Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jadalnia

+14
Mike
Aurelia
Jowisz
Fangora
Joe
Venus
Lemon
Maggie
Effs
Sybilla
Fitzwilliam
Iss
Cook
Mistrz Gry
18 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Fangora Sob Lis 12, 2011 10:07 am

Fajnie, chciałam, zeby Saturn mnie lubił. Chyba nawet tak całkiem ogolnie chciałam być lubiana przez wszystkich. I przez Jowisza też. Dlatego szukałam rozrywek w postaci gier i zabaw, żeby się nie nudził, albo coś takiego. Nic nowego, ze to zignorował. Tą wojnę. Kiedyś chciałam nauczyć Saturna gry w łapki. Też to zignorował.
-Ale to chyba dobrze, że jest milszy?-zapytałam, choć dla mnie odpowiedź była oczywista.
Wspominałam już, że ludzie mnie nie słuchają? Bardzo często im się to zdarza, niby dlatego, ze za dużo mówię, tak tłumaczą to najczęściej, ale bo ja wiem czy tak dużo? Normalnie. Dobrze, że nie wymagam od nikogo słuchania, bo musiałabym się co rusz na kogoś gniewać.
-Mówię o Mercurym.-wyjasniłam, zupełnie jakbym nie powiedziała tego wczesniej.-To twój najstarszy brat.-dodałam, na wypadek gdyby jednak usłyszał wczesniej jego imie, ale nie załapał kim jest. To nawet nie byłoby jakieś dziwne, tyle ma rodzeństwa, że sama nie jestem pewna czy bym ich spamiętała.
-On ma teraz problem. Wydaje się taki.. wiesz.. jakby naprawdę potrzebował wsparcia.-wyjasniłam, marszcząc brwi. Nadal trochę mi głupio było mówić dokładnie o co chodzi, bo chyba źle o mnie świadczy podsłuchiwanie prywatnych rozmów, ale.. ja muszę jakoś cwiczyć. Później go przeproszę, o.
Westchnęłam cicho i nachyliłam się lekko w stronę Jowisza.
-Z żoną ma problem.-nakierowałam go. Może już wszystko wie, a ja niepotrzebnie się czaję. Tak byłoby najlepiej.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Jowisz Nie Lis 13, 2011 10:40 am

-Jak dla kogo - wymruczałem cichutko, bo przecież byłem tym grzeczniejszym bliźniakiem, co nie? Ktoś musiał stwarzać pozory, by jeszcze chcieli po tych wszystkich uszkodzeniach przez nas spowodowanych, trzymać tu dalej. Debile. Ja sam bym siebie na zbity pysk wywalił po tym jak spowodowaliśmy ten pożar w lesie. Ale to serio niechcący było. A potem własna siostra chciała nas zabić, bo jej roślinki! Pierdolę takie wsparcie.
Uniosłem głowę. Merkury był najstarszy? Kurwa, a przysiągłbym, że to ten kutas Neptun co myślał, że jak jest taki wielki to lepszy od nas.(I jak taki koleś z filmu i mógłbym rzecz, że nie miałbym teraz pierdolonej ręki). Też coś, ale skoro Fangora mówiła, że Merkury jest najstarszy to mogło tak być, wyglądało na to, że obcy lepiej orientowali się w rodzinie niż ja. I dobra, chuj mnie obchodzili.
- I ja mam mu to wsparcie zapewnić? - Zdziwienie na pewno pięknie malowało się na mojej buzi. Miałem pomagać memu bratu, gdzie do tej pory nie wierzyłem, że on dał radę kogokolwiek zapłodnić? No kurwa. - Żoną? - TO ON MIAŁ ŻONĘ? JAPIERDOLĘ. - Opowiadaj wszystko co wiesz - wyrzuciłem z siebie, szukając komórki.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Fangora Nie Lis 13, 2011 11:44 am

No wiecie co. Żeby rodzeństwo nie wiedziało o takich rzeczach? Ja nie wiedziałam, ale ja nie jestem ich siostrą, więc wiadomo, no ale oni? Zawsze sobie wyobrażałam, ze nie można znaleźć bliższych ludzi niż rodzeństwo. Całe życie razem, razem wychowywani, chodzący do tej samej szkoły, jedzący razem obiady.. trochę mnie dziwi, ze to nie łączy ludzi. Może z zasady nie łączy. Nie wiem, nie mam rodzeństwa.
-No bo jest twoim bratem? W sumie to ja nie wiem jak to działa, myślałam, ze jak brat to tak się po prostu robi. Z tym wsparciem.-wyjaśniłam. Zresztą, myślę, że Jowisz jednak się trochę troszczył o Mercurego, bo w innym przypadku przecież nie chciałby, żebym opowiadała. To dobrze, tak powinno być.
-Nie wiem jakoś dużo. Nie słuchałam wszystkiego.-wzruszyłam ramionami.-Ale tak, oni wzięli ślub z Monte Carlo. W sumie dziwię się, ze nie zaprosił rodziny. Znaczy myślę, ze nie zaprosił, skoro tak dziwisz się, ze ma żonę. No i mieli dziecko, ale to dziecko nawet się nie urodziło, a jego żona już go nie pamięta. I Mercury chce teraz anulowac ślub. Albo już anulował, nie wiem. Bardzo był niecierpliwy i przygnębiony.-opowiedziałam, z przejętym wyrazem twarzy. Być może martwiłam się o Mercurego bardziej niż Jowisz, ale być może nie.
-To takie smutne, wiesz? Przecież tak się kochali.-potrząsnęłam głową z niedowierzaniem.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Jowisz Nie Lis 13, 2011 12:02 pm

Nie wiem jak ludzie to widzą, ale jak to widzę tak, że im większa rodzinka tym bardziej ma się wyjebane na jej członków, bo sorry, ale komu by się chciało pamiętać o milionie wszelakich rocznic, upodobaniach smakowych i w ogóle o tym całym narodzie? No mi na przykład w ogóle nie chciało się pamiętać i nie tylko mi. Fakt, że mamusia pilnująca nas była tak daleko tylko pomagał w olewaniu rodzinki, więc czemu miałem nie korzystać z tej szansy?
- Czasem - przyznałem, co by biedną Fangorę nie wprowadzać w prawdziwy brutalny świat. W sumie już pojmowałem czemu Saturn przy niej taki był: bo się inaczej nie dało, po prostu smutna Fangora była zbyt potwornym widokiem i ja akurat na to patrzeć nie chciałem. Ale to co dalej opowiadała. Omatko. Trzymaj się Jowisz, nie wolno się śmiać.
Jaki z niego ciul. Żeby własna żonka go nie pamiętała.
- To...oczywiście... bardzo smutna nowina - wysapałem, starając się nie śmiać, ale i tak to robiłem. Skuliłem się i naprawdę starałem przetrwać atak śmiechu. Kurwa, koniecznie będziemy musieli pójść z Saturnem go pocieszyć. - To bardzo smutne i pójdę z Saturnem go wesprzeć. - I znów śmiech. - Tak wiesz po męsku - Tylko Merkuremu mogło się to przytrafić. A potem się dziwić, że się do rodziny nie przyznajemy, jeśli mamy tam takie elementy. Earth gdyby nie była z nami w konflikcie z powody tego pchlarza to też pewnie by się uśmiała.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Fangora Pon Lis 14, 2011 4:24 pm

Nie rozumiałam tego całego rozbawienia. To naprawdę była poważna sprawa.. i pewnie gdyby Jowisz słyszał Mercurego tak ja ja słyszałam to nigdy nie przyszłoby mu do głowy, zeby się z tej całej sytuacji śmiać. Chyba, że on po prostu tak reaguje na stres..?
-Jowisz.. to jest naprawdę.. znaczy to poważna sprawa, nie śmiej się z tego. Proszę.-westchnęłam cicho. Co prawda wierzyłam w to, ze tutaj niby tak się śmieje, ale w głębi serca to się martwi. To przecież bracia i inaczej być nie może. Szczególnie, że Jowisz jest tym wrażliwszym, w końcu balet.. znaczy jego zamiłowanie do baletu dużo mówi. W balecie potrzeba trochę czułości. Bardziej obawiałam się pocieszania Marcurego ze strony Saturna. Saturn nie był dobry w pocieszaniu, chyba, że jego brat potrzebuje słow typu 'ej, ona to no, jebnięta (za przeproszeniem) była'. Nie żebym nie doceniała Saturna.
-Po męsku na pewno też będzie dobrze.-stwierdziłam, chociaż pojęcia nie miałam jak to jest 'po męsku'. 'Po damsku' to chyba z chusteczkami, lodami, przytulaniem, głaskaniem po głowie i obiecywaniem, ze będzie dobrze, a 'po męsku'? Na wszelki wypadek lepiej było nie pytać. Nie chciałam się na zapas martwic o ich metody pocieszania.
-Wiesz, dlatego zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Kogoś takiego, kto nawet jeśli się ze mną nie dogaduje na co dzień, to przyjdzie kiedy bedę w potrzebie. Cieszę się, że tego nie zignorowałeś.-przyznałam, uśmiechając się szczerze.
-I obiecuję was nie podsłuchiwać.-och, bo moze by się wstydzili powiedzieć sobie jak wiele dla siebie znaczą, i że kochają się mimo wszystko? To ja im przeszkadzać nie będę.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Aurelia Sro Lut 15, 2012 4:56 pm

Nienawidzę zaczynać gier bo nigdy nie wiem jakie miejsce wybrać, a dodatkowo teraz się stresuję tym, że dosłownie za pięć minut muszę lecieć na matmę, ale mimo wszystko postanowiłam zacząć bo stwierdziłam że ty się akurat nie obrazisz, jeśli mój post nie będzie najbardziej rozbudowaną pod względem merytorycznym wiadomością na świecie. Dobra, ale koniec offtopu. Aurelka jak to Aurelka od rana oddawała się swojej pasji i cały dzień spędziła w kuchni, najpierw szukając jakiegoś fajnego przepisu na ciasteczka, a potem powoli go realizując. Zawsze musiała być uważna podczas gotowania; wcale nie chodziło o to że była jakaś nieporadna i potrafiła doprowadzić do wielkiego pożaru, bo przeciwnie, wyjątkowo dobrze jak na szesnastolatkę radziła sobie z tymi wszystkimi technicznymi sprawami, ale o to, że nieopatrznie mogła zamienić któryś ze składników w czysty etanol. Teoretycznie fajnie byłoby upić się jakimiś ciasteczkami, ale gdyby ktoś naprawdę umarł z powodu zbyt dużego stężenia alkoholu we krwi to słabo. W każdym razie, bo znów niepotrzebnie zaczynam się rozpisywać, Aurelka zrobiła jakieś fajne czekoladowe czy jakiegokolwiek inne ciasteczka i przyniosła je na ładnym, dużym talerzyku do jadalni, żeby każdy mógł się częstować. Była jedną z tych dobrych dusz które wiecznie dzieliły się swoimi wyrobami ze wszystkimi. Postawiwszy talerz z ciachami opadła na jedną z kanap, ław, czy jakkolwiek inaczej nazwać to coś ze zdjęcia i zaczęła zwyczajnie kontemplować swoje myśli, trochę się zawieszając. Chciała poczekać i sprawdzić czy ktokolwiek skusi się na ciastka.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Mike Pon Lut 20, 2012 6:34 pm

Paczajcie, piszę posta Julce, mega akcja co? Ej, weź zmień jej avka w końcu, bo ona go całe życie ma i normalnie już mnie denerwuję nie wiem czemu. Tak jakoś dziwnie. Mike jak to zwykle. Wstał przed obiadem albo nawet wtedy kiedy część była już nawet po obiedzie. Zdecydowanie, spanie do późna to było to co takie Majki lubią najbardziej. I nawet go nie obchodził fakt, że coś, a nawet wiele go mogło ominąć kiedy smacznie chrapał w swoim pokoju pod kołderką. W ogóle rzadko go cokolwiek go obchodziło, a już tym bardziej to. Bo najważniejsze to być wyspanym! I najedzonym. Tak, to zdecydowanie druga najważniejsza rzecz w życiu Majka po za snem. Jeeeeedzeeeeenie. A gdzie można znaleźć najwięcej jedzenia? Ha, i tu się mylicie, bo wcale nie w kuchni. Tam jest jedzenie najczęściej jeszcze niezdatne do spożycia. Natomiast w jadalni zawsze można znaleźć kogoś kto z większą lub mniejszą chęci podzieli się z tobą jedzeniem. A jak nie będzie chciał oddać to trzeba zabrać i uciekać. Najlepiej takim małym dzieciom, bo one za szybko nie biegają i łatwo można uciec. Więc Mike nieco bardzo rozczochrany, bo w końcu dopiero co wstał, a jak się jest głodnym to nie ma czasu na jakieś mycie się czy inne nie potrzebne do szczęścia rzeczy tylko trzeba iść się najeść, i poczłapał z jadalni. Najpierw zjadł leżąco bezpańsko kanapkę. Jakoś nie była specjalnie świeża, no ale lepsze to niż nic, co nie? A potem zobaczył ciasteeeeeeczka. Mniami. I to jeszcze czekoladowe! I ile ich było! W sam raz na śniadanie. To chłopak ruszył w stronę swojego marzenia, a oczka mu się świeciły jakby nie wiadomo co zobaczył. Jak już usiadł i wpakował jedno z nich do swoich usteczek to podniósł głowę i zobaczył jakąś dziewczynę. To chyba były jej ciasteczka, ale jakoś nie wyglądała na zdenerwowaną tym, że je jej własność. W dodatku sama by ich na pewno nie zjadła. Jeszcze by przytyła. Chociaż by mogło jej w cycki pójść, bo by się jej tu przydało. Ale ogólnie była ładna. Mike musiał przyznać, że była ładna i umiała robić ciasteczka! Normalnie dziewczyna idealna dla niego, jak nic! Gdy tylko przełknął coś co kiedyś było ciasteczkiem, uśmiechnął się do niej uroczo.
- Przepraszam, czy ja jestem w cukierni? - Zapytał swoim zapierającym dech w piersiach męskim głosem - Bo widzę tu niezłe ciasteczko i wcale nie chodzi mi o te co właśnie zjadłem.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Aurelia Pon Lut 20, 2012 7:49 pm

Lajtowo, zaraz zmienię specjalnie dla ciebie. Możesz się cieszyć. Aurelia potrafiła zrozumieć, że niektórzy rezydenci nie radzili sobie zbyt dobrze w kuchni i krążyli dookoła licząc na upolowanie czegoś zjadliwego, ale zaskoczyło ją zachowanie chłopaka, którego obserwowała ukradkiem od kiedy tylko wszedł do pomieszczenia. Zawsze potrafiła z odległości wyczuć ludzi, ujmijmy to delikatnie, nietypowych. Czyli innymi słowy Michael wyglądał na takiego, co na pewno musi mieć coś nie tak z głową. Utwierdziło ją w tym przekonaniu zarówno zjedzenie przez niego starej porzuconej kanapki - okej, głód głodem, ale może nie przesadzajmy - jak i tekst, którym ją uraczył. W pierwszej chwili po tym jak się odezwał pomyślała, że może się przesłyszała albo że chłopak mówił do kogoś innego, kto stoi gdzieś za nią, więc na wszelki wypadek obróciła się za siebie zanim odpowiedziała.
- Słucham? - zapytała z powątpiewaniem. I tak swoją drogą strasznie śmieję się z tekstu o tym, że Aurelce mogłoby pójść w cycki. Dobrze, że nie powiedział tego na głos, bo chyba zarobiłby w twarz. - To znaczy... hm, to miłe - dodała bez większego przekonania. - Wiesz, jeśli rozpaczliwie szukasz kogoś kto przyrządziłby ci coś do jedzenia, wystarczy poprosić. To naprawdę nie jest problem - Bo od razu wywnioskowała, że bajeruje, żeby naciągnąć ją na jakieś porządne śniadanie. A ona naprawdę chętnie by mu coś upichciła; smutno było patrzeć, jak zjada stare kanapki.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Mike Sob Lut 25, 2012 7:03 pm

Ej, no ten jest ładny, uhu. Bo na tamtym to jakoś dziwnie wyglądała. W sumie Mike też się zdziwił zachowaniem dziewczyny, bo w sumie już nawet się spodziewał, że po jego jakże uroczym tekście na podryw go wyśmieję, wyzwie od frajerów, zabierze ciasteczka i pójdzie. A tu proszę, coś niesamowitego! Więc skoro nie uciekła to trzeba było korzystać dalej! A może on się jej podobał? To znaczy, w sumie, wiadomo, bo w końcu jak Michael mógł się jakieś dziewczynie (tu zaznaczam, o wieku 16 lub więcej! nie jest pedofilem! <3 ) nie podobać, no ale większość z nich nie miała zbyt wiele odwagi i speszona, uciekała. Ah, nawet nie wiecie jakie to czasem bywa okropne być tak zajebistym, że ta zajebistość razi innych w oczy. Tymczasem Mike uśmiechał się uroczo do niej zjadając już trzecie ciasteczko.
- Seerio? - Spytał zaskoczony prawie się krztusząc tym ciasteczkiem. No nie, to musi być jakiś sen normalnie! Nie dość, że ładna, potrafi piec ciasteczka, nie uciekła i jeszcze jedzenie proponuję! Teraz juz był pewien, że się jej podoba. Boże, to pewnie będzie świetny dzień Michaela. Ale tym czasem, jak proponują jedzenie to trzeba brać, a nie! - Na prawdę? Ej, no to jakbyś była tak miłaaaa, to by było wspaniale! Wiesz, nie musi to być coś takiego super. Wystarczy żeby jakoś smakowało i jakoś wyglądało! - Powiedział z niemałym entuzjazmem. Ej, no bo rzadko ktoś tutaj proponuję zrobienie jedzenia! Za darmo! I to bez powodu!
- A mogłabyś jeszcze, piękna podać mi swoje imię? - Majk dalej kontynuował swoje podrywanie łudząc, że dobrze mu idzie. On się nie zastanawiał co mówi. Myślał, że jest bogiem i cokolwiek nie powie to i tak na niego polecą. No bo czy ktoś mógłby się oprzeć takiemu cudownemu uśmiechu, który właśnie prezentował Aurelce? No raczej nie. Jakoś tak strasznie nie poprawnie to wszystko brzmi, ale sram na to. W ogóle jakiś zwalony ten Majk w tym poście, że japierdole.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Aurelia Wto Mar 20, 2012 8:35 pm

W sumie mogłam poczekać jeszcze te pięć dni żeby dobić do miesiąca od kiedy ostatnio odpisałam, ale cóż, czas mam teraz. W ogóle tak dawno ci nie odpisywałam, że nawet zapomniałam jak się nazywała postać którą z tobą grałam, a potem jak już odnalazłam w wyszukiwaniu zaawansowanym, to mi się rzucił w oczy podpis z fotobloga Majka, cytuję: "Seksem się nie nasycisz. Z drugiej strony, barszczu nie wyruchasz..." i zaczęłam śmiać się do siebie jak kompletny debil tak bardzo, że nawet kolega z którym gadałam na skajpie zaczął wypytywać czy na pewno choroba nie rzuciła mi się na mózg. Dobra, koniec offtopu.
- Spokojnie, powoli, nie musisz jeść tak szybko. Nikt ci przecież nie ukradnie tych ciastek - powiedziała nieco przerażona tempem w jakim spożywał ciasteczka. Miała głęboką nadzieję że Majkel przez swój pośpiech się nie udusi, bo po pierwsze czułaby się winna, że kogoś skrzywdziła, a po drugie wcale a wcale nie umiałaby go uratować. Nie potrafiła zrobić tego śmiesznego chwytu który zawsze pokazuje się na amerykańskich filmach kiedy ktoś zadławi się jedzeniem, więc nie udzieliłaby szybkiej pomocy nowo poznanemu chłopakowi i najprawdopodobniej zmarłby na jej oczach lub, w przypadku mniej czarnego scenariusza, zostałby uratowany przez kogoś innego w ostatniej chwili. Cóż, to raczej nie byłby najlepszy sposób na rozpoczęcie znajomości. Ostatnio Aurelce zaczęło zależeć na tym, żeby poznać nowych interesujących ludzi, bo miała nadzieję, że to odwróci jej uwagę od pewnej osoby, którą zdecydowanie nie powinna się interesować. A przynajmniej nie w taki sposób, jak to mimowolnie się jej narzucało.
- Cała przyjemność po mojej stronie, serio. - wzruszyła nieznacznie ramionami i nawet się uśmiechnęła, bo pomimo tego, że jego teksty były dosyć głupiutkie, wydawał się sympatyczny. Chociaż mnie osobiście tacy ludzie przerażają, ale spoko. Posłała mu spojrzenie pełne jednocześnie rozbawienia i politowania, kiedy powiedział do niej 'piękna'. I natychmiast się przedstawiła, żeby raczej nie próbował tego ponownie. - Jestem Aurelia. A ty, panie casanova, nazywasz się ... ? - zawiesiła głos, czekając aż wpadnie jej w słowo. Kto wie, może rozgada się o sobie i przynajmniej przystopuje z tymi tekścikami na podryw. Naprawdę faceci aż tak lecieli na kobiety, które potrafiły gotować? Bo wychodziło na to, że coś w tym musiało być.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Pru Sro Cze 27, 2012 9:04 am

Najbardziej urocze miejsce w całej Rezydencji - Prudence mogła osądzić to swym krytycznym, miłującym piękno i czar wszelaki okiem. Zachwyciła się od momentu przekroczenia progu pomieszczenia, którego właściwie poszukiwała od.. dawien dawna. Jak możliwym jest, że przeżyła niespełna pięć dni na prowianciku przywiezionym z Anglii, kanapkach podjebanych Valerie i niezdrowym szicie jakiego pełni w pokoju chłopców - pozostawmy tę zagadkę nieodkrytą i półprawdę tajemniczą.
Bo teraz wreszcie odnalazła jadalnię i sporym entuzjazmem się jej twarzyczka wymalowała - kiedy podziwiała wyjątkowo przyjemnie wyglądające wnętrze. Ludzi było niewielu - typowe dla Tromso i Rezydencji? - i zajęci prywatnymi rozmowami, treścią książek (och, przy jedzeniu się nie czyta!) czy najzwyklejszym pałaszowaniem śniadania, nie zwrócili na Pru większej uwagi - jak przynajmniej zdawało się w jej osobistycznej opinii. Minęła rząd krzeseł, przysuniętych do drewnianego stołu i zasiadła gdzieś w najbliższym rogu, sięgając machinalnie po herbatę. Której nalała cztery piąte sporego kubka, resztę uzupełniając mlekiem. I prowadząc chyba najbardziej optymistyczną od tygodnia konwersację z samą sobą. Nie licząc czasu zjaranego. I snów. Dziwne sny tu miała.


/czekam na kogoś/
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Ginnie Sro Cze 27, 2012 7:40 pm

Ginnie też sądziła, że jadalnia była bardzo urocza! Ale dla niej wszystko wydawało się urocze, np. jakieś małe oślizgłe zwierzątka, na których widok człowiek o normalnej i zdrowej psychice pewnie by zwymiotował. Ale Ginnie nieeeee! Ona na widok takich zwierzątek cieszyła się jak nie wiem i je kochała całym serduszkiem. Przykładem takiego zwierzątka, no może nie do końca takiego, bo on to był nawet słodki i serio szło go pokochać tak jak ona, bo nie był jakoś specjalnie obleśny, nie śmierdział, nie srał jej na rękę, nie miał wnętrzności na wierzchu, nie był insektem i nie ociekał śluzem, był Arnold! Żółwik Arnold, którym Ginnie miała się opiekować zanim ten trochę urośnie. I chociaż nie było to takie potrzebne to Ginnie nie spuszczała wzroku z Arnolda ani na chwilę! Wszystko robiła z nim, aby mu się jakiś katastroficzny wypadek nie wydarzy. Przecież wiadomo co się w tej Rezydencji dzieje! Zostawiłaby go i na przykład taki Saturn by go zjadł! Nawet jakby się ruszał! Więc spuszczenie go z oka było bardzo niebezpiecznie. Także jak chciała iść powpierdalać te swoje warzywka, jak królik, bo przecież była weganką to musiała wziąć też Arnolda za sobą. W tym celu zamiast ruszyć do kuchni, bo tam by się jeszcze gdzieś Arnold zawieruszył postanowiła iść do jadalni. Tutaj jak on jej ucieknie to ktoś na pewno zauważy i pewnie zacznie krzyczeć oraz uciekać. Byle go nie zdeptali. Jednak miała na uwadze to, że inni ludzie wolą zjeść w spokoju i usiadła w rogu obok jakieś dziewczyny której nie znała! Ciekawe czy jej nie znała czy to dlatego, że ta była nowa, czy to może dlatego, że ona była z WYMIANY. Bo już wszyscy doskonale wiedzieli, że coś takiego w szkole się odbywa i Ginnie bardzo by chciała na taką wymianę pojechać, ale jakoś nie miała serca zostawić tych wszystkich zwierząt. Także musiała pocieszyć się, że może znajdzie kogoś z wymiany kogo mogłaby poznać. Ale by było jakby to była ona. Także Ginnie zanim podeszła do dziewczyny sięgnęła wolną ręką, bo przecież w drugiej miała żółwia, po największą szklankę wypełnioną wodą i wzięła z niej łyka. Dobrze, zwykła woda. Odstawiła ją z powrotem po czym skrupulatnie, aby mu nic nie zrobić wrzuciła Arnolda do tej właśnie szklanki. I jak już miała obie ręce wolne to odwróciła się do blondynki z najszerszym uśmiechem na ustach:
- Ginnie jestem, czemu Cię nie znam? - Spytała od razu wyciągając w jej stronę rękę. Niby mogłaby ją chociaż wytrzeć o coś, bo przed chwilą trzymała w niej żółwia, ale kogo by to obchodziło!
Ginnie
Ginnie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Pru Sro Cze 27, 2012 10:23 pm

Wypełniając czas pomiędzy powolnym mieszaniem herbaty srebrną łyżeczką a upijaniem małych łyków, wpatrywała się bezceremonialnie w wystrój pomieszczenia oraz dyskretnie w osoby w nim przebywające. Spostrzegła, że wszystko było wygodne, praktyczne, zupełnie pozbawione wykwintnej elegancji czy subtelnych sugestii o ogromnej dyspozycji majątkowej placówki, ale w zamian bardzo naturalnie czarujące. Nie potrafiła odrzucić od siebie tego określenia - pasowało idealnie do jasnych krzeseł, zupełnie nie pasujących do ciemnego stołu, do którego były przysunięte. Wyglądające baardzo wygodnie kanapy i wysokie, rozświetlające wnętrze okna zapraszały do integracji. Tak. Właśnie na tle takiego świata przedstawionego rysowały się sylwetki czterech chłopców, skupionych na swobodnej rozmowie (w języku tutejszym, twardym, zupełnie niezrozumiałym) nad talerzami, na których piętrzyły się stosiki cienkich parówek; dziewczyna przytulona do wysokiego chłopaka, wyglądającego na młodszego (i znudzonego?), karmiąca go plasterkami ogórka na oślep; kilka kolejnych osób skoncentrowanych bądź nie na czynnościach absorbujących bądź nie.
I to rude stworzenie, wyczyniające szalone rzeczy. I będące na tyle entuzjastyczne przy najdrobniejszym ruchu, że Pru poczęła zastanawiać się, czy energia osoby może być widoczna. Niepewnym, nerozumiejącym wzrokiem otaksowała szklankę, odżarniając, że właśnie coś wrzucone zostało do niej. Coś co nie powinno tam być. Coś żyjącego. Ojej, czemu?
- P-Prudence - zawahała się, po czym ściągając wargi i przełamując się uścisnęła dłoń rudego stworzenia. Któremu przyporządkowano zupełnie adekwatne imię. - Jestem alienem. Imigrantem. Tymczasowym - nadmieniła, dyskretnie wycierając dłoń o obicie poduszki, teoretycznie jedynie ją poprawiając. Co było bardzo niehigienicznym posunięciem. Ale wybaczalnym i zrozumiałym dla nieco skrzywionej pod względem równości i symetrii osoby. - Wiesz, wymiana - dodała teatralnym szeptem, zastanawiając się czy aby przytłoczona entuzjazmem i generalnym... mocnym wyrazem dziewczyny nie jest. Nie mogąc się powstrzymać, przeniosła spojrzenie na uwięzionego w szklance żółwia.
- Czy Twój towarzysz wymaga szczególnej opieki czy lubisz się nim chwalić? - spytała, ściągnąwszy brwi i czując jak wzbiera w niej lekkie... pobłażanie.
Pru
Pru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Lola Czw Cze 28, 2012 10:00 pm

//hehe stare gry kuka hehe//

//sobie z solarium//


Ale wczoraj była najebka! Hhihi! Razem z resztą dupeczek soe wybyłyśmy do miasta wieczorkiem w jakieś kluby co by dorwać super przystojnych karczków. I znalazłyśmy jeden taki super bar, ale sie spiłam, oja głupia! Hhiihih! Pamiętam jak mnie taki jeden wsadził na scene i się poczułam jak jakaś holiłudzka gwiazda! Taka zabawa że hej, pokazałam jak się nauczyłam zgrabnie robić taniec na rurze. Hihi! O retki, ale potem piłyśmy jeszcze więcej i już nie wiem sama co z kim było, ale był taki misiek. Wielki jak stodoła, ale taki był super że oja cie nie mogę! To chyba mój przyszły mąż! Tak mi opwoiadał słodkości i o tym, że pracuje na lotnisku (pewnie bagaże nosi ale lola o tym nie wie) i że mi kupi co będę chciała. No i jak tu takiego misiaka nie obkręcić sobie! Hihi rano ledwo co się zwlokłam od niego z przyczepki, ale już wróciłam.
Wróciłam na obiad. I ide sobie i oglądam w lustrze moje super cycki aż mi tu nagle jakaś walona indianka zachodzi drogę. To znaczy ja w sumie weszłam na nią, kiedy tamta wstawała od stołu. Bo wiecie, lol, ja cie nie patrze na te wszystkie pseudo tlenione wampirzyce co przyjechały z London City i sie jarają nie wiem jakimiś wypierdkami. To mnie wkurzyła ta siksa, że tak mi wstaje, pojawia się niewiadomo skąd.
-Ej uważaj jak chodzisz kretynko- pisknęłam na nią obawiając się, że mój najnowszy lakier na tipsach mógł zostawić brylanciki gdzieś na jej plecach, bo tak się suka na mnie nadźgała!
Lola
Lola
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Marie Anne Czw Cze 28, 2012 10:48 pm

Konsumowałam śniadanie w milczeniu, snując w umyśle wizje swojego dzieciństwa. Naprawdę nic apetycznego, a jednak nie mogłam się wyrwać z tych oparów złych wspomnień, jakie przywołały moje dzisiejsze sny. Miałam koszmary całą noc. Budziłam się z krzykiem kilka razy, przerażona, zlana potem, wściekła. I to na dodatek u boku Ragnwalda. Ostatnią rzeczą, której sobie życzyłam było, aby widział mnie w takim stanie. Nie wiem, czy była to sprawka tej małej wariatki od snów ale jeśli tak... przełknęłam kęs tosta z szynką, wyobrażając sobie, co jej zrobię.
Skrzywiłam się znów, bo to z kolei ponownie skierowało mnie na wspomnienia, krew, ból, strach i inne paskudztwa. Kto wie, może byłam szczęśliwsza, gdy Starsi wykasowali mi pamięć...? Nie. Nigdy nie pozwoliłabym im zrobić tego ponownie. Moja tożsamość, moje wspomnienia... to wszystko co miałam.
Poirytowana całą tą sytuacją siedziałam i konsumowałam. Aż tu nagle poczułam, jak czyjeś paskudne tipsy wbijają mi się w plecy, a czyjś tłuściutki boczek uderza mnie tak silnie, że prawie zrzuca z krzesła. Złapałam ledwo równowagę łapiąc kant stołu i podniosłam wzrok na ową osobę, wstając.
Przede mną stała wstrętna, wypudrowana na na pomarańczowo dziwka, która denerwowała mnie od pierwszego dnia jaki spędziłam w rezydencji. Głupia, brzydka, a do tego tak pusta, że aż żal było na nią patrzeć. Cholerna idiotka, która właśnie teraz, właśnie swym głupim komentarzem wyprowadziła mnie z równowagi!
Zareagowałam instynktownie. Sięgnęłam do złotego skarbca mocy i rozszarpałam jej niewydarzone, zbotoksowane wargi poszerzając jej uśmiech jak Jokerowi i tnąc je prostopadle na linii nosa. Zaraz oczywiście zalała się krwią, a mnie wypełniło przyjemne uczucie ciepła. Zamiast więc się hamować, wyszarpałam jej brwi z całą skórą, aż do gołej kości. Znów rozkoszne gorąco i pragnienie, by było go więcej, więcej! Wściekłość, ból, wspomnienia i to wspaniałe gorąco zalały mój umysł. Więc kontynuowałam moje okrutne spojrzenie.
Zerwałam z niej ubrania, wszystkie na raz opadły na ziemię w strzępach. A potem widząc jej paskudne, nagie ciało zdecydowałam się je upięknić. Szarpiąc, tnąc, kłując ją wszędzie moją mocą. Uśmiechnęłam się strasznie, gdy zaczęła wreszcie wrzeszczeć wniebogłosy, jak ja wrzeszczałam kiedyś, gdy zabijali moją matkę. Zgniotłam jej żebra w drobny pył, gdy ktoś złapał mnie za ramiona i spróbował odciągnąć. Nagle dosłyszałam, że wrzeszczą wszyscy w około, że ktoś mnie szarpie i zaraz sam zaczyna krzyczeć, gdy złote smugi mojej mocy tną go po rękach i ciele. Ach, było mi tak rozkosznie! Cała wibrowałam od energii i drżałam z rozpierającej mnie przyjemności!
Zaczęłam się śmiać, tak zadowolona z tego wspaniałego uczucia! Z tej dziwki ciekła krew, klęczała już w jej kałuży. Smagnęłam mocą jej ręce, pozostawiając na nich setki nacięć i jęknęłam, czując jak wypełnia mnie moc. Och, nic i nikt już mnie teraz nie zatrzyma! Miałam dość tego miejsca, tego udawania, tej kontroli! Moc dawała mi wolność! Ktoś znów mnie złapał, szarpnął, więc i jego potraktowałam mocą, jęcząc z przyjemności. Było mi już tak dobrze! Spojrzałam na dziewczynę przede mną, która również jęczała. Z bólu. Dotknęłam wstęgą mocy jej podbródka nie kalecząc go lecz unosząc. A potem wydłubałam jej oczy, którymi śmiała na mnie spojrzeć. Wyrwałam jej język, którym śmiała mnie obrazić. Wyszarpałam paznokcie, które we mnie wbiła. Krew brudziła wszystko dookoła, w tym moją sukienkę - prezent od Króla. Ale czy nie miałam innych w szafie?
Drżałam już cała z przyjemności. Uginały się pode mną nogi, w których czułam miękkość. Przeszywały mnie fale rozkoszy, jakiej nie mógł mi dać żaden nędzny samiec. Chciałam tego. Chciałam końca, ostateczności, spełnienia. Zacisnęłam więc moc na jej sercu, miażdżąc je na krwawą masę i wyszarpując z jej piersi. Zajęczałam i sama upadłam na kolana, gdy nogi nie mogły mnie już utrzymać podczas tego niesamowitego doznania. Fala niesamowitej energii wtargnęła w moje ciało. Jej śmierć. Moje życie, moja rozkosz. Westchnęłam, niezdolna do myślenia.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Lola Pią Cze 29, 2012 9:41 am

Ale z niej bestyjka! Zanim zauważyłam, jak moje (bądź co bądź sztuczne) usta wybuchają pod wpływem jej rąk/ust (hehe się już pogubiłam, załóżmy, że ust), myślałam, że ona chce mnie całować. Hejho, ale się porobiło! A ja tu wczoraj miłość dorwałam, jak ja pogodzę obu?!?!?!?!?A potem się okazało, że ona chce mi zabrać mój plastik! Się oburzyłam i zaczęłam ją drapać paznokciami, ale jakoś tak na oślep. W sumie spoczko, że w pierwszej kolejności złapała za coś nieprawdziwego. Przynajmniej nie bolało i miałam jeszcze jaką taką świadomość.
Bolało. Jak mój kurdeszka pierwszy raz jak miałam z 12 lat i się do mnie dojebał jakiś murzyn robotnik. Ale był wielki, ale w sumie teraz to bym wolała takiego od tych cieńkich pseudopedałków. Nvmd.
Umarłam w męczarniach.
Kiedy uniosłam się nad moją oprawczynię, swoje ciało, daleko aż do sufitu po raz pierwszy ever zobaczyłam innych ludzi. Byli przerażeni, sterczeli pod ścianami, płakali wrzeszczeli i wytrzeszczali oczy. Kiedy sama zobaczyłam na co się gapią aż mi łezka poleciała. Bo moje super cycki właśnie zostały pozbawione... czegokolwiek. Ciało jęczało, ale mnie już tam nie było.
Później tamta się śmiała, wkroczyła ochrona. Zabrali ją, posprzątali mnie. Co z nią zrobili - sama nie wiem, ale ta jebana indianka będzie miała od teraz mnóstwo koszmarów, już ja o to zadbam!


// śmierć heheh
Lola
Lola
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jadalnia - Page 4 Empty Re: Jadalnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach