Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Schowek

5 posters

Go down

Schowek Empty Schowek

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 04, 2011 9:25 pm

Schowek Tumblr_lkoizrC0TI1qgjxtfo1_500
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Vlad Czw Lip 21, 2011 1:29 pm

[przeskok]

Po co chodzi się do schowka? No po co. Nie, serio. To wcale nie jest pytanie retoryczne (a tym bardziej spojrzenie). NO PO CO SIĘ WCHODZI DO SCHOWKA?
Stałem sobie właśnie w tym schowku, i za chiny ludowe nie potrafiłem sobie przypomnieć, po jaką cholewkę tutaj przyszedłem. Było tu tyle gratów, że przeglądanie półek z nadzieją 'jak zobaczę, to mi się przypomni' byłoby pracą gorzej niż syzyfową. Ja bym przeglądał pewnie do końca życia i jeden dzień dłużej. A tutaj bezprzewodowy internet nie sięga, chociaż za cholerę nie wiem, na co by mi się przydał. Bo w końcu schowek nie ma idealnej opcji wyszukaj: po co ja tutaj przyszedłem, bo to nie miejsce w internecie. Jak już dojdę do wniosku, że to koniec, na zawsze się podłączę i do końca świata będę grał sobie w internetowe wormsy. Są takie. Albo się zalinkuję, żeby mnie wysłali do kompa kogoś, kto ma dobrą grę i zostanę tajnym agentem, albo innym idiotą z trzema życiami i spluwą. Żałosny jestem.
I tak stałem i się zastanawiałem wciąż - po co ja tutaj przyszedłem.
Vlad
Vlad
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Sephy Czw Lip 21, 2011 2:16 pm

/ Przeskok

Ostatnio w Rezydencji było bardzo dziwnie. Wpierw połamała się Ronja, później afera z dragami i teraz te nieszczęsne kwiatki. Czy te wszystkie „wypadki” można połączyć z zatrutym jedzeniem ? Możliwe. Koniecznie się tego dowiem, powinnam znaleźć chwilę na poszpiegowanie, chociażby dziś. Bo, muszę przyznać, ostatnimi czasy jestem strasznie zajęta. Uczniów przybyło, a Starsi wcale nie dają nam luzów; wręcz przeciwnie, cisną nas jeszcze bardziej. Żebyśmy umieli obronić się przed zagrożeniem. Ciekawe jak, skoro nawet nie wiemy kto i co. Powinnam poszukać jakiś rzeczy dla psa. Marzy mi się takowy, ale na pewno w dalszym terminie. Obiecałam, że zajmę się dzieckiem Nory; raczej Pouch mi to wmówiła, za karę. Może w schowku znajdę jakieś ciekawe rzeczy i zmontuję je w zabawkę ? Pouch będzie uradowana i skróci mi karę. Trzeba sobie w życiu radzić. O dziwo, w schowku już ktoś było. A raczej coś. Bo Vlad normalny nie był, bardziej nadawał się na jakąś zabaweczkę na kilka minut. W sumie… niezły pomysł. Posłałam mu uroczy uśmiech i zajęłam się grzebaniem w wiklinowym koszyku. Niech się niczego nie spodziewa.
Sephy
Sephy
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Vlad Czw Lip 21, 2011 2:26 pm

Reasumując - stałem sobie jak gdyby nigdy nic na środku, w końcu stanie na środku pomieszczenia z rzeczami niewiadomego użytku nie jest niczym złym, prawda? Normalni ludzie też tak robią, chyba. Znaczy, oni nie zastanawiają się po co przyszli, kurde, miałem o tym nie myśleć, wyglądałbym jak całkiem normalny gość.
Kiedy do schowka wpakowała się istota, ludzka, i do tego płci żeńskiej, a przynajmniej na taką wyglądała (w dzisiejszym świecie...) szybko wróciłem myślami do minut po wstaniu z łóżka. Tak, przypominałem sobie, jakim to dezodorantem uraczyłem naszą warstwę ozonową. Tym lepszym. Ha, miałem przeczucie. Wiecie, że takie dezodoranty i perfumy męskie są robione z woła piżmowego, albo z przewodu pokarmowego kaszalota? Czy coś takiego. Nieważne, liczy się, że dziewczynom się podoba, a nie, czy ja lubię piżmowca, czy nie. I tyle.
Oduśmiechnąłem się do niej na wszelki wypadek, nawał imion i twarzy przez ostatnie miesiące spowodował w mojej głowie mętlik - nie byłem pewny jakie relacje łączą mnie z ładną ciemnowłosą, więc (by nie popełnić jakiegoś nietaktu) nie przywitałem się. Chociaż skinąłem głową jakby co i nadal stałem na środku, zastanawiając się nad celem mojego przyjścia.

Vlad
Vlad
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Sephy Czw Lip 28, 2011 5:51 am

Wystarczyło delikatne spojrzenie. Łatwo wyczuć człowieka, szczególnie jeśli, tak jak ja, nieustannie się ich obserwuje. I w kilka sekund miałam opracowany plan postępowania z Vladem. Z Vladem, chłopcem z Rosji o cud uśmiechu. Dalej byłam zajęta „szukaniem”. Tylko niewinny półuśmiech mógł mnie zdradzić, ale raczej wątpię. Cóż… jestem mistrzynią. Uwielbiam prowadzić tą grę, nigdy nie wiadomo co i kiedy się wydarzy. Za każdym razem jest inna. Fascynuje mię. Zdaje się, że tylko ona trzyma mnie w tym miejscu, bo gdyby było inaczej, to już dawno siedziałabym w Hiszpanii. Albo Argentynie. Palcami natrafiłam na coś ostrego i dopiero to niemiłe uczucie wyrwało mnie ze świata marzeń. Czas się zabawić…
Moja pewność siebie jakby stopniała. Teraz byłam delikatnym dziewczęciem, troszkę zagubionym w wielkich murach Rezydencji i zdawało się, że potrzebuję przewodnika. Ot, powiedzmy cud Rosyjskiego chłopca. Spojrzałam nań znad ramienia. Nadzwyczaj wstydliwie, niczym debiutantka na pierwszym przyjęciu w dawnych czasach; szybciutko okryłam dwukolorowe tęczówki, wachlarzem uroczo podwiniętych czarnych rzęs. Zaraz stosowne rumieńce wykwitły na policzkach a na ustach zagościł wesoły uśmiech, który odsłonił rząd białych ząbków.
A dalej… Och, jaka byłam nieuważna. Hmm… może inaczej. Jestem doskonałą aktoreczką. Ukłułam się drutem, który również znajdował się w koszyku. Zbolała mina załatwiła wszystko. Widziałam jak zmiękły mu kolana, kiedy podeszłam do niego bez słowa, ściskając palec z niewielkim zadrapaniem. Zupełnie przypadkiem dotknęłam ramieniem jego gołej skóry. Czułam dużo wyraźniej jego ideał. Siedział tam, mocno ukryty i przywalony dziwnymi myślami – dlatego ciężko było się przebić. Naprawdę on miał dziwny ten rozum. Ale zdziwienia nie dałam po sobie poznać. Wciąż miałam tą niewinną minę zbolałego dziewczątka…
Sephy
Sephy
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Vlad Czw Lip 28, 2011 6:35 am

Stałem, wciąż zastanawiając się, po jaką cholercię tutaj przyszedłem. Liczyłem na to, że przypomnę sobie w przeciągu paru chwil, bo w końcu i tak tutaj jeszcze wrócę. Pójdę na górę, a tam mi się przypomni, po co schodziłem. Ach, to tylko ja. Vlad.
Pomimo wytężania umysłu, nie mogłem porządnie się skupić. Ciągle moje spojrzenie przyciągane było przez dziewczynę, która przecież nie zwracała na mnie uwagi. Jednak, nie mogłem odwrócić spojrzenia, było w tym trochę fascynacji... a może jednak nie? W końcu, czym mogłaby mnie zainteresować? Wszystko czego pragnąłem, otrzymałem już, tylko bogowie zazdrośni są o szczęście śmiertelników. Musieli odebrać mi moją miłość, zostawić kompletnie samego. Dlaczego nie mogli wziąć mnie z nią? Tak, chcieli mieć ją tylko dla siebie. Ja byłem nikim.
Otrząsnąłem się z tych myśli, nie spuszczając wzroku z ciemnej dziewczyny. W końcu odwróciła się - posłałem jej uśmiech, niezbyt szeroki. Było w nim coś uwodzicielskiego, zdawałem sobie sprawę z tego, jak kobiety reagują na mój uśmiech, gdy się postaram. I kiedy się nie staram, uśmiechając się niedbale, ukradkiem. Dopiero po chwili zrozumiałem, co oznaczał jej gest. Schyliłem głowę, ujmując jej dłoń i rozwarłem jej ściśnięte palce, by delikatnie sprawdzić powagę rany. Nie, to tylko zadrapanie. Uśmiechnąłem się ponownie, puszczając jej rękę. Nie siliłem się na żadne gesty czułości, w końcu, ledwo ją kojarzyłem, więc w hołdzie dla jej nieprzeciętnego uroku tylko stałem obok.
Jej dotyk wyzwolił... coś. Stopniowo narastało, by mnie zaatakować, musiałem aż przymknąć oczy. Pod powiekami była tam, moja miłości. Uśmiechała się do mnie, kokietując jednocześnie wzrokiem spod zadziwiająco długich rzęs. Była w tym tak podobna do ciemnej dziewczyny sprzed chwili, że nie potrafiłem się powstrzymać, by ich nie porównać. Ciemne włosy nie miały nic wspólnego z równo przyciętymi kosmykami jasnego blond, przechodzącego miejscami w złoto, czasem w biel. Spojrzenie Persephony tak bardzo różniło się od przejrzystych, lazurowych tęczówek. Wszystko, drobna figura, twarz, wszystko było w niej idealne. Ja miałem swój ideał. Był stały, niezmienny, jak dotąd nikt nie poruszył mnie na tyle, bym porzucił jej obraz. Śmieszne, że perfekcyjna w moich oczach, miała przeciwników swej urody. Podobno zbyt duże oczy, zbyt wąskie usta, niezbyt szerokie biodra. Te drobne mankamenty, pamiętałem o nich, ale dla mnie były tylko uosobieniem piękna. Otworzyłem oczy.
Przede mną stała ciemna dziewczyna, w końcu ten obraz był tak krótki, że pewnie nawet nie dostrzegła mojego zamyślenia. Tak bardzo traciła na tym porównaniu. A jednak to ona była tutaj, żywa, mogłem ją dotknąć. Odwróciłem wzrok, nie chcąc, by zobaczyła ból w moich oczach. Wspomnienia były zbyt świeże. Jak szczęśliwi są ci, którzy mają ideał obok siebie... do czasu, aż bogowie im nie pozazdroszczą.

Vlad
Vlad
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Sephy Czw Lip 28, 2011 2:38 pm

Słyszę kroki. Coraz bliżej i głośniej. To idzie mężczyzna, na pewno. Autentycznie się boję. Nie powinno mnie tu być, powinnam siedzieć i trenować te napoleońskie suki. Nie mam pojęcia, gdzie on je wybierał; są tępe jak Felix i Benjamin razem wzięci. To było jasne, że muszę stamtąd zwiać na kilka minut. Lub godzin. Pewnie nawet nie zauważyły, zbyt zajęte są plotkowaniem, która lepiej daje dupy. Niedobrze mi od tego gadania. Jednak układ to układ; nieważne jak beznadziejny. Naprawdę próbuję być grzeczna… przynajmniej dopóki drzwi się nie zamkną. Ktoś załatwił moje układy, kilka gości wpadło i jeden zginął. Nic nie wiem o tym przybytku rozpusty. Dlatego tak się denerwuję. Spoglądam ostrożnie w stronę drzwi. Nie mam gdzie uciec. Czy to już koniec ? Czuję jak drżę, nieostrożnie acz lekko wpadam na chłopaka.
Ogarnia mnie dziwna radość. Czuję jak przepływa przez członki, kumuluje się… kumuluje… nawet nie wiem gdzie. I nie jest moja. To jakby melancholia ? Coś w tym rodzaju. Utracona miłość ? Ideał ? Coraz więcej pytać gromadzi się pod stertą loczkowanych włosów. Udaje mi się wychwycić ten wygląd. Musiał o tym intensywnie myśleć, albo mój talent się rozwinął. Może jedno i drugie ? Cholera ! Znowu nie wiem.
Usilnie próbuję złapać ten wizerunek i udaje się ! Mam w głowie obraz tej dziewczyny. Jeszcze nie ideału, bo istoty żywej. Nie była ładna, była przeciętna. Ale w tej normalności było coś co kazało zerknąć na nią drugi raz. Trochę dziecięca w wyrazie. Wzbudzała sympatię już przy pierwszym kontakcie, tak aby człowiek nie mógł dostrzec drobnych niedoskonałości za pierwszym razem.
Mogę dać mu spokój. Mogę zostawić z wspomnieniami i usunąć się w kąt. Nie zrobię tego. Bo jestem Sepy. Ta, która nie dba. Nie współczuje. Żongluje ludzkimi uczuciami. I dobrze. Miłość jest tylko grą. Wierzę w to niezmiennie. Życie jest tylko teatrem, a my aktorami. A ja ? Naprawdę dobrą aktoreczką. Uśmiecham się wesoło. Miękko podchodzę do jakiejś skrzyni i siadam na niej, niczym w loży. Czas zacząć przedstawienie…
Ona pojawia się w pokoju. Widzę jego zmieszanie. Nie może stwierdzić jak długo tu jest. Szuka mnie wzrokiem, niby widzi lecz dalej rozgląda się po pokoju. Ona idzie do niego, rozchyla jasnoczerwone usta w niepozornym uśmiechu… jak gdyby chciała coś powiedzieć…
- Mam na imię Jenny – słychać cichy szept. Słodki. Kładzie dłonie na jego ramionach. Zdaje mu się, że czuje ciepło bijące od jej skóry. Wiem, że nie może racjonalnie myśleć. Przecież ona tu jest ! Ona ! Ona ! Ona ! Jest ideałem. Tęsknota po jej odejściu będzie wielka. Ma niebieskie oczy Kate. Piegi Lotki. Uśmiech Kornelii. Bo prawdziwy ideał jest jednocześnie miłością, rodziną i przyjaciółką.
Sephy
Sephy
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Vlad Czw Lip 28, 2011 3:27 pm

Stała przede mną. Ideał. Istota perfekcyjna, cudowna. Najwspanialsza. Czułem jak ciepło jej dłoni przenika materiał, czułem je na ramionach. Tak piękna... Zatraciłem się przez chwilę, nie chciałem tracić jej z oczu, a jednak opuściłem powieki. Potrzebowałem chwili, by się skupić. By przywołać moją ukochaną, wypadała tak blado przy stojącym obok mnie ideale. Ale to była ona. Ona. Nikt inny. Persephona nigdy nie miała do czynienia z kimś, kto kochał. Nie jak dziecko, nie zauroczenie. Miłość. Światło i ciepło, które nie opuszczało cię nigdy, zależało ci tylko na jej szczęściu. Nie opieraj się, podpowiadał słodki głos, ale perfekcyjna nie miała nade mną władzy. A Sephy nie miała władzy przywołać tu Kate, słodką Kate. Gdy otworzyłem oczy, iluzji już nie było. Marzenia, to coś co nas uskrzydla, ale nie możemy być ich niewolnikami. Nie chciałem ideału. Chciałem dziewczynę, która pokochałaby mnie szczerze, która liczyłaby się dla mnie jak... nie, zupełnie inaczej niż Kate. Ona była już tylko cudownym wspomnieniem, przeszłością. Chciała, żebym był szczęśliwy. Chciała, żeby nasza córka miała prawdziwą matkę, która potrafiłaby wypełnić pustkę. W sercu moim i małej. Iluzja tego nie potrafiła.
Choć miałem otwarte oczy, działałem prawie na oślep, podnosząc Sephy i obejmując ją. Patrzyłem w jej oczy, nie pozwalając się wygrać. Brutalne ze mną zaigrała, jak miałem się jej odpłacić? Przejechałem po jej policzku wierzchem dłoni, delikatnie.
- A ty, jesteś dla kogoś ideałem? A może wystarczy ci tylko iluzja? - spytałem szeptem. Błysnąłem zębami w łagodnym uśmiechu. Pragnęła, by ktoś ją kochał. Każdy tego pragnął, mniej lub bardziej świadomie. Musiała zadowolić się reakcjami ludzi na jej dar, ale wiedziałem, że to nie wystarcza. Gdy sprzedajesz jabłka, widzisz jak smakują ludziom, sam masz ochotę spróbować. Bardziej, niż gdybyś nigdy tego nie zobaczył. Współczułem jej. Wiedziałem, że zaprzeczyłaby, ale tam, bardzo bardzo głęboko, jesteśmy tacy sami. Wszyscy.
Puściłem ją, nie miałem pojęcia jak się zachowa. Ucieknie? Zaprzeczy? Nie spodziewałem się nic lepszego, udawała tak obojętną. Odwróciłem się, by sięgnąć po żarówkę. Przypomniało mi się, po co przyszedłem. Mogłem już iść, ale nadal tu byłem. Było coś więcej oprócz współczucia. Mimo najlepszech chęci.
Odrobina pogardy.
Vlad
Vlad
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Sephy Nie Lip 31, 2011 9:46 am

Spod półprzymkniętych oczu obserwowałam jego zauroczenie. Widziałam jak poddaje się duchowi miłości. Ona jest jedyną, którą uwielbia. Królową jego serca, a zarazem zbrodni doskonałej; takiej, która dotyka wszystkich zmysłów i na stałe wbija się w pamięć. Cudownie zatracał się w ramionach ukochanej, beztrosko i dziecinnie. Jeszcze nie wiedział jak słodko-gorzkie pozostaną mu wspomnienia. Pozwalałam, żeby opętanie trwało dłużej. Niech szargają nim uczucia, niech nic się nie liczy poza Jenny. Kusiła go delikatnymi ustami, tak uroczo wydętymi jak gdyby były gotowe na złożenie pocałunku. A potem zniknęła, rozwiała się i pozostawiła po sobie tęsknotę. Żal, który przez ten wieczór nie opuści go i nie da spokojnie zasnąć. Była tylko początkiem właśnie zaczętej zabawy. Żaden mężczyzna nie może oprzeć się pożądaniu. Tacy już są. A ja ? Och, uwielbiam to wykorzystywać. Zatem niech zabawa trwa wiecznie.
Uśmiechnęłam się przebiegle, kiedy na jego twarzy zagościł grymas bólu. Bo właściwie to dlaczego nie hołdować hedonistycznym przyjemnościom ? Inni niech robią co chcą, mię to nie obchodzi. Niech żebrzą o spojrzenia Nieokiełznanej. Wirują jak marionetki na każde skinienie, by później z naiwnością oddać się jej sztuczkom. I takie jest życie.
Podczas snucia kolejnych planów zawładnięcia światem, umknął mi Vlad. Chwilę później już trzymał mnie mocno i nie dawał uciec. Prychnęłam ze złością; zapewne myślał, że ma nade mną władzę, kiedy z takim zapałem rozprawia o uczuciach. Śmieszyło mnie to do pewnego stopnia. Zabawni są ludzie, którzy chcą reformować dzikie dusze. A w dodatku wierzą, że im się uda. Ale nie bawiło mnie, kiedy ktoś robił coś wbrew mojej woli. A on to robił. Dziesięć paznokci zacisnęło się na jego przedramionach. Miłość była wymysłem hołdujących jej poetów. Liczy się tylko pasja i pożądanie. Zew. Zwęziłam oczy w szparki, gdy mnie dotknął. Ni płomienia ognia. Jedynie te ślamazarne oczy we mnie wbite. Obrzydliwe. Potrzebowałam powietrza, bo nagle trudno było oddychać tym samym powietrzem co on. Ale wpierw moja dłoń wylądowała z cichym plaskiem na jego policzku. Wstyd miał zawsze pięć palców. I kto go doświadczał, był zawsze straconym w moich oczach. Nędzna zabawka na usługach dobroci. W oczach innych mu podobnych, zapewne miał wartość. W moich nie. Obrzydliwe.
Sephy
Sephy
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Yves Nie Lip 31, 2011 10:33 am

Ze względu na totalne olanie argumentów Marii,
a także rządzenie jej postacią bez pozwolenia gra zostaje uznana za NIEODBYTĄ.
A Marysia strzeliła focha.
Schowek 344971
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Heidi Sob Sty 07, 2012 9:33 pm

///////

Miałam naprawdę wielkie plany co do dzisiejszego dnia, można powiedzieć, że nawet ogromne. Oczywiście byłam przygotowana na niepowodzenia, bo moje całe życie składa się z niepowodzeń. Z drugiej jednak strony dzisiaj był tak piękny dzień, że nie wypadało siedzieć w kącie i smucić się nad własnym losem. Trzeba było wziąć się w garść i cieszyć się tym, że po raz pierwszy obudziłam się w świąteczny poranek w swoim ciele! To chyba zdarzyło mi się po raz pierwszy od... Od trzech lat! To był już powód do świętowania, jak nic. Bo ja kochałam święta i trochę mi było smutno tak rok w rok je przegapiać, a potem budzić się w swoim ciele już po tym wszystkim. Gdy było już po czasie nie cieszył mnie widok choinki, ani zostawione z boku prezenty (tak! o dziwo Lulu zostawiała moje prezenty z boku, a nie wyrzucała je za okno, jak można by było przewidzieć). Znaczy próbowałam się cieszyć słuchając opowiadań innych na temat co robili w święta, ale istniało ryzyko, że podczas tych opowiadań usłyszę coś na swój temat, znaczy temat Lulu, a to już kompletnie mnie przybijało. Ale dobra, na serio nie będę o tym myśleć skoro mam okazję świętować teraz w najlepsze. Nawet nałożyłam świąteczną czapkę i sweterek w renifery. Ruszyłam pełna energii dzielić się swoją radością z innymi.
Podążałam sobie spokojnie korytarzem posyłając uśmiech to na prawo to na lewo, gdy nagle poczułam jak próbuje mnie ominąć. Niefortunnie ominąć dodatkowo, bo wpychając mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia, gdzie od razu zamknęły się za mną drzwi. Hm. No było ciemno. Cicho. Kroki tego przestępcy już ucichły, a mnie bolał jedynie tyłek od uderzenia w podłogę. Spróbowałam wstać, ale chyba to za co chwyciłam było czymś ruchowym bo zamiast pomóc w mi podnoszeniu się upadło na mnie robiąc wielki hałas. Ale nie zniechęciłam się. Podniosłam jeszcze raz i podeszłam do drzwi schowka, bo chyba właśnie w nim się znajdowałam. Uch, jak ja nie lubiłam gdy dzieciaki bawiły się w te swoje berki, zawsze obrywałam! No już gorzej nie mogłam trafić. Spróbowałam otworzyć drzwi, a jednak mogłam gorzej trafić. Zapukałam.
- Hej! Jest tam ktoś? Niech mnie ktoś wypuści! - zawołałam z nadzieją. Przecież ktoś musi tędy przechodzić.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Go?? Pon Sty 09, 2012 11:18 pm

Od ponad trzech lat nie obchodziłem Bożego Narodzenia, dlatego nie byłem specjalnie zawiedziony ominięciem tego szczególnego dnia. W domu zawsze dużo się działo w tym okresie - matka krzątała się po kuchni mieszając kilkanaście potraw na raz, ja z Natanem ubierałem choinkę, a ojciec siedział w biurze do późna nad jakimiś papierami związanymi z przestępcami. Mężczyzna zamiast spędzić wigilię w gronie najbliższej rodziny, poświęcił większość swojego życia pracy. Później było jeszcze gorzej, bywało, że po kłótni z żoną nie wracał do domu przez bite dwa tygodnie, kiedy jego dzieciak wlepiał z nadzieją czarne ślepia w upapkaną zupą warzywną przez Sophię, szybę. Jako ośmiolatek nie rozumiałem spraw jakimi zawracali sobie głowy dorośli, wszystko wydawało się zupełnie prostsze niż teraz, kiedy moim umysłem co jakiś czas władał wytwór mojego uszkodzonego umysłu. Bestia zwana Evanem. Prawdę mówiąc to było moje imię, dotąd, aż pewnego ranka znalazłem w kieszeni nasączony miejscami wódką liścik, z którego dowiedziałem się o planie zlikwidowania mnie przez moje własne alter ego. Nie rozumiem w jaki sposób miałby tego dokonać, ale niech wie, że ja również mam identyczny zamiar. Nie chcę budzić się w łóżkach nieznajomych kobiet w podeszłym wieku, do tego nagich! Taki prezent zgotował mi na święta mój braciszek (takim mianem tymczasowo go określam).
Zamrugałem gęsto, powracając do rzeczywistości, boleśnie uderzony z bara przez mężczyznę przemierzającego luźnym krokiem szkolny korytarz. - Uważaj jak chodzisz! - To jedyne na co w tej chwili zdołałem się wysilić, ponieważ wciąż byłem roztrzęsiony z obawy o własne życie. Nie wiadomo co Evan zdążył nawyprawiać przez te kilka dni mojej nieobecności. Teraz każdy mógł być potencjalnym wrogiem, przecież nie raz za niego oberwałem, bo kto by mi uwierzył ? Dwumetrowego mięśniaka słowo "zaburzenie osobowości" jedynie by rozdrażniło, dlatego starałem się unikać większego niż to możliwe, rozlewu krwi. Przełknąłem głośno ślinę, kiedy do moich uszu doleciały odgłosy dochodzące mniej więcej z któregoś pomieszczenia. Czyżby znowu urojenia ? Skutku uboczne unikania wizyt u psychologa, trudno znaleźć w północnej Norwegii dobrego terapeutę. Na wszelki wypadek podszedłem do drzwi, a następnie przyłożyłem do nich ucho oraz prawą dłoń, nasłuchując. - Halo ? Jest tam ktoś ? - Idiotyczne! Ludzie utwierdzą się jeszcze bardziej w przekonaniu, że jestem psycholem.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Heidi Wto Sty 10, 2012 5:40 pm

Musiałam dobrą minutę stać przy tych drzwiach i wołać zanim ktoś zareagował. Nie wiem czy akurat nikt nie przechodził tak długo, czy może zwyczajnie ignorowali moje wołanie o pomoc. Choć ludzie z zasady to dobre stworzenia, to od czasu do czasu włączała się w nich jakaś ignorancja. Przestawali widzieć to co ich otaczało, a już kompletnie byli ślepi, gdy ktoś potrzebował pomocy. W końcu o ile wygodniej jest ignorować takie sprawy i skupiać się jedynie na własnym nosie. Lecz ja nie mogłam mieć im tego za złe, jakże bym śmiała! Przecież ja byłam jeszcze gorszą osobą niż wszyscy razem wzięci! Też dosyć często włączało mi się to moje drugie ja i wtedy stawałam się tak do szpiku zła, że aż przykro było patrzeć. Nie zostawało mi więc nic innego jak pogodzić się z tym, że byłam od innych gorsza.
- Tak jest! - odpowiedziałam natychmiast się ożywiając i zaczynając mocniej stukać o drzwi. Jakby głos własnie mi przypomniał co powinnam w tej chwili robić, a nie odpływać myślami nie wiadomo gdzie. A właśnie, skoro już obok mnie był czyjś głos, a razem z nim pewnie i ciało, to pewnie nie powinnam już wcale stukać, a nie stukać mocniej. Czasami jestem taaaak strasznie głupia. - Ja tu jestem! Znaczy Heidi, ale nie wiem z kim rozmawiam i czy mnie znasz! W każdym razie jestem i nie mogę wyjść! - oznajmiłam nadal tryskając szczęściem, bo jak miałam nie czuć radości, gdy w końcu ktoś mnie odnalazł? Musiałam się czuć wspaniale. Szkoda, że zawsze zapominałam nie mówić hop zanim nie przeskoczyłam. Cały czas jakoś umykało mi to, że niektórzy wcale nie są miło nastawieni i zamiast chcieć mnie wypuścić z ciasnego i ciemnego schowka, zwyczajnie będą chcieli się ponabijać. Nie myślałam o tym, bo sama bym tak nie postąpiła. No przynajmniej w tej postaci, bo jednak Lulu, była zła. Ech... Lidia mi kiedyś mówiła, że jak nie znam do końca zamiarów osób, których nie znałam, to powinnam się chociaż zapytać o co im chodzić. Nikt kto pytał jeszcze nie zabłądził. - Czy może chciałbyś mi pomóc? - zapytałam z nadzieją.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Go?? Wto Sty 10, 2012 8:01 pm

Jedną drobną przysługą świata od zagłady moralnej nie uratuję, ale zawsze to jakiś dobry uczynek plus na liście. Oczywiście doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że w piekle już grzeje się dla mnie posada przy garze smoły, jednak gdzieś w duchu tliła się we mnie nadzieja na zbawienie. Czyściec w postaci cierpiącej duszy pałętającej się do dnia sądu Bożego po świecie, nie wydawał się być taką złą perspektywą, może będę miał szansę na naprawienie swoich błędów o ile Evan raczy mnie kiedykolwiek opuścić, bo z nim do wyznaczonego celu nie dojdę. Ludzka ignorancja na świat zewnętrzny była przerażająca, ile to razy mówili w wiadomościach o gwałtach dokonywanych przez nieznajomych sprawców na młodych kobietach, podczas gdy nikt z przechodniów nie zwracał uwagi na błagalne krzyki ofiar, bojąc się o własny tyłek. Może najlepiej powinni się zabarykadować w ciasnym mieszkanku, bo po co mieć styczność z sąsiadami ? Przecież w bloku obok mógł mieszkać groźny kryminalista, czekający na okazję do przywalenia Tobie z bejsbola w głowę. Żałosne myślenie zacofanych ludzi. Życie bez krzty ryzyka było niezwykle nudne. Chociaż ja jako zatwardziały psychopata o braku sumienia nie powinienem gdybać nad takimi tematami, przecież nie wiadomo kto mi tu do głowy zagląda. - Heidi ? - Mimowolnie powtórzyłem imię, starając się rozświetlić sobie w ten sposób umysł. Niestety nie mówiło mi ono zupełnie nic, ponieważ przy pierwszym spotkaniu z nieznajomą osobą starałem się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z wyglądu fizycznego jak specyficzny odcień tęczówek, niewielkie blizny, dołki występujące w policzkach podczas uśmiechu, takie tam. - Nie bardzo. Jestem Jasiek.. Lebiediew. - Podczas zamyślenia bywają momenty nieuwagi, kiedy podaję stare imię, zapominając o skutkach tak niewielkiej gafy. Przecież ja i moje alter ego to jakby dwie zupełne odmienne osobowości, jednak nawet ja nie jestem taki cnotliwy jakim widzą mnie teraz ludzie. - A na czym polega Twój problem ? - Zmarszczyłem jasne brwi, wsłuchując się w głos dochodzący zza drewnianych drzwi.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Heidi Wto Sty 10, 2012 9:33 pm

Lubiłam gdy ktoś przedstawiał się pełnym imieniem i nazwiskiem, bo to oznaczało, że raczej nie wstydzi tego kim jest, ani też nie próbuje przed czymś ukryć. Choć jakoś nigdy nie byłam specjalistką w sprawach rozpoznawania charakterów. Ogólnie to nawet to co przed chwilą mijało się odrobinę z prawdą, bo ja też chętnie się przedstawiałam, a raczej to sekretów miałam aż po uszy. I wolałam ukrywać przed innymi tym kim naprawdę jestem, a dokładnie jak bardzo nieprzewidywalna. Z drugiej jednak strony gdy tak występowałam anonimowo to to mnie okropnie męczyło, dusiło tak od środka, jakbym najadła się tysiącami lukrowych pączków. Chociaż to można by było nazwać rozpychaniem, nie duszeniem. Zależy od której by strony patrzeć. Bo jeżeli patrzeć to od dziwniejszej strony to od środka też może dusić na zewnątrz, bo w końcu duszenie to inaczej naciskanie. A mnie naciskało od środka. Nadążacie?
- No tak, Heidi Steigerwald, miło mi - dodałam jeszcze nazwisko nadal stojąc za drzwiami, ale już nie pukając. Oparłam się tylko policzkiem o ich powierzchnię, by lepiej było mi słyszeć tego kogoś na zewnątrz. Trzeba było uznać to już teraz, że ta rozmowa należy do tych dziwniejszych konwersacji. Czy zdarzyło mi się z kimś rozmawiać przez drzwi? Może jak się na tatę obraziłam i zamknęłam w pokoju, ale to raczej rozmową nie można było nazwać. Prędzej przez szybę rozmawiałam. Znaczy nie w więzieniu, nie wyobrażajcie sobie. W życiu w więzieniu nie byłam. Nie licząc tego razu, co Lulu... Ale nie będę o tym opowiadać, bo do dziś mam koszmary. - Podałabym ci rękę, ale jak widzisz jestem za drzwiami. Bo wiesz, właśnie na tym polega mój problem. Jestem tu, nie tam gdzie ty, a własnie tam bym chciała być i jeżeli byłbyś tak przeogromnie miły i uczynny to pomógłbyś mi otworzyć te drzwi, a potem ja bym ci była wdzięczna do koooooooońca życia - zapewniłam gorąco. Bo przebywanie w zamknięciu coraz mniej mi się podobało. Nie chodziło o to, że się bałam zamknięcia i małych pomieszczeń. Nie bałam się tez ograniczenia moich ruchów. Po prostu myśl, że nad czymś nie panuję pomimo tego, że mam władzę nad ciałem była tak dalece frustrująca, że zaczynały mi się trząść łydki, a jak łydki wchodzą w grę to nie ma zmiłuj. Coś należało z tym zrobić. Poza tym pozostawał jeszcze jeden problem. - Wiesz, Jasieek... Bo tu jeszcze jest trochę ciemno. I jakbyś mógł tak odrobinę szybciej coś zrobić...?
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Go?? Wto Sty 10, 2012 11:17 pm

Moja przeszłość nie była wyrwana z wyidealizowanej bajeczki opowiadanej na dobranoc, dlatego wolałem zatrzymać ją wyłącznie dla siebie, nie licząc Nicolasa, będącego w moim życiu jedyną osobą, którą darzyłem na tyle wielkim zaufaniem, aby się przed nim całkowicie otworzyć. Na dzień dzisiejszy nie mogę porównać nikogo ze znajomych do tego mężczyzny oraz wątpię aby kiedykolwiek nadszedł taki czas, ponieważ z trudnością przychodziło mi nawiązywanie bliższych kontaktów z drugą istotą cielesną. W erze zalewającej się w trupa co wieczoru młodzieży trudno było znaleźć osobę dostrzegającą ważniejsze sprawy niż bycie "popularną krejzi bicz", dlatego aktualnie za cel obrałem sobie pozostanie w cieniu szkolnych gwiazd co było nie lada wyzwaniem z moim uszczerbkiem psychicznym. Czy kumulowałem w sobie negatywne emocje ? Nie. Przede wszystkim moja wrażliwość, cóż za ironia, nie pozwalała mi na to. Nie potrafiłem w skrajnych wypadkach panować nad łzami spływającymi strumieniami po policzkach przez wspomnienia z dzieciństwa czy krzywdy wyrządzone niewinnym ludziom, bo to ja powinienem stanąć na miejscu postrzelonej przeze mnie kobiety w metrze. To miało miejsce bardzo dawno temu, kiedy zakupiłem swoją pierwszą broń, pamiętam, że chodziłem roztrzęsiony, czując jak dłonie płoną mi żywym ogniem. Nie panowałem nad swoją umiejętnością. Sama myśl o przyłożeniu lufy rewolweru budziła we mnie ogromne podniecenie, wystarczyło lekkie szturchnięcie przez nieznajomą brunetkę, a moja dłoń spoczęła na spluwie, z której chwilę później wystrzelił wycelowany w kobietę pocisk. Przeżyła, ale nie wykluczone, że gdyby jej serce zostało draśnięte, miałbym kolejną osobę na sumieniu. Obrzydliwe. Plugawe. Niewybaczalne.
Pociągnąłem głośno nosem, przecierając kurczowo rękawem wełnianego swetra zaczerwienione oczy. Bardzo męski ze mnie facet, wiem. W kwestii "Jasiek to pierdoła" zgadzałem się całkowicie z Evanem. Wsłuchując się w monolog dziewczyny znajdującej się za drzwiami, uświadomiłem sobie, że połowa tych słów nie została jeszcze przetworzona przez mój zamglony innymi sprawami mózg. Nie wypadało powiedzieć: możesz to powtórzyć ? Dlatego zrozumiawszy problem nieznajomej zabrałem się za majstrowanie przy zamku, który najwyraźniej został specjalnie zatrzaśnięty. - Zamknij oczy, podobno pomaga. - Wykrzywiłem suche usta w krzywym uśmiechu, przypominając sobie owy patent z dzieciństwa, kiedy to bałem się jak cholera starej szafy stojącej w rogu mojego pokoju na poddaszu. Zawsze przerażała mnie wizja wyskakującego z niej mutanta. Wystarczyło kilka mocniejszych szarpnięć, a magiczne wrota do Nibylandii zostały otworzone. Klamkę będzie trzeba tylko wymienić, bo przez tą moją zabawę w złotą rączkę wisiała na jednej śrubie. Wsunąłem smukłe palce w czuprynę skręconych przez wilgoć kłaków, mierzwiąc ją jeszcze bardziej.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Heidi Czw Sty 12, 2012 9:18 pm

weź zmień ava, bo to na serio jest zombiak xd

Już sama nie wiedziałam na czym bardziej wolałabym się skupić, czy na niemocy zapanowania nad tym co się ze mną dzieje i gdzie się znajduję, czy może na otaczającej mnie ciemności. Ani to, ani to nie podobało mi się wcale. Mądry człowiek by doradził żebym spróbowała pomyśleć o czymś innym. O pieczeniu babeczek, szyciu, czy nawet o ostatnio przeczytanej książce. Ale nawet mądry człowiek by przyznał, że w stresowych sytuacjach raczej nie jesteśmy zdolni do tego by robić to co powinniśmy, a wręcz bardziej jesteśmy skłonni do robienia tego co kompletnie nie należy. Dlatego czasami gdy przykładowo się oparzymy zamiast zostawić w spokoju poparzone miejsce, ewentualnie polać wodą, to dotykamy tego miejsca w nadziei na złagodzenie bólu. A przynajmniej ja tak robię. Raz zalewałam sobie herbatę i dosłownie kropla spadła mi na stopę, niestety akurat byłam jedynie w cienkich skarpetkach. Zamiast zachować się poważnie to nastąpiłam jedną nogą na drugą, potem nie mogłam złapać równowagi i o mało co całego czajnika nie wywaliłam na ziemie. Takie przypadki się zdarzają, podobnie jak zatrzaśniecie w schowku. Pewnie mogłabym poszukać włącznika światła, ale bałam się nawet wystawić rękę przed siebie w obawie, że dotknę czegoś przerażającego. W ogóle czy przerażenia można dotknąć? Moim zdaniem tak. Miałoby to miękką strukturę i śliską powierzchnię. I pewnie byłoby zaskakująco ciepłe, nie zimne. Bo wbrew pozorom to ogień jest groźniejszy niż zimno, przynajmniej w moim odczuciu. Raz widziałam z daleka chłopaka, który nagle się zapalił. Mało co nie zemdlałam z wrażenia i już chciałam wołać o pomoc. Gdy nagle jak się zapalił to się zgasił i poszedł dalej. O dziwo wcale nie miałam ochoty podchodzić do niego i pytać co się stało, dlaczego tak, a nie inaczej, choć zazwyczaj mam taką potrzebę. Po prostu chciałam uniknąć ognia. Ale teraz to nie ogień był moim problemem.
- Gdy zamknę oczy to nic nie zmieni. Nadal będę wiedzieć, że jest ciemno - powiedziałam z wyrzutem. Ale to strach można było bardziej wyczuć w moim głosie. Nie lubiłam pokazywać, że jestem słaba, ale własnie taka jestem. To ta druga część jest silniejsza ode mnie, niestety. Może kiedyś się to zmieni, na razie pozostaje mi być taka jaka jestem. - Jak ci idzie?
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Go?? Pią Sty 13, 2012 10:54 pm

wiem -.-' Schowek 2115147954

Machinalnie przewróciłem oczyma. Brawo! Odleciała klamka, a drzwi pozostawały zamknięte. Moje cudowne zdolności zaskakiwały mnie samego. Bezradnie uczepiłem się drewnianych kantów szarpiąc za nie w nadziei na to, że w końcu wypadną z zawiasów. Ewentualnie mogłem zapalić same dłonie, chociaż wątpię abym wypalił jedynie dziurę nie puszczając z dymem całego schowka. Poza tym wolałem nie ryzykować życia dziewczyny znajdującej się wewnątrz pomieszczenia, ponieważ wystarczyło mi już kłopotów w nowej szkole jak na ten tydzień. Trask-pierdu! Moje niezdarne majsterkowanie zaowocowało otworzeniem drzwi. A wystarczyło na początku pociągnąć za klamkę, tylko ja nie potrafię iść prostą ścieżką przez życie, najwidoczniej lubiłem utrudniać sobie sprawy. Powoli uchyliłem wrota do czarnej dziury robiąc zmieszaną minę, jakbym obawiał się wyskoczenia gigantycznego monstrum chcącego wyssać resztki mojego mózgu niczym przerażające zombie. Prawdę mówiąc nie przywiązywałem większej uwagi do uczniów przemierzających tłumem korytarz, może po prostu żadne z nich nie wzbudzało we mnie zainteresowania, prócz wąskiego grona znajomych mi osób ? Chyba to była kwestia charakteru, niżeli wyglądu. Persony spędzające w moim towarzystwie dłużej niż godzinę dziennie powinny posiadać twardy charakter, ponieważ nie wiadomo do czego byłbym zdolny. - Skończyłem. - Napełniłem głośno powietrzem zanieczyszczonym przez fruwający w powietrzu kurz płuca, czując doskwierający ból w czaszce. Byleby nie Evan. Byleby nie Evan. Niestety to również nie zależało ode mnie. Ostatnio coraz częściej przejmował kontrolę nad naszym ciałem, najwyraźniej moje tymczasowo nasilona się głęboko zakorzenionej depresja znacznie mu to ułatwiała.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Heidi Sob Sty 14, 2012 1:36 pm

emotka też nie może być avatarem, sorry

Gdy usłyszałam uderzenie podobne do uderzenia jakiegoś metalowego przedmiotu o podłogę, które oczywiście było uderzeniem metalowego przedmiotu o podłogę, pomyślałam, że coś poszło nie tak. Sekundę później i po mojej stronie klamka odpadła też odpadła uderzając całkiem przewidywalnie w moją stopę. Takie już było moje szczęście, czasami wręcz miałam wrażenie, że po przybyciu do rezydencji jeszcze bardziej się to powiększyło. Myślę... Myślę, że może mieć to związek z tym, że dość często przebywałam z Plutonem, który jak wiadomo przynosi nieszczęście. Ale strasznie go lubiłam, więc nie mogłam odmówić mu towarzystwa. Poza tym było mi go tak strasznie szkoda. Wzbudzał we mnie bardzo pozytywne emocje i chyba jako jedyny rozumiał moją podbramkową sytuację. Teraz gdy tak nagle niespodziewanie zniknął i nie dawał znaku życia okropnie za nim tęskniłam. Więc tym bardziej nie mogłam myśleć, że pech który mnie otaczał miał z nim związek. Chociaż nie zmieniało to faktu, że pecha miałam okropnego. Właśnie masowałam sobie stopę gdy oślepiło mnie światło z korytarza. Drzwi! W końcu udało się Jaśkowi otworzyć! To takie cudowne! Zachłysnęłam się ze szczęścia powietrzem i właśnie wtedy... Kurz. Znienawidzone przeze mnie słowo.
Kurz. Który z kolei dla mnie tym razem był ratunkiem. Hehe. Żeby ta pizda mała zamknęła się w składziku i nie potrafiła wyjść. Co za totalna ofiara losu, aż się nie chce patrzeć. Ten dupek po drugiej stronie też nie lepszy. Jakiś pedał nie potrafiący poradzić sobie ze zwykłym zamkiem, tylko gadający bez sensu i nie wiadomo o czy. No kurwa. Czasami to ja bym chciała umrzeć zamiast przyglądać się taki syf.
Wyłoniłam się z cienia w swojej lepszej formie, ale nadal w tym dziecinnym ubranku. Normalnie Heidi mnie załamywała. Najbardziej ze wszystkich rzeczy na tym popierdolonym świecie. Odgarnęłam włosy z twarzy wyszłam na korytarz z tego durnego składziku. Och, znów przejęłam władzę w święta. Hehe, znów się najebię.
- Przesuń się - poleciłam chłopakowi. Już na nawet nie pamiętałam jego imienia. Kolega Heidi nigdy nie jest nawet moim znajomym, więc po co mi ich imiona? Zazwyczaj to i tak wielkie cioty.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Go?? Pon Sty 16, 2012 11:30 pm

W zaledwie kilku sekundach świat zawirował.
Czas być złym! Obserwowanie poczynań tego pierdoły było takie irytujące!
Najbardziej wnerwiały mnie farbowane dziwki, gotowe rozwalić nogi przed pierwszym lepszym przedstawicielem płci męskiej. Ot, dajmy na to tą stojącą obok mnie. Bywały takie lubujące się w zoofilii, chociaż to zdecydowanie podchodziło pod patologię. Przyjdzie taka nie wiadomo skąd, jeszcze Cię jakąś chorobą zarazi, bo nie wiadomo gdzie to łaziło w nocy. W każdym razie wymagałem od person znajdujących się na tak niskim poziomie większego szacunku do mej osoby, ponieważ byłem o stokroć więcej wart. Inteligentny, przystojny, czarujący - cudo. Szarpnąłem wypłowiałą blondynę za nadgarstek, przyciskając ją jednym łokciem do ściany, zaś smukłe palce drugiej dłoni same powędrowały ku szyi. - Bawimy się w buntowniczkę, co ? - Syknąłem spomiędzy zaciśniętych zębów, wbijając świdrujące spojrzenie czarnych oczu w twarz dziewczyny. - Nie bądź taka do przodu, bo kiedyś się sparzysz, skarbie. - Powstrzymałem się od chęci pchnięcia nieznajomej w stronę drzwi schowka, z trudem odrywając przyklejoną do skóry małolaty dłoń. Najwyraźniej nerwy nieco mnie poniosły, co skutkowało podniesieniem temperatury ciała. Uniosłem prawą brew ku górze, czując zapach dymu roznoszący się w powietrzu. Cholera. Znowu podpaliłem własne ubrania. - Raz.. dwa..

Zamrugałem gęsto obudzony z koszmarnego snu, czując krople wody spływające po moich gorących policzkach. Dopiero po kilku sekundach uświadomiłem sobie, że przede mną znajduje się dziewczyna. Kim ona.. ? To nie miało znaczenia. Ślady znajdujące się na jej szyi mówiły same za siebie. Byłem poważnym zagrożeniem dla otoczenia, psychopatą zaślepionym rządzą mordu. - Przepraszam.. przepraszam.. - Zaczerpnąłem głośno powietrza, a następnie rzuciłem się biegiem niczym wystrzelona kula z procy wzdłuż ciemnego korytarza. Jestem potworem.

[z/t]
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Schowek Empty Re: Schowek

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach