Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Salonik z balkonem

+14
Maurycy
Gerda
Meredith
Misty
Heidi
Konstanty
Zoja
Yael
Will
Chupa
Lemon
Venus
Maureen
Mistrz Gry
18 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Heidi Sob Cze 11, 2011 8:57 pm

/ łazienka

No i nie potrafiłam go znaleźć. Za chuja. Pytałam się chyba o niego z milion osób, ale nikt gościa nie kojarzył i coraz bardziej nabierałam przekonania, że Eliska mnie w konia zrobiła. Ale kotek? Ona by tak nie potrafiła. Ona mnie kochała, ja kochałam ją, byłyśmy takimi kochankami. A kochanków się nie okłamuje, bo przestają być oni kochankami, a przed nimi ma się kolejnych kochanków. Czyli musiała mówić prawdę. Widocznie jej prawda nie była jednak prawdą, o której wiedzieli wszyscy. Była jakąś nieliczną. A ja tak pragnęłam poznać księcia. Byłam stworzona do ich poznawania. Znaczy nie wiedziałam jaki byłby ciąg dalszy tej historii, ale póki jestem w takiej formie musiałam korzystać z życia. I go spróbować sprowadzić na bardzo złą drogę.
Wyszłam na balkon nadal o nim rozmyślając i zastanawiając się w jakim jest wieku, jakiej karnacji, czy blondyn, czy brunet. W sumie mógłby być nawet czarny. Czarni mają wielkie stopy. Ale skoro to europejski książę nie miałam na co liczyć w tej sprawie. Podeszłam do barierki i oparłam się o nią łokciami.
- Romeo, gdzie jest mój Romeo? - westchnęłam i zachichotałam przypominając sobie, że właśnie tak księciunio kazał się nazywać. Właśnie dla tej dramaturgii postanowiłam się pojawić na balkonie, a potem dalej szukać. W końcu kiedyś go znajdę. Tylko teraz przerwa. Na szluga.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Go?? Sob Cze 11, 2011 9:49 pm

[spiżarnia]

Śmiech.
- Bliżej niż myślisz. - niski, lekko chrypiący głos o zadziornej nucie. Dzięki informacjom zdobytym od tych mutantów najpierw znalazłem się na dworze. Nawet drogi wyjaśnić nie potrafią. Ale czemu nie wykorzystać takiej okazji? Przyczaiłem się pod balkonem, który wyglądał na solidny i miał takie coś, po czym można było się wspiąć. Nie byłem pewien, czy moja księżniczka przypadkiem już sobie nie poszła, ale westchnienie niewidocznej z mojego ukrycia dziewczyny upewniło mnie, że jestem w dobrym miejscu. Umiem się wspinać. Udowodniłem to właśnie teraz - już po chwili przełaziłem przez barierkę, uśmiechając się zawadiacko.
- Witaj księżniczko. - poszerzyłem uśmiech, otwarcie lustując wzrokiem sylwetkę blondynki, od góry do dołu, ze szczególnym uwzględnieniem strategicznych miejsc. Wynik obserwacji mi się spodobał. Nawet bardzo. Wróciłem wzrokiem do jej twarzy, nie kryjąc swojego zainteresowania. Była odrobinę starsza. Ale ja jestem dojrzały jak na swój wiek i dl tego prawnie dorosły. Lubię starsze. Szczególnie, jeżeli wyglądają jak ta tutaj. Ponętnie, uroczo, wyzywająco. Miała w sobie coś przyciągającego. Nie musiała używać daru. Przynajmniej na tym etapie.
- Więc co mogę dla ciebie zrobić? - podszedłem parę kroków bliżej, nie wiedząc na czym skupić wzrok. Czy na jej oczach, zmysłowych ustach, a może biuście, czy jednak nogach? Trudny wybór. Na wszelki wypadek nie rezygnowałem z niczego. Bez problemu mogła odczytać moje zamiary w błyszczących oczach i bezczelnym uśmiechu, ale wyglądała na osobę, z którą ktoś taki jak ja pewnie się dogada. Co do tego nie miałem wątpliwości.
- Ty mnie znasz, a ja ciebie nie. - ton głosu wskazywał, że chcę ją poznać i to bardzo. No bo ona wiedziała jak mam na imię, a ja jej nie znałem. Choć, czymże jest imię? Durna książka. W gruncie rzeczy zawsze przy niej zasypiałem - była całkowicie bezsensowna i nieżyciowa. Rozwleczona. I tylko gadali. Dziękuję serdecznie za takie coś. Podszedłem parę kroków bliżej, bez zbędnych ceregieli kładąc dłonie na biodrach blondynki i przyciągnąłem ją do siebie. Niezbyt delikatnie. Książęta całują świetnie, bo potrafią nawet wybudzić z wiecznego snu. Szczególnie wieczorem, gdy mają prawie siedemnaście lat, są mną, i sprawdza to tak fajna dziewczyna.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Heidi Sob Cze 11, 2011 10:13 pm

No patrzcie moi państwo, więc to nie była wcale ściema, choć zaczynała wątpić w to co wierzyłam. Już planowałam nawet jak bardzo oberwie się kotkowi i co będzie musiała uczynić by mi wybaczyć, a mówię wam, plany były naprawdę wielkie i nie wiem czy przeżyła w jednym kawałku to wszystko. Raczej wątpię. Na całe szczęście nie musiałam dłużej planować moich makabrycznych zamiarów. Bo pojawił się on. Nie miałam pojęcia, czy z dołu usłyszał moje dziwne pytanie wyjętej z książki, której nawet nie czytałam, filmu również nie oglądałam, bo przyznajcie: cholernie nudny i gdyby nie Dicaprio nie byłoby na co popatrzeć. Tak więc żeby być już całkiem szczerą: tamten wers znałam po prostu od Heidi, a na ile był prawdziwy to już nie wiedziałam. W każdym razie paliłam sobie z dobre pół minuty zanim zauważyłam jak ktoś się próbuje wspiąć tutaj. Z dołu. Z ogrodu. Pojebało? Sama nie wiem, ale to było zajebiście zabawne. I pewnie romantyczne, ale ja tam tego nie dostrzegałam.
- Romeo? - zapytałam jeszcze raz prostując się i stając do niego frontową częścią. Co za pierdolone szczęście! Heidi zawsze uważała się za pokrzywdzoną przez los i nie dostrzegała jakie szczęście czasem się jej przytrafiało. Ja natomiast zawsze szukałam szczęścia i nie przywykłam do tego, że samo mi się pcha przed nos. To było naprawdę niewiarygodne, ale nie zamierzałam narzekać. - No proszę, co za zaszczyt mnie pierdolną! Ops - zakryłam ręką usta. - Tak się chyba nie wyraża przy księciu, bo chyba jesteś nim? Czy się mylę? - musiałam się upewnić, bo nawet ja miałam jakiejś zasady. Jeżeli chłopak wchodzący mi w drogę wyglądał na młodszego i nie był wystarczająco interesujący, to niestety nie zwracałam na niego uwagi. Nie byłam jakiś pedofilem i gdy dzieciaki mnie zaczepiały z wyraźną chęcią tego tego, potrafiłam się powstrzymać. Ale przy księciu? Nie sądzę by takie kuszące ciacho nie obeszło się bez bonusu. - Mi możesz mówić, jeśli tylko sobie tego życzysz, jakkolwiek tylko zechcesz. Nawet Julia, czemu nie? - odpowiedziałam zaskoczona tym jak szybko można było rozgryźć jego zamiary, które nie powiem... Podobały mi się wyjątkowo. - Nic nie musisz robić, czy ja wyglądam na wymagającą dziewczynę? Nie odpowiadaj - przyłożyłam palec do jego ust. Na samym początku nawet nie zamierzałam używać swojego talentu, a gdzie tam. Po pierwsze na razie nie był potrzebny i nie wiadomo czy w ogóle dziś będzie. No chyba, że nie będę w stanie się opanować. A po drugie, czy nie zasługiwałam od czasu do czasu na rozmowę z jakimś chłopcem? Dlatego ten palec przy jego ustach nie tylko miał zapobiec odpowiedzi, lecz i ewentualnym zbyt szybkim potoczeniem się akcji. - Co sprowadza, a raczej jaki talent sprowadza, tak wielką osobistość w nasze skromne progi?
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Go?? Sob Cze 11, 2011 10:45 pm

Ha, gdyby takiego słownictwa użyła przy moim arcyszanownym i nadmuchanym przez swe ego starszym bracie, musiałaby go przepraszać najmniej tydzień. Chociaż, on nigdy nie interesował się dziewczynami. A szczególnie takimi. Głównie od czasu, gdy raz się stłukliśmy do tego stopnia, że stał się bezpłodny. Oprócz nas nikt tego nie wie, nawet ojciec. Pasuje mi to. Nie chcę byś tym rządzącym księciem. Aleee, jak już dają to biorę. A potem przejmę władzę nad światem. Nikt nie mówił, że syn władcy zawsze musi być normalny.
- Oczywiście, że jestem księciem. - potwierdziłem, urażony jej wątpliwościami. Przecież jestem tak książęcy, że hej i ojej! Zraniła moje uczucia, porównując mnie do tego plebsu, z całym szacunkiem dla niej. I kij z tym, że sam niekiedy od tego uciekałem - chociaż wbrew pozorom bez względu na wszystko wolałem nazywać się Romeo niż Hans. Nawet gdybym był nieksięciem, zmieniłbym tak durne imię. Romeo jest takie... międzynarodowe. A Hans i tak wszystkim kojarzy się z Niemcami, bo większość nawet nie ma pojęcia, gdzie leży Liechtenstein. Aż do czasu, gdy pznają księciunia, to nagle wszystko wiedzą. I dowiaduję się, że pochodzę z kraju nad Bałtykiem, albo z włoskiej wyspy. To jest chore.
- Przy mnie żadna trawka nie jest ci potrzebna, kotku. - wyjaśniłem. - Tylko ktoś musi znaleźć do tego włącznik. Tylko kto? - posłałem jej niewinne spojrzenie. Ej, ona dziwna jest! Nawet jej palec był fajny, kiedy dotykał moich ust i przeszkadzał mi przetestować mój wpływ na dziewczynę. Która Julką z pewnością nie była, ale z braku innych danych niech już będzie nią, jak chce. Mi to tam różnicy nie robi, bo nią nie jest, ale cóż. Nieco rozchyliłem usta. Ja wiem, to chore sprawdzać, jak smakuje jej palec, ale ona mnie cholernie fascynowała.
- A ty co tu robisz? Masz rentgen w oczach i widzisz, co mam pod ubraniem? - roześmiałem się. Łazi za mną ten wzrok i łazi. Chciałbym mieć taki dar, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, a jakby nie patrzeć, mój dar jest całkiem spoko.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Heidi Nie Cze 12, 2011 12:34 am

Coś czułam, że zraniłam go tym swoim pytanie, ale mnie to jakoś obeszło. Bo teraz byłam zajęta czymś zupełnie innym. Takim jak obserwowanie z bliska tego co dokładnie Romeo ma do zaoferowania oprócz swojego tytułu i bogactwa. Choć te dwa ostatnie wynagradzałoby nawet to gdyby był garbatym, wyłysiałym i szczerbatym facetem, który nie mógłby przestać się ślinić i seplenić. Całe szczęście, że daleko mu było do takiego obrazu, ba stanowił wręcz przeciwieństwo tego co przed chwila opisałam. Był odrobinę wyższy ode mnie, ale przecież z takim wiekiem (bo nie dawałam mu więcej niż siedemnaście) miał jeszcze spore szanse na parę dodatkowych centymetrów. Takie serio szanse. Jego blond włoski były na swój sposób urocze, błękitne oczęta również. A ten zadziorny, królewski uśmieszek dopełniał idealny obraz jego osoby, tak że chciało się na niego patrzeć.
- Jak w ogóle raczyłam się o to zapytać - westchnęłam odrywając swoją dłoń od niego i odgarniając swoje włosy. Odsunęłam się od Romea i oparłam swobodnie o barierkę swoim tyłkiem. Akurat w tym byłam podobna do Heidi, nigdy nie widziałam niebezpieczeństw i nawet nie pomyślałam sobie, że barierka jest stara i mogłaby tak całkiem przypadkiem się połamać. Albo Romeo wcale nie okazałby się Romeem, a jakimś psycholem gwałcącym kozy i wyjadającym ludziom wnętrzności. A taki smakowite kąski jak ja spadające z balkonu to tylko wielki rarytas. Nie widziałam tego wszystkiego. Widziałam jedynie księcia, z którym wiązałam pewne nadzieje. - Nigdy nie zajmowałam się poszukiwaniami, ale jestem gotowa na wszystko. Więc jak myślisz, od czego najlepiej byłoby je zacząć? Jakaś mała sugestia na start? - zapytałam choć przecież wcale jej nie potrzebowałam, doskonale wiedziałam jaka droga wiedzie do... jak to on określił? Włącznika. Dosyć dziwnie i jakoś nie miałam pewności czy chodzi mu o to co mi chodzi. Zawsze jednak warto zaryzykować. Choć jego kolejna wypowiedź odrobinę mnie zbiła z tropu i zaniepokoiła. Choć nie, nie zaniepokoiła. Zaniepokoić to mogła Heidi, która nie cierpiała takich tekstów, bo czuła się wtedy strasznie niezręcznie. Pewnie nie mogłaby znieść myśli, że ktokolwiek mógłby bez jej zgody obejrzeć ją nagą. Pierdolona cnotka. - Nie, nie mam rentgena - zaśmiałam się uroczo. - Ale nie powiem ci co potrafię, bo to jest taka moja słodka tajemnica. Jak zasłużysz to się dowiesz. - A jak się dowiesz to najpewniej chwilę później zapomnisz. Jak ja to kocham!
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Go?? Nie Cze 12, 2011 4:51 am

No właśnie, jak mogła? Chyba sobie napiszę markerem na czole: KSIĄŻĘ, albo sobie zrobię naszywkę z koroną. Co wcale nie oznacza, że ja umiem szyć i szyję. To babskie, okej? Przyszywanie naszywek to NIE SZYCIE. Wyszywanie na serwetce jednego przekleństwa w siedmiu językach też. Serio, nawet nie rozumiem jak mogłaby mieć przez sekundę wątpliwości co do jego pochodzenia. Czy naprawdę nie wyglądam dostatecznie książęco? Zacznę nosić te durne stroje, to od razu będzie wiadome. Nie, nie byłbym w stanie założyć czegoś takiego, bleee. Przynajmniej działam z zaskoczenia, incognito (eee, jako nie ja).
- Od mojego pokoju. - zaryzykowałem, opierając palec na dużych okularach i zsuwając je minimalnie z nosa, by mogła sobie obejrzeć w kolorze moje oczęta, a ja ją. Zresztą, ten wzrok działał. Na ogół. Taki ani to słodki, ani drapnieżny, ani pewny siebie. Taki mix jak w Plusie. Jenyyy, jaki ja jestem bezpośredni. Ten typ tak ma, dzieciaczki. No bo jeżeli widzę miłą koleżankę, to czemu mam owijać w bawełnę? Nie wyglądała na taką, która by tego potrzebowała, jak te nibycnotki niezdecydowane, które trzeba było drążyć krok o kroczku. Zwykle się udawało, taki mistrzunio ze mnie. Tym darem to mnie zaciekawiła. Ale ja nie wypytuję - sama mi powie, pewnego dnia. Bo tak coś czuję, że może ta znajomość będzie nawet odrobinę dłuższa. Niż bywają takie znajomości, niestety. Ja tam uważam, że jak się znajdzie dwójka odpowiednich ludzi to zajęci będą mieli odpowiednio długo i odpowiednio często. O ile łapiecie, o co chodzi księciuniowi. Stałem i gapiłem się na nią - trzeba przyznać, że w jej ruchach i sposobie oparcia się o barierkę widziałem pewną grację i drapieżności. Cholercia, w sumie nie wiedziałem, które z nas będzie ofiarą, a które drapieżnikiem, ale zabawa zapowiadała się przednia (znaczy fajna). Rzuciłbym się na nią od razu, ale primo (raz), balkon to taka strefa pół-na-dworze, czyli jak dla mnie zbyt na oczach ludzi, których niby nie ma, a jednak są - jak w Amazonii, kurka. Secundo (dwa), chcialem sprawdzić mój pokój. Terio (trzy), ta gierka nie była najgorsza. Tak czy inaczej, jak widać żaden z argumentów nie angażował złożoności mojego umysłu czy rozsądku, który paplał coś o chybotliwej dość barierce, a ja to swoim zwyczajem ignorowałem. No problemo.
W sumie teraz gadał coś jeszcze o tym, jak to ludzie wykorzystują innych do swoich niecnych celów (ja wykorzystuję, ale to nic niecnego, serio), coś tam było o poszanowaniu korony i członka rodziny książęcej, że wcale tej nibyJulki nie znam (nic nowego, przecież o to chodzi, żeby ją poznać) i że jestem nadętym byczkiem, co w sumie też już bywało, całkiem często. Opinię mojego rozsądku mam głęboko gdzieś, w przeciwieństwie do instynktu. Tego gościa szanuję i chodzimy razem na soczek bezalkoholowy. Piwa bezalkoholowego bym nie tknął, to takie babskie - bo to właściwie przecież bez sensu jest. Jak cała moja egzystencja (życie). Ale spoko luuuuz.
Czekałem teraz sobie, aż się dziewczę zdecyduje wreszcie, porzuci ten balkon i uda się ze mną do pokoju. Głupio byłoby, gdybym po drodze się zgubił, ale wierzyłem w swój zmysł orientacji i to, że jak już odnajdę piętro chłopaków, to starczy. Ktoś mi to tłumaczył, zasadniczo to słuchałem jednym uchem, ale kij z tym.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Heidi Nie Cze 12, 2011 10:07 am

Jednak nie wystarczało mi same opieranie się o barierkę, to było za mało efektowne i ryzykowne. A ja lubiłam żyć na krawędzi, cokolwiek to oznaczało, bo chyba nie chodziło o to, że aktualnie mieszkam na jakiejś krawędzi świata i nie wiadomo, czy za tamtą górą co stąd widać nie ma wielkiej przepaści prowadzącej do jakiejś części żółwia, który trzyma na swojej skorupie całą masę ziemską. Nie żebym w to wierzyła, ale wielki żółw wydawał się o wiele ciekawszym rozwiązaniem niż te całe planety, galaktyki i wszechświaty. W każdym razie skoro już mowa o krawędzi to postanowiłam się wspiąć tyłkiem na barierkę. Niestety w tej pozycji raczej nie szło założyć nogi na nogę, a jedynie siedzieć w rozkroku. Nie mówię, że mi nie odpowiadało świecenie majtkami, tyle że ja wcale nie wiedziałam jakie majtki dziś postanowiła założyć Heidi. Czułam, że na pewno nie są to stringi. A chuj, jakoś nie mogłam się tym przejmować gdy właśnie miałam okazję poznać najprawdziwszego księcia.
- Pokoju? No proszę, myślałam, że ci chociaż jakąś komnatę tu przyznają. Ciekawa jestem czy ta klitka odpowiada twoim standardom - prychnęłam. Jakoś nie wyobrażałam sobie jak jakikolwiek książę mógłby mieszkać w takim miejscu. Gdybym ja miała takich starych jak on kazałabym wybudować na terenie rezydencji swój własny prywatny pałacyk. Niestety moja matka nigdy za bardzo nie przejmowała się moim losem. Znaczy losem Heidi, ja tam nie znałam tej kurwy. Żadna strata, chyba. Chociaż byłam pewna, że mnie by bardziej polubiła niż jebaną cnotkę. Jej nie dało się lubić. A propo niej, ciekawe czy ona byłaby zadowolona ze spotkania z takim osobnikiem. Pewnie posrałaby się z przejęcia. Ha! We wszystkim jestem od niej lepsza. - A ty książę? Co sprawiło, że jesteś jeszcze bardziej niezwykły niż jesteś? Co w sobie masz oprócz tej błękitnej krwi? - zapytałam. Oglądałam sobie kiedyś jakiś film, w którym mordowali siedmiu książąt i za każdym razem gdy podcinali im gardło na serio leciała błękitna krew. Potem już miałam niezłe wątpliwości czy tak nie jest aby naprawdę. Niestety zdrowy rozsądek wziął swoje i porzuciłam te myśli. Choć nie powiem, że z chęcią bym to sprawdziła.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Go?? Nie Cze 12, 2011 10:39 am

Co jak co, ale książę, nawet jeżeli chodzi o mnie, to nadal książę. I jest parę zasad, które bądź co bądź wryto mi siłą w pamięć. Szkoda tylko, że pominięto parę luk. Ale cóż, nie przewidzieli, że będę sięgał dalej. Moim nauczycielom się nawet nie śniło, że taki księciunio może odstawiać tego typu zabawy. Ad rem (znaczy, wracając).
Nie biję dziewczyn, ustępuję miejsca starszym paniom, nie gapię się na gacie. Nie i już. Chyba, że jest sytuacja, która tego wymaga. Jej nikt nie przewidywał, więc na ten temat żadnej regułki wbitej nie mam. To dziwne, wiem. Ale mi pasuję. Problem został za mnie częściowo rozwiązany - pozostało mi tylko gapić się na przemian na jej biust i twarz, jednak jakaś wpojona mi swego czasu kultura sprawiała, że mój wzrok jednak w większości przypadków wybierał to drugie. Taka skaza zawodowa.
- Bywało lepiej. - przyznałem. Kurczaki, nie moja wina, no nie? Znaczy, ja osobiście wolałem pokój niż pałacyk. Bo, do pałacyku musieliby przysłać mi służbę, ja robiłbym bałagan, oni by sprzątali, a potem nie mógłbym nic znaleźć. Poza tym, ojciec robiłby mi wielką łaskę (nie mam głowy do comiesięcznego opłacania rachunków, a to Norwegia, więc nie miałbym innego wyboru), a ja nie lubię, jak on mi robi łaskę. Łaskę to on mi zrobi, jak wreszcie przekaże tron Józkowi (taka skaza, że moje imiona są imionami mojego brata, tyle że od tyłu), a potem Józio się będzie musiał przyznać, że z niego baba, a nie chłop i ojczulek odda mi władzę. No chyba do tego się nie posunie, żeby zrobić aferę, że nie jestem godzien, nie? Zresztą, mamy same kuzynki, a ten jeden pożal się babciu hrabia też jest baba, a nie chłop. Więęęc. A matki nikt nigdy nie pytał o zdanie. Jak mnie rodziła, to też jej nikt nie pytał o zdanie. Właściwie, większość myśli, że ona już kopnęła w kalendarz, a ona skacze sobie po tym świecie jak kózka jakaś. Nie może już na ojca patrzeć i dlatego mieszka sobie w rezydencji na Sycylii, kurtka. Otoczona pewnie jakimiś kochasiami. A niech sobie żyję, jest całkiem spoko. Jeździ na motorze. I cośtam mówiła, że chce się rozwieść, ale woli mieć dostęp do kasy. Też bym tak wolał.
- Wiesz, serio mam błękitną krew. Sprawdzałem kilka lat temu, potem mnie do szpitala odesłali, bo się w złym miejscu pociąłem. - straszyli, że niby umrę, ale ja jestem zbyt cudny, żeby umierać. Zresztą, czego nie robi się dla księcia. Ja wcale nie jestem emo, ale to mnie pasjonowało, chyba mogę się zastanawiać, nie? A Józek nie ma błękitnej krwi, tylko taką sraczkowato - fioletową.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Heidi Nie Cze 12, 2011 2:38 pm

Gdybym ja została wychowana w luksusach, pewnie za nic nie mogłabym się przestawić na nic innego. Znaczy gdyby Heidi była wychowana, a przecież mogła być. Głupia zrezygnowała i całe swoje życie spędziła obok warsztatu samochodowego pomagając ojcu. Naprawdę... Co za człowiek. Za nic nie potrafiłam ją zrozumieć. Podobnie jak w tej chwili nie potrafiłam rozgryźć Romea. Z jednej strony wyglądał na zadziornego chłopca gotowego na wszystko, a z drugiej na grzecznego i wychowanego. I od której strony miałam niby zacząć? Zawsze uważałam, że nie byłam najgorsza w demaskowaniu prawdy o ludziach. Ba, do tej pory myślałam, że nikt nigdy nie będzie potrafił niczego przede mną ukryć. No kurwa. Musiałam coś zrobić.
- W złym miejscu? To znaczy gdzie? - W salonie, w kuchni? - dodałam jeszcze w myślach choć oczywiście to było akurat głupie. Zazwyczaj nie powstrzymywałam się od takich durnych komentarzy, ale jak już mówiłam starałam się wybadać teren. Powoli i bez niepotrzebnych tekstów. - Wiesz, ja w swoim życiu robiłam naprawdę wiele rzeczy. Zrobiłam sobie tatuaż nawet u dość podejrzanego gościa, miałam kontakty z równie podejrzanymi osobnikami, ale jakoś nigdy do głowy mi nie przyszło się pociąć... - Czy ja mówiłam coś o małych kroczkach i nie gadaniu głupot? A chuj. Zawsze mogło być gorzej.
Wychyliłam się trochę do tyłu, co musiało wyglądać dosyć niebezpiecznie. Nie wiem czemu mi dzisiaj do głowy same durne filmy przychodziły, teraz na przykład pomyślałam o Pretty Women, i tym jak Julia Roberts wychyla się na balkonie próbując przełamać lęk wysokości Richarda Gere'a. W sumie romantyczna scena. Do porzygu.
- Próbowałbyś mnie złapać jakby co? - zainteresowałam się nagle.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Go?? Nie Cze 12, 2011 3:10 pm

Wywróciłem oczami.
- Przegub, nie powinienem raczej używać tak wielkiego noża i trochę za głęboko przeciąłem. - wyciągnąłem do niej rękę, obracając, by mogła zobaczyć bliznę na spodzie lewego nadgarstka. Nie rzucała się jakośtam strasznie w oczy, ale widoczna była. Straszyłem nią małe dzieci kiedyś. Hehe. Najśmieszniej wyglądała jeszcze wpół zagojona - niekiedy miałem wrażenie, że moja dłoń odpadnie i będę miał taką łażącą jak rodzina Adamsów. Karmiłbym ją dropsami dla psów, chociaż pewnie połowę bym jej zabrał. Jadłem kiedyś takie, czekoladowe niby. Słodkie nie były, ale zjeść się właściwie dało. Ja jadam praktycznie wszystko. Nawet kawior. Najlepiej z łososia. I ośmiorniczki. Różne rzeczy. Zmusili mnie raz do żaby, więc potem zawsze żarłem surowe ziemniaki, kiedy odwiedzaliśmy Francję i łykałem proszek do pieczenia, a jak już miałem gorączkę to zostawałem w apartamencie i godzinami oglądałem francuskie filmy. Ckliwe. Lubię ckliwe rzeczy, bo jestem Romeo, ale bez przesady. Będę romantyczny i sentymentalny jak znajdę swoją Julię, a na razie... carpe diem.
- Możliwe, że spróbowałbym. - poznałem la(j)konicznie, opierając się o barierkę z innej strony i nie spuszczając z jej postaci spojrzenia. Była trochę niewyraźna przez te okulary, szczególnie, że to już wieczór. Rad nierad musiałem je zdjąć, zaczepiając na kieszonce w koszuli. Przejechałem dłonią po włosach, sprawdzając czy żel się dobrze trzyma na czubie. Trzymał się, spoko. Gapiłem się na nią i gapiłem, jej kołysanie było takie... hipnotyzujące. I pyk! włączył się dar. Po całym ciele rozlała się fala spokoju i odprężenia. Jak najlepszy narkotyk. Tyle, że ja nie uzależniam, tzn. nie fizycznie. Bo psychicznie to i owszem. Ale nawet normalna trawa uzależnia pół na pół, bo wszystko jest kwestią umysłu, nie tylko ciała. Zmrużyłem oczy, odchylając nieco głowę. Wspaniałe uczucie.
A potem spojrzałem na nią z zaciekawieniem, jak ona reaguje na dar. Byle nie tak jak na tamtego psychola, który zaczął śpiewać jakieś własne wytwory. Znaczy, mi to wisiało, bo w takim stanie nie trzeba się przejmować wyciem jakiegoś gościa, i tak jest fajne. Stanąłem przed nią. W sumie, wspominał coś o poziomach. Pewnie będą mnie uczyć, jak to kontrolować i dawkować. Na razie brałem co było. Czyli właściwie nie tak dużo, ale na naszą dwójkę starczy.
- I co o tym myślisz, kotku? - zaśmiałem się, unosząc zabawnie jedną brew. Aż moja ręka, całkiem bez pomocy wylądowała na jejudzie. W celach asekuracyjnych, rzecz jasna.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Heidi Nie Cze 12, 2011 5:12 pm

Spojrzałam na jego bliznę z nawet niezłym zainteresowaniem. Bo wiecie przecież to książątko, raczej nie spodziewa się, że będzie miał jakiekolwiek blizny. Jego skóra powinna być gładka jak pupcia niemowlaka, dodatkowo czyściutka i pachnąca. Na pierwszy rzut oka właśnie tak widziałam Romea, jako niewinnego chłopczyka, ale z każdą chwilą (dobra od chwili gdy się tak do mnie przysunął w pierwszej sekundzie rozmowy) wiedziałam, że to nie jest zwykły książkę. To książę odpowiadający moim standardom. Znaczy nie żebym posiadała jakiekolwiek standardy czy wymagania, bo nie posiadałam. Dla mnie nie miało różnicy to czy Romeo posiadał ową bliznę czy nie. Choć owszem w niektórych przypadkach blizny były podniecające. Na przykład u takich złych typów z zarostem, tunelami w uszach i takich zamglonych oczach. Normalnie uuuuu, aż się mokro robiło w gaciach. Znów jakoś gadam bez sensu.
- To miłe - odpowiedziałam równie krótko jak on, bo skoro on się nie kwapił rozbudowywać swoje wypowiedzi to dlaczego ja się miałam silić? Nigdy nie należałam do tych całych gadulców, zawsze wolałam bardziej działanie niż gadanie. Nigdy zbyt wiele czasu nie poświęcałam na gadki szmatki, choć i one potrafiły być przyjemne. Zwłaszcza gdy się miało okazję pogadać z błękitno krwistym. Wtedy nagle poczułam się strasznie odprężona i niemal bym puściła dłonią barierkę, co nawet nie wiem do czego by mogło doprowadzić. W każdym razie zupełnie nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Dopiero gdy usłyszałam dziwne pytanie Romea uświadomiłam sobie, że to on na mnie tak wpłynął i zaśmiałam się lekko odchylając głowę do tyłu. Nie dość, że zwrócił się do mnie tak jak zawsze sobie mówimy z Eliską, to jeszcze okazało się, że posiada zupełnie kontrastowy talent niż ja. Czy to nie jest wspaniałe? - To również jest miłe - uśmiechnęłam się lekko i wtedy poczułam jego rękę. Uch, uwielbiałam takie zaloty. Ześlizgnęłam się delikatnie z barierki, bo to co teraz zamierzałam zrobić wymagało zachowania odrobiny ostrożności. - Ale wiem co będzie jeszcze milsze - dodałam i uniosłam swoją dłoń by całkiem podnieść jego okulary na czoło jednocześnie odgarniając włosy. Tym razem mój dotyk nie był zwykłym dotykiem, a tym połączonym z moim talentem. Nie zadziałałam jednak na niego gwałtownie, wręcz przeciwnie. W tej chwili Romeo czuł powoli wzrastające pożądanie. - Może rzeczywiście poszukajmy twojego pokoju?
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Go?? Nie Cze 12, 2011 5:35 pm

W pierwszej sekundzie nie miałem pojęcia, o co jej chodzi. Dopiero gdy poczułem, jak w oczach mi się mgli, a chęć bliższego poznania nibyJulki wzrasta, zrozumiałem. Gdy w końcu cofnęła dłoń, musiałem chwilę ochłonąć, by się na nią nie rzucić. To było trudne. Ja zwykle nie lubię, kiedy ktoś ma władzę nad moją wspaniałą osobą, ale dla tej dziewczyny mogę zrobić wyjątek.
- Rzeczywiście miłe. - przyznałem z miną wskazującą, że skupiony to ja w tym momencie nie jestem. Znowu pojawił się mój odwieczny problem - biust, nogi, czy twarz, do cholery? Mam nadzieję, że zaraz zniknie. Niezbyt wiedziałem, co się dzieje, choć jakaś trzeźwość umysłu pozostała, uwagę skupioną miałem stuprocentowo na dziewczynie. Fajny dar. Chciałbym taki, ale ja tak potrafię i bez tego.
Przyciągnąłem ją do siebie, nie miała szansy ucieczki. No ale chyba nie robiła tego, żeby potem sobie pójść, prawda? Pocałowałem ją, nie było w tym ani grama delikatności, za to kilogramy pożądania. Nie, chyba jednak chcę taki dar. Zamienimy się? Gdy oderwałem się od jej ust, z trudem spojrzałem w jej oczy. Właśnie dlatego nie piję - bo nie mam kontroli. A ja strasznie lubię mieć kontrolę. Nad światem, a przynajmniej nad sobą.
- Sądzę, że to wyśmienity pomysł. - stwierdziłem. A po głowie już chodziły mi kosmate myśli. No i co ja na to poradzę? Wyobrażałem sobie parę wersji tego, co może się wydarzyć i wszystkie bardzo przypadły mi do gustu. No chyba, że jednak po drodze panna nibyJulia mnie porzuci, łamiąc książęce serduszko, a potem zostanę emo. Nieee, nie będę się ciął. Cięcie nie jest bardzo w książęcym stylu, jak sądzę. Tamto było tylko eksperymentalnie, żeby sprawdzić kolor krwi. Serio. Sięgnąłem do ucha, ale zapomniałem, że zapomniałem. Kolczyka, rzecz jasna. Szkoda, lubię się nim bawić. Plotę od rzeczy, prawda? Nieważne.
- Więc chodźmy, królewno. - pociągnąłem ją za rękę. Starałem się iść w tempie książęcym, ale chyba mi niezbyt wyszło. Ale liczą się chęci.
I poszliśmy.

[pokój Romcia]
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Misty Czw Sie 25, 2011 4:52 pm

/ hm /

Padałam na twarz. Tak właśnie można by określić ten kurewsko okropny stan w jakim się znajdowałam. Tylko czemu padałam na twarz w tym jebanym saloniku, a nie we własnym pokoju z tym głupim rudzielcem w zestawie? Bo się kurwa tam dowlec nie zdołałam. Jak tu wylądowałam tak tu zostałam. Po natężeniu światła mogłam sądzić, że jest koło południa, może i później, a ja nie miałam ochoty zwlekać się z tej kanapy póki jeszcze trochę nie odpocznę. Rozleniwiłam się? Nie wiem. Może to przez to, że ostatnio nie spałam, a wczoraj dzieciak od latania śmiał pieprznąć z dachu na ziemię. Oczywiście masa roboty dla mnie, bo był naprawdę w kurewsko złym stanie. Ale go wyleczyłam, teraz inni go doglądali, a ja tu siedziałam. Jak zwykle nikt nie zauważył, że prawie słaniam się na nogach. No nic. To przecież tylko ja.
- Cześć, skarbie - powiedziałam, widząc kogo tu sprowadziło. Siotrunię. Nie wiem czemu, ale od razu jakoś inaczej się położyłam. Przecież wcale nie byłam zmęczona. Nie ma nawet mowy, że to po sobie okaże. - Co słychać?
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Meredith Czw Sie 25, 2011 5:18 pm

/ hahaha /

Z każdym dniem coraz bardziej się tutaj zadomawiałam, lecz jednocześnie z każdym dniem coraz bardziej dostrzegałam, jak wiele jest tutaj ludzi i jak wiele się dzieje. Więc pomimo tego, że wiedziałam mniej więcej, jakimi drogami mam chodzić każde wyjście z mojego pokoju wiązało się z lekkim przerażeniem ogarniającym mnie, kiedy znalazłam się wśród większej ilości ludzi. Dlatego, gdy już miałam wychodzić z pokoju ruszałam do najmniej zaludnionych miejsc w tym budynku. Zdążyłam już zauważyć, że najczęściej ludzie tłoczą się w skrzydle zachodnim, gdzie nie chodziłam jeżeli nie byłam do tego zmuszona. A do mnie zaludnionych miejsc należał ten salonik z balkonem. W dodatku tutaj naprawdę wspaniale czytało się książki. Tak więc razem z dzisiejsza lektura ruszyłam szybko w stronę tego miejsca. Nie spodziewałam się tutaj nikogo spotkać, a już szczególnie mojej siostry. Myślałam, że jak zwykle jest zajęta ratowaniem ludzi. Może chwilowo dali jej wolne? Bardzo dobrze, powinna odpocząć. Coś nie wyglądała najlepiej. Tak częste używanie swojego daru i bycie gotowym, aby pomóc komuś w każdej chwili musiało być bardzo męczące.
- Cześć - Przywitałam się z nią miło siadając obok niej na kanapie i odkładając chwilowo książkę na stolik.
- Och, u mnie jak najlepiej - Odpowiedziałam szybko. Bardzo nie lubiłam mówić o sobie. Było to takie egoistyczne i narcystyczne zajęcie. Dużo bardziej wolałam dowiadywać się, jak sie czują osoby w moim otoczeniu. A już w szczególności moja rodzina - A co u Ciebie? Jesteś chyba zmęczona. Powinnaś pójść odpocząć do pokoju.
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Misty Czw Sie 25, 2011 5:36 pm

Uśmiechnęłam się słabo. Nawet nie chodziło o zmęczenie, a o fakt jak mało kiedy szczerze się uśmiechałam. Ja po prostu nie bywałam miła, więc do niczego był mi potrzebny szczery uśmiech. No może obdarzałam nim dzieciaki spanikowane w skrzydle szpitalnym, ale to bardzo rzadko, bo zwykle mnie irytowały, nawet jeśli lubiłam dzieci to wolałam je poza skrzydłem, brykające. Chociaż od tego brykania bardzo szybko szło do rozwalonych nosów, ale rozwalonymi nosami najczęściej nie ja się zajmowałam. No chyba, że miałam swój czas w szpitaliku, ale to tylko wtedy. Ja byłam do poważniejszych przypadków.
- Daj spokój. Możesz powiedzieć o sobie coś więcej - rzuciłam, podnosząc się do pozycji siedzącej i przecierając oczy. Przydałaby się kawa. Zdecydowanie potrzebowałam jakiegoś kopa, by dać sobie spokój z myśleniem o śnie. - A mną się nie przejmuj. Nie wyspałam się i tyle - ucięłam. Miałam jej powiedzieć, że mój talent miał minusy, które odbijały się na mnie, jeśli używałam go za dużo? No jasne. Zaraz wypłacze się jej w koszulkę. Miękka się robiłam.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Meredith Czw Sie 25, 2011 5:58 pm

- Ale naprawdę u mnie wszystko dobrze. Nawet nie ma o czym mówić - Powiedziałam tym razem dużo spokojniej. Naprawdę nie chciałam, aby rozmowa zeszła na mój temat. Nie lubiłam mówić o sobie, swoich uczuciach, tym co się ze mną dzieję. Dla mnie to była istna katorga. Nie jestem typem dziewczyny, która opowie Ci całą swoją historię, jak spytasz się jej "Jak tam u Ciebie?". Oczywiście nie twierdzę, że to jest jakieś złe! Ba, nawet uważam, że taka szczerość jest naprawdę wspaniała cechą. Sama często żałuję, że nie jestem taka otwarta na świat. Takim ludziom musi być o wiele prościej iść przez życie.
- Naprawdę nie chcesz iść odpocząć w pokoju? Moim zdaniem wygodne łóżko i parę godzin snu na pewno by Ci nie zaszkodziło - Miałam nadzieję, że moja wypowiedź nie zabrzmiała tak, że wiedziałam co jest lepsze dla niej niż ona sama. W końcu nie chciałam tego. Po prostu martwiłam się o nią i nie chciałam, aby się zapracowywała. Zmęczenie może mieć dużo gorsze skutki, ale to w końcu ona jest uzdrowicielem i nie powinnam się tak wymądrzać.
- Wybacz - Poprawiłam się - Nie chcę wyjść na wszystkowiedzącą. Po prostu martwię się o Ciebie. Mieliście dzisiaj aż tyle pracy w szpitalu?
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Misty Czw Sie 25, 2011 7:00 pm

Westchnęłam, bo wiedziałam, że w taki sposób nic z niej nie wyciągnę, a bardziej naciskać nie chciałam. Może sama się w końcu otworzy, bo co ja o niej wiedziałam? Była moją młodszą siostrą, kiedyś się lubiłyśmy, teraz też tu wylądowała i potrafiła przemienić skórę w diamentową zbroję, którą nic nie ruszało, a i jeszcze była strasznie skryta i ciężko się tu odnajdywała. Normalnie tyle informacji. O niektórych obcych mi tu osobach wiedziałam więcej. A wszystko przez jakieś pierdolone mutacje czy inne draństwo i to miejsce. Miałabym normalne życie gdyby nie to.
- No dobra, powiedzmy, że ci wierzę - ustąpiłam. Była jedyną osobą, o jaką się martwiłam nawet jeśli nie miała krwotoku wewnętrznego i połamanych multum kości. Byłam chyba beznadziejna w zamartwianiu się. Tak, zdecydowanie to nie była moja bajka. Chciałam się poprawić. Tylko dla niej. Dla innych dalej pragnęłabym być wredną suką, bo inaczej już wieki temu weszliby mi na głowę. Kurwa. Oni już dawno temu weszli mi na głowę. Wystarczyło być poważnie rannym bym nie potrafiła kurwa jego mać odmówić pomocy. - Nic mi nie jest - wycedziłam przez zęby. Może i to nielubienie interesowania się swoją osobą miałyśmy wspólne. Ale moje zachowanie naprawdę było miłe, a ona jeszcze mnie przepraszała. Skrzywiłam się. - Tyle co zwykle - odparłam, ni to przytakując, ni to jej zaprzeczając. - Przemęczyłam się. Położę się spać i będzie okej. - Tylko na razie nie chciało mi się stąd ruszać i chodziło tylko o to. Dalsze etapy były banalnie proste. - Nieważne. Radzisz już sobie z rozkładem pomieszczeń?
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Meredith Sob Sie 27, 2011 9:30 pm

wybacz Jas, że krótko ale pierwsza osoba mnie trochę zabija

Mi tam zawsze się wydawało, że Misty jest osobą bardzo otwartą na ludzi. Owszem, bywała od czasu do czasu trochę wredna, ale w końcu nie każdy jest idealny? I tak powinni ją podziwiać za to, jak się przemęcza na rzecz pomocy reszty mieszkańcom rezydencji. W końcu chyba nie tylko ona umie leczyć prawda? Cała ich grupa na tym polega i świetnie daliby sobie radę przez jakiś czas, w którym ona mogłaby odpocząć. Mogłabym ją kiedyś odwiedzić w szpitalu i zobaczyć na własne oczy, jak ona pracuję.
Byłam bardzo szczęśliwa, że rozmowa dotycząca mnie najprawdopodobniej się skończyła. I tak bym nie dała rady jej ciągnąć - po prostu by, milczała, jak to ma w zwyczaju. I tak przy siostrze jestem niesamowicie rozgada, jak na mnie.
Chociaż nigdy jakoś specjalnie dobrze nie dogadywałam się z rodzeństwem, życie by za nich oddała bez zawahania. Martwiłam się o cały świat, ale to właśnie na nich w tym momencie i każdym innym zależało mi najbardziej. I im pewnie też. Nie mogłoby być inaczej prawda? Nie mam co do tego wątpliwości.
- Och, no dobrze. Skoro tak mówisz - Powiedziałam chociaż w środku aż mnie paliło, aby jeszcze trochę się nią pomartwić. Ona już dawno powinna być w łóżku z miską jakieś ciepłego i domowego rosołku, a nie. Ale nie mogę się jej zbytnio narzucać. W końcu sama wiem jakie to denerwujące - Tak, już się nawet prawie nie gubię, gdy chodzę w te najważniejsze miejsca.
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Misty Nie Sie 28, 2011 6:53 pm

a mnie misty dobija. jakaś taka wychodzi fu

To było takie proste gdybym w głębi nie była miękka i nie mówiła okej za każdym razem, gdy przybiegali do mnie z cięższym przypadkiem. To byłoby wtedy takie proste i po prostu bym nie musiała się godzić na kolejne użycia mej mocy, bo jak ostatnia suka zachowywałabym to dla siebie, ale co innego być niby wredną, a co innego na serio wredną. Oczywiście musiałam być słaba. Głupia Misty mogłaby stąd dawno odejść, ale boi się, że dzieciaki bez niej zginą. Jakby inni nie mieli takich mocy. Moje życie zapowiadało się tak zajebiście, że w tym momencie miałam ochotę dźwignąć się z tej kanapy i po prostu pójść się zalać w trzy dupy co by o tym zapomnieć. Ktoś powie, że za bardzo się nad sobą rozczulam. A chuj go to obchodzi.
- Naprawdę nie zrobię ci krzywdy, jeśli powiesz więcej niż zdanie o sobie - jęknęłam, gdy po raz kolejny usłyszałam krótką odpowiedź, chociaż liczyłam, że wreszcie podłapiemy temat i rozmowa stanie się znośniejsza. Serio, gdyby nie była moją siostrą to kazałabym jej spierdalać i nie zawracać mi dupy byle czym, ale ja tym razem chciała by mi zawracała dupę. Od tego były młodsze siostry, a rezydencja odebrała mi ją wcześniej, a teraz znowu dała i nie mogłam tego wykorzystywać, bo ona była taka skryta. Pewnie gdyby nie była taka to bym jej miała po dziurki w uszach. I weź się tu zdecyduj jak jest lepiej. - To wszystko przez te zdolności. Zupełnie jak byśmy były sobie obce. - Wymamrotałam, zaczesując włosy do tyłu. Grzywka teraz musiała mi śmiesznie sterczeć.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Meredith Pon Sie 29, 2011 5:24 pm

Nigdy bym nie powiedziała, że Misty jest miękka. Zawsze sądziłam, że jest walczącą o swoje zdanie osobą, która twardo stąpa po ziemi. Która nigdy nie dałaby za wygraną. Dlatego chyba trochę jej się bałam. Uważałam to za złe, ale co ja poradzę? Wiem, że nie powinnam bać się własnej siostry, która nigdy by mnie nie skrzywdziła, za to zawsze obroniła. Owszem, darzyłam ją zaufaniem, jak większość ludzi. Po prostu momentami mnie przerażała. To okropne. Ja jestem okropna. Ojej, naprawdę jestem okropna. Nigdy nie potrafię powiedzieć co myślę. Staram się przypodobać ludziom. Zawsze milczę. Jestem nudna. I nawet boję się własnej siostry! Muszę się zmienić na lepsze. Och, nie będę się oszukiwała. Zawsze będę tą przemądrzałą, nudną młodszą siostrą Misty. I nawet jeżeli ona chciałaby mi pomóc się otworzyć to tego się nie da.
- Ja wiem - Powiedziałam cicho patrząc się w swoje dłonie leżące na kolanach - Ja naprawdę rozumiem, ale po prostu nie potrafię mówić o sobie. A w dodatku nawet jakbym potrafiła. To co tu jest ciekawego do mówienia? - Spytałam spoglądając na nią na chwilę. W tym momencie miałam okropną ochotę stąd pójść. Jak tchórz, ale cóż, taka jestem. Nie chciałam opowiadać dlaczego milczę, bo sama nie wiedziałam dlaczego się nie odzywam do ludzi. Ich obecność napawała mnie jakimś strachem, jeszcze większą niż normalnie niepewnością. Gdy z kimś rozmawiałam wręcz skręcało mnie w żołądku. A wątpię, aby ktoś jeszcze miał podobny problem.
- Nie jesteśmy sobie obce. Jesteśmy rodziną. W końcu teraz tutaj jestem, znowu mieszkamy pod jednym dachem. - Wydukałam powoli zerkając na nią co chwilę nerwowo. Chyba nie byłam jeszcze na tą rozmowę gotowa, bo po chwili dodałam - Wiesz, ja powinnam już iść. A ty idź odpocznij. Pa. - Wyrzuciłam z siebie szybko, złapałam książkę i odczłapałam stamtąd, jak najszybciej.

/ nie wiem /
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Gerda Sob Lis 19, 2011 10:55 pm

/tak dużo nią gram, że już się nie mogę połapać!


Salonik z balkonem w części sypialnej dziewcząt był jednym z moich ulubionych pomieszczeń w całej rezydencji. Po dłuższym pobycie i dokładnym przyjrzeniu się wszystkiemu spokojnie dało się określić, w jakich miejscach i o jakich porach można było spotkać konkretnych ludzi. Rano wszędzie panował spokój, ponieważ ludzie wstający wcześnie albo oddawali się typowym porannym czynnościom, albo zajmowali w ciszy swoimi sprawami, albo starali się w ogóle dobudzić i doprowadzić do stanu używalności. Koło południa i popołudniu zawsze zaczynał się największy ruch - jedni jedli późne śniadanie, inni wczesne obiady, każdy się z każdym mijał, spotykał, chodził na spotkania grup, załatwiał sprawy w mieście, szukał znajomych. Wtedy naprawdę ciężko było znaleźć jakieś w miarę zaciszne miejsce. Dopiero wieczorem można było liczyć na odrobinę spokoju; głośne, siejące zamęt jednostki wybywały do klubów w mieście lub znikały w tajnych imprezowych miejscach (o ile, oczywiście, nie wpadły wcześniej na pomysł zorganizowana wyścigu na wrotkach po wszystkich korytarzach rezydencji, czy też czegoś równie niedorzecznego), a reszta przesiadywała albo w pokojach, albo gromadziła się w salonach czy sali kinowej. Przebywając tu długo naprawdę można było ustalić sobie cały grafik gdzie i kiedy można liczyć na spokój. Właściwie wszystko w rezydencji zawsze toczyło się swoim spokojnym, monotonnym rytmem, niezakłóconym praktycznie niczym - i nie mogłam ukrywać, że całkiem mi to odpowiadało. Po doświadczeniach z Holandii, kiedy czasami nie miałam pojęcia gdzie wyląduję na następny nocleg albo czy w ogóle uda mi się zdobyć pieniądze na jedzenie danego dnia odrobina monotonii była dla mnie zbawienna. Choć obecnie zaczynałam się nawet nudzić. Cóż, to było niesamowicie niewdzięczne z mojej strony, bo przecież nie miałam prawa narzekać, skoro miałam zapewnione wszystko co było mi potrzebne do komfortowego życia, ale taka była prawda. Nie byłam specjalnie rozrywkową personą, to fakt, ale nawet jednostce tak aspołecznej jak mi przydawało się od czasu do czasu trochę porozmawiać. Zbawieniem były spotkania z Kostkiem w samotni oddalonej od rezydencji. Za każdym razem, gdy się tam wybieraliśmy - co do tej pory miało miejsce wyłącznie kilka razy, aczkolwiek w sumie stanowiło najcudowniejsze momenty mojego życia - zupełnie zapominałam o świecie zewnętrznym i koncentrowałam się wyłącznie na tym, jak wspaniale było siedzieć z nim i rozmawiać godzinami o najróżniejszych rzeczach. To były momenty tak idealne, że zawsze gdy wracaliśmy zastanawiałam się, czy to wszystko nie było aby snem bądź wytworem mojej wyobraźni. Wracając jednak do miejsc w rezydencji, salonik był jednym z nielicznych pomieszczeń gdzie zawsze panowała względna cisza. Ludzie upodobali sobie ten pokój do czytania książek, pisania, ewentualnie przesiadywali na balkonie trując się morderczym papierosowym dymem. Na ogół i ja przychodziłam tutaj by oddać się pasjonującej lekturze, jednak dzisiaj nie miałam nastroju by pogrążać się w wyimaginowanym świecie książek. Jak miałabym chcieć, skoro nie potrafiłam poradzić sobie nawet ze zrozumieniem tego rzeczywistego, po którym stąpałam na co dzień? Ostatnio, co dziwne, zaczęłam gubić się w swoich własnych myślach. Nie potrafiłam zrozumieć skąd wzięły się u mnie pewne zachowania i rozważania, a niektóre moje sny oraz spostrzeżenia na których się łapałam sprawiały, że się za siebie wstydziłam. Dlatego też zamiast koncentrować się na lekturze - obecnie czytałam 'Biesy' Dostojewskiego - siedziałam tylko z książką otwartą na kolanach, wpatrując się w boazerię na przeciwległej ścianie i jednym uchem słuchając kolejnych doniesień na temat rzekomo nadchodzącej burzy śnieżnej. Tu w Norwegii tego typu zapowiedzi były na porządku dziennym, dlatego kto by się nimi przejmował?
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Maurycy Nie Lis 20, 2011 7:14 pm

///niewiemskąd

Przemykałem korytarzami. Korytarzami pełnymi jakiś kolorowych głów. Głowy te miały to do siebie, że lubiły wokół siebie robić wiele zamieszania. Blond włosy lubiły gdy na nie patrzono, czarne loki zasłoniły mi parapet na który się wspinałem, by szukać rudozłotego pąsa. Ma głowa wypęłniona odkąd tylko pamiętam była zapachami miłymi. Tam był i krzew róży i kilka wstążek, i pukiel złoty i uśmiech szeroki i ząbki okrągłe i palce drobne. Wątpię, czy umiecie zrozumieć, że dla mnie to dużo, móc czuć zapach powietrza którym oddycha.
Ta niewdzięcznica. Zła kobieta. Brudna, okropna. Ta, której zaufałem, ta która stała się kimś kto nie znaczy nic. Nie powinien nic znaczyć. Nie chcę myśleć o kimś kto oddał wszystko co było w nim czyste na dłonie tego, tego.
Brudny, zły człowiek, który znieważył tą czystą istotę. Oboje, bądźcie przeklęci. Mój przyjaciel Lemon wytłumaczył mi wszystko. Mój nowy przyjaciel Napoleon powiedział co mam zrobić.
W amoku, w niewiedzy co czynię, podświadomie odnajwywałem drogę na dół. Pewnie leżał rozparty w którymś z wielu pokoi. Pewnie nęci kolejną biedną, brudną, znieważa, poniewiera. Mord, szansa zemsty, mord widzę w oczach jego chce zobaczyć. To strach, ja się nie boję, bo wiem co zrobię, dobrze wiem.
Emocje opadły z chwilą w którą wchodzę do pokoju, a jego barwy mnie zabijają. Są takie miłe, głaszczą uspokakająco me rozszalałe serce. Zaglądam powoli w oczy Gerdy. Dziewczę z warkoczem. Będę cię rysować dzisiejszej nocy, o tak.
- Wybacz, nie chciałem naruszyć Twego spokoju. Lecz skoro już jestem tym odważnym, nie zaszkodzi pójść dalej - westchnąłem, pewien, iż ten odskok od normalnych słabości zaraz powali mnie na ziemię. - Widziałaś mężczyznę? Złego i czarnego, tego któremu buzia się nie zamyka, dłonie nie przestają się ruszać, pod ciemnym materiałem, widziałaś dziewczyno z warkoczem?
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Effs Czw Gru 29, 2011 6:16 pm

/ z dupci /

O jeju, jeju! Jaki ja miałam wspaniały humor przez te święta! Aż normalnie nie mogłam przestać się uśmiechać. A na każdym kroku napotykałam mnóstwo cudaśnych dekoracji! Lepiej być nie mogło. Oczywiście w swoim pokoju też miałam jakieś świąteczne światełka. I małą choinkę. I małe prezenty. I małe mikołaje. I małe choinki. I małe śnieżynki. I dosłownie wszystko. A na oknach oczywiście sztuczny śnieg, żeby ładnie wyglądał, bo prawdziwego to jakoś nie brakowało. Nawet na początku spróbowałam przynieść na trochę prawdziwego i ulepić z niego bałwana, ale się rozpuścił i zalał mi łóżko. Podłogę też i jeszcze parę rzeczy. I już nie był taki fajny jak na początku, więc poszłam do sklepu i kupiłam sztuczny. Z nim też miałam pare problemów, ale w końcu wyszło ładnie i to się liczy, no nie? Ale jak widać nie każdy miał tak dobry humor jak ja, bo po swojej tęczowej drodze napotkałam Elliota, który nie wydawał się tak szczęśliwy jak ja. Więc żeby go tym zarazić to szybciutko do niego podeszłam. I jeszcze za plecami wyczarowałam czekoladę! Nawet z orzechami, ojeju!
- Elliot! – Wykrzyknęłam, aby mnie zauważył i podeszłam do niego z wielkim bananem na twarzy – Chcesz trochę? – Spytałam wyciągając w jego stronę otwartą czekoladę. Sama wepchnęłam sobie do pyszczka dwa kawałki na raz i chyba wyglądałam jak chomik. W sumie to bym chciała mieć chomika!

avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Elliot Czw Gru 29, 2011 7:07 pm

///heheh effs ma 10lat////

Miłość jest to jakieś nie wiadomo co, przychodzące nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak, i sprawijące ból nie wiadomo dlaczego. Tak powiedział Luís de Camões i musiałem się z nim zgodzić. Bo niezależnie od tego jakie mieliśmy czasy, miłość zawsze była i będzie taka sama. Nikt nie zna jej przyczyny i pochodzenia, nikt nie zna powodu dlaczego nagle przyznajemy sami przed sobą do lubienia kogoś, nikt nie jest w stanie z tym walczyć. Może pojedyncze jednostki próbują to robić, ale ja byłem za słaby, nie miałem aż tak silnej woli by walczyć z miłością. W ogóle nie byłem pewien czy chciałem z nią walczyć. W końcu to jedyne z najbardziej intensywnych uczuć, które jest ważnym w życiu. To właśnie nią powinniśmy się kierować. Dlaczego tylko to tak bolało? Dlaczego nie mogło tylko cieszyć, bez jakiś dodatkowych atrakcji? Znaczy odpowiedź była prosta. Bo miłość jest jednak uwarunkowana tym czy jest obustronna.
To takie niewłaściwe.
Podążałem właśnie korytarzem, gdy w jednym pomieszczeniu usłyszałem znajomy głos. Na domiar złego jeszcze wołający moje imię. Niegrzecznie byłoby zignorować, choć w obliczu mojej rozpaczy powinno to zostać mi wybaczone. Jednak nie potrafiłem. Musiałem się zatrzymać i porozmawiać, choć ochoty wielkiej nie miałem.
- Cześć Effy. Bardzo chętnie. - Wziąłem kawałek czekolady i podziękowałem. Spojrzałem na nią uważnie. Była taka radosna, taka nieświadoma tego jak wielką tragedię przeżyłem własnie przed chwilą. Nie mogłem zabierać jej tej radości, dlatego uśmiechnąłem się do niej z najczystszymi intencjami. - Dostałaś mój prezent? - zapytałem przyjaźnie.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Effs Pią Gru 30, 2011 5:02 pm

Haha. No trudno, kiedyś zmienię.
- Pewnie! Jest cudowny! Patrz, mam go nawet na sobie! - Odpowiedziałam szeroko się uśmiechając i odwróciłam się do niego bokiem i wskazując wolną ręką na spinkę wpiętą we włosy. Te ozdoby były takie wspaniałe! Kolorowe i najchętniej wpięłabym je wszystkie naraz, ale to by chyba wyglądało dziwnie. I dziwnie bym się czuła z tym wszystkim na głowie. I pewnie bym pogubiła je wszystkie, a to to w ogóle by było okropne. Na moje szczęście podobały mi się wszystkie prezenty, które dostałam.
- A ty dostałeś mój? - Spytałam bardzo zaciekawiona. Miałam nadzieję, że spodobał się mu się mój prezent dla niego. Ale co ja gadam! Na pewno mu się spodobał, nie było innego wyjścia. W końcu dostał tyle słodyczy. Sama je robiłam, tymi rączkami. Tak puch! i są. No ale samych słodyczy nie dostał, bo to prawie by nie był prezent. Dostaaaał... KSIĄŻKĘ KUCHARSKĄ! Taką ładną, z kolorowymi obrazkami. Ozdobioną i w ogóle taką naj, strasznie strasznie. W dodatku jeszcze mu się przyda, bo ja niestety mam tendencje do dawania prezentów, które się nie przydają, ale za to ładnie wyglądają! A ta książka i wyglądała ładnie i się przyda. On lubi czytać i czyta wszystko to ją też pewnie przeczyta, wiec nie mam co się martwić. Uff.
Sięgnęłam po jeszcze parę kawałków czekolady. Trochę mi się ona do ząbków przykleiła kiedy próbowałam ją pogryźć, ale szybko dałam sobie z tym radę. Bogu dzięki, że miałam już w tej sprawie nie małe doświadczenie i nie musiałam lecieć szorować zębów. Za to mogłam porozmawiać z Elliotem, który w sumie wydawał się przygaszony. Nie wiadomo czemu, w końcu mamy taki wspaniały dzień! I święta! I dajemy i dostajemy prezenty! Jak można być nieszczęśliwym w te dni?! Chyba, że... Chyba, że Elliot nie lubi świąt! Ojej, to by było okropne, naprawdę! Ale jakoś nie wyglądał mi na takiego, więc już kompletnie nic nie wiedziałam! Ale miałam tylko nadzieję, że moje przypuszczenia są nieprawdziwe, bo to straszne nie lubić świąt. Jak ktoś nie lubi świąt to jest okropnym człowiekiem, ot co! Więc Elliot nie mógł się takim okazać, bo go lubiłam! A nie będę mogła go lubić, jak się takim okaże. Ojeju, jejku.
- Elliot, a tobie coś jest? Lubisz święta, prawda?! - Spytałam przerażona, bo już się zestresowałam tymi myślami. Mam nadzieję, że powie tak, bo od tej odpowiedzi zależy czy będę dalej z nim rozmawiała!
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Salonik z balkonem - Page 4 Empty Re: Salonik z balkonem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach