Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kanapa przy oknie

+10
Ethan
Fay
Will
Yael
Maks
Ana
Shaque
Justin
Ianelle
Mistrz Gry
14 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Sob Kwi 30, 2011 8:22 pm

William zdecydowanie nie był dzisiaj sobą. Obraził się jak jakaś durna baba i co? Miałam teraz sobie pójść. Nie chciało mi się stąd ruszać. Tak po prostu. Wiosnę ładną przez okno obserwować można było i dalej słuchać narzekać Williama w takim stanie. Czego można było więcej od życia chcieć.
- Gdybyś chociaż ty miał to serce - westchnęłam niby boleśnie, bawiąc się pierścionkiem. - No chyba nie może widzieć - dodałam, podnosząc na chwilę głowę i patrząc wprost na niego, a potem opuściłem spojrzenie z powrotem na zielony kamień pierścionka. Przekręcić w lewo i z powrotem w prawo. I od nowa. Zawsze tak się robiło, gdy nie mogłam czy nie chciałam się w pełni skupiać na rozmowie. - Jeśli własnie wkraczamy na temat, gdzie ty wyśmiewasz fakt, że jestem sam to postaraj się lepiej - dorzuciłam.
- Łaskawca - rzuciłam pod nosem. Nosz doprawdy chyba powinnam paść na kolana i złożyć mu w podzięce jakąś ofiarę czy odprawić jakiś inny, skomplikowany rytuał. Takiego mam przyjaciela. - Co do stawania się królową to kuszące, ale nie licz na to - obwieściłam jakby na serio liczył, że tak mogę zrobić. Ale chyba nie był głupkiem. Swoją drogą jakby mu tak bardzo nie odpowiadało moje towarzystwo to by zwyczajnie wstawał i sobie poszedł. On chciał coś jeszcze powiedzieć. Brałam to za pewnik. Teraz tylko oczekiwać, by zobaczyć jak chce się zemścić za wygonienie jego dziewczyny.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Pon Maj 02, 2011 9:57 am

Gadanie o sercu jakoś nigdy mnie nie ruszało, bo w sumie było głupie. Ile to razy słyszałem, że jestem bestią bez serca, ale przecież czy gdybym naprawdę go nie miał to czy byłbym w stanie czuć? Bo mimo wszystkiego czułem bardzo dużo. Czułem złość, gdy ktoś robił coś nie po mojej myśli. Czułem smutek, gdy słyszałem o okropnych rzeczach dziejących się na świecie. Czułem dyskomfort, gdy mi wmawiano, że ja jestem winien połowie tych okropnych rzeczy. Czułem litość gdy patrzyłem na biedne sierotki, czy piękne dziewczyny przestraszone obecnością mężczyzn do tego stopnia, że boją się odezwać. Naprawdę było mi ich szkoda i robiłem wszystko by tylko poprawić ich samopoczucie. Czy to nie było wspaniałe zachowanie?
- Nie wiem czemu masz wątpliwości co do mojego serca, naprawdę twoja opinia mnie zabolała - westchnąłem. - A jeszcze bardziej mnie zabolało, że takie lekkie wspomnienie o twoich związkach uważasz za wyśmiewanie się z ciebie. Jesteś okropna.
Kierunek jaki obrała ta rozmowa raczej nie powinien mi się podobać, ale z każdą sekundą coraz lepiej się bawiłem. A skoro coraz lepiej się bawiłem to znaczy, że nabierałem przekonania, że Ana dobrze zrobiła pojawiając się tutaj. Prawie zapomniałem już, że z Yael zabawa było o wiele fajniejsza i dodatkowo istniała szansa na bardzo szczęśliwe zakończenie. A z Aną już nie za bardzo. Choć przyznam szczerze jakoś nigdy nie próbowałem. Oj, Will ty zbereźniaku, opanuj się choć dzisiaj. Jesteś zły na Anę, stój na swoim stanowisku.
- Wiesz, nagrody nigdy się nie otrzymuje za nic. Trzeba sobie zasłużyć. Nawet pięcioletnie dzieci o tym wiedzą - odpowiedziałem jej. - Podać ci przykład, żebyś lepiej to zrozumiała? Jeśli chce się mieć przy sobie chłopaka to trzeba mu dawać dupy zamiast stroić fochy, a potem się dziwić, że przespał się z twoją najlepszą przyjaciółką. Tak to nie działa, moja droga.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Pon Maj 02, 2011 7:45 pm

Doskonale wiedziałam jak jego zabolała ta uwaga o braku serca. Tak samo jak mnie to zabolało. Ludzie bez serca muszą trzymać się razem, bo jakby się nie trzymali, a wręcz przeciwnie się zwalczali mogło by to nie być zbytnio bezpieczne dla reszty. Chociaż tutaj z niebezpieczeństwem stykaliśmy się niezwykle często. Tak to już jest z utalentowanymi. Wiedziałam jakich miejsc unikać w rezydencji, ale tak czy siak od czasu do czasu miałam okazje "podziwiać" jak te debile zabijają się w pościgu za piłeczką! Za piłeczką. I to ich opiekun kazał im się tak bawić, a że piłeczka z boisk przywędrowała na korytarze to już nie jego sprawa.
- Nie wiem czy uważam. Po prostu zwykle nie rozmawiamy o moich związkach czy też braku ich. Zresztą może sobie to odpuścimy, a ty powiesz czemu tak ci zależało na tamtej dziewczynie. Yael, tak? Jakieś ambicje twoje? - Wbiłam w niego swoje zwykłe, ciekawskie spojrzenie. Istniało tyle łatwiejszych "celów", a on jednak był taki zły, że mu zepsułam tamto. Pewnie z powrotem go tylko wkurzyłam, ale nudziło mi się, a on nagle począł wykazywać objawy czegoś co można było nazwać chęcia udowodnia sobie i reszcie świata, że się jest zajebistym, więc czemu nie miałabym chcieć poznać przyczyn takiego zachowania? Um... żeby wreszcie nie wciskać się w nie swoje sprawy? - Zresztą... A rób co chcesz i psuj dziewczynie psychikę do końca. - Kimże ja byłam, by pouczać swego przyjaciela jak ma postępować? Przecież jakbym jego lub Dymka walnęła porządnie w łeb i powiedziała, że nie mogą tak wykorzystywać głupich panienek to mi się tylko roześmiali. W sumie głupie panienki same się prosiły.
Muszę przyznać: przez ułamek sekundy mogłam tylko patrzeć na niego i podziwiać jak szybko udało mu się dotrzeć do wyczekiwanego tematu. O to chodziło! Dlatego sobie jeszcze nie odszedł. Doszłam do siebie i zaraz uśmiechnęłam się bardzo po swojemu.
- Co za wspaniałe rady, Williamie. Jak na najlepszego przyjaciela przystało. - Odgarnęłam włosy za ucho. Nie lubiłam o tym rozmawiać. Kto lubił gadać o swoich błędach? Nie znałam takiej osoby. - Jednakże, gdy następnym razem będziesz radził dziewczynie, którą podobno lubisz co ma robić w związku zastąp dawanie dupy czymś przyzwoitszym. To psuje tą jakże mądrą lekcje. - I teraz to ja się denerwowałam. Można mu tylko gratulować jak szybko poradził sobie z moim naprawdę dobrym humorem. Nie mogłam powiedzieć, że byłam wkurzona. Jakbym była o takie coś wkurzona to już dawno zeszłabym z tego świata z powodu zbyt dużej ilości stresu i reszty tych niepozytywnych emocji, gdyż takimi komentarzami ostatnio lubiano mi dogryzać. Urocze.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Pon Maj 02, 2011 8:39 pm

Nie wiem czy w moim przypadku można użyć stwierdzenia "zależało mi". Znaczy nie żebym mówił, że byłem obojętnym na wszystko człowiekiem, wręcz przeciwnie, powiedziałbym, że wyjątkowo byłem uczuciowy. Tyle, że zależało mi w tym przypadku to takie nieodpowiednie słowo. Yael wzbudzała swoim zachowaniem moje zainteresowanie, chciałem dalej wprowadzać ją w zakłopotanie, dalej przyglądać aię temu jaka jest zawstydzona w mojej obecności. To było niesamowicie słodkie i takie dziewczęce. Niektórzy mieli fetysz ostrych, dominujących babek (jak Ana), ale nie ja. Ja wprost przepadałem za takimi niewinnymi stworzeniami. No może poza Gvantsą, ale to całkiem inna bajka, ona należała do jeszcze innej kategorii, do której raczej już nikt więcej nie trafi. Natomiast do tych dwóch pozostałych kategorii mógłbym pododawać bardzo wiele dziewcząt. Kategoria Yael: Lidia, Francesca, Gerda, Heidi, Fangora, Ianelle, poniekąd Delilah. Kategoria Any: Yves, Mika, Flo... Choć w sumie po co ja to wszystko mówię? Samo dobrze wiecie. Najważniejsze jest jedynie to by trzymać się swoich upodobań. I umieć się odszczeknąć.
- Nie wiem co masz na myśli nawiązując do moich ambicji. Jakbym był jakimś potworem zaliczającym dziewczęta jedynie by dopisać je sobie do listy. Moją jedyną ambicją jest by być dżentelmenem wobec kobiet, sprawiać by w moim towarzystwie czuły się wyjątkowe. Nie zauważyłaś tego jeszcze? - o matko, i to mówi człowiek, który przed chwilą użył twierdzenia dawać dupy. Niestety niektórzy już tacy są, że tłumią w sobie tyle sprzeczności, że jeśli chcesz ich określić jednym słowem to się nie da. A nawet jak znajdziesz to później się okazuje, że ktoś inny ma całkiem inne słowo. Ogólnie, każdy, dosłownie każdy, miał o mnie inną opinię i mi to w sumie pasowało. - Ja psuję komuś psychikę! Ja psuję! Naprawdę, zastanowiłabyś się czasem nad wnioskami jakie wyciągasz. Ja nazwałbym to raczej pomocą w odnajdywaniu nowej siebie, w rozpostarciu skrzydeł. To same pozytywne rzeczy. Nic nikomu nawet nie odważyłbym się zepsuć - lałem wodę, sam nie wiem po co. Ale fajnie tak mówić o sobie same dobre rzeczy. To było takie dobre. Zupełnie inne od tego co inni o mnie mówią.
Ogarnianie włosów przez dziewczęta było naprawdę pięknym gestem, ale mnie coś innego w tej chwili zainteresowało. Coś odrobinę niżej. Wiecie, uwielbiałem gdy dziewczyny miały czym oddychać i przy tym nie ubierały się jak cnotki. Gdy Ana zabrała włosy, nagle miałem doskonały widok na sami wiecie co. Oczywiście, że zdawałem sobie sprawę, że zaraz dostanę po twarzy jak nie gorzej. Ale co mi tam. W jakimś celu posiadałem oczy i zamierzałem z tego korzystać.
- Jestem idealnym najlepszym przyjacielem, mówię ci, nie znajdziesz lepszego. I dla ciebie ograniczę się ze swoim słownictwem. Ale nie zmienię swojego zdania co do Maksa. Powinnaś pozwolić mu zakosztować esencji miłości, w końcu to jest takie piękne - gadałem dalej do cycek Any.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Wto Maj 03, 2011 12:41 pm

Westchnęłam, słuchając jego wykładu o byciu dżentelmenem. Tym akurat mnie rozśmieszył, ale pewnie by źle przyjął gdybym podczas jego poważnej gadki zaczęła się śmiać czy też uśmiechać pod nosem. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do Mikaeli, bo zdecydowanie zbyt długo kisiłam się w Rezydencji, a jeśli chodzi o wypady do miasta o tej godzinie to nie ma lepszego miejsca niż centrum handlowe. Tylko trzeba do tego pomysłu przekonać Mikę.
- Musiało mi umknąć - mruknęłam niezbyt skupiona na temacie. Miło jak przyjaciółka bardzo szybko daje się namówić. Odpuściłam sobie na chwilę telefon, by spojrzeć na niego jak na idiotę, gdy przeszedł do tłumaczenia się dlaczego chce zaliczyć wszystko co się do tego nadaje. Dla ich dobra, tak? Bo to je coś bardzo w spodniach uwiera i przy każdej okazji chętnie by się uwolniło. Ale dobrze. Odpuśćmy. Kolejne kłótnie mi do niczego niepotrzebne. - Niech ci będzie - powiedziałam tylko dla świętego spokoju. Jeszcze by mu się nie spodobało, gdybym na jego wypociny nic nie powiedziała.
Spojrzałam na swoje piersi. Gapił się. Nie znosiłam, gdy akurat on to robił. Był przyjacielem i mógłby się łaskawie hamować.
- Ile razy mam ci powtarzać, że twarz mam wyżej? - Pojmę ukradkowe spojrzenie, ale nie takie chamskie wpatrywanie się w mój biust, gdy tłumaczy mi, że jest najlepszym przyjacielem jakiego mogę mieć. Czasem mnie wkurzał. Strasznie mnie wkurzał, a podpowiedzi Miki sprawiły, że zrobiłam to co zwykle w tym momencie robiłam. Zamachnęłam się i walnęłam go w ramię. Mam nadzieję, że bolało go. - Przyjaciele, Will, przyjaciele. Przyjaciele są dla siebie aseksualni. - wytłumaczyłam tonem jakbym się zwracała do dzieciaka co nabroił.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Wto Maj 03, 2011 4:10 pm

Niech ci będzie? Tylko tyle? Jak dla mnie taka odpowiedz nie była ani trochę zaspokajająca moje oczekiwania. Ana powinna odrobinę bardziej ją rozbudować, bardziej się postarać jeżeli chciała dalej uważa się za moja przyjaciółkę. Ja swoim przyjaciołom stawiałem pewne wymogi, które musieli spełniać w każdym względzie. Może i nie było to zbyt miłe, ale dzięki temu przynajmniej otaczałem się ludźmi na poziomie, a nie jakimiś żulami z dworca. Ana naprawdę musiała się bardziej postarać. Nie dość, że zepsuła mi spotkanie z idealną dziewczyną to jeszcze, nie potrafiła zapewnić innej rozrywki. Niebywale niewłaściwe.
- Czyli się poddajesz? Tak łatwo? Naprawdę? Rozczarowałaś mnie - rzuciłem do niej, ale nie ruszyłem się z miejsca. Choć chyba powinienem ruszyć i poszukać innych ciekawych obiektów do rozmowy. To by na dobrze mi zrobiło. I te inne obiekty na pewno nie smsowaliby z kimś zamiast rozmawiać ze mną, co było niebywale niegrzeczne. Kto jak kto ale ja się znałem na kulturze.
Gdy wspomniała o swojej twarzy podniosłem na chwilę swój wzrok i po raz kolejny się zdziwiłem. Ana właśnie mówiła o jakiś ustaleniach, o których nie miałem bladego pojęcia. Najwyraźniej nie tylko ja stawiałem jakieś wymogi.
- Och, Ana, Ana, Ana - westchnąłem po raz kolejny. - Jeżeli naprawdę zależy ci na zachowaniu aseksualności to następnym razem zastanów się przed tym jak przerwiesz mi rozmowę z kimś. Jeśli ty będziesz fair wobec mnie to ja wobec ciebie też. I nie będę zmuszony nadrabiać podziwiając twoje piersi, które niebywale są bardzo ładne. Mówił ci to już ktoś?
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ana Wto Maj 03, 2011 6:11 pm

Oczywiście, że stawiałam wymogi. I niech się cieszy, że zaliczył wszystkie punkty i mógł łaskawie zostać moim przyjacielem, a nie jeszcze samemu stawia mi jakieś wymogi. Jak on tak w ogóle śmiał? To było niedopuszczalne. To ja mu bezinteresownie pomagam z Venus z czego w sumie ani on, ani ja nic nie mieliśmy, więc głupio wyszło, ale fakt, że mu przecież pomogłam, pozostaje faktem, a ten się jeszcze mi na piersi będzie gapił. Bezczelny.
- Zwyczajnie się czepiasz - stwierdziłam, wzruszając ramionami. - Jak coś z tego ma być to jeszcze będziesz miał okazje do pogadania z nią, a jak nie to mówi się trudno. - Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Wiem, że potrafię pocieszać. Ale niech ma za teksty o Maksie. O ile go w ogóle ruszyło co powiedziałam.
- To miał być komplement? - zapytałam, unosząc brew. No nie. Zawsze o tym marzyłam. Oczywiście, że zawsze marzyłam, by ten babiarz zapatrzony w tą część kobiecego ciała pochwalił moje piersi. - Udam, że tego nie słyszałam. - Podniosłam się z kanapy i spojrzałam na niego z góry. - Proszę bardzo. Pięterko dziewczyn. Ja cię zostawiam. Szukaj takiej co poleci na tekst o cyckach. - Uśmiechnęłam się ładnie na koniec i poszłam sobie.

/ z Miką
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Will Wto Maj 03, 2011 7:47 pm

Oczywiście, że kiedyś jeszcze nadarzy się jakaś okazja, ale nie będzie ona tak dobra jak tak. I nie wiadomo było, czy uda mi się wymyślić kolejnej idealnej gadki, czy jakiegoś wspaniałego konkursu. Hm, kogo ja oszukuję? Oczywiści, że mi się uda wymyślić. Będzie rzeczywiście tak jak określiła to Ana, ale to nie oznacza, że jej wybaczę. Co to to nie. Urazę będę jeszcze długo trzymał w sercu, aż urośnie do takich rozmiarów by wypełznąć na świat i samoczynnie zacząć działać. Zemsta będzie słodka.
- Moim zdaniem, powinnaś się cieszyć takim komplementem. I jestem niemal pewien, że w głębi duszy cieszysz się bardzo mocno! - zawołałem jeszcze za nią podnosząc się z miejsca. - Każda się cieszy - dodałem o wiele ciszej i poprawiając swoje ubranie ruszyłem w przeciwną stronę niż Ana. Postraszyć odrobinę dziewczyny na piętrze. A wieczorem miałem spotkanie z uroczą Francescą. Czy życie może być piękniejsze?

/ polazł
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Sob Mar 10, 2012 10:50 pm

/////////////////////////////////////////

Było późno. Tromso tonęło w mroku, w którym wyróżniały się jedynie pojedyncze okna mieszkańców, którzy mieli na głowie ważniejsze rzeczy niż spanie. Gdzieś szczekał pies, domagając się, aby ktoś zwrócił na niego uwagę. Nie było gwiazd, a księżyc chował się za chmurami. Wszystko zdawało się być takie nieprzyjazne i ponure. A ja się zgubiłam. Przemierzałam uliczki miasta, mnożące mi się przed oczami, starając się znaleźć tą, którą przyszłam z Rezydencji. Moja orientacja w terenie była fatalna i to właśnie ją obwiniałam za postawienie w takiej sytuacji. Miałam wrażenie, że krążyłam w kółko. Coraz trudniej było mi utrzymywać swoje ciało w pionowej pozycji. Każda komórka odmawiała posłuszeństwa i na złość, nie chciały ze sobą współpracować. Stanęłam w miejscu, przecierając oczy, które co jakiś czas przysłaniały zmęczone powieki, a potem znów się rozejrzałam. Ku swojemu zdziwieniu, okazało się, że stałam przed bramą do miejsca, którego szukałam, które od kilku dni nazywałam domem. Zrobiłam jeszcze kilka kroków do przodu i już przechodziłam przez drzwi, napotykając nieprzyjemne spojrzenie woźnego, który wyjątkowo bezczelnie lustrował moją sylwetkę. Przyspieszyłam kroku. Wszystko pogrążone było w głębokim śnie. Słyszałam jedynie denerwujące brzęczenie w uszach. Kierowałam się w stronę swojego pokoju, ale w końcu do niego nie dotarłam. Nagłe zawirowanie w mojej głowie zmusiło mnie do tego, abym opadła na kanapę stojącą w korytarzu, która tylko czekała aż ktoś, nie będący w stanie dojść do swojej sypialni, z niej skorzysta. Poczułam jak miękkie poduszki się pode mną ugięły i przymknęłam oczy. Po chwili, może dwóch, moje ciało przeszedł dreszcz, brutalnie uświadamiając mnie o powrocie do rzeczywistości. Trzeźwiałam. Suszyło mnie w gardle, czułam pulsujący ból w kostce, którą prawdopodobnie nieco skręciłam kiedy upadłam tam w klubie, w czasie koncertu. Sporo się działo... A może i nie. To po prostu zwykły miejscowy zespół, który uważał, że wiedział, czym jest rok, a jego członkowie byli na tyle zmobilizowani aby zaprosić całe miasteczko. Skoro to wszystko co mogło mi ofiarować to miasto, nie było to wystarczające. Nie dla mnie.
Obciągnęłam rękawy koszuli, a moja dłoń automatycznie powędrowała do kieszeni szortów, z której wyjęła zgniecioną paczkę papierosów. Skrzywiłam się widząc jej zawartość, a raczej jej brak. Tylko jeden zwitek papieru, wypełniony tytoniem się ostał. Odrzuciłam opakowanie gdzieś za siebie, wcześniej wsuwając między wargi papierosa. Odpaliłam go, aby chwilowo zapomnieć o przyziemności, ale piekący dym wypełniający moje płuca jedynie mi o niej przypomniał. Podobnie jak kolejny dreszcz, który przeszedł po moim kręgosłupie, podczas gdy wpatrywałam się bez celu w nikotynowy dym leniwie wypływający przez okno na zewnątrz.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Nie Mar 11, 2012 8:58 am

///////od angie///

BUM - to ja, zostałem wywalony za drzwi i wrzucony na przeciwlwgłą ścianę. ŁUP - to moja gitara, uderze mnie w brzuch. Kolejna nieprzyjemna wymiania krzyków: krótka, starczy nam już chyba tego za cały rok. Ona trzaska drzwiami, ja mam ochotę rozwalić gitarę o jej drzwi. Rezygnuje jednak i ide wkurzony przez przeraźliwie długi korytarz.
Ale się wkurzyłem. Tym razem to poleciała po bandzie. Co się stało? Już mówię, co się stało, tylko dajcie mi odsapnąć, albo chociaż ogarnąć gdzie mam iść. Nie wiem, przez tą szybko płynącą krew jestem zagubiony w czasie i w miejscu. Ciskam gitarę na kanapę, ale nie widziałem, że ktokolwiek tam siedział. Gitara więc ugodziła dziewczynę w bok, przepraszam kurwami, zabieram sprzęt, chce iść, noale nie mam jak, bo się przecie zgubiłem. Więc zostawiam giratę, siadam sobie i papierosa pale. Wkurwiła mnie.
Było nam dobrze, bo przecież aż do tej godziny ciągle u niej siedziałem. Ale ona musiała mi przerwać, prawda. Taki byłem skupiony: wiedziałem, że z tego wyjdzie coś genialnego. Pióro śmigało po kartce, tworzyłem. Aż wgramoliła się mi na kolana, z rąk wypadło mi wszystko, jej z ręki wypadła szklanka, zalała moje dzieło. I się zaczęło. Zirytowany tym wszystkim, ona zirytowana moją reakcją. Zaczeliśmy więc kłótnię, zachaczając o takie głupoty, że jeszcze mi wstyd.
Uderzyło mnie coś: ktoś tu siedzi, więc patrzę kto. Patrze i oczom nie wierze: Justin miał rację? To córka Slasha? Aurelio mnie po tyłku będzie całował, jak powiem, że ją znam. Tyle, że żeby poznać, trzeba być miłym, a ja dziś chyba miły nie umiem być.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Nie Mar 11, 2012 11:18 am

W mojej głowie rozbrzmiały jakieś dźwięki. Huk. Trzaskające drzwi. Syk. Chaotyczne kroki. Obróciłam się, odwracając wzrok od okna i ciemnej pustki i kolejnej chmurki dymy. Mój umysł potrzebował chwili, aby się uruchomić i wziąć do roboty. Tak naprawdę, trzeźwe myśli powróciły do mnie dopiero, kiedy poczułam jak jakiś przedmiot spadł mi na nogę. Mruknęłam coś pod nosem, spoglądając na miejsce, które zostało obite. I tak nic nie było widać, bo schowane było pod grubymi, czarnymi rajstopami. Rozejrzałam się i dojrzałam, czym zostałam właśnie uderzona. Instrument leżał tuż obok, bezczelnie dewastowany przez swojego właściciela. Uniosłam głowę.
- Jak możesz... - mruknęłam dość cicho. Mój głos był zachrypnięty jeszcze bardziej niż zawsze. Odkaszlnęłam cicho, a potem znów zaciągnęłam się papierosem. - Szczyt barbarzyństwa. To przecież gitara. - chmurka nikotynowego dymu wypłynęła spomiędzy moich warg, a ja podsunęłam się do tyłu, opierając wygodniej na kanapie. Choć wcale nie czułam komfortu. Nadal było mi koszmarnie zimno i odczuwałam ból w nodze, który przypomniał o sobie po tym jak został potraktowany drewnianym pudłem. Spojrzałam na chłopaka z nieskrywaną pogardą. To była gitara. Gitarą się nie rzuca, o nią się dba. Nawet ja doskonale to wiedziałam i jestem pewna, że byłabym w stanie lepiej zaopiekować się nią, niż brunet.
Wyrzuciłam peta przez okno, a potem podwinęłam nogi i objęłam je ramionami. Znów zadrżałam z zimna. Mimo wszystko, nadal nie odczuwałam potrzeby podniesienia się z sofy i udania się do swojego pokoju, gdzie mogłabym wziąć gorącą kąpiel i najnormalniej w świecie pójść spać. Zamiast tego nadal tu siedziałam, obok jakiegoś ignoranta, który uważał, że rzucając gitarę zyska miano buntownika i będzie mógł uważać się za gwiazdę rocka. Żałosne.
Gdzieś w oddali, na dworze rozbrzmiały jakieś krzyki. Ktoś przeklinał. Ktoś inny starał zwrócić na siebie uwagę, bezczeszcząc znaną piosenkę, której fragmenty wykrzykiwał, zupełnie je zniekształcając. Przewróciłam oczami w ramach dezaprobaty, a potem oparłam głowę na kolanach, wpatrując się w szparę w podłodze i czekając aż pan zbuntowany uraczy mnie jakimś wytłumaczeniem dla swojego zachowania.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Wto Mar 13, 2012 9:41 pm

-To żeś teraz odkryła pierdoloną Amerykę- odburknąłem wyjątkowo już wyprany z jakichkolwiek chęci do bycia przyjemnym, czy do córki Shasha czy do nie wiem, KOGOKOLWIEK, Świętej Tersy coś tam. Zrobiłem zmęczony fejspalm, nie wiem sam czy ze mnie czy z tej Shalsh Jumior czy z Angie, czy rzeczywiście z siebe, bo kiedy przetarłem twarz wyglądałem na zmęczonego. Tak to już jest, będę mieć traumę jak kiedykolwiek jeszcze przyjdzie mi posiadać muzę: za nic nie dawać jej zapalniczki czy picia kolorowego. Nie kiedy pisze piórem.
-A ty co, przyszłaś tu się przeziębić?- dalej mało zadowolony z tego, że istnieje wciąż - moje dzieło nie, stwierdziłem że widzę jak dziewczyna się mega mocno trzęsie. Gdzieś tam coś tam niby mi powiedziało, że to źle i że znaczy, że coś z nią nie tak. Zamknąłem okno, tyle dla niej zrobie. O, jaki ja miły.
-Jest zima, się przyzwyczaj, bo tu wiecznie jest zima.- do tego rada warta z dziesięć centów. Mogłem powiedzieć, zrobić, tak, więcej. Tyle, że nie wyobrażam sobie siebie sanego zdejmującego z ramion koszulę, żeby nakryć jakąś samozwańczą buntowniczkę.
Pewnie gdybym był w innym nastroju zauważyłbym, że ma rację. Że mówi tak, jak mówi moja dawna filozofia. Że chce dbać o mój sprzęt. Pewnie wtedy byłoby przyjemniej.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Pią Mar 16, 2012 6:09 pm

Spojrzałam na niego spod ciemnych brwi i czarnych kresek, które pozostawiłam na swoich powiekach, przed opuszczeniem Rezydencji kilka godzin temu. A może i kilkanaście...? Byłam tu od niedawna, a czas ciągnął mi się tak mozolnie, że miałam wrażenie jakby to chłodne i nieprzyjemne miasto więziło mnie dobrych kilka tygodni.
Zamrugałam kilkukrotnie oczami, jakby nadal nie potrafiąc uwierzyć poczynaniom bruneta.
- Żebyś wiedział. Przechłodzenie organizmu dąży do jego śmierci. Przynajmniej nie będę musiała mieszkać w jakimś jebanym schronieniu dla dziwolągów. - mruknęłam, zniżając głos, jakby mówiąc bardziej do siebie. Było mi tak zimno, że nie czułam nawet, że okno zostało zamknięte, bo nadal miałam wrażenie, że chłodne powietrze muskało moją skórę.
- Do wszystkich odnosisz się z takim brakiem szacunku jak do swojej gitary? - zapytałam, a jedna z moich brwi powędrowała ku górze i na chwilę tam została.
Zaczęłam bawić się jednym z rzemyków zawiązanych na moim nadgarstku, które plątały się z wieloma kolorowymi bransoletkami z muzycznych festiwali i czułam jak moje powieki i głowa stawały się coraz cięższe. Coraz boleśniej odczuwałam działanie grawitacji.
sorry, ale nie mam czasu na napisanie niczego dłuższego
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Nie Mar 18, 2012 10:26 am

- Szczerze powiedziawszy, wątpię żeby ci się udało tak szybko umrzeć. Niestety bycie jebanym dziwolągiem ma to do siebie, że o chorobę bardzo trudno. Za to jest większe podobieństwo, że ktoś cie przygniecie, albo rozpruje laserem. Ale wtedy to skończysz jako kotlet, więc nie polecam. - odpowiedział jej tak w sumie trochę mając gdzieś, że jak będzie dalej takim dupkiem to nigdy nie dojdzie do tego, że pogada z nią normalnie, albo ją nawet pobajeruje. Itan umie, tylko się z tym kryje, bo nie chce wyjść na jakiegoś.. hm, kto tam wie na kogo Ethan nie chce wyjść.
- Słuchaj, nie oceniaj mnie, bo źle na tym wyjdziesz - burknął i zabrał gitarę, później ją przeprosi, że tak nią rzucał, rzeczywiście bidulka pewnie już płaka. Zmarszczył czoło, zmarszczył myśli. Był coraz bardziej zły. Okropnie. - Nie myśl sobie, że noszę ją jak breloczek.
sorka, trudno mi się nim pisze
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Nie Mar 18, 2012 3:49 pm

- Będzie mi wszystko jedno jak skończę, bo gdy umrę nie będzie to miało dla mnie żadnego znaczenia - odpowiedziałam bez jakichkolwiek uczuć w głosie, z obojętnością, sięgając do kieszenie po paczkę fajek. Dopiero, kiedy dłoń wyczuła jej brak, przypomniałam sobie, że przecież papierosy się kończyłam. Musiałam zadowolić się wypełnieniem płuc nieco stęchłym, wilgotnym powietrzem krążącym po korytarzu.
- Dlaczego tak sądzisz? - zapytałam, a potem z rozbawienia pokręciłam głową. - Oczywiście. - odparłam dość ironicznie. - Jeszcze chwila, a uwierzę, że potrafisz na niej grać. - cichy, nieco ironiczny śmiech. Czyżby wyzwanie? Rozejrzałam się wkoło, jakby z nadzieją, że nagle gdzieś na podłodze pojawi się nieruszona paczka papierosów, czekając na mnie, żebym z niej korzystała. Niestety rzeczywistość była okrutna i tak wcale nie było. Spojrzenie moich czekoladowych tęczówek, powróciło do chłopaka, a ja znów wzięłam leniwy oddech. Opadłam bokiem na poduszki, opierając nieco senną głowę na ramieniu.
- Pokłóciłeś się z dziewczyną i będziesz się teraz wyżywać na czym i na kim się da. - odparłam ze stoickim spokojem. - To zabawne, ale i również dziecinne jak wiele osób nadal wierzy, że istnieje coś takiego jak miłość. - skrzywiłam się trochę przy ostatnim słowie, mówiąc właściwie do siebie, a potem posłałam Ethanowi uśmiech z kolejną dawką ironii.
spoko, jak dla mnie mogą być krótkie posty
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Nie Mar 18, 2012 6:15 pm

Zmarszczył więc czoło, zmrużył więc oczka. Tak więc chce go namówić ta przebiegła osóbka, by jej tutaj kocert dał? Koncert przed dzieckiem faceta, który przez pewnych uznawany jest za 4 gitarzystę na całym świecie? Szkoda, że nie przed ojcem, chociaż ciekawe czy ona go kiedykolwiek poznała. Można się męczyć z nadziejami, ale Ethan był w sumie gdzieś tam w środku powiadomiony, że nie.
- Nie wierzy się na słowo w takie rzeczy. Trzeba najpierw posłuchać, a dopiero wtedy oceniać - pouczył ją, bo był teraz mądry. Przez to, że był taki niemiły dla kotlecika dawno dawno, to teraz tamten mu rzadko kiedy pozwala bez pytania zaglądać do schowka z gitarami. Bo pulpecik ma ich aż trzy!
A i by jej zagrał, ale to może jak mu się dłonie przestaną trząść. Apropo wstrząsów. - Dziewczyno, nie chce cie pouczać, ale zaraz będziesz cała fioletowa od tego zimna. Może... cie odprowadzić? - bo co, powie jej: weź stara spadaj do pokoju? Nieee.
- A ty w co wierzysz? W pieniądze? Wolę wierzyć w miłość niż się dać wciągnąć w kult tego bezwartościowego szajsu. - odpowiedział butnie, mając ochotę najwyraźniej na jakąś zażartą dysputę o wartości i bezwartości. Chociaż chyba źle trafił: dziewczyna wyglądała jak siedem nieszczęść, trzęsła się, szukała pomocy w niewidzialnych cieniach przemykających po ścianach - gdzie z nią dyskusja? A on? Czy mógł śmiało powiedzieć, że z Angie łączyła go miłość? Była raczej jego przyjaciółką, piękną fanką, jego muzą, która sprawiała, że chciało mu się brać do ręki gitarę. Czy to miłość? Czy to jeszcze kochanie. A może żadne z nich. Artystom się wybacza bardzo dużo.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Nie Mar 18, 2012 7:01 pm

Pokiwałam głową. - Masz rację. Dlatego wolałabym posłuchać. - odparłam. Kto umiałby ocenić umiejętności gry na gitarze jak nie ja? Widziałam wielu ludzi, którym wydawało się, że byli nie wiadomo jakimi bogami rocka, a tak naprawdę nie potrafili zagrać najprostszej solówki jak i tych, których palce poruszały się tak jakby od dziecka przyzwyczajały się do szorstkich strun i drewnianych gryfów, przy pomocy których potrafili osiągnąć cuda. Mój ojciec jest jednym z nich, choć nigdy nie potrafiłam go obiektywnie docenić, przez to, co zrobił. Choć z jednej strony, czasem wiedziałam, że zupełnie nie zawinił, ale z drugiej, wyładowywanie mojego żalu na matce, nie sprawiało jej żadnej różnicy, zazwyczaj nawet nie słyszała, bo myślami byłą gdzieś daleko, bądź była po prostu naćpana. A on potrafił się tym przejąć.
- Nie martw się. Potrafię trafić do swojego pokoju i udam się tam, gdy rzeczywiście będzie mi zimno. - odburknęłam i choć automatycznie moje spojrzenie powędrowało do przedramion, które pokryte były gęsią skórką, tylko przykryłam je rękawami koszuli i odmówiłam powrotu do swojej sypialni. Póki co.
- Nie wierzę w nic. Choć to zdaje się być trudne, nie ma niczego, co jest na tyle pewne i atrakcyjne, aby w to wierzyć. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie czułam potrzeby kierowania się jakimiś moraliami, uczuciami, czy zasadami czegoś, w co miałabym wierzyć. Nie wierzyłam nawet w szczęście, bo było tak ulotne, że jego nieobecność jedynie rozczarowywała.
Spojrzałam po raz kolejny na chłopaka, przypominając sobie, że tak naprawdę nie znałam jego imienia. Ta myśl przyszła do mnie tak nagle, zupełnie wybijając mnie z kontekstu naszej rozmowy. Jednak znacznie wygodniej byłoby mi z nim przebywać, gdybym wiedziała jak się nazywał. Choć nie zawsze miało to znaczenie. Odkaszlnęłam.
- Swoją drogą, jestem Fay - wyciągnęłam w jego stronę dłoń, poobwieszaną rzemykami i bransoletkami, z drobnym tatuażem i w końcu przeszła mi przez głowę myśl, że powinnam jednak wrócić do pokoju, po tym jak zimny dreszcz przeszedł mi po plecach.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Nie Mar 18, 2012 7:53 pm

- Spoko, może kiedyś posłuchasz - Uśmiechnąłem się, może to było dziwne, ale taka mała prośba sprawiała że złość mi odchodziła. Dziewczyna po raz kolejny pokazywała mi, że tak naprawdę jedyną miłością potrafię darzyć muzykę i to ona sprawia, że chce mi się jeszcze istnieć. - Jak chcesz - dodałem, wcale bowiem nie myślałem, by serio iść ją odprowadzać.
- I jak to jest w nic nie wierzyć? Nudno trochę - wzruszyłem ramionami. Moim zdaniem nie dało się tak po prostu nie wierzyć w nic. Ludzie to tylko stworzenia, musiały jakoś egzystować na tym świecie. Jeżeli Fay była zadania, że nie wierzy w nic, też wierzyła w tą swoja filozofię, że nic nie jest atrakcyjne, nic nie jest dobre, wszystko się niszczy. Przyglądałem się jej, bo złość, jak już mówię, trochę odpuszczała. - To znaczy, że też nic nie lubisz?
Gdybym miał ją opisać w kilku słowach, byłoby to zapewne trudne, ale nazwałbym ją właśnie tym słowem: trudna. Siedziała taka rozdygotana, ważyła się wyrzucać mi prawdę i wyglądała okropnie. Chociaż w pewien sposób mi się podobała. Lubie coś co jest trudne.
- Ethan - uścisnąłem jej dłoń. Skostniałą od zimna. Mój uśmiech zbladł. Przemknęła mi szybko przez głowę myśl, że mógłbym przynieść jej coś do ogrzania. Odkąd zadaje się z Angie jestem zbyt dobroduszny, coś tak zauważyłem. Puściłem jej rękę. - Dobrze się czujesz?
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Fay Nie Mar 18, 2012 8:35 pm

Posłałam mu uśmiech w odpowiedzi, choć był tak nikły, że niemal niewidoczny. Odczuwałam zmęczenie i beznadziejność. Z tych dwóch, to drugie towarzyszyło mi niemal przez cały czas od momentu jak trafiłam do Rezydencji. Możecie powiedzieć, że za bardzo narzekałam, ale nie potrafiłam znaleźć sobie tutaj miejsca, ani się przyzwyczaić. Błąkałam się po ciemnych korytarzach, zwiedzałam pobliskie kluby, bądź siedziałam w pokoju i rzadko kiedy odczuwałam coś takiego jak przyjemność. Chociaż, ku swojemu zdziwieniu, zorientowałam się, że ta rozmowa z brunetem, która rozpoczęła się w tak nieprzyjemny sposób, sprawiała, że mój humor odrobinę się poprawił. Tylko troszkę, ale zawsze to dobrze.
- Nie zawsze. Robisz to na co przyjdzie Ci ochota i łapiesz się każdej okazji, która Ci się przytrafi, nie musząc się zastanawiać, czy powinieneś tak zrobić. - odparłam zgodnie z tym, co myślałam. - Lubić, a wierzyć to dwie różne rzeczy. - moje spojrzenie błądziło po suficie, a czasem po sylwetce Ethana. Starałam się powstrzymać kolejny dreszcz, ale nie udało się. Znów nieco zadrżałam, w momencie, w którym moja dłoń oddalała się od dłoni bruneta.
- To tylko jeden z tych momentów, w których przypominam sobie, że alkohol i inne używki wcale nie są dobrymi przyjaciółmi. - odpowiedziałam na jego pytanie, przekonana, że to właśnie przez trzeźwienie było mi tak zimno i nieprzyjemnie. - Może rzeczywiście już pójdę - odburknęłam pod nosem i podniosłam się powoli z sofy. Odruchowo otrzepałam szorty i przeczesałam palcami włosy.
Fay
Fay
nieporządek


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Ethan Czw Mar 22, 2012 1:48 pm

A se jebne pościka, co mi tam. W sumie mi Ethan wcale tak łatwo jednak nie idzie. To że on jest taki zabujany w swojej gitarze można by zrobić ciekawszym, ale mi się nawet nie chce, bo i po co. Ethan kłamie dużo. Pewnie też kłamie, że lubi grać na gitarze. On tak naprawdę to pewnie lubi tylko łamać niewieście serca, szkoda, że ma ich tak mało do łamania ostatnimi czasy. Hehe, ja też ostatnio kłamie razem z Itanem, założymy zespół kłamiących złych ludzi i będziemy czasem wyglądać jak potwory a innym czasem jak bogowie. Tacy jesteśmy.
- Ale dla osób, które potrzebują przyjaciół, a ich nie mogą mieć..?- Ethan spojrzał na nią znacząco, bo sądził, że ona jest taką zagubioną duszą, która nie ma żadnych przyjaciół bo w sumie to jedyne co umie robić to się naćpać. I jej ziomki też tylko to umieją. Ale tak serio, w drastycznych momentach nie potrafią zrobić nic pożytecznego. Ethan nie czuł się wcale odpowiedzialny za tą dziewczynkę, bo nie był ani jej ziomkiem, ani w sumie dużo nie ćpał: tylko jak Jackie czasem skręcała coś, to brał od niej, żeby ona mniej paliła. Jaki on cudnowny przyjaciel, prawda? Musi skopać Justina, tak dla pamięci, że on to on i wcale nie jest miły i przyjemny. - Tylko traf do swojego pokoju - poradził jej bardzo ładnie, bo byłoby słabo, jakby trafiła nie do swojego: by ją wywalili i jeszcze zamarzłaby na tym korytarzu.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Sofie Sob Kwi 14, 2012 7:59 pm

Siedzi. Boso. Sznurowane buty leżą tuż obok kanapy. Wygląda przez otwarte okno. Widzi gwiazdy i księżyc, a te w zamian za odrobinę uwagi, obdarowują ją srebrnym blaskiem, który odbija się od lśniących włosów, okalających smukłą twarz. Lekki materiał sukienki okrywa jej bladą skórę. Obciąga jej brzeg. Nie lubi gdy jej ciało jest znacznie odsłonięte. Nigdy nie była pewna siebie. Chowa je pod luźnymi spódnicami i grubymi rajstopami.
Nikogo nie ma. Niczego nie słychać. Jest pusto. Ciemno. Późno. Kropla wody spływa po jej policzku. Chwila, czy to łza? Okrutne słowa brzmią w jej głowie. Nie były wypowiedziane z nienawiścią, ale wypłynęły z ust jej siostry. Raniły ją, za każdym razem gdy znów je słyszała. Jesteś pyłem. Ociera policzek. Niezdolnym do zrozumienia. Z trudem wypuszcza z płuc powietrze. Ociera twarz wierzchem dłoni. Już nie ma śladu po łzach. Stara się pozbyć smutnego wspomnienia, zatrzymując wzrok na jednym z gwiazdozbiorów. Zauważa spadającą gwiazdę. Nie. Moment. To wcale nie gwiazda, a samolot przemierzający nocne niebo. Ale ona nie chce o tym wiedzieć. Wypiera się prawdy. Pierwszy raz od dawna. Nie jest już realistką. Teraz wpatruje się w poruszający punkt, wypowiadając cicho życzenie. Powtarza je. I jeszcze raz. Zamyka oczy, a kiedy znów rozchyla powieki, światełka już nie ma. Pozostaje jej marzenie. Tęskni. Boi się, że to co zdarzyło się w ostatnich tygodniach, co było najwspanialszym doświadczeniem w jej życiu, tak naprawdę wcale nie miało miejsca. Może mieli rację mówiąc, że prawdziwej miłości wcale nie ma. Może była głupia i uwierzyła w obraz, który podesłała jej wyobraźnia. Co jeśli zwariowała? Jest przerażona. Niepewna siebie. Zagubiona.
Już nie myśli o bolesnych słowach. Już jest daleko stąd. Pod zamkniętymi powiekami widzi słońce. Słyszy odgłos strumyka, przepływającego między kamieniami. Widzi splecione ręce. Całkowicie oddaje się bujnej wyobraźni, która sprawia, że w tej chwili wszystko zdaje się być perfekcyjne.
Och Venäläinen, co się z Tobą stało? Byłaś mądra, rozsądna i stabilnie utrzymywałaś się na powierzchni ziemi, a teraz uciekasz od tego, co na niej poznałaś. Toniesz. Nie zanurz się zbyt głęboko, bo już nie wrócisz.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Antonio Nie Kwi 15, 2012 1:06 pm

Nie wiedział, ile go nie było. Dni w otoczeniu muzyki i jej wiernych wyznawców nie były zamknięte w ramach czasowych. Przebiegające w czasie, ale to oni byli czasu władcami. Mogło go nie być tydzień, albo i pół roku. Tęsknił. Czuł, jak gdzieś daleko Sofie żyje bez niego, ale nie wrócił. To okrutne, ale zdawał sobie sprawę, że ona musi zrozumieć. Inaczej nie mogliby być razem, gdyby żądała od niego całkowitego oddania. Miłość muzyków jest trudna. Przerasta zwykle normalnych ludzi, bo niby dlaczego tylu wielkich artystów było samotnych? Błędne założenia, że jest się tym drugim, po muzyce. Każdy by zwariował. Ale to nierozdzielne, trzeba mieć muzę, żeby tworzyć. Nie można porzucać jednej miłości dla drugiej, bo byłaby niepełna. Trzeba nauczyć się współistnieć, wybaczać. Czasem to trudne, ale nie ma związków idealnych.
Wrócił.
Ta cienka nić ich łącząca naprężała się, nie musiał się zastanawiać ani szukać, gdzie też może przebywać Sofie. Zdecydowanym krokiem ruszył w stronę, gdzie miał ją spotkać. W głowie pustka, co mówić po rozstaniu? Przystanął, jeszcze nie wiedziała, że jest blisko. Patrzył na zamknięte oczy. Cicho cichutko. Jeszcze cichsze kroki.
- Sofie. - szept tuż obok jej ucha. Mógłby nazwać ją milionem uroczych określeń, ale on wybrał tylko jej imię, brzmiące jak najpiękniejsza muzyka. Dotyka ciemnych włosów, przysiada na krańcu kanapy.
- Sofie. - powtórzył jeszcze ciszej. Jak muzyka. Wyciągnął ręce, żeby ją objąć, przytulić, przypomnieć sobie jej zapach. Słodki.

dramy chcę <3
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Sofie Nie Kwi 15, 2012 2:26 pm

ja też, ale ja nie wiem, czy sofa się do dramy nadaje ;ccccccc

Usłyszała szelest. Ciche kroki. Nie zwróciła na nie uwagi. Obraz w jej głowie był zbyt wspaniały i przyjemny, aby otworzyć oczy i zastać rozczarowanie, bo zapewne nikogo w pobliżu nie było. Chłodny wiatr muskał delikatnie jej twarz. Odczuwała chłód, ale wcale o nim nie myślała.
Szept. Gdzieś obok. Jej imię wypowiedziane bardzo cicho, bardzo blisko. Była pewna, że to jej wyobraźnia była tak zaawansowana, że odgłos wydał się być zupełnie prawdziwy. A potem dotyk. Poczuła zapach. Tak doskonale znany. Tęskniła do niego. Zacisnęła mocniej powieki. Bała się, że zaraz obecność chłopaka zniknie i okaże się, że nadal siedzi sama.
Znów usłyszała szept. Tym razem zdawał się jej być prawdziwy. Sprawił, że jej ciało przeszedł dreszcz. Otworzyła oczy. Odchyliła głowę. On tam był. Na jej ustach pojawił się uśmiech. Nie był szeroki, ale był szczery i na pewno wyrażał więcej niż słowa, jakie mogłaby wypowiedzieć.
- Nareszcie - cicho wyszeptała. Jej dłonie szybko odnalazły jego ciało. Przysunęła się do niego, wtulając się w jego ramionami. Odnalazła swoje miejsce. Już nie czuła się zagubiona. Uniosła głowę i złożyła na ustach Antoniego pocałunek. Ten nie był krótki i nieśmiały. Bardzo się różnił od tego pierwszego, który miał miejsce tygodnie temu.
- Zostawmy to miejsce - wyszeptała - Znajdźmy inne. Takie w którym nikt nie będzie w nas wątpił. - słowa siostry znów zabrzmiały w jej głowie. - Ucieknijmy stąd. - odparła jeszcze ciszej. Niemal bezgłośnie. Przesunęła opuszkami palców po jego szczęce.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Effs Pią Sie 24, 2012 9:09 am

/ Ta gra wyżej z kwietnia to raczej nie aktualna? /

Lalala, jak ja dawno nie pisałam Effs, dobrze, że u niej to wystarczy lać wodę. Także Effs, jak w sumie codziennie wstała pełna energii i poszła coś szamać, żeby mieć jeszcze więcej tej energii do hasania! Także jak już zjadła to super śniadanie, które pewnie się składało z samej czekolady, bo tylko tym się panna Bright odżywiała to mogła sobie gdzieś pójść. I ambitnie postanowiła pójść do swojego pokoju po aparat, a później gdzieś sobie pobiegać robiąc przypadkowym ludziom zdjęcia. Kiedy własnie hasała obok kanapy przy oknie, swoją drogą bardzo wygodnej, to nagle z impetem na kogoś wpadła. I to na kogoś kogo nie znała, uhuhuhu!
- Sorka - Przeprosiła ładnie szczerząc ząbki do tej osóbki.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Mato Pią Sie 24, 2012 11:12 am

Tak, więc w ramach zwiedzania udałam się na drugi koniec korytarza. Tak, wyprawa po złoto Majów to to zdecydowanie nie była, ale... Nawet się nie potknęłam po drodze, więc dla mnie było to spore osiągnięcie.
Tak więc trafiłam do jakiegoś małego pokoiku, dość obficie umeblowanego. Było tu nawet przytulnie, chociaż klimaty zdecydowanie nie moje. Japonia a Norwegia to dwa różne światy. Sporo rzeczy mnie tu bawiło, na przykład ruch prawostronny. Okej, że lewostronny to mniejszość, bo tylko Japonia, Anglia i Australia... chyba, że coś jeszcze, ale i tak ruch prawostronny mnie bawił.
Tak się zamyśliłam o zasadach ruchu drogowego, że nie zauważyłam... kogoś. I z tym kim się zderzyłam. Skończyło się to oczywiście moim twardym lądowaniem na podłodze. Uderzenie było dość mocne, ale bliskie spotkanie z panelami podłogowymi zawdzięczałam głównie protezie.
-W porządku, to ja chodzę z głową w chmurach. -również się uśmiechnęłam, masując pośladki. Podłoga wydawała się tutaj jakby twardsza, niż w Japonii...
-Mogłabym prosić o małą pomoc? -spytałam, wyciągając ręce w stronę nieznajomej. Już sama myśl o moich wygibasach, które na pewno miałyby miejsce przy w stawaniu wprawiała mnie w rozbawienie.
Mato
Mato
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kanapa przy oknie - Page 3 Empty Re: Kanapa przy oknie

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach