Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kanapa przy oknie

+10
Ethan
Fay
Will
Yael
Maks
Ana
Shaque
Justin
Ianelle
Mistrz Gry
14 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Shaque Sro Lut 09, 2011 2:01 pm

-Powodzenia-rzuciłem usmiechajac się raz jeszcze. Po kilku sekundach mój uśmiech gdzieś zniknął, zastąpił go bliżej nieokreslony wyraz twarzy.
Spędzanie czasu z Ian było całkiem miłe. Nie powiedziałbym nawet, ze umiem tak spędzać czas, tylko siedząc i wymieniajac krótkie zdania. Z Yv zawsze dopytywałem o szczegóły, słuchałem jej z największym zainteresowaniem, wyłapując wszelkie niedopowiedzenia, których mógłbym się uczepić, żeby tylko okazać jej swoje zainteresowanie. Co z tego miałem? Z tego, ze starałem się jak ostatni idiota? Nic. No dobra, miałem przyjaciółkę, której już nie mam, bo raz pozwoliłem sobie na szczerość. Z kolei spędzanie czasu z Mag było toksyczne dla nas obojga. Zwykle kończyło się wymianą obelg. Kiedy gromadziłem w sobie za dużo złosci szedłem do Mag, a ona sama prowokowała mnei do tego, żebym złosc wyładował, poczynajac od nazywania mnie Tarzanem. Kiedyś ją za to zamorduję.
Iane się różniła, bo nie potrzebowałem się przy niej ani wyżywać, ani walczyć z samym sobą.
Patrzyłem w jej oczy przy każdej okazji i będę, dopóki mi nie zabroni. Ba, nawet kiedy kosmyk włosów opadł i w złośliwie zasłonił jej źrenice, na której aktualnie się skupiałem,pozwoliłem sobie go odgarnąć zwinnym ruchem reki. Zupełnie bez namysłu. I nie było to ani czułe, ani jakieś zmysłowe, było zupełnie zwyczajne.
-Wpadał ci do oczu-wyjaśniłem, żeby wyjsc na takiego dobrego i troskliwego człowieka, jakim przecież zawsze starałem sie być.
-Chcesz czytać?-dopytałem od razu, bo książka musiala coś znaczyć. Pewnie tyle, ze nudziło ją moje towarzystwo, ale cóż, wybacz moja droga, to moja kanapa.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ianelle Sro Lut 09, 2011 2:29 pm

Pam, pam, pam okładka. Och, jaka ciekawa okładka. Ilustracja i tytuł i w ogóle. A nawet autor podany. Cud świata, taka okładka. Od razu jest na co patrzeć. Prawda..? Moje próby skupienia się na książce spełzły na niczym, gdy Shaque zdecydował się zadbać o mój wzrok i odgarnąć jeden z wielu niesfornych kosmyków mojej fryzury. Nie był to żaden heroiczny gest i ewidentnie nie było w tym nic, czego wypatrywałam. Ale na mnie i tak działało. Tak to już jest, gdy ktoś kogoś zauroczy.
-Dzięki. - odparłam tylko, całkiem wesoło, bo jakoś nie udało mi się zahamować mojej radości. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego, zachwycając się samym faktem jego obecności. Co z tego, że było to jednostronne. Bywa. Natomiast co do czytania... Co ja mu miałam teraz odpowiedzieć? Jeszcze chwilę temu, owszem, chciałam pogrążyć się w lekturze, żeby mniej zwracać na niego uwagę. Mniej się gapić, skoro nazywamy rzeczy po imieniu. Ale teraz, po tym jego geście, chęć izolacji odeszła mi zupełnie, na rzecz może... "tulajmnieibędziefajnie"?
-Nie przeszkadzasz mi, jeśli o to ci chodzi. - Odpowiedziałam w końcu, uśmiechając się najmilej jak umiałam, żeby mi uwierzył. I żeby może załapał aluzję. Wciąż pozwalałam sobie łudzić się, że za chwile sprawy przybiorą taki obrót, na jaki miałam ochotę.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Shaque Sro Lut 09, 2011 2:42 pm

-W oglądaniu okładki?- bo przecież nie w czytaniu, skoro nie czytała. Uniosłem nieco brwi. Może faktycznie Ianelle była trochę dziwna, cóż, ma do tego pełne prawo. Jedni lubią jeśc żelki, inni oglądac okładki swoich książek. I jedo i drugie dziwactwo.
Gdyby Iane była na przykład ze mną zupełnie szczera i wiedziałbym co siedzi w jej głowie, to pewnie moglibyśmy wymienić się doświadczeniem, na temat niespełnionych miłości. Mało tego, dzięki Yv wiem jak nie mozna postępować z jednostronnym zauroczeniem. Jeny, za jakis czas moze będę jej za to wdzięczny, wspaniałomyślna Yv.
Póki co przyglądałem się Ian, nie mogąc jej rozgryźć. Miałem na to chyba jeszcze za mało czasu, przecież dobry ze mnie obserwator.. jak sądzę..
Pewnie dziewczyna coś ukrywa. Jak kazdy tutaj. Jak ja nie przyznaję się do mojej matki. O to pytać nie będe, bo tak samo nie chciałbym, zeby ktos pytał mnie.
-Świetna okładka..-dodałem nijako, bo wcale nie wierzyłem, ze okłądka może byc tak absorbująca. Szczególnie nie ta okładka.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ianelle Sro Lut 09, 2011 3:13 pm

Wywróciłam oczami, w odpowiedzi na jego komentarz, po czym z uśmiechem otworzyłam książkę w miejscu, gdzie przerwał mi swoim pojawieniem się Justin. Nawet nie pytając chłopaka o zdanie, obróciłam się do niego plecami i oparłam o jego ramię, kawałek piersi. Nie było to w moim przypadku jakieś niezmiernie dziwne zachowanie. Zawsze byłam tak otwarta i bezpośrednia. I pewnie zachowałabym się tak samo, nawet gdyby mi się nie podobał. Świadczyły z resztą o tym moje ruchy, mówiące, że to w zasadzie nic takiego. Ja może nie uważałam tej kanapy za swoją własność, ale byłam tu pierwsza więc jakieś przywileje mi się należały. A że taka mała, niewinna bliskość była bardzo miła...
Miałam nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego, przez co będę musiała poczuć się źle. I najprawdopodobniej, z wilgotnymi oczami, pójść do pokoju. Ale może nie, raczej niee. Przynajmniej tak podpowiadała mi moja intuicja, która zawodziła mnie rzadko.
-"Godziny płynęły, a jeźdźcy pędzili wciąż naprzód. Gimli zdrzemnął się i byłby
spadł z konia, gdyby Gandalf nie chwycił go w porę i nie potrząsnął. Dwa konie
mimo zmęczenia ambitnie dotrzymywały kroku niezmordowanemu przywódcy,
który pomykał przed nimi jak ledwie dostrzegalny szary cień. Tak przebyli wiele
mil. Wreszcie księżyc skrył się na zachodzie w chmurach."
- Przeczytałam na głos, zachwycając się każdym słowem. Westchnęłam lekko, myśląc, że chciałabym kiedyś wziąć udział w takiej przygodzie. Cwałować przez trawiaste stepy, ocalić świat... Memu marzycielstwu nie było granic. I tylko obecność Shaque'a trzymała mnie w ciele.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Shaque Sro Lut 09, 2011 3:28 pm

Bycie oparciem, w sense dosłownym (jak i przenośnym zresztą), nie było jakimś moim hobby, ale nie przeszkadzało mi jakoś bardzo. Trochę ograniczało ruchy, ale mogę to przeżyć. Szczególnie, że nie ułożyła się w jakiś męczący dla mnie sposób.
-Teraz już wiem skad zafascynowanie okładką. Jest lepsza niż książka.- rzuciłem z szelmowskim usmiechem. Nie chodzi o to, że chciałem być złośliwy, nie chciałem. Chodzi o moje poczucie humoru, które bywa meczące i o to, że książka nie była w moim guście. Wzniosłe opisy zwykłych rzeczy. No fajnie. Zresztą zawsze mam bardzo krytyczne podejście do książek uważanych powszechnie za wybitne dzieła.
-Ja ostatnio czytałem książkę kucharską-rzuciłem, bo serio wole czytać książkę kucharską, można dzięki niej coś stworzyć. Nie zawsze się udaje, to prawda, ale jakie to zajmujace i pomocne w niemysleniu o tym, o kim bym nie chciał.
Teraz musze znaleźć nową zajmujacą czynnośc, bo kucharzenie to już zamknięty rozdział. Niektórzy po prostu nie są do tego stworzeni.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ianelle Sro Lut 09, 2011 3:59 pm

Jego słowa wytrąciły mnie z równowagi. Obróciłam się i spojrzałam na niego z głębokim niedowierzaniem w kolorowych oczach.
-Przecież Tolkien, to mistrz! - Powiedziałam tonem święcie oburzonej przez niewiernego dewotki. Moja miłość do twórcy Śródziemia trwała już kilka lat. Prawdę powiedziawszy, byłam absolutną maniaczką wszystkiego co z Tolkienem związane. Przeczytałam po kilka razy wszystkie jego książki, a "Władcę Pierścieni" umiałam cytować na wyrywki.
Oczywiście nie byłam zła na serio, jedynie mocno zdziwiona, że ktoś może wyrażać się w ten sposób o moim pisarskim guru. Natomiast jego kolejny komentarz mocno mnie rozbawił i parsknęłam śmiechem, którego nie udało mi się powstrzymać.
-Oo, gotowanie też jest świetną zabawą! - powiedziałam wesoło i była to prawda. - Aczkolwiek ja raczej wspieram się książką kucharską, niż jej mocno trzymam. Lubię eksperymentować. - dodałam z zapałem.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Shaque Sro Lut 09, 2011 4:13 pm

Przewróciłem tylko oczyma na tego 'mistrza'. Z której strony on jest niby mistrzem? Chyba z dupy strony, ale nie miałem zamairu tego kontynuować, bo ani ja bym zdania nie zmienił, ani ona. Mało tego nie byłem pewny co do formy jej zafascynowania Tolkienem. Być może to zwykłe zafascynowanie opierajace się na czytaniu i wzdychaniu, a być moze chorobliwe zafascynowanie objawiajace się składaniem przeciwnków na ołtarzu w ofierze. Zapewne nawet gdyby Ian chciała złożyć mnie w ofierze swojemu guru to by jej się to nie udało, ale mimo wszystko nie ma sensu kontynuoać niezdrowego tematu.
Co do gotowania.. moze tu był mój bład, ze za bardzo trzymałem się instrukcji? Nie śmiałem się, moje niedawne hobby traktowałem powaznie, więc nie miałem z czego się śmiać. Oczywiscie nie byłem w nim całkiem beznadziejny, nie byłem też doskonały, a to już mi się nie podoba. Ciągle nie wiem jak zrobić żeby naleśniki nie przyklejały sie do patelni.
-Na pewno lepszą zabawą niz Tolkien-zauważyłem i podniosłem ze stołu niebieską zapalniczkę Ian. Obracałem ją chwile w dłoni i zapaliłem kilka razy.
-Draczego akurat waniliowe?-zapytałem o papierosy.

Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ianelle Sro Lut 09, 2011 4:55 pm

-No... Porównywalna przyjemność. - odpowiedziałam przekrzywiając głowę i zastanawiając się chwilę nad tą możliwością. -Tak, w sumie, całkiem podobna. - stwierdziłam z uśmiechem. Co prawda czytanie a gotowanie, to były zupełnie inne doświadczenia. To drugie na pewno zapewniało więcej realnych niebezpieczeństw i mogło powodować trwałe urazy na ciele. Za to to pierwsze uruchamiało wyobraźnię. Oj tak tak.
Spojrzałam na złotą paczkę, leżącą obok mnie.
-Bo nie robią truskawkowych. - Odpowiedziałam, z szerokim uśmiechem. Było to z resztą zgodne z prawdą. Jakby nie patrzeć, truskawkowych jeszcze nie znalazłam.
-Mają smak. I nie cuchną. I chce się je palić, a nie wypluć. - wyliczałam, trzymając małą dłoń w górze i kolejno odginając palce. -Ładnie wyglądają, są burżujskie, prawie nikt takich nie ma... Tak, to chyba tyle.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Shaque Sro Lut 09, 2011 6:23 pm

-Czyli dla szpanu-podsumowałem. Już chciałem podebrać jej kolejnego papierosa, ale nie zrobię tego, skoro wazne dla niej jest, zeby były waniliowe. Odłożyłem zapalniczkę.
Postanowiłem wyjsc do sklepu i zakupić fajki dla siebie. No i zapalniczkę oczywiście jakąś też przydałoby się mieć.
-Truskawkowe..-powtórzyłem, ale nawet nie potrafiłbym wyobrazić sobie takiego smaku. Musiałby być za słodki i zbyt mdły. Coś jak sałatka z zelkami i majonezem.
-Pozwól, ze zostawię cię tu z Tolkienem i pójdę do sklepu po coś, co nie smakuje wanilią-powiedziałem z uśmiechem i drgnałem lekko. Musiałem korzystać z chwili i iśc do sklepu właśnie teraz kiedy mam na to ochotę, bo jeżeli chodzi o robienie jakichkolwiek zakupów to mój zapał naparwdę szybko mija. Kiedy już Ian nie opierała się o mnie i mogłem wstać: wstałem.
-Trzymaj się Ian-rzuciłem i udałem się na moją wyprawę po fajki.

/sina dal
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ianelle Sro Lut 09, 2011 7:09 pm

Czy to jakieś deja vu? Przyszedł, posiedział, po czym poszedł równie nagle, jak się pojawił. Najwidoczniej ściągałam dziwaków jak prawdziwy magnes. Z drugiej strony... kogo mogłam się spodziewać w miejscu takim, jak to? Skoro byłam tu ja, musiało być więcej szaleńców. Inaczej bym się nudziła.
Pokręciłam tylko głową, wyciągnęłam fajka z paczki i odpaliłam tą starą, plastykową zapalniczką. Zaciągnęłam się. Hmm, chyba nastał czas, by znaleźć Jamesa i upomnieć się o moje zippo.

/out/
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Czw Lut 24, 2011 8:23 pm

/ wielki salon /

Wiecie to było całkiem zabawne. Byłam tak blisko pokoju, a jednak nie mogłam się do niego udać, bo grupka chłopców dopiero będąc grupą dała radę i odważyła się do mnie podejść. Nawet jeden odważniejszy, stwierdził, że jestem urocza, ale obawiali się mojej reakcji. Nie no super. Przerażałam dzieciaki. Zwłaszcza, że najstarszy miał góra czternaście lat. Urocze do bólu. Ale jeden z nich trzymał w łapkach naprawdę dobre czekoladki i choćby dla nich mogłam przetrwać te tortury. Także rozsiadłam się na kanapie, a oni tak szybko się zmyli. Trudno. Jestem straszna. Dobrze wiedzieć. Wyjrzałam przez okno, gdzie robiło się coraz jaśniej. Wreszcie. Przymknęłam oczy, starając się wyłapać na skórze te promienie słoneczne. Jeszcze zbyt wcześnie na to.
W sumie to przestałam mieć ochotę na ruszanie się stąd. Byłam w dobrym nastroju i obserwowanie przechwalających się dziewczynek, że która to ile kartek dostała, przypominało mi jakim to samym było się głupim w tym wieku. Urocze do bólu.
Naprawdę w takim tempie niedługo nabawię się cukrzycy.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Maks Pią Lut 25, 2011 8:21 pm

/ Z różowego pyłu /

Od rana miałem wyśmienity humor, co prawda poraniłem sobie ręce i miałem na nich mnóstwo idiotycznie wyglądających plastrów, ale przecież nie będę leciał z płaczem do jakiegoś uzdrowiciela. No i wyjdę przed KIMŚ na takiego co się nie przejmuje jakimiś głupimi zadrapaniami, których doznał podczas kradzież zajebistych fioletowych róż ze szklarni. Najwyraźniej Venus się nimi bawiła, a że nie przypilnowała to już nie moja wina, prawda?
Czaiłem się chwilę czekając aż banda dzieciaków zostawi w spokoju Anę i zakradłem się po cichu - miałem ułatwione zadanie bo jej twarz była skierował=na w stronę okna, więc usiadłem za nią i chwilę pokontemplowałem nad jej urodą. Ta dziewczyna nawet w za dużej koszulce wygląda przecudownie. Chyba nawet wolę gdy się zakrywa tymi niby niezbyt atrakcyjnymi ubraniami jak zwykłe jeansy i t-shirty. Wolę kiedy sie zakrywa, o wtedy moja wyobraźnia ma większe pole do działania. Pochylając się nad jej ramieniem powiedziałem cicho:
- Witam. - i wystawiłem dłoń z nienaturalnie fioletowymi różami przed jej nos. Chyba miała zamknięte oczy bo na początku nawet nie zareagowała.
Maks
Maks
team maks, kurwa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Pią Lut 25, 2011 8:38 pm

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to róże. Fioletowe. Przysłaniały mi cały świat. Sekundę później otrzeźwiałam na tyle, by zdać sobie sprawę z tego, że ktoś siedzi obok i nawet znam tego ktosia.
- Witam - odparłam, starając się nie okazać zaskoczenia. Mnie się nie zaskakiwało i tyle. Wzięłam kwiaty. Oczywiście musiałam się zarumienić. Były fioletowe, co mówiło jedno: robota zielnych, a oni nie znosili, gdy ktoś ścinał kwiaty, więc można było tylko kraść im kwiatki. Zresztą te plasterki na dłoniach Maksa. - To bardzo miłe i ... - przełknęłam ślinę. Dam radę powiedzieć tak proste słowo: dziękuje. Ludzie bez przerwy sobie dziękują, praktycznie bez przyczyny. To dalej Perrault. Nie bądź taka drętwa. Ręce sobie poranił. - Dziękuje. - Obdarzyłam go uśmiechem, przesuwając się tak, by móc na niego patrzeć. Był o wiele ciekawszy obiektem od dopiero pojawiającego się słońca na horyzoncie. No i powiedzmy sobie szczerze: przystojniejszym.
- Bawimy się w walentynki? - zapytałam, starając się, powrócić do normalnego tonu. Jakbym wiedziała... to... pewnie nic bym nie zrobiła. A on się tak postarał. Fioletowe róże. Bardzo ładne. Może robota samej Venus? Jak je zobaczy to nas zabije. Albo tylko mnie. Przecież bym go nie wydała. Odłożyłam róże obok. Były takie ładne. Natychmiast powinnam je wstawić do wazonu, by żyły jak najdłużej.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Maks Pią Lut 25, 2011 9:33 pm

Warto było nadziać się na sekator i jakieś widły czy też grabie chowając się przed jednym z zielonych i czatując przez kwadrans zanim wyszedł by móc spokojnie ukraść te róże, które wywołały na twarzy Any zakłopotanie i rumieniec. Zupełnie inaczej zareagowała na mój prezent niż na podarunki od tamtych chłopców. Wcześniej to oni się rumienili, a ona stała wśród nich czekając na wyrazy ich uwielbienia. Teraz zachowuje się jak mała dziewczynka. Uwielbiam to. I czerpię dziką satysfakcję wiedząc, że ona sama teraz sobie wyrzuca to, że zachowuje się jak mała dziewczynka właśnie. Pogładziłem wierzchem dłoni po jej rumieńcu i uśmiechnąłem się widząc, że znów spuszcza wzrok, wiec postanowiłem jeszcze trochę jej podokuczać. Nie zwracajmy uwagę na fakt, że sam prawdopodobnie będę się przez tą krótką chwile męczył mocniej od niej. Pogładziłem ją ponownie po policzku, tym razem samymi opuszkami palców - zjechałem nimi aż do jej brody i delikatnie nakierowałem jej twarz w moją stronę przybliżając się niebezpiecznie blisko jej ust. Dalej wodziłem dłonią po jej policzku uśmiechając się przy tym kącikiem ust, gdy tylko zauważyłem, ze znów się rumieni. Mój kciuk zjechał nieco niżej i delikatnie 'omsknął się' na jej dolną wargę. Przecudne, malinowe usta rozchyliły się na ułamek sekundy i przez tą chwilę mogłem tryumfować, że ona jednak nie może mi się oprzeć i tylko się ze mną droczy, tudzież próbuje sobie coś udowodnić. I jedno i drugie jest niesamowicie, kurwa, nie wierzę, ze użyję tego słowa.... UROCZE. Westchnąłem cicho nadal utrzymując niezwykle bliski dystans i prawie szeptem powiedziałem uśmiechając się szelmowsko.
- Możemy pobawić się w Walentynki Księżniczko. - Nie mam zamiaru nazywać jej inaczej. Jest moją Księżniczką. No i uwielbiam gdy się na mnie wkurza, gdy słyszy to słowo padające z moich ust. Wtedy, gdy się denerwuje, jej oczy błyszczą dziko. Błyszczą tez, gdy się śmieje - zamieniają się w radosne ogniki. Tylko jednego błysku w jej oku nie lubię - gdy szklą jej się oczy i jest smutna. W takim momencie mam ochotę przebrać się za błazna, zaśpiewać jej jakąś radosna piosenkę, przekupić małego Ainswortha by coś dla niej wyczarował - cokolwiek byleby choć na sekundę się uśmiechnęła. Ale dziś nie muszę się o to martwić bo w jej oczach ciężko mi odnaleźć choćby cień smutku czy niezadowolenia.
O. Znów się zarumieniła.
Maks
Maks
team maks, kurwa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Pią Lut 25, 2011 10:10 pm

Uczucie zakłopotania doprawdy niezbyt często mi towarzyszyło. Zarazem miłe, ale też nieprzyjemne, bo inni zaraz zauważają, twoją nagłą utratę pewności siebie. A jakby nawet nie zauważyli to od czego są wielkie rumieńce? Otóż od tego, by niczym neon zamontowany specjalnie z tej okazji na mych policzkach informować cały świat, czyli w tym momencie Maksa, że nagle znalazłam się w sytuacji, gdy nie wiem co robić. Jego musiało to niezmiernie bawić. A to co zrobił potem! Oczywiście wykorzystujmy moje słabości ile wlezie!
Gdy... pieścił?... mój policzek nie byłam w stanie się ruszyć. Potrafiłam jedynie patrzeć w jego oczy, lekko zagubiona w reakcjach mojego ciała na jego dotyk. W oczach Maksymiliana dostrzegłam więcej niż bym chciała zobaczyć. Może inaczej, dostrzegałam więcej niż sobie wmówiłam, że nie chce widzieć. Ciało jedno rozum drugie. Byłam uparta, ale też posiadałam niezwykle słabą siłę woli w momencie wystawienia na największą pokusę. Był tak blisko mnie. Wystarczyło...
Odsunęłam się od niego. Prawie na tym ucierpiały róże. Księżniczka bardzo szybko mnie otrzeźwiła. A on wciąż się gapił. Złość przeze mnie przemawiała. Niestabilność i zmienność mych emocji czasem zadziwiała mnie samą.
- Jesteś okropny. Dałbyś spokój tej księżniczce - stwierdziłam. Miałam lekkie problemy ze skupieniem uwagi na tym na czym powinnam. Głupie święto.
A właśnie, że fajne.
- Masz jakieś propozycje? - Nie powinnam pytać. Powinnam podziękować jeszcze raz za kwiaty i fatygę i sobie pójść. Rozum i duma kazały. - Bo jak nie idę do siebie. Róże potrzebują wody.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Maks Pią Lut 25, 2011 10:59 pm

Jeszcze dwie sekundy i gotów byłbym ją pocałować, a przecież jakaś głupia kanapa to niezbyt romantyczne miejsce na pierwszy pocałunek (i pierwszą przegraną Any), prawda? Wkurzyła się, za Księżniczkę - zmarszczyła brwi i udając, że wcale nie byłem przed chwilą świadkiem chwili jej przepięknej słabości, odsunęła ode mnie i rzuciła od niechcenia kilka słów. Mogłem wtedy swobodnie przyglądać się jej obojczykom ukazującym się spod koszulki. Miałem wielką ochotę by uch dotknąć, pocałować, pogłaskać... cokolwiek. Chciałem pieścić i całować jej szyję, powieki, policzki... usta. Chciałem, by drżała pod moim dotykiem, by nie potrafiła wydusić z siebie słowa, by rumieniła się, uciekała wzrokiem. Byłem wściekły, gdy zaczęła udawać, że przed chwilą nie wydarzyło się nic specjalnego, ale jednocześnie rozbawiony ową grą, bo wiedziałem jak było naprawdę.
- Zaniesiemy to do twojego pokoju i zabieram Cie stąd. - Oświadczyłem ujmując jej dłoń i wstając. Zabrałem większość prezentów i delikatnie pociągnąłem jej rękę skinieniem głowy nakazując by wstała, ale bym nie wyszedł na kompletnego chama i buraka ucałowałem opuszki je palców gdy już wykonała moje nieme polecenie.
- Uważaj. - Jęknąłem gdy wzięła bukiet róż ode mnie. - Nie jestem pewien czy usunąłem wszystkie kolce. - Uśmiechnąłem się mocniej ściskając jej dłoń i prowadzą do jej komnaty.

/ Pokój Anabelle czy GDZIEŚ? /
Maks
Maks
team maks, kurwa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Sob Lut 26, 2011 9:55 am

Jednocześnie byłam zadowolona, że skończył się ze mną bawić, ale też część mnie, taka malutka, żałowała, że to koniec. Bo przecież sytuacje, w których sobie nie radzę są świetne. Chyba mam złe podejście do tego. Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna.
- A co jeśli się nie zgodzę? - zapytałam, ale jednak chwilę potem wstałam. Zabieranie stąd brzmiało naprawdę obiecującą. I pod względem tego, że wreszcie może opuszczę Rezydencji na dłużej i to z kimś oraz pod względem faktu, że tym kimś będzie Maks. Lubiłam jego towarzystwo i już. Uśmiechnęłam się lekko rozbawiona. Jakby kolce róży miały mi zrobić trwałą krzywdę. Chociaż po jego dłoniach można było sądzić, że faktycznie róże bywają niebezpieczne. Jak się jest nieostrożnym to i owszem.
- Przecież nic mi się nie stanie - wymamrotałam, biorąc kwiaty. - Ała - mruknęłam, bo oczywiście musiało coś mi się stać. Przecież inaczej być nie mogło. - Nie waż się nic mówić - powiedziałam, automatycznie, kierując palec do ust. Teraz już ostrożniej trzymałam róże.

/ GDZIEŚ! /
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Yael Czw Kwi 28, 2011 3:02 pm

/ z otchłani /

A potem postawili stopy na moście i Richard zaczął rozumieć ciemność; ciemność jako coś prawdziwego i namacalnego. Czuł, jak dotyka jego skóry, wędruje, porusza się, bada, prześlizguje się przez jego umysł. Napłynęła mu do płuc, w głąb oczu, do ust...[..] Ciemność. Całkowita i nieprzenikniona*.

Zagryzłam wargę, wyobrażając sobie tą scenę. Jak przestraszona dziewczyna wprowadza Richarda na most, bo takie jest jej zadanie. Czytałam tą książkę już ta wiele razy i wiedziałam jak to się dla dziewczyny skończy, lecz za każdym razem byłam z niej tak samo dumna. Ona tak się bała tego mostu. Tej ciemności. Nocy. Zawsze za mocno się wczuwałam w czytany tekst. Gdyby nie to, że pierwsze z promieni słonecznych tej wiosny docierały do kawałka mej twarzy i boku już bym czuła to samo uporczywe zimno co oni i strach. Strach, lęk i obawy towarzyszyły mi stanowczo zbyt często. Może dlatego tak bardzo kochałam powieść o niezbyt pewnym siebie Richardzie, który został rzucony do innego świata, by stać się na koniec bohaterem?
Ujrzał płonącą postać, lecącą ku nim w mroku. Jej skrzydła i włosy stały w ogniu.
Ogień.
Yves. Teraz zawsze mi się przypominała, gdy było gdzieś o tym żywiole.
Ostatnio zachowywała się bardzo dziwnie. Chociaż, może nie tyle dziwnie, a humorzasto? Zmienność jej nastrojów mogła niejednego skołować. Zupełnie nie rozumiałam czemu nagle tak jest. Może powinna wyjechać jednak wtedy? I tutaj muszę powiedzieć, że czułam się źle z tym, że jednak została, a mnie to cieszyło skoro ona się męczyła tu. Może w innym klimacie byłoby jej lepiej? Zamknęłam książkę. Już wybudziłam się ze sceny i nie chciałam wracać. Anestezja odchodziła już tak wiele razy, że mogłam sobie raz odpuścić jej kolejne odejście.
- Uśmiech, Yves - rzucił jakiś chłopak. Zupełnie go nie znałam. Jednak uśmiechnęłam się niepewnie. Powinnam to zrobić? Ale... to przecież było mówione z taką radością w głosie! Zdecydowanie powinnam. Chłopak już nic nie powiedział, bo widocznie się spieszył gdzieś. Trudno. Nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, że się pomylił. Włożenie tej sukienki mogło być sporym błędem, ale dobrze się w niej czułam. Nadeszła wiosna, więc mogłam to uczcić w taki sposób. Zwykła sprawa.

*Kto czytał to wie. Kto nie czytał to powinien nadrobić to prędko.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Czw Kwi 28, 2011 3:21 pm

/ przeskok /

Wiecie co? Moje życie jest jednak zajebiste. Może nie powinienem się tak bardzo chwalić, bo jeszcze zapeszę, ale co ja się będę przejmował jakimiś zabobonami. Nie licząc zupełnie nic nie znaczących potknięć (umm, dwa prawie że śmiertelne wypadki) moje życie było idealne i jak tylko sobie to uświadamiałem to nie dało się mi popsuć humoru. Ni chuja! Tak więc zadowolony postanowiłem udać się na obchód po rezydencji. W pierwszej chwili miałem iść sobie popływać na basenie, ale ktoś mi powiedział, że Yael go okupuje (ile w ty, było prawdy to nie wiem, ale wolałem nie ryzykować). Ostatnio Yves non stop miała oko na swoją siostrzyczkę i nie dopuszczała mnie nawet na krok do niej. A uwierzcie, lepiej nie zadzierać z rozstrojoną emocjonalnie dziewczyną mają taką moc. Nie jestem takim masochista jak Justin, by znosić poparzenia. Yves to miała charakterek, nie powiem. O wiele bardziej wolałem Yael. Ale o wilku mowa! Idąc sobie korytarzem, zupełnie bezcelowo, trafiłem na jedną z bliźniaczek. Jako, że myślałem, że Yael siedzi zanurzona w wodzi, nie miałem wątpliwości z kim mam do czynienia.
- Och, Yves, mam nadzieję, że nie przywalisz mi na samym wejściu i nie wyzwiesz od chujów, zanim nie wdamy się w jakąś ciekawą rozmowę - rzuciłem siadając przy niej na kanapie i uśmiechając półgębkiem. Czekaj, czy aby na pewno Yves? A może mi się bardziej poszczęściło?
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Yael Czw Kwi 28, 2011 3:57 pm

To nie tak, że zamierzałam do końca swego życia unikać Williama, zwyczajnie miałam nadzieję, że uda mi się więcej go nie spotkać, widzieć, rozmawiać z nim. Niestety Los jak zwykle ułożył inny plan, a w tym planie ja i Will wpadaliśmy na siebie. I ten moment nadszedł. Uniosłam wzrok znad książki, którą zdążyłam ponownie otworzyć, ale nawet nie zdążyłam odnaleźć odpowiedniej strony i spojrzałam na chłopaka. Jego zadowolony uśmieszek sprawiał, że znów sobie wszystko przypominałam.
- Nie... - przełknęłam ślinę. - Nie jestem Yves i - urwałam. To tylko Will. Nic ci nie zrobi. - I powinieneś sobie pójść - wyrzuciłam najpewniejszym tonem na jaki mnie było stać w tym momencie. Rozczuliłam się nad sobą. Nawet nie potrafiłam go spławić. Nagłe całkowite braki pewności siebie były mi bliskie i właśnie jeden taki brak pewności przybył do mnie w gościnne. Co ważniejsze bardzo lubił ze mną bywać i nie planował szybko odejść.
Naprawdę liczyłam, że Wiliam posłucha i sobie pójdzie. Był ściśle związany z niewygodnymi wspomnieniami oraz utratą złudzeń co do pewnych rzeczy. Chciałam to zapomnieć wszystko, ale póki on będzie przypominał o swym istnieniu to nie będzie możliwe. Niestety. Lecz nawet ja w swej naiwności czułam, że nie ma co liczyć, że on sobie pójdzie. On jakby kochał takie sytuacje. Ale go mało znałam, mogłam się mylić.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Czw Kwi 28, 2011 4:09 pm

Och, Will, ty nieogarnięty chłopie. No oczywiście, że to była Yael, jak w ogóle mogłeś się pomylić? To takie złe. Później sam sobie wymierzysz karę. Oj, będzie bolało, będzie. Ale teraz spójrz tylko na Yael i uwierz własnym oczom! Popatrz co ma na sobie, czy to o czymś nie świadczy? No jasne, że świadczy. Oczywiście każdy znał moje narcystyczne zapędy, ale od razy jak uświadomiłem sobie zmianę w sposobie ubierania Yael, pomyślałem, że to sprawka tego, że nie jest już dziewicą. A kto sprawił, że nie była dziewicą? No ja. Wszystko w jak najbardziej pozytywnym świetle. Mała nimfa wyglądała aktualnie pięknie jak nigdy.
- Co za wtopa - zaśmiałem się sam z siebie, choć jak widzę Yael wcale nie było do śmiechu. Jeszcze próbowała mnie stąd wygonić. Jak uroczo. - Oczywiście, że sobie zaraz stąd pójdę jeżeli właśnie tego sobie życzysz, choć zupełnie nie widzę powodu - skłamałem. - Ale pozwolisz najpierw, że zauważę to jak cudownie dziś wyglądasz. Mógłbym patrzeć na ciebie godzinami - mruknąłem. Taka prawda. Patrzenie też czasem było dobre, zwłaszcza gdy obserwuje się dziewczynę zupełnie tego nieświadomą. Albo i świadomą tyle, że wstydzącą się odgonić natarczywe spojrzenia. Na Gvan też lubiłem popatrzeć, ale z nią nie dało się długo tego robić, bo zaraz przechodziliśmy do rzeczy. No to popatrzę sobie na Yael. - Naprawdę cudownie.
I się nie ruszyłem z miejsca.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Yael Czw Kwi 28, 2011 5:09 pm

Opuściłam wzrok na swoje dłonie, teraz kurczowo zaciśnięte na czarnej okładce książki. Skupiłam się na przyglądaniu jak ładnie wygląda bransoletka z tymi wkurzającymi, wiszącymi elementami na takiej podkładce za nic nie chcąc się zarumienić czy poczuć głupio. Miałam prawo tu siedzieć. Byłam pierwsza. Grzecznie zauważyłam, że nie chce by on tu był, więc niech się ruszy i stąd pójdzie, bo ja nie zamierzam się poddawać. Nie tym razem.
- Ja widzę - oświadczyłam, podnosząc na chwilę głowę, ale zaraz ją opuściłam. Gapił się. Nie lubiłam, gdy ktokolwiek się gapił. Jakbym była czymś do podziwiania czy rozmyślania jak takie dziwne coś w ogóle może chodzić po tym ziemskim padole. Częściej się obawiałam, że chodziło o to drugie. Może i bym powiedziała coś na ten jego komplement, ale fakt, że wciąż czułam jego spojrzenie na sobie oraz na swych odkrytych ramionach, bo przez słoneczko za szybą za bardzo mi z żakietem było gorąco, przestałam mieć jakąkolwiek ochotę do mówienia.
- Oczywiście - wymamrotałam tylko. Miał sobie pójść. Czego nie szedł? Powinnam poczuć jak zwalnia miejsce obok mnie i się rozluźnić, ale nie. On tam wciąż siedział. Czemu? Potrzebowałam czegoś na rozluźnie. Oh dzięki ci mademoiselle Pouch. Dzięki pani wszędzie były rozstawione wazoniki z kwiatami, chociaż zielni się oburzali na takie traktowanie ich milusińskich, ale ja miałam na czym skupić uwagę. Woda przyjemnie zabulgotała w najbliższym wazoniku.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Czw Kwi 28, 2011 5:47 pm

Może i zmieniła swój strój, ale gesty, zachowania i sposób mówienia nadal pozostawał ten sam. Czyli nie wielka ta zmiana, ale wszystko jeszcze przed nią. Mogę się założyć, że jeszcze miesiąc, czy dwa a stanie się naprawdę ostra. Znaczy szkoda trochę mi jej niewinności, nieśmiałości i naprawdę uroczego sposobu bycia, tylko przestaje mi się robić szkoda, gdy pomyślę, że ja jestem tego sprawcą. No i miałem jeszcze odrobinę czasu by napawać się jej zachowaniem dziewczynki wychowanej w zakonie i nie zdającej sobie sprawy o co naprawdę chodzi w tym świecie. No, a wiadomo o co chodzi. Nie będę mówił na głos, ci co mnie znają wiedzą.
- A jaki to powód? Przecież jak do tej pory tak idealnie się dogadywaliśmy, byliśmy tak blisko ze sobą i nagle BUM - podniosłem głos i dla podkreślenia swoich słów wyrwałem Yael książkę z rąk - zaczynasz mnie unikać, a twoja siostra zakazuje mi się do ciebie zbliżać. To naprawdę niesprawiedliwe, nie uważasz? - zapytałem już spokojnie zamykając książkę i odkładając ją obok siebie na stolik, tak by Yael jej nie dosięgła. Rozmawiając ze mną nie powinna chować się za okładką, to takie niefajne. Chociaż muszę przyznać, że nawet w takiej pozycji wydawała się seksowna (tylko że co dla mnie nie wydaje się właśnie takie? chyba jedynie moja babcia; moja, bo inne są w sumie czasem fajne). Nie doczekałem się odpowiedzi od Yael, bo ta wydawała się strasznie zajęta gapieniem w wazonik, więc musiałem sam kontynuować. W sumie jak dla mnie to nawet lepiej. - Ja właśnie tak uważam. Bardzo lubię twoje towarzystwo, Yael, naprawdę. I tu nie chodzi o to, że raz pod wpływem zapomnieliśmy się całkowicie. To całkiem inna sprawa. Uważam cię za naprawdę interesującą osobę i moje zdanie szybko się nie zmieni.
Ech, czasami sam siebie zadziwiam. Ale nie zamierzałam zaprzestawać takiej gadki, ba, nawet czułem się strasznie dobrze na myśl, że będę mógł ją kontynuować. Yael nie musiała mówić, jej spojrzenie, różne tempo oddechu mówiły same za siebie.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Yael Czw Kwi 28, 2011 6:10 pm

- Nie zmyślaj - poprosiłam jeszcze nim zwyczajnie wyrwał mi książkę z rąk. Jak tak mógł w ogóle. - Hej! Oddaj. - To musiało zabrzmieć strasznie dziecinnie, ale nie przejęłam się tym. Chciałam swoją powieść z powrotem móc trzymać w dłoni i żeby on sobie poszedł, ale przecież nic nie mogło być tak jak chciałam. Paskudne życie. Opuściłam ręce i przestałam domagać się swego, gdy pojechałam, że to i tak nic mi nie da. Stolik był za daleko i na drodze miałam jego. Jak sobie pójdzie to odbiorę co moje. Na razie musiałam czekać.
Teraz to już się musiałam zarumienić. Woda. Jestem oazą spokoju. Nic mnie nie rusza. Nie myślę o tamtej nocy. Nie myślę. Jestem oazą spokoju i będę nią tak długo jak długo będę zmuszona znosić towarzystwo tego typa obok mnie. Jakby tak Yves tędy przechodziła... Nie. W obecnym stanie mogłaby przesadzić albo zrobić nie wiadomo co. Sama nie wiedziałam czego się po niej aktualnie spodziewać. To było dziwne, ale o tym już wcześniej wspominałam, więc nie będę się powtarzała.
- Daj spokój - powiedziałam cicho. Czego on taki był?
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Czw Kwi 28, 2011 6:35 pm

- Uważasz, że zmyślam? Niesłychane! Może i od czasu do czasu zdarza mi się na kłamać, ale nie śmiałbym przy tobie. Zresztą po co miałbym zmyślać skoro właśnie wszystko jest tak jak powiedziałem? - zapytałem nieco urażonym tonem. Naprawdę chciałbym dowiedzieć się jakoś bardziej szczegółowo co aktualnie siedziało w głowie dziewczyny. Bo oględnie, tak jak mówiłem, zdradzała ją mowa ciała. Niestety mi to nie wystarczało. Hmm, ciekawe, czy gdybym ją dotkną to by zaspokoiło moją ciekawość? Ech, przeszłość to jednak jest mało by dokładnie określić człowieka, ja chciałbym wiedzieć co dzieje się tu i teraz, a nie o czym rano Yael rozmawiała z siostrą.
Pozostawało mi jedynie zadowolić się tym co miałem i dalej lać wodę. Heh, fajne określenie biorą pod uwagę to co Yael potrafi. Teraz już zrozumiałem dlaczego tak bardzo interesuje się wazonikiem. Woda. Och, jeżeli to jej sprawia przyjemność i pomaga w rozmowie ze mną to nie zamierzałem jej przeszkadzać. Tylko czułem się dotknięty tym, że w ogóle potrzebuje jakiejś pomocy by zachować spokój. To trochę było nie na miejscu. Przecież byłem kulturalny i bardzo miły. Świat jest jednak niesprawiedliwy.
- Książkę dostaniesz jak ładnie ze mną porozmawiasz, to będzie taka nagroda. Lubisz konkursy, Yael? - zapytałem nagle zaciekawiony. - A może lubisz zakłady? - dodałem jeszcze, bo chyba wpadłem na genialny pomysł. - Co powiesz na jeden taki mały zakładzik? O to czy uda ci się zapanować wodą w wazoniku do tego stopnia by wytrysła na mnie? Jeżeli ci się uda oddam ci twoją zgubę, a jeżeli nie zrobisz dla mnie taką jedną małą drobnostkę? Co ty na to?
Jej, czasami byłem chamem, bo od razu na wstępie miałem przygotowane różne scenariusze tego wydarzenia. W jednym rzeczywiście dostaję wodą w twarz, ale wtedy próbuję wzbudzić w Yael litość i wcale nie odchodzę. A drugim scenariuszem jest oczywiście moja nagroda.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 2 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach