Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pokój pamięci

+4
Marie Anne
Ragnvald
Heidi
Mistrz Gry
8 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pokój pamięci - Page 2 Empty Re: Pokój pamięci

Pisanie by Ashley Wto Kwi 10, 2012 8:54 pm

Skoro cała sytuacja została tak ładnie przedstawiona od strony Golfa, to może w skrócie przybliżę, jak to wszystko odebrał Aszlej. Na samym początku gdy Wolf wybrał się do miasta z jakąś panieneczką, Asz poczuł się uradowany, że jego kumpel tak aktywnie wyrywa, a kiedy ten nie wrócił na noc, to już w ogóle cały utopił się w niemal ojcowskiej dumie. Jak na dobrego ziomka przystało cieszył się, kiedy Wolfiemu coś się udawało, a skoro ten nie pokazał się w ich melinie przez całą noc, to musiało znaczyć, że wieczór był fajny. Kiedy jednak mijały kolejne godziny, a Wolfek nie wracał i nie wracał, Ash zaczął się trochę o niego martwić. Nie to, że zachowywał się jak jakaś totalna pizda, płacząc po kątach za utraconym biefefem; sam też się w tym czasie bawił, ale pomiędzy paleniem kolejnych skrętów, piciem różnych trunków i bajerowaniem ładnych koleżanek co jakiś czas przychodziła mu do głowy coraz bardziej natarczywa myśl, co też się może ze Schneiderem dziać. Po części przez wrodzoną wyobraźnię, a po części przez permanentny haj na jakim się znajdował do głowy przychodziły mu najróżniejsze wizje. Rozważał takie scenariusze jak klasyczne porwanie przez obcych albo handlarzy ludzkich towarem (okej, może Golf nie wpisywał się w kanon urody nielegalnych prostytutek wywożonych gdzieś na koniec świata, ale o gustach się nie dyskutuje), utopienie w morzu, rozszarpanie przez jakieś krwiożercze norweskie wiewiórki czy też zamordowanie przez owe zabrane na piwo dziewczę, ale każda wersja w końcu odpadała. Po tygodniu stwierdził że może Wolfa melanż poniósł tak mocno, że już nigdy więcej go nie zobaczy i zaczął się nawet godzić z tą myślą, więc kiedy Schneider jednak się odezwał, Asz serio poczuł się jakby miał być świadkiem zmartwychwstania.
Przywlókł swój chudy tyłek do pokoju pamięci - nie pytaj skąd wiedział, że znajdzie dogorywającego Golfa akurat tam, ale to pewnie przez to bractwo krwi albo nie wiem - i na widok stanu Wolfa westchnął z ulgą. Targały nim dosyć ambiwalentne uczucia; z jednej strony spoko, że nie brakowało mu żadnych części ciała (przynajmniej nie na pierwszy rzut oka), ale z drugiej nie wyglądał na takiego, co jest w szczytowej formie. A po zmartwychwstaniu powinien być przecież świeżutki i zregenerowany. Chociaż nie wiem, nie znam się na tym, i Fenwick oczywiście też się nie zna.
- O staaaaary - W tym oto krótkim wyrażeniu Asz zawarł cały swój podziw dla takiego poziomu epickości melanżu. To właśnie powinno się nazywać imprezą. - Orientuj się - dodał i rzucił w ziomeczka woreczkiem ze świeżutkim zielonym. Nawet nie zdążył jeszcze przerobić tego na jointy, tak się spieszył na spotkanie! Niewiele myśląc rozwalił się na jakimś drugim fotelu, bo pewnie było tutaj tego więcej, i wbił rozbawione spojrzenie w kumpla. - Wyglądasz do dupy, ale w sumie spoko, że żyjesz - Aszlej i czułość. - Teraz możesz mi opowiedzieć o chuj chodzi z tym całym Hondurasem. Aż tam zaciągnęła się tamta laska sprzed tygodnia? - Pewnie będzie naciskał na wyjaśnienia, bo naprawdę się martwił. Bez Schneidera nawet rozkurwiające ściany dubstepy nie brzmiały tak samo.
Ashley
Ashley
romantyk


Powrót do góry Go down

Pokój pamięci - Page 2 Empty Re: Pokój pamięci

Pisanie by Wolfgang Sob Maj 19, 2012 8:43 am

Dobra, wiem, że to już dawno i nieprawda, ale miałam wewnętrzną potrzebę wystukania tego posta.


Nie chciał nikogo ranić, a Szalej był ostatnią osobą na kuli ziemskiej, której Golf pragnąłby sprawić przykrość. Może nie wyglądał na takiego (dobra, Golf w ogóle nie wyglądał, więc lepiej pominę kwestię aparycji) ale jak już z kimś się bratał, czuł silne przywiązanie emocjonalne do ów osobników. Niestety, posiadał dość lekkomyślny sposób bycia, więc jeśli ktoś w towarzystwie rzucał hasłem czas się zniszczyć, Wolfie bez zastanowienia podejmował się wyzwania, z czego wynikało później więcej szkody niźli pożytku.
Ludzie wierzą w Boga i chodzą do spowiedzi, bo ponoć lżej się im na duchu robi, kiedy wyznają przed jakimś randomowym facetem w sukience (to jest dopiero zboczenie) wszystkie niecne czyny, jakich się dopuścili. Teraz Schneider pójdzie w ich ślady, dobrze, że nie jest umierający jak ksiądz Robak, chociaż kto wie – może jeszcze dziś uda się na afterparty pod bramy Hadesu, które nagle i niespodziewanie otworzą się przed nim, a on jeszcze usłyszy z czeluści ej ziom, chodź do nas to zobaczysz, co to jest epicki melanż i jak pies, który bezmyślnie biega za samochodem… albo nie, to złe porównanie. Jak zombie, które dostrzegło kawałek ludzkiego mięsa, rzuci się w tę otchłań, by już nigdy nie powrócić.
Ale po kolei.
Złapał fajny podarunek, ale kiedy jego mózg ogarnął, co znajduje się w środku, trochę go zemdliło. Ktoś tu się przepalił.
- Proszę, nie, tylko nie to, dlaczego mnie tak torturujesz – odrzucił mu woreczek, robiąc przy tym taką minę, jakby właśnie mu ktoś pod nos podstawił końskie łajno. – Miej serce – i patrzaj w serce. Adam Mickiewicz.
Golf naprawdę zdążył już pożałować za swe grzechy. I pogodził się z myślą, że nigdy nie trafi do raju niebieskiego. Dla takich jak on nie było już ratunku.
- Wiesz, nie do końca mam pewność, jak to wszystko wyglądało. Większość faktów znam z opowieści i nie za bardzo wiem, od czego zacząć – trochę się motał i wyglądał naprawdę kiepsko, co mogło oznaczać tylko jedno: melanż zbyt epicki. – Na ostatniej bibie poznałem fajną dupeczkę, taką wiesz, z tych, co nie trzeba z nimi chodzić. Umówiliśmy się tydzień temu na małe tete a tete, ale ona nagle mówi, że jej znajomi robią imprezę i żebym z nią wbijał, bo jakiś ziomek ma na tydzień wolną chatę. Nie było czasu, żeby się zastanawiać. Od momentu, jak dali mi wódkę i zielsko, to niewiele pamiętam, bo zdaje się, że taką dietę prowadziłem przez tydzień. Nie za bardzo wiem, gdzie byłem, ale ktoś ciągle coś pierdolił o jakimś Hondurasie, to się przestraszyłem nie na żarty. Wszystko byłoby spoko, ale jak już doszedłem do siebie, zacząłem znajdować jakieś dziwne rzeczy. Na przykład to – tutaj pokazał dowód zamówienia sprzętu hi fi wysokiej klasy w cenie, która miała kilka zer za dużo, niźli powinna. Na jego nazwisko. Oczywiście, że nie miał pojęcia, jak to się stało. – Albo to – tym razem wyciągnął telefon, ukazując mu foteczkę, na której słodko drzemał sobie na jakimś spadzistym dachu w stroju Adama, a na jego ciele nie było skrawka, który niebyły udekorowany fallusem. - Poza tym rozjebałem golfa – to było nie do przewidzenia.
Jest jeszcze jedna rzecz - dodał dłuższej chwili milczenia, najwyraźniej tocząc wewnętrzną walkę z samym sobą o to, czy aby na pewno chce, by ta prawda ujrzała światło dzienne. - Strasznie bolało mnie dupsko, więc postanowiłem to sprawdzić – rzekł takim tonem, iż nie zwiastowało to niczego dobrego.
Po chwili wahania wreszcie podniósł się, po czym ospałymi ruchami nieudolnie zaczął rozpinać spodnie (układ nerwowy jeszcze nie doszedł do siebie), zsuwając je do kostek. Odwrócił się dupskiem do Szaleja i drżącą dłonią złapał za rąbek bielizny, powoli odsłaniając ów miejsce, w którym plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
Kiedy skończył, Ashley mógł zobaczyć, że na prawym pośladku Golf pięknym, kaligraficznym pismem wytatuował sobie jego imię.
Wolfgang
Wolfgang
komendant melanżu


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach