Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ogród Zimowy

+12
Merkury
Constance
Charlie
Javier
Sybilla
Fitzwilliam
Dimitri
Earth
Mars
Venus
Napoleon
Mistrz Gry
16 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Merkury Nie Lis 27, 2011 12:49 pm

Uśmiechnąłem się. Chyba dobrze, że wymyśliła coś takiego i się z tego śmiała, to nie będzie źle, tylko ładnie. Przytuliła się do mnie, a ja nie mogłem przecież stać jak ten słup, tylko trzeba mi było ją przygarnąć do siebie i wtulić twarz w jasne włoski.
- Ja zrobiłbym to jeszcze... ciągle. - przyznałem cicho, unosząc jej podbródek i patrząc w te niebieskie oczka. Nikt nie powiedział, że oczka dziecka nie mogą być takie jak Konstancji. Bo przecież, tutaj mamy tylko tą moją część, ale przecież dziecko to dwie części, a teraz weźmie sobie Connie. Wszak zaiste, skoro Iann nigdy nie była w ciąży... Podejrzewam, że ta z tamtego wymiaru, znaczy ta stąd ale co jest teraz tam, to ma swoją część, ale nie wiem jak u niej będzie. Dałem kwiatka, okej, nic się nie wydarzyło. Już miałem stwierdzić, że miałem pewnie omamy, ale wyraźnie czułem, jak coś zaczęło mi w głowie lżej się robić, nie czułem już tarczy tak dziwnie, pozostała tylko ta u Constance. A jednak.
- Ale ty też nie odejdziesz? - upewniłem się. - Zostaniesz ze mną, na zawsze, prawda?
Dobra, to na zawsze, to może lekkie przegięcie. Ale kto by tam liczył.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Constance Nie Lis 27, 2011 1:12 pm

Ojej, czyli to jeszcze nie dość, że to dziecko z innego wymiaru, to jeszcze wewnątrzgłowowe! No cudnie. I dobrze, że dzieci mają dwie części, bo przecież taki drugi Merkury byłby niebezpieczny! Chociaż może to będzie dziewczynka? Dziewczynki można ubierać w sukieneczki, kręcić im warkoczyki.
Na zawsze? Na zawsze, to długo. Ale tak, mogłabym na zawsze. Ale ja nie lubie planów. My bezplanowo spędziliśmy całe nasze życie razem, więc może teraz też będzie bezplanowo? Jedynym przystankiem będzie duuuży biaaały ślub! Znaczy, tak bym chciała, ale co ja wiem o tym co jest w głowie Merkurego. Skoro zmyślił całą bajkę o dziecku z głowy żeby mnie pocałować, ciekawe co będzie chciał za to, że się ze mną ożeni.
Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że znów siedzieliśmy sobie na kocyku przed domem Pumpkinów i zajmowaliśmy się znalezionym przed godziną małym lemurkiem.
-To pójdziemy zjeść tego arbuza? Musisz tylko znaleść nóż jakiś duży- poradziłam. Bo to był pyszny arbuz, ale duży, a ja nie mogłam użwać ostrych narzędzi. Bo jestem nieco nieporadna.


Cześć, jestem Mil i jestem adminem tego forum. Nie ma żadnej przeniesionej (wgłowionej) ciąży. Dziękuję.

Cześć, jestem Jasiu, też podobno admin i zachodzę w głowę o co chodzi z wgłowioną ciąża. Jakaś głupia jestem, że tego nie kumam czy co?
Constance
Constance
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Venus Wto Gru 27, 2011 12:38 pm

///ŚWIĘTA///
Najważniejsza jest sukienka, więc od niej zacznę. Byłam z niej dumna. Pewnego dnia obudziłam się, czysta i nieskalana winą zeszłej nocy. Siostra leżała na drugim łóżku i spała tak smacznie, że wydawać by się mogło, iż znów mamy po dwanaście lat, jesteśmy na Madagaskarze a za godzinę czeka nas urocze śniadanko na ganku naszej willi. Byliśmy w Rezydencji i właśnie kończył się listopad. Zadowolona ze wszystkiego, wiedząc, że nie ma Javiera w Tromso, a Tristan już mnie nie chce męczyć, postanowiłam wybrać się na zakupy. Dzień był bezwietrzny, a kawa smakowała najlepiej na świecie. Przemierzałam kolejne butiki, kolejne wystawy świeciły do mnie drogimi metkami. Pamiętam to uczucie, gdy weszłam do tamtego sklepu. Światło padające zewsząd nie pozwalało ukryć się nawet w gęstwinie bogatych materiałów. Para, która mnie dopadła od początku wiedziała, że ma do czynienia z kimś kto spełni ich marzenia. Chcieli mnie rozebrać i ubrać w złoto, przyozdobić drogimi kamieniami, obiecywali góry za choćby jedno zdjęcie. Kto powiedział, że uroda nie ma znaczenia, niech zamilknie! Od razu wiedziałam, że jest idealna.
Czerwona, wyszywana drobniutkimi kamykami, które odbijały światło księżyca. Długa do ziemi, zaczynała się bezramiączkowym gorsetem, który z tyłu miał początek dopiero lekko nad lędźwiami. Na plecach obie części łączyła spora kokarda. Suknia dopasowana była do każdej krągłości mego miękkiego ciała. Bladą, marmurową cerę zdobiły opiłki złota, które grały na wyobraźni. Włosy upiełam w misternej rzeźbie przypominającej o mych boskich korzenich.
Stałam w ogrodzie, który również specjalnie na tę okazję został wykwintnie uszykowany. Wszędzie wiły się róże, ozdabiały nawet choineczki. Pochowane pomiędzy roślinami światła nadawały klimat, a grająca zewsząd lekka muzyka wtórowała śpiewowi kwiatów. Ten słyszałam zapewne tylko ja, choć nie byłam jedyną osobą teraz tu przebywającą. Goście rozproszyli się po miękkich zaukach przygotowanych z myślą o zmęczonych parach, natomiast niektórzy przechadzali się trzymając w dłoniach przekąski i napoje.
Śnieg, ciepły śnieg padał dookoła, lecz wyparowywał nim dotknął czyjejś fryzury. Stałam i uprzejmie przyjowałam komplepenty jak i towarzystwo dwójki opiekunów. Wyrażali głębokie zdziwienie tym, iż dalej jestem jedynie uczniem, żałowali że nie mogę wstąpić w ich szeregi. Na ich słowa mogłam się jedynie uśmiechać, oraz udawać, że pragnę ich tytułów. Może tak, ale właściwie odkąd byłam z Javierem bycie w centrum uwagi stało się już rzeczą drugą, wcale nie zależało mi tak mocno jak wcześniej na tym, by wszyscy mnie podziwiali. W rzeczywistości, odkąd zaczęłam się znim prowadzać, wzbudzałam intensywniejsze uczucia. Aczkolwiek dla mnie już mało co było tak istotne, jqk wcześniej. Apropo, gdzież mój tygrys się podziewa?
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Meredith Czw Gru 29, 2011 9:33 pm


/ wielki salon /

Gdy tylko wyszłam z budynku uderzyło we mnie mroźne powietrze. Jednocześnie przyniosło ulgę, której potrzebowałam, bo nie było mi tak okropnie duszno, jak przedtem. Podejrzewam, że gdybym jeszcze dłużej tam siedziała to zaczęłoby mi się kręcić w głowie i wcale nie było by tak fajnie. Tymczasem było mi dobrze, chociaż z początku lekko zimno. Musiałam zaciągnąć rękawy sweterka i go zapiąć, aby się nie trząść z zimna.
Gdy tylko ujrzałam urządzony ogród od razu zaczęłam się szeroko uśmiechać (co było jak na mnie niesamowite). Był tak wspaniale i cudownie udekorowany! Ktoś musiał się bardzo nad tym napracować, ale chyba osiągnął wymarzony efekt. Wszystkie ozdoby, lampki, światełka wyglądały przepięknie i cieszyły oko jak nic innego! Mogłabym tutaj stać i po prostu na nie patrzeć, bo już nic nie brakowało mi do szczęścia. Pewnie było to trochę dziecinnie, ale nie mogłam nic na to poradzić.
- Och, tutaj jest tak cudownie! Jak w bajce! - Ucieszyłam się odwracając się w stronę Ethana. A potem zrobiłam coś... Coś niesamowitego, na co nigdy w normalnych okolicznościach bym się nie odważyła.Nie wiem czy to spowodowała ta cała magia świąt, której wcześniej nie czułam, ale którą poczułam widząc ten cały wystrój ogrodu, ale zawzięłam się i przytuliłam Ethana!
Chyba najcudowniejsze ze wszystkich uczuć jakie czułam!
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Ethan Czw Gru 29, 2011 10:36 pm

Prowadziłem ją dobrze mi znaną drogą od wejścia do Ogrodu. Sam nie byłem pewien, jak mają wyglądać ozdoby świąteczne, lecz byłem pewien, że wszystko wyszło nieźle. Skoro nawet Aaron się podniecał, że zrobił jakiś wkład. Z tego co zdążyłem ogarnąć, nawet dość sporawy, a co gorsze, bardzo ładnie mu to wyszło. Byłem wrażliwy na uroki takich rzeczy, choć mój gust oscylował wokół nieco odmiennych. Bardziej mrocznych. Szybko zorjętowałem się, że jest tu pięknie. Ale potem patrzyłem na twarz Meredith.
Malowały się na niej emocje, których nie byłem jeszcze świadkiem. Beztrosko, naturalnie rozwijały się na obliczu dziewczęcia: zachwyt, szczęście, poczucie bezpieczeństwa. Widziałem każdy ruch jej mięśni, gdy wąchała przesycone słodyczą powietrze. Mogłem na nią patrzeć, bo mi nie zabraniała. Zawsze gdy mówiliśmy ze sobą, zabraniała mi. Często się zachwycała, ale szybko to ukrywała. Niewiedzieć czemu nie pragneła być naturalną, wolała wpisać się w jakiś szablon, który mi osobiście nie był znany.
Przytuliła się do mnie, wpadła w me ramiona rześka, piękna, czysta, prawdziwa. Ten moment był magiczny, bo był unikatowy. Nie wątpię, że to jedyna moja szansa by ją objąć. Nie byłem napastliwy, nawet nie cwaniaczyłem rękoma. Gdy chciała, odsunęła się odemnie, a ja tego nie komentowałem. Spojrzałem tylko na nią z uśmiechem, miłym, ciepłym.
-W istocie bajkowo. Dobrze, że poszliśmy stamtąd, tu wydaje się być przyjemniej. I miejsce zmusza do rozmów na wyższym poziomie niż tamte nam oferowane- uśmiech, trochę zabarwiony szyderwtem zaprosił dziewczynę do zajęcia miejsca na miękkiej w poduszki kanapie, ustawionej pomiędzy kwiatami. -Dostałaś już prezenty?
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Meredith Czw Gru 29, 2011 11:23 pm

To uczucie było wspaniałe i w tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Było pewne, że tą chwilę będę wspominała przez najbliższy czas przy każdej wolnej okazji. Ale zawsze wszystko co dobre szybko się kończy, więc po krótkiej chwili odsunęłam się od niego i powróciłam do starej siebie. Jeśli jeszcze przed minutą byłam gotowa go obejmować to teraz zaskoczona tym co zrobiłam stałam speszona i zarumieniona nie wiedząc co mam powiedzieć i co on o tym pomyślał. Opuściłam głowę i wpatrywałam się w swoje dłonie splecione ze sobą. Zestresowana bawiłam się palcami, jak to miałam w zwyczaju, ale kiedy posłał w moją stronę uśmiech odwzajemniłam mu się tym samym. Jak zwykle lekki, niepewnym i nieśmiałym uśmiechem. Mam nadzieję, że nie pomyślał o mnie źle, bo chyba nie dałam mu takiego powodu? To chyba nie było jakoś specjalnie nachalne ani... wulgarne, prawda? W końcu nie chciałam, aby ten mój czyn został tak odebrany i nie o to w nim chodziło. Chyba nie miał mi tego za złe, bo na to nie wyglądało. Ale nie mogłam dalej się tak nad tym zastanawiać i odejść w krainę rozmyślać. Na to będzie czas później.
- Tak, tutaj jest zdecydowanie sympatyczniej! - Przyznałam rozradowana. Nie tak tak bardzo jak wcześniej, ale dalej odczuwałam silne uczucia. Usiadłam na wskazane dla mnie miejsce, ale dalej nie patrzyłam na mojego rozmówce tylko błądziłam wzrokiem po całym ogrodzie. Po chwili doszło do mnie, że to raczej nieuprzejme, zarumieniłam się z tego powodu, że tak nieładnie postąpiłam i z pewną niechęcią (ale naprawdę malutką, wręcz mikroskopijną) spojrzałam na Ethana.
- Och, tak! - Odpowiedziałam uśmiechnięta - Ten, który dostałam od Ciebie jest przewspaniały! Bardzo dziękuje.
Trochę się zestresowałam tym tematem, bo w końcu dla niego też coś kupiłam, ale kompletnie nie miałam pojęcia czy trafiłam i obawiałam się jego reakcji. Więc na w razie czego nie wspominałam o moim podarunku. Jeżeli mu się spodobał to najprawdopodobniej sam o nim wspomni.
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Ethan Pią Gru 30, 2011 1:40 pm

-Cieszę się, że ci się spodobał. - skomentowałem, a potem spojrzałem gdzieś w bok. Ja swoich prezentów jeszcze nie odpakowywałem. Wszystkie pakunki leżały na moim łóżku. Nie martwiłem się, że Chrystus je otworzy, bo on i tak rzadko kiedy patrzył na coś co nie było jego nosem. Nie żeby był narcyzem, to ja stałem czasem przed lustrem i podziwiałem swoje mięśnie. Może częśniej niż czasem, tak prawie codziennie, no codziennie. W każdym razie, Christian był cichociemny i chyba się bał tych moich mięśni. I dobrze, nawet go lubiłem, nie interesował się.
Nie wspomniałem o moich prezentach, bo przecież nie otwierałem ich. Szkoda, że Mer pomyśli, że mi się jej prezent nie podobał. Mi się będzie podobać jej prezent, nawet bardzo. Pewnie spędze z nim kilka miłych nocy, czym znów skażę moją ukochaną na zbieranie kurzu. Jej też coś kupiłem! Właściwie to myślałem, że jakaś mądra kobieta mi to sama uszyje, ale nie mogę narzekać: jeszcze nikt mi w myślach nie czytał. Prócz tego półczłowieka, który zachowuje się jakby miał w tyłku kij. Ale ja go w myślach zawsze tylko przeklinam, więc dużo nie przeczytał. Chciałem nową skarpetę na moją gitarę, żeby trzymała ciepło i nie przemakała. W końcu muszę chronić moją kochankę, gitarę.
Cicho. Cisza nas owinęła, ale nie przeszkadzało to chyba żadnemu z nas. To było miłe, że nie musieliśmy nic mówić. Ale ja w tym czasie zachodziłem w głowę, czy mogę powiedzieć Meredith o tym jak się tu zalazłem. Ona była miła, na pewno nie rozpowiedziałaby tego dalej. Zresztą, skoro planowałem by zastąpiła mi Jackie, może warto ją uświadomić? Szczególnie, że Jackie nigdy tego nie usłyszała. Po dłuższej chwili położyłem ramię na kanapie i zwróciłem się w jej stronę.
-Meredith co byś powiedziała, gdybym ci powiedzial, że siedzialem w więzieniu?- spytałem, lekko żartobliwym tonem. Niech myśli, że ją zabawiam. Może na to wyjdzie.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Justin Pią Gru 30, 2011 9:09 pm

//////////////

No więc to było tak. Nie pomogłem jednak Anie mimo wielkich moich chęci, bo jak już oprzytomniałem, że miałem pomóc, to się okazało, że wszystko gotowe i jestem niepotrzebny. Jak dla mnie to był najlepszy obrót sprawy jaki tylko mógł być. Przynajmniej do tamtego momentu. Bo potem okazało się, że seksi mikołajem tez nie mogę być bo nie ma stroju, a ja jakiś pierwszych lepszych imitujących szmat nie założę. Sorry bardzo, ale nie. Tak więc normalnie się wymyłem, się wypachniałem, uczesałem. Pewnie gdyby Maks był z nami (rip) powiedziałby, że wyglądam jak radowa dupencja i życzył powodzenia w szukaniu dziurek. No, ale miałem za to Luka, który mi nic nie życzył. Nie miałem mu tego za złe, bo nie potrzebowałem żadnych życzeń, w końcu i tak dziś spełniły się wszystkie moje marzenia.
Byliśmy z Jackie już jakiś czas na balu, który był balem. Tak dokładnie. Był balem w całej swojej okazałości. Nie jakaś popijawa w podziemiach, nie inne dziwne sprawy, ale bal. W sumie to nigdy nie byłem na balu, ale moim zdaniem było nawet fajnie. Zwłaszcza z Jackie! Bo bez niej to pewnie już nie za bardzo.
- Ty Jackie patrz! Tam je... - urwałem w pół słowa przez chwilę kalkulując czy powinienem mówić kogo zobaczyłem po przeciwnej stronie czy nie. W końcu uznałem, że jednak nie. Bo tam był Ethan. - A w zasadzie nic. Wydało mi się - dodałem szybko obracając ją w drugą stronę tak, aby nie patrzała tam gdzie ja nie chce żeby patrzała. Ale ona chciała tam patrzeć. Więc nawet trzymałem jej głowę przez chwilę, żeby nie patrzała. Ale to musiało być dziwne, więc przestałem.
No co? Ja działałem jedynie dla dobra Ethana, żeby mógł w spokoju bajerzyć laske. Czy to nie była przypadkiem siostra Misty?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Jackie Pią Gru 30, 2011 9:33 pm

///

Generalnie to zacząć trzebaby od tego, że działo się ze mną coś dziwnego. Coś bardzo, bardzo dziwnego. Jakaś nieznane, okropne coś, wbiło mi do głowy, że z okazji dzisiejszego balu powinnam zrezygnować z czarnej kredki, martensów i za dużych swetrów, a u ubrać się w coś nieco bardziej wyjściowego. Nie byłoby w tym nic nie zwykłego gdyby nie fakt, że można na palcach zliczać ile razy ubrana byłam w obcasy, czy jakieś szyfonowe sukieneczki. Nigdy tego nie lubiłam.
Jednak jak już wspomniałam, na ten jeden wieczór stałam się jedną z dziewczyn, z których zawsze się śmiałam, bo spędzały mnóstwo czasu przed wyjściem w pokoju, każda część ich garderoby musiała być idealnie dopasowana do reszty, a i włosy musiały mieć ładnie ułożone i ulizane. No dobra, może ich nie ulizałam, ale po raz pierwszy od wieków, moja czoło było odłonięte, bo grzywka podpięta była gdzieś na boku, a cała reszta, pozawijana na końcach, lśniąca, opadała lekko na jasny, koronkowy materiał sukienki. No właśnie, to była najlepsza część tego wszystkiego - to co miałam na sobie. Chociaż, najlepsza to niezbyt adekwatne określenie, bo ja tak najlepiej się nie czułam, ale na szczęście już o tym zapomniałam. OTÓŻ JA, JACKIE SUZANNE BLACK, UBRANA BYŁAM W KRÓTKĄ, ELEGANCKĄ SUKIENKĘ. Co więcej, na stopach miałam BUTY NA OBCASACH, w których o dziwo się nie chciałam. Choć to pewnie tylko kwestia czasu. Zapewne zaraz je zdejmę.
Pozostaje teraz kwestia tego, co mnie do tego wszystkiego skłoniło. Otóż, szłam na ten bal z Justinem, który nie wiem, czy już wiecie, ale jest moim chłopakiem i najnormalniej w świecie nie chciałam mu zrobić wstydu przy znajomych i tak dalej. Dlatego własnie postanowiłam ten jeden, jedyny raz (bo wątpię, aby to się powtórzyło, a już na pewno nie w przeciągu najbliższych dziesięciu lat) wyglądać jak dziewczyna.
W końcu byliśmy juz na tym balu, gdzie było mnóstwo ludzi, mnóstwo ozdób i w ogóle mnóstwo wszystkiego. Staliśmy tak sobie z Justinem, a kiedy on zawołał, że zobaczył coś, łamane przez kogoś ciekawego, odwróciłam szybko głowę, ale ta zaraz została przez niego przekręcona w inną stronę. Rety, co to takiego musiało być skoro nie mogłam tego zobaczyć? No dobra, przynajmniej ładnie wyglądałam, albo raczej, taką miałam nadzieję.
Ja pierdolę, czy ja naprawdę co chwilę zastanawiałam się nad tym, czy na pewno dobrze wyglądam? Co się ze mną dzieje?
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Justin Pią Gru 30, 2011 10:03 pm

Czy ja w ogóle wspomniałem dzisiaj o tym jak czadersko Jackie wyglądała? No to wspominam. Choć w zasadzie miałem wrażenie, że normalnie cały czas myślę o tym jak ona wygląda, ale miałem takie małe podejrzenie, że to przez to, że i ona jakoś tak nie mogła przestać o tym myśleć. Znaczy nie chciałbym jej posądzać jakieś dziwne skłonności do myśleniu o sobie, prędzej siebie bym oskarżył, po prostu... Po prostu ja też pewnie nie mógłbym się skupić na niczym innym jakbym był w takich butach. Przecież to jest samookaleczenia się jak nie gorzej. Jeszcze w sukienkę się cisną. No pełen podziw dla mojej dziewczyny. Ja cieee, ale to trochę śmiesznie brzmi. I słodko. Ma taki śmiesznawosłodki oddźwięk. Najchętniej zamiast jej imienia stale bym używał tego zwrotu, no ale za bardzo lubiłem jej imię. Było takie Jackowate. Nie wiem czy kiedyś wspominałem, ale u mnie w Australii był taki facet co miał papugę Jacka i ona strasznie skrzeczała i nie dawała mi spać w dzień na plaży. Bo ten facet mieszkał na plaży w kartonie. Robiłem mu kanapki, a on opowiadał mi sprośne kawały. Australia jednak była daleko, a ja byłem z Jackiem więc się na tym skupię.
- No pięknie, cudownie, nieziemsko wyglądasz, więc się tym już lepiej nie zadręczaj - zaśmiałem się. - Bo jeszcze trochę a będziesz gorsza od Ethana oglądającego swoje mięśnie codziennie rano przed lustrem. - O kurczaczki i kaczorki. Po cholerę wspominałem o Ethanie skoro starałem się odwrócić od niego uwagę? No sam nie wiem, ale to tylko świadczy o mojej głupocie. Co niby nie jest żadną nowością, ale czasem robi się męczące. - W ogóle to jak cię zobaczyłem, to sobie pomyślałem, kto złapał Jackie i zmusił ją do tego wszystkiego! Już chciałem się rzucać i zemścić, ale że to ty tak sama to bym nie pomyślał. - Pogrążam się. - Chodzi o to.... że nie chodzi, że mi się nie podoba, bo podoba. Tylko wiesz. Na codzień też jest fajnie, więc nie musisz zmieniać.
Tak. Mogłem jednak nie próbować odwrócić uwagi Jackie do mojej wspomince o Ethanie, bo wyszło jak wyszło.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Jackie Sob Gru 31, 2011 9:18 am

Trzeba przyznać, że najlepszą rzeczą związaną z noszeniem obcasów było to, że wydawało mi się iż byłam wyższa. Może i nie jestem jakimś karłem, nie jestem przecież strasznie niska, ale kilka, tudzież kilkanaście, dodatkowych centrymetrów sprawiało, że byłam jeszcze bardziej pewna siebie. Nie mówię, ze zawsze byłam jakaś nieśmiała czy coś, ale chyba zdałam sobie sprawę z tego, dlaczego kobiety nosiły buty na obcasach. Pamiętajcie jednak o tym, że to wcale nie oznacza, że teraz ja też będę takie regularnie nosić. To by było samobójstwo.
- Nie martw się Justin, do takiego samouwielbienia jeszcze mi daleko - zapewniłam, gestykulując przy tym dłonią. Bez przesady. Ja generalnie rzadok kiedy przykładałam wielką wagę do swojego wyglądu, a przed lustrem spędzałam tylko codziennie minimum, które pozwalało mi doprowadzić się do takiego stanu, w którym nikogo bym nie wsytraszyła. No dobra, to brzmi tak jakbym wyglądała jak jakieś zombie, po wstaniu z łóżka. Aż tak źle nie było.
Poza tym, zastanowiło mnie dlaczego Reid użył akurat imienia Ethana. Chociaż, ciężok było mi się nad czymkolwiek skupić i zastanowić, bo moje myśli zaprzątnienie były tym, co miałam na sobie, ale to tylko w takiej niewielkiej części, a po drugie tym, że byłam na balu ze swoim chłopakiem.
Kurwa, sama nie potrafiłam w to uwierzyć. Ja i chłopak. Nie, żebym miała jakiś wstręt i uprzedzenie do płci przeciwnej, ale przecież to było takie mało prawdopodone i w ogóle.
O rety, a co jeśli Reidowi nie podobało się jak wyyglądałam? No bo zaczął mówić tak jakby tak było, chyba. A ja własnie myślałam, że będzie się mu podobało bardziej niż normalnie. A co jeśli bez najmniejszego powodu założyłam sukienkę skoro i tak Justinowi się nie podobało?
- Podziwiaj póki możesz, bo nie planuję tak wyglądać ani razu przez najbliższe kilka lat - wysunęłam w jego stronę palec wskazujący, a potem zaśmiałam się pod nosem.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, odgarniając z twarzy rudy kosmyk.
- O patrz! Tam mają szampana! Chodźmy! - odparłam entuzjastycznie widząc stół zastawiony kieliszkami. Pociągnęłam, więc bruneta w tamtą stronę, po drodze starając się chodzić tak, żeby wyglądało, że umiem chodzić w obcasach. Jak to musiało śmiesznie wyglądac.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Meredith Sob Gru 31, 2011 5:31 pm

Trochę zrobiło mi się niefajnie, jako że Ethan nie powiedział nic na temat swojego prezentu, ale może to z innego powodu niż ja myślałam? Bo naprawdę liczyłam na to, że mój prezent dla niego mu się spodoba. Ba, kupując go byłam tego prawie pewna, a teraz to już sama nie wiedziałam. Może faktycznie powinnam kupić coś... fajniejszego? Pewnie pomyślał, że jakaś nudna idiotka ze mnie, że co ja sobie myślę. A może wcale nie rozpakował jeszcze swoich prezentów? Mam nadzieję, że było tak, a nie inaczej, bo to by oznaczało, że nie jestem tak beznadziejna jak myślałam. Ojejku, proszę, żeby mu się spodobał! A tym czasem przestanę się tym zadręczać. Później przyjdzie na to czas.
Cisza, które potem nastała jakoś mi specjalnie nie przeszkadzała, co było kolejnym dziwnym zjawiskiem dzisiejszego dnia. Normalnie to bym uznała, że chyba ktoś mnie nie lubi i dyskretnie daję mi do zrozumienia, że nie chcę ze mną rozmawiać i żebym sobie poszła, a tymczasem było mi miło tak jak było i chwilowy brak rozmowy wcale mi nie przeszkadzał i miałam nadzieję, że jemu też nie. Jednak na następne jego słowa odwróciłam się w jego stronę zdziwiona i lekko przestraszona. On mówił poważnie? Chyba nie, w końcu powiedział to raczej żartobliwym tonem. A jeżeli jednak? Nie miałam pojęcia co mu mam na to odpowiedzieć, bo nie wiedział na ile w tych jego słowach było żartu, a ile prawdy.
- Och - Wydałam z siebie tylko - Ja no... Nie wiem. To znaczy - Starałam się złożyć jakieś normalnie zdanie, ale niezbyt dobrze mi to szło. No bo co ja miałam mu odpowiedzieć? Po prostu to mnie przerażało. A w dodatku nie miałam pojęcia za co Ethan mógłby siedzieć w tym więzieniu! Jednak skoro by miał tak przebywać to musiałby zrobić coś okropnego - Ale za co miałbyś trafić do tęgo więzienia?

Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Ethan Pią Sty 06, 2012 11:10 am

Uśmiech z którym zdawałem pytanie nie zniknął, gdy odpowiedź nie była konkretna. W końcu Meredith zawsze musiała się upewnić czy kogoś nie zrani swoimi słowami. Mówiłem zawsze jakbym znał ją już niewiadomo ile. A przecież to dopiero czwarty mój miesiąc w Rezydencji, a nasza trzecia rozmowa. Ale niektóre cechy trudno było przeoczyć. Meredith jak już wspomniałem, zwracała uwagę na reakcję drugiej osoby. Nie było w tym nic złego, bo przynajmniej nikt nie czuł się nieswojo. Nikt, kto lubił mówić. Ja nie przepadałem nad paplaniem bez sensu, ale co racja to racja: ludzie mówili więcej gdy znajowali wspólny język. Choć to nie jest znów takie oczywiste, bo jest mnóstwo ludzi, którzy wolą się kłócić. Nie znałem jej dobrze, mogę nawet się pokusić o stwierdzenie, że jej siostrę znam lepiej. Misty była prostsza nie broniła się, a przez to że mieliśmy wspólny język na innym poziomie, bylo nam się lepiej porozumiewać.
-A za co można trafić do więzienia? Za kradzież, włamanie, morderstwo...- wzruszyłem ramionami i zawiesiłem głos. Czekałem więc na jej odpowiedź. Co poczełaby taka osoba, wiedząc, że zadaje się z przestępcą? Pytanie czysto teoretyczne, w końcu byliśmy więźniami światów wyobraźni.
Jackie w obcasach? Przedni widok, byłbym się uśmiał, ale przecież ciągnie się za nią ta jej dziewczyna. Nie mam nic przeciwko lesbijkom, póki nie zapominają, że to ja z tego trójkącika pociągam je najmocniej.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Justin Pią Sty 06, 2012 11:33 am

- Informacja, że będziesz mi pozwalała oglądać siebie przez kilka lat zupełnie zaćmiewa wszystko inne, więc pozwól mi na chwilę odlecieć - odpowiedziałem Jackie patrząc na nią rozmarzonym wzrokiem. Mi naprawdę jakoś za bardzo nie zależało na tym jak Jackie się ubiera, chociaż jak mówiłem dzisiaj wyjątkowo się postarała. Dziewczyny czasem tak mają, że chcą się postarać, więc nie trzeba im tego bronić. Czasem nawet zachęcać, bo tego oczekują. W ogóle dziewczyny czasem są dziwne, bo obrażają się zupełnie nie wiadomo dlaczego, bo nieważne co powiesz one i tak wiedzą swoje. Na szczęście nie moja Jackie, bo ona była najlepsza na świecie. Wystarczy tylko na nią spojrzeć, albo przypomnieć sobie naszą rozmowę na dziedzińcu! Zazwyczaj zapominam większość rzeczy jakie mi się niedawno przytrafiły, ale tym razem byłem pewny, że naszej rozmowy nie zapomnę naprawdę długo. No dobra, ale trzeba powrócić na chwilę do rzeczywistości. - Tak! Szampan! A potem zabieram cię gdzieś... tam! - oznajmiłem wskazując jakąś ścieżkę prowadzącą do bardziej zaciemnionej części ogrodu. Ale to zostawmy na później a teraz skupmy się na powstrzymywaniu się od śmiechu na widok chodu Jackie. Jeszcze by na mnie nakrzyczała gdybym się zaśmiał. Hehe. Ale to był śmieszny widok. - Tam będziesz mogła zdjąć te śmiercionośne buty - dopowiedziałem jeszcze, ale w przedostatnim słowie głos mi się załamał i zdradziłem się już ze swoim śmiechem. No trudno. Nigdy nie należałem do tych co stale powstrzymują się od śmiechu, a w zasadzie nigdy się nie powstrzymywałem, więc nie należy się dziwić, że teraz mi się nie udało. Nie miałem wprawy.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Jackie Pią Sty 06, 2012 11:05 pm

- No skoro tak - skomentowałam krótko to, co powiedział przed chwilą Justin, a potem zaśmiałam się cicho pod nosem, już w drodze do stołu z alkoholem, do którego po krótkiej chwili dotarłam. A raczej dotarliśmy, bo przecież nadal ciągnęłam za sobą chłopaka.
No dobrze, może i nie byłam urodzona do tego, żeby chodzić po wybiegach, tym pięknym, tanecznym krokiem, mając na sobie wysokie obcasy, ale przecież nie mogło być aż tak źle. A przynajmniej taką miałam nadzieję. Pewnie gdybym stanęła z boku i na siebie spojrzała, głośno bym się roześmiała bądź zachciała stąd wyjść, aby nie musieć patrzeć na takie pośmiewisko. Chociaż nie, bez przesady, może i nie pośmiewisko, złe słowo. Bo właściwie to mi tak wszystko jedno, czy inni by się ze mnie śmiali czy nie. Ale jak już wspomniałam, na pewno nie mogło być tak źle. To znaczy, dla mnie nie potykanie się było chwilowo równoznaczne z tym, że dobrze mi szło.
W końcu jedna z moich rąk dorwała kieliszek szampana, wcześniej wsuwając kremową kopertówkę pod pachę. Nie potrafiłam pojąc jak z takim czymś można było chodzić. Ni to się nie mieści w tym telefon, ni portfel i trzeba to nosić przez cały czas w dłoni. No ja nie wiem. Potem puściłam dłoń Justina i podałam mu drugie szklane naczynie, wciąż szeroko się uśmiechając. A potem on się zaśmiał. O nie, śmiał się ze mnie. Bezczelność.
- Nie mów tak, bo jeszcze mi się spodobają i będę w takich chodzić na co dzień - prychnęłam unosząc wyżej brodę, tak jak robią na filmach wylalkowane blondynki. Nie, żeby były dla mnie wzorem i takie tam. Oczywiście, że tak nie było.
Chciałam być przez chwilę poważna, ale moja natura mi na to nie pozwoliła i poczułam jak mięśnie na mojej twarzy starają się sprawić, żeby znów pojawił się na niej szeroki uśmiech. Co więcej, z trudem powstrzymywałam chichot, który ostatecznie wydobył się z moich ust, psując całą powagę, nad którą tak ciężko pracowałam. Powinnam to poćwiczyć. Już widziałam to noszenie obcasów każdego dnia.
Przysunęłam wargi do kieliszka i upiłam z niego łyka musującego napoju. Właściwie był to bal jak bal, nie było w nim nic nadzwyczaj interesującego czy rozrywkowego. Ludzie stali, rozmawiali, sączyli drinki i udawali, że fantastycznie się bawią. Dlatego właśnie doszłam do wniosku, że udanie się gdzieś indziej nie było złym pomysłem. Spojrzałam na Justina, w dość znaczący sposób, wskazując gestem głowy wyjście. No bo kto inny jak nie on zrozumiałby o co mi chodziło? Zapewne zaczęliśmy podążać w jakimś tak kierunku, w celu dojścia gdzieś tam, a po drodze się rozejrzałam, a moje spojrzenie napotkało Ethana. W ostatniej chwili powstrzymałam się od wykrzyczenia jego imienia, aby odwrócił się w moją stronę i pomachania do niego, czy zrobienia czegoś podobnego. Przypomniałam sobie bowiem, że ostatnie Walsh chyba zdecydował nie być już moim przyjacielem. Uważałam, że to nie w porządku - nagle tak przestawać zwracać uwagę na kogoś kogo nazywałeś swoim najlepszym przyjacielem, ale skoro Ethan może mnie ignorować to i ja mogę zignorować jego, ot co! Tylko na niego zerknęłam, widząc jak stara się wyrwać jakąś nową dupencję, bo pewnie ta ostatnia już mu się znudziła, posyłając mu gardzące spojrzenie i wyszłam z Reidem. Chyba.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Justin Sob Sty 07, 2012 2:03 pm

W zasadzie bale były dziwną imprezą, która po dłuższym zastanowieniu się wcale nie była fajna. Choć na początku gdy usłyszało się wieści o balu to nie wiadomo jakie miało się oczekiwania. W moim przypadku było to oczywiście wielka sala, ustawiane tańce, hektolitry wina, czy coś tam. Sali wielkiej nie mieliśmy i trzeba było się ograniczyć do tego co było, znaczy w normalnym tomu to nawet nie było takiej sali jaką my mieliśmy, ale to nadal nie były takie bale jak na filmach. Ustawiane tańce! Już to widziałem. Dosłownie nikt z całej tej zgrai nie nadawał się do jakiegokolwiek tańczenia oprócz mnie! Pomimo tego, że posiadałem wielką moc wpływania na innych to i tak nie byłem w stanie obdarzyć ich talentem do tańca. To było niemożliwe, mimo wielu starań. Znaczy nigdy nie próbowałem, ale po co próbować jak i tak znało się wynik końcowy? Co tam jeszcze oczekiwałem? Ach, alkoholu. Alkohol niby był, jeżeli tak to można nazwać. W sumie całe szczęście, że był taki a nie inny, bo jak wiadomo moja głowa do najmocniejszych nie należała nawet po treningu jaki mi zapewnił Maks. Zawsze załamywał nade mną ręce gdy przyszło mu ze mną pić. No trudno, każdy organizm jest inny. Mogę sobie mieć mało odpory na alkohol, nikt mi tego nie zabroni, a najwyżej wyśmieje.
- Życzę powodzenia w spełnianiu obietnicy - nadal się śmiałem. No bo do Jackie po prostu nie pasowały te buty i jakoś to jej grożenie nie było wcale straszne. W zasadzie śmieszne i zarówno ja i ona doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę. - W sumie to pewnie ja bym dłużej wytrzymał od ciebie - rzuciłem od niechcenia. No bo przecież nie zamierzałem za nic w świecie nakładać takich butów. W dzieciństwie nanosiłem się już wystarczająco na caaaaałe życie. Poza tym te żarty o lesbijskim związku w wykonaniu Ethana wcaaaaale nie było śmieszne! Widział ktoś bym się śmiał? A przecież ja zawsze się śmieję gdy coś powie coś śmiesznego nawet na mój temat. Wiecie dlaczego uważałem to za nieśmieszny żart? Bo nie dotyczył tylko naśmiewania się ze mnie, ale i z Jackie, co było już niewłaściwe!
Uśmiechnąłem się jak jakiś szaleniec gdy Jackie powstrzymała się od zawołania do Ethana czując się jednocześnie strasznie z niej dumny! Ale chwilę później dopadły mnie wyrzuty sumienia. Poczułem się głupio, że zawsze moje związki muszą rozbijać jakąś przyjaźń. Nie wiem czy ktoś pamięta, ale gdy zacząłem z Yves to Dymek się ode mnie odwrócił. A teraz gdy jestem z Jackie to ona nie może odezwać się do Ethana. Znaczy może, bo nikt jej nie zabrania, ale tego nie robi. Postanowiłem przy najbliższej okazji porozmawiać o tym z Jackie, ale nie dzisiaj. teraz idziemy tam.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Jackie Sob Sty 07, 2012 4:49 pm

No i wyszliśmy. Ja, czując okropne rozczarowanie Ethanem, a Justin szczerząc się jak głupi. Siedzieliśmy w ogrodzie, a po kilku godzinach i bal się skończył, co można było wywnioskować widząc ludzi tłumnie opuszczających budynek.

A potem skończyły się i święta.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Ogród Zimowy - Page 7 Empty Re: Ogród Zimowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Powrót do góry

- Similar topics
» Ogród

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach