Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Taras

+19
Justin
Lily
Antonio
Sofie
Cornelia
Mike
Mikaela
Matthew
Meredith
Zoja
Gerda
Konstanty
Ianelle
Chupa
Lemon
Effs
Yves
Merkury
Mistrz Gry
23 posters

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Lemon Sob Lut 26, 2011 3:28 pm

- Nie znam tego. - Zmarszczyłem, brwi, zastanawiając się skąd Chupa wpadła na pomysł, by w takim momencie mówić coś o krokodylu. Nie wiem jak ona, ale ja zupełnie nie widziałem powiązania pomiędzy księciem na rumaku, a krokodylem. To raczej nie te same bajki. Ale czy ja się na tym znam? Dorwałem swój kubek, by ma towarzyszkę znów nie próbowała naprawdę okropnych numerów. Tak potraktować moją miłość. Jak mogła w ogóle. Tak mnie to wytrąciło z równowagi, że kubek zrobił się zbyt ciepły. Znów te moje rączki. Na początku to niezłe wydatki przeze mnie mieli. Wiecie, ja niechcący stopiłem tamtą lodówkę i raz telewizor. Po prostu... nie było tego co chciałem. A to już jest zbrodnia.
- Olać ich - stwierdziłem, jakże rezolutnie. Zagapiłem się w puste dno kubka. Muszę znać swoje granice. To ostatnia dzisiaj. - Hm - mruknąłem, drapiąc się po brodzie. - Faktycznie odrobinę przesadziłaś. - A ja miałem z tego niezły ubaw, czego na głos mówić nie powinienem. Domniemani przyjaciele tak nie robią. - Pochwal twoje podejście do Cooka i facetów. Znajdź sobie lepszego. - Skoro często ze mną gada jakby znalazła chłopaka jego towarzystwo też bym musiał znosić. James był taki... nie do końca miałem ochotę gadać z nim dłużej. A tak wymienić uwagi i tyle.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Chupa Sob Lut 26, 2011 6:19 pm

- To z Zemsty, autorem jest Fredro. W Polsce jako lektura szkolna. - uśmiechnęłam się na jakąś przypadkową myśl o szkolnych czasach. Siedziałam tu już siedem lat, tylko rok nastoletniości spędziłam w kraju. Brakowało mi trochę tej całej ojczyzny. Tya. Musze skończyć takie wywody inaczej będę nie do zniesienia. Uśmiechnęłam się szeroko do Cytrynowego, tak ładnie to skwitował. Odrobinę.
- Dzięki, że mi nic nie wypominasz, to takie... miłe. A wiesz, jest taki jeden. Vincent się zwie, poważniejszy od większości facetów, których znam - rozpuściłam włosy i zachichotałam - ma siedem lat. - Miło było tak posiedzieć razem, ignorując te wszystkie śliniące si ę pary za oknami. Mój wzrok padł na gruby notes przede mną. Jęknęłam.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Lemon Sob Lut 26, 2011 7:03 pm

Pokiwałem głową. Zemsta brzmiała ciekawe, ale dalej co ma krokodyl do lubowania? Rycerskości i o czym my tam jeszcze mówiliśmy. Ale jak wspomniała, że to lektura szkolna u nich w Polsce(swoją drogą, gdzie ten kraj leży? Jestem pewny, że rodzice nigdy nawet się nie zająkali, by tam pojechać, czyli gdzieś w bogatszej okolicy. Trzeba mi było przykładać się do geografii.) to zaraz mi się odechciało nawet myśleć, że mógłbym to przeczytać, by sprawdzić o co chodzi z tym krokodylem. To u nich w Polsce są krokodyle? A może nie ma zupełnie skoro krokodyla chciała od lubego. Cholera powinienem przestać skakać z tematu na temat, bo sam już nie wiem o czym miałem zamiar myśleć. Tak, na serio tak się da.
- Ależ proszę bardzo - rzekłem, słysząc coś tam o wypominaniu. Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia co powiedziała, bo akurat się zastanawiałem, czy jakbym podszedł do jakieś zdesperowanej z wielką bombonierką i powiedział, że za nią szaleje od lat to dałaby mi się dorwać do swoich majtek. Kto wie. Ale lenistwo mi nie pozwała. Trzeba by było skombinować bombonierkę i w ogóle. A i tak najtrudniejsze byłoby wybranie odpowiednio zdesperowanej, ale wciąż w miarę atrakcyjnej ofiary. Skup się! Ona do ciebie mówi! - Siedem lat? Przegrałem z siedmiolatkiem? - O czym mówiła wcześniej? A kto to wie. Wróciłem do bycia czyjąś walentynką. Ona pewnie za mną nie nadąży. Miałem za swoje niesłuchanie.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Chupa Sob Lut 26, 2011 7:20 pm

Gdybym poznała jego tok myślenia to bym się przeraziła. Skakał sobie beztrosko z myśli na myśl, gdyby mówił to wszystko na głos to po pierwszym zdaniu straciłabym wątek. Chociaż to wszystko czasem przypominało moje myślenie po pierwszym kieliszku - za kilka dni skończę dwadzieścia jeden lat a głowa słabiutka. Szanowny Cytrynowy Pan dostałby również po nosie za te myśli o zrywaniu majtek. Naprawdę uważa mnie za taką łatwą? Cholera, a jak wszyscy tak myślą? Wpadnę w kompleksy z powodu tego jednego razu. Pff. Jestem raczej stała w uczuciach, nie moja wina, że faceci w rezydencji są tacy głupkowaci. Nie ma się kim zainteresować. - Marny twój los nie? A on tak mi ładnie maluje, o zobacz! - wyciągnęłam mu przed nos jakiś mój portret. Piękny. Nos jak kartofelek, 8 palców. Cud mód.
- Będziesz na maskaradzie? - zmieniłam temat. Jeśli powie, że nie wie co to jest to się normalnie popłacze. I tupnę nóżką. Od początku lutego haruję aby to wszystko ogarnąć, a jeszcze pozostała mi masa rzeczy. Na przykład roznieść ogłoszenia. Może go do tego zaprzęgę?
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Lemon Nie Lut 27, 2011 11:36 am

No oczywiście, że do Chupy nigdy bym się nie dobierał. Miałem swoje zasady. Raptem kilka ich było, ale jednak istniały i należało ich przestrzegać skoro już tak postanowiłem. Oczywiście gdybym był pod wpływem jakichkolwiek środków to pewnie bym o tym zapomniał, ale jednak wokół tyle nieznanych kobiet. Po co psuć kontakty z tymi, które okazały się mieć w sobie coś ciekawego, by dało się z nimi porozmawiać od czasu do czasu? No na co mi to?
- Faktycznie niezwykle udana praca - stwierdziłem, marząc, że odpuścimy sobie temat. Jeśli tak malowały teraz siedmiolatki to powinienem być zdruzgotany. Przecież to nie tak, że nawet moje kwiatki często jak kwiatki nie wyglądają. Wcale nie tak.
- Pewnie się zjawię - odparłem. Nie było co obiecywać tak od razu. Trzeba stwarzać pozory. Że ma się tyle planów, że nie wiadomo co wybrać akurat teraz. Może uwierzy. - Tu masz wszystkie sekretne plany z tym związane? - zapytałem, wskazując na notes. Jeśli ma tam coś naprawdę interesującego to przybędę choćby nie wiem co.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Chupa Nie Lut 27, 2011 1:12 pm

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i otworzyłam przed Nim wielki notes. Było tu dosłownie wszystko, od próbek materiału po plany pomieszczeń.
- Wszystkie plany a nawet więcej ! - Przewertowałam kilkanaście stron i wręczyłam mu eleganckie zaproszenie. Natrafiłam również na listę rzeczy do zrobienia, przeraziło mnie ile jeszcze mnie czeka. Wszystko powinno wyjść idealnie. Jeszcze tylko pójść do Effy, wybrać maskę, zamówić dekoracje bla bla bla.... Nawet nie zorientowałam się, że wszystko wyliczam na palcach. Potrząsnęłam głową by wybudzić się z zamyślenia. - Wybacz - uśmiechnęłam się wesoło kiedy do głowy przyszła mi pewna myśl. - Znasz kogoś kto poroznosiłby zaproszenia po pokojaaach ? - tam wcale nie było aluzji pt. pomożesz mi?
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Lemon Pon Lut 28, 2011 8:49 pm

Nie powiem, to co ujrzałem mnie trochę przeraziło. Trochę! To mnie okropnie przeraziło. Z książki Chupy można się było dowiedzieć wszystkiego na temat planu Rezydencji. Również tego jaki kolor najlepiej pasowałby do danego pomieszczenia. Serio poczułem się jakbym zdobył tajemną wiedzę. Jeszcze trochę i będę mógł zostać dekoratorem. Lemon, sławny mistrz od wystroju wnętrz. Oczywiście mógłbym się nim stać tylko wtedy jeszcze ma kochana Chupa pomagałaby mi gdzieś tam w tle. Wiecie, ona by wszystko robiła, ja bym zbierał za to oklaski. Świetny plan i ona z pewnością się zgodzi. Kto by się nie zgodził na takie coś? Chyba tylko jakiś głupek.
- Robi wrażenie - wydusiłem wreszcie, bo takie dłuższe milczenie mogło źle wyglądać z mej strony. Zwłaszcza, jeśli chodziło o mnie. Milczenie? Dajcie spokój. Jak się spotka ciekawą osobę to koniecznie trzeba ją zagadać. Koniecznie. W ten sposób okazuje innym, że ich lubię. Czy coś w tym stylu. Mamusia mi tak jeszcze wmówiła.
- W sumie to nie znam. Znaczy są ci tacy szybcy z nadnaturalnych, co nic tylko by się chwalili jak prędko potrafią coś zrobić, ale wątpię, żeby któreś chciało ganiać niczym listonosz po budynku. Chociaż.... - Oczywiście nie przypuszczałem, że Chupa mówi o mnie. Bo skąd bym miał w ogóle śmieć twierdzić, że ona jest na tyle podła, że myśli iż się złapie na tak podłe zadanie. To, że przyjdę na tą maskaradę to jest szczyt mych możliwości. Może nawet prezent ze sobą wezmę. Bo to z okazji jej urodzin, tak? Otworzyłem swoje zaproszenie. Tak. Urodziny Halinki. 1 marca, czyli już całkiem blisko. I kiedy ja wykombinuje jakiś debeściacki prezent? - Zresztą teraz każdy zaproszenia pozostawia plotkarze. Ona lubi wiedzieć co się dzieje.
No i było papa, bo przecież dawno zmiana daty.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Ianelle Nie Mar 13, 2011 4:03 pm

Przywędrowałam na taras z paczką sezamowych paluszków, by objadać się nimi nieprzyzwoicie po i tak obfitym śniadaniu. Byłam okropnym żarłokiem, co często wzbudzało pełną żalu zazdrość moich koleżanek. Długonogie, wysokie piękności na wiecznej diecie po prostu nie mogły patrzeć jak Skrzat mojego wzrostu pochłania porcję odpowiednią dla dużego faceta. Posądzano mnie nawet o posiadanie drugiego żołądka, w którym się to wszystko jakoś musiało mieścić. Zawsze wtedy z niejakim niepokojem obmacywałam swój wiecznie płaski brzuch, obawiając się że rzeczywiście mam nadprogramową ilość organów.
Usadowiłam się na kanapie, swoim zwyczajem podciągając bose stopy na siedzisko sofy. Co prawda wydawałam się wtedy być jeszcze mniejsza, niż naprawdę byłam ale co tam. Przecież i tak nie mogłam zmienić sobie wzrostu. Chociaż... Może ktoś w rezydencji miał taką moc? Hmm, ciekawe, trzeba będzie się tym bliżej zainteresować.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wystukałam sms'a do Edwarda, który był (o bogowie, to wciąż było dziwne) moim facetem. Pogoda rzeczywiście była ładna ale tak naprawdę, to chciałam go mieć przy sobie. Może w sumie to ja powinnam była pójść na poszukiwanie jego po tym, jak niefortunnie pozostawiłam go samego TAMTEGO ranka. Ale wtedy to tak po prostu wyszło. Jak mogłam przewidzieć, że niewinny spacer przerodzi się wypadek samochodowy, wielkiego siniaka na biodrze i zmartwychwstanie Miki? A potem to jak się spotkaliśmy, ledwie na chwilkę, a potem dwa kolejne dni, kiedy w ogóle nie mogliśmy się zobaczyć, ponieważ takie się zrobiło zamieszanie wokół tego wskrzeszania, że prawie nie wychodziłam z kolejnych gabinetów. I teraz mamy dziś, a ja tęsknię. I nie mogę się doczekać złotych oczu, jakkolwiek by miały na mnie patrzeć.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Merkury Nie Mar 13, 2011 4:23 pm

[nowy dzionek]

Ja nie wiem. Jak to jest, że pół Rezydencji ma mój numer telefonu, a ja zaledwie parę? To z pewnością sprawka moich ukochanych siostrzyczek. Ja nie wiem, ale ciągle dostaję anonimowe esemesy. I nie wiem, a może to pedobear? Nie, za stary jestem. Chociaż... Przecież liczy się dusza! No więc, w celu zidentyfikowania nadawcy enigmatycznej wiadomości, ruszyłem na taras. Bo w końcu, mam coś lepszego do roboty? No nie. Ogólnie, od paru dni jakoś było nie tak. Częściej potykałem się o własne nogi, nie wiązałem sznurówek... Kompletny dół. A dlaczego? Bo znowu byłem, cholewka, zakochany. W dziewczynie, która jak widać była jednak wykorzystywaczką. Dałem się niecnie oszukać. Znowu. Tylko tym razem, chyba nie da się posklejać kawałeczków mojego rozbitego serduszka. To uczucie było zbyt silne. Od momentu, kiedy mnie porzuciła, widziałem ją zaledwie raz, i to przelotnie. Unikała mnie? Najwyraźniej.
Szedłem sobie z rozwiązanymi sznurówkami, sterczącymi na wszystkie strony włosami i szarą koszulą. Gapili się na mnie jak na ducha (całkiem miło, że Mika już nim nie była), a ja prawie nie odrywając stóp od podłoża, szedłem naprzód. I kiedy dotarłem do celu, i już miałem zobaczyć tajemniczego anonima, potknąłem się o próg i zasznurówkowałem. Poleciałem w przód, i choć naprędce skonstruowana tarcza niezbyt mi pomogła, to chociaż nie wybiłem zębów. I leżąc na dole, na brzuchu, zerknąłem w górę.
I zatkało mnie.
Była tam. Taka delikatna, ciepła i jasna, z tymi cudownymi oczami, miękkimi ustami, o aksamitnej skórze nie wspominając. A ja się wywaliłem jak ten głupek, jeszcze bardziej się upokarzając. No ja się jej w sumie nie dziwię, że mnie porzuciła.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Ianelle Nie Mar 13, 2011 4:43 pm

Chrupałam kolejne paluszki z coraz większym zapałem, chociaż powoli zaczynałam czuć że wyczerpuje się nawet i mój limit. Więc może jednak nie miałam czarnej dziury zamiast żołądka, w której by znikało to wszystko co w siebie wrzucałam. Może po prostu zajadałam stres. Albo myślenie wymagało ode mnie takich ilości energii. I sporty, sporty też mogły mieć z tym coś wspólnego. Jako naczelna ulubienica Julka, ćwiczyć musiałam zawsze pokazowo. On chyba chciał na moim przykładzie uczyć, że nawet jak ktoś mały, to może biegać szybciej od tych dużych.
Nieważne. Nasz trener-bożyszcze wyparował mi prędko z głowy. W ogóle wszystko mi z niej wyparowało, gdy tak zagapiłam się w świecące jeszcze nisko nad ziemią słońce. Wreszcie! Choć trochę więcej światła, jakaś odmiana od tej chmurnej szarości! Tęskniłam za Lazurowym Wybrzeżem, za gorącymi plażami i błękitem morza.
Kątem oka dostrzegłam ruch w drzwiach i moje serce zatrzepotało jak szalone. Natychmiast obróciłam głowę, czując rosnącą ekscytację lecz również napięcie. Jak zareaguje? Jego mina wyrażała smutek. To mnie zaskoczyło i zmartwiło. Czy to z mojego powodu...? Och, głupia byłam, żeby tak wymykać się wtedy z pokoju. Błagałam go, żeby on nie zrobił tego mi. I co? Ja zrobiłam to jemu.
Mimo wszystko uśmiechnęłam się natychmiast na jego widok, ze światłem i nadzieją w kolorowych oczach. A potem zamarłam na krztynę czasu, widząc jak potyka się i leci wprost na ziemię.
Co zabawne, takie upadki były najgroźniejsze. Spadnięcie z galopującego konia niosło ze sobą mniejsze ryzyko, ponieważ ruch w jakiś sposób neutralizował skutki uderzenia o ziemię. Człowiek się turlał, siła rozchodziła się po kościach, czy gdzieś tam indziej. Natomiast łupnięcie ze stojącego konia... Oo, złamania jak nic. Jeśli nie po kręgosłupie.
W mgnieniu oka zerwałam się z kanapy, podbiegając do niego i klękając obok z troską w oczach. Dotknęłam jego ramienia i dłoni, jakbym mogła w ten sposób sprawdzić czy wszystko w porządku i od razu jakoś mu pomóc.
-Nic ci nie jest? - zapytałam moim wysokim, zmartwionym głosem. Patrzyłam mu w oczy, nieco mocniej zaciskając dłoń na jego barku. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że znów czuję jego zapach, że dotykam jego ciepła, że znów mam przed oczami to piękne złoto jego tęczówek. Nareszcie!
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Merkury Nie Mar 13, 2011 4:59 pm

To doprawdy idiotyczne, leżeć jak ten głupek przed damą swego serca. Rozplaszczyłem się jak placek dyniowy, jakbym spadł z góry. Koty to mają śmiesznie. Najlepiej, jak spadają z piątego, szóstego piętra, bo wtedy lepiej im się uderzenie rozkłada na małych kościach, czy coś. Ale nieważne było to dla mnie w tym momencie. Całą moją uwagę zaprzątnęły te cudne oczęta wpatrujące się we mnie z troską. I dotyk niedużej dłoni na moim ramieniu. Łagodny zapach owionął mnie, i moją miętę, sprawiając, że stałem się niewolnikiem jeszcze bardziej. Może ona ma dwa dary? I nie powiedziała mi o tym..?
- Nic, jeżeli tu jesteś. - szepnąłem rozbrajająco, unosząc dłoń i dotykając nią jej policzka. Proszę, zrobię wszystko, ale niech mnie nie odpycha. Będę jej sługą po koniec mych dni (o ile w umowie nie będzie krzywdzenia rodziny), ale chcę choć przez parę sekund poczuć magię z tamtej nocy. Podciągnąłem się wyżej, i siedząc już obok niej, przyciągnąłem ją do siebie i czule pocałowałem. Proszę, nie odchodź, nie zostawiaj mnie w świecie tak zimnym bez ciebie. Dziwne, wcześniej tego nie zauważałem.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Ianelle Nie Mar 13, 2011 5:15 pm

Znacie tą dziwną, nieco głupią minę, kiedy ktoś swoimi słowami wzruszy cię tak bardzo, że tracisz kontrolę nad brwiami? Wargi drżą i policzki robią również coś dziwnego. Nie znacie? To poznaliście.
Zdziwiona, poruszona, myślałam że zaraz powiem coś głupiego. Nie powiedziałam nic. Pozwoliłam mu przyciągnąć się do jego piersi. Pozwoliłam objąć się jego cudownymi ramionami. Odetchnęłam głębiej, by po raz kolejny zachłysnąć się smakiem jego zapachu.
Oddałam pocałunek, obejmując jego szyję i przytulając się do niego tak, jak tylko mogłam. Znów stado uskrzydlonych motyli zorganizowało paradę szczęścia w moim brzuchu, a przed zamkniętymi już oczami rozbłysły nieznane konstelacje gwiazd. Czy to wszechświat, czy to cały jego sens zawierał się w tej chwili? Rozmarzone tchnienie istnienia?
Nieco nieporadnie, ponieważ nie chciałam przestać go całować, wdrapałam mu się na kolana, obejmując go nogami. Bliżej, tylko na tym mi w tej chwili zależało. To były trzy dni szalonej kolejki górskiej. Realnego niebezpieczeństwa świata i nieustannego jęku tęsknoty. Dwie noce snów, marzeń pełnych tylko kojącej obecności. Dwa obroty słońca wypełnione prawie już zapomnianym uczuciem. Zakochanie!
-Eddie! - powiedziałam głośno, bardzo głośno i z największą radością, gdy musieliśmy na chwilę rozłączyć nasze wargi. Spojrzałam mu w oczy.
-Jak to dobrze, jak cudownie! Wreszcie tu jesteś! Och, myślałam że zwariuję wczoraj i przedwczoraj też! Dyrektorka chyba chciała mnie zamęczyć! A potem te wszystkie sesje, ja nie wiem, treningi? Odkryli, że mój talent się rozwinął, chyba musieli się o tym wszystkiego dowiedzieć! - mówiłam jak najęta, nie odrywając wzroku od jego oczu. -Tak strasznie Cię przepraszam za tamten ranek! Ja nie wiem zupełnie co mi się stało, to było takie dziwne.. A potem Ana i Maks i cała ta historia, to wszystko wydarzyło się jakoś samo, porywając mnie po prostu! Och, tak strasznie Cię przepraszam! Mam nawet ogromnego siniaka za karę, ale to i tak za mało! Przepraszaam!
Potrząsnęłam głową, czując w niej wielki zamęt. Wtuliłam się w jego ramiona, chowając twarz przed jego wzrokiem. Bojąc się, że jego cudowna obecność skończy się w mgnieniu oka.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Merkury Nie Mar 13, 2011 5:42 pm

Była tutaj. Ze mną, nie odeszła. Ianelle.
Nie, zaraz.
- Moja Ianelle. - szepnąłem, zakładając za jej ucho kosmyk, który raczył wyjść na spacerek. Zawinąłem sobie trochę jej włosów na palec, i przez chwilę bawiłem się nimi w milczeniu. Trudno było, żebym nie wiedział. W końcu, byłem przyjacielem Miki. I wszyscy mi o wszystkim mówili, zawsze. No, prawie zawsze. Ale nikt jakoś nie wspominał o siniakach.
- Jak? Gdzie? Boli? - wypada mi zaproponować, że pocałuję w bolące miejsce? Mamusia zawsze tak robiła i pomagało. To pewnie siniak na ramieniu, albo na plecach.
- Pocałuję i przestanie boleć. - powtórzyłem formułkę mamusi, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że w tym przypadku (biodro), wypadło to nieco ehm... nieprzyzwoicie. Podniosłem się z podłogi, by zaraz potem podnieść zadziwiająco lekką Nelle i ułożyć ją na kanapie. Sam usiadłem obok, splatając jej palce ze swoimi. Wyglądała tak uroczo. Drobna, jakby utkana z samej radości. Brakowało mi jej. Strasznie. Długie minuty sprawiały mi ból w tej pustce bez jasnego światełka, którym była. Przedstawię ją rodzeństwu. Niech zobaczą, że miłość nie jest taka odległa. Może przy okazji poznają nową siostrę..? Kto wie, kto wie... Palce mojej drugiej dłoni powędrowały do jej policzka, by zaraz delikatnie zjechać po szyi i zatrzymać się na obojczyku. Nie odważyły się wyruszyć dalej, nieco niżej.
Jak na razie nawet nieźle mi szło z ignorowaniem dziwnych myśli, które mnie atakowały.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Ianelle Pon Mar 14, 2011 1:23 pm

W jednej chwili świat zawirował dla mnie wokół innej osi. Wszystko się zmieniło, choć tylko na moment, który pewnie zauważyć mogłam tylko ja. Nie zauważyłabym nawet, gdyby słońce zaczęło nagle świecić na niebiesko. Takie drobne szczegóły nie miały żadnego znaczenia wobec słów, jakie usłyszałam.
"Moja Ianelle." Westchnęłam, czując wewnętrzne ciepło rozpływające się po moim ciele. Nagle dotarło do mnie, że nie jestem już sama, że choć nie znamy się prawie wcale, Eddie czuje do mnie coś podobnego, co ja do niego. A może takiego samego? Kto wie? Jego. Tak strasznie chciałam być jego. Chciałam oddać mu się cała i chciałam by bronił mnie przed światem.
A on, jakby spełniajac moje marzenia, ujął mnie w ramiona i podniósł przytualając w tak piekny i czułyu sposób. Ułożył mnie przy sobie, z troską pytając o to, co mi się stało. Nie był złośliwy, nie docinał mi. Dbał? Och, tego było za dużo.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, pokazując moje biodro, z którego na szczęście zdążyła już zejść opuchlizna. Wciąz jednak było w większości fioletowo-czerwone, z odcieniem granatu i zieleni na obrzeżach ogromnego sińca. Ha, na pewno mu go nie pokażę! Chcę być ładna, dla mojego Eddiego, a nie poobijana.
-Tu, boli bardzo i spać nie mogę na prawym boku. - poskarżyłam się robiąc zbolałą minkę. Przysunęłam się do niego bliżej, opierając się o jego tors i przytualjąc do jego ręki, którą zaraz mnie objął.
A głaskanie mojego policzka, które powolutku zsunęło się niżej? Nie przeszkadzało mi, a wręcz przeciwnie. Delikatne łaskotanie jakie wywoływał jego dotyk na mojej skórze zaczęło budzić i moje, niegrzeczne myśli, ciepło gdzieś nisko. Nie powstrzymałam go w żaden sposób, skrycie nawet chciałam, by kontynuował. Może nie tu, gdzie mógł na nas ktoś wpaść, ale w spokoju mojego bądź jego pokoju... Zrobiło mi się jeszcze cieplej na samą myśl, a jednak uśmiechnęłam się tylko, opierając głowę na jego ramieniu i mrucząc cichutko.
-Mój Eddie. - szepnęłam, gładząd dłonią jego rękę.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Merkury Pon Mar 14, 2011 1:56 pm

Ups, biodro? Zrobiłem się czerwony, taki buraczkowy. Bo ludzie, ja zaproponowałem, że ją pocałuję w siniaka. Na BIODRZE! Że ją pocałuję w BIODRO. Ją. Ja. I co, mam być może biały, jak gdyby nigdy nic? Oczywiście, że nie. Objąłem ją ręką, przytulając dziewczynę do siebie. Drugą głaskałem ją po plecach, przyciskając usta do jej aksamitnych włosów. Potem musnąłem jej czoło, nos, policzek...
- Nie jest ci... zimno? - spytałem, dotykając jej ręki. A jak się przeziębi? Dostanie kataru? Zapalenia gardła? A JEŚLI UMRZE?
Dobra, wcale nie o to chodziło. No... też. Ale myślałem o tym, że lepiej byłoby przenieść w bardziej... ustronne miejsce. Żeby, eee, pogadać. No dobrze, nie tylko pogadać. Wtedy, w pokoju, było bardzo bardzo blisko. Ona też była bliżej. Więc, skoro oboje chcieliśmy, można byłoby spróbować. Nie moja wina, że przypomniała mi się w tej koszulce i bokserkach, naprawdę. Z gładkimi ramionami i zgrabnymi nogami. Ech.
- Moglibyśmy... gdzieś iść. - dodałem nieco mniej pewnie. Za dobrze mnie zna (choć zaledwie parę dni), domyśli się, że zimno nie jest jedynym powodem.
Ale też jakimś.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Ianelle Pon Mar 14, 2011 3:24 pm

Spojrzalam na swoje odsłonięte ramiona i gładką skórę. Ani śladu gęsiej skórki, chociaż moja sukienka, używana jako bluzka, odsłaniała je całe. I nie było w tym nic dziwnego, ponieważ to była kolejna z ciekawych rzeczy na mój temat, taka jak te ogromne ilości jedzenia które znikały we mnie i nie pozostawiały śladu w mojej wadze. Mi było ciepło przez większość czasu. Jak mały kaloryferek, nosiłam nawet zimą ubrania z odsłoniętymi ramionami. Może właśnie na ogrzewanie szły te wszystkie węglowodany i białka z jedzenia?
-Niee, dobrze mi. - odparłam, nie domyslając się niczego po jego pierwszym pytaniu. Uznałam je za następny wyraz troski i zrobiło mi się tylko paradoksalnie cieplej. Tak na sercu. Westchnęłam sobie cichutko, ocierając się delikatnie policzkiem o jego rękę. Pachniał tak rozkosznie...
Drugie pytanie zapaliło w końu lampeczkę w mojej głowie. I wydało mi się to takie głupie, moje nie załapanie za pierwszym razem, że wybuchnęłam śmiechem, zamiast od razu odpowiedzieć mu normalnie. Ale to właśnie byłam ja - mała gapa, zdecydowanie zbyt wesoła. I owszem, trochę nieprzewidywalna.
Tak jak teraz, gdy podniosłam się z prędkościa skrzydeł kolibra, obróciłam do niego przodem, opierając mu małe rączki na torsie i spoglądają w oczy moimi wciąz śmiejącymi się tęczami.
-Taak! - wyraziłam swoją aprobatę dla pomysłu, kiwając z zapałem głową. -Gdzie mnie zabierzesz, Romeo? - zapytałam radośnie.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Merkury Pon Mar 14, 2011 4:00 pm

Odpowiedziałbym, że jest moją Julią, ale nie mogłem. Bo bliźniaczki do Julie, i za bardzo by mi się kojarzyło chyba. Przecież Ianelle nie była plagiatem jakiejśtam dziewczyny, tylko SOBĄ. Najlepszą SOBĄ, śmiem dodać. Lepszej JEJ spotkać z pewnością nie mogłem. Nawet, gdyby miała klona, byłaby od niego milion razy lepsza. I nie chciałbym w niej nic absolutnie zmieniać. To tak, jakby w barokowym budynku dać szklany dach albo plastikową rzeźbę kaczki. I ja naprawdę nie mam nic przeciwko nowoczesnej sztuce. Chociaż bardziej podoba mi się ta dawniejsza, serio.
- Możemy iść do miasta... albo zadowolić się zaciszem mojego pokoju. - stwierdziłem z niewinnym błyskiem w oku. To drugie chyba bardziej by mi odpowiadało. Dotknąłem czubkiem palce jej noca, śmiejąc się cicho, a potem położyłem dłoń nieco powyżej należących do niej bioder. Oczywiście, pamiętałem, by uważać na prawe biodro i wybrałem lewe. Tak, tak.
- To co wybierasz? - doczepiłem nieco zawadiacki uśmiech, mimowolnie puszczając jej oczko. Eddie, ja cię wprost nie poznaję. Wcześniejsza ochrona przed różnymi myślami zaczęła słabnąć. Powinienem pić więcej actimela. Ale trudno.
Starałem się, by nie było widać co mi w główce siedzi i podskakując do góry, krzyczy: 'Ej stary, spójrz tutaj, przecież bardzo chcesz.'
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Ianelle Pon Mar 14, 2011 8:54 pm

W myślach już zaciągałam go po schodach na górę, zamykałam za nami drzwi. Po czym rzucałam dwie głowy wyższego ode mnie Edwarda na łóżko i sama wskakiwałam tam razem z nim, jako jego Pani i Władczyni. Ha ha!
A potem oglądaliśmy razem jakiś fajny film, rzecz jasna. Niedobre, gorące i namiętne myśli jeszcze nie miały do mnie dostępu. Było rano, było pięknie i słonecznie, a ja nie mogłam się nacieszyć jego obecnością. Chciałam spędzić z nim cały dzień, rozmawiać o setkach spraw i poznać go wreszcie tak, jak powinnam.
-Twój pokój! - odpowiedziałam z radosnymi nieco szalonymi błyskami w oczach. Sęk w tym, że pomyślałam znów o czym innym, niż mój mężczyzna. Mianowicie pomyślałam o odwiedzeniu jego jakże prywatnej sfery, jaką był jego pokój! Och, nie było nic fajniejszego niż zobaczenie co ma w szafie twój znajomy. A co dopiero chłopak! I jak fajnie było się dowiedzieć, że na przykład też nie potrafił nigdy odnaleźć zagubionej przed wiekami pary skarpetek.
Ucałowałam go prosto w usta, krótko lecz słodko, po czym zeskoczyłam z kanapy, pociągając go lekko za rękę. A następnie z radosnym piskiem dając mu się porwać, gdy chwycił mnie w pasie obracając i podnosząc do góry.

A potem powędrowaliśmy do niego i spędziliśmy razem wolny dzieeeń.
/the end./
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Konstanty Nie Mar 27, 2011 12:39 pm

/ skok /

Ostatnie dni były dziwne. Naprawdę dziwne. Jeszcze nigdy nie miewałem aż tak wielkich wahań nastrojów jak w tym okresie, co sprawiało, że czułem się jak kobieta w ciąży. A przecież nie mogło tak być. Nie mówię, że bym nie chciał. Gdybym był kobietą, nawet z jakimś bękartem w środku, miałbym o wiele większe szanse u Gasparda niż w tej chwili. Takie były fakty i nikt, absolutnie nikt nie jest w stanie tego zmienić. Może gdybym miał choć odrobinę odwagi by się zwierzyć komuś więcej niż Venus, ale niestety tak nie było. Przecież miałem okazję powiedzieć o wszystkim Miszy, ona by na pewno zmotywowała do dalszych działań. Miałem również szansę wyznania prawdy przed Fangorą, a ona nie tyle by mnie zmotywowała, co sama poszła do Gasa i coś wykombinowała. Ta perspektywa była jednak zbyt bardzo przerażająca.
Nie miałem pojęcia co w tej chwili powinienem zrobić z moim życiem, dlatego tkwiłem w tej nieokreślonej próżni, w której raz zbliżałem się do światła i potrafiłem na chwilę zapomnieć o swoim marnym losie, a raz zbliżałem się do ciemności, gdzie czekała depresja i świadomość, że nigdy nie osiągnę pełni szczęścia w taki sposób jak sobie wymarzyłem. Bo przecież jakie istniały szanse, że w tej chwili w drzwiach pojawi się Gaspard i uklęknie przede mną wyznając dozgonną miłość? Żadne. A właśnie o tym najbardziej marzyłem, co było po prostu żałosne.
Spojrzałem w stronę wschodzącego słońca. Jak dobrze, że mamy już w miarę normalny dzień.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Nie Mar 27, 2011 12:55 pm

Każdy dzień był podobny. Każdy zaczynał się od słodkiego dźwięku budzika i krzyku Georgi, że powinnam nastawić go na później. Mimo wszystko uśmiechała się do mnie ciepło i machała na pożegnanie, kiedy wymykałam się z pokoju, a ona ponownie zapadała w sen aż do późnych godzin porannych. Dzisiaj miało być inaczej. Lepiej, ze większą ilością szczęścia. Powoli uczyłam się opanowywać swój talent. Wiedziałam co zrobić, by moja obecność przestała działać na innych dobrze.
Związałam rude włosy beżową gumką i uśmiechnęłam się delikatniej, wychodząc z Rezydencji. Pogoda była lepsza, tak długo na nią czekałam. Marzec. Już niedługo moje urodziny. Nacisnęłam klamkę białych, starych drzwi i weszłam do środka. Jeszcze nie wiedziałam, że przebywa tu ten za którym się tak bardzo stęskniłam. Obróciłam się przymykając oczy i podeszłam bliżej. Poczułam, że ktoś stoi obok. Uchyliłam powiekę i zobaczyłam buźkę Kostka. Opanowałam talent i wyciągnęłam ręce w jego stronę, by chwilę później uścisnąć go mocno. Stałam tak przy nim, obejmując go chudymi rączkami.
- Czemu jesteś smutny? - Zapytałam, a w moim głosie można było wyczuć nutkę zaniepokojenia. Nie lubiłam go smutnego. O wiele lepiej było, kiedy się uśmiechał. Wpatrywałam się w niego z zaciekawieniem i niepokojem jednocześnie. - Słonko, nie zamartwiaj się, jest taki ładny dzień. - Nie zamierzałam napawać go radością, kiedy coś go męczyło w środku. To do niczego by nie zaprowadziło. Szczęście na chwile nic nie daje.
Stanęłam obok niego i wpatrywałam się jak wielka pomarańczowa kula pnie się do góry. Cudowny widok.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Konstanty Nie Mar 27, 2011 1:09 pm

Zapatrzony w słońce nawet nie zauważyłem jak ktoś się do mnie zbliża, dlatego podskoczyłem czując delikatny dotyk, który później zamienił się w mocniejszy. Ktoś mnie bez ostrzeżenia przytulał, ale chyba to nic dziwnego w takim miejscu. W ogóle ostatnio czułem się oblegany przez dziewczyny, co było dosyć dziwne. Nie miałem pojęcie, że właśnie tak na nie działa smutny chłopiec. Za każdym razem gdy wiedziałem Miszę, albo Fangorę ona pochodziły do mnie i traktowały mnie jak pluszowego misia, co w sumie... Ani trochę mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Kochałem je właśnie za takie zachowanie.
Ale tym razem nie było to ani Misza, ani Fangora, ani nawet Venus. To była Francesca. Nie żebym wybrzydzał, nie, cieszyłem się, że ją widzę, bo uważałem ja za naprawdę wspaniałą osobę. Uwielbiałem takich ludzi jak ona, nawet chciałem taki być. Wiecznie uśmiechnięty i cieszący się z życia. Niestety chyba się nie nadawałem na optymistę, za wiele było ze mnie z romantyka.
- Witaj, Francesco - przywitałem się uśmiechając słabo w jej stronę i odwzajemniając uścisk. - Rzeczywiście piękny poranek, uwielbiam tu przychodzić o tej porze - przyznałem jej rację jednocześnie niezbyt uprzejmie ignorując jej pytanie. Czułem się źle z tym, że na nie nie odpowiedziałem, dlatego po krótkiej chwili walki z samym sobą kontynuowałem: - Chciałbym się nie zamartwiać, ale to niestety nie zależy ode mnie. Czasami coś wyżej sprawia, że nie da się cieszyć drobiazgami z należytym zaangażowaniem, bo coś innego zaprząta ci głowę. Wybacz, ale nie za bardzo mam ochotę o tym rozmawiać.
Spojrzałem na nią smutno, a potem uśmiechnąłem się na pożegnanie i wyszedłem. Może i to nie było zbyt grzeczne, ale nad swoim zachowaniem zacznę rozpaczać kiedy indziej. Teraz mam inne problemy na głowie. Wyszedłem.

/ pewnie zagrać gdzieś z Iannką /
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Gerda Pon Cze 13, 2011 12:37 am

/przeskok, wiadomo, że często gram

Siedziałam na jednej z kanap na tarasie i czytałam, a raczej usilnie próbowałam czytać w oryginale Annę Kareninę. Miałam pod ręką słownik holendersko-rosyjski, żeby ułatwić sobie choć trochę to ciężkie zdanie, jednak i z taką pomocą nie mogłam dać sobie rady. Całkiem dobrze ku mojemu własnemu zaskoczeniu szło mi już rozszyfrowywanie cyrylicy - no dobrze, tak całkowicie szczerze i nieskromnie mówiąc, nie miałam z nią najmniejszego problemu - jednak ilość niezrozumiałych dla mnie słów zdecydowanie przekraczała liczbę jaka pozwalałaby na jako-takie rozumienie tekstu. Cóż, chyba nie najmądrzejszym pomysłem było porywanie się na jednego z bardziej cenionych pisarzy rosyjskich. Powinnam zacząć od czegoś prostszego. Tylko jak, skoro wszystkie te mniej ambitne lektury, takie które potrafiłabym przeczytać w obcym języku bez większych problemów wydawały mi się takie naiwne i pozbawione sensu? Zresztą, lubiłam się wysilać. Kiedy cały umysł zaprzątałam sobie takimi sprawami jak lektura nie miałam czasu na własne rozważania i był to układ bardzo wygodny. Ostatnimi czasy gubiłam się we własnych myślach i nie miałam pewności praktycznie do niczego, łącznie z moimi uczuciami. Głupia.
Utknęłam właśnie w jakimś szczególnie trudnym fragmencie i po chwili bezcelowego przyglądania się tekstowi postanowiłam najzwyczajniej w świecie się poddać. W normalnych okolicznościach pewnie od razu pobiegłabym szukać pomocy u Kostka, jednak ostatnimi czasy wydawał mi się nieco dziwny. Nie zachowywał się tak jak zwykle. Bałam się, że zrobiłam coś nie tak i że nie czuł się już dobrze w mojej obecności, ba, czasem nawet przychodziło mi do głowy, że może z jakiegoś powodu naprawdę mnie znienawidził. Z tego powodu nie chciałam go nękać. Często wmawiałam sobie, że ludzie mnie nie lubią. Przynajmniej dzięki temu nie musiałam narażać się na rozczarowanie, gdyby rzeczywiście okazało się, że nie darzą mnie sympatią. Westchnęłam i zamknąwszy książkę, wbiłam spojrzenie w horyzont. Nadeszły dni polarne. Jeśli była jakakolwiek rzecz dziwniejsza od ciągłej nocy, mogła to być tylko ta pora. Dużo czasu zajmowało mi zawsze by przywyknąć do jasności i miewałam przez to problemy ze snem, jednakże lato tutaj miało zdecydowanie więcej plusów niż minusów. Abstrahując od kwestii pięknej pogody, tak rzadko spotykanej w rejonach podbiegunowych, wiele osób postanawiało cieszyć się latem z dala od murów rezydencji, tak więc w budynku panował znacznie większy spokój niż normalnie. A to szło mi bardzo na rękę, bo uwielbiałam spokój. Byłam taka nudna. Ponownie westchnęłam, nawet nie orientując się, kiedy zatopiłam się całkowicie we własnych myślach i przestałam zwracać uwagę na świat zewnętrzny.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Pon Cze 13, 2011 1:31 pm

W drodze do Cooka przypomniało mi się, że przecież dawno temu postanowiłam sobie, że spotkam się z Gerdą. Przypomniało mi się o tym tylko dlatego że spotkałam jakąś panienkę z książką. Zaraz mi się skojarzyło z moją ulubioną Holandką? Mniejsza z tym. Gerda by wiedziała jak należy na nią mówić ze względu na jej narodowość. Wracając do Cooka to powiedziałam mu pa, bo zbierał ekipę na imprezę, a ja cóż chwilowo na to ochoty nie miałam. Może i zaraz bym miała, ale wiecie Gerda i jakoś tak się wzięłam i zmyłam.
- No tu jesteś! - zawołałam, wpadając do kolejnego pomieszczenia. Gerdzia siedziała jak zwykle zamyślona na jednej z kanap. Że też od razu nie poczęłam jej szukać po takich miejscach, a najpierw sprawdziłam kuchnie. Nawet nosiłam teraz ze sobą butelkę wody. Z rozpędu wskoczyłam na miejsce obok Gerdy i poczułam, że coś uwiera mnie w tyłek. Zdziwiona wyciągnęłam książkę - Anna Karenina. Skrzywiłam się. Oczywiście, że zostałam zmuszona do poznania tej klasyki, naszej narodowej dumy, w szkole, a i w domu leżała taka książka. Z nudów raz czy dwa zerknęłam do środka. - Ale nudziarstwo - podsumowałam, odrzucając książkę na stolik. Tak czy siak dziwnie było mi tu zawsze zobaczyć swój język ojczysty. - Czemu się tym katujesz? - zapytałam, przekrzywiając głowę, tak że włosy spłynęły mi na ramię. Bezmyślnie poczęłam je przeczesywać palcami. Lubiłam dni polarne. Było już późno, a wciąż tak miło i przyjemnie. I jasno. Tak jasno. Noce polarne są do niczego, bo wiecznie jest ciemno. Kurde. Mogłam jednak się nie odłączać od Cooka. Może Gerda by się nie obraziła, że tyle nie gadałyśmy? Zresztą ona mnie też nie szukała wcześniej. No nic. Wybiorę się następnym razem.
- Wiesz robią imprezę na wyspie - zaczęłam, nawet nie licząc, że zaraz zawoła, że to genialny pomysł i koniecznie powinnyśmy się tam wbić. Do tego miałam Eliskę. Może ten nowy Romek też by się zgodził ze mną, że tam można by się udać? Poudawałabym, że jestem starsza. - Tam jest bardzo ładnie. Byłaś kiedykolwiek? - Przy Gerdzie uruchamiała się we mnie odrobinę poważniejsza część, która bardzo chciała się dostosować do poziomu reprezentowanego przez takich ludzi jak Gerda czy Kostek. To wcale nie było takie proste. Zwłaszcza po spotkaniach z ludźmi pokroju Cooka.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Gerda Czw Cze 16, 2011 10:51 am

Automatycznie uśmiechnęłam się gdy usłyszałam znajomy głos Zojki. Trochę się zdziwiłam na jej powitanie, bo brzmiało to tak jakby szukała mnie od dłuższego czasu. Berliozówna była jedną z tych bardzo towarzyskich osób, którym zazdrościłam otwartości i łatwości w nawiązywaniu kontaktów, toteż podejrzewałam, że będzie zbyt zajęta by poświęcać mi czas, a już szczególnie, żeby specjalnie mnie szukać. Lubiłam ją, jednak zawsze gdy rozmawiałyśmy miałam wrażenie, że tylko niepotrzebnie odciągam ją od innych znacznie ciekawszych zajęć. Można powiedzieć, że wręcz czułam się winna. Uśmiechnęłam się do niej, gdy z rozpędu wylądowała na kanapie - zawsze zaskakiwały mnie te jej niespożytkowane i niewyczerpalne zapasy energii - i wzruszyłam ramionami, gdy zapytała o książkę.
- Wcale nie nudziarstwo - zaprotestowałam. Dziwiły mnie sytuacje kiedy Rosjanie nie doceniali geniuszu swoich pisarzy, z których przecież powinni być niesamowicie dumni, a do tego pokazywali, że ich dzieła uważają za nudne. Nie mieli pojęcia co tracili. - I katowanie bynajmniej nie jest tu odpowiednim słowem. To naprawdę świetna książka, tylko wasz skomplikowany język ojczysty mnie przerasta - westchnęłam. Naprawdę bardzo chciałam nauczyć się rosyjskiego chociażby w stopniu tylko troszkę wykraczającym poza komunikatywny. Najwyraźniej jednak nie miałam aż tak wielkich szans na zostanie poliglotką, jak mi się wydawało. Robiłam postępy, ale zdecydowanie wolniej, niż bym chciała. To było takie dołujące.
- Nie byłam - pokręciłam przecząco głową. - Ale domyślam się, że musi być ładnie. Tylko mam nadzieję, że nie spróbujesz zaraz mi wmówić, iż wybieracie się na wyspę żeby podziwiać scenerię, bo i tak ci nie uwierzę - Uśmiechnęłam się z rozbawieniem i przechyliłam głowę na bok przyglądając się uważnie Zoi. Zdawałam sobie sprawę, że dziewczę lubi imprezować wraz z bardziej rozrywkową częścią rezydencji i nie miałam absolutnie nic przeciwko. Przynajmniej dopóty, dopóki nie zacznie niczego brać.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Sob Cze 18, 2011 1:06 pm

No a czemu miałam nie szukać bratniej duszy mego stryjaszka ukochanego i to nawet wtedy, gdy tak brutalnie wywala mi ostatnie papierosy z paczki? Z Gerdą też było fajnie, bo mogłam gadać i gadać i jeszcze raz gadać, bo ona po prostu nie miała serca powiedzieć, że ma mnie dosyć i pora bym swoim paplaniem podręczyła kogoś innego.
- Nudziarstwo - stwierdziłam z całą mocą, pochylając się nad stolikiem, by dosięgnąć do stojącej tacki z lemoniadą oraz czystymi szklankami dla każdego spragnionego. W sumie przyniosłam sobie wodę, ale ta może tu zostać dla pechowca, który odkryje, że oto lemoniada się skończyła. Lubię lemoniadę. - No widzisz. To jest właśnie katowanie się. Czytasz, chociaż sama mówisz, że rosyjski jest trudny - zauważyłam, wracając na miejsce już ze szklanką lemoniady. Uśmiechałam się radośnie, bo skoro nie ma powodu do smutku to czego się nie uśmiechać? Pewnie jeszcze parę godzin temu mówiłabym całkiem inaczej i właśnie żaliła się Gerdzie na swoją głupotę, ale już zdążyło mi przejść. Bo życie jest za krótkie, by się przejmować drobnostkami. Nawet jeśli to chodzi o własną głupotę.
- Nie wybieramy się. Oni idą - powiedziałam, ocierając usta z pozostałej tam lemoniady. - Wiesz jakoś nie miałam ochoty, ale z tobą mogłabym się kiedyś wybrać tylko ku podziwiania widoków. Tam jest cudownie położyć się na łące i po prostu gapić na wodę. Latarnia morska. Śliczne miejsce. - Zdecydowanie w Tromso ta wyspa najbardziej przypadło mi do gustu. Odkryłam ją bardzo szybko po przybyciu tutaj i starałam się zaglądać tam od czasu do czasu. Szczególnie się sprawdzała wyspa, gdy miałam swój melanchonijno-opentańczy-zakochany nastrój.
- Dziwnie się czuje - wypaliłam, czując jak dopiero co wypita lemoniada podchodzi mi z powrotem pod gardło. Drążącą ręką odstawiłam prawie pustą szklankę na stolik i pustym spojrzeniem powiodłam po pomieszczeniu. Co ja tu robiłam? Co się działo? CO JA TU ROBIŁAM? Skąd tu Gerda? Skąd tu ja? Spanikowana zacisnęłam dłonie na jej ręce. - Dziwnie się czuje - powtórzyłam jakby to miało jakkolwiek pomóc. Nie pomagało. Samo przeszło. Zamknęłam oczy, osuwając się na kanapie. Głęboki oddech i mogłam powiedzieć, że to znów ja. - Co to było? - zapytałam Gerdy. Jakiś dziwny impuls kazał mi po raz kolejny rozejrzeć się po pomieszczeniu. Byłyśmy same, a ja miałam wrażenie, że ktoś się na nas patrzy. Ktoś się patrzy na mnie. Bałam się!
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras - Page 2 Empty Re: Taras

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach