Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Taras

+19
Justin
Lily
Antonio
Sofie
Cornelia
Mike
Mikaela
Matthew
Meredith
Zoja
Gerda
Konstanty
Ianelle
Chupa
Lemon
Effs
Yves
Merkury
Mistrz Gry
23 posters

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Antonio Nie Mar 04, 2012 1:29 pm

I teraz trochę był problem, bo już całkiem się zapętliłem. Bo jak to tak, żeby w śnie ktoś podawał w wątpliwość prawdziwość świata? Znaczy, z drugiej strony, pewnie moja śniąca podświadomość usiłowała mi udowodnić, że to wcale nie sen, i dlatego mi wciskała takie kity. Wiecie, moja podświadomość jest całkiem przebiegła, może nawet bardziej niż ja, i uważa, że bardzo, ale to bardzo łatwo mnie wykiwać. To smutne, że moja własna, osobista podświadomość ma o mnie takie złe zdanie. To pewnie przez nią miewam stany depresyjne. Dobra, wcale nie mam, tak tylko zauważyłem, żebyście bardziej mi współczuli takiej wrednej podświadomości. Chlip chlip, normalnie płakać trzeba. Smuteczek.
- To pewnie moja wredna podświadomość, ale nie przejmuj się, nie zamierzam się obudzić. Chociaż mój współlokator zaraz wyskoczy na mnie z kubkiem wody i... - potrząsnąłem głową. Nie, to zbyt smutne, żeby o tym mówić. Ej, szkoda, że mam takiej normalniejszej podświadomości jak ci z incepcji, to mógłbym sobie na przykład teraz przenieść się na Karaiby, a tak to usiłuje mi wredota wkręcić, że to wszystko prawda. A to nieprawda.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Sofie Nie Mar 11, 2012 1:20 pm

Nie mogłam się powstrzymać i na odpowiedzieć Antoniego odpowiedziałam cichym chichotem, który wydobył się z moich ust i rozniósł po pustym tarasie.
- Miejmy nadzieję, że wcale nie wpadnie na taki pomysł. - odparłam bardzo cicho, przymykając powieki. Z jednej strony, wszystko zdawało się być takie prawdziwe. Dotyk chłopaka, chłodny dreszcz, który przeszedł mi po plecach, sprawiając, że lekko zadrżałam. Z drugiej strony, kompletna cisza i wyjątkowość tej chwili, sprawiały, że to spotkanie zdawało się takie nierealne. Również ulotne. Gotowa była na to, żeby zaraz się obudzić i po rozchyleniu powiek zobaczyć sufit w swoim pokoju, albo pustkę w tym miejscu, z którym teraz siedział Antonio.
- Nie chce się obudzić - szepnęłam tak cicho, że niemal niesłyszalnie. Moje twarz delikatnie stykała się z twarzą blondyna. Czułam ciepło bijące od jego policzku. Trzy. Dwa. Jeden... Otworzyłam oczy, dość niepewnie. Nic się nie zmieniło. Nadal siedziałam na sofie, tuż przy chłopaku, a moje usta rozciągnęły się w subtelnym uśmiechu.
- To trochę niesprawiedliwe. Jeszcze nie powiedziałeś mi nic o sobie - choć miałam wrażenie, że znałam go na wylot i wcale nie potrzebowałam wiedzieć więcej. Wiedziałam, że to niczego nie zmieni. Kawałeczek się od niego odsunęłam, znów odrobinę się pesząc. Za dużo śmiałości na jeden raz jak dla mnie. Choć pod swoimi palcami nadal spoczywała jego dłoń, a moje kolano nadal było tak blisko, że dotykało kolana Smudkowskiego.
nie wiem, co pisać ;c
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Lily Pią Maj 11, 2012 8:34 pm

/ z marca gra wyżej, myślę, że nieaktualna /

Połowy rzeczy o Lily nie zdążyłam napisać w karcie, ale chuj z tym w sumie. Najwyżej jak ktoś będzie czytał moje posty to się dowie, że jest taka śmieszna. Ale w tym smutnym sensie. Jeżeli w ogóle można być śmiesznym w smutnym sensie, w co chyba w sumie no jednak wątpię. Nienawidzę zaczynać, obiecuję, że następny post będzie lepszy, dostałam 6 z matmy, ale nie ma się czym jarać. Tak piszę dla spamu. I kończę grę o tron, 4 odcinki mi zostały! Faaaaaaaaaajne. Pokemon lubi. Ok, już wystarczający spam z tego zrobiłam, wystarczy. A tak dodam tylko, bo zapomniałam w karcie właśnie napisać, że ona choruje na bulimie, jest pedantką i w sumie nienawidzi tego, że jest dziwolągiem, tak żebyś Mil wiedziała.
Lily wyszła łaskawie do ludzi, ale tylko po to, aby zapalić papierosa i wrócić z powrotem do pokoju, bo inni ludzie tak ją obchodzili jak wczorajszy śnieg czy jak to tam się mówi. Wszyscy byli równie posrani. Banda debili, odmieńców, którzy cieszyli się cały czas jakby mieli z czego. Jakby nie zauważyli byli zamknięci w tej rezydencji dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jakby tego było mało mieli te posrane moce. Ona też miała. Na początku jej się wydawało, że to po prostu jakaś śmieszna iluzja, potem, że jest pomylona, posiada w sobie coś okropnego co pozwala jej panować nad grawitacją, czego nie potrafi kontrolować, jednak potem się okazało, że inni nie posiadają wcale lepszych mocy. Mogli robić okropne, nienaturalne rzeczy. Wprost nie do pomyślenia. Brzydziła się nimi jeszcze bardziej niż brzydziła się sobą. Z grymasem na twarzy zaciągnęła się papierosem i gapiła się w jakiś punkt naprzeciwko siebie.
Lily
Lily
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Justin Pią Maj 11, 2012 9:05 pm

/// jak nieaktualna to co, naszą aktualną z kwietnia i tak zjebali ;cccc ///

Ogólnie to lubiłem gdy przytrafiają mi się takie niespodziewane przygody jak dziś rano. To bardzo urozmaica życie! I jak tak pacze na innych swoim trzecim uchem to normalnie nie mogę się nadziwić jak oni mogą jeszcze egzystować! NO HORROR! Oni to nawet jeżeli mają przygodę życia przed nosem to tego nie widzą! A najlepszym przykładem jestem ja sam, bo tak przechodząc obok nich daję im naprawdę niesłychaną szansę by mnie zaczepili. Ja na pewno byłbym miły i zagadał i nawet zaproponował coś. No normalnie zapewnił im coś czego sami na pewno nie są w stanie zorganizować. Buce jedne. Ale nieee, omijają mnie tylko wzrokiem i przyglądają z nieufnością na karalucha którego niosę w rączkach. Jakby nie wiem, niósł bombę albo co. A TO PRZECIEŻ TYLKO NIEWINNY KARALUCH! Poznałem go dziś rano. Obudziłem się jak zwykle w pozycji nogi na ścianę, głowa zwisa z łóżka, a karaluszek siedział sobie na stercie strych gazet i się paczył na mnie. No nie mówię, że się w pierwszej chwili nie przestraszyłem, ale chwilę później był już moim najlepsiejszym przyjacielem! I dlatego teraz zabrałem go ze sobą. Najpierw niosłem go w rączkach, a on się do nie tak uśmiechał i machał czułkami, ze aż mnie rozczulało. Ale wtedy kątek oka zobaczyłem coś i musiałem niestety schować Karmelka do kieszeni (była w miarę duża, więc musiało mu być tam wygodnie). Co zauważyłem? NO OCZYWIŚCIE, ŻE COŚ NAJBARDZIEJ WSPANIAŁEGO NA ŚWIECIE, JAK NIE BARDZIEJ! Jackie stała na tarasie i sobie paliła najzwyczajniej na świecie, a ja postanowiłem jej zrobić NIESPODZIANKĘ!
Na paluszkach podszedłem do niej od tyłu, tak żeby nie słyszała, a potem złapałem ja w pasie i wyściskałem tak czule jak tylko potrafiłem.
- CZEŚĆ JACKELCU-RUDZIELCU! - zawołałem szczęśliwy.
Nawet nie wiedziałem w jakim własnie niebezpieczeństwie się znalazłem.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Lily Pią Maj 11, 2012 9:33 pm

Nie dość, że była tu masa pojebanych ludzi z którymi nie chciałam mieć nic, ale to kompletnie nic wspólnego to Ci ludzie musieli się jeszcze na mnie rzucać. Nie mam pojęcia co było z nimi nie tak, może posiadanie tych nienormalnych umiejętności wpływało tak na ich psychikę. W takim razie powinnam dalej poszukiwać kogoś kto zabierze mi moją zanim przestanie mnie to denerwować lub co gorsza!, zacznę zachowywać się podobnie.
- Kuuurwa - Warknęłam tylko raptownie się odwracając. Czy tutaj nie można w spokoju spalić papierosa, bo jakiś pojebany wariat zaczyna Cię tulić i nie wiadomo co jeszcze. W dodatku jest chyba na tyle głupi, że mnie z kimś pomylił! No tak, bardzo jest łatwo pomylić swoją dziewczynę z kimś innym, no kurwa na pewno. Z chęcią bym mu mocno przypierdoliła, żeby potem pokazał się tej całej Jackie z limem pod okiem i się nauczył kurwa dobrze patrzeć. Ale jak na jego pech, a moje szczęście w prawej ręce miałam papierosa, a lewą to by było mi niewygodnie uderzyć. Więc, w sumie niewiele myśląc, zgasiłam swojego papierosa na jego policzku skoro już był tak blisko. Zaraz podskoczył jak oparzony, hehe, i mnie puścił z tych swoich jebanych czułych objęć. Nawet się w duchu uśmiechnęłam widząc jak go boli, bo po sobie to raczej nie miałam w zwyczaju okazywać emocji. Musiało go boleć, w końcu dalej pozostawał w jakimś stopniu człowiekiem i chyba nie miał żadnej mocy odporności na urazy i inne takie śmieszne. Kojarzyłam go, ze względu na tą moc jaką posiadał. Potrafił czytać w myślach co tylko jeszcze bardziej mnie do niego zniechęciło i aż żałowałam, że nie miałam jeszcze drugiej fajki, którą mogłabym zgasić na jego drugim policzku. Dopiero wtedy by wyglądał urooooczo i wszystkim się podobał. Ci czytający w myślach byli jednymi z gorszych, ponieważ nie mogłam mieć przy nich żadnych tajemnic. Zawsze zaglądali w twój umysł i czytali z niego jak z księgi. Nie było tutaj prywatności tak samo jak wolności. Wszystko musieli mieć pod kontrolą. Nawet twoje myśli.
- A teraz z łaski swojej spier - da - laj - Powiedziałam już z widocznym grymasem na twarzy. I tak zaraz tą rankę sobie uleczy. Nawet blizna po niej nie zostanie, bo pójdzie do jakiejś kolejnej chorej suki, która samym wzrokiem go uleczy.
Lily
Lily
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Justin Sob Maj 12, 2012 9:13 am

Ludziom zdarzają się pomyłki, zwłaszcza takim jak ja. No bo zazwyczaj wszyscy są tak wyregulowani, by wszystko po kolei u nich działało. Najpierw jakieś tam podstawowe zmysły coś zauważają, potem przenoszą to do mózgu by odpowiednio to posegregować, wyciągnąć wnioski i tym podobne, a potem dopiero wywołują jakąś czynność. To jest normalne. Tyle że ja zawsze chciałem być do przodu więc parę z tych czynności zwyczajnie uważałem za zbędne i robiłem wiele rzeczy, których później jedynie mogłem żałować. No ale w żadnym wypadku nawet jak żałuje to źle nie wspominam. Przynajmniej tak do tej pory myślałem, że nie jestem jakiś pamiętliwy czy coś. No, ale pierwszy raz zdarzyło mi się akurat coś takiego.
Kiedy zobaczyłem, że to jednak nie jest Jack to zrobiło mi się przez sekundę głupio i chciałem przeprosić. W końcu nie wolno tak taktować nieznajomych dziewczyn i w ogóle. No i Jack mógłby się za to obrazić. Dziewczyna też tak myślała, że powinienem odróżniać swoją dziewczynę od innych. Ale kto ma na to czas! Nawiasem mówiąc dziewczyna miała na imię Lily! Tak aż tak wiele informacji zdołałem wyciągnąć z jej umysły zanim to się stało. A mianowicie zaatakowała mnie papierosem! I to w ten policzek z moją ulubioną wojenno-dzibakowatą blizną!
Wydałem z siebie jakiś krzyk, który pewnie brzmiał jak coś w rodzaju AKDFDFLKJHWEFNBCOE!. I złapałem się za policzek.
Pamiętacie może jak się bawiłem w przesyłanie swoich myśli w umysły innych. Te takie niewinne ćwiczonka, które wszystkich tak wkurzały, bo za bardzo w nich przesadzałem i wywoływałem u innych jedynie okropne bóle głowy. To pomyślcie co mi się niechcący udało zrobić gdy takao ruda zołza bez powodu mnie zaatakowała. Sam nie wiem jak, ale swoją złość jakoś przeniosłem do jej głowy, co nie było ani mądre, ani humanitarne, a już na pewno nie w moim stylu.
Sam stałem obok nadal z łapskiem na mojej buzi, ale Lily aż się zachwiała.
- Sorry! Nie chciałem! Poniosło mnie! Nie panuje jeszcze nad tym! - zawołałem odrobinę przestraszony swoją robotą. No bo co jeśli na serio jej zrobiłem krzywdę gorszą od tej na moim policzku?

to w ogóle reakcja justina xdd MORDERCZY WZROK!!!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Lily Nie Maj 20, 2012 7:03 pm

Hahahaha teraz sie skapnelam ze bedzie bez przecinkow i polskich znakow ale tak chce napisac tego posta i cie nie blokowac ze bedziesz .usiala to przetrwac. Sorka.
Ja nie wiem jaka cioto trzeba byc, aby tak sie pomylic, no serio. To trzeba byc kompletnym debilem i to w dodatku jeszcze slepym. Wspolczuje tej jego dziewczynie, ze musi byc z takim idiota. Moze on jej za to placi? To by nawet do tego wszystkiego pasowalo, bo jakos nie chce mi sie wierzyc, ze ona pierdoli sie z nim z wlasmej woli. O ile ona w ogole mu daje w co tez watpie. Ah jakie to wszystko udawane.Masakra. Co ja robie na tym swiecie.
Juz, juz bylam szczesliwa, ze dalam mu nauczke i ze sie w koncu ode mnie o d p i e r d ooooooooooo l i. Juz triumfowalam, bylam pewna ze ucieknie sobie makijaz poprawic, ale nieeeeeeeeeeee. Nagle musial wykazac sie imteligemcja i mi oddac za to co mu zrobilam. Kurwa no. Powiniem cieszyc sie, ze tej fajki mu na oku nie zgasilam, bo i do tego bylabym zdolna. No i podobno dziewczyn sie nie bije. W ten czy w inny sposob. Tak czy siak pierwszy rz spotkalam sie z ty. ze czytanbie w .yslach tak moze dzialac, wiec komplentnie sie tego nie spodziewalam i myslalam, ze mi mozg po prostu rozjebalo, ale niem. Tylko mi sie nogi pode mna ugiely i .yslalam, ze nie wytrzy.a. i jebne na podloge, ale jakos sobie z tym poradzilam. Pech jego, xe ja tez mialam taki super niebezpieczny talent . a te przeprosiny mogl sonie daroeac i tak mu nie pomoga. Trzeba bylo najpierw myslec. Skupilam sie jako tako zeby go uniesc choc troche p w powietrze. Jako ze nie mialam takiego wysokiego poziomu opanowania talentu to zaraz zaczelo mnie to meczyc. W dodatku moj mozg tez nie byl w zbyt dobrej for.ie po tym co on .i zrobil, wiec zaraz stracilam sily i biedy Justin wylecial jeszcze trovhe w powietrze i walnal na podlogem Przez sekunde na mojej twarzy widnialo przrrazenie, bo w koncu posiadalam hjakies tam uczucia i nie rzucilam nim specjalnie oraz w chuj si e przestraszylam ze moze go zabilam i pojde do wiezienia a tam mnie zabija. No boz dwojgfa zlego to wole tutaj siedziec niz w wieziemiu. Ale jak juz ogarnelam ze w jedbnak go nie zabilam ani nie bedzie przez mnie do konca zycia na wozku siedzial to mi to przerazenie .imelo i powroccil szeroki us.iech ktory pokazywal jak bardzo nylam dumbna z siebie. Dziw ze normalne rzeczy mnie nie bawily, a zmecanie sie nad innymi sprawialo taka przyje.mosc. Moze jestem jakas chora.
~ No i kto sie smieje ostatni
I zssmialam sie zlowrogo.
Lily
Lily
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Justin Pon Maj 21, 2012 11:59 am

Ktoś mi przed tą grą mówił, że nie będzie żadnego walenia o ściany, czy o podłogi, tak jak miała to w zwyczaju robić Maureen, która jak wiadomo posiada identyczny talent jak Lily, bo Pokemonowi nie chciało się wymyślać nowego. Ale nie, obietnice Pokemona są zupełnie bezwartościowe, bo lepiej poznęcać się nad biednym Justinem, który przecież i tak już wiele przeszedł. I to przykrych rzeczy. Na przykład kuzynka puściła się z jego bffem, o patrz, to też przez Pokemona. Ale dobra. Nie rozpaczajmy, tylko zobaczmy jak zachował się Justin.
Poczułem, że latam. Znowu. Tylko że to nie było latanie podobne do tego jakie miałem za czasów bycia jednorożcem. To było takie latanie jakie czasem próbował na mnie Włochacz, który już nie był włochaczem, bo ktoś obciął mu kudły. Hehe, śmieszne to było ja wam powiem. Szkoda, że nie było to takie śmieszne jak to co teraz się ze mną działo. No unosiłem się w powietrzu. I trochę wyżej. No i kurwa nagle podłoga. Normalnie miałem wrażenie, że się w nią wbiłem tak jak postacie w kreskówkach i teraz żeby stąd wyjść będę musiał wyciągnąć się z dołu. A jak już wyjdę będę płaski jak placek. Ale ja tam lubię placki. O boże. Ale wolę nie myśleć ile mi ta pizda siniaków narobiła.
Tak, nazwałem kogoś pizdą. Niebywałe co nie? Ale jak inaczej mam nazywać osobę tak niezrównoważoną psychicznie, że nawet mi do niej daleko? No jak? Pizda i już. I wcale nie przesadzałem, w końcu czytałem w jej myślach i doskonale wiedziałem co jej po głowie chodzi. I tam nie znalazłem nic zdrowego.
- Pojebało cię - stwierdziłem leżąc nadal na ziemi. - Naprawdę nie wiem jakim trzeba być pojebanym, by tak się zachowywać. - Podniosłem się na łokciach ze zdziwieniem zauważając, że jednak wcale nie ma na ziemi mojego odcisku ciała. A jedynie jakieś małe pęknięcie na płytce. Oj, będzie siniaków, będzie. Poczułem nawet krew w ustach. No tak, znając swoje szczęście zębami przegryzłem sobie usta. Boże. - I dla twojej wiadomości, gówno mnie obchodzi kto się śmieje ostatni. - O sedesie, sam siebie nie poznaję. Wkurwiła mnie pizda. Zachowywała się jakby pozjadała wszystkie rozumy i nie wiem. No w każdym razie dorośli normalni ludzie się tak nie zachowują. - Wcale nie MOŻE jesteś jakaś chora, ale jesteś CHORA ŻE JA PIERDOLĘ. - Już stałem i nawet dałem rady otrzepać sobie spodnie z brudu, hehe, jaki czyścioszek. Coś mi strzyknęło w kościach. Wytarłem krew z ust o rękaw i postanowiłem coś ważnego. Zmyć się z tego miejsca jak najszybciej, bo takie towarzystwo to jakieś skaranie boskie. - Polecam wizytę w zakładzie zamkniętym. - I ona miała jeszcze czelność osądzać mnie? Za zwykłą pomyłkę? Niech lepiej spojrzy na siebie.
Jak najszybciej, oczywiście kulejąc, sobie spierdoliłem z tego miejsca.
/////////////////////
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Prudence Sob Sie 11, 2012 6:03 pm

Siedzę na sobie na tarasie. Świeci słońce. Mam na sobie za dużą koszulkę z kotem, który oczy ma duże i niebieskie, a nosek różowy. Widać tylko główkę, bo reszta jego ciała chowa się w jeansowych szortach, których obdartymi nogawkami się bawię, pociągając kolejno za każdą z wiszących nitek i licząc na to, że za którym razem spodenki podrą się. Mam na sobie dużą wełnianą czapkę, mimo tego, że jest cieplutko. Ale muszę ją mieć. Chowam pod nią jasnoróżowe włosy, które nikomu się nie podobają. Myślałam, żeby pójść pochwalić się nimi Aaronkowi, bo on lubił gdy farbowałam włosy, ale przypomniałam sobie ten grymas na jego twarzy, który widziałam ostatnim razem gdy się z nim spotkałam. Chciałabym znów się z nim spotkać, ale nie wiem, czy on by chciał. Mam wrażenie, że już mnie nie lubi, a ja nie chciałam, żeby nie lubił mnie jeszcze bardziej, więc postanowiłam się nie narzucać.
Tak siedzę, może na coś czekając. Jeśli tak, to sama nie wiem na co. Nudzę się, ale w mojej głowie nie ma już tylu pomysłów, bo cały czas myślę o Aaronku. O biedna ja! Co ja teraz pocznę? Mogłabym wyjechać i już nie wrócić. Prawie umiem już panować na swoją mocą, tzn nie zabijam już niczego przypadkiem, więc mogłabym nawet pójść do normalnej szkoły. Ale po co? Na pewno bym tęskniła za moimi norweskimi ziomeczkami.
Och, moje życie już mnie nie lubi. Powinnam była wtedy umrzeć i nie odżyć.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Dylan Sob Sie 11, 2012 8:13 pm

Oczywiście w ściganiu Charlie nie miała ze mną szans, nawet gdybym nie miał deski. Ale miałem, więc jej szanse były jeszcze mniejsze. Kiedy wystrzeliłem jak rakietka z jej łazienki, gdzie właśnie odbywał się proces szantażowania w postaci malowania mojej twarzy, od razu ją chwyciłem i śmignąłem korytarzem, schodami i całą resztą rezydencji, aż w końcu nie dotarłem do celu. Po drodze zgubiłem Charlie i przez chwilę się obawiałem, że pierwsza dotrze do Prudence, ale moje wątpliwości się rozwiały kiedy zobaczyłem szesnachę siedzącą na tarasie i gapiącą się w swój telefon. Ostatnio jak nie gapiła się w niego to gapiła się w swojego słodziutkiego misia-pysia, więc już miałem swoje podejrzenia co takiego może być w jej komórce. Wiadomości od jej kochasia! Muhahaha! W głowie zrodził mi się iście szatański plan (którego zaaprobowałaby nawet Charlie) by się do niej podkraść i zobaczyć co też wypisuje ta mała nicponka! Tak też zrobiłem i trzeba przyznać, że zachowywałem sie przy tym cicho jak kot! A nawet jak mucha. A w zasadzie mucha chyba zachowuje się głośniej niż kot. Choć jest mniejsza. Ale głupie.
Spojrzałem przez ramię Prudence i przeczytałem poruszając ustami co też tam wyświetlało się na ekraniku... AA-RON-KU-SPOT-KAJ-MY-SIĘ-PRO-SZĘ! Łohohoho! Jakiś poważniejszy randez-vous? Musiałem interweniować.
- Ależ jestem PrudensiKU, jak na zawołanie! - krzyknąłem jej do ucha i zaatakowałem łaskotkami. Oczywiście zapomniałem o swoim dosyć dziwnym makijażu.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Prudence Sob Sie 11, 2012 8:39 pm

Zdecydowałam się napisać do Aaronka, chociaż uważałam, że to zły pomysł. Pewnie tylko spojrzy na telefon, odłoży i nawet nie odpisze. Retyrety, nie mogłam sobie przypomnieć kiedy stałam się taka bojaźliwa i wszystkim się tak martwiłam. Zebrałam się w sobie i nacisnęłam wyślij, a zaraz potem usłyszałam jakiś krzyk, który jak się okazało, doszedł tuż zza mnie. Podskoczyłam, troszkę przestraszona, bo nie miałam pojęcia, co to. Dopiero, kiedy jakieś wielkie ręce zaczęły mnie łaskotać, zorientowałam się kim była ta krzycząca osoba. Tylko jednak tak się zawsze nade mną znęcała.
- Dylan, spadaj - mruknęłam zwijając się na fotelu, bo wcale nie miałam ochoty na żadne łaskotki. Odepchnęłam go o siebie, zaskakując i siebie i jego tym, że miałam tyle siły. Podwinęłam nogi i spojrzałam na Dylanka. Musiałam spojrzeć jeszcze raz, bo coś było nie tak. A gdy już spojrzałam, zmrużyłam oczy i przyglądałam się mu chwilę z wielką uwagą, a potem głośno się roześmiałam.
- Co Ty masz na twarzy? - nieładnie wystawiłam w jego stronę palec wskazujący, ale nie mogłam przestać się śmiać. Ten atak śmiechu był okropny, zwłaszcza, że przecież miałam być smutna, prawda? To wszystko przez Dylana. Wszystko psuł.
Przestałam się śmiać.
- Kto Ci to zrobił? - poruszyłam zaczepnie brwiami. Pewnie wyglądałam jak jakiś łysol, bo włosy przecież chowałam pod czapką, która troszkę się zsunęła przez Dylanka. Poprawiłam ją. Już planowałam zmianę koloru. Okazało się, że nikt nie lubił różowego, mylili mi z Pinky i przeze mnie ona już nie była oryginalna. Hm, może powinnam zdecydować się na liliowy? Albo nie, muszę znaleźć jakiś smutny kolor.
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Charlie Sob Sie 11, 2012 8:48 pm

Wziął i uciekł. Weź tu gadaj z takim. Normalnie jakbym była jakimś chciwym mordercą to bym mu tego życzenia nie uznała. Ale ostatecznie nie jestem, więc mogę odpuścić. Chociaż to uciekanie.. No nie wiem, mnie to po prostu dotknęło! Bo starałam się z całego serca, a jemu się nie podobało. Jak miało mnie to nie dotknąć? Poza tym przecież mogłam coś tam poprawić.
Dylan uciekł, a ja poszłam go gonić. POBIEGŁAM. Ale i tak był szybszy, bo ja za szybka nie jestem. Zdyszałam się tylko i go zgubiłam! Wszystko już jedno, więc usiadłam na podłodze i chwilę odpoczęłam, wymyślając odpowiednią obelgę, żeby skomentować to całe zajście. Jedynym co wymyśliłam był DUPEK. No to się podniosłam i tym razem bez pośpiechu poszłam go szukać. Słyszałam takie powiedzenie, że jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy, i dziś stwierdziłam, że to prawda. Bo jak się przestałam spieszyć to od razu go znalazłam. Z Pru. Jakoś niespecjalnie chciałam, żeby coś jej powiedział o moim szantażu, bo wtedy mogłaby się domyślić, że ją czeka niebawem to samo.
-TY DUPKU!-wrzasnęłam, będąc jeszcze jakieś dziesięć metrów od nich. Ten kawałek podbiegłam.-Pru, nie wierz w ani jedno jego słowo.-dodałam, wymachując ręką, a potem tę samą rękę skierowałam na Dylana.
-Jesteś jakiś niewdzięczny.-sapnęłam. Ranyyyy, dawno tyle nie biegałam. Na szczęście umysł trzeźwy, więc zaraz wyciągnęłam telefon i pstryknęłam mu fotkę. HAHAHA.
Charlie
Charlie
the unicorn


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Dylan Sob Sie 11, 2012 9:15 pm

Ostatnio byłem przez wszystkich traktowany tak oschle! Normalnie jeszcze trochę, a zwiędnę jak najzwyklejsza niepodlewana paprotka, której nie dość, że odmówili wody to jeszcze nawet się słowem nie odezwali. Bo jak wiadomo wszem i wobec, kwiaty nie potrzebują jedynie gleby, wody i słońca do życia. Potrzebują też miłości. I chociaż, jeśli miałbym gadać szczerze, ostatnio Haiden zapewniała mi dawkę miłości z nawiązką, to pragnąłem też jej troszkę od swoich przyjaciół. Poza Fiodorem. Gdybym pragnął miłości od Fiodora coś by było ze mną nie tak. Ale od Charlie i Pru, jej oczekiwałem! A tu jedna do mnie z szantażem, a druga mnie odpycha kiedy to ja tak ładnie się witam.
Przynajmniej jej śmiech zdradził wszystko, więc nie było tak źle. Jednak Prudence nie była żywym trupem, tak jak czasem mówiły o niej różne plotki. Choć ja nie słucham plotek, ja jedynie jestem obok nich. Nie da się do końca ignorować tego co jest obok. Niestety.
- No właśnie przychodzę do ciebie w sprawie tego! - również wskazując na swoją twarz i przypominając sobie powód moich poszukiwań. Trzeba było się poskarżyć. - Wiesz kto mi to zrobił? Wie... - i niestety moja wypowiedź została przerwana przez głos najbardziej zainteresowanej. Charlie. Jednak mnie znalazła. Pewnie gdzieś tam chowa różdżkę i gdy tylko czegoś chce, rzuca zaklęcie Wskaż mi. Albo ma kompas Jacka Sparrowa. Nie tylko szantażystka, ale i złodziejka! - O nie - jęknąłem obracając się w jej stronę.
Takiej zdyszanej to jeszcze Charlie nie widziałem. Czyżbym musiał popracować nad jej kondycją? To by była dopiero zemsta... Tymczasem zostałem właśnie dokładnie sfotografowany. Jakbym nie miał dość kompromitujących zdjęć.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Prudence Sob Sie 11, 2012 9:34 pm

Zależy jak na to patrzeć. Tak naprawdę byłam chodzącym trupem. Chodzącym i nawet żyjącym, więc te wszystkie ploteczki były prawdziwe. Ale ja o nich nie wiem, bo nie słyszałam myśli Dylanka. Na całe szczęście. Pewnie były okropne. Nie chciałabym ich znać.
- Nie mam pojęcia - pokręciłam głową, nie mając nawet pomysłu kto mógł być tak pomysłowy i w taki sposób potraktować chłopaka. Szczerze mówiąc, przez chwilę myślałam, że sam sobie to zrobił. Kto wie, może zawsze marzyło mu się paradować w makijażu i teraz postanowił zobaczyć jakby w nim wygląda? I jako, że ktoś go przyłapał, wpadł na pomysł, żeby to na kogoś zwalić winę. To by było okropne!
I wtedy pojawiła się Charlie, która wyzywała Dylanka. Siedziałam tak sobie na moim fotelu i przyglądałam się im, chichocząc pod nosem, najgłośniej wtedy, kiedy Charlie strzeliła mu foteczkę. Będę musiała potem poprosić, żeby mi ją wysłała, bo taki widok to widok nieczęsty! Brakowało mi tylko popcornu i widowisko byłoby całkiem w porządku.
- Odpierdoliło Wam? - wykrzyknęłam głośno, a potem jeszcze głośniej się zaśmiałam. Oni nigdy nie zachowywali się poważnie i spokojnie, ale nie widziałam ich jeszcze w tak komicznej sytuacji, kiedy to Dylanek był wymalowany, a Charlie dyszała jakby właśnie przebiegła całą Norwegię.


Ostatnio zmieniony przez Prudence dnia Sro Sie 22, 2012 6:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Charlie Sob Sie 11, 2012 9:43 pm

Naburmuszyłam się trochę. Wpadłam w pułapkę! Nie mogłam się teraz wypierać, że to ja zrobiłam Dylanowi to co ma na twarzy, bo przecież bez przesady. Nawet mimo tego, ze przed chwilą powiedziałam Pru, że ma mu nie wierzyć, to jednak sama czułabym się głupio gdyby nie uwierzyła w najszczerszą prawdę. Pomyślałam jednak też, że kiedy sama przyznam się do zbrodni, ale nie tak całkowicie, szantaż pominę, to moja zbrodnia wcale nie będzie brzmiała tak drastycznie.
-Pomalowałam go. Ale przecież ładnie. Starałam się, żeby wyszło dobrze. Naprawdę. I zupełnie nie wiem.. Pru! Powiedz, że wyszło ładnie!-rzuciłam jej to błagalne spojrzenie. Dobrze, że jeszcze mu nie powiedziałam, że ta farba to schodzi dopiero jak się ją rozpuszczalnikiem zmyje, bo już w ogóle przezywałby jak słonica okres. I tak uważam, że było mu do twarzy. Wyglądał teraz jak dalmatyńczyk.
-Mi nie.-zaprzeczyłam.-Widzisz, bo to jest trochę bardziej skomplikowane.-wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech i byłam pewna, ze przy następnej okazji gonić nikogo nie będę. Myślę nawet, ze nie będę uciekać, jak ktoś będzie chciał mnie zamordować.
-No Dylan.. naprawdę się starałam.-trochę przesadnie wydymałam dolną wargę, żeby wiedział jak bardzo mi przykro i może jeszcze poczuł się trochę winny. Ja się czułam. winna i niedoceniona. To i on mógł.
Charlie
Charlie
the unicorn


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Dylan Sob Sie 11, 2012 9:58 pm

Niby to Prudence była najmłodsza z aktualnego towarzystwa, ale przyglądając się naszym zachowaniom już nie łatwo to było określić. Bo ja tam będę szczery i się przyznam, dzisiaj zachowywałem się jak rozkapryszone dziecko i nie będę starał się tego ukryć. (Czy kiedykolwiek zachowuję się inaczej? Że tak zapytam w nawiasie.) Ale Charlie też nie była lepsza, a nawet gorsza, bo to ona zainicjowała wszystko co do joty. Jej szantaż, jej pomysły, jej malowanie, plus jedynie moje durne zachowanie. Ułożyłbym o tym wiersz, ale nie jestem dobry w rymowaniu. Ale malowaniu. Z kolei Charlie nie jest. Więc nie powinna tykać mojej twarzy. Moja biedna twarz.
- Ładnie? - najpierw zapytałem cicho przestrzeń, ale drugie pytanie skierowałem już w stronę Prudens. - Ładnie?! - i to było poważne pytania. Bo ja mogłem przecież mieć odrobinę spaczony gust, w końcu sam malowałem. Trzeba było zapytać neutralnego obserwatora, którym była Pruds. - Twoim zdaniem to jest ładnie? Dajcie mi farby, a pomaluje wam twarze, że wam szczena opadnie! - zapowiedziałem wyobrażając już sobie swoje makabryczne rysunki zombie-czaszek na ich pięknych mordkach. Skoro wspomnieliśmy wcześniej o zombie.
Charlie nie powinna się wypierać swojego odbicia. Pierwszym krokiem w walce z chorobą była akceptacja. Potem jej to uświadomię, jeśli tylko da mi szansę. Ale raczej nie da. No to nie będę mówił nic na ten temat. O. I się obrażę. Na poważnie.
Tylko jak się tu obrażać kiedy Charlie robi taką smutną minę? Minę zbitego psiaka na dodatek... A ja obrażam jeszcze jej talent. Wstydź się Dylan! Wstydź!
- Charlie... - zwróciłem się do niej na spokojnie. - Wiem, że się starałaś i wyszło ci cudownie! No chodź tu do mnie - wyciągnąłem do niej ręce by się przytulić. A kiedy się tak przytulaliśmy po raz kolejny tego dnia zabrałem jej komórkę, w celach wykasowania swojego zdjęcia. Ha! Byłem podły. Ciekawe, czy Charlie zauważy?
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Prudence Sro Sie 22, 2012 6:32 pm

No ja byłam poważna. A właściwie to dopiero ostatnio stałam się poważna. Kilka dni temu. To dlatego, że miałam problemy i już wiedziałam, że dorośli są poważni dlatego, że nie wszystko jest tak jakby chcieli. Ja zawsze uciekałam od problemów, bo tak było łatwiej. Nie byłam takim super odważnym Jackiem Sparrowem, który sobie wbiegł do paszczy Krakena, żeby go zabić. Chociaż właściwie to gdyby miał wybór tak by nie zrobił i chciał przecież uciekać, ale cicho, to możemy pominąć prawda.
- No ładnie jest. - co miała powiedzieć. Było ładnie. Zawsze mogła mu narysować kutasy na twarzy. Wtedy byłoby brzydko. Wzruszyłam przy tym ramionami, a potem przestałam śmiać. Byłam na siebie zła, bo zapomniałam o tym, że miałam być smutna. I postanowiłam już się nie śmiać, ale oni pewnie i tak nie zauważą, że stałam się poważna.
- Coś skomplikowanego? Co to? Co to? Chcę wiedzieć! - odkrzyknęłam radośnie i znów złamałam swoje postanowienie. Och, nawet smutna nie potrafiłam być. W tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że nie poradzę sobie w życiu, bo nie potrafię być ani smutna, ani poważna.
Westchnęłam zrezygnowana i zrobiło mi się smutno, bo mnie Dylan nie przytulił. Siedziałam sobie tak sama, ale po chwili uświadomiłam sobie, że on nie obejmował Charlie bez powodu. Ale z niego cham. Ale nic nie powiedziałam. Jeszcze by pomyśleli, że jestem po jego stronie. A je nie byłam po niczyjej stronie. A raczej byłam. Po wspólnej stronie Charlie i Dylana, bo przecież trzymaliśmy się razem to nie mogliśmy być przeciwko sobie, prawda?
Prudence
Prudence
zakochana


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Charlie Czw Sie 23, 2012 9:22 am

Głupia, pomyślałam przez chwilę, ze faktycznie mu się ostatecznie spodobało. Nie wiem skąd to moje zaufanie, nie wiem! Przytuliłam się do niego chętnie i czułam jakby wybaczył mi wszystko, a ja wybaczyłabym wszystko jemu, chociaż tak właściwie to nie miałam czego wybaczać. Byłam szczerze ucieszona, aż poczułam, że mój telefon sam z siebie wysmyka się z kieszeni mej. I wnet uporczywa myśl zapukała do mojego umysłu, jakoby telefon sam z siebie nie mógł się wysmykiwać. W moich synapsach zawrzało. Ha, zjarało, ze znam takie słowa? Bo znam, nie jestem znowu jakaś głupia. Ale pewnie nikogo nie zjarało, bo nikt nie wiedział, że znam. Szkoda. Szkoda, że niektóre słowa ciężko wykorzystać w zwykłej rozmowie, bo mogłabym się pochwalić. Z drugiej strony ja się chwalić nie lubiłam. Ale wracając do tematu! Odskoczyłam od Dylana jak oparzona i rzuciłam mu spojrzenie pełne wyrzutów. Nie wiedziałam czy na odzyskanie telefonu jest za późno czy nie. Moja warga zadrżała, a ja pół sekundy później skoczyłam na Dylana, sięgając rękoma po swój telefon. Właściwie jedną ręką, bo drugą szarpałam jego rękę.
-Ty mnie oszukałeś! Zabrałeś mój telefon!-stękałam, nieprzerwanie walcząc o swoje.-Dylan..-szczerze powiem, ze się zmachałam i dlatego postanowiłam być mniej ofensywna. Spuściłam głowę, po czym odwróciłam się do Pru i zrobiłam ku niej kilka powolnych kroków. Potem znowu wróciłam wzrokiem do Dylana. Budowałam napięcie.-WCALE CI SIĘ NIE PODOBA!-warknęłam, stojąc tuż przy Pru. Nawet Pru się podobało, chociaż nie wiem czy szczerze. Teraz to odkrywam, ze nie można ludziom ufać. Westchnęłam zrezygnowana i potrząsnęłam głową.
-To jest w sumie też trochę tajne. Może nawet bardziej tajne niż skomplikowane. Bo ja mam takie zdjęcia, których nie powinnam mieć no i przez to dzieją się te wszystkie rzeczy.-wyjaśniłam krótko, co chwilę rzucając Dylanowi spojrzenie zbitego psa.
Charlie
Charlie
the unicorn


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Dylan Sob Sie 25, 2012 11:01 pm

Parszywy ze mnie człowiek, niegodny i nieuczciwy, cham i prostak, normalnie cwaniak jakich mało! Ale z kim człowiek się zadaje, takim też się staje, więc zdecydowanie mogłem zwalić całą winę na Charlie, za jej cały chory pomysł z szantażem i może jeszcze na Fiodora, że ostatnio nie ma dla mnie ani chwili czasu, by walnąć umoralniającą gadkę, która dałaby mi trochę do myślenia. A tak miałem nieodparte wrażenie, że mogę robić co mi się żywnie podoba i nie spotka mnie za to kara.
No może nie większa niż umalowana twarz.
- Zaraz oszukałeś, to tylko taka drobna kradzież, mająca na celu złagodzenie naszych stosunków. Serio mówię - rzuciłem nadal walcząc z Charlie, a poddać się tym razem nie miałem zamiaru. Przynajmniej nie tak szybko. Jager chyba jednak przyjęła inną strategię gdy i ze spuszczoną głową poszła do Prudence na skargę, a przynajmniej ja tak myślałem. - Złagodzenie, nie oziębienie, więc gdzie ty kurczę idziesz? - zapytałem jeszcze za nią.
Kobiety są dziwne i zbyt długie przebywanie z nimi zabija. Powinny mieć przyklejoną do siebie gdzieś taką ulotkę.
- Tożeuważamżezrobiłbymlepiejnieoznaczażemisięniepodoba - wymamrotałem pod nosem, jak Charlie chciała to sobie usłyszała, a jak nie to nie. - Pru, tylko nie wierz we wszystko co ona mówi! Przynajmniej w połowie będzie kłamać, jestem tego pewien!
Z tymi słowami postanowiłem w końcu się gdzieś umieścić, na przykład na takim fotelu w rogu gdzie ze spokojem mogłem ułożyć bose stopy na stolik. No i miodzio. Obracałem w dłoniach telefon Charlie, ale nawet nie spróbowałem go odblokowywać. Co dopiero usuwać z niego swoje zdjęcia. Na serio próbowałem złagodzić sytuację.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Charlie Czw Sie 30, 2012 7:55 am

Nie wiem jak kradzież mogła załagodzić sytuację. To chyba zaczynało mnie przerastać! Teraz już nawet nie miałam pomysłu jak z tego wybrnąć, żeby dobrze wyszło. Ale narobiłam.. ranyy. Z tym szantażem to może jednak przegięcie było, ja się chyba nie nadawałam na złoczyńcę. Może każdy ma w sobie takiego mrocznego pasażera, ale pasażerowie niektórych po prostu nie potrafią prowadzić. Ten mój nie był zbytnio utalentowany. Pozwalał mi mieć wyrzuty sumienia i chociaż dobrze się razem bawiliśmy, to teraz zaczynałam się za niego wstydzić. Nie wiem już, czy dłużej chcę być złoczyńcą. Wiem za to, że chcę odzyskać swój telefon. Ze zdjęciem Dylana. Na pamiątkę, nie.
Zacisnęłam zęby i zerkałam to na Pru, to na Dylana. Mój pierwotny plan był taki, żeby się nie odzywać i wtedy byłoby mu głupio, a jeszcze dodatkowo pod presją Pru.. na pewno by skapitulował! Tak czy inaczej nie odzywanie się było głupie i trochę trudne, więc ostatecznie musiałam przemówić.
-No bo mi zabrałeś telefon.-burknęłam-Weź mi oddaj nooo. Ja wiem, ze ty umiesz lepiej, ale to, ze ja nie umiem, nie znaczy, że musisz mi zabierać telefon, nie?-czy to nie było logiczne?!
-Jak mi oddasz, to już przestanę z..-nie no, przecież pamiętam, ze tu Pru jest. Nie mogę użyć słowa 'szantaż'.-ztymsamwieszczym. Nie będę już. Naprawdę.-dokończyłam, uśmiechając się przekonywająco, jak na mój gust, i żeby wzmocnić efekt zamrugałam oczyma równie przekonywająco.


No i Dylan oddał. Koniec.
///////
Charlie
Charlie
the unicorn


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Justin Nie Wrz 09, 2012 5:50 pm

////////////

Ehkem. Nie rozdrabniając się, by zaoszczędzić swój cenny czas to co teraz opiszę będzie w miarę krótkie, ale treściwe. Szkoda, że nie wyjdzie śmieszne, bo jednak lubiłem być śmieszny. Czasami mam wrażenie, że powinienem przejść już na emeryturę, a przynajmniej stać dorosły. Przeklęty syndrom Piotrusia Pana! Ale przechodząc do rzeczy. Zwiałem z taczki i ruszyłem węszyć gdzie jest moja siora, znana raczej jako moja kuzynka Effy. Ogólnie dziwne się z niej ostatnio dziecko zrobiło, co na nic czasu nie ma. Na szczęście na mnie ma! Strach pomyśleć co by było jakby nie miała! Pewnie wygnałbym ją z rodziny, co by było łatwe, bo nie nosimy takiego samego nazwiska. Co czasem dziwnie przez to wychodzi, gdy ją nazywam siostrą. Ale nią była. Dlatego bez narzekania (większego) zrobiła mi babeczki z podpierdzielonych guzików (chyba od tego zmarłego prezydenta, kennedy'ego). A ja mogłem poinformować o tym nikogo innego jak Jackie. Z Jackie to nawet nie było szkoda się jedzeniem dzielić, taka była fajna. Choć nie zawsze to okazywała. No mniejsza. Była jednak fajna. Tak fajne, że nawet jeżeli pisałem jej, że zaraz nic nie zostanie, to na pewno by zostało, bo odkładałem na bok te fajniejsze babeczki z większą ilością lukru specjalnie dla niej. Chociaż trzeba powiedzieć, że kusiły! Niedobre.
Oby szybko przyleciała, bo nie wiem co będzie dalej.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Jackie Nie Wrz 09, 2012 6:37 pm

Miałam nie jeść. Powiedziałam to już sobie. Powiedziałam to też innym. Justin chyba miał jakiś niedobry plan, bo przez ostatnich kilka tygodni przez cały czas zaskakiwał mnie nowymi wypiekami i zakupami. A ja byłam niemądra i co więcej, nie potrafiłam się oprzeć i zawsze wszystkiego próbowałam. A właściwie to nie próbowałam. Bo próbowanie to kosztowanie jedynie małego kawałka, w celu poznania smaku całej reszty. Ale ja zjadałam wszystko na raz.
Dzisiaj rano wstałam z łóżka pewna, że tym razem będę mogła powiedzieć nie. Ale zapomniałam o tym w momencie, w którym Reid poinformował mnie o kolejnej smacznej przyjemności. Na wzmiankę o niej, odziałam się. Chociaż to właściwie źle powiedziane. Miałam przecież na sobie nadal pidżamę, w której przespałam pół dnia. Składały się na nią legginsy z powtarzającym się wywieszonym językiem i nieco przyluźna koszulka. Cały komplet dopełniłam jedynie martensami, które niezasznurowane wsunęłam na nogi i swetrem, która narzuciłam na siebie w drodze na taras. A gdy tam się już znalazłam, podeszłam do niego i obdarowałam go soczystym buziakiem.
- I gdzie to jedzenie? - zapytałam, bo z początku nie dojrzałam babeczek, a jedynie lukier na twarzy Justina, który zaraz wytarłam palcem. Zdałam sobie sprawę z tego, że głos miałam przychrypnięty i nadal zaspany. Przypomniałam sobie również, że nie uczesałam włosów, ani nie ogarnęłam nawet twarzy. Jedynie umyłam zęby. Tylko to zdawało mi się istotne.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Justin Nie Wrz 09, 2012 8:57 pm

Czekając tak na Jackie siedziałem sobie na oparciu białego fotela trzymając nogi tam gdzie zazwyczaj trzyma się pupę i toczyłem walkę na spojrzenia z tymi okropnymi babeczkami. Ja nie wiem czemu one miały w sobie tyle agresji, ale to zdecydowanie za bardzo wybijało mnie z rytmu. I nie tylko agresję miały w sobie! Miały też jakieś nie wiem, takie coś co kusi. Kusicielstwo? Czasami tak trudno jest odnaleźć odpowiednie określenie opisujące dane uczucia, w takich momentach zazwyczaj posługiwałem się gestykulacją, ale jak mam gestykulować do babeczek, skoro każdy najmniejszy ruch zbliżał mnie do ich pożarcia? Nigdy nie posądziłbym siebie o taką wstrzemięźliwość (choć inni pewnie tak, ale nie o taką wstrzemięźliwość by im wtedy chodziło i określiliby to gorzej), ale co tam. BYŁA TUTAJ ZE MNĄ. I całe szczęście, bo nie lubiłem siedzieć sam.
Jak zwykle nie wiedziałem, w jakim stanie jest moja twarz, więc jedynie zaśmiałem się widząc lukier na buzi Jackie po całusie. Byłbym ją wytarł, gdyby mnie nie uprzedziła. Ale spoko, przynajmniej miałem czas by podstawić jej tacę pod nos.
- Patrz, zostawiłem ci same najpiękniejsze! - oznajmiłem z dumą, bo miałem z czego być dumny. Wstrzemięźliwość! - Ta jest kakaowa, ta orzechowa, ta wiśniowa, ta śmietankowa, ta smerfowa... choć nigdy nie lubiłem tej nazwy, bo to jakby robić jedzenie ze smerfów. A ja nigdy nie kibicowałem Gargamelowi. Kibicowałaś? - podchwytliwe pytanie, ale morze Jackie nie zauważy. Nie żebym poddawał ją testom, nie miałbym serca. Ona mnie muzycznym też nie poddawała, chociaż wiedziałem jak bardzo to kocha.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Jackie Sro Wrz 12, 2012 11:11 am

Przyjrzałam się kolorowej zawartości talerza, który nagle znalazł się pod moim nosem. Wszystko pachniało tak ładnie, a wyglądało jeszcze lepiej, więc przez chwilę zastanawiałam się czy warto po jakąś sięgać, bo na pewno ładniej wyglądały na talerzy niż wyglądać będą w moim żołądku, gdzie zamienią się w nijaką papkę. Wyciągnęłam przed siebie dłoń i zamknęłam oczy. Poruszyłam nią kilka razy, a potem wycelowałam palcem gdzieś na ślepo i uniosłam powieki. Musiałam zdać się na instynkt, bo sama nie potrafiłam wybrać babeczki. Ujęłam ją w palce.
- Oczywiście, że tak. Ci źli zawsze są ciekawszy. - odparłam, choć właściwie wyglądało to tak jakbym mówiła to śmietankowej babeczki, której uważnie się przyglądałam. Całe szczęście, że Justin czytał w myślach. Nie musiałam tłumaczyć, że wcale tak nie uważałam, wiedząc, jak bardzo wiadomość o tym, że byłam po stronie tego, który chciał smerfy złapać, mogła go zranić. A tak wcale nie było. A może i było? Sama nie wiedziałam. Nigdy zastanawiałam się nad takimi rzeczami. Mało nad czym się zastanawiałam.
Odgryzłam kawałek babeczki i przymknęłam oczy pod wpływem jej smaku. Była wyśmienita. Tak dobra, że zrobiło mi się smutno, gdy przypadkiem szybko połknęłam to, co miałam w ustach. Ale przecież w dłoni trzymałam nadal większą jej część. Mimo wszystko, nie rzuciłam się na nią. W połowie jej drogi do moich ust, którą pokonywała po raz drugi, przypomniałam sobie o swoim postanowieniu. Ono głośno rozbrzmiało w mojej głowie i zmusiło mnie do tego, żebym odsunęła od siebie jedzenie. A właściwie to w stronę Justin, bo wpakowałam mu babeczkę do otwartych ust, gdy coś mówił.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Justin Sro Wrz 12, 2012 7:32 pm

Pokręciłem zdegustowany głową. Czasami nie pojmowałem ludzi, kiedy zaczynali mówić całkiem inaczej niż myśleli przekręcając swoje zdanie na jakiś temat o 360 stopni. Bez sensu! Ja zawsze mówiłem wszystko prosto i na temat wyrażając swoje CAŁE zdanie. Ale może to było związane z urazem psychicznym pozyskanym dzięki temu świetnemu talentowi jakim było czytanie w myślach? (Chociaż w zasadzie walnięty byłem i wcześniej). No mniejsza z tym. W każdym razie przyznawanie na głos stanie po stronie zła, nie było dobrym posunięciem, Jackie! Nie żebyś ty mnie słyszała jak ja cię słyszę. Ojejku. A może i nie słyszysz...
- Może ja się nie obrażę, ale smerfy na pewno! - rzuciłem i choć chciałem zabrzmieć na oburzonego niezbyt mi wychodziło. Cieszyłem się, że Jackie do mnie przyszła i to wszystko psuło. A ja byłem takim marnym aktorem... Niestety, bo z taką twarzą na pewno zaistniałbym w szoł biznesie! Na sto procent, a nawet tysiąc.
Odrobinę mnie niepokoiła ta walka Jackie z babeczką. A niepokoiła dlatego, że jej zwyczajnie nie rozumiałem. Miała przed sobą świetne babeczki, nawet nie musiała za nie płacić, a ona nie chce ich jeść! Do Sedesa! Już miałem zacząć się burzyć o to, że nie powinna w taki sposób traktować jedzenia. Już nawet otwierałem buzię, kiedy wepchnęła mi tą piekielną babeczkę.
- Fo ń pafiedlife - zaprotestowałem z pełną buzią, bo wyznawałem, że niczego co weźmie się do ust się nie wypluwa. Zwłaszcza jedzenia. - Ja ci na serio zostawiłem najlepsze, a ty marnujesz je na mnie! Jackie!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 5 Empty Re: Taras

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach