Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Altanka

+15
Mikaela
Luke
Felix
Jackie
Lemon
Venus
Charlie
Effs
Cook
Iss
Fangora
Saturn
Maks
Ana
Yves
19 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Felix Pią Gru 02, 2011 6:26 pm

Zignorowałem jej naigrawanie się ze mnie. Nie rozumiała tego. Ona nie była narażona na różne dziwactwa ze względu na swe pochodzenie. Tacy nie rozumieli i tyle. Teraz powinienem dramatycznym gestem obetrzeć łezkę i w ogóle i w szczególe, ale nie uczyniłem tego. Za to sobie pyknąłem i pojawiłem się na końcu alejki i z powrotem tutaj, bo się nudno robiło.
- Wszystko wiesz lepiej - prychnąłem. - I te twoje skręty równie zdrowe co moje fajki - dorzuciłem, a mina niezadowolonego z życia dzieciaka chyba już na stałe pragnęła pozostać ze mną. Bo tak, znów ją miałem, a co się będę skrywał z emocjami, to niezdrowe.
- Ojtam przeziębienie. Pełno osób je ma, ja się pytam o takie raczki i inne rzeczy. Nie powinniśmy być na to odporni? Na co nam moce skoro dalej mogę zginąć jak zwykły śmiertelnik? - Moje wyobrażenie o samym mnie właśnie chwiało się w posadzkach. Te wszystkie komiksy były oszustwem! OSZUSTWEM! - Chyba się o ot spytam Ursulki. Na pewno się ucieszy, że chce coś od niej

może wreszcie skończymy? ile ja Cię tak blokuje?
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Jackie Nie Gru 04, 2011 12:16 pm

- Przynajmniej sprawiają, że czujesz się... lepiej! Nie to co papierosy. No bo patrz. Po nich tylko śmierdzisz - mruknęłam wpatrując się w swoje stopy i zastanawiając się naj innymi argumentami, które sprawiłyby, że pokazałabym Felixowi, że miałam rację. No bo miałam. Naprawdę. Może nieczęsto. Ale tym razem owszem. Jestem tego pewna.
- Ojej, chyba tak. -potaknęłam, a potem zdałam sobie sprawę z okropności tego faktu. - O nie! Felix! To oznacza, że mogę mieć raka! I Ty też! I każdy z nas! Rety, to takie okropne! To nie w porządku. Jesteśmy super. Bardziej super niż normalni ludzi. To dla nich są raki i takie tam, nie dla nas. -zmarszczyłam czoło.
No dobra, jeszcze chwilę pomarudziliśmy z Felixem, a potem się rozdzieliliśmy. Ja poszłam w stronę swojego pokoju, bo chciałam się przebrać, bo wieczorem miałam zamiar pójść na koncert, o, nareszcie.

no to koniec ;3
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Luke Pon Lut 20, 2012 11:44 am

tam tam tam ram tam tam tam ram ralalalala

Zamierzałem wszystko zrobić jak trzeba. Ożenić się z nią. Zapewnić dziecku dach na głową , założyć rodzinę. Wiedziałem, że tutaj jak na dwadzieścia dwa lata bytu ziemskiego jest to całkiem poważny plan. Bałem się? Tylko trochę. Przecież ją kochałem i ona mnie. A to było najważniejsze, bez tego nawet nie miałbym co próbować brać aż takiej odpowiedzialności za swoje czyny, wszystko by upadło, a my byśmy się tylko znienawidzili.
To, że zaręczyny powinny się odbyć w sposób jak to kobiety zwykły określać romantyczny, a nie poprzez zwykłą propozycje przy okazji wspólnego wylegiwania się w łóżku, uświadomiły mi pokręcone przyjaciółki mojej Mikaeli. Znaczy najpierw jedna, potem przyłączyła się druga. Zadając się z Miką tyle lat, jakoś przegapiłem fakt, że ona wcale nie była taka pozbawiona miłości do tych pierdółek jak to było z Sigrid chociażby. To przez wariatki od tygodnia, kiedy tylko miałem okazję starałem się doprowadzić altankę do prawdziwego stanu używalności i jak najlepiej zataić ten fakt przed Mika. Naprawdę polecam wszystkim trzymanie czegoś w sekrecie przed kobietą, która czyta przyszłość, ale tu znów pomogły tamte. Wykorzystały kilka osób i zablokowano wszelakie wizje związane z oświadczynami. Ta idealność mnie przerażała. Ale przecież one wiedziały lepiej. Mikaela zasługiwała na piękne oświadczyny w miejscu takim jak to. I w końcu im uwierzyłem. Słuchałem się ich rad i nawet teraz, kiedy wreszcie wszystko było gotowe, a ja trzymając w dłoni, dłoń Mikaeli i prowadząc ją na krótką przechadzkę, bo pogoda taka piękna, w głowie wciąż przypominałem sobie słowa tamtych. Tak na otuchę. Cholernie się denerwowałem. I jeszcze nie mogąc wytrzymać co chwila dopytywałem się Mikaeli czy aby na pewno nie jest zmęczona. Już dawno dotarło do mnie, że zachowuje się tak jak kiedyś Merkury. Pomyśleć, że zachowanie byłego współlokatora tak cholernie mnie bawiło. Teraz to mi nie było do śmiechu.
Czułem, że Mika się domyśla czemu tu idziemy. Zwłaszcza, że już na miejscu czekał rozłożony kocyk i koszyk piknikowy.
- Pomyślałem, że może ci się spodobać - powiedziałem, kiedy już usiedliśmy. Uśmiechałem się do niej cały czas jak skończony kretyn. Chyba z nerwów. - Masz ochotę na coś do picia?
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Mikaela Pon Lut 20, 2012 9:16 pm

Jak to jest być w ciąży? Jeżeli chcecie znać odpowiedź na to pytanie, to możecie się z wielkim zaangażowaniem pocałować w sam środek dupy. I to swojej, w żadnym kurwa wypadku mojej. Pytają się mnie o to w pierdolonej każdej rozmowie, że czasami chce się im wbić nóż w gardło, a potem samemu wyrżnąć sobie płód. No sorry. Dzisiaj chyba nie miałam najlepszego dnia na myślenie na te tematy. Od rana mnie wkurwiali dosłownie wszyscy, zaczynając od Any, a kończąc na Maksie. Na całe szczęście pozostawał jeszcze Luke, który o dziwo w ciągu ostatnich tygodni ani razu mnie nie zdenerwował. Powiedziałabym prędzej, że to ja denerwuję jego, ale nie chciałam peszyć. Nie wiem czy tak jak my ma każda para po tym jak dowiaduje się o dziecku, ale było zadziwiająco dobrze. Wręcz zajebiście. A w sumie to bym nawet nie chciała by inne pary miały tak jak by, bo w ten sposób jesteśmy chyba jedyni, którzy tak normalnie znoszą wpadkę. No bo jakby tak patrzeć na inne pary, to im w chuj nic nie wychodzi. Znaczy nam też nie szło póki nie stało się to. Dlatego ogólnie to się powstrzymuję od wyżynania płodu nożem. Wspaniałomyślnie nie? Tylko mi pogratulować.
Gdy Luke zaproponował mi spacer spojrzałam na niego w sumie podejrzliwie. Nie dlatego, że widziałam coś dziwnego w jego pomyśle, ale raczej w sposobie jaki to zaproponował. Nie kombinowałam jednak za długo, bo akurat Luke mnie niechcący przyłapał przy oknie z papierosem i teraz za wszelką cenę próbowałam ukryć tak paczkę by jej nie dostrzegł. Peta wyrzuciłam sekundę przed jego wejściem. Pewnie i tak wyczuł co robiłam, ale jakoś o dziwo obyło się bez komentarza. To też było dziwne. No rozumiem, że w ciąży nie powinnam palić, ale no jaaa, mamy mace uzdrowicieli w tym chlewie, jedna nawet ze mną mieszka, co mi szkodzi? No nic! Ale i tak każdy na mnie patrzył jak na psychiczną gdy widział mnie przy fajku. Niech się pierdolą.
Spacer nie był jakiś długi, aż się zdziwiłam, bo słysząc przechadzka spodziewałam się raczej, że Luke mnie zaciągnie aż na drugi kraniec ogrodu, ale nasza wycieczka zakończyła się do na altance. Na altance, na którejś coś było.
- Co do... ? - puściłam dłoń Luka zaglądając do środka i ze zmarszczonym czołem przyglądając się wszystkiemu. Potem jeszcze raz spojrzałam i jeszcze i... - Luke, czy ty...? - ale znów nie dokończyłam pytania, bo zostałam grzecznie usadzona na kocyku jak jakieś dziecko, czy nie wiem. Ogólnie to nawet czułam się jak dziecko zaprowadzone na jakieś przyjęcie, którego się nie spodziewało, a na dodatek zaraz wiedziało, że z tortu wyskoczy klaun, na którego tak dawno czekało. A przecież to wcale nie były jego urodziny. - Pieprzysz! - krzyknęłam ignorując zupełnie jego zdenerwowanie, choć wystarczyło spojrzeć na niego by widzieć jak się biedaczek wymęczył z tym wszystkim. No niestety nadal byłam w szoku i nie byłam w stanie odpowiednio potraktować sytuację. Powinnam docenić to jakoś co zrobił, uspokoić go czy coś, a nie zamiast tego głupio odpowiadać pytaniem na jego pytanie: - A masz wódkę?
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Luke Wto Lut 21, 2012 11:00 am

Reakcja Miki strasznie mnie rozbawiła. Opłaciło się tyle kombinować, żeby tylko nie mogła mieć wizji na ten temat. Wariatki miały świetny pomysł, ale przecież im tego nie powiem. I może dzięki tej reakcji przestałem się tak denerwować. Tak.
- Wiesz ile czasu zajęło mi posprzątanie tego? Przynajmniej byś udała, że ci się podoba - powiedziałem tonem zasmuconego pięciolatka, który chciał pomóc mamie i posprzątał jej wszystkie buteleczki w jedną, a matka jakoś zadowolona nie była z tego faktu. Ale nawet jeśli papierosy szło tolerować, bo uzdrowicielka co z nią mieszkała powtarzała, że skoro pali od początku ciąży to ciągnąć to musi, to o tyle alkoholu tolerować nie szło. Wedle planu miała się cieszyć, a nie wyśmiewać pomysł. Ale radość taka, radość taka. Cóż za różnica? Jak gdyby nigdy nic sięgnąłem po koszyk. - Oczywiście. Wódkę spakowałem pierwszą. Upijmy dziecko. - Miałem się obrazić, że reagowała tak jak zawsze na sytuacje, gdy nie do końca wiedziała co się dzieje? Zamiast tego wyciągnąłem butelkę soku. Zwykły, sok jabłkowy, pełen konserwantów i innych rzeczy jakie fabryka polała. Nic z tych okropieństw pełnych witamin i innych świetnych rzeczy dla przyszłych mam. Jak ktoś mógł sądzić, że tamte pyszności serio są pyszne? - Ale skoro nie masz ochoty to świat się nie zawali. - Pozostawało odłożyć butelkę z powrotem i przestać myśleć o minimalnym ciężarze jaki krył się w kieszeni spodni. Nie mogłem tak zaraz od razu z tym wyskoczyć. Musiała ochłonąć, nawet jeśli już z pewnością wiedziała, co się święci. A ja się cały czas uśmiechałem. Bez powodu.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Mikaela Wto Lut 21, 2012 4:22 pm

Naprawdę byłam zaskoczona tym, że Lukowi udało się mnie zaskoczyć. Bo ostatnio nawet wcale tak bardzo nie bałam się spoglądać w przyszłość, by zobaczyć jak to będzie z tym całym bobaskiem. Na początku ciąży rzeczywiście bałam się okropnie, ale gdy to wszystko tak się uspokoiło i miałam przy sobie co tylko potrzebowałam, to czego mogłam się obawiać? Co raz rzucając okiem na przyszłość przynajmniej miałam ogólny ogląd na to czy aby nie powinnam się na coś już przygotowywać. W sumie poza oczywistymi sprawami, nic nie zapowiadało się źle. Ale co mi dadzą te wizje, skoro myślałam, że dzisiejszego dnia nie czeka mnie nic ciekawego? A tu proszę. Nie wiem w jakim stopniu Luke musiał zaprzedać duszę diabłu, by mnie tak wyprowadzić w pole.
- No nie widzisz jak bardzo mi się podoba? To patrz - Wskazałam dwoma palcami wskazującymi na swoją twarzy i uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko potrafiłam. Wystawiłam ząbki mając nadzieję, że ten okaz radości w pełni usatysfakcjonuje Luka, bo naprawdę mi się podobało to co zrobił. Ostatnio zauważyłam, że te całe hormony działają na mnie w dosyć dziwny sposób. Najczęściej objawia się to w tym, że chcę się przytulać, albo beczę na beznadziejnych filmach. No i zdecydowanie jestem za bardzo miła. No sami spójrzcie: przed chwilą byłam wkurwiona na cały świat oprócz Luka, a tu właśnie dzięki niemu całkiem zapomniałam o tej reszcie świata i cieszyłam się jak głupia. - A tak serio to nie wierzę, że udało ci się to wszystko samemu przygotować - dodałam jeszcze i machnęłam do niego energicznie przy przysuną się trochę w moim kierunku, sama również podniosłam się na kolana. A gdy Luke znalazł się wystarczająco blisko dałam mu buziaka w policzek i potargałam włosy. A potem zwyczajnie wróciłam na swoje miejsce. No co? Taki buziak był na miejscu. - Oj, weź. Nie chowaj, daj - zawołałam jeszcze widząc sok, na którego widok rzeczywiście zachciało mi się pić. - I nie uśmiechaj się jak morderca, bo mam dreszcze.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Luke Czw Lut 23, 2012 1:38 pm

Zmieszałem się. Aż tak było widać pomoc dziewczyn? A miałem przykazane udawać, że to mój romantyczny plan. W sumie to marne udawanie, bo ja się na romantyka nie nadawałem. Może i ostatnio trochę się bardziej nastawiłem na te wszystkie filmy i zachowania, bo Mika albo była napalona na mnie, albo na te bzdury. O wiele bardziej wolałem wersją pierwszą, ale druga też nie była zła. Mogłem sobie pospać kiedy ona popłakiwała i czasem szturchnięciem łokcia mnie wyrywała ze snu bym ją poparł, że na ekranie dzieją się straszne bądź też słodkie rzeczy, zależy od momentu filmu. Telewizor w razie czego podpowiadał co się stało. On musiał to wszystko znać. Żałowałem go niezmiernie.
- Oczywiście, że sam. Nie wierzysz w swojego mężczyznę? - Wypiąłem dumnie pierś i nawet buziaka dostałem. Trochę marne podziękowanie, ale nie będę wybrzydzał. Może potem dostanę coś lepszego jak już zaprezentuje wszystkie niespodzianki na dzisiaj. Główna wciąż przed nami. Podałem jej butelkę zgodnie z życzeniem i nawet wydobyłem naczynia. Oprócz tego były jakieś owoce i co tam dziewczyny spakowały. - Przepraszam, ale trochę się denerwuje - wyznałem.
Przepraszam, ale będzie słodko i ja tak nie umiem xd
Sądziłem, że uśmiecham się całkiem naturalnie, a tu taka niespodzianka. Nieważne. Odetchnąłem, dobywając z kieszeni pudełeczko i przesunąłem się w stronę Miki. - Pewnie już się domyśliłaś, a ja zaraz chlapnę coś tam głupiego, że... nieważne. Już zaczynam gadać głupoty - Świetnie chłopie. Nie hamuj się tylko mów co ci ślina na język przyniesie. Najlepsze co możesz zrobić w takiej chwili, no naprawdę. - Kocham cię i chcę dla ciebie i dla naszego dziecka jak najlepiej. Chcę... - Jeszcze raz odetchnąłem. No dalej Walsh. Nie spierdol. - Wyjdziesz za mnie?

nigdy więcej
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Mikaela Czw Lut 23, 2012 9:01 pm

Zaśmiałam się głośno, gdy padły słowa "mój mężczyzna". Sami przyznacie, że to na serio było śmieszne, to nie tylko wina tego, że aktualnie byłam wiecznie pod wpływem hormonów, które dziwnym trafem były tak bardzo miło nastawione właśnie do Luka. Jakbym jeszcze raz przeżywała te nasze pierwsze dni, gdy odkryliśmy, że nie mamy być tylko przyjaciółmi, ale czymś więcej. W zasadzie najbardziej kojarzę z tego okresu to, że wiecznie byłam ujarana. Czyli dochodząc do najprostszych wniosków, bycie w ciąży to bycie wciąż na haju. Mimo tego wcale nie polecam. Jak tylko pomyślę, że jeszcze tylko parę tygodni, a zacznę cała puchnąć, z przodu wyskoczy mi bęben większy ode mnie całej to mi się zaczyna chcieć płakać. Wiem o czym mówię, widziałam już siebie w wizji pod sam koniec ciąży. Będę wyglądać jak jakiś balon. Jakbym miała w środku siebie nie jedno, a przynajmniej trójkę dzieci. Dzięki Luke.
Nie dobra, nie pora teraz na takie wąty. Nie w takim miejscu i nie w takim czasie.
Jeszcze raz miło uśmiechnęłam się do niego, gdy wspomniał o swoim zdenerwowaniu. Złapałam go za rękę mając nadzieję, że moja bliskość w jakiś sposób go uspokoi, bo naprawdę nie miał czym się denerwować. I po co. Bo jak sam powiedział już ja doskonale wiedziałam co zamierza. Wiedziałam nawet, że nie ubierze to w najlepsze słowa i zabrzmi to jakby oświadczał się mi tylko z powodu dzieciaka, ale ja wcale nie miałam mu tego za złe. Przynajmniej raz nie musiałam w końcu być tym powodem kłótni, nie musiałam zepsuć chwili i jej nie zepsułam.
- No jasne, Luke. TAK, nie mogłoby być innej odpowiedzi. Wiesz, że jesteś najlepszym co tylko mogło mi się przytrafić? - zapewniłam go, a potem wyciągnęłam w jego stronę swoją łapkę. - No nałóż mi go, ciapo! - pospieszyłam go chcą już zobaczyć co też dla mnie wybrał. Nie żeby mi tam zależało na błyskotkach, ale... No sami wiecie. Nawet jeżeli nigdy nie chciałam być jak inne dziewczynki to i tak zawsze marzyłam o księciu z bajki i tym jak mi się oświadcza.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Luke Pią Lut 24, 2012 3:43 pm

to jakaś masakra

Na pewno pomyślała, że to przez dziecko. Na pewno. Kto by tak nie pomyślał? Ale ja przecież chciałem się z nią kiedyś ożenić. Nie tak szybko, ale skoro los chciał żebyśmy szybciej stali się szczęśliwą rodzinką czemu miałem się z tym spierać? I Mikaela też nie mogłaby prawda? A może mogła? Kurwa. Najgorszy moment w całym mym życiu (gorszy nawet od niespodziewanych wiadomości, od tego jak odciąłem prąd w połowie miasta i wtedy zaatakował nas facet bez szyi), kiedy czekałem na odpowiedź i nagle zacząłem zdawać sobie sprawę, że to na co się porywam jest jedną z najważniejszych decyzji nie tylko mojego życia, ale również jej. A może ona jeszcze nie chciała decydować się na tak poważne kroki? Czemu, czemu o tym nie pomyślałem? Oddychać zacząłem dopiero, gdy mi odpowiedziała. I jeszcze śmiałem zapomnieć o tym całym cyrku związanym z symbolicznym nakładaniem pierścionka. Przynajmniej tak jakby klęczałem. Kurwa czym ja się przejmowałem? Ważne, że się zgodziła.
- Ah, tak. Racja - miałem ochotę palnąć się w łeb, ale tylko wyciągnąłem pierścionek, którego szukanie zajęło mi jeszcze więcej czasu niż posprzątanie altanki. Bo musiał być idealny i pasować do mojej Miki. Miałem nadzieję, że to się udało. Prosty i skromny, ale oczko miał z jakiegoś fioletowawego kamienia, którego nazwy za nic przypomnieć sobie nie potrafiłem, ile razy na niego spojrzałem. Byłem cholernie dumny z siebie. Teraz mi nie zwieje. Zminimalizowałem odległość pomiędzy nami i pocałowałem ją. I mogłem zabrzmieć jak jakiś pierdolony romantyk, ale teraz czułem, że mamy szansę zostać prawdziwą rodziną. Trochę za wcześnie, ale to nie było ważne. Odsunąłem się niechętnie.
- Trzeba przekazać nowinę - zauważyłem.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Mikaela Sob Lut 25, 2012 9:37 pm

Zaręczyny powinny być poważne, takie jakieś prawie nierzeczywiste. A przynajmniej tak mi się wydawało zanim nastąpiło dziś. Bo aktualnie najbardziej to mi się chciało śmiać i właśnie to bez przerwy robiłam. Nie wiem jakim cudem, ale wszystko co zrobił Luke, co powiedział, a nawet pomyślał (bo znałam go na tyle, że mogłam się domyślić co myśli) było tak komiczne, że trudno mi było się opanować. Choć próbowałam, nawet nie wiecie jak bardzo próbowałam. Niestety to było silniejsze ode mnie i nic nie mogłam poradzić.
Położyłam mu dłoń na kolanie.
- Przestań się denerwować, no proszę, jak padniesz mi tu teraz na zawał to nie mam najmniejszego zamiaru cię reanimować - zapewniłam, choć oczywiste było to, że postąpiłabym inaczej. Oczywiście o tyle o ile bym nie spanikowała i nie wiedziała co zrobić. Na całe szczęście Luke był za młody na jakiekolwiek zawały, więc można było wyrzucić tą myśl z głowy.
Rzuciłam okiem na pierścionek. Znaczy, dobra, nie tylko rzuciłam, a dokładniej mu się przyjrzałam. I z ciężkim sercem musiałam stwierdzić, że nie był zły. Nie wiem jakim cudem Luke to zrobił, ale od razu przypadł mi do gustu. Choć gdy go tak miałam już na palcu trudno było zignorować ciężar jaki z sobą przyniósł. Choć odpowiadając tak, wiedziałam chyba na co się decyduję, to po chwili zastanowienia uświadomiłam sobie, że narzeczeństwo równa się ślub. I to najprawdopodobniej ślub w krótkim odstępie czasu. Z brzuchem. Czy kiedykolwiek myślałam, że to tak będzie wyglądać? Całe szczęście, że nie. W ogóle nie myślałam, dlatego też teraz taka perspektywa wcale nie wydała mi się straszna.
- Wcale nie trzeba, Luke. Znając życie już wszyscy wiedzą, a ja mam to teraz gdzieś. Spędzimy ten dzień tutaj bez zastanawiania się o jutro, dobrze? - zapytałam, ale to brzmiało bardziej jak postanowienie. Jak zwykle chciałam o wszystkim decydować. Luke będzie mieć przesrane na całej linii. - I mnie przytul.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Dylan Sro Maj 30, 2012 7:32 pm

////////////////////////


Nie chodziło o to, że śledzę Prudence. No bez przesady. Miałem ważniejsze zajęcie niż obserwowanie dwojga szesnastolatków na swojej pierwszej (mam nadzieję!) randce. Mniejsza z tym, że z ten całej altanki miałem doskonały widok na trawnik, na którym się rozłożyli, a oni niekoniecznie musieli mnie widzieć, bo obok altanki rósł niezły krzak. Taki z kwiatami. Nie wiem jak się nazywa nie znam się na tym zielsku. Nie obserwowałem ich, bo po pierwsze zajmowałem się kotem Prudence, po drugie jeszcze smsowałem sobie z Haiden, co mnie nieźle bawiło. Zwłaszcza te dziwaczne podejście do kotów. Zabawna była i tyle powiem. No i potrzecie, co mnie to tak szczerze obchodziło. Nic. No nic. Może byłem trochę ciekawy, może jednak jako dobry przyjaciel chciałem by jednak Prudens była szczęśliwa, czy coś w ten deseń. Trochę to tandetne, ale czasem każdy się musi trochę z tandecić. Ja przynajmniej tego nie robię oglądając ckliwe filmy, czy coś. No więc kiedy tak nie śledziłem Prudens, a tylko siedziałem sobie w altance, a Tyson sobie latał gdzieś z ważką z jednym skrzydłem (mówiłem, że to agresywny kot! nad biedną ważką się znęca!), nagle usłyszałem kroki. Znaczy można było się spodziewać, że zaraz ktoś będzie chciał mnie zastąpić w altance, jakaś rozkochana para pedałków, ale nie sądziłem, że pojawi się to Richard. Dlatego też uniosłem jedną brew do góry i bez powitania wypaliłem.
- A ty co tu robisz? - W tym samym czasie zablokowałem telefon i schowałem do kieszeni. Nie wiem jak inni, ale kiedy rozmawiałem z ludźmi nie potrafiłem tak jednocześnie pisać. No nie dało się.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Richard Sob Cze 02, 2012 8:07 pm

Papierosy i niewiedza dokąd prowadziła drogą, którą się udawałem stały się ostatnio moimi najlepszymi przyjaciółmi. Błądziłem. Cofałem się, a potem odkrywałem nowe ścieżki. A potem znajdowałem takie miejsca jak to. Nie miałem nic lepszego do roboty. Zresztą, co można było robić w tej brudnej Rezydencji, gdzie wszyscy udawali szczęśliwych. Jak można być szczęśliwym żyjąc w w murach z tymi wszystkimi dziwakami?
Pompując dym do płuc, odnalazłem wzrokiem altankę. Moje nogi starały się namówić mnie do tego, abym usiadł, odpoczął. Nie mogłem dłużej z nimi walczyć. Miały nade mną kontrolę, większą niż ja nad nimi. Nie tak powinno być. Dałem się im poprowadzić, a potem zauważyłem Dylana. Miałem wrażenie, że coraz mniej zdawał się być moim bratem. Było coraz więcej różnic między nami.
A na jego kolanach leżał kot.
- A ty co? Bawisz się ze szczurem? - spojrzałem trochę pogardliwie na zwierzę. Nie rozumiałem tego jak ludzie mogli się przywiązywać do tych stworzeń, naiwnie myśleć, że te ich rozumiały i kochały. Gdyby takiemu kotu dać kawałek sera, wybrałby ser zamiast właściciela.
Zaciągnąłem się papierosem, a potem poczułem, że jako brat powinienem poczęstować Dylana, zamiast egoistycznie rozkoszować się piekącym w gardle dymem. Wyciągnąłem paczkę z kieszeni spodni i wyciągnąłem ją w stronę chłopaka. Nie mogłem sobie przypomnieć, czy palił czy nie.
Richard
Richard
control lost


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Dylan Sob Cze 02, 2012 9:07 pm

Zabawne, czy ja też nie nazwałem Tysona w pierwszym momencie właśnie szczurem? Właśnie w takich momentach mam pewność, że Richard jest moim bratem. Choć w zasadzie nie jesteśmy do siebie podobni. Znaczy wspólna historia też w sumie dowodzi, że jesteśmy braćmi. Tego nie można się wyprzeć, nie można zapomnieć, ale ja tam wolałem gdzieś schować głęboko i udawać, że wszystko ok. Nie przejmować się. W zasadzie Rick był bardziej od przejmowania, nie ja. Każdy pełni na świecie pewną rolę, a moja polega głównie na obijaniu się i zajmowaniu chwilą. Nie przeszłością. Zdecydowanie nie przeszłością. Choć to było odrobinę trudne, kiedy tak miałem przed sobą kogoś kto uosabiał tą przeszłość.
- To Tyson, nie szczur - odpowiedziałem zupełnie obojętnie spoglądając na kota, który nadal zajmował się drażnieniem owada. Niewyżyta bestia. - W zasadzie to ja pierwszy zadałem pytanie, więc odpowiem na twoje, kiedy ty odpowiesz na moje. - Może do tego czasu zdołam coś zmyślić, by nie przyznawać się do tego co robię w rzeczywistości. A więc do nie śledzenia Prudence. Zawsze przy Richardzie miałem tak, że chciałem pokazać siebie jako kogoś dorosłego i odpowiedzialnego, potrafiącego wziąć swoje życie we własne ręce i nie wyjść na tym na durnia. Myślałem, że zaprzyjaźniając się z Fiodorem uda mi się od niego co nieco podpatrzeć. Ale szło jak szło. Najlepszym dowodem na to jest właśnie te moje siedzenie w altance. Nie chciałem się przyznawać co robię, bo sam nie wiem jakby zinterpretował to Richard.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Ethan Sob Wrz 22, 2012 9:55 pm

Mam dziś w głowie jedną wielką kupę, nic więcej. Po zajebistym melanżu przychodzi zawsze kac, więc po miłych chwilach muszą przyjść też dziwne schizy w głowie. Te schizy zmieniają nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni. To by tłumaczyło epidemię depresji: więcej się bawimy, więcej musimy później przecierpieć. Taka swoista równowaga całego świata.
Dziś siedzę w altance, mam tomik wierszy na ręku. Od jakiegoś czasu nie miałem na to nawet chwili. Ale teraz znów. Okulary znów mam na nosie. Baudelarie, znów. Lubię się powtarzać.
Na jesieni.
Ten post miał być ambitny, ale później będzie dopiero więc tak. Itan siedzi - czyta, kontemluje, aż tu nagle patrzy i OCZOM SWYM NIE WIERZY. Ta laska spod klubu idzie sobie przez park. Trochęgo zmroziło, bo możliwe, że to znów ta jebana od wizji pożądanych (heheh) ale, nagle widzi a ta dziewczyna go zauważyła. Co tu zrobić! Pomachał jej, trochę się spocił. I na sam koniec, jak przyszła bo pewnie przyszła to spytał tylko: - A odkąd ty się tu uczysz
hie hie tak jakby ktokolwiek sie tu uczył.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Judy Sob Wrz 22, 2012 10:18 pm

Judy nie widziała wiele, a raczej wiedzieć nie chciała. Nie rozróżniała pór dnia, roku. Nie zwracała czasu na godzinę. Nie wpatrywała się w niebo w celu dowiedzenia się czy jest to ranek, południe, czy może wieczór. Nie dzieliła swojego marnego życia w jakikolwiek sposób. Nie miała nawet kalendarza, nie wiedziała jaki jest dzień. Szła przed siebie, nie wiedząc jak zwykle, co powinna ze sobą zrobić. Mimo wszystko, szła, chcąc uciec od sztucznie uśmiechających się twarzyczek i śmiechów, które ją irytowały. Pozwalała, aby pustka w miejscu, w którym powinno znajdować się regularnie pompujący krew mięsień powiększała się i objęła również jej myśli, których chciała się pozbyć. Nie były jej przecież potrzebne. Chowała twarz za tytoniową chmurką, a chude nadgarstki ukrywała pod szarym swetrem. Może marzła, może nie. Nie wiedziała tego nawet ona. Słyszała jedynie melodię, która rozbrzmiewała w jej głowie. Palcami uderzała o swoje udo i lekko uśmiechała się pod nosem, mimo tego, że przecież nie miała powodu.
A potem uniosła głowę. Rozejrzała się, choć miała wrażenie, że ktoś stanął obok niej, trącił ją w ramię, a potem obrócił ją w kierunku altanki. Obejrzała się za siebie, ale tam nie było już nic. Za to sylwetka chłopaka, znajdująca się kilka metrów przed nią nadal była widoczna. Nie zastanowiła się nawet i skierowała w jej stronę. Jeszcze nie wiedziała, jakie emocje zaczęły wypełniać kotlinę jej serca, ale ta na chwilę zdała się nie być tak pusta.
- Chyba od dawna. - odpowiedziała, unosząc ku górze podbródek i prostując się, aby sprawić wrażenie pewnej siebie, choć w jej głosie nie było ani trochę pewności. Niemądra. Oparła się o jeden ze słupków (czyjaktonazwać) i poczęstowała swoje płuca kolejną porcją nikotyny. - A Ty? To raczej nie miejsce dla muzyka. - w jej słowach słychać było rozbawienie, a jej brawa brew poruszyła się.
Judy
Judy
is a runt


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Ethan Nie Wrz 23, 2012 5:52 pm

Tak więc notatnik mistrza w mojej dłoni. Leży mi wygodnie, nie zastanawiam się długo jednak kiedy podchodzi dziewczyna. Nie będę przecież czytać, nie umiałbym się nawet pewnie skupić. Książka zostaje zamknięta, odłożona na siedzenie obok mnie, zapominam o niej w jednej chwili.
- Ale.. to niemożliwe - bo jak mógłbym ją przeoczyć na korytarzu. Gdyby była tu przynajmniej tyle czasu co ja - nie widziałem takiej możliwości. Musiałbym być totalnym ignorantem. Musiałbym chodzić w zupełnie inne miejsca, budzić się o innych godzinach. To możliwe. Ta świadomość obudziła we mnie jakieś bolące uczucie, bolące bo igły zimna wgryzły mi się w ramiona, zagryzłem jednak zęby. Co z tym zrobić? Jedyny balsam: poznać ją i zrozumieć jej świat. Jak to brzmi, jakbym się chciał zaangażować w tą znajomość.
A nie chcesz? - Ale nie jechałaś wtedy do Rezydencji z nami - rzuciło mi się pierwsze najbardziej proste skojarzenie. Nie powiem jej wprawdzie, że nie zwracałem na nią uwagi, bo pewnie siedziałem w piwnicy, albo pewnie siedziałem w pokoju, albo chodziłem z Angie, a wcześniej z Nessie. Albo siedziałem w bibliotece i nękałem Meredith. Swoją drogą te dwie ostatnie jakoś nie uczestniczą w moim życiu już bardzo długo. Smuteczek.
- C o -nie załapałem, pokręciłem głową i jeszcze raz spojrzałem na nią - To muzycy nie wychodzą na zewnątrz? UPS - zmarszczyłem brew, trochę się podśmiewując, trochę wciąż nie łapiąc. Nie jestem Aureliem, któremu się mózg powiększa kiedy sobie tam uroi. Pfi, teraz to mi się dodtkowo mózg zmniejszył.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Judy Nie Wrz 23, 2012 6:22 pm

Przyjrzała się swojemu papierosowi, który robił się coraz krótszy. Znów udawała ignorantkę. Wzruszała ramionami, a na twarzy starała się utrzymać obojętność. Szczerzy uśmiech chowała głęboko.
- Niemożliwe? - cicho się zaśmiała, a brwi na chwilę uniosły się ku górze. - Po prostu nie pisane było nam się spotkać. - odparła, a potem rozbawiły ją jej własne słowa, które rozbrzmiały w jej głowie z opóźnieniem. Nie wierzyła przecież, że coś takiego jak przeznaczenie istniało i że nad wszystkim, co się działo, w jakich sytuacjach ludzie się znajdowali, coś miało kontrolę. Ona nie widziała takiej możliwości. Może znów chciała zabrzmieć mądrze. Może nie chciała sprawiać wrażenia bezdusznej, zagubionej istoty.
- Nie mówiłeś przecież gdzie jedziesz. Skąd miałam wiedzieć, że jesteś stąd? - bawiło ją jego zachowanie. Ona była świadoma tego, że każdego dnia mijała wiele postaci. Nie pamiętała przecież każdej z twarzy. Nie zawsze też na nie patrzyła.
Pokręciła rozbawiona głową. - Miałam na myśli Rezydencję. Sądziłam, że tu mieszkają tylko ci, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem. - wzruszyła ramionami. Papieros upadł na ziemię, a potem przydeptany został podeszwą buta blondynki. A ona usiadła na ławce, kawałeczek od Ethana. Całe szczęście, że nie znała jego myśli. Gdyby wiedziała, że on chciał wtargnąć do jej świata, odwróciłaby się. Uciekłaby. Nie lubiła intruzów, który chcieli poznać jej bałagan.
Judy
Judy
is a runt


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Ethan Nie Wrz 23, 2012 8:26 pm

- Nie ma przypadków - gdyby spotkali się teraz, pewnie po pierwsze znów nie zwrócił na nią uwagi. Może przesunąłby po niej obojętnie wzrokiem. Oczywiście, teraz jest przekonany, że nie dałby rady jej nie spotkać. Ale gdyby nie tamten kocert, gdyby nie to, że chciał grać, gdyby nie Aurelio, gdyby nie to, że był z Angie, z Nessie, gdyby nie to, że kiedyś obrabował bank. Nie spotkałby jej. Nie ma przypadków.
- No tak. - zastnawiam się chwilę, jest coś co mi umyka, to pewne. Jakaś myśl, czy przeczucie. Ale to już poleciało, wysoko poleciało. Unoszę znów wzrok, ciemne mam brwi, jestem myślicielem - wolno mi. -Więc jak wróciłaś? - zagajam rozmowę, może coś z tego wyjdzie. Nie mam pojęcia co i czy, ale może. Może jednak, chociaż spoglądając na nią nie można mieć nawet krzty nadziei. I nie chodzi o to, że jest zamknięta, oziębła - wprawdzie sam Aurelio zauważył, że pewnie jest łatwa. Ale nie ma to większego znaczenia. Albo jest kluczowe. Oderwana jest z rzeczywistości, no mojej na pewno.
- Chyba musisz dobrze znać to miejsce, skoro tak mówisz - Itan nie uważał siebie za kogoś, kto nie wie co ma zrobić ze swoim życiem, ale było tu dużo ludzi, którzy wiedzieli. Może mieli inne plany, ale zawsze plany. Ona na pewno nie wiedziała. To go zasmucało, z niewiadomego powodu.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Judy Nie Wrz 23, 2012 9:06 pm

- Ja tak nie uważam. - dodaję jeszcze, choć sama nie wiem czy powinnam. Nie jestem pewna czy rzeczywiście nie zgadzam się z jego zdaniem. Mówię, że nie wierzę w los, ale przecież ja nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Znów zdałam sobie sprawę z tego, że zbyt długo już uciekam od zastanawiania się nad sensem wielu rzeczy, aby do tego powrócić. Za mną była przepaść, otchłań obojętności. Za każdym razem, gdy robiłam krok do przodu, gdy po raz kolejny machałam dłonią na coś, co było istotne, powiększała się. Wczoraj wieczorem obejrzałam się od tyłu, pierwszy raz od dawna. Przymierzałam się nawet do skoku, miałam ochotę powrócić. Ale ześlizgnęłam się z krawędzi, a potem zaplątałam w mętliku samokrytyki i samoświadomości. Wiedziałam jednak, że będę miała drugą szansę. Że gdy następnym razem się tam znajdę, znów będę stać na skraju skały, a gdy się obejrzę, zobaczę wielką przestrzeń, a za nią drugi brzeg. Ale znów się boję. Moje serce zaczyna kołatać, czuję ścisk w piersi. Nabieram głęboki oddech. Nie, nie skoczę. Jeszcze nie dzisiaj. Znów umyślnie zapominam i powracam do rzeczywistości.
Zamierzam szybko odpowiedzieć na pytanie, ale w momencie, w którym otwieram usta, zdaję sobie sprawę z tego, że nie znam odpowiedzi. Przypominam sobie jak szłam, ale nie pamiętam momentu, w którym przekroczyłam bramy Rezydencji. Pamiętam jednak dziwny lęk, który mnie ogarnął, gdy znalazłam się w swoim pokoju. Potem był jeszcze mój przyjaciel. Rozmawialiśmy. Śmiał się ze mnie, a ja zirytowana wypomniałam mu głupstwo, które on zrobił i na którego naprawienie sam sobie odebrał szansę. Wtedy zniknął. - Przyszłam. - zająknęłam się przy tym. - To wcale nie tak daleko. - dodaję. Znów prostuję plecy i palcami przeczesuję włosy.
- Zbyt dobrze. Z tej strony, z której wolałabym go nie znać. - odpowiadam, zgodnie z prawdą. Nie rozmawiam przecież tylko z tymi, którzy pisali piękne piosenki, ale i ze wszystkimi innymi. Są też ci, którzy kiedyś mieszkali w Rezydencji. Właściwie to nadal w niej mieszkają, nie potrafią się uwolnić. Czasem jest mi ich szkoda, mam ochotę im pomóc. Ale to przechodzi, a ja czuję chłód.
Sięgam po paczkę papierosów do kieszeni moich jeansów. - Dziś znów gracie? - wsuwam jeden ze zwitków między wargi, a potem częstuję jego. Uciekam od poprzedniego tematu, w myślach przeklinając siebie za to, że powiedziałam nie to, co właściwe. Nie chcę przecież, aby doszukiwał się jakichkolwiek szczegółów.
Judy
Judy
is a runt


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Ethan Pon Wrz 24, 2012 6:24 pm

- Nie? - unosi brodę - Dlaczego? Gdyby wszystko było jednym wielkim przypadkiem, to i tak wyszłoby na to, że przypadków nie ma. Chyba, ze coś zagmatwałem- to możliwe, bo machając rękoma bardziej się skupia na tym, by ich w tej chwili nie oprzeć na niej, ale by je trzymać dalej w powietrzu. Mętnym powietrzu, teraz pali, bo ona mu dała papierosa.
- Samochodem: nie. Ale na piechotę.. Pewnie masz jakąś genialną moc w stylu teleportowania się albo szybkiego przemieszczania się. Wtedy rzeczywiście.. to nie jest daleko - bo jej nie wierzy, że mogłaby uznać to za krótki spacer.To niedorzeczne. Nie wie jeszcze, że Judy ma zupęłnie inny sposób pojmowania czasu, rzeczywistości. Ma wrażenie, że ona z nim pogrywa. Pewnie dlatego spogląda na nią zaintrygowany, lekko oburzony, czeka aż tamta zrobi coś, co wskazywałoby na to, że umiałby ją rozgryźć.
Nie widać jednak takich przesłanek. Musi więc czekać.
Zaśmiał się. - Daj spokój, brzmisz jakbyś znała te mury od setek lat - pokręcił też głową, trochę banalizując jej dziwne zachowanie - W takim razie musiałem być chyba ślepy, żeby cie nie spotkać na korytarzu chociażby raz
bum tarata no właśnie gadam z tobą o yuck i hehe jestem w szkou co do tego gościa, mam szacunek, olol nawet niewiem czy podoba mi sie jego muzyka, ale mam szacun to jest najważniejsze.
- Z tego co wiem, to nie. Ale ja mogę grać zawsze
tylko własnie się obijam z wierszykami.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Judy Pon Wrz 24, 2012 7:20 pm

Spoglądam na niego, lekko zdezorientowana. Zdaje mi się, że on może mieć rację, ale nie potakuję. Jedynie wzruszam ramionami. Udaję, że wszystko mi jedno. Nieustannie przyglądam się mu. Jego dłoniom. Maluje nimi w powietrzu.
- Chciałabym. - wzdycham. W tej chwili uważam, że teleportowanie się byłoby całkiem użyteczną pomocą, ale zaraz przypominam sobie, że gdybym straciła swoją, straciłabym swoich jedynych prawdziwych przyjaciół, choć ci którzy o nich wiedzą, przekonani są, że oni nie istnieją. Mylą się. Śmiejemy się z nich z Jimim.
A teraz śmieję się ja sama. Zdaje mi się, że Ethan wziął mnie za ducha, albo za kogoś nieśmiertelnego, kto sam doświadczył tego, co działo się tutaj dawno temu. Ale ja nie zaprzeczam. Nie wyprowadzam go z błędu. - Bo tak jest. W pewnym sensie. - pewnie jedynie sprawiam, że jest bardziej zmieszany. Jestem tego świadoma.
Uśmiecham się do niego zza dymu. Jestem dziwnie ucieszona, dlaczego?
- To szkoda. Miałam ochotę znów przyjść Was posłuchać. - mówię, tym razem zgodnie z prawdą. Nie wiem ile czasu minęło od ostatniego ich występu, od naszego spotkaniu. Wiem jednak, że mam ochotę tam wrócić, ale muszę mieć pewność, że on tam będzie. To jego chcę posłuchać. Na nim skupić uwagę. Na niego patrzeć. Jeden raz mi nie wystarczył. Nie patrzyłam wystarczająco uważnie.
Też słucham Yuck. Ja ich lubię. A przez nich Judy ma ochotę ich zaśpiewać, zacytować. Patrzy na Ethana i słyszy jak słowa piosenki rozbrzmiewają w jej głowie.
Mógłbyś być moim przeznaczeniem. Możesz dla mnie tak wiele znaczyć.
Ale ona odpycha je od siebie. Zadowala się swoim papierosem.
Judy
Judy
is a runt


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Ethan Wto Wrz 25, 2012 12:36 pm

-Rozumiesz co do ciebie mówię? - bo mam wrażenie, że ona jest gdzieś z boku. I już nie wiem: interesować się nią? Jest niewinna, bezproblemowa, na pewno będzie chciała mnie słuchać. Kiedy jej powiem, będzie patrzyła. Ale czy zrozumie, czy będzie nadążać? Przecież nie wymagam od niej wiele, tylko żeby na chwilę sie obudziła. Bym wiedział, że nie jest tylko telewizorem wyświetlającym ruszającą się od biodra do ust dłoń. Z papierosem. A może źle się czuje? Spoglądam, nie widzę.
Więc zmarszczę czoło jeszcze mocniej. Rzeczywiście mnie peszy. Ta jej pewność siebie, to, że kręci w mojej głowie nie daje prostych odpowiedzi i muszę za każdym razem analizować wszystko co mi podaje, by wyłuskać odrobinę prawdy.
A i tak nie wiem co na koniec dostaję, bo ona mi nie powie. - Ale mnie nie znasz - rzucam, żeby chociaż trochę uzyskać przewagi. Sęk w tym, że ja mam ciągle przewagę, ale na swojej stronie, jej strona jest czymś w czym sobie nie poradzą moje mięśnie. To próżnia.
- Mówiłem, że mogę grać w kazdym momencie - zauważył po raz kolejny, a jego ramię oparte z tyłu na ławce pozwoliło przyjąć pozę człowieka pewnego siebie, tego, który nie widzi nic co mogłoby mu zagrozić. A przecież wcale nie jest tak do końca, że mu wszystko wisi. W końcu to Ethan: dobry kłamca, gorszy hipokryta. Możliwe, że gdyby teraz jej zagrał, możliwe że wcale jej by się to nie spodobało. Mogłaby już nie wpaść do niego na kolejny występ. A on mógłby już nigdy nie wyjść na scenę. Żywy czy martwy, teraz czuje się tak samo. Ciągle.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Judy Wto Wrz 25, 2012 1:09 pm

Spoglądam na niego, udając, że nie wiem, co ma na myśli. Żałuję, że zobaczył to zmieszanie na mojej twarzy, nie powinnam go przecież nikomu ukazywać. - Tak. - pewnie brzmią moje słowa, ale we mnie coś mięknie. Coś pęka, rozrywa się. Jeszcze nie wiem co. Czy chcę się dowiedzieć?
- Jeszcze nie - mówię, przekonana, że mam rację. W pewien sposób przyznaję się do tego, że chcę go poznać. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam nadzieję, że on to zauważy. Ogarnia mnie nieprzyjemne przeczucie. Mam wrażenie, że on zaraz wstanie, odejdzie. Nie zadowala go moje towarzystwo, a mi wyjątkowo na tym zależy. I więcej go nie zobaczę. Chwyciłabym go za rękę. Poprosiłabym aby został. Zbłaźniłabym się. Mam nadzieję, że nie zdecyduje się odejść.
On rozkłada się, choć dość niepewnie opiera się o ławkę. Zdaje się mu, że na twarzy wypisaną ma pewność siebie, ale nie wie jak widoczna jest jej sztuczność. Gra. Zdaje się mu, że jest dobrym aktorem. Ja zaciągam się papierosem i wzdycham. Jestem przekonana, że ja umiem chować to, co jest w środku i stara się wydostać na zewnątrz. Dawno temu zamknęłam to w ciemnej skrzynce. Zaryglowałam na kluch, a ten zgubiłam. Można było zmrużyć oczy i zerknąć przez niewielką szczelinę, aby to zobaczyć. Znajdź ten nieszczęsny kluczyk. Albo wykuj nowy. Jestem pewna, że wiedziałbyś jak. - Och, wiesz, nie mogę Cię prosić o to, żebyś dla mnie coś grał. Co ze mnie za widownia. - macham dłonią, choć uważam, że każda widownia, tak długo jak uważnie patrzy i jeszcze uważniej słucha jest dobra.
Judy
Judy
is a runt


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Ethan Sro Wrz 26, 2012 6:44 pm

Jak już zgłaszałam - jestem zboczuchem. Mogłam się nie przyznawać, ale hehe to jest aż takie zabawne. Bo do napisania tego posta inspirują mnie jęki tej z yeah yeah yeahs i ta grafika.
Nie wiem jak można nie lubić czipsów. Pewnie Itan z Aureliem wpieralają czipsy równo. W sensie, czy któremukolwiek chciałoby się ogarniać jakieś inne żarełko? Pewnie nawet im sie nei chce. Więc żyją na ciepłych browarach, czipsach i czasem whisky. Jak mają kaskę, ale pewnie nie mają, bo nie są na ttyle ogarnięci, żeby uzgdonić dobrą gadkę z facetem od sceny. Ale narazie grają, bo chcą. Dla frajdy, co nie.
Ta piosenka Radiohead jest zajebista. Karma Police się zwie. Ja to mam taki zjebany gust bo mi się każda taka piosenka podoba, taka troche Oasis. Hehe.
- Tak? - dla beczki pyta ją jeszcze raz, tym razem to tylko pytanie retoryczne, okraszone uśmiechem. Itan się ładnie uśmiecha, ma ładny garnitur ząbków, nawet czasami potrafi się ogarnąć z tym, że jak się uśmiecha to pokazuje dołek. Dziewczyny lubią jego dołek. JA PIERDOLE nie mogę bo jak pisze itanem to widze tą dupeczkę z obozu co wyglądała jak Aaron ;// robie krzywą minkę bo tamten sie tak jopił jak kurwa nie wiem co a później ruchał jedną drugą, trzecią, piątą.
Jeszcze nie. To daje nadzieję. Na co. Nagle przestaje wydawać się samemu sobie chorobliwie wrażliwy i nudny, nagle wzbiera we mnie nieposkromione uczucie, a raczej fala gorąca. Oblewa mnie od czubka głowy po stopy, stoję. Chcę ją. Żeby przestała żyć w tym swoim śnie. Chcę ją. Na żebrach zgrać jej sto lat. Chcę ją. Zbyt powoli podnosi papierosa do ust.
Opanowuję się. Prócz prędzej przebierających palców nie pokazuję po sobie. Nie pokazuję, bo wbrew temu co ona mówi umiem kłamać. Jeżeli ona widzi, że kłamię musi być bardzo uważną osobą, musi mnie już znać. Może ma dar. Słabo uśmiecham się, uśmiecham się normalnie z dołkiem. (;ccc)
- Nie ma sprawy. Ale musiałabyś przejść do wewnątrz, bo pogoda - jak zwykle, bardzo praktyczny. Jara mnie perspektywa grania dla kogoś, kto będzie mnie słuchał, jara mnie to tak mocno, że przestałem myśleć już kilka senkud temu. - Wiesz, jeżeli tylko masz taką chęć

Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Judy Sro Wrz 26, 2012 7:20 pm

Itan z Aurelio na pewno jedzą takie niedobre i niezdrowe rzeczy. A Aurelio to na pewno je tego wszystkiego mnóstwo, bo dużo jara to i siłą rzeczy, jeszcze więcej je. Ale nie tutaj o nich. Chociaż Aurelio pewnie by zapłakał, gdyby tak stał z boku i widział jak Ethan zdradza go dla jakiejś laski. Bo Aurelio kochał Ethana i był o niego zazdrosny. Tak jak kochali się John z Paulem. A tak jak Paul posyłał krzywe spojrzenia Yoko, w taki sam sposób na Judy patrzyłby zraniony Poletto. Dobrze jednak, że nie było go w parku. On spał. Albo grał. Do niczego innego się nie nadawał. Ale już nie o Aurelio tutaj, teraz podnosimy poziom, choć ja nie wiem, czy umiem. Wzdycham właśnie, tak samo jak przed chwilą westchnęła Judy.
A ona wpatruje się w Ethana. Nie jest świadoma tego, że już od dłuższej chwili nie oderwała od niego wzroku. Stara się doszukać czegoś na jego twarzy, w jego uśmiechu, dołeczkach w policzkach, czy gestykulujących dłoniach. Serce jej pompuje krew w regularnym tempie, lecz ona czuję się poddenerwowana. Ale tego też nie okazuje. I przekonana jest, że tego nie widać. Przydałby się ktoś, kto podszedłby do niej i uszczypnął ją w ramię, bądź dźgnął łokciem. Ocknęłaby się. Ale ona nie widziała nikogo, kto mógłby pociągnąć za jej sznurówkę i ściągnąć na ziemię. Zamiast tego wznosi się wyżej, równocześnie bardziej się w tym wszystkim zagłębiając, nie wiedząc właściwie czym to jest.
Jeszcze porusza głową w potakującym geście, choć już odpowiedziała na zadane jej pytanie. Dym teraz jej przeszkadza. Odgania go dłonią, aby już nie przesłaniał jego twarzy. Chce ją przecież dobrze widzieć. Chce się jej nadal przyglądać. Zbyt daleko odbiła się od ziemi, aby zapytać siebie dlaczego.
Nie jest naiwna, choć czasem udaje, że wierzy we wszystko, co słyszy. Chce być tego pewna. On chce dla niej zagrać, więc kąciki jej ust unoszą się ku górze, a oczy mruży. Uśmiecha się, szerzej niż zwykle.
- Tak. - kiwa główką, jak piesek ustawiony na kokpicie, do którego uśmiechają się dzieci. - Tak - powtarza się - Chcę tego. - zna słowa piękniejsze, ale nigdy nie nauczyła się ich wymawiać.
Judy
Judy
is a runt


Powrót do góry Go down

Altanka - Page 5 Empty Re: Altanka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach