Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Hol wejściowy

+24
Pru
Abimael
Aurelia
Brian
Mercedes
Merkury
Constance
Meredith
Misty
Gaspard
Ana
Yves
Cook
Effs
Elisa
Dimitri
Lidia
Zoja
Justin
Mikaela
Chupa
Bubble
Luke
Mistrz Gry
28 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mistrz Gry Wto Cze 19, 2012 12:46 pm

Fionnuala Prince, dyrektorka tutejszego ośrodka, spojrzała na swój elegancji zegarek z białego złota schodząc z ostatniego stopnia schodów prowadzących na piętro. Dokładnie osiem godzin temu pięcioro jej uczniów wyruszyło na lotnisko, by udać się na wymianę do Londynu. Niby mogli się transportować za pomocą talentu księcia Felixa, lecz Prince wolała zbytnio nie ryzykować. Wciąż miała w pamięci to jak nierozważny chłopiec w początkach swojej kariery wciąż rozczepiał się podczas teleportowania. W każdej chwili można było znaleźć w dowolnym miejscu rezydencji jakiś jego palec, lub coś jeszcze gorszego. Uzdrowiciele za każdym razem zajmowali się Felixem, lecz on nie potrafił wyciągnąć z tego lekcji. Oprócz Felixa na wymianę pojechał również Mike, choć nie był księciem w rozrabianiu potrafił dorównać Felixowi. Michael Lightwood, nawet dyrektorce, kojarzył się z dziwnymi tekstami na podryw, choć na całe szczęście osobiście nigdy ich nie doświadczyła. Jednak ciągłe skargi wciąż do niej docierały. Na wymianę pojechała również najlepsza przyjaciółka Mike'a, Barbara. Dość leniwa litwinka, o niebezpiecznym talencie, którym zwyczajnie nie chciało jej się nauczyć władać. Zamiast Barbary miała na początku pojechać Penelopa, lecz nad nią Prince nie miała tak wielkiej władzy jak nad pozostałymi. Rodzice Penelopy, zamieszkali w Tromso, zwyczajnie zbyt często martwili się o swoje trojaczki i nie do pomyślenia było by je wysyłać aż do Londynu. Dyrektorka Prince oczywiście nic nie wspomniała dziewczynie o wizycie jej rodziców w jej gabinecie, tylko po prostu zamieniła ją na Barbie. Czwartą osobą wyjeżdżającą z Tromso była Bogna zmieniająca swoje kształty. Oczywiście Prince znała jej tajemnicę i trochę dziwiła się dziewczynie, jak ta dobrze ukrywa swoją zdolność. Według Dyrektorki miała ona potencjał, ale nie potrafiła go wykorzystać w odpowiedni sposób. No i ostatnią osobą, która rano ich opuściła był Reijo. Pierwsze cztery osoby kobieta zwyczajnie wylosowała, lecz Reija wybrała osobiście, by przypilnował reszty. Musiała w końcu wysłać tam choć jedną odpowiedzialną osobę, a były ksiądz idealnie się do tego nadawał. Poza tym był starszy, więc i wiedział więcej.
Usiadła na kanapie stojącej na przeciwko wejścia i jeszcze raz spojrzała na zegarek. Jakiś czas temu wysłała Gary'ego samochodem by przywiózł dzieciaki z lotniska, więc za chwilę powinny się tu pojawić. Prince była ciekawa kto tym razem zawita w progi jej Rezydencji. Wcześniej dostała teczkę z nazwiskami, lecz jak spotkanie oko w oko mogło w ogóle się równać ze zwykłymi danymi? Dlatego chciała już na początku się z nimi przywitać i szepnąć parę miłych słówek, by śmiało wkroczyli w tutejsze życie. Pewnie przyjazd z tak wielkiego miasta jak Londyn, do zwyczajnego Tromso będzie wydawało się im karą, lecz zdaniem dyrektorki wcale tak nie było. W wielkim mieście było trzeba uważać, by się nie zdemaskować, natomiast tutaj? Tutaj mieli przestrzeń!
Usłyszała samochód podjeżdżający pod drzwi rezydencji, a chwilę później drzwi się uchyliły. Prince wstała i uśmiechnęła do nowych twarzyczek.
- Witajcie! - przemówiła swoim zwykłym podniosłym tonem z lekkim angielskim akcentem, który poprzez lata mówienia w różnych językach lekko się zatarł. - Bardzo przyjemnie jest mi was powitać w moich skromnych progach. Mam nadzieję, że Gary zadbał o was w czasie podróży samochodem.
Spojrzała badawczo na starszego mężczyznę, który prychnął tylko i bez słowa udał się w stronę swojego kantorka. Gary nigdy nie był zbytnio rozmowny. Po tym jak przybył tutaj jako nastolatek postanowił zostać i pomagać. Nie miał się gdzie udać, więc poprzedni dyrektor pozwolił mu na to. Nikt nigdy na siłę nie wygonił nikogo z rezydencji.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Abimael Sro Cze 20, 2012 2:00 am

sorewicz że tak z rana, ale liczy się jako dzisiaj, nie? 8D biorąc pod uwagę, że pewnie za jakieś 3 godziny połowa z was wstanie do szkoły Rolling Eyes

No. To mu się przypadkowo zdarzyło zostać wyselekcjonowaną młodzieżą, kto by pomyślał!
To nie było tak, żeby Abimael był jakiś specjalnie dumny z siebie, wyjątkowo zadzierał nosa czy coś w tym stylu, bo j e d z i e na wymianę. W ST. Bernard miało się wrażenie, że wszyscy są na równi specjalni, nikt z nikim nie konkurował, chyba, że pod względem rodzinnego majątku czy podobnie snobistycznych wstawek, i nawet najsłabsi uczniowie bez problemu zaliczali rok na wiele niezbyt chwalebnych sposób. Tudzież byli po prostu straight osom. Natomiast z założenia, w całej tej śmiesznej umowie między szkołami było wyraźnie napisane, godni reprezentanci szkoły, pod każdym względem.
No to reprezentował godnie. Zabrał niemal wszystko, co mu było do szczęścia potrzebne: podobnie jak na Karaibach, pół walizki zajmowała trawka (gdyby przypadkowo okazało się, że na miejscu nijak nie idzie jej zdobyć; któż wie, na jakie dzikie pustkowie wywiozą ich tym razem) oraz wiele naprawdę przydatnych umila czy czasu, co prawda robiących w głowie konkretny mindfuck, ale to dopiero później. W swej naiwności zabrał też, niczym prawdziwie oddane wysiłkowi fizycznemu dziecię, deskę do snowboardu, oczekując, iż Norwegia to taki europejski odpowiednik Alaski i naiwnie wierzył w śnieg. Stąd też jego niezadowolenie, którym zupełnie przypadkowo wprawił resztę podróżujących st. bernardowiczów w stan zupełnego odprężenia, graniczącego z otępieniem, będącym skrajnym etapem czystego relaksu. Bo też podróżowanie z Abimaelem było wspaniałe, żadnych skurczy, bolących od niewygodnej pozycji mięśni, tylko błoga otoczka z waty wokół całego ciała i lekkie kołysanie, które później okazywało się turbulencjami, zostawiającymi całkiem konkretne siniaki na ciele. Trochę, jakby ich wszystkich zjarał swoją nieogarniętą, niekontrolowaną mocą, której granic do tej pory nie znał, bo też spokojnie wyszedł z założenia, że dopóki działa, nie trzeba nic kombinować. Poza istotnym szczegółem, a raczej spostrzeżeniem, że działa w różny sposób, zależnie od tego, w jakim był stanie. Coś z wydzielanymi hormonami, ale nie lubił biologii na tyle, żeby cieszyć się, że nie jest laską. Wtedy zapewne siałby zniszczenie, jakimś cudem.
Trzymał się jednak z grupą, bo nagle wszyscy zbili się w jedno, przerażeni, że się zgubią? i tak znaleźli w gabinecie. Kobiety, która nawet się nie przedstawiła, co bardzo uraziło iście amerykańskie wychowanie chłopaka. Jedyne, co mu się cisnęło na usta, to że progi faktycznie są skromne, chociaż przestrzeń na zewnątrz mieli niczego sobie z tego, co zdążył wywnioskować. Tylko zabrakło śniegu. Toteż uśmiechnął się tylko na swój sposób sympatycznego chłopaka z sąsiedztwa, po krótkim i niezbyt intensywnym namyśle dochodząc do wniosku, że niech Prudence ich reprezentuje. W końcu była tym całym niegodnym zaufania przywódcą bractwa, niech za charyzmę cierpi i w Norwegii.
Abimael
Abimael
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Sro Cze 20, 2012 10:23 am

To był przedziwny dzień dla Prudence - zainicjowany... najzwyklejszym i niewybaczalnym upokorzeniem, bo tak postrzegała spóźnienia wszelakie. Obudzona upałem, hajcem i nieznośnym wrzeniem na całej skromnej powierzchni ciała, wygramoliła się (z trudnościami) z miękkiego koca, w który musiał obwinąć ją Aiden (zapobiegliwie) i s p o j r z a ł a n a z e g a r e k. A potem to już jedynie pęd i rozwiany włos i najszybszy prysznic ever i cmoknięcie w snem przejętą twarzyczkę Annabeth, uściskanie Mattiego, który właśnie doświadczał nocy-w-której-nie-śpię i obskakiwał dookoła ją, do wyjazdu się przygotowującą w pośpiechu. Którego nie lubiła ale być może wymagany był, bo pozwolił bez dhrramatów z Collierem się pożegnać.
Podróż miała w dupie generalnie - bo kimnęła się. Tak konkretnie, całościowo, bez świadomość osuwając się na ramię Blaise'a, przy którym miejsc zajęła w samolocie. Dlatego zaskoczona nieco była poszturchiwaniami jego i, odczytywanymi z ruchu warg bo muzyka w uszach, słowami sugerującymi coby się ruszyła jeśli łaska i wypierdalała z samolotu bo nas przetransportują. Na jakiś Sybir. Którym zdecydowanie nie okazywało się Tromso, a o którym informacje przyswajała sobie sukcesywnie od tygodnia. I liczyła w głębi duszy ta tą supermegafoxyawesomehot niespotykanie cudną zorzę polarną - mimo, że sama kilka(naście) godzin temu wybijała Ajdzie z głowy możliwość jej zaobserwowania w czerwcu.
Zanim spostrzegła, wprowadzona razem z pozostałymi st.bernardowiczami do murów Rezydencji została, rozglądając się z oczyma naturalnie błoną dziwaczną przesłoniętymi. I przysięgając sobie w najbliższej przyszłości bliżej przyjrzeć się skupisku brzóz, które spostrzegła w oddali, zanim progi budynku przekroczyła, zarzucając na ramiona ciemnozieloną marynarkę.
Uśmiechnęła się spontanicznie w ramach odpowiedzi na nadzieje, które kobiecina żywiła, ciekawa skąd takie zupełne otępienie jej utrzymywało się na wysokim poziomie. Jakby reakcje opóźnione miała. Dlatego ściągnęła brwi, przyjebowywowuwywując sobie mentalnie w twarzyczkę. Coby ochłonąć.
- Pani dyrektor, tak? Jestem Prudence Wright - wyciągnęła w kierunku kobiety dłoń, wymijając Mer i Abiego. - Interesuje mnie bardzo kwestia zakwaterowania. I opcji pobieżnego rozejrzenia się po okolicy na własną rękę - dodała zdecydowanym tonem, utrzymując kontakt wzrokowy i licząc na zgodę. Baardzo. Bo nie znosiła anemiczności, która przejawiała się zawsze, gdy dane jej było mieć kontakt z osobą oprowadzającą. Po jakimkolwiek terenie. A w gruncie rzeczy to sama baaardzo chciała nie zaglądać do pomieszczeń bardziej lub mniej prywatnych, ale wygląd ogólny i tereny okoliczne poznać. Z bladym uśmiechem posłała w stronę kobiety pytające spojrzenie.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 20, 2012 11:52 am

Można ze spokojem powiedzieć, że Dyrektorka była oczarowana postawą Prudence. Zawsze lubiła odważne osoby, które nie bały się wychodzić na pierwszy plan i zabierać głosu, które miały to coś co Prince zawsze wyczuwała. A panna Wright właśnie to miała więc uśmiechnęła się do niej i kolejne słowa skierowała w jej kierunku.
- Tak tak, nazywam się Fionnuala Prince i jestem dyrektorką rezydencji - oznajmiła i poprawiła okulary, które zsunęły jej się na czubek nosa. - Dostaniecie wolne pokoje, które za chwilę wam ktoś wskaże. Gary się zajmie waszymi bagażami, więc się o nie nie martwcie. - Mrugnęła do nich wesoło. - W pokojach czekają też na was drobne upominki - dodała, a na myśli miała pomocne mapki ukazujące Rezydencję oraz całe Tromso. Chyba nikt poza nią nie nazwałby to upominkiem, ale trudno. - Oczywiście możecie zwiedzać do woli, jestem pewna, że gdy poprosicie kogoś o pomoc to z chęcią jej wam udzieli. - Prince znów przesadziła, ale ona tak zawsze. Wolała widzieć pozytywne strony wszystkich ludzi, a nie to jaka jest prawda.
Pewnie dlatego tyle razy taktowała bardzo pobłażliwie różne osoby, które zdecydowanie zasługiwały na karę. Miała zbyt miękkie serce, choć jej wygląd na to zupełnie nie wskazywał. Już za chwilę zobaczycie część jej wyrozumiałości, kiedy...
Ktoś przeleci przez ścianę rozwalając ją w drobne części.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Saturn Sro Cze 20, 2012 11:52 am

Saturn Anthony Pumpkin mało co wiedział o świecie, głównie z tego prostego powodu, że miał wyjebane na świat. Jedynie parę rzeczy potrafiło wzbudzić jego zainteresowanie, a był to metal, jego brat i Fangora. Dzisiaj te trzy części złączyły się w jedno dlatego zachował się tak jak się zachował. Kiedy jego brat bliźniak, Jowisz, powiedział my, że Fangora szykuje dla niego kolejną niespodziankę i to bardzo mocno związanego z jego ulubionym gatunkiem muzyki, Saturn zaczął się robić ciekawy. Mało kiedy odczuwał to coś, więc i było mu z tym dziwnie. Nie wiedział czy ma siedzieć, czy leżeć, czy znów latać w futrze po lesie, choć przecież obiecał, że w dzień polarny będzie panował nad swoimi przemianami, bo przecież ktoś go mógł zobaczyć, albo co gorsza SFOTOGRAFOWAĆ. A wtedy zaczęły by się szerzyć dziwne doniesienia na temat wilkołaka w lesie, co nigdy nie kończy się dobrze. Ale w zasadzie Saturn miał wyjebane na ten zakaz i przemieniał się kiedy tylko chciał. Na przykład kiedy usłyszał tą nowinę od Jowisza. Zamienił się w bestię i postanowił jak najszybciej odnaleźć dziewczynę. Oczywiście w lesie jej nie znalazł. Nie wiadomo dlaczego akurat tam zaczął jej szukać, ale z inteligencją Saturna się nie dyskutuje. Ją się toleruje.
A potem postanowił wpaść do rezydencji, ale się nie wyrobił na zakręcie i niestety rozwalił ścianę nagle znajdując się w holu wypełnionym ludźmi. Znaczy nie było ich więcej niż zwykle, po prostu dla Saturna trzy osoby to już tłum. Kiedy kurz opadł, chłopak zdołał się już z powrotem zamienić w człowieka.
- O, sorry - mruknął widząc dyrektorkę. Gdyby nie ona w głowie nigdy nie pojawiłyby się przeprosiny. Spojrzał na pozostałych. - Nie widzieliście może Fangory? Tej, wiecie. Ciemniejszej i szalonej? - zapytał. Oczywiście o wymianie nic nie wiedział i uznał londyńczyków za swoich. Znaczy nie do końca swoich, bo dla Saturna nikt nie był swój. Po prostu ten. No nie z czaił z kim ma do czynienia.
- Saturnie daj spokój - westchnęła Dyrektorka przyglądając się rozwalonej przez chłopaka ścianie. - Miałeś odrobinę powstrzymywać się przed niszczeniem Rezydencji - dodała jeszcze. To nie była jego rozwalona pierwsza ściana. - Za karę masz odprowadzić uczniów z wymiany do skrzydła wschodniego. Chłopcu zakwaterują się w czwórce, a dziewczęta w jedenastce.
Saturn z początku nie zrozumiał ani słowa, wiecie, przelecieć przez ścianę to takie nie hop siup. Głowa może trochę boleć. Ale potem nie odezwał się nic, uznając że dyrektorka i tak zastosowała lekka karę. Widząc zgodę w oczach Saturna Prince oddaliła się żegnając miło z wymianą i udała się w stronę swojego gabinetu.
- No to ten - odezwał się Saturn. - To będzie w tamtą stronę - dodał jeszcze wskazując palcem wschodnią część. Ale nie ruszył się z miejsca.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Sro Cze 20, 2012 12:18 pm

Kontaktowość opłacalna. Zapytana dyrektor Prince udzieliła odpowiedzi na wszystkie zadane (i nie) pytania Prudence, rozjaśniając sytuację. Tylko odrobinę, bo wciąż zdawało się jej, że to zbyt gęstą i uwierającą płachtą tajemnicy i niejasności przesłonięte jest. Wymiana z założenia dobrowolna być powinna żadne tam piątki, tylko calutkie klasy wysyłane i w ogóle partnerstwo propagowane i proelo. Ponownie żachnęła się wewnętrznie, czując niedosyt informacji. Bolesny.
Tak samo jak bolesnym musiało być zderzenie konkretne ze ścianą. Na co Prudence zareagowała zadławieniem się powietrzem i zupełnym powrotem do trzeźwości umysłu. I wpakowaniem się całą sobą ( w sensie plecami) w osobę najbliżej jej, czyli Abimaela. W dość "dafuuuuuq" geście.
I podobny dafuq mając na twarzy przyjrzała się... stworzeniu, które się zmaterializowało. A które po chwili już wyparowało. Zastąpione człowiekiem. Na co dyrekcja zareagowała, jakby motylątko wleciało właśnie do sali z oknem otwartym i ooooojej, patrzcie, a Prudence nerwowo zamrugała oczyma, wracając do pionu tj odpychając się łokciami od stabilnej klaty Lewisa.
- Tu bardziej ryje mózg niż u nas - mruknęła, na tyle przejęta zajściem (którego wciąż nie ogarnęła) sprzed pół minuty, że nawet opadający powoli na jej włosy i ubranie pył nie zdołała zakamuflować Szoknięcia Życia. - Będzie śmiesznie - zauważyła, rozpromieniając się nagle, i zdecydowanym krokiem ruszając w kierunku, który wskazał chłopak. Który, mam nadzieję, był w komplecie odzieżowym mimo przemiany, która pewnie różne konsekwencje niesie.
Mindfuck na przykład.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Valka Sro Cze 20, 2012 1:13 pm

Godni reprezentanci szkoły. Gdyby ktoś jej powiedział, że zostanie kopnięta takim zaszczytem kilka miesięcy wstecz, to szczerze... sama by go kopnęła. No bo proszę was, zgłaszając się, po pierwsze myślała, że to nie będzie tak wielka i bardzo elitarna grupa. Pięć osób i to właściwie pół na pół jej znanym: Prudence, Abimael, Meredith, Blaise no i ona. Zupełnie nie pasowała do tego wszystkie i zupełnie była za wycofaniem się z wyjazdu, tuż po dokładniejszym opracowaniu informacji dotyczących wymiany. Podrapała się po głowie, próbując uśmiechu nr 6; 'look at all the fucks i give'. Yhym, bardzo angielsko się zachowując. W walizce, której przytachała z Anglii z perfekcyjnie ułożonymi rzeczami w środku, zabrała tabletki uspokajające. Obawiała się, że zanim wyjedzie z Tromso zrobi z nich niezły użytek.
Powiedzmy, że Valka inteligentnie i z lekkim wspomnianym przez Prudence mindfuckiem oglądała tą całą sytuację i ani nie ruszyła się z miejsca, coby za bardzo nikomu nie rzucać się w oczy. Czuła się właściwie, jak w domu, gdzie Francesca, Kai oraz Byron próbowali swoich mocy otwarcie, przy stole, a ona siedziała z podpartą głową o łokieć i zazdrościła im w głębi duszy, że mają się jednak czym pochwalić. Bo na serio, ta zdolność, w której była posiadaniu na nic głównie jej się nie przydawała. Normalne, ludzkie życie, phi. Pomiędzy swoimi rozkminami, jakże arcyważnymi, zdołała uchwycić co nieco i przestała obdzierać skórki przy paznokciach, ruszając za dziewczynami stanowczym krokiem. Cóż, będzie trzeba to przetrzymać. Miała ochotę chwycić któregoś bernardowicza za kurtkę/sweter-co oni tam na sobie mieli- żeby czasami nie powędrowała za daleko niegrzecznie i przez ogarniającą ją w najmniej oczekiwanym momencie ciekawość.
Jezujezujezu.[right]
Valka
Valka
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mer Sro Cze 20, 2012 3:53 pm

"Godnie reprezentować szkołę". Dobre sobie, naprawdę. O ile Prudence i Blaise'a znała, o tyle o Valerie i Abimaelu nie mogła powiedzieć nic ponad to, że istnieją i chodzą do St.Bernard. Zapewne pasują do definicji godnego zachowania, wymyślonej przez dyrektorkę. Miała nadzieję, że będą dobrym towarzystwem - w tej dwójce, którą znała, nie pokładała zbyt wielkiej nadziei. Od incydentu z zombie kopią, jaką narysowała, Prudence wyraźnie jej unikała, obawiając się powtórki? Niemniej, nie był to zbyt przyjazny stan obojętności między nimi.
Blaise był zaś inną historią. Unikała go od feralnych dla nich urodzin Doriana, z jednej strony zbyt szczęśliwa, by się tym przejmować, z drugiej nadal czując żal do Colliera, że jej nie powiedział, że ją w pewien sposób zdradził. W samolocie wybrała miejsce maksymalnie od niego oddalone, w samochodzie nawet na niego nie spojrzała - a miała dla niego obraz, wiozła go do tej Norwegii, tylko po to, by na neutralnym gruncie móc skończyć z tym wszystkim i móc zapomnieć o wspólnych nocach.
- A myślałam, że to cywilizowany kraj i jakoś tu ich ogarniają - mruknęła pod nosem, zdecydowanie nie ogarniając tego wszystkiego. Ruszyła za Pru i Valerie, modląc się, żeby ten miesiąc minął szybko i bez szkód psychicznych/fizycznych.
- Blaise, możemy porozmawiać, jak się rozpakujemy? - obróciła się jeszcze, spoglądając szybko na chłopaka. Jej ton był maksymalnie chłodny i wyważony, jakby nic między nimi nigdy nie było.
No, to generalnie będzie zabawnie.
Mer
Mer
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Blaise Sro Cze 20, 2012 10:14 pm

Blaise przeżywał chwile dziwne w swoim życiu, ponieważ przeciwnie proporcjonalnie wszystko się mu układało. Ilość farb malała, natomiast talerzy po kanapkach, makaronach ze szpinakiem i innych posiłkach przybywało zastraszająco dużo. Im bliżej do wyjazdu było, tym mniej ochoty miał by wyjeżdżać z, wreszcie, upalnego Londynu na jakiś Koniec Świata czy inne strefy podbiegunowe.
Ostatnio wpadł w niekończący się wir papierosów i malowania, co dało efekt całkiem ciekawej kompozycji ekspresjonistycznej, obrazującej ognistą czerwienią i innymi mocnymi barwami niemały rozpierolik jaki mu główkę zajmował, gdy myśli swoich nie odciągał. Malowaniem właśnie, bądź chwilami z Indianą spędzonymi, ponieważ wreszcie zaczął się oswajać z sytuacją, że w związku jest i jakieś uczucia wyższe zaczynały w nim powolutku kiełkować.
A dzisiejszego poranka akwarelę jedną kończył, dużo czerwonego, choć wyraźnie wodnistego, skompilowanego z rozbieloną czekoladą, dłoń przedstawiająca i w ogóle twórczy szał go opanowywał, pomysły czerpiąc głównie z chwil, gdy otwierał sobie okno i oddawał się miłym inhalacjom, do dalszej pracy zachęcającym. Pakował się w biegu, jak zawsze, ponieważ o ile był w stanie nawet się zacząć udzielać w pomocy przy obowiązkach domowych, mógł nawet myć naczynia, co było perspektywą lepszą niż pakowanie się. Pomijając fakt, że miał wrażenie, jakby coś mu się namnożyło tych ubrań i choć połowę wyrzucił, mnóstwo tego było, tak na oko.
Mimo wypitych kaw w ilości cztery, oraz konsumowania w tym momencie energy drinka, zarwane dwie noce znać o sobie dawały wyraźnie, że i on ułożywszy się wygodnie, coby Prudence mogła mu się w bok wkomponować, przespał pół lotu smacznie, drugie pół spędzając na robieniu zdjęć.
Pomagało mu to odciągnąć uwagę od Meredith, która zdawała się posyłać w jego kierunku spojrzenia, które Blaise postanowił bezpiecznie ignorować. Jak teraz, siadając ze znudzeniem wymalowanym na twarzy na swojej walizce i pił sobie spokojnie swój napój, by zdziwko przeżyć, ponieważ nie przywykł do widoku zwierzaka, które na pstryknięcie człowiekiem się staje.
Obserwował powoli jak Pru dzielnie reprezentuje zajebistość nowoprzybyłych, która zacznie z ich twarzy bić jutro, gdy się wyśpią pod skórami reniferów i wymyją w wikingowych hełmach, a reszcie kierunek wycieczki wyznaczony został. Na co Blaise zareagował mozolnym podniesieniem dupska i jużjuż palce na rączce zaciskał, gdy usłyszał chłodny, melodyjny głos Mery, tak wyraźny na tle nijakiego szemrania innych ludzi.
- Pewnie - odparł spokojnie, wlepiając w nią orzechowe oczy, po czym zupełnie wykręcony i wywirowany ze wszelkich teoretycznie panujących norm grzeczności, swoją walizkę wziął i dziewczynę wymijając skierował się w stronę pokoi im przeznaczonych.
Blaise
Blaise
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Sro Cze 20, 2012 11:16 pm

Dzielne obserwacje i generalny mamtowdupizm średnio wpłynęły na stanowisko Prudence Wright - bo ani nie pomogły zjawiskowo, ani nie zdeprymowały. W zasadzie odpowiadał jej stan rzeczy, w którym to jej wątpliwości zostaną rozwiane a ciekawość zaspokojona, bez konieczności oczekiwania na jej kolej. Bo nikt przed nią nie oczekiwał. Zastanowiła się przelotnie - między nienormalnym, niezdrowym i odwieszającym ją szoknięciem a skierowaniem się w stronę... wskazaną - dlaczego jej towarzysze (nie)doli tak wycofani są, tak ucieleśniający jej postawę sprzed kilku dni jeszcze. A w sumie przeszło dnia. Kiedy oddawała się ładnie w rączki czarnej rozpaczy i mamoooo ja nie chcę.
Zdecydowała się nie dopierdalać pesymizmem i sceptycznym nastawieniem, zdecydowała wykorzystać możliwości, złożone w jej niechętne rączki przez szkołę. Dyrekcję. Norwegię. Rząd. NASA. Cokolwiek. I w końcu ogarnie ideę, przyświecającą całemu przedsięwzięciu i skrupulatnie wyłuska przywalone resztkami feudalizmu oznaki Mniejszego Zła, w ramach którego na norweskie lądolody ich zesłano.
Niepewny, nieco wyczekujący wzrok skupiła na nowo-wykształconym-człowieku, zwalniając kroku.
- To to że już teraz sami się obsłużyć mamy czy z nami idziesz czyy...? - zawahała się, ściągając w zastanowieniu brwi. Po czym powiodła wzrokiem za mijającym ją Blaisem, syknąwszy mu upominająco do ucha. Tj. łokcia (pewka):
- No już nie sraj tak ze szczęścia ostentacyjnie. Wystarczy nam jeden Abi - zerknęła na Pumiastego, zdecydowanie za czymś/kimś się rozglądającego. Znaczy, wiadomo za czym. I czy dojrzał to się pewnie wkrótce okaże - w oparciu o ocenę towarzystwa chłopięcy pokój wymianowy opuszczającego po aktach... hmm, integracyjnych, pewnie rychło nadciągających. - Wyglądasz, jakbyś miał bardziej wyjebane niż on - przewróciła oczyma, wkurwiona odrobinę tym, że - jeśli nie podjęcia akcji - wsparcia nie udzielił jej nikt. Nawet Blejs. Zwłaszcza on. Znów ulokowała spojrzenie w chłopcu, nazywanym Saturnem.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Blaise Czw Cze 21, 2012 10:34 am

Wyjazd mu się nie uśmiechał, bo zdawał sobie sprawę w jak tragicznym momencie miesięczną absencję im zaplanowano. Powinien być w Londynie dla Indie, dla Ajdy, dla swoich płócien, dla matki, która leżała w domu średnio na jeża się czując po operacji wycięcia wyrostka robaczkowego. W zamian natomiast dostawał znerwicowaną dyrektorkę i oprowadzacza, którego tylko jednym wcieleniem ciało ludzkie było, a wnikać chyba nie miał zamiaru jakie inne postaci chłopak przyjmuje. Chociaż ze swoją ciekawością artysty już powinien go wypytywać o wszystkie dziwności swoich przemian, by na koniec kazać mu wszystkie zademonstrować i czas mu na uwiecznienie dać.
Jednak ton głosu Mery skutecznie odebrał mu chęci do czegokolwiek poza paleniem, co po przyzwoleniu na samodzielne poznawanie terenu uskutecznić miał zamiar, jako że już stanowczo zbyt długo czasu minęło od ostatniej inhalacji. Nic więc dziwnego, że jego główka opętana była miksacją niejakiego zmartwienia (bo rozmowa z Mery wcale na przyjemną się nie zapowiadała, no i te fajki) i trochę nie ogarnął złości Prudence.
Spojrzał na nią lekko zdziwiony, by potem wzrok na Pumiastego przenieść, ażeby własnej oceny dokonać w sprawie jego teoretycznego mamtowdupizmu uzewnętrznionego mocniej niż blejsowy. - Może mam, nie wiem, nie chce mi się ogarnąć - powiedział znudzony i spojrzał w tą samą stronę co ona, to jest na Saturna, coby oficjalne przyzwolenie na dezercję natychmiastową otrzymać.
Blaise
Blaise
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Saturn Czw Cze 21, 2012 11:05 am

Saturn wskazał palcem kierunek, ale nie ruszył się z miejsca. Przyglądał się przez chwilę tym dziwnym ludziom i choć usłyszał od dyrektorki, że są z wymiany to i tak miał tą informację w dupie. Wyglądali jak jakieś wypłochy, które skazano na dożywotnie więzienie na kole podbiegunowym, czy coś w ten deseń. Nie obchodzili go ani trochę. Może i Blaise miał wyjebane na wszystko, może i Abimel w tej chwili przedstawiał podobny rodzaj wyjebanizmu, ale i tak nie mogło się to równać postawie Saturna. Kiedy już uznał, że dyrektorka jest w miarę daleko przestał wskazywać palcem.
- A chuj - odezwał się bardziej do siebie niż do nich. - Pierdolcie się. Sami znajdziecie drogę - i nie mówiąc nic więcej obrócił się na pięcie i pognał gdzieś przed siebie po drodze zamieniając się w wilka.
I zniknął.

/////////////////
sorki, że dalej nie mogę, ale komp mi sie buntuje
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Czw Cze 21, 2012 1:07 pm

Irytacją przejęta Prudence jeszcze chwilę patrzyła pełnym niewysłowionej furii wzrokiem na Blaise'a, taksując go z góry na dół i w główce swojej, w stronę której rychło nadciągały zawieje migrenowe, zadawała wciąż, na nowo i od początku neonem jaśniejące pytanie "CZEMUUUU".
Bo czuła się jakw jakimś cyrku, w którym zawzięcie i po najmniejszej linii oporu rywalizuje się o miano Mamwyjebaństwa Roku, srsly. Co było raczej mało ambitne i negowało wszelkie założenia jakiejkolwiek wymiany. Czy koegzystencji. W ogóle świata. Podejrzewała, że skoro - rzeczywiście - nikomu nie ma zależeć, to faktycznie utopi się w czeluściach pokoju-którego-lokalizacji-dotąd-nie-znała tudzież... zrobi wszystko po swojemu. Bardzo samotnie i bardzo samolubnie i z Aidenem na szybkim wybieraniu.
- To całkiem s u p e r, Blaise - wywróciła oczyma, odwracając się w stronę bagażu swego. Żachnęła się, szarpnąwszy rączkę czarnej walizki i - powstrzymując z anielską cierpliwością i maniakalnym uporem spływające jej na język wulgaryzmy - ruszyła przed siebie, pogrążając się mentalnie w czerni. Nie rozpaczliwej acz gniewnej.

/Pru papatki/
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Blaise Czw Cze 21, 2012 1:51 pm

Blaise zdecydowanie postanowił zignorować po całości wściekłe spojrzenia Prudence i ogólnie jej zapowietrzoną osóbkę, głównie dlatego, że nie rozumiał istoty jej zdenerwowania, a zbyt zmęczony podróżą i przejęty potrzebą był by się dopytywać bratowej i wysilać umysł próbując torem jej myśli pomykać.
Więc ożywił się w sekundę, gdy usłyszał jakże zachęcające słowa Saturna i rozpromienił się, dosłownie i widocznie, absolutnie zadowolony i usatysfakcjonowany takim stanem rzeczy. Odprowadził chłopaka-wilka wzrokiem, po czym na Abiego zerknął, gdyż jak zostali (powiedzmy, bo nie wiem tak w sumie) poinformowani, to w pokoju mają razem być.
- Idziesz też? Bo ja to bym znalazł ten zasrany pokój i dotlenić się poszedł - powiedział rączkę walizki już trzymając, patrząc z niecierpliwością na domniemanego towarzysza. Ignorując teatralną dezercję Prudence z przytupem i miną zbolałą, samemu się do niej, tylko mniej drrrrramatycznej, przygotowując, by sekundę później uskuteczniać zacząć i skierować się w stronę uprzednio im wskazaną, z milusią perspektywą na spędzenie popołudnia na szlajaniu się po fiordach i szkicowaniu, na później zostawiając sobie czekającą go rozmowę z Mer.

Blejz out
Blaise
Blaise
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 5 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach