Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ianny & Leila

+4
Shaque
Cook
Chupa
Ianelle
8 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Wto Kwi 12, 2011 8:20 pm

Siedziałam na łóżku, oparta o kilka miękkich, puchowych poduch na których uwielbiałam spać. Zatapiałam się w nich zazwyczaj, zakopując się jeszcze pod kocami i kołdrami i w takim cieplutkim i mięciutkim barłogu śniłam moje szaleństwa.
Teraz też śniłam. Na jawie, nie śpiąc zupełnie, unosiłam się w innym świecie. Niematerialna, nieosiągalna, odległa. Otaczały mnie miliony kolorów i tysiące świateł, a ja szybowałam wśród nich, dając im się porwać, pociągnąć gdzie tylko chciały mnie zabrać. Pokazywały mi dziwne miejsca, niezwykłe stworzenia, próbujące jakoś mnie dotknąć, coś mi powiedzieć. Ich wielkie, lśniące oczy mówiły do mnie pieśnią bez słów. Przezroczyste, cieniutkie skrzydła muskały moje ramiona, miękkie łapy zdawały się głaskać moje dłonie.
Nasz taniec zburzyła nagła zmiana w konturach rzeczywistości. Usłyszałam odległy trzask otwieranych drzwi, a wraz z nim dobrze znany mi głos. Stworzenia spojrzały na mnie pytająco. Kim on jest? Czego chce? Czy to on Ci to zrobił? Nie obdarzyłam ich pożegnaniem, wracając do mojego zastygłego ciała.
-Shaque... -szepnęłam cicho, wolno unosząc głowę i spoglądając na niego. Niespokojna, wystraszona. Zagubiona.
Co miałam mu powiedzieć? Co mogłam, w tej sytuacji? Jak miałam mu to wyjaśnić? Po tej rozmowie, którą odbyliśmy wczoraj? Zaschło mi w gardle, opuściłam wzrok. Jeśli nie powiem tego teraz i od razu, nie powiem tego nigdy. A jutro? Jutra może nie być.
-Jestem w ciąży Shaque. - powiedziałam, spoglądając mu ponownie w oczy, w których tliły się już łzy.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Shaque Czw Kwi 14, 2011 9:16 am

-Okej..-odpowiedziałem unosząc brew. Za chwilę usiadłem przy niej.
-Gratuluję. Chyba powinienem ci pogratulować, nie?-dopytałem, nawet z lekkim uśmiechem. Nie był to uśmiech zadowolony, tylko bardziej wyśmiewajacy. Dajcie spokój. Ile ona ma lat. Rozumiem, ze kiedyś ludzie w tym wieku byli już dwa lata po ślubie, ale nie teraz.. Ja naprawdę ją ceniłem i uważałem za dobrą osobę. A myśoląc 'dobrą' mam też na myśli 'odpowiedzialną'. No cóż, odpowiedzialna nie była, to juz wiem. Co prawda to nie ma większego znaczenia, bo kiedy dziecko juz się pojawia to po prostu.. jest.
Byłem rozczarowany słodką Ian. Kolejny raz. Nie chcę myśleć z czym wyskoczy jutro.
-Nie masz sie co martwić. Mercury się wami zajmie-powiedziałem, ale.. kurwa, to było z mojej strony podłe, bo kiedy tylko skonczyłęm mówić, zaśmiałem się. Ot tak, zwyczajnie śmiałem się z niej i z niego. Nie długo, kilak sekund, ale jednak.
-Ian, musze przyznać, że żadna kobieta nie zaskakiwała mnie tak bardzo jak ty-dodałem i już się podniosłem. Szkoda jedynie, że nie zaskakiwała mnie w dobrym tego słowa znaczeniu.
-Dobra wiesz, pierdoli mnie to. Skoro tak naprawdę nic ci nie jest i tylko rozpaczasz nad.. w sumei nad tym do czego sama doprowadziłaś, to mogę sobie iść-stwierdziłem i faktycznie podszedłem do drzwi. Mogłem jeszcze rzucić chociaż słowo na pożegnanie, jakieś 'cześć', 'trzymaj się' bla, bla. Ale nie. Wyszedłem bez słowa, a jedynie trzaskajac drzwiami. Serio? Trzasnąłem drzwiami? Tak, kurwa, zrobiłem to. Co do cholery, jest ze mną nie tak?


/dom wariatów xD
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Czw Kwi 14, 2011 7:15 pm

Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa.
Cały ten czas patrzyłam tylko na niego, słuchałam i czułam, jak łzy zaczynają płynąć mi po policzkach, jak zaczynam drżeć, jak przestaję już rozumieć co się dzieje. Tylko tam byłam. Siedziałam, dając się złapać za rękę, dając się poklepać po plecach w ten obrzydliwy sposób, w jaki traktować można kumpla, a nie dziewczynę.
Mówił, mówił, a sens jego słów coraz mniej do mnie docierał. Łzy leciały mi z oczu strumieniami, przez co przestawałam cokolwiek widzieć. Oddychałam krótko i urywanie, a on się śmiał. Nic go to nie obchodziło. Był gorszy, niż mogłam to sobie wyobrazić. Okrutny. A na dodatek, tylko teraz, kiedy potrzebowałam czegoś wprost przeciwnego.
Lecz czy nie miał racji? Czyż każde jego słowo nie było prawdziwe? Nie byłam w stanie zrobić nic, gdy wyszedł. Patrzyłam za nim, ostatnią cząstką woli utrzymując się w ciele. Tylko po co? Świat sprawiał mi ból. Oddychanie bolało, oczy, płacz, brzuch, wszystko. Jakbym rozpadała się na kawałki. Płakałam. Wyłam i jęczałam na zmianę, raz głośno, raz tylko cicho, bez przerwy trzęsąc się w histerii i rozpaczy nad którą nie mogłam zapanować. I odfrunęłam, zostawiając moje ciało siedzące na łóżku, trzęsące się niczym w epileptycznym spazmie. O białych oczach, z których wciąż płynęły łzy, mokrych policzkach i włosach. Odpływałam gdzieś daleko, nie mogąc uwolnić się jednak od bólu który był w mojej głowie.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Pią Kwi 15, 2011 4:34 am

[nowydzionek]

Wróciłem!
No tak, co z tego, że nie było mnie raptem kilka dni (u mamy, chęć zobaczenia pierworodnego kłóciła się z troską o małych). Mam nadzieję, że Pluton nie popełnił samobójstwa, Venus nie trafiła pod koła kolejnego autka na baterie, a bliźniacy nie pozjadali się nawzajem. Reszta jako tako sobie radziła. I bardzo dobrze, jednak dobry brat Edd pilnował ich wszystkich.
Pierwsza rzecz po powrocie? Trzeba odnieść plecak i mamine zapasy na zimę. A raczej wiosnę. Grunt, że naje się tym pół rezydencji - wszyscy będą mnie kochać znowu, jak ich głód przyciśnie. Ale nie o to chodziło.
Chodziło o to, że kiedy uporałem się z tym wszystkim, co mogłoby wywołać atak zdesperowanych parówek, ruszyłem do Nelle. Kurcze, nie było mnie prawie 80 godzin (dokładnie 78h, 54 min. i 12 sekund) i straszliwie się stęskniłem.
Zapukałem do drzwi. Jak wszyscy wiedzą, cierpliwość nie jest moją mocną stroną, więc zajrzałem. Uśmiech momentalnie zamarł.
Nagle byłem już przy niej, czekoladki, kwiaty i koszyk ciastek od mamy Pumpkin bez odrobiny mojego współczucia wylądowały na podłodze. Widywałem już ją podczas używania daru, ale to mnie w tym momencie przerastało, nie rozumiałem. Wiedziałem tylko jedno - coś jest źle.
- Kochanie... - z nutą paniki w głosie usiadłem obok, przytulając zimne ciało bez Iann tam - w - środku. To mnie przerażało, nie wiedziałem co się dzieje. I to nie było normalne.
- Proszę, wróć. Powiedz coś. - prosiłem wciąż, walcząc z przerażeniem i łzami. Raz trzymałem jej twarz w dłoniach, zaraz potem przytulałem, otuliłem kocem.
Ja nie wiem.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Go?? Pią Kwi 15, 2011 8:33 am

/siłownia

Przebiegłem się chyba po korytarzach połowy tego ośrodka i gdziekolwiek trafiłem, to pustka mnie otaczała. Normalnie nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie to, że Misza narobiła mi apetytu na ludzi tutaj. Miałem jednak tylko jeden mały problem: wszyscy chyba siedzieli grzecznie w swoich pokojach. Normalnie żal dupę ściska jak się pomyśli, że ludzie w ogóle mogą wytrzymać w jednym miejscu i siedzieć tam cały dzień. Przebiegłem chyba cały parter i nikogo nie znalazłem, zostały mi jeszcze tereny poza budynkiem, gdzie mogłem kogoś znaleźć, no ale na to przyjdzie pora. Biegnąc po korytarzu na piętrze, jedynie przystopowałem, bo zobaczyłem otwarte drzwi do jednego z pokoi. Z drugiej strony dostawałem małą zadyszkę od tego biegania, więc odpoczynek był wskazany. Podchodząc bliżej do pokoju, słyszałem coś, czego świadkiem byłem chyba pierwszy raz w życiu. Jakiś facet szlochał. Zdziwiony byłem tym co usłyszałem... Ba! Wręcz zaskoczony byłem, aż mi same brwi się podniosły do góry. Podszedłem jeszcze kawałek bliżej i zobaczyłem na podłodze w wejściu porozrzucane ciastka, kwiaty, czekoladki i wywrócony koszyk w którym chyba to wszystko było. Jeju... dla kogokolwiek miał być ten prezent, to teraz będzie go trzeba zbierać z podłogi. Co teraz powinien zrobić przeciętny Daniel, który znalazł się w takiej sytuacji? Podejść jeszcze bliżej i sprawdzić, co jest grane, czy uznać, że to nie jego sprawa i pójść sobie dalej. Pewnie wybrałbym to drugie, ale ten płacz... pierwszy raz byłem świadkiem czegoś takiego i choć było to dla mnie coś nowego, to wydawało się wręcz prawdziwe. A co tam, zerknę i sprawdzę ile prawdy jest w tym dziwnym dla mnie uczuciu. Podszedłem jeszcze bliżej, aż prawie stałem w progu i z ciekawością w oczach i milczeniem na ustach się przyglądałem temu obcemu dla mnie widokowi. Facet przytulał do siebie opatuloną kocem dziewczynę, która wyglądała jakby była w stanie katatonicznym. Nie wiedziałem co to dokładnie jest i chyba to nie była żadna znana mi choroba, bo oczy dziewczyny były pozbawione źrenic i tęczówek, a coś takiego pierwszy raz widziałem. Pojęcia nie miałem co może powodować taki stan. Tak, Danny Kane, świeżo po codziennym treningu, w niebieskim dresie i calusieńki spocony, obserwował to niecodzienne dla niego zjawisko. Ej, zaraz... to ja jestem Danny, czyli to ja na to patrzę, ale za cholerę nie wiem czego teraz jestem świadkiem. Poważnej choroby młodej kobiety, czy smutku faceta zastającego swoją pannę w takim stanie. Chyba to będzie jedno i drugie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pią Kwi 15, 2011 3:16 pm

Gdzie ja się znalazłam?
Świat był dziwny. Przesadnie pełen światła, lecz również cienia, jak mocno przesycone kontrastem, stare zdjęcie. Płonący ognistą, chorobliwą poświatą i pełen nieistniejących nigdy kolorów. To znów nie był ten świat.
Nie miał już nic wspólnego z moją drogą ziemią. Wokoło nie dostrzegałam nic, co byłby znajome. Żadnych stołów, żadnych krzeseł, nawet zarysów mojego pokoju. Gdzie ja się znalazłam?
Pofrunęłam za dźwiękami, zdającymi się wołać mnie do siebie. Nie zastanawiałam się nad tym, co się dzieje. Mój umysł nie pracował tak jak zwykle i tak jak powinien. Wszystko działo się bez mojego świadomego udziału czy decyzji. Po prostu było, stawało się, a ja nie mogłam w tego w żaden sposób kontrolować - ani mojego talentu ani tego, gdzie mnie niósł. Nie myślałam nad tym, jakie to niezwykłe, że po raz pierwszy przy wyjściu z ciała i znalezieniu się w innym świecie coś słyszę. Nie tylko widzę ale i wyraźnie słyszę dźwięki niemogące należeć do mojego świata. Jednak w tej chwili nie robiło mi to żadnej różnicy.
Stworzenia były coraz bliżej mnie. Ciche, nieśmiałe, pełne ciepła. Czym bądź kim były? Nie wiedziałam. Nim jednak zdążyłam im się przyjrzeć lepiej, poznać je, kolejna nowa rzecz odciągnęła moją uwagę.
Moje... ciało. W jakiś sposób je czułam. Nitka, którą zawsze byłam połączona z fizyczną częścią mojej osoby stała się jakby wyraźniejsza. Czułam, że coś się tam z nim działo. I znów instynktownie, wróciłam.
Zamrugałam intensywnie i zachłysnęłam się powietrzem, gdy fizyczny ból zlał się znów z moim umysłem. Osłabłam i przechyliłam się, lecz ktoś mnie trzymał. Moje serce przyspieszyło, gdy wraz z kolejnym oddechem poczułam cudowny i dobrze mi znany zapach.
-Eddie! - mój głos rósł do krzyku, gdy spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Łzy płynęły mi po policzkach, usta drżały, podobnie jak reszta ciała.
-Co tu robisz!! Jak mogłeś! Wróciłeś...! Dlaczego, dlaczego... Och nie, to pewnie nieprawda, och nie....! - płakałam i krzyczałam, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że ktoś obserwuje nas przez uchylone drzwi pokoju. Z tak niewielu spraw zdawałam sobie teraz sprawę.... Czułam się jak szkło potłuczone na maleńkie kawałeczki. Nic już nie pojmowałam, nie wiedziałam co się dzieje.
-Tylko nie sen, nie znów, sen! - zajęczałam, próbując go od siebie odepchnąć w zupełnie irracjonalny sposób. Ale nie mogłam już tego znieść. Nie wiedziałam co się dookoła mnie dzieje. Nie pamiętałam co mi się śniło, a co było naprawdę. Szarpałam się, ale tylko chwilę, ponieważ Merkury mnie nie puścił. Szlochałam i zwiotczałam mu w ramionach, opierając się tylko o jego tors. Było mi już wszystko jedno. Przecież to pewnie i tak był sen. Przecież i tak nie wiedziałam jak to stwierdzić. Przecież i tak nie mogłam już nic zrobić.
-Jak mogłeś mnie tak zostawić... Jak mogłeś mnie zostawić... Wiem, to moja wina, jestem okropna... Dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą.... Och, jak mogłeś, jak mogłeś... Zabierz mnie stąd, nie zostawiaj mnie już.... Ale przecież Ty mnie już nie chcesz... Zostawiłeś mnie, powiedziałeś mi, że mnie nie chcesz! Kłamałeś, kłamałeś że to dla mojego dobra! Nie chcesz mnie, więc dlaczego wróciłeś? Po co? Co jeszcze chcesz mi zrobić? Ja już nie mam siły, już nie mogę....
Słowa wylewały się ze mnie kompletnie samoistnie. Mówiłam wszystko, co tylko czułam i myślałam. To przecież i tak nie miało znaczenia. Nic już nie miało znaczenia. Wszystko było nierealne, nawet ból, urywany oddech, wilgoć łez. Nawet ciepło jego ciała, jego słodki zapach i to, jak obejmował mnie mocno, jak tulił do siebie. Nic już nie wydawało mi się prawdziwe.
-Ja nie chcę, nie dam sobie rady.... Och dlaczego, dlaczego...? Nie możesz mi tego znów robić... Zostawisz mnie znowu... Zostawisz NAS znowu... Co ja zrobię, jak ja sobie poradzę, teraz gdy wróciłeś, gdy Shaque też mnie znienawidził, gdy wszyscy mnie znienawidzą, gdy tylko się dowiedzą... To Twoja wina! O nie, nie, nie, to wszystko przeze mnie, przecież Ty i tak mnie nie chcesz... Dlaczego mi to zrobiłeś....!?
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Pią Kwi 15, 2011 7:33 pm

Moje spojrzenie przesunęło się po jej pokoju, w celu zbadania, czy to nie przedmioty z otoczenia wpłynęły na COŚ, co sprawiało, że pani i dama mego serca była nieszczęśliwa. Wszystko, tylko nie to. Możecie mnie kroić, kłuć i ciąć, tylko nie zmuszajcie do patrzenia na ból. Wszystkich ludzi, chociaż najbardziej rodziny i mojej drogiej Iann. Wszystko, byle nie to.
Spojrzenie pełne wewnętrznego bólu natrafiło na uchylone drzwi. A potem na oczy nieznajomego pewnie chłopaka. Ja, Merkury, znam tutaj wszystkich mieszkających tu nieco dłużej. To ja jestem chodzącą kartoteką. Może opiekun zapomni, czy miałeś kiedykolwiek chomika - Edward Pumpkin nie. Wiem wszystko o wszystkich, taka już moja natura. No, są tajemnice nie wyrywane na światło dzienne. I chociaż nie orientuję się we wszystkich aferach, to i tak jestem najbardziej poinformowany. Szczególnie, jeżeli chodzi o układ słoneczny i innych.
Przez chwilę utrzymywałem kontakt wzrokowy z chłopakiem, by potem poruszyć ustami w geście mowy. Po prostu wyjdź i zamknij drzwi. W innych okolicznościach zapewne chętnie bym go poznał, ale nie teraz. Nie tak. Nie tutaj.
Tym bardziej, że Nell wracała.
Słuchałem jej potoku słów, nie puszczając. Usta przyciskałem go wilgotnego czoła, wtulając nos w gęste, pachnące włosy. Niby tak samo jak wcześniej, tym spokojem pełnym pozytywnej energii skupionej w drobnym ciele ciemnowłosej. Nie obchodził mnie chłopak stojący przy drzwiach. To, że jedna różyczka się złamała. Fakt, że w moim pokoju nadal leżały kanapki nieruszone od wyjazdu, a którymi Luke się nie zainteresował.
Po raz pierwszy zapomniałem o rodzeństwie, ba!, o samym Plutonie.
- Jestem tutaj. - powiedziałem cicho, ocierając blady policzek mojej lubej mokry od łez. Nie wiedziałem o czym mówiła. Ale była ze mną. Najważniejsze. Sięgnąłem po dar, delikatnie roztaczając wokół niej tarczę, którą powoli zacieśniałem. Jak najłagodniej, bo nie wiedziałem, na ile jest jej dar czuły. Nie robiłem tego wcześniej w jej przypadku.
- Czujesz? To mój dar, jestem tutaj. Z tobą. To nie sen, kochanie. Ktokolwiek zrobił ci krzywdę, zaopiekuję się tobą. Byłem u rodziców, pamiętasz? Mówiłem ci parę dni temu, że wyjeżdżam. Mama źle się czuła, poprosiła, żebym przyjechał. Jeżeli chcesz, następnym razem cię zabiorę, poznasz ją. - ten sam, uspokajający ton. Nie dodałem, że chciałbym przedstawić ją rodzicom. Bo przecież,może kiedyś... w odległej przyszłości...
Jak na razie utrzymywałem powłokę, choć niezwykle cieńką. Jeżeli chciała, mogła dar wydostać na wolność. A jednak utrzymywało go to w ryzach, umożliwiało jej większą kontrolę.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Go?? Pią Kwi 15, 2011 8:12 pm

Nie rozumiałem zdarzenia, jakiego byłem świadkiem. To co widziałem przed sobą było jakąś nieznaną mi przypadłością, którą trudno było mi zrozumieć. Było to dla mnie dziwne, nowe, nieznane. To ciekawe, jak wiele mogłem zobaczyć tutaj niecodziennych rzeczy. Bacznie się przyglądałem facetowi i wszystkim jego zachowaniom, łącznie z jego spojrzeniem na mnie. Nie zareagowałem w żaden sposób na to, byłem... zainteresowany. Wtedy też chciał coś do mnie powiedzieć, ale nie zrobił to na głos. Możliwe, że to przez emocje jakie obecnie na niego działały, ale było też prostsze wytłumaczenie: nie chciał, by kobieta to usłyszała. Z jakiegoś powodu, który mnie zupełnie nie interesował. Zrobiłem krok do środka, chwyciłem ręką za klamkę i zamknąłem drzwi. Może i było we mnie mało człowieczeństwa, ale potrafiłem uszanować czyjąś prywatność, a tą z pewnością naruszyłem. Wróciłem do swojego biegania i zacząłem nucić w myślach piosenkę Matchbox 20 - How far we've come i przeklinałem siebie, że nie mogę jej słuchać. Myślałem też nad tym dziwnym zjawiskiem jakie obserwowałem tam w pokoju, smutkiem w swej naturalnej postaci.

/jeszcze nie wiem gdzie
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pią Kwi 15, 2011 8:18 pm

Nie czułam tarczy, jaką mnie otoczył, ponieważ nie próbowałam użyć swojego talentu, a i on sam z siebie też jakoś przestał cokolwiek robić. Chyba zużyły mi się baterie. Ale nie tak troszeczkę, jak to czasem bywa po wycieńczającym biegu przełajowym, czy po uciekaniu przed Jowiszem i Saturnem. Wtedy ciało jest rozgrzane, płuca bolą, mięśnie pieką jakby coś się w nich żarzyło. A teraz? Teraz było mi zimno. Lodowato wręcz. Wszystko mnie bolało, ale zupełnie innym bólem. Tym niezdrowym. I byłam zmęczona, taka niesamowicie zmęczona...! Jakbym za chwilę miała wziąć ostatni oddech i zniknąć. Nie miałam siły myśleć, nie miałam siły nic robić. Było mi wszystko jedno, mokro i zimno.
Zwiotczałam zupełnie w jego objęciach. Jak skropiona przez deszcz szmaciana lalka z dzieciństwa, którą ktoś wyrzucił na werandę i tam leżała, mimo że na dworze szalała okropna burza.
-Eddie... - jęknęłam, pozwalając mu, by ułożył mnie na poduszkach i wciąż nie wierząc w to, że jest prawdziwy. Wyjechał tylko na kilka dni...? Do rodziców...? Ale... Ale w takim razie dlaczego powiedział mi, że wyjeżdża na zawsze. Dlaczego powiedział mi, że mnie nie chce? Dlaczego powiedział, że nie wróci?
Wtuliłam się w niego, gdy położył się obok, zamykając oczy i oddychając głęboko słodkim zapachem jego osoby. Chciałabym, żeby to nie był kolejny, głupi sen. Ale pewnie był. Musiał być. Eddie mnie zostawił, wyjechał i nie chciał mnie. A ja zostałam sama.
Nie. Błąd. Nie zostałam sama. Wręcz przeciwnie. Ha, ja już nigdy nie będę sama.
-Och dlaczego, dlaczego ty mi się tylko śnisz... Dlaczego mnie zostawiłeś... Nie śnij mi się, wróć do mnie... Ale przecież mnie nie chcesz.... - płakałam cicho, obejmując go, przytulając się do niego, zaciskając kurczowo dłoń na jego swetrze, jak gdyby miał mi uciec, zniknąć. I wiedziałam, że zniknie. Że to tylko sen, że obudzę się za chwilę, sama, nie sama a w ciąży, ale bez niego. Zostawiona. A jego znów nie będzie. I nie będzie mnie chciał.
-Nie śnij mi się. Wróć do mnie. Nie zostawiaj mnie samej. Jak ja sobie poradzę? Nie chcę być samotną matką. To takie niedobre. Dziecko powinno mieć rodziców... Obydwoje rodziców... Nie śnij mi się, wróć do mnie... Proszę, wróć...
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Pią Kwi 15, 2011 8:47 pm

Słuchałem jej słów z uwagą, ale i przygnębieniem. Byłem snem? Uważała mnie za kłamliwego głupka, który ją oszukał. Przez ten jej cholerny dar byłem uważany przez tak drogą mi osobę za idiotę bez serca, który ot tak ją zostawił. Bolało. Bardzo.
- Naprawdę wierzysz, że mógłbym to zrobić? Zostawić cię, bez serca? Jestem taki..? - wzdrygnąłem się. To my kreujemy obraz siebie, nie inni. Ale sama myśl, że byłbym do tego zdolny, była torturą. Okropną, bolesną torturą, która sprawiała, że byłem potworem. Jak jeden z tych, przed którymi broniłem siostry i ją... Po to, by dowiedzieć się w końcu, że to bez znaczenia. I tak, jeżeli pewność będzie 1:1, zostanę wrzucony do jednego worka razem z nimi. To bolało. Nie tak, jak jej widok, zapłakanej, ale mocno. Inaczej.
Nagle zamarłem. Uszy i ciało wychwyciły słowo - klucz, zanim umysł otrzymał odpowiednie informacje. Wiecie, co to słowo - klucz? Takie coś, co pomsga w zrozumieniu i rozwiązaniu tekstu. Jak tablica kodowania czy szyfru.
Dziecko.
Dziecko, Ianelle, ja. Nie, my. Powinno mieć rodziców. Sama.
Głosy w mojej głowie wyły, drapiąc i gryząc klatkę, w której były ukryte. Nie chcę być wariatem. Kiedy tu przybyłem, też nie chciałem. Ale głosy tam nadal czyhały, by przy moim potknięciu wydostać się i zacząć drwić, a potem zmusić do wrzeszczenia na nie.
Ja, ojcem. Jak to brzmi? Jak wyglądałoby moje imię w rubryce 'ojciec'? Głupio? Niedojrzale? Nie byłem gotowy. Ciekawe, czy ktokolwiek był. By być rodzicem. Pomimo, że wszystko zaczęło układać się w logiczną całość, spojrzenie posłane Ianelle pełne było niedowierzania. A potem drugie, w stronę jej brzucha. Chwila zastanowienia. A potem wyciągnąłem dłoń, jednak zawahałem się. Mogę? Powinienem? Potrafię? Krótka walka. By w końcu musnąć palcami jej brzuch przez materiał koszulki, z mieszaniną niepewności, ale i czułości. A potem położyłem całą dłoń, już zabierając koszulkę. Teraz niepewności ubyło, miłości przybyło.
- Ja. Jestem. Ojcem. - szepnąłem z fascynacją i podekscytowaniem, unosząc jasne spojrzenie wprost na nią.
Dam radę? Jasne, że tak!
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pią Kwi 15, 2011 9:05 pm

Pociągnęłam nosem. Gdzieś pomiędzy jednym potokiem słów a drugim przestałam już płakać. Człowiek nie mógł płakać w nieskończoność, jakby nie była straszna jego krzywda, ból, żal czy smutek. Po prostu nadchodził taki moment, kiedy płacz znikał. Nie było już więcej łez, nie było już jak, nie było sposobu. Zostawało poruszenie, głębokie dotknięcie ale i jakiś taki dziwny spokój, mający wiele wspólnego z tym, że już nic gorszego stać się nie może. I to właśnie przydarzyło się mi, teraz.
Oparłam głowę na jego ramieniu, wzdychając cicho, uspokajając oddech. Czyżby powolutku przejaśniało mi się w głowie? Chyba tak. Świat nabierał konturów, barw i ostrości. Zmysły zaczynały znów działać. Węch, mówiący o jego zapachu. Dotyk, o cieple i bliskości. Słuch wyłapujący każde słowo. I wreszcie wzrok, spojrzenie kolorowych oczu złączone ze spojrzeniem jego złotych. Nie śnię?
-Nie chcę w to wierzyć. Ale pamiętam, jak mi to mówiłeś. Pamiętam... I nie wiem co pamiętam... Och Eddie...
Bałam się. Zobaczyłam nagle w jego minie, że już zrozumiał, że wywnioskował z moich słów najgorszą z rzeczy. To, za jakiego myślał, że go miałam, to było nic. Och, jeśli dotychczas mnie nie zostawił to czy teraz mogę liczyć na coś?
Jego zachowanie mnie zdziwiło. Przez chwilę myślałam, że zachowa się jak Shaque. Nie uwierzy mi. Zacznie krzyczeć. Wstanie, zerwie się, wyjdzie. Zostawi mnie. Przecież byłam w ciąży. Z dzieckiem. Z przygody i miłostki stałam się wpadką, czyż nie? Czyż wszyscy faceci nie byli tacy? Jak mogłam wierzyć, że Eddie nie był, choć wszystkie znaki na ziemi starały się mi to przekazać?
Ale jego ciepła dłoń na moim brzuchu... To było tak cudowne uczucie, tak czuły i pełen miłości gest... Nie wiedziałam jak zareagować, jak się z tym czuć. Zadrżałam tylko.
-Jesteś... tak. Co my teraz zrobimy. Przecież ja mam osiemnaście lat. Przecież... To koniec. Nawet jeśli tu jesteś i mnie nie zostawiłeś to i tak... Och Eddie, uratuj mnie jakoś. Nie wiem już co się ze mną dzieje. Już nic nie wiem. - pokręciłam głową, czarne, wciąż wilgotne włosy opadły mi na twarz.
-Boję się. - szepnęłam, zamykając oczy i splatając palce naszych dłoni w silnym uścisku.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Pią Kwi 15, 2011 9:32 pm

Hm, ja krzyczeć? Czemu nie. W tym momencie z radością obwieściłbym światu, że ja, Merkury Edward Pumpkin, pomińmy tytuły, jestem ojcem. OJCEM. Takim prawdziwym. Nie, to mi się nie podoba. T - A - T - Ą.
Trzymałem jej dłoń, drugą ręką wykonując serię dziwnych ruchów na jej brzuchu. Jakby moje palce tańczyły na przywołanie miodu w indiańskiej wiosce. I nagle zamarły, jakby ten miód wioskę zalał w całości.
- Ty jej nie chcesz? - głos mi się załamał. Radość prysnęła jak bańka mydlana. Obraz uroczej dziewczynki z czarnymi włoskami rozwiał się nagle, bez uprzedzenia.
Ianelle wcale nie chciała, nie cieszyła się. Ja też się bałem, ale... Nawet jeżeli wcześniej taka możliwość nie była brana pod uwagę, to nie uważałem, by to było coś... złego. Ale kto wie, ja nie jestem matką. Nie znam się. Ale ona, moje Maleństwo BYŁO! JEST! I będzie, chyba, że Ianelle...
Nie, to niemożliwe. Musiała kochać Maleństwo równie mocno jak ja, bez wahania. Nie widziałem innej możliwości, w końcu to Nell.
- Ja... się strasznie cieszę. - palnąłem w końcu bez zastanowienia, kontynuując swój taniec palców po brzuchu na przywołanie miodu. Wcale nie zalał wioski. Było go tyle, ile trzeba. Idealnie i dokładnie.
- Dokończysz naukę w Rezydencji, a potem zamieszkamy w małym, uroczym domku, gdzieś w Europie, zobaczymy. - uśmiechałem się ciepło, a moje oczka lśniły jak kawałki bursztynów w letnim słońcu. Miłość wokoło mnie można byłoby kroić nożem. Bo kochałem Ianelle i Maleństwo tą prostą miłością bez wielkich filozofii. Miłość taka jest, nieskomplikowana i zrozumiała dla wszystkich.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pią Kwi 15, 2011 9:53 pm

Jak on mógł się tak po prostu cieszyć. Patrzeć na mnie z tą radością, głaskać mój brzuch i tulić mnie, jak gdyby przydarzyło nam się właśnie największe szczęście tego świata? Jak mógł no!? Przecież to była wpadka. Przypadek, nasza głupota i nierozwaga, kompletny brak rozsądku. Przecież miałam osiemnaście lat. Przecież...
Znów pokręciłam głową, nie będąc w stanie objąć tego wszystkiego umysłem. Chyba jeszcze nie w tej chwili. Ale jego pytanie było głupie. Jak mogłabym nie chcieć? Jak mogłabym nie kochać już całym moim wielkim sercem tej iskierki życia, która się we mnie rozwijała? To uczucie pojawiło się od razu, gdy tylko się dowiedziałam. Ba, ono pojawiło się już wcześniej, choć wtedy nie umiałam go jeszcze zidentyfikować. Ale dotychczas odpychałam od siebie to uczucie. Ze strachu. Starając się przeanalizować sytuację jakoś logicznie, znaleźć wyjście.
A teraz...? Eddie tu był. Byłam tego już prawie pewna. Musiał być. Bo jeśli go nie ma, jeśli to sen to... To umrę. Obudzę się i umrę.
-Jak mogłabym nie chcieć. Oczywiście, że chcę tylko... boję się. - powiedziałam, jak zawsze szczerze, przytulając się do niego mocniej i ocierając lekko policzkiem o jego policzek.
-Domek...? Razem, och jej... - ja wciąż nie wierzyłam, że i on mógłby tego chcieć. W mojej głowie było mocno zakodowane, że jak to facet, zostawi mnie. Odejdzie, porzuci, nie będzie chciał. Przestanie kochać, znajdzie sobie inną. A już na pewno, że nie będzie chciał dziecka. Ale przecież Eddie taki nie był, prawda? Patrzyłam w jego złote oczy, świecące szczerą radością i miłością i powolutku zaczynałam mu wierzyć.
Nie chciałam myśleć o wszystkich tych sprawach, ale rozsądek dziwnie pchał się na pierwszy plan z kolejnymi pytaniami. Domek, razem, cudownie. Ale jak my będziemy żyć? Z czego? Gdzie? Za co? Kto nam na to pozwoli? Och jej, przecież tako, po prostu tak bez... no bez... no bez tego na "ś"...? Z dzieckiem? To wszystko przerażało mnie najbardziej. Ta perspektywa przyszłości, z którą nagle będziemy musieli sobie poradzić.
-Eddie... - szepnęłam, nie ośmielając się dodać kluczowych słów tego pytania. Wstydziłam się pytać. Bałam się. Nie wiedziałam jak. I jak zareaguje. A tak bardzo, bardzo potrzebowałam, by jednak zapewnił mnie jeszcze raz...
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Sob Kwi 16, 2011 6:54 am

Nie wiedziałem czy jej powiedzieć.
Bo wiecie, jestem naprawdę podłym materialistą. Ja... Ech.
Jak byłem u rodziców, to przy okazji im powiedziałem. Znaczy, właściwie sami zauważyli, że jestem taki radosny. A żeby tatuś Pumpkin oderwał się od zgłębiania tajemnic kosmosu i dostrzegł coś takiego, to... Ale to moi rodzice. Więc po prostu im powiedziałem. Że kocham, i ona mnie też (chyba jakoś pominąłem). Opisywałem charakter Ianelle, siedząc przy mamie. Ale to wcale nie było tak, że pojechałem tylko po... po pierścionek babci! Wcale nie, naprawdę, byłem u mamy, a tatuś sam mi wręczył! I gratulował. A później (nie żebym podsłuchiwał, czysty przypadek) usłyszałem tylko, że nigdy nie widzieli mnie tak szczęśliwego. I mieli nadzieję, żeby mnie nie porzuciła, bo pewnie bym się załamał.
- Kocham cię. Was. - szepnąłem, składając na jej ustach delikatny pocałunek. Serio, ja się cholernie cieszyłem. Nie rozumiem, jak dziecko może być niechciane i niekochane. No, jeżeli rodzice skaczą tylko z łóżka do łóżka... Aż się skrzywiłem trochę.
- Kochamy cię, Maleństwo. - mruknąłem. I wtedy poczułem COŚ DZIWNEGO. Nic się nie wydarzyło, żadnej erupcji wulkanu, trzęsienia ziemi... Ale była jakaś zmiana. Chwilę zajęło mi zrozumienie, o co chodzi. Odkrycie zdziwiło mnie, trochę przeraziło, ale utwierdziło w przekonaniu, że tak powinno być.
To nie rodzeństwo było teraz najważniejsze, tylko Ianelle z Maleństwem. Dziwne, bo zawsze martwiłem się o nich, potem starałem się martwienie rozdzielić w miarę sprawiedliwie, a teraz... Nie chodzi o to, że miałem ich gdzieś, niech sobie umierają, a mi rybka. Po prostu nie byli już centrum. Centrum była Iann. Z Maleństwem. I tak już miało pozostać.
- Będziemy mieli nieduży domek z widokiem na las/góry/morze/jezioro, kota, psa też, jeżeli będziecie chciały, albo złote rybki, czy coś... Będę pracował w przedszkolu, albo uczył w młodszych klasach. Moi rodzice twierdzą, że to zajęcie dla mnie. A poza tym, może niedługo ich odwiedzimy? Mamusia nie może się doczekać, aż cię pozna, nawet tatuś wyraził taką chęć, a on zwykle buja po gwiazdach. Twierdził, że o ile go wyliczenia nie mylą, to jako słońce będziesz roztaczała energię na całą rodzinę. On twierdzi, że my, Pumpkinowie mamy we krwi wybieranie dobrych żo... Domków! Tak, z pewnością, musisz ich poznać.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Sob Kwi 16, 2011 7:16 am

To była jego wina. Całkowicie jego sprawka i nic nie mogłam na to poradzić ale... Przechodziło mi. Smutek roztapiał się jak śnieg na wiosnę, wsiąkał w ziemię, czy też w moje serce i nawadniał je jakoś, robiąc miejsce żyzne podłoże dla całej reszty innych uczuć. To była jego wina, że na moich ustach pojawił się leciutki uśmiech, że przytuliłam go do siebie jeszcze mocniej, szepcząc:
-Kocham Cię.
Całkowicie jego wina, że w moim umyśle już powstawała wizja tego domku. Małego, takiego trochę na uboczu. Urządzonego tak, jak zawsze sobie marzyłam. Kolorowo, wesoło, ciepło. A dom będzie mały ale będzie się rozrastał z czasem, gdy będziemy potrzebować więcej miejsca. I będę miała swój własny ogródek, którego oczywiście w ogóle nie będę umiała uprawiać, ale może Venus mnie nauczy, bo przecież wcale nie jest zła, jak mówią niektórzy. I będzie i kot i pies i szalona fretka z łysinką na ogonku. I Magic Boy, mój kochany Magic Boy też do nas przyjedzie, a moje dziecko będzie go głaskać po najdelikatniejszych chrapach świata.
I to wszystko była jego, Merkurego wina, że uśmiechnęłam się pewniej, słuchając o jego rodzicach. Zachichotałam, gdy nazwano mnie słońcem.
-W takim razie to twoja mama jest słońcem. Ja mogę być tęczą. - powiedziałam, uśmiechając się szeroko i patrząc mu w oczy z ogromną miłością. Strach z rozwścieczonego wilczura znów zmienił się w potulnego szczeniaka i poszedł spać gdzieś w kącie mojej głowy. A ja pocałowałam Eddiego w czubek nosa.
-Nie będziesz się ze mnie śmiał, prawdaa? - to w zasadzie było pytanie retoryczne, ale ja i tak zaczerwieniłam się trochę i zachichotałam zupełnie irracjonalnie. Byłam tak wycieńczona emocjonalnie, że nic już nie działało u mnie tak jak zwykle. -Zrobiłam się... głodna. - i znów chichot, bo przecież to takie głupie, z tym jedzeniem i dziewczynami w ciąży. A ja akurat teraz nie miałam jakichś specjalnych zachcianek, tylko po prostu nie jadłam nic od wczorajszego... śniadania? A teraz nagle zgłodniałam, co też było dziwne biorąc pod uwagę fakt, że przez ostatni tydzień prawie nie jadałam.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Sob Kwi 16, 2011 7:46 am

Nie będę się śmiał. Oczywiście, że nie będę. Jednak się zaśmiałem. Czule i ciepło, ale jednak. Może mi wybaczy, może się nie obrazi. Przecież nie śmiałem się z niej, tylko raczej z tego, że miałem się nie śmiać. Co jest złego w jedzeniu? No tak, na wszystkich filmach tylko korniszony i kalafiory, w bajkach roszpunka. No wiecie co. Ja mogę nawet czatować po nocach i w razie potrzeby ugotować wiadro budyniu czekoladowego ze śliwkami. Serio. Do usług.
- Przynieść ci coś, czy zaszczycisz mnie wspólnym zejściem do kuchni? - zaproponowałem. Żadnych ogórków w czekoladzie, jak będzie chciała, to jej zrobię jajecznicę, omleta, sałatkę z nieszczęsnych korniszonów, schab panierowany, roladę, śliwki w bekonie... Serio! No bo kto gotował dla młodych, jak mamusia była zajęta? Tak, dokładnie, ja! Może geniuszem, jak ojciec tamtej rudej smarkuli Belli nie jestem, ale upichcić coś potrafię, nieprawdaż? O, kaszkę mannę.
- A czy ty... Komuś mówiłaś? Znaczy,nie miałabyś nic przeciwko, żebym powiedział rodzeństwu? Oni będą się strasznie cieszyli. - poprosiłem, podnosząc się do siadu. Trzymając ją za rękę, wstałem, delikatnie pociągając za sobą czarnulkę. I ona, i mama, i Maleństwo były moimi słoneczkami.
Już stojąc, objąłem ją w pasie, cmokając w czarnowłosą główkę.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Sob Kwi 16, 2011 8:05 am

Wygramoliłam się z tych moich ton pościeli, dopiero teraz orientując się, że wczoraj usnęłam nie przebrana, w sukience. Cóż, okrutnie w tej chwili pomiętej ale co poradzić. Zejść na dół chętnie zejdę, ale przebrać się muszę obowiązkowo. W cokolwiek. Otworzyłam szafę, szukając w niej czegoś ale słowa Merkurego sprawiły, że zamarłam.
-Umm... Mówiłam tylko Shaque'owi... I Kostek wie, bo to od niego się dowiedziałam... - odparłam, odwracając się do mojego cudownego mężczyzny i patrząc na niego trochę niepewnie. Wzięłam kilka rzeczy i usiadłam na łóżku, ściągając żółte rajstopy z nóg.
-Ale jeśli powiesz rodzeństwu to... To w zasadzie dowie się już cała Rezydencja i... - byłam zakłopotana. Bardzo zakłopotana i zaczerwieniona na policzkach. To jednak nie była rzecz, którą chciałabym zaraz obwieszczać całemu światu. Heej, jestem w ciąży nieślubnym dzieckiem i to w wieku osiemnastu lat! Było mi raczej... wstyd.
-Chociaż przecież z czasem i tak się dowie... - dodała, trochę gorzko, odwracając wzrok, a potem chowając się pod ściąganą przez głowę sukienką. Obecność Eddiego? Jak mogłaby mi przeszkadzać. Teraz był już nie tylko moim chłopakiem ale i ojcem mojego dziecka, a skoro nie zamierzał mnie zostawić... Cóż, nikt inny nie miał większych praw do oglądania mnie przebierającej się.
Założyłam jedną z kolorowych, dość luźnych tunik i zwykłe jeansy. Tak, wiem, to jeszcze dużo za wcześnie żeby było coś widać ale już martwiłam się, że gdy tylko wyjdę z pokoju, wszyscy będą gapić się na mój brzuch. O jejku jej.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Sob Kwi 16, 2011 1:37 pm

Przekrzywiłem głowę, siadaąc obok niej na łóżku. Milczałem, trzymając w kieszeni dłoń. Palcami wyczuwałem zimno złota i gładkość perełki, o kremoworóżowym połysku. Ponoć prapra... i tak z dwanaście razy, babcia znalazła ją podczas podróży poślubnej gdzieś na Pacyfiku. Teraz miałem ją ja - nie tylko ze względu na fakt starszeństwa, ale samo to, że wyraziłem (jako pierwszy) chęć oświadczenia się. Kobiety wykluczamy. I miałem już zamiar powiedzieć. Albo, może jednak nie.
- Nie planowaliśmy, przyznaję. Ale, kochanie, nie sądzę żeby to było wstydem. Skoro my... My... - zamyśliłem się. Może jednak teraz, a nie później? Serio, ja się wcześniej nie oświadczałem. Nikomu i nigdy, więc...
- Nie powiedziałem ci, jaki był drugi powód wyjazdu. - walnąłem ni z tego, ni z owego. Powinienem uklęknąć? Na wszelki wypadek zlazłem z łóżka i przyklęknąłem przed Ianelle. I mnie zatkało. Ale wycofać się teraz, nie wycofam - mam odrobinkę honoru. Zresztą, to nigdy nie będzie nie - straszne.
- Bo chciałem się spytać, czy ty... Czy ja mogę... Czy my moglibyśmy... - poplątałem się, zaciąłem i umilkłem. Chyba honorowo byłoby wyskoczyć przez okno albo popełnić harakiri widelczykiem do kebaba. W końcu niepewnie wyciągnąłem pierścionek i schwyciłem delikatne jej dłoń. Nie miałem wątpliwości. Pytanie, czy ona miała.
Ostatecznie położyłem jej pierścionek na dłoni, a potem delikatnie ją zacisnąłem. Niech zrobi z nim, co chce. Cokolwiek. Może wywalić nawet do toalety. Ale nie każcie mi się oświadczać. Błagam.
- To ja już pójdę? - zaproponowałem, cały czerwony. Byleby na nią nie patrzeć, nie zobaczyć w oczach odmowy. Nie chciałem usłyszeć jej śmiechu.
Zerwałem się z tego przyklęknięcia i tyłem wykonałem parę krok pod drzwi. Nadal ze wzrokiem utkwionym w dywanie, czerwony i zawstydzony. Pewnie żałosny.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pon Kwi 18, 2011 12:09 pm

Ach Merkury, jakie wszystko jest proste w Twoim świecie!
Może to z powodu ogólnej opinii, jak istniała na temat małoletnich matek, mnie jednak było wstyd. I to mocno. Czułam się jak, jak... jakiś najgorszy rodzaj degeneratki. Ciąża... Czy to nie gorzej niż ćpać, pić i palić? Nieślubne dziecko w takim wieku... Czy to były naprawdę moje myśli, czy tylko zdanie do którego przymuszała mnie opinia zewnętrznego świata? Nie wiedziałam. Patrzyłam jednak Eddiemu w oczy, próbując jakoś opanować ten chaos w mojej głowie.
-Drugi powód? - zapytałam, unosząc lekko brwi i uśmiechając się z zaciekawieniem. Jeśli był drugi powód, to znaczy, że ukrywał go wcześniej przede mną, a to wzbudziło we mnie ogromne zainteresowanie. Nie ładnie, tak mieć tajemnice, nie ładnie męczyć mnie teraz ciekawością.
Nijak nie mogłam się jednak spodziewać, że Merkury przede mną klęknie. Choć w pierwszej chwili jeszcze nie zrozumiałam co ten ruch znaczył. Patrzyłam tylko na niego ciepło i z czułością, dziwiąc się jego zakłopotaniu. Zmarszczyłam leciutko brwi, nie rozumiejąc O CO tak naprawdę próbuje mnie zapytać i dlaczego wzbudza w nim to aż takie zestresowanie. I dopiero gdy poczułam chłód metalu w dłoni, pojęłam sytuację.

Merkury się oświadczał.

Zamarłam, spoglądając na przepiękny pierścionek. Jeśli wcześniej w mojej głowie panował chaos, teraźniejszego stanu nie umiałabym nazwać. Paradoksalnie jednak, kolejny szok w jakiś sposób zmobilizował mnie do bardzo prędkiego rozważenia za i przeciw i przeanalizowania faktów.
Eddie mi się oświadczył.
Byłam w ciąży z Eddiem.
Chciał mi się oświadczyć zanim wiedział, że jestem w ciąży.
Kocha mnie.
Kocham go.
Nie będę samotną matką i dziecko też nie będzie nieślubne.
Wsunęłam pierścionek na palec uśmiechając się, ponieważ pasował idealnie. Przypadek, czy może zapobiegliwość Merkurego, mająca coś wspólnego ze zniknięciem jednego z moich kolorowych pierścionków? Przyjrzałam się połyskującej perełce z zachwytem, a potem zerwałam się z łóżka i podbiegłam do niego, rzucając mu się na szyję.
-Tak! - zawołałam mu do ucha trzęsącym się głosem, tuląc się do niego i obejmując go ramionami i nogami, gdy podniósł mnie do góry.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Pon Kwi 18, 2011 7:29 pm

Przez dokładnie dziewięć i pół sekundy byłem najbardziej żałosnym gościem na ziemi. No weźcie, ja nawet się oświadczyć nie umiem! Ci z filmów strzelają tekstami znacznie lepszymi niż moje idiotyczne jąkanie, bezsensowne i wgl. Nic dziwnego, że oni zawsze odnoszą sukces. Zresztą, oni ogólnie są inni. Od tegożeichujochananiejestwciąży zaczynając. Tak więc, prawie dziesięć sekund najrozpaczliwszego smutku. Byłem żałosny i wcale bym się nie zdziwił, gdyby Ianelle wybuchnęła drwiącym śmiechem, i przez następny wiek wytykała palcami. I dobrze, po co mi opinia, nie mam zamiaru się więcej oświadczać. Raz mi starczy aż nadto, wyrobiłem sobie średnią, nie zabierajmy kobiet facetom, którzy umieją się oświadczać.
Jestem skazany na wymarcie.
I dokładnie taką miałem minę - dinozaura, którego zaraz walnie (gdybym nie był sobą, użyłbym bardziej obrazowego słowa) jakiś meteoryt i tyle będzie z mojej świetlanej kariery ojca.
Powtórzę - taką miałem minę, kiedy coś na mnie wpadło. Kiedy wyrzut cofnął mnie kilka kroków, wywołując u klamki chęć wbicia mi się mniej więcej w miękkie okolice kościu ogonowej. Auu. Ale nie to było najważniejsze.
Dlaczego Nell się do mnie przytulała? Byłem aż tak żałosny? Może chce mnie udusić. Reagowałem z opóźnieniem, wiecie, zapłon. Dopiero po kilkunastu sekundach do gry włączył się słuch.
Odsunąłem Iann, trzymając ją za ramiona z głupkowatą miną. Tak? To może wyobraźnia podsuwa mi lepszą wersję wszechświata?
- Ty chcesz wyjść? Za mnie? - niezrozumiała mina, sam się jej zdziwiłem. Yhhm, minus w punkcie 'dobry gust'. Jeszcze kilka sekund, żeby zrozumieć.
- Cudownie! - wrzasnąłem na pół Rezydencji, łapiąc ją w objęcia. I kręcąc się jak karuzela na żetony z różowym kucykiem. Za taki sam żeton można wejść do gabinetu luster. Nie mogłem się powstrzymać - drzwi otworzyłem na oścież i wystawiłem głowę na korytarz. Mam gdzieś zdanie innych co do maksymalnego poziomu decybeli. O opiekunach nie wspominając.
- IANELLE, MOJA PRZYSZŁA ŻONA! - wydarłem się, żeby nie było wątpliwości. Jestem głupkiem, wiem. Ale radość po prostu mnie pożerała.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pon Kwi 18, 2011 7:50 pm

Musiałam przyznać, że pewna drobna złośliwość aż cisnęła mi się na usta. Takie proste, bezpardonowe i bezczelne: "Nie bardzo chcę ale muszę bo jestem w ciąży!".
Tylko, że to wcale nie byłoby prawdą. Owszem, był to jeden z ważnych punktów podczas moich jakże obrzydliwie długich przemyśleń, ale nie taki znowuż najważniejszy. One wszystkie tam były ważne i znaczące i miały wywrócić moje życie do góry nogami.
-Oczywiście że chcę! - odparłam radośnie i jak najbardziej szczerze, całując te jego czerwone jak jabłuszka policzki. No naprawdę, żeby się aż tak denerwować!? To ja powinnam chyba znów zacząć płakać i smęcić i krzyczeć i robić nie wiadomo co. Ale zwyczajnie już nie mogłam, po wszystkie łzy wypłakałam przez ostatnie 24h. W ogóle byłam troszkę wypruta emocjonalnie po ostatnich doświadczeniach. Teraz była ta cudowna chwila.
Przynajmniej do czasu, gdy Merkury wymyślił tą całą karuzelę. Z głośnym "Ooouuh!" złapałam go wpierw mocniej za szyję, zaś potem wyrwałam się prędko z jego objęć i z tego szalonego kręcenia, bo mój żołądek zdecydowanie zaprotestował przeciwko takim ekscesom. Parsknęłam zabawnie, łapiąc się za brzuch i łapiąc głębszy oddech dla opanowania chwilowych mdłości. I dlatego też nawet nie bardzo mogłam rzucić się na niego w zemście i nakrzyczeć za to wydzieranie się na pół Rezydencji.
-Taaak, teraz wiedzą już wszyscy.... - zaśmiałam się, kręcąc głową i patrząc na niego z mieszaniną miłości i politowania. Czy ja właśnie nie dałam się wrobić w dwójkę dzieci do opieki, zamiast jednego? Och, jakoś to będzie, przecież musi. A ja nawet wiem jak - cudownie. Inaczej w moim życiu być nie może.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Merkury Pon Kwi 18, 2011 8:58 pm

Spojrzałem na nią przepraszająco, gdy złapała się za brzuch. Serio, wcale nie chciałem, żeby źle się czuła, nawet jeżeli nikt mi nie wierzy. Będę musiał się przyzwyczaić, że w pobliżu mojej kobiety należy hamować nadmiarową energię i uważać. W moim przypadku takie proste to nie będzie, ale chcieć to móc i na pewno mi się uda wypełnić postanowienie. Tak i już.
Przyznam się, że ten krzyk oprócz podzielenia się radością miał też oznaczać coś innego, czyli 'uwaga, tęczowooka jest ze mną i odczepić się'. No nie chciałbym, żeby jacyś człowiekowie podrywali MOJĄ IANELLE, bo wtedy byłbym zmuszony no... interweniować. A mam przewagę, wieku i daru. Podskoczą? Nie wydaje mi się. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałem o Szaku. Czułem do niego dziwną antypatię (chociaż na ogół takie uczucia mnie nie dotyczą). Patrzył na Ianelle i mnie jak... nie wiem, uśmiechał się dziwnie. Czy ja jestem zazdrosny? Ja normalnie jestem zazdrosny! JA! Dziwne.
- I możemy iść na dół? Jako, jako... - chwila zastanowienia. Naprawdę głębokiego. - NARZECZENI?
Dziwne słowo, ale co tam. Musnąłem usta dziewczyny, zaraz potem wybuchając śmiechem pełnym radości i niedowierzania. Ianelle jest MOJA. Ja jestem JEJ. Jesteśmy formalną parą i jak dobrze pójdzie, zostanie moją żoną.
Wow.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Wto Kwi 19, 2011 4:42 pm

-Tak, chodźmy, mój narzeczony. - odparłam wesoło, prostując się ale tak dla pewności zostawiając wciąż tą dłoń na brzuchu jakby miała mi jakoś realnie pomóc. Może pomagała? Musiał być w końcu jakiś powód, dla którego wszyscy ludzie na ziemi łapali się w ten sposób za brzuch gdy coś się w nim działo. Ale to pewnie jednak z tych nierozwiązywalnych zagadek dziejów.
I poszliśmy, wesoło, razem, trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim co się wydarzyło przez ostatnie dni. A ludzie wyglądali z pokoi i gapili się na nas z niedowierzaniem i ciekawością. Och jej, już widzę ten post na "plotkarze"... Ale co tam. Nic mnie to nie obchodzi. Eddie jest mój, a ja jestem jego. To jest najważniejsze.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Shaque Pią Kwi 29, 2011 5:35 pm

/przeskok

Prawda jest taka, że naparwdę mi jej brakuje. Jej dobrego słowa, miłego uśmiechu. Musiałem z nią pogadać jeszcze raz, po tym moim ostatnim wybryku, za który oczywiscie nie miałem zamiaru przepraszać. Właściwie to nawet nie żałuję niczego, co powiedziałem wcześniej, bo przecież było prawdziwe, ale juz nikomu nie bede o tym przypominał.
Stanąłem przed drzwiami słodkiej Ian i zapukałem. Wyjątkowo nie wchodziłem jak do siebie. Czekałem aż otworzy i sama pozwoli mi wejść. Wszystko zgodnie z planem. Bo myslałem o tej sytuacji długo. Przemyślałem wszystkie możliwe scenariusze i zaplanowałem każdą moją możliwą reakcję. Mam nadzieję. Najabrdziej dopracowana jest wersja, kiedy Ian mnie nie wpuszcza do środa i idę swoja drogą, wiedząc, ze chociaż próbowałem się z nią pogodzić.
Na dobrą sprawę nie jestem pewny czy jesteśmy skłóceni, nie mam pojęcia co sie teraz między nami dzieje, i to trochę męczące. Dlatego wiem, ze musze sam dla siebie rozjaśnic tą sytuację. Mój umysł będzie mi wdzięczny. To chyba jasne, ze wszystko robię dla siebie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Ianelle Pią Kwi 29, 2011 6:48 pm

Ziewnęłam. Co z tego, że było rano, że wstałam ledwie godzinę temu. Czułam się, jakbym zarwała kilka nocy. Oczy zamykały mi się dosłownie same i miałam tylko jedno pragnienie - wrócić do łóżka, paść na poduszki i spać do końca świata. Ale nie, nie mogłam sobie na to pozwolić, dlatego wciąż dzielnie osuszałam włosy ręcznikiem, dość tępo patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Wiadomości rozniosły się po Rezydencji w przewidywanym tempie. Po trzech dniach już absolutnie każdy wiedział, że tęczowooka dziewczyna z Innych jest w ciąży. Ten jeden fakt był powszechnie znany, lecz wokół niego wyrósł cały bluszcz plotek i fantazji, a także niestworzonych historii. Najwięcej z nich dotyczyło oczywiście ojcostwa, zwłaszcza przez pierwsze półtora tygodnia. Dowiedziałam się na przykład, że zostałam porwana i zgwałcona przez potwora z Defrost, o czym poinformowała mnie zestresowana i bardzo współczująca dwunastolatka. Inna wersja głosiła, że tatą zostanie... Janek. Cudowny okazał się Cook, który gdy tylko mnie spotykał, natychmiast zaczynał przemawiać do mojego brzucha, biegając po całej rezydencji i rozgłaszając że to jego sprawka, w co z resztą spora część uwierzyła. Nieznośny jak zawsze, a jednak dzięki temu, że podchodził do sprawy z taką dozą humoru, jakoś łatwiej było mi się rozluźnić.
O tym, że Mercury mi się oświadczył wiedziało jednak już mniej osób. Nie wiedzieć czemu ten temat nie był już tak chwytliwy, a i ja jakoś nie miałam specjalnej ochoty się z tym obnosić. Przynajmniej na razie, póki wciąż jeszcze nie mogłam w to wszystko uwierzyć.
A moi rodzice? Przyjęli wieści dość ciężko. Oczywiście poleciałam na kilka dni do domu, spotkać się z nimi i przedyskutować całą sytuację. Po początkowym napięciu dostałam jednak od nich to wszystko, czego mi teraz tak bardzo było potrzeba - wsparcie i miłość. Zaaprobowali nawet Eddiego, który rzecz jasna pojechał ze mną.
I tak właśnie, stałam się nagle jedną z najbardziej rozpoznawanych w szkole postaci. A moja nieciekawa sława, zamiast minąć równie szybko, jak się pojawiła, wykazała się wyjątkową zdolnością przetrwania. Ludzie gapili się na mnie, obgadywali mnie po kątach i czekali tylko kolejnych nowinek. Zupełnie nagle okazało się, że mam masę niby-znajomych i mnóstwo nie-wiedzieć-czemu-wrogów. Tylko że mniej mnie to obchodziło, niż kiedyś.
Ziewnęłam znowu, roztrzepując dłonią wilgotne włosy. Lekcje, lekcje, lekcje, skup się Ianny. Powtórz sobie to, czego uczyłaś się wczoraj.
Neuron składa się z rozgałęzionego dendrytu, oraz aksonu, otoczonego osłonką mielinową. Dzięki bogu ktoś zapukał do drzwi! Podbiegłam do nich od razu, szczęśliwa, że mam czym się zająć i mogę darować sobie biologię.
Nie spodziewałam się jednak Shaque'a. Z mojego uśmiechu zrobiło się zdziwienie, a zaraz potem niepewność.
Z jednej strony miałam ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem. Zatrzasnąć, a potem otworzyć znów i wykrzyczeć mu w twarz wszystko, co myślałam przez ostatnie tygodnie. Wywrzeszczeć mu jakim jest potworem, jakim wstrętnym sukinsynem i jak obrzydliwie mnie potraktował, jak bardzo się na nim zawiodłam i jak niesamowicie przez niego cierpiałam.
Z drugiej strony pragnęłam skoczyć mu na szyję, przytulić się i zapaść w jego cudowny zapach. Rozpłakać się natychmiast, tak jak stałam, całować go i piszczeć cicho ze szczęścia. Że znów go widzę. Że jest. Mówić, jak niesamowicie go kocham i jak okropnie za nim tęskniłam. Mimo wszystkiego, mimo całego świata. Chciałam natychmiast zapomnieć się w jego ramionach, natychmiast płakać mu w ramię i pozwolić mu na wszystko.
-Shaque...! - zaczęłam cicho, niepewnie, skończyłam z duszną ekscytacją. Nie wiedziałam co zrobić. Więc cofnęłam się tylko, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając go do środka.
-Chodź, chodź. - czy było słychać, jak bardzo drży mój głos? Czy było widać w moich tęczach, jak niezdrowo go kocham? Jak nie mogę wytrzymać jego spojrzenia? Odwróciłam głowę, jakoś bezcelowo poprawiłam sukienkę, zamknęłam za nim drzwi, gdy tylko wszedł. Jakbym bała się, że ucieknie. Bałam się.


Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Ianny & Leila - Page 4 Empty Re: Ianny & Leila

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach