie wiedziałem czy akurat wdawanie się w dalszą rozmowę z młodą było odpowiednie. Niestety chęć rozmowy z kimkolwiek była większa niżbym mógł przypuszczać.
- Spacerowałem, nudziłem się - przyznałem odpowiadając na jej pytanie. - Nie uważasz, że czasami bywa tu strasznie nudno?
Matthew
Matthew
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Zoja Sob Sie 27, 2011 7:45 pm

Posmutniałam momentalnie. Miałem ochotę chlipać, pociągać głośno nosem i w ogóle odstawić na maksa płaczkę, bo on... bo on zwracał się do mnie jak do o wiele młodszej osoby! I to jeszcze jakoś tak sztywno. O jaka ja byłam smutna w tym momencie. Zaraz popłyneła stosowna piosenka. Ojejku. To ja jednak umiałam dobrać muzykę do nastroju? Oh płakać mi się chciało, bo to byli moi zakochańcy Beatlesi. A ja nie mogłam się kochać po raz kolejny w kimś kto miał mnie za dziecko. Przytul mnie, bo się popłacze. Albo nie. Wtedy już na pewno będę ryczeć. Musze być dzielna.
- Nie mam ochoty na śpiew - burknęłam pod nosem. Całe moje szczęście legło w gruzach. I po cóż mi patrzeć na moje kochanie skoro kochanie mnie nie chce? Pewnie teraz by ode mnie zwiał. A wiej sobie wiej. Powiem któremuś z kuzynów, że mnie napastowałeś. Stłuką cię. Albo nie. Nie dam rady. Jeszcze by ci krzywdę zrobili. O jaka ja jestem smutna.
A jednak nie odszedł. Troszeczkę humor mi się poprawił i nadzieja wróciła do mnie. Może jednak mnie lubił trochę bardziej niż nieznośny młodszy bachor? Gdybym była przynajmniej rok starsza albo albo... nie. Mam zasady i będę się ich trzymała, poza tym Matt na pewno nie leciał na dziewczyny tylko dlatego że te mu się oddawały. One leciały na niego tak czy siak. Niczym ja. Zniszczę te wszystkie pozostałe.
- Jeśli się nie potrafi zapewnić sobie rozrywki to tak - odparłam bardzo poważnie, dorośle i w ogóle. Bo skoro mój ukochany był taki ja też musiałam być. Inaczej go nie zdobędę. Ten plan był w moim przekonaniu wyjątkowo dojrzały. Zapomniałam tylko, że moje szukanie rozrywki to zwykłe imprezowanie i akurat jemu to może nie przypaść do gustu. A deskorolka? To przecież dla dzieci. - Znaczy zależy kto co lubi, ale Tromso obfituje w ciekawe miejsca. - Mieli dużo barów, klubów i nawet obskurnych pubów w porcie. Tamtych miejsc nie lubiłam.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Matthew Sob Sie 27, 2011 8:48 pm

Nie posiadałem młodszej siostry (w sumie żadnej siostry), nawet młodszej kuzynki. Jakoś tak wyszło, że jakoś nie często miałem okazję w ogóle rozmawiać z kimś kto w tak dziecinny sposób odpowiadał. Bo chyba te "nie mam ochoty" było dosyć dziecinnym zachowaniem. Znaczy ja nie chciałem nikogo osądzać, bo nie jestem tu od tego. Po prostu mówiąc to Zoja zrobiła sobie taką antyreklamę. Znaczy, nie żeby musiała się jakoś reklamować. Nie czułem potrzeby by się przede mną prezentowała. Bo po co? W tej chwili już mieszałem.
- Może jeszcze zmienisz zdanie - wzruszyłem bezradnie ramionami. Co wyszło dosyć obojętnie, ale na nic więcej nie było mnie stać. I zresztą nie czułem potrzeby by starać się więcej niż zazwyczaj.
Dobra, dochodzę do wniosku, że to jednak jest dosyć dziwne spotkanie, żeby tego nie nazywać niezręczną sytuacją. Ale może coś z tego jeszcze wyjdzie.
- Owszem są różne miejsca, ale są ciekawe do czasu - westchnąłem tylko. Nie widziałem sensu kontynuowania tego tematu, bo przecież zdawałem sobie sprawę z tego, że jednak gusta moje, a gusta szesnastolatki muszą się od siebie różnić. Mimo wszystko miło będzie poznać jej zdanie. - A chciałabyś mi coś polecić? Zaproponować?
Matthew
Matthew
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Zoja Nie Sie 28, 2011 5:54 pm

Im dłużej siedziałam na tej kanapie bez lepszego, ba, bez jakiegokolwiek pomysłu na to co powinnam teraz zrobić lub powiedzieć, tym bardziej odkrywałam, że nie czuje potrzeby opowiadania mu o naszej wspólnej przyszłości, bo ja zwyczajnie nie posiadałam planów na nią. Czy... czy to możliwe, że ja się tak głupio pomyliłam? No wiecie. Że to nie tego kochałam. Znowu. Przeraziłam się normalnie tej myśli, bo znów niepotrzebnie wychodziłam na idiotkę. Uderzyła to we mnie tak nagle, ale mogło być prawdziwe. Bo my tak bardzo do siebie nie pasowaliśmy. Nie mogłam przecież kochać kogoś kto twierdził, że w tak przeludnionym miejscu czuje się samotny i zwyczajnie się nudzi. Tutaj! Zerknęłam na niego z całkiem innym wzrokiem niż wcześniej. Badawczym, a jeszcze przed momentem widziałam Matta w samych superlatywach, teraz już tak zdecydowanie nie było. I o matko! On był brzydki! On był stary(dobra przesada, starszy był ode mnie) i brzydki. Jak ja tak mogłam. Idiotka.
- Jesteś nudny - rzuciłam, bo chyba za długo milczałam, ale nowe fakty w sprawie zajmowały mnie tak mocno. On był nudny i dziwny. Mimo to w jego towarzystwie wciąż czułam się tak... tak no inaczej. Może jednak śmiałam coś do niego czuć? A jak lepiej się o tym przekonać jak nie przez...
Wstałam z kanapy, gdy akurat zadawał to swoje śmieszne pytanie o zaproponowanie mu miejsca. Miał minę jakby oczekiwał, że zaraz powiem mu, że zajebiście jest na placu zabaw.
- Może - stwierdziłam cicho. Nie dałam mu czasu na wyciągnięcie żadnych wniosków z moich poczynań i ewentualnej szansy na ucieczkę. Się już tego nauczyłam przy poprzednikach. Działać szybko i zdecydowanie. To zadziałałam. Pocałowałam go i wiecie co? Nic. Kurwa nic. Jakbym się z Kostkiem całowała (nie żebym kiedyś próbowała). Idiotka ze mnie. Tylko ja mogłam sobie uroić, że go kocham. Odsunęłam się jeszcze szybciej niż przysuwałam.
- Musiałam sprawdzić, ale nie bój się. Już nie będę - wyjaśniłam z uroczym w moim przekonaniu uśmieszku. Takie uśmiechy rzucały dzieci, gdy coś zrobiły i liczyły, że w ten sposób nie zostaną ukarane. - Jednak nie jesteś w moim typie, także na czym skończyliśmy? A wiem. Ja twierdziłam, że jesteś nudny, a ty znów chciałeś co bym ci jakieś miejsca poleciła. - Tu mój uśmieszek zmienił się na rozbawiony. Cofnęłam się jeszcze kilka kroków, aż w końcu wylądowałam na parapecie otwartego okna. Wyciągnęłam papierosy. - Oj nie rób takiej miny - zacmokałam niezadowolona. Nagle z wiedzą, że jestem tylko idiotką, ale niezakochaną przynajmniej idiotką, było mi o wiele lepiej niż przed paroma chwilami. Ot każdemu się może przez parę chwil zdawać, że kogoś kocha. O tak do momentu porozmawiania z daną osobą, prawda? Jasne. Staczałam się. - I tak zapalę. No chyba, że dalej chodzi o pocałunek. No weź - jęknęłam. - Chyba się już całowałeś z dziewczynami, hm? A może wolisz jednak chłopaków? - Przechyliłam głowę zainteresowana. Zaraz jednak przypomniałam sobie, że trzymam w dłoni swoje ulubione waniliowe papierosy, więc nimi się zajęłam.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Matthew Pon Sie 29, 2011 2:35 pm

Wspaniale, ja tylko czekałem na to by dowiedzieć się jaki to ja jestem. Od lat marzyłem by mi się ktoś pomógł określić, nie mogłem się doczekać tego dnia. I nagle, niespodziewanie Zoja postanowiła spełnić moje marzenia i ukrócić cierpienie spowodowane niewiedzą. Pozostawało mi być tylko wdzięczny za to co dla mnie zrobiła. Uśmiechnąłem się jedynie ciepło na jej słowa i nic nie powiedziałem. Coś w głębi serca przeczuwałem, że nie ważne co i jak bym zrobił, co i jak powiedział, to spotkanie i tak przybierze nieoczekiwany obrót sprawy. Niezależnie ode mnie. I miałem rację. Wystarczyło jedynie chwilę przyglądać się zamyślonej dziewczynie, by w następnej sekundzie ona sama zrobiła coś całkiem nieoczekiwanego.
No kurwa.
Wiedziałem niby, że coś się stanie, ale nie sądziłem, że aż coś tak bardzo głupiego. Bez zastanowienia schwytałem ją za ramiona odsuwając stanowczo od siebie. Ale ona sama równie mocno jak ja chciała się odsunąć. Więc puściłem ją. A potem wysłuchałem cierpliwie wszystkiego co miała do powiedzenia. Nie wiem co miała na myśli mówiąc o mojej minie, ale jakoś niezbyt mnie to obeszło.
- Zoja, Zoja - westchnąłem po chwili ciszy jaka zapadła po jej ostatnim pytaniu. - Ty naprawdę jeszcze nie pojmujesz o co w tym wszystkim chodzi - mój ton głosu był bardzo lekki, jakbym zupełnie nie przejmował się tym wszystkim co przed chwilą miało miejsce. A jednocześnie brzmiało to jakbym rzeczywiście przejmował się losem dziewczyny. - Nie chcę ci dawać żadnych rad, bo nie jestem w nich za dobry. Wręcz beznadziejny. Ale na przyszłość: całowanie nie jest najlepszym sposobem sprawdzenia swoich emocji.
Najchętniej w tej chwili bym stąd odszedł pozostawiając młodą samą sobie i jej nałogowi. Może i niektórym się wydaje, że palenie jest seksowne, ale ja miałem przed sobą jedynie obrzydliwy obraz tego jak nastolatka próbuje udowodnić jaka to ona jest dojrzała. Wiedziałem, że z tego wyrośnie, dlatego potrafiłem zachować spokój. I poczekać na to co jeszcze ma do powiedzenia.
Matthew
Matthew
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Zoja Pon Sie 29, 2011 3:34 pm

lalalalalla. wreszcie jest głupia jak trzeba xd

Wzruszyłam ramionami słysząc ten jego niemalże ojczulowski ton. Do tej pory od leciutkiego naprowadzania mnie na jedyną i słuszną drogę był Kostek, ale on najczęściej bał się obrazić moje uczucia, więc średnio szła mu ta cała sprawa z naprowadzaniem, ale próbował i to się liczy, prawda? Matthew w przeciwieństwie do mego stryjaszka wydał mi się teraz jedynie strasznie nudny i taki dorosły. Jakbym sobie ojca znalazła w tym miejscu. A akurat odnalezienie ojca to ostatnia rzecz o jakiej marzyłam tutaj.
- Tak wiem. Mam dopiero szesnaście lat. Się przekonam co w życiu ważne. Ogarnę. Spoko. Słyszałam to już kilka razy. - Machnęłam ręką. Takie rady strasznie mnie śmieszyły. Jakbym właśnie nie przeżyła okresu wyszumienia się. Jak robić głupoty to teraz, bo po co później? A taki nie będzie mi mówił, że robię źle. Wolałby żebym na starość zechciała przeżyć jakieś przygody, bo za młodu byłam zbyt zajęta pilnowaniem by mi kij z tyłka nie wypadł? - Zapamiętam - mruknęłam. Taka ofiara jak jeszcze ja przed paroma minutami właśnie by się cholernie rumieniła i przepraszała za swoje zachowanie. Raczej nie powiem, że chodziło mi o sprawdzenie czy oto kocham go na zabój. Może bardziej chciałam sprawdzić czy moja pomyłka spowodowana była pociągiem seksualnym. Nic z tego. A co do palenia to po prostu kiedyś nałóg do mnie przylazł. Gdzieś miałam czy to ktoś uważała za seksowne czy nie. Lubię to palę, a że jakiś raczek już może ze mną siedzieć to nic. Jako bierny palacz wdychała dym tak długo, że serio teraz fakt, że sama się zatruwałam nic nie znaczył.
- Także Matthewie, mogę przysiąc, że teraz zastanawiasz się czy nie zwiać od smarkuli. Mam rację? W sumie sama bym już sobie poszła. - Niby zamyślona skupiłam na moment swój wzrok na towarzyszu by z powrotem począć błądzić po brzydkim krajobrazie za oknem. - A może jednak chcesz opowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? - Założyłam włosy za ucho, zaciągając się. Dym wypuszczałam w pobliżu okna, a lekki wiaterek porywał go na dwór.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Matthew Pon Sie 29, 2011 9:31 pm

Nie chodziło mi dokładnie o tym, że czasem Zoja przeżyje swoje i będzie już wiedzieć co nieco o życiu. Nie całkiem. Chodziło bardziej o to, że może jeszcze rok, może dwa, ta burza jaką przeżywa w swoim wnętrzu Zoja, odrobinę się uspokoi i wtedy całkiem inaczej będzie patrzeć na chłopaków. Przynajmniej taką miałem nadzieję, bo w końcu życzyłem jej jak najlepiej. Bo jeżeli nie zmieniła by się w przeciągu lat to raczej nie wróżyłem jej żadnego udanego związku. O ja pierniczę, ale ze mnie wróżka się zrobiła. Lepiej już tego nie ciągnąć, bo będę brzmiał jeszcze gorzej. Proszę, nie słuchajcie mnie. Ty Zoja też.
- Nie, nie opowiem ci. Zanudziłbym cię tylko - rzuciłem na odchodne, a potem już nie czekając na jakieś zbawienie z nieba, zwyczajnie odszedłem. Zdecydowanie nie miałem zamiaru wdawać się w dziś w jakiekolwiek dyskusję z osobami poniżej dwudziestego roku życia. Miałem dość.

/taras
Matthew
Matthew
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Cook Nie Wrz 18, 2011 6:18 pm

/ od benka

TU JEST URODZINOWA NIESPODZIANKA DLA IZKI

głosił napis na drzwiach, coby się nikt nie pomylił. Kilka osóbek już przyszło i powiedziałem im, że jak Izka wejdzie, to mają śpiewać, śmiać się, rzucaęc balonami, zdejmować bluzki, wrzeszczeć i wszystko wszystko.
A potem mogą iść do hadesu.
I czekaliśmy.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Iss Nie Wrz 18, 2011 6:58 pm

[etam]

Wiecie co? Smutno mi.
Ja wiem, że moi znajomi kumplują się ze mną tylko przez kuka, wiem. I że nie mam przyjaciół oprócz Benka, chociaż on też jest przyjacielem kuka i też do końca nie wiadomo. I wiem nawet, że w sumie całe moje życie towarzyskie opiera się na tym, że chodzę z kukiem i dlatego wszyscy mnie nagle lubią i są mili. Bo kuk. Nie spodziewałam się, że łaaa, zaraz pół Rezydencji rzuci składać mi życzenia. Ani nawet te moje kumple. Zrozumiałabym nawet, że Benek zapomniał.
Ale zapomniał nawet kuk, i to mnie bolało najbardziej. Nikt nie przyszedł rano, żeby złożyć mi życzenia, nikt nie wysłał durnego smsa, nikt się mną nie zainteresował. Dobra, Leila zostawiła mi ciasteczka w kuchni, tylko je zjedli. Ale kartka została. A przecież ona nie jest moim chłopakiem. Naprawdę, wymagam za dużo? Jak widać tak.
Szłam przez Rezydencję, starając się nie rozpłakać. Bo to smutne było. Ja wkraczam wreszcie w dorosłość, a oni to olewają. A specjalnie, bo już nie potrzebowałam niczyjej zgody, wytatuowałam sobie gwiazdkę na łydce, chociaż bolało. Ale nie na tyle bolało, żeby zrezygnować z wytatuowania sobie cooklova. Bo mi kręgosłup wystaje przy szyi. A teraz byłam kompletnie sama, komórka nie dyngała i było tak źleee. Chlip chlip.
I tak szłam i szłam, aż usłyszałam że ktoś coś gada. A nawet więcej ktosiów. Och, jak miło, ja tu przeżywam kryzys, a oni sobie urządzają melanż-za-izki-plecami-bo-po-co-ją-zapraszać-w-osiemnastkę. Świetnie. A niech sobie urządzają. Ale było mi tak smutno, że poszłam chociaż posłuchać jak dobrze się beze mnie bawią. I zdziwił mnie napis. Wkręcają mnie? A może jednak?
- Cześć mój jednorożcu! - wrzasnęłam, prawie wyważając drzwi z framugi. A nie, nie było jednorożca. Tylko ludzie, co nie usłyszeli tej głupoty tylko walnęli we mnie balonami. Pewnie mi się włosy elektryzują. Chyba. Ojej, czy ona ściąga bluz... odwróciłam się, na wszelki wypadek. Chociaż to całkiem miło z jej strony. Jak wybuchnie bomba, to się nic nie słyszy przez chwilę, i teraz ja też nic nie słyszałam, tak wrzasnęli.
- Ojej. - tak się ucieszyłam, że aż nie wiedziałam co powiedzieć.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Venus Nie Wrz 18, 2011 7:09 pm

Ojej. Była za wcześnie. Znaczy, nie zdziwłem się specjalnie. Pominąłem w całym tym moim cudnym planie tego małego elementu jakim była solenizantka. Zapomniałem kazać Benkowi jej pilnować. Kurwa. Ten frajer mógłby się domyśleć, ale ma najwyraźniej za mały mózg.
Ale chuj z tym. Weszła zanim wjechał tort - ktoś zrobił drugi, więc supcio - wszyscu się na nią rzucili i troche to przerażająco wyglądało, szczególnie, że prócz niezawodnej wódki dałem im kilka moich trików i byli serio bardzo chętni do wszystkiego. Nawet mi Iza znikła na jakiś czas. Później się okazało, że tłum ją przeniósł do hadesu, więc zgarnąłem resztę i poszliśmy na melanż.
/ podziemia
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Różowy korytarz Empty Re: Różowy korytarz

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach