Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec

+15
Wolfgang
Justin
Robbie
Penelopa
Jackie
Heidi
Janek
Zoja
Julek
Earth
Sybilla
Fitzwilliam
Chupa
Ianelle
Mistrz Gry
19 posters

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 24, 2011 10:51 pm

Dziedziniec Xmansion
Jak w X-menach ^_^
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Czw Lut 10, 2011 2:20 pm

Przysypany śniegiem dziedziniec wyglądał trochę jak ten słynny tort waniliowy albo jakiś generalnie biały. Właściwie fajna sprawa, jak się o tym marzyło całe dzieciństwo, czyli równe pięć lat od momentu, w którym myśli zaczęły się układać trochę logiczniej. Z resztą, nawet teraz taka perspektywa wydawała się dość fajna, więc pewnie dlatego ubrałem kurtkę i zamiast chować się po kątach Rezydencji po prostu wyszedłem na dwór, żeby spalić sobie klasyczną fajkę na stopniach prowadzących z tarasu w dół.
Jedna dobra rzecz z tego całego pobytu; poza oczywiście akceptowaniem swojej odmienności. Nie, żebym miał z tym problem, bo właściwie moja moc była dość akceptowalna przez otoczenie, co bardzo przydawało mi się przez te kilka lat mieszkania na ulicach Liverpoolu. Grunt to nie zamieniać się w Hulka i nie mieć napadów niszczenia miast i mordowania. Uśmiechnąłem się krzywo na samą myśl. No to by był po prostu ogień.
Odpaliłem fajkę, ogrzewając chwilę płomieniem z zapalniczki już trochę zmarznięte palce, pozbawione rękawiczek, bo przecież nie miałem zamiaru przesiedzieć tu całego ranka i zagapiłem się na scenerię. No bajkowa, nic, tylko się na miejscu zrzygać.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Czw Lut 10, 2011 2:41 pm

Śnieg, śnieg, śnieg! Nie, żebym miała jakiś problem z głową, ale spoczywając a wokoło, biała i zimna postać wody napełniała mnie dzisiaj jakąś głupią energią. Moim zamiarem było tylko wyjść sobie na chwilę na dwór, odetchnąć świeżym powietrzem, zabrudzić płuca fajkiem. A potem z oczu zrobiły mi się spodki. I pobiegłam w dół po schodach, by zaraz skoczyć w pobliską zaspę.
Jednak po jakichś dziesięciu minutach zabawa przestała być taka fajna. W końcu ile można wyczyniać aniołki, jeśli nie ma nikogo, kto by się z tego ponabijał? Nikogo, kogo by można natrzeć. W kogo można by przy celować twardą śnieżką i nabić mu siniaka na uchu?
W przemoczonych czarnych jeansach brnęłam przez śnieg. Moich skórzanych butów za kostkę to nie było widać. Po za tym do kostki, to ja miałam w nich śnieg. Granatowy płaszcz też był w większości mokry, zwłaszcza na dole. W końcu był przewidziany raczej do spacerów po mieście, a nie biegania po śniegu na kole podbiegunowym. Tęczowy szalik był wilgotny od środka, zarówno od mojego oddechu jak i śniegu za kołnierzem. Nawet kolorowy, włóczkowy beret się nie uratował - prawie z niego kapało.
Natomiast na moich policzkach wykwitły już zdrowe i fajowskie, czerwone rumieńce. Czułam je gdy dotykałam skóry. Śnieg nie był mi obcy, bo z rodzicami co roku wybieraliśmy się dwa, trzy razy na narty w alpy. Wiedziałam jakich reakcji się spodziewać po własnym organizmie. Teraz było mi gorąco i niezwykle dobrze.
Weszłam wreszcie na schody i zauważyłam, że obok na tarasie ktoś stoi. Podeszłam więc do niego, rzucając krótkie, radosne:
-Cześć! - na przywitanie. Nie znałam go. No, z widzenia tak. Ale nie wiedziałam nawet, jak się nazywa. Pałętał się po szkole, czasem z Cookiem, ale jakoś nie miałam okazji bliżej go poznać. A szkoda. Dodałam w myślach i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, pochylając głowę i szukając papierosów w odmętach kieszeni płaszcza.
W końcu wyciągnęłam moje złote wanilie i zerknęłam na niego z nadzieją.
-Masz ogień, co? Mój chyba został gdzieś w śniegu. - Powiedziałam, wskazując lekko głową zaśnieżony trawnik, pełen moich śladów. I aniołków.


Ostatnio zmieniony przez Ianelle dnia Czw Lut 10, 2011 2:59 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Czw Lut 10, 2011 2:56 pm

No tak, ciężko przeoczyć, jak w pewnym momencie ktoś wesoło wybiega i z entuzjazmem dziecka słońca rozpieprza naturalne piękno stworzone przez naturę. To jakby ktoś z góry zaczął zjadać ten śmietankowy tort, który uparcie chodził mi po głowie i trochę jakby przyćmiewał racjonalne myślenie. Obserwowałem jednak machinalnie dziewczę dzikujące w białym puchu, zastanawiając się jak to jest, że niektórym się chce, a inni, tak jak on, siedzą i spalą jedną fajkę, drugą, trzecią, ale żeby ruszyć się i coś ze sobą zrobić? Nie, nie te czasy, żeby trzeba było ciągle być w ruchu.
Trochę to jednak nadawało kolonijnej sielankowości, właśnie takie osoby, którym się chce. Jeszcze tylko zabranianie wychodzenia w określonych godzinach, – czego pewny nie byłem, kto wie, może i coś takiego istnieje – inspekcje w pokojach w poszukiwaniu alkoholu i poczułbym się jak na zorganizowanych wakacjach.
W końcu jednak, dość szybko, jak na mój gust, dziewczyna się zmęczyła i widocznie go dostrzegła, bo od razu skierowała się w jego stronę. Miałem tylko nadzieję, że nie zacznie świergotać mi nad uchem o pierdołach, jeśli w ogóle się odezwie. Liczyłem w tym momencie na wrodzoną ludzką nieśmiałość w kontaktach z innymi, mając nadzieję, że oto nie natrafiłem na jakieś wynaturzenie. Albo ono nie trafiło na mnie.
Kiwnąłem lekko głową na przywitanie, po czym zaciągnąłem się lekko, trochę omijając ją wzrokiem. Dopiero przy jej pytanie zwróciłem na dziewczynę brązowe oczy.
- No masz, kolejna – stwierdził z lekkim przekąsem, podając dziewczynie zippo z wymalowaną flagą Wielkiej Brytanii, jedną z niewielu rzeczy, które ma jeszcze z czasów mieszkania na wyspach. Wcale nie miałem zamiaru jej zwymyślać, że dziewczyny nie powinny palić czy coś takiego, po prostu było to tak powszechne, że jeszcze kilka razy i pewnie się przyzwyczaję. Z drugiej strony o wiele lepsza taka palaczka, niż dziecię niosące za sobą reformę i wyuczone na pamięć z wikipedii szkód, jakie dym tytoniowy powoduje w organizmie. Jakby kogoś tu to interesowało.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Czw Lut 10, 2011 3:12 pm

-Kolejna co? - zapytałam, biorąc od niego zippo i dziękując skinieniem głowy. Zapaliłam swojego papierosa, po czym oddałam mu zapalniczkę. Ze mnie nie był Cook, żeby sobie przywłaszczać czyjeś rzeczy. Zaciągnęłam się, wypuściłam dym, a potem zauważyłam, że ta masa śniegu przede mną, to murek. Uśmiechając się szeroko, wciąż w zasadzie do samej siebie, podeszłam do śniegu jeszcze krok, po czym ręką zepchnęłam sporą zaspę. Udało mi się odsłonić trochę kamienia, ale jeszcze za mało jak na mój gust. Machnęłam więc ręką jeszcze kilka razy, bo rękawiczki i tak już miałam doszczętnie przemoczone. A następnie, trzymając papierosa w ustach, podparłam się dłońmi i podciągnęłam, jednocześnie podskakując. No, niewiele mi zabrakło, ale jednak nie udało mi się wskoczyć tak, jak zamierzałam. Cóż, murek sięgał mi do biustu. Tak to jest być niską - są zalety, są i wady. Ale czy ktokolwiek widział, żebym JA poddawała się po pierwszej porażce? Spróbowałam znowu i znowu prawie, prawie ale nie.
-Noo, do trzech razy sztuka. - powiedziałam wesoło, trochę do siebie, trochę do chłopaka, próbując po raz kolejny, z jeszcze większym zapałem. Głupio nie było mi w ogóle. Za dużo endorfin krążyło mi we krwi, po tym całym bieganiu., żebym tak łatwo można było mnie speszyć.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Czw Lut 10, 2011 3:43 pm

Mimowolnie uniosłem kąciki ust w lekkim uśmiechu, obserwując jej pozornie zupełnie bezsensowne zmagania z murkiem. Nie żebym był wielkim fanem zwierzątek futerkowych, ale ona w tym momencie miała w sobie coś z nich, usilnie upierając się przy zrobieniu jednej rzeczy, która w gruncie rzeczy nie miała głębszego sensu. Ale no nic, mogłem albo stać i dalej ogarniać scenkę spojrzeniem starego wujka pedofila, albo w końcu się ruszyć, wyrzucić spalonego peta w śnieg, – co notabene było w tym miejscu piękne, że prawdopodobnie nikt go nigdy nie znajdzie, albo znajdzie, jak stopnieje śnieg, o ile to kiedyś nastąpi – i pofatygować się do dziewczyny.
I w tym jej ostatnim podskoku jej pomogłem. Lekko bo lekko, ale skutecznie, chwytając dziewczynę lekko w pasie. Coby uściślić, przez lekką apatię względem otoczenia mogłem sprawiać wrażenie chudzielca połamańca, ale generalnie wychodziłem z założenia, że swoje w życiu się nabiegałem. A co za tym idzie, mięśnie nie tak od razu zapomną to, czego… No, nabyły w pewnym sensie.
- Kolejna palaczka – powiedziałem w końcu, odgarniając niedbale śnieg obok miejsca, w którym siedziała dziewczyna i opierając tam łokcie. – Byście spożytkowały czas i zdrowie na coś innego. Na jakiś sport. A nie, jedna za drugą na faje – uniosłem lekko brwi, patrząc na dziewczynę znacząco; nie jakoś protekcjonalnie, ale tak o, jakby mówił o czymś zupełnie innym.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Czw Lut 10, 2011 4:01 pm

Podskoczyłam i... fruu, poszybowałam do góry! No, prawie, rzecz jasna. Poczułam jego ręce wokół pasa i po chwili już siedziałam wesoło na murku. Nie przejmowałam się tym, że był zimny i wciąż trochę zaśnieżony. Spodnie i tak miałam doszczętnie przemoczone, dużo gorzej być nie mogło.
-Dzięeki. - odpowiedziałam mu z uśmiechem tak szczerym, że być może aż krępującym. Moi rodzice czasem mi to mówili: że moja radość jest tak prawdziwa, że ludzie aż nie wiedzą co z tym począć. No ale taka już byłam. Po co to zmieniać?
Zaśmiałam się, słysząc jego komentarz na temat palenia. O, świętoszek się znalazł! Sam z fajkiem w zębach, mówi takie rzeczy.
-Oj tam, oj tam. - odparłam, wzruszając ramionami - Lubię to. - dodałam, po czym zaciągnęłam się dymem bez najmniejszych zahamowań. Słodki waniliowy zapach unosił się w zimnym powietrzu.
-Poza tym, moje fajki przynajmniej nie cuchną tak okropnie, jak te twoje. - powiedziałam z nutką wyższości, rzucając mu, mocno udawane, potępiające spojrzenie. A byłam dobra, w tych udawanych minach. To znaczy dobra, bo po pierwsze było widać co chcę przekazać, a po drugie widać było, że się zgrywam.
-Hej, to może urządzimy bitwę na śnieżki? - zaproponowałam nagle, gdy tylko ten pomysł przyszedł mi do głowy. Mówiąc to cała się wyprostowałam, drgając aż z energii i entuzjazmu które mnie rozsadzały. I nawet fajek nie mógł przytłumić mnie dziś w żaden sposób. - Jeden na jedną! A ja jestem beznadziejna w rzucaniu więc wygrasz! - dodałam radośnie, zupełnie nie przejmując się tym, jak dziwnie to brzmiało. To była przecież świetna zachęta - kto by nie chciał wygrać? No, na przykład ja, mi nie zależało. Mi zależało na tym, żeby się bawić.


Ostatnio zmieniony przez Ianelle dnia Czw Lut 10, 2011 10:08 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Czw Lut 10, 2011 10:05 pm

Wzruszyłem lekko ramionami. Śmierdzą czy nie, ważne, że fajki mocne i nie musi wypalić pięciu czy sześciu, żeby dać się najeść nałogowi. Swoją drogą nigdy nie kryłem się z własną hipokryzją, więc w sumie nie ma tematu. Palenie jest złe, ale nie dla mnie i tyle. Chociaż z drugiej strony to chyba i źródło mojego drugiego nałogu, czy tam specjalnego upodobania, a mianowicie miłości do szczoteczki do zębów i pasty, wiernych towarzyszów każdego wieczora i poranka, czasami nawet przed i popołudnia.
- Takie życie – stwierdziłem tylko zdawkowo. Natomiast na dźwięk pomysłu zmarszczyłem tylko lekko brwi, rzucając dziewczynie pełne wyrzutu spojrzenie. Wyglądał na kogoś, kto dołączyłby się do jakiejkolwiek bitwy „na niby”? Dziwne, zawsze sugerowano mi dość bezwzględną aparycję, połączoną z obojętnością, przez co dziewczynki takie jak ta tu raczej schodziły mu z drogi. – Weź, za stary jestem – skomentowałem tylko, zgodnie z prawdą. Poza tym, w Liverpoolu tyle śniegu, ile na sawannie w czasie suszy, stąd też raczej nigdy urządzało się podobnych zabaw. I chociaż w Rezydencji jestem tak z trzy-cztery lata, to mimo wszystko jakoś nigdy nie dałem się w to całe przedstawienie wciągnąć. Bo beztroska to jednak domena dzieciństwa, a tu dziewiętnaście lat, trzeba zacząć myśleć, co ze sobą zrobić, zamiast wiecznie przesiadywać na karku kogoś innego.
Z resztą, rękawiczki zostały gdzieś tam, jedyna osłona przed zimnem to faktycznie dość gruba kurtka, tyle że pod nią nieśmiertelny krótki rękawek, żeby się specjalnie warstwowo nie ubierać, bo po co.
Zerknąłem jeszcze na dziewczynę. Była taka słoneczna, nietutejsza, niepopaprana jak większość. Taka… Tęczowa. No właśnie, osobliwy kolor oczu, co rzuciło mu się w oczy już na samym początku, ale jakoś nie zapytał.
- Soczewki?
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Czw Lut 10, 2011 10:18 pm

-Pfffffff. - parsknęłam, reagując na jego absolutnie tragiczną odpowiedź. - Za stary? Masz może rok więcej niż ja, dzieciuchu! - odparłam z szerokim, bezczelnym uśmiechem, który potrafił wyprowadzić z równowagi nie jednego. I nie żebym się zgrywała. Naprawdę nie uważałam, żeby był jakikolwiek powód do zaprzestania mej radości. A że odmówił? Bywa, takie życie. Mi ludzie odmawiali wyjątkowo często. Może to z racji tego, że moje pomysły był tak niesamowicie szalone, a może dlatego, że większość była skostniałymi tchórzami. Osobiście wierzyłam w to drugie, choć i tak nikomu nie robiłam z tego powodu żadnych problemów. Nie chcieli się bawić? Należało im w tym pomóc, bo oni najczęściej tylko MYŚLELI, że nie chcą się bawić.
Zebrałam trochę śniegu który leżał obok i zaczęłam formować z niego zgrabną kulkę w moich dłoniach, okrytych na szczęście czerwonymi rękawiczkami. Gdy była gotowa, położyłam ją obok siebie i nabrałam kolejną porcję śniegu w rączki.
-Nie, takie po prostu mam. - odpowiedziałam, po czym wyrwał mi się chichot. Ten taki mimowolny, związany z faktem, że cieszyło mnie teraz praktycznie wszystko. Jego zainteresowanie również. I błąd który popełnił, jak wielu. Ludzie tu strzelali ogniem z palców! A mnie się pytano, czy oczy mam prawdziwe.
Uniosłam głowę, przerywając na chwilę pasjonującą czynność tworzenia trzeciej śnieżnej kulki, i spojrzałam mu w oczy z pogodnym uśmiechem.
-Stały się takie, gdy zaczęłam używać mocy. I już takie są.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Pią Lut 11, 2011 11:47 am

- Wyglądam ci na szesnaście? – zapytałem pobłażliwie. Oczywiście pojęcia nie miałem, ile dziewczyna może mieć lat, ale jakoś tak na pierwszy rzut oka wnioskowałem, że niewiele. Piętnaście, góra szesnaście. Fajny wiek. Jakkolwiek ignorancko by to nie brzmiało.
Nie, jakoś nadal nie miałem zamiaru się bawić ani udawać, że się bawię. W tym przypadku widocznie rozrywka miała dwa różne znaczenia dla niej i dla mnie. I chociaż widziałem, że ludzie tu w moim wieku, czasem nawet starsi, uwielbiali taplać się w śniegu, to jednak kostniejące ręce mówiły stanowcze „nie”. Już mimo wszystko bardziej prawdopodobne było zaszycie się w pokoju i granie na xboxie czy wii w jakąś głupią strzelankę.
- Mocy? Pogodynka? – zapytałem. Właściwie to jedno było najbardziej interesujące w całym tym miejscu. Kto i jakie moce i co z nimi robił. Niektórzy byli bardzo interesujący, a ja zawsze lubiłem się takimi ludźmi otaczać. Trochę to próżnie brzmi, ale przecież i tak bywa.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Pią Lut 11, 2011 12:25 pm

Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Chciałam odpowiedzieć, ale zamiast się uspokoić, chichotałam dalej. Dopiero jak zakryłam oczy mokrymi palcami i odczekałam pięć sekund, udało mi się zdusić natrętną wesołość.
-Oceniałam Cię raczej na dziewiętnaście, dwadzieścia. Ale nie wieem. Wy wszyscy, chłopcy, się chyba głodzicie ostatnio. - powiedziałam w końcu, spoglądając na niego przez szparę pomiędzy palcami. Śnieg z czerwonych rękawiczek roztopił mi się na policzkach, zostawiając po sobie małe, chłodne kropelki. Prawie jak łezki. Tyle że nikt, kto by płakał, nie miał by tak wesołego uśmiechu na ustach.
-Pogodynka? - zdziwiłam się i pokręciłam głową. Skąd mu to przyszło do głowy?. -To Likki jak się wścieknie, wywołuje burze. - dodałam. Opuściłam ręce, by widział moje oczy dokładniej i spojrzałam wprost na niego.
-Ja robię tak... - powiedziałam, nadając wypowiedzi nutkę sztucznej tajemniczości. I oczywiście wyfrunęłam z ciała, przyglądając się, jak zamiera ono w bezruchu. Szeroki uśmiech wciąż gościł na moich ustach, jednak cała twarz miała w sobie coś upiornego. Przez oczy oczywiście. Wszystkie kolory zniknęły z moich tęczówek, pozostawiając je białymi. Tylko małe źrenice odcinały się od tej pustej bieli.
Dopiero po sekundzie zauważyłam, że tym razem wyszłam na naprawdę 'kolorowo". Określałam w ten sposób świat który widziałam, gdy byłam poza ciałem. Czasem wyglądał przeciętnie, nie wyróżniał się prawie niczym, poza lekko zmienionymi barwami. Lecz czasem, jak teraz, wibrował setkami zupełnie nowych kolorów. Lśnił milionami światełek i był tak piękny, że zapierało mi mój nierealny dech. A chłopak? Świecił. W tym nie było nic aż tak nadzwyczajnego, każdy człowiek promieniował różnymi rodzajami światła, gdy już udawało mi się to dostrzec. Brunet miał zdecydowanie przyjemny rodzaj blasku. Ciepły. Złoto-pomarańczowy, z dodatkiem brązu. Jak światło mogło w ogóle przyjmować takie kolory? Nie wiedziałam. Zaczęłam jednak rozglądać się wokoło, podziwiając otaczające mnie piękno.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Chupa Pią Lut 11, 2011 9:04 pm

/salonik z balkonem/

Narzuciłam na brązowe pukle obszerny, kontrastujący z Nimi kaptur chyłkiem przemykając dziedzińcem wraz z towarzyszącą mi Mishką. Im bardziej słońce oświecało moją sylwetkę, tym ciekawszy kolor przybierałam. Belgijska suka wyrwała się do dobrze znanej Nelki , zaraz zaczynając ją radośnie obiegać. Choć gwizdałam wdzięcznie, za nic nie mogłam odwołać psa - tak bywało kiedy spotykała Śniarkę. Prawą dłonią nieśmiało zsunęłam kaptur, odsłaniając coraz bardziej rude włosy oraz stopniowo wyskakujące na nosie piegi. Jak zwykle uśmiechnęłam się szeroko, aczkolwiek zaraz dostrzegłam białe oczy I. Znowu się gdzieś unosiła, ha! Odciągnęłam psa by jej nie przeszkadzała i już miałam się oddalić gdy dostrzegłam nieznajomego mężczyznę.
- Cześć - wypowiedziałam w jego kierunku, łapiąc się na nerwowym poprawianiu włosów. Jestem tylko dziewczyną, ot co!
Przejechałam delikatnie dłonią po miękkich włosach - automatycznie przywracając ich kolor do porządku. Uśmiechnęłam się szerzej kiedy poczułam zimne trącenie psiego nosa. Przewracając oczami oraz cicho chichocząc, znalazłam małą piłkę i mocno rzuciłam ją suce.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Nie Lut 13, 2011 3:29 pm

Przyglądałem się temu z pozoru niewzruszony, starając się przygotować na najgorsze. Ludzie zwykli wyglądać naprawdę upiornie, używając swoich mocy i wystarczało tylko uzmysłowić sobie, że tak naprawdę nie dzieje się z nimi nic złego, żeby wszystko wyglądało w miarę normalnie. A jednak niemal całkiem białe oczy w zestawieniu z bardzo radosnym uśmiechem wyglądały jak z grobu wyjęte, tak, że gdybym zobaczył to nieprzygotowany, ba, gdyby ktokolwiek z nieuświadomionych by to zobaczył, zapewne w pierwszym odruchu porwałby dziewczynę, czy tam jej ciało, i pobiegł do najbliższego szpitala.
Założyłem tylko ręce na piersi, z zewnątrz nie reagując totalnie. Oczywiście żadnego ducha nie widziałem, w ogóle nie widziałem niczego, poza bezwładnym ciałem. W pierwszym odruchu uśmiechnąłem się lekko, ciekawy, czy jej moc to zamienianie się w straszaka na ptaki, ale nie wyraziłem tej myśli na głos. Była zbyt głupia, nawet jak na moje luźne rozumowanie.
- Wnioskuję, że dzieje się teraz coś specjalnego, czego nie widzę, albo co zobaczę za jakiś czas? – zapytałem na głos. Właściwie byłem pewny, że mi odpowie, niczym to dziecię z Ringa. Że głowę przekręci o trzysta sześćdziesiąt stopni i wtedy okaże się, że potrafi się identyfikować z najstraszniejszymi marami z najdzikszych horrorów. Ale nie odpowiedziała. Zrobiłem kilka kroków w jej stronę, obserwując sylwetkę dokładnie. Ciężko było stwierdzić, czy oddycha, taka okutana w kurtki, szaliki i czapki.
Natomiast drugiej dziewczyny nie spodziewałem się w ogóle, więc zaskoczony, obejrzałem się na nią dopiero w momencie, w którym się odezwała.
- No cześć – odparłem bez większego entuzjazmu, skupiając się znów na swojej wcześniejszej rozmówczyni.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Nie Lut 13, 2011 3:57 pm

Nowe odgłosy wyrwały mnie z tego stanu absolutnego podziwu nad otoczeniem. Gdyby nie to, chyba zapomniałabym, że jestem poza ciałem, a tek urokliwie nieznośny przystojniak przygląda się moim białym oczom z miną co prawda pewną siebie, lecz wnętrzem zapewne choć trochę poruszonym. Oby, poruszonym. Obróciłam się, by dostrzec psa skaczącego na moje kolana. Kochana psina! Wprost uwielbiałam zwierzaka Chupy, jak zwykle z resztą, z wzajemnością. Jednak gdy pies zaczął dotykać mnie i lizać po rękach, poczułam to dziwne, ciągnące uczucie. Strach, który przeganiał mnie z powrotem do ciała. Poddałam mu się więc i wróciłam "do siebie", natychmiast wybuchając śmiechem i zaczynając głaskać psiaka, nim jego pani go nie odciągnęła.
-Hej Chupa. - przywitałam się wesoło, choć z zaskoczeniem niejakim odkryłam, że nie tak wesoło, jak zwykle. Jakby jakoś mi jej obecność nagle się nie spodobała. To było trochę dziwne zachowanie, jeśli o mnie chodzi. Czyżby rodzaj Iannowatej zazdrości o względy nowo poznanego? Możliwe, choć naprawdę zaskakujące.
Ale zamiast rozwodzić się na ten temat odwróciłam się do chłopaka i z entuzjazmem wręcz świecącym w moich znów tęczowych oczach zaczęłam opowiadać jak najęta:
-Ale super! Nie wiem od czego to zależy, ale czasem jak to robię, to widzę świat inaczej, a innym razem zupełnie zwyczajnie! A przed chwilą był jeden z tych rzadkich przypadków, gdy było tak niesamowicie! Wszystko pełne kolorów, świateł, dźwięków...! Masz bardzo ładny kolor, wiesz? Taki ciepły, głaszczący bym powiedziała... -paplałam. Może trochę nieskładnie, ciut za szybko, jednak radość malująca się na mojej twarzy powinna mu wystarczyć za wyjaśnienie, dlaczego tak było. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że właściwie nie wyjaśniłam mu, na czym polega moja moc. Co z tego, że nawijałam mu o kolorach i światłach, skoro on zobaczył tylko moje zamrożenie i białe oczy? Przerwałam mój potok wypowiedzi, wzięłam oddech i zachichotałam krótko.
-Ja wychodzę z ciała. Wychodzę i unoszę się obok, jak duch. Mogę fruwać wokoło, mogę ciałem zostać tu, a polecieć do budynku i sprawdzić kto zajmuje pokój na strychu. Bez używania schodów z resztą, bo mogę przełazić przez drzwi i ściany... - opowiadałam, teraz już trochę spokojniej, lecz wciąż z wyraźną wesołością. Endorfiny ciągle zdrowo buzowały mi we krwi, przyjemniejsze od jakichkolwiek używek.
-No i tworzę sny, ale to mogę Ci pokazać dopiero, jak zaśniesz. Chyba że umiesz czytać w myślach, bo umiem też tworzyć sny na jawie.... ale wtedy też ich nie widać, jak mnie, kiedy wychodzę. - dodałam po chwili. Prawdę powiedziawszy, z tego drugiego aspektu moich zdolności byłam coraz bardziej i bardziej dumna, ostatnimi czasy. Sny wychodziły mi coraz lepiej, a i te na jawie były dość ciekawym zjawiskiem.
-No, więc tyle, w zasadzie... A ty? - zapytałam, z rosnącą coraz bardziej ciekawością. Moce innych niezwykle mnie intrygowały i praktycznie za każdym razem gdy kogoś poznawałam, natychmiast dopytywałam się o jego moc i porównywałam ją z moimi zdolnościami. Co często kończyło się niesmakiem po mojej stronie. Cóż, talenty niektórych były naprawdę.... odjazdowe! Takie strzelanie ogniem z palców na przykład. Albo kwiaty, rosnące na życzenie. Albo to, co Stephanie wyczyniała z włosami, a Chupa ze wszystkim dookoła. Ja mogłam tylko łazić i zachwyca się światem i... Zapewniać im wszystkim rozrywkę co noc, gdy naszła mnie ochota.


Ostatnio zmieniony przez Ianelle dnia Nie Lut 13, 2011 4:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Chupa Nie Lut 13, 2011 4:50 pm

Podczas związywania włosów w kitę przysłuchiwałam się jak skromnie Nelka opisuje swój talent. Wyszczerzyłam się ku niej lekko i ponownie rzuciłam psu piłkę, tym razem pozbywając się jej na dłuższy czas. Przez chwilę przyglądałam się facetowi - nie jednak na pewno go nie znałam. Wskazałam oskarżycielsko palcem na I. - Ona jest za skromna, ma wywalony w kosmos talent - zaśmiałam się cicho i przystanęłam obok. Tak, to jeszcze ten moment kiedy nie zauważam ,że przeszkadzam. Już taka byłam. Beztroska. Wesoła. Czasem Infantylna. Odrobinę Egoistka. I chwalipięta. A tak ogólnie rzecz biorąc, uwielbiałam słuchać Iśkowej paplaniny. Od zawsze byłam typem słuchacza, mało mówiłam o sobie i swoich emocjach. Kiedyś jeszcze się nie kontrolując zaczęłam wyglądać jak tęcza podczas spotkania z jednym facetem. Ups.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Nie Lut 13, 2011 5:19 pm

No tak, chwila ciszy i pełnego trwogi spokoju i już wróciła, cała rozpaplana i szczęśliwa. W sumie nie byłem pewny, czy taki nadmiar optymizmu nie zrobi mi jakiejś poważniejszej szkody w głowie, bo jakoś współdzielić go było mi ciężko. Ta druga, Chupa, jak nazwała ją moja… W sumie bezimienna towarzyszka. No tak, zapominanie o tak podstawowych grzecznościowych konwenansach jak przedstawianie się było w pewnym sensie problemem, ale nie czułem, żeby miało specjalnie zaważyć na naszych kontaktach. W każdym razie Chupa już po tym, jak energicznie rzucała piłką dała się poznać jako osoba pokroju właśnie tęczowego dziewczęcia, z którym miałem przyjemność w tym momencie.
Jednak nie paplała aż takich bzdur, w gruncie rzeczy to, co mówiła, było dość ciekawe.
- Aha, głaszczący – najchętniej przewróciłbym oczami, ale niech jej będzie. Sam byłem ciekawy, od czego zależą kolory, które dziewczyna widzi. Albo przynajmniej jak to wszystko może wyglądać. – Ale to jesteś jak duch? Możesz przestawiać rzeczy i straszyć ludzi? – zainteresowałem się. Talent o wiele lepszy niż zamienianie się w postacie z horrorów, bezsprzecznie. Co więcej, nie mówiłem tego wszystkiego na żarty, a całkiem poważnie. Przecież straszenie było całkiem fajną sprawą i w ogóle.
- Nie no, nie czytam w myślach. W sumie mój talent… - tu zerknąłem na niebo, a potem rozejrzałem się krótko dookoła, by wrócić do rozpromienionej twarzy dziewczyny. Nie było warunków na pokazanie go w sposób, który najlepiej działał na nowe koleżanki. Oczywiście mógłbym ją oślepić, ogłuszyć czy cokolwiek, ale to było zbyt banalne; wręcz oklepane, przestałem się w to bawić już jakiś czas temu, szukając innych korzyści z bawienia się zmysłami. – Powiedzmy, że potrzebuję innej scenerii – zakończyłem. – A ty? – zwróciłem się do Chupa. Drobniutka dziewczyna, chociaż łatwa do przeoczenia, raczej nie umknęła mojej uwadze. A niech się pochwali, w sumie co mi szkodzi.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Nie Lut 13, 2011 5:40 pm

-Jak duch, tak. - odparłam, wyrzucając dopalonego już papierosa o którym wcześniej zupełnie zapomniałam. Tak to właśnie jest, gdy człowiek się rozemocjonuje, a jego umysł próbuje zając się wszystkim na raz.
-Znaczy nie do końca. - zreflektowałam się zaraz z uśmiechem. -Nie mogę nic przesuwać, w ogóle nie mogę dotknąć nikogo. I nikt mnie nie widzi. Ale mogę przechodzić przez wszytko i mogę wejść w kogoś, zobaczy świat jego oczami i nawet czasem zobaczyć co mu siedzi w głowie. Ale też nie mogę mu nic powiedzieć. Najwyżej zrobić mu sen, jeśli śpi. A jak nie śpi, to nie wiem, nie próbowałam.
Wyjaśniłam, po czym zeskoczyłam z murku i otrzepałam mokre, zaśnieżone spodnie. Zaś słysząc pytanie chłopaka, podeszłam do Chupy i wyciągnęłam dłonie w jej stronę. Moje czerwone rękawiczki były całkiem przemoczone, lecz nie o to mi przecież chodziło.
-Chcę niebieskie. - Powiedziałam z szerokim uśmiechem, mrugając do niej, w sposób który mówił wyraźnie No to pokaż mu maleńka
-A swoją drogą, to jaka sceneria byłaby odpowiednia...? -zapytałam, nagle przypominając sobie o czymś ważnym. -O, zapomniałam zapytać jak się nazywasz. Ja jestem Ianelle. - dodałam, a w moim głosie zupełnie nie było słychać jakiegoś zawstydzenia, czy speszenia, które było by naturalną reakcją większości ludzi na tą dziwną sytuację. Ja po prostu się tym nie przejęłam. Przypomniało mi się, to zapytałam, ot wielkie mi halo. Jak kogoś tak energia rozpiera, to zdarza mu się zapomnieć o takich drobiazgach, jak imię rozmówcy. No, a przynajmniej mi się zdarza.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Chupa Nie Lut 13, 2011 6:09 pm

- Niebieskie z gratisem,raz! - zakomenderowałam melodyjnie zaraz zmieniając kolor rękawic na niebieskie mające na środku małą białą śnieżynkę. Wpatrzyłam się w nie dyskretnie, jeszcze delikatnie podkręcając kontrast. Wszystko musiałam robić porządnie, nie wyobrażałam sobie zostawić coś nieskończone. Ta choroba się jakoś nazywa? Zwróciłam się za chwilę do faceta: - Mogę być dobrym szpiegiem- zaśmiałam się krótko i wyjaśniłam: - manipuluję kolorami,deseniami i fakturami..

Kończąc zdanie stałam przed Nim jako niska hinduska, o żółtej wręcz niezdrowej twarzy z głębokimi ciemnymi oczami i czerwoną tiką na czole. Dla efekty zmieniłam również kasztanowe włosy na te barwione henną. Teraz była moja ulubiona część czyli sari. Mimo ,że nie mogłam manipulować długością, efekt wyszedł niezły. Jana spódnica szybko przeistoczyła się w jedwabny zielony twór ze srebrnym haftem. Dopasowałam stosownie do niego płaszcz i bluzkę. Najwyraźniej zadowolona z siebie ( a tak, taka przemiana łatwa nie jest) założyłam żółte ręce na ramiona, ze spokojem pytając: - A co ty umiesz?
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Go?? Nie Lut 13, 2011 6:35 pm

Łe no, że przedstawienie zgotują, to się nie spodziewałem. Ale uśmiech pełen aprobaty jakoś sam cisnął się na usta. Fajny, chociaż dość pokazowy talent. Z resztą, wszystkie talenty były fajne.
- Gabriel – przedstawił się jeszcze tylko z dość beznamiętną miną, oglądając Chupę od stóp do głów. - Na innych kolor skóry i włosów też zmieniasz? – zapytałem tylko, jednocześnie robiąc krok do tyłu. Nigdy nie aspirowałem na blondyna albo murzyna, więc wolałem, żeby nie demonstrowała swoich mocy akurat na mnie. A na Ianelle, bo widocznie sprawiało jej to wielką radość. Albo na latającym w około psie, bo widocznie też nie miał nic przeciwko, gdy ktoś kombinował mu z materiałem genetycznym.
- Wizualizacja. Może nie tak pokazowo, ale też fajna sprawa – odparłem, wzruszając lekko ramionami i na razie nie mając zamiaru niczego pokazywać. Oślepi ogłuszy, to się przestraszą; wyczuli dotyk, to zdezorientuje je zimno, wyostrzy słuch to popękają bębenki, a wzrok… To też będą oślepione. Ale przez biel śniegu. Także bardzo, bardzo niepokazowa moc, zupełnie nie nadająca się do cyrku ani na żadną paradę.
Potarłem lekko o siebie ręce, dopiero orientując się, jak bardzo są skostniałe z zimna.
- Ja raczej zawijam do środka, także będziemy się żegnać? – rzuciłem, zerkając w stronę wejścia do rezydencji. Było fajnie, ale było też za zimno, żeby dłużej tu niepotrzebnie wystawać. Tym bardziej, że wszystkie fajki zostały wypalone.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Ianelle Nie Lut 13, 2011 6:55 pm

-Dzięki. - odpowiedziałam, przyglądając się swoim zupełnie nowym rękawiczkom. No, może nie aż tak zaraz nowym... Dalej były mokre, zimne i trochę już wyszarpane. Ale to nic, były moje.
Uśmiechnęłam się tylko szeroko, widząc co zrobiła z sobą Chupa. Och te jej zmiany! Czasem potrafiła człowieka doprowadzić do szału, zachowując się jak jakiś kameleon. Rozmawiało się z ciemnowłosą dziewczyną, a tu nagle stawała przed tobą ruda murzynka. Albo nie wiadomo co innego, co przyszło jej do głowy. Jak kiedyś zrobiła futro na twarzy to dopiero była zabawa.
-Tak, pewnie tak. Trzymaj się Chups. - podeszłam jeszcze raz do przyjaciółki i musnęłam lekko jej policzek, rzucając jej przy okazji znaczące spojrzenie. -Miłego spaceru! - dodałam jeszcze, dla pewności, że zrozumiała o co mi chodzi. I obróciłam się w stronę chłopaka z promiennym, niewinnym uśmiechem. O nie, tak szybko się mnie nie pozbędziesz, mądralo! No dobrze, może i załapałam z jego słów, że miał już nas dość. NAS, stwierdziłam z żalem,anie tylko Chupy. Chociaż mogło być gorzej, mógł mieć dość tylko MNIE. A to nie byłoby fajne, jako że ja jego dość nie miałam ani ani. Jeszcze nie. Takie przylepstwo z mojej strony. Tak więc z wesołym, pogodnym uśmiechem na twarzy udawałam, że żadnej aluzji z jego strony nie było. Przestąpiłam za to z nogi na nogę, żeby pokazać jak to strasznie jest mi zimno. Bo i trochę już było, od tych wszystkich mokrych rzeczy. Po czym, decydując że tu nie ma co się zastanawiać, ty, tylko należy brać sprawy w swoje ręce, podeszłam do niego, ujęłam pod ramię i zwyczajnie ruszyłam w stronę szkoły, tym samym zabierając ze sobą i jego. Mi jakoś wszystkie takie rzeczy wychodziły niezwykle naturalnie - ot, zrobiłam tak i już. Więc poszliśmy się ogrzać, wreszcie.


Ostatnio zmieniony przez Ianelle dnia Nie Lut 13, 2011 7:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Chupa Nie Lut 13, 2011 7:09 pm

Ja wiedziałam ,że to małe tęczowe i zadziorne coś zarzuci pętlę na większość przystojnych facetów w Rezydencji. Przewracając oczami cicho się zaśmiałam kiedy zmierzwiłam jej włosy. Jakoś tak musiałam..zresztą zawsze to robiłam nie muszę się tłumaczyć. O. To za te koszmary o Kóku a'la chippendalesie jakby ktoś chciał wiedzieć. Przenikliwym gwizdem przywołałam wielką sukę, dosłownie w ostatniej chwili przytrzymując ją przed wywaleniem mnie. Mishka ostrzegawczo warknęła, jak gdyby nie poznała mojej osóbki. Pyffnęłam pod nosem i szybko zmieniłam swoje oblicze na to dobrze znane psinie. Szczelniej ścisnęłam puchową kurtkę zabrałam wzrok z rażącego słońca. Przez chwilę miałam majaki w oczach - lekko zakręciło mi się w głowie dlatego musiałam zrobić chwiejny krok do tyłu. Mrugając ze zdumieniem wyszczerzyłam się leciutko i podniosłam drobną dłoń w geście pożegnania. Na mnie już na CZAS- tu znaczące spojrzenie na NIEWINNEGO wcale nie PRZEBIEGŁEGO Nelka - Do zobaczenia! - pożegnałam się krótko i wolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Czarna suka biegła za Mną.

/Gdzieś
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Fitzwilliam Sro Lut 23, 2011 2:21 pm

/Archiwum

Nie było trudno tu trafić. Potrzebowałem odpoczynku, oddechu od tego całego.. no właśnie czego? świata? Słyszałem jak podąża za mną Harve, podświadomie liczyłem, że jednak zrezygnuje. Nie zatrzymałem się, nie czekałem jedynie przyspieszałem. Ludzie w tych czasach się włóczą, nie umieją chodzić. A to takie ważne. Nie odróżniają wolnego, pełnego dumy chodzenia po galerii od pośpiesznych kroków człowieka zagniewanego. Z biegiem czasu wiele umiejętności zanikło. Wciąż ściskałem w skostniałych dłoniach płaszcz, jednak nie odczuwałem potrzeby wkładania go. Czemu kroki poniosły mnie aż tutaj? Jedyne miejsce gdzie czas się zatrzymał, mury i śnieg - nic więcej. Proste. Niezmienne. Dłonią mokrą od śniegu szukałem wyrytych znaków na murze. Pamiętam tamten dziś, właściwie był całkiem nieodległy. Stałem oparty o ścianę, jednak wzrok miałem skierowany w zbliżającą się Sybill. Ciągnęło ją do mnie nieustannie, traktowała mnie jak nic nie rozumiejącego mężczyznę, dziadka zacofanego w technologii.
Owszem, była ładna i całkiem do rzeczy, zabawna z tymi manierami, przerażająca ze śmiechem. Spotykałem wiele osóbek jej pokroju, mniej lub bardziej krnąbrnych, mniej lub bardziej pociągających.
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Sybilla Sro Lut 23, 2011 4:17 pm

Szłam za nim krok w krok, oddalona o jakieś pół metra, wpatrzona w jego plecy. Doprawdy, był to pewnie niezwykle zabawny widok - podążałam niczym zahipnotyzowana, nie patrząc pod nogi ani przed siebie, przed oczami miałam jedynie kark mężczyzny. Nic dziwnego, że poślizgnęłam się parę razy, raz potknęłam o schodek i o mały włos nie wylądowałam na jakimś dzieciaku, na którego wpadłam. Musiałam iść za Darcy'm. To było niczym wezwanie, choć właściwie nie wiedziałam dlaczego to było tak ważne. Może szukałam odskoczni od ciągłego planowania z Napoleonem, chciałam mieć wymówkę od wykonywania jego dziwnych poleceń choć na chwilę, nudziło mi się, albo... Nie wiem. Naprawdę, nie wiem.
Z dziwnego transu ocknęłam się dopiero przed drzwiami Rezydencji. Początkowo chłód nie był tak odczuwalny (znajdowałam się poza własnym ciałem, czyż nie?), jednak po kilkudziesięciu sekundach poczułam przenikliwe zimno.
Ale z ciebie idiotka. podpowiedział rozsądek. Nie wiedziałam, czy chodzi o sam fakt łażenia za nieznajomymi, czy też o to, że kompletnie zapomniałam o cieplejszym okryciu i stałam niedaleko Fitza w szpilkach i sukience. Dziękuję serdecznie. Ja rozumiem, że jestem 'gorącą Brazylijką', ale z drugiej strony przywykłam do cieplejszych miejsc. Ale zaraz, on jest dżentelmenem i do tego ma płaszcz!
Chrząknęłam znacząco, wskazując oczami na ubranie trzymane przez niego w dłoniach, a potem jak na zawołanie zadygotałam wraz z przypływem wiatru. Dam sobie głowę uciąć, że mam już zaróżowione policzki i czerwony nos.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Fitzwilliam Sro Lut 23, 2011 8:49 pm

Uśmiechnąłem się ku dziewczynie pocieszająco, wyglądała naprawdę kiepsko goniąc za mną. Choć wciąż byłem przychylony w wytwornym ukłonie zacząłem się do niej skradać niczym myśliwy. Aczkolwiek nie koniecznie miałem na myśli porwanie jej do swojej zimnej nory. W końcu tłumiąc śmiech wydusiłem z siebie. - Droga panienko nie zrobiłaś roztropnie przychodząc tu za mną... w tym. - znacząco spojrzałem na jej dość nie-zimowe ubranie. Uniosłem dłonie w geście poddania. - Musisz przemilczeć tę potwarz - tak robią Damy. - Jeśli mam być wariatem, to chciałem się dobrze bawić. Pociągnęła noskiem, nowoczesna biedulka czy coś. Okrutny Darcy. Czy coś.
- bo widzisz panienko. Damy nie chrząkają ani nie pociągają noskiem w towarzystwie innych. Szczególnie przy dżentelmenach. Nigdy. - usłużnym gestem podałem jej chusteczkę aby wytarła sobie nią twarz. Uniosłem wzrok i śmiało spojrzałem w jej oczy. - Po drugie, miss da Harve należy chronić skórę przed słońcem aby była mniej ogorzała. - Oskarżycielsko dotknąłem jej ciemnych ramion. Puściłem perskie oko. Nadęty bufon bywa przeuroczy gdy szaleje. - Przedostatnia sprawa, jednak jedna z ważniejszych. Nie zabiegaj o uwagę mężczyznę, szczególnie jeśli chodzi o rzecz tak ważną jak okrycie. Złóż rączki i grzecznie czekaj na zainteresowanie biednego mężczyzny. Zazwyczaj interesują się oni panienkami w potrzebie i prędzej czy później pomagają. W tym wypadku nastąpi to teraz. - ułożyłem jej płaszcz na ramionach aby mogła się ogrzać. - Wybacz Black zabawę szaleńca, który tu przed tobą stoi ale jeszcze jedno. To mężczyzna winien gonić za damą. Nigdy odwrotnie. A teraz możesz mnie besztać ile chcesz, z radością nadstawię oba policzki. - Machnąłem ręką jakbym uchylał cylindra.
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Sybilla Sro Lut 23, 2011 9:13 pm

Gapiłam się na niego, z początku osłupiała. O czym on gadał? A potem uśmiechnęłam się kpiąco, i w miarę jego słów byłam coraz bardziej zirytowana.
- A teraz mnie posłuchaj, panie Jakmutam Darcy. - zaczęłam z całkowitym, wyniosłym spokojem. Każde moje słowo przesiąknięte było jadem, jednak robiłam to z opanowaniem godnym... damy. Yyyy, nie, tylko nie to.
- Po pierwsze, jeśli MĘŻCZYZNA jest na tyle nieuważny, że zaprasza DAMĘ na spacer, a wyciąga ją na dwór i to jeszcze w tak niestosowny sposób, a ponadto nakazuje jej czekać na okrycie, choć wedle zasad kultury powinien to zauważyć wcześniej, to dwudziesty pierwsze wiek w jakim obecnie się znajdujemy pozwala na okazanie swojego zirytowania, inaczej mówiąc zaniepokojenia takim zachowaniem. - uśmiechnęłam się uroczo i drapieżnie zarazem, odrzucając w tył swoje długie, ciemne włosy, które w trakcie drogi uwolniły się z misternego koka.
- Segundo - podświadomie użyłam portugalskiego - jestem BRAZYLIJKĄ i taka już moja uroda. Co do punktu trzeciego i czwartego, możesz odnieść się do pierwszego.
Obrażona złapałam płaszcz i ułożyłam go sobie na ramionach, żeby przypadkiem nie zjechał. To by pewnie mnie zadźgał, jakbym mu płaszczyk znieważyła!
- A ponadto, nie przechodziliśmy na per 'ty', toteż proszę się do mnie zwracać PANIENKO SYBILLO. - rzuciłam na koniec, kierując spojrzenie ognistych oczu na jego ciemne źrenice.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach