Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Schody

+3
Fitzwilliam
Sybilla
Mistrz Gry
7 posters

Go down

Schody Empty Schody

Pisanie by Mistrz Gry Wto Sty 25, 2011 12:37 am

Schody Tumblr_ldmed4jHC11qcfl10
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Sybilla Sro Mar 16, 2011 9:05 pm

[z drzewa]

Szłam i szłam przed siebie, myśląc, że coś za długo unikam Napoldka. Serio, zwykle jakoś krócej wychodziło, jak miałam go dość. Mogło być kilka powodów. Raz, wyjątkowo mnie nie potrzebował. Dwa, miałam dość jego twarzy. Trzy, skupiłam się na czymś innym. Czytaj, na rozmyślaniu jaka to ja beznadziejna, że faceci się mną nie interesują. Dobra, rubryka romanse była wcale pokaźna. Ale ten, który mnie rzeczywiście interesował, chyba jednak nie widział w Sybill kobiety. Takiej, do której można byłoby coś poczuć.
Idąc przed siebie, natrafiłam na schody. Zasadniczo, wolałabym iść na dwór, ale z braku motywacji opadłam na drewniane schodki i oparłam się o ścianę, przymykając oczy.
Głupia ja.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Fitzwilliam Czw Mar 17, 2011 2:42 pm

/Przeskok

Przez kilka dni każdą wolną chwilę spędzałem z Black, niemal specjalnie prowokując plotki - ba! sam rozpuściłem kilka z nich. Miałem z tego naprawdę dobrą zabawę, te spojrzenia i szepty na korytarzach. Nieustannie byłem zadowolony, właśnie tak zniknął Darcy ponurak co oczywiście spowodowało kolejne niedomówienia. Często żartowałem z siebie jak i z Black. To naprawdę miłe dni. Czasem miałem wrażenie, że coś ją dręczy. Łatwo było to odczytać z jej wyrazu twarzy, wbrew wszelkim pozorom. Z wynurzeń wyrwało mnie szarpnięcie, zaczepiłem koszulą z epoki o poręcz schodów - czyli, że już blisko. Uśmiechnąłem się widząc zamyśloną dziewczynę zaraz kucając obok niej i mierzwiąc jej włosy.
- Cześć Panienko
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Sybilla Czw Mar 17, 2011 3:57 pm

Bezmyślnie gładziłam dłonią barwną sukienkę, zastanawiając się nad sensem tego wszystkiego. Po co łaziłam z nim przez ostatnie kilka dni, narażając się na osłabienie mojej reputacji 'tej, co lepiej się jej bać' w kierunku jakiejś wesołej trzpiotki? W końcu traktował mnie trochę z góry, jak koleżankę, którą można wykorzystać do poprawienia swojego wizerunku w Rezydencji, wiecie. A ja naiwnie za nim łaziłam, śmiejąc się z jego żarcików, gapiąc się na niego ukradkiem i podziwiając inteligencję.
Żałosne, doprawdy, jak sam by to ujął.
- Hej Darcy. - powitałam go tak jakoś cicho, odsuwając się nieco, by i on mógł usiąść. Przekorne spojrzenie, zalotny uśmieszek. Wyrównałam jakoś ten ton, opierając podbródek na dłoniach. Kolczyki zadygotały lekko, a ja wzruszyłam tylko odkrytymi ramionami.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Fitzwilliam Czw Mar 17, 2011 5:36 pm

Rozłożyłem się swobodnie, nogi wyciągając wzdłuż jednego ze schodków i przyciągając ku sobie dziewczynę. Praktycznie oparłem jej głowę na jasnej koszuli od niechcenia gładząc ciemne włosy . Zakręciłem sobie jeden z loków wokół palca i przyglądałem się mu. Zafurkotałem wesoło. To był mój własny dźwięk, zawieszony między mruknięciem a chrząknięciem - Sybill zapewne musiała się przyzwyczaić do tego.
- Czarna, coś nowego u Ciebie? - zapytałem wesoło, w myślach śmiejąc się jak coś mogło zmienić się przez kilka godzin w nocy. Nazwałem ją Czarną po Polsku, coś pamiętałem z tego języka. Lubiłem to słowo. cza-rna.
Zwróciłem uwagę na jej sukienkę, wyglądała naprawdę ładnie. Nawet ja, prawdziwy ignorant to zauważyłem. I mała dobrą długość. Akurat na to zawsze zwracałem uwagę, wciąż tęskniłem do gorsetów i krynolin. Param pam pam pam I'm lovin it. Uśmiechnąłem się do Niej.
- Ślicznie wyglądasz.
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Sybilla Czw Mar 17, 2011 7:13 pm

Oparłam dłoń o jego klatkę piersiową, przez parę chwil ciesząc się jego bliskością. Serio, nasze relacje opierają się wyłącznie na przyjacielskich uczuciach. Więc musiałam korzystać ile mogłam. Ale też nie za bardzo.
Odepchnęłam go lekko od siebie, opierając się na ścianie. O nie, nie pokażę mu, że mi się podoba. Bez przesady. Mam swój honor, serio.
- Dzięki. - stwierdziłam uroczo, splatając dłonie na piersiach. Przełożyłam jedną nogę na wyższy schodek i eksponując przy tym jej zgrabność. Choć była pod sukienką, w tej większej części.
- Właściwie nic. A u ciebie? - spytałam chłodno, mrugając oczami. Może odrobinkę za szybko. Przechyliłam głowę na bok. On jest niewiarygodnie przystojny. Te oczy... Tak, cudowny. Cholera.
- Nudzi mi się. - dodałam, przechylając się. Odsłonięte ramiona, brak ramiączek, podkreślały moje walory. Och, kocham wprawiać facetów w zażenowanie. Tylko szkoda, że to nie działa na Fitza.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Fitzwilliam Czw Mar 17, 2011 7:35 pm

Przychyliłem ten roztrzepany łeb zaraz mrużąc oczy aby ją lepiej widzieć. Definitywnie potrzebowałem soczewek - przynajmniej do czasu nauki uzdrowienia oczu. Swobodnie przeczesałem włosy, wciąż uśmiechając się pobłażliwie i pomrukując nisko.
- No co ty nie powiesz. - wstałem po lekkim strzepnięciu nieskazitelnie białej koszuli, podałem jej rękę i podniosłem na nogi. Pogładziłem wierzchem dłoni jej opaloną skórą na ramionach, po chwili zbliżając twarz do jej ucha.
- Ale to się dobrze składa, bardzo dobrze - dotknąłem wargami jej gorącej skóry - tylko musisz się przebrać, tam gdzie pójdziemy jest chłodno.
Poprowadziłem ją do na piętro dziewczyn, prosząc aby za pół godziny była przed Rezydencją - musiałem coś załatwić. Tego, że wyrobię się w pięć minut nie dodałem. Przeskakując po dwa schodki zbiegłem w stronę holu.

/ Będziemy pisać na plaży od razu dlatego - plaża.
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Justin Sro Maj 04, 2011 9:23 am

/ z pokoju Effy /

Każdy mądry człowiek gdyby przyszło mu kogoś szukać ułożyłby sobie plan, albo chociaż zastanowił się gdzie osoba poszukiwana mogłaby przebywać. Przypomniałby sobie jej stałe miejsca pobytu, ulubione zajęcia i całą resztę. Niestety co do mojej mądrości wiele osób miało wiele wątpliwości, co mnie niezmiernie raniło. Wprawdzie rzeczywiście ani chwili nie poświęciłem na zastanawianie się gdzie u licha może być Delilah, ale to wcale nie chodziło o mój brak piątej klepki. Wręcz przeciwnie! W tej chwili wykazywałem się wielką przezornością i inteligencją! Delilah nie można było szukać według planu, bo ona sama też nigdy nie posiadała planu. Jeżeli naprawdę chciało się ją znaleźć trzeba było zacząć myśleć tak jak ona, co w moim przypadku wcale nie było trudne, ale nie chcę umniejszać mojej inteligencji. Zresztą dla mnie myślenie innym tokiem myślenia niż mój było zabawnie proste, od czego miałem tyle lat treningu w podsłuchiwaniu? No od czego?
Tak więc teraz krążąc po rezydencji przełączyłem się na delkowskie myślenie. Po pierwsze trzeba było się jednocześnie uważnie rozglądać i jednocześnie odpłynąć myślami. Trzeba było skupiać się na szczegółach, ale nie zauważać istotnych rzeczy tylko te mniej istotne. Innym może się to wydawać głupie, ale ja w tym widziałem sens. Głęboki sens! I jeszcze ktoś raz wspomni, że nie nadaję się na psychologa! Moja wspaniała, usiana samymi sukcesami przyszła droga życiowa już na mnie czekała. Wygryzę wszystkich!
Nagle moją uwagę przykul jeden szczegół: obrazek z wielkim szczeniakiem na ścianie. Już pominę opis jego wielkiej kiczowatości i słodkości (tak, uważałem, że jest przecudowny), najważniejszą rzeczą w całym obrazie było to gdzie dokładnie szczeniak patrzył, a patrzył pod kątem 52 stopni w lewo przed siebie. Stanąłem tak by patrzeć tak jak szczeniak i co moje oczy ujrzały? wydrapaną strzałkę na ścianie. MAM TROP! Pewnie większość osób uznała by to za nic nie znaczące, ale nie ja! Ja miałem szósty, siódmy i piętnasty zmysł! Wpadłem na trop.
Podgwizdując wesoło ruszyłem swoim tropem już całkiem się zapominając i nagle BUM, wpadłem na Delkę przyglądającą się kolejnemu obrazowi. Czy ja naprawdę nie byłem wspaniale inteligentny i domyślny? Niech Ana się w tej chwili schowa.
- Delilah! - zawołałem radośnie. - Wiesz jak dużo czasu zajmuje odnalezienie cię w rezydencji? DUŻO. Znaczy pewnie komuś innemu zajęłoby to o wiele więcej, ale ja to ja. Najlepszy tropiciel w tej części globu. Znaczy Mars pewnie jest ode mnie lepszy, ale nie ma tyle ikry co ja. I na pewno nie jest tak przystojny. Wiesz co przed chwilą przeżyłem? Nie żebym krytykował Lidię, czy coś, jest wspaniała, tylko te jej myśli o mnie są straszne. Ale nie bój się nie powiedziałem do niej ani jednego niewłaściwego słowa, choć gdy teraz myślę lepiej byłoby dla niej, gdybym uciekł gdy tylko pojawiła się w twoim pokoju. Właśnie, byłem u ciebie i cię nie było. Dlatego cię szukałem - oznajmiłem opierając się spokojnie o barierkę. Może i moja gadanina, która raczej nie posiadała sensu, nie spodobała by się innym. Ale ja wiedziałem, że ze strony Dee za chwilę usłyszę o wiele więcej słów. Dlatego ze swoimi nie powinienem się krępować.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Delilah Sro Maj 04, 2011 6:26 pm

/szpital

Pożegnawszy się z Kostkiem w podskokach ruszyłam przed siebie, zastanawiając się czym też powinnam się zająć. Ostatnimi czasy miałam tyle niezmiernie ważnych spraw na głowie, że kiedy tylko kończyłam jedną rzecz, nie wiedziałam zupełnie, za co się dalej zabrać! Niektórzy mądrzy pewnie zasugerowaliby mi w takiej sytuacji założenie jakiegoś terminarza albo przynajmniej porządne rozplanowanie czasu, jednak takie rzeczy nie były dla mnie. Spontaniczne działania były znacznie prostsze i sprawiały dużo więcej radości! Nie rozumiałam zupełnie, jak ludzie mogli cieszyć się wypełniając po prostu krok po kroku starannie zaplanowany grafik. W końcu przez to nie spotykało ich nic ciekawego. Ja na przykład wolałam swoje własne metody, toteż zamiast zabrać się za coś konkretnego, popędziłam najbliższym korytarzem prosto przed siebie licząc, że za chwilę los sam podsunie mi sprawę najbardziej priorytetową. Zawsze wiedziałam, że to niezawodny sposób na organizację czasu! Przemierzając radośnie kolejny korytarz, nuciłam sobie całkiem głośno Bejbe, aż tu nagle znikąd pojawił się przede mną Justin Reid.
- Ojej, cześć! - wyszczerzyłam się do niego ładnie. - Przepraszam! Masz szczęście, że szukasz mnie dopiero teraz, bo gdybyś robił to dużo wcześniej to byś sobie mnie jeszcze poszukał. Dopiero przed chwilą wróciłam do rezydencji. Wiesz, gdzie byłam? No zgadnij, zgadnij, nie zgadniesz! - Podskoczyłam, bo nie mogłam się już doczekać, żeby wyjawić mu tę tajemnicę. - W szpitalu z Konstantym, żeby odwiedzić chore dzieci i dotrzymać im trochę towarzystwa. Było naprawdę super, musisz też się kiedyś wybrać, nawet sobie nie wyobrażasz jakie te wszystkie dzieciaki są inteligentne! No ale nieważne. Całe szczęście, że mnie znalazłeś! Nie śmiałabym wątpić w twoje zdolności i od zawsze wiedziałam, że jesteś najlepszym tropicielem w całej rezydencji, ale i tak jestem z ciebie dumna. - No dobrze, może nie było to do końca prawdą, bo pomijając nawet Marsa i jego talent, istniało pewnie dużo innych osób które lepiej od Justina potrafiły kogoś znaleźć, ale nie mogłam sprawić mu przykrości. - A co takiego o tobie myśli? - Nie musiał odpowiadać, bo szybko domyśliłam się o co chodzi i natychmiast spoważniałam. - Wcale nie powinieneś uciekać! Jej, Justin, dlaczego jesteś aż taki nieczuły?! Nie sądziłam, że będę musiała tłumaczyć tak proste rzeczy komuś tak mądremu jak ty, ale czy nie rozumiesz, że przed miłością nie można uciekać? I tak prędzej czy później cię dopadnie, a odwlekanie tego momentu w czasie wcale nie przyniesie niczego dobrego. Skąd wiesz czy Lidia nie jest tą jedyną dla ciebie? Zadałeś sobie chociaż trochę trudu, żeby naprawdę ją poznać? Czy tylko przeraziłeś się słysząc jej myśli i postanowiłeś uciec? To okropne! - Tak, chciałam wzbudzić w nim poczucie winy. Wbiłam w niego smutne spojrzenie i skrzyżowałam ręce, czekając na jego odpowiedź. Długo jednak nie mogłam się gniewać, dlatego po sekundzie się rozchmurzyłam. - Zresztą, nieważne. Jeśli chcesz być nieczułym potworem, to sobie bądź! Dlaczego właściwie mnie szukałeś? - zapytałam przechylając głowę na bok i przyglądając mu się uważnie.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Justin Sro Maj 04, 2011 8:06 pm

Czasami przerażało mnie to, że Dee więcej mówi niż myśli, to na serio było całkiem inne do tego z czym spotykałem się na co dzień, ale na całe szczęście zdążyłem się już przyzwyczaić. Ba, nawet kiedyś wpadł mi pomysł aby wykorzystać to, że mam okazję spotykać się z tak oryginalną osobą w bardzo niecny sposób. Bardzo, bardzo niecny. A mianowicie chodziło o to, że doktorem się zostaje pisząc jakąś pracę czy coś (przynajmniej tak robili w serialach), no to ja mógłbym napisać pracę o Delilah! Mówię wam, to by był dopiero przełom. Oj by był. Niestety swoje poważne planu musiałem pozostawić na później bo właśnie czekała mnie poważniejsza rozmowa. Choć z początku się na nią nie zanosiło.
- Na serio byłaś w szpitalu? Takim wielkim, białym, przerażającym? Z ludźmi w kaftanach, w okularach, z plakietkami, chowającymi za plecami ogromne strzykawki? Z ludźmi, którzy wykorzystają każdą okazję by przykuć cię do łóżka uśpić i wyciąć nerkę? NAPRAWDĘ tam byłaś? - powiedziałem na bezdechu łapiąc się za serce i udając, że zaraz będę miał zawał. - W sumie lubię szpitale, jak się czasami uda to się wpycha na wolne łóżko w jakiejś sali i dostaje darmowy obiad. I te wiiiiindy z podwójnymi drzwiami, jak w jakimś zaczarowanym zamku. Serio pójdę kiedyś z tobą. - obiecałem. Nie kłamię, naprawdę z chęcią bym sie kiedyś tam wyrwał. Jak wiadomo w Australii zajmowałem się dzieciakami siostry. W tym Effy. Ale ona w sumie niewiele młodsza ode mnie była, to razem dowodziliśmy tą zgrają berbeci. Uwielbiałem nimi dowodzić, bo mili mnie za swojego boga. Tylko jedno dziecko, a w zasadzie dwa nie uważali mnie za bóstwo. Imiona niczym z koszmaru, charaktery iście przerażające: Lizzie i Vinnie. Takie małe wstrętne inteligentne wyjątki.
Ale o czym to mówiła Dee? Że niby jestem zły?
- Ejj, Dee, spokojnie! - zawołałem wyciągając przed siebie ręce by pokazać jaki to ja jestem bezbronny. - Przecież wcale nie uciekłem, siedziałem z nią dobry kawał czasu, normalnie rozmawiałem, wypytywałem, poznawałem. Za kogo ty mnie uważasz? Jak możesz mówić, że jestem okropny? Jesteś bardzo niesprawiedliwa, chyba strzelę focha - powiedziałem obracając się do niej plecami i zakładając ręce na piersi. Niech wie, że to nie byle jaki foch, ale dobry foch. Szkoda, że długo nie mogłem tak wytrzymać, bo musiałem wytłumaczyć jeszcze jedną rzecz. - I Lidia nie jest moją jedyną. Na pewno! To się wie od razu. Lubię ją jak siostrę i nic się to nie zmieni. Nawet jeżeli bym miał pozostać w twoich oczach potworem, co mnie boli jak cholera. - Pociągnąłem nosem i czekałem aż mnie przeprosi, w innym razie nawet nie miałem zamiaru wspominać o tym po co ją szukałem. Jeżeli miałem rzeczywiście jakiś konkretny powód, czego już nie byłem pewny.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Delilah Sro Maj 04, 2011 8:32 pm

Zastanowiłam się chwilę nad jego wizją szpitala i posłałam mu zaniepokojone spojrzenie spod uniesionych brwi. I to niby ja miałam zbyt wielką wyobraźnię! Przecież wiadomo, że szpitale tak nie wyglądają, chyba że w przerażających horrorach. Chociaż muszę przyznać, że do niedawna sama podobnie wyobrażałam sobie to miejsce.
- Nie, nie sądzę, żeby tak to wyglądało. To pewnie jakiś inny oddział, bo ten na którym ja byłam wydawał się całkiem przyjemny. Był dywan z narysowaną ulicą i grą w klasy, trochę różnych zabawek, nawet mieli rysunki z dinozaurami na ścianach! Chociaż kto wie, może tak naprawdę zaraz po przyjściu czymś mnie naćpali, a potem wycięli mi nerkę i zmodyfikowali pamięć, żebym nawet się nie zorientowała? - Spanikowałam trochę, bo przecież takie rzeczy się zdarzały. Chociażby na filmach, a filmy nie mogą kłamać. - Myślisz, że to możliwe? I jak poznać czy wycięli mi nerkę? - zapytałam Justina poważnie zaniepokojona. Miałam nadzieję, że on się na tym zna, bo ja szczerze mówiąc nie miałam bladego pojęcia. A nie chciałam żyć w nieświadomości czy wszystkie moje organy na pewno są na swoim miejscu. Przecież taka nerka to ważna sprawa. Ja ze swoją byłam emocjonalnie związana i nie mogliby tak po prostu mi jej wyciąć! Trochę się rozchmurzyłam gdy okazało się, że Justin wcale nie jest aż takim bezuczuciowym potworem jak przed chwilą go przedstawiłam. Poczułam się nawet trochę winna, że tak go oskarżyłam, tym bardziej, że najwyraźniej naprawdę się na mnie obraził. Zwiesiłam smętnie głowę, wbijając wzrok w moje trampki.
- Ojej, przepraszam, nie jesteś okropny, pomyliłam się - wyrzuciłam z siebie jednym tchem mając nadzieję że zrozumie jak mi przykro. Kiedy jednak obrócił się zdałam sobie sprawę, że to poważny foch, a nie jakiś tam byle jaki i naprawdę się przeraziłam. Nie mogłam pozwolić żeby był na mnie zły!
- JustinJustinJustin, przepraszam, nie uważam cię wcale za potwora, nie nie odzywaj się do mnie do końca życia, bo wtedy chyba zabiję się na śmierć, nie możesz mi tego zrobić! - zawołałam wyginając usta w podkówkę i patrząc na niego najsmutniejszym wzrokiem na jaki było mnie stać. Zaraz jednak postanowiłam sięgnąć po bardziej radykalne środki, więc podbiegłam do niego i przytuliłam go mocno, jakbym się bała, że jest tak śmiertelnie obrażony, że sobie pójdzie. A na to nie mogłam pozwolić. Musiałam w końcu omówić z nim tyle ważnych spraw wagi państwowej! - Proszę, nie bądź już zły! - Nie miałam zamiaru mu odpuścić.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Justin Sro Maj 04, 2011 8:48 pm

Oczywiście wcale nie zamierzałem wcale przerazić Delki, a gdzie tam. Gdybym wiedział, że weźmie wszystkie moje słowa na poważnie nic bym nie mówił. Zatrzymałbym sobie te komentarze dla siebie, a na głos wyraziłbym tylko chęć iścia z Delką do szpitala. Serio. A teraz nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, bo skąd niby miałem wiedzieć jak się wycina nerkę? A może się jej nie wycina tylko wyciąga przez jakiś otwór? Pępek? Wtedy już całkiem byłby odjazd. Mimo wszystko musiałem uspokoić jakoś tego małego gadulca bo jej bracia mnie zatłuką jak będzie miała koszmary.
- A masz jakąś ranę, bliznę gdzieś na brzuchu? - zapytałem tonem znawcy, choć oczywiście takim nie byłem. - Jak nie masz to możesz być spokojna. Jesteś za młoda by ci wycinali nerkę bez zgody rodziców - dodałem jeszcze nadal zachowując pewny siebie ton. Miałem nadzieję, że mi uwierzy. Choć sam w to nie wierzyłem. Ja tam był znalazł jakiegoś uzdrowiciela i kazał na sobie przeprowadzić szereg różnych testów zanim bym się do końca uspokoił. W sumie nie powinienem się nią tak przejmować zważając na to, że strzeliłem focha za jej brak wiary we mnie. To mnie naprawdę dotknęło. Myślałem, że chociaż ona jedna będzie zawsze przy mnie i nic nie zmieni jej zdania. Bo na innych nie mogłem liczyć. Taki Dymek mnie wystawia, taka Yves też, taki Maks nie traktuje poważnie, taki Luke gdzieś znika, taka Lie zmienia swój wygląd i udaje, że mnie nie zna. To jest naprawdę przykre. Och, nie mogłem się długo gniewać gdy tak przepraszała.
- Przeprosiny przyjęte! - oznajmiłem krótko i dobitnie. - Nie jestem już zły, ale ten na drugi raz już tak łatwo się nie obrażę! Zobaczysz! - oczywiście, że zmyślałem. Za drugim razem już nie będę pamiętać pierwszego. - Tak ogólnie to szukałem cię w związku z moimi urodzinami, bo wiesz rozumie się, że przyjdziesz...
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Delilah Sro Maj 04, 2011 9:31 pm

- Nie, chyba nie mam - potrząsnęłam gwałtownie głową, jednocześnie rozglądając się czy aby na pewno nie mam żadnych podejrzanych blizn. Niestety, jako że nie miałam bladego pojęcia o medycynie i tych tam podobnych sprawach zupełnie nie wiedziałam jak dokładnie rana po wycięciu nerki powinna wyglądać. Swoimi następnymi słowami Justin uspokoił mnie na tyle, że przestałam panikować. - Naprawdę? To myślisz, że nawet kiedy źli lekarze podstępnie próbują cię zwabić w jakieś miejsce pod pretekstem wycieczki do jakiejś cukierkowej góry żeby wyciąć ci nerkę i sprzedać ją na czarnym rynku za tysiące dolarów, pytają najpierw o zgodę rodziców? - zapytałam z powątpiewaniem, przez chwilę to rozważając. Nagle uśmiechnęłam się promiennie. - Wiedziałam, że nawet okrutni handlarze narządami muszą mieć w sobie coś dobrego! Widzisz, nie ma na świecie złych ludzi - No tak, lubiłam wierzyć, że wszyscy są w głębi duszy naprawdę cudownymi osobami, chociaż nie zawsze odpowiednio to pokazują. Świat w końcu był takim pięknym miejscem, że nie dało się czynić w nim zła umyślnie. Byłam pewna, że wszyscy źli ludzie jacy kiedykolwiek chodzili po Ziemi albo robili wszystko pod wpływem silnych emocji, albo przez pomyłkę. Moim zdaniem nawet Hitler był w głębi duszy dobrym człowiekiem, tylko nikt nie mógł go zrozumieć, przez co w swym nieszczęściu popełnił wiele karygodnych błędów. Gdyby dano mu drugą szansę i roztoczono nad nim odpowiednią opiekę, na pewno stałby się zupełnie innym mężczyzną. Szkoda, że nikt nie podzielał mojego zdania. Wyszczerzyłam się radośnie do Justina gdy przyjął moje przeprosiny - szczerze mówiąc wcale mnie to nie zdziwiło, bo jakimś trafem nigdy nikt nie gniewał się na mnie dłużej niż kilka minut - i wypuściłam go z uścisku, by móc uważnie mu się przyjrzeć.
- Twoje urodziny! Jak dobrze, że poruszyłeś ten temat, to naprawdę istotna sprawa. W razie gdybyś nie wiedział, nie tylko mam zamiar przyjść, ale także pomóc ci wszystko organizować - poinformowałam go, bo chyba powinien o tym wiedzieć. Odgarnęłam kosmyk jasnych włosów za ucho i kontynuowałam, absolutnie nie biorąc pod uwagę, że mógłby się nie zgodzić. - Będziesz w końcu potrzebował pomocy do tak dużego przedsięwzięcia. Wiesz, co chwilę wpadam na nowe pomysły, to będzie naprawdę super sprawa! Sam pomyśl - czy nie lepsza od zwykłego wyścigu na rolkach będzie taka duża impreza tematyczna, lata sześćdziesiąte, Beatlesi, te wszystkie przebrania, no i oczywiście wrotki! Justin, nie bądź taki, zgódź się! Przecież to TWOJE urodziny. Wszyscy będą oczekiwać czegoś nietypowego i cudownego! - No dobrze, specjalnie użyłam takiego argumentu, ale co mogło być lepszą motywacją niż nawiązanie do jego wspaniałości, którą tak się szczycił? Zresztą, wcale nie kłamałam. Taka była prawda. I chociaż same rolki też wydawały się być pomysłem bardzo w stylu Justina uważałam, że stać go było na więcej. Tym bardziej, że naprawdę chciałam mu pomóc.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Justin Sro Maj 04, 2011 9:50 pm

- No właśnie, każdy ma w sobie coś dobrego! Jakąś odrobinę, ociupinę, okruszynę, ale ma! Tylko wiesz, pamiętaj tak na przyszłość jak cię na serio porwą to staraj się tą dobroć jakoś wydobyć, tylko ostrożnie, a jak ci się nie uda to wiej ile masz tylko sił w nogach. Wiej, wiej wiej, tak żeby cię nie dogonili. Ewentualnie wezwij jakoś pomoc, to też czasem działa. W końcu trzeba dbać o swoje nerki i zawsze mieć tą zapasową, jakby jakaś kuzynka popadła w alkoholizm i trzeba jej było wymienić. Effy to taka delikatna dziewczyna. Czasem mam wrażenie, że rozleci się jak tylko ją skrzywdzi. Znaczy kiedyś tak myślałem, ale teraz po tym co przeszła mam wątpliwości, by wydaje się taka twarda niczym ja! Jak byłem u ciebie to wydawało się, że ma w miarę dobry humor? Może powinienem to jednak jakoś wykorzystać? Hm, żelki mi się skończyły - powiedziałem, ale nie robiłem długiej pauzy tylko ciągnąłem dalej. W końcu zaczepiliśmy temat urodzin. - Oczywiście, że liczyłem na to, że mi pomożesz, bo w sumie nikt inny nawet by nie pomyślał, że potrzebuję pomocy, chcieli by tylko przyjść na gotowe, ale ty o mnie pamiętasz! Całe szczęście! - powiedziałem radośnie i uśmiechnąłem się jak nigdy szeroko. Znaczy wcześniej też mi się tak zdarzało, ale jeszcze nie dzisiaj. - No nieee wieeem, serio lata sześćdziesiąte? Nawet nie kojarzę kto tam był... I nie mam pojęcia czy komuś będzie się chciało przebierać... Bo mi oczywiście, że by się chciało! Myślisz, że strój Elvisa by pasował? Moim zdaniem idealnie! Ale inni to takie głupki są co się nie potrafią dobrze bawić, bym musiał ich jakoś zmotywować, jakąś nagrodą, konkursem na najlepszy kostium. Co myślisz?
Spojrzałem na niż przerywając na chwilę swój monolog. Chyba nadal czekała na potwierdzenie tego czy się godzę, czy też nie.
- No dobraaa, JESTEM ZA! Ale nie patrz na mnie więcej takim proszącym wzrokiem!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Delilah Sro Maj 04, 2011 10:07 pm

Z mądrą miną i pełną powagą wysłuchałam wszystkich rad Justina. Postanowiłam, że naprawdę wezmę je sobie do serca, bo jeszcze kiedyś naprawdę zostanę porwana i wtedy będę sobie wyrzucać: "O nie, zostałam porwana i zupełnie nie mam pojęcia co mam teraz zrobić, a gdybym wtedy posłuchała uważnie Justina, na pewno wiedziałabym jak wyplątać się z tej niezwykle dramatycznej sytuacji!". Lubiłam być zapobiegliwa. Niestety, na ogół jakimś dziwnym trafem wychodziło tak, że byłam idealnie przygotowana na różne dziwne sytuacje takie jak koniec świata, atak kosmitów czy właśnie porwanie w celu ukradnięcia mi nerki, a nie miałam żadnych opracowanych planów jeśli chodziło o bardziej prozaiczne i prawdopodobne rzeczy. To było naprawdę okropne, tym bardziej, że bracia czy inni mieszkańcy rezydencji często śmiali się z mojej niby-nieporadności. Pocieszałam się jednak myślą, że jak kiedyś naprawdę stanie się jedna z tych dziwnych sytuacji na które ja byłam przygotowana, a oni wszyscy nawet się ich nie spodziewali, to ja będę się śmiała i to ja wyjdę na przezorną. Nie chciałam być mściwa, o nie! Chciałam po prostu choć raz móc zabłysnąć.
- Myślę, że Effy nie może być aż tak twarda jak ty, bo to wcale nie byłoby takie proste, ale na pewno nie jest aż taka delikatna jak mogłoby się wydawać. Biedna, ostatnio naprawdę dużo przeszła, nieszczęśliwa miłość to taka okropna sprawa! Mówię ci, serce mi się krajało gdy widziałam ją taką biedną. Całymi dniami nie wychodziła z pokoju, musiałam tylko pilnować, żeby przypadkiem nie przemoczyła łzami wszystkiego doszczętnie, bo wiesz, nieszczęście nieszczęściem, ale powodzi w pokoju to chyba nikt by nie chciał mieć. Dlatego strasznie się cieszę, bo ostatnio zaczęła robić postępy. Chyba powoli zapomina o tej swojej całej nieszczęśliwej miłości. Zaczęło się od drobnych kroczków, no wiesz, robiła sobie przerwy w płakaniu, później zaczęła nawet normalnie rozmawiać, a od jakiegoś czasu zrobiła się całkiem radosna! Mówię ci, popracujemy nad nią jeszcze tylko trochę czasu i będzie jak nowa. Co nie znaczy, że dam jej wpaść w alkoholizm, o nie. A jeśli powiesz mi, że wasza rodzina ma skłonności do nadużywania napojów wysokoprocentowych albo że mieliście w rodzinie przypadki alkoholizmu nie myśl sobie, że dam ci albo Effy tknąć cokolwiek aż do końca waszych dni. Powiedz, macie jakieś genetyczne skłonności do uzależnień? - zapytałam wpatrując się w niego uważnie, żeby przypadkiem nie umknęły mi jakieś oznaki, że kłamie. - Bo jeśli tak, to nie ma problemu, zrobimy ci imprezę pod znakiem abstynencji. To też będzie coś oryginalnego - stwierdziłam i wzruszyłam lekko ramionami. Na wszystko dało się znaleźć jakieś rozwiązanie, ot co. - I Elvis będzie pasował doskonale! - klasnęłam w dłonie, gdy zobaczyłam, że zaangażował się trochę w pomysł. - Wszyscy się przebiorą, zobaczysz, a jak zrobisz jakiś konkurs na najlepszy kostium to już w ogóle nie masz czym się martwić. - Kontynuowałam rozwiewanie jego wątpliwości na bieżąco, mając ogromną nadzieję, że się zgodzi. Miałam tyle pomysłów, że nigdy nie darowałabym sobie gdyby ta impreza jednak się nie odbyła. Kiedy w końcu zyskałam jego upragnioną zgodę podskoczyłam z radości.
- Ojeeeeeeeej, to cudownie! Zobaczysz, będzie naprawdę ekstra! - uśmiechnęłam się szeroko i już zaczęłam sobie to wszystko wyobrażać.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Justin Czw Maj 05, 2011 9:41 am

- Kto się śmieje z twojej nieporadności? - zapytałem nagle gdy tylko ta myśl prześlizgnęła się przez ogrom innych myśli, by przykuć moją uwagę i spowodować to pytanie, które wynikało z prostej opiekuńczości, którą od czasu do czasu odczuwam. Wobec Effy też odczuwam, ale o tym później. - Moim zdaniem bardzo dobrze robisz, że przygotowujesz się na dziwne sytuacje, a nie na te inne. Na te inne to każdy głupi potrafi! Niech oni się martwą błahymi sprawami. Takie indywidualne jednostki jak my są stworzone do większych celów. Do podniosłych rzeczy! To jest nam pisane! - może trochę przesadzałem z tą powagą i całą resztą gestów jakie wykonywałem, ale na serio tak uważałem. Ja, podobnie jak Dee, nigdy za bardzo nie przywiązywałem wagi do jakiś głupstw. Trzeba było wiedzieć, gdzie jest twoje miejsce i się go trzymać, po prostu.
Nie wiem jakim sposobem Delka zeszła z tematu Effy na alkoholizm, chyba sam nie powinienem o tym wspominać, ale było na to już za późno. Nie lubiłem takich dociekliwych pytań akurat na ten temat. Na wszystkie inne mogłem odpowiadać pięknymi opowieściami przepełnionymi porównaniami i innymi środkami stylistycznymi, ale proszę nie pytajcie mnie o takie rzeczy. Popatrzyłem na ścianę, popatrzyłem na sufit, wsadziłem ręce do kieszeni.
- No jasne, że nie mamy żadnych problemów, za kogo ty nas masz? - zapytałem obojętnie nadal na nią nie patrząc. Nie wychodziły mi takie kłamstwa, ani trochę, ale inaczej nie miałem zamiaru o tym rozmawiać. O nie. Delka była przeznaczona do fajnych rozmów, ten temat nie był fajną rozmową. Wszystko ale nie to! I jak jeszcze nagle okaże się, że ja mam zachować abstynencję to dziękuję bardzo! Należało naprawdę szybko powrócić do właściwego toru rozmowy, a mianowicie do imprezy. To na pewno był o wiele fajniejszy temat do rozmowy. I nie musiałem przy nim kłamać i unikać odpowiedzi! - Tylko coś czuję, że Elivsów będzie od groma, będę musiał pokombinować tak bym wyglądał najbardziej odjazdowo. Jakieś świecące gatki, dobrze, że mam dłuższe włosy to fryzura będzie naturalna i jeszcze piosenki! Deee, kto będzie puszczał piosenki i jakie, bo ja się na tyyyym ani trochę nie znam. Serio musisz mi pomóc z organizacją, bo inaczej skończę jako samotny Elvis samotny w wielkiej sali z kieliszkiem... yy.. płaczący ze swojej nieporadności i w ogóle. - Dla potwierdzenia swoim słów pokiwałem głową tak by wiedziała, że naprawdę się tym przejmuję.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Delilah Pią Maj 06, 2011 9:32 pm

Jego pytanie trochę zbiło mnie z tropu, bo na chwilę zapomniałam jaki fajny miał talent, ale po chwili przypomniałam sobie o tym drobnym szczególe i natychmiast rzuciłam się do udzielenia wyczerpującej odpowiedzi. To znaczy miałam taki zamiar dopóki Justin swoimi kolejnymi słowami nie oczarował mnie tak bardzo, że zapomniałam o odpowiadaniu. Miał stuprocentową rację! Właśnie tak samo wyobrażałam sobie świat! Jak dobrze, że ktoś podzielał moje poglądy! Od zawsze doskonale wiedziałam, że takie indywidualne jednostki jak my musiały być stworzone do czegoś więcej niż te szare, nudne i niczym nie wyróżniające się tłumy ludzi, którzy zupełnie nas nie rozumieli. Kiedyś usłyszałam, że cechą geniuszy jest niezrozumienie przez resztę społeczeństwa o przeciętnej inteligencji i od tamtego czasu żywiłam malutką, malusieńką nadzieję, że może naprawdę jestem jednym z takich przypadków. Nikomu się z tego nie zwierzałam, bo znając ludzi, pewnie by mnie wyśmiali. To takie okrutne!
- Za nikogo złego, po prostu się martwię! - Zrobiło mi się trochę głupio, że oskarżyłam go o alkoholizm. Nie chciałam sprawić mu przykrości! - No to zastrzeż, że przebranie Elvisa jest tylko dla króla imprezy. Ty jesteś stworzony do tej roli! Jeśli chodzi o muzykę to tak właściwie nie wiem, ja się na tym nie znam, to znaczy nie znam się na Beatlesach i latach sześćdziesiątych. Ja najchętniej puszczałabym całą noc samego Biebera, którego przecież oboje tak uwielbiamy, ale chyba nie spodobałoby się to reszcie gości. Nie sądzisz, że wszyscy mają tu porządne braki w guście muzycznym? - westchnęłam ciężko. - W każdym razie, musisz załatwić kogoś kto zna się na takich rzeczach i będzie chciał zająć się doborem piosenek na imprezę. Na pewno kogoś zaangażujesz, pomogę ci - poklepałam go po ramieniu. - Chodź, zaraz na pewno znajdziemy jakiegoś ochotnika! - dodałam nagle i chwyciłam go za rękę, a potem pociągnęłam w kierunku któregoś z salonów. W okolicy na pewno musiał być ktoś, kto chciałby zająć się muzyką na imprezę Justina!
/zmiana daty
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Mikaela Nie Lut 05, 2012 6:05 pm

///////////////////////////////////////

Gdy w końcu dopuściłam do siebie myśl o ciąży obiecałam sobie jedno: nie będę jak te okropne ciężarne. Nie będę mieć żadnych wahań nastrojów, nie będę płakać podczas słuchania smutnych piosenek, nie będę przygarniać małych kotków i piesków, nie będę śmiać się z tych beznadziejnych żartów Justina i innych jemu podobnych, nie będę złościć i obrażać się z byle powodów, nie będę siedzieć na dupie czytając poradniki dla mam i jedząc tony słodyczy. To wszystko było takim durnym zachowaniem, że znienawidziłabym siebie gdybym się przyłapała na czymś takim. Nie wiedziałam jednak, że walka z tym wszystkim będzie taka trudna. Po pierwsze wahania nastrojów: czasami trudno jest wyłapać, gdy zmienia ci się nastrój. Nie zdajesz sobie sprawy, że chodzić ucieszona od ucha do ucha, a chwilę potem patrzysz na wszystkich jakbyś chciała ich zabić. Ja też nie zdawałam sobie z tego sprawy póki nie włączyłam w to swojego talentu. I patrzyłam na przód sprawdzając jaki będę miała nastrój, to bardzo ułatwiało panowanie nad sobą. Po drugie: zbyt wielkie rozczulanie się nad losem innych. Z tym akurat było prościej, bo wcale takiego nie czułam. Chyba przez to, że wcześniej to uczucie było mi obce. To akurat wielki plus. Ale teraz przejdźmy do ostatniego: zachcianki. Już nawet nie wspominam o papierosach, bo to akurat nie jest wina ciąży. Tu chodzi o to, że stale czegoś chciałam czego dostać ni mogłam. Zaglądałam do kuchni, szperałam w spiżarniach i zwyczajnie tego tam nie było. A jak już trafiłam na coś co mi się chciało to zaraz odechciewało mi się tego. Wkurwiało mnie to, ale wtedy znów wchodziło w grę zapobieganie wahaniom nastrojów i jakoś sobie radziłam. Z drugiej jednak strony... lepiej mieć zachcianki niż cały swój dzień poświęcać na rozmowy z muszlą klozetową. Musiałam sobie jednak jakoś radzić ze zdobywaniem tego na co akurat mam ochotę.
- Effy! - zawołałam z góry schodów zauważając jej brązową czuprynę. Szybko zbiegłam parę schodków. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek zechce mi się zawiązać bliższą znajomość z kuzynką Justina. No nigdy. Ale tak siedząc u siebie w pokoju ładnie to wykalkulowałam: aktualnie nie miałam przy sobie żadnej lepszej koleżanki, z którą mogłabym po prostu spędzić czas. Z Aną byłam śmiertelnie skłócona, Florian gdzieś się dupczył, z Maggie nie można było złapać kontaktu, z Yves trochę bałam się rozmawiać (choć miałam postanowienie, że powinnam), więc musiałam znaleźć kogoś nowego. Nie wiedziałam jak do końca mam to rozegrać, ale raz się żyje. - Czekaj! - dodałam jeszcze i po chwili znalazłam się obok niej. - Słuchaj, nie masz czasem wolnej chwili? - zapytałam zupełnie niewinnie, choć i tak brzmiało to trochę dziwnie. Ile do tej pory razy rozmawiałam z dziewczyną? Nic nie potrafiłam sobie przypomnieć.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Effs Nie Lut 05, 2012 7:06 pm

//////////// skądś na pewno

Jednorożce, jednorożce. Jak ja kocham jednorożce. Na na na na na. Jednorożce, jednorożce. Sia la la la la. Jednorożce, jednorożce. Tro lo lo lo lo lo. Nie wiem co to miało być, ale w sumie można to było nazwać piosenką mojego autorstwa. Miała jakąś pojebaną melodię i ogólnie miała bardzo ambitny tekst, no ale. Sama ją wymyśliłam ! To właśnie się liczyło. Że była prosto z mojego serduszka, a z internetu! Och, jakże mi się nudziło. Jak zwykle. Nawet jak miałam coś do roboty to mówiłam, że mi się nudziło. Zaaawsze. Ale aktualnie nie mogłam sobie znaleźć zajęcia. Więc hasałam jak hasacze przez te korytarze aż znalazłam się na schodach. Tam już nie hasałam, bo jak raz za szybko hasałam to z tych schodów spadłam i nie było fajnie. Złamane żebro i zbita kość czy coś. Nieważne, zaraz mi to naprawili. Ale zanim dotarłam do tego niby szpitalika w rezydencji to mnie strasznie bolało. Więc miałam nauczkę. Już nie hasałam. Ale powróćmy do schodów. Więc jak po nich schodziłam to usłyszałam znajomy głos. Mikeala. Jakoś nie rozmawiałam z nią za bardzo. Chyba się nawet nie lubiłyśmy. ja tam nie wiem, często zapominam czy kogoś lubię czy nie i musze znowu stwierdzać czy tak czy nie ! No, ale z nią specjalnie dużo nie gadałam, wiec raczej nie pomyślałam, żeby wołała mnie. Nawet wtedy kiedy zawołała mnie po moim imieniu. Wiem, że była tylko jedna Effy w Rezydencji, ale kto wie? Może nowa jakaś przyszła i to wcale nie o mnie chodzi. Nie chciałam sie zbłaźnić i odwócić, bo oan chyba była zła i by zaczeła się ze mnie śmiać i popsuła by mi mój dobry humor i o ! Jednorożce, jednorożce. Jak ja kocham jednorożce. Na na na na na. Jednorożce, jednorożce. Sia la la la la. Jednorożce, jednorożce. Tro lo lo lo lo lo. Jednak jak usłysząłam 'czekaj' to postanowiłam, raz kozie śmierć i się odwróciłam, a co ! A że patrzyła na mnie i szła w moją stronę to to chyba było do mnie. Na wszelki wypadek jeszcze rozejrzałam się na około. Nikogo oprócz nas na schodach nie było. Tak, to chyba było do mnie.
- Ja? - Chciałam się upewnić, bo dalej ciężko było mi w to uwierzyć. No bo serio, do mnie mówi? Kurdę. Uszczypnełam się jeszcze w dłoń, bo może to jakiś koszmar czy coś. no ale kto wie, może ona serio chcę byc miła? Może sie zmieniła i od tej pory będzie pomagała ludziom i chciała zaczac ode mnie? Albo może wydarzyło jej się coś tak strasznego, że potrzebuje pocieszenia, a wszyscy wiedzą, że jestem wspaniałą pocieszycielką, no nie ! No to faktycznie, wypada, żebym ja też była miła. Bo na mnie zawsze można liczyć! - Pewnie, jasne, super! - Odpowiedziałam głośno (podobno krzyczałam, a nie mówiłam, ale to na pewno nie prawda, bo ja tam nie słysząłam, żebym jakos krzyczała. po prostu musze być pewna, że wszyscy mnie usłyszą ! ) po tych rozmyśleniach z naturalnym dla mnie optymizmem i szerokim uśmiechem na ustach. Zaraz mi opowie o swoich problemach, na pewno!

avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Mikaela Pon Lut 06, 2012 3:24 pm

- To wspaniale - odwzajemniłam uśmiech. Kojarzyłam Effy tylko z paru rzeczy: po pierwsze była kuzynką Justina, więc pochodziła z Australii i miała ten dziwny akcent, po drugie raz dała się omotać Dimitriemu i niezłe potem z tego cyrki były, po trzecie Effy miała kulinarny talent, czego niejedna osoba jej zazdrościła, i po czwarte, ostatnie, Effy była niesamowitą optymistką. Wiecznie chodziła uśmiechnięta, nucąc swoje piosenki, czy wygłaszając dziwne teorie. Jej optymizm przejawiał się też w tym jak się ubierała. Owszem, mi czasami też przychodziła ochota nałożyć jakiś dziwaczny t-shirt ze śmiesznym nadrukiem, ale nigdy nie przesadzałam w ten sposób, w który przesadzała Effy. Tyle kolorów, tyle dziwnych materiałów - czasami nie miało się pojęcia gdzie zatrzymać wzrok. Jednak te wszystkie cechy aktualnie przemawiały na jej korzyść. Potrzebna mi była tak radośnie nastawiona do wszystkiego osoba. Nie wiem jak dokładnie to widziałam, tą naszą znajomość. Miałam nadzieję pochłonąć jej szczęście jak jakiś słowiański wampir? Taa, ta wizja chyba była najbliższa mojemu rozumowaniu. Ale to wcale nie było złe, nie trzeba mnie osądzać. Normalne ludzkie zachowanie - dziecko wysysało ze mnie energię, to ja musiałam wysysać z kogoś innego. Padło na Effy. - Słuchaj słońce - zaczęłam nadal się uśmiechając. - Nie miałabyś czasem ochoty wybrać się ze mną na herbatę? Albo nawet na zakupy, bo coś ostatnio przytyłam i w mało co się mieszczę - a później będzie jeszcze gorzej - co ty na to? - Przyznaję, nie byłam w tym najlepsza. Ale kto był? Zawsze na początku każdej znajomości czuło się drętwo. To mogło minąć dopiero z pewnym czasem, gdy się przyzwyczai do kogoś. Innej recepty na to nie było. Ja zamierzałam przez to przebrnąć z podniesioną głową. Nie wiem jak Effy. Jednak za bardzo to ja się nie znam na takich charakterach.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Effs Sro Lut 15, 2012 5:44 pm

Ej, serio, trochę bardzo strasznie mnie to przerażało. No bo serio, Mika, miła, dla mnie? Nie mogłam tego przetrwać tak normalnie, chociaż zdawałam sobie sprawę, że to efekt ochronny przed tym okrutnym światem. Chyba powinnam iść na jakąś psychologię, bo od razu zrozumiałam Mike. Zaraz po jej pierwszych słowach. Najwyraźniej nie mogła sobie poradzić ze swoimi problemami i uznała, że potrzebuję pomocy za wszelką cenę, nawet ode mnie. Dlatego właśnie zachowywała się inaczej niż zwykle. Chciała zwrócić tym na siebie uwagę. Dać oznaczę, że nie jest z nią tak dobrze, jak powinno. Że coś złego się z nią dzieję i ktoś musi jej wysłuchać. Najwyraźniej nikt przed mną nie miał wspaniałego daru czytania emocji z ludzkiego zachowania i po prostu uznali to za dziwne uciekli. Nie ich wina, chociaż mogliby się otworzyć na kłopoty innych. Więc Mika pomyślała, że może ja ją zrozumiem. I miała świętą rację! Gdybym była okrutnym potworem to bym odmówiła na jej zaproszenie, ale nie byłam i zamierzałam od razu się na to zgodzić. Pewnie najpierw będzie musiała się poczuć przy mnie bezpiecznie. Będę musiała jej dać znaki jakieś, żeby wiedziała, że mogę jej pomóc i nie musi czuć się nieswojo. I że może mi powiedzieć wszystko. Nie mogłam tego tak wypalić to prosto z mostu, bo by się przestraszyła. Dla mnie też to stanowiło wyzwanie, no bo w końcu byłam raczej bezpośrednią osobą. No, ale dla dobra innych musiałam się powstrzymać.
- Jasne, z wielką chęcią - Odparłam z najbardziej szerokim uśmiechem na jakim było mnie stać - Możemy pójść gdzie sobie zechcesz - Dodałam od razu. Lepiej, żeby to ona wybrała miejsce, w które chcę pójść, a nie żebym zrobiła to ja. Hej, chyba serio pomyślę nad jakimiś psychologicznymi studiami skoro tak dobrze mi z tym idzie, co?!
- Możemy pójść na lody, chociaż nie, bo jest zimno. Więc na jakieś ciastka. Albo film. Albo sok malinowy. Albo zakupy. Albo do zoo. Do małpiego gaju. Do wesołego miasteczka. Gdzie chcesz!
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody Empty Re: Schody

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Schody
» Schody
» Schody

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach