Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pomost przy stawie

+7
Fay
Saturn
Benjamin
Pinky
Cook
Zoja
Mistrz Gry
11 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Pomost przy stawie Empty Pomost przy stawie

Pisanie by Mistrz Gry Pią Cze 03, 2011 5:11 pm

Pomost przy stawie I_turned_around_by_inessa_emilia

Romantyczki kochają to miejsce, bo tylko one znoszą komarzyska. Korzystajcie panowie ile wlezie.
Okazjonalnie można się natknąć na parkę w krzakach jakby serio nie było lepszych miejsc.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Pią Cze 03, 2011 5:34 pm

/ skok

Zgrzytając zębami wyrzuciłam peta do stawu, olewając całkiem fakt, że tak przykładne dziewczęta nie robią. Zwłaszcza, że przykładne dziewczęta w życiu by papierosa do ust nie podniosły. Głupie. I znów zgrzyt zębów, bo ja też ostatnio byłam głupia. I to dwa razy pod rząd. Kretynka. Irving okazał się być zbytnio przeczulonym na punkcie siostry facetem z ponurą przeszłością, a Javier? Javier interesował się zbyt wieloma na raz.
Nigdy nie powiedziałam o sobie, że jestem w pełni normalna. Chyba po mamie coś ze mną nie tak. Jeszcze tydzień temu błądziłam zakochanym spojrzeniem za Hiszpanem, a potem po prostu się obudziłam. Dosłownie. Otworzyłam oczy i powiedziałam sobie: Zoja byłaś idiotką. To nie było fajne. Z Elisą ruszyłam potem na miasto naciągać starszych typów, że mnie kręcą, ale szybko mi się to znudziło. Wciąż mnie dręczył mój debilizm. Przecież ja czymś takim gardziłam, a tu nagle pojawia się moment i sama się tak zachowuje. Kto normalny tak robi?
Odchyliłam głowę do tyłu i wtedy zobaczyłam zmierzającego gdzieś Cooka. Uśmiechnęłam się, bo on chyba też mnie dojrzał. Przynajmniej tak mi się wydawało. Śmieszny był, a wedle mej bff nieźle radził sobie w łóżku. Opowiadała mi to chyba tylko po to bym mogła jej wytykać jej nieodpowiednie podejście do seksu. To dziwne, ale tutaj, w wieku 16 lat, byłam wręcz wymierającym przedstawicielem dziewic.
Jak to zwykle miałam w zwyczaju, gdy ktoś był w jakieś odległości, a ja akurat miałam ochotę powymieniać z nim kilka uwag, poczęłam przyzywać go syrenią pieśnią. No dobrze. Całkiem nowa sztuczka i bardzo chciałam się nią pochwalić. A on ruszył w moją stronę. Uśmiechnęłam się zadowolona.
- Fajne, co? - zapytałam, ściągając słuchawki z uszu i wyłączając muzykę. - Chyba nie masz mi za złe? - zapytałam jeszcze. Nie powinien mieć. Wyciągnęłam nogi prawie muskając wodę. Przesunęłam się jakby zamierzał usiąść. Na razie musiałam unosić głowę do góry, by go widzieć - Nudziło mi się - wyjaśniłam z milutkim uśmieszkiem, jakby jednak zamierzał mieć mi moje zabawy z talentem za złe.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Pią Cze 03, 2011 5:47 pm

/od Iskizłej

Izka nie chciała być moją walentykną, kurwa. A ja byłem dla niej dobry, uśmiechałem się i przytulałem. Kurwa, co z nią. Kurwa. Trochę odrzucony, ale dalej w pęłni pewien, że mam szanse u innych, poszedłem w drugą niż ona stronę. Chciałem może znaleźć Ronkę i pochwalić się kajdanem. A może nie chciałem jej znaleźć. No, nie chciałem. Jak do mnie się nie dobijała, to znaczyło, że się z kimś dyma. I spoko. Nie będę przeszkadzał, chociaż szkoda trochę, że nie zobaczy mojego kajdana. Jej strata. Więc poszedłem sobie tam, o tam, ale nie wiedziałem gdzie idę.
I wtedy usłyszałem najcudniejszy głos, jaki mógł mną zawładnąć. I ten głos był podobny poniekąd do dziewczyny, która zaprząta teraz moją głowę. Ale to nie ta, która mnie przywołała. Ta, która mnie przywołała, była trochę mniej taka. No, taka.
-No, niezłe. Chciałbym tak umieć, ale nie mogę, chyba, bo mój genialny głos na to nie pozwala, cóż no- wzruszyłem ramiona, w geście "mam tak genialny głos, że możesz pomarzyć". Klapłem się obok. Moje trampki -kurwa, sory, adidasy! musnęły taflę wody.
-I co, ja mam Cie zabawić? Patrz, mała, jestem dresem. - pokazałem jej swój strój, jakby wcale nie zdążyła go już ogarnąć -Mam nawet kajdan. Niezły, co?
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Pią Cze 03, 2011 6:06 pm

To niezwykle, że podziałało. Tyle razy próbowałam na Javierze i nie działało. Próbowałam na chłopaczku z grupy. Nie działało. Na jego dziewczynie. Nie działało, a tu proszę podziałało. Robiłam postępy i powinnam być z siebie zajebiście dumna, ale dalej nie miałam ochoty na jakąś durną radość. Znów wylazł ze mnie psychol.
- Czy ty przypadkiem nie manipulujesz ludźmi? - zapytałam dosyć zaskoczona, że on nie potrafi sztuczek takich. Głosy nie głosy. Moce. Ja przed nagłym atakiem wycia wilków tylko w mej głowie, zupełnie głosu nie miałam. No słuch tak, ale moje wycie było nie do zniesienia. Dali mi gitarę i powiedzieli, że może przynajmniej tak się mnie zniesie. Się zaparłam i nauczyłam, ale i tak podśpiewywać grając mi nie wolno było. A teraz? Jeśli tylko kontrolowałam swe umiejętności mogłam mieć tak cudny głosik jaki tylko sobie zamarzyłam. - Nie mógłbyś im wmówić, że... no nie wiem. Słyszą syrenę? - Wbiłam w niego spojrzenie pełne może jeszcze trochę dziecinnej ciekawości. Zawsze mi się wydawało, że on to dopiero ma genialną moc. I jeszcze narzekał. Roześmiałam się dźwięcznie, gdy wskazał na swoje ubranie. Faktycznie był dresem i zupełnie nie pasował do mojego dzisiejszego stroju, ale przecież mu to wybaczymy, bo wyglądał niezwykle uroczo jako dres. - Nie wiem. Pomyślę nad tym - mruknęłam, wzruszając ramionami, gdy zaproponował to zabawianie. - No chyba, że masz jakieś propozycje. - Zamyśliłam się, gapiąc w horyzont. Drzewa, drzewa, drzewa. Strasznie jednolity i nudny ten krajobraz. - A ja mam krzyż - pochwaliłam się, wskazując na swój biust i nadrukowany na koszulce krzyż. Duży, czarny. Mrocznie. - Mój krzyż fajniejszy - dopowiedziałam jeszcze ten oczywisty fakt. Jak czasem szukałam informacji z mego kraju to całkiem śmieszne rzeczy słyszałam o jakimś krzyżu, dlatego też krzyż był fajniejszy od jakiegoś tam kajdana. Każdy to powie.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Pią Cze 03, 2011 6:33 pm

Bo Javier to nic nie słyszy. On jest jakiś pochłonięty sobą. A ja jestem stworzeniem stadnym, lubie przebywać z ludźmi i na każde "Hej Cook", reaguje "to co, idziemy się napić?". Najwyraźnej jestem mocniej podatny na zaczepki, chociaż w gruncie rzeczy mógłbym się nauczyć przed tym bronić. W końcu mam dar przekonywania.
-O kurwa, dzięki, że mi przypominasz- pacnąłem się w głowę. Kurwa, zapomnieć, że się jest utalentowanym w tym miejscu, to rzecz niemożliwa, ale ja jak widać umiem. Ale czemu się dziwić. Manipulacja jest ekstra, ale jak nie mogę się nią bawić jak zagaduję dyrektorkę, a ona tylko warczy pod nosem, żebym uciekał gdzie pieprz rośnie, to po co mi? Nie mogę wkręcać nauczycieli. Mogę tylko kraść do woli, ale też tam gdzie nie chodzą jakiś Marco czy ten/ta odemnie. Oni są kurwa w każdym spożywczym, a warzywniaki to obstawiają gruntownie. I jak ja mam zdrowo się odżywiać?
-Mógłbym. Ale powiedz mi Zolanda, po co- wzruszyłem ramionami. Po co miałbym im wmawiać, że śpiewam jak syrena, skoro uznaliby mnie za geja. Ja nie jestem gejem, chociaż czasem jak się nudzę, to i z facetem przyliże. Ale oni na syrenki nie lecą. I nie muszę ich przekonywać do tego, żeby mnie lizali, bo sami chcą. Ja się im nie dziwie.
-Nieee, chociaż, wiesz..? Mam zajebistą propozycję nawet-ucieszyłem się i ująłem w dłoń moj kajdan. Może Zolanda zostanie dziś moją walentynką? Byłoby całkiem miło. I co, że jest czerwiec, i co, że ona jest taka młoda. Ja lubie małe.
-Fakt.- zgodziłem się, zrzucając wzrokiem na jej cycki. Profanacja, żeby nosić takie symbole w takich miejscach! -Myślisz, że Bóg nie jest na Ciebie zły?- uśmiechnąłem się kpiąco, nawiązując do moich przemyśleń.

Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Pią Cze 03, 2011 7:31 pm

Spojrzałam na niego zdezorientowana. Serio mówił? Cóż pacnięcie wyglądało na całkiem mocne, a i jego ton nie sugerował, że żartuje. Raczej nie chciał się bawić: patrz jaki ja głupi i nie wiem co potrafię, dobrze, że mi przypomniałaś. Zresztą to przecież Cook. Po nim się można było wszystkiego spodziewać.
- Nie ma za co? - wymamrotałam dalej troszkę zdziwiona jego zachowaniem. Siedziałam sobie na brzegu pomostu, a jedna noga wisiała nad wodą. Od czasu do czasu znudzona zanurzałam koniuszek buta w zimnej oraz ciemniej wodzie. Znęcałam się nad swymi trampeczkami i miałam to gdzieś. Całkiem fajnie się tu siedziało i może częściej będę tu wpadać? - Po pierwsze tylko nie Zolandia, a po drugie akurat syrena głupia, ale przecież jest tyle możliwości. - Zupełnie nie pojmowałam czemu on i ten drugi zupełnie nie stosowali tych swoich sztuczek. Znudziło im się? Nie mieli pomysłów co z tym robić? Możliwe, że i mi się znudzi pozwalanie mocy, by czasem wymknęła się spod kontroli? Nie. To przecież niemożliwe. Najpierw musiałabym się nauczyć jak ją trzymać na wodzy.
- Jaką to? - odparłam niby obojętnie. Naprawdę wyjątkowo nie miałam co ze sobą zrobić, bo zwykle o tej porze zastanawiałam się co porabia mój luby(cudem powstrzymany zgrzyt zębów), a że aktualnie lubego nie posiadałam i miałam serdecznie dość takowych posiadania wszelakie propozycje rozrywki były mi na rękę. Byleby nic zbereźnego.
- A czemu miałby być zły? - Zdziwiłam się. Nieźle wyskoczył z tym Bogiem. Przecież teraz krzyże były takie modne. Nawet widziałam w Tromso jakąś laskę popylającą na obcasach w kształcie metalowych krzyży. Pojebało ten naród. - Noszenie krzyża przy twoich występkach to nic - zauważyłam rozsądnie, jakby ja taka święta była. - Myślisz, że Bóg nie jest na ciebie zły? - Odbiłam piłeczkę. No zobaczmy czy Cook wierzy w coś innego niż Jack Danielson. Nie. Pokręciłam. Justin wierzył w sedes i tyle dziwnych wyznań. Chyba, że liczyć tamtego kolesia co rano dziękował kawie, że jest taka pyszna.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Pią Cze 03, 2011 7:56 pm

-Zolanda brzmi pro, ale spoko, może być Zoffiija- powiedziałem to w taki sposób, jakbym miał się przy imieniu opluć. Niby znam imię Zoji, ale nigdy nie wierzyłem, że ona ma tak naprawdę na imię. Jestem chyba człowiekiem małej wiary. Zastanowiłem się przez chwilę, ale zaraz zwróciłem swoje granatowe oczka na nią. I co z tego, że ubieram dres. Zawsze zostanę bananem. Chociażby ten uśmiech. - Chciałabyś, żebym teraz Tobą manipulował? Mógłbym Ci wmówić, że jesteś naćpana, masz ochotę wyrwać sobie włosy z głowy, a w najlepszym wypadku, że chodzenie nago jest teraz mocno modne, a ty gonisz trendy. Chyba nie chciałabyć, Zoffiijo- tym razem wypowiedziałem jej imię bardziej przyzwoicie. Oparłem rękę trochę po jej stronie, przez co jakby się pochyliłem ku niej. Mogłem manipulować. Ale po co. Ja szukam zabawy. A zabawnie jest robić rzeczy, które wymagają poświęceń godności, czy robienia sobie z kogoś jaj. Nie chciałbym iść przez życie, jak przez korytarz na którym wszystkie modeki wypinają się w moją stronę i błagają, żebym je wyruchał. Może raz byłoby spoko. Ale nawet mi się to nie marzy. Zero zagawy, jak sam kierujesz swoją partnerką. Trochę pazura zawsze wymagne.
-Mam zajebisty pomysł, byśmy wskoczyli do jeziorka- rzuciłem tym swoim seksownym głosem, który niestety nie mógł być syrenim. Lubie się kąpać. A z Zoją mógłbym się w ten sposób zaznajomić.
-Na mnie zły? Za co, ma miła?- zdziwiłem się okrutnie -I jakie występki!
och.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Sob Cze 04, 2011 12:08 pm

Westchnęłam. I się zaczęły zabawy z moim imieniem. Zoja. Dwie sylaby. Odmieniamy jak nadzieja. Ależ to proste, a oni kombinują ile wlezie. I prawie mnie opluł. Jakbym siedziała bliżej... brr.
- Brzmi jak nazwa kraju - stwierdziłam niezadowolona. A Zofija? Toż to zupełnie inne imię było. Ale on teraz pewnie inaczej do mnie nie powie. Cudowna sprawa, nie ma co. - A kto powiedział, że chce byś mnie kontrolował? - Wykręciłam się. Może faktycznie lepiej dla reszty świata, że on zapomina, że w ogóle posiada tak potężne w skutkach zdolności? Po co mu w ogóle przypominałam? To zdecydowanie nie było mądre, ale skoro nie chciał się tym bawić to niech przynajmniej wie, że ma taką możliwość. Raczej nago mi biegać nie każe. Oby. Się odsunęłam, gdy się pochylił, odrobinę, ale tak, by wiedział, że nie ze mną te numery. Na takich trzeba uważać. Kolejna jego uwaga niezwykle mnie ubawiła.
- To jest staw. Zimno, brudno. Każdy tam śmieci wywala, ale spoko. Skaczmy. - odpowiedziałam dalej rozbawiona tym, że on może faktycznie chciał to czynić, spoglądając na brzeg, gdzie przy chaszczach kołysały się śmieci. Owszem wodni to mało się nie zapłakali o takie traktowanie zbiornika z ich ukochaną wodą, sprzątali bez przerwy, ale jak widać mało to dawało. Z pewnością zajebiście by się tu pływało. Tam jeszcze może były ryby! Bo żaby na pewno. Wiecznie to kumkało. Nawet teraz.
- Już ty dobrze wiesz za co - mruknęłam. Oh ja szlachetna dziewica, niczym aniołek nawracająca zbłąkane duszyczki na drogę pana. Jeszcze powinnam się zapisać do klubu Venus. Ta. - No już nie bądź taki skromny. - Spojrzałam na dresa. O Jamesie Cooku wiele się mówiło w rezydencji. Jeden z ulubiońców miejscowych plotkar, które czasem musiałam słuchać. Dziewczyny w moim wieku, w większości idiotki, zamiast zająć się nauką(dobre sobie) wolą całe dnie gadać na starszych chłopców i dziewczęta. Oni przynajmniej z życia korzystają. Dobrze, że miałam Elisę bo bym z takimi zwariowała.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Sob Cze 04, 2011 6:48 pm

Co ją ugryzło? A już chciałem powiedzieć, że z Zoją się zajebiście fajnie siedzi. Więc jest fajnie.
Wzruszyłem ramionkami.
-Jak dla mnie możesz nazywać się nawet Gotlandia. To taka wyspa, gwoli wytłumaczenia. Ale jak nie chcesz, to - sięgnąłem więc po papierosy, bo jak się Zolanda nie chce macać, to chuj. Muszę poszukać innej kandydatki na moją walentynkę. Mogłem nazywać ją Zoją, ale w sumie i tak by mnie nie chciała. Chociaż, mógłbym ją teraz skontrolować. W końcu strasznie się o to ubiega. Uśmiechnąłem się kącikiwm ust i kazałem jej samej sobie odpowiedzieć na to pytanie. Sama chciała, żebym używał mocy. A ona jest pod ręką. I zrozum tu takie, o. Nie chce mi się nawet tłumaczyć. Lubię tak sobie skracać cierpienie.
-A ja mówię o jeziorku- nie ustąpiłem, choć dalej byłem grzeczny i czarujący. Potrafię być czarujący. Zamacham rzęskami, poślę całuska i wypnę tyłeczek. Nie, zaraz. Pomyliło mi się. -Cholerstwo. Wybrałaś też sobie miejsce na uwodzenie mnie swoim syrenim urokiem- mruknąłem, kiedy już zabiłem komara na ramieniu. Mimowolnie uniosłem wzrok na jej ciało. Też pewnie będzie pogryziona. Ale co ja się przejmuje.
-Przyznaję, święty nie bywam. Ale, panno Berlioz! Przeszłość zostawiamy za sobą, żyjmy tym co teraz. Tu?- ponowiłem próbę, znów patrząc intensywnie w jej oczka. I wygrzebałem zapalniczkę.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Nie Cze 05, 2011 1:26 pm

Ugryzło? Niech się cieszy, że nie poczęłam łkać mu na ramieniu, że po raz kolejny wykazałam się rozumem godnym strusia, ale nie szesnastolatki. A to, że troszkę nie miałam humoru to jeszcze nic. No może u mnie bardziej z tych niezwykłych faktów, ale tu jeszcze nie pora na dramaty. Ale już się poprawiam. Było minęło. Skoro Cook twierdzi, że ze mną się fajnie siedzi to przecież nie mogę tego zepsuć.
- Zolandia chyba jednak lepsza - uznałam i nawet nie ma o czym gadać. Gotlandia? O jak to nieładnie brzmiało. Nie to co Zolandia. Takc zy siak byłoby mi milej gdyby jednak stosowano moje imię wybrane przez mamusię, ale cóż, posłuchają lub nie. - Mów jak chcesz - mruknęłam, drapiąc się po kostce. Mimo tych wszystkich psikawek niby przeciw owadom jakiś skurwiel mnie udziabał w nogę. Masz ci los. - Nie miałabym ci za złe użycie na mnie mocy gdybyś tylko zmusił mnie do czegoś ciekawego, a nie głupiego czy zbereźnego. Nie mogę się gniewać, bo przecież sama non stop używam mocy na innych. Jakie to okropne, że wiecznie przypadkiem. - Jeszcze chwilę po skończeniu swej wypowiedzi miałam usteczka otwarte w wyrazie zdziwienia. Wraz z przelaniem swoich myśli przez usta pojęłam, że przecież tego nie chciałam, a jeszcze moment temu czułam tak silne pragnienie powiedzenia mu tego. Kłapnęłam buźką, uświadamiając sobie, że trzymam ją otwartą. Wyglądałam na głupszą niż zwykle przez to. - Ty już mnie kontrolujesz! - zauważyłam. Przechyliłam się i walnęłam go w ramię. Chucherko. Kości czułam. Nie żebym ja sama nie należała do grupy osób z niedowagą, ale u kobiet to inaczej wyglądało niż u facetów. On miał mieć mięśnie i wyglądać, a nie tak.
- Okropny skwar w sumie - mruknęłam. Czy ja teraz zamierzałam wszystkie swe myśli mówić na głos? No nie mogłam się powstrzymać. Potrzebowałam by filtr wypowiedzi natychmiast wrócił na swoje miejsce. - No nie marudź. Tu jest tak romantycznie, że aż nie czuć ukąszeń - zadrwiłam. Tak jak wspominałam mnie nie kąsały. Poza tym jeśli jego tak gryzły to powinien się cieszyć, bo podobno komary ciągnęły do tych z dużą ilością seksapilu czy jakoś tak.
Roześmiałam się, bo zupełnie nie chciał ustąpić. I dobrze. Nieugiętym trzeba być, jeśli się chce do czegoś dojść.
- No dobrze zostawmy. Żyjmy teraz, bo to ciekawsze - Myślenie bardzo mi odpowiadające, ale on je mówił z całkiem innego powodu niż ja bym chciała, więc przecież nie mogłam przyznać, że zgadzam się z nim, bo to już by było niebezpiecznie, prawda? - A podobno komary cię tu gryzą - zauważyłam, bawiąc się pierścionkiem i uciekając spojrzeniem. W kieszeni spodenek miałam swoją napoczętą waniliowych djarumów. Tyle osób nie lubiło jak palę. Nie powinnam dać się ponieść nałogowi. Walczmy ze sobą. Jakaś wyjątkowo miękka byłam dzisiaj, a chciałam zgrywać niezwykłe twardą.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Nie Cze 05, 2011 3:18 pm

Napewno dramy mogły by być... dramatyczne, ale chyba rzeczywiście jeszcze nie pora na takie urozmaicenia. I chyba sam nie do końca zrozumiałbym co miałoby oznaczać, że ma mózg strusia. Może ja też w takim razie mam?
-Biedroneczka?- wymyśliłem kolejne przezwisko. Niestety, na razie nie znałem Zojki na tyle, żeby ją jakoś fajnie przezwać. Narazie miałem małe pole manewru. Wsunąłem papierosa w usta i podpaliłem końcówkę. Całkiem miły jest pierwszy mach. Zawsze pierwszy jest niezły.
Byłem zadowolony. Na taki tekst mogłem zawsze odpowiedzieć jakimś ciekawym sposobem. Szkoda, że sam jej kazałem tak powiedzieć. Ale może jakbym jeszcze siebie sam przekonał? Zaśmiałem się, kiedy mnie pacnęła. Chyba nie była aż taka głupia za jaką się uważała - niektóre nawet nie udawały, że są niezadowolone, tylko próbowały zataić to, że sam im słowa w usta wsadzam. A później inne rzeczy im tam wsadzam.
I wypraszam sobie! Kobiecie też nie przystoi być taką chudą. Gdzie cycki, gdzie biodra, gdzie uda? A tyłek? Takie chuchra nawet brzucha nie miały przyjemnego. Proponuję wycieczkę do McDonalda.
-Dobra decyzja- pochwaliłem ją odsuwając papierosa od uśmiechających się teraz tylko dla Zojki ust. Może jak będę dalej nieustępliwy, to ten brudny staw na jakiś czas mi się spodoba? -Lubisz poezję, Zojko?- zapytałem wciąż tym samym tonem, wciąż w nią się wpatrując. Ale jakby trochę już zbyt pewny wygranej.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Nie Cze 05, 2011 5:52 pm

Mózg strusia? To przecież takie proste. Strusie chociaż same takie wielkie mają móżdżki nie większe od swego oka. A skoro mają takie małe móżdżki to też muszą być niezwykle głupiutki. To oczywiste, lecz nie mówię, że wielki mózg, głowa i nie wiem co jeszcze, równa się zaraz mega inteligencji. Tu już nie jest tak prosto.
- A ja mogę chuderaczek? - Uśmiechnęłam się nieco rozbawiona. Biedroneczka? To wszystko na co było go stać nawet po tak krótkiej znajomości? Zawiodłam się. Już z Zolandią się bardziej popisał. Przeczesałam włosy palcami, zauważając, że już zupełnie się nie przejmuje swoją głupotą wcześniejszą, a przecież właśnie po to przyszłam tutaj. By przestać przeżywać. Plan działał skutecznie i mogłam za to podziękować w głównej mierze swemu towarzyszowi. Chyba go polubię. Hm, ja już go lubiłam. Duży dzieciak. Jak takich nie lubić?
Aż taka chuda nie byłam. Tyłek był. Piersi no prawie były, ale przy Florence, którą tak Will wiecznie nieładnie przezywał Florianem(tak podsłuchałam dzisiaj ich rozmowę i tylko dlatego, że nie mogłam wejść do pokoju, przylazłam tutaj), wyglądały na całkiem ładne i w sam raz. Fajnie się było z nią gdzieś pojawić. Ona to dopiero chudzinka była. Baletnica. One tam takie musiały być. Jakaś moda czy inna głupota i mamy od groma anorektyczek. Super sprawa.
- Czy lubię? Kocham nad życie - zawołałam, śmiejąc się. Wracał mój dobry humor. Położyłam się na pomoście, osłaniając dłonią oczy i wpatrując się w niebo. Nóżka wisiała już trochę wyżej nad wodą, więc wreszcie nie musiałam się pilnować czy przypadkiem nie moczę nogi. Było mi naprawdę przyjemnie. - Nie rozumiem tego zachwytu nad poezją - przyznałam. - To nic wielkiego, to tylko słowa, a gdy się zacznie słuchać rozkładania jej na czynniki pierwsze to nagle to wszystko wydaje się być całkiem inne. Nudne i głupie. Traci cały urok. Nieznane jest piękne. - Zamilkłam, uświadamiając sobie, że plotę trzy po trzy. Zupełnie niepotrzebny monolog w sam do debat z Kostkiem. - Skąd to pytanie? - Dźwignęłam się, opierając na łokciu i wciąż półleżąc, spojrzałam spod przymrużonych przez silne słońce oczu na chłopaka.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Nie Cze 05, 2011 7:34 pm

Oj, to wcale nie jest takie oczywiste. O mądrości wcale nie świadczy rozmiar mózgu. O mądrości świadczy jego pokręcenie i ilość bruzd. To oczywiste. Zastanawiacie się skąd ja - James Cook, wiem takie rzeczy? Otóż zanim trafiłem tu, trafiłem do takiej szkoły dla normalnych ludzi. I tam okazywało się, że prócz bycia geniuszem imprez, fajnym towarem etc, byłem też pojętnym dzieciakiem. Zdawałem szkołę na 4, nawet nie bawiąc się w odrabianie lekcji. A biologia... moja biologiczka miała 30 lat i mentalność nastolatki. Uwielbiałem biologię.
-Chuderlaczek? Jak będziesz grzeczna, to dam Ci pomacać te mięśnie- zgiąłem przed jej nosem cherlawą rączkę. Bicepsów zbyt dużych tu nie było, ale jak trzeba dowalić, to umiem.
Uśmiechałem się, słuchając jej ironicznych wyznań. Ona chyba nie mogła mieć mózgu strusia, skoro ja myślałem podobnie. Bo ja strusiem nie byłem.
Cycki Florence zostawiają wiele do życzenia, co zresztą próbuje nam wszystkim pokazać William. I chwała mu za to! Ale ja tam się nie brzydzę Florjanem. Jak już wspominałem - jak trzeba to i chłopca ruchnę. Powoli pochylałem się do tyłu.
-Och, ja też nie przepadam. Słowa, słowa. Przecież są lepsze rzeczy do roboty- to mówiąc założyłem rękę po drugiej stronie Zojeczki, mojej sarenki, i tak oto uwięziłem w swoim miłosnym więzieniu.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Pon Cze 06, 2011 7:20 pm

Kto by pomyślałam, że Cook kiedykolwiek chodził do szkoły, a po drugie, że miał tak dobre oceny. No takie fakty raczej nigdy akurat z tym chłopakiem bym nie łączyła. Szybciej z tymi delikatnymi duszami, które bały się odezwać do nieznajomego jakby ten miał je ugryź czy coś. Owszem jak się czasem podeszło za blisko do wściekłego wilkołaka(sprawdzajmy fazy księżyca!) to można było oberwać. I od wielu innych niepanujących nad mocą ludzi, ale przecież my, hm, to znaczy oni, nie robili tego specjalnie. Więc czemu nie podejść i nie zacząć rozmawiać? Czy to takie trudne? Zupełnie tego nie pojmowałam. Zwyczajnie nie posiadałam tak cudownej zdolności jak empatia.
- Jejku! Naprawdę będę mogła? - zapytałam, udając niezwykle zachwyconą faktem, że będę mogła podotykać rączkę Chuderaczka. Takie atrakcje to tylko od święta i chyba powinnam czuć się zaszczycona. Jak połowa rezydentek. - Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy - oznajmiłam jeszcze. Całkiem udanego towarzysza ściągnęłam sobie dzięki nowej sztuczce. Miał poczucie humoru jak trzeba. I fajny kajdan. Ciekawe czy często się tak ubierał?
No i proszę bardzo. Doprowadziła do tego do czego zmierzał od początku, ale czy ja mówiłam nie? Skądże. Uśmiechałam się bardzo po swojemu, mniej skupiając się na pilnowaniu zdolności, by nie wymykały się spod kontroli i teraz muzyka jaka mnie otaczała mogła być też słyszana przez niego. Nic strasznego. Klasyka rocka. Zresztą on teraz skupiał się na tym by niechybnie przejąć kontrolę nad sytuacją. Łaskawie zezwoliłam. Trochę frajdy od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi byleby nie zajść w tej frajdzie za daleko. Takie było moje motto. No powiedzmy, że takie. Na ten moment z pewnością takie.
- Przypuszczam, że masz nawet konkretne rzeczy na myśli - powiedziałam. To mnie bawiło? Nie, zwyczajnie miałam bardzo dobry humor z czego i on mógł skorzystać. - I co teraz zamierzasz? - Wszak trzymał mnie, a moja jedyna droga ucieczka mogłaby polegać na ogłuszeniu go wrzaskiem i zepchnięciem do stawu. To też mogłoby by być zabawne, ale o tym pomyślimy kiedy indziej. Mogłabym sama wykonać jakiś ruch, ale ktoś tu chciał być panem sytuacji i sadzić, że wszystko idzie tylko wedle jego myśli. Fajnie było.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Pon Cze 06, 2011 8:08 pm

Bo nie chodzi o nic innego, jak o seks. W szkole trzeba podrywać młode nauczycielki (UMIEJĘTNIE), starszym prawić komplementy, profesorom mydlić oczy, a na wfie skakać najwyżej. Szkoła nie była nigdy nudna, bo inteligentni się nie nudzą. Trudne do zrozumienia dla tych ograniczonych rezydentów, właśnie dlatego nigdy nie daje im możliwości, by to zrozumieli. Gotowi są bowiem, uznać mnie za - fu - luzera, kujona, pfe. To już wolę nie pokazywać dobrej strony, udawać, że jestem niepojętny i trochę na tym tracić. Przynajmniej nie będę się nudził wieczorami.
-Szczęściara. Sam już Ci zazdroszczę- pogratulowałem jej z szerokim uśmiechem. Och, skoro Zozolka tak się cieszy, to pozwolę jej spróbować ocenić moje bice po na bliższej wizycie na siłce. Huh, ubiorę znów ten kajdan. Może nie powinno się go oddawać? Gdybym go nie dał Izce, może by mnie chciała? Wiem! On przynosi zwycięstwo każdemu, kto go nosi. Genialny jest.
Klasyka rocka. Przekazałem jej niewerbalny zakaz wrzucania na taśmę Nirvany czy innej rasty. Przy ich smętach odrazu czuję się najarany, a ja chętnie się ujaram po wszystkij. Teraz chce czuć te komary! Ależ jestem seksowny, tak do mnie lgą! Oczywiście lubie Nirvane, ale do obściskiwania to te wycie się nie nadaje. Mogła waląć Pavarottiego, haha. Nie, czil, nie jebłem jeszcze. Liczyłem na jej gust. Syrena mi odpowiadała.
-Dobrze, że nie umiesz czytać w myślach- mruknąłem w odpowiedzi -Co powiesz na taniec?
Propozycja, oczywiście nie dotyczyła samego aktu tańca. Chyba, że tak określimy pocałunek, który miałem złożyć na jej ustach. Jeżeli w tej sekundzie, kiedy się do niej pochylałem, nie walnęła mnie w jaja i nie uciekła. Wtedy potańczymy rumbę Zozolku.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Wto Cze 07, 2011 5:46 pm

- To sam się nie macasz? - zapytałam. I dopiero po wypowiedzeniu tych słów pojęłam jak głupio to musiało zabrzmieć. Jak bardzo dwuznacznie. Zagryzłam wargę. Na pewno to skomentuje, ale w sumie to tylko żarty, nie? Czym się przejmować.
A jednak to słyszał. Ja tam wiecznie miałam wokół siebie muzykę. Już nie umiałabym przetrwać z ciszą w uszach, ale to czasem źle wyglądało jak zaczynałam pstrykać do rytmu, którego nikt nie słyszał oprócz mnie, chociaż nawet nie miałam słuchawek. No i się nauczyłam używać iPoda, by wyglądało to bardziej naturalnie. Moje przeżycie od czasu do czasu danego kawałka dalej dla niektórych zbyt dziwnie wyglądało. Nirvana by mu przeszkadzała? Ojoj. Źle. Ale cóż. Ja tam nawet mogłabym w tym momencie smętnego Chopina, tęskniącego za ojczyzną słuchać. No i kurde poleciało coś jego. Tristesse. Zamknęłam na moment oczy. Cisza. Nic to nie dało. Tylko Jowisz by mnie zrozumiał. A tak musiałam mieć nadzieję, że znów tylko ja to słucham.
- Brzmi ciekawie - odparłam, a mój zadowolony uśmieszek tylko się poszerzył. W ogóle nie zamierzałam go kopać. I sama często przyznałam, że takie czytanie w myślach musi być okropne. A nuż reszta świata ma równie pokręcone lub jeszcze gorzej w głowie? No nic. Uwolniłam dłoń z jego "miłosnej pułapki" i objęłam go za szyję, przyciągając jeszcze bliżej. Zero dystansu pomiędzy twarzami. Oto chodziło od początku. Po raz ostatni uśmiechnęłam się tuż przy wargach Cooka, zapominając się. A w tle leciało mi...? Niech to pozostanie tajemnicą.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Sro Cze 08, 2011 9:16 pm

Czy ja się sam macam? To grzech, więc odpowiem, że nie. Jestem polireliginy i uwierzę w każdą opcję, jaką mi przedstawicie. Bo lubie robić ludziom dobrze. Lubie, jak oni mi - tak, to bardziej. Jestem gotów uwierzyć w to, co trzeba, żeby w odpowiednim momencie wyjąć odpowiednią kartę i zamachać nią przed nosem Stwórcy. Cfaniak jestem. Zaśmiałem się cicho z jej naiwnego tekstu.
-Wolę, jak ktoś inny się tym zajmie. Ty jesteś chyba chętna- jaki ja spostrzegawczy się zrobiłem! Każdego docenię. Ja wiem, powiecie, że to trudne. Ale ja umiem robić dużo rzeczy.
Nirvana nie. Chopin nie. Kurwa, nie jestem jakimś prefekcjonistą - no, skąd. Nie jestem estetą. A może jestem, bo chyba każda sytuacja wymaga innej muzyki. Zoja chyba nie była często w takich sytuacjach, skoro nie umiała dopasować muzyki. Ale ja ją docenię! Spoko, spoko.
Nie lubie słowa ciekawie. To brzmi jak przekleństwo, tyle, że przekleństwa są jakieś, mają kontur. A określenie "ciekawie"? Beżowa nazwa nie określająca nic. Ciekawa książka, dziewczyna, pogoda, coś jeszcze. Chuj nie jest ciekawy, a przecież robi zajebiste rzeczy. Sam wiem, bo robie. Dobra, tym razem nie strzelę jej wykładu. Ograniczę się do pocałunków. Nie było po co się ograniczać i pewnie całlwalibyśmy się tak do usranej śmierci, albo końca piosenki. Aż stwierdziłem, że za mało mi już jeżdżenia dłońmi po materiale, czy kradzenia pojedyńczych muśnięć ze skórą.
-Przeniesiemy się do mnie, Zozolku?
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Pią Cze 10, 2011 5:37 pm

I co z tego, że nie byłam często w takich sytuacjach? Wszystko przede mną i się jeszcze nauczę, a poza tym czy to nie dobrze, że nie marudzę, że nie ma stosownego klimatu, by się całować? Ja mam przez większość uznawany za popierdolony gust muzyczny i proszę mi nie dyktować co kiedy mam słuchać, znaczy wiem, jakbym nie kazała przypadkiem słuchać tego innym byłoby lepiej, ale kurna nie umiem wyłączyć wizji jak już się włączy i na innych. Dziwne? Trudno.
Szybko mu się znudziło, chociaż to przecież on tak naciskał. Faceci. Tylko jedno im w głowie, a to niezbyt wygodnie robić na deskach, gdy grozi ci wpadnięcie do paskudnego stawu. A deski były wyjątkowo twarde o czym z uporem informowało mnie ciało. Dałoby spokój.
- Możemy, ale nie licz na nic. - Może i nie liczył, a ja tylko się wygłupiałam, ale cóż. Musiałam postawić sprawy jasno. To było dla mnie oczywiste. Dlatego robiłam z siebie jeszcze większą idiotkę, gdy mi odbijało na czyimś punkcie.
Już nie byłam uwieziona w "miłosnej pułapce", więc mogłam sobie usiąść. Tak było wygodniej, ale przecież nie powiem, że mi się nie podobało. - Przeklęte robactwo - wymruczałam do siebie z rozpędu po rosyjsku, gdy oto mogłam jednego bydlaka, pragnącego mej krwi i zupełnie nie obawiającego się tego co miałam we skórę wtarte, zabić. - To dalej masz ochotę pokazać mi swój pokój? - Zwróciłam swoje zielone oczy w stronę dresika. Jak jednak teraz nie będzie chciał to tak czy siak wracam do Rezydencji. Miałam ochotę zagadać dzisiaj Gerdę. - Nie chce mi się tu siedzieć. - Nudzi się po jakimś czasie. Woda, deski, drzewa, krzaki, coś kumkające w krzakach. Fajny chłopak obok. Nudy.
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Cook Pią Cze 10, 2011 7:21 pm

Radze sobie dobrze z odrzuceniem! Nawet genialnie sobie radę. Stęków nie uświadczysz, a w najgorszym wypadku bąknę coś o cnotce. Ale jakoś już się przyzwyczaiłem do częstych odrzuceń. Co prawda, zawsze później próbuje ponowie. Ale, o tym później. Uwolniłem ją i uśmiechnąłem się pod nosem.
-Możemy się napić. Mam zajebistego winiacza, smakuje jak sok. Genialny i tylko 2 zł w Biedronce!- zareklamowałem prestiżowe drinki, jakie serwuje się u mnie w pokoju. Nie, no skąd, wcale nie miałem ochoty na upicie Zozolka. Może trochę, ale wolałem ten scenariusz w którym ona przynajmniej pójdzie się ze mną upić. I wcale się szybko nie znudziłem pocałunkami! Trochę już ją zmacałem ustami, to chciałem więcej. Ale luz.
-No, ja i tak nie mam lepszych planów, więc wystarczą mi twoje usteczka Zozolku- stwierdziłem tonem takim, jakbym już był trochę wstawiony. No, bo kto mówi, że usteczka mu wystarczą? Mi wystarczą jakby co, ale jej chce więcej.
-To idziemy?
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Zoja Pią Cze 10, 2011 9:32 pm

Napić to ja się mogłam zawsze. Byłam z Rosji! A i w rodzinie to jakoś tak było przekazywane. On chciałby mnie upijać? No błagam was. Wymiękałam tylko przy naprawdę dobrych zawodnikach. Chuderaczek nie wyglądał na takiego co należy do grupy: dobrzy zawodnicy. Nie każdemu to pisane jest. Ale zawsze mogłam się mylić. Zresztą mogę się o prawidłowości mych osądów przekonać bardzo łatwo. Wystarczy z nim pójść.
- Po takiej reklamie żal nie skosztować. - W sumie to nie miałam ochoty na zajebistego winiacza, ale cóż poradzić. Nie będę tu siedzieć sama, nie? Najwyżej się rozmyślę w trakcie wędrówki. Żaden problem. W rezydencji zawsze idzie znaleźć towarzystwo, gorzej na tych odludziach - Kolejny zaszczyt - zauważyłam. Me "usteczka" wystarczą. Kto by pomyślał. Przez moment uruchomiła się we mnie ta durna Zoja, która zapłakała, że żadna miłość tak nie chciała mówić. Wymierzyłam jej mentalnego kopniaka i się uspokoiłam. Mogłam sobie naiwnie wierzyć, że wcale nie marzy mu się więcej. Przecież byłam taka niedoświadczona i głupiutka.
- Idziemy. - Podniosłam się i wytrzepałam ubranie. Brudno, ale i tak miło będę wspominała miejsce. Miałam nowego kolegę. Aktualnie dresa. I wcale się nie nudziłam, a to było najważniejsze. No ale ze smutkiem okryłam, że znów coś mi idzie nie tak, bo nawet jak sobie pomyślałam, że hop hop do pracy by się szło fajnie by zabrzmiało w tle to nic nie poleciało w mej głowie. Psułam się albo normalniałam. I to, i to okropne.

/ zt /
Zoja
Zoja
wielkie mi halo


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Pinky Nie Paź 30, 2011 10:08 am

jakby powiedział pan zybała: lecimy z tym kok.... sem (dzieci ładnie dokończyły słowo?)

Ludzie zwykle mają się za niewiadomo kogo. Brian mówi, że to z powodu pychy i narcyzmu, że jesteśmy pokoleniem ludzi najbardziej narcystycznych w dziejach świata. Nie sądzę, żeby tak było naprawdę, ale skoro Brian tak powiedział to musi być prawda. Brian jest mądry w przeciwieństwie do mnie. Brian należy do nielicznych, ja do licznych, ale mnie coś wyróżnia: ja wiem, że jestem głupia i innej nie udaje. Ludzie są zabawni, gdy sądzą, że pozjadali wszelakie rozumy, wiecie tacy z nich znawcy, że właśnie z tego powodu są te wszystkie wojny.
Chociaż czasami źle pojmuje słowa Briana i wtedy okazuje się jeszcze głupsza niż jestem. Nie lubię tego.
- I wtedy powiedziałam jej, żeby sobie poszła. I wiesz, że ona mnie posłuchała? Tak się bała tego, że stłukła wazon. Widziałam wokół niej tańczącą Pouch i rzuciłam na odchodne, że smoczyca idzie. Wiesz jak uciekała? - Rozchichotałam się, opierając bokiem o ramię Benjamina. Chciał mnie słuchać czy niem ja gadałam. Lubiłam go. Gdy patrzyłam na niego widziałam wszelakie tańczące wokół niego strachy, ale nie chciałam nic z tym zrobić. Bo przy innych robiłam dużo złego. Podobnież nie powinnam tak czynić, ale robiłam to. Leniwy uśmieszek zagościł na moich ustach, gdy wiatr powiewał mymi w połowie różowymi włosami. To miała być moja prywatna walka ze stereotypami, odkąd Brian wytłumaczył mi co to słowo znaczy i dlaczego tak krzywdzi dziewczyny takie jak ja. Nienawidziłam stereotypów. - Prawda, że młodziaszki są tacy śmieszni z tym swoim strachem przed smoczycą? - To chyba było jedno z tych pytań, na które można mruknąć tylko nom czy inne tego typu słowo, ale oczywiście, że musiałam je zadać. Miałam dzisiaj dobry humor i niektórzy powinni się z tego cieszyć. Wtedy byłam miłym boginem.
- Mamy coś jeszcze do picia? - Miałam dar przekonywania, bowiem na pomoście znajdowaliśmy się od dawna, noc chyba wtedy była, ale trudno to stwierdzić, gdy przez tak długi czas jest jasno. Chciałam zobaczyć, czy widać różnicę w czasie krótkiej prawdziwej nocy w ilości światła. I nic nie zobaczyłam. Może przysnęłam?
Pinky
Pinky
and the brain


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Benjamin Nie Paź 30, 2011 6:07 pm

lubi ją więc przyszedł

Już dawno jej nie widziałem. Ile to już tygodni nie czułem zapachu truskawkowego szamponu i cienkich palców zaciskających się na moim ramieniu, zielonych oczu w których za każdym razem było coś zupełnie odmiennego. Powoli dochodziłem do wniosku, że nawet tak cicha i spokojna osoba może odgrywać w moim życiu ważną rolę. Tęskniłem, serio, kurwa, tęskniłem za dziewczyną która była zupełnie odmienna od tych które zazwyczaj widywałem rano w łóżku, tych których imion nawet nie pamiętałem. Leilę Brahams zapamiętałem. Może to z powodu jej inności. Tak wrażliwa i delikatna. Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej osoby, u której głupkowaty komentarz potrafi wywołać łzy. Taka Mikaela gdybym powiedział jej że ma fajne cycki, miałaby na to wyjebane albo dała mi z otwartej. Drobna blondynka wolała spuścić głowę i uciec jak najdalej.
Zamruczałem coś pod nosem i spojrzałem na Pinky z rozbawieniem. Czasami mówiła tak dużo i tak szybko, że nie potrafiłem jej zrozumieć i wyłączałem się na jakiś czas. Teraz było identycznie. Mówiła i mówiła, a ja popijałem whisky rozkoszując się dawno niewidzianym słońcem. Kiedy było tak ciepło, nawet tak chujowe miejsce jak pomost przy stawie było znośne. Tutaj zazwyczaj jest smutno i zimno. Dzisiaj było jakoś inaczej. Może to dlatego że tuż obok widziałem różowe włosy. Zawsze poprawiały mi humor.
- Rzeczywiście, śmieszni. Przecież ona jest miła, ta smoczyca. Kiedyś mnie przyłapała na paleniu, trochę pogadała ale dałem jej trochę i nie miałem problemu. - Pokiwałem głową, uśmiechając się lekko - Chociaż, oni nie muszą tego wiedzieć. Niech uciekają z płaczem.
Z ciężkim westchnięciem wyciągnąłem z reklamówki jakieś tanie wino wyciągnięte spod łóżka i podsunąłem je w kierunku dziewczyny. Lubiłem ją, była dobrą towarzyszką i do picia się nadawała. Nigdy nie narzekała i nie gadała jak te wszystkie dziewczyny z Tromso. Poza tym różowe włosy są zajebiste. Penelopa ma niebieskie. Niebieskie też lubię. Lubię Penelopę. Co ze mnie za pizda. Muszę zadzwonić do Cooka i Felixa.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Pinky Nie Paź 30, 2011 7:12 pm

Jak chciałam to dużo gadałam. Bo trzeba spełniać takie małe zachcianki, bo one przecież nikomu bardzo krzywdy nie robią, gorzej gdy robią, bo wtedy dwie rzeczy się ze sobą kłócą. Moja zachcianka i czyjaś krzywda. I co ma wygrać? Ja bym jednak stawiała na swoją zachciankę i chyba dlatego jestem egoistką. Nie wiem. Zapytam Briana jak będę pamiętać.
- Kłamiesz mi tu - burknęłam niezadowolona, bo akurat kłamstwo wyłapywałam łatwo jako mistrzyni w temacie. Smoczyca tolerująca palenie? No jasne. A dyrektorka przymierza się do wystąpienia przed nami na auli, by przedstawić nam swój dramatyczny monolog o nieszczęśliwej miłości. Nie powiedziałam na głos. Czasem warto było zatrzymać niektóre swoje głupie historyjki dla siebie. - To chyba brzydko z naszej strony, że tak traktujemy świeżynki - zauważyłam, bawiąc się rąbkiem mej koszulki i patrząc z uwagą na Benjamina. Bardzo ciekawa byłam jego zdania, lubiłam słuchać zdań innych, by potem je przekręcić i utworzyć z tego kolejne tło do jakieś mojej historii.
Złapałam od niego butelkę i napiłam się prosto z gwinta. Jakże niekulturalnie. Mamusia nie byłaby zadowolona. Gdybym miała mamusię.
- Wiesz strasznie ponuro wpływa na mnie to miejsce. Wciąż sobie myślę o jakiś paskudnych rzeczach. Na przykład o mojej mamie. Zginęła, gdy miałam trzy latka. Przechodziła przez przejście dla pieszych i bum! Taty już wtedy z nami nie było, więc wylądowałam w domu dziecka. - Odczekałam moment, bo przecież historia musiała zrobić wrażenie. Byłam teraz zagubioną Scarlet z Wiednia. Sek w tym, ze on chyba znał milion innych wersji, więc na tą się nie nabierze i zwyczajnie oleje moje słowa. Musiałam poszukać jakieś świeżynki. Świeżynki jednak były fajne, takie niezorientowane w tematach. Można było opowiedzieć im wszystko. - Ty też zdajesz się być zamyślony. - Całkiem zboczyłam z tematu, ale on taki był. - O czym myślisz? - I minka pod tytułem: opowiedz Amidali, a Amidala pocieszy i powie dobre słowo. Kochałam rozmowy.

huh, to jednak pa
Pinky
Pinky
and the brain


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Saturn Nie Mar 25, 2012 10:12 pm

Spokojnie, Saturn, spokojnie. Nie wkurwiaj się bez potrzeby. Czy nie wyładowałeś już złości w zadowalającym już stopniu? Zdecydowanie kurwa już powinieneś to zrobić. Kto by to widział żebym był w stanie zdemolować najlepsze zakątki w lesie. Kawałek rezydencji, nawet całe skrzydło przerobić na wióry - rozumiem. Ale żebym był w stanie zaczepić las, który do tej pory był jedynym pierdolonym miejscem, które w miarę lubiłem? NO COŚ TU JEST ZDECYDOWANIE NIE TAK. Nie wiem czy to interesuje kogokolwiek, a jeżeli tak to chyba jebanych popierdoleńców, ale miałem zajebiście dobry powód by się tak zachować. Ale wszystko po kolei.
Znacie mój rozkład dnia. Się budzę. Zazwyczaj w legowisku tam w pokoju, czasami gdzieś w lesie, ale tym razem w legowisku. Nawet sobie zmieniam bieliznę, nie do pomyślenia. Potem skok za okno i już wtedy coś mi świta, że nie tak jak zawsze jest. No dobra, lądowanie jak zawsze było na czterech łapach, ale kurwa nigdy tak z gracją tego, no ja pierdolę, nie zrobiłem. Kurwa, gracja i saturn, to chyba te, jakieś eee... anotonimy, atononimy? A chuj. Po prostu te słowa się nie łączy. Coś jeszcze było nie tak. Nie byłem na tym poziomie co powinienem. Znaczy poziomie poziomie, w centymetrach, bo jak widać po szybkości mojej dedukcji, poziom intelektualny się nie zmienił.
Przyznaję się, miałem pietra jak stąd na Antarktydę, centralnie już widziałem pingwiny. Wołam Jowisza, ale ten cwel gdzieś polazł, pewnie wylizywać futro, więc byłem zdany na siebie. Więc poszedłem tu i patrze na wode. W pierwszej chwili myślę - no chuj, to nie może być. W drugiej chwili myślę - kurwa, czy jadłem wczoraj jakieś nowe grzyby. No a w trzeciej to już nie myślałem, a pobiegłem w las.
Teraz należałoby sprostać. To zdemolowanie lasu to nie w takim sensie, jak można by myśleć. Zdemolować mogłem wczoraj, a dzisiaj jedyne co mogłem to pozostawiać jedynie smród i te kłaczki.
Bo byłem kotem. Piedolonym kurwa kotem. KOTEM KURWA.
ALE JA KURWA NIE CHCIAŁEM BYĆ KOTEM, więc z powrotem stałem się Saturnem. I tak sobie myślę, co niebywałe, ktoś tu musi być winien. No więc kto jak nie prawdziwy kot. Tej zliniałej Liny już nie było, no to pozostawała ta paniusia. Która o dziwo była w miejscu, w którym byłem całkiem niedawno. Pewnie mnie zwęszyła jebana. Swój swego kurwa zwęszy, nie wierze, że to mówię.
Podszedłem ją od tyłu.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Fay Nie Mar 25, 2012 10:52 pm

Siedziałam na pomoście. Nikotynowa mgiełka leniwie rozpływała się w powietrzu, zaraz po wydostaniu się z pomiędzy moich warg, a ja wpatrywałam się czubki pozdzieranych martensów, które unosiły się tuż nad wodą, tak nisko, że nieraz ich podeszwy stykały się z jej powierzchnią. Nie czułam nic poza pieczeniem w gardle. Wielka czarna dziura znajdująca się tam, gdzie powinien regularnie pompujący krew mięsień, stała się moją dobrą przyjaciółką i z każdym tygodniem pożerała resztki moich ludzkich uczuć, równocześnie wzmagając moje łaknienie na kolejne skręty czy proszki. Przyzwyczaiłam się już dawno temu i niezależnie od tego, co mówili ci, którzy naiwnie uważali, że wszystko było wspaniałe i kolorowe, nie miałam zamiaru z tym walczyć.
Usłyszałam coś za swoimi plecami. Jakby kroki. Wyczulony słuch sprawiał, że w mojej głowie ciągle wybrzmiewały jakie odgłosy, ale ja jedynie niektóre z nich traktowałam poważnie. Mój umysł uwielbiał płatać mi figle fantazjując, więc bez zastanowienia doszłam do wniosku, że po raz kolejny się mną bawi, chcąc abym odwróciła wzrok i zastała tam jedynie drzewa strzegące mrocznych zakamarków lasu i ścieżkę, którą tu przybyłam.
Papieros się kończyła. Krótką jego pozostałość niełatwo utrzymać było w palcach. Ale ja nie czułam się usatysfakcjonowana. Sięgnęłam po paczkę leżącą tuż obok mnie i wyciągnęłam kolejnego. Objęłam go wargami, a potem przyłożyłam do poprzedniego, aby go odpalił. Poczułam kolejną porcję nikotyny wypełniającą moje płuca, a potem zadrżałam, równocześnie wyrzucając starego peta, bo stałam się pewna czyjejś obecność. Tuż za moimi plecami.
- Mam nadzieję, że dobrze się bawisz nawiedzając innych, ale takie skradanie się mogłoby spowodować czyjś zawał - odparłam zachrypniętym jak zwykle głosem. Chmurka dymu wydobyła się z moich ust, a ja dopiero teraz, dość niechętnie, obróciłam się i dojrzałam Saturna. - Intryguje mnie co Cię tu sprowadza, bo zdążyłam zauważyć, że wolisz trzymać się ode mnie z daleka. - i tak powinno zostać. Nie dodałam już tego. Może i nie byłam w Rezydencji od dawna, ale zdążyłam już wiele rzeczy zauważyć. Nie byłam nigdy osobą obnoszącą się z jakąś inteligencją, ale to nie znaczyło, że nie byłam bystra. A swoją drogą, do wywnioskowania niektórych rzeczy nie potrzebna była wyjątkowa spostrzegawczość.
nie mogę zasnąć to się zdecydowałam jednak napisać jeszcze teraz posta
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Pomost przy stawie Empty Re: Pomost przy stawie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach