Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kanapa przy oknie

+10
Ethan
Fay
Will
Yael
Maks
Ana
Shaque
Justin
Ianelle
Mistrz Gry
14 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Yael Czw Kwi 28, 2011 8:20 pm

On był zdecydowanie zbyt ciekawski. Zdradzało go spojrzenie. Jakby chciał wyczytać, dowiedzieć się, wniknąć w osobę, z którą rozmawia. To spojrzenie sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej niż gdyby patrzył na mnie z jakimś ogłupiającym uwielbieniem. Jakby na serio nie miał nic ciekawszego do robienia jak dręczenie mnie swoją obecnością. Inni byli ciekawsi. Odzywali się i w ogóle. Mnie, że żyje zdradzało aktualnie tylko to, że oddycham.
- Byłabym wdzięczna, gdybyś skończył się bawić - stwierdziłam, uparcie szarpiąc bransoletkę. Jak tak dalej pójdzie to coś z nią zrobię albo przynajmniej oderwę jedno z tych wiszących pierdółek. Ale to chyba była własność Yves i mogłaby być zła. Nawet jeśli mamy miliony innych takich.
Spojrzałam na niego z niezrozumieniem, malującym się w oczach. Skąd nagle przyszły mu do głowy konkursy czy zakłady? Przecież zwyczajnie chciałam by oddał mi książkę. Dodatkowo ten jego uśmieszek. Jakaś część mnie, ta bardziej wojownicza, o ile w ogóle mogłam taką posiadać, zapragnęła zetrzeć mu to zadowolenie z twarzy. Choćby wodą.
- Lubię. - Poruszyłam się, wyrażając tym swoje zaciekawienie tematem oraz zadaniem jakie przede mną stawiał. Uderzyć go wodą? Bułka z masłem. Nawet jeśli wciąż patrzy i mnie stresuje. To nic. Praktycznie nie trzeba kontrolować strumienia wody. - Patrz. - Jakby już cały czas się nie gapił, nie pozwalając mi się w pełni skupić. Ale przecież to tylko odrobinka wody, która ma się do mnie zbliżyć i... To było trudniejsze, gdy miałam widownię. Widzowie zawsze mnie stresowali. Zmarszczyłam brwi, bo woda nie znalazła się na twarzy Williama, by powoli zmoczyć mu też koszulkę, ale wylądowała bardzo blisko mnie. Wzdrygnęłam się zaskoczona, gdy kilka kropel upadło na moją rękę, a przecież on siedział z drugiej strony. Wpadka.
- Może o tym zapomnimy? - zapytałam z nadzieją. Nieprzemyślane działanie. Stresowałam się.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Czw Kwi 28, 2011 9:27 pm

Dobra, przyznaję się: bawiłem się wyśmienicie. Ale nie w aż tak okropnym znaczeniu jak pojmowała to Yael. Ona pewnie stwierdziła to mając na myśli zabawę jej kosztem, ale ja nigdy nie uciekłbym się do takich środków. Dla mnie to była zabawa Z Yael, zabawa mająca na celu dostarczenie rozrywki zarówno mnie jak i jej, no dobra, głównie mnie, ale nikt nie powiedział, że Yael musi podchodzić do wszystkiego z aż tak wielkimi nerwami. Choć właściwie te właśnie nerwy sprawiały, że była aż tak bardzo urocza. Nie chciałbym by zachowywała się inaczej.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, a teraz pokaż na co cię stać - ponagliłem ją. Bo skoro już wyraziła już chęć wzięcia udziału w moim małym konkursie to nie mogłem długo czekać, aż w końcu zobaczymy rozwiązanie, które niezależnie jakie by było niosło z sobą zysk dla mnie. Tyle, że ten rezultat jaki uzyskaliśmy chyba miał większy zysk niż ten drugi, więc uśmiechnąłem się do niej zadowolony jak nigdy. - Och, co za strata. Gdybyśmy mieli jeszcze jeden wazonik dałbym ci drugą szansę, a nawet trzecią. W końcu do trzech razy sztuka. Ale że niestety skończyło się to tak a nie inaczej musimy się z tym pogodzić. Bo zapominanie nie wchodzi w rachubę. Chciałoby się zapomnieć, nicponiu ty jeden - ostatnie zdanie wypowiedziałem z taką czułością, że gdybym patrzył z boku zebrałoby mi się na wymioty. Ale, że ja byłem sprawcą tych słów zupełnie się nie przejąłem. - Ech, ty pewnie boisz się mojej nagrody, ale spokojnie nie masz czego. Nie jestem jakimś zboczeńcem, który ci każe teraz tutaj robić przed sobą striptiz - zaśmiałem się. Choć... wcale to takim złym pomysłem nie było, a wręcz przeciwnie. Ale niestety nie z Yael. Z nią trzeba było ostrożnie. Najpierw upoić, potem dopiero zaczynać się dobierać. A nie, ten chwyt już przerobiłem. Och, ty zapominalski Willu. Przecież właśnie zacząłeś wdrażać swój drugi plan, zdobywanie ponownego zaufania. Trochę wyczerpujący, ale ile niesie z sobą satysfakcji.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Yael Pią Kwi 29, 2011 2:59 pm

Doskonale wiedziałam, że żadnej drugiej szansy by nie było, bo przecież on od początku liczył, że mi się nie uda. No jak mi miało się udać, gdy on się gapił? Powtórzę to po raz milionowy najpewniej, ale ja nienawidziłam osób gapiących się, a już szczególnie gapiących się na mnie.
- Umm - wyrzuciłam niepewna. Ton jego głosu przeraził mnie bardziej niż cokolwiek co zdążył już zrobić, a przecież bez przerwy zachowywał się zbyt nachalnie wedle mego przekonania. - Mógłbyś tak nie mówić? - Wtrąciłam do jego wypowiedzi. Nagle wszystko co robił nie wydawało się tak straszne w obliczu całkiem nowego, czułego(?) Williama. Nie. Tego bym nie zniosła.
- Striptiz? - powtórzyłam. O tym nawet nie pomyślałam. I stało się. Serio szkoda, że nie dał mi tej drugiej szansy, bo nagle skupienie się na plamie na kanapie obok mnie i przeniesienie całej tej wody na niego nie było w ogóle trudne. Można by wręcz rzecz, że stało się to bez mego wpływu. Jakby organizm sam uznał, że mu się należy. - Przepraszam - wyrzuciłam z siebie, automatycznie wyciągając rękę, by zabrać wodę z powrotem. Opuściłam ją szybko. Należało mu się. Uśmiechnęłam się lekko dumna z tego, że zrobiłam coś takiego i wreszcie nie było mi źle z tym, że przecież tak nie można było robić. Bo mu się zwyczajnie należało. William był... był złym chłopakiem. Co za pech, że gorsze określenie nawet mi przez myśl nie przechodziły, a co dopiero przez usta. Przeklinać potrafiłam jedynie w stanie szoku.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Pią Kwi 29, 2011 6:58 pm

Jej zakłopotanie było wprost ujmujące. Odpowiedzcie mi teraz dlaczego wcześniej wcale nie starałem się o rozmowę z nią? Znaczy niby coś tam robiłem, ale zaraz rezygnowałem, bo Yves mnie przerażała. Powinienem bardziej zadbać o moje relacje z Yael, tak dziewczyna jedynie się marnuje boją się odezwać do kogoś. A ja jestem idealnym człowiekiem, który mógłby ją nauczyć tego i owego, za niewielką zapłatą, a w sumie i tak wyjdzie, że za darmo. Yael miała niebywałe szczęście, że ją tak lubiłem. Mógłbym się tak droczyć z nią godzinami. Szkoda, że ona nie podzielała mojego entuzjazmu.
- Nie mówić jak? - zapytałem uśmiechając się w znów w ten swój sposób i przysuwając trochę bliżej niej, ale nie za bardzo, by nie zauważyła co zamierzam zrobić i się nie przestraszyła. Niestety nie było mi dane dokończyć, bo w tej chwili Yael jednak postanowiła się odwdzięczyć i naprawić swój przegrany zakład. Cholerka, tego nie przewidziałem, ale nie byłoby tego złego co by na dobre nie wyszło. Szkoda, tylko że nie rzuciła się by mnie wytrzeć osobiście, a ponownie użyła swojego talentu. Jakby to zrobiła, to by było takie słodkie i bym miał okazję do... Nie spokojnie Will, wszystko po trochu. - No proszę, tego to ja się nie spodziewałem - przyznałem a uśmiech nadal nie chodził mi z gęby. - Chyba jednak będziemy musieli uznać, że mamy ten cały remis i zapomnieć o mojej nagrodzie, co? Choć trochę mi smutno na tą myśl - przyznałem. A co, mogę zachowywać się w milutki sposób kiedy tylko chciałem, a Yael właśnie potrzebowała takiego zachowania, nie miałem serca by jej tego odmówić.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Sob Kwi 30, 2011 2:14 pm

/ skok był /

Nigdy nie uważałam się za superbohatera ratującego dzielne niewiasty od złych typów, zazwyczaj stawiałam się w postaci właśnie tej niewiasty (choć od zawsze daleko mi było do niej), mimo wszystko jednak musiałam zacząć działaś gdy zobaczyłam scenę jaka dzieje się przede mną. I to nie tak, że po części chciałam to zrobić na złość Willowi, bo tamtą dziewuchę ledwo co kojarzyłam czy po prostu mi się nudziło. Serio odezwała się we mnie babska solidarność. Doskonale znałam Williama, a ta głupia już raz przeżyła z nim przygodę. Mało jej było? Nie musiała się bawić w rumieńce, wystarczyło by, że powiedziałaby mu, że chce. Albo od razu się rzuciła. Nie wybrzydzałby. Ale dobra. Do rzeczy.
Oparłam dłonie na biodrach, patrząc złowrogo na przyjaciela.
- Nie wstyd ci - wyrzuciłam. A potem przeniosłam uwagę na Yael. To musiała być ona. Yves już dawno by zrobiła nam ognisko z tego durnia. - Raz ci nie wystarczył? Jak nic mu się nudzi i podnosi sobie stopień trudności. Radzę sobie iść póki nie ma czego żałować. No chyba, że nie chcesz. Wtedy ja sobie pójdę. - To ostatnie dodałam tylko dlatego że nie byłabym sobą gdybym nie rzuciła wrednej uwagi. Dziewczę raczej nie wyglądało na zainteresowane dalszym kontaktem ze mną czy Donovanem.
- Hm, idę.
Uśmiechnęłam się zadowolona i opadłam na jej miejsce, odwracając się do zdecydowanie niezadowolonego Willa. Hm, czy on był jakiś taki mokrawy? Jeszcze jedno hm: czy miejsce które dotykałem dłonią było wilgotne? O fuj. Nie. Spokojnie. Panienka włada, a raczej próbuje władać, wodą. Znów można się uśmiechać, a nie marszczyć nos z obrzydzenia. Tak też zrobiłam.


Ostatnio zmieniony przez Ana dnia Sob Kwi 30, 2011 6:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Sob Kwi 30, 2011 6:18 pm

To z całą pewnością nie było sprawiedliwe. Ana wtargnęła tu bez zaproszenia i bez mojego pozwolenia spławiła Yael w najmniej odpowiedni ze sposobów. Nie podobało mi się to. Bardzo. Dlatego moje milusie zazwyczaj usposobienie wypisane na twarzy zastąpił grymas niezadowolenia. Można było powiedzieć, że w takich chwilach lepiej nie rozmawiać z Willem, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. No chyba, że Ana będzie zdolna mnie udobruchać w odpowiedni sposób i zapomnę o stracie jaką poniosłem.
- Pogadamy później Yael! - zawołałem za dziewczyną, a potem przeniosłem swoje spojrzenie na Anę. - I co lepiej ci jak sobie poszła? - zapytałem. Obejrzałem ją sobie odkładnie od głowy po czubki butów szukając czegoś czego mógłbym się przyczepić, a potem bez żadnego ostrzeżenia złapałem ją za rękę. Trwało to dosłownie sekundę, ale mi wystarczyło zupełnie. Bo miałem już punkt zaczepienia w razie chęci dogryzienia jej na dobre. W końcu każdy powinien wiedzieć co to znaczy Will ze złym humorem. W żadnym sensie nie jest to miłe, nawet jeżeli osoba, z którą rozmawiałem była moją najlepszą przyjaciółką.
Teraz gdy miałem w zapasie to co miałem mogłem już spokojnie usiąść i uśmiechnąć się do niej najbardziej szyderczym ze wszystkich moich uśmiechów.
- Jesteś pewna, że odnalazłaś odpowiednie towarzystwo dla siebie w ten piękny dzień?
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Sob Kwi 30, 2011 6:56 pm

Jak dla mnie spławiłam ją w sposób idealny. Jeśli temu tutaj udało się jej w głowie znowu namieszam to dzięki mnie zauważyła to i teraz na serio będzie go unikała albo też wreszcie zrobi użytek ze swego talentu. Ciekawe jak to jest mieć coś co pozwala zrobić komuś krzywdę, a nie takie coś jak mam ja.
- Ależ oczywiście - oznajmiłam. Dzięki jego minie miałam jeszcze lepszy humor niż jeszcze moment temu, gdy tylko zamierzałam przejść obok tej kanapy zmierzając gdzieś przed siebie. Jak dobrze, że jednak się tu zatrzymałam. Mój uśmieszek tylko się poszerzył, gdy złapał mnie za rękę. - Kurczę, aleś ty niedobry i teraz znasz moją złą przeszłość. - Roześmiałam się. Jego zły humor mnie zwyczajnie bawił. Jakby mu tak bardzo zależało na przeruchaniu drugi raz tamtej panienki. Aż taka dobra była? A może on się nie popisał i bardzo chciał udowodnić, że jednak zna się na rzeczy? W szczegóły wciągać się nie powinnam. Zdecydowanie to nie są tematy, o których powinnam myśleć z rana. - Will wyluzuj. Jak nie ta to inna. -
Rozsiadłam się wygodniej, przesuwając bardziej w jego stronę, bo tam było trochę mokro, a mi nie uśmiechało się zmienianie spodni. Że teraz miał prościej gdyby znów chciał łapać mnie za rękę? Co z tego? Już pomacał i wie to co wiedzieć chciał. Zastanawia mnie tylko po co mu to.
- Jestem wręcz o tym przekonana - oznajmiłam. Miałam dzisiaj wspaniały humor i nikt, ale to nikt nie da rady mi go zniszczyć. No chyba, że jedna rzecz, ale to bym musiała zachować się bardzo głupio i zajrzeć na skrzynkę p. A tego robić nie zamierzałam. - Ale może to ja nie jestem godna przebywania z tobą na tej samej kanapie? O to chodzi? Mam sobie pójść? - Jeśli pokusiłoby go odpowiedzenie tak to byłabym niezwykle zadowolona, bo znów mogłabym się roześmiać. Śmiech to zdrowie i w ogóle. Dzisiaj nadrabiałam za wiele dni.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Sob Kwi 30, 2011 7:15 pm

Naprawdę, nie ma to jak rozmowa z Aną, gdy wyraźnie wlazła mi za skórę. Jakby nie potrafiła trzymać się własnych spraw i nie miała dość własnego życia to jeszcze musiała wchodzić w moje sprawy, które z pewnością w żaden sposób jej nie dotyczyły. Nigdy nie wybierałem swoich ofiar tak by później mieć przechlapane u moich znajomych. Dlatego nigdy nie dotknąłbym ani Effy, ani Elisy (choć pewnie po tym co po wyczyniali chłopcy i dziewczynki aktualnie nie mieli by mi tego ani trochę za złe), nie tykałem także Miszy, koleżanek Any też nie ruszałem palcem. Czyż nie byłem w tym działaniu wspaniały? Ale najwidoczniej Ana nie zauważała moich starań i postanowiła się wpierdolić.
- Jakbyś nie zauważyła jestem wyluzowany jak nigdy dotąd - skłamałem, bo akurat o tym nie chciało mi się gadać. Mogłem czuć, zachowywać się jak sobie chcem i nikomu nic do tego, sorry. - Nie wiem czemu też sądzisz, że akurat na Yael nie mogło mi zależeć. A co jeśli się zakochałem? A jeśli właśnie swoim pojawieniem złamałaś moje serce? Jakbyś się z tym czuła? - zapytałem zachowując poważny i wyniosły ton. Chciałem zabrzmieć jak najlepiej, ale doskonale wiedziałem, że Ana nie da się nabrać na takie rzeczy. Niestety. Dlatego wolałem Yael. - O tym czy jesteś godna mojego towarzystwa można pisać poematy. Ale wiem, że za nic nie chciałoby ci się ich słychać, więc odpowiem krótko: aktualnie nie mam najmniejszej ochoty na twoje gadki i jeśli byłabyś łaskawa, to tak, masz sobie iść - dodałem jeszcze. Ale nie chciałem by odchodziła za nim jeszcze ani razu nie wspomniałem o Maksie i o wspomnieniach z nim związanych. Musiałem to zrobić.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Sob Kwi 30, 2011 7:51 pm

Przecież, aż tak wiele mu nie zrobiłam. Niech nie przesadza znów. To nawet nie było wtrącanie się, a zwykłe wykręcenie numeru mu. I że teraz chciał mi wmówić, że się w niej podkochiwał? No jasne, że mu w to uwierzę. Przecież jestem taka głupia i naiwna jak te jego ulubienice. Okropne, że ulubienice nie chciały się uczyć na błędach. Nic, a nic. Chociaż może zbyt szybko oceniałam, ale... gdybym... dobra nie umiałam siebie postawić w tej sytuacji zamiast dziewczyny z wyjątkowo dziwacznym imieniem, która przecież była siostrą bliźniaczką Yves, a ta była już nieźle wkurzona o ostatni raz. Ratowałam tyłek gamoniowi, a ten jeszcze był na mnie zły. Właśnie! Ja mu tyłek uratowałam, a ten jeszcze będzie się fochał. Cham.
- Dziwne, ale przeoczyłam to - rzuciłam. - Nijak - dodałam jeszcze. No nie mogłam patrzeć jak on taki ponury był, a ja wesoła. Coś tu się nie zgadzało.
- Sęk w tym, że nie mam ochoty - oznajmiłam, zagryzając wargę. Raczej śmiać się nie powinna, jeśli on taki fochnięty, ale zwykle to mi nie przeszkadzało. Cóż. Dawno z nim nie rozmawiałam i miałam ochotę to nadrobić, ale jak widać on już nie. - No co? Mam ją złapać i jej nagadać, że to z zazdrości, bo jestem w tobie szaleńczo zakochana? Wtedy znów będziesz sobą? - Oczywiście, że bym tego nie zrobiła, ale serio czemu on się tak na tamtą dziewczynę uparł? Miał ich jeszcze tyle. Chyba.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Sob Kwi 30, 2011 8:02 pm

Ona może sobie myśleć co chce, ale ja za nic nie nazwałbym tego uratowaniem mi tyłka. Po pierwsze przed czym? A po drugie, czy w ogóle była potrzeba radowania? czy ja nie byłem na tyle dorosły by sam sobie poradzić? Znaczy rozumiem, że nas, dzieciaki z rezydencji, nigdy nie należało brać za dorosłych, byliśmy rozpieszczonymi bachorami bez przyszłości i bez planów na przyszłość. Szczerze, to mi się nawet nie chciało posiadać jakiegokolwiek. Wiedziałem, że zawsze jakieś zajęcia dla mnie się znajdzie, choćby w jebanej policji podczas przesłuchiwania świadków. Alko zostanę jebanym tajniakiem. Starsi mi to jakoś załatwią, choć nieźle im zalazłam do tej pory za skórę. Mniejsza z tym. Mówiłem o Anie. Niech się pierdoli ze swoją uczynnością.
- Nijak mówisz? To tak przejmujesz się losem i uczuciami twojego najlepszego przyjaciela? Nie masz serca dziewczyno. Nie wiem co ktokolwiek może w tobie widzieć - westchnąłem zrezygnowany. Jej postawa wobec mnie była niewłaściwa, zdecydowanie. Ale to, że ja zachowywałem właściwe postawy wobec wszystkich, których znałem też było wątpliwe, więc długo nie zamierzałem rozpaczać. - Sęk w tym, że ja również nie mam ochoty z tobą rozmawiać, ale głupio tak siedzieć i słuchać jak gadasz same głupoty, więc łaskawie ci odpowiadam.
Zdecydowanie nie nadawałem się aktualnie na nic nieznaczące rozmowy i pewnie później będę żałował tej całej gadki, bo mimo wszystko lubiłem Anę. Tylko dzisiaj była wkurzająca.
- Naprawdę byś to dla mnie zrobiła? - odrobina nadziei w głosie. - Jeśli tak to bym ci wybaczył, na serio. Stałabyś się mą królową.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Sob Kwi 30, 2011 8:22 pm

William zdecydowanie nie był dzisiaj sobą. Obraził się jak jakaś durna baba i co? Miałam teraz sobie pójść. Nie chciało mi się stąd ruszać. Tak po prostu. Wiosnę ładną przez okno obserwować można było i dalej słuchać narzekać Williama w takim stanie. Czego można było więcej od życia chcieć.
- Gdybyś chociaż ty miał to serce - westchnęłam niby boleśnie, bawiąc się pierścionkiem. - No chyba nie może widzieć - dodałam, podnosząc na chwilę głowę i patrząc wprost na niego, a potem opuściłem spojrzenie z powrotem na zielony kamień pierścionka. Przekręcić w lewo i z powrotem w prawo. I od nowa. Zawsze tak się robiło, gdy nie mogłam czy nie chciałam się w pełni skupiać na rozmowie. - Jeśli własnie wkraczamy na temat, gdzie ty wyśmiewasz fakt, że jestem sam to postaraj się lepiej - dorzuciłam.
- Łaskawca - rzuciłam pod nosem. Nosz doprawdy chyba powinnam paść na kolana i złożyć mu w podzięce jakąś ofiarę czy odprawić jakiś inny, skomplikowany rytuał. Takiego mam przyjaciela. - Co do stawania się królową to kuszące, ale nie licz na to - obwieściłam jakby na serio liczył, że tak mogę zrobić. Ale chyba nie był głupkiem. Swoją drogą jakby mu tak bardzo nie odpowiadało moje towarzystwo to by zwyczajnie wstawał i sobie poszedł. On chciał coś jeszcze powiedzieć. Brałam to za pewnik. Teraz tylko oczekiwać, by zobaczyć jak chce się zemścić za wygonienie jego dziewczyny.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Pon Maj 02, 2011 9:57 am

Gadanie o sercu jakoś nigdy mnie nie ruszało, bo w sumie było głupie. Ile to razy słyszałem, że jestem bestią bez serca, ale przecież czy gdybym naprawdę go nie miał to czy byłbym w stanie czuć? Bo mimo wszystkiego czułem bardzo dużo. Czułem złość, gdy ktoś robił coś nie po mojej myśli. Czułem smutek, gdy słyszałem o okropnych rzeczach dziejących się na świecie. Czułem dyskomfort, gdy mi wmawiano, że ja jestem winien połowie tych okropnych rzeczy. Czułem litość gdy patrzyłem na biedne sierotki, czy piękne dziewczyny przestraszone obecnością mężczyzn do tego stopnia, że boją się odezwać. Naprawdę było mi ich szkoda i robiłem wszystko by tylko poprawić ich samopoczucie. Czy to nie było wspaniałe zachowanie?
- Nie wiem czemu masz wątpliwości co do mojego serca, naprawdę twoja opinia mnie zabolała - westchnąłem. - A jeszcze bardziej mnie zabolało, że takie lekkie wspomnienie o twoich związkach uważasz za wyśmiewanie się z ciebie. Jesteś okropna.
Kierunek jaki obrała ta rozmowa raczej nie powinien mi się podobać, ale z każdą sekundą coraz lepiej się bawiłem. A skoro coraz lepiej się bawiłem to znaczy, że nabierałem przekonania, że Ana dobrze zrobiła pojawiając się tutaj. Prawie zapomniałem już, że z Yael zabawa było o wiele fajniejsza i dodatkowo istniała szansa na bardzo szczęśliwe zakończenie. A z Aną już nie za bardzo. Choć przyznam szczerze jakoś nigdy nie próbowałem. Oj, Will ty zbereźniaku, opanuj się choć dzisiaj. Jesteś zły na Anę, stój na swoim stanowisku.
- Wiesz, nagrody nigdy się nie otrzymuje za nic. Trzeba sobie zasłużyć. Nawet pięcioletnie dzieci o tym wiedzą - odpowiedziałem jej. - Podać ci przykład, żebyś lepiej to zrozumiała? Jeśli chce się mieć przy sobie chłopaka to trzeba mu dawać dupy zamiast stroić fochy, a potem się dziwić, że przespał się z twoją najlepszą przyjaciółką. Tak to nie działa, moja droga.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Pon Maj 02, 2011 7:45 pm

Doskonale wiedziałam jak jego zabolała ta uwaga o braku serca. Tak samo jak mnie to zabolało. Ludzie bez serca muszą trzymać się razem, bo jakby się nie trzymali, a wręcz przeciwnie się zwalczali mogło by to nie być zbytnio bezpieczne dla reszty. Chociaż tutaj z niebezpieczeństwem stykaliśmy się niezwykle często. Tak to już jest z utalentowanymi. Wiedziałam jakich miejsc unikać w rezydencji, ale tak czy siak od czasu do czasu miałam okazje "podziwiać" jak te debile zabijają się w pościgu za piłeczką! Za piłeczką. I to ich opiekun kazał im się tak bawić, a że piłeczka z boisk przywędrowała na korytarze to już nie jego sprawa.
- Nie wiem czy uważam. Po prostu zwykle nie rozmawiamy o moich związkach czy też braku ich. Zresztą może sobie to odpuścimy, a ty powiesz czemu tak ci zależało na tamtej dziewczynie. Yael, tak? Jakieś ambicje twoje? - Wbiłam w niego swoje zwykłe, ciekawskie spojrzenie. Istniało tyle łatwiejszych "celów", a on jednak był taki zły, że mu zepsułam tamto. Pewnie z powrotem go tylko wkurzyłam, ale nudziło mi się, a on nagle począł wykazywać objawy czegoś co można było nazwać chęcia udowodnia sobie i reszcie świata, że się jest zajebistym, więc czemu nie miałabym chcieć poznać przyczyn takiego zachowania? Um... żeby wreszcie nie wciskać się w nie swoje sprawy? - Zresztą... A rób co chcesz i psuj dziewczynie psychikę do końca. - Kimże ja byłam, by pouczać swego przyjaciela jak ma postępować? Przecież jakbym jego lub Dymka walnęła porządnie w łeb i powiedziała, że nie mogą tak wykorzystywać głupich panienek to mi się tylko roześmiali. W sumie głupie panienki same się prosiły.
Muszę przyznać: przez ułamek sekundy mogłam tylko patrzeć na niego i podziwiać jak szybko udało mu się dotrzeć do wyczekiwanego tematu. O to chodziło! Dlatego sobie jeszcze nie odszedł. Doszłam do siebie i zaraz uśmiechnęłam się bardzo po swojemu.
- Co za wspaniałe rady, Williamie. Jak na najlepszego przyjaciela przystało. - Odgarnęłam włosy za ucho. Nie lubiłam o tym rozmawiać. Kto lubił gadać o swoich błędach? Nie znałam takiej osoby. - Jednakże, gdy następnym razem będziesz radził dziewczynie, którą podobno lubisz co ma robić w związku zastąp dawanie dupy czymś przyzwoitszym. To psuje tą jakże mądrą lekcje. - I teraz to ja się denerwowałam. Można mu tylko gratulować jak szybko poradził sobie z moim naprawdę dobrym humorem. Nie mogłam powiedzieć, że byłam wkurzona. Jakbym była o takie coś wkurzona to już dawno zeszłabym z tego świata z powodu zbyt dużej ilości stresu i reszty tych niepozytywnych emocji, gdyż takimi komentarzami ostatnio lubiano mi dogryzać. Urocze.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Pon Maj 02, 2011 8:39 pm

Nie wiem czy w moim przypadku można użyć stwierdzenia "zależało mi". Znaczy nie żebym mówił, że byłem obojętnym na wszystko człowiekiem, wręcz przeciwnie, powiedziałbym, że wyjątkowo byłem uczuciowy. Tyle, że zależało mi w tym przypadku to takie nieodpowiednie słowo. Yael wzbudzała swoim zachowaniem moje zainteresowanie, chciałem dalej wprowadzać ją w zakłopotanie, dalej przyglądać aię temu jaka jest zawstydzona w mojej obecności. To było niesamowicie słodkie i takie dziewczęce. Niektórzy mieli fetysz ostrych, dominujących babek (jak Ana), ale nie ja. Ja wprost przepadałem za takimi niewinnymi stworzeniami. No może poza Gvantsą, ale to całkiem inna bajka, ona należała do jeszcze innej kategorii, do której raczej już nikt więcej nie trafi. Natomiast do tych dwóch pozostałych kategorii mógłbym pododawać bardzo wiele dziewcząt. Kategoria Yael: Lidia, Francesca, Gerda, Heidi, Fangora, Ianelle, poniekąd Delilah. Kategoria Any: Yves, Mika, Flo... Choć w sumie po co ja to wszystko mówię? Samo dobrze wiecie. Najważniejsze jest jedynie to by trzymać się swoich upodobań. I umieć się odszczeknąć.
- Nie wiem co masz na myśli nawiązując do moich ambicji. Jakbym był jakimś potworem zaliczającym dziewczęta jedynie by dopisać je sobie do listy. Moją jedyną ambicją jest by być dżentelmenem wobec kobiet, sprawiać by w moim towarzystwie czuły się wyjątkowe. Nie zauważyłaś tego jeszcze? - o matko, i to mówi człowiek, który przed chwilą użył twierdzenia dawać dupy. Niestety niektórzy już tacy są, że tłumią w sobie tyle sprzeczności, że jeśli chcesz ich określić jednym słowem to się nie da. A nawet jak znajdziesz to później się okazuje, że ktoś inny ma całkiem inne słowo. Ogólnie, każdy, dosłownie każdy, miał o mnie inną opinię i mi to w sumie pasowało. - Ja psuję komuś psychikę! Ja psuję! Naprawdę, zastanowiłabyś się czasem nad wnioskami jakie wyciągasz. Ja nazwałbym to raczej pomocą w odnajdywaniu nowej siebie, w rozpostarciu skrzydeł. To same pozytywne rzeczy. Nic nikomu nawet nie odważyłbym się zepsuć - lałem wodę, sam nie wiem po co. Ale fajnie tak mówić o sobie same dobre rzeczy. To było takie dobre. Zupełnie inne od tego co inni o mnie mówią.
Ogarnianie włosów przez dziewczęta było naprawdę pięknym gestem, ale mnie coś innego w tej chwili zainteresowało. Coś odrobinę niżej. Wiecie, uwielbiałem gdy dziewczyny miały czym oddychać i przy tym nie ubierały się jak cnotki. Gdy Ana zabrała włosy, nagle miałem doskonały widok na sami wiecie co. Oczywiście, że zdawałem sobie sprawę, że zaraz dostanę po twarzy jak nie gorzej. Ale co mi tam. W jakimś celu posiadałem oczy i zamierzałem z tego korzystać.
- Jestem idealnym najlepszym przyjacielem, mówię ci, nie znajdziesz lepszego. I dla ciebie ograniczę się ze swoim słownictwem. Ale nie zmienię swojego zdania co do Maksa. Powinnaś pozwolić mu zakosztować esencji miłości, w końcu to jest takie piękne - gadałem dalej do cycek Any.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Wto Maj 03, 2011 12:41 pm

Westchnęłam, słuchając jego wykładu o byciu dżentelmenem. Tym akurat mnie rozśmieszył, ale pewnie by źle przyjął gdybym podczas jego poważnej gadki zaczęła się śmiać czy też uśmiechać pod nosem. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do Mikaeli, bo zdecydowanie zbyt długo kisiłam się w Rezydencji, a jeśli chodzi o wypady do miasta o tej godzinie to nie ma lepszego miejsca niż centrum handlowe. Tylko trzeba do tego pomysłu przekonać Mikę.
- Musiało mi umknąć - mruknęłam niezbyt skupiona na temacie. Miło jak przyjaciółka bardzo szybko daje się namówić. Odpuściłam sobie na chwilę telefon, by spojrzeć na niego jak na idiotę, gdy przeszedł do tłumaczenia się dlaczego chce zaliczyć wszystko co się do tego nadaje. Dla ich dobra, tak? Bo to je coś bardzo w spodniach uwiera i przy każdej okazji chętnie by się uwolniło. Ale dobrze. Odpuśćmy. Kolejne kłótnie mi do niczego niepotrzebne. - Niech ci będzie - powiedziałam tylko dla świętego spokoju. Jeszcze by mu się nie spodobało, gdybym na jego wypociny nic nie powiedziała.
Spojrzałam na swoje piersi. Gapił się. Nie znosiłam, gdy akurat on to robił. Był przyjacielem i mógłby się łaskawie hamować.
- Ile razy mam ci powtarzać, że twarz mam wyżej? - Pojmę ukradkowe spojrzenie, ale nie takie chamskie wpatrywanie się w mój biust, gdy tłumaczy mi, że jest najlepszym przyjacielem jakiego mogę mieć. Czasem mnie wkurzał. Strasznie mnie wkurzał, a podpowiedzi Miki sprawiły, że zrobiłam to co zwykle w tym momencie robiłam. Zamachnęłam się i walnęłam go w ramię. Mam nadzieję, że bolało go. - Przyjaciele, Will, przyjaciele. Przyjaciele są dla siebie aseksualni. - wytłumaczyłam tonem jakbym się zwracała do dzieciaka co nabroił.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Wto Maj 03, 2011 4:10 pm

Niech ci będzie? Tylko tyle? Jak dla mnie taka odpowiedz nie była ani trochę zaspokajająca moje oczekiwania. Ana powinna odrobinę bardziej ją rozbudować, bardziej się postarać jeżeli chciała dalej uważa się za moja przyjaciółkę. Ja swoim przyjaciołom stawiałem pewne wymogi, które musieli spełniać w każdym względzie. Może i nie było to zbyt miłe, ale dzięki temu przynajmniej otaczałem się ludźmi na poziomie, a nie jakimiś żulami z dworca. Ana naprawdę musiała się bardziej postarać. Nie dość, że zepsuła mi spotkanie z idealną dziewczyną to jeszcze, nie potrafiła zapewnić innej rozrywki. Niebywale niewłaściwe.
- Czyli się poddajesz? Tak łatwo? Naprawdę? Rozczarowałaś mnie - rzuciłem do niej, ale nie ruszyłem się z miejsca. Choć chyba powinienem ruszyć i poszukać innych ciekawych obiektów do rozmowy. To by na dobrze mi zrobiło. I te inne obiekty na pewno nie smsowaliby z kimś zamiast rozmawiać ze mną, co było niebywale niegrzeczne. Kto jak kto ale ja się znałem na kulturze.
Gdy wspomniała o swojej twarzy podniosłem na chwilę swój wzrok i po raz kolejny się zdziwiłem. Ana właśnie mówiła o jakiś ustaleniach, o których nie miałem bladego pojęcia. Najwyraźniej nie tylko ja stawiałem jakieś wymogi.
- Och, Ana, Ana, Ana - westchnąłem po raz kolejny. - Jeżeli naprawdę zależy ci na zachowaniu aseksualności to następnym razem zastanów się przed tym jak przerwiesz mi rozmowę z kimś. Jeśli ty będziesz fair wobec mnie to ja wobec ciebie też. I nie będę zmuszony nadrabiać podziwiając twoje piersi, które niebywale są bardzo ładne. Mówił ci to już ktoś?
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Wto Maj 03, 2011 6:11 pm

Oczywiście, że stawiałam wymogi. I niech się cieszy, że zaliczył wszystkie punkty i mógł łaskawie zostać moim przyjacielem, a nie jeszcze samemu stawia mi jakieś wymogi. Jak on tak w ogóle śmiał? To było niedopuszczalne. To ja mu bezinteresownie pomagam z Venus z czego w sumie ani on, ani ja nic nie mieliśmy, więc głupio wyszło, ale fakt, że mu przecież pomogłam, pozostaje faktem, a ten się jeszcze mi na piersi będzie gapił. Bezczelny.
- Zwyczajnie się czepiasz - stwierdziłam, wzruszając ramionami. - Jak coś z tego ma być to jeszcze będziesz miał okazje do pogadania z nią, a jak nie to mówi się trudno. - Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Wiem, że potrafię pocieszać. Ale niech ma za teksty o Maksie. O ile go w ogóle ruszyło co powiedziałam.
- To miał być komplement? - zapytałam, unosząc brew. No nie. Zawsze o tym marzyłam. Oczywiście, że zawsze marzyłam, by ten babiarz zapatrzony w tą część kobiecego ciała pochwalił moje piersi. - Udam, że tego nie słyszałam. - Podniosłam się z kanapy i spojrzałam na niego z góry. - Proszę bardzo. Pięterko dziewczyn. Ja cię zostawiam. Szukaj takiej co poleci na tekst o cyckach. - Uśmiechnęłam się ładnie na koniec i poszłam sobie.

/ z Miką
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Wto Maj 03, 2011 7:47 pm

Oczywiście, że kiedyś jeszcze nadarzy się jakaś okazja, ale nie będzie ona tak dobra jak tak. I nie wiadomo było, czy uda mi się wymyślić kolejnej idealnej gadki, czy jakiegoś wspaniałego konkursu. Hm, kogo ja oszukuję? Oczywiści, że mi się uda wymyślić. Będzie rzeczywiście tak jak określiła to Ana, ale to nie oznacza, że jej wybaczę. Co to to nie. Urazę będę jeszcze długo trzymał w sercu, aż urośnie do takich rozmiarów by wypełznąć na świat i samoczynnie zacząć działać. Zemsta będzie słodka.
- Moim zdaniem, powinnaś się cieszyć takim komplementem. I jestem niemal pewien, że w głębi duszy cieszysz się bardzo mocno! - zawołałem jeszcze za nią podnosząc się z miejsca. - Każda się cieszy - dodałem o wiele ciszej i poprawiając swoje ubranie ruszyłem w przeciwną stronę niż Ana. Postraszyć odrobinę dziewczyny na piętrze. A wieczorem miałem spotkanie z uroczą Francescą. Czy życie może być piękniejsze?

/ polazł
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Sob Mar 10, 2012 10:50 pm

/////////////////////////////////////////

Było późno. Tromso tonęło w mroku, w którym wyróżniały się jedynie pojedyncze okna mieszkańców, którzy mieli na głowie ważniejsze rzeczy niż spanie. Gdzieś szczekał pies, domagając się, aby ktoś zwrócił na niego uwagę. Nie było gwiazd, a księżyc chował się za chmurami. Wszystko zdawało się być takie nieprzyjazne i ponure. A ja się zgubiłam. Przemierzałam uliczki miasta, mnożące mi się przed oczami, starając się znaleźć tą, którą przyszłam z Rezydencji. Moja orientacja w terenie była fatalna i to właśnie ją obwiniałam za postawienie w takiej sytuacji. Miałam wrażenie, że krążyłam w kółko. Coraz trudniej było mi utrzymywać swoje ciało w pionowej pozycji. Każda komórka odmawiała posłuszeństwa i na złość, nie chciały ze sobą współpracować. Stanęłam w miejscu, przecierając oczy, które co jakiś czas przysłaniały zmęczone powieki, a potem znów się rozejrzałam. Ku swojemu zdziwieniu, okazało się, że stałam przed bramą do miejsca, którego szukałam, które od kilku dni nazywałam domem. Zrobiłam jeszcze kilka kroków do przodu i już przechodziłam przez drzwi, napotykając nieprzyjemne spojrzenie woźnego, który wyjątkowo bezczelnie lustrował moją sylwetkę. Przyspieszyłam kroku. Wszystko pogrążone było w głębokim śnie. Słyszałam jedynie denerwujące brzęczenie w uszach. Kierowałam się w stronę swojego pokoju, ale w końcu do niego nie dotarłam. Nagłe zawirowanie w mojej głowie zmusiło mnie do tego, abym opadła na kanapę stojącą w korytarzu, która tylko czekała aż ktoś, nie będący w stanie dojść do swojej sypialni, z niej skorzysta. Poczułam jak miękkie poduszki się pode mną ugięły i przymknęłam oczy. Po chwili, może dwóch, moje ciało przeszedł dreszcz, brutalnie uświadamiając mnie o powrocie do rzeczywistości. Trzeźwiałam. Suszyło mnie w gardle, czułam pulsujący ból w kostce, którą prawdopodobnie nieco skręciłam kiedy upadłam tam w klubie, w czasie koncertu. Sporo się działo... A może i nie. To po prostu zwykły miejscowy zespół, który uważał, że wiedział, czym jest rok, a jego członkowie byli na tyle zmobilizowani aby zaprosić całe miasteczko. Skoro to wszystko co mogło mi ofiarować to miasto, nie było to wystarczające. Nie dla mnie.
Obciągnęłam rękawy koszuli, a moja dłoń automatycznie powędrowała do kieszeni szortów, z której wyjęła zgniecioną paczkę papierosów. Skrzywiłam się widząc jej zawartość, a raczej jej brak. Tylko jeden zwitek papieru, wypełniony tytoniem się ostał. Odrzuciłam opakowanie gdzieś za siebie, wcześniej wsuwając między wargi papierosa. Odpaliłam go, aby chwilowo zapomnieć o przyziemności, ale piekący dym wypełniający moje płuca jedynie mi o niej przypomniał. Podobnie jak kolejny dreszcz, który przeszedł po moim kręgosłupie, podczas gdy wpatrywałam się bez celu w nikotynowy dym leniwie wypływający przez okno na zewnątrz.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Nie Mar 11, 2012 8:58 am

///////od angie///

BUM - to ja, zostałem wywalony za drzwi i wrzucony na przeciwlwgłą ścianę. ŁUP - to moja gitara, uderze mnie w brzuch. Kolejna nieprzyjemna wymiania krzyków: krótka, starczy nam już chyba tego za cały rok. Ona trzaska drzwiami, ja mam ochotę rozwalić gitarę o jej drzwi. Rezygnuje jednak i ide wkurzony przez przeraźliwie długi korytarz.
Ale się wkurzyłem. Tym razem to poleciała po bandzie. Co się stało? Już mówię, co się stało, tylko dajcie mi odsapnąć, albo chociaż ogarnąć gdzie mam iść. Nie wiem, przez tą szybko płynącą krew jestem zagubiony w czasie i w miejscu. Ciskam gitarę na kanapę, ale nie widziałem, że ktokolwiek tam siedział. Gitara więc ugodziła dziewczynę w bok, przepraszam kurwami, zabieram sprzęt, chce iść, noale nie mam jak, bo się przecie zgubiłem. Więc zostawiam giratę, siadam sobie i papierosa pale. Wkurwiła mnie.
Było nam dobrze, bo przecież aż do tej godziny ciągle u niej siedziałem. Ale ona musiała mi przerwać, prawda. Taki byłem skupiony: wiedziałem, że z tego wyjdzie coś genialnego. Pióro śmigało po kartce, tworzyłem. Aż wgramoliła się mi na kolana, z rąk wypadło mi wszystko, jej z ręki wypadła szklanka, zalała moje dzieło. I się zaczęło. Zirytowany tym wszystkim, ona zirytowana moją reakcją. Zaczeliśmy więc kłótnię, zachaczając o takie głupoty, że jeszcze mi wstyd.
Uderzyło mnie coś: ktoś tu siedzi, więc patrzę kto. Patrze i oczom nie wierze: Justin miał rację? To córka Slasha? Aurelio mnie po tyłku będzie całował, jak powiem, że ją znam. Tyle, że żeby poznać, trzeba być miłym, a ja dziś chyba miły nie umiem być.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Nie Mar 11, 2012 11:18 am

W mojej głowie rozbrzmiały jakieś dźwięki. Huk. Trzaskające drzwi. Syk. Chaotyczne kroki. Obróciłam się, odwracając wzrok od okna i ciemnej pustki i kolejnej chmurki dymy. Mój umysł potrzebował chwili, aby się uruchomić i wziąć do roboty. Tak naprawdę, trzeźwe myśli powróciły do mnie dopiero, kiedy poczułam jak jakiś przedmiot spadł mi na nogę. Mruknęłam coś pod nosem, spoglądając na miejsce, które zostało obite. I tak nic nie było widać, bo schowane było pod grubymi, czarnymi rajstopami. Rozejrzałam się i dojrzałam, czym zostałam właśnie uderzona. Instrument leżał tuż obok, bezczelnie dewastowany przez swojego właściciela. Uniosłam głowę.
- Jak możesz... - mruknęłam dość cicho. Mój głos był zachrypnięty jeszcze bardziej niż zawsze. Odkaszlnęłam cicho, a potem znów zaciągnęłam się papierosem. - Szczyt barbarzyństwa. To przecież gitara. - chmurka nikotynowego dymu wypłynęła spomiędzy moich warg, a ja podsunęłam się do tyłu, opierając wygodniej na kanapie. Choć wcale nie czułam komfortu. Nadal było mi koszmarnie zimno i odczuwałam ból w nodze, który przypomniał o sobie po tym jak został potraktowany drewnianym pudłem. Spojrzałam na chłopaka z nieskrywaną pogardą. To była gitara. Gitarą się nie rzuca, o nią się dba. Nawet ja doskonale to wiedziałam i jestem pewna, że byłabym w stanie lepiej zaopiekować się nią, niż brunet.
Wyrzuciłam peta przez okno, a potem podwinęłam nogi i objęłam je ramionami. Znów zadrżałam z zimna. Mimo wszystko, nadal nie odczuwałam potrzeby podniesienia się z sofy i udania się do swojego pokoju, gdzie mogłabym wziąć gorącą kąpiel i najnormalniej w świecie pójść spać. Zamiast tego nadal tu siedziałam, obok jakiegoś ignoranta, który uważał, że rzucając gitarę zyska miano buntownika i będzie mógł uważać się za gwiazdę rocka. Żałosne.
Gdzieś w oddali, na dworze rozbrzmiały jakieś krzyki. Ktoś przeklinał. Ktoś inny starał zwrócić na siebie uwagę, bezczeszcząc znaną piosenkę, której fragmenty wykrzykiwał, zupełnie je zniekształcając. Przewróciłam oczami w ramach dezaprobaty, a potem oparłam głowę na kolanach, wpatrując się w szparę w podłodze i czekając aż pan zbuntowany uraczy mnie jakimś wytłumaczeniem dla swojego zachowania.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Wto Mar 13, 2012 9:41 pm

-To żeś teraz odkryła pierdoloną Amerykę- odburknąłem wyjątkowo już wyprany z jakichkolwiek chęci do bycia przyjemnym, czy do córki Shasha czy do nie wiem, KOGOKOLWIEK, Świętej Tersy coś tam. Zrobiłem zmęczony fejspalm, nie wiem sam czy ze mnie czy z tej Shalsh Jumior czy z Angie, czy rzeczywiście z siebe, bo kiedy przetarłem twarz wyglądałem na zmęczonego. Tak to już jest, będę mieć traumę jak kiedykolwiek jeszcze przyjdzie mi posiadać muzę: za nic nie dawać jej zapalniczki czy picia kolorowego. Nie kiedy pisze piórem.
-A ty co, przyszłaś tu się przeziębić?- dalej mało zadowolony z tego, że istnieje wciąż - moje dzieło nie, stwierdziłem że widzę jak dziewczyna się mega mocno trzęsie. Gdzieś tam coś tam niby mi powiedziało, że to źle i że znaczy, że coś z nią nie tak. Zamknąłem okno, tyle dla niej zrobie. O, jaki ja miły.
-Jest zima, się przyzwyczaj, bo tu wiecznie jest zima.- do tego rada warta z dziesięć centów. Mogłem powiedzieć, zrobić, tak, więcej. Tyle, że nie wyobrażam sobie siebie sanego zdejmującego z ramion koszulę, żeby nakryć jakąś samozwańczą buntowniczkę.
Pewnie gdybym był w innym nastroju zauważyłbym, że ma rację. Że mówi tak, jak mówi moja dawna filozofia. Że chce dbać o mój sprzęt. Pewnie wtedy byłoby przyjemniej.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Pią Mar 16, 2012 6:09 pm

Spojrzałam na niego spod ciemnych brwi i czarnych kresek, które pozostawiłam na swoich powiekach, przed opuszczeniem Rezydencji kilka godzin temu. A może i kilkanaście...? Byłam tu od niedawna, a czas ciągnął mi się tak mozolnie, że miałam wrażenie jakby to chłodne i nieprzyjemne miasto więziło mnie dobrych kilka tygodni.
Zamrugałam kilkukrotnie oczami, jakby nadal nie potrafiąc uwierzyć poczynaniom bruneta.
- Żebyś wiedział. Przechłodzenie organizmu dąży do jego śmierci. Przynajmniej nie będę musiała mieszkać w jakimś jebanym schronieniu dla dziwolągów. - mruknęłam, zniżając głos, jakby mówiąc bardziej do siebie. Było mi tak zimno, że nie czułam nawet, że okno zostało zamknięte, bo nadal miałam wrażenie, że chłodne powietrze muskało moją skórę.
- Do wszystkich odnosisz się z takim brakiem szacunku jak do swojej gitary? - zapytałam, a jedna z moich brwi powędrowała ku górze i na chwilę tam została.
Zaczęłam bawić się jednym z rzemyków zawiązanych na moim nadgarstku, które plątały się z wieloma kolorowymi bransoletkami z muzycznych festiwali i czułam jak moje powieki i głowa stawały się coraz cięższe. Coraz boleśniej odczuwałam działanie grawitacji.
sorry, ale nie mam czasu na napisanie niczego dłuższego
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Nie Mar 18, 2012 10:26 am

- Szczerze powiedziawszy, wątpię żeby ci się udało tak szybko umrzeć. Niestety bycie jebanym dziwolągiem ma to do siebie, że o chorobę bardzo trudno. Za to jest większe podobieństwo, że ktoś cie przygniecie, albo rozpruje laserem. Ale wtedy to skończysz jako kotlet, więc nie polecam. - odpowiedział jej tak w sumie trochę mając gdzieś, że jak będzie dalej takim dupkiem to nigdy nie dojdzie do tego, że pogada z nią normalnie, albo ją nawet pobajeruje. Itan umie, tylko się z tym kryje, bo nie chce wyjść na jakiegoś.. hm, kto tam wie na kogo Ethan nie chce wyjść.
- Słuchaj, nie oceniaj mnie, bo źle na tym wyjdziesz - burknął i zabrał gitarę, później ją przeprosi, że tak nią rzucał, rzeczywiście bidulka pewnie już płaka. Zmarszczył czoło, zmarszczył myśli. Był coraz bardziej zły. Okropnie. - Nie myśl sobie, że noszę ją jak breloczek.
sorka, trudno mi się nim pisze
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Nie Mar 18, 2012 3:49 pm

- Będzie mi wszystko jedno jak skończę, bo gdy umrę nie będzie to miało dla mnie żadnego znaczenia - odpowiedziałam bez jakichkolwiek uczuć w głosie, z obojętnością, sięgając do kieszenie po paczkę fajek. Dopiero, kiedy dłoń wyczuła jej brak, przypomniałam sobie, że przecież papierosy się kończyłam. Musiałam zadowolić się wypełnieniem płuc nieco stęchłym, wilgotnym powietrzem krążącym po korytarzu.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytałam, a potem z rozbawienia pokręciłam głową. - Oczywiście. - odparłam dość ironicznie. - Jeszcze chwila, a uwierzę, że potrafisz na niej grać. - cichy, nieco ironiczny śmiech. Czyżby wyzwanie? Rozejrzałam się wkoło, jakby z nadzieją, że nagle gdzieś na podłodze pojawi się nieruszona paczka papierosów, czekając na mnie, żebym z niej korzystała. Niestety rzeczywistość była okrutna i tak wcale nie było. Spojrzenie moich czekoladowych tęczówek, powróciło do chłopaka, a ja znów wzięłam leniwy oddech. Opadłam bokiem na poduszki, opierając nieco senną głowę na ramieniu.
- Pokłóciłeś się z dziewczyną i będziesz się teraz wyżywać na czym i na kim się da. - odparłam ze stoickim spokojem. - To zabawne, ale i również dziecinne jak wiele osób nadal wierzy, że istnieje coś takiego jak miłość. - skrzywiłam się trochę przy ostatnim słowie, mówiąc właściwie do siebie, a potem posłałam Ethanowi uśmiech z kolejną dawką ironii.
spoko, jak dla mnie mogą być krótkie posty
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach