Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Taras

Go down

Taras  Empty Taras

Pisanie by Zoja Sob Mar 19, 2011 3:12 pm

Taras  Tumblr_lhv15xbE4v1qae5sg

Obejrzeć tu można tą mniej zadbaną część ogrodu wokół rezydencji oraz zimno jak diabli, ale jednak od czasu do czasu żywego człeka tu spotkasz.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Sob Mar 19, 2011 4:04 pm

Jak się okazuje ludzie nie znoszą, gdy zabici przez nich ludzie nagle ożywają. Cholernie tego nienawidzą. Gdybyście mogli widzieć miny tych ludzi, którzy uczestniczyli w akcji. Znaczy wiem, ja też brałam w tym udział, ale miałam gdzieś calą tą sprawę, więc mnie to zupełnie nie obeszło, no i też nie poznałam do tej pory opinii Ricco. Facet był przesądny, więc ciekawe co w tej sprawie sobie ubzdurał. Jednakże nie o nim miałam mówić, a o Hedmanach. Ci to dopiero się wkurwili, gdy dowiedzieli się, że tamta Storm żyje. Jeszcze bardziej się wkurwili, gdy dowiedzieli się czyja to robota oraz KTO był na ich terenie, gdy obaj nie mieli o tym pojęcia. Zgadnijcie komu się oberwało? No oczywiście, że nie słodkiej dziewuszce, która to uczyniła, a była taka ważna i rozkoszna, że trzeba się z nią było obchodzić jak z jajkiem, więc nawet nikt jej nie powiedział, że nie powinna była tego robić, bo tamci to nasi wrogowie i są bee. No jasne, że nie jej, a mi, bo byłam pod ręką. No to i ja się wpieniłam. No i już nie jestem ich oficjalną asystentką. A kij im w oko, żeby nie w gorsze miejsce. Przynajmniej mam czas, by czytać. I to właśnie tym głównie się zajmowałam przez ostatnie dnie. Czytałam.
Teraz na przykład czyniłam to siedząc na tarasie, gdzie wiedziałam, że będę mieć ciszę i spokój. Nawet, dzięki porze dnia, a było południe, nie musiałam zawracać sobie głowy kombinować odpowiednio silnego oświetlenia. Miałam takie u góry. Słoneczko. Dzisiaj było tak ładnie, że na serio poczynałam żałować, że długo to trwać nie będzie, a zwykle mało mnie obchodziło czy mam sztuczne oświetlenie czy prawdziwe oraz temperatura. Byłam na to odporna.
Zamknęłam książkę, wcześniej zaznaczając gdzie skończyłam. Wczoraj miałam dzień poważniej literatury, a dzisiaj już nie. Czytałam jakieś Miasto Kości. Całkiem zgrabnie napisane, więc co z tego, że dla nastolatek? Tylko jakoś tak nudno było. Zerknęłam na telefon. Godzina taka, że powinna zjeść obiad, ale głodna nie byłam. Uznałam, że lepiej sprowadzić sobie towarzystwo. No to się tym zajęłam i napisałam do Irvinga, który to ostatnio siostrzyczki nie upilnował, a ja pomimo strasznego ciosu, czyli utraty pracy(taaaa), miałam powód, by go wyśmiewać. Kolejny zresztą.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Sob Mar 19, 2011 4:40 pm


Byłem zły.
Właściwie, powyższe stwierdzenie było tylko nieistotną namiastką moich rzeczywistych odczuć, których nie potrafiłoby trafnie oddać żadne słowo z żadnego istniejącego języka. Nawet ten pieprzony norweski, z którym mieliśmy z Imo takie problemy, nie posiadał odpowiedniego słownictwa. Od najmłodszych lat całe swoje życie poświęcałem i podporządkowywałem wyłącznie mojej jedynej ukochanej części rodziny, czyli Imogen, dbając o jej bezpieczeństwo oraz komfort. Dobra, może z tym drugim bywało ciężko zważywszy na środowisko, w jakim przez długie lata przyszło nam żyć, ale nie dało się powiedzieć, że nie robiłem wszystkiego, co tylko mogłem. Wiedziałem, jaka z niej delikatna i nieporadna istotka, wiedziałem, że nie da sobie rady sama i tym właśnie myślom podporządkowywałem wszystko. Dla niej nawet zajebałem jakiegoś gościa, a ona tak mi się odwdzięczała?! Jak ostatnia idiotka z cholera wie jakiego powodu poszła za jakimiś ludźmi z rezydencji i jak gdyby nigdy nic im pomogła, przywracając do życia jeden ze zmartwień Defrost. Idiotka. Rozumiałem, że Imo nie do końca pojmowała pewne rzeczy, ale o czym musiała myśleć, idąc jak mała, naiwna owieczka za nimi? Obiecali jej coś w zamian? Zamydlili oczy jakimś kłamstwem? Na samą myśl o tym ogarniała mnie wściekłość. I jak niby miałem dawać jej chociaż trochę swobody, podczas gdy tak lekkomyślnie się zachowywała? Tego rodzaju rozważania nei dawały mi spokoju od czasu, kiedy cała ta sprawa wyszła na jaw. Rozmyślałem nad tym wszystkim również dzisiaj, jednocześnie śledząc na bieżąco najnowsze doniesienia z Libii. Kadafi nieźle sobie poczynał, grożąc jednocześnie NATO. Same problemy wszędzie dookoła. Esemes od Frei pozwolił mi się oderwać zarówno od ponurych rozważań na temat siostry, jak i tych niewiele lepszych dotyczących polityki, więc natychmiast postanowiłem skorzystać z jej propozycji. Pojawiłem się na tarasie w krótko po odczytaniu wiadomości i, skinąwszy głową na powitanie, rozwaliłem się na jednej z kanap.
- Widzę, że odkrywasz uroki bycia bezrobotną - zadrwiłem w ramach przywitania, wpatrując się w krajobraz gdzieś za oknem. Słońce. To dopiero nowość.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Sob Mar 19, 2011 5:02 pm

Pojawił się tak szybko, że mogłabym przypuszczać, iż tylko czekał, bym się odezwała i mógłby spędzać czas z kimś takim jak ja. Tak, z pewnością tak było. Pomimo jego niegrzecznego zachowania, uśmiechnęłam się do niego, przesuwając książkę tak, by nie widział tytułu. W sumie nie wiem po co, ale może to dlatego, że mnie się nie widywało z takimi lekturami. Wymyślne fantasy z akcją dziejącą się niby w Nowym Jorku, ale zupełnie innym niż ten, który naprawdę można tam było oglądać. Rany, wczoraj czytałam Mistrza i Małgorzatę, obnosząc się z tą książką jak tylko mogłam. Działanie na pokaz? Skądże. Liczyłam, że spotkam kogoś kto to też czytał. Działanie na pokaz. Też mi coś. Um, chyba poczynałam prowadzić monolog wewnętrzny, mając dwa różne zdania. Musiałam zaprzestać. Tak wiele czasu wolnego jednak źle na mnie wpływało, ale doskonale wiedziałam, że już niedługo Bracia za mną zatęsknią i krótką notką po swojemu wyrażą przeprosiny. Oni mnie lubią. Ja ich nie. Takie życie.
- A gdzie twoje dziecko? Że też jeszcze nie wpadłeś na pomysł prowadzania jej na smyczy - odparłam w tym samym tonie co on jako powitanie. Lubiłam go. Właśnie za to matkowanie. Im ktoś dziwniejszy tym wyżej u mnie. Ale jednocześnie wolałam, gdy to ja dominowałam w jakikolwiek sposób, a tu z tym były problemy. Cóż, ważne, że lubiłam go mimo to. - Co do mojej bezrobotności to przyganiał kocioł garnkowi, kotku. - Położyłam nogi na stoliku, obserwując go jak rozsiada się na kanapie obok mojego fotela. W sumie szkoda, że tak szybko przylazł, a nie odgrażał się, że ma ważniejsze sprawy na głowie. Mogłabym go wykorzystać jako kelnera może. Przecież wstąpienie po drodze tutaj do kuchni, by przynieść mi taką colę nie byłoby wielkim problemem, nie? Ale cóż, nie udało się, a przecież samej nigdzie się ruszać nie będę. Wystarczy mi jeszcze jedna pomarańcza z tych, które tu sobie wcześniej przyniosłam.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Sob Mar 19, 2011 5:55 pm

Parsknąłem w odpowiedzi na jej uwagę, łaskawie kierując na nią spojrzenie. Właściwie, Freja jako jedna z nielicznych osób tutaj naprawdę zaskarbiła sobie moją sympatię. Może nawet nie tyle jako jedna z nielicznych tutaj, ale w ogóle - z powodu mojego wiecznego tułania się z Imo za całą wielką grupą, nigdy nie mieliśmy specjalnie czasu na zawieranie bliższych relacji, a do tego w środowisku, w jakim wychowywaliśmy się, nie można było ufać sobie nawzajem. Chociaż ludzie normalnie funkcjonowali obok siebie, podróżowali jako jedna grupa, każdemu tak naprawdę zależało wyłącznie na korzyściach dla siebie samego, a to nie nauczyło nas ufania innym. Zresztą, nasze obecne miejsce pobytu nie różniło się pod tym względem; wszak wiadomo było, że defrost składa się z ludzi o niespecjalnie wrażliwym usposobieniu i poczuciu moralności, dlatego też lepiej było się pilnować na każdym kroku. Co dla mnie wcale nie byłoby trudne, gdyby nie to, że musiałem pilnować jednocześnie siebie i siostrę. Z marnym skutkiem, jak widać. Niemniej jednak, lubiłem Freję. Bawiło mnie to jej wieczne poczucie wyższości i złudzenie dominacji nad innymi. Zapewne w ogóle nie dopuszczała do siebie myśli, że jej zdanie nie zawsze będzie respektowane, a takie zachowanie przywodziło mi na myśl bardziej krnąbrne pięciolatki, niźli poważne kobiety chcące realizować swoje cele.
- Moje dziecko bawi się w piaskownicy, więc nie powinno sprawiać większych problemów - odparłem spokojnie, choć zaraz potem nieznacznie się skrzywiłem. - Chociaż znając ją, nie zdziwiłbym się gdyby przypadkiem przekopała się przez piaskownicę do Chin czy gdziekolwiek, robiąc przy okazji kilka kolejnych szkód - dodałem z niezadowoleniem. Cóż, nie miałem zamiaru ukrywać, że poczynania mojej siostry ani trochę mnie nie kontentowały.
- I na twoim miejscu nie rzucałbym takich uwag. Prawdopodobnie do tej pory przepracowałem więcej, niż ty kiedykolwiek mogłabyś sobie wyobrazić - Utrzymanie przy życiu dwóch osób bez żadnego źródła dochodów, koneksji, miejsca na świecie czy czegokolwiek innego potencjalnie pomocnego nie było wcale łatwe. No, i niemożliwym było wpisanie czegoś podobnego do CV.
- Skoro tę standardową wymianę uprzejmości mamy za sobą, mogę zapytać, czy sprowadziłaś mnie tu w jakimś konkretnym celu czy też potrzebujesz po prostu towarzystwa? - zapytałem, unosząc nieznacznie brwi.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Sob Mar 19, 2011 6:17 pm

Niech się cieszy, że podobnych bzdur jeszcze nie śmiał powiedzieć na głos. Ja naprawdę potrafiłam kogoś zdominować. Nie tylko przez swój charakter, ale też umiejętności jak już się wkurzyłam, ale ważne, że wychodziło na moje. Ale skoro on jest na tyle głupi, by dalej nie wierzyć w mą wielkość to... to. Nie, lubię go. Lubiłam też jego siostrzyczkę przez tą naiwność i wychowanie Irvinga, ale jednocześnie wolałam towarzystwo starszego brata jej. Bo ona była za bardzo w moim typie, a jej młody wiek. Hm, wybić to sobie z głowy i tyle.
- Już nie przesadzaj, mamusiu. Na pewno grzecznie się bawi z innymi dziećmi. Zresztą na pewno byłoby jej smutno, gdyby usłyszała co o niej mówisz. - Triumfowałam. Miałam mieć dziewczynie za złe, że chciała być naprawdę dobra? Obserwowanie tych tutaj, kiedy coś nie idzie po ich myśli było rozkoszą. Ale braciszek Imo miał inne zdanie na temat wybryku Młodej. Śmiała być nieposłuszna i całkiem sama gdzieś poszła. Owszem, powinna się zastanowić nad tym komu chce pomagać, ale chciała dobrze. Jak ja wieki temu z tamtą chorą na raka.
- Już się tak nie przechwalaj. - Nikły uśmiech, pojawił się na moich wargach, gdy Irving począł się bronić przed tym jakoby nie miał pracować. Niełatwe życie mieli przed defrost. Że też kochana rezydencja nigdy się nimi nie zainteresowała, a była przecież taka pomocna dla każdego. - Chociaż, nie. To opowiadaj jak to jest poważnie i ciężko pracować. - Starałam z sukienki sok, pryskający z pomarańczy, a potem zabrałam się za jedzenie owocu, bo miałam go już obranego ze skórki.
- Nudziłam się - odparłam, wzruszając ramionami. Poprawiłam się na fotelu. - Także teraz liczę, że zaniechasz mej nudzie. Nawet nieźle ci to idzie jak do tej pory. - Dużo, dużo wolnego czasu. Czytanie, sprawdzanie tej kolejki osób, które dotknęły moich rzeczy i teraz się drapały i nic na to zaradzić nie mogły. Zakupy. Ale i tak nie radziłam sobie z taką ilością wolnego czasu. No jeszcze wieczorami czyniłam wypady do miasta, ale na to musiałam poczekać jeszcze parę godzin.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Sob Mar 19, 2011 6:56 pm

Być może jednym z moich błędów było to, że nadmiernie chroniłem przed wszystkim moją siostrę. Kto wie, może gdybym dał jej chociaż trochę swobody, ograniczając nieco swój nadzór, miałaby szansę przekonać się na własnej skórze w jakiś nieprzyjemny, choć nieskutkujący większymi konsekwencjami sposób że w świecie trzeba umieć sobie radzić i wykształciłaby w sobie jakąś minimalną asertywność czy umiejętność radzenia sobie samej. Niezależnie od spekulacji, które teraz nie miały już najmniejszego sensu, musiałem jednak pogodzić się z faktem, że Imo zwyczajnie była zbyt delikatna, żebym mógł pozwolić jej na niezależność. Zupełnie nie rozumiałem, jakimi pobudkami kierowana była jej wycieczka do rezydencji - właściwie, zupełnie nic nie mogłem z niej na ten temat wyciągnąć, albowiem kiedy opierdalałem ją za całą tę bezmyślną wycieczkę, w ogóle się nie odzywała - ale niezależnie od tego miałem świadomość, że nie powinienem był do tego dopuścić. I nie miałem zamiaru, by cokolwiek podobnego jeszcze kiedyś się zdarzyło, choćbym miał trzymać ją pod kluczem. Posłałem Frei sztuczny uśmiech, bardziej przypominający zniechęcony grymas i pokręciłem nieznacznie głową.
- Imogen doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co sądzę na jej temat - odparłem chłodno, nie dając się zirytować. Kochałem Imo, jako jedną jedyną osobę na całym świecie, ale nie zmieniało to faktu, że nie znosiłem chwilami jej postępowania. Rozumiałem, że chciała czynić dobro, że jej wrażliwa dusza nakazywała pomóc w potrzebie, szczególnie, jeśli (jak zgadywałem) ci z rezydencji przekonali ją jakąś ckliwą historyjką. W normalnych okolicznościach nie miałbym serca jej tego zabronić, albowiem zależało mi na tym, żeby była szczęśliwa i nie miałem żadnego interesu w działaniu przeciwko rezydencji. Imogen nie mogła chyba pojąć jednej rzeczy: to nie na moich ani jej zasadach tutaj przebywaliśmy. Schronienie w Defrost było dla nas niczym zbawienie po koczowaniu wszędzie gdzie się dało i musieliśmy utrzymać je możliwie długo, a to znaczyło, że należało dostosować się do reguł pasujących dookoła. A nie zaskarbilibyśmy sobie przychylności tutejszych mieszkańców, pomagając im największym wrogom. Próbowałem jej to wyjaśnić, ale nie wiedziałem do teraz, ile z mojej przemowy do niej dotarło; zawsze podczas kłótni to ja mówiłem, krzyczałem, zadawałem jej miliony pytań, a ona tylko pokornie siedziała, milcząc. Czasami chciałem, by zabrała głos, by odpowiedziała, ba, mogłaby nawet zareagować agresją. Cokolwiek, bylebym nie musiał się martwić, że naprawdę godzi się na tak bierną postawę wobec wszystkiego. Postanowiłem zbyć uwagę Frei milczeniem, patrząc, jak ściera sok z sukienki.
- Czym zasłużyłem sobie na rolę twojego prywatnego błazna, o wielmożna? - zakpiłem. Sprowadzała mnie tutaj, żebym zapewnił jej jakąś rozrywkę? Dobre sobie. Biedna, chyba naprawdę sądziła, że to ona rozdaje karty wszystkim dookoła. Dobrze, być może poniekąd tak było, jednak ona tak czy inaczej sama była wyłącznie marionetką; podobnie jak wszyscy, którzy angażowali się w konflikt rezydencji z defrost. Mnie osobiście interesowały korzyści dla mnie i Imo, a cała ta sprawa dwóch miejsc pobytu utalentowanych znajdowała się gdzieś niżej w hierarchii priorytetów.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Sob Mar 19, 2011 7:18 pm

- Za poważny jesteś - stwierdziłam. - Jesteś młody. Powinieneś szaleć, a nie tak. Matkowanie cię kiedyś zabije. Nie słyszałeś, że śmiech to zdrowie? - To zupełnie tak jakbym sama wiecznie się śmiała, czerpała z życia wszystko co się da i jeszcze więcej i miała prawo udzielać podobnych rad. Tylko szaleniec tak zachowywałby się w tym miejscu. Oto jeden wielki minus defrost: niby wolno nam robić co chcemy, ale jednocześnie wciąż jesteśmy kontrolowani. Tu nie ma mowy o wolności. - Zresztą, dajmy temu spokój. Dziewczyna postąpiła głupio, ale przecież nikomu nic się nie stało, a tamta ma wielki dług wdzięczności u niej. Tyle. Koniec sprawy.
Wydęłam usta, niby zasmucona, że mógł się tak obrazić o moje słowa, gdy ja nic złego nie miałam na myśli.
- Ty to wszystko przekręcisz - wytknęłam mu. - Moja wina, że normalną rozmowę bez powodu przeprowadziłam dwa tygodnie temu. I wiesz z kim? Z tobą. - Robiąc swoje i unikając jeszcze większego wplątywanie się w defrost, chociaż tak czy siak byłam w to nieźle zaplątana wcale nie tak prosto było znaleźć kogoś z kim można było porozmawiać. Mówić szczerze, otwarcie i to co naprawdę się myśli. W tym stadzie pseudoindywidualistów, podporządkowanych tak naprawdę dwójce, a jeszcze prawdziwej jednemu mężczyźnie, trudno było znaleźć kogoś godnego zaufania całkowitego. Ja już chyba nie potrafiłabym kogokolwiek obdarzyć takim zaufaniem. Częściowym jak najbardziej, jeśli komuś udało się zasłużyć lub też mi u kogoś udało się zasłużyć, ale nigdy nie takim pełnym. To bywało cholernie zgubne w skutkach. Ale przecież nie przyszłam na tarasik, by się smucić i przejmować tym, że zaplątałam sobie życie przez organizacje. Tym bardziej nie ściągnęłam do towarzystwa Irvinga, by właśnie czynić podobne rzeczy. - Zaraz. Powinnam zapytać co u ciebie słychać, ale już wiem, że nie najlepiej. To może przeskoczmy też moje nieudane pocieszanie, że zawsze mogło być gorzej i... mogę marudzić czy ty chcesz?
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Nie Mar 20, 2011 1:32 am

- Cóż, pocieszę się po prostu myślą, że sama kiedyś doświadczysz uroków matkowania i to w dosłownym sensie i wtedy pożałujesz tego naśmiewania się ze mnie - Może i byłem zbyt poważny, ale trudno. Ktoś przecież musiał. A skoro ja i Imo byliśmy sami na świecie, nie mogliśmy liczyć na rozpieszczanie z niczyjej strony; cyganie wcale nie byli taką znowu wesołą gromadką, chętną do przyjmowania wszystkich do swojej grupy i wiecznie rozradowaną życiem, jak mogłoby się to postronnym osobom wydawać. Chociaż nie mogłem narzekać, bo mieszkało się z nimi całkiem nieźle. Przynajmniej dopóty, dopóki nie wydali Imogen za mąż bez niczyjej zgody. Wtedy zrobiło się trochę mniej przyjemnie, ale postanowiłem odsunąć te rozważania możliwie jak najdalej w głąb świadomości. Ważne, że naprawdę czasami czułem się jak jakiś cholerny opiekun prawny mojej siostry i chociaż teoretycznie oboje powinniśmy mieć te same prawa oraz obowiązki, układy między nami przypominały bardziej te pomiędzy rodzicem a dzieckiem, niż bratem a siostrą. Freja mogła się śmiać, ale kiedyś sama pewnie zostanie matką i dowie się, jak to jest być odpowiedzialnym za drugiego człowieka. - Jeśli śmiech to zdrowie, to już dawno powinienem leżeć w grobie od jego braku - stwierdziłem pesymistycznie, choć nie bez cienia uśmiechu. - Zresztą, bez obrazy, ale sama też nie wyglądasz na ucieleśnienie dobrego humoru - dodałem nieco radośniej. Co jak co, ale Freja umiała poprawić człowiekowi nastrój. Chociażby samymi swoimi docinkami. Postanowiłem nie wypowiadać się więcej na temat siostry - nie prowadziłoby to bowiem do niczego, poza kolejną niemożliwą do zlikwidowania różnicą opinii. A ja nienawidziłem kompromisów.
- Cóż, bardzo mnie ten fakt kontentuje, albowiem czuję się podobnie i też chyba nie miałem okazji zwyczajnie z kimś porozmawiać od czasu naszej ostatniej pogawędki. No chyba, że moje kierowane ku siostrze monologi można byłoby liczyć jako niezwykle pasjonujące rozmowy. Czasami odnoszę wrażenie, choć może nie dziel się tą opinią z resztą i zachowaj ją dla siebie, że znakomita większość naszych towarzyszy stąd to niesamowici kretyni - Rzecz jasna nie mówiłem tutaj o władzy; oni wszyscy byli inną grupą, niesamowicie zorganizowaną, przebiegłą i inteligentną, potrafiącą bez przeszkód manipulować wszystkimi, którzy byli na ich rozkazy. Niby mogli zmuszać wszystkich do wykonywania ich zadań, ale o ile przyjemniej było widzieć, jak ktoś wykonywał rozkazy z uśmiechem na ustach wierząc, że robi coś wspaniałego, co pomoże w przyszłości wykształcić lepszy świat, w którym będzie się kimś wyjątkowym? O tak, populizm był niedocenianą i niewyobrażalnie silną bronią, jaką w defrost stosowano niemal bez przerwy. Jako obserwator dosyć obiektywny dostrzegałem dużo zabawnych praw i reguł, jakie panowały dookoła. Reszta, poza władzą, była w większości bandą niepoczytalnych ludzi zagubionych bądź zaślepionych jakimiś idealnymi utopijnymi wizjami. Cóż, ich problem. Zastanawiało mnie jednak, co wśród nich robiły takie osoby jak Freja, które przecież nie były ani głupie, ani omamione jakimiś dziwnymi wizjami. Rzecz jasna, nie zamierzałem o to pytać. - Marudź do woli - stwierdziłem, uśmiechając się nieznacznie. - Kobiety pierwsze - dodałem w ramach usprawiedliwienia, poprawiając się na kanapie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Nie Mar 20, 2011 11:36 am

- Schlebia mi, że według ciebie nadaje się na matkę, ale ja mam na ten temat całkiem inne zdanie. - Nie to, że nie lubiłam dzieci, ale te zwyczajnie nie lubiły mnie. Taka okrutna prawda, że dzieciaki jakby wyczuwały, że ze mną nie wszystko jest dobrze. Poza tym gdyby dzieciak też musiał się borykać ze superzdolnościami? Gdyby tak jak ja przez ojca, tak moje dziecko przeze mnie było zdane na defrost? Na to bym nigdy nie mogła pozwolić. Dodatkowo, żeby mieć dziecko potrzeba znaleźć odpowiedzialnego rodzica. Za dużo zachodu. I to liczenie, że jednak będzie normalne. To wcale nie było tak, że każde dziecko utalentowanego też nabywało te zdolności. Często przez wiele pokoleń nic nie było widać i nagle okazywało się, że wnuczuś czy też prawnuczuś i to nawet nie po swej babci, a po cioci babci coś ma. Wszak wcale z utalentowanymi tak nie było, że zdobywaliśmy coraz nowe tereny dla naszej szybko zwiększającej się grupy.
- Wiem, wiem. Ale najpierw trzeba by odnaleźć powód do śmiechu. Ale coś wspominałeś, że bardzo chciałeś być błaznem - uśmiechnęłam się. Przecież przynajmniej teraz mogliśmy oboje trochę odpuścić sobie wieczną powagę. On dać spokój siostrze, a ja... znaleźć sobie hobby. No jakieś tam miałam, ale przydałoby się coś ciekawszego.
- Jakbyś czytał mi w myślach - podsumowałam jego myśl o otaczających nas kretynach. Kretyni, idioci, szaleńcy i zwykli gamonie. To właśnie takimi ludźmi się tutaj posługiwano. Owszem bywali jacyś inteligenci, ale patrząc na taką Tashę odechciewało się złudnych marzeń, że tu każdy tak naprawdę jest normalny tylko gra. - Naprawdę mogę? - zapytałam z przesadną radością w głosie. A potem wstałam i niby po to, by pozbyć się resztek po pomarańczy, sprawdziłam, czy aby na pewno jesteśmy sami w tej części kamienicy. Nie miałam większej ochoty, by jakiekolwiek moje rozmowy były podsłuchiwane, a tu ściany miały uszy. Wróciłam na swój fotel jakby gdyby nigdy nic.
- Ostatnio strasznie żałuje, że nie mogę po prostu dać temu wszystkiemu spokój i udać się do Danii. Cioteczki pewnie by się ucieszyły na mój widok równie mocno co ja na ich, jeśli rozumiesz o co mi chodzi. Sek w tym, że nawet jeśli bym się musiała z nimi użerać wolę to niż Norwegię. - Zamilkłam, zdając sobie sprawę, że przez to wieczne milczenie i tłamszenie tego w sobie, mogłam tym razem powiedzieć za dużo. Ale przecież Irving nie był taki jak reszta, a w tej reszcie też można było odnaleźć jednostki, które były tu, bo inne wyjścia nie miały. Mogli mnie zrozumieć.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Go?? Pon Mar 21, 2011 8:51 pm

- Każda kobieta chyba tak mówi. A potem tak czy inaczej wszystkie odkrywają ten swój instynkt macierzyński czy cokolwiek i zaczynają marzyć o sprawieniu sobie całej gromadki - uśmiechnąłem się nieco sarkastycznie. - Zresztą, to nieistotne - machnąłem ręką, ucinając w połowie swoje dywagacje na temat rodzicielstwa. Choć lubiłem gawędzić na najróżniejsze tematy, nienawidziłem, gdy przychodziło mi rozmawiać o czymś o czym nie miałem najmniejszego pojęcia. Skąd niby miałem wiedzieć cokolwiek na temat rodzicielstwa czy generalnie funkcjonowania rodziny, skoro jedyny przykład, jaki wyniosłem z "domu", to ojciec psychopata w powojennym szale mordujący wszystkich swoich bliskich, bo należą do wrogów? Jeśli zaś chodziło o wszechstronność, jako że do tej pory nigdy nie miałem specjalnie czasu na rozwijanie się w różnych dziedzinach, starałem się teraz podczas pobytu w defrost nadrabiać braki w swoim wykształceniu. Uczciwie rzecz ujmując, nie skupiałem się na wszystkich aspektach obecnej nauki, a jedynie tych interesujących mnie - to jest historii oraz, w największej części, polityce. Całymi dniami mogłem czytać najróżniejsze teorie, zgłębiać konflikty, zastanawiać się nad rozwiązaniem takich czy innych problemów ekonomicznych. Powinienem wkręcić się kiedyś w jakąś partię, koniecznie. Zaraz oderwałem się od własnych rozważań, o ile to na świecie byłoby lepiej, gdyby te bandy idiotów zasiadających na najważniejszych urzędach państwowych przejęły choć część mojego sposobu myślenia, by skupić się na wysłuchiwaniu narzekań Frei. Jakże temat jej utyskiwań był mi odległy! Rozumiałem jej chęć dania sobie z tym wszystkim spokoju, jednakże w przeciwieństwie do niej nie miałem żadnego wyjścia. Ona mogła sobie chociaż rozważać, wybierać, posiadała w zanadrzu jakieś alternatywy, choćby były mało kuszące. Ja natomiast mogłem tylko pogodzić się z obecną sytuacją i niezależnie od tego, jak bardzo by mi się coś w Defrost nie podobało, musiałem tutaj siedzieć. Nie chciałem jednak w żaden sposób umniejszać rangi jej problemów, dlatego tylko kiwnąłem głową ze zrozumieniem.
- W takim razie dlaczego po prostu tam nie pojedziesz? - zapytałem. Jak każdy mężczyzna, lubiłem myśleć praktycznie. Skoro nawet biorąc pod uwagę wszystkie minusy wyjazdu do Danii i tak wolała być tam niż tu, czemu niby miałaby nie pojechać?
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Zoja Czw Mar 24, 2011 3:14 pm

Uśmiechałam się, słuchając tych bzdur, że każda kobieta zapragnie kiedyś zostać matką i mieć ich jak najwięcej. Te "normalne" może i tak, ale jakoś nie sądziłam, by grupa kobiet przesadnie zamartwiających się o dodatkowy gram tłuszczu dała radę przetrzymać kilka ciąż. Dodatkowo, gdyby naprawdę w każdej kobiecie rodziło się od razu macierzyństwo żadne dzieci nie byłyby nigdy zostawiane w szpitalach. Domy dziecka? A po co takie skoro każda matka chce mieć uroczego dzieciaka, który stracił rodzinę i potrzebuję jeszcze więcej opieki niż dzieciak żyjący od początku w normalnej rodzinie. Świat nigdy nie będzie tak piękny.
- Wielu chciałoby by tak było, ale zresztą. Najpierw trzeba by znaleźć ojca. - Wzruszyłam ramionami. Wszystko przede mną, tak? Chyba jeśli potrzebowałabym faceta do zapłodnienia, a potem niech spada. Raczej nie odnalazłabym nikogo kto chciałby spędzić ze mną resztę swego życia, a co najważniejsze: ja bym chciała spędzić z nim resztę swego życia.
Uśmiechnęłam się lekko rozbawiona na jego, moim zdaniem dziecinne pytanie. Przecież świat jest taki prosty i przyjemny. Hitlerowcy wcale nie mordowali Żydów i resztę ludzkości w czasie wojny. Razem wąchali kwiatki i tak im wojna zleciała.
- Ależ oczywiście mogę powiedzieć, że kończę z organizacją, całym światem utalentowanych i jadę założyć rodzinę. Daliby mi to uczynić i nie usłyszałabym protestu. Tylko gdyby coś się spierdoliło i jakieś fakty wyciekły to pierwsze kogo by udupili to tych, którzy odeszli niedawno. - Znałam to. Sama zajmowałam się sprzątnięciem na dobre teczek kilku takich postaci. Bolało, gdy usuwałam ludzi, którzy na to nie zasłużyli, wkurwiało, gdy chodziło o tych co zawinili. - Nie można się od nich odciąć. Albo się o nich wie i robi co oni każą, albo żyje w błogiej nieświadomości. - Może nasza rozmowa przeskoczyła na zbyt poważne tony, ale to co mówiłam mogło przydać się Irvingowi. Wszak myślał nie tylko o sobie, ale również i o siostrze, tak ważnej dla Hedmanów. Tu po prostu trzeba było uważać i wiedzieć z kim się zadaje. Lubiłam młodego, a że był tu nowy to powinien się paru zasad nauczyć. Zresztą widać było, że nieźle mu idzie obserwacja naszej małej społeczności. - Jeśli nie wyjdę dzisiaj stąd to zwariuje. - oświadczyłam, zmieniając temat. - Nie masz wrażenia, że tutaj same ponuraki, ewentualnie ludzie, którzy bawiliby się z każdym byleby nie z tobą? - Tamto było dla mnie skończone. Dania mi się na chwilę przypomniała, trudno. Trzeba o niej zapomnieć. Norwegia nie jest zła. Najpierw w Rezydencji, teraz tu. Przyzwyczaiłam się do niej. Umiałam przyzwyczaić się do sytuacji, jednocześnie nie gubiąc w pełni tego kim byłam. Bo po części się zagubiłam. Jednak potrafiłam się do tego przyznać. To był dobry początek.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras  Empty Re: Taras

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach