Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Hol wejściowy

+24
Pru
Abimael
Aurelia
Brian
Mercedes
Merkury
Constance
Meredith
Misty
Gaspard
Ana
Yves
Cook
Effs
Elisa
Dimitri
Lidia
Zoja
Justin
Mikaela
Chupa
Bubble
Luke
Mistrz Gry
28 posters

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Ana Sro Gru 28, 2011 3:04 pm

Dalej starałam się mieć minę jakby mnie interesowało co dziecko mówi do mnie, ale z każdym momentem szło mi to coraz gorzej i gorzej. Zwyczajnie byłam zbyt leniwa, żeby się starać, jeśli miałam uzyskać dzięki temu wielkie zero. Ba, nawet przez te wszystkie miłe gesty dla Mercedes będzie zmuszona oczekiwać tylko więcej zainteresowania z jej strony. Przecież tylko o tym marzyłam całe dnie. Powinnam skakać aktualnie w górę, aż do sufitu. O boże! Zamorduje tę smoczycę. Co ona zrobiła z sufitem? Czy tam był jakiś napis po łacinie o wybitnych mocach i chęci bycia lepszym? Zmarszczyłam brwi. Ta jędza wszystko psuła. Od tygodnia każdy ze szlabanem za jakieś wykroczenia sprzątał Rezydencje z jej pierdółek. Dobrze, że miałam Ursulę po swojej stronie, bo inaczej to wszystko by tak brzydko wyglądało.
- Nie przesadzaj, dz... - zakasłałam w ostatnim momencie. Raczej by jej się nie spodobało jakby wiedziała, że nawet nie nazywam jej Mercedes, a dziecko. Na pewno. Jeszcze by zaczęła płakać i tyle. - Ja? - Może to dziwne, ale do tej pory nawet nie myślałam o sukience, o swojej obecności na balu. Prawdopodobnie nawet nie przypuszczałam, że się tam zjawię. - Ubranie, czy to takie ważne. - Burknęłam w końcu. Czy ja się jej miałam spowiadać? Liczyła na wspólne zakupy? Dobre sobie.
- Wiesz, mam dla ciebie zadanie - oznajmiłam. Zajmiesz się nim, a ja zwieje daleko stąd. Tylko muszę wymyślić coś czego nie zepsujesz. - Chcesz coś dla mnie zrobić i pomóc w organizacji balu? - Poczuj się ważna. No dalej.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mercedes Sro Gru 28, 2011 10:09 pm

Czułam się odrobinę zawiedziona tym, że Ana nie chciała mi powiedzieć w co się ubiera na bal. Wręcz kłamała mi w żywe oczy, że się wcale strojem nie przejmuje, a przecież ja doskonale wiedziałam, że to jest dla niej tak samo ważne jak dla mnie. Pewnie nie chciała mi powiedzieć, żebym później miała niespodziankę, ona zawsze jest taka zapobiegawcza. Dlatego tak ją uwielbiam i dlatego chcę być taka jak ona. Rozważna. Niestety daleko mi jeszcze było, przez co czasami musiałam drażnić Anę. Tak, zdawałam sobie sprawę, że od czasu do czasu ją drażnię. Ale to głownie dlatego, że Ana przecież chciała dla mnie jak najlepiej i przejmowała się tym kiedy mi coś nie wychodziło.
- Kocham zadania! - zawołałam gdy usłyszałam od Any tą wspaniałą wiadomość. Wprawdzie nie wiedziałam czy będę miała czas na jakieś poważniejsze zadanie, ale skoro było od Any to musiałam go mieć. Nie co dzień trafia mi się żeby Ana mnie o coś prosiła, a nawet do mnie odzywała, więc czułabym się okropnie gdybym w podzięce za jej dobre słowo (POWIEDZIAŁA, ŻE BĘDĘ WYGLĄDAŁA ŚLICZNIE) musiałam zrobić wszystko co tylko powiedziała. Nawet jeżeli to będzie głupie i będzie polegało na czołganiu się na środku korytarza. Choć nie sądzę by o to poprosiła w końcu Ana jest mądra. Prosi o mądre rzeczy. - Mów, zrobię wszystko co tylko chcesz! Oczywiście w miarę swoich możliwości, choć ja i tak czasami się przeceniam. Na przykład raz byłam pewna, że przeskoczę taką wielką wyrwę w ulicy, tam u mnie w Panamie. Założyłam się nawet o to z moimi chłopakami o duże pieniądze. Ale niestety mi się nie udało i wylądowałam w kanalizacji z rozbitym kolanem. Ale po co ja ci to opowiadam marnując tylko czas! Jakie to więc zadanie?
Mercedes
Mercedes
*sparkle*


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Ana Czw Gru 29, 2011 3:07 pm

Gdybym nie chciała wypaść z roli tej co z okazji świąt chce być miła dla innych i to bez żadnych podarunków dla siebie, musiałabym westchnąć poirytowana. Doskonale wiedziałam po jej spojrzeniu, że mi nie uwierzyła. Dobra okłamywałam ją cały czas, ale żeby we wszystkie słodkie słówka mi wierzyła, a jak jej nagle coś strzeże powiedziałam to się oburzała. Typowa kobieta. Nie wróżyłam jej łatwego życia uczuciowego, pewnie nie jeden ją wykorzysta, ale to nie ja nosze imię bogini rzymskie, więc co mnie obchodzą młode duszyczki. Ona by mogła jej powiedzieć, że nie wolno być tak łatwowierną.
- Pamiętaj, że chcesz być rozważna. - Że też spomiędzy mych zaciśniętych ust naprawdę wydobyły się te słowa. Poczynała mnie irytować. I niestety za to musiałam jej coś rzucić trudniejszego. Początkowo zamierzałam kazać jej obejść wszystkie miejsca wyznaczone na bal i zobaczyć czy każdy pracuje, ewentualnie kogoś skrzyczeć, pójść do dyrektorki z pytaniem o orkiestrę, ale teraz zmieniłam zdanie. Znaczy to też jej kazałam zrobić, dodając, że na nią liczę, ale najlepsze zostawiłam na koniec.
- I przyznaje masz mnie z moim strojem. Jest naprawdę specjalny, ale potrzebuje do niego butów. Jestem zajęta, więc może pójdziesz dla mnie do mojej przyjaciółki, Miki. Mieszka w pokoju obok mnie. Choćby nawet twierdziła, że żadnych moich butów nie ma, wyciągnij je. Gdzieś je schowała. - Spojrzałam na nią z miną jasno mówiącą, że tylko ktoś taki jak Mercedes jest w stanie podjąć się tej misji. Szkoda, że nie będę na miejscu, gdy dzieciak przestawi choćby jedną rzecz w pokoju mojej kochanej pedantki szukając butów, których tam nie ma. - O przyjechali - rzuciłam jeszcze, oddalając się. Dobry uczynek spełniony.

/ papapapa, więcej się na to nie zgodzę /
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mercedes Czw Gru 29, 2011 5:34 pm

Rozważna. To słowo na długo utkwi w mojej pamięci. No bo powiedziała je Ana i to do mnie. Dla mnie to ma bardzo duże znaczenie. Niczym jakieś nowe przykazanie, albo nie wiem. W każdym razie Ana na pewno będzie ze mnie dumna.
- Już się robi, przyniosę ci te buty choćby się miał świat walić - obiecałam marnie jej salutując. Bo nie umiałam salutować. Chłopcy w domu zawsze się ze mnie śmiali, że tak marnie mi to wychodzi, ale wtedy rzucałam się na nich z pazurami i zamykali się na dobre. W ogóle to było miłe jak oni wszyscy mnie słuchali. Ale teraz gdy ja się wszystkich słucham też jest fajnie.
Ana zajęła się tymi ludźmi, a ja pobiegłam w stronę schodów. To oczywiste, że wiedziałam, w którym pokoju mieszka Ana i jej najlepsze przyjaciółki. W końcu stale je prześladowałam. Znaczy z ukrycia. Ale ciiiii. One nie mogły o tym wiedzieć.
Szybo szybko na górę!
//<3
Mercedes
Mercedes
*sparkle*


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Brian Pią Maj 11, 2012 8:37 pm

////////////////////

Kiedy jesienią przyjechałem do rezydencji nie myślałem, że zostaję na dłużej. Choć wtedy propozycja zostania kimś w rodzaju opiekuna iluzjonistów była kusząca, ja nadal miałem wątpliwości. Nie wiedziałem czy chcę znów zapuszczać tu korzenie, ale wracanie do Holandii, czy gdziekolwiek indziej też nie było tym czego chciałem. Na dodatek tu był Maxim. I Pinky. I wiele różnych osób, które znałem i dopiero co poznałem. Więc zostałem. Nawet sam nie wiem kiedy minęło pół roku. Wszystko toczyło się tak szybko. Choć nie, jedna sprawa wlokła się nieubłaganie, głównie przez to, że ja sam nie potrafiłem nic z tym zrobić. Albo nie chciałem. Sam nie wiem, moje niezdecydowanie mnie dobijało, więc musiałem na chwilę odetchnąć. Jak na ratunek Prince zasugerowała mi bym razem z paroma innymi osobami pojechał zgarnąć parę małolatów do rezydencji. Nie wahałem się długo. Choć dobra, zastanowiłem się dłużej nad tym czy nie powiedzieć komuś o tym, że wyjeżdżam. Ostatnio przecież rozmawialiśmy z Aurelią dosyć często. Zwłaszcza po tym jak przez przypadek przejęła mój talent. Ale Lucyfer uspokoił się i wszystko było w porządku, więc utraciłem pretekst by z nią pogadać. Co nie za bardzo mnie ucieszyło. Może jednak powinienem jej coś wspomnieć? Zostawić jakąkolwiek wiadomość? - Głównie takie wspomnienia, myśli i pytania mieszały się w głowie Briana nie tylko podczas wyjazdu, ale w trakcie podróży, a najbardziej zaczęły go nękać gdy już wracał. Zaparkował samochód w garażu i ociągał się z wyjmowaniem walizek naprawdę długo. Co parę sekund spoglądał na zegarek zastanawiając się, czy o takiej porze spotka Aurelię gdzieś na korytarzach. Nie za bardzo miał ochotę na takie przypadkowe spotkanie, wolałby sam do niej zajrzeć. Choć miał pewne wątpliwości co do i tego. Ogólnie w tej chwili był najbardziej niezdecydowanym facetem jakiego można było spotkać w tej części globu. W sumie nie tylko niezdecydowanym, ale i odrobinę głupim. Czasami jego myśli zupełnie zapominały ile mają lat i władzę nad nimi przejmował jakiś kilkunastoletni Brian, który zwyczajnie nie nadawał się do takich spraw. Zresztą żaden Brian się nie nadawał i mężczyzna czasem nabierał przekonania o tym, że winą za jego porażki na polu uczuciowym ponoszą jego ojcowie. Bo co by innego? Winny jesteś ty, głupku.
W końcu jednak musiał wyjść z garażu i ruszyć w stronę swojego pokoju. Po drodze mijając masę korytarzy, schodów i rzecz jasna hol.
Zadziwiające jest to jak często przytrafia nam się to, co akurat jest ostatnią rzeczą jaką chcielibyśmy. Może to przez to, że za dużo o tym myślimy? Albo zbyt intensywne myślenie o tym przywołuje tą sprawę? Nie wiadomo, ale Brian w chwili gdy zobaczył Aurelię w holu czuł się jakby wywołał wilka z lasu. Jednocześnie, mimo tego, że o tym nie wiedział był przygotowany na to spotkanie.
Tylko dlaczego się nie odezwał?
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Aurelia Sob Maj 12, 2012 2:27 am

/////

Aurelka miała trochę wyrzutów sumienia, że nie wybrała się razem z całą grupą chemików i uzdrowicieli do krajów trzeciego świata, by altruistycznie budować lepianki czy inne chaty i generalnie udzielać się społecznie. Naprawdę czuła się źle z myślą, że nie zdecydowała się na tę wycieczkę - w końcu starała się być dobrą osobą, a coś takiego na pewno rozwijało w człowieku empatię oraz bezinteresowność. Dlaczego właściwie nie pojechała? Nie potrafiła udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, jednakże z całą pewnością jednym z istotniejszych powodów było to, że zwyczajnie nie chciała jechać tam sama. Ostatecznie nikt z jej najbliższych znajomych nie należał do chemików ani uzdrowicieli, a utknięcie w nudnym towarzystwie na afrykańskim pustkowiu była ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę. Taka przynajmniej była oficjalna wersja, której z uporem starała się trzymać. W rzeczywistości, choć Aurelia nie chciała przyznać się do tego nawet przed samą sobą, chciała zostać w rezydencji głównie dlatego, iż miała nadzieję, że to da jej możliwość spokojnego porozmawiania z Brianem. W końcu nie mogła wiedzieć, że on też wyjeżdża ze swoją grupą! Owszem, teoretycznie przecież wiadomo, że opiekunowie są potrzebni na wyjazdach tego typu, ale patrząc z drugiej strony, czy część kadry nie powinna też zostać na miejscu by zajmować się tymi, którzy postanowili nie opuszczać domu? Przez długi czas miała wrażenie, że dogadują się z Brianem naprawdę dobrze, jednak kiedy wszelkie problemy z talentami zostały rozwiązane, a ona z powrotem dostała swoją moc, nagle jakby przestał się do niej odzywać. Z natury nie lubiła naprzykrzać się ludziom, szczególnie wtedy kiedy po pierwsze oni mogli mieć ważniejsze rzeczy do roboty, a po drugie nie miała bladego pojęcia czy w ogóle chcą z nią rozmawiać, dlatego cały czas czekała na dogodny moment do konfrontacji. Zresztą, ociągała się z rozmową również dlatego, że nie do końca wiedziała co mogłaby mu powiedzieć. No bo jak tutaj mieć pretensje do dorosłego mężczyzny, że nie odzywa się do kogoś na kształt podopiecznej, skoro nie ma ku temu żadnego wyraźnego powodu? Mimo wszystko chciała z nim pogadać i po zastanowieniu doszła do wniosku, że kiedy wszyscy rozjadą się na swoje wielkie tripy w rezydencji zrobi się trochę spokojniej i wtedy jakoś do niego wpadnie.
Nie muszę chyba mówić że poczuła się naprawdę niemiło zaskoczona kiedy okazało się, że Brian wyjechał. Wielokrotnie karciła się w myślach za swoją głupotę - no bo obiektywnie patrząc z jakiej racji on miałby informować ją o tym gdzie planuje przebywać? Albo się żegnać? Czuła się jak ostatnia idiotka przez to, że tak przejęła się tą całą sprawą, niemniej jednak ciągle od nowa analizowała całą sytuację. Do tej pory odnosiła wrażenie, że naprawdę dobrze się dogadują i że nawet jeśli Brian nie postrzega jej w żaden inny sposób niż po prostu kolejną mieszkankę rezydencji, to polubił ją przynajmniej na tyle, żeby wspomnieć cokolwiek o planowanym wyjeździe. I ten, zawsze strasznie bawi mnie jak piszesz o ojcach, to pewnie przez tę całą sprawę z Pokemonem.
Anyway, Aurelka miała trochę depresję, że wszyscy mają w nią zupełnie wyjebane i w ogóle jej nienawidzą - Penny znów zbyt zajęta była nieogarnianiem rzeczywistości i prowadzeniem swojej jałowej egzystencji, żeby znaleźć dla niej chwilę - dlatego postanowiła poprawić sobie jakoś humor i cały poranek spędziła rozmawiając przez telefon ze swoimi ziomeczkami z Brazylii. Tęskniła za domem, biedaczynka. Przy okazji przechadzała się po terenach rezydencji, korzystając z pięknej pogody i jarając się faktem, że w końcu zrobiło się naprawdę ciepło. Zakończywszy swoje pogawędki, za które pewnie zapłaci miliard złotych, bo to w końcu roaming, wróciła do budynku z zamiarem szybkiego przejścia do swojego pokoju. Nic z tego nie wyszło, bo przemierzając hol wejściowy zauważyła Briana i z wrażenia niemal upuściła telefon na posadzkę. Nie spodziewała się teraz go tu spotkać. Zawahała się czy nie przejść po prostu dalej, kiedy zignorował ją i nawet nie rzucił żadnego głupiego cześć na przywitanie, ale ostatecznie zatrzymała się w odległości paru metrów od niego i spojrzała na niego niepewnie.
- Brian - powiedziała w końcu, starając się zachowywać naturalnie; tak gwoli ścisłości, wcale nie wychodziło jej to najlepiej. Przełknęła ślinę. - Nie miałam pojęcia, że już wróciłeś - Mógł sobie dopowiedzieć do tego ani że w ogóle wyjechałeś, bo wypowiedź Aurelki zabrzmiała właśnie tak, jakby o to chodziło. W sumie sama była zaskoczona chłodem bijącym z tonu jej głosu. Nie miała zamiaru być niemiła, naprawdę, ale zupełnie nie rozumiała teraz ani siebie, ani Briana, ani całej tej sytuacji i zwyczajnie się w tym wszystkim gubiła.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Brian Sob Maj 12, 2012 7:52 pm

Tak, zdecydowanie Brian nabierał takiego przekonania, że jego brak umiejętności co do tych spraw jest winą ojców. I choć ojcowie Briana rzeczywiście zostali wymyśleni poprzez zainspirowanie historią rodzinną Pokemona, to stanowią idealną wymówkę dla takiego typu sytuacji. Mówi się, że pary homoseksualne nie powinny wychowywać dzieci i jako główny argument pokazuje się wpajanie niewłaściwych wartości dziecku i na wstępie ukierunkowywanie go na określony tor, kogo powinno lubić, a kogo nie. I choć ojcowie Briana nigdy nie sugerowali mu jak powinno wyglądać jego przyszłe życie, to jednak stanowili pewien przykład, który Brian starał się naśladować. Tylko że naśladując ich nigdy nie miał okazji dowiedzieć się jak powinien zachować się wobec kobiety. Na całe szczęście jako nastolatek trafił tu. W Rezydencji mógł znaleźć wiele wzorów, ale pech chciał, że natrafił na Maxima. Co oni wyprawiali to wiadome jest jedynie im. Dobra, nie brzmi to wcale dobrze i tak jak chciałam by zabrzmiało. Ale mam nadzieję, że niektórzy nie wyciągnął pochopnych wniosków i normalnie podejdą do tej historii. Albo lepiej niech wcale nie podchodzą, a jedynie skupią się na tym co się teraz dzieje w holu, a nie na wspomnieniach Briana. Które chyba powtarzam w każdej jego grze. Ale co jak ja je lubię.
Brian wcale nie chciał by Aurelia poczuła się w jakiś sposób skrzywdzona, ale nie chciał również przesadzić. Te całe 'nie chcenie' to jest właśnie taka podła sprawa. Starasz się dobrze, wychodzi na źle i na nic twoje dobre chęci. Dobrych chęci Brian miał sporo, gdyby tylko umiał je wykorzystać w odpowiedni sposób.
Puścił rączkę walizki, tak by stała sobie swobodnie obok niego, ale jednocześnie nie przeszkadzała mu zbytnio. No i żeby nie wyglądało tak jakby gdzieś się spieszył. Choć w sumie w jego oczach widać było lekkie zmęczenie podróżą. Ostatniego dziesięciolatka złapali gdzieś w Chile, mały złodziejaszek myślał, że chcą go przymknąć. Na dodatek mówił w jakimś dialekcie, że trudno było pojąć o co dokładnie mu chodzi. Na całe szczęście mieli swoje sztuczki, więc dało jakoś radę. Boże, czemu ja teraz o jakimś wyrostku kiedy w Brianie aż tak się roi od tylu różnych uczuć? Trzeba by było je jakoś opisać, albo chociaż do czegoś porównać, ale tak trudno odnaleźć odpowiednie słowa. Chyba napisze tylko jedno, które nasuwa się najbardziej. Brian czuł wstyd.
- Tak. Przed chwilą. Wróciłem. - Jego odpowiedź była tak samo nieskładna jak i on sam w tej chwili. Nawet jego walizka była nieskładna bo jak na złość się przewróciła i musiał ją poprawić. Brian zastanawiał się czy jest jakikolwiek sens tłumaczenia się gdzie był, skoro Aurelia wiedziała, że wrócił. Może i wiedziała gdzie był skoro mówiła z takim wyrzutem. Pewnie wiedziała. Albo i nie. Brian przez długi czas przecież nie miał pojęcia ile dziewczyna ma dokładnie lat, a kiedy się dowiedział przeżył ciężki szok. I ten szok pewnie też wpłynął na jego decyzję o wyjeździe. - Wiesz, Aurelia... Może porozmawiamy w drodze do mojego pokoju? - zapytał po raz kolejny stawiając walizkę, która uparcie nie chciała trzymać równowagi. Miał nadzieję, że w dziewczyna się zgodzi.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Aurelia Wto Maj 15, 2012 12:36 am

Boże, jak ja niby mam się skupiać na pisaniu w miarę sensownych i poważnych postów, kiedy powoli zaczynamy zbaczać na tematy związane z osobami wychowanymi w rodzinach homoseksualnych, co jak wiadomo na tym forum nie jest niespotykane? Postaram się nie zagłębiać w tę dygresję. W każdym razie - rozumiałabym, gdyby Brian w wieku, na przykład, dwunastu czy piętnastu lat tłumaczył się w ten sposób swoim nieogarnięciem w kwestii rozmawiania z kobietami. Ale on nie był przecież gimnazjalistą który pierwszy raz w życiu miał okazję rozmawiać z kobietą bez stada kolegów skaczących dookoła i drących się 'o fuuuj, on gada z dziewczyną!', tylko dwudziestoośmioletnim mężczyzną, który mimo wszystko jakieś podstawowe doświadczenie w tej kwestii powinien posiadać. Choć kto wie, może Brian pół życia spędził szykując się na zostanie księdzem czy kimś takim - z nim to właściwie nigdy nie wiadomo. Oczywiście Aurelia nigdy w życiu nie pomyślałaby świadomie o tym, że Brian mógłby być 'bardziej zdecydowany'; w końcu ani przez chwilę nie rozpatrywała ich relacji na żadnym innym poziomie niż ten czysto... hm, rezydencyjny? Owszem, może i parę razy przyznała przed samą sobą, że myśli o Brianie zdecydowanie więcej niż powinna, ale czy to nie było typowe dla nastolatek, żeby zadurzać się w starszych mężczyznach? I mimo iż naprawdę miała wrażenie, że dobrze im się rozmawia i że może Brian też tak samo dobrze czuje się jej towarzystwie jak ona w jego, nigdy w życiu nie próbowała myśleć, że coś by mogło kiedykolwiek z tego wyjść. Tym bardziej teraz, kiedy od dłuższego czasu nie mieli ze sobą praktycznie żadnego kontaktu.
Skinęła sztywno głową, usłyszawszy jego odpowiedź, i nerwowym gestem zaczęła obracać bransoletki na swoim nadgarstku. Zaraz jednak zreflektowała się i skrzyżowała ręce, nie chcąc wyglądać na zdenerwowaną. Na ogół ciężko było ją wyprowadzić z równowagi; owszem, czasami nagle traciła całą swoją zwyczajową pewność siebie, jak na przykład w chwili kiedy ujrzała Briana chwilę wcześniej, ale równie szybko ją odzyskiwała. Dlatego też teraz, powtórzywszy sobie kilka razy w myślach że musi się opanować, była w stanie stać przed nim i przyglądać mu się ze spokojem. Przynajmniej dopóty, dopóki nie poprosił o rozmowę; to znowu zmusiło ją do nowej refleksji. O czym tak właściwie mieliby pogadać? Nie chciała wlec się na piętro wraz z Brianem tylko po to by przez cały czas panowała niezręczna cisza, przetykana żałosnymi zagajaniami o pogodę bądź o coś równie głupiego. Nie żeby do tej pory ich spotkania tak wyglądały - po prostu teraz, kiedy już po pięciu sekundach konfrontacji oboje byli dosyć spięci, chyba nie wróżyło to niczego dobrego.
- A sądzisz, że mamy o czym porozmawiać? - zapytała, wbrew pozorom wcale nie złośliwie, i przechyliwszy głowę na bok posłała mu krótkie spojrzenie spod przymrużonych powiek. Nie należała w końcu do płochliwych dziewczątek które bały się wprost wyrażać swoje wątpliwości. - Zakładam, że po powrocie musisz mieć dużo spraw do załatwienia i nie chcę marnować twojego cennego czasu, ale jeśli to coś istotnego, to chyba jestem w stanie znaleźć chwilę - Chociaż teoretycznie wcale nie wyraziła jednoznacznej zgody, i tak całą swoją postawą dała mu do zrozumienia, że niezależnie od tego co teraz powie, ona i tak podąży za nim. To właśnie była typowa dla niej niekonsekwencja - często miała swoje zdanie i chciała robić tylko to, co sama uważała za słuszne, ale koniec końców i tak przyjmowała dosyć bierną postawę. Shit happens.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Brian Czw Maj 17, 2012 6:25 pm

Ha! I to jest właśnie śmieszne, bo w rzeczywistości Brian nie miał wcześniej żadnych problemów z umawianiem się i całą resztą tych rzeczy. Kiedyś miał wiele dziewczyn, później jedną, z którą związał się na stałe, ale jak wiadomo nie za bardzo to wyszło, ale teraz... Właśnie teraz kiedy Brian nie miał nikogo - co było dziwnym uczuciem - i jednocześnie odczuwał coś łączącego go z zupełnie nieodpowiednią osobą, własnie teraz zaczął zwalać całą winę na dzieciństwo. Co się dziwić, skoro w przeszłości nie było okazji to kiedyś musiał nadejść ten czas. Ale nawet jeżeli wychował się w innym środowisku to próbowałby zwalić swoje nieudolne zachowanie na coś innego. Zły los, jakieś fatum, a nawet karmę. Wszystko byle tylko nie przyznawać się do końca do swoich myśli. Bo o wiele łatwiej było szukać przyczyny tej sytuacji w różnych źródłach, niż po prostu się na niej skupić. W tej chwili myśli Briana pędziły jak opętane, a najgorsze było to, że zatrzymywały się na takich momentach, które zdecydowanie nie powinny się znaleźć w głowie mężczyzny.
- Wydaje mi się, że przynajmniej ja mam coś do powiedzenia - odpowiedział jej spokojnie, bo mimo swojej niestabilności wewnątrz potrafił opanować się do tego stopnia by nie wyglądać na wariata. - Oczywiście jeśli tylko będziesz miała ochotę - dodał, bo nie tylko nie chciał wyglądać na wariata, ale również chciał zachować się, w miarę swoich możliwości, przyzwoicie. Nie mógł przecież zapomnieć o tym jaka różnica wieku ich dzieli oraz kto w tym wszystkim jest dorosły. Własnie to prześladowało go najgorzej. Oddałby cały swój dorobek by być młodszym. Znaczy istniała taka możliwość niby, mieszkanie w rezydencji stwarzało wiele możliwości, ale to i tak przecież byłoby kłamstwo.
Jeszcze raz poprawił walizkę, ale tym razem z odrobinę większym rozdrażnieniem. Na czymś w końcu musiał odreagować to zalegające w nim odczucie, ale szybko się uspokoił. No wiadomo, to Brian. Nie ruszył się jednak z miejsca, nie mając zielonego pojęcia czy w takim razie Aurelia chce z nim rozmawiać, czy też nie. Przez głowę mu przez chwilę przemknęło, że teraz zachowuje się odrobinę jak obrażone dziecko, ale szybko odgonił tą myśl. Była głupia. Po pierwsze Aurelia miała podstawy by tak traktować Briana, a po drugie te niedomówienia między nimi tworzyły pewnego rodzaju negatywne wibracje. Tyle że Brian nie wierzył w takie rzeczy, więc nie nazywał tego w ten sposób, w ogóle tego nie nazywał, a jedynie odczuwał.
- I chyba tą rozmowę, czy jakkolwiek to nazwać, uważam za coś istotnego - stwierdził. Nie odpowiadało mu trochę miejsce gdzie się znajdują, więc nareszcie zdecydował się ruszyć w stronę schodów. Powoli. Mając nadzieję, że Aurelia będzie szła u jego boku. - Bo widzisz, myślałem nad tym ostatnio, nawet sporo. Chyba jestem ci winny przeprosiny, za te nieodzywanie się przez tyle czasu. Za to, że wyjechałem bez słowa. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że parę spraw musiałem przemyśleć - zakończył koślawo i dosłownie sekundę zajęło mu uzmysłowienie sobie jak to zabrzmiało. - Chyba za dużo myślę.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Aurelia Pon Maj 21, 2012 5:56 pm

Aurelka miała jeszcze gorzej, bo nawet nie mogła na nic zrzucić winy za swoją obecną sytuację. Nie mogła przecież powiedzieć, że to przez jakieś jej poprzednie nieudane związki z bardzo prostej przyczyny - zwyczajnie takich nie posiadała, pomijając pewnie parę randek za czasów bycia gimbusem albo jakieś dawne przedszkolne miłości, które kończyły się po maksymalnie tygodniu z różnych dziwnych przyczyn. Nigdy jakoś nie była specjalnie zainteresowana swoimi rówieśnikami, bo w przeciwieństwie do stada chichoczących koleżanek zupełnie nie mogła znaleźć niczego pociągającego ani imponującego w głupich tekstach w stylu 'hej, laska, niezła z ciebie dupa, aż mnie wyjebało z butów, jak cię zobaczyłem, ruchałbym' (pozdrawiam Majka), przechwałkach na temat rzekomych doświadczeń ani dziwnym sposobie ubierania się większości szesnastolatków. Zupełnie jakby uważali się za członków jakiegoś boysbandu albo, co gorsza, raperów. Generalnie nie przepadała za przebywaniem w towarzystwie rówieśników, a pobyt w rezydencji, gdzie ludzie w różnym wieku spędzali ze sobą dużo czasu tylko ułatwiał jej kontakty ze starszymi osobami. No ale wiadomo - przyjaźnienie się i imprezowanie z ludźmi dwa, trzy lata starszymi to nie to samo, co odczuwanie pociągu do mężczyzny który był ponad dekadę starszy. Nie mogłaby też powiedzieć, że winę za obecną sytuację ponosi jej sytuacja rodzinna, bo nie miała dwóch ojców ani żadnych innych dziwnych zjawisk. No chyba, że komuś chciałoby się bawić w te rozległe tłumaczenia, że to wszystko dlatego bo nie miała matki, która dałaby jej dobry przykład albo coś tam. Nie wiem, nie jestem Freudem, nie znam się na psychoanalizie.
I BRIAN SAM SIĘ ZACHOWUJE JAK OBRAŻONE DZIECKO. Ma szczęście, że nie powiedział tego na głos, bo wtedy dopiero by zobaczył jak wygląda takie zachowanie. Aurelka może i była dojrzała jak na swój wiek, ale każdy przecież czasami zachowywał się jak przedszkolak, a już szczególnie, kiedy mu się coś takiego zarzucało. Westchnęła i przestąpiła z nogi na nogę, nie mogąc się zdecydować co ze sobą zrobić, ale ostatecznie skinęła twierdząco głową dając mu znak że owszem, ma ochotę się dowiedzieć co ma jej do powiedzenia i ruszyła wraz z nim w kierunku schodów. W końcu gorszego miejsca na rozmowę niż zatłoczony o każdej porze hol nie mogli sobie wybrać.
- W porządku - odparła, wysłuchawszy jego słów. Nie bardzo wiedziała jak powinna się do tego wszystkiego ustosunkować, bo niewiele konkretnych informacji wyciągnęła z jego wypowiedzi. A przynajmniej niewiele takich, które mogła jednoznacznie zinterpretować. - To chyba ja powinnam przeprosić, że zachowuję się jakbym miała o to pretensje. Przecież absolutnie nie musiałeś mówić mi o wyjeździe ani się odzywać, to w końcu nie jest w żadnym stopniu moja sprawa. Pomogłeś mi z talentem kiedy tego potrzebowałam, ale teraz wszystko wróciło do normy, a w razie czego przecież dookoła jest pełno innych opiekunów do których mogłam zwrócić się o pomoc - Nie wiedziała już czy próbuje w tym momencie przekonać siebie czy jego. - Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego myślałam, że miałoby być inaczej. Nieważne - Ucięła z rezygnacją. - Jakie sprawy musiałeś przemyśleć? - zapytała chcąc zmienić temat, ale z pewnym zawstydzeniem uświadomiła sobie, że to może zabrzmieć zbyt poufale. - Mam nadzieję, że nic się nie stało i nie chodzi o jakieś życiowe dramaty - poprawiła się szybko. Cóż, jeśli ktoś wyjeżdża żeby w spokoju coś przemyśleć, to najczęściej nie chodzi o błahostki.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Brian Sro Maj 23, 2012 9:00 am

Nie mogę ostatnio na takie długie posty grać więc wybacz. No i właśnie niedoświadczenie jest idealną rzeczą na jaką można zrzucić winę, ale dość tego zrzucania. Brian był w miarę rozsądnym człowiekiem i na dłuższą metę nie potrafił sam siebie oszukiwać i zwodzić własnie w ten sposób. Wina, nie wina, coś widocznie się działo i Brian postanowił przestać to ignorować, coś zrobić ze swoim życiem i właśnie ta rozmowa miała być do tego wstępem. Choć oczywiście nie była wcale idealna. Mężczyzna naprawdę przez chwilę porównał Aurelię do obrażonego dziecka, ale to była ulotna myśl, która chwilę później odeszła nie pozostawiając po sobie żadnego trwałego śladu.
Ruszyli w stronę schodów, do których dotarcie zajęło im jedynie moment. W między czasie za ich plecami ktoś wszedł i wyszedł z rezydencji, ale był na tyle daleko, że nie należał się im przejmować. Na całe szczęście nikt nie szedł za nimi, albo koło ich, nawet nie omijał ich na schodach. Można to uznać za niebywałe, ale Brianowi na tyle to odpowiadało, że wolał nie przykładać do tego wagi. W końcu im intensywniej się o czymś myśli tym prędzej to się wydarzy.
- W żadnym wypadku nie powinnaś przepraszać, bo moim zdaniem powinienem jednak ci coś wspomnieć. Tyle że nie do końca wiedziałem czy mogę - zaczął jak zwykle niezbyt zręcznie. Najgorsze było to, że właśnie Brian nie chciał być tą osobą, która wszystko zapoczątkuje, która przedstawi sprawę jasno. Jakimś dziwnym sposobem myślał, że jeżeli to on nie będzie tym pierwszym to w jakiś sposób jego wina się umniejszy. Ale tu znów przychodzi gadka o winie, której Brian tak bardzo chciał uniknąć. - Właśnie, pomagałem tylko z twoim talentem. Tylko - powtórzył za nią odrobinę ciszej. Odrobinę zmieszało go takie przyjęcie stanowiska przez Aurelię, ale co mógł na to poradzić? Skoro jednak już sobie postanowił, że wyjaśni pewne rzeczy, to musiał kontynuować. Nie przerwie teraz z byle powodów. Zwłaszcza, że usłyszał coś co niebywale go zainteresowało. - Jak inaczej? Co masz na myśli? - Nie wiedział czy zwolnić kroku czy przyspieszyć więc zwyczajnie stanął przyglądając się Aurelii. Przed chwilą sam chciał zacząć wyjaśniać, że ich spotkania miały dla niego większe znaczenie, że podczas nich coś się narodziło. Ale wtedy usłyszał coś, co całkowicie kazało mu zignorować dalszą część wypowiedzi Aurelii. Kazało mu uczepić się tych słów i dowiedzieć się więcej za wszelką cenę.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Aurelia Wto Cze 05, 2012 4:46 pm

Aurelka też się cieszyła, że nikt ich nie mijał; kiedy wcześniej parę razy szła obok Briana przez korytarze rezydencji, koledzy albo nawet mało kojarzeni przez nią rówieśnicy często posyłali jej współczujące bądź pytające spojrzenia, jakby sądzili, że zrobiła sobie jakiś przypał i musi iść z opiekunem do dyrektorki. Co tym bardziej przypominało jej, że nie powinna się nim interesować.
Nie wiedziała czy to ton jego głosu, chwilowa konsternacja czy też może jeszcze coś innego sprawiło, że zaczęła się zastanawiać nad rozwinięciem swojej wypowiedzi. Może i nie liczyła na nic z jego strony - bądź co bądź, patrząc czysto teoretycznie, to on wyszedłby na tym wszystkim gorzej w oczach postronnych obserwatorów - ale był tak miły, że nagle zebrało jej się na uczciwość. Tym bardziej że nie cierpiała niedomówień.
- Okej, Brian, będę z tobą szczera - zaczęła, idąc jeszcze kilka kroków do przodu na wypadek, gdyby jednak odwidział jej się ten cały pomysł i postanowiła zwiać pod byle pretekstem. Ostatecznie jednak odwróciła się w jego stronę i rozejrzawszy czy nikt przypadkiem nie nadchodzi, zbliżyła się do miejsca w którym stał. - Chodzi o to, że, cóż, przez to wszystko naprawdę cię polubiłam. Bardziej niż normalnie lubi się jakiegoś tam opiekuna innej grupy, który przypadkiem może ci pomóc. I myślałam, że może będziemy w stanie zostać przyjaciółmi albo cokolwiek - wzruszyła ramionami i podniósłszy wzrok posłała mu nieco zbyt długie spojrzenie. - Oczywiście rozumiem, że to tylko mój punkt widzenia, ale po prostu chciałam żebyś wiedział. I jeśli tylko chcesz, możemy udawać, że tej rozmowy nigdy nie było i nie wracać więcej do tego tematu. To może w końcu brzmieć naprawdę dziwnie - Specjalnie się nie poprawiła, żeby dać mu do zrozumienia że owszem, najwyraźniej miało tak brzmieć. I może uśmiechnęła się do niego nieco zbyt uroczo; chciała jakoś go zmiękczyć w razie gdyby nie tylko się na nią wkurzył albo zakłopotał, ale postanowił zabrać ją do dyrektorki i zażądać jakiegoś ukarania ze tego typu próby. No bo nikt chyba nie lubił kłopotów, a Aurelka nie chciała mieć opinii dziewczęcia, które flirtuje z opiekunami. Chociaż w sumie chyba właśnie to robiła.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Brian Wto Cze 05, 2012 6:18 pm

Brian nie zauważał tych spojrzeń, ale gdyby je widział na pewno szepnął by do Aurelki, by się nie przejmowała. Nie odbierałby ich tak jak ona, pewnie by rozmyślał nad całkiem innym ich powodem, jak na przykład jego zbyt częste przebywanie w towarzystwie właśnie tej dziewczyny, a nie innej. Właśnie tak młodej. Przed swoim wyjazdem większość czasu z nią spędzał, że aż Maximowi wydało się to podejrzliwe. Nie szczędził przy tym żartów, które jednak mijały się z prawdą. Przecież sami widzicie jacy to oni są jeszcze niewinni w tym co mówią i czują. Jak trudno im się posunąć dalej. Oczywiście nie byli wcale aż tak bardzo żałośni, jak czasami się zdarzało. Niektórzy nawet bez powodów nie docierali do tego do czego powinni, a niestety Brian i Aurelia mieli dosyć istotny problem. Mianowicie różnice wieku.
- Oczywiście, że możemy zostać przyjaciółmi - uśmiechną się do niej spoglądając głęboko w oczy. Choć gdzieś tam w środku niego poczuł lekki zawód kiedy usłyszał słowo 'przyjaciele'. To wcale nie było to na co czekał, ale w zaistniałej sytuacji choć trochę sprawiało, że poczuł się lepiej. Znaczy dokładniej jednocześnie czuł się lepiej i gorzej. Trudno było jednoznacznie określić. - Myślałem, że już w pewnym sensie nimi jesteśmy, dlatego głupio zrobiłem, że nic ci nie powiedziałem o wyjeździe. W końcu też cię... polubiłem. - W jego ustach zabrzmiało to odrobinę inaczej niż w jej i nie dało się tego nie zauważyć. To nie było wystarczające słowo by opisać to co myślał i czuł Brian, dlatego tak wyszło. W każdym razie mogło pójść gorzej.
Postanowił ruszyć dalej. Stanie w miejscu za bardzo go rozpraszało. Zresztą przemieszczanie też nie było lepsze. Mniejsza z tym.
- Wiesz Aurelio. Pomyślałem... Hm. Będziesz coś robić w sobotę popołudniu? I wieczorem? - zapytał. Nie było to, że powiedział to jakoś bezmyślnie. Już wcześniej przez głowę przemknęło mu by może tak... Jednak nadal nie wiedział, czy to wypali. Jednak te określenie statusu ich relacji go jakoś popchnęło do tego. - Pomyślałem, że moglibyśmy się wybrać razem na ślub. Znaczy wiesz. Jak przyjaciele.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Aurelia Czw Cze 07, 2012 11:50 pm

Rozumiem sugestię odnośnie żałosności i jednocześnie zastanawiam się jak to jest, że wszelkie zażyłości pomiędzy naszymi postaciami muszą tak wyglądać. Znaczy okej, Aurelia i Brian mieli pełne prawo do tego by nie spieszyć się z rozwijaniem swojej znajomości i by mieć wątpliwości, czy na pewno powinni utrzymywać ze sobą kontakty i się w nie angażować, ale taka inna znajoma parka składająca się z upośledzonej emocjonalnie holenderki i śpiącego ruskiego to wiesz, największe cioty świata. No ale dobra, to taka moja dygresja. Mówiłam, że robię dużo spamu w narracji trzecioosobowej. I skoro już jesteśmy przy offtopie to chciałam tylko dodać, że jest proste uzasadnienie na te wszystkie rozkminy Briana na temat tego czemu właściwie chce spędzać czas z Aurelią: jest pedofilem. Trolol.
Uśmiechnęła się do niego, naprawdę uradowana tym co usłyszała. Dopiero teraz, gdy na jej serduszko spłynęła dziwna ulga, uświadomiła sobie jak bardzo zależało jej na tym, by Brian odwzajemniał jej sympatię. Na ogół owszem, lubiła utrzymywać z ludźmi pozytywne stosunki, aczkolwiek nie miała żadnej większej potrzeby bycia uwielbianą przez każdą znaną jej osobę. I chociaż od dłuższego czasu zdawała sobie sprawę, że zależy jej na Brianie, dopiero teraz uświadamiała sobie jak silne to w rzeczywistości było. Dlatego też rozpromieniła się na jego propozycję.
- Nie, raczej nie mam planów - odparła bez zastanowienia. Zresztą, odpowiedziałaby w ten sam sposób nawet gdyby miała umówione spotkanie z samym księciem Harrym czy kimkolwiek o podobnej randze. - Jak przyjaciele - powtórzyła automatycznie i kiwnęła krótko głową udając, że nigdy w życiu nie przeszłaby jej przez myśl inna ewentualność. - Hm, pewnie. Osobiście nie znam zbyt dobrze ani panny ani pana młodego, ale to chyba nie ma znaczenia. To jacyś twoi przyjaciele? - zapytała. - Zresztą na ślubach zawsze jest fajnie. - Dopiero teraz przyszło jej do głowy, że skoro ma być open bar, to pewnie zjawi się tam również Penny i wszyscy jej znajomi. Owszem, mieli z Brianem iść jako przyjaciele, ale tak czy inaczej to chyba będzie wyglądało nieco dziwnie, gdy nagle zjawi się na weselu z opiekunem innej grupy. Tym bardziej że nikomu się nie chwaliła tą znajomością nawet w strefie przyjaźni czy zwykłego kumplowania, a gdy już ktoś pytał, wszystko zrzucała na zbieg okoliczności. Mimo nagłych wątpliwości nie zamierzała się wycofać; bardzo dojrzale postanowiła zignorować ten fakt i zwyczajnie nie dopuszczać go do swoich myśli. W końcu dzięki temu będzie miała okazję by spędzić z Brianem cały sobotni wieczór - na pewno zniesienie paru zaciekawionych spojrzeń i dziwnych pytań nie było zbyt wygórowaną ceną.

Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Brian Pią Cze 08, 2012 9:10 am

Gdyby był pedofilem to chyba by o tym wiedział i to by się jakoś wcześniej ujawniło, co nie? Pedofilem nie można tak zostać z dnia na dzień za sprawą tylko jednej znajomości. Poza tym (sama znam to doskonale ze swojego doświadczenia, w końcu wiadome są wszystkim moje intencje i zamiary co do Pokemona), pedofil chyba naprawdę nie ma takich rozkim. Po prostu robi co robi, a potem może żałować albo nie. Chyba, że jest się niedoszłym pedofilem. Się czuje to ale nie robi. Oj, już sama nie wiem, w każdym razie nie mam serca nazywać Briana tym podłym określeniem. Jeszcze by się obraził i nie pozwolił pisać w jego imieniu. Widzisz Jula? Nie tylko ty masz dziwny zwyczaj spamowania w trzeciej osobie, dlatego wolę pierwszą, chociaż czytając takie posty mojej jednej postaci, wiadomo jakiej, to jej same myśli to jakiś spam. Spamowy chłopiec.
Brianowi podobał się uśmiech Aurelii bardziej niżby tego chciał. Miał w sobie coś magnetyzującego i nie mógł się powstrzymać od patrzenia na nią. Jakby ten uśmiech chciał coś powiedzieć do Briana, bo język nie jest w stanie. Albo Brianowi się tak tylko wydawało i na serio trzeba go podle określić sami wiecie jak.
- To jesteśmy umówieni - odwzajemnił uśmiech. - Powiedzmy, że są moimi znajomymi - dodał jeszcze, choć to było odrobinę zbyt ogólne określenie. Tyle że Brian pewnie gdyby nie pomysł pójścia tam z Aurelią nawet nie pomyślałby, że się tam wybierze. No chyba że by się coś stało i byłby potrzebny, takie ryzyko zawsze istnieje. Ale kiedy pomyślał o tym zaproszeniu od razu nabrał ochoty by się tam pojawić. Mniejsza z tym, że każdy by go pewnie zobaczył w jej towarzystwie, ważne że to było jej towarzystwo. Na cały wieczór. Poza tym, czy pokazywanie się publicznie razem z Aurelią nie jest tak jakby udowadnianiem, że nic nie mają do ukrycia i naprawdę są tylko przyjaciółmi? Gorsze by było naprawdę ukrywanie się po kątach. A już całkiem najgorsze gdyby ich ktoś nakrył ukrywających się po kątach. Oczywiście gdyby naprawdę już w tych kątach coś robili, a na razie niestety nie było z czym się ukrywać.
Idąc w stronę pokoju mężczyzny, Brian i Aurelia rozmawiali jeszcze trochę, ale chyba na luźniejsze tematy niż te poprzednio. Ustalili godzinę spotkania i całą resztę, a potem się rozstali dość niezręcznym uściśnięciem dłoni.
To teraz pogramy sobie na ślubie i nie przyjmuję odmów!
///////////////////////////////
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mistrz Gry Wto Cze 19, 2012 12:46 pm

Fionnuala Prince, dyrektorka tutejszego ośrodka, spojrzała na swój elegancji zegarek z białego złota schodząc z ostatniego stopnia schodów prowadzących na piętro. Dokładnie osiem godzin temu pięcioro jej uczniów wyruszyło na lotnisko, by udać się na wymianę do Londynu. Niby mogli się transportować za pomocą talentu księcia Felixa, lecz Prince wolała zbytnio nie ryzykować. Wciąż miała w pamięci to jak nierozważny chłopiec w początkach swojej kariery wciąż rozczepiał się podczas teleportowania. W każdej chwili można było znaleźć w dowolnym miejscu rezydencji jakiś jego palec, lub coś jeszcze gorszego. Uzdrowiciele za każdym razem zajmowali się Felixem, lecz on nie potrafił wyciągnąć z tego lekcji. Oprócz Felixa na wymianę pojechał również Mike, choć nie był księciem w rozrabianiu potrafił dorównać Felixowi. Michael Lightwood, nawet dyrektorce, kojarzył się z dziwnymi tekstami na podryw, choć na całe szczęście osobiście nigdy ich nie doświadczyła. Jednak ciągłe skargi wciąż do niej docierały. Na wymianę pojechała również najlepsza przyjaciółka Mike'a, Barbara. Dość leniwa litwinka, o niebezpiecznym talencie, którym zwyczajnie nie chciało jej się nauczyć władać. Zamiast Barbary miała na początku pojechać Penelopa, lecz nad nią Prince nie miała tak wielkiej władzy jak nad pozostałymi. Rodzice Penelopy, zamieszkali w Tromso, zwyczajnie zbyt często martwili się o swoje trojaczki i nie do pomyślenia było by je wysyłać aż do Londynu. Dyrektorka Prince oczywiście nic nie wspomniała dziewczynie o wizycie jej rodziców w jej gabinecie, tylko po prostu zamieniła ją na Barbie. Czwartą osobą wyjeżdżającą z Tromso była Bogna zmieniająca swoje kształty. Oczywiście Prince znała jej tajemnicę i trochę dziwiła się dziewczynie, jak ta dobrze ukrywa swoją zdolność. Według Dyrektorki miała ona potencjał, ale nie potrafiła go wykorzystać w odpowiedni sposób. No i ostatnią osobą, która rano ich opuściła był Reijo. Pierwsze cztery osoby kobieta zwyczajnie wylosowała, lecz Reija wybrała osobiście, by przypilnował reszty. Musiała w końcu wysłać tam choć jedną odpowiedzialną osobę, a były ksiądz idealnie się do tego nadawał. Poza tym był starszy, więc i wiedział więcej.
Usiadła na kanapie stojącej na przeciwko wejścia i jeszcze raz spojrzała na zegarek. Jakiś czas temu wysłała Gary'ego samochodem by przywiózł dzieciaki z lotniska, więc za chwilę powinny się tu pojawić. Prince była ciekawa kto tym razem zawita w progi jej Rezydencji. Wcześniej dostała teczkę z nazwiskami, lecz jak spotkanie oko w oko mogło w ogóle się równać ze zwykłymi danymi? Dlatego chciała już na początku się z nimi przywitać i szepnąć parę miłych słówek, by śmiało wkroczyli w tutejsze życie. Pewnie przyjazd z tak wielkiego miasta jak Londyn, do zwyczajnego Tromso będzie wydawało się im karą, lecz zdaniem dyrektorki wcale tak nie było. W wielkim mieście było trzeba uważać, by się nie zdemaskować, natomiast tutaj? Tutaj mieli przestrzeń!
Usłyszała samochód podjeżdżający pod drzwi rezydencji, a chwilę później drzwi się uchyliły. Prince wstała i uśmiechnęła do nowych twarzyczek.
- Witajcie! - przemówiła swoim zwykłym podniosłym tonem z lekkim angielskim akcentem, który poprzez lata mówienia w różnych językach lekko się zatarł. - Bardzo przyjemnie jest mi was powitać w moich skromnych progach. Mam nadzieję, że Gary zadbał o was w czasie podróży samochodem.
Spojrzała badawczo na starszego mężczyznę, który prychnął tylko i bez słowa udał się w stronę swojego kantorka. Gary nigdy nie był zbytnio rozmowny. Po tym jak przybył tutaj jako nastolatek postanowił zostać i pomagać. Nie miał się gdzie udać, więc poprzedni dyrektor pozwolił mu na to. Nikt nigdy na siłę nie wygonił nikogo z rezydencji.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Abimael Sro Cze 20, 2012 2:00 am

sorewicz że tak z rana, ale liczy się jako dzisiaj, nie? 8D biorąc pod uwagę, że pewnie za jakieś 3 godziny połowa z was wstanie do szkoły Rolling Eyes

No. To mu się przypadkowo zdarzyło zostać wyselekcjonowaną młodzieżą, kto by pomyślał!
To nie było tak, żeby Abimael był jakiś specjalnie dumny z siebie, wyjątkowo zadzierał nosa czy coś w tym stylu, bo j e d z i e na wymianę. W ST. Bernard miało się wrażenie, że wszyscy są na równi specjalni, nikt z nikim nie konkurował, chyba, że pod względem rodzinnego majątku czy podobnie snobistycznych wstawek, i nawet najsłabsi uczniowie bez problemu zaliczali rok na wiele niezbyt chwalebnych sposób. Tudzież byli po prostu straight osom. Natomiast z założenia, w całej tej śmiesznej umowie między szkołami było wyraźnie napisane, godni reprezentanci szkoły, pod każdym względem.
No to reprezentował godnie. Zabrał niemal wszystko, co mu było do szczęścia potrzebne: podobnie jak na Karaibach, pół walizki zajmowała trawka (gdyby przypadkowo okazało się, że na miejscu nijak nie idzie jej zdobyć; któż wie, na jakie dzikie pustkowie wywiozą ich tym razem) oraz wiele naprawdę przydatnych umila czy czasu, co prawda robiących w głowie konkretny mindfuck, ale to dopiero później. W swej naiwności zabrał też, niczym prawdziwie oddane wysiłkowi fizycznemu dziecię, deskę do snowboardu, oczekując, iż Norwegia to taki europejski odpowiednik Alaski i naiwnie wierzył w śnieg. Stąd też jego niezadowolenie, którym zupełnie przypadkowo wprawił resztę podróżujących st. bernardowiczów w stan zupełnego odprężenia, graniczącego z otępieniem, będącym skrajnym etapem czystego relaksu. Bo też podróżowanie z Abimaelem było wspaniałe, żadnych skurczy, bolących od niewygodnej pozycji mięśni, tylko błoga otoczka z waty wokół całego ciała i lekkie kołysanie, które później okazywało się turbulencjami, zostawiającymi całkiem konkretne siniaki na ciele. Trochę, jakby ich wszystkich zjarał swoją nieogarniętą, niekontrolowaną mocą, której granic do tej pory nie znał, bo też spokojnie wyszedł z założenia, że dopóki działa, nie trzeba nic kombinować. Poza istotnym szczegółem, a raczej spostrzeżeniem, że działa w różny sposób, zależnie od tego, w jakim był stanie. Coś z wydzielanymi hormonami, ale nie lubił biologii na tyle, żeby cieszyć się, że nie jest laską. Wtedy zapewne siałby zniszczenie, jakimś cudem.
Trzymał się jednak z grupą, bo nagle wszyscy zbili się w jedno, przerażeni, że się zgubią? i tak znaleźli w gabinecie. Kobiety, która nawet się nie przedstawiła, co bardzo uraziło iście amerykańskie wychowanie chłopaka. Jedyne, co mu się cisnęło na usta, to że progi faktycznie są skromne, chociaż przestrzeń na zewnątrz mieli niczego sobie z tego, co zdążył wywnioskować. Tylko zabrakło śniegu. Toteż uśmiechnął się tylko na swój sposób sympatycznego chłopaka z sąsiedztwa, po krótkim i niezbyt intensywnym namyśle dochodząc do wniosku, że niech Prudence ich reprezentuje. W końcu była tym całym niegodnym zaufania przywódcą bractwa, niech za charyzmę cierpi i w Norwegii.
Abimael
Abimael
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Sro Cze 20, 2012 10:23 am

To był przedziwny dzień dla Prudence - zainicjowany... najzwyklejszym i niewybaczalnym upokorzeniem, bo tak postrzegała spóźnienia wszelakie. Obudzona upałem, hajcem i nieznośnym wrzeniem na całej skromnej powierzchni ciała, wygramoliła się (z trudnościami) z miękkiego koca, w który musiał obwinąć ją Aiden (zapobiegliwie) i s p o j r z a ł a n a z e g a r e k. A potem to już jedynie pęd i rozwiany włos i najszybszy prysznic ever i cmoknięcie w snem przejętą twarzyczkę Annabeth, uściskanie Mattiego, który właśnie doświadczał nocy-w-której-nie-śpię i obskakiwał dookoła ją, do wyjazdu się przygotowującą w pośpiechu. Którego nie lubiła ale być może wymagany był, bo pozwolił bez dhrramatów z Collierem się pożegnać.
Podróż miała w dupie generalnie - bo kimnęła się. Tak konkretnie, całościowo, bez świadomość osuwając się na ramię Blaise'a, przy którym miejsc zajęła w samolocie. Dlatego zaskoczona nieco była poszturchiwaniami jego i, odczytywanymi z ruchu warg bo muzyka w uszach, słowami sugerującymi coby się ruszyła jeśli łaska i wypierdalała z samolotu bo nas przetransportują. Na jakiś Sybir. Którym zdecydowanie nie okazywało się Tromso, a o którym informacje przyswajała sobie sukcesywnie od tygodnia. I liczyła w głębi duszy ta tą supermegafoxyawesomehot niespotykanie cudną zorzę polarną - mimo, że sama kilka(naście) godzin temu wybijała Ajdzie z głowy możliwość jej zaobserwowania w czerwcu.
Zanim spostrzegła, wprowadzona razem z pozostałymi st.bernardowiczami do murów Rezydencji została, rozglądając się z oczyma naturalnie błoną dziwaczną przesłoniętymi. I przysięgając sobie w najbliższej przyszłości bliżej przyjrzeć się skupisku brzóz, które spostrzegła w oddali, zanim progi budynku przekroczyła, zarzucając na ramiona ciemnozieloną marynarkę.
Uśmiechnęła się spontanicznie w ramach odpowiedzi na nadzieje, które kobiecina żywiła, ciekawa skąd takie zupełne otępienie jej utrzymywało się na wysokim poziomie. Jakby reakcje opóźnione miała. Dlatego ściągnęła brwi, przyjebowywowuwywując sobie mentalnie w twarzyczkę. Coby ochłonąć.
- Pani dyrektor, tak? Jestem Prudence Wright - wyciągnęła w kierunku kobiety dłoń, wymijając Mer i Abiego. - Interesuje mnie bardzo kwestia zakwaterowania. I opcji pobieżnego rozejrzenia się po okolicy na własną rękę - dodała zdecydowanym tonem, utrzymując kontakt wzrokowy i licząc na zgodę. Baardzo. Bo nie znosiła anemiczności, która przejawiała się zawsze, gdy dane jej było mieć kontakt z osobą oprowadzającą. Po jakimkolwiek terenie. A w gruncie rzeczy to sama baaardzo chciała nie zaglądać do pomieszczeń bardziej lub mniej prywatnych, ale wygląd ogólny i tereny okoliczne poznać. Z bladym uśmiechem posłała w stronę kobiety pytające spojrzenie.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mistrz Gry Sro Cze 20, 2012 11:52 am

Można ze spokojem powiedzieć, że Dyrektorka była oczarowana postawą Prudence. Zawsze lubiła odważne osoby, które nie bały się wychodzić na pierwszy plan i zabierać głosu, które miały to coś co Prince zawsze wyczuwała. A panna Wright właśnie to miała więc uśmiechnęła się do niej i kolejne słowa skierowała w jej kierunku.
- Tak tak, nazywam się Fionnuala Prince i jestem dyrektorką rezydencji - oznajmiła i poprawiła okulary, które zsunęły jej się na czubek nosa. - Dostaniecie wolne pokoje, które za chwilę wam ktoś wskaże. Gary się zajmie waszymi bagażami, więc się o nie nie martwcie. - Mrugnęła do nich wesoło. - W pokojach czekają też na was drobne upominki - dodała, a na myśli miała pomocne mapki ukazujące Rezydencję oraz całe Tromso. Chyba nikt poza nią nie nazwałby to upominkiem, ale trudno. - Oczywiście możecie zwiedzać do woli, jestem pewna, że gdy poprosicie kogoś o pomoc to z chęcią jej wam udzieli. - Prince znów przesadziła, ale ona tak zawsze. Wolała widzieć pozytywne strony wszystkich ludzi, a nie to jaka jest prawda.
Pewnie dlatego tyle razy taktowała bardzo pobłażliwie różne osoby, które zdecydowanie zasługiwały na karę. Miała zbyt miękkie serce, choć jej wygląd na to zupełnie nie wskazywał. Już za chwilę zobaczycie część jej wyrozumiałości, kiedy...
Ktoś przeleci przez ścianę rozwalając ją w drobne części.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Saturn Sro Cze 20, 2012 11:52 am

Saturn Anthony Pumpkin mało co wiedział o świecie, głównie z tego prostego powodu, że miał wyjebane na świat. Jedynie parę rzeczy potrafiło wzbudzić jego zainteresowanie, a był to metal, jego brat i Fangora. Dzisiaj te trzy części złączyły się w jedno dlatego zachował się tak jak się zachował. Kiedy jego brat bliźniak, Jowisz, powiedział my, że Fangora szykuje dla niego kolejną niespodziankę i to bardzo mocno związanego z jego ulubionym gatunkiem muzyki, Saturn zaczął się robić ciekawy. Mało kiedy odczuwał to coś, więc i było mu z tym dziwnie. Nie wiedział czy ma siedzieć, czy leżeć, czy znów latać w futrze po lesie, choć przecież obiecał, że w dzień polarny będzie panował nad swoimi przemianami, bo przecież ktoś go mógł zobaczyć, albo co gorsza SFOTOGRAFOWAĆ. A wtedy zaczęły by się szerzyć dziwne doniesienia na temat wilkołaka w lesie, co nigdy nie kończy się dobrze. Ale w zasadzie Saturn miał wyjebane na ten zakaz i przemieniał się kiedy tylko chciał. Na przykład kiedy usłyszał tą nowinę od Jowisza. Zamienił się w bestię i postanowił jak najszybciej odnaleźć dziewczynę. Oczywiście w lesie jej nie znalazł. Nie wiadomo dlaczego akurat tam zaczął jej szukać, ale z inteligencją Saturna się nie dyskutuje. Ją się toleruje.
A potem postanowił wpaść do rezydencji, ale się nie wyrobił na zakręcie i niestety rozwalił ścianę nagle znajdując się w holu wypełnionym ludźmi. Znaczy nie było ich więcej niż zwykle, po prostu dla Saturna trzy osoby to już tłum. Kiedy kurz opadł, chłopak zdołał się już z powrotem zamienić w człowieka.
- O, sorry - mruknął widząc dyrektorkę. Gdyby nie ona w głowie nigdy nie pojawiłyby się przeprosiny. Spojrzał na pozostałych. - Nie widzieliście może Fangory? Tej, wiecie. Ciemniejszej i szalonej? - zapytał. Oczywiście o wymianie nic nie wiedział i uznał londyńczyków za swoich. Znaczy nie do końca swoich, bo dla Saturna nikt nie był swój. Po prostu ten. No nie z czaił z kim ma do czynienia.
- Saturnie daj spokój - westchnęła Dyrektorka przyglądając się rozwalonej przez chłopaka ścianie. - Miałeś odrobinę powstrzymywać się przed niszczeniem Rezydencji - dodała jeszcze. To nie była jego rozwalona pierwsza ściana. - Za karę masz odprowadzić uczniów z wymiany do skrzydła wschodniego. Chłopcu zakwaterują się w czwórce, a dziewczęta w jedenastce.
Saturn z początku nie zrozumiał ani słowa, wiecie, przelecieć przez ścianę to takie nie hop siup. Głowa może trochę boleć. Ale potem nie odezwał się nic, uznając że dyrektorka i tak zastosowała lekka karę. Widząc zgodę w oczach Saturna Prince oddaliła się żegnając miło z wymianą i udała się w stronę swojego gabinetu.
- No to ten - odezwał się Saturn. - To będzie w tamtą stronę - dodał jeszcze wskazując palcem wschodnią część. Ale nie ruszył się z miejsca.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Sro Cze 20, 2012 12:18 pm

Kontaktowość opłacalna. Zapytana dyrektor Prince udzieliła odpowiedzi na wszystkie zadane (i nie) pytania Prudence, rozjaśniając sytuację. Tylko odrobinę, bo wciąż zdawało się jej, że to zbyt gęstą i uwierającą płachtą tajemnicy i niejasności przesłonięte jest. Wymiana z założenia dobrowolna być powinna żadne tam piątki, tylko calutkie klasy wysyłane i w ogóle partnerstwo propagowane i proelo. Ponownie żachnęła się wewnętrznie, czując niedosyt informacji. Bolesny.
Tak samo jak bolesnym musiało być zderzenie konkretne ze ścianą. Na co Prudence zareagowała zadławieniem się powietrzem i zupełnym powrotem do trzeźwości umysłu. I wpakowaniem się całą sobą ( w sensie plecami) w osobę najbliżej jej, czyli Abimaela. W dość "dafuuuuuq" geście.
I podobny dafuq mając na twarzy przyjrzała się... stworzeniu, które się zmaterializowało. A które po chwili już wyparowało. Zastąpione człowiekiem. Na co dyrekcja zareagowała, jakby motylątko wleciało właśnie do sali z oknem otwartym i ooooojej, patrzcie, a Prudence nerwowo zamrugała oczyma, wracając do pionu tj odpychając się łokciami od stabilnej klaty Lewisa.
- Tu bardziej ryje mózg niż u nas - mruknęła, na tyle przejęta zajściem (którego wciąż nie ogarnęła) sprzed pół minuty, że nawet opadający powoli na jej włosy i ubranie pył nie zdołała zakamuflować Szoknięcia Życia. - Będzie śmiesznie - zauważyła, rozpromieniając się nagle, i zdecydowanym krokiem ruszając w kierunku, który wskazał chłopak. Który, mam nadzieję, był w komplecie odzieżowym mimo przemiany, która pewnie różne konsekwencje niesie.
Mindfuck na przykład.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Valka Sro Cze 20, 2012 1:13 pm

Godni reprezentanci szkoły. Gdyby ktoś jej powiedział, że zostanie kopnięta takim zaszczytem kilka miesięcy wstecz, to szczerze... sama by go kopnęła. No bo proszę was, zgłaszając się, po pierwsze myślała, że to nie będzie tak wielka i bardzo elitarna grupa. Pięć osób i to właściwie pół na pół jej znanym: Prudence, Abimael, Meredith, Blaise no i ona. Zupełnie nie pasowała do tego wszystkie i zupełnie była za wycofaniem się z wyjazdu, tuż po dokładniejszym opracowaniu informacji dotyczących wymiany. Podrapała się po głowie, próbując uśmiechu nr 6; 'look at all the fucks i give'. Yhym, bardzo angielsko się zachowując. W walizce, której przytachała z Anglii z perfekcyjnie ułożonymi rzeczami w środku, zabrała tabletki uspokajające. Obawiała się, że zanim wyjedzie z Tromso zrobi z nich niezły użytek.
Powiedzmy, że Valka inteligentnie i z lekkim wspomnianym przez Prudence mindfuckiem oglądała tą całą sytuację i ani nie ruszyła się z miejsca, coby za bardzo nikomu nie rzucać się w oczy. Czuła się właściwie, jak w domu, gdzie Francesca, Kai oraz Byron próbowali swoich mocy otwarcie, przy stole, a ona siedziała z podpartą głową o łokieć i zazdrościła im w głębi duszy, że mają się jednak czym pochwalić. Bo na serio, ta zdolność, w której była posiadaniu na nic głównie jej się nie przydawała. Normalne, ludzkie życie, phi. Pomiędzy swoimi rozkminami, jakże arcyważnymi, zdołała uchwycić co nieco i przestała obdzierać skórki przy paznokciach, ruszając za dziewczynami stanowczym krokiem. Cóż, będzie trzeba to przetrzymać. Miała ochotę chwycić któregoś bernardowicza za kurtkę/sweter-co oni tam na sobie mieli- żeby czasami nie powędrowała za daleko niegrzecznie i przez ogarniającą ją w najmniej oczekiwanym momencie ciekawość.
Jezujezujezu.[right]
Valka
Valka
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Mer Sro Cze 20, 2012 3:53 pm

"Godnie reprezentować szkołę". Dobre sobie, naprawdę. O ile Prudence i Blaise'a znała, o tyle o Valerie i Abimaelu nie mogła powiedzieć nic ponad to, że istnieją i chodzą do St.Bernard. Zapewne pasują do definicji godnego zachowania, wymyślonej przez dyrektorkę. Miała nadzieję, że będą dobrym towarzystwem - w tej dwójce, którą znała, nie pokładała zbyt wielkiej nadziei. Od incydentu z zombie kopią, jaką narysowała, Prudence wyraźnie jej unikała, obawiając się powtórki? Niemniej, nie był to zbyt przyjazny stan obojętności między nimi.
Blaise był zaś inną historią. Unikała go od feralnych dla nich urodzin Doriana, z jednej strony zbyt szczęśliwa, by się tym przejmować, z drugiej nadal czując żal do Colliera, że jej nie powiedział, że ją w pewien sposób zdradził. W samolocie wybrała miejsce maksymalnie od niego oddalone, w samochodzie nawet na niego nie spojrzała - a miała dla niego obraz, wiozła go do tej Norwegii, tylko po to, by na neutralnym gruncie móc skończyć z tym wszystkim i móc zapomnieć o wspólnych nocach.
- A myślałam, że to cywilizowany kraj i jakoś tu ich ogarniają - mruknęła pod nosem, zdecydowanie nie ogarniając tego wszystkiego. Ruszyła za Pru i Valerie, modląc się, żeby ten miesiąc minął szybko i bez szkód psychicznych/fizycznych.
- Blaise, możemy porozmawiać, jak się rozpakujemy? - obróciła się jeszcze, spoglądając szybko na chłopaka. Jej ton był maksymalnie chłodny i wyważony, jakby nic między nimi nigdy nie było.
No, to generalnie będzie zabawnie.
Mer
Mer
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Blaise Sro Cze 20, 2012 10:14 pm

Blaise przeżywał chwile dziwne w swoim życiu, ponieważ przeciwnie proporcjonalnie wszystko się mu układało. Ilość farb malała, natomiast talerzy po kanapkach, makaronach ze szpinakiem i innych posiłkach przybywało zastraszająco dużo. Im bliżej do wyjazdu było, tym mniej ochoty miał by wyjeżdżać z, wreszcie, upalnego Londynu na jakiś Koniec Świata czy inne strefy podbiegunowe.
Ostatnio wpadł w niekończący się wir papierosów i malowania, co dało efekt całkiem ciekawej kompozycji ekspresjonistycznej, obrazującej ognistą czerwienią i innymi mocnymi barwami niemały rozpierolik jaki mu główkę zajmował, gdy myśli swoich nie odciągał. Malowaniem właśnie, bądź chwilami z Indianą spędzonymi, ponieważ wreszcie zaczął się oswajać z sytuacją, że w związku jest i jakieś uczucia wyższe zaczynały w nim powolutku kiełkować.
A dzisiejszego poranka akwarelę jedną kończył, dużo czerwonego, choć wyraźnie wodnistego, skompilowanego z rozbieloną czekoladą, dłoń przedstawiająca i w ogóle twórczy szał go opanowywał, pomysły czerpiąc głównie z chwil, gdy otwierał sobie okno i oddawał się miłym inhalacjom, do dalszej pracy zachęcającym. Pakował się w biegu, jak zawsze, ponieważ o ile był w stanie nawet się zacząć udzielać w pomocy przy obowiązkach domowych, mógł nawet myć naczynia, co było perspektywą lepszą niż pakowanie się. Pomijając fakt, że miał wrażenie, jakby coś mu się namnożyło tych ubrań i choć połowę wyrzucił, mnóstwo tego było, tak na oko.
Mimo wypitych kaw w ilości cztery, oraz konsumowania w tym momencie energy drinka, zarwane dwie noce znać o sobie dawały wyraźnie, że i on ułożywszy się wygodnie, coby Prudence mogła mu się w bok wkomponować, przespał pół lotu smacznie, drugie pół spędzając na robieniu zdjęć.
Pomagało mu to odciągnąć uwagę od Meredith, która zdawała się posyłać w jego kierunku spojrzenia, które Blaise postanowił bezpiecznie ignorować. Jak teraz, siadając ze znudzeniem wymalowanym na twarzy na swojej walizce i pił sobie spokojnie swój napój, by zdziwko przeżyć, ponieważ nie przywykł do widoku zwierzaka, które na pstryknięcie człowiekiem się staje.
Obserwował powoli jak Pru dzielnie reprezentuje zajebistość nowoprzybyłych, która zacznie z ich twarzy bić jutro, gdy się wyśpią pod skórami reniferów i wymyją w wikingowych hełmach, a reszcie kierunek wycieczki wyznaczony został. Na co Blaise zareagował mozolnym podniesieniem dupska i jużjuż palce na rączce zaciskał, gdy usłyszał chłodny, melodyjny głos Mery, tak wyraźny na tle nijakiego szemrania innych ludzi.
- Pewnie - odparł spokojnie, wlepiając w nią orzechowe oczy, po czym zupełnie wykręcony i wywirowany ze wszelkich teoretycznie panujących norm grzeczności, swoją walizkę wziął i dziewczynę wymijając skierował się w stronę pokoi im przeznaczonych.
Blaise
Blaise
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Pru Sro Cze 20, 2012 11:16 pm

Dzielne obserwacje i generalny mamtowdupizm średnio wpłynęły na stanowisko Prudence Wright - bo ani nie pomogły zjawiskowo, ani nie zdeprymowały. W zasadzie odpowiadał jej stan rzeczy, w którym to jej wątpliwości zostaną rozwiane a ciekawość zaspokojona, bez konieczności oczekiwania na jej kolej. Bo nikt przed nią nie oczekiwał. Zastanowiła się przelotnie - między nienormalnym, niezdrowym i odwieszającym ją szoknięciem a skierowaniem się w stronę... wskazaną - dlaczego jej towarzysze (nie)doli tak wycofani są, tak ucieleśniający jej postawę sprzed kilku dni jeszcze. A w sumie przeszło dnia. Kiedy oddawała się ładnie w rączki czarnej rozpaczy i mamoooo ja nie chcę.
Zdecydowała się nie dopierdalać pesymizmem i sceptycznym nastawieniem, zdecydowała wykorzystać możliwości, złożone w jej niechętne rączki przez szkołę. Dyrekcję. Norwegię. Rząd. NASA. Cokolwiek. I w końcu ogarnie ideę, przyświecającą całemu przedsięwzięciu i skrupulatnie wyłuska przywalone resztkami feudalizmu oznaki Mniejszego Zła, w ramach którego na norweskie lądolody ich zesłano.
Niepewny, nieco wyczekujący wzrok skupiła na nowo-wykształconym-człowieku, zwalniając kroku.
- To to że już teraz sami się obsłużyć mamy czy z nami idziesz czyy...? - zawahała się, ściągając w zastanowieniu brwi. Po czym powiodła wzrokiem za mijającym ją Blaisem, syknąwszy mu upominająco do ucha. Tj. łokcia (pewka):
- No już nie sraj tak ze szczęścia ostentacyjnie. Wystarczy nam jeden Abi - zerknęła na Pumiastego, zdecydowanie za czymś/kimś się rozglądającego. Znaczy, wiadomo za czym. I czy dojrzał to się pewnie wkrótce okaże - w oparciu o ocenę towarzystwa chłopięcy pokój wymianowy opuszczającego po aktach... hmm, integracyjnych, pewnie rychło nadciągających. - Wyglądasz, jakbyś miał bardziej wyjebane niż on - przewróciła oczyma, wkurwiona odrobinę tym, że - jeśli nie podjęcia akcji - wsparcia nie udzielił jej nikt. Nawet Blejs. Zwłaszcza on. Znów ulokowała spojrzenie w chłopcu, nazywanym Saturnem.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Hol wejściowy - Page 4 Empty Re: Hol wejściowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach