Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zoja

5 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Zoja Empty Zoja

Pisanie by Florence Sob Kwi 23, 2011 1:23 am

Zoja Tumblr_lixvxfj5pl1qek1rwo1_500
Schludnie, ładnie i bez większego bałaganu. Pokój dzieli się na dwie takie same części.
Po stronie Zoi trochę brudniej, gitara stoi, porozrzucane zeszyty z muzyką.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Wto Maj 31, 2011 6:45 pm

/przeskok

Czułem się naprawdę wykorzystywany przez wszystkich ostatnio. Co w moim przypadku było niepojęte, bo to przecież ja powinienem wykorzystywać innych. Ale nie. Świat postanowił wystawić w moją stronę dupsko i sprawić, że wszystko co robiłem zaczynało mieć jedynie mechaniczną i fizyczną wartość. Żadnej duchowości, zaangażowania, nic. To było tak okropne, że powoli zaczynałem miewać myśli samobójcze. Na przykład wczoraj rano przy goleniu. Stanąłem przed lustrem i stałem tak dobre piętnaście minut bez wyraźnego ruchu. Dimitri dobijał się do łazienki, a ja nic. Ignorowałem i gapiłem się. Gdy odzyskałem władzę w swoim ciele postanowiłem odpłacić się trochę za to dobijanie się i wylazłem przez okno. Gdybyście tylko zobaczyli jego minę, gdy wszedłem normalnymi drzwiami jak gdyby nigdy nic.
Ale nie miało być o tym, choć w zasadzie i o tym. Bo patrząc na to jak paskudnie się czułem, bo seks nie sprawiał mi żadnej przyjemności (głównie z powodu braku wyzwań, które lubiłem przed sobą stawiać), to jedyne szczęście odnajdywałem w dręczeniu najbliższych mi osób. To kolejna destruktywna czynność oprócz owych samobójczych myśli jakie właśnie przeżywałem. Dręczyłem Dimitriego, dręczyłem Anę i oczywiście dręczyłem Floriana. Dzisiaj jeszcze nie wysłałem w jego kierunku żadnych komentarzy i nie mogłem z tym żyć. Cały czas czułem, że czegoś mi brakowało i musiałem się tym zająć. Same smsy nie wystarczyły. Zresztą wyjątkowo nie miałem w zanadrzu żadnego zdjęcia, którym bym mógł pochwalić się przed Florianem. Znaczy jakieś tam miałem, ale wiedziałem, że nie sprosta to oczekiwaniom mojego przyjaciela. Bo mimo jego wyrzutów i gróźb bym więcej mu takich rzeczy nie wysyłał, wiedziałem, że z niecierpliwością czeka. Tak samo jak niecierpliwie czeka na każde spotkanie ze mną.
- O Mahomecie i wszyscy święci, czy ten pokój nie mógłby być jeszcze bardziej gejowski? - zapytałem wchodząc do pokoju. Pukanie? No bez żartów. - Choć w sumie patrząc z drugiej strony, dzięki temu udawaniu udało ci się zamieszkać z niezłą dupą - rzuciłem pakując swój tyłek na łóżko. Tak szczerze, mówiłem zawsze to samo gdy to wchodziłem i dla Floriana może to wydawać się już nudne. Ale dla mnie było przezabawne.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Wto Maj 31, 2011 8:59 pm

/przeskok

Poranek zapowiadał się naprawdę idealnie. Nie przepadałam co prawda za dniem polarnym, bo co mi po słońcu dwadzieścia cztery godziny na dobę, skoro nawet nie można dobrze się opalić, ale nie miałam jednocześnie nic przeciwko - ostatecznie to tylko kolejny z miliona pretekstów, dlaczego czas wyjechać na wakacje. Nie żebym wyjeżdżała praktycznie co trzy miesiące, by choć dwa tygodnie spędzić gdzieś daleko od całej tej rezydencji, nieprzyjemnego klimatu, Dominica, radosnych Any i Miki (naprawdę cieszyłam się ich szczęściem, ale doprawdy, w tych swoich związkach robiły się naprawdę nudne) oraz kretynów takich jak mój rzekomy przyjaciel William. Will. Na samą myśl o nim miałam ochotę rozwalić swój telefon. Wystarczyło, że dwa miesiące temu rzuciłam swoim ukochanym blackberry, doprowadzona do granic mojej cierpliwości przez cholernego Donovana. Czasami poważnie zastanawiałam się, dlaczego w ogóle się z nim zadaję.
Leżałam na łóżku, wśród sterty bluzek, koszulek, sukienek, spodni, spódniczek i butów walających się wszędzie dookoła - normalny widok każdego ranka, kiedy to nie mogłam zdecydować co na siebie włożyć i przeszukiwałam całą szafę narzekając, że nie mam żadnych ubrań - i poprawiałam paznokcie, kładąc na nich kolejną warstwę bladoróżowego lakieru. Kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły pomyślałam, że to tylko Zoja wróciła, ale zaraz potem podniosłam wzrok i przekonałam się w jak wielkim błędzie byłam. Will. Oh, nie. Westchnęłam ciężko modląc się, by miał chociaż na tyle mózgu, by nie siadać na łóżku kiedy maluję na nim paznokcie, jednak ponownie się przeliczyłam. Buteleczka z lakierem przewróciła się, gdy usiadł tuż obok, więc warknęłam pod nosem jakieś przekleństwo i chwyciłam ją zanim zdążyła się wylać.
- Cholera jasna, Will, jesteś kretynem - rzuciłam, zakręcając pojemniczek i odkładając go gdzieś na nocny stolik. Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho i niewiele myśląc pochyliłam się w jego stronę, by zaraz trzepnąć go otwartą dłonią prosto w ten pusty łeb. - I nawet nie próbuj w ten sposób myśleć o mojej współlokatorce. Chyba nie sądzisz, że to twoja liga? - parsknęłam z rozbawieniem. W przeciwieństwie do niego byłam dobrą przyjaciółką i nie chciałam narażać go na zbędne rozczarowania. Wystarczyło, że najwyraźniej zrażony swoimi niepowodzeniami na tle damsko-męskim konfabulował, wymyślając sobie jakieś zaliczone dziewczęta. Biedaczyna.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Wto Maj 31, 2011 9:19 pm

No niee, nawet Florian dziś nie szczędził w słowach i postanowił sobie już na samym wejściu mnie zwyzywać. Czy mogłem popaść jeszcze w większą depresję sięgającą już ostatniego stadium wszechwładnej rozpaczy i chęci rzucenia się pod pociąg? A nie, już miałem taką coś. Zdecydowanie Florian musiał bardziej się postarać jeżeli zamierzał mnie całkowicie zniszczyć, czy co tam się tliło w jego małej główce otoczonej tymi długimi, blond włosami. Już dawno mu mówiłem, że laski to raczej nie lecą na takie włosy. Rozumiem mięśniak z czupryną, czy nawet długie dredy jak nasz murzynek bambo tutejszy, to jeszcze by uszło. Ale Florian zdecydowanie powinien zainwestować w wizytę u fryzjera zamiast po raz setny w tym tygodniu rozkładać swoje ciuchy na łóżku i, cholera, malować paznokcie. Oczywiście, że widziałem co on robił i oczywiście, że wiedziałem, że siadając na łóżku mu przeszkodzę. Ale przecież nie zrobiłem tego specjalnie.
- A skąd takie wnioski, proszę pana? - zapytałem się trochę głupio i nawet nie oczekiwałem odpowiedzi, bo przecież oboje ją znaliśmy. Przecież mówiłem, że przyszedłem tu tylko wkurzyć pana różowe paznokcie. A temat współlokatorki Floriana nawet bardzo mi się spodobał. Nawet wcześniej się nad tym głębiej nie zastanawiałem, ale... Czy to nie była przypadkiem ta pannica co lubi uganiać się za wszystkimi po kolei? Uch, dlaczego jeszcze nie poleciała na moje wdzięki? Czuję się urażony. Ale spokojnie, przecież istniała wielka możliwość, że to Florian ją podmawiał i to jego wina. A to nicpoń. - Liga, hahaha. Czy ty naprawdę myślisz, że istnieją jakieś ligi? W tym świecie, mój drogi, liczą się jedynie umiejętności i gusta. Reszta jest zupełnie zbędna. A swoimi zakazami jedynie sprawiasz, że jestem nią jeszcze bardziej zainteresowany.
Podniosłem jakąś rzecz z łóżka oglądając ją dokładnie i próbując rozgryźć, czy akurat ta część garderoby to akurat majtki, czy spodenki. Wiecie, wiele majtek naoglądałem się w swoim życiu i mówię... Istnieją takie rzeczy, które się nawet majtkologom nie śniły. Uch, to chyba jednak nie była bielizna, więc odrzuciłem ją gdzieś na bok. A wiecie co było w tym najśmieszniejsze? Raz zaglądnąłem sobie do jakiejś szuflady Floriana i zgadnijcie co tam było! Stanik! Kumacie? STANIK. No ja pierdolę, takiego ubawu jak wtedy nie miałem jeszcze nigdy.
A, i na miejscu Floriana nie pozwalałbym takiemu Willowi jak ja wylegiwać się na swoich rzeczach, bo kto wie jakie wizje z przeszłości całkiem przypadkowo uda mi się zobaczyć. Kto wie.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Wto Maj 31, 2011 9:48 pm

Podniosłam się z łóżka i uderzywszy go jeszcze raz, tak profilaktycznie, zabrałam się za zbieranie swoich rzeczy z podłogi i układanie ich w szafie. Może i przy Willu wcale nie musiałam się krępować i bawić w tę całą szopkę pod tytułem 'przyjmowanie gości', bo mój drogi przyjaciel najwyraźniej i tak czuł się tutaj jak we własnym domu, ale nie lubiłam mieć bałaganu. Albo kto wie, może po prostu chciałam się skupić na czymkolwiek innym niż sam Donovan, żeby przypadkiem nie zrobić mu krzywdy. Może i z nas dwojga to on tutaj był silniejszą stroną, jednak to ja miałam długie paznokcie. I całą masę niebezpiecznych potencjalnych narzędzi zbrodni, jak nożyczki, pilniki do paznokci i takie tam inne. Zdziwilibyście się jak wiele rzeczy kobieta może użyć jako broni, gdy czuje się zagrożona. A Will był na jak najlepszej drodze, by powyższe stwierdzenie sprawdzić na własnej skórze. Oparłam się plecami o parapet i skrzyżowałam ręce, a potem posłałam mu zniesmaczone spojrzenie gdy zauważyłam, że dotyka moich rzeczy.
- Owszem, istnieją. Ale skoro naprawdę uważasz, że jesteś w stanie poderwać chociażby moją współlokatorkę to wierzę, że nie masz pojęcia o ich istnieniu. Biedny, naiwny chłopiec - westchnęłam. - Zresztą, nawet gdyby liczyły się umiejętności i gusta, tak czy inaczej nie miałbyś najmniejszych szans. Jeśli patrzymy ligami - jesteś w najniższej, jeśli umiejętnościami - zostajesz z niczym. Na jedno wychodzi, przykro mi - Wcale nie było mi przykro, choć mimo to spróbowałam przybrać pełen współczucia wyraz twarzy. Nota bene wyszedłby mi doskonale, gdyby nie to, że zaraz później posłałam mu sztuczny półuśmiech. Przewróciłam oczami, gdy nieskrępowany zaczął podnosić moje rzeczy z łóżka i podszedłszy do niego, zebrałam kilka najbliższych niego ubrań z posłania, by przypadkiem nie dobrał się do nich tymi swoimi lepkimi rączkami. Czułam się jak matka zabierająca cenne rzeczy, których niesforne dziecko nie może dotknąć, choć bardzo by chciało.
- Byłabym niezmiernie wdzięczna, kochanie - zaczęłam uprzejmym, słodkim tonem i zamrugałam ładnie oczkami. - Gdybyś łaskawie odpierdolił się od moich rzeczy raz na zawsze - zakończyłam i skierowałam się do szafy, by odłożyć do niej kolejną partię ubrań. Zaraz obróciłam się do niego. - Najlepiej niczego tu nie dotykaj, zboczeńcu - zastrzegłam, choć wiedziałam, że dla niego nie ma przecież lepszej zachęty niż zakazanie. Był w końcu na łóżku. A jeśli miał zamiar wykorzystać ten fakt do wywołania jakichś wizji, to naprawdę był chory. Nie żebym czuła się specjalnie zdziwiona.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Sro Cze 01, 2011 3:59 pm

Nie powiem, bawiło mnie odrobinę to jak Florian się krząta po pokoju. Że niby to na moje przybycie, że z uprzejmości. Ale ja dobrze wiedziałem, że powód był całkiem inny. On po prostu musiał czymś zająć ręce by mi nie przywalić z całej swojej wątłej siły. Choderlaczek z niego był, to i pewnie kombinował by użyć jakiegoś ostrego narzędzia do zadania mi rany. Nic miłego, ale cóż. Znam człowieka nie od dziś i dokładnie wiedziałem do czego jest zdolny. Może nawet nie będę musiał popełnić samobójstwa jeśli ten narwaniec się na mnie rzuci i wydziobie mi oczy? Nawet niezłe wyjście zważając, że samobójstwo jest poniekąd takie nudne. I gejowskie. Co innego morderstwo. Ale kurcze, ofiara jest zawsze taką ciotą. Chyba lepiej jest być sprawcą. A może właśnie morderstwo jest tym czego potrzebuję? Może ono jest bodźcem, które pobudzi mnie do życia i sprawi, że z uśmiechem na ustach będę patrzeć w przyszłość? Och, chyba się na nie zdecyduję.
Pozostaje odnalezienie ofiary. Wbrew pozorom Florian wcale się na nią nie nadawał. po pierwsze brakowało by mi go, a po drugie to by było pójście na łatwiznę, nie tylko pod względem morderstwa, ale również to by wyglądało jakbym się nagle poddał i już więcej nie chciał go nawracać. Poddał się zanim uczyniłem go prawdziwym mężczyzną.
- Wiesz, twoje słowa mające na celu niby mnie ośmieszyć, są jedynie słowami. Co innego fakty, które mówią, że sytuacja całkiem inaczej się przedstawia. I wiem, że pewnie mówiąc o moich niby wymyślonych dziewczynach chcesz sobie jedynie podbudować ego, bo sam nie możesz żadnej przekabacić, to jednak... Nie umniejsza to tego co sądzą o mnie ludzie spoza tego pokoju - westchnąłem po raz setny tłumacząc zawiłości, których Florian po prostu nie mógł przyjąć do siebie. Wystarczyło się jedynie pogodzić z rzeczywistością i od razu uczyniłby mnie szczęśliwszym. A szczęście jest akurat teraz bardzo pożądane przeze mnie.
Pomacałem łóżko chcąc wyprostować pościel uśmiechając się przy tym diabelnie. Niech sobie Florian myśli co tylko chce. Ha. Uwielbiałem swój talent. Co tam przyszłość. Przeszłość jest zdecydowanie sto razy ciekawsza i można z nią o wiele więcej rzeczy zrobić. Przyszłość zobowiązuje, a przeszłość można tylko wykorzystać do niecnych celów.
- Ależ proszę, słonko. Odpierdalam się natychmiastowo. A jakieś jeszcze zupełnie nie potrzebne życzenia? - zapytałem uprzejmym tonem posyłając kolejny uśmiech. Wiecie, mnie naprawdę wystarczyło jedynie ładnie poprosić. A od razu się uspokajałem. Nie wierzycie? Proszę nie karzcie mi jeszcze tego udowadniać! W takim podłym stanie zdecydowanie nie dam rady. - Tylko nie rozumiem dlaczego mnie nazywasz zboczeńcem.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Czw Cze 02, 2011 5:18 pm

- Jestem pewna, że dziewczyny sobie wymyślasz, ale skoro dalej tak upierasz się przy swojej racji, że niby taki z ciebie rozchwytywany chłoptaś, to może coś w tym rzeczywiście jest. Z tym, że prędzej uwierzę, iż masz powodzenie u swojej płci. - Wcale nie podejrzewałam go o wyrywanie chłopców, bo i niby z jakiej przyczyny, ale musiałam jakoś odpłacić mu się za te wszystkie chamskie uwagi. A czym niby bardziej mogłam wjechać mu na męski honor oraz ambicję, niż sugerowaniem, że jest gejem?
Ponownie wywróciłam oczami, gdy oczywiście musiał wbrew mojemu zakazowi obmacać moje łóżko. Nawet nie chciałam wiedzieć czy przez ten swój głupi talent miał już na mnie jakieś haki. Miałam szczerą nadzieję, że nie, chociaż znając go podejrzewałam, iż wiedział o mnie zdecydowanie więcej niż w ogóle mogłam sobie wyobrazić.
- Nazwałam cię zboczeńcem, bo zamieniłam z tobą więcej niż dwa słowa, mój drogi - odparłam, ale zaraz potem coś mnie tknęło i ponownie przeanalizowałam jego poprzednie słowa. - Słonko? Powiedziałeś do mnie słonko? - parsknęłam śmiechem. - Od kiedy zwracasz się tak do facetów? - Niech ma za swoje. Naprawdę myślał, że nie wykorzystam jego niekonsekwencji? - To kolejny dowód na to, że nie jesteś typowym facetem. Ale nie martw się, zbierz odwagę i wyjdź z ukrycia, zadeklaruj się, poważnie, będzie ci zdecydowanie lepiej. Poczujesz się sobą i nie będziesz musiał więcej udawać. Jak chcesz, to mogę nawet pojechać z tobą na jakąś paradę równości - Byłam dobrą przyjaciółką nawet wtedy, kiedy on zachowywał się w stosunku do mnie jak ostatni cham. Podeszłam do niego i poklepałam pocieszająco po ramieniu. - Tak się cieszę! Nawet nie wiesz, jak bardzo marzyłam, by mieć najlepszego przyjaciela geja! - dodałam pogodnym tonem. Kiedyś miałam, jeszcze w czasach życia w Bostonie. Był moim fryzjerem i doprawdy, dało się z nim porozmawiać na każdy temat. Czasami nawet lepiej niż z dziewczynami.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Czw Cze 02, 2011 9:21 pm

Bycie mną było naprawdę złą sprawą. Bo sami spójrzcie, ja tu przechodzę wielkie rozterki na podłozu psychologiczno-emocjonalnym i nie mam kompletnie do kogo się zwrócić. Mniejsza z tym, że nie miałem nawet najmniejszej ochoty by to uczynić. Ważne jest to, że wszystkie bliskie mi osoby miały głęboko w dupie to co siedzi w mojej głowie. Taka Ana, wyjechała sobie w dupe daleko nawet nie zawracając sobie głowy informowaniem mnie o tym. Taki Dimitri, aktualnie przechodził fazę przyznawania się do ojcostwa. I taki Florian, przyjedziesz do niego, jesteś miły jak cholera, a on cię w chuju ma. Mimo wszystko nie zamierzałem się poddawać i nawet przez sekundę nie dałem poznać jak bardzo mnie to dotknęło.
- Ech, Florian, Florian. Próbujesz czepiać się mnie wymyślając niestworzone rzeczy, a sam motasz się nawet w swojej płci. Porządkowanie świata trzeba zaczynać od podstaw. Najpierw przyznajesz się do swojego ja, potem się z nim godzisz, uczysz żyć, a dopiero później zwracasz uwagę na inne sprawy. W tym mnie. Tylko wielcy altruiści, od razu przechodzą do drugiego etapu, ale do nich mój drogi z pewnością nie należysz. - Pokręciłem z rezygnacją głową na serio poruszony tym co właśnie powiedziałem. Tyle w tym było mądrości, że mnie samego to zaskoczyło. Co za miłe uczucie być nieświadomym własnej mądrości, będę musiał tego próbować częściej. Ale kontynuujmy, by nie wybijać się z rytmu. - Och, tak bardzo chcesz jechać na paradę równości, że starasz się mnie w to wkręcić? Wystarczyło poprosić, a bym cię tam zabrał. A ty od razu wymyślasz wymówki! Nieładnie, Florian, nieładnie. Bo wiesz, ja wbrew pozorom nie mam nic do gejów, żyją sobie stworzonka nie wiedząc co tracą, nie będę im przeszkadzać. Dzięki nim więcej pięknych nóg przypada mi.
Nadal nie ruszałem się z miejsca, tyle że tym razem bawiłem się jakiś frędzlem z poduszki. W sumie trochę ciekawiło mnie to co tam mogłem zobaczyć, ale jakiś głosik w głowie mówił mi, że to nie jest widok na moje oczy. Teraz muszę to powiedzieć: choć naprawdę nie byłem wymagający co do kobiet i zawsze liczyło się dla mnie jedynie wnętrze, to w przypadku Flo, była całkiem inna sprawa. Na samą myśl, że miałem zobaczyć jakieś intymne szczegóły mnie mdliło. Dlatego wolałem myśleć o niej jako facecie.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Pią Cze 03, 2011 4:18 pm

Odwróciłam się od Willa i podeszłam do okna licząc, że może widok pięknego słonecznego dnia, tutejszej roślinności oraz generalnie świata poza pokojem pozwoli mi zachować resztki żelaznego opanowania oraz powstrzyma mnie przed chwyceniem w dłoń najbliższego ostrego przedmiotu i zamordowania nim z zimną krwią mojego tak zwanego przyjaciela. Zresztą, dlaczego ja w ogóle określałam go tym mianem, skoro na dobrą sprawę robił wszystko by zachowywać się jak chodzący antagonizm tegoż słowa? Niezależnie od tego co aktualnie mówiłam, on tak czy inaczej zupełnie ignorował moje wypowiedzi (bądź nawet nie próbował udawać, że ich słuchał) i dalej brnął w swoje głupie wymysły sądząc, że jest mistrzem dowcipu. Posłałam mu krótkie spojrzenie i pokręciłam głową z rezygnacją, kiedy dostrzegłam jego dumną minę. Wyglądał co najmniej tak, jakby właśnie obalił teorię względności.
- Ojej, biedaku, ty naprawdę szczerze wierzysz, że jesteś inteligentny, prawda? - zapytałam czysto retorycznie i podeszłam do niego, by poklepać go po głowie gestem rodzica chcącego pocieszyć jakoś małe dziecko, by się nie rozpłakało. - Nie martw się, ktoś ci kiedyś wynagrodzi twoją naiwność - dodałam łagodnie.
- I wcale nie przypada ci więcej pięknych nóg, bo zero pomnożone przez jakąkolwiek liczbę dalej pozostanie zerem - zauważyłam, choć przecież początkowo miałam zamiar go pocieszyć. Usiadłam obok żeby pilnować, czy przypadkiem nie obmacuje za bardzo mojego łóżka i przeczesałam dłonią jasne włosy.
- Swoją drogą, po co tu przyszedłeś? To znaczy poza przeprowadzeniem kolejnej rundy prezentowania mi swoich znaczących braków w inteligencji? - zapytałam. Will często do mnie wpadał, niezmiennie zaczynając od tych samych tekstów i zwracając się do mnie w ten sam sposób, ale na ogół miał w tym jeszcze jakiś inny cel. Kiedy zwyczajnie chciał mnie powkurzać, po prostu wysyłał głupie wiadomości tekstowe.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Sob Cze 04, 2011 3:38 pm

Odepchnąłem zupełnie nieświadomie jej dłoń, która zbliżyła się do mojej głowy i próbowała coś zrobić. Zupełnie nie wiedziałem co, ale takie zachowanie nie przystało jak na młodego dżentelmena, którym zdecydowanie był Florian. Zawsze uważałem, że brakowało mu co nieco zdrowego rozsądku, bo przecież nikt kto myślał w miarę sprawnie i logicznie z własnej woli mnie nie dotykał (nie licząc pięknych pań, które na mnie leciały), bo groziło to niczym innym a tym, że mogę mieć ewentualną wizję i tym sposobem dowiem się czegoś co wiedzieć nie powinienem. Co innego dotykać przedmiotów martwych, które macam z własnej woli. A co innego gdy ktoś znienacka mnie dotyka. Florian pewnie liczył na to, że skoro jesteśmy przyjaciółmi to zdołam się powstrzymać. Ale czasami to działało samoczynnie.
- Och Florian, za każdym razem jak zdarza mi się widzieć cię w stroju baletnicy w swoich wizjach mam ochotę przywalić głową w ścianę i cię nakarmić. Bo nadal ci wystają wszystkie kości jakie tylko posiadasz - to mówiąc bez ostrzeżenia wsadziłem jemu palec między żebra i z rezygnacją pokręciłem głową. Wiecie, uwielbiałem mieć tą wizję, w której Florian wykonuje jakiś skłon przy lustrze i mu centralnie gacie się rozrywają. Nie żebym lubił gapić się na jego tyłek. Tylko jego mina tuż po tym jest naprawdę warta obejrzenia. Który raz z kolei oglądałem tą wizję? A żebym ja wiedział. - Kochany, ale kto kazał ci mnożyć? Dodawanie jest dla ciebie wystarczająco trudne, ale przynajmniej nie wysnujesz takich dziwnych wniosków o wielkim zerze. Bo gadasz bzdury, mój drogi. - Spojrzałem na niego unosząc nieznacznie brwi. Nie wiem czemu nagle zdecydował się usiąść obok mnie, ale nie podobało mi się to. Zwłaszcza po tej gadce o paradzie. Bo wiecie, ja czasami miałem poważne obawy czy przypadkiem Florian na mnie nie leci. Bo dlaczego niby z takim spokojem znosił wszystkie moje komentarze (które same w sobie były niewinne jak dziewice, które rozdziewiczyłem w swoim jakże pięknym życiu). - Czy ja muszę mieć jakikolwiek powód by cię odwiedzić? To było naprawdę bardzo niemiłe. Choć masz odrobinę racji, posiadam pewien problem, z którym zupełnie nie potrafię sobie poradzić. Lecz po tym cyrku mam wątpliwości, czy ty Florianie, jesteś odpowiednią osobą, by mi pomóc. Tak więc zamilknę - złożyłem usta w dzióbek i odwróciłem od niego wzrok, by scena miała jeszcze bardziej dramatyczny posmak niż do tej chwili. Niech wie.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Sob Cze 04, 2011 10:49 pm

Zaklęłam pod nosem, gdy Will najwyraźniej doświadczył kolejnej wizji. Nie wiedziałam czy wywołał to specjalnie, czy też była to jedna z sytuacji kiedy nad tym nie panował, ale w obu wypadkach uważałam go za winnego - jeśli zrobił to specjalnie, to był po prostu podłym kretynem, który niecnie wykorzystuje swoje zdolności do ośmieszania swoich tak zwanych przyjaciół, a jeśli przypadkowo, to był naprawdę głupi; w końcu w rezydencji przebywał już naprawdę długo i z tego co wiedziałam, że podobno nad swoim talentem panował w stopniu więcej niż zadowalającym. Wywróciłam oczami na jego durny komentarz i odtrąciłam jego rękę, gdy wpakował mi palce między żebra.
- Wiesz, z tym przywaleniem głową w ścianę to wcale nie jest taki zły pomysł - prychnęłam. Dla takiego poświęcenia mogłabym nawet po raz kolejny wcisnąć się w kostium i trykot, żeby zobaczyć, jak ten jego pusty łeb spotyka się z twardym murem, będącym zapewne na podobnym poziomie intelektualnym. - I przestań się ze mnie śmiać. Wiem, że gdybym dalej trenowała balet, powinnam może jeszcze trochę stracić - dodałam urażonym tonem. Wszyscy mówili mi, że wyglądam na niedożywioną, ale doprawdy, ci wszyscy ludzie w Tromso nie mieli pojęcia o balecie ani wyglądzie jaki oczekiwany jest po baletnicy. W mojej dawnej szkole, zanim mnie wyrzucili, dookoła było pełno dziewcząt jeszcze chudszych ode mnie, a między wszystkimi trwała wieczna rywalizacja na tym polu. Po trafieniu do rezydencji wydawało mi się cholernie dziwne, jak mało tutaj ludzie dbali o sylwetkę i że wszyscy jedli wszystko co tylko chcieli o każdej porze dnia i nocy bez najmniejszych zahamowań czy wyrzutów sumienia. Nie odpowiedziałam na jego słowa o dodawaniu, gdyż uznałam ciągnięcie tego wątku za zbyteczne. Za to zainteresowała mnie jego kolejna wypowiedź, bo jak zwykle miałam rację - jego wizyta nie była bez przyczyny. Dlatego gdy tylko skończył swój moralitet i udał wielce obrażonego, parsknęłam śmiechem.
- Teoretycznie mogłabym teraz rzucić się do przepraszania cię, obiecywania, że się zmienię i błagania, byś podzielił się ze mną w swej łasce swoim problemem, ale i tak dobrze wiem, że zrobisz to i bez tego - Byłam pewna, że zaraz znudzi mu się ta cała szopka i w końcu powie mi o co chodzi. Po drodze pewnie jeszcze tysiąc razy zarzuci jakimś żartem odnośnie mojej rzekomej płci, opowie o jakichś głupich wizjach dotyczących mnie albo zrobi coś innego, by mnie wkurzyć, ale w końcu powie. Skrzyżowałam ręce i przechyliwszy głowę na bok wbiłam w niego oczekujące spojrzenie.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Sob Cze 04, 2011 11:12 pm

Skrzywiłem się lekko i spojrzałem na niego karcąco, gdy dosłyszałem jego ciche mamrotanie pod nosem, które ani trochę nie było przyzwoite. Przeklinać w mojej obecności! Przepraszam, ale ja się nie trzymam z osobami nie umiejącymi się zachować w towarzystwie (no chyba, że w grę wchodzi nieśmiałość, która tak mnie pociągała). No dobra, nie będę już taki ostry. Bo gdybym tak wybrzydzał na każdego, to bym został sam. A samotność zdecydowanie mi nie odpowiadał. Zresztą dla Floriana byłem zdolny pozbyć się wszystkich swoich uprzedzeń, taki byłem miły.
- Czy ja się śmieję? Ja jedynie w swój bardzo oryginalny sposób rozpaczam nad twoją sylwetką, która przeraża za każdym razem gdy się nawet o niej pomyśli. A co dopiero zobaczy na żywo! Zaproponowałbym przeniesienie się do kuchni w celu dokarmienia twojej osoby, lecz chyba za wygodnie jest mi w tej pozycji, by chciało mi się gdzieś ruszać. - Szczerość, uwielbiałem gdy mogłem się na nią zdobywać. Choć oczywiście kłamać uwielbiałem na równi. Oby tylko gadać i być słuchanym, czy jest coś wspanialszego. Och, tak... Czy jest coś wspanialszego nie licząc seksu? Bardzo łatwe pytanie. Poprawiłem swój kołnierzyk, a potem ponownie spojrzałem na Floriana. Przechodziliśmy teraz na bardzo poważne tematy, lecz sposób w jaki do nich doszliśmy pozostawiał wiele do życzenia i nie za bardzo mi odpowiadał. Bo nie mogło być tak, że to Florian nagle zaczyna mieć rację. Nie mogłem tak od razu opowiedzieć o swoich smutkach i problemach, gdy on był wobec mnie taki nieczuły. Ech, skoro miewał gejowskie popędy i mówił o sobie w żeńskiej osobie, to mógłby od czasu do czasu być wobec mnie delikatniejszy. To naprawdę nie jest wiele, a sprawiło by mi to takie szczęście. - Gdy tak podchodzisz do sprawy to odechciewa mi się spowiadania z moich jakże wielkich smutnych dni, w czasie których przechodziłem wszystkie możliwe stany załamania i całą resztę. Nawet nie wiem czy twoje przepraszanie zmieniło by fakt jak o tobie w tej chwili myślę. Jesteś osobą, która nie zasługuje na moje zwierzenia - zakończyłem bardzo dramatyczne, ale to nie było wszystko co miałem do powiedzenia. Niestety nie miałem wyjścia i musiałem kontynuować. Nie po to tu siedziałem, by jedynie komentować to jak bardzo Florian jest dla mnie niemiły i w jak wielkim jest błędzie. Miałem zamierzony cel i nie lubiłem gdy droga do niego była zbyt długa. - Niestety, nie mam w tej chwili lepszej osoby do zwierzeń. Ana może i niedługo wraca, ale cóż, nie wiadomo czy dożyję tej zacnej chwili. Bo wiesz, Florianie, zaczyna mnie ogarniać dziwne uczucie. Jakby nic kompletnie nie potrafiło mi sprawić przyjemności. Czegoś mi brakuje i nie wiem czego. - Spojrzałem na niego kątem oka by sprawdzić, czy traktuje sprawę z należytą jej powagą. Ale mina tego chłoptasia mi się nie spodobała.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Sob Cze 04, 2011 11:35 pm

Miałam ochotę powiedzieć mu, że doskonale wiem, iż się ze mnie zwyczajnie naśmiewa, i że przeniesienie się do kuchni wcale nic by nie dało, bo tak czy inaczej niczego bym nie zjadła chcąc dbać o linię, oraz zagrozić, żeby tak nie przyzwyczajał się do tej wygody, bo zaraz mogę go jej pozbawić, ale dyplomatycznie powstrzymałam się przed wypowiedzeniem wszystkich tych słów, bowiem naprawdę wkraczaliśmy w dziedzinę poważnych problemów. To znaczy poważnych jak poważnych, bo powiedzmy sobie szczerze, na ile poważne mogły być problemy kogoś z takim trybem życia jak ten prowadzony przez Donovana? Przecież on potrafiłby nazwać kryzysem osobowości i końcem świata fakt, że kolejne niewinne, delikatne i nieskalane dziewczątko nie dało mu się uwieść!
Wykazałam się naprawdę wielką cierpliwością oraz zrozumieniem dla chorych umysłowo, kiedy bez najmniejszego słowa protestu ani nawet najdrobniejszego gestu zniecierpliwienia wytrzymałam cały ten jego bzdurny monolog. Czasami wydawało mi się, że Will sam nie do końca wiedział o czym mówi i gada to, co mu ślina na język przyniesie wyłącznie by cieszyć się z faktu, że istnieją kretyni, którzy naprawdę chcą go słuchać. Przykład na jego motanie się we własnych słowach? Najpierw mówi, że jestem facetem, ciągle wmawia, że powinnam zaliczyć jakąś dziewczynę, a potem nagle wyskakuje z homoseksualizmem. Zdążyłam jednak przywyknąć do jego sposobu prowadzenia konwersacji, toteż przestały mnie dziwić wszystkie jego pozbawione sensu wypowiedzi. Poważnie, na ogół jakieś dziesięć procent jego słów miało znaczenie i całą sztuką było to, by ów procent wyłapać, a następnie poskładać w logiczną całość.
- Wiesz, naprawdę przepraszam, że jestem dla ciebie tak okropną przyjaciółką, niezmiernie przykro mi, że zawodzę cię na każdym kroku. Myślę jednak, że jeśli kupisz mi nową Chanel 2.55, czarną albo szarą, albo najlepiej obie, to stanę się lepszym człowiekiem. Nie chcesz przyczynić się do naprawy mej zepsutej osobowości? - Uniosłam brew, patrząc na niego uważnie. Nie żebym spodziewała się, ze rzeczywiście kupi mi tę torebkę. Jak zwykle będę musiała zrobić to sama. Szybko ucięłam rozważania na temat Chanel, by skupić się na słowach Donovana.
- Tobie czegoś brakuje? - zapytałam z niedowierzaniem, marszcząc brwi. To zdanie zupełnie nie pasowało mi do Willa, który przecież na ogół cieszył się ze wszystkiego. - Od kiedy to naiwne delikatne dziewczątko do uwodzenia i jakaś osoba którą możesz podenerwować w zasięgu ręki nie są szczytem twoich oczekiwań wobec świata? - zadałam leniwym tonem kolejne pytanie. Może był chory? Coś mu się stało? Może dopiero uaktywniła się jakaś egzotyczna choroba, którą złapał na Jamajce? - No i masz w ogóle jakieś pomysły, czego może ci brakować? - dodałam nieco poważniejszym tonem. W końcu to Will, największy hipokryta świata. Kiedy ja mówiłam mu o moich problemach, dalej się ze mnie śmiał, lecz kiedy to on się zwierzał, cały świat musiał traktować go poważnie.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Sob Cze 04, 2011 11:57 pm

Nie widziałem sensu dlaczego Florian łączy przyjaźń, oddanie, zaufanie z czymś tak prozaicznym jak drugie prezenty. Oczywiście miałem pewne podejrzenia co do tego, ale niektóre fakty niezbyt bardzo mi się zgadzały. Ostatnio wiele się mówi o młodych osobach, które za drobny prezent w postaci perfum, telefonu czy właśnie torebki jest w stanie zrobić wiele. W sumie dotyczy to głównie dziewczyn, ale jak już zdążyli wszyscy zauważyć (ze mną na czele), Florian nijak się miał do takiego przykładowego Johna Smitha. Nie posiadał żadnych cech, które było można dostrzec u pozostałej części chłopców z jego grupy wiekowej, tak więc i w tym przypadku mógł stanowić wyjątek. A co jeśli jego przeszłość nie jest wcale taka jak do tej pory uważałem? Co jeśli nie zawsze był zamożny i kiedyś aby zdobyć upragnioną rzecz musiał przesiadywać w galeriach? Co jeśli własnie przez takie doświadczenie nie potrafił prawidłowo ukazywać uczuć? Może potrzebował bodźca w postaci upominku, by stać się moim oddanym przyjacielem? Pewnie powinienem się zmartwić tym wszystkim, ale po zastanowieniu uznałem taką postać rzeczy za niezwykle wygodną. A nawet postanowiłem rzeczywiście coś kupić Florianowi. Oczywiście nie była to torebka. Torebki są gejowskie, a ja przecież od tak dawna starałem się go przeciągnąć na prawidłową stronę mocy.
Ale ja tu gady gadu znów o problemach Floriana, a przecież mieliśmy się mną zajmować. Uch, co ze mnie za człowiek w ogóle, że tak skaczę z tematu na temat.
- Oczywiście, Florianie, już niebawem zobaczysz piękny prezencik czekający na ciebie na tym posłaniu. W końcu ja, William Donovan, od zawsze uwielbiałem się przyczyniać do tak zacnych celów jak naprawa czyjegoś charakteru. Zwłaszcza gdy ta poprawa ma wpłynąć w tak wielkim stopniu i na mnie - odpowiedziałem spokojnie i jak zwykle z powagą wymalowaną w każdym zakątku mojej twarzy. Nie było mowy by dało się wyczytać z niej coś innego. Potrafiłem udawać, to jest pewne. - Mój problem jest skomplikowany do tego stopnia, że nawet nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć. Owszem, delikatne dziewczątka nie są już tak fajną sprawą jak wcześniej i z dnia na dzień zaczyna ich brakować. Ponadto jak już się jakaś znajdzie to okazuje się, że wcale nie jest tym na co czekałem. Muszę temu zaradzić, a jedynym sposobem by odzyskać dobry humor, który przychodzi mi do głowy to odnalezienie nowego hobby. Nie jestem pewien, czy ty byłbyś w stanie mi coś zaproponować, ale zawsze warto spróbować.
Ech, pewnie gdybym popatrzył na siebie z boku to bym wydał jednoznaczną diagnozę mojego problemu. Nuda. Ale nie potrafiłem się do tego przyznać osobiście. Bo wiecie, inteligentne osoby się nie nudzą
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Nie Cze 05, 2011 11:56 am

Wywróciłam oczami, gdy obiecał, że kupi mi prezent. Z Willem było tak, że jeśli mówił że coś zrobi, a do tego zapewniał o tym tak solennie jak na przykład teraz, należało się spodziewać że albo w ogóle się za to nie zabierze albo zrobi, ale na pewno nie tak jak by się tego chciało. Czasami bywał taki przewidywalny.
- Tak, oczywiście, wszyscy ludzie obracający się w twoim towarzystwie magicznie wkraczają na tę właściwą, prawą ścieżkę życia, chwała ci za to - odparłam z ironią, mając przed oczami wspomnienie tych wszystkich sytuacji kiedy z niesamowitą dumą opowiadał o tym, jak to udało mu się zdeflorować kolejną anielicę. I niby taki ktoś jak on miał korzystnie wpływać na innych? Posłałam mu krótkie spojrzenie pod tytułem 'nie przybieraj tej arcypoważnej miny bo i tak nie ma szans, bym potraktowała cię poważnie', a potem wstałam z łóżka i podeszłam do dużego lustra wiszącego na przeciwległej ścianie pokoju, by profilaktycznie poprawić fryzurę.
- Nie wierzę, Donovan - odparłam w końcu, gdy zakończył swój monolog - czułam się jak jakiś terapeuta wysłuchujący zwierzeń pacjenta, z tą tylko różnicą, że Will zamiast leżeć na kozetce siedział na moim łóżku - i odwróciłam się od lustra by spojrzeć na niego i sprawdzić, czy sobie nie żartuje. - Ty wpadłeś w monotonię - zawyrokowałam wcale nie tak poważnym tonem jak zapewne tego oczekiwał, przyglądając mu się z rozbawieniem. - Nie bawi cię to co wcześniej, bo zwyczajnie ci się to znudziło. W końcu ile niewinnych dziewczątek marzących o tym jedynym można zaliczyć, co? - zapytałam sarkastycznie nie mogąc się opanować, ale postanowiłam mimo wszystko być dla niego miłosierna, więc spoważniałam. Niech zna mą łaskę. - Nowe hobby, powiadasz - zamyśliłam się. - Zaproponowałabym żebyś zaczął chodzić ze mną na zakupy, ale z twoimi brakami w guście chyba wstydziłabym się zabrać cię ze sobą. Może na przykład zacznij grać w golfa albo w polo, spróbuj pływać luksusowymi jachtami, załóż jakiś wielki warty miliardy biznes albo zabierz się za zwiedzanie świata - wzruszyłam ramionami. Większość facetów jakich znałam zajmowała się właśnie takimi rzeczami, ale słyszałam, że podobno to wcale nie było takie typowe. Nie wszyscy mieli na takie rzeczy pieniądze. Cóż, ich strata.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Nie Cze 05, 2011 8:14 pm

- Wcale nie oczekuję żadnych pochwał, Florian. Ja to robię z dobrego serca, z czystymi intencjami, bez względu na to czy mi za to zapłacą czy nie. To się nazywa bezinteresowność. Powinieneś sobie to zapisać w swoim słowniku, zamiast tych wyszukanych słówek. Niektóre proste słowa są o wiele ważniejsze - zauważyłem znów gadając tylko aby gadać. Znaczy moje gadanie miało znaczenie, nawet bardzo głębokie. tylko szkoda, że przy Florianie to i tak nie miało sensu, bo on tego nie pojmował. Jego mały móżdżek był wystarczająco pochłonięty sprawami dotyczącymi jego zagubienia seksualności i całej reszty. Nie mogłem go winić. Musiałem traktować go bardzo łagodnie. Od czasu do czasu zdarzało mi się jednak przesadzić, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo tego wtedy żałowałem. Jaki byłem zdruzgotany swym karygodnym zachowaniem. - Monotonia? - powtórzyłem za nią, jakbym usłyszał po raz pierwszy takie stwierdzenie. Niech się Florian dowartościuje, że wpadł na coś przede mną, że umie mi pomóc. - Więc jednak przyznajesz, że zaliczyłem te wszystkie panny? Bardzo miło mi to słyszeć - uśmiechnąłem się jak nigdy, zadowolony z takiego głupstwa. Wiedziałem, że wizyta tutaj poprawi mi humor. Nie mogło być inaczej. - Niestety muszę brzydko się wyrazić, wiem że mi wybaczysz, twoje propozycje są chujowe. Golf? Polo? A co to kurwa, jakieś Beverly Hills 90210? - zapytałem. Właśnie to był taki moment, w którym żałowałem swoich słów. Och, jak ja żałowałem. Och. Och. Tylko paść na ziemie i szlochać. - Florian, jak ty nie znasz się na życiu. Ale dobra, przejdźmy teraz na poważne tematy. A może mi potrzeba trwałego związku? Jak sądzisz, doktorku?
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Nie Cze 05, 2011 10:44 pm

Szczerze mówiąc gdy znów zaczął mnie pouczać i gadać jakieś głupoty, na chwilę przestałam go słuchać i korzystając z wolnej chwili zaczęłam zastanawiać się nad tym które buty z całej mojej pokaźnej kolekcji zgromadzonej w szafie ubrać dzisiaj. Gdy skończył swój zapewne bezsensowny monolog pokiwałam tylko głową, bo niby co innego mogłam zrobić? Nie dałby mi spokoju dopóty, dopóki ostatecznie bym się nie poddała i nie przyznała, że owszem, ja jestem najgorszym złem tego świata, a on jest niczym zbawiciel, który w swej idealności i wspaniałomyślności wyzwoli moją potępioną duszę.
- Wcale nie przyznaję, po prostu staram się być miła dla chorego. Nie ciesz się - odparłam, bo choć najpierw naprawdę zamierzałam zachować się uprzejmie, wkurzył mnie ten jego przygłupi wyszczerz i natychmiast zapragnęłam zetrzeć go z jego twarzy. - I moje propozycje wcale nie są, jak to określiłeś, chujowe. Po prostu się nie znasz. Chociaż właściwie, trudno cię za to winić... To są w końcu zajęcia dla ludzi z, hm, nieco innej grupy społecznej - Spojrzenie jakie mu posłałam jednoznacznie wskazywało, że mam na myśli grupę wyższą i absolutnie nieosiągalną dla niego. Do tego absolutną nieprawdą było, że nie znałam się na życiu; po prostu miałam obycie w pewnych konkretnych kręgach i nie mogłam nic poradzić na fakt, że ludzie tutaj byli tacy szarzy i nierozeznani w świecie. Błagam, kto normalny ubiera się wyłącznie w prêt-à-porter, albo nie wie który kurort na Maui jest najlepszy? Tutaj praktycznie wszyscy byli kompletnymi ignorantami w takich kwestiach, a do tego to mnie uważali za głupią, ponieważ znałam się na tych wszystkich rzeczach. Idioci. Chciałam wytknąć Willowi, że widać, iż nie ma bladego pojęcia o serialach, ale jego kolejne słowa rozśmieszyły mnie tak bardzo, że zupełnie o tym zapomniałam.
- Trwały związek? Ty? - Naprawdę chciałam zachować powagę, ale nie mogłam głośno się nie roześmiać. Właściwie, ogarnął mnie cały atak śmiechu i uspokoiłam się dopiero po kilku dłuższych chwilach, z trudem łapiąc oddech. Tak, Will i chodzenie z kimś za rączkę na romantyczne spacery, Will zabierający swoją ukochaną na romantyczną kolację, Will pędzący ze swoją ukochaną na jednorożcu po tęczy, w towarzystwie srebrnych, świecących delfinów oraz przy akompaniamencie uroczej piosenki. I co jeszcze? - Jesteś pewien, że słońce za mocno ci nie przyświeciło? To znaczy nie chcę cię obrażać - Tak, gdzieżbym śmiała! - Ale czy naprawdę myślisz, że jesteś stworzony do czegoś takiego jak trwały związek? I skąd w ogóle u ciebie taki pomysł? - zapytałam i spojrzałam na niego, unosząc brwi. To brzmiało doprawdy niedorzecznie.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Pon Cze 06, 2011 1:08 pm

Mógłbym powiedzieć, że odrobinę zdenerwowało mnie to jak Florian próbuje robić tysiąc różnych rzeczy podczas naszej poważnej rozmowy. Gdyby był kobietą nawet bym się nie przeją, bo one potrafią skupiać się na kilku rzeczach równocześnie. Ale nie był, dlatego powinno mnie wkurzyć jego zachowanie. Ale kim bym był gdybym zwrócił na to uwagę, na pewno nie Willem, który w każdej swojej czynności jest wielce wspaniałomyślny. Dlatego nawet słowem się nie odezwałem, a jedynie siedziałem zadowolony, że Florian udziela mi w miarę mądrych (jak na niego) odpowiedzi i porad.
- No widzisz?! Chwilę posiedziałeś ze mną i już jaki to ma na ciebie wpływ! Starasz się być miły dla każdego - zgrabnie zignorowałem słówko "chory" bo nijak się miało do rzeczywistości. - Z grupy pseudogejów uczepionych maminej spódnicy? - zapytałem, choć oczywiście ja właśnie to twierdzenie przyjąłem za prawdziwe. Nie liczyło się, czy Florian to potwierdzi, czy nie. Zresztą co on się tam znał, był jednym wielkim oryginałem i raczej trudno było brać jego słów na poważnie. Zwłaszcza w sferze podziału na grupy. Bo od do żadnej nie pasował.
- Co, myślisz, że nie jestem zdolny do trwałych związków, tak? - zapytałem doszczętnie zdruzgotany jego śmiechem. Przed chwilą chwaliłem go za takie miłe zachowanie, a on nagle zaczyna odstawiać cyrki. Oj, za wcześnie pochwaliłeś, Will, za wcześnie. Na drugi raz będziesz pamiętać i trzymać język za zębami. - Nawet nie wiesz jak się mylisz. Moim jedynym wielkim marzeniem jest właśnie odnalezienie odpowiedniej osoby, z którą byłbym zdolny stworzyć coś pięknego. Coś w czym czułbym się bezpiecznie i nie potrzebowałbym dodatkowych atrakcji. Hmm, nie to ostatnie akurat cofam. Ale na serio stale szukam swojej drugiej połówki, ale naprawdę trudno odnaleźć taką osobę, która spełniałaby wszystkie moje wymogi. Ech - westchnąłem ciężko. Co za życie, ciężkie życie...
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Wto Cze 07, 2011 10:01 pm

- To że jestem dla ciebie miła wcale nie jest twoją zasługą, więc przestań się tak głupio szczerzyć. To zasługa moich rodziców którzy wpoili mi, że dla chorych umysłowo należy być szczególnie uprzejmym, bo są to ludzie wymagający trwałej troski oraz opieki - rozwinęłam swoją poprzednią myśl której najwyraźniej albo nie zrozumiał, albo nie chciał zrozumieć, mówiąc powolnym i cierpliwym tonem jakbym rzeczywiście zwracała się do osoby niespełna rozumu. Posłałam mu uroczy uśmiech. Właściwie fajnie było dla odmiany być dla kogoś miłym. Na ogół sztuczna uprzejmość cholernie mnie nudziła i nigdy nie krępowałam się z powiedzeniem komuś w twarz, co o nim myślę. - Wiesz, zastanawiam się nad twoimi pobudkami. Przychodzisz tu, zwierzasz mi się ze swoich przeogromnych problemów wagi międzynarodowej, narzekasz, że wcale cię nie wspieram i zachowuję się dla ciebie strasznie, a w tym samym czasie sam robisz wszystko, żebym tylko straciła mą anielską cierpliwość i wykopała cię na zbity pysk za drzwi - stwierdziłam rezolutnie, zmieniając na chwilę temat. Już dawno kazałabym mu się wynosić, mając dość jego głupich odzywek, gdyby nie świadomość iż to właśnie to dałoby mu największą satysfakcję i przyniosło najwięcej radości. A ja byłam na tyle przyzwyczajona do jego obecności i wielkiej, przerośniętej samooceny, że nie miałam zamiaru dać mu się wyprowadzić z równowagi. Gdybym była kimś innym, już dawno wręczyłabym sobie samej jakąś specjalną nagrodę za wytrzymanie więcej niż piętnaście minut w jednym pokoju z Donovanem. Zresztą, Will powinien poważnie przemyśleć kwestię kupienia mi tej wymarzonej torebki albo chociaż nowej butelki moich ulubionych perfum, ot, drobny gest w ramach podziękowania za wytrzymywanie z prawdziwym socjopatą. Chociaż może ja też powinnam kupić mu coś, by wyrazić swój podziw? W końcu on musiał wytrzymywać ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez całe życie. Biedny. Przeczesałam palcami moje jasne, idealnie wypielęgnowane włosy i posłałam mu pełne litości spojrzenie, gdy zadał swoje idiotyczne pytanie. I, muszę przyznać, w tym momencie wpadłam w lekką konsternację, bowiem przestałam się orientować czy mówi poważnie. Bo brzmiało to całkiem przekonująco. Trochę w stylu nędznej opery mydlanej, ale jednak.
- Coś ci się stało? - zapytałam w końcu i spojrzałam na niego z niepokojem. A jeśli wpadł na kogoś z jakimś dziwnym talentem i coś mu się poprzestawiało w tej pustej głowie? - Poważnie, wszystko z tobą w porządku? - Nie żartowałam sobie. Will mówiący o związku. Obojętnie czy sobie żartował czy nie, to po prostu było chore. Do tej pory nie wiedziałam nawet, czy on w ogóle zna definicję tego słowa.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Sro Cze 08, 2011 6:06 pm

Miałem pewne wątpliwości co do owego jakże wspaniałego dzieciństwa Floriana, w czasie którego udało mu się niby poznać wszystkie etyczne zagadnienia, które podobno wpoili mu rodzice. Naprawdę miałem wątpliwości. Niby nic nie miałem do jego rodziców, raz nawet udało mi się przeprowadzić z nimi krótką, acz treściwą rozmowę. Ogólnie to ani oni ani ja nie wynieśliśmy nic pozytywnego. Nic dziwnego, oni również nie chcieli przyznać się do prawdziwej płci dziecka. Właśnie po tej rozmowie uznałem, że problemy z samym sobą Florian zawdzięczał im. Nie ma nic gorszego niż zbyt zaangażowani rodzice, którzy z góry narzucają dzieciom tym kim mają być. Rodzice Floriana widocznie nie należeli do jakiś ogarniętych ludzi, bo nie potrafili się zdecydować czy chcą chłopca czy dziewczynkę. Ewentualnie urodził im się chłopiec i na siłę z niego dziewczynkę próbowali robić. Jak widać niezbyt dobrze to się skończyło, dlatego wyrzuty jakie poczyniłem im w tej rozmowie telefonicznej, były całkowicie uzasadnione. Ba, nawet poparte niezbitą ilością argumentów. Niestety to nadal okazywało się za mało, by Florian w końcu pozwolił mi lecieć z sobą do Bostonu i poznać ową wspaniałą rodzinkę.
- Florian, przecież ty doskonale wiesz co ja sądzę o twoim wychowaniu. I mówię ci, jedyne co dobre jest w tobie, poznałeś dzięki jedynej osobie z twojego otoczenia, która dba o twoje dobro. Dobrze myślisz, to ja - mówiąc to cały czas półleżałem opierając się na łokciach. Ale w końcu zmęczyła mnie ta pozycja, bo sorry, ale ja nie jestem od wygibasów. Takie rzeczy tylko z takimi tu pół-baletnicami. Ja mogłem pobiegać, pójść od święta do tej mordowni Shaque'a i się wyżyć. I to był mój cały sport. Ale czy więcej jest potrzebne do życia? Nie sądzę. - Naprawdę nie chcę obrażać twojej rodziny, bo wiesz, wbrew twoim osądom, wcale nie uśmiecha mi się doprowadzanie ciebie do białej gorączki. Chcę jedynie dojść do jakiegoś kompromisu, bo jak na razie, moim skromnym zdaniem to twoi rodzice prędzej niż ja powinni udać się na jakąś porządną terapię. Oczywiście moje zdanie by się zmieniło, gdybyś tylko dał mi szansę i mi kiedyś ich przedstawił. No wiesz, jak facet facetowi. - Bo wiecie, ja nigdy nie poznawałem rodziców swoich pań. Po pierwsze: niby po co? A po drugie: czy naprawdę któraś z nich tak na serio serio chciałaby mnie komuś przedstawić. Niestety należałem do tych typów mężczyzn, z którym można przeżyć pierwszy raz i drugi i trzeci i jest zajebiście, ale dalej niestety nie ma dla nas przyszłości. I tu znów przechodzimy do trwałego związku, czyli głównego tematu naszej rozmowy. Bardzo mnie bolało to, że zamiast skupiać się na nim, znów byłem zmuszony wysłuchiwać jakiś oszczerstw o tym, że Florian nagle odnalazł w sobie męską dumę i siłę, by mnie wykopać. Raczej by tego nie uczynił, ale już na serio powracając. Czy ja naprawdę nie zasługiwałem na coś większego? Na coś co by tak przykładowo: zapewniłoby mi, że partnerka jest zdrowa? Umyta? Zdarzały mi się nie umyte i to naprawdę nie jest zbyt przyjemną rzeczą. Gdybym miał stałą partnerkę możliwe, że wyglądałoby to inaczej. Ludzie inaczej by się mi przyglądali, zmieniłaby się moja opinia. No i mógłbym się ową "dziewczyną" wysługiwać. Taka mała niewolnica tylko dla mnie i na wszystkie moje zachcianki. I w tej chwili mnie oświeciło.
- Wiem! Mi wcale nie jest potrzebny związek! Wiem, co by mnie postawiło na nogi! Niewolnica - rzuciłem ponownie się podnosząc, a nawet w stając. - Co ja w ogóle plotę, trwały związek, co za gówno. Ja i trwały związek. Na serio mnie na chwilę zaćmiło. Dobrze, że jesteś ze mną Florian i naprowadziłeś mnie na właściwą drogę. Ha, niewolnica. Ale to nie może być udawana niewolnica, taka seks przebieranka, to już przerabiałem. Ona musi się we mnie trwale zakochać i świata nie widzieć. Będzie jak mały piesek, wierna i każde polecenie przyjmowała z radością. Od dziś rozpoczynam kasting - oznajmiłem przechadzając się po pokoju. Ogólnie takie myślenie na głos w obecności mogło jedynie przyczynić się do mojej porażki. Ale gdy ja już miałem jakiś pomysł to nie potrafiłem przestać.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Czw Cze 09, 2011 4:06 pm

od dziś piszę krótkie posty, żebyś na mnie nie narzekała ;c

Kiedy tak słuchałam tych wszystkich głupot Willa, których nie potrafił przerwać nawet na sekundę poważnie zaczęłam zastanawiać się nad jego sprawnością umysłową. Starałam się traktować jego wysokie mniemanie o sobie jako zwykłe żarty, jednak z każdą kolejną sekundą spędzoną w jego obecności uświadamiałam sobie, że on naprawdę ma się za takie ucieleśnienie dobra. Cóż, może sobie być w porządku, ale nigdy nie będzie tak dobry jak ja. On przecież nawet nie wiedział, jak wygląda nowa kolekcja butów Jimmy'ego Choo, nie mówiąc już o ich noszeniu, a przecież właśnie to dobre obuwie było podstawowym wyznacznikiem wartości człowieka. Moje motto życiowe - po butach możesz ocenić każdego. Nie tylko grubość jego portfela - choć to też bywa przydatne, szczególnie w przypadku mężczyzn - ale także to, jaki dana osoba ma gust i czy w ogóle można pokazywać się z nią na ulicach. Will ten test oblał, ale i tak się z nim zadawałam. I niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że jestem materialistką!
- Wiesz, chyba na najbliższą okazję kupię ci jakieś dobre buty. Żeby chociaż twoje stopy dawały o tobie dobre świadectwo i uzasadniały jakoś twoją zdecydowanie zbyt wysoką samoocenę - odparłam zupełnie nie na temat, nawiązując do swojego wewnętrznego monologu. Powinien przyzwyczaić się, że potrafię wyciągnąć temat garderoby oraz wyglądu zewnętrznego w każdej możliwej sytuacji. Gdy zaczął swoją wypowiedź słowami 'nie chcę obrażać' już wiedziałam, że taka właśnie jest jego intencja. Donovan miał to do siebie, że wszystko robił i traktował na opak. - Moi rodzice na terapię? Mówisz tak, jakby mieli iść tam razem. - Tak, już prędzej Will wziąłby ślub i założył własną rodzinę, niż moja matka i ojciec spotkali się w jednym pomieszczeniu. - Pomijając już kwestię tego jak niedorzecznie brzmi to, że wraz ze swoimi kumplami przedstawiacie sobie nawzajem swoich rodziców - Cóż, tak sformułował swoją wypowiedź - naprawdę chcesz ich poznać? - Wiedziałam, że nie, ale to pytanie i tak było czysto retoryczne. - Bo jeśli tak, nie ma sprawy, załatwię ci to. Powiedz mi tylko, którą z licznych byłych mojego ojca mam ci przedstawić. Właściwie to nawet nie pamiętam, jak nazywa się jego obecna żona. Jeśli chodzi o moją matkę, nie mam pojęcia gdzie może być, ale specjalnie dla ciebie, kochany przyjacielu, mogłabym zadać sobie ten trud i jej poszukać gdzieś w Europie. Martwię się tylko, że znając ją i jej reputację mogłaby chcieć cię przelecieć. Choć kto wie, może to wcale nie taki zły pomysł? Przynajmniej przestałbyś być takim zdesperowanym prawiczkiem - przewróciłam oczami. Nie miałam nic przeciwko mówieniu w ten sposób o swojej rodzinie, bowiem niespecjalnie czułam się z nimi związana. Chyba nam wszystkim taki układ odpowiadał najbardziej.
- Tak, naprawdę zajebiście potrzebowałam informacji, że bawisz się sam ze sobą w seks przebieranki - wtrąciłam cicho podczas jego monologu, a z każdym jego kolejnym słowem coraz bardziej się krzywiłam. - Pomijając, że żadna by cię nie chciała, jesteś nienormalny - dodałam. - Masz już jakieś swoje faworytki na ten casting? - zapytałam ze znudzeniem, siadając na parapecie i śledząc wzrokiem jego wędrówkę po pokoju. Może i był kretynem, ale jego głupota była niesamowicie zabawna. I pomyśleć, że mogłabym właśnie zaharowywać się na śmierć w pieprzonej szkole baletowej.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Czw Cze 09, 2011 8:33 pm

W ogóle teraz nie czułem się na siłach by wysłuchiwać tego co kochany Florian ma do powiedzenia. Oczywiście nie podważałem jego mądrości oraz sensu jego wypowiedzi, po prostu byłem zbyt bardzo pochłonięty własną wizją, by dopuścić do siebie jakiekolwiek inne. Po pierwsze co mnie obchodziły w tej chwili jakiekolwiek buty? Owszem wiązały się odrobinę z niewolnictwem, bo niewolnik czyści buty swojego pana, tak by błyszczały jak psu jajca. Ale po co mi w takim razie nowe? Jak stare wyczyści. Znaczy wcale nie pogardzałem jego wielkodusznością i jakże wspaniałym podarunkiem, zapewne zupełnie bezinteresownym. Oczywiście, że mógł mi coś kupić, tylko nie wiedziałem, czy moje gusta pokryją się z jego. To było akurat bardzo wątpliwe. Mimo wszystko:
- Kup, kup, jasne, przydadzą się - odpowiedziałem trochę nieprzytomnie i wyraźnie dało się odczuć, że te słowa wypłynęły z moich ust jedynie na odczepkę. Niech myśli, że go szanuję i obdarzam swoją uwagą. Amen.
A teraz powróćmy do bardziej interesującego tematu. Bo wpadłem na jeszcze jeden genialny pomysł, który zupełnie niespodziewanie zaiskrzył mi koło ucha. Pomysły zawsze pojawiają się koło ucha, to tak jakby siły wyższe do ciebie szeptały podczas, gdy ich potrzebujesz. Nie wiem jak wy, ale moje siły wyższe od zawsze były wyjebiście aktywne. Jakby nażarły się viagry i walczyły ze zbyt dużą erekcją pomysłów. No kurwa, że też zawsze wszystkie problemy sprowadzam do seksu. No w każdym razie postanowiłem od razu na głos przedstawić swój pomysł, by Florian również miał zaszczytu poznania jego zacności.
- A może wcale nie potrzebuję niewolnicy! Może niewolnik! Znaczy wiesz, nie skojarz sobie nieodpowiednio. Chodzi o samą służbę. Darmową służbę, płacenie niewolnikowi jest lamerskie. Seks zawsze mogę sobie załatwić na boku, a baba nie wiadomo czy będzie w stanie spełnić wszystkich moich rozkazów. Ty, Florian, ty byś się nawet nadawał! - olśniło mnie nagle. Oczywiście nie robiłem sobie złudnych nadziei. Znałem tego człowieka na tyle dobrze, by zdążyć się przekonać, że on nie pójdzie na takie pomysły. On miał całkiem inne, swoje własne, niekoniecznie najlepsze. Ale musiałem być dla niego łagodny. - Czy ty przed chwilą powiedziałeś, że mógłbym przelecieć twoją matkę?
Była kiedyś piosenka o dwóch przyjaciołach, których matki były samotne i postanowili się wzajemnie nimi zająć. Jeden przeruchał jedną, drugi drugą i wszyscy nagle stali się szczęśliwi. Może to właśnie jest klucz do szczęścia? Może Florian odnalazł odpowiedź na pytanie wszystkich myślicieli? Jak dojść do szczęścia. Nie, raczej nie, ale chyba był blisko. Miałem taką nadzieję.
- Zresztą o co ci w ogóle chodzi, bo przez chwilę nie słuchałem?
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Pią Cze 10, 2011 12:40 pm

Pięknie. Teraz nawet przestał mnie słuchać. Potrafiłam zrozumieć, kiedy nie słuchał mnie podczas opowieści o moim życiu, o moich problemach czy zwierzeniach, albo o jakichś okropnych wydarzeniach ze świata, ale doprawdy, ignorować temat wiążący się z ubraniami?! To była zdecydowanie najokrutniejsza rzecz jaką kiedykolwiek mógł mi zrobić. Urażona nie odpowiedziałam na jego uwagę choć w myślach postanowiłam, że nie kupię mu dobrych butów przynajmniej przez najbliższe dwa miesiące. Niech sobie chodzi jak pospólstwo w tych swoich niedopasowanych ubraniach, w których wcale nie wyglądał tak dobrze jak mu się wyglądało. Od dziś ani trochę nie będę przejmować się jego ubiorem, już nigdy nie udzielę mu ani jednej dobrej rady odnośnie stylu, skoro tak bezczelnie mnie ignorował! Będzie mógł nawet chodzić sobie w skarpetkach i sandałach, proszę bardzo, a ja nawet nie zwrócę mu uwagi. A kiedy pewnego dnia stanie na moim progu z płaczem błagając mnie, bym uratowała jego garderobę oraz poczucie stylu przed ostatecznym upadkiem nawet się nie ugnę. No chyba, że sam sprezentuje mi coś ładnego.
- Lamerskie? Will, ty naprawdę jesteś kretynem. Płacenie niewolnikom jest niemożliwe, bo to niewolnicy. Im się z definicji nie płaci - poprawiłam go, znów pokazując mu moją wyższość intelektualną. I niech kiedykolwiek spróbuje mi jeszcze zasugerować, że jestem głupia, to go skopię. Jeśli tak bardzo chciał mieć służbę wystarczyło poprosić. Zapytałabym moją gosposię, ogrodnika, kucharza albo panią od prasowania, ktoś na pewno poleciłby mi kogoś ze swojej branży. - Co ty właściwie chcesz wydawać za rozkazy, że kobieta nie byłaby w stanie ich spełnić? - zapytałam po chwili zastanowienia. To zabrzmiało całkiem złowrogo. A słysząc jego uwagę, że sama bym się nadawała, po raz kolejny dziś posłałam mu pełne litości spojrzenie. Ja i bycie czyjąkolwiek służbą. Zabawne.
- Mówisz to tak, jakbyś to ty miał ją uwieść. Naprawdę myślisz, że jakakolwiek kobieta dałaby się złapać na te wszystkie twoje tanie sztuczki rodem z podręcznika o podrywie dla początkujących? Śnisz - Mimo tego że moja rodzina niespecjalnie mnie interesowała, nie spodobał mi się ten błysk w jego oku. Czasami bywał taki obrzydliwy ze swoimi chorymi pomysłami.
- Nieważne - Cóż, to i tak nie miało sensu. Najwyraźniej chodzenie w kółko i słuchanie jednocześnie przekraczało skromne możliwości jego mózgu.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Will Sob Cze 11, 2011 9:06 am

Ech, jego próby zaimponowania swoją jakże nikłą inteligencją naprawdę były zabawne. I na swój sposób słodkie. Nic nie miałem do tego, że nagle wyjeżdżał z jakimiś definicjami, które oczywiście znałem o wiele wcześniej od niego, po prostu w tej chwili, z racji tego wspaniałego pomysłu, nie myślałem do końca przytomnie. Gdybym myślał przytomnie od razu zauważył bym jego przejęcie się moją odpowiedzią na temat strojów i rzuciłbym jakiś komentarz o zbytnim przejmowaniem się wyglądem, ale nie miałem na to teraz najmniejszej ochoty. Choć przecież wnętrze człowieka jest o wiele bardziej ważne niż jego wygląd. Teraz jednak sprawa niewolnictwa pochłonęła mnie całego.
- Jeżeli jednak byłaby to niewolnica to musiałaby to być super laska - kontynuowałem dalej swoją wizję. - Wiesz, żeby miała tu i tu - wskazałem najpierw piersi, a potem tyłek. - Kiedyś to mieli wspaniały pomysł z czarnymi niewolnicami, one w większości mają tu - jeszcze raz wskazałem na tyłek. - Chociaż tu czasami zbytnio im przewisa. Ech, najlepiej gdybym miał parę niewolników - westchnąłem.
Pozostawała jeszcze kwestia jak ich zdobyć. Mogłem się założyć, że w Norwegii nie ma żadnego czarnego rynku zajmującego się handlem ludzi. A tak byłoby o wiele prościej niż podrywanie. W sumie jakby na to patrzeć z szerszej perspektywy to podrywanie na stały związek było o wiele bardziej proste niż podrywanie na niewolnictwo. Ale przecież i tak czego bym się nie podjął to i tak zawsze skończyłoby się to sukcesem, więc o co ja się w ogóle martwiłem? Chyba rzeczywiście Florian zbyt wielki wywierał na mnie wpływ z tym swoim gadaniem. I choć niezwykle cieszyłem się, że zainteresował się tematem, to jednak aktualnie był zbyt wielkim rozproszeniem, bym mógł wszystko obmyślić dokładnie ze szczegółami. Gdy tak gadał wytrącał mnie z rytmu i choć darzyłem go wielkimi uczuciami to i tak nie potrafiłem mu tego wybaczyć.
- Och, Florianie, ty naprawdę całkiem mnie nie znasz. Czasami mam wrażenie jakbyś już na początku naszej znajomości przypiął mi metkę i teraz dostrzegasz tylko ją. W ogóle nie zauważasz tego kim naprawdę jestem i żyjesz w swoim wyimaginowanym świecie. To nie skończy się dobrze, ja ci to mówię. Jeżeli chcesz by świat traktował cię poważnie to przetrzyj oczy. Zobacz jaki ja jestem. Ba, zobacz jaki ty sam jesteś - bezceremonialnie wskazałem na niego palcem zupełnie zapominając o kulturalnym zachowaniu. Niestety tej brutalności wymagała ta sytuacja i po prostu musiałem. Widzicie do czego mnie ten Florian zmusza? Do gwałcenia podstawowych zasadach, których w innym wypadku nawet nie wyobraziłbym sobie tknąć. W tej chwili nawet jestem gotowy przyznać, że nawet siadanie za kółkiem pod wpływem alkoholu to był wpływ Floriana. Więc również on jest odpowiedzialny za mój wypadek. I jak ja w ogóle mogę się przyjaźnić z tak podłą personą? O losie.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Florence Nie Cze 12, 2011 2:20 pm

Pokiwałam ze współczuciem głową gdy snuł swoją wizję o niewolnicy. Czasami poważnie się zastanawiałam, jak musi wyglądać jego mózg oraz tok jego rozumowania, choć nie robiłam sobie większych nadziei; podejrzewałam, że jego psychika byłaby niezłą zagadką nawet dla najlepszych specjalistów w tej dziedzinie na świecie.
- Na miejscu twoich potencjalnych niewolników wolałabym się zabić, niż tobie służyć - stwierdziłam z powątpiewaniem, taksując go krytycznym spojrzeniem z góry na dół. Czasami się zastanawiałam dlaczego my w ogóle jesteśmy przyjaciółmi. Okej, bywały chwile, kiedy naprawdę fajnie spędzało się z nim czas - na przykład na nudnych spotkaniach naszej grupy, kiedy zawsze wymyślał coś tak idiotycznego, że ostatecznie bawiliśmy się świetnie ku wielkiemu niezadowolenia opiekuna grupy - ale czasami bywał naprawdę dziwny. Na przykład wymyślając sobie grupkę niewolników.
- Zresztą, mamy dwudziesty pierwszy wiek, nie możesz jak normalny człowiek zatrudnić sobie ludzi, którzy będą cię we wszystkim wyręczać? - Ja tak robiłam w Bostonie. Nie miałam żadnych obowiązków, bo miałam ludzi praktycznie od wszystkiego. Trochę mi tutaj tego brakowało, ale powiedzmy sobie szczerze; jeśli się bardzo postarało, też można było ładnie się ustawić i poważnie zminimalizować ilość rzeczy do zrobienia. Wystarczyło tylko być dobrym w wykorzystywaniu i okręcaniu sobie dookoła palca innych. Przyjrzałam się swoim paznokciom, których kolor nagle przestał mi się podobać. Blady róż był już taki nudny. Powinnam przejrzeć mój ogromny zapas lakierów i wybrać jakiś inny kolor.
- No tak, racja, przejrzałeś mnie - westchnęłam ciężko. - Żyję w swoim wyimaginowanym, zupełnie błędnym przekonaniu i zwyczajnie jestem do ciebie uprzedzona. Sądzisz, że jesteś skłonny mi to wybaczyć? Twoje słowa dały mi do myślenia i dopiero teraz widzę w jaki wielkim byłam błędzie nie doceniając twojej wspaniałej osoby. Jesteś najczulszą, najmilszą i najdoskonalszą jednostką na całym świecie i powinieneś stanowić wzór do naśladowania dla wszystkich ludzi na świecie - wygłosiłam poważnie, przykładając dłoń do serca. - To chciałeś usłyszeć? - prychnęłam na koniec i znów powróciłam do swojego zwyczajowego tonu. Poważnie, czego on się niby spodziewał?
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Zoja Empty Re: Zoja

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach