Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Yael

+5
Konstanty
Dimitri
Yael
Shaque
Yves
9 posters

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Yves Nie Wrz 25, 2011 9:09 pm

- Lekkie poluźnienie stosunków? - Wywróciłam oczami i wpakowałam nogi spowrotem na sofę. To co zrobiła Mikaela było drastycznym zerwaniem kontaktu, nie poluźnieniem stosunków. - To zbytni eufemizm, krasnoludku. Poluźnieniem stosunków mogłoby być rzadsze spotykanie się, niekoniecznie połączone z zakończeniem związku. Niektórzy tak robią, a potem mają wytłumaczenie do zerwania: wiesz, oddaliliśmy się od siebie. - Nie wiedziałam czemu tak nagle zaczęłam bawić się w 'ciocię co wszędzie wściubi nosa', przecież nigdy nie lubiłam wtrącać się w cudze sprawy. Może to jakaś forma instynktu macierzyńskiego. Wydaje mi się, że ostatnio zamieniłam się w nianię opiekującą się wszystkimi moimi znajomymi-pizdusiami i nawet mi się to podoba, bo póki co większość się mnie słucha i wychodzi im to na dobrze.
- Przeszłam przez cztery rodzaje rozstań: brutalne połączone z histerycznym, które skończyło się nieodzywaniem się do mnie na wieki wieków, jakieś strasznie chaotyczne, ale i tak zostaliśmy przyjaciółmi i całkiem nieźle się dogadujemy, po jakiejśtam przerwie, przyjacielskie i jest nawet lepiej niż kiedy byliśmy razem, ale do tej pory zastanawiam się co ja w nim widziałam no i moje pierwsze zerwanie... skończyło się nasłaniem na gościa dwóch moich kumpli. Więc w ogólnym rozrachunku: dwa zerwania plus pobicie i dwa gdzie stosunki pozostały nawet przyjacielskie. Po tej fascynującej analizie stwierdzam, że... wszystko zależy od tego z kim się umawiałaś i jak zakończyłaś związek, bo jeżeli oboje stwierdzicie, że nic już między wami nie ma to wszystko będzie w porządku. Jeżeli zachowasz się po chamsku on będzie wściekły i prędzej popełni harakiri niż spojrzy na Ciebie. Jeżeli się popłaczesz będzie mu przykro i skończy się na pożegnalnym seksie - gorąco polecam tą metodę. - Odetchnęłam na chwilę i wygrzebałam kilka żelków. Ciężko jest werbalizować tyle myśli komuś takiemu jak ja, ponieważ ja na ogół mówię tylko to co uważam za ważne, chyba, że histeryzuję, wtedy plotę trzy po trzy, a teraz, mimo, że tylko kolejne wypowiedziane przeze mnie słowa uznaję za ważne to żeby Mika je zrozumiała musiałam zrobić jakiś wstęp. - Ty maluszku zachowałaś się chamsko, nie tak jak ja w stosunku do Szaka, co ci się chwali, ale i tak chamsko. To było dla Luka jak grom z jasnego nieba, jak highfive... krzesłem w twarz, jak wywinięcie orła na psiej kupie podczas niedzielnego spaceru. Był szczęśliwie zakochany, było mu cudownie, a ty od tak stwierdziłaś, że to koniec i nic mu nie wyjaśniłaś. On nie wie czy go dalej kochasz, czy znudził ci się, czy podglądałaś go gdy zabawiał się przy filmiku z cycatymi Azjatkami i teraz się brzydzisz... Luke uważa Twoje zachowanie za irracjonalne, ja zresztą też i pewnie połowa Wszechświata myśli podobnie. Gdybyś chociaż słowem wyjaśniła mu swoje zachowanie... - Wzięłam głęboki oddech i puknęłam ją palcem w czoło. - może wtedy istniała by szansa, że jak już 'jaśniepanienka' odpocznie od swojego przydupasa, ten spowrotem ją do siebie przygarnie. - Burknęłam na sam koniec i zabrałam jej miskę z żelkami. Nie zasługuje na gumowe misie. Ja chyba zresztą też, więc odłożyłam miskę na stolik.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Mikaela Nie Wrz 25, 2011 9:37 pm

Gdy słuchałam Yves opowiadających o swoich rozstaniach trudno nie było pomyśleć o mojej historii. Jak dotąd oprócz Luka miałam tak jakby dwa poważniejsze związki z chłopakami, które naprawdę ciężko mi przyszły i ciężko było mi z nimi żyć. Z kolei rozstania z tymi chłopakami były o wiele prostsze. Wystarczała krótka rozmowa, wytłumaczenie sobie faktów i już byliśmy w normalnych przyjacielskich stosunkach. U Luka jak widać sprawa miała się inaczej. Bo po pierwsze najpierw była przyjaźń, potem niespodziewany pocałunek, chodzenie ze sobą przerywane kilkoma kłótniami. No i najważniejsze, okres w czasie, którego nie żyłam. Właśnie wspomnienie tego okresu strasznie mnie zmiękczało, gdy wspominałam te załamanie Luka i całą resztę, cóż... Czułam się okropnie odpowiedzialna. Yves nie zetknęła się z takim problemem, zwyczajnie nie miała okazji, więc nigdy do końca nie będzie wiedzieć co czuję. Choć ma wiele racji w swoim wywodzie.
- Kurwa, teraz to mi się już wszystko pojebało. Wyjaśnić mu? Ale co? Powiedziałam mu już wszystko co mogłam najlepiej jak potrafię. Może dla niektórych to nie są wystarczające powody, ale dla mnie tak. Choć nie... Ja już sama nie wiem. Kurwa - westchnęłam przytulając się do poduszki, która niewyjaśnionym sposobem znalazła się na moich kolanach. Chyba właśnie postanowiłam się załamać i w siebie zwątpić. Zajebisty moment Mika, nie ma co. - I nie nazywaj proszę go więcej moim przydupasem, mnie możesz obrażać, ale mimo wszystko Luke ma swoją dumę. Za to ja już nie jestem pewna czego chcę.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Yves Czw Wrz 29, 2011 7:44 pm

Pff... No i co ja mam teraz zrobić? Niepotrzebnie się przed chwilą nakręciłam, było to tylko chwilowe i już mi przeszło, ciągle tak mam przez te głupie hormony i staram się jak najwięcej powstrzymywać przed odstawianiem scenek, ale kiedy już raz danego dnia wytrąci się mnie z równowagi później ciężko mi jest powrócić do neutralnego stanu więc huśtawka nastrojów towarzyszy mi w takich wypadkach do końca dnia. Dziś nie będzie wyjątkiem. - Mika... - Jęknęłam wpatrując się w dłonie na podołku. - Nie chcę kwestionować twoich uczuć co do Luke'a bo byłaś z nim na tyle długo, że nie nie można uznać, ze byliście sobą tylko zauroczeni, tak jak było ze mną i Justinem, racja? - Nie byłam już uszczypliwa, nawet nie podnosiłam głosu, było mi głupio za to męczenie jej chwilę wcześniej. Nie chciałam też by się na mnie obraziła. - Czasem wydawało mi się, że traktujesz go strasznie przedmiotowo, jak jakiegoś przydupasa właśnie. Jakby po prostu podobało Ci się jego wieczne oddanie i wielbiący wzrok. Uważam, ze powinnaś się zastanowić... - Westchnęłam przypomniawszy sobie moje zachowanie względem pewnego kijwiewjakiejczęściindianina. - czy naprawdę go kochasz, czy tylko podobała ci się jego uczucie względem ciebie. Nie chcę po prostu byście cierpieli. - Uśmiechnęłam się delikatnie i czułym gestem pogłaskałam Mikę po policzku. - Oboje jesteście mi bliscy i serce mi się kraja gdy widzę co odstawiacie i jak się męczycie. Nie chcę byś traktowała Luke'a tak jak ja potraktowałam Shaque'a, chociaż on był zbyt nachalny, a ja za mało asertywna, to sytuacja łagodząca. Żaden z nich nie zasługiwał na takie traktowanie... - Przerwałam na chwilę zastanawiając się czy my przypadkiem w jeszcze większym stopniu nie zasługiwałyśmy na ich oddanie i uwielbienie. - Po prostu chodzi mi o to, że jeżeli go kochasz, nie powinny cię obchodzić żadne zobowiązania i będąc z nim w związku nie powinnaś tego traktować jako klatki, więzienia bo przecież miłość ma uskrzydlać... - Ciekawe czy ja kiedyś się 'wzniosę' i poczuję coś do kogoś, coś głębszego i mocniejszego niż czułość, czy przyjaźń. Póki co nie widzę takiej możliwości i nic tego nie zapowiada.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Mikaela Pią Wrz 30, 2011 9:27 pm

Dobra, co do tego, że z Lukiem było to coś więcej niż zauroczenie, miałam pewność. Nie mogłam sama siebie pod tym względem okłamywać, bo to by była już wielka i śmieszna przesada. Niestety nie rozumiałam do końca tego co kryło się pod tym określeniem, coś więcej niż zauroczenie. Bo wiecie, romanse, komedie romantyczne, czy inne rzeczy w tym stylu nie oddawały do końca rzeczywistości. Były jedynie czymś co chcielibyśmy aby istniało. Wmawialiśmy sobie, że są rzeczy wyższe, ważniejsze niż wszystko inne, ta myśl czasami dawała nam kopa, ale czy coś poza tym? Nie potrafiłam myśleć inaczej. To odrobinę mnie przytłaczało. Ale na pewno przytłoczeniem nie mogłam nazwać uczucie, które wywołały u mnie kolejne słowa Yves. Nie wiedziałam, czy dlatego że uważałam je trochę za prawdziwe i bolało mnie to, czy dlatego że zwyczajnie nie podobało mi się to jak widzi tą sytuację Yves. Bo skoro ona uważała mnie za jakąś tyrankę znęcającą się nad Lukiem, to jak sam Luke mógł to widzieć? Ja pierdolę.
- Widocznie nie kocham go tak jak powinnam, dzięki za uświadomienie - odpowiedziałam sucho. Naprawdę nie chciałam być w tej chwili zła na Yvkę, po prostu ogólnie byłam zła. I chyba nie prędko się to zmieni. I nie zmieni się również ton jakim mówię. - Ale wiesz co? Skoro go tak nie kocham, to nawet dobrze, że to zakończyłam. Może znajdzie sobie dziewczynę, która pokocha go na tym samym poziomie i wtedy znów będzie zwyczajnym Lukiem. To jest plan - wstałam z poduszek najszybciej jak potrafiłam. Czułam, że muszę się stąd zmyć zanim Yves coś jeszcze powie. Bo tak naprawdę...
Bo tak naprawdę odrobinę poruszyły mnie jej słowa. Dawno nie czułam się aż tak okropnie, tak zdzirowato. Miałam wrażenie, że zaraz coś rozwalę, że zaraz wybuchnę i później będę tego żałować. Dlatego trzeba było się zmyć. W tej chwili.
- Chyba będę sie już zbierać, mam jeszcze coś do załatwienia - wypaliłam na pożegnanie i nie oglądając się za siebie wyszłam ochłonąć.

/zmiana daty
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Yves Pon Sty 30, 2012 2:43 am

/ czas na trzecią osobę! ;3 /

Drzwi pustego pokoju otworzyły się i weszła do środka szczupła, długowłosa brunetka trzymająca w ramionach swój największy skarb. Zaklęła cicho, gdy o mały włos nie przewróciła się o pozostawioną na podłodze butelkę wody. Ciemność, która panowała w pomieszczeniu była zbyt niebezpieczna dla matki niosącej śpiącego synka więc mrużąc oczy odnalazła kontakt i pokój zalało żółtawe światło. Ułożyła cicho posapującego szkraba na łóżku i usiadła obok gładząc jego główkę. Jej serce rosło i przepełniało się radością i zachwytem, gdy przyglądała się swemu dziełu. Niestety przepełniał też ją smutek ponieważ nigdy nie potrafiła dopatrzeć się jakichkolwiek podobieństw miedzy wyglądem Jerry'ego, a swoim. Był perfekcyjną kopią swojego ojca, przypominał jej o nim na każdym kroku. Czekoladowe oczy, ciemna czupryna, nos, usta... Każdy milimetr jego ciałka miał pierwowzór w ciele przystojnego Fina. Usiadła na podłodze i przymknąwszy oczy oparła się plecami o łóżko.
Silne dłonie zacisnęły się na jej talii, jedna z nich powoli zmierzała w dół podczas gdy usta delikatnie muskały szyję, policzki i skronie. Westchnęła cicho i pozwoliła pociągnąć się na podłogę, do której przycisnęły ją silne, męskie biodra. Wygięła się niczym kotka, prężyła i wzdychała. A szorstkie dłonie drażniły jej uda i łydki podczas, gdy miękkie usta pieściły dekolt. Przygryzła dolną wargę i przycisnęła wierzch zaciśniętej dłoni do czoła. Zachłanne wargi zmierzały coraz niżej i niżej...*
Zerwała się na równe nogi zawstydzona swoją fantazją. Przyłożyła dłonie do gorejących policzków i chodząc po pokoju próbowała nieco ochłonąć. Usiadła na łóżku i zamknęła oczy uspokajając oddech. Nie miała pojęcia ile czasu tak spędziła, wydawało jej się, że całe wieki, obraz szczupłego bruneta o delikatnych rysach i kilkudniowym zaroście nadającym im ostrości wciąż ja prześladował.
Ocknęła się dopiero, gdy usłyszała ciche kwilenie. Maleńki JD, który obudził się kilka sekund temu, nie mógł zrozumieć czemu mamusia nie poświęca mu całej swej uwagi więc postanowił upomnieć się o to co mu się należy. Mama natychmiast zjawiła się przy nim i słodkiego bobasa otoczyły alabastrowe ramiona i zasłona orzechowych loków, koralowe usta ułożyły się w podkówkę, a spokój delikatnego czoła zniszczyło kilka zmarszczek. - Co się dzieje maleńki? - Zapytała dziewczyna nie licząc na odpowiedź. Maluszek zakwilił i wyciągnął pulchne paluszki w stronę rodzicielki. Porwała go w ramiona i obdarowała uśmiechem, a warto wspomnieć, że ma przecudny. JD, jako sprytny i inteligentny chłopczyk wiedział, że nie może tak od razu przestać marudzić. A co jeśli mamusia znów przestanie się nim zajmować? To przecież nie do pomyślenia. Dlatego teraz męczył biedną Yves, kwileniem, jęczeniem i płakaniem, nie mógł pozwolić jej choć na chwilę nie zwracania uwagi na niego, więc bidula nadskakiwała mu i wychodziła z siebie, by jej kochany syneczek przestał cierpieć. Dla niej, każde westchnięcie, jęknięcie czy zakwilenie było znakiem, że jej maleństwo coś boli, jest mu źle, niewygodnie, może nawet cierpi. Nie przyszło jej do głowy, że to chęć zwrócenia na siebie uwagi więc zmieniała pieluszki, zabawiała, parzyła herbatkę koperkową, śpiewała, czytała, głaskała, miziała, tuliła do piersi prawie płacząc z rozpaczy. W końcu poddała się i postanowiła małego wykąpać. Nieświadomie pokrzyżowała synkowi plany. Ciepła woda i lawendowy-jaśminowy płyn do kąpieli rozmiękczyły przebiegłego liska, który prawie rozpłynął się i gdy okrywała go ręcznikiem spał już jak kamień.
Nareszcie otrzymała odrobinę spokoju i mogła zająć się sobą, wziąć prysznic, napić się herbaty przy rozczesywaniu mokrych włosów lub na chwilę się zdrzemnąć. Leżała teraz na łóżku i wpatrywała się w sufit, z braku innego zajęcia postanowiła poserfować po internecie. Znalazła zdjęcie, które kilka dni wcześniej zrobił i zamieściła je na swoim dawno nieodwiedzanym fotoblogu. Napisała kilka komentarzy pod innymi zdjęciami. Nie spodziewała się, że jej zdjęcie skomentuje ON. Sięgnęła po komórkę i wysłała mu krótkiego sms'a. Uważnie czytała jego wypowiedzi pod jej zdjęciem i ogarnęła ją bezsilność i wściekłość. Odstawiła laptopa na podłogę i wpatrywała się w ekran komórki zaciskając zęby i starając się powstrzymać łzy. Znalazła odpowiedni numer i zadzwoniła. Nikt nie odebrał i włączyła się poczta głosowa z czego była zadowolona, bo nie miała sił na wypowiedzenie więcej niż trzech słów. Odrzuciła komórkę w bok i ukryła twarz w poduszce zanosząc sie histerycznym płaczem.

*Nine Inch Nails źle działają na mój umysł affraid
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Jeremy Pon Sty 30, 2012 1:00 pm

To miało kolor ścian pokoju - jasno beżowy - kolor jaki miał jeden z misiów leżący w kącie kołyski. To było mięciutkie i wystarczyło jedynie lekkie szturchnięcie by rozpadło się w miliony małych kawałeczków. To zachowywało się jak woda w kosmosie, lecz mały JD nie wiedział jak zachowuje się woda w kosmosie, więc nie znał tego porównania. Dla niego To było magiczne i zabawne. Wysuwał przed siebie rączki by zanurzyć je w Tym, lecz nie potrafił, bo jakaś siła odpychała To od nich. Pisną i spróbował jeszcze raz, lecz i tym razem bezskutecznie. Czy to chciało mu zrobić na złość? Ale przecież było takie magiczne i zabawne. Jeremy uważał, że wszystko co jest magiczne i zabawne, nie może być złe. Nie zdawał sobie sprawy, że właśnie takie rzeczy mają największe predyspozycje do bycia złymi. Wszystko co magiczne wiązało się z niewyjaśnionym, z czymś czego trudno jest ogarnąć umysłem. Magiczne chciało nas ogłupić, pokazać jak mało wiemy. Z kolei zabawne nie liczyło się z naszym uczuciami. Jedyne co było ważne dla zabawnego, to to by pokazać siebie przed kimś. Sprawić by nie można było oderwać od niego wzroku. I właśnie To wykorzystywało dziecięcą naiwność Jeremy'ego i prosto mówiąc robiła go w bambuko. Denerwował się coraz bardziej, coraz więcej prób podejmował by dosięgnąć Tego, coraz gorzej mu szło. Coraz bardziej chciał się wyrwać z tego koszmaru, ale nie potrafił.
Mógł jedynie leżeć w łóżeczku marszcząc czoło i co raz przebierając jedną nogą. Właśnie to robiąc parę razy uderzył stopą w ścianę łóżeczka, lecz tak bardzo pochłonięty swoim koszmarem nawet tego nie poczuł. Powieki mu drżały, a usta miał ściśnięte w wąską linię. Nadal śnił. I pewne śniłby tak jeszcze długo, denerwując się swoim koszmarem, gdyby nie cichy dźwięk dobiegający do jego uszu. Nie chodziło o to, że dźwięk przeszkadzał mu w śnie, bo nie przeszkadzał. W tym wypadku działała jakaś zmysłowa siła, która nie pozwalała mu zignorować płaczu matki. Dzieci w ciągu pierwszych miesięcy swojego życia są przywiązane do swoich mam w bardzo niezwykły sposób. I choć sam JD nie był zwykłym dzieckiem, wciąż zmieniał swój wiek, to więź jaka łączyła go z Yves była równie niezwykła co u reszty. Dlatego to właśnie samopoczucie dziewczyny sprawiło, że wybudził się ze swojego koszmaru.
Budząc się poczuł jak ubranko zaczęło go cisnąć, jak jego nóżki niespodziewanie wychodzą ze śpiochów i zaczyna mu być zimno w paluszki. Łóżeczko też stało się mniejsze, a miś leżący w jego kącie wcale nie wyglądał już tak strasznie. Jedynie jego kolor przywoływał nieprzyjemne wspomnienia.
- Neee, ma-ma-ma - zawołał osiemnastomiesięczny JD siadając w łóżeczku. Niezdarnie spróbował coś zrobić z ubrankami, ale niezbyt ładnie mu to wychodziło. - Nee - powtórzył jeszcze jakby tą krótką sylabą chciał wyrazić swój sprzeciw dla tego wszystkiego. Dla ciągłej zmiany swojego wyglądu. Bo czy to nie jest frustrujące, nawet dla dziecka, ciągle budzić się jako ktoś inny? Z innymi potrzebami, zachciankami i marzeniami?
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Yves Czw Lut 16, 2012 2:42 am

Była całkowicie rozbita, zanim zdołała poukładać wszystkie kawałeczki swojej duszy, bardzo prowizorycznie i niezbyt schludnie, minęła dłuższa chwila i Jeremy porządnie się już zdenerwował więc musiała udobruchać go kilkoma całusami podczas ściągania przymałych ubranek i dwiema lub trzema minutami łaskotek na dywanie. Przeturlali się wspólnie pod komodę i skompletowali nową kreację składającej się z uroczych zielonych majcioszków i koszulki z logiem Mario. Nie sądzę żeby Yves byłą jakąś wielką fanką gier wideo, ale zna tą postać, no i dodatkowo koszulka perfekcyjnie pasuje do smoczka z wąsami, a to przecież takie słodkie. Nie, serio, moja postać nie jest jebnięta w tą stronę. W sumie to przypadek, że JD ma taką koszulkę, o której niepotrzebnie się rozpisuję, ale mozna mi wybaczyć jeśli zwróci się uwagę na godzinę wysłania posta, która pewnie i tak będzie niezwykle oddalona czasowo od momentu, w którym zaczęłam to pisać. Czyli im dalej tym gorzej. Nie obrażę się jeśli przestaniecie to czytać w tym momencie.
O, nawet daję wam dodatkowy akapit na zastanowienie się czy nie zrezygnować.
A wracając do Yves i JD; usiedli razem na łóżku, zajmowanym obecne jedynie przez Yves, której udało się przekonać siostrę, że ten pokój ma zbyt mały metraż na pomieszczenie wszystkich rzeczy bliźniaczek i przeogromnej ilości szpargałów, zabawek i ubranek maluszka, ciocia Yael przeprowadziła się za ścianę, pokój i tak juz od jakiegoś czasu stał pusty, bo tak ja mówię. Mam nadzieje, ze Jas przeczyta choć ten kawałek, bo właściwie to dopiero teraz pomyślała, że trzy osoby to na taki pokój zdecydowanie za dużo. Nasza słodka parka umiejscowiła się więc na łóżku i zajęła się wertowaniem stron przeogromnej księgi z bajkami, która właściwie nie była jakaś specjalnie duża, jednakże sądzę, ze dla małego Jeremiego była wystarczająco duża by nazwać ją wielgachna księgą. W owej księdze znajdowały się najcudowniejsze historie, którymi mały JD zawsze się zachwycał. Chcecie wiedzieć jakie? Między innymi Maglownica, 1408, Skazani na Shawshank... Znajome tytuły? To opowiadania jednego z najcudowniejszych pisarzy wszechczasów, autorka tych słów jest w trakcie nie-wiem-którego czytania fantastycznej powieści Zielona Mila jego autorstwa i niezmiernie żałuje, ze mamusia zabraniała tacie czytać jej jego opowiadania, gdy była mała i sięgnęła po te historie stosunkowo niedawno. Wstyd! Wielki wstyd.
Ciemnowłosy, rozkoszny berbeć z niezwykłą uwagą słuchał słów, które wypływały z ust jego mamusi, nie wiem czy wszystko rozumiał, ale sądzę, że wystarczył mu sam fakt, że Yves coś do niego mówi niezwykle sprawnie intonując, tak by nadać jej słowom odpowiedni dźwięk mający na celu utworzenie odpowiedniej atmosfery. Sam fakt wsłuchiwania się w niezwykle interesujący głos mamy wystarczał małemu by był niesamowicie zaciekawiony słowami, których sens niekoniecznie docierał do jego uszu. Opowiadanie skończyło się bardzo szybko, Yves czytała je może pół godziny. Oczywiście niektóre fragmenty skracała i przeskakiwała akapity by jak najszybciej dotrzeć do swoich ulubionych fragmentów. Mały JD uczepił się jej szyi więc powędrowała z nim do szafki z przekąskami i wyciągnęła paczkę flipsów ignorując domaganie się przez jej synka popcornu. Autorka ma dość popcornu, a konkretniej ma dość soli do popcornu, która jest najbardziej miałkim proszkiem z jakim kiedykolwiek autorka się spotkała, ponieważ zaciągnęła się dziś nią podczas przesypywania jej do dozownika i poleca wszystkim chcącym porządnie przeczyścić sobie nos. Smarka się potem przez pół godziny.
Kiedy już Pasożyt, jak zwykła go czasem nazywać moja postać, siedział na łóżku zajęty lizaniem swoich flipsów i mieleniem ich w malutkich rączkach jego mamusia mogła spokojnie wykonać pewien telefon. Rozmowa telefoniczna, którą odbyła całkowicie zszargała jej nerwy najpierw wciągając ją w otchłań upokorzenia i rozpaczy, by po chwili sprowadzić do poziomu 'wszystko jest okej', a następnie zostawić w punkcie zero, kiedy to połączenie zostało zerwane i pomimo kilku prób nie udało się go jej wznowić. Ah ten zasięg na lotniskach i olewająca mnie Julia. iksde. Yvce nie zostało nic innego, jak odłożenie telefonu i ułożenie się koło JD, który postanowił znowu się zdrzemnąć.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Yael - Page 5 Empty Re: Yael

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach