Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ogród Zimowy

+12
Merkury
Constance
Charlie
Javier
Sybilla
Fitzwilliam
Dimitri
Earth
Mars
Venus
Napoleon
Mistrz Gry
16 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Pon Lut 07, 2011 10:24 pm

Och, wszyscy byliśmy od siebie różni i to było cudowne! Gdyby cała dziewiątka zachowywałaby się tak samo, to nie byłoby nów tak super. Ja i Merkury, Jowisz i Saturn byliśmy weseli, ale Ziemia, Mars, Uranee i dwaj najmłodsi nie rozumieli naszej gadatliwości. Tolerowali ją, w przypadku Ziemi i Marsa, albo gardzili nią i przy każdej okazji wbijali małą igiełkę w nasze serca jak Uranee i Neptun. Poszczególni wesołkowie i poruracy też byli od siebie inni. Ja z kolei przy tej wielkiej otwartości miałam zupełnie konserwatywne podejście do strefy łóżkowej, co innego Dominik i Ziemia. Byli zamknięci na innych, ale potrafili wyzbyć się reszty zasad. I chociaż nie pochwalałam tego, robiłam to co oni - uśmiechałam się i robiłam swoje. Różniliśmy się, ale ja to uwielbiałam.
Skinęłam szybko głową rzucając lekko speszone spojrzenie na brata. Nie lubiłam, gdy ktoś tak milczał. Dziś chyba nie usłyszałam nawet jego głosu. Zresztą kto kiedykolwiek go słyszał. Zazwyczaj najmniej czasu ma się na swoją rodzinę.
-Tak! Musimy. Kochany Plucio jest załamany odkąd okazało się,że ostatnia planeta wcale nie jest zaliczana do Układu Słonecznego. Myślałam, że mu przejdzie, w końcu nie powinien się tak przejmować. Ale on nie. On już drugi rok zasłania się depresją. I tak mi go szkoda, nie uwierzylibyście, ale przecież teraz ja też wiem co on czuje. Biedaczek- paplałam nie patrząc na rodzeństwo, ale przypominając sobie twarz małego brunecika. No, może nie znów takiego małego. Ile to on ma lat? 16?
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Pon Lut 07, 2011 10:37 pm

- Problem wagi państwowej. - wymamrotałem, wyraźnie zniechęcony perspektywą podróży do domu i skonfrontowania się z resztą specyficznej rodzinki, wśród której członków czułem się jak czarna owca. Skrycie planowałem wyspecjalizowanie się w unikaniu większych skupisk przedstawicieli rodu Pumpkinów, jednak wszystko wskazywało na to, iż mój misterny plan lada moment legnie w gruzach.
Byłem inny. Bardziej inny niż reszta rodziny razem wzięta, chociaż teoretycznie każdy z nas różnił się w pewnym stopniu od drugiej osoby. Nawet akcent, typowo angielski, sprawiał, iż rozmowy, w których brałem udział przywodziły na myśl konwersację z obcokrajowcem, dalekim krewnym, możliwe, że nawet znajomym. Nie byłem w stanie pojąć pseudo-depresji brata. Stanowiła ona dla mnie zjawisko tak komiczne, że gdy Venus zdecydowała się o nim wspomnieć, musiałem skupić się maksymalnie, by powstrzymać niekontrolowany wybuch śmiechu. Na tym polu odniosłem sukces, wykrzywiając usta w dziwnym uśmiechu, który zapewne symbolizować miał tryumf nad własnymi odruchami bezwarunkowymi.
Papieros, który powoli spalał się w moich palcach strzepałem delikatnie, przy czym żarzący się popiół upadł na ziemię, świecił się jeszcze przez moment, aż w końcu zgasł zupełnie. Rozmyślałem nad tym faktem chwilę, po czym po raz kolejny wypełniłem płuca dymem o wiśniowym aromacie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Earth Pon Lut 07, 2011 10:49 pm

-Mars przemówił- rzuciłam, teatralnie otwierając oczy szerzej ze zdumienia. Wątpię czy Mars złapie się na taką marną prowokację, ale nie mogłam sobie odpuścić. Zawsze muszę dodać coś zaczepnego, ale to z sympatii.
I nigdy bym nie powiedziała, ze to jacy różni jesteśmy, nie jest cudowne. Oczywiście, ze było. Z tym, ze nie przy jednym stole. Ewentualnie nie dla mnie. pPrzy stole byliśmy jakby podzieleni na tych, którzy w sumie wszystko mają gdzieś i tych, którzy udają, ze nie widzą, ze inni mają wszystko gdzieś. Średnia przyjemność. Ale jesteśmy rodziną i jeżeli Plucio jest taki załamany, to oczywiscie trzeba do niego pojechać. Załamany. Dzieciak ma 16 lat, jeżeli już teraz jest załamany to co będzie później, kiedy zacznie żyć własnym życiem? Chyba powinnam się zaczac o niego martwić.
-Pluton przesadza. -machnęłam reką, bagatelizując problem najmłodszego brata- A jeżeli serio przez to ma załamanie to jest małym głupkiem-dodałam. Co ze mną jest nie tak, ze wszystkim wytykam głupotę?
-Depresja-prychnełam. Modne słowo, ale pewnie Pluton nawet nie wie co oznacza. I jak tu chętnie jechać do domu?
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Pon Lut 07, 2011 11:10 pm

Zachichotałam na słowa Earth, ale jednocześnie zerkając uspokajającym wzrokiem na brata. Był inny i co, chciał uciec od nas? Chyba po moim trupie. A ja nie zamierzam umierać, gdyż nie znalazłam jeszcze odpowiedniego zastępstwa. Kto mógłby nosić koronę gdy odejdę, by Dominik też mógł odejść? Bo napewno nie było mi dane poznać nikogo, kto by zasługiwał. Przy stole chyba byłam tą, która udaje, że nie widzi. Ale ja naprawdę nie widziałam! Zazwyczaj siedzę naprzeciw lustra i Merkurego i tylko muszę co jakiś czas karcić go wzrokiem lubi inną częścią ciała, bo się zapomina i mi zasłania widoki. Och, bo chhba nikt mi nie powie, że mam szpinak między zębami, albo że włosy źle mi się ułożyły. Należy mieć wszystko pod kontrolą.
Popiół z mego papierosa spadł sam, gdy odmachnęłam się ręką. Zazwyczaj moje gesty są zbyt delikatne, by można było nimi niszczyć narastający popiół, lecz gdy rozmawaimy o Pluciu nie mogę siedzieć spokojnie.
-Jesteście okrutni! Chłopak został tam sam z szalonymi rodzicami, matką która każe mu jeść Zapiekankę i ojcem, który całymi dniami siedzi w majsterkowni. Czy sądzicie, że to przyjemne? Bidula. - zasmuciłam się, a na koniec zaciągnęłam. Przez całe dzieciństwo narzekałam na Zapiekankę. Earth, trafnie, podejrzewała, że karmiłam Moona pod stołem. Ale co ja poradzę, jak nie lubiłam tego, a matka ciągle tylko o to robiła.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Wto Lut 08, 2011 9:30 am

Zastępstwo za mnie? Proszę, nie bądźmy śmieszni. Mars Pumpkin był jeden. W rodzinie panowała moda na bliźniaki, toteż kwestia zastępowania jednych przez drugich była w niektórych przypadkach znacznie łatwiejsza do rozwiązania. Ale JA stanowiłem jednostkę oryginalną, bez ludzkiego odpowiednika.
- Mógłby zmienić szkołę. - Wzruszyłem barkami, wspominając własną szkołę z internatem, gdzie nauczyłem się wszystkiego, co dziś wiem. Ładunek informacyjny przekazany mi przez ową elitarną jednostkę nie ograniczał się jednak do wiedzy geograficznej, matematycznej i innych podobnych, ale również życiowej. Przypuszczalnie taki rozdział potrzebny był w życiu młodego Plutona Pumpkina. Nie do mnie należało jednak podejmowanie takich decyzji, gdyż ojcem bynajmniej nie byłem (i być nie zamierzałem), a z bratem miałem chyba najsłabsze więzi z całej rodziny. No może poza kotem Earth, który, z tego co pamiętam, zawsze unikał najmłodszego dzieła naszych rodziców. Tego akurat mu zazdrościłem.
Spotkania rodzinne z rytualnym jedzeniem zapiekanek stanowiły dla mnie katorgę. Siedzenie w dużej grupie ludzi, znoszenie ich przez znaczną część czasu, dzielenie pokoju z Mercurym. Wzdrygnąłem się aż na samą myśl o tym, co mnie czeka, jeśli szybko nie znajdę jakiegoś sposobu by nagle zachorować na grypę albo zdezerterować i wyjechać z kraju nim ktoś się zorientuje.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Earth Wto Lut 08, 2011 12:17 pm

A ja lubiłam zapiekanki. Z dużą ilością sera i pieczarek. To zawsze było głowną i jedyną atrakcją wieczoru. Nie licząc sporadycznych przypadków kiedy atrakcją wieczoru były bójki rodzeństwa, albo kłótnie z matką. Matka szalona nie była, jedynie nadopiekuńcza, a ojciec zaszywał sie całymi dniami w jakimś swoim kącie byleby nie słuchać o jej troskach.
-Mógłby znaleźć kolegów- westchnęłam. Pluton był ewenementem w naszej rodzinie, bo nie lubił go nikt, poza tymi co lubić go musieli, bo przecież łączą nas więzy krwi. Naparwdę, nawet mój kot od niego uciekał. Dziwne, bo przecież ani nie był głupi, ani nie starszył wyglądem. Nigdy nie słyszałam o żadnej jego dziewczynie, czy nawet o jakimś koledze. Nawet Mars ma wiecej zwolenników niż Pluton, chociaż o nikogo nie zabiega. Zawsze sie znajdzie jakas panna, która do niego wzdycha, zawsze ktoś, komu zaimponuje tym swoim 'tumiwisizmem'.
-Nie rozczulaj sie nad nim, V-dodałam, odsuwajac się od szklanej ścianki, o którą opierałam się chwilę temu.
-Wracam do środka- stwierdziłam. Wypaliłam papierosa, wiec nie miałam tu już nic do roboty, a było zimno. Moon mi uroczyście oznajmił, ze zostaje. Niby chciał zostać ot tak, ale pewnie ciągle czeka, az Mars go dotknie, chociaż przez przypadek.
-Okej, zostań-odpowiedziałam kotu. Ludzie czasem dziwnei na mnie patrzą, kiedy zaczynam mówić 'od rzeczy', jakby zapominali, że mam jeszcze innych rozmówców, poza nimi.
Zamiast słownego pożegnania tylko się uśmiechnęłam i poszłam.

/gdzieś



Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Wto Lut 08, 2011 3:43 pm

Naburmuszyłam się. Znalazłam sobie wsparcie w rozczulaniu się nad biedaczkami. Mars, niewzruszony Mars, który jest jeszcze bardziej lodowaty niż jego lodowate paluszki. I Ziemia, która jak zwykle ma wszystko głęboko gdzieś. Niesamowite, że ja jestem jej siostrą. Wywróciłam oczyma zerkając za wychodzącą siostrą. Moon wyrywał się do Dominika, ale trzymałam go mocno. Był moim chodzącym ciepełkiem, poza tym tamten pewnie nie umiałby go umiejętnie głaskać. Bo przecież trzeba to robić umiejętnie! Zgasiłam niedokończonego papierosa o szklany stolik i uniosłam wzrok na brata. Teraz będzie siedział tu niczym manekin i udawał, że wcale nie interesuje go moje życie. A zapewne go interesowało, bo kogo innego życie mogłoby go interesować, jak nie moje? Nie znam bardziej interesującej osoby od siebie. Odrzuciłam rozgoryczone myśli, nigdy nie umiałam się długo denerwować na moją rodzinkę. Chyba, że była to Uranne, która śmiała mi w przeszłości rzucać takie uwagi jak ta, że moje włosy wcale nie wyglądają jakoś cudownie.
- Więc, kochanie, znalazłeś sobie już swoją ukochaną i zapewne przychodzisz do mine, bym ci poradziła co masz z nią zrobić! - ucieszyłam się, choć było to mało realistyczne. Ale lubiłam się śmiać z życia sercowego moich braci. Merkucjo był chyba najbardziej nieporadny w tych swoich podchodach. Za to ten tu, gdy jeszcze trzy lata temu zadałam mu podobne pytanie, to posłał mi takie spojrzenie, że myślałam, że mnie udusi gołymi rękami, ewentualnie użyje moich włosów do tego perfidnego czynu. A przecież chciałam dobrze! Chciałam pomóc moim krewnym, bo będąc mną można łatwo się dowiedzieć jakie błędy popełniają chłopcy. Na przykład przechwalają się swoimi osiągnięciami w łóżku, co wcale nie jest tak atrakcyjne jak im się wydaje. Ba! To jest wręcz nieapetyczne, gdy zaczynają swoją gadkę i ciągną ją od gry wstępnej do orgazmu. Połowa z nich nawet nie umiałaby rozpiąć stanika, w moim przypadku gorsetu, a co dopiero przyprawić o orgazm. Śmiać mi się chce z głupoty płci męskiej.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Wto Lut 08, 2011 5:39 pm

Używanie słowa "rozczulać" w jednym zdaniu z moim imieniem byłoby równorzędne z zamachem na szanownego prezydenta Stanów Zjednoczonych, toteż, by uniknąć rozlewu krwi, postanowiłem tematu unikać tak długo, jak to tylko możliwe.
Skrzywiłem się wyraźnie na wzmiankę o ukochanej. Venus zdecydowanie była osobą, która zawsze musiała wiedzieć wszystko o wszystkich, a przydatne informacje nierzadko zdobywała drogą szantażu, niewielkiego szpiegostwa tudzież, rzadko, acz jednak, konfabulowała samodzielnie. Uwielbiała wręcz zagłębiać się w moje życie towarzyskie, które rysowało się w tak niewielkiej postaci, iż dziwiło mnie, że w ogóle jest czym się interesować. Skrzętnie kryłem się z moimi przelotnymi romansami, które nawiasem mówiąc nigdy nie były dłuższe niż jednorazowe przygody. W porywach pomyślnego wiatru przedłużały się do dwurazowych.
- Tak. Ktoś się ostatnio przewinął. - rzuciłem niby od niechcenia, dopalając swój papieros, który skończył się wyjątkowo szybko. Stanowczo zbyt szybko, jeśli już o tym mówić.
Bardzo niedawno wróciłem do Rezydencji po odbyciu wielce interesującej i owocnej podróży do ukochanego Londynu, gdzie to miałem okazję spotkać swoich starych znajomych. Znajomych głównie bliższych, chociaż ta bliskość skrywana była przez lata i najpewniej również bez ujawniania miała przetrwać jeszcze kilka kolejnych lat, gdy to z młodych, pięknych, niekiedy bogatych i zdecydowanie niezważających na wszelkie konsekwencje, wszyscy przeistoczą się w mężów, żony, zazdrosne kochanki i samotne matki bez najmniejszej chęci do życia. Uwielbiałem swój optymizm.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Wto Lut 08, 2011 6:48 pm

Tak? Gotowa na zupełnie inną odpowiedź i już przygotowująca monolog zatutowany "jestem taka piękna", zdziwiłam się mocno. Tym, że ktoś zajmuje jego myśli. Nie tym, w jaki sposób, gdyż wymagać od niego ekspresji było rzeczą niemożliwą. W każdym razie ja go tak odbierałam. Przez te kilknaście lat jednak byliśmy rodzeństwem i głupio było by nie mieć o nim zdania. Szczególnie, że ja staram się poznać historię drugiego człowieka od począteczku do końca. Niestety, nie jestem w tym dobrym odtwórcą, ale raczej twórcą. Patrząc na osobę nawet nie chcę jej poznawać - układam sobie w głowie jej historię, zazwyczaj skupiającą się wokół dramatycznej miłości z gorzkim morałem. Czasem, gdy ktoś mi się spodoba i ładnie na mnie spojrzy daje mu dobre zakończenie. Ale, gdy niechcący ominie mnie wzrokiem, może liczyć jedynie na towarzystwo kota na starość. Dominik był dla mnie dobrym bratem, ale im był starszy tym mocniej się w sobie zamykał. Może powinnam spędzać z nim więcej czasu? Ale dla rodziny ma się go zawsze najmniej.
-Och jakie imię nosi ta istota? I co się kryje za tą historiąą- zwróciłam na niego rozszerzone mocno z zaciekawienia błękitne oczy, a bródkę oparłam na rękach wspartych na oparciu krzesła.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Wto Lut 08, 2011 7:12 pm

Od kiedy sięgnę pamięcią byłem istotą ostentacyjnie ignorującą wszelkie zainteresowanie moją osobą. To było na moje nieszczęście dość pokaźnych rozmiarów, toteż nieliczni przyjaciele zawsze posyłali mi wymowne spojrzenia lub śmiali się wprost do ucha, gdy różnoracy przedstawiciele obu płci, zazwyczaj speszeni, oglądali się za mną na korytarzu, nierzadko się przy tym rumieniąc. W pewien sposób napawało mnie to dziwną odmianą dumy, która z czasem stała się główną przyczyną zaszufladkowania mnie jako kompletnego ignoranta i manipulatora. Nota bene nim byłem.
Chociaż trudno w to uwierzyć, i ja miewałem w życiu niewielkie wycinki czasowe, podczas których to poszczególne obsesje nabierały form osobowych. Nie chcąc okazywać tych słabości - gdyż w moim mniemaniu zainteresowanie drugą personą właśnie taką słabością było - trzymałem buzię na kłódkę, prowadząc potajemne działania konspiracyjne wobec delikwenta będącego akurat na tapecie. Zazwyczaj osiągałem sukces, niewątpliwie zawdzięczając to silnej osobowości i braku podatności na wpływy.
- Naprawdę łudzisz się, że ci powiem. - Uniosłem brew rozbawiony bezpośredniością siostry, która najpewniej liczyła na historię rodem z jednego z głupawych filmów o nieszczęśliwej miłości. - Poza tym, to i tak już zamknięta kwestia. - dodałem po chwili, powstrzymując się od zapalenia kolejnego papierosa. W normalnych warunkach zapewne paliłbym na umór, jednak teraz zapasy djarumów były znacznie uszczuplone, a ja nie mogłem pozwolić sobie na ryzyko, by w ciągu najbliższego tygodnia wydarzył się dzień bez papierosa.
Venus była mi paradoksalnie najbliższa. Paradoksalnie, gdyż niewiele jej mówiłem, pomimo faktu, iż ona bezustannie chciała słuchać. I to było w dziewczynie dziwne. Jej zamiłowanie do wysłuchiwania historii było dla mnie największą życiową zagadką, szczególnie, iż zdawała się zupełnie nie przejmować zasłyszanymi opowieściami. Jakby jednym uchem wpadały, drugim wypadały, a ona wybierała jedynie ciekawsze dla siebie aspekty, nierzadko doprawiając je o szczegóły. Osoby, które są słuchaczami powinny udzielać filozoficznych porad, wspierać. Venus taka nie była, a jednak lubiła słuchać. Wiedziała, jako jedyna z rodziny, o moich skłonnościach do zadawania się również i z tą samą płcią, o czym kiedyś zacząłem jej biadolić znajdując się w stanie upojenia alkoholowego. Oczywiście widywano mnie z mężczyznami, jednak nikt postronny nigdy nie był w stanie określić jednoznacznie natury tych relacji, w przeciwieństwie do mojej starszej siostry, której wystarczyło jedno spojrzenie, by wyrobić sobie opinię. Na moje szczęście nigdy nie komentowała tego zbyt wylewnie. Być może dlatego, że zwyczajnie nie miała czasu, gdyż wszelakie koligacje z drugą osobą kończyły się zazwyczaj po kilku dniach.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Wto Lut 08, 2011 7:54 pm

Och jak ja lubiłam tę ignorancję całego świata! Chyba właśnie to było cechą wspólną wszystkich Pumpkinów. Nie wiem jak to jest u Merkucja, ale na moim i Marsa przyładzie można jasno stwierdzić, że ludźmi to my się lubimy bawić. Gdyby ktokolwiek jednak kazał mi iść na szczerą spowiedź z całego zła, nie wiedziałabym, że to również jest złe. Łamanie serc chłopcom, którzy przynoszą mi kwiatki, śmiejąc na ich oczach z innymi, wykorzystywanie ich do załatwiania najprostszych moich spraw. Nie jestem przecież potworem, ale jedynie mam warunki i chętnych. Czy to grzech wykorzystywać to co dała mi matka Ziemia? Och, natura. Bo nasza matka nie nazywała się Ziemia. Ale czy nieznajomość prawa zwalnia z odpowiedzialności w jego świetle? Bynajmniej. Tyle, że ja nadal nie jestem uświadomiona. A gdy ktoś zwróci mi na to uwagę, najpewniej nie będę miała ochoty go słuchać. Nigdy nie lubię jak się mnie upomina. I tak już w dzieciństwie słyszałam wystarczająco "Trzymaj się prosto! Nie krzyw tak buzi! Zostaw tą sukienkę."
-Byłoby miło, gdybyś choć uchylił rąbka tajemnicy...- zauważyłam nibyto odsuwając się od niego, skoro nie chciał mówić. Ale byłam gotowa na powrót do zainteresowanej pozy. Nic dziwnego, gdyż bardzo interesowało mnie wszystko co związane z sekrecikami. Lubiłam znać ludzkie sekrety, i choć słyszałam je od wielu ludzi nie powtarzałam. U mnie były bezpieczne. Niestety nie z żadnych szlachetnych pobudek - niewidziałam sensu przekazywania MOICH informacji dalej. Akurat w tym byłam zaborcza.
-Ale, jeżeli nie chcesz mówić, to trudno- westchnęłam zasmucona. Och. Trochę brałam go pod włos. Świadoma, że moja zasmucona minka mało go obchodzi.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Wto Lut 08, 2011 8:15 pm

Nie raz bawiło się ludźmi i zapewne nie raz miało to jeszcze nastąpić, więc Venus potrafiłem wybaczyć jej osobiste zło, objawiające się w poczynaniach takich jak werbowanie chłopców na posyłki. A chłopców to ona miała sporo. Adoratorów, gotowych śpiewać serenady pod jej oknem, byle by tylko panna Pumpkin raczyła obdarować go choćby obojętnym spojrzeniem, zarzuciła włosami i okazała przynajmniej nikłe zainteresowanie delikwentem. Jak to się rysowało dalej, nigdy nie miałem pewności, gdyż techniki miłosne siostry zawsze stanowiły dla mnie temat tabu.
Byłem niemal pewien, iż "uchylenie rąbka tajemnicy" skutkowałoby w późniejszym czasie zadaniem sterty niewygodnych pytań, dotyczących między innymi ewentualnych czynów intymnych, pobudek ku temu, aparycji delikwenta tudzież delikwentki oraz wielu innych szczegółów, które jak świat długi i szeroki, stanowią obiekt zainteresowania chyba wszystkich dziewcząt.
- Wydaje mi się, że znasz tę osobę. - Wymijająco odparłem, rzucając jej spojrzenie mówiące "ciekaw jestem twojej reakcji". Właściwie nie byłem do końca pewien, czy siostra poznała człowieka będącego głównym tematem naszej rozmowy, ale zawsze wysunięcie takiego argumentu pozwalało wprowadzić Venus w stan jeszcze większego zainteresowania, w którym uwielbiałem ją zostawiać, przekomarzając się z siostrą w ten przedziwny sposób.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Wto Lut 08, 2011 8:35 pm

I dobrze, że nie dociekał jak to było dalej. Mógłby się zawieść bo ja zamiast korzystać z tego idealnego ciała w pełnym wymiarze, zawsze się powstrzymywałam. Czym zmuszałam rozczarowanych panów do dwóch rozwiązań - albo dalej zadowalali się adorowaniem mej osoby, albo też popadali w okrutne rozdrażnienie i rozpoczynali rozgłaszać plotki o mojej przesadnej cnotliwości. Och, nie mogli zapewniać mi lepszej rozrywki, wątpię nawet czy w łóżku doprowadziliby mnie do takiego zainteresowania, jak podczas posiłków, gdy słyszałam kolejną plotkę. Jestem wymagająca, co niestety nie podoba się co po niektórym. Właściwie, może Dominik nie rozmawiał ze mną o tym temacie, ale pewnie i do jego uszu doleciały jakieś informacje.
-Oh, przekonajmy się- rzuciłam niby niespecjalnie zainteresowana, choć znów patrząc na jego twarz. I tak nic z niej nie wyczytam. Ależ był okrutny, że tak milczał! Miałam ochotę mu wygarnąć, ale... ale dam mu szansę.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Wto Lut 08, 2011 8:56 pm

Plotek dotarło do mnie tyle, ile głowa ludzka jest w stanie pomieścić, a później ewentualnie przechować. Z tym, że jednak nie o nadmiernej cnotliwości była tu mowa, lecz zazwyczaj o jej kompletnym braku, o czym siostra najpewniej nie miała bladego pojęcia. Jej zbyci adoratorzy, najpewniej chcąc przypisać sobie nieco fałszywych zasług, rozpowiadali niestworzone historie o podbojach miłosno-cielesnych, w których niekiedy Venus Pumpkin grała role większe i mniejsze.
Zaś jeśli mieliśmy wrócić do tematu... Spojrzałem na siostrę podejrzliwie, marszcząc przy tym czoło, co sygnalizowało moją frustrację i zmęczenie jej nadgorliwością. Ale mowa o Venus, toteż nie należy się dziwić, iż jej towarzystwo i narzucanie się w jakimś tam stopniu działało na mnie niczym medykamenty wywołujące irytujące wielce mrowienie w głowie. Otóż kiedy ona pytała o coś i jeśli wiązało się to z wyciąganiem z kogoś informacji, to zazwyczaj, z niewiadomych przyczyn, osiągała sukces na tym polu.
Mruknąłem coś ze zrezygnowaniem, po czym nachyliwszy się nad nią, wyszeptałem jej do ucha nazwisko pewnej uroczej, młodej damy, która jakimś cudem objawiła się kiedyś na mojej drodze, co spowodowało, iż została wciągnięta w pojedynczy epizod mojego życia. Życia, które zapewne obyło by się i bez owej brunetki, która niczego specjalnego doń nie wniosła.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Wto Lut 08, 2011 9:29 pm

No, niestety. Nie dochodziły mnie plotki o drugiej stronie medalu, choć czasem miewałam sygnały. Ale jak to mówią : nieważne co będą mówić,niech tylko mówią. Mi było obojętne jaką robią mi reklamę. Wystarczyło tylko zapatrzeć się jak sunę korytarzem w długiej sukni z granatowego materiału, upiętymi włosami i wysoko uniesioną głową. I jedni mieli mnie za zbyt pyszną, inni za zjawiskową. Ale obydwie strony zawsze powtarzały jedno w myślach - mogę zawsze spróbować raz jeszcze. I próbowali. Przygryzłam wargę gotowa usłyszeć imię wybranki Marsiątka. Ale..
-Chyba jednak nie kojarzę- zasmuciłam się, bo było mi przykro, że nie mogę mu pomóc.
Skąd mogłam wiedzieć, że kłamie? Znikąd. Mogę tylko ufać, co zresztą czynię aż nazbyt naiwnie. Nie zastanawiam się czy Dominic mówi mi prawdę, czy tylko sobie ze mnie żartuje, choć już nie raz w ten właśnie sposób wyciągałam od niego fałszywe informacje. Ale ja brałam wszystko co mi mówił i z miną ciekawskiego anioła słuchałam. Prawda czy fałsz. A może coś pomiędzy. Nie powinien mi kłamać, choć sam dobrze wie, że jeżeli mówi mi imię osoby, której nie kojarzę, raczej nie będę się tym dalej zadręczać. Owszem, mogłabym, ale po co? Wyobraziłabym sobie jego zdobycz, a przy przypadkowym jej spotkaniu zawiodłabym się iż nie jest aż tak ładna jak w mych myślach. Na szczęście dla Domcia, zawsze uważałam, że jemu akurat należy się idealne dziewcze. Co prawda, nie mogłaby przewyższać mnie, gdyż jest to praktycznie niemożliwe, ale powinna zawierać namiastkę najlepszych kobiecych cech. Przyznam, iż najchętniej sama bym mu wybrała towarzyszkę życia.
-Ale planujesz coś z nią? Czy tylko tak..?- wzruszyłam ramionami obojętnie. Szkoda, że to nikt z moich znajomych.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Wto Lut 08, 2011 10:13 pm

Kłamstwo opanowane miałem do perfekcji. I zdecydowanie była to umiejętność w życiu przydatna, gdyż z upływem lat spotyka się coraz to więcej ludzi, którym ufać nie wolno, ale też takich, w których nie powinno się wzbudzać zaufania. Venus oscylowała natomiast gdzieś pomiędzy, gubiąc się jednocześnie między tymi typami osób i otrzymując przy tym i dodatkowe przymioty. Nie należało mówić jej za wiele, ale dotyczyło to zarówno fałszu jak i faktów prawdziwych, gdyż pannę Pumpkin mógł bez problemu wprowadzić w błąd średnio wprawny kłamca. Dziewczę nigdy nie miało wielkiego wyczucia jeśli już te kwestie poruszać, a że miało talent do zaprzątania sobie główki niepotrzebnymi sprawami (chociaż mało kto o tym wiedział), bezpieczniej było ograniczać się do minimum w mówieniu czegokolwiek.
- To już skończone, Venus. - odparłem, mrużąc ciemne oczy, które powoli przyzwyczajały się do niemal nieustannych ciemności panujących na kole podbiegunowym. Londyn był inny. Śmiesznie to brzmiało, ale w porównaniu z obecną lokacją zdawał się być niemal słonecznym miejscem. Brakowało mi znajomych ulic, kilku rzadziej uczęszczanych przez szarą masę barów, zapachu tamtejszego powietrza, które, będąc przesiąknięte wilgocią, niekiedy bywało i męczące. Było ono ponadto pełne głupich wspomnień lat młodzieńczych, z czym niewątpliwie wiązało się zdobywanie pierwszych doświadczeń na różnych życiowych polach.
Zamrugałem intensywnie, próbując odgonić od siebie chmurę dziwnych myśli, które nagle zaatakowały moją głowę. Poniosły perfidną porażkę, toteż wewnętrznie uśmiechnąłem się do siebie z tryumfem.
- Wiesz, że związki nie są dla mnie. - Po upływie chwili rzuciłem od niechcenia, ulegając niegrzecznej potrzebie ułożenia dłoni na wypukłości kieszeni spodni, gdzie to kryła się paczka wiśniowych papierosów. Cholera. Czy w tej dziurze nie było normalnego sklepu? Należało czym prędzej skontaktować się z kimś obytym z używkami tego i innego rodzaju.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Sro Lut 09, 2011 7:22 pm

Wzruszyłam ramionami. No nic. Chyba będę musiała się pogodzić z faktem, że mój brat nie zamierza narazie mieć żadnej towarzyski życia. I trudno. Wesela akurat lubiłam, choć głowie wtedy gdy byłam ich główną atrakcją. Działo się tak na ostatnim z wesel, na którym nasza ciotka świętowała. Oczywiście nikt nie patrzył na tłustą czterdziestkę, gdy mógł podziwiać mnie w kusej spódniczce i rozpuszczonych włosach. No pewnie, że lubię być w centrum zainteresowania. I choć podobnie jak Dominik nie uznaję związków - gdyż dla mnie przeznaczony jest tyko jeden książę, który zdobędzie mnie po wielu próbach i nadjedzie na białym koniu by mnie wyrwać z tej wieży - to akurat ślub mogłabym brać. Głównie dla tego wesela, na którym wszyscy patrzyliby tylko na mnie, ach...
- No pewnie. - westchnęłam i zerknęłam na kwiatki. Niezapominajki ciągle przekrzykiwały się, która pierwsza zwróci mą uwagę. Ale akurat te nie mogły liczyć, że będę dla nich przyjemna. Miałam ochotę poprosić brata o jego wiśniowe cuda, ale w końcu moje zatwardziałe serduszko zmiękło, bo jak mogłabym robić takie zło moim przyjaciołom? Pokręciłam głową, wprawiając loki w zabawny taniec i zwróciłam się do niego uprzejmie.
- No dobrze, skoro nie chcesz mojej pomocy z ukochaną, to przynajmniej zaprowadź Moona do Rezydencji? - wstałam z fotela zostawiając chłopaka z Moonem. Bo ten kiedy tylko usłyszał, że ma towarzyszyć swojemu ulubieńcowi już się do niego wyrywał. Widzicie! Nie czytam w myślach kotom, a wiem czego im potrzeba. Szkoda, że ten wyznawca mitojebinizmu nie wie.
I siadłam przed moimi różyczkami. Muszą w końcu wyrosnąć.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Sro Lut 09, 2011 7:42 pm

Ja ślubów nie lubiłem. Zaproszenie na takowy zapowiadało najczęściej kompletne pandemonium, Sodomę i Gomorę oraz każde inne zło wcielone, które wiąże się z przebywaniem w grupie ludzi większej niż najbliższa rodzina Pumpkinów. A każdy, kto do niej należał i zachowywał przy tym chociaż resztki sceptycyzmu, wiedział, że gdy grupa tych konkretnych spokrewnionych ze sobą ludzi zaczyna się powiększać, najlepiej udać chorobę, choćby i weneryczną. Ale do użycia tak drastycznych środków nie miałem jeszcze okazji.
Umknąłem zgrabnie z trasy rozpędzonego kota, który emanował niezmierzonym szczęściem, gdy tylko Venus odstawiła go na ziemię i pozwoliła by zbliżył się do mojej nienawidzącej Moona osoby. Futrzak przez chwilę krążył skołowany, po czym ostatecznie zawrócił w miejscu i jak gdyby nigdy nic otarł się kilkakrotnie o moje nogi, co jakiś czas zerkając w górę, jakby upewniając się, czy przypadkiem nie mam ochoty skrycie go unicestwić. Ignorując stworzenie, energicznie dźwignąłem się do pozycji pionowej i pomaszerowałem w kierunku siostry. Po raz kolejny stanąłem za jej plecami, tym razem zachowując jednak nieco większy dystans, niż w chwili, gdy około godzinę temu spotkaliśmy się w szklarni. Patrzyłem przez ramię na jej poczynania z pąkami kwiatów, którym do rozrostu wcale się nie spieszyło pomimo faktu, iż rośliny miały w tym pomieszczeniu zapewnioną prowizoryczną wiosnę. Jęknąłem boleściwie na wspomnienie pory roku, podczas której nie trzeba się gapić na to białe cholerstwo zwane potocznie śniegiem.
- Wyjeźdźmy stąd. - rzuciłem, niby od niechcenia, zagryzając zaraz potem dolną wargę. - Na Florydę, do Grecji, Hiszpanii. I nie wróćmy więcej. - Kontynuowałem monologowanie z plecami siostry. Tak. Akurat z nią byłbym w stanie zniknąć. I chociaż przez większość czasu naginała znacznie granice mojej prywatności, nigdy nie odważyła się ich przekroczyć, za co byłem jej bardzo wdzięczny. Prawdopodobnie właśnie z tego powodu tworzyliśmy duet idealny do uciekania z koła podbiegunowego, zamieszkiwania po kryjomu w ciepłych krajach i życia w cichej symbiozie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Sro Lut 09, 2011 7:57 pm

Jak mógł mi przeszkadzać! Przecież właśnie leczyłam królowe kwiatów po tym nieszczęściu jakie je spotkało. Mógł, mógł mnie nawet nachodzić rankami, gdy jeszcze nie ułożyłam włosów, jeżeli chciał składać takie propozycje. Och, wyjechałabym z pewnością! Gdybym tylko miała pewność, że przez moją nieobecność żadna Perrault, ani inna siksa nie zabierze mi tytułu i korony. Jestem bardzo świadoma, że tylko na to czekają - prawdziwa królowa zniknie za rogiem, a one już szykują zamach na jej życie. Drugie ale, to moi wielbiciele. Bądź co bądź, Mars nie umiałby mi zapewnić takiego uwielbienia, jakie tu otrzymywałam każdego dnia. On zapewne tylko wzruszyłby ramionami, choć to i tak w jego słowniku oznaczałoby, że moja sukienka jest idealna i wyglądam w niej niczym sama moja imeinniczka, boginni Afrodyta. A wzruszenie ramion ni jak nie umywało się do reakcji, jakie uwielbiam prowokować. Ale te miasta, które proponował... uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie wakacji w Barcelonie niecałe półroku temu. Słońce, niesamowite ciepło przez dzień i noc, ci ciągle napaleni Hiszpanie.. Opuściłam dłonie na kolana i odwróciłam głowę w stronę brata.
-Nie podoba Ci się tutaj?- zapytałam patrząc na niego naiwnie. Chciałam, żeby moi bliscy byli szczęśliwi. Ale czy tu było aż tak źle? Nie wiem czemu im się nie podobało. Earth na przykład. Ciągle tylko mówiła, że za niedługo wyjedzie i tyle będę ją widziała. Och, ale ja chiałam mieć ich tu wszystkich razem!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Sro Lut 09, 2011 8:34 pm

Czy było mi tu źle? Ależ owszem. Prawdopodobnie ze względu na tęsknotę do tak ukochanego i często wspominanego Londynu. Tęsknotę do ludzi, z wyszczególnieniem dla pewnego Daniela, który był najpewniej jedyną osobą będącą w stanie trzymać Marsa Pumpkina w ryzach, będąc równocześnie główną przyczyną wieczornego pijaństwa, gdy tylko zjawiał się w pobliżu. Daniel stanowił dla mnie ideał przyjaciela. Nie mieszał się w nic, gdyż nic z mojego życia nie interesowało go specjalnie. I tak obojgu było wygodnie. Spotykaliśmy się jedynie, od czasu do czasu, w mrocznych klubach, które oboje miłowaliśmy, by porozmawiać o niczym, bądź nie rozmawiać w ogóle, siedząc nad Jackiem Danielsem i Johnnym Walkerem, popalając papierosy, których wiśniowe i waniliowe aromaty mieszały się ze sobą, tworząc przyjemny, ale gryzący nos zapach.
- Bywało mi lepiej, Venus. - powiedziałem w końcu, poprawiając machinalnie swoje rozrzucone niezgrabnie włosy, które pod wpływem nachylania się nad siostrą wisiały teraz pod nieco dziwnym kątem, nadal wyglądając przy tym w miarę przyzwoicie.
Ja wakacji w Barcelonie pamiętać nie mogłem, gdyż przebywałem wtedy w Sztokholmie. Nie byłem w stanie przywołać bezpośredniego powodu tego wyjazdu, jednak pewien byłem, iż żałowałem wtedy opuszczenia przyjemnego, wynajmowanego wtedy mieszkanka w Londynie, gdzie to uwielbiałem spędzać czas, zwyczajnie wylegując się na kanapie. Taka mała, prywatna dysfunkcja, o której nikt nie miał prawa wiedzieć. Bo przecież wieść o tym, że Dominic Pumpkin lubi towarzystwo swej sofy stałaby się zapewne powodem wyśmiewania owego pana.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Sro Lut 09, 2011 8:58 pm

W przeciwieństwie do niego i Earth, rozczulam się nad ludźmi. Głupio mówić, ale chodząca góra lodowa lubi sobie czasem, a nawet bardzo często, jeżeli chodzi o resztę dynieczek, pobyć dobrą i robić dobre uczynki. Przebłysk mej wielkomyślości mogli państwo widzieć, gdy pomagałam Iss jakoś zbliżyć się do Cooka, lecz tak, by nie straciła do końca swej godności. Było mi teraz przykro, bo wiedziałam, że opuścił ją i James i jej przyjaciółka Rain. Nie wiem, która to, więc na jej temat nawet się nie wypowiem. Ale lubię się rozczulać, współczuć i wzdychać. Jeżeli właśnie to miało przekazać me uczucia, które czasem się ocieplały - byłam w stanie nawet roztopić swe lody. Może nie do końca, gdyż nie będę zachowywać się jak puszczalska, tylko by kogoś pocieszyć. Ale zawsze mogę przytulić do piersi, czy obdarzyć miłym komplementem. Oczywiście napływy ciepłego frontu to u mnie rzadkość. Jedynie w stosunku do rodziny, a więc moich najbliższych, działo się to w niepohamowanie częstych falach. I teraz właśnie znów mnie wzieło. Ta jego przystojna twarz, której od wieków nie rozjaśniał uśmiech i te smutne oczka. Wyglądał jak biedny psiaczek, którego najchętniej bym przytuliła. I właśnie to zrobiłam. Rzadko robię to co chcę. Wynika to z mojej wizji kobiety idealnej. A więc - zdolna do poskromienia swych żądzy, zawsze ładnie się prezentująca, kokietka, ale też femme fatale. Wstałam spowrotem i przytuliłam się do niego. Kiedyś byłam wyższa, a on ledwo sięgał mi do brody, a teraz wybił się w górę i w swoich obcasikach mogłam przy nim uchodzić za równą mu wiekiem. A nawet młodszą.
Odsunełam się od niego wzruszona, że nie poraził mnie, albo on albo jeden z jego wszędobylskich znajomych - niesamowite, że ktoś kto jest praktycznie niewidoczny, ma jednak tylu wielbicieli. Wiem, że nienależało zmuszać go do okazywania uczuć, gdyż to tylko powodowało, że zamykał się mocniej w sobie. Ale ja moje musiałam wyładować, więc czuję się usprawiedliwiona!
-A byłbyś zadowolony, gdybyśmy zrobili sobie wakacje?- zapytałam z nadzieją. Niech i tak będzie, wyzbyję się pragnień o królowaniu, by nieść mu pomoc.
Tylko... czy mnie na to naprawdę stać? No, jeżeli daliby mi koronę na wyjazd.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Sro Lut 09, 2011 9:27 pm

Przytulenie nie było może czymś specjalnie wyjątkowym, jednak fakt, iż źródłem jego była Venus, spowodowało u mnie zmarszczenie czoła w geście chwilowego zdezorientowania. Siostra była mi znana z takich jednorazowych wybuchów czułości, jednak nie spodziewałem się jednego właśnie teraz, gdy perfidnie przeszkadzałem jej w obcowaniu z zieleniną. Kot, który od jakiejś chwili zajmował miejsce na fotelu przyglądał się temu z czymś na wzór konsternacji na pysku. Ale do cholery, dlaczego rozmyślałem właśnie o odczuciach kota?
- Byłbym. - Leniwym ruchem uniosłem rękę, by odważnie poczochrać pukle siostry. Następnie profilaktycznie usunąłem się pół kroku, by uniknąć grzmotnięcia w łeb, gdyż nigdy nie wiadomo, czy Venus nie ma przy sobie torebki z cegłą w środku. Albo przyrządami do upiększania, gdyż tych posiadała więcej niż reszta kobiet w rodzinie razem.
Humor nagle diametralnie mi się poprawił i, o dziwo, nieco mnie ten fakt zdeprymował. Najpewniej przechodziłem właśnie fazę, podczas której to powinienem wieść żywot ascety, cierpiącego z powodu braku wszystkiego, czego aktualnie pożądałem. Od ludzi, przez rzeczy, po miejsca.
- Jest tu jakiś sklep, gdzie mogę kupić papierosy? - spytałem, gdyż z tego, co mi było wiadomo ten jeden, w którym zaopatrywałem się do tej pory niedawno zamknięto. Właściciel miał ponoć zatargi z miejscową grupką przestępczą, która, choć niewielka, potrafiła najwyraźniej uprzykrzyć komuś życie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Czw Lut 10, 2011 7:08 pm

No i co ja biedna mam począć? Mój braciszek właśnie mi tu ośdwiadcza, że najlepiej będzie się czuł, kiedy wyjedziemy z mego królestwa. A że ja jestem tak mocno zadufana w sobie, to poświęcenie się dla kogoś wcale nie było jakimś moim ulubionym zajęciem. Ale dla brata? Był taki kochany z tą swoją smutną miną i cierpliwością w wysłuchiwaniu moich wywodów na temat tylko mój. Uśmiechnełam się wymyijająco, dając mu znak, że pomyślę. Bo ta decyzja zajmie mi zapewne kilka dni rozmyślań. A później najpewniej się zgodzę. Co prawda, gdy już stąd mnie zabierze, nigdy nie będę chciała wracać tu, gdzie kwiaty przez pół roku nie mają światła. Więc... rzeczywiście trudne.
Bić go cegłą nie zamierzałam, choć jego gest przyprawił mnie o zmarszczone czoło. Rzuciłam mu rozzłoszczone spojrzenie. Ile ja układałam tą idealną fryzurkę! Zajęłam się poprawianiem loków.
-Nie wiem, za to jak przejdziesz się do Cooka czy tego drugiego, to oni ci załatwią wszystko- wzruszyłam ramionkami unikjąc imienia Dimitriego, bo kto wie, czy na mym śnieżnobiałym licu nie zaczerwieniłoby się odrobinkę.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Mars Czw Lut 10, 2011 7:59 pm

Nigdy nie przepadałem za Cookiem. Właściwie to niewiele było mi o nim wiadomo, chociaż nie raz słyszałem opowieści dziwnej treści zahaczające fabułą o jego jakże nie-skromną personę. Tego drugiego na chwilę obecną nie pamiętałem z imienia, jednak byłem pewien, iż wiem o kim siostra się wypowiada. Osobnik dość charakterystyczny, wszędzie prowadzał się z Jamesem i Justinem. Ostatniego z nich kojarzyłem. Zdumiewające, jak niewielu znajomych miałem tu, w Rezydencji. Po tylu latach mieszkania w jednym miejscu człowiek orientuje się nagle, że jego towarzystwo jest zawężone do maksymalnie małego grona, z czego nie wynika jednak złe samopoczucie. Byłem zadowolony ze swojego towarzystwa, chociaż to nie należało do najliczniejszych. Miałem rodzinę, Maggie, Marvela. Ponadto mniej ważnych znajomych, a jednak nie odczuwałem niczyjego braku czy też niedosytu.
- Taa. Jakoś się z nimi skontaktuję. - wymamrotałem, wielce zniesmaczony perspektywą pałętania się po budynku w celu poproszenia kogoś o pomoc. - Masz może coś Cooka? Jakiś przedmiot? - Jeśli siostra posiadała przypadkiem coś, co należało do tego człowieka, byłbym w stanie wytropić go bez najmniejszego problemu. A to znacznie ułatwiłoby mi zadanie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Czw Lut 10, 2011 8:15 pm

Wybuchłam śmiechem. Czysty dźwięk, który przywoływał szerokie uśmiechy rozbiegł się po całej szklarni. Czy ja mam coś Cooka? Tego brudasa, który pieprzy wszystko co się rusza, albo chciałby pieprzyć bo do mnie nie dane mu było się dostać? Huh, tego gnojka, który złamał serduszko małej Issabelle? Czy mam coś jego?
-Och, no pewnie. Noszę ukryte w wisiorku kosmyki jego włosów, by zawsze był ze mną- odpowiedziałam z przesadną czułością przykładając obie dłonie do serca. Długo nie wytrzymałam i znów zachichotałam. James był obrzydliwy i wyglądał jak brudas. Może miał fajny tyłek, ale Dimitri... miał fajniejszy. Odrzuciłam loki od tyłu, pozbywając się już rozbawionych ogników w oczach na rzecz bardziej opanowanego zachowania.
Rozumiem, że Dominic potrzebował tych rzeczy by odnaleść gnoja, ale nie umiałam się powstrzymać. Idea mnie posiadającej przedmiot Jamesa, była zbyt abstrakcyjną, by ją sobie wyobrazić.
-Myślę, że możesz zgłosić się do Iss, albo... jak jej tam - Maggie- no tak, chyba mi kiedyś przewinął się na korytarzu widok Marsa rozmawiającego z Maggie. Nawet nie wiem skąd on ją zna. I co ona mogła chcieć od mojego brata. Ale nieco było mi obojętne, co jakaś Maga chce od Marsa. Pomogła mi kiedyś i dzięki temu ma u mnie wolne.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 2 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Ogród

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach