Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Schody

+10
Sofie
Antonio
Nibiru
Barbie
Heidi
Felix
Pluton
Baile
Lemon
Cook
14 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Schody Empty Schody

Pisanie by Cook Sob Mar 12, 2011 1:44 pm

Schody Color-escaliers
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Cook Sob Mar 12, 2011 2:03 pm

/impreza urodzinowa Earth i Venus

Uciekłem stamtąd, choć miałem branie. Laski leciały na moją niepoprawność, na to jak bezczelnie nimi rządziłem. No, ale zabawa nie mogła być spełniona w towarzystwie dziewczyn z klubu celibatu Venus. Niby dawały się dotykać, ale ciągle były jakieś spięte, a gdy czuły, że zamierzam którąś z nich zabrać na przechadzkę, odwracały się z tymi swoimi kuszącymi uśmieszkami i zostawałem sam. Po czterech takich, straciłem cierpliwość, zabrałem sobie wino, jedną paczuszkę ciasteczek dla Venus (jej i tak nie powinno zależeć na dodatkowych kaloriach) i rzuciłem okiem na bieliznę, którą sprezentował Justin. Haha, chyba sobie chłopak za dużo wyobraża. Ale, w sumie podziwiam jego odwagę. Swoją drogą, chyba gdzieś już widziałem te majtki. A ten gorsecik chyba mi się śnił. No, jeżeli śnię przyszłość, to w przyszłości czeka mnie dużo dobrego (a tak serio, to widziałem zdjęcia Pouch w tym ubranku).
W każdym razie wszedłem w pierwsze lepsze drzwi na prawo i szedłem w górę, aż zobaczyłem światło. Nie zamierzam jeszcze umierać, choć w którymś momencie zachciało mi się rzygać. Usiadłem na środku schodów i rozparłem się wygodnie. Mokre spodnie zaraz sprawią, że zamarźnie mi tyłek. Czerpię z życia to co najlepsze. Wyjąłem z kieszeni bluzy zajebanej komuś z imprezy zajebane camele i wsunąłem fajka pomiędzy wąskie usta. Zapaliłem papierosa i odchyliłem się do tyłu. Smużka jasnoszarego dymu powędrowała w górę. Chyba był już nowy dzień, ale mi to wisi.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Sob Mar 12, 2011 3:03 pm

/ początek

Przejechałam opuszką palca po jasnoniebieskiej ścianie i uśmiechnęłam się na myśl o ciepłej herbacie, którą piłam wczorajszego wieczora. Zmrużyłam oczy i założyłam kosmyk rudych włosów za ucho, kiedy wchodziłam po schodach. Ku mojemu zaskoczeniu dostrzegłam chłopaka siedzącego na środku jednego stopnia, a kąciki bladoróżowych ust uniosły się do góry.
Wreszcie było odrobinę cieplej na zewnątrz, a słońce zaglądało do Rezydencji przez zakurzone okna. Nikt nie dbał o to, by były czyste, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Nie byłam w tym przypadku wyjątkiem. To miejsce miało swój niepowtarzalny klimat i swoich mieszkańców. To miejsce rządziło się innymi prawami. Wypełnione ludźmi z nadprzyrodzonymi mocami. Nigdy nie pomyślałabym, że znajdę się wśród takich ludzi i będę jedną z nich. Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Poczułam zapach papierosów i usiadłam obok niego. Nigdy nie widziałam go w Rezydencji. Ciekawe czy już poczuł się maksymalnie szczęśliwy. Moja obecność przynosiła radość jak narkotyk. Żadnych skutków ubocznych, tylko rosnące szczęście. Taki dar to prawdziwy skarb. Byłam jak prywatna psycholog, która naprawia problemy w jednym momencie. Smutne jest tylko to, gdy odchodziłam, znów stawali się smutni i przygnębieni, jeśli tacy byli wcześniej.
- Wygodnie Ci tutaj? - Zapytałam wpatrując się niedyskretnie w jego usta pomiędzy którymi tkwił papieros. Uroczy chłopak. Uchylił powiekę spoglądając w moim kierunku. Widocznie był zmęczony i oczekiwał spokoju. Zacisnęłam palce na krawędzi schodka.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Cook Sob Mar 12, 2011 3:19 pm

Nie jestem dobrym kompanem dla kogoś o takim darze, jakim dysponuje Franczeska. Poziom mojego szczęścia tak naprawdę permanentnie jest na najwyższym poziomie. Jestem po prostu szczęściarzem - zawsze wychodzę cały z opałów, ludzie darzą mnie sympatią, a to co mam w głowie nie pozwala przypuścić do siebie smutku. Wyjątkiem od tej reguły był krótki okres, podczas którego moje serce krwawiło przez pewną dziewczynę. Na szczęście moja matka nie była nosicielką genu na hemofilię i szybko się zagoiło. Wróciłem do bycia szczęściarzem. Ale właściwie czym można nazwać szczęście? Ludzie sądzą, że to nasze osiągnięte cele, pieniądze, poczucie, ze jest się spełnionym. Ja nie mam pieniędzy, jestem biedakiem, który dorabia się na kombinowaniu kolorowych papierosów czy drogich alkoholi. Wmawiam innym, że normalnie zapłacili by więcej. A oni nie mają pojęcia, że oskubuję ich portfel za ich przyzwoleniem. Ale jestem fair - nie oskubuje więcej niż powinienem, a kobiety mają zniżkę. Jeżeli chodzi o cele w mym życiu - jedyne cele, jakie sobie wyznaczam, sięgają jedynie na krótki dystans. Na przykład, wchodząc do baru zaznaczam sobie trzy dziewczyny: tą, która przelecę pierwszą, tą z która wrócę do jej mieszkania i awaryjną. Moje cele są rozgałęzione, ale nie wiem, czy ktokolwiek by je pochwalił. Jestem beztroski, a takie życie pociąga za sobą szczęście.
Dlatego obecność rudej dziewczyny zadziałała na mnie otumaniająco. To, co sprawiało, że byłem wesoły przez całe życie, nagle potrzebowało przestrzeni, bo niespodziewanie się powiększyło. Wpatrywałem się w twarz dziewczyny, której obecność zadziałała na mnie jak najlepszy narkotyk. Ba, takiej jazdy nie miałem już dawno.
- Teraz jest zajebiście - wypowiedziały moje usta, ale sens słów zrozumiałem kilka chwil później. Miałem podobną moc. Zazwyczaj używałem jej w niecnym celu, bo takimi prawami rządziły się stosunki damsko-męskie. Ale nie raz musiałem wpływać na emocje innych, by tamci bawili się równie dobrze jak ja. Spotkanie z osobą, która działała na mnie jak lustro, a nawet gorzej, bo lustro które odbija tylko to co chce było odmóżdżające. Nie byłem w stanie nawet zerknąć na jej dekolt, bo moje usta rozchylone w szerokim uśmiechu, zajmowały mi tyle miejsca..
- Co robisz? - zapytałem w końcu upojony tą chwilą tak mocno, że gdyby widział mnie Dimitri, kazałby mnie wykastrować. A nuż spłodzę dziś dziecko z moją narzeczoną. Bo ktoś kto tak na mnie działa zasługuje na moje pseudokwiatki. Nvmd.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Sob Mar 12, 2011 4:54 pm

Każdy wyznacza sobie jakiś cel w życiu by potem, gdy już go osiągnie, poczuć się szczęśliwym i spełnionym. Niektórzy chcą założyć rodzinę, niektórzy osiągnąć sukces na scenie, a jeszcze inni pragną zdobyć i zranić jak największą liczbę naiwnych dziewczyn, tak naiwnych jak ta ruda siedząca tutaj.
Zobaczyłam rosnący uśmiech na twarzy bananowego chłopca, który kogoś mi przypominał, lecz nie wiedziałam kogo. To uczucie niewiedzy było irytujące, bardzo irytujące. Mimo wszystko uśmiechnęłam się, co jak co, uroczo i przejechałam dłonią po kwiecistych rajstopach, wygładzając je. Dostarczały wspomnień. Każda rzecz należąca do mnie wiązała się z jakimś wspomnieniem. Rajstopy w kwiaty przypominały dzieciństwo, przyjaciół, których miałam, choć małą liczbę. Bardzo wąskie grono.
Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo działa na niektórych mój talent. Jednak i tak go lubiłam. Sprawiałam, że nawet największy ponurak się uśmiechał, a jego smutna dusza nagle poczynała tańczyć i śpiewać, a każdy się cieszył. Kiedy tak wpatrywałam się w jego roześmianą buźkę, robiło mi się ciepło na sercu. Dzięki takim ludziom świat jest piękniejszy. Prawie tak piękny jak Venus, jednak nie wystarczająco cudowny. Roześmiałam się, wpatrując się w papierosa, którego teraz ściskał pomiędzy dwoma palcami. Rzadko kiedy paliłam, ale lubiłam uczucie kiedy dym miesza się z powietrzem w płucach. Niektórzy palili ciągle i ciągle, nie rozkoszując się charakterystycznym uczuciem. Nie rozumiałam, ale ważne że ich to cieszyło. Jestem taka dobra dla świata.
- Zastanawiam się co robisz tu o tej porze - w tym momencie wskazałam głową na zegarek na moim nadgarstku i uśmiechnęłam się delikatnie - w przemoczonych spodniach, a jednak dziko się cieszysz. Ale to już pewnie moja zasługa. Dobre? - Zapytałam, zmieniając temat. Oczywiście, że chodziło mi o papierosa którego palenie tak przedłużał. Zachichotałam, a na mojej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce.
Gdybym była inna postanowiłabym pobierać opłaty za przebywanie w moim towarzystwie. To byłby całkiem dobry sposób na biznes, a tym samym - na życie. Uszczęśliwiałabym innych tylko siedząc obok nich. Szkoda, że chwilowo. Ale cóż, szczęście nie jest na całe życie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Cook Sob Mar 12, 2011 5:17 pm

- Moknę - wymamrotałem odurzony tym co ze mną robiła ta niewiasta. Była tak okropnie nieświadoma z kim ma do czynienia. Tak sobie pomyślałem. I chociaż alkohol powinien mi mącić w głowie, trzeźwiej niż teraz o niej nigdy nie będę umiał myśleć. Nie była świadoma moich umiejętności. I tak, zaraz wpadnę na pomysł, żeby kazać jej się mi oddać. Narazie nie miałem takiego pomysłu. Siedziałem upalony jej jestestwem, czekając aż zabierze ode mnie to dziwne uczucie. Może jeszcze nie umie tego robić? W takim razie, sam wpadłem w gówno. To naprawdę było nie w moim stylu i po dziś dzień, wciąż umiem zwalać to tylko na stan w jaki wpędził mnie alkohol. Patrzeć na dziewczynę i nawet nie próbować jej zmacać. To nie ja. Chociaż może w końcu doświadczę tego, co próbował mi kiedyś wytłumaczyć Dimitri? Wbrew pozorom i jego osobistemu przekonaniu znam jego nazwisko i umiem się nim posługiwać, ale widok jego zachwyconej twarzy, którą to będę oglądał, gdy będę mu czytać na ślubie gratulacje - HA HA HA - bardziej mi się podoba. Pewnie pomyśli, że wyuczyłem się tego specjalnie na tą okazję? I kto tu jest doby dla świata? Ja, oczywiście, że ja. Zrobiłbym wszystko, żeby mu było przyjemnie w ostatni dzień jego wolności. I choć dalej cicho wierzę w to, że nigdy się nie zakocha, czasem wydaje mi się jednak, że on jest jakimś romantykiem. Używa trudnych słów i umie tak załatwić kobietę, żeby płakała, gdy się odwróci. Ja pierdole, muszę go chyba podpatrzeć. No, więc powracając do tamtej myśli. Kiedyś Dymek chciał mi wytłumaczyć, dlaczego on nie używa mocy, żeby zwabić dziewczyny do łóżka. No i ja tego nie pojąłem. Niby Iski nie zmuszałem, ale ona była podatna na mnie bardzo. Ale nie umiałem tak w pęłni wyzbyć się wpływu na kobiety, czy mężczyzn. Może w końcu mi się uda to pojąć. Fajnie, szkoda, że nie kminię na razie co to by oznaczało.
Nagle zrozumiałem, co powiedziałem tej rudej osóbce. Nie była jakaś wyjątkowa, nie widziałem jej nawet nigdy. Może jednak zdążyłem się uniezależnić od rudego koloru włosów, który niegdyś tak mnie pociągał, że omijałem wzrokiem wszystkie rude? Strata, że ominąłem i tą tutaj. Z drugiej strony, jej obecność krępowała me uczucia. Nie dało się okazywać żadnych złych. Ona była jak chodzący Bóg, czy coś w ten deseń.
- To znaczy, siedzę i czekam na zbawienie. Na dole odbywała się impreza mojej koleżanki - zauważcie, że nazwałem Venus koleżanką. A nuż się zainteresowana dowie, to mnie chyba zabije glonami. Natomiast perspektywa posiadanie takiej koleżanki, mogła podwyższyć moją reputację. Bo choć głupio się przyznać, miło byłoby, gdyby ruda dziewczyna pomyślała sobie o mnie dobrze. - Ale co za dużo to niezdrowo. Więc wyszedłem tu. Szukałem wyjścia na dach, ale nie doszedłem do końca, bo... - wzruszyłem ramionami. - bo pewnie było pisane nam się spotkać tu i specjalnie dlatego, postanowiłem uruchomić dymnoczujki- wskazałem w ciemność, udając że mamy z czymś takim do czynienia. Czujki dymu, to naprawdę nieprzyjemna rzecz dla palaczy. Zaciągnąłem się przy okazji i przesunąłem w końcu wzrokiem po jej ciele. W końcu wychodziłem spod jej czaru. Nie umykałem jej daleko, ale już mogłem panować nad bezwarunkowymi odruchami. Jakimi są oczywiście: ocena postaci, wygląd i własna interpretacja.
-Co..?- uniosłem brew, ukazując, że pod moją nogą leży wciąż wino. Bo może ona myśli o winie, kto ją tam wie.
A i jej rumieńce. Długo będę się nad nimi rozwodzić.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Sob Mar 12, 2011 5:59 pm

- Chyba chciałeś powiedzieć, że marzniesz. Ja bym nie potrafiła się tak katować. Zachorujesz jeśli tak będziesz siedział. - Pokiwałam głową, a rude włosy przysłoniły na moment dziecięcą twarz. Naprawdę czasami byłam pod wrażeniem swojego dobra. Tak bardzo dbałam o ludzi, których nawet nie znałam. Nigdy nie widziałam ciemnowłosego w Rezydencji, a przecież jestem tutaj od długich dwóch lat. Z widzenia znałam przynajmniej większość mieszkańców, a z wieloma zamieniłam kilka zdań. Go zupełnie nie kojarzyłam. A szkoda. Byli też tacy z którymi spotykałam się regularnie. W szybkim tempie znalazłam sobie współlokatorkę, która pomimo swoich częstych niezrozumiałych zachowań i wypowiedzianych słów, jest całkiem miłą osobą. Zawsze lubiłyśmy spędzać wspólnie czas. Nie śmiałabym nie wspomnieć o mojej najlepszej przyjaciółce Ianelle, która jest moją bratnią duszą i której mogłabym powierzyć moje najśmielsze tajemnice. Mogę śmiało stwierdzić, że to póki co najwspanialsze dwa lata w całym moim życiu. Jeszcze nigdy nie spotkałam tak wielu wspaniałych osób. Pomimo tego, że niektórzy nie darzyli mnie sympatią i robili wszystko by uprzykrzyć mi życie, żyło mi się tu wyjątkowo dobrze. O dziwo, nie tęskniłam za Francją, za cudownym smakiem kawy w paryskich kawiarniach lub za Francuzami, którzy niewątpliwie są jednymi z najbardziej uroczych mężczyzn na całym świecie.
Miał racje, nie zdawałam sobie sprawy z tego co robiłam z niektórymi ludźmi, którzy byli pod wrażeniem mojego talentu. On chyba też był, przynajmniej tak mi się wydawało. Po chwili rumieńce na twarzy przybrały znienawidzony kolor ostrej czerwieni. Dane nam było się spotkać i specjalnie unieruchomił czujki na dym? Uśmiechnęłam się szeroko. Czyżbym spotkała uroczego romantyka podobnego do tego chłopaka, którego spotkałam pod Wieżą Eiffla? Och, marzenia. Impreza koleżanki? Uniosłam brew w pytającym geście. Czyżby znał Venus? W takim razie jak mogłabym nie znać jego? Karygodne, doprawdy. Nawet nie podejrzewałam bananowego chłopca o wyolbrzymianie jego stosunków z moją koleżanką, a może nawet przyjaciółką (bo tak właśnie nazywałam pannę Pumpkin, dziwne). Nie zapytałam o to czy ją zna i czy o nią chodzi. Zapytam samą Venus jeśli tylko ją spotkam. A spotkam na pewno. Widujemy się często, to miłe.
- Papierosy. Ale wino w sumie też. Właściwie nieważne. Naprawdę Ci nie zimno? - Zapytałam troskliwie, przejeżdżając palcem po wilgotnym schodku tuż obok jego nogi. Na mojej twarzy, a zarówno na jego, gościły szerokie uśmiechy. - Właściwie to... nazywam się Francesca. - Uśmiechnęłam się ciepło, wyciągając w jego stronę smukłą dłoń z nadzieją, że jego talentem nie jest rażenie prądem poprzez dotyk. Niezbyt miło wspominam spotkanie z Maggie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Cook Nie Mar 13, 2011 11:00 am

Jak ona się o mnie martwiła. Zdumiewające, gdyż większość dziewcząt z Rezydencji, najchętniej pozwoliłoby mi umrzeć w męczarniach po tym co im oferowałem w prezencie po każdej miło spędzonej nocy. Ale Frania najwyraźniej jeszcze nie wiedziała z kim ma do czynienia. Częściowo się cieszyłem - w końcu nie było by dobrym startem rozpoczęcie od mojej przeszłości. Ale to jaki jestem, nie przeszkadzało dotąd nikomu. Z drugiej strony, niemożliwe, żeby mnie nie kojarzyła. Jestem jedną z najlepiej rozpoznawalnych postaci w tym zamku. Stawiam więc na to, że jest głucha, ślepa i nie wierzy w plotki. Mogła więc mnie na razie nie widzieć tak? Ale, gdy tylko usłyszy nazwisko, najprawdopodobniej ucieknie w popłochu. Bo wyglądem i zachowaniem przypominała dziewice z klubu celibatu Venus. Wszystkie piękne, pociągające i cholernie uparte w tym, by wszystkich plejbojów doprowadzić do psychiatryka.
-Nie, jestem twardy jak karaluch i przeżyję wszystko- uniosłem w ramach prezentacji swe ramię, które choć pod przykryciem bluzy, nie mogło prezentować się mizerniej. JA wiem, że tu potrzeba tkanki tłuszczowej, żeby zrobić wrażenie, ale ja takowej nie posiadam. Posiadam za to mięśnie, które napinają się gdy robię to co teraz, ale że nie są za duże, to nie rozrywają ubrań.
- Skoro się przedstawiasz, znaczy, że nie zamierzasz mnie tu zostawić marznącego i chętnego na rozgrzanie i to Ci się chwali Franczesko. Jesteś włoszką? Lubię włoszki, bo jak dojrzewają ich ciało nabiera smakowitych kształtów, a ja mam okropne parcie na dojrzałe kobietyy i .. - zamilkłem i w końcu ująłem jej dłoń. Nie jestem na tyle obyty, by całować jej ręce, ale coś mi w głowie mówiło, że chciałbym to zrobić. No nie ważne, byłem pijany. - James Cook, tak to ja. - i teraz się wydało, ona mnie zostawi i na nic moje wcześniejsze zapędy.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Nie Mar 13, 2011 12:30 pm

Kompletnie go nie znałam więc jak mogłabym go od samego początku osądzać, tym bardziej kiedy siedzi tutaj w mokrych spodniach, niemalże błagając o pomoc swym wyglądem. Och, taka dobra dla świata osóbka jak ja nie minęłaby proszącego o podanie mu ręki. Dlatego też się tutaj znalazłam, obok bananowego chłopca. Uśmiechnęłam się szerzej i przyjrzałam się jego chudemu ramionku, które tak bardzo eksponował, jednak nawet ono błagało o jakieś dokarmienie, bo cały chłopiec był chudy. Śmiem twierdzić, że nawet odrobinę chudszy ode mnie. Powinnam się ewakuować zanim wpadnę w olbrzymie kompleksy.
- Widzę właśnie. - Zaśmiałam się cicho widząc jak za wszelką cenę próbuje pokazać mi swoje mięśnie, które nie robiły ogromnego wrażenia. Dziwiłam się, naprawdę się dziwiłam, że nigdy wcześniej nie widziałam tak kolorowego chłopaka w Rezydencji. Może to wina tego, że tak często i długo przesiadywałam w sali kinowej albo własnym pokoju? Wystarczała mi wycieczka do kuchni po płatki śniadaniowe i zimne mleko. Przeniosłam spojrzenie na butelkę wina i sięgnęłam po nią, by po chwili postawić ją obok siebie. Nie napiłam się, nigdy nie przepadałam szczególnie za smakiem czerwonego wina, choć te wyglądało na wyjątkowo dobre.
Roześmiałam się słysząc jego wywód na temat włoszek i ich smakowitych kształtów. Doprawdy zabawny i uroczy chłopiec. Czyż to nie dobry materiał na przyjaciela? Nie byłam świadoma tego co czynił w przyszłości i chyba wolałabym się nie dowiedzieć. Nieświadoma będę w tym przypadku szczęśliwsza. Poczułam jak chwyta moją dłoń i zarumieniłam się jeszcze bardziej. Przyjemne, drażniące nieco ciepło. Naiwna. - Nie trafiłeś. Francja, pochodzę z Francji. Nie mam smakowitych kształtów, przepraszam. - Pokręciłam głową z rozbawieniem i przejechałam palcem po butelce wina. Prawie pusta, widocznie musiał dobrze się tutaj bawić zanim przyszłam go uratować. Mogłam pojawić się wcześniej, choć nigdy nie byłam przyzwyczajona do wczesnego wstawania. Odruchowo spojrzałam na zegarek. Jeszcze rano.
- Coś mi to mówi, ale nie jestem pewna do końca co. - Odparłam w zamyśleniu, przeczesując rude włosy palcami. Może opowiadała mi o nim Georgia, a może Ianelle? Nie wiem. Nie wierzyłam w plotki, nawet ich nie słuchałam. Nie przeglądałam nałogowo plotkary więc nie mogłam o nim niczego wiedzieć. Niczego prócz tego, że lubi włoszki i wino, które teraz staczało się gdzieś po schodach. Och, miał nadejść jego koniec. Już w głowie słyszałam huk rozbijanego szkła o podłogę. Trudno. - Zakładam, że musisz być sławny i wielbiony. Co za gafa, że nie znam Twojego nazwiska. Oświeć mnie, Jamesie. - Uśmiechnęłam się subtelnie. Może zaproponować mu wspólny wypad na herbatę? Moglibyśmy iść do mojego pokoju, mógłby się ogrzać. Nie, idiotyczny pomysł. Nawet bym się nie odważyła. Wyśmiałby mnie. Tak teraz sobie myślałam i wpatrywałam się w niego oczekując odpowiedzi.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Cook Nie Mar 13, 2011 1:05 pm

Apf. Chyba moje niby mięśnie nie powaliły jej na kolana, bo zamiast przyglądać mi się świecącymi z podniecenia oczkami, zabrała mi wino. Powinienem się cieszyć, że sama chce się wprowadzić w stan przypominający z pozoru mój, ale niestety nie dane mi było błogosławić włochów za wino. Włochów, czy Greków? A cha wie. W każdym razie, ona nie zamierzała pić. Szkoda, ale nie ubolewałem. Może będzie na tyle trzeźwa, żeby mnie przetransportować do korytarza? Była chyba trzecia nad ranem, nic dziwnego, że się mną zainteresowała. Nie zawsze o tej godzinie spotyka się kogoś, kto jest zdolny do rozmowy. Tak stwierdziłem w momencie, gdy moje wino wylądowało pomiędzy jej nogami.
Może i jestem chudziutki, ale na pewno nie zamierzam pozwalać, by tak po nie jeżdżono. Trochę przywiotości, kobieto. Jestem wyższy niż ty byłabyś na obcasach i w kapeluszu, a siły starczy mi na powalenie byka. Może nie znów jakiegoś postawnego, ale krówkę spokojnie.
- Francja, o - zapowietrzyłem się przed tym, by uświadomić jej, że moja była też była z Francji. Jedyne co dokończyłem to stwierdzenie o tym, że nie lubię żabich udek. - .. ale mogłabyś mi kiedyś sprawić bouillabaisse - mrugnąłem do niej i wtedy wypuściła butelkę. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem w ciemność - co ty...- patrzyłem na nią, jakby właśnie oszalała, albo była opętana. A później usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Skrzywiłem się i westchnąłem. - Takie dobre wino, kobieto coś ty zrobiła - powiedziałem cicho i spokojnie. A po co się denerwować na tak uroczą istotę? Prawdę mówiąc, nie umiałbym.
- Too.. dziwne, ale nie będę narzekać - skomentowałem jej nieznajomość mej osoby. Więc mogłem być kimkolwiek chciałem w jej oczach. Mogłem ją okłamać i bawić się w bycie miłym. Testowałbym na niej moją delikatną stronę duszy. Mógłbym, ale co mi po tym? Nie umiem być delikatny. Zaraz by się na mnie obraziła. Szkoda mi samego siebie. Założyłem, że lepiej być sobą. Jak zawsze będę sobą, w końcu się sam się nie wstydzę. Daleko mi do wstydu. - Za to ty możesz tylko żałować, dziecinko - założyłem ręce za głowę. I wtedy pomyślałem znów o arktycznych małpeczkach, które często odwiedzały mnie i Maggie. Mieliśmy swój świat. A może z Franką też mógłbym go mieć. Pewnie, że mógłbym.
- Co powiesz na to, żebyśmy się poznali ? - przychyliłem się do niej, choć oparty na schodach miałem małą możliwość kombinacji.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Nie Mar 13, 2011 1:25 pm

Niestety, gdy byłam młoda i jeszcze mieszkałam w Paryżu spotkał mnie niezbyt miły incydent mocno związany z alkoholem. Na własnej skórze odczułam skutki upijania się do nieprzytomności. Jeden jedyny raz. Poranek w pościeli ubrudzonej pizzą i ten zapach papierosów w powietrzu. Nie taki miły jak ten teraz, a wręcz odrzucający. I on obok. Pamiętam, że wyszłam jak najszybciej mogłam. Pamiętam uczucie, kiedy łzy spływały po zarumienionych od płaczu policzkach. Nie tak powinnam stracić dziewictwo. Na samo wspomnienie wzdrygnęłam się.
- Nie lubię bouillabaisse. - Pomimo tego, że wszyscy się nią zajadali, jakoś nieszczególnie za nią przepadałam. Uśmiechnęłam się delikatnie, kręcąc głową. Najlepszą rzeczą są ciasteczka francuskie. Spojrzałam na czerwoną kałużę na samym dole. Na pewno ma go jeszcze dużo, żadna wielka strata. Z przepraszającym wyrazem twarzy cofnęłam się w bok. Żałować? Przyszłam mu z pomocą, a on już planował tortury do końca mojego życia za rozbicie butelki wina? Och, zły chłopiec. Roześmiałam się, bo w końcu on też się szczerzył, bo nadal siedziałam obok i sprawiałam mu radość swoją obecnością.
- Wolałabym trzeźwego Jamesa Cooka. - Nie lubię zaburzania przestrzeni osobistej. Kiedy ktoś przybliża się do mnie podczas gdy nie chcę. Ludzie po alkoholu są nieobliczalni więc wolałam zachować ostrożność. Wtedy nie zachowałam, pożałowałam. Zacisnęłam ponownie palce na krawędzi i wskazałam mu kałużę wina z nadzieją, że zrozumie. Teraz dziękowałam za to, że mój talent nie działa na mnie, że przez całe życie uśmiech nie ciśnie mi się na twarz. Dla innych, przebywających w moim towarzystwie może to być z pewnością uciążliwe, ale póki co nikt nie protestował. Powinnam zacząć uczyć się jak nad tym zapanować. Coś w stylu nauczenia się jak go wyłączyć, choć na chwilę. Spojrzałam na Jamesa i pokręciłam ponownie głową. - Kiedy indziej, przepraszam. - Naprawdę cholernie przypomniała mi się sytuacja z tamtym chłopakiem, a to zepsuło mi humor. Poznałam tak uroczego chłopaka, a znowu spieprzyłam. Dokładnie spieprzyłam i zapewne sprawiłam mu przykrość, choć nadal czuł się wspaniale i się uśmiechał. Spuściłam speszona głowę i przesunęłam dłoń w jego stronę wpatrując się przed siebie. - Na końcu korytarza, ostatni pokój. - Powiedziałam i podniosłam się, wbiegając po schodach na górę. Zawsze byłam niezdecydowana i podejmowałam decyzje zbyt szybko. Na chwilę się zawahałam, na ostatnim schodku. Ale poszłam, zostawiając go samego. Uderzył w mój słaby punkt, ale nie miałam mu tego za złe. I tak zrobił na mnie cholernie dobre wrażenie. Miałam nadzieję, że go nie wystraszyłam i jeszcze się zobaczymy.

//gdzieś, gdzieś
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Pią Maj 13, 2011 2:19 pm

/ Pokój Nory & Francescy


Ile można spacerować ? Długo. Szczególnie jeśli chce się zrobić na złość Pouch, która nieustannie klei się do twojej małej siostry. Nic się nie stanie jak będzie miała ją jeszcze trochę dłużej. Impreza trwała praktycznie wszędzie, ludzie bawili się i śpiewali na całego - alko zachęca do śpiewania, ale najwidoczniej nie poprawia jakości głosu. Pokusiłam się nawet o tańczenie na boso po wilgotnej trawie, te Uzdrowicielki były naprawdę szalone jeśli chodzi o takie wygłupy. Bawiłam się przednio, szkoda, że zmęczenie wzięło w górę i nie dałam rady wariować dalej. Postanowiłam poszukać drogi do pokoju, trzy miesiące to za krótko by orientować się w rozkładzie tego ogromnego zamku. Nieustannie się gubiłam, odkrywałam nowe i cudowne miejsca oraz poznawałam naprawdę genialnych ludzi. Gorzej jak potrzebowałam do łazienki, hahaha.Wspinałam się na schody, przypominało to raczej slalom, bo wszędzie stały puste puszki po piwie. Nie lubiłam bałaganiarstwa i tyle. Udało mi się znaleźć nieotwarte piwo, przysiadłam na schodach i zamknęłam oczy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Lemon Pią Maj 13, 2011 4:19 pm

/ muahaha /

Szelki są zajebiste. Po prostu nie mogłem przestać odchylać je i uśmiechać się szeroko, gdy wracały na miejsce z takim fajnym dźwiękiem. Masochista, ktoś powie, ale to wcale nie bolało. Znaczy raz trafiłem w sutka i zabolało, ale się przyznać do tego nie będę, nie? W ogóle skoro już miałem strój niczym jakiś bohater Ojca chrzestnego uznałem, że i trzeba się wczuć. Próbowałem gadać jak ten gościu z napchaną watą ustami, ten no. Boniu myślicie, że spamiętam jaki skoro wylatuje mi czasem z głowy jak się nazywa moja rodzina? Że też jeszcze umiałem odpowiedzieć na pytanie o swoje imię. Ale o czym to ja? A wiem, że starałem się być prawdziwym mafiozem. Szło mi ciężko. Byłem na to zbyt dobry i już.
Chyba trwał jakiś wyścig. I to wyścig na rolkach. Wyszedłem sobie swobodnie z pokoju, by pójść na dół, gdzie wedle Delilah miało to wszystko mieć miejsce(gdyby nie ona nigdy przenigdy nie włożyłbym czegoś takiego, ale uznałem, że ostatnio wizja mnie jako skończonego szaleńca przestała być realistyczna i muszę nad tym popracować), ale nawet nie dałem rady wyjść z tego pokoju, gdy ktoś na mnie wpadł. Pełen podziw. Ledwo się na nogach trzymał, a chyba prowadził, bo byłby inny powód takich wrzasków radości? Dzielnie przedarłem się do odpowiedniego skrzydła i dopiero zbłądziłem. Jednak uznałem, że mam to gdzieś, gdy dojrzałem młodą dziewczynę, siedzącą na schodach. A co z tego, że miałem schodzić na dół. Towarzystwo! I bez rolek.
- Witam - zgadałem, siadając obok na stopniu. - Wiesz może, gdzie oni tak podążają na tych wrotkach? - Jakiś kretyn właśnie z uporem maniaka próbował się na tym przedrzeć po schodach w górę. Nawet ja wiedziałem, że to bez sensu. Ze znudzoną miną obserwowałem sobie jak raz po razie zjeżdża na tyłku na dół. Pełen podziw dla jego uporu. Właził znowu. Zerknąłem na dziewczynę ciekawi jej reakcji na głupka.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Sob Maj 14, 2011 11:42 am

To tornado ? Coś przeleciało obok mnie z prędkością ponadalkoholową, zdawało mi się, że był to jeden z pijanych Uzdrowicieli, serio serio to grupa bez umiaru. Usiadłam na poręczy by uniknąć stratowania przez innych uczestników imprezy. Dobrze, że nie brałam w tym udziału, nie pokazałabym się w takim stanie pouch – oberwane ciuchy chyba by jej się nie spodobały. Drzwi skrzypnęły i zobaczyłam najprawdziwszego Vita Corleone (<3), nic dziwnego, że uśmiechnęłam się szeroko, kiedy machałam do niego ręką. Takie towarzystwo zawsze mile widziane, szczególnie w przebraniu jednego z moich ulubionych bohaterów – jak można nie uwielbiać tego głosu ?! To taka moja słabostka i już. Zachwiałam się na poręczy, udało mi się zachować równowagę, więc usiadłam ponownie przy ścianie. Wydawało mi się, że żaden głupek nie będzie próbował jechać schodami, ale cóż myliłam się. Z dołu dochodziły kolejne hałasy, na tyle daleko, że miną wieki nim dotrą na górę, ale już dało się odróżnić poszczególnych ludzi. Instynktownie spojrzałam na nogi Lemka, dobrze, że nie tylko ja zrezygnowałam z wyścigu. Zapomniałam też o przebraniu, na szczęście długą sukienka mogła imitować hippisowską kreację. Trochę nieudaną, ale oj tam oj tam.
- Cześć Lem – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się, fajnie, że to on a nie jakiś tam Cook czy ktoś. Nie lubię i tyle, nic mnie nie przekona do tego stylu życia. Zastanowiłam się przez chwilę, wariaci coś krzyczeli o mecie, ale niezbyt zrozumiałam ich bełkotanie.
- Chyba jadą po tort, tylko nie wiem gdzie on stoi – odpowiedziałam i usunęłam się z drogi, kiedy kolejny śmiałek próbował przejechać schodami. Wywróciłam tylko oczami i powróciłam do spoglądania na jego szelki.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Lemon Sob Maj 14, 2011 12:00 pm

Cud się stał, albowiem ja, Lemon Tilley, zwany przez niektórych Cytryną lub bardziej chamsko Bambi, wiedziałem jak nazywa się niewiasta siedząca obok mnie. Miała na imię Nora. Więcej danych nie pamiętam. Ale wiem, że się nazywa Nora. Dziewczynę widziałam może czwarty czy piąty raz, a wiedziałem to. Kojarzyłem ją z pieluchami. Czemu właśnie tak? A czemu ja sobie będę tym głowę zawracał, gdy jest tyle o wiele ciekawszych tematów. Na przykład koniecznie muszę kiedyś tam obejrzeć Ojca chrzestnego, bo czuje, że będzie dla mnie bardzo ważne. Mogłem gadać jak potłuczony, bo wypiłem dzisiaj o kubek za dużo(lub też za mało) kawy i jeszcze przed przybyciem tutaj udało mi się uraczyć z jakimiś hipisami czymś kolorowym i piekielnie mocnym. Hipisi. Ah dzieciństwo do mnie wraca. Które się skończyło wraz z przybycie tutaj. Szkoda, ale lata lecą nieubłaganie.
- Tort, powiadasz - mruknąłem, oglądając się za Elvisem, który jako ostatni przemknął po schodach. Reszta jakby nie znała tego zajebistego skrótu. Przynajmniej tyłki obiją sobie o ściany, a nie schody. - I nagle to wydaje się nie takie głupie. W sumie gdybym nie był przekonany, że kogoś przypadkiem bym nie rozpuścił w wyścigu po cukier to sam bym z tego skorzystał. - Gdy mnie ponosiło potrzebowałem rękawiczek ochronnych na ręce, a zupełnie nie wiem gdzie podziałem ostatnią parę. To już czwarta w tym miesiącu. Nie, w poprzednim. Mieliśmy dopiero pierwszy kwietnia. Nawet nie dostałem swojego zapasu na ten miesiąc.
- Lubisz torty? - zapytałem zupełnie tak jakbym pytał czy lubi sztukę czy inne poważne coś. Lubienie tortów też było ważne.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Sob Maj 14, 2011 12:36 pm

A ja znałam Lemona tylko z korytarza i opowieści o Bambi, ale za Chiny nie wiedziałam skąd ma takie przezwisko – jelonek miał duże oczka oraz łagodne spojrzenie, a w oczach Lemka widniał jakiś dziwny błysk. Kiedyś o to zapytam, może dowiem się tego jeśli bardziej się z nim poznam? Chyba nie uznał, że dziecko jest moje… uznał ? Potem się go uświadomi. Była plotka, że w rezydencji mieszka królowa matka obcych i po kryjomu produkuje dzieci. Hahahaha. Poprawiłąm fały sukienki, najwyraźniej etap biegania po schodach się zakończył. Czy jędza się wkurzy jak zostawię małą na dłuższą chwilę? A niech ma, potem się odklei. Zmarszczyłam brwi, kiedy dobiegło mnie frajdej frajdej – ta piosenka za mną chodzi. Ciągle w radio, małolaty mają to jako dzwonek, no coś nie haloo..
- Rozpuścił ? – zapytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi, znałam bliżej tylko kilka osób i naprawdę nie miałam pojęcia jak niezwykły może być dar. Mój nieodłącznie kojarzył się z roszpunką, to takie słodkie, kiedy małe dziewczynki chciały bawić się ze mną w królewnę. Prawie zostałam ulubienicą mniejszych ludzi, Elena bardzo się do tego przyczyniła – codziennie schodziły się jakieś dzieciaki z bobasami w rękach.
- Nie dałabym rady na wrotkach, nigdy nie jeździłam na takim czymś – dopowiedziałam i postanowiłam wybrać się na lodowisko w najbliższym czasie. Gdzieś na pewno takie jest, prawda ? Dziwne pytanie jak na początek znajomości, ale odpowiedziałam chłopakowi z powagą, każdy ma swoje priorytety a ja to szanuję.
- Lubię torty, ich nie da się nie lubić.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Lemon Sob Maj 14, 2011 12:56 pm

Im dłużej zastanawiałem się nad tymi pieluchami tym bardziej zupełnie nie mogłem sobie uświadomić czemu ja ją łączę z tak śmierdzącą sprawą. Jakby jeden jej włos żył własnym życiem. Ruszał się i tak dalej, chociaż wiatru nie było. Przerażał mnie. Szybko odwróciłem od niego wzrok, wpatrując się w schody ostro skręcające. Ale tu by się fajnie na poręczy zjeżdżało. W sumie jak byłem młodszy to nawet tego raz spróbowałem. I dowiedziałem się co to znaczy złamana noga.
- Mam dosyć nieprzyjemną zdolność. Potrafię wytwarzać kwasy w różnym stężeniu, a większość ma dosyć mało fajne zdolności. - wytłumaczyłem cierpliwie. Wciąż się uczyłem nowych. Tego było całkiem sporo, a te niebezpieczne jakoś najszybciej mi go głowy wlazły.
- To proste - poinformowałem ją. - Masz przecież dużo kółek. Tylko największe ofiary nie potrafią na tym jeździć. Taka łatwiejsza wersja rolek. - Szkoda, że nie mieliśmy żadnych pod ręką, bo serio
bym chciał jej udowodnić, że to takie proste jest i w ogóle nie ma się czego obawiać.
Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem! Byłbym ją uściskał, ale nie chciałem się narzucać. Ale to był piękny wstęp do przejścia do mych zwierzeń Norze na temat tego czy faktycznie tortów się nie da lubić.
- Sądzę, że akurat da się. No bo wyobraź sobie sytuacje, że nie dostajesz nic innego do jedzenia tylko torty. A to czekoladowy, lodowy i jakie tam są tylko. Jestem przekonany, że już po tygodniu nie mogłabyś na nie patrzeć. - Spojrzałem na nią, oczekując tego wzroku pełnego podziwu dla mego geniuszu. Bo ja byłem genialny! Tylko większość miała mnie za głupka i szaleńca, bo prowadziłem tego typu zupełnie niepoważne dyskusje z nieznanymi mi ludźmi. Jakbym rozmawiać mógł tylko ze znajomi. Potworne.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Sob Maj 14, 2011 4:16 pm

Widziałam jak bardzo wpatruje się w moje włosy, tylko nie wiedziałam o co chodzi – talentu nie używałam cały czas, w moim przypadku to strasznie trudne. Spojrzałam w górę i zobaczyłam co się stało, znowu straciłam kontrolę nad darem. Włosy falowały niczym u meduzy, hahaha, niech lepiej nie patrzy bo zamieni się w kamień. A taka rzeźba a’ la bambi mi nie pasuje do pokoju. Wybitnie nie pasuje. W każdym razie powinnam częściej bywać na zajęciach i poprosić o więcej przydatnych ćwiczeń. Przygładziłam dłonią włosy, po kilku „klepnięciach” się uspokoiły i wyglądałam całkiem normalnie. Uśmiechnęłam się przepraszająco, w najbliższym czasie nauczę się jak to wszystko opanować oraz jak przydtanie wykorzystać mój talent. Czytałam, że ktoś przeniósł fortepian za pomocą takiego talentu. Niesamowite !
- Woow, to pewnie jesteś niezłym chemikiem – przez chwilę miałam rozdziawione usta, już sobie wyobraziłam jak Lemon majstruje w pracowni chemicznej, nagle kończy mu się kwas, a on podstawia rękę nad próbówkę i wytwarza. W myślach zanotowałam żeby pożyczyć wrotki i nauczyć się jeździć w ogrodzie. Och, spełniłam jego marzenie i tak, moja twarz wyrażała zachwyt i podziw i uwielbienie. Zakładam kapliczkę, nie ma co.
- To jest genialne ! A gdyby ktoś zrobił tort z warzyw, albo tort z owoców ? – zapytałam go, po prostu nie mogłam się oprzeć żeby nie zapytać. Już sobie znalazłam kogoś do dyskusji, które inni uważają za głupie. Słodko.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Lemon Sob Maj 14, 2011 8:10 pm

Ona miała tę dziwaczną zdolność silnych włosów! Ona to miała! To coś co sprawiało, że cały czas tylko wyobrażałem sobie, że włosy rosną i rosną i rosną, by owinąć się wokół mojej szyi i tam zacisnąć mocno. Wzdrygnąłem się. Żyłem w przekonaniu, że każdy ma dziwaczne wyobrażenie śmierci, którego cholernie się boi. Ja miałem te włosy oraz milion innych i one przypominały mi się tylko w obliczu tego mego strachu. Normalnie się nie bałem.
- Nigdy nie przepadałem za chemią. - Sądzę, że w tym talencie maczała palce karma czy inne religijne głupstwo, bo jak inaczej wytłumaczyć, że wraz z odkryciem mocy okazało się, że po prostu będę musiał nauczyć się chemii? No żesz. Z tymi prostymi jeszcze jakoś poszło. Dzięki nim mogłem topić rzeczy, bo strasznie żrące są, ale teraz te dłuższe, skomplikowane i z tak nudnymi właściwościami. Mało co robi bum. Znaczy lepiej by było jakby uważniej czytał te notatki od Aidana, ale żyłem w przekonaniu, że im coś ma dłuższy wzór do wykucia tym nudniejsze jest. - Ale byłem jednym z tych szczęśliwych dzieci, które dostały zestaw małego chemika. Robiłem cudne wybuchy dopóki rodzice nie uznali, że to budzi we mnie zbyt wiele zła i jeszcze zechce pracować nad bronią chemiczną. Byli hipisami. - Byli. Jakby żyli to pewnie dalej by nimi byli, więc może jednak powinienem mówić, że są hipisami?
- Tort z warzyw to nie tort - oświadczyłem stanowczo. Jak w ogóle mogła tak bluźnić? Może jeszcze piła bezkofeinową kawę? Zło w najczystszej postaci!
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Go?? Nie Maj 15, 2011 4:29 pm

Lubiłam Lemka. Ale nie wiem, czy moje uczucia byłyby takie same, gdybym wiedziała o tych lękach. To nie jest normalne, kiedy we wszystkim znajduje się jakieś przerażające zdolności. To on miał straszną władzę w rękach ! Gdyby jakakolwiek moc dostała się w niepowołane ręce, to miałoby katastrofalne skutki dla naszej planety. Ciekawe czy umiałabym włosami zmiażdżyć człowieka ? Jeszcze dużo przede mną.
- Czy talent zależy od jakiś czynników ? Jestem nowa i nie mam o tym pojęcia - przyznałam nieco speszona, wszyscy byli taki obyci oraz posługiwali się mega terminami, a ja siedziałam jak na tureckim kazaniu. Chłopak miał fajnie, zawsze chciałam mieć zestaw małego chemika, tylko, że trojaczki wszędzie mi grzebały i rodzice uznali za niebezpieczne takie zabawy. Phi. Zrobiło mi się smutno z powodu tego wspomnienia, ale trwało to tylko chwilę, dlatego, że przed śmiercią zawsze rodzice powtarzali o bezsensowności smutku.
- Niektórzy myślą inaczej i lubią świeże pomidory - wzdrygnęłam się. Haha, włoszka, która nie lubi tych warzyw ? Dziwne. Ale ona naprawdę nie znosiła świeżych pomidorów, uważała je za obrzydliwe. Bezkofeinowa kawa? Tych dwóch słów nie powinno się razem łączyć.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Lemon Pon Maj 16, 2011 3:28 pm

To było dobre pytanie. Widzicie, mnie karma pokarała jak nic za tamten samochód i dzieciaka, ale czy ja mu kazałem włazić do środka? Nie, tylko zauważyłem, że na pewno się nie odważy, ale to zupełnie inna historia i miałem mówić o karmie oraz talentach. Także mnie pokarała karma z tak chemicznymi, ale jednocześnie zajebistymi zdolnościami, przez które z początku musiałem nosić pedalskie rękawiczki, ale teraz było już git i bez nich, więc mogłem przypuszczać, że karma jest nie przemyślała sprawy. Ale czy zawsze chodziło pokaranie lub podarowanie komuś czegoś fajnego za dobre życie? No chyba nie. Może chodzi o osobowość? Uznałem, że nie ma co się blokować i wszystko w myślach dla siebie zachowywać, więc wyłączyłem filtr w mózgu i ruszyła lawina:
- Sam nie wiem. Może miałaś mocne włosy to masz teraz jeszcze mocniejsze? Mówią, że to zależy od osobowości. Złe typy mają niebezpieczne moce, dobrzy dobre, a tacy pośredni te najbardziej odjechane. Jednak ja nie mogę się z tym zgodzić, bo wyjdę na psychola. - A tego przecież nie chcemy, bo w Rezydencji to jednak całkiem fanie było. Jest gdzie spać, co zjeść. Tylko ostatnio poczynało funduszy brakować, ale kto by się tym przejmował? - Także wierz w co chcesz, ale tu chyba nie ma mowy o specjalnym wyczuciu. Każdy ma to co mu się dostało i już.
Pomidory? I co z tego? Pomidory jak pomidory. Rozumiem dyskusje o torcie, ale o pomidorach? Pfi, o czym tu niby mówić?
- Zgłodniałem - powiedziałem nagle. A potem się podniosłem i otrzepałem spodnie od garniaka. Rzadko mnie było widać w czymś takim. Ale dla mafioza się ubrałem. Szkoda, że uznałem, że okulary będą przeszkadzać. Zawsze fajniej widzieć dokładnie twarz rozmówcy. - Ruszam za tłumem w poszukiwaniu tortu. - Wyciągnęłam w jej stronę rękę. - No chodź, nie ma co tu tak siedzieć.

/ skok, kuchnia, sama nie wiem, ale tu koniec
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Pon Maj 30, 2011 7:19 pm

[z Nienacka]

Ha, oczywiście, że nikt się mną nie interesował. Jak zwykle zresztą. Nawet brat znalazł sobie jakieś lepsze zajęcie, niż powitanie siostry z powrotem. A przecież dobrze wiem, że jest tak samo towarzyski jak ja, więc ściemnianie, że miał ważniejsze sprawy, to czysty idiotyzm. Raniło mnie, że zaczynał okłamywać Swoją Jedyną I Najwspanialszą Siostrę, ale mogłam to przewidzieć. Jestem niepotrzebna. Niedługo znajdzie sobie jakąś laskę, która u niego godzinami będzie w łóżku się grzać, a ja zejdę na drugi plan, bo po co ja jestem, skoro mamy chociaż taką odrobinę moralności, że w związku kazirodczym nie będziemy. Ależ proszę, znajdź sobie kogoś, kochany. A ja mogę zdychać pod płotem przy stacji kolejowej, chociaż pewnie wcześniej napadnie mnie banda gwałcicieli. Kij z tym i szczotka, i tak nie mam po co żyć. Popełniłabym samobójstwo, ale to bez sensu. Z jakichś nieznanych przyczyn bałam się, że jeszcze stanę się duchem i moim jedynym zajęciem będzie straszenie szczęśliwszych ludzi, których się boję. Ja dziękuję, już wolę umrzeć naturalnie, niech mnie zakopią na najtańszym miejscu na cmentarzu, robale mnie zeżrą i dziękuję bardzo, miło mi było.
Nikt tu nie chodzi, bo tu nudno i tak dalej. Dlatego też, pogrążona w depresyjnych rozmyślaniach, ruszyłam do najmniej uczęszczanego miejsca. A ponieważ nie lubię bezczynności w miejscach społecznego użytku, usiadłam na schodach. Mam gdzieś, czy od marmuru dostaje się wilka, czy nie. Mam gdzieś, czy to jest marmur.
Klapnęłam sobie gdzieś w połowie, stopy opierając o barierkę, a plecami dotykając cholernie zimnej ściany. A żeby się dobić, zaczęłam myśleć o chłopaku, który zniknął. I bardzo dobrze. Dzięki temu nie musiałam bać się uczuć, których nie miałam. Są destrukcyjne. I wcale za nim nie tęskniłam, w końcu i tak nic by z tego nie wyszło.
Ci, co grają na gitarach elektrycznych, są Źli.
Nawet jeżeli są przystojni.
Nadal są Źli.
Przez Ź.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Pon Maj 30, 2011 10:09 pm

/nie wiem

Cierpiałem. Tym razem naprawdę cierpiałem. O okrutna rzeczywistości! Choć wiele razy utyskiwałem na me zmagania z ciężarem prozaicznego, monotonnego życia, dopiero teraz naprawdę odczuwałem, czym dokładnie jest prawdziwe cierpienie! Nie dość, że od dłuższego czasu nie mogłem znaleźć mojego ukochanego kocyka, który od wielu lat pomagał mi ukoić me skołatane i nadszarpnięte nerwy oraz utrzymać jako taką równowagę wewnętrzną, to jeszcze wszystko zdawało się obracać przeciwko mnie! Moi przyjaciele najzwyczajniej w świecie pozapominali o mnie, skazując tym samym na ostracyzm społeczny oraz samotne pokonywanie zawiłych meandrów cierpiętniczego żywota, brakowało mi chęci do wszystkiego, łącznie z porannym zwlekaniem się z mojego łoża boleści, a co najgorsze, o okrutny losie!, dzisiaj przypadał dzień, w którym cała moja liczna familia miała zasiąść przy jednym stole. Nienawidziłem rodzinnych spotkań ponad wszystko inne! Nie dość, że przez cały wieczór skazany byłem na obserwowanie moich dwóch odwiecznych katów, własnych braci, zrodzonych z tych samych rodziców, wychowanych w tym samym domu, którzy nawet pomimo pokrewieństwa obrali sobie mnie za cel swej nieuzasadnionej nienawiści, to jeszcze cały czas czułem się jak powietrze. Podczas gdy moje starsze rodzeństwo gawędziło sobie w najlepsze ze sobą, ja siedziałem, nieszczęśliwe wyczekując godziny w której ma męka wreszcie się skończy. Od zawsze mnie ignorowano. Widocznie zaszczytu zostania wysłuchanym w naszym domu mogli dostąpić wyłącznie ci posiadający imiona planet. Jakież to okrutne! Z nieszczęśliwą miną schodziłem po schodach, gdy na jednym ze stopni dostrzegłem mą przyjaciółkę. Jedną z tych osób, które śmiały tak brutalnie pozostawić mnie na pastwę losu!
- Gdzie podziewałaś się przez cały ten czas, okrutna niewdzięcznico? Czy za nic masz teraz moje cierpienie? - zacząłem ze zwyczajowym dla siebie patosem i przesadą, opadając bezwładnie na stopień obok niej. - Zresztą, to nieistotne, wszystko jest już nieistotne! - Machnąłem dramatycznie ręką. - Wszystko na nic! Dziś bowiem jest dzień w którym przeleje się czara goryczy, a moje życie stanie się jeszcze bardziej uciążliwe! Powiedz mi, dlaczego moi rodzice, którzy powinni mnie chronić, skazują mnie na męki rodzinnej kolacji? Wszak doskonale zdają sobie sprawę, iż większość mojej familii głęboko mną gardzi, więcej, oni sami też podzielają tak okrutne uczucia wobec mnie! Powiadam ci, Islo, beze mnie rodzina Pumpkinów byłaby zdecydowanie lepsza - zakończyłem swój dramatyczny monolog, pogrążając się w ponurym milczeniu.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Wto Maj 31, 2011 6:16 pm

Pogrążona byłam w słodko - gorzkich rozmyślaniach o moim życiu, tak beznadziejnym i okrutnym. Nikt nade mną zlitować się nie chciał. Absolutnie nikogo nie obchodziło moje istnienie, problemy, czy pasje. Jeszcze niedawno całym mym światem był Alexander - teraz, jak się okazywało (wiedzieli o tym wszyscy prócz mnie, MNIE!, jego ukochanej i jedynej siostry), a czego dowiedziałam się od pyzatej dziewuszki, która nawet nie zwracała się do mnie, a do swej pryszczatej koleżanki z krzywymi jedynkami od ssania kciuka. Najwidoczniej nie zdawały sobie sprawy, że jestem siostrą osaczonego plotkami osobnika. Nic dziwnego. Po pięciu latach przebywania w Rezydencji nadal zaledwie garstka osób zdawała sobie sprawę z mojego istnienia - połowa z niej pamiętała moje imię. Nawet mój opiekun, Jaffar, chwilami patrzył się na mnie, zastanawiając się skąd mnie zna. Przedstawienie mojej osoby wykonać musiałam chyba trzy razy, bo upierał się, że jestem nowa i nikt mnie nie zna.
Ciekawe.
Wolno uniosłam głowę w górę, bezmyślnie obciągając bluzkę. Obojętny, niczym polityka mojego kraju wyraz twarzy zastąpiony został niemrawym uśmiechem, gdy mózg podpowiedział, że to Theo.
- Śmiesz mnie o to pytać? - nie włożyłam w te słowa wielkiego oskarżenia, przypominały raczej przepis na placek, ale liczą się chęci. - To raczej ja powinnam uskarżać się na ciebie, w końcu to ty nie odzywałeś się tak długo i pewnie nawet nie zauważyłeś mojej nieobecności. - jak wszyscy, mogłabym dodać. Ale miałam malutką nadzieję, że on jednak się martwił i zastanawiał.
Doprawdy, moje życie byłoby o wiele prostsze, gdybym się zakochała. Ciekawe to słowa z ust dwudziestojednoletniej panny, prawda? A jednak, coś, spychane gdzieś głęboko w ciemność mojego skamieniałego serca i umysłu, podpowiadało, że posiadając bliską mi osobę, byłabym o niebo szczęśliwsza. Niestety, nawet gdybym tolerowała ową myśl, przeszkadzało mi moje ciało, które uparcie nie chciało odczuwać pociągu do żadnego z napotkanych przeze mnie osobników płci przeciwnej - widocznie, trzymałam się od nich zbyt daleko, by przypomnieć mógł o sobie układ immunologiczny, szukający idealnej dla siebie połówki, która mogłaby dać zdrowe i piękne dzieci. Co ja pitolę.
- Ty chociaż masz rodzinę. Większą niż brat, który poleciał za spódniczką i teraz ma cię gdzieś. - zauważyłam ponuro, przyglądając się Plutonowi bliżej. Nie był najgorszy. Ba, był całkiem przystojny, czego wcześniej nie zauważyłam. Zakochać się czy nie? Mieliśmy wspólne tematy, nie bałam się go i darzyłam swego rodzaju sympatią. Same plusy, razem moglibyśmy narzekać. Jednak prawdopodobieństwo odwzajemnienia mego uczucia było równe zeru, toteż wolałam nie ryzykować. Zakochanie odłożę na przyszłość, choć kandydaturę Plutona powinnam poważnie przemyśleć. I sprawdzić, czy mnie lubilubi. Chociaż kompletnie się na tym nie znam.
Bo, z drugiej strony, nieszczęśliwa miłość jest (chyba) jeszcze gorsza niż jak teraz się czuję.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Nie Cze 05, 2011 4:42 pm

Nie odezwałem się od razu, bowiem wmurował mnie w ziemię ogrom mej własnej ignorancji wobec bliskich osób. Jakże mogłem tak potraktować moją przyjaciółkę? Istotnie, umknęła mi jej nieobecność, gdyż byłem zbyt pogrążony w odmętach tej obezwładniającej pustki, jaką było moje życie i w całym cierpieniu jakie nieodmiennie spadało na mnie przy każdej możliwej okazji. Czy jednak me własne rozterki i depresja usprawiedliwiały coś takiego jak niezauważenie absencji jednej z bliższych mi osób? Nie! Powinienem dbać o te nieliczne pozytywne kontakty, jakie w czasie mojego pobytu w tymże przybytku udało mi się jakimś cudem nawiązać, gdyż były to jedyne jaśniejące punkty i źródła ratunku mej egzystencji przed całkowitym upadkiem na całym świecie!
- Mea culpa, Isla, mea culpa! Najwidoczniej zbyt zaślepiony byłem dążeniem do zakończenia mojej bezcelowej egzystencji! - Właśnie. Znów powrócił mi pomysł popełnienia samobójstwa i tym samym ukrócenia cierpień zarówno moich, jak i mojej rodziny, która przecież musiała borykać się z taką hańbą jak ja. Problem w tym, że jak zwykle zupełnie nie wiedziałem jak mógłbym targnąć się na swoje życie. O ja nieszczęsny! Nawet zabić się nie potrafiłem dobrze! - Wybacz mi! Gdzie podziewałaś się przez ten cały czas? - zapytałem z nieszczęśliwą miną łudząc się, że może wybaczy mi mą ogromną winę i odezwie jeszcze kiedyś.
Usłyszawszy jej kolejne słowa, wbiłem w nią pełne niedowierzania i przerażenia spojrzenie licząc, że może mój biedny udręczony umysł przekręcił coś, a ja źle usłyszałem.
- Rodzinę?! - Powinna przecież wiedzieć, iż moja rodzina była udręką, a nie żadnym pozytywem. Czyżby zdążyła już o mnie zapomnieć? Zdążyła wyrzucić z pamięci wszelkie informacje na mój temat? O ja biedny! O ja nieszczęśliwy! - Czy rodziną nazywasz grupę ludzi, którzy poza pokrewieństwem nie mają ze mną nic wspólnego, którzy poza jednym czy dwoma wyjątkami nienawidzą mnie lub gardzą mną z całego serca na każdym polu, którzy często zapominają nawet jak się nazywam?! Wolałbym być sam, zupełnie sam na tym świecie! A twój brat na pewno nie ma cię gdzieś, nie może mieć, przecież zawsze byliście w takich dobrych relacjach! - Pamiętałem o tym, bowiem w pamięć zapadały mi wszystkie te rodzeństwa, które żyły w komitywie. Tak bardzo im wszystkim zazdrościłem!
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Schody
» Schody
» Schody

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach