Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Winiarnia

+5
Fitzwilliam
Sybilla
Tristan
Mikaela
Mistrz Gry
9 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Aurelia Czw Lis 17, 2011 12:14 am

Przystanęłam na chwilę przy jednej z półek i korzystając z faktu, że mężczyzna skupił się chwilowo na studiowaniu etykietki, przyjrzałam mu się dokładnie kątem oka. Szczególnie nurtowało mnie ile mógł mieć lat i czy był tutaj kimś w rodzaju opiekuna, czy też po prostu kimś z takimi samymi uprawnieniami jak ja. No, albo przynajmniej podobnymi. Musiałam przyznać, że chociaż wyglądał na całkiem zwyczajnego mężczyznę, miał w samym swoim sposobie bycia coś interesującego, czego nie potrafiłam do końca określić. Chociaż oczywiście starałam się nawet nad tym nie zastanawiać, bo różnica wieku między nami była już na pierwszy rzut oka tak oczywista, że nawet ja nie mogłam jej zignorować.
- Owszem, interesuję - odparłam w końcu, niezmiernie zadowolona, że chociaż w tej jednej kwestii nie musiałam naciągać prawdy. Kochałam gotowanie i nie potrafiłam wymyślić żadnego lepszego sposobu na spędzenie wolnego czasu albo poprawienie sobie złego humoru niż właśnie poprzez pichcenie czegoś dobrego w przytulnej kuchni. Z tym, że moje posiłki oczywiście nie były podawane z alkoholem - jak już wspominałam, zupełnie nie znałam się na takich rzeczach, a do tego nie przepadałam za smakiem wina do tego stopnia, by chcieć je dopasowywać do każdego posiłku.
- Jestem Aurelia - przedstawiłam się i uśmiechnęłam do niego nieznacznie. Cóż, czy to była moja wina, że odruchowo przychodziły mi pewne nieco kokieteryjne odruchy? Po prostu starałam się być miła i sprawiać dobre wrażenie. - Z czystym sumieniem mogę przyznać że rozumiem twoje zagubienie. Niby śmieję się z przyjaciół, ale sama też nie potrafię ot tak wybrać odpowiedniego wina w tym miejscu. Właściwie do niedawna w ogóle nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak winiarnia w rezydencji - oznajmiłam, na potwierdzenie swoich słów rozglądając się z zaciekawieniem dookoła. Ostatecznie przeniosłam spojrzenie na mojego rozmówcę. - A ty, Brian? Jesteś tutaj na tyle długo, by dobrze znać wszystkie zakamarki? - uniosłam kącik ust do góry w nieznacznym półuśmiechu, przyglądając mu się z uwagą. Takie delikatne nawiązanie do tego z jakich powodów i jak długo mógł tutaj być. Cóż, to była dosyć istotna kwestia, o ile nie chciałam wpakować się w poważne kłopoty. Jednocześnie pożałowałam, że powiedziałam jak naprawdę mam na imię. W końcu mogłam powołać się na kogoś zupełnie innego. Szkoda, że mijanie się z prawdą nie leżało w mojej naturze.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Brian Nie Lis 20, 2011 6:14 pm

Zazwyczaj było tak, że gdy kogoś poznawałem starałem się o nim jak najwięcej dowiedzieć w ciągu zaledwie paru minut, by zupełnie przypadkiem nie wyrobić sobie o nim jakiegoś złego zdania. Tak było z Pinky. Pierwsza rozmowa z nią wyglądała jak jakaś rozmowa o pracę. Ile masz lat, skąd jesteś, czym się interesujesz, jak nazywają się twoi rodzice. Pinky bez zastanowienia odpowiadała na wszystko i chyba właśnie dzięki temu tak bardzo ją polubiłem. Nie czepiała się mojego dziwacznego zachowania, a wręcz cieszyła się gdy przejawiałem jakieś objawy dziwaczności. Niestety zdawałem sobie sprawę, że sposób z tysiącem pytań działa jedynie w nielicznych przypadkach, a u większości wywołuje zniechęcenie. Dlatego powstrzymywałem się od robienia tego stosując odrobinę mniej drastyczne sposoby dowiadywania się różnych rzeczy od nowych znajomych. Tyle że był jeden problem. W obecności Aurelii pozapominałem wszystkich swoich zwyczajów, wszystkich swoich zachowań i nie wiedziałem dlaczego tak się stało. Nagle czułem się jak jakiś świeżak w rozmowach damsko-męskich, co nigdy mi się nie przydarzało. Może chodziło o to, że ostatnio przeżyłem to głupie zerwanie? Nie mówcie mi, że nadal przeżywałem. Przecież byłem pewien, że zdołałem się już pogodzić z myślą bycia porzuconym. Cholera.
- Naprawdę? Czy mogę w takim razie liczyć kiedyś na zademonstrowanie twoich umiejętności kulinarnych? - zapytałem ostrożnym głosem. Sam nie zdawałem sobie dotąd z tego sprawy, ale miałem ochotę na kolejne spotkanie z Aurelią. I na kolejne, i może na jeszcze kilka dodatkowych. Nawet jeżeli głównym pretekstem byłoby zmuszanie jej do gotowania, co było jednocześnie tak chamskie, jak i bardzo wspaniałe. Bo jednak każdy normalny facet lubi sobie zjeść. I lubi również gdy ktoś specjalnie dla niego gotuje. Choć jak mówiłem, nie spodziewałem się, że dziewczyna lubi przebywać w kuchni. Może więc nie powinienem ryzykować z takim pytaniem. Co jeżeli nie potrafi gotować? Uch, wstyd przyznać, ale nawet jeżeli nie potrafiła to ja i tak pewnie bym zajadał z uśmiechem na ustach, zadowolony nie wiadomo z jakiego powodu.
Teraz również byłem zadowolony jakbym wygrał dziś w lotka, a nie siedział w piwnicy zapewne z mnóstwem myszy tuż obok siebie. Nie żebym bał się myszy. Gdy byłem nastolatkiem miałem ich małą hodowlę, czym doprowadzałem ojców o zawroty głowy. Niestety nikt na siłę nie potrafił mi tego wybić z głowy. Aż sam nie postanowiłem zająć się jednak czymś zupełnie innym.
- Czyli z naszą znajomością win nie pozostaje nam nic innego jak zastosowanie najbardziej sprawdzonego i popularnego sposobu wybierania. Znasz jakąś dobrą wyliczankę? - zapytałem nadal bezradnie spoglądając w stronę win. Pewnie gdybym był tutaj sam też bym zastosował coś takiego licząc na swoje szczęście. Może w towarzystwie dziewczyny będę miał je jeszcze większe niż zazwyczaj? Bo tak ogólnie to zbyt wiele go nie miałem, wystarczy jedynie spojrzeć na sposób w jaki żyję, a raczej waham się czy własnie tak mam żyć. Bo czy zawód opiekuna, czy nauczyciela, jest dla większości jedynie deską ratunku, na który w normalnych warunkach raczej by się nie zdecydowali? Chyba własnie tak jest. - W zasadzie nawet bardzo długo, ale na pewien czas przerwałem ten pobyt i musiałem się uczyć od nowa. Z ilością wypadków jakie mają to miejsce, jeżeli nie jesteś na bieżąco, to trudno później nadrobią. A ty?
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Aurelia Nie Lis 20, 2011 10:04 pm

- Jasne - odparłam bez zastanowienia, ponownie się do niego uśmiechając. - Szczerze powiedziawszy zawsze mam problem ze znalezieniem kogoś, kto porwałby się na testowanie mojej kuchni. Nie chodzi o to, że jestem złą kucharką, po prostu, hm, moi znajomi nie są typami koneserów jedzenia. W zasadzie rzadko kiedy w ogóle udaje mi się zaciągnąć ich do kuchni, bo wolą niższe kondygnacje rezydencji, jeśli rozumiesz, co mam na myśli - Cóż, skoro był tutaj długo, powinien rozumieć. Niezależnie od tego czy jest zwykłym mieszkańcem, jak ja, czy też kimś wyżej postawionym. Nie było przecież żadną tajemnicą, że podziemia codziennie okupowały tłumy pijącej młodzieży, dlatego nie miałam poczucia jakbym narażała jakiś wielki sekret na wyjawienie. Fakt faktem moje wyjaśnienie dlaczego moi znajomi nie chcą próbować mojego jedzenia było nieco mgliste, ale by je dopełnić, musiałabym przyznać ile mam lat. W tym bowiem tkwił główny problem - jak wielokrotnie wspominałam zawsze byłam 'tą najmłodszą' wśród moich przyjaciół, co było równoznaczne z tym, że nie cieszyłam się praktycznie żadnym autorytetem. To oni zawsze czuli się w obowiązku pilnować i dbać o mnie i ciągle wyśmiewali moje kulinarne popisy, niezależnie od tego na jakim stopniu zaawansowania by nie były. Bo naprawdę potrafiłam gotować i często testowałam znalezione przepisy, przygotowując całkiem wymyślne dania, ale co z tego, skoro nikt nie chciał ich próbować 'bo to przecież tylko ta gówniara Aurelka wygłupia się w kuchni'? W końcu przestałam nalegać. No i do tego wszystkiego dochodziła jeszcze kwestia o której powiedziałam Brianowi - moi znajomi rzadko kiedy mieli czas wpadać do kuchni. Czasami zastanawiałam się na czym żyje taka Penny - czy jej organizm potrafił przyjmować wyłącznie alkohol, kofeinę i szeroko pojęte nielegalne substancje?
Usłyszawszy jego słowa o wyliczance uśmiechnęłam się z rozbawieniem, posyłając mu kolejne spojrzenie. Miał coś w sobie. To znaczy, pomijając fakt, że musiał być ode mnie starszy o dobre dziesięć lat, naprawdę dostrzegałam w nim coś intrygującego i uroczego zarazem. Z jednej strony wyglądał na dojrzałego, odpowiedzialnego faceta, ale z drugiej miał w sobie coś ze słodkiego zagubionego chłopca. Być może dlatego nadal tak bardzo pilnowałam, by nie wymsknęło mi się nic o moim wieku, pomimo iż najwyraźniej nie był żadnym opiekunem ani osobą, przez którą mogłabym być w poważnych tarapatach.
- Hm, nie przychodzi mi teraz do głowy żadna wyliczanka, ale możemy zdać się na los - wzruszyłam nieznacznie ramionami i okręciwszy się na pięcie podeszłam do najbliższej póki, by chwycić stamtąd pierwszą lepszą butelkę. Następnie przeszłam kilka metrów dalej i na chybił trafił wybrałam następną. - Proszę - powiedziałam, podchodząc do niego i podając mu jedno z win. - Gdyby ktoś pytał dlaczego akurat taki wybór powiedz, że spędziłeś tutaj długie godziny selekcjonując i degustując, że doskonale wiesz jaki to bukiet, rejon pochodzenia i takie tam. Rozmówcy będzie głupio wyrazić jakiekolwiek obiekcje jeśli będzie sądził, że naprawdę się do tego przyłożyłeś. Jeśli mogę zapytać, na jaką okazję potrzebujesz tego wina? Jakieś ważne spotkanie czy może coś mało zobowiązującego? - zapytałam zanim zdążyłam ugryźć się w język, przechylając nieco głowę, by przyjrzeć mu się uważniej. Może i za bardzo się w tym momencie spoufalałam, ale nic nie mogłam na to poradzić. Na ogół potrafiłam trzymać się na dystans, ale Brian miał w sobie coś takiego, że z miejsca miałam do niego zaufanie. Szkoda, że nie pomyślałam w porę o tym, że on wcale nie musi podzielać mojego podejścia. - Ja jestem tutaj dopiero kilka miesięcy - odparłam zdawkowo. Musiałam się w końcu pilnować.
Aurelia
Aurelia
słit sikstin


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Brian Pon Lis 21, 2011 9:11 pm

- Rozumiem - przytaknąłem doskonale zdając sobie sprawę z tego co Aurelia ma na myśli. Ogólnie to raczej nie starałem trzymać się tylko jednej myśli na dany temat, zawsze pozostawiałem możliwość na to, że mogę jednak źle zrozumieć intencje osoby, z którą rozmawiam i tak naprawdę jest inaczej niż mi się wydaje. Ale w tym momencie nie miałem żadnych wątpliwości co do tego o czym była mowa. Łatwo było poskładać fakty do faktów i w końcu uznać, że Aurelia raczej nie obraca się w towarzystwie damulek salonowych, jak czasami nazywałem dziewczyny typu Venus i reszty jej wyznawców. Jej towarzystwo należało prędzej do tych Felixów i Sigridów. Dlaczego pomyślałem o prze królewskiej, a nie o takich miłych chłopcach jak Cook i Dimitri? Bo Aurelia była tu jednak po wino. Może określenie wina trunkiem króli, w tej chwili nie do końca oddaje zaistniałej sytuacji, ale na pewno coś w sobie ma. Nawet najbardziej bezsensowne stwierdzenia od czasu do czasu miały w sobie odrobinę prawdy. - Z chęcią zostanę tym testerem, o ile mnie nie otrujesz przy pierwszej okazji - rzuciłem swobodnie. Choć mogłem się przejąć tym, że jej przyjaciele omijają kuchnię Aurelii z daleka. To mogło coś oznaczać, ale dla mnie było wygodnie myśleć, że jest jednak inny powód. A ja sam będę miał okazję w jakieś (miejmy nadzieję, że bliskiej) przyszłości, zakosztować czegoś smacznego w jej wykonaniu.
Okazało się, że Aurelia jest równie marna w zapamiętywaniu wyliczanek jak ja. Niby piosenkę o Pinky i Mózgu potrafiłem zaśpiewać nawet wybudzony w środku nocy, ale żadnych innych rzeczy nie potrafiłem spamiętać. Więc rzeczywiście nie pozostawało nic innego jak zdać się właśnie na taki los. Przyjąłem od Aurelii butelkę, którą wyciągnęła w moją stronę, ale nawet nie miałem ochoty odczytywać jej nazwy. Może później, w tym momencie miałem ochotę patrzeć gdzieś zupełnie indziej. Trzeba było w końcu przejść do tego tematu, na który niby nie miałem ochoty poświęcać czasu, ale on sam cisnął mi się do mózgu. Oczywiście już wcześniej zauważyłem, że Aurelia jest ode mnie znacznie młodsza, ale ile dokładnie mogła mieć lat? Dwadzieścia? Dwadzieścia jeden? A może właśnie mniej? Całe szczęście kobiet o wiek się nie pyta, więc nie pozostawało mi nic innego, jak pokonać chęć nad zastanawianiem się nad tym problemem.
- Spokojnie, umiem sobie radzić w kryzysowych sytuacjach i nawet nieźle zmyślać. I tak zamierzałem zmyślać ile się tylko da - zapewniłem. - Mam się spotkać z dyrektorką w sprawie, tak jakby, posady opiekuna, ale sam jeszcze nie wiem czy bardziej mam się skupić na obmyślaniu dlaczego nim zostać nie mogę, czy dlaczego chcę - wyjaśniłem jej, choć przecież nie musiałem. Mogłem walnąć coś bardziej ogólnikowego, zamiast streszczać swoje powody bycia tutaj, a nie gdzie indziej. Jednak wolałem jednak postawić na prawdę, nie zawsze bywa ona wygodna, ale od czasu do czasu, bycie od początku szczerym jest mile widziane.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Shelby Pon Gru 26, 2011 9:40 am

Mówiąc o czymś do picia, w pierwszym momencie przyszła mi ochota na jakąś herbatkę. To pewnie dlatego, że były święta, było zimno i w ogóle. Ale potem zdałam sobie sprawę z tego, że przecież ja nie jestem jakąś wielką fanką herbaty, więc to byłoby zupełnie bez sensu. A alkohol też był rozgrzewający. I z okazji świąt powinno się wypić coś wyjątkowego i bardziej wyszukanego niż jakieś zwykłe piwo. Dlatego właśnie pociągnęłam Józka do winiarni. Troszkę mi zajęło znalezienie jej, bo przecież w podziemiach bardzo łatwo było się zgubić. Co więcej, nie byłam najlepsza w orientowaniu się w tych wszystkich korytarzach.
Byłam przyzwyczajona do tego, że ludzie w moim towarzystwie cały czas szeroko się uśmiechali i takie tam. To dlatego, że miałam taki talent. Pewnie dlatego nie zauważyłam nawet jak chłopak był rozweselony, nawet pomimo faktu, że ani trochę swojej mocy nie używałam.
W końcu otworzyłam odpowiednie drzwi. Rozejrzałam się pomieszczeniu. Aż dziwne, że nadal było pewne. Ludzie mieli w zwyczaju brać wszystko, co się dało. Zwłaszcza w święta, kiedy połowa osób siedziała w Rezydencji i brała ten czas za powód do obalenia kilku butelek eleganckiego napoju.
Podeszłam do jednej z szafek, w której poukładane były butelki. Zaczęłam przesuwać po nich wzrokiem, starając się przeczytać niektóre z nazw. Uwierzcie mi, niektóre brzmiały bardzo dziwnie. W końcu wyciągnęłam jakieś wino, które miało najładniejszą etykietkę. Jeśli nie znasz się na tym, co jest w środku, zdaj się na wzrok. Dlatego właśnie zdecydowałam się na tą. Wyjęłęłam ją z triumfatorskim uśmiechem i pokazałam blondynowi. Przy okazji wspomnę, że cały czas szczerzyłam zęby w uśmiechu.

ugh, piszę ostatnio same takie krótkie posty ;<
Shelby
Shelby
nieświadoma


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Joe Pon Gru 26, 2011 8:45 pm

Szedłem za Shelby posłusznie, nie marudząc ani nie nasuwając jej nawet pomysłu na to, żebyśmy poszli do winiarni. Blondynka albo odczytała moje myśli, albo miała podobne parcie na alkohol jak ja, bo wybrała miejsce o którym myślałem od samego początku, kiedy wspomniała o "czymś do picia". Co prawda nie miałem pojęcia jakim cudem dostaliśmy się do środka, bo przecież mówili mi o tym, że dostęp do pomieszczenia jest ograniczony.. ale może to był świąteczny prezent? Ktoś zostawił otwarte drzwi albo klucz w zamku, żeby jakiś inny utalentowany przyjemnie spędził wigilię. Inna sprawa, że Shelby mogła mieć swój własny klucz, o czym ja nie wiedziałem. Zupełnie nie zarejestrowałem faktu otwierania drzwi, bo podobnie jak podczas przechadzki, bujałem w obłokach. Uśmiechałem się cały czas, a to do ślicznotki, a to do siebie, powoli dochodząc do wniosku, że te święta są najlepszymi które dotychczas przeżyłem. No, może oprócz tych, na które dostałem wielką encyklopedię botaniczną. Do teraz ją mam, genialne wydanie.
- Znasz się na winach? - zagadnąłem, zatrzymując się w progu i opierając o framugę drzwi. Omiotłem wzrokiem winiarnię. Byłem tu raz, może dwa razy, nigdy na dłużej niż kilkanaście minut. Nie miałem okazji bliżej przyjrzeć się wystrojowi i docenić kunszt kogoś, kto aranżował wnętrze. Ładnie, gustownie. Nie w moim stylu, ale odpowiednio dla kogoś.. bardziej wyszukanego. Dlatego zadałem to pytanie Shelby. Obserwowałem ją, jak czytała nazwy na leżakujących butelkach. Nie żebym wątpił w jej inteligencję czy szykowność, broń mnie Boże, tyle że.. no, nie pasowała mi tu. To jakbym obserwował pęk świeżych, żywych, zielonych liści, w który ktoś by mi wetknął orzechową krówkę ciągutkę. I znowu: nie sądzę, że Woods przypomina mi cukierka. Pod względem słodkości może, ale.. NOOO. Rozumiecie aluzję.
Powoli przestąpiłem próg i ruszyłem wybierać butelki z drugiego rzędu szafek, pogwizdując fałszywie tą samą piosenkę, którą nuciłem wychodząc z salonu. Raz po raz łypałem w stronę blondynki, zastanawiając się, kiedy mam wyjąć zza pazuchy tą jemiołę, na którą tak długo się czaiłem. Na wszelki wypadek wyjąłem ją zza klapy marynarki i wcisnąłem do kieszeni spodni, żeby była w pogotowiu. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydarzyć ta idealna okazja, prawda?
Joe
Joe
~ * ~


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Shelby Pon Gru 26, 2011 9:14 pm

Ja w winiarni byłam nie raz, nie dwa. Jednak wcale nie mogę powiedzieć, że było to jakieś moje ulubione miejsce. Było wiele innych, lepszych. Poza tym, to pomieszczeniu było takie... przesadzone. Każdy mebel wypolerowany był do połysku, gdzieś stały kwiaty, to na ścianach wisiały jakieś ozdoby. Co prawda nie mogę powiedzieć, że takie dekoracje były mi obce. Szczerze mówiąc, to mój dom w Kanadzie niemal w całości był tak właśnie przesadzony i przedekorowany. Wcale do nie lubiłam. Był za duży, a przez to w ogóle nie przytulny.
- Oczywiście, że nie. - zaśmiałam się słysząc pytanie chłopaka. Chociaż rodzice zawze chcieli mnie wyedukować jeśli chodzi i takie rzeczy, ja nie miałam do nich pamięci. Od zawsze chcieli nauczyć mnie, co trzeba podawać gościom na bankietam. Jak się nazywają te wszystkie wyszukane potrawy i napoje. Mi się ani trochę nie podobały takie imprezy. Musiałam ubierać się w taftowe sukienki, które były okropnie sztywne i niewygodne. A do tego wszędzie wokół jakieś ciotki cały czas chciały mi wmówić, co powinnam robić. A wszystko było takie strasznie nudne i naciągane.
Zerknęłam na butelkę, którą trzymałam w dłoni i zdałam sobie sprawę z tego, że mieliśmy problem. Bo ja przecież nie miałam korkociągu. Ale na pewno musiał, gdzieś tutaj taki być. Podałam wino Józkowi, mówiąc coś o tym, żeby je potrzymał i również rozglądał się za czymś, co pozwoliłoby nam otworzyć butelkę. W przeciwnym razie, musielibyśmy w jakiś inny sposób siłować się z korkiem, co pewnie mogłoby się źle skończyć.
Pootwierałam kilka szafek, potem kilka szuflad. Do każdej z nich zaglądałam z niemałym rozczarowaniem, aż w końcu w jednej znalazłam poszukiwany przedmiot. Wyjęłam go i udałam się z powrotem w stronę chłopaka, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Czyn honory - odparłam, podając mu otwierak. Ja chyba nie byłam na tyle sprytna i silna, by to zrobić. A swoją drogą, miałam wyśmienity humor. Po pierwsze, dlatego, że były święta. Gdy się na mnie spojrzało, od razu można było domyślić się, że jestem ich wielką fanką. Miałam śliczny, reniferowy sweter. Brakowało mi tylko jakiejś mikołajowej czapki i wyglądałabym naprawdę bożonarodzeniowo. A po drugie, dzięki Józkowi, zapomniałam o tym, że moja rodzina mnie wystawiła i doskonale się czułam, spędzając z nim czas. Aż dziwne, że nigdy wcześniej bliżej się z nim nie zakolegowałam, czy coś.
Chociaż tak właściwie... Ja wszystkich uważałam za swoich przyjaciół.
Shelby
Shelby
nieświadoma


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Joe Czw Gru 29, 2011 11:49 am

Tak myślałem. Określenie "koneserka wina" zupełnie nie pasowało do dziewczyny, więc zastanawiałem się, czym tak w zasadzie się kierowała, wybierając tą jedną butelkę. Przejąłem ją od niej i obejrzałem krytycznie. Półsłodkie - nie powiem, żebym je wolał od wytrawnego, ale niech będzie. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że Shelby poprosiła mnie, bym zaczął rozglądać się za korkociągiem, ocknąłem się więc z zamyślenia i wyruszyłem na poszukiwania. Nie powiem, bym był wybornym tropicielem otwieraczy, bo szperając po szufladach znalazłem wszystko inne (jak na przykład świeczki, zapałki, twardą jak skała gorzką czekoladę i prezerwatywę), tylko nie to czego szukałem. Nie powiem, by to całe poszukiwanie nie sprawiło mi przyjemności, bo miałem tak zawsze, jak czegoś szukałem. Podobnie z porządkami w pokoju: nagle tysiąc innych rzeczy przyciągało moją uwagę i zaczynałem czerpać niezwykłą przyjemność w gmeraniu w szafkach. Podczas buszowania po winiarni zaczynałem się dopiero rozkręcać i kto wie, co jeszcze bym znalazł, gdyby Shelby nie powróciła do mnie z szerokim uśmiechem na ustach i korkociągiem w ręku.
Odstawiłem swoje zdobycze na miejsce z niejakim żalem, po czym zabrałem się za otwieranie wina. Z tym akurat nie było zbyt wielu problemów, bo podczas krótkiej (tylko trzyletniej) praktyki na imprezach w Rezydencji nabrałem wprawy. Korek ustąpił bez większych oporów, co skwitowałem szerokim uśmiechem. Nalałem nam obojgu napoju do kieliszków, uważając, by moja roztrzęsiona ręka alkoholika nie była powodem do porozlewania alkoholu po podłodze. Shelby stała dosyć blisko - wykorzystałem ten fakt, by podając jej kieliszek pochylić się i cmoknąć ją w policzek, nieco zbyt blisko kącika ust, by ten buziak mógł być uznany za zwyczajny, przyjacielski. Bez jemioły, chrzanić ją. Znów się uśmiechnąłem, tym razem stukając swoim naczyniem o jej. Szkło brzdęknęło śpiewnie, jakby dając znak, że świętowanie we dwójkę czas zacząć.
- Wesołych świąt. - uniosłem lekko kieliszek i wypiłem jej zdrowie. Taaak. Te święta były zdecydowanie najlepsze do tej pory.

//koniec, hm? :* Józio wzywany dalej
Joe
Joe
~ * ~


Powrót do góry Go down

Winiarnia - Page 2 Empty Re: Winiarnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach