Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jasny salon

+15
Trixxie
Pinky
Julek
Effs
Maurycy
Delilah
Cornelia
Benjamin
Venus
Konstanty
Heidi
Lemon
Will
Marie Anne
Mistrz Gry
19 posters

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Nie Maj 29, 2011 7:45 pm

Zawsze miałam dziwną cechę przywłaszczania sobie rzeczy, które mi się podobały. Łączyło się to również z przeświadczeniem, iż wszystko należy do mnie i wystarczy, że wyciągnę dłoń, a zaraz to dostanę. Dotyczyło to też ludzi. Dokładniej mężczyzn. Kiedy dorastałam, trudno było mi się tego oduczyć, gdyż z każdym rokiem przybywania mojej piękności, zdobywałam serca kolejnych panów. Wystarczyło skinienie, a nawet staruszkowie gnali by mi przynieść kwiaty. Mężczyźni lubili mnie uwielbiać. Do momentu w którym okazywało się, że działam według zasady you can look, but don't touch. Jednak nie umieli mi odjąć prawa do władania ich sercami. Wciąż jestem w tym aspekcie głęboko zachłanna - trudno mi pogodzić się z dziewczynami Merkurego, a dziwki które dają mojemu Marsowi, najchętniej bym potopiła. Poza rodziną też mam kilku, o których jestem głęboko przekonana, że powinni być moimi. A jednak, będąc tak blisko z Kostkiem, mogłam mu wybaczać to, że pała większym zaangażowaniem ku innej kobiecie. Nie było to bynajmniej kwestią jego orjentacji - toć i geje mnie ubóstwiają. Ja uważałam, że jego nagrodą, za bycie takim cudnym, jakim jest, może być wolność serca. Był szczęściarzem.
Spłotłam kilka kwiatów i wybrałam trawy do umocnienia wiązań. Słuchając go, aż się cała uśmiechałam. Próbowałam też skupić się na nim i wianku, by zapomnieć o wydarzeniach sprzed godziny. A nie umiałam, bo wciąż miałam w świadomości fakt, iż koszula Javiera została na pastwę losu Earth. Jak nic zawoła Marsa, znajdą Javiera i obydwoje go skopią. Biedaczek. Zaraz... co ja mówię? Należy mu się!
-Przecież nie o kolor mi chodzi- westchnęłam cicho i przez moment milczałam. Wreszcie ułożyłam dłonie z plecionką na kolanach i spojrzałam za Kostkiem. Był zbyt delikatny na takie rozmowy. Pokręciłam głową.
-Nie wiem dlaczego... naprawdę.- pokręciłam głową.-Przecież tylko naraziłam się na wyśmianie. Nic więcej.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Nie Maj 29, 2011 8:36 pm

Czajnik się wyłączył a ja odczekałem chwilę zanim po niego sięgnąłem. Włączyłem jeszcze raz i dopiero wtedy zalałem kubki. Nie było to nic specjalnego, bo jak mogłoby być? Mimo wszystko musiało to nam wystarczyć, przynajmniej na teraz. Później może uda się nadrobić. W kuchni. Przy normalnym czajniku i z moimi ukrytymi herbatami w górnej szafce. Zaniosłem kubki do stolika przy kanapie i spojrzałem na Venus.
- Dla mnie czasami kolory mają inne znaczenie niż tylko kolory. Tak więc tłumacząc, ona ma niezwykle przyjacielską i wrażliwą naturę - wytłumaczyłem spokojnie zdając sobie oczywiście sprawę z tego, że od razu powinienem to zaznaczyć w swojej wypowiedzi, a nie tak oględnie mówić o kolorze. Bo co po nim Venus? Nic. Na przyszłość może będę o tym pamiętać. A może i nie. Popełnianie w kółko tych samych błędów to moja specjalność. Raczej nie prędko się to zmieni.
Spojrzałem na dłonie Venus podziwiając efekt jej pracy. Byłem pewien podziwu jej umiejętnością zwłaszcza, że przecież nie minęło parę minut odkąd zaczęła. Pewnie zabrzmi to strasznie dziecinnie: ale też bym tak chciał. Ale o czym ja też myślę, niedobry. Otrząsnąłem się spoglądając zaniepokojony na Venus.
- Wyśmianie? W jakim sensie? Co się stało? - I cholera wzięła moje postanowienie o delikatności w pytaniu. Po prostu te jedno słowo sprawiło, że zacząłem strasznie współczuć Venus. A przecież jeszcze nawet nie wiedziałem o co chodzi. - To coś poważnego?
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Nie Maj 29, 2011 8:49 pm

Kolory to nie kolory? Zrozumiałe tylko dla Konstantina. Ale to przecież jego dar i tylko on mógł zrozumieć jego mechanizm. Z moim było tak, że nawet gdy wydawało się, że umiem już wszystko, to albo rośliny nagle przestawały się ze mną kontaktować, albo okazywało się, że umiem je zmusić do rzeczy tak nieobliczalnych, że głowa mała. Talentu nie da się doprawdy zrozumieć. Ja w każdym razie nie stzrałam się. Wolałam się cieszyć tym, że go mam. Wciąż wprawdzie nawiedzała mnie okrutna pamięć o tamtej nocy, w której zapomniałam mowy kwiatów. A osy pragnące ze mną pomówić, przerażały.
Oczywiście, podłapał rozmowę. Martwił się o mnie. A ja o moją reputację. I obraz w jego oczach. W koću, wyznałam:
-Ja... przeszłm po korytarzu ubrana tylko w mokrą koszulę. To takie niegodne. Aż się wstydzę o tym myśleć. Plotkary i chłopcy już pewnie mają tysiące pomysłów powodów takiego zajścia. Kiedy ja doprawdy nie miałam wyboru. Mogłam wyglądać obleśnie, lub tak. Więc...- pokręciłam głową i zacisnęłam wargi. -Nie chcę, żebyś sobie źleo mnie pomyślał. To nie był mój wymysł. Taki przypadek
I wcale nie winię winnego! Okropność.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Nie Maj 29, 2011 9:10 pm

Spojrzałem jeszcze uważniej niż do tej pory na Venus. W pierwszej chwili uznałem, że robi sobie ze mnie jakieś żarty, ale chwilę później uświadomiłem sobie, że nie pomogłaby. Jej poczucie humoru jest wyszukane i na pewno nie tak bardzo dziwne jak to co teraz mówiła. Poza tym Venus wiedziała, że nie lubiłem żartować na takie tematy. Sama nie lubiła. W takim razie więc o co chodziło? Po tym co mówiła Venus wnioskować by można, że najbardziej zależy jej na tym co stało się i jakie niesie za sobą konsekwencje łażenie w męskiej koszuli. Ale co się stało, że w ogóle się w niej znalazła? To było dla mnie nie do pojęcia. Znaczy ja chodziłem w męskich koszulach, no wiadomo, ale nigdy się nie zdarzyło bym paradował w damskich rzeczach. Więc co się stało.
- Venus, dlaczego byłaś w męskiej koszuli? - zapytałem jeszcze raz pozwalając ciekawości wziąć górę nad wszystkim, całe szczęście, że nie do końca i chwilę później już próbowałem powiedzieć coś bardziej... kostkowego. - W żadnym wypadku źle o tobie nie myślę i oczywiście wierze, że to nie był twój wymysł. Po prostu to coś niecodzienne to co mówisz. Nie pasuje do ciebie. Powiesz mi co dokładnie się stało? - dopytywałem się dalej.
W sumie trochę obawiałem się tego co mogę usłyszeć, ale nic nie było w stanie zachwiać wizerunku Venus jaki miała ona w moich oczach. Przecież każdemu zdarzają się drobne potonięcia, to natura ludzka. Trzeba było się z nimi pogodzić, sprawić by nie zajmowały pierwszego miejsca, by tkwiły gdzieś z boku. A my powinniśmy myśleć o czymś przyjemnym.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Pon Maj 30, 2011 1:15 pm

Och, Kosteczku! Patrzyłam na niego próbując się uśmiechać. Jaki on był niedomyślny. Dziękowałam Bogu za takiego przyjaciela. Nie mógł odrazu wymyśleć powodu, tylko czekał cierpliwie, aż sama mu wszystko wyjaśnię. Och, gdyby inni ludzie byli tacy pokorni. Ale oni już sobie ułożyli historyjkę. Mi jednak na nich nie zależało. Mi zależało, żeby taki Kostek nie doznał szoku, kiedy usłyszy na korytarzu, że Venus lata z gołym tyłkiem i szuka chętnego. Wierzę, że by nie uwierzył, ale wolę mu sama powiedzieć. Ale czy mam powiedzieć prawdę? O tym, że jakiś napalony kot zaciągnął mnie do zimnego i ciemnego lasu, tam wytarzał w błocie i jeszcze podglądał, jak się rozbieram. Nie, nie było opcji,żebym sprzedała mu tak okropną opowieść. Odgarnęłam świeże po kąpieli włosy i wzruszyłam ramionami.
- Ja wiem, że nie pasuje. Ale uwierz mi, że prawda jest zbyt okrutna - pokręciłam głową i skupiłam się na wiązaniu wianka. Wsunęłam kolejne kwiaty i sięgnęłam po wstążkę. - To takie żałosne - jęknęłam. I podjęłam decyzję. Uniosłam na niego wzrok i wlepiłam spojrzenie w te jego ufne oczy. - Miałam durny pomysł wykąpania się w jeziorze. I ktoś mi zabrał ubrania - skłamałam, świadoma tego, że ta wersja od samego początku ma wiele ALE.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Pon Maj 30, 2011 1:47 pm

Przekrzywiłem lekko głowę powoli analizując jej słowa. Nie wiedziałem dlaczego, ale kompletnie nic mi nie pasowało do tego co mówiła, ale bałem się to powiedzieć na głos. Wolałem pozostawić dla siebie niektóre wątpliwości takie jak to, czy Venus nie jest zbyt delikatna jak na kąpiele w tak ziemnej wodzie. Przecież nikt o tak zdrowych zmysłach jak Venus nie postąpiłby tak pochopnie, dodatkowo nie upewniając się wcześniej w stu procentach, że nikogo nie ma wokoło. I nie zostawiła by ot tak po prostu swoich ubrań na pastwę dzikich zwierząt, czy nawet ludzi. No chyba, że naprawdę dała się ponieść emocjom i nie zważała na nic. To też mogłoby się przydarzyć. W końcu ja sam czasami miewałem takie wielkie zaćmy w czasie, których robiłem różne dziwne rzeczy.
Pozostawała jeszcze jedna kwestia, którą już nie mogłem pozostawić jedynie myślom. Dotyczyła ona ważnej wiadomości, która możliwe, że nie była odpowiednia na moje uszy.
- Ale skąd nad jeziorem męska koszula? - zdałem jej ciche pytanie zupełnie jakby ktoś nas podsłuchiwał. W sumie dobrze być przezornym w takich rozmowach, bo tu akurat wszystkie ściany mają uszy. Wszystkie.
Znaczy wiecie, nie chodziło o to, że chciałem usłyszeć od Venus odpowiedź w czasie, której się mota, albo nie wie co odpowiedzieć. Z wielką chęcią uwierzyłbym w jej historię i przymknął oczy na nieścisłości. Ale kurcze, byłem jej przyjacielem i odrobinę mnie bolało to, że istniało takie małe coś co sprawiało, że czułem się dotknięty, że czułem zupełnie niepotrzebnie, że Venus nie do końca mi ufa. To bolało.


Ostatnio zmieniony przez Konstanty dnia Pon Maj 30, 2011 3:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Pon Maj 30, 2011 2:42 pm

Naiwna zaczynałam sądzić, że mi uwierzył. Jednak tyle niescisłości musiało podrażnić nawet jego nikłą ciekawość. Ja kąpiąca się w jeziorze. Takie rzeczy przytrafiają się Artemis, ale w żadnym wypadku Venus. Ja w męskiej koszuli. Takie wyjaśnienie w przypadku mojej kuzynki wystarczyłoby za wszelkie czasy. Nie wystarczało w stosunku do mnie. Ja w zimnym jeziorze o zmroku. Nie, Kostek nie był tak głupi. Za to ja byłam, skoro sądziłam, że uda mi się tak mi zamydlić oczy.
Wpatrywałam się w jego pełne ufności spojrzenie. Rozchylonymi wargami wyartykuowałam nieme "Nie każ mi". Ale kazał. Wzięłam głębszy wdech, uciekłam wzrokiem. Odsunęłam kwiaty i wstałam.
-Sama nie wiem, Kostku. Powinnam być okropnie na niego zła. Ale z drugiej strony, ta ciągła gonitwa, ta iskra w oczach, to poczucie prawdziwej wolności, ten uśmiech... ja nie umiem. Podobało mi się, choć przecież właśnie to przez takie zachowanie ludzie stają się puści, pozbawieni zachamowań. Ja nie chcę, ale nie umiem czuć złości - mówiłam pokrętnie, przeskakując ponad tym co tak naprawdę interesowało Konstantina. Wzniosłam oczy ku górze i klapnęłam spowrotem na kanapę. -Czuję się, jakby ktoś poprzestawiał mi świadomość. Nawet kiedy wszystko rozumiem i wiem, jak powinnam postąpić, nic nie może mnie zmusić do myślenia o nim źle
Och, napewno nic? Chyba dałoby się coś znaleźć.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Pon Maj 30, 2011 3:54 pm

Z każdym słowem Venus niepokoiłem się coraz bardziej, z każdym zdaniem zaczynałem mieć wątpliwości w sposób w jaki wcześniej o niej myślałem i to było naprawdę niedobrym uczuciem. Uwielbiałem gdy mogłem w kimś pokładać swoje zaufanie bez obawy, że mnie zawiedzie. Znaczy trudno nazwać to co mówiła Venus zawodem, bo przecież... Nie mogłem aż tak bardzo mieszać się w jej życie, każdy ma prawo do własnych wyborów i własnych błędów. Szkoda, że ja wszystko zawsze tak mocno przeżywałem, a to co mówiła Venus nieprzyzwoicie mi się kojarzyło i nie potrafiłem wygonić okrutnych myśli z mojej głowy. Nawet jak bardzo się skupiałem, cały czas latał mi gdzieś koło ucha ten niepokój. To mnie zabijało.
- Z każdym twoim słowem coraz bardziej nie wiem co myśleć, nie wiem czy chcę pytać dalej, ale... - zwróciłem się cicho do niej jak zawsze będąc szczery jak tylko się dało. Ale nie wiedziałem jak powinienem dalej kontynuować swoją wypowiedź, bo nagle mnie oświeciło.
A co jeśli Venus mówi tak zagmatwanym językiem, bo chce mnie oszczędzić? To by do niej pasowało. Mówi wszystko na około, bym tylko domyślał się o co chodzi i mógł obstawić najkorzystniejszą dla siebie i dla niej wersje. Bym mógł się okłamywać, bym nie musiał się przejmować. To było takie wspaniałe z jej strony, ale jednocześnie, byłem pewien, że w tym przypadku tego nie chcę. Nie miałem ochoty na żadne niedomówienia. Pozostawał problem, czy Venus naprawdę chce o tym mówić.
- Venus, jak nie chcesz to nie mów, w końcu to twoja osobista sprawa, każdy ma prawo do tajemnic. Ale pamiętaj o tym, że jestem twoim przyjacielem i bez względu na wszystko, będę myślał o tobie tak jak zawsze. Dlatego proszę cię, nazwij to co zrobiłaś z tym tajemniczym kimś po imieniu - poprosiłem. Oczywiście czekałem na najgorsze, ale czekałem spokojnie tak, by przyjąć na siebie to jak najlepiej, by wesprzeć przyjaciółkę.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Pon Maj 30, 2011 8:04 pm

W żadnym wypadku nie chciałam zabijać Konstantina! Chciałam go prawdziwie uchronić od prawdy, chociaż jego jednego uczynić mym wiecznym sprzymierzeńcem. By nie widział skazy na mym obliczu i nie bał się pokładać ufności w mą idealność. Ale przyjaciele nie zostali stworzeni do tego, by ich okłamywać i stwarzać pozory. Stanęłam przed problemem, który swoim wymiarem sięgał problemu Kostka z orjentacją. Po raz pierwszy musiałam zawieść bliską mi osobę. Earth to inna działka, bo ona mi czyta w myślach i jest w tym lepsza od tego nieporadnego Justina, który nic nie umie dobrze zinterpretować. Och, miałam stracić całe wieki pracowania nad swoją reputacją. Dlaczego on tak mocno tego chciał? Pokręciłam głową, nierozumiejąc.
-Zaraz, zaraz. Czy Ty Konstantinie posądzasz mnie o to, że ja...?!- zapytałam oburzona. Czy on uważał, tak jak inni, że ja się , zaraz... puściłam!? Cóż za niedorzeczność! Próbowałam znaleźć odpowiedź i wprawdzie ją znalazłam. Przerażenie w jego oczach szybko naprowadziło mnie na dobry szlak. Dałam mu znak, że już rozumiem. Postanowiłam, że dobrze. Moja tajemnica przestaje być tajemnicą.
-On mnie wytarzał w błocie. Musiałam zmyć z siebie to obleśne mazidło, więc kazałam znaleźć jakiąś sadzawkę. Koszula należy do niego, ale oczywiście sam zaprzecza, jakoby mnie podglądał. Nie wiem, czy mogę mu wierzyć, ale zawsze lepsze takie zapewnienie, niż jakby rzucał nieodpowiednie komentarze..- wreszcie wzniosłam wzrok ku przyjacielowi i zamilkłam widząc jego minę.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Pon Maj 30, 2011 8:47 pm

Trudno było zamaskować to odetchnięcie z ulgą, czy choćby mój wyraz twarzy świadczący o tym jak bardzo się cieszyłem takim obrotem sprawy. Wszystkie emocje jak zawsze miałem wypisane na twarzy i nie stanowiłem żadnej zagadki. Naprawdę przez głowę przechodziły mi najróżniejsze rzeczy, które napawały mnie przerażeniem i naprawdę zacząłem posądzać Venus w nieodpowiedni sposób. W ogóle jak mogłem? No jak? Choć wszystko brzmiało tak jak nie powinno powinienem wierzyć w Venus. Ona nie mogła postąpić w tak bezwstydny sposób. O nie.
- Dzięki bogu - westchnąłem cicho odgarniając grzywkę do tyłu i uśmiechając się lekko do dziewczyny. Ojć, chyba nieodpowiedni czas i miejsce na takie uśmiechy biorąc pod uwagę ton jej wypowiedzi jak i wyraz twarzy, które zdecydowanie nie uznawały takiej mojej pomyłki za coś wartego uśmiechu. Bo mimo ulgi jaką właśnie odczuwałem nadal rozmawialiśmy na bardzo poważny temat. - Znaczy wiesz, sądziłem, że to coś naprawdę poważnego. Znaczy to też jest poważne, tyle że w łagodniejszy sposób. O jejku, chodzi mi o to, że zawsze mogłoby gorzej nie? Błoto da się zmyć, wstyd przeminie, a niektóre rzeczy zostają na zawsze. Błoto to nie koniec świata. Choć to, że zrobił to wbrew twojej woli to naprawdę straszne! - zgubiłem się we własnych słowach jąkając co chwila i nie mogąc przestać wygadywać głupot. Nakręcałem się coraz bardziej i w końcu nie wiedziałem co mówię. Chciałem dobrze, ale nie wiem jak wyszło. Zdecydowanie nie tak powinienem postąpić chcąc trzymać stronę Venus. Nie takich słów powinienem używać chcąc ją pocieszyć i wesprzeć. Wziąłem głęboki wdech, by już się nie jąkać, tylko powiedzieć choć jedno składne zdanie. - Ale chyba mu nie ujdzie na sucho to wszystko co przez niego przeżyłaś? - zapytałem. Choć z natury nie byłem osobą lubującą się w zemstach. Nigdy nie potrafiłem określić czy ktoś jest winny czy nie. Zresztą pewnie jakbym tylko mógł zwaliłbym na siebie to, że Venus wylądowała tam gdzie wylądowała, a potem musiała się ośmieszyć. Niestety nie wiedziałem jak to powiązać ze sobą. A obwinienie tego kogoś, którego imienia oczywiście nie znałem mogło poprawić Venus humor. Choć trochę.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Pon Maj 30, 2011 9:06 pm

-Drogi mój, nie po to prowadę koło celibatu, by teraz łamać wszystkie jego zasady z jakimś nowoprzybyłym- wyjaśniłam mu protekcjonalnym tonem, nagle uświadamiając sobie jak mi ulżyło. A co ja takiego zrobiłam? Aho tylko mu powiedziałam prawdę. Niesamowite, jak to może z człowieka spuścić złą aurę. -Nie musisz się martwić o rzeczy tak elementarne, naprawdę - zapewniłam. Choć w gruncie rzeczy, jakbym miała teraz możliwość przeżycia dnia, który zostałby mi zapomniany... och, chyba wyzbyłabym się resztek zasad i zebrała sobie pokaźną grupę do obskoczenia. Lista możliwa do zdobycia tylko w mojej głowie, a więc chyba nie ma osoby, która zdołałaby się do niej dostać. Chyba, że Earth. Nie, ona mnie już nie lubi. Położyłam ponownie materiał na kolanach i przeplotłam kolejne kwiaty. Wznawianie plecionki było możliwe tylko dzięki dobrym kwiatom i wcześniejszej dekoracji wstążką. Zawiązałam kokardkę i wplotłam turkusową nić.
-Właśnie to jest problem. Kostek, nawet Ty to widzisz, więc błagam Cię zrób coś bym i ja zrozumiała!- załamałam się tak z deczka. Świadomość, że nie słuchałam własnej głowy mogła niepokoić. -Jesteś mi najdroższy, znasz zasady. Proszę, wspomnij, że tak się kobiety nie traktuje, że należy szanować damy. Że nie można narażać je na zniesławienie. Powiedz mi, że mam mu zrobić z życia piekło za to, jak mnie potrakował- poprosiłam Berlioza, posłyając mu spojrzenie, które wyrażało tylko tyle co pragnienie zemsty.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Pon Maj 30, 2011 9:32 pm

- Przecież wiem! Nie rozumiem jak mogłem w ogóle tak pomyśleć - pokręciłem z rezygnacją głową wciąż nieco zmieszany. - Po prostu to co mówiłaś tak bardzo nasuwało tą myśl, że trudno było ją od siebie przegnić. Przepraszam. Nigdy już nawet mi to przez głowę nie przejdzie, obiecuję - zapewniłem. Chciałem, by była pewna czystości moich intencji oraz by wiedziała, że to nie moja wina, że tak się stało.
Może nie powinienem obiecywać sobie tak niepewnych rzeczy jak moje zdanie. Powinienem już do tej pory nauczyć się, że wcale nie jestem taki jednoznaczny jak kiedyś sądziłem. Wcale nie jest tak, że wiecznie mam jedno zdanie, bo jedno wydarzenie może obrócić mój świat w całkiem inna stronę. Ale naprawdę od czasu do czasu chciałem się czuć choć w jednej rzeczy pewien swojego. Czuć, że stoją na twardym gruncie i nigdy się to nie zmieni. Po prostu w głębi duszy chciałem mieć w Vanus jakieś oparcie i sam próbowałem się do niej upodobniać.
Ogólnie jestem ostatnio strasznie niezdecydowany.
- Oczywiście, że chcę coś zrobić, ale nie jestem pewien, że ja akurat w tej sytuacji jestem najodpowiedniejszą osobą. Zawsze tylko mieszam i nawet nie potrafię się wysłowić - westchnąłem. Aż mnie w środku skręcało z tego braku jakichkolwiek możliwości do działania. - I... - teraz moja naiwna część musiała dać o sobie znać - czy piekło to nie jest za dużo powiedziane? Oczywiście nie może być tak by ten ktoś chodził sobie bez kary. Ale mimo wszystko... Może on wcale nie zdawał sobie sprawę jak bardzo źle postępuje? Niektórzy są niestety pozbawieni sumienia podpowiadającego im co wolno, a co nie. Czasami trzeba być ponad to i wybaczać.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Venus Pon Maj 30, 2011 9:54 pm

Puściłam obietnicę koło uszu. Jeżeli chodziło o ludzi, jedna rzecz była niezachwiana i zawsze pewna - obietnica jest najsilniejszą z mocy. Nie można być gołosłownym, nawet jeżeli ktoś się za takiego uważa. Kiedy obiecujemy coś drugiej osobie, gdy ta jest dla nas ważna, oddajemy mu w jakiś sposób część naszego serca. A odebrać będziemy je mogli dopiero po wywiązaniu się. Ja nie chciałam zabierać mu cząstki duszy, bo znałam siebie. Wiedziałam, że Kostantin się jeszcze na tym przejedzie. I będzie to jazda nieprzyjemna.
-Przebaczać- powtórzyłam jak echo i uśmiechnęłam się delikatnie -wiedziałam, że znasz zasady
Więc tak, byłam dumna z Kostka. Potrafił sprawić, że zapominałam o tym co się działo właśnie w internecie. Że wybaczałam. Że robiłam to pomimo swojej woli. Powiedzmy sobie szczerze - Javier będzie miał karę. To nie będzie coś wielkiego, bo nie dowie się o tym cały klub. Tylko subtelnie mu napomknę, by uważał z pazurami.
-To może teraz porozmawiamy o Tobie? Jak Ci się spodobali nowi?
Związałam ostatni supęłek i uniosłam wianek by poprawić ewentualne niedoskonałości, powtykać więcej kwiatów i zakręcić wstążki. Trzeba przyznać, iż był bajeczny.
-Tadaaaam!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Konstanty Wto Maj 31, 2011 6:08 pm

Uznałem, że zmiana tematu to naprawdę dobry pomysł, ale nie wiedziałem, czy akurat ten jest odpowiednim. Bo co takiego u mnie ciekawego się wydarzyło? Kompletnie nic i raczej nie prędko się to zmieni. I w sumie byłem bardzo wdzięczny za taki obrót sprawy, bo po tym co przeszedłem z Gaspardem byłem kompletnie wyczerpany. Ale nie mogłem powiedzieć, że wszystko jest piękne i wesołe. W końcu aktualnie męczył mnie bardzo poważny problem w postaci nieodpowiedniego zauroczenia Gerdy. No dobra nie był to do końca mój problem, ale jak dla mnie bardzo ważny i nie zamierzałem go sobie odpuszczać. Oczywiście aktualnie nie miałem ochoty rozmawiać na te tematy. Dobrze, że Venus zadała kolejne pytanie i mogłem jego się uczepić.
- Nowi? Jacy nowi? - tak bardzo elokwentna wypowiedź, dopiero po chwili pochwyciłem tok myślenia Venus i wzruszyłem ramionami. - Nie wiem. Przecież wiesz, że nie należę do zbytnio towarzyskich ludzi.
Prosząc Venus o pomoc w robieniu wianka oczywiście zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Choć oczywiście wiedziałem, że nieważne co bym wymyślił efekt będzie o wiele lepszy. I rzeczywiście tak było. To było wspaniałe i ucieszyłem się jak jakieś dziecko.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - zwróciłem się do niej i po chwili wahania pocałowałem ją w policzek. - Nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę! Ale pozwolisz, że teraz polecę go podarować? Już nie mogę doczekać się jej miny! - spojrzałem na Venus wyczekująco, ale nie musiałem długo czekać na pozwolenie. Wyleciałem z pomieszczenia jak na skrzydłach.

/przeskok
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Benjamin Sob Sie 27, 2011 4:31 pm

ratował jakąś zbłąkaną duszyczkę czy coś

Chujowo. To jedyne określenie jakie cisnęło mi się na usta kiedy znajomi mi ludzie zadawali tak idiotyczne pytanie jak co u mnie słychać. Jak mogło być dobrze kiedy od ostatnich dwóch dni przesiadywałem w pieprzonym pokoju albo salonie bo wszyscy moi podobno-przyjaciele mieli inne rzeczy do roboty? Frejka gdzieś spierdoliła zostawiając mnie i mojego kaca na pastwę losu bez słowa wyjaśnienia, Cook szlajał się z Iss i chyba już kompletnie o mnie zapomniał, a o Felixie to nawet nie miałem zamiaru myśleć. Egoiści, każdy miał coś innego na głowie zamiast siąść ze mną i porządnie się najebać jak za dawnych czasów. Co się z nimi stało? Dokąd zmierzał ten świat który kiedyś wydawał się mi taki cudowny? Jaki ja byłem głupi!
Miałem kompletną pustkę w głowie. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit. Co chwilę podnosiłem telefon i spoglądałem na godzinę jak gdybym czekał na jakieś wydarzenie, jakby któryś z tych chujów miał zaraz zadzwonić i oznajmić mi że idziemy się napić. Ale nic się nie działo. Mijały minuty, a ja zaczynałem zastanawiać się co mógłbym dzisiaj zbroić bo przecież doskonale wiedziałem że telefon nie zadzwoni nawet jeśli miałbym tutaj umrzeć. Podniosłem się z łóżka obracając paczkę papierosów pomiędzy palcami. Przecież nie mogę spędzić całego dnia w pokoju i nie zobaczyć żadnych cycków przez dwadzieścia cztery godziny. To byłoby wręcz karygodne.
Mając wyjebane na wszystko i wszystkich rozłożyłem się wygodnie na pomarańczowej kanapie i przymknąłem zmęczone oczy które drażniło światło wpadające przez okno do pokoju. Co takiego zrobiłem że wszystko jest dziś przeciwko mnie? Usłyszałem ciche kroki. Kto śmiał mi przeszkodzić kiedy już zaczynałem być spokojny? Otworzyłem powoli oczy i co zobaczyłem? Blond włosy przewiązane niebieską kokardą i zapłakane oczy które psuły niemalże wszystko. Ach, jak ja jej dawno nie widziałem! Aż się stęskniłem za widokiem tej dziecięcej twarzyczki i tych uroczych oczu. Spojrzałem na dziewczynę ze zdziwieniem bo przecież zawsze widywałem ją uśmiechniętą. Nie miała innego wyjścia niż przysiąść się kiedy już ją zauważyłem.
- Co też mogło się stać że uśmiech zniknął? Czyżby jakiś chłopiec nie docenił twojego dobra? Oj, nie płacz już, Leila. - Powiedziałem, przewracając oczami. Nie mogłem patrzeć jak tak szlochała więc tak jak robili to w filmach do których oglądania zmuszała mnie Francesca, otarłem łzę spływającą po zaróżowionym policzku blondynki. Ojej, Batman pocieszyciel?
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Cornelia Sob Sie 27, 2011 8:20 pm

/przerwana lekcja z Irwingiem

Och, ostatnie dni były takie piękne. Słońce wkrótce przestało zakłócać spokój memu snu, więc mogłam cieszyć się jasnymi porankami, wieczornymi przechadzkami, czy całonocnymi maratonami filmowymi z koleżankami. Spędziłam tak dużo wesołych chwil! Odwiedziłam Felixa i przyniosłam mu ciasteczka. O, jak się cieszył. Buzia mu się nie zamykała. Mówił wiele, a choć zawsze go słuchałam, tym razem słuchałam dwa razy mocniej. Opowiadał o swoim koledze. I mówił tyle wesołych rzeczy. Czasem też przerażających, ale zaraz znów przedstawiał Bena w cudnym świetle. I po tym Feliksowym praniu mózgu chodziłam kolejne kilka dni cała zadowolona, że znam takiego kochanego chłopca, jak Thompson.
Brakowało mi zieleni. Bez kwiatów świat był taki smutny! Brak drzew doskwierał mi jednak najmocniej. Gdzie sięgałam wzrokiem widziałam tylko brązowoszare badyle. Tęskniłam tak mocno za listkami, małymi plamkami pocieszającej zieleni. A pociesznie było mi teraz potrzebne. Coś, co powróciłoby mi humor, którym mogłam się cieszyć w tych ostatnich dniach. Tyle, że nie było żadnych listków. Wszystko było smutne. Udzielało się mojemu smutkowi i jeszcze go potęgowało. A przecież byłam smutna dopiero od kilkunastu minut.
Wtedy właśnie, kiedy wbiegałam po schodkach ściskając w rękach paczkę, która przyszła do mnie rankiem, uśmiechałam się do każdej napotkanej osoby. W pokoju rozwiązałam niebieską wstążkę, którą mama zawiązała paczuszkę, a nie mając co zrobić z tasiemką, ozdobiłam nią włosy. W przesyłce było tak wiele miłych rzeczy! Jedna z najbliższych mi gosposi włożyła zrobione przez siebie koronkowe rękawiczki. Tatuś zestaw papeterii, a ciotka całą masę domowych łakoci. Dołączyli również list. Postanowiłam, że przeczytam go już w bibliotece, bo tam byłam umówiona z Irwingiem, który miał mi opowiedzieć o jakiś tam sporach na świecie. Skoro ja mu opowiadałam o książkach, on mógł o swoich zainteresowaniach. Nic to, że nie zrozumiem. Więc wzięłam garść krówek, by podzielić się z przyjacielem i wybiegłam by jak najprędzej dotrzeć na spotkanie.
Kobieca ciekawość nie zna jednak umiaru. W połowie drogi otwworzyłam list. Z malejącym uśmiechem czytałam kolejne słowa, w których matka chłodno informowała mnie, że mój przyszły mąż chce mnie widzieć u siebie za niecały miesiąc, a ślub ma się odbyć jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Zaznaczyła, że nie będę mogła już uczęszczać do tego miejsca, gdzie mnie teraz trzymają. Nie napisała żadnego słowa w którym mogłoby się doszukiwać jej zainteresowania moją osobą, czy opinią na tą całą sprawę. Nie pilnowałam już łez. Przez ten krótki okres, jaki tu spędziłam, czułam się tu bardziej sobą, niż kiedykolwiek wcześniej w domu. Poznałam takich dobrych ludzi, tyle miałam wrażeń.. A oni w jednej sekundzie mi to wszystko odbierali. Nie mogłam powstrzymać łez. Schowałam się w pierwszym pomieszczeniu, które napotkałam. Salon. Wydawał się być pusty. No, ale nie był. Stanęłam twarzą w twarz z ostatnią osobą, którą mogłam teraz widzieć. Speszyłam się tą sytuacją, na blade poliki wypłynął rumieniec. Otarałam nieudolnie policzki. A kiedy on jeszcze mi pomógł, poczułam, że chyba zaraz umrę.
-Jeszcze gorzej, drogi Benie. On mnie chce.- jęknęłam (bez sensu, bo przecież nie rozumie), tracąc kontrolę i opierając się o jego ramię, by tam schować twarz. Niech się tam schowam i nikt mnie już nie znajdzie!
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Benjamin Sob Sie 27, 2011 9:02 pm

Gdybym wiedział ile Felix dobrego powiedział o mnie tej małej, jasnowłosej istotce to może przez chwilę pomyślałbym o nim jako o godnym rangi przyjaciela bo właśnie za takowego go dotychczas uważałem. Nie wiedziałem więc cały czas nazywałem go głupim chujem zamiast podziękować mu i przestać opowiadać o nim takie kłamstwa, ale to nie moja wina że nie poinformowano mnie ile dla mnie zrobił bo trzeba przyznać że zrobił dużo jak na takiego półgłówka jakim jest Felix. Dzięki niemu obejmowałem teraz bezkarnie Brahams, a ona myślała o mnie jako o dobrym chłopcu którym gdzieś bardzo głęboko jestem.
Westchnąłem ciężko i pogłaskałem ją po głowie, wplątując palce w blond loki z których zsunęła niebieska kokarda. Chwyciłem ją i delikatnie wsunąłem do kieszeni gładząc dłonią ramię dziewczyny w pocieszającym geście. Ot, taka pamiątka w razie gdyby mnie znienawidziła albo nagle zniknęła bo z nią wszystko było możliwe. W każdej chwili mogła wstać i uciec, a ja przynajmniej miałbym po niej niebieską kokardę. Chociaż szczerze mówiąc to wolałem ją samą od marnego skrawku materiału. Zamrugałem oczami i uśmiechnąłem się do niej pocieszająco.
- Nie możesz się tak zamartwiać bo jeśli dobrze rozumiem to mówisz że ktoś się w Tobie zakochał a to chyba dobrze. Przynajmniej tak mówią, nie? - Powiedziałem choć było mi strasznie głupio kiedy wmawiałem dziewczynie którą uważałem za jedną z tych fajniejszych w Rezydencji że to dobrze że ktoś ją chce. Po co to mówiłem? Może powinienem powiedzieć że powinna tego chłopaka omijać szerokim łukiem a zająć się mną? Bo co jeśli ona się przekona do tamtego? Okropna tragedia by się stała!
- Chociaż patrząc na to z innego punktu widzenia to trochę niedobrze mieć za dużo adoratorów, ale ja się nie znam na tych dziewczęcych sprawach. Mogę Cię tylko pocieszać, ale nie udzielę chyba jakiejś pomocnej rady co mogłabyś zrobić w tej sprawie... - Pokręciłem głową mrużąc oczy. Nigdy nie zrozumiem kobiet bo ich się po prostu nie da zrozumieć! Nie da się i tyle! Może jest parę z którymi umiem się dogadać ale są to kobiety wyjątkowe i kompletnie inne od innych. Taką Frejkę to umiem zrozumieć bo ona jest jak chłopak więc nie wiem czy to się liczy.
Zacisnąłem palce na ramionach Leili, nie za mocno żeby chociaż ją nie bolało bo jeszcze rozpłakałaby mi się tutaj całkowicie i musiałbym się tłumaczyć Felixowi z tego wszystkiego. A wolałem pozostawić to dla siebie. Kurwa, ile można gadać w koło o tym samym? Przewróciłem oczkami obejmując ją lekko.
- Już dobrze? Obok Benka jesteś, nie wolno płakać! Uśmiechnij się teraz, tak dla mnie - Powiedziałem odgarniając niesforny kosmyk włosów który przysłaniał jej twarz. No, teraz musiałem przyznać że wydawała się całkowicie idealna i tak powinno pozostać. Posłałem jej najbardziej uroczy uśmiech na jaki było mnie stać i wpatrywałem się w nią czekając aż przestanie szlochać i wróci stara, dobra Leila która krzyczała na mnie jak używałem niecenzuralnych słów. Taką lubiłem bardziej.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Cornelia Sob Sie 27, 2011 9:29 pm

Felix zasługuje na wielkiego buziaka, ale może zamiast Benka, Leila mu go da. Ale od Benka. Bo naprawdę naopowiadał mi tyle dobrego o tym tu chłopcu! Przebywanie z krewnym Króla naczyło mnie też pewnego dystansu do wybryków młodych chłopców. Felix, jak i Ben potrzebowali się wyszaleć. A kiedy opowiadał mi o przygodach, jakie razem przeżywali, i kiedy widziałam malujące się na jego obliczu coraz większe zadowolenie, czułam, że to co robią nie może być złe. Ben przecież też był cudownie miły i uczynny, a przecież regularnie imprezował z chłopakami. Więc to nie było takie złe. I przestałam się już bać. Nie było się czego bać.
O, jakie wygodne i miłe mi były jego ramiona. Koszula przesiąknięta była słodkim zapachem chłopca, który delikatnie gładził mnie po włosach. Poczułam, że coś mi zabiera z głowy, ale nie skojarzyłam, że o kokardkę chodziło. Poza tym, nie było już ważne co to mogło być w mych włosach. Może liść, a może jakaś ostra rzecz i Ben mnie ochraniał przez skaleczeniem. Byłam mu wdzięczna za to, że nie kazał mi mówić co się stało. I tak mu powiem, ale nie lubiłam być do czegoś przymuszana. Zawsze przecież mnie zmuszano do wielu rzeczy. A to akurat mogłam powiedzieć tylko bliskiej mi osobie. Thompson był wystarczająco odpowiedni. Chociaż, zaraz... może lepiej mu nie mówić. Zostać tydzień przytuloną do niego i chociaż ten tydzień w przyszłości wspominać? Gdy dowie się prawdy, przestraszy się. Ale nie miałam już siły na rozstrzyganie takich sporów wewnętrznych. Pociągnęłam nosem, spróbowałam się uśmiechnąć, kiedy mnie o to poprosił.
-Zakochał? Czy naprawdę można jeszcze usłyszeć o miłości? Szczególnie od Ciebie. Wierzysz, że ktoś się mógł zakochać? To takie nielogiczne, by wyciągać na wierzch zamierzchłe legendy. To coś o wiele smutniejszego, niestety. O, Benjaminie, moja matka na jednej stronie listu zabrała mi radość kilku miesięcy...- zadrżała mi warga, kiedy uniosłam kartkę. Ściskałam różowy papier w dłoni, a teraz włożyłam go w jego rączkę. W czasie, kiedy się nim interesował, wpatrywałam się bez większego skupienia czy myśli, w koszulkę chłopaka. Na chwilę unosiłam wzrok mokrych oczu, żeby cieszyć się bliskością Bena, ale zaraz się karciłam i znów opuszczałam wzrok. Za drugim razem , kiedy tak zrobiłam, akurat skończył czytać.
-Tak mi smutno- skomentowałam, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Benjamin Sob Sie 27, 2011 9:59 pm

Szeroki uśmiech wykrzywił moją twarz kiedy blade, niewielkie dłonie ponownie spoczęły na moich ramionach, a zielone oczy wpatrywały się we mnie z dziecięcą naiwnością, ale nie widziałem już tańczących iskierek szczęścia które najwyraźniej zastąpił smutek. Smutek spowodowany czymś czego nie dane było mi pojąć. Wpatrywałem się w czarne, starannie wymalowane na różowym papierze litery które układały się w słowa, w zdania które wydawały się kompletnie nie pasować do tego wszystkiego. Jeszcze raz przebiegłem wzorkiem przez tekst i spojrzałem zdezorientowany na Leilę. Co też jeszcze mogła skrywać przede mną niepozorna, chuda blondynka? Wolałem nie wiedzieć, wystarczyło mi to że wiedziałem o ślubie który miał odbyć się już całkiem niedługo. To mi nie pasowało. Brahams i jakiś całkowicie obcy facet przed ołtarzem? Może chodziło o inną dziewczynę bo naprawdę wątpiłem że to ona, ta która teraz wtulała się w moje ramiona miała stać się niedługo zamężna. Ja nie zamierzałem się teraz ustabilizować bo i po co? Po co miałem niszczyć sobie życie zbędnymi przysięgami i ceremoniami?
- To dlaczego po prostu się im nie postawisz? To wcale nie takie trudne jak myślisz, tego można się bardzo szybko nauczyć. Tylko musisz się uśmiechnąć tak ładnie jak teraz i odmówić, a mówię Ci że poskutkuje. - Powiedziałem, a donośny głos powoli przechodził w kojący szept. Przecież nie mogłem się teraz śmiać, to byłoby zbyt niemiłe i lekceważące, a ona naprawdę poważnie traktowała tą całą sprawę. Ona poważnie podchodziła do życia, zupełnie inaczej niż ja który przez cały czas olewałem wszystko słysząc tylko i wyłącznie rzeczy które chciałem usłyszeć. Tak jest łatwiej, o wiele łatwiej. - Wolałabyś tutaj zostać, prawda? A może chcesz uciec od nas wszystkich? - Nachyliłem się nad nią, kryjąc nos w blond włosach. Truskawki. Poczułem zapach truskawek, tak przyjemny że aż przymknąłem oczy. Ładny ten zapach. Skoro ja się tak poświęcam i pozwalam jej moczyć moją nową koszulę to ona też może się poświęcić. Ja nie lubię dawać, a niczego w zamian nie dostawać i nawet dla tak uroczej istoty jak Leila nie potrafiłem wyzbyć się swoich egoistycznych zapędów.
- Nie zamartwiaj się już. Smutek szkodzi, trzeba się cieszyć nawet jeśli dzieje się coś złego. Musisz im powiedzieć że tego nie chcesz, powinni zrozumieć jeśli są twoją rodziną. Zobaczysz, będzie dobrze, zapewniam Cię. - Ostatni już raz pogładziłem ją po ramieniu, a potem tylko musnąłem wargami kącik jej ust i uśmiechnąłem się szerzej, nie odsuwając się od niej ani na trochę. Jak mogłem przepuścić taką okazje? Nie byłbym sobą, a ja nadal nazywam się Benjamin Thompson i jestem trochę chujem, ale w niewielkim stopniu. Przecież ja ją pocieszam! Wpatrywałem się w martwy punkt na ścianie, obejmując ją lekko oparłem się wygodnie i ziewnąłem. Taki ze mnie dobry chłopak!
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Cornelia Nie Sie 28, 2011 7:35 am

Pokręciłam powoli głową, zaraz nieco szybciej i konkretniej. Nie. Nie mówił tego chyba na prawdę? Może on mógłby zrobić taki zawód rodzicom, ale dla mnie skończyłoby się to w psychiatryku. Nie zniosłabym myśli, że ktoś może przeze mnie cierpieć.
-Ben, jak możesz tak mówić. Przecież ja nie mogę im powiedzieć teraz, że ze ślubu nici. Mama się tak cieszyła! Wiesz ile się szykowaliśmy do tego dnia. Poza tym... to nie jest problem. Ja chciałabym tu zostać, a nie mieszkać z nim- nim, którego widziałam przelotem dziesięć lat temu. Nie pamiętam jak wyglądał, prócz tego, że był strasznie zasośnięty. Miał wielkie wąsy i brzuszek. I to dziesięć lat temu! A jaki gruby musiałbyć teraz! Aż poczułam kościstość osoby Benjamina. I przestałam się tak mocno w niego wtulać. Właściwie to sobie uświadomiłam, co robię i już byłam gotowa odskoczyć na pół kilometra, ale trzymał mnie, a ja jestem słabą dziewczynką.
-Już nawet wszystkie te ich warunki jestem gotowa spełnić. Ale nie chcę stąd jechać- jak małe dziecko. Chcę, nie chcę. Uniosłam wzrok. Jej, przy nim to na prawdę nie da się smucić. Łzy na policzkqch wyschły, jeszcze tylko świecące oczy i posklejane rzęsy świadczyły o tym, że coś było nie tak. I moja smutna mina. A kolejnym ruchem jeszcze mocniej mnie wyprowadził z równowagi. Niby nic i tylko w kącik ust. A jakie to dla mnie było wyjątkowe. Wielkimi ze zdziwienia oczami patrzyłam jak się odsuwa. Jestem słabą dziewczynką.
-Nie chcę się zamartwiać- powiedziałam cicho, jakbym wypowiadała swoje życzenie pod spadającymi gwiazdami. Ja też nie lubię smutku! A skoro Ben mówi, że się wszystko ułoży, to na pewno tak się stanie.
I nieważne, że za dwa miesiące będę stała na ołtarzu. Cieszmy się.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Benjamin Nie Sie 28, 2011 9:35 am

Nigdy nie przejmował mnie szczególnie los innych jeśli nie byłem z nimi w żaden sposób związany emocjonalnie. Do rodziców nie czułem kompletnie niczego, byli mi najzwyczajniej w świecie całkowicie obojętni. Więzy krwi nie zmieniały nic w moim przypadku. Od paru lat nie miałem z nimi kontaktu i ani oni, ani ja nie chcieliśmy tego zmieniać. Im było na rękę że w domu nie ma już chłopaka który sprawiał tylko same kłopoty, a ja miałem wolność i wszystko inne co było mi potrzebne. Miałem znajomych, miałem dużo butelek z przeróżnymi trunkami, ciasteczka od Iss i buziaczki od moich wiernych fanek. Kto wyszedł lepiej? Oczywiście że ja. Oni siedzieli w apartamencie w Nowym Jorku wciąż pracując a do mnie przytula się ładna dziewczyna. Nie mam żadnych wątpliwości że ja mam w Tromso lepiej.
- Ale to ty powinnaś się cieszyć, a nie twoja mama. To ty masz spędzić z tym kolesiem resztę życia, nie twoi rodzice. - Uniosłem brwi wpatrując się w zielone oczy z uwagą. Kompletnie nie potrafiłem zrozumieć jej oddania. Czy nie lepiej byłoby gdyby miała to wszystko gdzieś? Nie musiałaby teraz płakać i martwic się tym całym ślubem, ale wtedy może bym jej nie mógł bezkarnie obściskiwać. To nic, poradziłbym sobie i bez płaczu. Jestem pojebany.
- Jakoś Cię tu skryjemy i będzie dobrze. Przecież tyle tutaj superbohaterów! Ja mam dużo miejsca w szafie, Felix się teleportuje, nie martw się - Powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej szeroko. Nie mogłem pozwolić żeby przez całe nasze spotkanie na jej twarzy gościł tylko i wyłącznie grymas. - Ładniej wyglądasz jak się uśmiechasz. - Pozwoliłem sobie na wyrażenie opinii ale jak powie że znowu zrobiłem coś źle to się zdenerwuje. Czekałem aż obdarzy mnie uroczym uśmiechem choć po chwili znudziło mi się czekanie kiedy ona cały czas wpatrywała się tępo w moją koszulę zamiast wynagrodzić mi wszystkie moje starania. Pokręciłem głową, opierając ciężką głowę o poduszkę leżącą tuż obok. Nie wiedziałem co ją tak zdziwiło więc na zakończenie tej bezsensownej dyskusji na bezsensowne tematy jakimi są te dotyczące ślubów i miłości, pociągnąłem dużego łyka whisky ze szklanej butelki obklejonej jakimś różowym papierem. Czyżby to był jakiś prezent który dostałem dawno temu? Mi to pasuje!
- Czemu nie chcesz stąd wyjeżdżać? Jest jakaś szczególna przyczyna, może osoba? A może tylko ci się tu spodobało? - Zapytałem patrząc na nią kiedy układałem się wygodnie na kanapie z główką tuż obok jej chudych nóżek. Jaka to była urocza scenka, zapłakana dziewczyna i ja cieszący się z nie wiadomo czego. Przynajmniej starałem się ją pocieszyć.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Cornelia Nie Sie 28, 2011 11:38 am

Przechyliłam głowę. Nie zrozumiałam co chciał mi powiedzieć. Mama mnie wychowała, więc musiałam jej dać coś w zamian. A że lubiła wyprawiać wielkie przyjęcia, ślub córki był najpiękniejszym prezentem. Mogłaby się cieszyć do woli przygotowaniami, przymiarkami. Chciałam, żeby się uśmiechała. A Ben miał dziwny pomysł, żebym sama czerpała przyjemność z tego przedsięwzięcia.
-Nie rozumiesz.- zauważyłam. No cóż, ja nie rozumiałam jego, ale on nie rozumiał mnie. -Jak nie on to kto? Rodzice zadbali o mnie, nie potrafiłabym odrzucić ich troski - oświadczyłam, znów opuszczając wzrok. Odsunął się. O, znów poczułam się taka sama. I poczułam zakłopotanie. Jak mogłam mu się wciskać tak bez pardonu w ramiona. Jej, nie jestem godna nosić nazwisko Brahams. Westchnęłam, ale kiedy wspomniał o szafie i teleportującym się Feliksie nagle jakby mi się poprawił humor. Uśmiechnęłam się. Już sobie to wyobrażam. Ja chowająca się w szafie pachnącej Benem. Umarłabym z zawąchnia. Na komplement oczywiście się zarumieniłam. Ble. Czemu ja muszę tak reagować na każde jego milsze słówko! Dopiero kiedy się odsunął daleko, odzyskałam władzę nad kolorami.
Westchnęłam, słysząc pytanie. Jakże miałam na nie odpowiedzieć? Żeby przypadkiem nie odsłonić tej wrażliwej części mego serca, która mąciła mi czasem w głowie. Tym razem już byłam przygotowana na to, że będę mogła zatracać się w jego oczach.
-Poznałam tu tak wiele wspaniałych osób. Ciebie, dziewczyny, Felixa, Irwing jest mi też tak bliski. Wiesz, u mnie w domu nie ma tak wiele młodych osób. Wychowywałam się pośród starszych, ale tu jest tak... wesoło i ciekawie. Tęsknię za domem, ale chyba nie umiałabym zostawić tego wszystkiego. To znaczy... tylko tak sobie mówię, nie myśl, że naprawdę nie będę umiała. Jeżeli nie będzie wyjścia...- to Cię już nie zobaczę, dodałam sobie w myślach. Przesunęłam wzrok za okno. Oczy już wyschły. Złożyłam dłonie na kolanach, zaraz jednak poprawiłam ten niesforny kosmyk, który wciąż mi uciekał. -Poza tym, mam problemy z mocą. Nie powinnam się stąd oddalać, tak myślę.
Cóż za racjonalne wytłumaczenie mojego pragnienia bycia tutaj. Bo przecież wcale mnie to nie dotykało mocniej, kiedy ktoś mnie wyprowadzał z równowagi. Co jest specjalnością Thompsona.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Benjamin Nie Sie 28, 2011 1:07 pm

Przymknąłem oczy rozkoszując się smakiem whisky. Nigdy nie rozstawałem się z butelką przepełnioną bursztynowym trunkiem, najlepszym ze wszystkich jakie kiedykolwiek dane było mi spróbować. Czy jest coś wspanialszego niż butelka Jacka Danielsa wypita samotnie albo jeszcze lepiej - w doborowym towarzystwie?
- Przestań, bo jeszcze się zawstydzę a tego nikt nie może zobaczyć! - Powiedziałem, śmiejąc się cicho pod nosem. Ach, jak mi było miło! Po raz pierwszy odkąd spotkałem Brahams powiedziała mi coś co powszechnie uznawane było za miłe. Aż nie potrafiłem uwierzyć że nie robi sobie ze mnie żartów. Nie pozostając jej dłużny podniosłem się i spojrzałem na nią wesoło. - No niech Ci będzie, ja Ciebie też lubię i rozumiem dlaczego nie chcesz wyjeżdżać. Zdecydowanie dużo tu ciekawych ludzi, każdy jest inny a to czyni to miejsce wyjątkowym. A nikt nie lubi opuszczać wyjątkowych miejsc. Poza tym myślę że za Tobą też by tęsknili więc powinnaś się cieszyć. Mnie najchętniej by wygonili ale w sumie to wiem dlaczego. Nie lubią jak im podkradam ciasteczka z chłopakami. Straszni są niektórzy i nie chcą się dzielić a ja nie umiem się oprzeć bo te ciasteczka są taaakie pyszne. Chyba nie zmienisz na mój temat zdania jak już poznałaś tą straszną tajemnicę którą skrywa Thompson przez lata? Umiesz robić ciasteczka? - Skierowałem spojrzenie przepełnione nadzieją w jej stronę odstawiając butelkę na stolik który stał tuż obok. Jaki ja byłem naiwny! Przecież ona nigdy nie upiecze mi takich ciasteczek bo już ktoś ją do tego zatrudnił. A tym kimś był Felix. Ile on mi opowiadał i zachwycał się ciasteczkami Leili torturując mnie słownie. Nawet nie mogłem udowodnić jak on się ze mną okropnie obchodzi machając mi przed nosem ciasteczkami a potem je zjadając, nie dając mi nawet spróbować. Wymamrotałem coś pod nosem wpatrując się w blond kosmyki opadające swobodnie na ramiona po tym jak pozbawiłem ich niebieskiej kokardki która teraz tkwiła w kieszeni spodni i nawet nie myślałem o tym żeby oddawać ją właścicielce.
- W razie czego pamiętaj że ja zawsze jestem chętny do pomocy więc jakby co to wiesz gdzie mnie szukać - jeśli nadal będziesz tak samo urocza i fajna jak teraz, rzecz jasna, dopowiedziałem sobie w głowie. Przecież nie będę trudził się jeśli będzie miała tego swojego męża i trójkę dzieci bo kim ja jestem? Zrezygnowany oparłem się wygodnie o poduszki i westchnąłem ciężko. - Co robisz całymi dniami i wieczorami? - Bo ja przecież kompletnie nie wiedziałem czym ona się zajmuje! Nawet nie wiedziałem gdzie ona ma pokój żebym mógł do niej przyjść, a to źle. Muszę się zorientować z kim mam do czynienia i od kogo mam brać ciasteczka.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Cornelia Nie Sie 28, 2011 9:26 pm

Nie słuchał mnie. W ogóle. Patrzyłam jak przechyla po raz kolejny butelkę. W solidarności z nim poczułam piekące ciepło w gardle. Bolało.
-Ben, nie powinieneś tyle pić- zwróciłam mu cicho uwagę, a ponieważ nauczono mnie, że mężczyźni mają zawsze rację, spuściłam szybko wzrok, speszona własną odwagą. Ale martwiłam się. Alkohol to nic złego, ale niszczy człowieka! Szczególnie tak młodego. I szczególnie boli, kiedy nie chcemy by coś się stało jego ofierze. Zaciskałam palce na materiale sukienki. Starałam się go słuchać, ale trochę za wcześnie jak na odciąganie mnie od moich zmartwień. Ślub. To wisiało nademną już kilkanaście lat. A teraz się stanie. W najbardziej nieodpowiednim momencie. Kiedy poznałam co to wolność, kiedy ukazała się moja moc. Kiedy okazało się, że nad nią nie panuję.
-Bardzo chętnie upiekę ci ciasteczka, jeżeli tylko mi obiecasz, że przestaniesz- uniosłam znaczący wzrok na butelkę i wróciłam do gniecenia sukienki. Może mi się uda? Otworzę piekarnię, jeżeli trzeba będzie. Westchnęłam, by się nieco rozluźnić.
-Nocami próbuję spać, choć ostatnio bywało z tym słabo. Nie jestem przecież przywyczajona do wiecznego dnia. - i obecności przemiłego towarzysza spacerów, dodałam w myślach. -Natomiast w dzień odwiedzam czasem miasto, próbuję poradzić sobie z moją mocą, spędzam czas z koleżankami. Maluję, czytam... Czasem Cię spotkam.
Za mało.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Benjamin Nie Sie 28, 2011 11:12 pm

Jeszcze przez dłuższą chwilę trzymałem szklaną szyjkę tuż przy ustach przyglądając się z zafascynowaniem jak złocisty płyn lekko falował kiedy zakołysałem delikatnie butelką w powietrzu.
- Może i masz racje, ale kto w dzisiejszych czasach przejmuje się innymi? Strasznie mało takich ludzi, ale skoro ty się przejmujesz to chyba powinienem posłuchać. Źle na mnie wpływasz, bardzo źle - Powiedziałem kręcąc glową i kompletnie nie rozumiejąc dlaczego to robiłem, odstawiłem już w połowie opróżnioną od rana butelkę whisky. Gdyby tylko jakiś znajomy mi kolega od wspólnego picia i imprez zobaczył jak się poświęcam dla Leili byłbym całkowicie skończony. Skierowałem wzrok w kierunku małych dłoni kurczowo zaciśniętych na krańcu błękitnej sukienki. Może i jestem głupi ale nie potrafiłem zrozumieć dlaczego w mojej obecności zachowywała się inaczej niż przy innych podczas kiedy ja byłem prawie taki sam niezależnie od tego z kim przebywałem. Chociaż przy tej drobnej blondynce robiłem się trochę delikatniejszy i trochę bardziej wyczulony. Tego też nie potrafiłem zrozumieć. Nawet nie próbowałem. Nie chciałem tego rozumieć.
- To ciekawie masz. Ale zdecydowanie za rzadko mnie spotykasz... - Zamruczałem pod nosem i spojrzałem na nią z grymasem na twarzy. A gdzie wzmianka o marzeniu o mnie dniami i nocami? Zawiodłem się strasznie, ale wybaczę jeśli zrobi mi te pyszne ciasteczka. - Właśnie, wieczny dzień to strasznie przejebana sprawa, nie sądzisz? - Nie potrafiłem inaczej tego określić więc posłałem jej tylko niewinny uśmiech.
Kiedy tak wpatrywałem się w zielone oczy Leili doszedłem do wniosku że muszę się zmówić na kolejną bardzo męską noc z Cookiem bo zaczynam robić się miękki i zbyt czuły. A to że teraz przebywałem w towarzystwie dziewczyny która sprawia że mam w głowie kompletną pustkę tylko wszystko pogarszało. Działałem na własną niekorzyść pogrążając się jeszcze bardziej.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jasny salon - Page 3 Empty Re: Jasny salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach