Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kuchnia

+8
Felix
Effs
Scott
Yael
Yves
Earth
Will
Mistrz Gry
12 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Sob Lip 23, 2011 7:12 pm

Trololololo. * O proszę, nawet znałam tego kogoś. Ha! To znaczy on znał mnie, ale ja też go znałam, tylko nie pamiętałam jego imienia. Nie mam pamięci do imion. Ja po prostu wszystkich znam bo znam. No bo w końcu ja bym miała nie znać? W końcu tyle się szlajam po tych wszystkich korytarzach Ale i tak fajnie jest kogoś widzieć pierwszy raz w życiu i się mu przedstawiać. Śmieszne rzeczy można powiedzieć. Lecz śmiesznie jest też wtedy, jak poznajesz kogoś kogo już znasz, bo i takie przypadki się zdarzają. Na przykład wczoraj, na moich urodzinach! A miaaaaaaaaaałaaaaaam takie fajne urodziny! Wspaniałe były. Nadal mnie głowa boli. A jakie fajne prezenty dostałam. Om nom nom nom. Byłby to najcudowniejszy dzień w moim życiu, gdyby nie fakt, że nie jestem już słit sikstin. To okropne! Nie wiem jak ja to przeżyję. Pewnie dopiero za rok się przyznam, że nie mam szesnastu lat. Bo siedemnaście to taka okropna liczba. Osiemnaście jest dużo lepsze. I tak najfajniej było jak miała lat osiem. Najwspanialsze czasy mojego życia. Ale powróćmy do tego kim jest owy ktoś.
- Tak, tak. A tyyyy...? - Spytałam po czym powróciłam dalej do robienia kanapek. Lecz nie dało się nie zauważyć, że ktoś tutaj też jest głodny. No spoko, aż tak samolubna nie byłam, jak już sobie robię to co mi szkodzi zrobić o parę więcej?

* A tak zaczyna Pokemon, jak nie wie jak zacząć Effs :3
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Scott Sob Lip 23, 2011 7:28 pm

Przekrzywiłem uroczo główkę, jak pies, który czegoś nie rozumie. Kojarzyłem Effy, rzecz jasna, ale nie zdawałem sobie sprawy, że po korytarzach tego domu może przemieszczać się codziennie osoba z większą nadpobudliwością psychoruchową ode mnie. Z radością patrzyłem, jak robi multum kanapek, nadal żyjąc w cichej nadziei, że chociaż jedna przypadnie mi. Oczywiście, nadal nie miałem najmniejszej ochoty się o to pytać. Liczyłem na łaskę pańską.
- Scott, Scotty, mów jak chcesz. Tylko wiesz, ani słowa Tym Z Góry. Od dawna na mnie polują. Dane osobowe pilnie strzeżone. - Ostatnie zdanie wypowiedziałem niemal konspiracyjnym szeptem.
Nagle pomyślałem o spisku, jaki mógł się zawiązać przeciwko mojej skromnej osobie i zmroziłem Effy wzrokiem. Nie chcąc wyjść na jakiegoś napaleńca i psychola, którym wcale nie byłem (h3h3, dobre sobie) zapytałem trochę grzeczniej, niż miałem zamiar.
- Ale mam nadzieję, że ty, eeeee... nie jesteś jednią z... no wiesz... nich - Podrapałem się po głowie, trochę speszony swoimi pokręconymi urojeniami (jakie urojenia, ja się pytam! Toż to sama prawda!). Oparłem się o stół na którym Effy wymachiwała nożem i serem na wszystkie strony wlepiając, dla bezpieczeństwa, wzrok w jej dłonie.
Scott
Scott
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Sob Lip 23, 2011 7:50 pm

No wiedziałam! Nie, no serio wiedziałam, tylko po prostu nie mogłam sobie przypomnieć. A to, że nie przypomniałabym sobie tego nigdy to tylko mały, nieważny szczególik i tyle. Nie za bardzo z czaiłam czy mówiąc 'Tym Z Góry' Scott miał na myśli Starszych, Boga, czy nie wiem, jakiś facetów na jakiejś gorzę? Ale nie przejęłam się tym zbytnio. Mnie samą ciężko czasem było zrozumieć (nawet ja sama nie czaiłam czasem co myślę, a tu już naprawdę wiele znaczy!), a w dodatku dzieliłam pokój z Delilah.
Podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć marszcząc przy tym brwi. Nich? Teraz to już w ogóle nie mam pojęcia o kim on może mówić.
- Hę? - Spytałam, jeśli można to uznać pytaniem, a chyba nie.
Tak szczerze to nawet uroczy był ten Scott. Ale wiadomo, dla mnie wiele rzeczy i ludzi było uroczych. Na przykład wczoraj urzekła mnie przytulanka, którą dostałam w prezencie, ale też jakiś facet, którego nigdy wcześniej nie widziałam.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Scott Sob Lip 23, 2011 8:13 pm

Patrząc na nią wiedziałem, że nie stanowi żadnego zagrożenia dla mojej własności intelektualnej, ale żeby zapobiec wyciekowi informacji nie miałem ochoty jej wtajemniczać w obecność rozwiniętych technicznie służb specjalnych w naszym świecie, które śledzą każdy nasz krok. Obszedłem w około stół żeby znaleźć się tuż obok niej i móc z lepszej perspektywy popatrzeć na te kuszące kanapki. Moją strategią było przemilczeć niewygodny temat, a najlepiej zapchać jej nierozgarniętą buźkę pysznymi tłuszczami nienasyconymi i koncentratem pomidorowym.
- Nie żebym miał jakieś obiekcje, ale nie wydaję mi się, żebyś zjadła tyle kanapek bez szkody dla twojej figury. W związku z tym, mam nieodparte wrażenie, że powinnaś się nimi z kimś podzielić. A najlepiej ze mną. - Powiedziałem tonem rzeczoznawcy sądowego i do kompletu zrobiłem równie profesjonalną minę.
Jeżeli można powiedzieć, że mam na ten temat jakiekolwiek pojęcie, to Effy wydawała mi się sympatycznym stworzeniem. Mała, blond, kieszonkowa, można nosić jak pieska, w torebce. Może też kilka sztuczek potrafi? Miałem szczerą nadzieję, że kanapki też dobre robi.
Scott
Scott
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Sob Lip 23, 2011 8:58 pm

Nie mam pojęcia o co mu chodziło, ale to nic. I nie zamierzam się doszukiwać, wypytywać i takie tam. Każdy ma swoje dziwności. Ja też mam. Na przykład to, że kanapki z serem mogę jest tylko z naprawdę świeżutkim chlebem i to takiej porządnej jakości, bo jak nie to nie jem. podobno też dziwne jest to, że wierzę w pegazy, jednorożce (co się ostatnio jakoś dziwnie modne zrobiło; jak patrze na pseudofanów kochanych unicornów to aż mnie skręca w żołądku, aby im łby powyrywać), to że spotkam kiedyś Justina Biebera. Ja tam uważam, że to normalne, ale niech se ludzie myślą jak chcą.
- Jasne, bierz! Powiedziałam, gdy już skończone kanapki postawiłam na talerzu na stole, obok kechupu. Bałagan, który zrobiłam zostawiłam. W końcu ktoś to sprzątnie, nie? Chociaż bym się nie zdziwiła, gdyby za miesiąc dalej tu to leżało. Sobie do szklanki nalałam wspaniałej coca coli z lodówki po czym usiadłam przy stole.
- Co robisz? - Spytałam sięgając po jedną z kanapek i lejąc na nia obficie kechupem - Bo ja tworzę żarcie.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Scott Sob Lip 23, 2011 9:31 pm

Dziwactwa, które siedzą w mojej głowie to chyba materiał na kilkuset stronicową książkę dla dorosłych, która zawierałaby sceny kopulacji zwierząt, lamojednorożców, modę na sukces z dinozaurami (a jeden miałby tupecik identyczny, jak Ridż!) i cały komplet koszmarów z boskim Edziem ze Zmierzchu, którego mi niepokojąco przypomina Merkury. Ludzie mają różne priorytety, ale dla mnie najważniejsze jest, żeby porozmawiać w najbliższej przyszłości z królem Arturem i przeżyć jakąś fajną przygodę z Harrym Potterem. Chyba sobie jeszcze do końca nie uświadomiłem, jakie to błogosławieństwo, że ludzie nie wiedzą, chociaż części tego.
Kiedy wreszcie Effy udzieliła mi błogosławienia, rzuciłem się na kanapki pożerając trzy na raz i przepychając je kawą, bo inaczej bym się zapchał.
- Można powiedzieć, że jestem guru Indian, pogodynką i Nostradamusem w jednym. W moim zakresie usług, mogę zafundować ci taki skwar na dworze, że będziesz wyglądała, jak Naomi Campbell, albo wprowadzić do okolicy trochę monsunu. - Powiedziałem z pełnymi ustami, mając nadzieję, że Effs załapie przekaz. Nie lubiłem mówić ot, tak o swoim darze - "Hej, jestem Scott i kontroluję pogodę." Fuj. Brzmi to, jak powitanie na spotkaniu anonimowych alkoholików.
Popatrzyłem się badawczo to na talerz, to na dziewczynę i znowu zmarszczyłem brwi. Jak nie będę uważał, to porobią mi się zmarszczki mimiczne w wieku dwudziestu dwóch lat.
- Skoro potrafisz robić żarcie, to czemu właśnie przygotowałaś je, jak każdy pospolity śmiertelnik?
Scott
Scott
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Sob Lip 23, 2011 10:43 pm

No nie jestem aż taka głupia, żeby nie zaczaić. Ja wiem, że wiele ludzi myśli, że owszem jestem, ale tak wcale nie jest. Źle myślą i tyle. Powinni się nauczyć dobrze myśleć, bo jeszcze kiedyś od tego niedobrego myślenia zrobią coś niefajnego i dupa.
- Oooch. To super. - Powiedziałam kończąc powoli swoją kanapkę. Byłam głodna, ale nie aż tak, jak Scott. Nie to żebym miała z tym jakieś problemy. Tutaj większość płci przeciwnej jadła jak byli wiecznie głodni. Dlatego tak nie lubiłam chodzić do kuchni. Nie dość, że trzeba sobie zrobić żarcie to jeszcze im.
- A dlatego, że jeszcze nie jestem aż takim mistrzem w swoim talencie. Ale nie przeszkadza mi to. Pracuję nad sobą i umiem coraz więcej jedzenia tworzyć i w coraz lepszej jakoś. Chociaż ostatnia czekolada sporych rozmiarów trochę mi nie wyszła, bo była gorzka, a nie mleczna, jak planowałam. Ale to nic. Wyobraź sobie, że na moje wczorajsze urodziny narobiłam tyle przysmaków, że głowa mała. A głowa mnie od tego potem bolała, nie powiem - Wydukałam z siebie. O jak się pięknie rozgadałam. Jak normalna ja. I pewnie bym gadała dalej gdyby nie fakt, że sięgnęłam po kolejną kanpkę.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Scott Nie Lip 24, 2011 12:29 pm

Gdybym brał do siebie to, co ludzie o mnie myślą, to już dawno skończyłbym w wariatkowie... Zaraz, zaraz, a tak właściwie, to czym się różni Rezydencja od domu dla świrów? Chyba tylko nie mają białych kaftanów, chociaż i to nie jest pewne.
Spojrzałem się trochę zagubiony na Effy, nie mając pojęcia, czy jej wypowiedź była sarkastyczna i wyrażała kompletny brak aprobaty dla mojego mało szpanerskiego talentu, czy serio jej się podobało. Po chwili namysłu stwierdziłem, że użycie słów Effy i sarkazm w jednym zdaniu to totalna herezja i lepiej, żebym tego następny raz nie robił.
- Kiedy nastąpi wojna światów, to będę wiedział, do kogo się zwrócić w pierwszej kolejności. Mówił ci już ktoś, że twój dar jest odjazdowy? To nie jakieś frajerskie siedzenie komuś w głowie, czy zmienianie się w zwierzęta, ty tworzysz najprawdziwsze jedzenie. A gorzka czekolada też nie jest zła.
Posłałem jej swój uroczy uśmiech i napiłem się łyka kawy
- Oooo. Miałaś wczoraj urodziny? Zaśpiewałbym ci sto lat, ale nie umiem. To znaczy, uciekłabyś, gdybyś mnie usłyszała w akcji, a ja nie jestem sadystą i nie będę zmuszał ludzi, aby tego słuchali. W każdym razie, wszystkiego najlepszego.
Dobrze, że nie powiedziałem o udawaniu Justina Timberlake'a po dwóch piwach, bo to byłoby już kompletnie żałosne. Spojrzałem na już niemal pusty talerz po kanapkach i wspaniałomyślnie powstrzymałem się, żeby nie sięgnąć po ostatnią. Ciężko jest być dżentelmenem.
Scott
Scott
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Pon Lip 25, 2011 2:01 pm

Ja tam zawsze twierdziłam, że mój dar jest do dupy. Okej, może nie był tak okropny, bo wolałam to niż np. zamieniać się w konia, no ale... Dużo fajniej byłoby móc czytać w myślach, manipulować ludźmi, albo widzieć przyszłość. A uzdrawianie to by było dopiero coś! Na przykład łamanie i składanie kości, ale by byłoooo faaajnie. No cóż, ale ja posiadam tylko jakieś tworzenie jedzenia. Trudno się mówi i żyję się dalej.
- Czy ja wiem. Panowanie nad pogodą też jest ekstra. Szczególnie w takim miejscu, jak Tromso. Pochodzę za Australii, więc na początku myślałam, że ja tutaj chyba umrę z zimna. A ty możesz sobie zrobić słoneczko w pięć minut. Ja tworzę tylko jedzenie. A gorzka czekolada jest okropna - Powiedziałam dopijając resztki coli, które zostały w szklance. Jak się dużo mówi to szybko może zaschnąć w ustach.
- Spoko i dziękuję. W sumie to dziwie się, że nie było Cię na mojej wczorajszej imprezie. Była maaasaaaaa ludzi. Dobrze, że wcześniej nie bawiłam się w takie coś, jak zaproszenia bo i tak nie miałoby to sensu. Bierz, ja już się najadłam - Powiedziałam wskazując na ostatnią kanapkę na talerzu.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Scott Pon Lip 25, 2011 7:58 pm

Uśmiechnąłem się i ponownie wskoczyłem na kuchenny blat. Właściwie, to nigdy nie zastanawiałem się nad panującą w Tromso pogodą. Dla mnie niczym nie różniła się od tej w Nowej Zelandii, tylko musiałem poprzestawiać sobie pory roku i przyzwyczaić się na trochę większą ilość opadów. Przeniosłem swój wzrok z Effy na widok za oknem. Obecne warunki atmosferyczne nie zachwycały i jednocześnie nie odbiegały za bardzo od tutejszej normy. Ciężkie, niskie chmury spowiły równomiernie niebo i nawet ze sporej odległości mogłem z całą pewnością stwierdzić, że na dworze delikatnie mży. W pierwszych tygodniach musiało być to piekło i lekki wstrząs dla Effy w porównaniu z Sydney, gdzie w południe można na asfalcie zrobić jajecznice.
- Na razie do zmienienia takiej pogody, jaką mamy za oknem w skwar 40 stopni w cieniu sporo mi brakuję, ale nauczyłem się już przekształcać deszczy w monsun - Powiedziałem z promiennym uśmiechem przypominając sobie, jak sprowadzony przeze mnie podczas burzy promień walnął w okoliczne drzewo. To byłoby piękne wspomnienie, gdyby mi później jędza Prince nie kazała tego sprzątać.
Wziąłem do ręki ostatnią kanapkę patrząc na Effy z wdzięcznością.
- Mnie się nie zaprasza na imprezy, bo straszę ludzi. To znaczy, jak zaczynam mówić, to nagle wszyscy trzeźwieją i wychodzą. Parę dni później zaczynają trochę wariować, bo wiesz, za dużo teorii spiskowych może namieszać ludziom w głowach. Nie znam, jeszcze, przypadków, kiedy ludzie po spotkaniu ze mną lądowali w psychiatryku, ale parę razy było blisko - Opowiedziałem Effy to z takim spokojem, jakbym mówił o wyniku meczu szachowego, jednocześnie ze spokojem godnym mistrza zen kończyłem moją kanapkę.
Scott
Scott
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Czw Sie 04, 2011 7:47 am

Miło się gadało, ale czas leciał, więc sobie poszłam.

[ nie wiem ]
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Felix Pią Sie 12, 2011 8:16 pm

/ korytarze, a potem było fiuuuuuu i są tu /

Co za chuj postawił krzesło akurat w miejscu, gdzie wylądowałem? Ot, taka ma pierwsza myśl, gdy już ogarnąłem, że nic nie zrobiłem sobie, ani też nic nie zrobiłem dziewczynie. No może była trochę za blada, ale chuj z tym. Grunt, że nie rzygała, nie? Poza tym zupełnie nie ogarniam czemu nagle zrobiło mi się lepiej po tej teleportacji. Pierdolę, przyzwyczaiłem się. Ale to były ułamki sekund, a potem znów poczułem jak mi się chce pić i po drugie jak to kurewsko niefajnie, że mamy dzień polarny. Pierdolone słonce, nawet gdy leje.
- Tylko mi nie rzygaj - rzuciłem w stronę Gabrielle, wpatrzony w lodówkę. Zupełnie nie ogarniam swoich mocy. Bo ta kuchnia była blisko mego pokoju, a to kurewstwo wysłało mnie w zupełnie inną część tego pieprzonego budynku tylko po to bym musiał wrócić tu z powrotem. Pojebane, nie? Otworzyłem skarbnicę napojów i odkryłem, że stoi tam tylko jakiś sok. No kurwa. Wziąłem co mieli, nie będę wybrzydzał.
Gdy już się napiłem otarłem usta wierzchem dłoni, zadek oparłem o blat kuchenny i z założonymi rękami patrzyłem na Gabrielle. Dalej kurewsko w niej coś było znajomego, ale za chuja pana nie mogłem sobie przypomnieć gdzie ją mogłem widzieć. A w sumie co mnie to? Teraz się poznamy.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Gabrielle Pią Sie 12, 2011 8:29 pm

NIGDY WIĘCEJ.
Nigdy, przenigdy nie zabiorę się z jakimś gościem, póki nie będę miała pewności, że on naprawdę umie używać swój dar. BO TO BYŁO CHORE JAKIEŚ. Jeździło mi coś po jelitach, nie wiem, nie znam się na anatomii, grunt, że to było cholernie nieprzyjemne. I nie, nie mam zamiaru rzygać ani nic w tym rodzaju, po prostu ja wolę swoje nogi. Właśnie. Na wszelki wypadek zerknęłam w ich stronę, żeby się upewnić, czy z nimi wszystko dobrze. No tak. Bez problemu. Wszechświat nie ułatwia mi poznawania ludzi w szpitalu. W sumie powinnam się cieszyć, ale z drugiej strony będzie więcej problemów ze zaznajomieniem się z sami-wiecie-kim.
- Nie mam zamiaru. - mruknęłam, rozglądając się po kuchni. Nie byłam tu jeszcze. Szkoda. Hahahaha, żartuję. Też mi halo, jakaś tam kuchnia. Nie, w sumie to nawet bym się czegoś napiła przypadkiem. Zabrałam mu sok, bo chyba jakieś problemy żeby kupić dwa, a nie jeden, żebym piła razem z nim i jeszcze może się okaże, że ma gość jakieś pneumokoki czy coś. Powiem Prince. Haaa, powiem! Nie, nie powiem, bo lepiej, żeby nie wiedziała, gdzie byłam jak mnie nie było i kogo spotkałam. Nie, jestem na tyle fajna, że nie narobię Felixowi kłopotów z dyrektorką. Chociaż nie wyglądał na takiego, co by się nią jakoś strasznie przejmował. I dobrze zresztą.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Felix Sob Sie 13, 2011 12:32 pm

Przecież ja pięknie używam swego daru. Na takie odległości to jestem bezpieczniejszy od samolotu. I szybszy! Kurwa jak to zabrzmiało. Lepszy od samolotu. Nie no. Reklamy takiej sobie jednak robić nie będę. Durnota. O czym ja myślę w ogóle? Ja sobie radziłem ze zdolnościami, to te typy nieprzyzwyczajone mogły narzekać i tyle.
- Ej! To moje! - zaprotestowałem, gdy po prostu wzięła sobie sok. Ja wiem, że przecież go odstawiłem na blat za sobą, ale może jeszcze bym pił i co? I co? I teraz nie było jak, bo ta tutaj miała sok w łapkach. Doprawdy chamskie. Tak potraktować członka rodziny królewskiej? Jak tak w ogóle można? - Oddawaj - zajęczałem całkiem nie po męsku, ale ja chciałem pić. Pić. No jak można mnie tak traktować? Wyciągnęłam dłonie w kierunku kartonu, ale ona chamsko mi go nie chciała oddać, a ja przecież nie będę się narzucał, no nie? A guzik prawda.
- Ha! - zawyłem triumfalnie, gdy sok był z powrotem u mnie. - Zupełnie jak wtedy, gdy zabrałem pompony dzieciarni - oświadczyłem całkiem głupio, odkrywając, że karton jest już pusty. No to się porobiło. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, że mogę skoczyć sobie do sklepu. Nie wolno mi było. Bo raz się pojawiłem na środku alejki i była wielka pieprzona panika. A jeszcze ktoś podskarżył, że wychodzę bez płacenia. Chuje.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Gabrielle Pią Sie 19, 2011 4:53 am

Felix, jedyny w swoim rodzaju - przeleci szybciej niż samolot... do kuchni. Hahaha. Przecież to z każdej strony nie ma sensu. Tak jak zresztą mój dar. Nie, mój jest fajny, jak mam żarcie, albo jak bawię się galaretą. To wtedy jest fajny. Oddałam mu w końcu picie, bo dzieciaczek biedny padnie mi na zawał. Ale śmiesznie wyglądał, kiedy już zauważył, że wszystko wypiłam. Biedaczyna. Spoko, coś na to poradzę. Z miną męczennicy otworzyłam lodówkę, żeby sprawdzić co w niej jest. No się nie wysilili. Trzeba będzie improwizować. Znalazłam w zamrażarce jakieś lody, albo raczej resztkę. Przeterminowane pewnie, ale to nie dla mnie więc mogą być. Znaczy, lody to trochę za dużo powiedziane. Bo w sumie taka tylko zamrożona kolorowa woda to nie wiem, czy się do lodów zalicza. No nie zalicza się po prostu. Moim zdaniem, a ja jestem autorytet kulinarny, bo mam wspaniałą matkę. Żebym jej tylko nie spotkała. Nie, nie spotkam, nie ma opcji. Wszechświat na to nie pozwoli. Potrzebuję kogoś pogodzonego ze światem, co by mi pomógł. Zawiesiłam na Felusiu spojrzenie. Nie, on stanowczo odpada, on wszystkim by wygadał. Pewnie. Zmieniłam lody w sok i do tego nadal chłodny. Miszczunio jestem. Przelałam go z tubki do kubka. Weee. I postawiłam, w razie jakby mi się pić zachciało.
- Yhm. - stwierdziłam niezwykle inteligentnie, kiedy mi się przypomniało, że coś mówił. Nie, pompony dzieciaków nie są tym co zaimponuje mi, Gabrielli. Ja, Gabriella, fajowo brzmi. Tylko niefajowe nazwisko i niefajowy ojczym. Sztywniak. Jak zombie.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Felix Pią Sie 19, 2011 8:44 pm

Ojtam, ojtam. Zostawmy to już w spokoju. Wszak nikt nie obiecywał, że będę plótł normalnie, nie? A takie latanie szybsze niż samolot było zajebiste i już. Gabi się nie zna. I wcale nie am fajnego daru. Ja dalej zamierzam żyć w przekonaniu, że nie ma nic zajebitszego od mojej mocy. No może ten koleś co przemienia wodę w wino albo wilkołaki. Kurde. Tu dużo rzeczy było fajnych.
- To się da zjeść? - zapytałem niepewnie, gdy zobaczyłem co ona wyprawia z tym gównem, które to niektórzy śmieli nazywać lodami. Aż sie wzdrygnąłem. Mój niezwykle delikatny żołądek przypominał o tym ile wczoraj wypił. Znacie ten dowcip, że wpada do żołądeczka ogóreczek, kanapeczka, jakieś czipsy, napoje, a na końcu wódka i ta wódka się drze: panowie tam taka impreza, a wy tu siedzicie. Wracamy! Właśnie tak się teraz czułem, że zaraz wszystko wróci do imprezy na górze. Niefajnie. Kurewsko niefajnie. - A może ty jednak nowa jesteś? - Rzuciłem ciekawie, bo tylko nowi byli na tyle naiwni, by wierzyć, że gdzieś coś znajdą smacznego do zjedzenia i jeszcze ze stosowną datą. Tu nigdy nie było żarcia. A to by też mogło wytłumaczyć fakt, czemu jej nie znam, a wydaje się być znajoma. O po prostu mignęła mi w grupie jak ją przedstawiali. Bo gdzie indziej wepchali by panienkę co z lodów robi wodę?

Nie chce się grać, więc tak: znudzony feliks se skoczył do sklepu po wodę i nie zabrał gabi. cham
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Pon Paź 17, 2011 8:11 pm

[ gabi nie ma, felka nie ma, ale fajnie, pusta kuchnia, sialalala ]

EJ, OBCZAJCIE AKCJE, KURDĘ! Siedzę sobie, no nie* w salonie, no nie i oglądałam kreskówki, no nie. Konkretniej, no nie to oglądałam, no nie Disney Channel, no nie, bo zaczęli emitować nowe odcinki, no nie dosłownie wszystkiego, no nie, to całe dnie, no nie tam spędzałam, no nie. No i zrobiło, no nie mi się zimno, no nie. Najgorsza rzecz, no nie na świecie, no nie - robi mi się zimno, no nie a jestem dalej niż metr od pokoju, no nie. No masakra, no nie. No to dobra, no nie, czekam na reklamy, no nie, coraz bardziej zimno, no nie, i jeeeeest! , no nie Reklamy, no nie. Szybko, no nie ruszyłam, no nie do pokoju, no nie, i już wchodzę, no nie przez drzwi, no nie, już rzucam się do szafy, no nie, już wyciągam, no nie różową bluzę z napisem unicorn, no nie, nakładam, no nie na grzbiet, no nie i nagle!, no nie PATRZĘ, no nie ZA DUŻA, no nie! A cały czas, no nie dobra była, no nie. Ale tez patrzę, no nie, łapki to mam jakieś małe, no nie. i w ogóle, no nie wszystkie moje ciuchy, no nie nagle jakiś rozmiar XXXXXXXXL, no nie. i podłoga dziwnie blisko, no nie. A do szafy nie dosięgam, no nie. To dawaj, no nie, szybko do lustra, no nie jakoś się przyczłapałam, no nie. Patrzę, no nie. Ja, no nie. Jeszcze raz patrze, no nie. Dalej ja, no nie. Nie mogę uwierzyć, no nie. Ja, no nie. NO JA, no nie! TYLKO ŻE DZIESIĘCIOLETNIA, no nie! No nie mogłam uwierzyć, no nie. No to myślałam, no nie, myślałam, no nie, myślałam, no nie. I w końcu rozkminiłam, no nie. No jak byłam ta akcja, no nie z Jezusem, no nie, to znaczy, no nie ze strachem, no nie. To nei byłam sama, no nie. To teraz pewnie tez nie, no nie. Były na pewno, no nie inne przypadki, no nie. i pewnie, no nie znowu coś ktoś zrobił, no nie. Więc niby co, no nie, że mam niby biec do starszych, no nie? W życiu, no nie! Musze korzystać, no nie! Bo pewnie długo to nie potrawa, no nie, a wiecznie młoda, no nie nie będę, no nie. To to dawaj, no nie szybko ja zdejmuję tą, no nie swoja bluzę, no nie, bo szans nie było abym w niej wyszła, no nie, rękawy, no nie to mi prawie do podłogi sięgały, no nie. Szybko wyciągnęłam, no nie jakąś koszulkę, no nie na mnie, to znaczy mnie, no nie, tą starszą,, no nie za małą, no nie. Wspaniale że nigdy nie wyrzucałam, no nie ani nic nie robiłam z za małymi ubraniami, no nie tylko je chowałam, no nie do szafy, no nie. Byłam przywiązana, no nie. Gorzej było z bielizną, no nie, bo sory, ale nie pójde w samej koszulce, no nie. Co z tego że i tak sięgała mi kolan, no nie, a rękawy, które powinny być do połowy były idealne, no nie? No ale dobra, no nie. Przypomniało mi się, no nie. Pudełeczko z dzieciństwa, no nie, które to zabrałam, no nie. Majteczki i wspaniałe skarpeteczki, no nie. Ojej, całkiem dobre, no nie. Ni i ide podbijać świat jako dziecko, no nie! Tylko najpierw skocze do kuchni coś zjeść, no nie.
I właśnie takim sposobem znalazłam się tutaj, no nie. Głodna, ubrana w za duże ciuchy, no nie i dziesięcioletnia, no nie. Szybciutko, no nie sobie nalałam mleka, no nie, wsypałam płatków, no nie i zaczęłam szamać, no nie. Bo na pusty żołądek nic nie zrobię, no nie. Chyba się uzależniłam od no nie. No nie?
- Jednorożce, jednorożceeeeeee - Zaczęłam śpiewać pomiędzy łyżkami posiłku. Lubiłam wymyślać piosenki z własnymi słowami i własną melodią. Tak była jakaś... niestwierdzona, no nie

* no nie <33333333333333333333333333333333
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Justin Nie Paź 23, 2011 6:33 pm

//////////

Czyś nie jest okropniejsze, gdy świat wszechwielki, pozwala ci się staczać w otchłań rozterki? Czy nie jest niestosowne, gdy miłość twoja jedyna, nie odzywa się do ciebie, ale szeroko omija? O boże, boże, boże! Rozterki moje wielkie, łamią me serce, i sprawiają, przebóg, że mówię jak w operce. O sedesie, sedesie, sedesie! Kiedy mi pozwolisz po normalnemu, po bożemu, myśleć po swojemu? Takiej weny okropnej, takiej weny męczącej, nie miałem chyba jeszcze! Że idąc po schodach, że krocząc w ostrogach, wciąż wiersze wieszcze. Tylko słowa, słowa, słowa, i tak wciąż od nowa. Siłą woli się powstrzymuję, by gdy esemesuję, wiedzieć kiedy rymuję. By Ana jedyna nadzieja moja, nie obraziła się na mnie, by ona, mądra tak osoba, przypadkiem nie skarciła mnie za składnie. Ale w myślach mych okropnych, w czeluściach mego mózgu, już powstrzymać nie mogę! Wciąż tylko decyzji pochopnych, staram się unikać... Och, walłem się w nogę!
Nie mogę walić się w nogę, bo może nie wiecie, ale ciążę ja mam. Nie widać, tego po mnie, ale ja się tak czuję jakbym z pięć kilo więcej miał. Może to masy jedzenia, pochłonięte w rozpaczy po poranku, bo jadłem i jadłem, nie było ustanku. A teraz, niesione wiatrem i potem, ja słyszę znajome dźwięki. Coś o jednorożcach, ja słyszę, zaraz będzie kres mej męki.
- Effy! Niebiosa mnie niosa, do ciebie, ma siostro! - zawołał dzielny ja, wyskakując zza winkla. Lecz cóż to za widok, oczy me biedne mają przed sobą? To jakby deżawu, jakby wspomnienie, jakby nie to co widzieć powinny! Przecież ta Effy, przecież ta mała, jest jeszcze mniejsza niż zazwyczaj. Nawet już rymów ci odjęło, co to za podły obyczaj! - Co ci jest? - zapytałem nie szczędząc zdziwienia. - Spotkałaś smerfa z ich magiczną esencją i dali ci dwa życia?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Effs Pon Paź 24, 2011 6:14 pm

I co ja mam odpisać, gdy ty piszesz tym walonym wierszem? No masakra jakaś, serio. Ale dobra, bez spamienia już, chociaż fajnie to post wydłuża., bo ten to będzie perfidnie krotki.
Jej, jej, jej. Jaaaakie dobre płatki. A bym sobie zrobiła domek z koców, stołu i innych badziewi. Albo nie! Domek z kartonu, och! I jeszcze lalkami też bym się pobawiła, a co. Chociaż nie byłam pewna, czy te moje pragnienia były spowodowane ową zmianą fizyczną na dziesięciolatkę, bo jakbym normalnie miała takie pragnienia to bym się sama nie zdziwiła. I chyba inni tez nie, prawda? Och, i nawet mój ukochany braciszek (niby kuzyn, ale kto się doszukuję szczegółów, prawda? Całe życie się z nim wychowywałam, więc sory. Całe życie będzie dla mnie bratem!) wszedł do kuchni to już byłam uszczęśliwiona na maksa. No bo miałam się z kim bawić, prawda?! Przecież on nie był by mi w stanie odmówić, nigdy w życiu. Jeszcze mi dziesięcioletniej, która doskonale potrafi żebrać słodycze i prosić o wszystko co tylko zechcę. Uśmiechnęłam się do niego szeroko odsuwając od siebie pusta miskę z resztkami mleka.
- Juuuuuuuuuustin! - Krzyknęłam uśmiechając się najszerzej, jak tylko umiały moje usta. Szybko zerwałam się ze stolika i pobiegłam go objąć w pasie (bo wyżej nie sięgałam) - Prawie nic cię nie rozumiem, ale nie mam pojęcia czemu to się stało. Ale to cudowne! Chce żelka! - powiedziałam uszczęsliwiona jak nigdy - Albo jednak czekoladę!
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Justin Pon Paź 24, 2011 6:42 pm

Potrzebny jest tu ten offtop, na początku tego posta, niczym na wystawie mop, czy na czole krosta. Ale ja nie będę tutaj, twoich starań zmniejszać, wszakże ważne jest nie postanowiłaś grać przestać. Kocham z tobą grać, mój ty Pokemonie, bo zawsze jest jest miło w tak zacnym gronie. Kocham z tobą grać, niczym mleko kocham, choć czasami się za nie odpisywanie focham. Kocham grać z wszystkimi, by nie było przykro, kocham tą atmosferę, kocham odpisywać szybko! Nawet jeżeli moje posty przepełnione rymem, ja nie szczędzę czasu i odpisuję migiem. Ale starczy tego dobrego, starszy moich starań! Pora na Justina i jego masę babrań.
Effy moja miła, moja siostra co włosy tleniła, teraz znów ma brąz na głowie, a ja wam coś powiem: nie to że się bałem młodszej wersji, nie że dostawałem apoplesli, ja po prostu miałem wrażenie, że teraz się nie wyrwę i będzie mnie dręczenie. Będzie jęczenie, skomlenie, gawędzenie, będzie czasu mojego marnotrawienie. Bo ja się czuję jednak w odpowiedzialności, by chronić to małe coś, w chwale ścisłości. Będę musiał latać za nią i pilnować, by przypadkiem nie postanowiła niczego gotować. By nie włączyła gazu, o jezu, albo by nie przyczepiła się do wielkiego magnezu. O boże, boże, boże. Jakiś ja jestem biedny w tym nieszczęściu, jaki mnie los spotkał, takiemu ładnemu dziewczęciu. Usługiwać, pokiwać, wyszczekiwać, wyszukiwać. Ja nie ogarnę, jam na to za stary, to chyba jakieś zwidy, to chyba omamy. Ona nie może być taka, ja nie mogę dla niej, ja mam ważniejsze sprawy, jakie olanie.
- Effy! Ale to nie może być tak! Zamień się z powrotem, nie pytaj, nie wiem jak! - Dramatyzm w mym głosie, nie miał sobie mocnych, jeszcze bardziej załkałem, i rymu nie znalazłem. Łkałem, płakałem, szlochałem, wszystko robiłem, nawet ziewałem. Takie rozstroje nastrojów to jednak katorga, z nosa cieknie śluzg strugami kilkorga. - Ale Effy! powiedz ty mi proszę, bo ja tak ciebie chyba nie zniosę, powiedz ty mi maleństwo, co za cię spotkało okrucieństwo? Nie zbywaj mnie czekoladką, nie zbywaj żelkami, wielka przygoda jest chyba przed nami!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Aaron Nie Gru 25, 2011 12:34 pm

[ trolololol ]

Lubiłem święta. Nie powiem że nie. Z dwóch bardzo ważnych powodów. Po pierwsze dostawałem prezenty. Po drugie nie trzeba było robić sobie jedzenia, bo było go na stole na najbliższy tydzień. Aż miło. No ale dobra jeszcze jest ta cała magia dawania i spędzania czasu z rodziną, ale to raczej gówno prawda. No bo kto się cieszy z tego, że musi wydać pieniądze na jakieś prezenty ( a przecież można by je wydać na coś dużo bardziej pożytecznego ). A co do rodziny to jak już złapałem Ethana to rzucił we mnie jakimś pakunkiem ( w którym jak się później okazało był dziwny sweter, ale dobra! W końcu od mojego brata, więc był wspaniały to go założyłem! ), powiedział Wesołych świąt i znowu gdzieś znikł. Po jakimś czasie znowu go próbowałem znaleźć, ale po drodze natknąłem się na jego dziewczynę. To znaczy to nie była jego dziewczyna. Uważnie w końcu obserwowałem jego poczynania i aż mnie to dziwiło. Bo okazało się, że mój braciszek spędzał z tą oto osobą więcej czasu niż z resztą dziewczyn. A to było okropne! To znaczy wierzyłem w prawdziwą miłość do końca życie, no nie. Ale nie w jego wieku i nie po tym co osiągnął! Że niby miał to teraz wszystko rozwalić i że się niby zakochać. O nie, nie. Przecież to dla mnie jak cios w plecy. A w dodatku to tak szczerze myślałem że wybierze ładniejszą.
- No cześć! – Przywitałem się szeroko się uśmiechając. Bo to że była niby dziewczyną mojego brata nie oznaczało, że mam być dla niej niemiły. W końcu trzeba się dowiedzieć co tam między nimi jest. On mi nie powie za żadne skarby, ale może ona, pod wpływem mojego wspaniałego uroku?
Aaron
Aaron
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Nessie Nie Gru 25, 2011 12:44 pm

[choinka, choinka, piękna jak las!]

Teraz powstaje pytanie: czy ja się przejęłam? Nie, no bo czym. No bo czy to, że lecisz na faceta, który się pocałował i zwiał, a do tego jest głupi i psuje ci reputację to czy tym warto się przejmować? No przecież że nie. Więc ja nie rozumiem, naprawdę.
Siedziałam w kuchni, jadłam pierniczki, patrzyłam na słoiczki. Z powidłami, jeeej. Lubię powidła. Smarujesz chleb masłem, na to cienka warstwa białego serka i powidła, najlepiej lekko kwaśne, mniam. Ale te musiały wyschnąć. Zostawiła je i poszła, ona. Nie pytajcie kto, nie znam onej.
-Cześć. - zdziwiłam się. Czy ja go znam? Ja nie wiem, ale ja go chyba nie znam, bo ze mną do grupy nie chodzi, i nie pamiętam jego imienia. Ale jakiś taki znajomy. I nie znajomy, że go widziałam, ale tak inaczej znajomy.
- Ej, czy my się znamy? Bo znajomo wyglądasz. - najgorszy tekst świata, bo potem twoi znajomi się obrażają, że ich nie pamiętasz. Bywa. Złapałam jeszcze ciepłego pierniczka i zaczęłam gryźć, co za zapach, co za smak.
- Ksesh? - wyciągnęłam do niego talerz.
Nessie
Nessie
transformers


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Justin Sob Maj 26, 2012 6:46 pm

//////////////////////////

- Yael!!! Jak dobrze, że cię widzę! - zawołałem tak około pięć minut temu na korytarzu na naszym parterze, kiedy zobaczyłem przed sobą swoje wybawienie. Wydarłem się przynajmniej na pół Rezydencji, ale było warto bo Yael się obróciła, a ja mogłem pokusztykać swoim zajebiście szybkim tempem w jej stronę. - Nie uwierzysz co mi się przydarzyło! - oznajmiłem obiecująco, ale sam mój widok musiał być obiecujący, bo wyglądałem jak siedem nieszczęść i dziecko wojny. Miałem poplamioną koszulkę krwią, która niedawno mi pociekła z buzi, pewnie buźkę też miałem brudną. Włosy potargane jeszcze bardziej niż zwykle, a o reszcie ubrań już nie wspomnę. Słowem, widok nie do niezauważenia. - Ale najpierw chodź do kuchni! - dodałem jeszcze wchodząc w pierwsze drzwi na lewo. Całe szczęście, że tu obok była kuchnia, bo kusztykać mi się nigdzie indziej nie chciało. Bolało.
Będąc już w kuchni od razu udałem się w kierunku zlewu by się trochę ogarnąć. A w zasadzie przemyć tylko buźkę, a później pewnie nabierze mi ochota na jedzenie i wtedy już będę szczęśliwy, że hoho. Niestety podchodząc do tego zlewu musiałem zauważyć coś nie tak. Yael nie odezwała się do mnie ani słowem odkąd się spotkaliśmy... Może coś zrobiłem nie tak? Spojrzałem na nią. Odwróciłem się. Spojrzałem na nią. Odwróciłem się. Nie, zdecydowanie to była Yael, nie Yves. Więc tu się nie mogłem pomylić. Tak więc co? Powinna się załamać i dopytywać się co mi się stało, a nie tak stać.
- Patrz jakiego będę miał siniaka - spróbowałem innym sposobem i uniosłem koszulkę pokazując zaczerwienienie na boku. - Normalnie nie wierzę, że to zawsze muszę być ja! No ja! - lamentowałem. - No to chcesz usłyszeć co się stało?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Yael Sob Maj 26, 2012 7:00 pm


Nie często przeglądałam strony internetowej, a już w szczególności photoblogi czy inne fejsbuki chociaż posiadałam to i to, bo na początku roku zostałam do tego, że tak to ujmę zmuszona. Jednak okazało się, że to chyba nie dla mnie, cóż miałam robić na stronach opierających się na kontaktach z innymi, gdy miałam z tym takie problemy? Nawet jeśli w Internecie było prościej, to jednak wciąż dla mnie za trudno. Nieważne. Gorzej, że dzisiaj akurat miałam ochotę i chwilę czasu na to, by spojrzeć na photoblogi i odkryć coś strasznego: Justin cały czas nękał Ponurego i jeszcze pragnął mnie straszyć! Jak mógł! A podobno był moim przyjacielem! Ufałam mu, a on tak się zachował. Doprawdy przez moment nawet marzyłam, by wreszcie jemu coś się stało przez te wszystkie wygłupy związane z dręczeniem Ponurego. Lecz tylko przez mały momencik, nie potrafiłabym dłużej. To zbyt brutalne. Zmierzałam chyba po Jackie, sama nie wiem po co wyszłam z pokoju, ale ten cel był najbardziej możliwy, gdy usłyszałam za sobą głos tego okropnego człowieka. Odwróciłam się i zamarłam. Bo on naprawdę wyglądał jakby wreszcie coś mu się stało! Otumaniona ruszyłam za nim, nic nie mówiąc. To przecież nie była moja wina. Na pewno nie moja, przecież to był tylko moment, on był dla mnie okropny, wiecznie w coś się pakował. Po prostu wreszcie... Daj spokój. To on coś zmajstrował, nie ty.
- Justin - wydusiłam z siebie, podchodząc i delikatnie, zaledwie muskając opuszkami palców, zbadałam rany jakie poniósł. Odskoczyłam z opracowaniem już planem działania. - Ja nie chciałam - wymamrotałam bardzo cichutko, zajęta już szukaniem apteczki. Była gdzieś w tym pomieszczeniu, na pewno. Zupełnie mi do głowy nie przyszło, że przecież mamy tu uzdrowicieli. Apteczki używałam całe życie. - Ktoś powinien to obejrzeć - zauważyłam, zamykając kolejna szufladę. Brak apteczki. Czekałam aż wreszcie powie co się stało. Tyle lat tu żył nie obrywając za to jaki jest, coś się nagle miało w tym zmienić? Czemu? To było tak ciężko pojąć czemu ktoś chciałby zrobić mu krzywdę, ale może on sam? Może znowu coś wymyślił?
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Justin Sob Maj 26, 2012 7:49 pm

Uchyliłem się szybko by nie dotykała. Bolało.
- Nie chciałaś co? - nie do końca zrozumiałem to co miała na myśli, a w zasadzie wcale nie zrozumiałem. Dlatego zmarszczyłem czoło i przymknąłem jedno oko robiąc minę świadczącą jedynie o tym jak łatwo na mojej twarzy jest wymalować wyraz głupoty. Zatrważająco łatwo. Czasem mnie to przerażało, ale zazwyczaj nie zwracałem nawet uwagi. Tak jak dziś. Na głowie miałem o wiele bardziej poważniejsze sprawy niż wyraz mojej twarzy, a i tak własnie o niej myślę zanim zająć się tym co trzeba. - Dobra, nieważne - uciąłem szybko, by już nie przeciągać dłużej. - No więc słuchaj! - Ach, jednak przeciągania nie da się przyspieszyć. Zajrzałem do lodówki i wyjąłem kawałek sera. Nic innego nie przyciągnęło mojej uwagi no to może być ser. Jakiś z kawałkami ziół, obędzie się bez chleba. - Postanowiłem sobie wyjść na spacer, bo wiesz lubię spacery. No i chciałem pokazać trochę świata Karmelowi... OJA... - tu brzydko przekląłem, ale że byłem aktualnie w towarzystwie Yael, więc musicie znieść cenzurę. - Karmel! - zawołałem przerażony i zacząłem obszukiwać się po kieszeniach. Boże, jak ja mogłem o nim zapomnieć! No jak? JAK? Znaczy mogłem biorąc pod uwagę co przeżyłem, ale no JAK MOGŁEM? - Ufff! - westchnąłem z ulgą kiedy w końcu odnalazłem zgubę i wyciągnąłem z kieszeni wielgaśnego karalucha. Wrzuciłem ją do pustej szklanki stojącej na blacie i pokazałem z dumą Yael. - Poznaj Karmela! To karaluch, którego dziś poznałem i postanowiłem zabrać na spacer - mój głos brzmiał niesamowicie dumnie, zupełnie niestosownie do sytuacji, a już w ogóle do mojego aktualnego wyglądu. W całym zamieszaniu zgubiłem aż swój kawałek sera, który teraz podniosłem stękając przy tym niemiłosiernie. Pochuchałem na niego wyczyszczając z brudów i ugryzłem. Dobry. - Bajny Falmel, szonie? - zapytałem z pełnymi ustami i razem ze swoim przyjacielem usiadłem przy stole, gdzie stał dzbanek z kompotem, z którego się napiłem. Oczywiście z dzbanka, szklankę w końcu miałem zajętą Karmelem.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Kuchnia - Page 2 Empty Re: Kuchnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach