Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Taras widokowy na port

3 posters

 :: Tromsø :: Obrzeza :: Port

Go down

Taras widokowy na port Empty Taras widokowy na port

Pisanie by Mistrz Gry Nie Cze 12, 2011 6:05 pm

Taras widokowy na port Tumblr_lmewt4OxWt1qk9ewno1_500_large

Właściwie to nie jest taras widokowy, a jedynie betonowa wieża
na której lubią siadać dzieciaki i rzucać
w przechodniów orzeszkami.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Zoja Pią Lut 10, 2012 9:05 pm

Cóż za śliczna scena. Młoda dziewczyna stoi oparta o betonową wieżę i paląc, obserwuje grupkę pobliskich japońskich turystów, bo ci to przecież wszędzie znajdą coś do zwiedzenia. Dziewczyna uśmiecha się jakby drwiąco, nigdy nie zrozumie co pięknego jest w tej dziurze. Wygląda odrobinę zbyt mizernie. Jakby nie mogła spać od paru dni w porze, gdy ludzie marzą tu tylko o tym by wreszcie móc udać się do krainy snu. Czyżby jakieś zmartwienia? Raz co raz zmuszana jest do ogarniania długich włosów z twarzy. Powinna była je upiąć, zapleć warkocz, cokolwiek, ale ona należy do grupy osób, które już naprawdę tylko z konieczności robią coś więcej z włosami niż przeczesanie ich. Po co sobie tym głowę zawracać? Ale dosyć już opisywania ślicznego obrazka. Przecież nikogo to nie obchodzi. Pora tak naprawdę nie wiadoma jaka, bo noce polarne mają to do siebie, że zawsze jest ciemnawo, tylko raz bardziej lub mniej.
Zoja aktualnie wolałaby gapić się w las z balkonu w swym pokoju i tam palić, ale ma to miejsce i z niego też może gapić się i palić i przecież tu też jest tak samo zimno jak tam, ale to nie to. Tak naprawdę nigdzie nie znajdzie swego miejsca. Znalazła się w pułapce na własne życzenie.
Poruszyła się, pierwszy raz od dawna. Wcześniej ktoś mógłby uznać, że zamarzła. Ale ona była przyzwyczajona do tutejszej pogody. Wytrzymywała dłużej niż inni na mrozie.
Przecież jeszcze ten czas temu, gdy wychodziła z Rezydencji chciała coś zrobić. Wreszcie coś zrobić. Głupiego. Bardzo głupiego. Dawno nigdzie nie próbowała się wcisnąć pomimo swojej niepełnoletności. Tylko, że zegarek wskazywał dwunastką i o tej godzinie nijak szło się gdziekolwiek wbijać. W końcu padło na straszenie turystów, ale kiedy już tu przyszła, nie wiedziała co zrobić by przypadkiem nie wywołać paniki. Sterczała jak głupia z postanowieniem, że skoro po coś wyszła z rezydencji to coś zrobi.
Może bardziej chodziło o to, że jej było dobrze po prostu tkwić tam. Nic nie robić. Ją też dopadła depresja spowodowana ciemnością, ale nie tylko to. Inna sprawa gryzła ją od świąt. Tęskniła za Elliotem bardziej niż by się sama spodziewała, a przecież minęło tak mało czasu. Co się z nią działo?
- Jesteś popierdolona, Berlioz - poinformowała samą siebie, głosem dyrektorki (sama dyrektorka nigdy by tak pięknie po rosyjsku nie mówiła). Nawet nie otworzyła ust. Mimo wszystko lubiła to co potrafiła zrobić. Dobrze, że od ostatniego czasu zmądrzała przynajmniej na tyle, by zauważyć jak wiele było sprzeczności w jej zachowaniu. Powzięła decyzje. Zgniotła butem niedopałek i zabrała się na skupianiu całej swej uwagi na turystach, jakby przez ostatni czas robiła coś innego. Po prostu ich postraszy, wycie wilków, cokolwiek. A potem sobie pójdzie, ale najpierw musi coś zrobić. Musi.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Elliot Sob Lut 11, 2012 1:52 pm

Czasami spotykamy na swojej drodze takich ludzi, którzy nigdy się nie poddają. Podziwiamy ich pewność siebie i wytrwałość w dążeniu do tego co sobie postanowią. Sami byśmy chcieli mieć tyle zapału co oni, lecz nam wydaje się to zbyt trudne. Mamy wrażenie, że nigdy nie wydobędziemy z siebie tyle siły by im dorównać. Elliot też nigdy siebie nie uważał za osobą wytrwałą i cierpliwą. Czasami miał wrażenie, że jest najbardziej niecierpliwym człowiekiem na ziemi. Ale to niejedyna rzecz, w której się mylił, bo jednak nasz mały rudzielec lubił się mylić w wielu sprawach. Ale trzymając się już tej, to Elliot nigdy nie zauważał w sobie ducha walki. W końcu nie miał jakiś wielkich osiągnięć, czy zasług. Ludzie nie uważali go za bohatera, tylko za jakiegoś świra. Ale tu trzeba sobie zadać pytanie, czy aby to właśnie nie świry mają najwięcej pewności siebie? Spójrzmy na Elliota - mimo bardzo wielu odtrąceń i krzywych spojrzeń ten nadal niemal nieustannie mówi nieswoimi słowami wprowadzając w zakłopotanie innych ludzi, mimo tego, że niewielu jest teraz takich ludzi on nadal hoduje swoją romantyczną duszę i stara się być jak najbardziej wrażliwy jak tylko może. Te obie cechy zdecydowanie wskazują na to, że Elliot jest wytrwały, że jak raz coś mocno postanowi to później trudno jest to mu wybić z głowy. I tak też było z jego miłością do Zoi. Gdy wyznał jej swoje uczucia w czasie świąt, a ona go odtrąciła, przez chwilę nie wiedział co począć. Ale potem wziął się za siebie. Stanął przed lustrem i powiedział do swojego odbicia: "Theodor Fontane powiedział, że odwaga jest dobra, lecz wytrwałość lepsza. Ty, Elliocie, zdobyłeś się na odwagę, więc teraz stać cię na wytrwałość". I tak też się stało. Postanowił czekać wytrwale na jakieś słowo ze strony Zoi, może przemyśli sprawę... Co minutę zaglądał na maila, patrzył czy nie dostał smsa. Podskakiwał do góry za każdym razem gdy usłyszał kroki przed drzwiami do pokoju. Lecz to wszystko na marne, bo Zoja nie dała żadnego znaku. Wtedy postanowił sprawdzić czy może coś się z nią nie stało, skoro nie daje żadnego znaku. Nie do końca da się powiedzieć kiedy to sprawdzanie jej samopoczucia przekształciło się w obserwacje i śledzenie, ale teraz tego po prostu nie da się inaczej nazwać. Elliot godziny poświęcał na to by gdzieś się ukryć a potem obserwować Zoję, raz nawet przez to nie zamarzł. Całe szczęście, że jego zdaniem zamarznięcie w ten sposób to byłaby najbardziej romantyczna śmierć jaką sobie można tylko wymarzyć! I powiedzcie, kto tu go może zrozumieć? Chyba tylko kolejny szaleniec obłędnie zakochany w tak cudownej istocie jaką jest Zoja. Elliot w swoich myślach tak ją wyidealizował, że gdyby tak ktoś nieznajomy spojrzał na obraz Zoi Elliota i zwykłą Zoję, to nie powiedziałby, że to ta sama dziewczyna. Ba, gdyby Elliot musiał opisać komuś Zoję, by ten ją potem odnalazł wśród tłumu na tarasie, to zwyczajnie by jej nie odnaleziono. Nie na darmo mówi się, że miłość jest ślepa. Skoro jesteśmy już przy tarasie. Elliot tu też przybył śladem swej ukochanej, lecz tym razem z większymi zamiarami niż tylko obserwacja. Już dawno chciał stworzyć sytuację, w której mogliby na siebie przypadkowo wpaść, ale za każdym razem mu się nie udawało. Głównie z tego powodu, że te wymyślone przez niego sytuacje były zbyt absurdalne i za wiele zakładały, ale lepiej się w to nie zgłębiać. Skupić się na dziś. Bo dziś Elliot planował namówić kogoś by niechcący strącił torebkę Zoi do wody, a on jako bohater mógłby ją wyłowić. Oczywiście jego plany zmieniły się gdy zdał sobie sprawę, że kąpiel w lodowatej wodzie to nie jest szczytem jego marzeń. Ba, samo przebywanie na odsłoniętym trasie, choć w pobliżu Zoi, nim nie było. Jednym słowem: zmarzł przebywając w tym miejscu. Może przez to, że ubierając się był zbyt bardzo zamyślony. Mniejsza z tym, bo bardziej niż swoją utratą ciepła Elliot przejmował się tym, że Zoja marznie również. Dlatego w przypływie jakiegoś uniesienia zupełnie zapomniał o swoim planie i kupił dwa kubki gorącej czekolady, by następnie podejść całkiem zwyczajnie do Zoi i zadać proste pytanie.
- Nie masz ochoty napić się czegoś ciepłego? - Wystawił rękę bez rękawiczki, za to trzymającą ciepły kubek, w jej stronę i uśmiechnął się najcieplej jak tylko potrafił.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Zoja Sob Lut 11, 2012 2:54 pm

Nie wyszło. Wytrącona z uwagi sprawiła, że zbyt głośne krzyki mew rozległy się w jej głowie, nie tam gdzie powinny. Syknęła cicho z bólu, bo to nie było najprzyjemniejsze zdarzenie. Pewnie gdyby nie to wcale nie spojrzałaby z oburzeniem na osobę, która akurat w tym momencie umyśliła sobie oferować jej coś gorącego do picia. Na pewno nie spojrzałaby z oburzeniem na Elliota. On miał prawo patrzeć na nią źle. Zasłużyła sobie. Miała naprawiać relacje pomiędzy nimi, a tylko pogarszała sytuacje. Ręka automatycznie powędrowała do włosów, by strącić je do tej pory w miarę spokojnie spoczywające za uchem, tam gdzie ich miejsce. Jakby to miało jej pomóc w spotkaniu z nim. Cholerny tchórz.
- Gdzie twoje rękawiczki? - To, że ona mieszkała w kraju, w którym bywało równie zimno co tutaj, to nie znaczyło, że każdy mieszkał podobnie. Niektórzy podchodzili z upalniejszych okolic. - Po coś tu przychodził? Chcesz zamarznąć? - Nie chciała zabrzmieć źle. Czysta troska przemawiała za jej słowami. Spojrzenie również było inne niż początkowe. Miłe. Wyciągnęła swoje dłonie, okryte warstewką przyjemnej w dotyku tkaniny, by mimo wszystko wziąć od niego kubek. Wszak to on zrobił pierwszy miły gest w jej stronę, chociaż nie powinien. Teraz powinien ją nienawidzić. Bo wedle niego nie odwzajemniała jego uczuć. Musiał jej wybaczyć tchórzostwo. Miłość była tak wielkim słowem w jej przekonaniu. Po tych wszystkich głupich porażkach, szczególnie.
Aż dziwne, że nigdy nie zauważyła, że ktoś ją śledzi, skoro sama w przeszłości czyniła notorycznie podobne głupoty. Powinna wyczuć, że Elliot bywał w pobliżu. To też jednak było powyżej jej zdolności. Jakby i podświadomie broniła się przed koniecznością spojrzenia mu w oczy po tamtym. A przecież teraz patrzyła. I gdy zdała sobie sprawę, że robi to, zastanawiając się co on teraz może czuć w stosunku do niej, spuściła spojrzenie. Zmieszana. Zwykła śmiać się z takich sytuacji. Czytywała bzdurne romanse dla nastolatek podczas bezsennych nocy tylko po to, by powtarzać sobie, że takie coś nie istnieje co tam jest opisywane.
Powróciła do początkowej pozy. Oparła się o beton, zerkając z boku na rudzielca. Tak było prościej rozmawiać. Przynajmniej dla niej.
- Mimo wszystko dziękuje za troskę, Elliot - Przełknęła ślinę. - Przyszedłeś tu za mną? Wiem doskonale, że jak jest tak zimno rzadko wychodzisz poza rezydencje. - Właśnie tego się bała. Niezręczności w jego obecności. Wszystko to jej wina. A pomimo to chciała udawać, że jest inaczej.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Elliot Sob Lut 11, 2012 9:53 pm

Czy naprawdę tak brzmiały jej pierwsze słowa? Na początku Elliot nie potrafił w nie uwierzyć, bo brzmiały prosto rzecz ujmując, niesamowicie prosto. Spodziewał się jakiegoś okrzyku zaskoczenia, pytanie co on tu robi, jakiś wymigujących słów jak strasznie się spieszę, pogadamy później. Lecz gdy chłopak głębiej się zastanowił to poczuł ciepło rozpływające się w jego wnętrzu. Zdał sobie sprawę, że jej pytanie dotyczyło jego, że było nasiąknięte troską o jego samopoczucie. I tego też Elliot się nie spodziewał. Jej ignorancja wobec jego w czasie ostatnich dni jednoznacznie wskazywała, że Zoja nie jest nim zainteresowana. Nawet jeżeli wcześniej się przyjaźnili i miło spędzali czas, to jego słowa wypowiedziane w czasie świąt przekreśliło wszystko co dotychczas. Lecz teraz gdy zapytała to proste pytanie Elliot zdał sobie sprawę, że wcale nie musi odbudowywać ich związku na nowo zaczynając od podstaw. Nie musiał, bo podstawy już istnieją. Są wprawdzie trudne do dostrzeżenia, ale napawają nadzieją na to co może się wkrótce wydarzyć. Właśnie ta nadzieja napełniała jego myśli. Nie żadna złość na Zoję za to, że się do niego nie odzywała. Nie potrafił być na nią zły. Jak można być jednocześnie na kogoś złym, gdy kochało się go tak mocno jak Elliot kochał Zoję? Jego miłość była niepodważalna i czuł, że jedynie jego śmierć jest w stanie ją zakończyć. A może nawet i to nie. Może po śmierci z jego trumny wyrośnie krzak głogu, który będzie się starał dostać jak najbliżej Zoi, niczym w legendzie o Tristanie i Izoldzie? Takie marzenie zakorzeniło się gdzieś w Elliocie i nie potrafiło go opuścić, chciał mieć romantyczną miłość i własnie takie nie do końca zdecydowane zachowanie Zoi mu to ułatwiało. Nie wiadomo czy kochałby tak mocno, gdyby ona nie odrzuciła go na wstępie.
- Zapomniałem rękawiczek - odpowiedział automatycznie wpatrując się w jej piękne oczy. Był pod wrażeniem wszystkiego co teraz widział. Zaczynając od włosów niesfornie potarganych przez wiatr, a kończąc na lekko zaczerwienionym nosie i policzkach. - Nie zamarznę. Ciepło mi w środku - wyznał szczerze, będąc jeszcze pod wrażeniem, że jest znowu blisko niej i ma okazję porozmawiać z nią po tak długiej rozłące. To było takie niesprawiedliwe, że musiał wytrzymać aż tak długo bez dźwięku jej głosu. No dobra, nie do końca. Mógł w końcu odsłuchać jej na automatycznej sekretarce, albo obejrzeć pewien filmik, który nakręcił jakiś czas temu i nie usunął go wbrew obietnicom jakie składał Zoi. Ale to nie było to samo, co słuchanie jej na żywo. Jej rosyjski akcent brzmiał tak słodko i sprawiał, że Elliot (Elliot!) na sekundy zapominał języka w gębie. Nie sądził, że jego miłość do tej dziewczyny może tak szybko się rozwinąć.
Gdy Zoja przestała odwzajemniać jego spojrzenie chciał ja w jakiś sposób zmusić by ponownie na niego spojrzała, lecz zanim zdołał zareagować ona przyjęła jeszcze inną pozycję. Według niego równie złą. Choć radość sprawiałoby nawet oglądanie jej pleców to jednak wolał móc patrzeć jej w oczy. Niektórzy ludzie mają fetysz stóp, a Elliot miał oczu. Moim zdaniem to o wiele zdrowsze niż stopy, ale to tylko moje zdanie. Oczywiście Elliot nie do końca zdawał sobie sprawę z tego fetyszu, ale to w sumie nie było takie złe, więc niech sobie żyje w nieświadomości. Och, zapomniałam jeszcze o tym jak chłopak bardzo lubił rzęsy dziewczyny. I włosy. I uśmiech. I nos. No po prostu pałał do niej taką miłością, że trudno mu było czegoś nie lubić.
- Tak, za tobą. Ale naprawdę nie wiem czemu się martwić. Nie zmuszałaś mnie do tego. Ja sam siebie zmusiłem - wyznał szczerze. Co go obchodziły mrozy, gdy naprawdę od środka rozpalało go uczucie do Zoi? Może i nie był przyzwyczajony do takich temperatur, ale równie dobrze mógł powiedzieć, że nie jest przyzwyczajony do z dala od Zoi. Czuł jakby był z nią związany od zawsze, jakby był kimś kto nie ma prawa jej opuścić nawet na sekundę. Jego maniactwo na punkcie tej dziewczyny już dawno przekroczyło granicę. Ale Zoja jeszcze o tym nie wiedziała, na razie wiedziała jedynie o ułamku tego co Elliot czuł. On sam nie miał zamiaru jej płoszyć. To byłoby bardzo nierozsądne. - Tak dawno cię nie wiedziałem, nie rozmawiałem, tak dawno nie byłem blisko ciebie by móc widzieć twoje oczy. Tak strasznie tęskniłem, Zoja, musisz o tym wiedzieć. - Choć nikt nie mówił, że nie uchyli rąbka tajemnicy.

jak mi się doooooooobrze nim pisze <3
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Zoja Nie Lut 12, 2012 1:31 pm

omatko i córko! się nie mogę pozbierać xd

Jak dobrze, że to niejaki Justin Reid potrafi czytać w myślach, a nie taka Zoja, bo gdyby ona wiedziała o tych wszystkich maniakalnych wizjach utrzymywanych skrzętnie przez chłopaka pod rudą czupryną, z pewnością własnie spieprzałaby stąd w poszukiwaniu najbliższej taksówki. Ale jak ktoś przez lata prześladuje innych wreszcie musi poczuć sam jak to jest, gdy ktoś wierzy święcie, że uwielbia inną osobę. Także Berlioz musi się pomęczyć skoro pomimo ostatnich wydarzeń wciąż jej na chłopaku zależy. Nawet jeśli jeszcze nie odkryła jak mocna to więź. Jeszcze trochę i może to do niej dojdzie. I tak naprawdę to dziewczynie prościej było póki Elliot ust nie otworzył.
- Błagam, tylko tak nie mów, dobrze? - Wzrok wbiła w przestrzeń przed nimi. Turyści, ci sami, których zamierzała postraszyć, właśnie odchodzili, czyniąc ostatnie zdjęcia. Tak tu pięknie, musieli powtarzać, ale ich język dla Zoi był całkiem niezrozumiały. A przecież ona i Elliot stali się wieczni na jednych z wielu fotografii japońskich turystów. Już zawsze obok siebie. Czy to nie dziwne jak parę słow może pomieszać komuś w jego jak mu się wydawało dobrych relacjach z drugą osobą? Tak nie powinno być. Przynajmniej Zoja tak teraz świecie wierzyła. Że tak nie wolno. A wcześniej sama tak próbowała. Głupiutka. Postawiona z drugiej strony nie potrafiła się odnaleźć.
Dopiero, gdy napiła się czekolady, poczuła jak bardzo było jej zimno.
- Teraz jest inaczej i wcale nie pomagasz, plotąc o moich oczach i tęsknocie - Bo ona też tęskniła. Ale na pewno nie tak mocno. Na pewno nie za Elliotem chłopakiem, tęskniła za przyjacielem. A przynajmniej tak jej się wydawało. Naprawdę miała ochotę się teraz do niego przytulić i pośmiać, że u niego w Indiach pewnie nigdy nie bywało tak zimno, ale wiedziała, że nie może, bo on inaczej to odbierze niż powinien. Ciekawe jak długo musiał inaczej odnosić jej przyjacielskie uściski? Zdecydowanie nie powinna była sobie na tyle pozwalać. - Znaczy nie jestem zła. Po prostu nie chce tego słuchać. - Nawet odważyła się na spojrzenie, ale szybko z powrotem skupiła uwagę na kubku i jego zawartości. Wszystko byleby nie przypominać sobie o tym, że ostatnio śmiała go z jakiegoś cholernie głupiego powodu go pocałować, a potem uciec. Pomyślała, że sterczenie w jednym miejscu nie pomoże im w ucieczce od zamarznięcia. Powoli ruszyła w stronę wyjścia z portu. Odwróciła się i zachęcająco spojrzała na Elliota, by wreszcie i on się ruszył. Wykorzystałaby iluzje, ale nie było sensu. Już szedł ku niej.
- Za zimno i zbyt pusto. A przez twoje spojrzenie czuję się niezręcznie - Zbeształa go łagodnie. Zero wrogiego spojrzenia. Po prostu informacja by przestał tak patrzeć.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Elliot Nie Lut 12, 2012 3:56 pm

Elliot doskonale rozumiał, że jego sposób wyrażania uczuć nie jest do końca akceptowany przez wszystkich, ale nadal - mimo wielu znaków wskazujących na co innego - miał nadzieję, że to właśnie Zoja go zrozumie. Przecież ona od zawsze poddawała się swoim uczuciom do różnych mężczyzn, może nie była tak dosadna jak Elliot, ale jednak. Znajdowała się po drugiej stronie uczucia, którą aktualnie zajmował chłopak, a jednak nadal marzyła o powrocie do zwykłej przyjaźni. I Elliot chwilami o tym marzył, ale zupełnie inaczej niż ona. On marzył o tym, że znów się przyjaźnią, a on od nowa wyjawia jej sekret o swoim uczuciu do niej, ale tym razem ona je odwzajemnia. Te marzenia były głupie i nikomu nie potrzebne, bo przecież wiadome było to, że oboje już nigdy nie będą w stanie powrócić do zwykłej przyjaźni z prostego powodu: bo uczucie Elliota jest zbyt wielkie. Przynajmniej on tak uważał w tej chwili. Ale wiadomo. Nastolatek. Zbyt wielkiej wiary w jego odczucia nie należy pokładać, bo kto wie.
- Jak mam mówić, Zoja? Mogę tak mówić jak tylko chcesz, tylko wytłumacz mi dlaczego mam ograniczać słowa opisujące to co czuję? - zapytał zupełnie nie zwracając uwagi na otoczenie. No obchodzili go turyści, nie obchodziły zdjęcia... Choć przecież jedno zdjęcie Zoi niemal czcił, ale trzymał je tylko dla siebie i nic nikomu o tym nie wspominał. Bo to też można by było uznać za niewłaściwe zachowanie. Nikt by go nie zrozumiał. Czasami Elliot obawiał się innych, miał wrażenie, że jego odstawanie w końcu doprowadzi go do zagłady, której nie będzie w stanie przeżyć. A to nieodłącznie wiązało się z utrata miłości do Zoi, a w tej chwili ta sprawa stanowiła jego centrum wszechświata. Nie sama Zoja, ale miłość do niej. - Chciałbym ci pomóc, nawet nie wiesz jak bardzo, ale to ode mnie silniejsze. Nie potrafię z tym walczyć - westchnął ciężko nie potrafiąc już dłużej powstrzymywać się. Zbliżył się do niej i już miał wyciągnąć swoją dłoń by chwycić jej, ale w ostatnim momencie zaprzestał. Był to moment gdy oznajmiła, że nie jest zła. - Nie jesteś? Jak to? Nie rozumiem. Więc dlaczego mnie unikasz, odwracasz wzrok? Boisz się? Czemu uciekasz? Wytłumacz mi, chcę wiedzieć - poprosił. W żadnym wypadku nie mówił z wyrzutem, nie potrafiłby tak do niej się zwracać. Tylko... Zdał sobie właśnie sprawę z tego jak mało wie, jak wiele jeszcze się musi dowiedzieć, jak wiele domyślić. Bo przecież to było jasne, że Zoja nie mówi mu wszystkiego, a on sam jest w błędzie.
Ruszył za nią, ale nie wiedział co go czeka, dokąd zaprowadzi go ta rozmowa. Jak zwykle jednak nie żałował, bo każda chwila spędzona z Zoją, nie mogła być zła. Była lekiem dla jego obolałej duszy, która wołała o to towarzystwo.
- Zoja, poczekaj - zawołał za nią i gdy w końcu stanęli oko w oko powiedział to co leżało mu na sercu, ale nie było niczym nowym. - Kocham cię, to nie może być takie straszne.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Zoja Nie Lut 12, 2012 9:27 pm

- Nie! - Jakby przerażenie słychać było w jej głosie. Nie chciała takiej kontroli nad nim. Chciała by był sobą i nie patrzył wciąż tak na nią. By mogła czuć się dobrze w jego towarzystwie, a nie ciągle się obawiać, że zaraz ponownie wyzna jej miłość, a ona w związku z tym zrobi coś głupiego. Ale to uprzedzanie faktów i naprawdę tego czynić nie powinnam. - Tylko nie wmawiaj mi, że możesz mówić jak tylko zechcę. Proszę bardzo ukrywaj cytaty w swoich wypowiedziach jak dawniej, ale skończ dręczyć temat mnie. - Musiała zdawać sobie sprawy z tego, że prosi o niemożliwe. To było widać. On zaraz poprzez swoją piękną mowę wytłumaczyłby się czemu wciąż nawiązuje do niej w wypowiedziach. A ją to prostu przerastało. Bo proszę sobie wyobrazić sytuacje, gdy próbujecie odkryć czy nagłe wyznanie miłości waszego najlepszego przyjaciela, przypadkiem nie obudziło w was drzemiących uczuć, a on ciągle do tego wraca i nie daje wam myśleć. Nawet jeśli uciekając przez ostatnie dni mieliście wiele czasu do namysłu. I może miał rację w swoich kolejnych słowach: ona się po prostu bała. Kochać? W takim wieku? Kochać gdy jej się wydawało, że kocha kilka razy w roku? Nie. Przecież nie chciała go zranić, gdyby się okazało, że jej się tylko wydawało, że też go kocha. A wszystko przez to, że mu się to wtedy musiało wyrwać. Wszystko mogłoby się inaczej potoczyć. Bo czemu nie spróbować czegoś nowego, gdy komuś się tylko wydaje, że teraz lubi się inaczej, a co innego spróbować z kimś kto święcie wierzy, że cię kocha. To zbyt wiele.
- Czemu uciekam? Bo mnie to przerasta. Tak trudno zrozumieć - Westchnęła poirytowana, tylko przyspieszając kroku. Przez cały czas starała się być odpowiedzialną osobą, ale to było coraz trudniejsze. Nie mogła pleść wszystkiego co chciała, bo zwykle przez to mówiła coś co kogoś raniło. Zupełnie nie myślała. Była tylko sobą. Zatrzymała się i obejrzała za siebie, gdy ją o to poprosił. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że idzie aż tak szybko.
- Nie mów tego - I znów za późno. A ona znów nie mogła udawać, że nic do niego nie czuje więcej niż przyjaźń, gdy on powiedział te zakazane słowa. Po prostu nagle nie potrafiła myśleć wtedy racjonalnie. A dopiero drugi raz się coś takiego wydarzyło. I znów pokazała swój totalny brak szacunku do jego uczuć. - I po coś to mówił - jęknęła, puszczając kubek z czekoladą i praktycznie jednym susem, pokonując dzielącą ją a Elliota odległość.

dobra chujowa drama :c
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Elliot Czw Lut 16, 2012 9:35 pm

Tak wielce zbolałą minę jaką zrobił Elliot tuż po tym gdy Zoja kazała mu zmienić temat, to chyba nikt nie potrafi zrobić. Kąciki jego ust zadrżały by następnie powoli dramatycznie opaść w dół, oczy zamiast patrzeć w jednym kierunku co raz gdzieś uciekały, na policzkach pojawiło się lekkie zaczerwienienie, choć trudno było je nazwać rumieńcem. Elliot schował ręce do kieszeni bluzy, nie chcąc by tak bezwładnie zwisały jak do tej pory. Naprawdę nie chciał wyglądać jak zbity pies, ale właśnie jego najbardziej przypominał w tym momencie. Ale zbite psy mają lepiej od niego, bo ich serca mają się w najlepszym porządku, a serce Elliota tak jakby przygotowywało się do jakiegoś wybuchu, który on sam nie potrafi opanować i odrobinę się obawia tego momentu, gdy w końcu da o sobie znać. Bo to co chłopak zrobił do tej pory można byłoby potraktować jak preludium do horroru jaki miał jeszcze nastąpić. Nie wiadomo gdzie i kiedy i jak miałby wyglądać, ale zbliżał się on naprawdę wielkimi krokami. Przygotujcie się kto mocny, a reszta się chować.
- Zoja, dlaczego? Dlaczego mam o tobie nie mówić, skoro moje myśli składają się jedynie z twoich obrazów? Jak mam o tobie nie mówić, jak kojarzysz mi się ze wszystkim co tylko możliwe? Wiesz jak to zrobić? Bo ja bladego pojęcia nie mam - odparł szczerze, jak zwykle. Na nic starania Zoi by zaprzestał, on zwyczajnie nie potrafi tego zrobić. Jak już raz coś wbije mu się do głowy to później zwyczajnie wyjść nie może. A już w przypadku miłości to sprawa była przesądzona na amen. Nie wiem co byłoby w stanie uratować Zoję od Elliota, bo on sam nie miał zamiaru ratować jej od siebie. Wręcz przeciwnie, miał zamiar zrobić coś takiego co pozwoliłoby zdominować jej życie swoim. Nie, źle to zabrzmiało. Bardziej chciał, by to ona pozwoliła, by zechciała zdominować jego. Chciał połączyć ich w światy w sposób jak najbardziej romantyczny jaki tylko był. Na drodze jednak stały im uczucia Zoi, niewyjaśnione do tej pory do samego końca. Elliot wiedział jedynie, że ceniła sobie jego przyjaźń, bała się jego wyznań, ale nigdy jednoznacznie nie powiedziała, że nie mogą być razem. Elliot żył tą nadzieją. - Zoja, mnie też przerasta. Dlatego robię to co robię. Pozwól mi... - przerwał jedynie jakby namyślał się o dokładnie chciałby zaproponować Zoi. Miał nadzieję, na nagłe olśnienie i odnalezienie kompromisu, lecz nie nadeszło. Jedyne czego się do czekał to kolejne nie do końca jasne słowa dziewczyny. Nie, nie raniły go w żaden sposób. Ale również nie satysfakcjonowały. Były takie zupełnie nic nie wnoszące, a on chciał ruszyć na przód. Chciał nie musieć zastanawiać się nad przyszłością tylko nią żyć. To nie było wygórowane marzenie, w jego odczuciu, ale z punktu widzenia Zoi zapewne nie wyglądało to tak pięknie. Elliot jednak nie potrafił postawić się na jej miejscu, wiedział jedynie to co sam przeżywa. - Bo to czuję. Po to mówiłem. Nie będę ukrywał przed tobą uczuć Zoja. To by mnie wyniszczyło, a tak... Gdy mówię... Gdy mówię mamy szansę, prawda? Powiedz, że ją mamy, proszę...! - w jego głosie czuć było desperację, był w stanie paść teraz przed nią na kolana. Nie wiedział jednak jak ona na to zareaguje.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Zoja Pią Lut 17, 2012 12:46 pm

Lubiła go. Nawet bardzo go lubiła i pewnie gdyby z jego strony to nie było tak silne już dawno temu pozwoliłaby mu na bycie zawsze blisko niej. Ale on wolał wyskoczyć z miłością. Przecież nie chciała go ranić byciem z nim tylko dlatego że podoba jej się, że wreszcie ktoś ją naprawdę kocha. To nie o to tu chodziło. Ale im dłużej patrzyła na tę zbolałą twarz z bliskiej odległości, tym bardziej pojmowała, że bardziej go rani teraz. Nie ma co myśleć o przyszłości, gdy być może wyjdzie na jaw, że ona go nie kocha i pokochać nie zdoła, trzeba się martwić o ten moment teraz.
- Mamy - odparła, zaciskając wargi. Nie była pewna czy robi dobrze, ale tak chyba trzeba było postąpić. Może mu się znudzi? Może wreszcie pojmie, że kochać ją da się na odległość, tworząc tylko jej idealne wyobrażenie, a nie z bliska, mając ją na co dzień przy sobie? Zresztą możliwe było, że dziewczyna częściej słysząc wyznania i reagując na nie tak jak wcześniej (znów niemal go pocałowała, bo wprost powiedział co czuje!), pojmie wreszcie co czuje. Ambitne plany. - Ale nie obiecuje, że coś z tego wyjdzie, Elliocie - Zawahała się. Cóż jeszcze miała powiedzieć? Uśmiechnęła się nieporadnie. Stojąc naprzeciwko niego nawet nie musiała się starać dosięgnąć jego włosów. Wystarczyło odrobinę unieść dłoń, by strzepnąć śnieg. - Wracajmy - poprosiła cicho, przytłoczona podniosłością momentu. To nie było byle co. Pierwszy poważny krok. Oby tego nie zepsuła.

fufufufufufuuf, sry ale na długie posty nie umiem
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Elliot Pią Lut 17, 2012 7:26 pm

W pierwszej chwili Elliot myślał, że się przesłyszał, że słuch specjalnie go zwodzi tylko po to by później sobie uświadomił prawdę i cierpiał jeszcze bardziej. Naprawdę miał wrażenie, że jedynie sobie ubzdurał to co przed chwilą powiedziała Zoja. Usłyszał tylko to co bardzo chciał usłyszeć. To by już kompletnie potwierdzało jego tezę o tym, że kompletnie zwariował i już nie ma co się dłużej oszukiwać, najodpowiedniejsze miejsce dla niego znajduje się w zakładzie zamkniętym, z miękkimi ścianami i drzwiami bez klamek. W sumie miejsce w jakim będzie przebywał byłoby mu całkowicie obojętne, gdyby Zoja postanowiła raz na zawsze zerwać z nim znajomość. Wtedy nie stanowiłoby mu różnicy, czy znajduje się w zamknięciu, czy na wolności, bo i tak umierałby z rozpaczy nad swoim losem. Oczywiście Elliot o tym nie wiedział, ale taki stan bardzo prędko by mu minął i żyłby zwyczajnie swoim życiem, tylko by unikał Zoi. I przez jakiś czas innych dziewczyn. Jednak taka wygórowana wizja przyszłości w jego odczuciu była o wiele atrakcyjniejsza. Jednak nie mógł dłużej się nad nią zastanawiać, bo cóż, zwyczajnie nie pasowała do zaistniałej sytuacji, w której jednak Zoja odpowiedziała coś wspaniałego.
- Naprawdę? Naprawdę mamy? - chciał jeszcze jednego potwierdzenia, ale wystarczy, że spojrzał na Zoję i już wiedział, że to jednak prawda. Był szczęśliwy, że pewnie gdyby nie grawitacja, przeleciałby teraz z radości trzy kółka w powietrzu. - Ja wiem, Zoja, nic nigdy nie jest pewne. Ale teraz jestem taki szczęśliwy! Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo mnie uszczęśliwiłaś! - Pchnięty nagłym impulsem podbiegł do Zoi i przytulił ją. Jej włosy pachniały cudownie i pewnie gdyby ktoś mu pozwolił stałby tak całą wieczność. Znaczy zanim całkiem by nie zamarzł, bo jednak pogoda wcale mu nie sprzyjała. - To najwspanialszy dzień w moim życiu - wyznał szczerze odsuwając się odrobinę od niej. Ale nie do końca puszczając. Schodząc swoją dłonią po jej ramieniu, dotarł w końcu do jej dłoni i ją chwycił. Czuł, że teraz może to zrobić i zawsze o tym marzył.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Zoja Pią Lut 17, 2012 8:54 pm

Zoja poczuła się jak okropna kłamczucha. A przecież nie kłamała w żadnym calu. Mimo to uznała, że on się cieszy zupełnie jakby zapewniła go, że również kocha, równie mocno co on, a przecież tego nie zrobiła i nawet nie mogłaby zrobić. Oczywiście część jej dalej zwyczajnie wierzyła, że on to sobie ubzdurał. Był romantykiem, romantykom zawsze się wydaje, że kochać mocnej już nie można. Pragną uczuć, by móc o sobie mówić: jestem romantykiem nieszczęśliwie zakochanym. A gdy już nie była to nieszczęśliwa miłość to na pewno szybko mu się znudzi. Z pewnością.
- Strasznie łatwo cię uszczęśliwić - zauważyła z psotnym uśmieszkiem. Odgarnęła włosy, wciąż zasłaniające jej twarz, nawet na ten wyjątkowo moment, pogoda nie zechciała się poprawić. Dalej wiał wiatr, dalej lekko prószyło, dalej wszystko marzło w obliczu minusowej temperatury. Początkowe obawy uciekały gdzieś. A wciąż obserwując radość na jego twarzy, zwłaszcza gdy porównała ją sobie z poprzednim smutkiem, sama też miała ochotę przez cały czas się uśmiechać. I to było cholernie przyjemne. Bo prawdziwe. Nie to co wcześniej. Przeraziło ją, że zaczyna myśleć jak za każdym poprzednim razem, ale teraz to odrzuciła na bok. Złączyła palce z jego.
- Masz lodowate dłonie. Wracajmy - powtórzyła, a uśmiech nie znikał z jej twarzy. Teraz Elliot z radości gotowy załatwić im obojgu grypę. I pewnie też uznajmy, że to ma swoje plusy. Wspólne zdrowienie.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Elliot Sob Lut 18, 2012 5:47 pm

Z reguły nie robi mi różnicy czy mam napisać zakończenie gdy, czy początek, czy wbić się w sam środek. Post to post, zawsze się coś da wymyślić, napisać jakieś niezbyt związane z tematem słowa, choć na tyle pasują, że nikt się nie czepia. Wprawdzie są laniem wody, ale co poradzić. Lanie wody to bardzo miłe zajęcie. Podobnie Elliot jak i ja (to chyba jedyne podobieństwo między nami) uwielbiamy rozpływać się bez sensu nad jakimś tematem i mówić mówić mówić... Niestety w tym akurat wypadku jestem jakaś wyjałowiona przez bałagan jaki mam w domu, hałas otaczający mnie od paru godzin, no i oczywiście perspektywę tego, że już za parę tygodni matura. Zwyczajnie skupić się nie idzie. Elliot też był w pozoru podobnym stanie emocjonalnym, ale u niego to było bardziej pozytywne. Bo on kochał i właśnie dowiedział się, że ma jakieś szansę na to by rozwijać swoje uczucie. Cudowne, nieprawdaż? Cieszę się jego szczęściem i ale nie cieszę się z tego, że jednak nie wiem co jeszcze napisać. Więc ten post będzie w chuj krótki.
- Nie obchodzi mnie zimno, gdy jestem z tobą - wyznał jej, ale potem naprawdę ruszyli w kierunku jakiegoś cieplejszego miejsca.

KONIEC
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Taras widokowy na port Empty Re: Taras widokowy na port

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Tromsø :: Obrzeza :: Port

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach