Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Taras

+19
Justin
Lily
Antonio
Sofie
Cornelia
Mike
Mikaela
Matthew
Meredith
Zoja
Gerda
Konstanty
Ianelle
Chupa
Lemon
Effs
Yves
Merkury
Mistrz Gry
23 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Nie Paź 02, 2011 3:02 pm

No i całe moje zafascynowanie osobą Miki nagle odeszło gdzieś daleko bardzo daleko, poza teren mgły, zdecydowanie zostało one wyrzucone gdzieś za Norwegię. Nawet nie sądziłem że ktoś może być tak zarozumiały jak ona, po prostu zaczynała działać mi na nerwy. Jak się jednak okazało sama uroda to nie wszystko, po prostu co ona sobie myślała, to było przegięcie i na dodatek zrobi mi łaskę że mnie oprowadzi po budynku, dobre sobie.
- Nie, nie mam zamiaru imponować komukolwiek czymś takim, a już na pewno nie takiej osobie jak ty...
Tutaj przerwałem i zastanowiłem się czy na pewno nie za ostro z nią pogrywam, ale szczerze ktoś musiał jej w końcu przytrzeć nosa, bo inaczej nigdy się nie zmieni i zawsze będzie chłodną panią: "Wiem wszystko i mam na was wyjebane i chociaż czuje się samotna to i tak nie zwrócę się do was po pomoc". Bardzo denerwował mnie brak szacunku ze strony młodszej koleżanki, ale może to nie był brak szacunku tylko styl bycia danej osoby. Teraz mnie to już nie obchodziło, chciałem jej powiedzieć co myślę. Lecz w ostatniej chwili sie powstrzymałem, bo widać było że dziewczyna walczy ze sobą w jakiś sposób aby być miła, więc jednak postarałem się odwrócić sytuacje i uspokoić.
- ...bo przecież i tak wiem o tym że żeby tobie należałoby być tobą zapewne.
Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na dziewczynę z przekrzywioną głową. Oczywiście nie miało być to obraźliwe dla dziewczyny, po prostu chciałem aby coś mi strzeliło w szyi. Potem przeciągnąłem się i popatrzyłem bacznie w oczy nastoletniej koleżanki.
- Nie chce nic wiedzieć na temat misji, nie chce znać przyszłości. Przecież to nudne, żyć i wiedzieć co będzie dalej. Zero jakiejkolwiek radości, zero niespodzianek, zero zaskoczenia, chociaż z drugiej strony w połączeniu z inną mocą lub umiejętnościami byłabyś na prawdę groźnym wrogiem do pokonania. Bynajmniej nie dla mnie.
Zaśmiałem się i patrząc na malutka kobietkę, gdyż wyobraziłem sobie ją dzierżącą wielki antyczny miecz, który jest większy od niej. Moja chora wyobraźnia nadal płatała mi figla, ale to nie było wcale wytłumaczenie, powinien zachować się poważnie.
- Okej skoro nie chcesz mnie oprowadzać to nie zmuszam. Trudno może innym razem, na pewno masz ważniejsze rzeczy na głowie.
Powiedziałem krótko, by nie ciągnąć już dalej tematu o oprowadzaniu bo to do niczego nie będzie prowadzić a miałem jej przecież wyjaśnić o co chodzi w szkoleniu jej mocy i tak dalej, więc musiałem popchnąć tą rozmowę do przodu.
- Jakby Ci to wyjaśnić...wzmocnienie to po prostu jakby rozbudowanie swoich mocy, ale może omówię to na przykładzie. Jeśli na przykład masz zdolności regeneracji, to na początku leczysz małe rany i zadrapania, by potem odbudowywać sobie kończynę w trzy sekundy lub tutaj masz inny przykład, jesteś władca ognia to na początku starasz się kontrolować ogień, potem tworzysz własny, a potem możesz zmieniać konsystencje i na przykład zalewać przeciwnika lawą lub wytwarzać wulkany w miejscu gdzie chcesz. Tak samo ty możesz wzmocnić swoją moc. I już Ci mówię jaki mam pomysł na twoją osobę, jak powiedziałaś jesteś wizjonerką. No więc widząc przyszłość zacznij modyfikować swoją moc by zobaczyć przeszłość, a jeśli znasz swojego wroga, możesz swoje wizje jakie zbudujesz w głowie przenieść do głowy wroga tworząc iluzje świata realnego, a następnie wykończyć go psychicznie, ale do Ciebie należy decyzja czy chcesz przejść szkolenie. A na sto procent nie będzie one łatwe.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Mikaela Nie Paź 02, 2011 4:20 pm

No i przeholowałam, widziałam to po zmianie zachowania i sposobie zwracania się do mnie Cola. Nic dziwnego, że zarówno były chłopak, jak i najlepsza przyjaciółka ostatnio rozmawiali ze mną w dosyć dziwny sposób. Ten pierwszy półsłówkami, a ta druga mówiąc tak dużo, że trudno było wywnioskować cokolwiek. Trzeba to w końcu przyznać przed sobą Mika, nadawałaś się już jedynie do odstrzału. Podziękuj za to rodzicom, temu debilowi co cię kiedyś zabił, czy komukolwiek kogo chcesz jeszcze oskarżać. Bo na pewno kogoś będziesz.
- Niestety sama sobie też nie imponuję, raczej wkurwiam - rzuciłam obojętnie. Przecież nie będę płakać, że właśnie ktoś wyrobił sobie o mnie takie zdanie, które oczywiście wcale nie chciałam by miał. Samo wyszło. Dobra, może i sama przyłożyłam rękę do tego, ale jak już mówiłam starałam się. I chyba będę starać się dalej. O tyle o ile mnie Cole nie wkurzy. Co mogło się zdarzyć patrząc na mój charakter i usposobienie. - Nie twierdzę, że mój talent jest super i nie chciałabym mieć innego, czy chociażby się go pozbyć. Mam go i tyle, nauczyłam się z niego korzystać i to mi wystarcza. Ale jak sobie życzysz, będę siedzieć cicho i zostawiać pikantniejsze szczegóły misji dla siebie. - Spróbowałam się do niego uśmiechnąć, ale nie do końca wiem jak mi to wyszło. Może nie pogorszyłam jeszcze bardziej sytuacji niż do tej pory. - Hmm, ale czy ja nie za dużo mówię o sobie? Miała być coś za coś. Czy twoim talentem jest własnie wzmacnianie talentów innych? - zapytałam, bo jakieś takie właśnie odniosłam wrażenie. Ale chyba moje wrażenie było mylne, bo własnie przewidziałam jego przeczącą odpowiedź. - Czyli jednak nie, pomagasz poszerzać zakres swoich mocy zwykłymi metodami, jak nasi opiekunowie - dodałam szybko, a potem zmarszczyłam czoło. To co mówił o tym co bym mogła potrafić była z lekka nierealne. Jakoś nie sądzę bym kiedykolwiek mogła zobaczyć coś z przeszłości, to potrafił Will, czy potrafić ingerować w świadomość kogokolwiek. Wizjonerzy byli chyba najbardziej łagodną grupą w całej rezydencji, razem z postrzegaczami. Nie mogliśmy wpływać na innych swoim talentem, owszem mogliśmy go wykorzystać by coś zrobić, ale nigdy bezpośrednio. - Wiesz, Cole, gdy tu przyszłam prawie wariowałam z nadmiaru informacji w mojej głowie. Na początku widziałam jedynie to co złego może się wydarzyć mnie lub moim bliskim. Z czasem zdołałam to w sobie tłumić i widzieć jedynie coś co jest mi potrzebne, ale też jedynie to co złe. Aż w końcu nauczyłam się jak omijać nieprzyjemne wydarzenia, by dotrzeć do tych neutralnych i dobrych. Więc raczej się rozwijam, ale nie jest to jakieś szybkie tempo.
Nie miałam pojęcia dlaczego to wszystko mówię, nie ufałam mu ani trochę. Nie rozumiałam skąd nagle u mnie taka chęć opowiadania o swoim talencie. Albo czułam, że to może mi się przydać, albo zwyczajnie byłam naiwna i głupia.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Nie Paź 02, 2011 5:21 pm

Miałem w głowie totalny chaos. Przed chwilą dziewczyna była zimna i zarozumiała, a w chwile zmieniła się w starającą się być miłą otwarta dziewczynę, było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Nigdy bym nie pomyślał że choć trochę się zmienić. Właściwie może była po prostu trochę zagubiona i przygnieciona tymi wizjami złej przyszłości. A żeby mniej cierpieć stara się z dystansem podchodzić do otaczającego ją świata. Miała nietypową osobowość, ale czy ja byłem łatwym człowiekiem ? Nie bez powodu przez ponad połowę swojego życia byłem samotnikiem i nikt nie chciał utrzymywać ze mną kontaktu. Ostatnio starałem się zmienić by trochę wtopić się w tłum, ale nie jest to łatwe gdy druga osoba jest cały czas na nie.
- Oj, nie bądź dla siebie taka surowa. Na pewno nie jesteś taka zła, a jak widzę zyskujesz nieco przy dłuższym poznaniu.
Uśmiechnąłem się do niej ciepło co nie było dla mnie normalne, ale pomyślałem że co tam, należy się mi trochę luzu, a tej dziewczynie nieco ludzkiego ciepła, a nie tylko sarkazm i docinki. Jeśli będzie się dla niej dobrym człowiekiem to może i ona nieco się zmieni. Taka była moja taktyka na następne lata znajomości, jeśli takową będziemy prowadzić.
- Wiesz nikt tutaj nie mówi że musisz się pozbyć swojej mocy czy też wymienić ją na inną. No ale jasno oznajmiłaś iż wiesz co chcesz robić ze swoim życiem, więc nie będę Ci mówić co masz robić. Ale jeśli będziesz chciała żebym Ci w czymś pomógł to po prostu przyjdź do mnie, a ja zrobię co w mojej mocy.
Mówiłem bardzo szczerze tym razem nie owijałem w bawełnę i chociaż nie znałem tej dziewczyny prawie w ogóle, to jednak widząc to jak stara się być miła, oddałbym cały czas który tutaj spędzę by się z nią zaprzyjaźnić.
- No tak coś za coś, ale wiesz. Nie wiem czy chcesz wiedzieć tyle o mnie. Jednak będę fair i już Ci powiem skoro taka była umowa. Mam dwie moce jedna dotyczy całkowitej regeneracji mojego ciała, a drugą mocą, jest niezniszczalny szkielet ze specjalnego metalu zwanego adamantium.
Hmm...po co w ogóle dziewczynie te informacje o mnie. Czemu powiedziałem o adamantium, to miała być moja największa tajemnica, która zdradzić mogłem jednej osobie. Dziewczyna mogła w sumie kłamać o tym jaką ma moc i mogłaby to wykorzystać przeciwko mnie, ale gdy spojrzałem w jej brązowe oczka to nie zobaczyłem tam zabójcy, ani szpiega, wroga czy też nawet wrednej wyrachowanej suki, tylko ogromne ciepło w sercu Miki, które niestety nie mogło znaleźć nigdzie ujścia. Być może były to nie trafione spostrzeżenia z mojej strony, ale miałem to gdzieś. Mój brak zaufania nie mógł prowadzić za każdym razem do zrywania znajomości zanim w ogóle się rozpoczną przez głupie przesądy. Tym razem postanowiłem że zaufam sercu i tej rudej dziewczynie.
- Miło mi, że troszeczkę otworzyłaś się...
Kolejny miły uśmiech z twarzy mej poleciał do dziewczyny, nie był to żaden zalotny uśmieszek czy też inne z własnego repertuaru, ale bardzo przyjacielski prosto z serducha uśmiechujec.
- No to może zmienimy miejsce i przejdziemy się po budynku, nie musisz mnie oprowadzać, wystarczy że pokażesz mi kuchnie to w ramach podziękowania coś Ci ugotuje albo zrobię coś do picia, co ty na to ?
Zapytał trochę niepewny, ale wiedział że mimo wszystko odpowiedz jaką udzieli dziewczyna będzie szczera.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Mikaela Nie Paź 02, 2011 7:39 pm

Czy byłam dla siebie surowa? Sama nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. po prostu starałam się myśleć trzeźwo, zauważać zarówno swoje wady i zalety. Taki sposób był najlepszy bym przypadkiem nie zwariowała. Ale z drugiej strony o ile prościej mają ludzie, którzy uważali sobie za lepszych od innych, za jakieś pierdolone ideały. Oni mieli tą pewność siebie, której czasem mi brakowało. Zamiast tego miałam tą część mnie, która wbrew wszystkiemu, robiła coś na rzecz innych. I choć broniłam się od tego jak tylko mogłam to i tak w końcu wychodziło na to, że lecę na jakiś klif w czasie burzy by ostrzec Jamesa, że zaraz spadnie. Chore i tyle. Nic nie powiedziałam wzruszyłam jedynie ramionami. Jest jak jest, zostawmy to w spokoju.
- Lubię mieć jasno wytyczone cele - przyznałam nawiązując do jego wypowiedzi. - Ale jeżeli proponujesz na serio pomoc co do rozwinięcia talentu, to byłabym głupia nie korzystając. Choć twoje przewidywania co do mojego talentu są jakieś zawyżone - zaśmiałam się. Na serio nadal śmieszyła mnie myśl o tym, że mogłabym wpływać na kogoś psychikę. - Może skorzystam z propozycji - dodałam odrobinę ciszej gasząc papieros o krawędź parapetu, miejsce to było już wielokrotnie wykorzystywane do tego celu więc nie miałam wyrzutów sumienia, że jakoś dewastuję mienie publiczne.
Ponownie zmarszczyłam czoło słysząc o jego talencie. Niby mogłam się tego spodziewać, ale jednak to było na serio dziwne. Znałam kogoś, kto się regenerował, ale tylko tyle. Z kolei jakiś szkielet z adamantium to była dla mnie nowość. Brzmiało to bardzo niebezpiecznie i gdybym dowiedziała się tego od razu czułabym pewną obawę przed Cole'm. Ale dowiedziałam się dopiero po rozmowie, podczas której zdołałam chyba go trochę powierzchniowo poznać. Jeżeliby miał złe zamiary to nie rozmawiałby chyba w ten sposób. Zresztą jakby miał złe zamiary to bym na pewno o tym wiedziała zanim zdążyłabym przypomnieć sobie jak mam na imię.
- Co daje ci ten szkielet? - wyrwało mi się. Na początku nie miałam zamiaru pytać o cokolwiek. Powiedział tyle ile chciał powiedzieć tak samo jak ja. On mnie nie zmuszał do jakichkolwiek opowieści, mniej więcej. Znaczy ja też niby nie zmuszałam, ale moje pytanie było dosyć jasne. I naprawdę chciałam usłyszeć odpowiedź, o wiele bardziej niż na te kolejne, które miałam zamiar zdać.
- Więc gotujesz? - byłam niezmiernie zaskoczona. - Nie spodziewałabym się tego po tobie, to raczej nie pasuje do obrazu jaki namalowała o tobie nasza rozmowa. Na serio gotujesz? Nie no, w takim razie koniecznie muszę cię oprowadzić, chociaż dlatego by następnie cię wykorzystać w kuchni. Mam nadzieję, że nie kłamiesz.
Ruszyłam w stronę wyjścia rzucając coś w stylu no chodź do Cola.

/kuchnia
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Mike Czw Paź 13, 2011 3:08 pm

[ yyy ]

Sialalalal. A jak mi się nudziło misiaki. Normalnie tak bardzo, że sobie tego nie wyobrażacie po prostu. Ale to nic. Zaraz sobie znajdę coś do roboty. To bo ja bym nie znalazł? Proszę was. Pierwszym punktem, aby się nie nudzić było wyjście z pokoju. Bystry jestem, no nie? Tak więc wyszedłem i polazłem gdzieś się powozić po korytarzach i znaleźć kogoś, najlepiej dziewczę, które wzbudzi me zainteresowanie i odwieje nudę hen hen hen daleko stąd. No bo jakbym miał ochotę na serio się nie nudzić to bym napisał do kogoś typu Barbie czy innej cioty i by było fajnie. Ale nie! Ostatnio po prostu bardzo zaniedbałem moje kontakty z kobietami (Barbie się do tej grupy nie zalicza) i musiałem to nadrobić. Więc ruszyłem na polowanie! Nawet nie musiałem daleko iść, bo już przy tarasie znalazłem swą ofiarę. Biedna, niewinna Leila siedziała na kanapie i podśpiewywała do książki. Możecie powiedzieć 'Co?! Po co ty się w ogóle za takie bierzesz?!', ale ja wam powiem, że to najlepszy wybór. Po pierwsze, pod tymi sweterkami i luźnymi ubraniami czasem kryję się coś fajnego. Po drugie, to najprostszy sposób zdobycia. Niepewne siebie, nie potrafiące się postawić i kochające cały świat istotki. Prawie żadnego wysiłku moi drodzy, i już jest twoja.
Na mojej twarzy szybko zagościł jakże miły i bardzo szeroki uśmiech. Od razu ruszyłem w jej stronę, zanim skojarzy że tu jestem, w co wątpię, bo była bardzo zaabsorbowana książką. Usiadłem obok niej ruchem ręki odwracając jej głowę w moja stronę.
- Hej piękna. Masz może mapę?
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Cornelia Czw Paź 13, 2011 3:37 pm

/chyba dawo

Siedziałam sobie i czytałam książkę. A skoro zobaczyłam wędrujące ku ziemi słońce, przypomniała mi się piosenka, którą śpiewała mi niegdyś ma niania. Na początku tylko nuciłam, lecz nie widząc specjalnego zagrożenia ze strony szalonego tłumu - brak szalonego tłumu, sprzyjał memu rozwojowi, dodałam do nucenia cichy tekst. Nie powiedziałby nikt, że mogę zwracać na siebię uwagę. Pośrod latających, zmienianjących kolory, świecących ludzi, byłam tak normalna, że nikt nie powinien mnie widzieć. Cóż, niestety najwyraźniej mój kamuflaż nie był taki dobry, jakbym chciała. Zanim doszłam do trzeciej zwrotki, ktoś odwrócił mą twarz. Przestraszyłam się, bo to okropne. Mój ojciec tak robił, kiedy był na mnie zły. Raz był. Jak oświadczyłam, że chcę się uczyć w rezydencji. Ale w końcu się zgodził. Jednak strach został.
Ale strach przeminął, bo oto miałam przed twarzą twarz czarnoloczkiego chłopca o ładnych okrągłych oczkach. Na mej jasnej cerze pojawił się lekki rumieniec.
-Mapę? Obawiam się, że nie posiadam, ale... mogę pomóc, ale jaką mapę?- powiedziałam cicho i odważnie. I ufnie.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Mike Czw Paź 13, 2011 4:24 pm

Oooch, jak uroczo się zarumieniła! Nie, żartuję, nawet nie zauważyłem. Nie będę zaraz jakimś typem co się zakocha i rozpierdoli wszystko w swoim życiu dla jakiejś panny. Nawet nie będę typem, który się nie zakocha, ale będzie w ogóle uznawał za uroczę to że dziewczyna puściła buraka na twarzy. Sory, ale nie. Oczywiście, mogę taki być na zawołanie, jeśli jest taka potrzeba, bo w końcu kobiety lecą na takich. Jak na razie mój talent zasygnalizował mi, że w ogóle nie jest ani trochę zdenerwowana na to, że jej przeszkodziłem w czytaniu książki. Wspaniale, mogę rzec. Już mnie wręcz pokochała. Była tylko trochę onieśmielona i... wystraszona, ale nie wiem czym i w sumie mnie to nie obchodzi. Grunt, że nie ma w sobie jakiś negatywnych emocji. Wiecie, mój talent jest zajebisty, bo nie muszę być specjalnie bystry. Nie muszę doszukiwać się w wyglądzie kobiety jakiś tajemniczych znaków, a jak dziewczyna już jest okropnie zła i wręcz napina rękę, aby mnie trzepnąć w moja uroczą buzię, to wiem kiedy uciekać. Hahaha, bosko po prostu. Szkoda jeszcze, że nie mogę tymi emocjami manipulować, ale dobre i to. I co najważniejsze - żadnych emocji nie da się ukryć, nie tak jak myśli. Hahaha, i kto tu ma fajniejszy dar? Justin, ale nigdy mu tego nie powiem. Poprawiłem jeszcze swój uroczy uśmiech. Dobrze, że do końca nie spaliła mojego podrywu, bo bym musiał improwizować.
- Potrzebuję mapy - Powiedziałem spuszczając na chwilę wzrok, jakbym też był zawstydzony i niepewnie spoglądając na nią z powrotem - Ponieważ zgubiłem się w twoich niebiańskich oczach - Dokończyłem odsuwając się od niej trochę. Kolejne dobre posunięcie - dziewczyny nie lubią być oblegane. Jezu, jaki ja jestem zajebisty po prostu.
- Powiedz mi, często tu bywasz czy wolisz jakieś inne miejsca? - Grunt to zainteresowanie się nią. Chyba, że nie lubi gadać o sobie, to spaliłem. Oj tam, oj tam.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Cornelia Czw Paź 13, 2011 4:43 pm

Bynajmniej to nie był burak! Nie spłonęłam jeszcze nigdy burakiem, nawet jak mnie Ben odprowadził do pokoju i kazał dać buziaka w policzek. Nie było więc nawet cienia zagrożenia, że właśnie teraz płonę czerwienią. Moje receptory podskórne nie potrafią się tak ukrwić, żebym była specjalnie czerwona. Ale to lepiej, bo Ben by się mnie przestrszył, gdyby zobaczył mnie całą purpurową. Chociaż, może wtedy przestałby ciągle mnie straszyć i ciągle mnie zaczepiać - to jego zachowanie stawało się już dla mnie tak oczywiste, że bałam się, że się przyzwyczaję, a co gorsze - że będę za nim tęsknić. Kiedy już stąd wyjadę.
Dobra, gadanie gadaniem. Jeżeli ktoś umiałby namalować teraz co poczułam, kiedy Mike powiedział ten uroczy komplement - zachowując przy tym wszelkie zasady aktora brazylijskich seriali - pewnie musiałby namalować wielką czerwoną plamę. Której moje poliki nie umiały wytworzyć. Zostałam z rozchylonymi z wrażenia ustami, może chciałam coś powiedzieć, ale nie udało mi się. I wielkimi rozczapierzonymi oczami, wpatrującymi się w jego buzię.
- Czy ty... - westchnęłam, po czym zadał pytanie. Pokręciłam głową. - Um.. tu jest pięknie. Jak mniemam to nie twoje ulubione miejsce? - powiedziałam tak nie wiadomo dlaczego, po prostu miałam mętlik w głowie.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Mike Pon Paź 17, 2011 6:42 pm

Jak dla mnie o był burak i tyle. Wystarczy lekkie zarumienię, a ja już krzyczę burak, więc spoko, nie musi sobie brać tego do siebie. Ja często wyolbrzymiałem lub koloryzowałem, ale nie oszukujmy się gdybym tego nie robił to wszystko byłoby bardzo, bardzo małe ciekawe, moje misiaki. Ale dobra, nie będę teraz myślał o tym czy to był burak czy rumieniec, chociaż jakby się tak zastanowić to nigdy nie użyłem takiego pedalskiego słowa jak rumieniec na głos. No sory, nie zacznę zaraz pierdolić jakiś poematów o tym, jakie to piękne zaczerwienie wpłynęło na jej jakże piękną twarzyczkę. Widzicie, nawet jako przykład nie mogę podać nic co by było chociaż w jakimś stopniu, jakie takie... poematyczne. Nigdy nie byłem dobry z angielskiego. I reszty przedmiotów też.
Dobrze, że nie powiedziała czegoś w stylu 'jaki słaby podryw' albo chociażby 'podrywasz mnie?' czy coś w tym stylu. Nie lubiłem tego, bo automatycznie byłem spalony. I moje podrywy i dowcipy też. A to nie było fajne. Chociaż może chciała, ale nie dałem jej na to czasu. Punkt dla mnie. Już jest moja, jeżeli można by tak to ująć.
- Och, tak niewątpliwie jest tu cudownie - Powiedziałem jakimś rozmarzonym głosem chociaż tak na prawdę bywałem tutaj równie rzadko jak na lekcjach. Czyli prawie nigdy. Ale w ogóle grunt, ze wiedziałem iż coś takiego istnieje.Bo o tym, że tutaj jest biblioteka (i to nawet całkiem sporych rozmiarów) dowiedziałem się dopiero niedawno. Ale to już kompletnie inna historia i raczej nie chce o niej wspominać - i czemu myślisz iż nie uwielbiam tu przebywać? Chociaż, nie będę się sprzeczać, bo masz rację. Zdecydowanie wolę miejsca wolne, an powietrzu. Nie lubię, gdy ograniczają mnie ściany - Odpowiedziałem jej. Proszę, żeby lubiła roślinność, za którą ja tak nie przepadałem.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Cornelia Wto Paź 18, 2011 1:56 pm

Czy lubiłam roślinność? Och, uwielbiałam! Zielone trawy, które z każdym kolejnym dniem mocniej brązowiały i twardniały, małe listki, które na jesieni zmieniały się w ciepłe dzwonecznki, czy mocne jarzębiny, na które czekałam całe zielone lato. Pomyślałam naiwnie, że chłopiec, który się dosiadł, chce właśnie podzielić się ze mną swoją pasją związaną z przyrodą. Jak dobrze! Jak dotąd nie mogłam się tym z nikim dzielić. No, może mogłam. Ale nie narzucałam się nigdy. Zachwyconymi oczami przesunełam po jego twarzy.
-Och, mam tak samo! Lecz ostatnimi dniami, powietrze jest już mroźniejsze, więc spędzam więcej czasu wewnątrz. Ale rzeczywiście, aż serce się kroi, kiedy patrzy się na zewnątrz, prawda!- powiedziałam i wygiełam bladą szyję w tył, by obejrzeć się za siebie w okno.
Powróciłam spojrzeniem do chłopca. Już go polubiłam, choć zachowywał się chyba trochę sztucznie. Ale może słyszał, że mam ciastka i przyszedł mi je zjeść? Wyciągnęłam w jego stronę koszyczek z łakociami.
-Proszę, poczęstuj się. Zrobiłam wczoraj, zaraz po zebraniu śliwek. Wyszły mi wyjątkowo smaczne, proszę- podsunęłam mu, bo było mi miło, kiedy inni jedli moje ciasteczka.
W sumie miałam je zanieść pewnemu supebohaterowi. Ale hm.. Nie odpowiedział na mojego smsa.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Czw Gru 29, 2011 8:57 pm

Są święta. Praktycznie pijana siedzę tutaj razem z resztą palaczy co boją się przemrozić bardziej tyłek w ogrodzie. Kurwa, wyjątkowo udany rok. Szczerze mówiąc jebał mnie ten cały bal trwający dosłownie wszędzie co można było określić mianem parteru. Tylko kurewsko trudno było przejść gdziekolwiek, a planowałam... zresztą nieważne. Nie udało się, bo wszędzie łaziły odstawione panienki razem z tymi pingwinami. Czym tu się było jarać? Że przez parę godzin trzeba być w tych niewygodnych ciuchach i jeszcze gorszych butach? To takie zajebiste? Spojrzałam na swoje ubranie. O wiele bardziej je wolałam i nie rozumiałam każdego kto sądził, że zwyczajnie nie mam gustu. Sam nie miał gustu.
Odkąd schroniłam się na tarasie minęły dwie godziny. Robiło mi się niedobrze na samą myśl, że mogłabym stąd nosa wychylić. No i lepiej, żeby żaden opiekun do nas nie zajrzał, nie żebym cykorzyła, ale nawet przy otwartym wyjściu na zewnątrz cholernie tu jechało fajkami, przynajmniej jak jednej się niedobrze zrobiło to ją zabrali nim nam tu nasmrodziła lepiej.
W sumie to nawet się nie spodziewałam, że trafię na takie miejsce pośrodku imprezy dla frajerów. Tylko serio nie zamierzałam przez tych bojących się przemrozić tyłek debili przez tydzień sprzątać ubikacje. Miałam już dosyć sprzątania za karę w tym roku. Ja i ten mój pierdolony pech. Co i tak dalej pozwalało mi popijać z butelki zakoszonej z winiarni. Chyba każdy debil w rezydencji miał do niej klucz, więc po jakiego chuja wciąż to zamykali? Ja bym sobie dała spokój.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Pią Gru 30, 2011 10:51 pm

/jejku, boję się i trzęsę portkami bo nie mam pojęcia co z niego wyjdzie, a jak spsuję goslinga?/

Czemu postanowiłem tu przyjechać? Ciężko mi stwierdzić czy to przez nudę, chęć chwilowego zakorzenienia się, czy coś innego. Jestem tu, byczę się całymi dniami, ponieważ zabawiania tej uroczej gromadki nie można nazwać pracą. Moi podopieczni (a może tylko podopieczne?) są niesamowicie posłuszni i nie sprawiają mi żadnych kłopotów. A ostrzegano mnie, że moja grupa jest najbardziej niesubordynowana. Możliwe, że są jeszcze skołowani otrzymaniem dodatkowego opiekuna, może Edythe dyryguje dzieciakami za moimi plecami. Póki nie muszę się zbytnio nadwyrężać i mogę raz na jakiś czas oddać się rozkoszom, nie obchodzi mnie czemu wiedzie mi się tak, a nie gorzej. Praktyczna filozofia.
Tak więc, nie przejmując się zbytnio faktem, że jako opiekun powinienem strofować przebywających tu nieletnich usiadłem w jednym z pustych foteli i sącząc gin wdychałem zanieczyszczone dymem powietrze. Nie miałem nic przeciwko palaczom, sam kiedyś do nich należałem, jednakże uznałem, że palenie jest oznaką słabości, a ja nie jestem słaby, więc rzuciłem. Od tak. Niektórym się udaje. Jednakże rozumiem, że inni mają więcej problemów z wyrywaniem się z łap nałogu i nie strofuję ich, jeśli zechcą kiedyś im się uda, a mi dym nie przeszkadza.
Zauważyłem, że koło mnie siedzi trochę niechlujnie ubrana dziewuszka. Sam nie postarałem się o porządny garnitur, nawet marynarki nie miałem, tylko koszulę i dżinsy, mało odświętnie, ale to przyodziane na czarno dziewczęcie najwyraźniej dopiero co ruszyło się spod puchowych pieleszy i wpadło tutaj jedynie by pomarznąć.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Pią Gru 30, 2011 11:15 pm

Pociągnęłam łyka z butelki, by następnie dyskretne zerknąć na faceta, siedzącego obok i sączącego sobie po burżujsku gin. Kolejny raz powtarzam ciąg czynności i mam już pewność, że obok siedzi opiekun, którym zachwyca się moja współlokatorka. Jestem pewna, ale mało mnie to obchodzi. Bardziej mnie wzrusza to co on pije. Może też bym chciała coś lepszego niż to wino? Tyle, że nie miałam. Ves znów wydała wszystkie pieniądze na nie wiadomo co i oto była totalnie na rezydenckim utrzymaniu. Ale przecież skoro już siedzę obok tego starucha, który musi być spoko, jeśli na nas nie wrzeszczy o robieniu imprezki w środku imprezki to może się odezwę? A co mi tam. Byłam ledwo przytomna i to wcale nie dlatego, że niedawno spałam, a po prostu dlatego, że tak miałam, więc czemu nie uciąć sobie pogawędki z osobą, która może mi wlepić kolejny szlaban do mojej kolekcji? Co do niewyspania to może i byłam stworzeniem nocnym, ale w graniach rozsądku, zwłaszcza, że teraz było tu ciemno cały czas. Pierdolone koło podbiegunowe. Kiedy ja miałam kimać, gdy wciąż było ciemno?
- Ktoś tu ma w dupie robotę - zauważyłam teatralnym szeptem, pochylając się w stronę chłoptasia. Że też ta wariatka co musiałam z nią mieszkać tak się nim podniecała. Mrugnęłam do niego i powróciłam do starej pozy, czyli totalne rozwalenie się w fotelu i obserwacja reszty podbitego narodu z dystansu. Mieliśmy coś ze sobą wspólnego z panem ładnym. Też tak siedział jakby się miał za lepszego od nas. Japierdolę, pomyślałam nas? Połączyłam swoją osobę z tymi popierdoleńcami? Specjalnie tu przyleźli, a ja musiałam spierdalać przed samą dyrektorką, gdy z butelką w łapie zmierzałam do swego pokoju, a ta starucha akurat wylazła na powierzchnię. Bo jak już wcześniej wspominałam w tym roku miałam szczerze po dziurki w nosie sprzątania kibli po tych brudnych świniach. - Ale to dobrze. - Bo komu by się chciało spinać wciąż dupsko i wrzeszczeć na wszystkich? No tak, smoczycy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Nie Sty 01, 2012 1:37 pm

Uśmiechnąłem się pod nosem widząc kątem oka jak dziewczątko uważnie mnie lustruje. Cóż mogło ją tak zainteresować w mej osobie? Nie musiałem długo się zastanawiać, bo gdy tylko otworzyła usta wszystko stało się jasne. Rozpoznała we mnie opiekuna i zapewne zastanawiała się jaką powinna przyjąć postawę. Pochlebia mi, ze nie speszyła się lecz postanowiła zagadać. To znaczy, że się mnie nie boi. Nie chcę być nauczycielem pokroju Smoczycy. Pewnie ma wielki wrzód na żołądku, jest w drugiej grupie zawałowej, a do tego ma tętniaka na mózgu przez to ciągłe spinanie i wnerwianie się. Właściwie to mi jej trochę szkoda. Ale tylko ciut. Zawsze mnie wnerwiała. Dlatego nie lubię rudych. Bo wiecie, wszystkie rude są wredne i przewrażliwione. To żaden przesąd, czy stereotyp, a święta prawda. Tak samo jak to, że blondyni są wiecznie zblazowani a bruneci to cholerycy.
Moja towarzyszka w tym świetle zdawała się być wredną choleryczką, jednak najwyraźniej alkohol nieco przytłumił jej prawdziwe usposobienie, bo wg mojej teorii powinna mieś platynowy kolor owłosienia czaszkowego. Alkohol odmienia ludzi, nie można temu zaprzeczyć.
- Chyba każdy ma tu coś w dupie, ty regulamin. - Uśmiechnąłem się delikatnie nawiązując do butelki w jej ręku i zakazu spożywania alkoholu na terenie Rezydencji przez nieletnich, bo na takową mi wyglądała.

/noworoczny leń nie pozwala mi na wykrzesanie z siebie większej ilości słów/
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Nie Sty 01, 2012 1:57 pm

spoko, spoko, pościk jest <3

Wzruszyłam ramionami, pokazowo, dokańczając butelkę. Po dwóch godzinach, ale w sumie nie tylko to tu piłam, swoje zachowałam na koniec, aż wreszcie tamten gostek przestał mnie częstować. Liczył chyba ma małe ruchanko i się biedak przeliczył. Dobrze, że tamta blondynka się nim zaopiekowała. Już ich tu nie było. No ale jednak jak już mój nowy towarzyszy wspomniał o regulaminie to chyba pora mi było począć się bać, że jednak w tym roku zdążę po raz ostatni ucałować kibelki przy czyszczeniu ich.
- Jak wy poznajecie, że to z winiarni? - jęknęłam, odstawiając na podłogę niepotrzebną mi już butelkę. Zupełnie nie pasowało do mojego wzruszenia ramionami, ale zwalmy to na procenty w mojej krwi. Nawet nie wpadłam na to, że mógłby mieć mnie za niepełnoletnią. Uwielbiałam sprzeczności regulaminowe. Mogliśmy pić, ale posiadać już nie, kraść od nich też, więc na co mi pozwolenie na picie? Znaczy to z kradzieżą rozumiem, przykazania bla bla bla, ale czemu nie mogłam mieć swojego małego barku? Przecież bym się nie dzieliła. Moje. - Po prostu zmieńcie zamki i przestanie mnie kusić. Moje ręce będą szczęśliwe i wy też. Nienawidzę sprzątać. - Oznajmiłam, marszcząc czoło. Czemu to ja zawsze musiałam mieć takiego pecha? Ale teraz jak dostanę karę to nie będę tego mogła zwalić na me pojebane szczęścia, a na skończoną głupotę. Bo pech to było jak w tamtym roku mnie porwano i dopiero po godzinnych mych wrzaskach się skapnęli, że nie o mnie im chodziło. To był pech. Teraz tylko ma głupota. - Kurwa - wymamrotałam do siebie pod nosem. Nawet nie byłam na tyle zajebista by posiadać jakiś fajny ojczysty język i w nim napierdalać do siebie. Hinduskiego szczerze nienawidziłam i nie pasował do mnie. Pozostawał mi angielski, którym to posługiwał się każdy. Tak jak mówiłam: pierdolone me szczęście.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Sob Sty 07, 2012 9:18 pm

Zaśmiałem się krótko, gdy dziewczę zaczęło kopać pod sobą kolejne dołki. Nie miałem zamiaru jej karać, czy też pójść do dyrektorki na skargę. Te dzieciaki i tak będą szaleć, a zakazy nic nie dadzą. Gdybym teraz zaczął sie na nich wkurzać i odstawiać surowego opiekuna, ani chybi zamieniłbym sie w Smoczycę. Nie, dziękuję.
Dopiłem swojego drinka i przechyliłem szklankę pozwalając kostce lodu wpaść do mych ust, po czym zacząłem ją gryźć*. To takie moje małe przyzwyczajenie, powiedziałbym nawet, że nałóg. Na szczęście należę do ludzi bez problemów z zębami i mogę sobie pozwolić na tak paskudne traktowanie mej jamy ustnej.
- Nie powiem nikomu. - Uśmiechnąłem się pod nosem radośnie chrupiąc zamrożoną wodę. - Sam uszczuplałem zasoby winiarni przez ładnych parę lat. Nadal jest taki stary zamek, który można otworzyć gwoździem? - Nie jestem zbyt sentymentalny i odkąd tu wróciłem ani razu nie udałem na się 'spacer wspomnień', podczas którego odwiedza się wszystkie miejsca za którymi tak mocno się tęskniło. Ja za niczym nie tęskniłem. Nie przyjechałem tu z powodu tęsknoty, brata czy braku pieniędzy. Jestem tu bo akurat nic lepszego nie miałem do roboty.
Pogryzłem ostatnią kostkę lodu i poprawiłem kołnierz koszuli, nie znoszę sztywnych kołnierzyków, czuję się jak na uwięzi. Nawet brak krawata i odpięte dwa guziki nie pomagają. Najchętniej wbiłbym się w zwykły t-shirt i poszedł do jakiego baru. - Nie wiem jak tobie, ale mi strasznie zaszkodziły te oliwki, które serwowali i chyba udam się gdzieś wykurować. Podobno Biały Lew ma w menu fantastyczne nalewki lecznicze. - Puściłem młodej oczko i wyszedłem.

*tylko dlatego lubię lód w drinkach <666

/srutututut/
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Sofie Sob Lut 18, 2012 7:05 pm

////////

Gdy tylko piknięcie w telefonie poinformowało mnie o zakończonej rozmowie, podeszłam do lustra, żeby się w nim przejrzeć. Krytycznie, jak zwykle, zlustrowałam swoją sylwetkę, a potem dokładniej przyjrzałam się twarzy. Każdego dnia miałam ochotę schować się gdzieś, widząc jak wyglądałam, gdyż starania mające na celu sprawienie, żebym lepiej wyglądała, nie przynosiły żadnego efektu. Jednak tego wieczoru było inaczej. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, nie mogłam się powstrzymać. Miałam wrażenie, że każda komórka mojego ciała czekała na ten moment i właśnie wybudziła się z okropnie długiego snu i ożyła. Wszystko zdawało się być takie kolorowe i piękne.
Przypomniałam sobie, że nie miałam wiele czasu, jedynie piętnaście minut, więc wielkimi krokami podeszłam w stronę szafy. Prześlizgnęłam spojrzeniem po wszystkich ubraniach, które starannie powieszone były na wieszakach, bądź równiutko poukładane na półkach. Wyjęłam kilka rzeczy, ale gdy w końcu na nie zerknęłam, doszłam do wniosku, że gdybym rzeczywiście je założyła, wyglądałabym jak jakaś wylalkowana małolata, więc postanowiłam się nie przebierać. W końcu zależało mi na tym, żeby Antonio wiedział jaka jestem naprawdę, więc nie było potrzeby, żebym zakładała jakieś niesamowicie piękne rzeczy. Skończyło się na tym, że delikatnie przypudrowałam bladą twarz, założyłam włosy za uszy i wybiegłam z pokoju, kierując się przez niemal pusty korytarz w stronę miejsca spotkania z Antonio.
Jak przewidywałam, taras również był pusty. A przynajmniej nie było widać, aby ktoś na nim był. Zerknęłam kontrolnie na złoty zegarek, który założony był na lewy nadgarstek i odetchnęłam mając pewność, że się nie spóźniłam. Podeszłam do jednego z okien i je otworzyłam. Potrzebowałam powiewu chłodnego wiatru, czegoś co wyrwało by mnie z tego wspaniałego, nieprawdopodobnego stanu. Wypełniłam płuca zimnym powietrzem, ale nie poczułam żadnego zmiany, co uświadomiło mnie w tym, że wszystko działo się naprawdę. Uchyliłam wcześniej przymknięte powieki i zerknęłam przed siebie, wpatrując się we wszechobecną ciemność, która powoli pochłaniała ostatnie zapalone światła. Było późno.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Antonio Sob Lut 18, 2012 9:45 pm

Dokładnie trzydzieści sekund zajęło mi oblanie twarzy zimną wodą, żeby się wybudzić, dwie i pół minuty (wiadomo, że powinny być trzy, ale trochę mi się spieszyło) szczotkowałem zęby, cztery minuty przeglądałem szafę, minutę zakładałem koszulkę w którą się zaplątałem (elegancką, nie wiem z czym, ale bardzo ładną), to razem osiem minut. Dwie minuty zostawiłem na stateczne dotarcie na miejsce spotkania, dwie na zapas, a przez całe sto osiemdziesiąt sekund zastanawiałem się, czy lepsze będą czekoladki czy maskotka - zawieszka. Okej, znaczy oba.
Jeżeli mnie mój matematyczny zmysł nie myli (pamiętajcie, muzycy muszą być wielkimi matematykami, taki Bach to pewnie mógłby sobie nawet z Einsteinem pogadać ciekawie, spoko) to wyszedłem dokładnie na zero, czyli znalazłem się na tarasie minutę przed czasem (bo tam ten, miałem dwie minuty, ale po drodze zauważyłem w lustrze gdzieś, że mam takie coś na głowie i trzeba było to chociaż trochę ogarnąć).
- Sofie. - powiedziałem po prostu, statecznie wpadając na taras. Już tam stała. Taka delikatna i urocza, miałem wrażenie, że za chwilę rozpadnie się na milion porcelanowych kawałeczków. Albo diamentowych. Grunt, że ładnych. A ja wezmę wszystkie i skleję ją, bo nie zniósłbym, gdyby to było nasze ostatnie spotkanie.
Podszedłem bliżej, parę kroków, przystając obok niej i wyglądając w ciemność. Dobra, wcale nie patrzyłem się tak całkiem w ciemne niebo, tylko kątem oka zachwycony obserwowałem jej twarz. Muza. Czy znalazłbym istotę idealniejszą od niej? Chciałem otoczyć ją opieką, mieć prawo do troski i pilnowania, żeby nikt niedobry jej nie dokuczał, chciałem po prostu, żeby była obok. I nie będę narzekał na nic, mogę być nawet jej podnóżkiem. Spoko.
- Cieszę się, że wreszcie się spotkaliśmy. - zauważyłem cicho, odwracając się do niej. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch, jakby była rajskim ptakiem, który może się spłoszyć. Chociaż pragnąłem musnąć zaledwie kosmyk jej włosów, albo dotknąć dłoń. Nic wielkiego. Ale strach mnie paraliżował, nagle przypominały mi się wszystkie złe uczynki i nie potrafiłem wyzbyć się przekonania, że nie jestem osobą godną umawiania się z panną Venäläinen. Ani nawet patrzenia na nią.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Sofie Sob Lut 18, 2012 10:22 pm

Usłyszałam kroki już dawno temu. Z początku były bardzo ciche, ale z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Aż ucichły. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że osoba, o której nie potrafiłam przestać myśleć od czasu pierwszego spotkania, stała metrów za mną. Sparaliżowała mnie ta myśl. Przez chwilę nie mogłam się poruszyć, żeby się obrócić i spojrzeć na Antoniego. Całe szczęście, że nie musiałam, gdyż on podszedł do mnie i stanął tuż obok. Bardzo powoli przekręciłam głowę, a gdy moje spojrzenie odnalazło jego twarz, mój puls znów przyspieszył, dokładnie tak jak zrobił to ostatnim razem.
- Ja również - odparłam niezbyt głośno i rozciągnęłam usta w uśmiechu. Widziałam zaledwie zarys jego sylwetki. Cała reszta tonęła w cieniu, ale to sprawiało, że byłam jeszcze bardziej zaintrygowana. - Nie wiem w jaki sposób to się stało, ale od tamtego spotkania, nie potrafię przestać o Tobie myśleć - ostatnie słowa, które wypłynęły z moich ust były tak ciche, że brzmiały niemal jak szept. Odwróciłam znów głowę, z powrotem zaczynając wpatrywać się w czerń. Choć nie skupiałam się na tym, co miałam przed oczami, a na tym, co działo się w mojej głowie. Poczułam chłodny dreszcz, który przeszedł moje ciało, dlatego że wystawione było na zimno. Obciągnęłam jedynie rękawy ciepłego swetra, chowając pod nim część dłoni. Odetchnęłam, a z moich ust wydobyła się niemal niewidoczna chmurka, która zaraz się rozpłynęła.
- Chciałabym Cię poznać. Wiedzieć o Tobie jak najwięcej. - co czytasz, co robisz w wolnym czasie, o czym marzysz, czego się boisz... Chciałam zadać mu tyle pytań. Jednak samo spoglądanie na niego i świadomość tego, że stał tuż obok, sprawiało mi ogromną przyjemność. Obróciłam się, w celu oparcia się plecami o parapet, gdyż od zimna poczułam jak moja twarz się zarumieniła (choć pewnie spowodowane to również było obecnością blondyna. Niechcący trąciłam ramieniem ramię chłopaka. Trochę mnie to speszyło, ale równocześnie zafascynowało. Udałam, że tego nie zauważyłam, choć kusiło mnie aby wyciągnąć dłoń w jego stronę, aby palcami chociażby musnąć jego skórę. Nie miałam jednak odwagi. Nigdy nie miałam na nic odwagi. Strach przed wszystkim zawsze mnie powstrzymywał od robienia tego, czego naprawdę pragnęłam. Zablokowywał niemal każdy mój ruch i każde słowo, które chciałam wypowiedzieć. Ale walka z nim była jeszcze trudniejsza niż podporządkowywanie się.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Antonio Sob Lut 18, 2012 10:39 pm

Wstrzymałem oddech. Patrzyłem w jej duże, ciemne oczy, zastanawiając się jak to możliwe. Więc naprawdę istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? To przecież takie dziecinne, kto wierzy w takie rzeczy. Przecież wiele osób podaje w wątpliwość ogólnie istnienie miłości, a co dopiero więzi, która rozwinęła się podczas jednego spotkania. Zabawne. Jeszcze parę tygodni temu byłem wolnym człowiekiem.
- Jesteś nawet w moich snach. - uśmiechnąłem się, zafascynowany tym wszystkim. To była taka magia, coś niewyobrażalnego. Przecież nie spałem. Przecież nie umarłem. Ale to było tak nierealne, takie dziwne i trochę przerażające. Mogła w końcu zrobić ze mną absolutnie wszystko, a ja nie zaprotestowałbym nawet jednym słowem.
- Wszystko. - szepnąłem, wyciągając dłoń w kierunku jej policzka. Wahałem się, jak ja się wahałem. Co był strach, jakaś dziwna obawa. Jakby była zbyt krucha, zresztą, jak śmiałem? Ale w końcu poczułem miękką skórę, przejechałem powoli opuszkami palców, zaczynając gdzieś od brwi, a kończąc w kąciku ust. Każdy ruch musiał być przemyślany, inaczej mogłoby być źle. Już byłem pewien, że w i jej, i moich oczach jest ten sam błysk świadczący o tym niepojętym CZYMŚ pomiędzy nami. Nie mogłem sobie pozwolić nawet na sekundę swobody nieograniczonej żelaznym opanowaniem, pewnie dałbym się ponieść uczuciom, a potem bardzo bym tego żałował.
A mimo to, a mimo tego co sobie powtarzałem bez przerwy w myślach, przed czym się ostrzegałem, czułem jak zbliżamy się do siebie i poczułem mocno bijące serce dziewczyny, jakby zaraz miało wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Ale czy w moim przypadku było inaczej? Szczerze wątpię.
Staliśmy jak dwójka dzieci, które pierwszy raz przeżywają głębsze uczucie. Żadne z nas nie miało pojęcia, jak powinno się zachować i bało się uczynić pierwszy ruch, w obawie, że zostanie źle zrozumiane i odrzucone.
- Ładny sweter. - szepnąłem desperacko i wszystko pękło jak bańka mydlana. Gratulacje, Smudkowsky, ty to wszystko umiesz popsuć.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Sofie Sob Lut 18, 2012 11:04 pm

Czekałam na tą chwilę od dłuższego czasu, a jedyne na co było mnie stać do kolejny uśmiech posłany w stronę Antoniego. Jednak nigdy wcześniej nie uśmiechałam się w taki sposób, gdyż nie miałam okazji wpatrywać się właśnie w tą osobę, która stała przede mną i której obecność działała na mnie w taki sposób.
Poczułam jego dotyk na swoim policzku. Przymknęłam powieki, moje wargi minimalnie drżały, a ja odpłynęłam. Pierwszy raz w życiu czułam coś takiego. Obawiałam się miłości, głębszych uczuć, przywiązania się. Jedynymi naprawdę bliskimi mi osobami byli Penny i Robbie, jako, że z nimi właśnie się wychowałam. W tej jednej chwili, w momencie, w którym palce Antoniego dotknęły mojej twarzy, zdałam sobie sprawę z tego ile straciłam. Gdybym nie wolała ukrywać się w jakimś zakątku czytają tomiki poezji, a spędzała czas tak jak inni, w towarzystwie innych mieszkańców Rezydencji, mogłam już dawno poznać Smudkowskiego. Choć to powolne odkrywanie się i zbliżanie do siebie było dla mnie czymś wręcz ekscytującym.
Rozchyliłam powoli powieki, a spojrzenie moich zielonych tęczówek znów znalazło się na twarzy chłopaka, dokładnie się jej przyglądając. Badało każde wgłębienie w skórze, a potem zatonęło w jego oczach. Słowa nie były potrzebne. Miałam wrażenie, że wraz z każdą sekundą byłam coraz bardziej zadurzona Antonim. Nie mogłam tego powstrzymać. Ta chwila mogła trwać wieczność. Nie miałabym nic przeciwko.
Ale nie miałam też nic przeciwko temu, że została przerwana słowami blondyna. - Dziękuję. - zaśmiałam się cicho słysząc jego komentarz. Kąciki moich ust uniosły się jeszcze wyżej a policzki rozpaliły. - Odpowiedziałabym komplementem, ale jestem naprawdę beznadziejna w ich prawieniu - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, odrobinę rozbawiona. Skoro mieliśmy się poznać, lepiej było, żeby od razu wiedział o mojej bezużyteczności w takich sprawach.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Antonio Nie Lut 19, 2012 11:22 am

Uśmiechnąłem się na jej komentarz. Nie wymagałem, żeby prawiła mi komplementy (to nadal brzmi dziwnie w ustach chłopaka), ale to, że powiedziała jak z nimi jest, oznaczało, że... nie wiem, co to mogło oznaczać, ale pewnie coś fajnego, skoro to powiedziała. Nie umiem tego określić, ale wiecie, no.
- Więc, powiedz mi Sofie... - zacząłem, siadając na kanapie i pociągając ją delikatnie za sobą. Przecież nie mogło być tak, że ja siedzę, a ona stoi. To by było bardzo nieeleganckie i niekulturalne, a kultura to podstawa w relacjach damsko-męskich.
- Czym się interesujesz? - spytałem. Bo skoro mamy się poznać, to musimy sobie pogadać. Co z tego, że jest późno, ciemno i to chyba nie jest najlepszy moment, ale jak to mówią, szczęśliwi czasu nie liczą, a Sofie plus Antek równa się szczęście, więc matematycznie udowodnione, że nie ma znaczenia kiedy rozmawiamy. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie, aż żal byłoby nie spróbować tej sztuczki ze wszystkich amerykańskich filmów jakie kiedykolwiek widziałem. Czyli jeeju, jeeju, jak jest późno, to ja może się przeciągnę, i przy okazji obejmę cię przypadkiem ramieniem, co? To przecież niezamierzone. Coś mi to wyszło niezdarnie, ale uśmiechnąłem się do niej, a jej chyba rzeczywiście nie przeszkadzało, że ją obejmowałem, przez co znowu przysunęliśmy się do siebie, chociaż mogłoby się wydawać, że to niemożliwe. To jest tak przerażająco urocze, że aż się wszyscy rozpływamy, kiedy Antek słucha z zainteresowaniem, słucha, pochyla się, bo Sofie zaczyna mówić coraz ciszej (a mówi coraz ciszej, bo on się pochyla), no i co?
No i wielki romantyczny pocałunek, znaczy odrobinkę nieporadny, bo w końcu to początek wielkiej, jedynej miłości, ale bardzo uroczy i romantyczny.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Sofie Czw Lut 23, 2012 2:54 pm

Poszłam w ślady chłopaka i również usiadłam na kanapie. Obróciłam się tak, że siedziałam odrobinę bokiem, odwrócona bardziej w stronę Antoniego, tak, że nadal mogłam się mu przyglądać. Prawda była taka, że nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Odruchowo odgarnęłam włosy za ucho i uważnie wsłuchałam się w głos blondyna.
- Wieloma rzeczami. Między innymi wspaniałą muzyką, piękną poezją. Wszystkim, co potrafi zachwycić i pozostać w pamięci. - odpowiedziałam dość zwięźle. Starałam się kontrolować każde słowo wydobywające się z moich ust. Próbowałam powstrzymać słowotok, który mógłby z nich popłynąć w chwili, w której zapomniałabym, że miałam zamiar wywrzeć dobre wrażenie na Antonim. Choć nie na tyle, aby udawać kogoś innego, kogoś kim nie byłam. Mimo wszystko, z każdą chwilą, czułam się coraz swobodniej w jego towarzystwie. Już nie speszył mnie jego dotyk, kiedy mnie objął. Nie miałam obaw ani uprzedzeń, żeby delikatnie przesunąć palcami po jego dłoni. Domyślam się, że spowodowane było to tym, że wszystko było tak piękne, aż nierealne i w związku z tym, obawy, które prześladowały mnie w rzeczywistości, z każdą sekundą zanikały. Z drugiej strony, odnosiłam dość nietypowe wrażenie, że wszystko idealnie do siebie pasowało i działo się tak jak powinno być. Tak jakby ktoś wcześniej to wszystko dla nas zaplanował i tylko czekał na odpowiedni moment, żebyśmy wpadli na siebie w którymś z korytarzy Rezydencji.
Rozchyliłam usta, aby zadać podobne pytanie Antoniemu, lecz w ostatniej chwili się rozmyśliłam. Odległość między naszymi twarzami się zmniejszała, a gdy w końcu poczułam muśnięcie jego warg na swoich, przymknęłam powieki, czując jak po plecach przeszedł mnie dreszcz. Przez krótką chwilę skamieniałam, starając się zidentyfikować, co się ze mną działo, w środku. Serce biło jak szalone, a oddech było nieco płytki i nierówny. Po dwóch sekundach odwzajemniłam w końcu pocałunek. Racja, może odrobinę niezdarnie. Doszło do mnie, że był to chyba pierwszy prawdziwy pocałunek w moim życiu, ale za bardzo się wstydziłam tego faktu, więc postanowiłam go nie wyjawiać, a przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Poczułam się trochę jak dziecko. Niedoświadczona w tego typu sprawach. Kompletnie zagubiona. Chciałam, aby Antonio wtajemniczył mnie w miłość, o której wszyscy tak chętnie dyskutowali i o której jeszcze kilka dni temu powiedziałabym, że nie istnieje. Myliłam się. Oj, okropnie się myliłam.

dorwałam w końcu jakiś internet, który nie jest tak wolny jak ten, który miałam wcześniej
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Antonio Nie Lut 26, 2012 3:48 pm

To było absolutnie dziwne. Po raz kolejny łapałem się na myśli, że to tylko sen, no bo proszę was, co to ma być? Takie akcje zdarzają się w filmach romantycznych i bajkach dla małych dziewczynek, a nie poważnym ludziom w prawdziwym życiu. Nie, żeby to było coś złego. Po prostu robiło mi się smutno, że zaraz się obudzę i zostanę sam, a poznałem smak bycia z kimś, kto mógłby odmienić twoje życie. Mógłby, gdyby istniał. A Sofie nie mogła istnieć, wyczerpałaby limit cudowności conajmniej dla jednej półkuli i chodziłyby same zombie. A nie chodziły. Więc wniosek był prosty - to jakiś super-sen. Może zapadłem w śpiączkę i już zawsze będę śnił, uśmiechając się lekko gdzieś w kącie sali szpitalnej? Może Reid odwiedzi mnie raz na rok, jak mu się zachce. Ten prawdziwy. Nie miałbym serca, żeby nie zabrać go ze sobą do snu, zresztą pewnie podświadomie wykreowałem go, by to było bardziej realistyczne. Ale przecież była Sofie. Hmm. Dziwna ta moja podświadomość.
Taki niewinny pocałunek, zupełnie niepodobny do moich wspomnień. Nawet mój pierwszy pocałunek (swoją drogą, z jakąś Karaibką, znałem ją siedemnaście minut, mieliśmy może z trzynaście lat i spotkaliśmy się w tamtym roku przypadkiem znowu) był jakiś taki pewniejszy niż ten tutaj. Ale to wcale nie ujmowało mu na znaczeniu i wgl. To chyba nawet oznaczało, że był jeszcze bardziej uroczy niż tamte.
Był króciutki, o wiele za krótki na nasze niewinne pragnienia, ale dążyłem od razu do następnego. Patrzyłem w zielone oczy dziewczyny, poprawiłem kosmyk jej włosów. No i nie wiedziałem co dalej, jak zwykle. Słowa jakoś teraz mi nie pasowały.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Sofie Nie Lut 26, 2012 8:57 pm

Tonęłam w bliskości Antoniego, jego zapachu, w jego oczach, a potem w kolejnym pocałunku. Stąpałam gdzieś na granicy między jawą a snem i nie potrafiłam się zdecydować, na którą stronę byłam bardziej wychylona. Byłam w stanie dać wszystko, aby ta chwila się nie kończyła. Chwila, w której doświadczałam czegoś, o czym nigdy bym nie pomyślała, że wydarzy się w moim beznadziejnym i mało wartościowym życiu, o którym też miałam teraz zupełnie inne zdanie. Choć nie liczyłoby się w nim nic, gdybym nie miała zobaczyć więcej blondyna, ale nie chciałam nawet rozważać takiej opcji.
Kolejny pocałunek. Moja dłoń znalazła się na karku chłopaka, po którym zaczęły suwać opuszki moich palców, bardzo delikatnie, jedynie muskając jego skórę. Byłam jeszcze bliżej niego, o ile było to możliwe. Jego bliskość, kontakt fizyczny przestały być dla mnie krępujące i peszące. Nasze usta się rozłączyły, na krótką chwilę, a ja znów zatonęłam w jego zielonych tęczówkach, które zdawały się mnie doskonale znać. Szukałam w nich ratunku dla mojej duszy, która według mnie krążyła gdzieś wysoko, ponad rzeczywistością. Ale nie chciałam wracać na ziemię. Wolałam żyć słodkim snem o panu Smudkowskim niż znów twardo stąpać po ziemi.
- Proszę, powiedz mi, że to dzieje się naprawdę. - wyszeptałam bardzo cicho, ledwie słyszalnie. Mówienie głośniej było przecież zbędne. Wokół panowała cisza. Jedynym dźwiękiem, który dochodził moich uszu były zasłonki, poruszające się leniwie przy mocniejszym podmuchu wiatru, który wślizgiwał się przez otwarte okno, co jakiś czas ocierające się o jego ramę. Wszystko pogrążone było w głębokim śnie, jakby przysłuchując się pojedynczym słowom wypływającym z ust moich lub Antoniego.
Czułam ciepły oddech chłopaka na swoim policzku. Czekałam z niecierpliwością na jego odpowiedź. Spuściłam głowę, gotowa na to, że jego sylwetka rozpłynie się w ciemności, jak cień, boleśnie przywracając mnie do porządku. Oby nie. Proszę. Oby tak się nie stało.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Taras - Page 4 Empty Re: Taras

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach