Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drzwi wejściowe

+11
Rosemarie
Maurycy
Gabrielle
Jeremy
Yves
Justin
Chupa
Effs
Venus
Will
Mistrz Gry
15 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Wto Kwi 12, 2011 9:11 pm

Zaśmiałam się widząc go w dobrym humorze. I nawet nie zaburczał na mnie! Fantastycznie akurat jak się wszyscy na mnie odobrażają a ja na nich zachciało mi się zwiać. Przynajmniej czeka mnie miłe powitanie po powrocie.
- Miałam straszną ochotę zepchnąć Cie w dół, ale uznałam, że to nie byłoby dla Ciebie żadną karą. Wystarczy, że żyjesz. - Wytknęłam mu język i poprawiłam kurtkę przewieszoną przez ramię.
-Wyjeżdżam. - Wzruszyłam ramionami po raz setny w ciągu ostatnich paru godzin. Nawet gdy rozmawiałam z tatą przez telefon i przekonywałam go, że nic mi się nie stanie jeśli przejadę się do Anglii pociągiem i trochę na stopa wokół Bałtyku mimo woli co chwila moje barki unosiły się i opadały. Już dawno powinnam je sobie wywichnąć. Tak samo jak oczy, którymi ciągle wywracam. Ciekawe czy można zwihnać gałki oczne...
- Mogę? - Zapytałam wyciągając dłoń w stronę jego kudłów. Zawsze wyglądał jak strach na wróble, a ja nie mogłam się powstrzymać od poprawiania jego włosów. To tylko dwa kosmyki ale jednak burzyły cały efekt. Poprawiłam je szybko i poczochrałam mu trochę grzywkę. - Zapuszczasz? Tylko nie zaczesuj ich do przodu bo będziesz wyglądać jak Bieber. - Uśmiechnęłam się i podrapałam w nos.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Wto Kwi 12, 2011 9:24 pm

- No wiesz, zabolało - złapałem się za serce i zrobiłem kwaśną minę. Uznawanie mojego życia za nic nie warte, było okropne. Nawet w żartach. Przecież tyle wspaniałych rzeczy byłem w stanie uczynić! Eee... No może teraz żadna mi nie przychodzi do głowy, ale na pewno jakieś były. W końcu byłem człowiekiem sukcesu. Choć w sumie ten sukces był jedynie widoczny w moim wyglądzie, bo zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Sam przed sobą musiałem to przyznać. Po za tym to "zabolało" nie odnosiło się jedynie do domniemanego zamachu na moje życie, ale również do dziwnego stwierdzenia o wyjeździe. - Gdzie i po co? I dlaczego tak nagle? Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję? - chyba nie byłem odpowiednią osobą do zadawania takich pytań, bo... Musiałem to przyznać. Ostatnio ani trochę się Yves nie interesowałem, a nawet byłem na nią cholernie zły. Bo jako kolejna dała się zaciągnąć do łóżka szanownego solenizanta. Ale spoko, już to przełknąłem, przyzwyczaiłem się i pogodziłem. Życie takie jest i nie ma co wybrzydzać.
W sumie dziwnie zareagowałem na ten jej gest co do moich włosów. Oczywiście wiedziałem, że jakiś niecnych zamiarów to ona nie ma, ot takie przyzwyczajenie, odruch. Ja takich miewałem sporo i to o wiele gwałtowniejszych. W sumie ani trochę mi to nie przeszkadzało.
- Ty to nazywasz zapuszczaniem, a jak dla mnie to zwykłe lenistwo. Ty to nazywasz wyglądaniem jak Bieber, a moim zdaniem to po prostu działanie zgodnie z panującą modą - wzruszyłem bezwładnie ramionami by zaznaczyć, ze niestety nic kompletnie nie mogę z tym zrobić. Tak nawiązując to jak teraz o tym myślę, to zauważyłem pewną zgodność: Yves wyjeżdża, a ja się zapuszczam. Ostatnim razem też tak było. Zabawne.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Wto Kwi 12, 2011 10:11 pm

- Tak sobie. - Wzruszyłam ramionami. Powinnam przywiązać sobie do łokci kilogramowe ciężarki. - Chcę pojeździć. - Uśmiechnęłam się wciskając ręce do kieszeni. - No i miałam nadzieję, że nagle wszyscy zaczną mnie przekonywać, żebym została. Może by się okazało, że połowa chłopaków jest we mnie dozgonnie zakochana. Alo, że jestem przez wszystkich uwielbianaaa.... - Wywróciłam oczami i uniosłam do góry brwi. - A tu nic. 'Jedziesz? Czemu? A, to spoko. Pa.' - Westchnęłam ciężko i udałam, ze ocieram łzę rozpaczy. Właściwie to było mi trochę przykro, że ludzie tak reagowali, ale przecież sama inaczej bym nie zrobiła, gdyby np. Yael nagle mi oświadczyła, ze wyjeżdża. Nie miałabym prawa by przekonywać jej do zostania. Sama już siebie nie rozumiem. Niby chcę mieć wszystkich w dupie i żeby nikt się mną nie przejmował, a jednak robi mi się przykro gdy okazuje się, że właściwie nikogo nie obchodzę. Właściwie to jestem trochę żałosna. Huh... Czemu nagle dopadł mnie taki nędzny nastrój?
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Wto Kwi 12, 2011 10:27 pm

- Pfff - pfffnąłem, choć nie powinienem pffyfać, bo to jest domena całkiem innej osoby. Mimo wszystko jak inaczej miałem zareagować na to jak mi odpowiedziała? I co pomyślała? Tak miałem nie czytać w myślach bo nie byłem wstanie, ale czasami (ba, prawie zawsze) to było silniejsze ode mnie. I nawet gdy mieszały mi się obce myśli w głowie z tymi własnymi, nawet gdy nie potrafiłem odpowiednio ich odczytać, bo pewne tłumoki myślą obrazami zamiast słowami, to i tak zawsze coś tam u mnie w głowie łapało to wszystko i nie dawało spokoju. Ale ile razy ja mogę opowiadać to samo o swoim talencie. No każdy wie, że był najbardziej zajebisty ze wszystkich, ale spokojnie. Nikomu go nie oddam. - To nie wiesz, że ja jestem dozgonnie zakochany i jestem w stanie uczynić wszystko żebyś mnie nie opuszczała, bo bez ciebie świat traci kolory, bez ciebie moje życie nie ma sensu i się powieszę? - spojrzałem na nią pytającą, ale nie czekałem na odpowiedź, bo przecież takie zachowanie byłoby w takim momencie głupie. Nigdy nie czekałem na odpowiedź na głupie pytania. Natomiast te bardziej ważniejsze nigdy nie odpuszczałem osobie, które je zdałem. - Nie powiedziałaś dokąd i na ile - zauważyłem. - Bo wiesz, w razie twojego zaginięcia czy coś, chciałbym wiedzieć gdzie cię szukać. Może w razie czego już teraz zacznę przygotowywać jakąś ekipę ratunkową. Tylko kto by się chciał zgłosić? Oto jest pytanie - zrobiłem zamyśloną minę, ale dalsze planowanie ratunku postanowiłem odłożyć na później. W końcu nie zając nie ucieknie, a przed sobą mam dziwnie zachowująca się Yves. - Wiesz, że nie dam ci spokoju, póki nie dowiem się wszystkiego? A tak ogólnie sama jedziesz? Z siostrą? Bratem? Matką? Kochankiem? Nie żebym chciał się zabrać z tobą - prychnąłem obojętnie. - Zresztą nie liczę, że chciała byś.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Wto Kwi 12, 2011 10:59 pm

I znów uśmiech zawitał na mą twarz, gdy słuchałam jego uroczego monologu. Możliwe, że było to również spowodowane co rusz pojawiającym się dołeczkiem w policzku Justina, który onegdaj lubiłam namiętnie molestować swymi palcami.
- Tak przypuszczałam... Nadal się we mnie kochasz. Lecz wiedz, ze jestem suką bez serca, która depcze biedne niewinne męskie serca i miesza ich dumę z błotem. - Wyszczerzyłam się przypominając sobie pewną uroczą trzynastolatkę z elektrycznych po uszy zakochaną w Shaque'u, która zrobiła mi wykład naszpikowany podobnego typu określeniami, podczas, którego rzucała mięsem na prawo i lewo. Nawet z ust kSzaka czy Dymka nigdy nie usłyszałam tylu przekleństw co ust tej małolaty. Niestety nie mogłam zareagować inaczej niż śmiechem, więc jestem teraz dumną posiadaczką antyfanklubu wśród gównarzerii z elektrycznych. Właściwie to nawet łechce moje ego. W końcu o wielkości człowieka świadczy ilość jego wrogów nie przyjaciół - podobno.
- Nie wiem, gdzie, nie wiem na ile, nie wiem z kim. To zależy od pociągów, autobusów i ludzi, którzy zechcą zabrać mnie na stopa. Cel docelowy to Anglia, Mam nadzieję, ze dotrę tam do końca miesiąca. Tak obiecałam tacie. - Założyłam włosy za ucho i przyjrzałam się dokładniej Reidowi. Pomarańczowe portki? Srsly?
- Proszę cie, Reid. Myśl realistycznie. Ja miałbym się gdzieś z Tobą włóczyć? Pomyśl o swych pięknych włosach, które mógłbyś tracić po tygodniu męczenia mnie swą obecnością. Spopieliłabym je bez mrugnięcia okiem. - Jak na zawołanie do owego 'niemrugającego oka' coś mi wpadło i zaczęło niemiłosiernie boleć. Nie minęło wiele czasu, a kilka łez popłynęło po mym policzku. Przetarłam oko palcem mając nadzieję, że paskudny paproch który miał czelność czyhać na mnie i zaatakować mą gałkę oczną mu ulegnie. Mym przeciwnikiem okazał się kawałek nitki z szalika, który miałam omotany wokół szyi.
- Ału. - skomentowałam to zdarzenie krótko, acz dobitnie i wyczerpująco.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Wto Kwi 12, 2011 11:25 pm

Spodobała mi się ta historia o trzynastolatce, szkoda, że wcześniej jej nie usłyszałem. Chociaż pewnie ja nie miałbym serca potraktować tak bezlitośnie żadnej małolaty, prędzej przytulił ją do siebie, pocieszył, dał jakąś złudną nadzieję i odszedł zapominając całkowicie o tej sprawie. Nie mówię, że takie rozwiązanie jest lepsze, po zastanowieniu wydaje się nawet gorsze, ale jednak to nie zmienia faktu co ja bym zrobił, a czego nie.
- Oj, już dawno zdołałem się o tym przekonać, ale wiesz, nie ma takiej rzeczy, do której nie byłbym w stanie przywyknąć i nie zwracać później na nią uwagi. Więc twoja bezduszność to najmniejszy problem jaki w tej chwili mam - przyznałem, bo tak było. Jakby tak nie było to w sumie też bym tak powiedział. Ale jednak pogódźmy się z prawdą i spójrzmy jej w oczy: po pierwsze przez ostatnie dni miałem rozchwianie emocjonalne, po drugie aktualnie nie miałem żadnego bff i było mi z tym źle, po trzecie właśnie odkryłem, że jestem głodny. I co? Nie miałem problemów? Ale i tak nie o tych rzeczach chciałem teraz mówić z Yves, bo przecież po co? Nie cofnie czasu, nie jest Effy by mnie nakarmić, ale może i by została bff, gdyby nie wyjeżdżała. I z jej wyjazdem wiązał się kolejny problem. - Nie mówisz serio. Ty sama, nieznajomi i podróż do Anglii? Bez żadnej obstawy? Ech, własnie dlatego bym się martwił o moje włosy. Powyrywam sobie z nerwów wszystkie, jak zrobisz to o czym własnie mówisz - rzuciłem opierając się o balustradę i zastanawiając jakie jeszcze argumenty mogłem przytoczyć, by Yves odpuściła sobie ten cały głupi pomysł. Rozumiałem bardzo dobrze, że ani trochę nie chciała tego wysłuchiwać, ale jak inaczej miałem postąpić? Powiedzieć: "Super, Yves, jedź, nie widzę żadnych przeszkód, na pewno sobie poradzisz, a zboczeńcy to bajka"? Dobre sobie, przecież nawet u nas w rezydencji roi się od zboczeńców, którzy na samą myśl o samotnie podróżującej osiemnastolatce posikaliby się ze szczęścia. Wiem co mówię, w końcu czytam w myślach. Niedoczekanie! Wytężę swój łokieć i coś wymyślę, by ją albo przekonać, albo nastraszyć. W sumie szantaż byłby najlepszym wyjściem w takiej sytuacji, ale do niego ucieknę się dopiero w ostateczności.
- Ciamajda - westchnąłem jeszcze widząc jak się Yves niezdarnie obchodzi z swoim okiem. No weźcie, nawet ja nie wyglądam aż tak bardzo niezdarnie gdy coś sobie zrobię. Chociaż nie, jak raz mi się guma przykleiła do buta i chciałem ją sobie zdrapać o kraty studzienki kanalizacyjnej i mi ten but tam wpadł, to wtedy ciamajdowato wyglądałem. Ale mniejsza z tym, swoje smutne historie to mogę wygłaszać na samosi, a nie teraz. Podszedłem do Yves i złapałem ją za podbródek, spojrzałem na jej oko szukając jeszcze jakiś paprochów i coś tam zobaczyłem (nie to nie było moje odbicie i nie zacząłem się zachwycać), jakiś pozostały paproch. Złapałem za rąbek koszuli i go delikatnie wyjąłem. - I nie wiem co masz do moich portek. Czyste są. Chyba. A raczej były.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Sro Kwi 13, 2011 12:14 am

Pokręciłam głową sprawiając, ze dopiero co odgarnięte za uszy włosy rozsypały się ponownie wokół mej twarzy.
- Ja - sama, nieznajomi i jakiś tysiąc stopniowy ogień, który trawi mnie od środka. Wierz mi, jeśli ktoś spróbuje coś mi zrobić będzie pierwszym na świecie gościem z ugotowanymi jajkami. - Czy to nie byłoby zbyt okrutne? Ale przecież nie zrobiłabym tego dla zabawy tylko w formie obrony. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie miny lekarzy badających takiego delikwenta. Czasem bywam okrutna. To przykre, ale chyba już nic na to nie poradzę. Ale przynajmniej dla tych, których lubię jestem miła... czasem. Eh...
- Spadaj. - Mruknęłam i wytknęłam mu język, gdy zaczął grzebać mi w oku jak jakiejś niedojdzie. Chociaż właściwie trochę niedojda jestem. Wystarczy wspomnieć całą moją drogę tutaj. Że też po drodze nie rzuciłam moich toreb w kąt i nie pobiegłam wściekła do Gary'ego.
- Nic nie mam do portek. Oprócz tego, że są pomarańczowe. Sadziłam, że w kolorze masz tylko kapelusze.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Sro Kwi 13, 2011 12:30 am

- W tej chwili mnie przerażasz - przyznałem szczerze. Nie lubiłem, gdy w główkach, które lubiłem ponad inne główki, rodziła się jakaś makabryczna myśl, która w przyszłości pewnie nie raz przyniesie mi jakiś koszmar. Ogólnie często śnili mi się bliscy mi sercu ludzie pragnący za wszelką cenę mnie zamordować, Dymek najczęściej gonił mnie z siekierą tak dla kontrastu z rzeczywistymi jego wyobrażeniami mordu na mnie. Serio, tak na żywo potrafił wymyślić niezłe plany, że czasami chciałem gdzieś uciec i się schować. Pewnie Yves przez to przebywanie z nim na okrągło przejęła jego działkę wprowadzania mnie w przerażenie. Ech, złe myśli. - Wiesz, nie żebym się tak na serio bał, ale chyba nie zamierzasz wypróbowywać na kimś tego sposobu samoobrony? - zapytałem zaciekawiony. Bo w sumie skoro ten sposób nie był wypróbowany to nie było mowy o jego skuteczności. Wolałem jednak nie zauważać tego na głos. Tak na wszelki wypadek.
Spojrzałem jeszcze raz na swoje spodnie, ale przecież nie wyglądały wcale tak źle. Tak samo jak kapelusze nigdy źle nie wyglądały. Nie rozumiałem dlaczego niektórzy nie potrafią zauważyć ich piękna i tego, że jak tylko je założę to od razu bardziej elegancko wyglądam. Taka była prawda i trzeba było się z nią pogodzić.
- Wiesz, rozwijam się. Najpierw kapelusze, potem spodnie, w przyszłości koszulki z troskliwymi misiami, a kiedyś może nawet lateksowy kostium.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Czw Kwi 14, 2011 11:42 pm

Wywróciłam oczami. Jak jakiś będzie mnie napastował to chyba dobrze, że będę się bronić? Może nie będę potrafiła się na tyle skupić by pozbawić go męskości, ale przecież jakoś sobie poradzę. Przed chwilą świrował, że jadę sama, a teraz ma pretensje, ze gdyby coś się działo mam zamiar się bronić?! Absolutnie nie pojmuję takiego rozumowania. To może wywieszę sobie od razu tabliczkę: ' nie będę się bronić, bierzcie mnie wszyscy?', a potem oczywiście i tak usłyszę zrzędzenie. Rety... znowu chce mi się płakać. Co jest ze mną nie tak? Co jest ze wszystkimi nie tak?
Niech już ta taksówka przyjedzie. Może Lil pomyliła się gdy poprosiłam ją by zamówiła mi taryfę. Albo zapomniała. Jak nic nie przyjedzie będę musiała iść na autobus. A następny odjeżdża za niecały kwadrans. Nie zdążę na prom! A następny jest dopiero wieczorem!
Westchnęłam i spojrzałam na Justina, który kończył swój monolog o strojach i uniosłam brew.
-Od lateksu możesz dostać wysypki, lepsza byłaby prawdziwa skóra. - Uśmiechnęłam się kątem ust. Jak to możliwe, ze w ciągu 10 minut nastrój zmienił mi sie z pięć razy?
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Sob Kwi 16, 2011 8:46 am

Zawsze uważałem, że kto jak nie ja najlepiej z mężczyzn rozumie kobiety, w końcu czytałem w myślach, nie? Jednak z czasem musiałem przyznać sam przed sobą, że czytanie w myślach nie ma nic do tego, bo i tak gorzej wszystko pojmuję niż taki Dimitri. Zwłaszcza w niektórych przypadkach. Po prostu nie ogarniałem czasami pewnych rzeczy w jakieś kobiecie. Tyle że z Yves nigdy nie miałem aż tak wielkiego problemu jak dzisiaj. Jej zmiany nastroju były kolosalnie dziwne i po prostu nie pasowały do tego miejsca i czasu.
- Yves, jesteś pewna, że to odpowiedni moment na podróż w pojedynkę? - zapytałem zanim jeszcze zdążyła uczepić się mojego lateksu. - Bo wiesz, rozstrojenie emocjonalne najlepiej jest leczyć w przyjaznym środowisku z miękkimi ścianami - dodałem jeszcze, ale to jak zabrzmiały moje słowa uświadomiłem sobie dopiero po chwili. To było chamskie, ale nie zamierzałem naprawiać swoich słów. Normalna Yves by zrozumiała, że czasami coś mi się wymknie, ale teraźniejsza już chyba nie za bardzo. Jeżeli jeszcze raz mi się tutaj rozklei to normalnie lecę po kogoś i zakładamy jej kaftan bezpieczeństwa, obiecuję! Będzie siedzieć u mnie w pokoju aż odzyska sprawność umysłu. Choć w sumie nie wiem czy mój pokój jest przyjaznym środowiskiem, ba, chyba nawet parę milionów lat świetlnych mu brakuje do tego. Ale mniejsza z tym, najważniejsze, że na serio bałem się puszczać Yves w takim stanie gdziekolwiek. To jakby mnie puścić do sklepu ze słodyczami i zamknąć na noc, nie wiadomo co by na drugi dzień ze mnie zostało. Najprawdopodobniej kleista różowa mazia. - Ty na serio lepiej zrezygnuj ze swojego dziwnego pomysłu, albo weź ze sobą chociaż Yael. Czarno to widzę.
W tej chwili poczułem jak wibruje moja komórka, w sumie wiedziałem, że Yves nie lubi gdy ktoś bezwstydnie przerywa rozmowę i zajmuje się telefonem, ale wybawiło mnie z opresji to, że do Yv też dotarła wiadomość. Usłyszałem! Więc odebrałem swoją. W sumie niezły zbieg okoliczności.
- O jaaa, Dymek sobie o mnie przypomniał. Słodko - skomentowałem na głos, nie wiedząc w sumie co powinienem o tym myśleć i co odpisać. Ale w końcu wybrałem najłagodniejszą formę. Częściową amnezję.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Sob Kwi 16, 2011 9:47 pm

Chyba wolałam, kiedy wszyscy po prostu olewali mnie i mój wyjazd i nie przekonywali do zostania. Justin był naprawdę słodki, ale czy nie przesadzał trochę? A nawet jeśli nie to i tak nieco wnerwiał.
- A nie pomyślałeś, że mnie tu już szlag trafia? Mam dość braku słońca i ciepła. Nie wspominaj mi nawet, ze zaraz wiosna, bo prawdziwa wiosna to tu w czerwcu dojdzie... - Westchnęłam i przeczesałam włosy palcami. Naprawdę potrzebuje odpoczynku od ludzi, którzy mnie znają. Nie wiem czemu tak mam ale uwielbiam być 'tą nową'. Kiedy nikt Cie nie zna masz czystą kartę, nikt nic nie wie o twojej przeszłości, nikt nie ma żadnych wątpliwości przy obcowaniu z Tobą. Kiedyś uznałam, ze nigdzie nie ma dla mnie miejsca, przynajmniej na długo. Miałam wtedy z pięć lat. Wiem, wiek idealny na tego typu filozofowanie. Niedawno doszłam do wniosku, że nawet mój talent mi to sugeruje. Yael całe dnie spędza na basenie, Venus w ogrodzie, z kwiatami. Ci od pogody uwielbiają siedzieć na powietrzu i bawić się chmurami, słońcem i tęczą. Ci od ziemi potrafią godzinami leżeć na trawie i się... wczuwać. A ja? Mi jest przyjemnie gdy coś płonie, gdy zostaje z niego popiół, gdy wokół jest tak gorąco, że wszystko wysycha i inni nie mogą oddychać. Strasznie zazdroszczę innym z żywiołów bo oni nie muszą zawsze trzymać się w ryzach. Wodni mogą wyszaleć się na basenie. powietrzni biegają po polu tworząc wichury. A ja? Ja duszę w sobie ogień bo gdybym tylko spróbowała go wypuścić... wszystko by po prostu spłonęło. Może gdy wyjadę, znajdę jakieś miejsce na odludziu, gdzie będę mogła w końcu, bez żadnych wyrzutów sumienia po prostu stanąć w płomieniach i cieszyć się niszczycielskim gorącem i zachłannym ogniem.
- Yael nie chce jechać, nie dziwię się jej. - Ona, biedna, uważa się za niebezpieczną. A bo zaleje łazienkę, a bo wybuchnie jej woda ze szklanki... Chciałabym być tak niebezpieczna. Ale Yael jest tez dużo wrażliwsza ode mnie. Dlatego zawsze zostawała w domu, gdy ja na weekendy i ferie wyjeżdżałam za English Channel. Sama. Jak zawsze. ale gdybym nie wyjechała nie poznałabym wielu wspaniałych ludzi. Nie dowiedziałabym się, że umiem śpiewać, że filmowanie jest takie trudne. Możliwe, że nie byłabym taka jak teraz.
Mój smętny monolog wewnętrzny przerwało pikanie komórki. Justin też dostał sms'a więc oboje sprawdziliśmy od kogo. Dymek. Odpisałam mu szybko i czekając aż Justin skończy z nim pisać oparłam się o barierkę i po prostu zaczęłam liczyć kamienie.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Nie Kwi 17, 2011 9:11 am

Gdy tak przedstawiała sytuację to trudno było mi odnaleźć jakichkolwiek argumentów przeciw. Zresztą nigdy nie byłem dobry w negocjacjach, najczęściej kończyło się to tak, że ktoś wygłaszał mi tu jakiś monolog, a ja na końcu zaczynałem walić jakieś jego tajemnicze myśli, by go zawstydzić i tym samym wygrać. Czy osiągałem tym sposobem jakieś wielkie rzeczy? A gdzie tam. Nawet tego poprawnie czasem nie potrafiłem zrobić, więc podziękuję za jakiekolwiek kłótnie. Na dodatek ten brak mojej asertywności, to na serio stanowiło poważną przeszkodę w toczeniu jakichkolwiek sporów. Przegrana pozycja - oto moje miejsce na tym parszywym świecie.
- No to już nie wiem jakbym cię mógł przekonać, że to głupi pomysł - westchnąłem chowając komórkę do spodni. Z myśli Yves odczytałem, że również dostała masowego smsa od Dymka na urodziny i wtedy zaświtał mi pomysł. Szkoda tylko, że jak zawsze musiałem go chamsko ubrać i przedstawić w ten a nie inny sposób. - Nawet nie zostaniesz na urodziny twojego ulubionego kolegi od ruchania? - Czy ja naprawdę byłem aż tak wielkim masochistą korzystającym z każdej okazji jaka się nadarza do podpalenia mła? Chyba byłem, bo jakbym nie był to bym trzymał język za zębami i współczuł Yvce, że jej smutno i że Norwegia to nie jej miejsce do życia. Ale nieee, ja musiałem wiedzieć i zrobić lepiej. Jednak z dnia na dzień, im byłem starszy, nabierałem przekonania, że chyba kiedyś musiałem dostać mocno deską w swój łeb. W innym wypadku wiedziałbym, że jak mam rozstrojoną emocjonalnie dziewczynę przed sobą, to lepiej uważać na słowa. - Znaczy jedź sobie jak tak bardzo chcesz - rzuciłem mając nadzieję, że to jednak coś naprawi. Ale marne szanse. Nawet mój smutny, obrażony ton w tej sytuacji niewiele pomagał. Mówiłem coś o straconej pozycji? Idealny przykład.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Yves Nie Kwi 17, 2011 9:46 am

Witki mi opadły, gdy usłyszałam fantastyczne teksty Reida. Jak bardzo nieogarniętym trzeba być by takich stwierdzeń używać w rozmowie podczas, której PODOBNO przekonuje się do odwołania wyjazdu? Justin nigdy nie miał instynktu samozachowawczego i zawsze potrafił powiedzieć coś tak nieodpowiedniego, że już nawet nie miałam siły go za to ochrzaniać, ale teraz przebił wszystkie swoje teksty.
Kolega od ruchania. Świetnie, może jeszcze nazwiesz mnie puszczalskim kurwiem jak twa cudowna i słodziutka kuzyneczka, która ups... też jest puszczalskim kurwiem, do tego głupim skoro się zakochała w kimś takim jak Dymek. Po co ja w ogóle to roztrząsam? Wystarczy, że ja wiem, że nie puszczam się na prawo i lewo, a to, że czasem potrzebuję odrobiny atencji i że tylko Dimitri potrafi mi to zapewnić, na swój własny sposób, ale zawsze jakiś sposób, to już inna sprawa. Powinnam odpuścić. Nikt nie zmienia się od tak, a to, że wszyscy moi znajomi mnie są pojebani, ze mną na czele, powinno mnie tylko nauczyć cierpliwości i umiejętności olewania wszystkiego. Powinnam iść do Saturna na lekcje.
- Pa Reid. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam z bagażem w stronę nadjeżdżającej taksówki. - Nie wiem czy zdążę na Twoje urodziny więc prezentu spodziewaj się pocztą. - odwróciłam się uśmiechnęłam czekając aż taksówkarz schowa moją walizkę. Wsiadłam bez słowa i pojechaliśmy do portu.

/ di ęd /
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Justin Nie Kwi 17, 2011 2:06 pm

No oczywiście, że się CZEGOŚ spodziewałem, tyle, że kompletnie nie wiedziałem czego. Tak więc jakkolwiek by Yves postąpiła ja bym był zaskoczony. W sumie lubiłem nie wiedzieć co się stanie w przyszłości, takie życie wydaje się o niebo ciekawsze, niż gdy wszystko się przewiduje. I nie mam tu na myśli wizjonerów, nie, jak zwykle mam na myśli Dymka. Ten mądrala zawsze wszystko wie. Za nic nie chciałbym być taki jak on. Ale załóżmy, całkiem hipotetycznie, że moja przyszłość układa się w ten dziwny sposób: cały przyszły rok niechcący upłynie mi na upodobnianiu się do dymka, z prototypu stanę się jebaną kopią i co? No co się stanie? W sumie nie wiem, za dużo do myślenia i obmyślania jak na mój mały mózg. W każdym razie to się nie stanie, za Chiny. Bo jestem Justin, słabo czający koleś, ale z uczuciami. (Nie żebym w tej chwili twierdził, że Dymek nie ma uczuć, bo na pewno jakieś ma, tyle że za każdym razem gdy coś poczuje wyjebuje to w kosmos i zostaje sam chuj; mauahahhaha, zabije mnie jak to gdzieś usłyszy, bo usłyszy, nie raz gadałem na prawo i lewo co sądzę o takich rzeczach).
- Pa, Yvy - odpowiedziałem jej i przez chwilę stałem jeszcze jak słup gapiąc się w oddalającą taksówkę. Czułem się głupio, że ta rozmowa poszła tak jak poszła, bo mogła pójść lepiej. Gdyby nie poszła jak poszła, a poszłaby lepiej, to by pewnie Yves nie poszła w chujam, a ja bym nie był zmuszony teraz pójść do podziemi, gdzie pewnie wszystko nie pójdzie tak jak ma pójść, bo ma tendencje do nie pójścia. Jeśli ktoś mnie rozumie to biję pokłony w jego stronę.
Smyrgnąłem nosem i wyciągnąłem chusteczki z kieszeni, mówiłem już kiedyś, że ćpanie zawsze wywołuje u mnie katar? A połączone już z staniem na dworze tyle czasu, to mega katar. Za nim zdążyłem zareagować chusteczkę porwał wiatr i musiałem ją łapać. Miałem dziwne wrażenie, że z boku to wyglądało całkiem inaczej i Yves się pewnie teraz zastanawia czy ten kretyn (czyli ja) właśnie macha jej na pożegnanie białą chusteczką.

/ Podziemia /
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Jeremy Sro Wrz 07, 2011 3:19 pm

/początek

Nazywam się Jeremy Dimitri Ainsworth i mogę bez zastanowienia stwierdzić, że nie cierpię podróży w czasie. Wiecie jakie to jest uczucie? Jakbyś drugi raz przychodził na świat. Przeciskał się przez jakąś małą dziurę, otoczony dość niecodziennymi widokami, zapachami i wrażeniami słuchowymi. Miałem wrażenie jakbym znajdował się w sąsiedztwie kogoś drącego swoją japę bez ustanku. Ja serio wiem co mówię, bo jako tako swój poród pamiętam. A wszystko dzięki faktowi, że byłem pierdolonym wyjątkiem, który musiał odkryć swój talent niedługo po zapłodnieniu. Nie wiem co za geny przekazali mi Yves z Dimitrim (dobra, niektóre może i były zajebiste), ale ten jeden mnie wkurwiał. Prince od chwili mojego przyjścia na świat chciała mnie mieć na oku, by sprawdzić jak się rozwijam. A ja pytam: po cholerę? Ale zostawmy moją przeszłość w spokoju, bo jeszcze powiem coś czego będę żałował. Wiecie... Może niektórym się wydawać to zakurwiście zagmatwane: nie dość tego, że nie byłem do końca normalny to jeszcze jakimś cudem przyfrunąłem przez jakąś wąską dziurę z przyszłości. Ale uwierzcie, tak naprawdę to wszystko było proste jak budowa cepa. Ja miałem swoje życie, ludzie z przeszłości mieli swoje życie, które potoczy się tak jak ma się potoczyć, jeżeli tylko ja będę na bieżąco patrzeć w kalendarz i w konkretnym dniu spojrzę jeszcze na zegarek. Do takich rzeczy nawet taki debil jak Cassidy by się nadawał. Kim jest Cassidy? Debilem, ale to już mówiłem. Poza tym chyba był takim moim przydupasem, który byłby pewnie nawet zdolny zrobić minetę dyrektorce by tu się ze mną pojawić. Jak dobrze, że ma zryty ryj i nawet taka stara baba by go nie chciała. Jestem tylko szczery.
Dokładnie to nie wiedziałem jaki dzisiaj jest dzień, poinformowano mnie tylko, że zostanę w rzucony w podobny okres czasowy co Gaby. Z kolei ta druga data zdołała mi się nieźle wyryć w pamięci, bo powtarzali mi ją na okrągło, bo oczywiście mógłbym zapomnieć. A zapisać nie mogłem, bo to kurwa tajne łamane przez poufne. Robili z tego jakiś koniec świata, jakbym mało takich w swoim życiu już przeżył. Pamiętny koniec świata 2020, takiej imprezy to wy w życiu nie widzieliście. Ale pocieszę was. Zobaczycie.
Jak bardzo różniło się Tromso moje od tego tutaj? W sumie nie bardzo, albo ja tego nie widzę. Bo doskonale pamiętam te Tromso z mojego dzieciństwa, taki mały bonus, dzięki któremu chyba ostatecznie zdecydowano mnie tu przysłać. Bo mimo swojego młodego wieku, rozumienia położenia Gaby, równocześnie byłem związany z tym starszym światem. Cieszy mnie to niezmiernie. Jestem uradowany niczym kocyk pony, który odnalazł wreszcie swój ukochany kocyk. Nie żebym był fanem kucyków pony. Ja nie byłem fanem niczego, sorry jeżeli was zawiodłem.
Stanąłem przed rezydencją i musiałem przyznać, że wyglądała o wiele wiele bardziej uroczo bez tego nowego skrzydła, który zbudowali pięć lat temu. A raczej zaczną planować budować za parę lat. Kiedyś miałem chęć zostać architektem, Cassidy oczywiście z entuzjazmem podjął ten temat i dopingował mnie we wszystkim. Ale równie szybko przyszło jak i poszło. Mogłem stwierdzić tylko jedno, jakbym teraz podrzucił parę projektów komuś w tym czasie, to by poszło im o wiele lepiej. Nie chwaląc się oczywiście.
Przysiadłem na schodach i ze stoickim spokojem wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni. Obracałem ją spokojnie w dłoniach, a potem jednym szybkim ruchem wyciągnąłem jedną fajkę i zapaliłem. Chciałem na chwilę odsapnąć przed odwiedzeniem dyrki, no i odnalezieniem Ryżej. Odrobinę po delektować się przeszłością nim zbrzydnie mi dzięki urzędowej gadce Prince i czymkolwiek co mogło wypłynąć od Gaby. Bo na pewno coś wypłynie i na pewno mi się nie spodoba.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Gabrielle Sro Wrz 07, 2011 4:41 pm

[stary fotel, chyba]

Tiruriru, tiruriru. Miałam dziś wspaniały humor. Czemuż to? BO. WRESZCIE. PRINCE. POZWOLIŁA. WYJŚĆ. Serio. Siedziałam zamknięta w jej gabinecie jakieś dwa tygodnie chyba, lekko licząc, nie wiem, nie mam kalendarza, ona była ciągle zajęta, a poczucie czasu jakoś nie sprzyja bo mój zegar biologiczny zaczął wariować. Serio, jadłam o drugiej w nocy, następnego dnia o dwunastej, potem o czternastej, i w sumie wszystko się przesuwało, jakbym kurde wyleciała z Francji do Stanów, tyle że efekt był dużo dużo dłuższy. Byłam kiedyś w Stanach. Tak o, chyba po coś mnie wysłali, a na jakieś durne ćwiczenia daru. No bo raczej tak, a nie nie.
Więc pełna radości i optymizmu, że po dyrektorskich kazaniach łamanych na totalną olewkę wreszcie ktoś się ulitował i pozwolił przejść, ruszyłam na podbój świata. Oczywiście, musiałam obiecać, że nie będę strzelać żadnych numerów stylu 'jestem twoją córką z przyszłości', dodatkowo zagroziła, że jakoś to będzie sprawdzać. W sumie nic mi zrobić nie może, ale może znielubić tatkę i mamusię, i wtedy będą mieli buu. A ja dbam o swoich rodziców. Nie to co oni, nie? Ale nie dane mi było się nacieszyć. Nie mogłam sobie podskakiwać, ani nucić, bo co? Bo musieli mnie znaleźć.
Stałam jak ten słup, gapiąc się na plecy kogoś, kto z całą pewnością był Jeremym. Hahaha, z niego zawsze mam śmiechy. On wkurza się, jak mówię JUNIOR, jak z kimś gadam to on jest DŻEM, ale zawsze myślę o nim Jerry. Bo to tak ładnie brzmi. Jerry, trochę jak ten stary stary kot w starej starej technologii co mi parę razy mama pokazywała, ale brzmi tak... sympatycznie. Sory, nie brzmi. Chowam to dla siebie. Nikt nigdy nigdzie za nic nie dowie się, że chociaż warczymy i skaczemy sobie z Jeremiaszem do oczu, to ja na niego lecę. Nigdy przenigdy. Skoro umiem oprzeć się jego ciemnym oczkom to z pewnością zadbam o to, by nikt się nie dowiedział o tym, że śnią mi się po nocach. Sorry. Ja mam narzeczonego. A JD nie lubiłam jak byliśmy mali, i z wzajemnością. To że wyrósł na takie takie... ciacho, brr, to nic nie oznacza. Będę wierna swym wartościom. I narzeczonemu. Powiedziała dziewczyna, która od jakichś dwóch tygodni sypia z chłopakiem, który teoretycznie jest starszy o dwadzieścia lat i z pewnością nie jest jej narzeczonym. Wiem, hipokrytka.
- Junior? - zdziwiłam się wreszcie, przyjmując wyraz twarzy dla niego zarezerwowany, tj. chłodną maskę ironii, cokolwiek śmiesznego czy słodkiego by nie powiedział. - A gdzież mój Romeo, co ty tu robisz?
Hahaha, Romeo to mój Berliozik, taki dżołk. Śmieszny, co? Dżemorek nie jest mym Romeem i dobrze o tym wie, i co on wgl tu robi, przecież powinien tu być mój ukochany, chociaż dowiedziałby się o Tristanie. E tam, i tak by mi wybaczył. On nie ma kręgosłupa moralnego. Ma tylko mnie.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Jeremy Sro Wrz 07, 2011 5:05 pm

Nie sądziłem, że spotkam kogokolwiek o tej porze na schodach, bo sami przyznajcie... A nie... Cholera. Dlaczego ja się, w ogóle sugerowałem swoim zegarkiem skoro znajdowałem się w zupełnie innym czasie i wcale nie musiała być czwarta rano? Chyba ta podróż rozkojarzyła mnie bardziej niż myślałem. Ale mniejsza. Nawet jeżeli błędnie się spodziewałem, że nikogo nie spotkam, to za chiny ludowe nie powiedziałbym, że spotkam właśnie ją. Co to musiała być za karma, że dostarcza mi tego, kogo niby najbardziej powinienem spotkać, ale w tak nieodpowiednim czasie. Gadam bez ładu i składu, więc jeszcze raz to złożę na rozkojarzenie i teraz się w końcu zbiorę w sobie. O, i już. Przeanalizowałem wszystkie plusy i minusy tego, ze to Gaby na mnie wpadła, a nie ja ją musiałem szukać i doszedłem do jednego wspaniałego wniosku: dlaczego ona tak od razu na wstępie przyjmuje, że ja to ja, skoro to wcale ja być nie musiałem. Każdy, dosłownie każdy powtarzał do porzygu, że jestem zabójczo podobny do ojca. Może i Gaby tego w pierwszej chwili nie skojarzyła, ale na pewno o tym wiedziała. Dlatego ja z czystej dobroci serca postanowiłem to wykorzystać. I dać jej lekką nauczkę na przyszłość.
- Palę? - odpowiedziałem na jej ostatnie pytanie najbardziej obojętnym tonem na jaki mnie było stać. Brzmiałem jak ojciec. - I jeśli tak bardzo chcesz możesz mi mówić Junior, ale prędzej mnie znajdziesz jak zapytasz o Dimitriego. Ale chyba gdzieś się spieszyłaś?
Nie, wcale nie byłem chujem. Po prostu podszywanie się pod ojca to było moje takie hobby, jak zbieranie znaczków. Chyba nikt nic nie ma do tego jak ktoś postanowi sobie zbierać znaczki? Więc dlaczego ktoś coś może mieć do tego, że czasami sobie zażartuję. Zwłaszcza jak to ma motywy czysto dydaktyczne. By pokazać Gaby, że czasami trzeba trzymać język za zębami i sto razy się zastanowić zanim coś się powie. Zwłaszcza jak sie jest w przeszłości.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Gabrielle Sro Wrz 07, 2011 5:20 pm

Co on pitoli? Gadał zupełnie jak nie on, ale trudno, niech się wypcha, ja nie będę nagle przystosowywała się do tego, że jemu zachciało się zmieniać w jakiegoś kurde Dimitriego. Zaraz. On ma tak na drugie. Pardonsik. Ale co on, postanowił zmienić swoje życie? W PRZYSZŁOŚCI? No chyba już całkowicie go pogrzało. W bardzo uroczy sposób, ale jednak.
- Juniorek, nie zgrywaj się, co ty pleciesz. Gdzie Berlioz? I tego, nie pal, przypominam że jesteś w fazie rozwojowej płodu, znaczy coś takiego mówiła dyrektorka. I na litość grzyba, nie gap się tak tylko powiedz co zrobiłeś z Ju... znaczy, z moim narzeczonym, co? - wymamrotałam niecierpliwie. Sory, nie mam pojęcia, że Jerry jest podobny do swojego ojca aż tak. Znaczy no tak, niby trochę jest, ale co innego jak przez pięć minut widzisz czterdziestolatka, czy ile on tam ma, przy dziewiętnastolatku, nie? Ludzie, ja nawet nie mam pojęcia w przyszłości, że Jeremy zna mojego ojca. JA nie znam swojego ojca, a on zna. I ja o tym nie wiem. Tylko sobie myślę, że umiera gdzieś pod mostem. I co? Tacy zadowoleni z siebie? Czy ja muszę wiedzieć wszystko na temat kogoś, kogo nienawidzę, nawet jeżeli na niego lecę? No przepraszam bardzo, ale chyba nie.
Przemogłam ćwiczone przez lata przyzwyczajenia i usiadłam obok niego. Nie, żebym nagle miała zamiar wyznawać mu swoje uczucia, broń jacku, tylko było dość wcześnie. I dość chłodno. I nic dziwnego, że w momencie kiedy masz gęsią skórkę, to siadasz obok swojego oficjalnie najgorszego wroga, serio.
Dziwniejsze jest to, kiedy nagle po dłuższej chwili milczenia zdajesz sobie sprawę, że o ramię twojego oficjalnie najgorszego wroga oparta jest twoja głowa, a twoja zimna dłoń leży niebezpiecznie blisko tej oficjalnie wrogiej dłoni, i powoli zdrętwiałe palce wyciągają się, żeby go dotknąć. No to, to jest już trochę dziwne. Ale nie miałam siły nic cofać, zresztą w przyszłości chyba próg dozwolonych dla wroga rzeczy jest trochę obniżony, więc na mnie od razu nie nawrzeszczy, czy coś. Skoro tu jest, to powinien mnie chronić. Właśnie, czemu on tu jest? Powinien być Berliozek mój. Julek. Hahaha, dlatego mówię na niego po nazwisku. Serio, to jest fajne u kumpla, ale posiadanie narzeczonego o imieniu Julian... hahaha, to bywa niekiedy krępujące. Szczególnie kiedy chcesz powiedzieć coś namiętnego, czy ogólnie tak ten, to co, JULIAN? No burzy się nastrój chwili przecież!
Nie to co Jerry. Dżemorek. Jeremy. Jeremiasz. Dimitri. JD. Nawet Junior.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Jeremy Sro Wrz 07, 2011 5:56 pm

O kurwa. Haha. Chyba się kosmicznie przeliczyłem w swoich oczekiwaniach i musiałem odrobinę przystopować z moimi lekcjami na temat tego co wolno Rudej w przeszłości, a na co jest zbyt głupia. Bo była zbyt głupia by zrozumieć mój jakże chytry plan. Mimo wszystko i tak zamierzałem to ciągnąć, bo ja nie należę do kolesi, którzy coś zaczynają, ale nie kończą, bo spotykają ludzi dziwniejszych od siebie. Dziwniejszych, bo chyba użyłem już zbyt wiele razy słowa 'głupia'. A przecież Gaby mimo wszystkich swoich dosyć oryginalnych zachowań od czasu do czasu miewała przebłyski, w czasie których była nawet do zniesienia. Oczywiście nie dawałem po sobie poznać, że odczuwałem owe przebłyski, bo przecież wiadomo w jakich byliśmy stosunkach. Ja miałem swój świat, do którego nie lubiłem wpuszczać rudych wariatek i twardo się tego trzymałem. Nawet teraz. Nie ważne, że czułem lekki sentyment do naszego wspólnie spędzonego dzieciństwa, bo powiedzmy sobie szczerze: czy ja w ogóle miałem dzieciństwo? Można by o tym dyskutować godzinami, ale nie teraz. Teraz byłem kimś innym. Kimś kto nie rozśmieje się i wytknie Gaby wszystko co tylko się mu rzuci w oczy, przy okazji zauważając, że jej narzeczony ogląda zbyt wiele pornoli z blondynkami i skończy na tym, że spróbuje ją obmacać tylko dlatego by się zawstydziła i spierdzieliła jak najdalej od niego. Właśnie tak zachowałby się normalny... Junior. Sobie wymyśliła. Jaki kurwa ze mnie junior? Ale niech jej będzie. W końcu to ja pierwszy nazwałem ją Gąbką. I Ryżykiem. Lisicą. Rdzą. Miedzianą. Grażynką. No i moje ulubione Ej Ty. Wracając.
- Berlioz? A po co ci kurwa Maks? Czy jakiś inny? Vlad? Fiodor? I wiesz, że ładnie by wypadało, że skoro ja się przedstawiam to ty i też? - zapytałem. Nadal obojętność świetnie mi szła. Gorzej z reakcją na to jak się zaczęła do mnie miziać.
No bo wiecie. Są trzy rzeczy wkurwiające człowieka: gotowana marchew, balerinki i mizianie. Dlatego nie pozostawało mi nic innego jak odsunąć się od niej nieznacznie i posłać jej lekko zmieszane spojrzenie. - Wiesz, jeżeli chcesz iść w ustronne miejsce i się nie przedstawiać to też nie mam nic przeciwko - tego Juniorek Gąbki za nic by nie zaproponował. Bo nie tykał narzeczonych. Tylko żony.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Gabrielle Sro Wrz 07, 2011 6:48 pm

To chyba nie Dżemuś, tak myślę. A może i nie on, skoro gada jakoś tak dziwnie. Szkoda, że to nie on. Znaczy, szkoda że to jednak nie ktoś z przyszłości. Bo to oznacza, że mnie zwyczajnie olali i nikt nie ma zamiaru mnie ratować. Głupie pedały. Niech sobie tam siedzą i się cieszą, że się mnie pozbyli, skoro im tak wesoło. Spoko. Poradzę sobie. Do końca życia będę siedzieć w gabinecie Prince, czekając na mojego księcia, chyba że jednak gdy już się pocznę, to coś się ze mną innego stanie. Nie wiem. Nie znam się na tunelach czasoprzestrzennych i wehikułach czasu. Na niczym się nie znam.
- Przepraszam, pomyliłam cię z kimś. - mruknęłam cicho, odsuwając się nieco. Złapałam kosmyk włosów i nie bacząc na wieloletnie zapewnienia wszystkich Starszych, oraz nauczycieli jak jeszcze do szkoły chodziłam, że tak nie wolno, że to fuu, że masa bakterii, że umrę, że co ja robię, i tak dalej i tak dalej, wpakowałam go sobie w kącik ust. Ssanie własnych włosów to nie jest coś, co można wpisać w CV, ani zaznaczyć jako hobby na portalu społecznościowym, ani chwalić się w telewizji, ale ja tak mam. Od dziecka. Ogólnie, moje włosy to coś co pomaga mi w wielu trudnych życiowych sytuacjach. Mama też tak ma. Na przykład, jak pytam ją o ojca, to nerwowo łapie się na włosy i zaczyna nakręcać na palce. Ale nie tak, jak zwykle kiedy się denerwuje. Tak jakoś inaczej. Bardziej nerwowo. I tak mocno, że ma potem sine palce i robią jej się małe loki.
- Gab... - uśmiechnęłam się lekko - Gąbka.
Ja wiem, że ludzie zwykle się tak nie przedstawiają. Czyli Gąbka, Mydło, Proszek do prania, ale jakbym tego nie zmieniła, to pewnie bym już się całkiem załamała. A tak to chociaż przypomniały mi się inne przezwiska co wymyślał Dżemor. Wkurzające, ale trochę śmieszne były.
Ja się chyba ładnie uśmiecham. Tak mi się wydaje.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Jeremy Sro Wrz 07, 2011 9:27 pm

Może odrobinę zrobiło mi się jej szkoda. Może zauważyłem w końcu, że Gaby nie jest do końca taka gąbkowata jak zawsze. Może usłyszałem jakąś jedną nutę zrezygnowania w jej głosie. Może nawet jakimiś cudownymi zrządzeniami losu jakaś wyższa siła mi coś wyszeptała do ucha. Coś niby w niezrozumiałym języku, ale w mojej głowie przyjęło to kształt tak jakby... Nie, litość to zbyt mocna słowo. Było mi po prostu szkoda Rudej. Trafiła sobie do przeszłości, pewnie ją tu z pięć razy już zgwałcili i napadli, całkiem sama w końcu tutaj jest. Nagle zobaczyła mnie, narobiła sobie nadziei na ratunek z przyszłości, a ja tak okrutnie jej go niszczę. Może naprawdę dostrzegłem jakiś smutek, który odrobinę mnie wzruszył. A może ten tik z włosami przywołał mi odległe wspomnienie jednej z miłych rzeczy jakie mnie spotkały w życiu. Przypomniało mi te chwile z Yves. Ech, Gąbka powinna się tego oduczyć, bo jeszcze za dużo włosów połknie i będą jej się odkładać w kiszkach. To nie jest zdrowe.
- Dobra Marchewo, test niezaliczenia mojego ojca zdałaś na pięć z minusem, bo jednak masz okropne zaległości z materiałem. No żeby od razu sobie nie skojarzyć, że on właśnie teraz tutaj ma największe prawo przebywać i zaliczać moje potencjalne matki to nie do pojęcia - przewróciłem oczami i wstałem ze schodów odrzucając gdzieś na bok niedogaszonego peta. Nie wiem czy dobrze zrobiłem przyznając się, że ja to ja. Ale skoro osiągnąłem swój cel (poniekąd), to chyba nie było źle. Przez chwilę Gąbka zwątpiła. Co do potencjalnych matek, to wspomniałem o tym dlatego, że... Cóż, nie chciałem by Gąbka jednak wiedziała, że mój płód gdzieś tam się już szlaja po świecie. Jeszcze by coś głupiego przyszło na myśl. A ja wolałem ochronić mamuśkę przed potencjalnymi gąbkowatymi odwiedzinami. - No to teraz mi zdawaj relację jak bardzo narozrabiałaś. Bo że wszystko zrobiłaś właściwie to ci nie uwierzę. - Trudno było wierzyć. Byłoby łatwiej jakby już od kilkulatka Gąbka nie zawodziła mojej osoby. A to powiedziała, że to był ostatni kawałek ciasta jak nie był, a to święcie mnie przekonywała, że na podjeździe wcale nie stoi bryczka i nie mam co tam iść. No i wreszcie, że wcale nie połamała mi tej mojej ulubionej płyty.
Pozostawało mi jedynie się modlić by z radości przypadkiem nie wskoczyła mi na szyję, że ktoś w końcu przybył ją uratować. Nie sorry, ja nie od takich. Wskakiwanie na szyję też zaliczałem do miziania. Zapytacie czemu byłem tak nastawiony źle do miziania. Odpowiedź jest prosta. Bo rozgotowana marchew przyprawia mnie o mdłości, a balerinki są zajebiście aseksualne. Dziękuję.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Gabrielle Sob Wrz 10, 2011 11:17 am

Nagle sobie przypomniałam, czemu jest Dżeremi moim oficjalnym wrogiem. Zerwałam się ze schodka, przy okazji prawie popełniając samobójstwo, i nawet na myśl mi nie przyszło się rzucić mu na szyję. Ja? Jemu? Za to że ten głupkowaty głupek najpierw odbiera mi tą malutką iskierkę nadziei, że mnie nie olano, a potem zmienia ją w pożar puszczy, bo jest jednak tym wkurzającym Juniorem?
Ale właśnie, czemu się nie lubimy? Bo, kiedy jeszcze mieliśmy po pięć, sześć lat, i oboje siedzieliśmy w rezydencji, to byliśmy najlepsiejszymi przyjaciółmi. Znaczy, dokuczał mi, że jestem trochę nieogarnięta, ale tak sympatycznie, że zawsze było Gabi i Jerry, a Gabi nie istniała bez Jerrego, a Jerry bez Gabi. No ale pewnego dnia, bardzo rozgarnięta i rozespana Gabi powiedziała koleżance coś bardzo strasznego, z rodzaju 'a Jeremy powiedział, że Di ma fajne koraliki', czy coś podobnie przerażającego i odmieniającego losy wszechświata. Rozprzestrzeniło się to po całej szkole, Di chodziła dumna jak paw, bo przecież zakochał się w niej chłopak, a Jeremy był bardzo zły, i powiedział to Gabryjelce. A ona powiedziała mu za to też coś niezwykle miłego, i postanowili, że od tej chwili będą swoimi najgorszymi wrogami. Epicka historia. Ja wiem, że to moja wina, i w sumie gdybym chciała i nie dokuczała na każdym kroku, to byśmy się pogodzili. Brakowało mi naszych wspólnych zabaw w dom, i rozmów na mądre tematy, typu które cukierki są lepsze. Nawet nie chodziło tu o fakt, że po tylu latach zaczął być jeszcze przystojny, a nie tylko fajny. Znaczy, wcześniej też był uroczy, ale pięcioletnie dziewczynki nawet nie zwracają na to uwagi.
- Nie gadam z tobą. Gdzie Berlioz, pytam się. - burknęłam z obrazą godną hiszpańskiej księżniczki. Będę gadać tylko z moim narzeczonym, który, chociaż nie mam o tym zielonego pojęcia, pewnie ogląda różne... takie... zdjęcia, albo korzysta z mojej nieobecności i podrywa kolejne dziewczyny. No cóż. W moich oczach nadal był tym trochę śmiesznym, trochę poczciwym Juliankiem, który nigdy by mnie nie zdradził. Przecież mnie kochał. Przynajmniej zawsze tak mówił.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Jeremy Nie Wrz 11, 2011 6:58 pm

Czemu mnie nie przytuliła? A gdzie ta radość tak wielce przeze mnie oczekiwana? Gdzie komitet powitalny, jakiś upominek, jakiś medal za zasługi (czy same chęci jak na razie)? Na serio to wszystko? Nie postarała się dziewczyna. Przecież ja to tylko dla niej robię, dla jej dobra. No i dla dobra całej ludzkości z przyszłości, bo nie wiadomo jak bardzo by Gabryśka mogła narozrabiać. Jeszcze na serio nie przeżylibyśmy tego 2020 i by było. A szkoda, bo w 2021 miałem ciekawą wycieczkę, z ciekawymi ludźmi. Znaczy, nie żebym nie wierzył w Gabi, żebym niesprawiedliwie ją oceniał. Ja naprawdę wierzyłem, że jest zdolna do wszystkiego co najgorsze i zwyczajnie wywali nas wszystkich w powietrze. Mnie już raz tak załatwiła targając na naszą przyjaźń. Wydała moje sekrety wcale nie zważając na moje uczucie. Zachowała sie jak rasowa wredna sucz. I nie ważne w jak bardzo błahej sprawie, bo byłem pewien, że już nigdy nie będę w stanie jej zaufać. Przenigdy. No chyba, że sobie jakoś zasłuży. Na przykład ucząc się na błędach i ładnie odpowiadać na moje pytania, zamiast zadawać swoje.
A niech to szlag. Zadała. Na tą wewnętrzną przemianę Gąbki chyba będę musiał trochę poczekać. Trochę długo.
- Ależekto? - zapytałem bezwiednie. Co mnie obchodził jej Berlioz? To był jej chłoptaś, jeśli tak bardzo jej na nim zależy to niech chociażby do niego zadzwoni. A nie... Nie może. Bo dała się głupia wysłać w przeszłość bez przygotowania. Wprawdzie ja też nie mogłem zadzwonić, ale byłem przygotowany na różne niedogodności. Chcielibyście wiedzieć jak ale wam nie powiem. Nie dla psa kiełbasa. - Wiesz, myślałem, że niegadanie jak już to raczej takie na całego. A nie tylko połowiczne, że gadamy o tym tylko co chcesz wiedzieć. Jeżeli masz pragnienie dowiedzenia się co się stało po twoim zniknięciu to niestety musisz być dla mnie miła. Bo wiele rzeczy mogło się wydarzyć, niektórzy mogli cię już spisać na straty tak przykładowo.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Gabrielle Nie Wrz 11, 2011 7:53 pm

Ja jestem bardzo wrażliwa. I potrafię przyczepić się do czegoś, co dla kogoś innego niewarte byłoby nawet zauważenia. Mam to po mamie. Ona też nie zauważa rzeczy osobistych ale potrafi przykleić się do czegoś błahego. Do jakiegoś maleńkiego szczególiku. Ja też tak mam. Na przykład, kiedy ktoś kończy 'przykładowo', to jak dla mnie od razu jest podejrzany.
- Żartujesz sobie. - zaśmiałam się nerwowo i sztucznie jednocześnie. Trudno powiedzieć, czego było więcej. Grunt, że kontynuowałam, pogrążając już swoją wysarczająco opłakaną osobę. - Przecież on by tak nie zrobił. Na pewno stłukł tego głupka i wyruszył mi na ratunek, a Prince w swej starości błędnie wybrała ciebie do towarzystwa. Na pewno zaraz się pojawi i mnie uratuje. Bo wiesz, on mnie kocha.
Do tych słów pełnych nadziei jakoś nie pasował mój ruch, czyli jak trochę bez zastanowienia opadłam znów na schodek. Miałam do wyboru jeszcze rozpłakać się Jeremiaszowi w koszulkę, ale nie zniosłabym takiego poniżenia. Po co ja się tłumaczyłam? Przecież nie musiałam przekonywać Dżemorka o swojej racji. Skrycie bardziej chciałam przekoać siebie. Kochał mnie? Ale był tutaj Jerry, a nie on. A czy a kochałam go? Przecież niedługo, znaczy za dwadzieścia lat i parę miesięcy miałam zostać jego żoną. Ale czy gdybym go kochała, wplątałabym się w patologiczny związek z Tristanem? Nie myślałabym w TEN SPOSÓB o Jeremym? I na pewno nie miałabym najmniejszych wątpliwości.
Nie chciałam, żeby mój oficjalny wróg widział jak oczy napełniają mi się łzami. Ukryłam więc twarz w dłoniach. Nie kochałam Berlioza, ale to był cios. Przez tak głupi tekst Ainswortha zdać sobie sprawę, że to wszystko jest bez sensu i oszukiwałam samą siebie. Pewnie się będzie teraz cieszył. Nie dość, że było mi cholernie zimno, to jeszcze płakałam, starając się to przed nim ukrywać, choć doskonale zdawał sobie z tego faktu sprawę. Jestem żałosna. Beznadziejna. Naiwna. Skuliłam się bardziej.
- Przepraszam cię. Za wszystko. Tamto też. - starałam się, by mój głos nie był załamującym się szlochem. I po co miałam teraz wracać do swoich czasów? Do nieszczęśliwej matki? Do narzeczonego, którego nie kocham? Do braku najlepszego przyjaciela? Bo jak raz się miało takiego przyjaciela jak Junior, to nie można znaleźć sobie innego.
Gabrielle
Gabrielle
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Jeremy Pon Wrz 12, 2011 5:20 pm

Na początku po prostu się roześmiałem. Reakcja Gąbki na moje słowa była najzwyczajniej śmieszna. Taka naiwna i głupiutka. Hah, można nawet powiedzieć, że dostosowana do jej wieku. Bo trzeba na serio być tak zacofanym wiekowo, by móc myśleć w ten sposób. Niby mówiąc tak, sam siebie też nazywałem zacofanym wiekowo, ale ja, uwaga, ja miałem wprawę w sprawach z wiekiem i spokojnie mogłem twierdzić, że mnie to nie dotyczy. Potrafiłem zachowywać równowagę. No i przede wszystkim nigdy nie oszukiwałem siebie w ten sposób w jaki to robiła Gaby. Szczerość była podstawą mojego życia. Niektórzy mieli mnie za jakiegoś pesymistę, ale ja wam powiem jedno. Wystarczy być zwykłym realistą, by wiedzieć, że najgorsze ma pierwszeństwo przed najlepszym. Dlatego miłość jest pojęciem względnym. Uzależnionym od miliona różnych czynników, które prędzej zniszczą twoje życie niż pozwolą ci choćby na chwilę nad sobą zapanować. Takie życie.
- Jak chcesz proszę bardzo, możesz sobie na niego czekać, nie zabronię ci. Ostrzegam tylko, że zwyczajnie tracisz swój czas. Może i cię kocha, ale na swój sposób. A sposób kochania Berlioza jest bardzo łatwy do opisania, zwłaszcza jak się jest takim bezstronnym obserwatorem jak ja. Berlioz kocha przede wszystkim siebie, następnie w kolejności może kochać kogoś jeszcze. Niestety przybywanie po ciebie wiąże się z pewnym ryzykiem, które bądź nie bądź ingeruje trochę w pierwszą zasadę i masz babo placek.
Rozgadałem się przyznaję. Przyznaję również, że od czasu do czasu lubiłem słuchać swojego głosu, gdy mówiłem takie ciekawe rzeczy. Ale uwierzcie, robiłem to jedynie dla dobra Gaby. Nie żeby napawać się jej cierpieniem, czy co. Zwyczajnie by uświadomić jej jak przedstawia się sprawa i na co może liczyć. A że nie były to wesołe rzeczy to nie moja wina, że tak wyszło. Nie moja, że się rozpłakała. Choć przyznaję mogłem to wcześniej zauważyć i odrobinę spauzować w swojej przemowie. Teraz jednak jest już na to za późno i musiałem sobie jakoś radzić. Niestety w zajmowaniu się płaczącymi rudymi pannicami nigdy nie byłem dobry. Czy to chodziło o drzazgę od piaskownicy, czy o zawód miłosny. Choć nie, z tym drugim radziłem sobie o wiele wiele gorzej.
- Jezu, nie maż się. Jak ty w ogóle wyglądasz - rzuciłem oschłym tonem, choć starałem się naprawdę by to zabrzmiało nieco przyjaźniej. Bo ona jednak była smutna. Niby nie moja wina, że tak się przedstawiała sprawa, a ona jest zbyt uczuciowa. No, ale moja, że nie potrafiłem sobie radzić. Kurwa. - Przestań, no mówię.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Drzwi wejściowe - Page 2 Empty Re: Drzwi wejściowe

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach