Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drewniany Salon

+17
Lemon
Venus
Aaron
Nessie
Meredith
Ethan
Florence
Mikaela
James
Konstanty
Delilah
Chupa
Napoleon
Ianelle
Sybilla
Ana
Mistrz Gry
21 posters

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Drewniany Salon Empty Drewniany Salon

Pisanie by Mistrz Gry Pon Sty 24, 2011 11:51 pm

Drewniany Salon Tumblr_lfi55u3IfK1qcfl10
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ana Wto Sty 25, 2011 8:02 pm

/ pokój natalie i zmiana daty /

Oczywiście mogłabym wybrać mniej rozchwytywane miejsce jak na przykład mniejszy salon lub też swój pokój, by posiedzieć i powrócić do pewnej czynności, ale przecież tu też było miło i mogłam być w centrum wydarzeń. A to uwielbiałam. No dobra centrum wydarzeń dzisiaj to: dzieciak złamał rękę i wszystkie chcą mu się na gipsie podpisać, ale jednocześnie to takie zabawne, gdy zamiast ustawić się grzecznie w kolejkę słodkie brzdące wyrywają sobie flamaster z rąk i jak na razie większość ma czarne buźki, a gips wciąż się chwali idealną bielą. Swoją drogą naprawdę porządnie ten dzieciak musiał o coś grzmotnąć skoro dał radę złamać sobie rękę, bo my dosyć wytrzymali jesteśmy. Założę się, że przy okazji coś zepsuł skoro go nie wyleczyli tylko każą mu się z gipsem męczyć. A reszta dziatwy ma frajdę. U r o c z o. I za głośno. Westchnęłam, chowając komórkę. Nic ciekawego się nie działo w innych częściach domku.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sybilla Wto Sty 25, 2011 8:18 pm

(dawno temu w trawie)

Miałam rację - Rezydencja była najnudniejszym, najbardziej sennym i najmniej interesującym miejscem na ziemi. No, może dla tych biednych zamkniętych w puszce dzieciaczków było to niezwykle ekscytujące. Nie dla mnie. Zawód przestępcy oferuje o wiele ciekawsze zajęcia. Powtórzę - miałam rację. A dlaczego? Bo zwykle ją mam. Skromność.
Mimo ogólnego znudzenia moje kroki nadal były sprężyste, ruchy energiczne i myślenie jasne. Nuda nie przymula. Czy Bonnie osiągnęłaby sukces, nie mając cierpliwości, która wiąże się z nudnym oczekiwaniem? Ależ nie! Umysł złodzieja musi być chłodny, nie przyćmiony absolutnie niczym. Zdolny do szybkich reakcji, od których zazwyczaj zależy życie i wolność. Skierowałam się do salonu, może choć tam znajdę coś mniej wywołującego ziewanie.
O, Ana. I już wiedziałam, że dobrze trafiłam. Szeroki, nonszalancki uśmiech był powitaniem dla dziewczyny, którą ceniłam za inteligencję i spryt. W ostatniej sekundzie wysłałam do niewidu czarny flamaster, który przypadkowo w moich rękach się znalazł.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ana Wto Sty 25, 2011 8:30 pm

No i wreszcie progi salonu przekroczył ktoś bardziej odpowiadający mojemu poziomowi niż ta dziewczynka, która beztrosko plotła mi o swojej siostrzyce, co jej się niedawno urodziła, choć ja kompletnie jej nie słuchałam, przeglądając brytyjskie wydanie vogue, które ktoś musiał tu przypadkiem pozostawić , ale też nie miałam serca dzieciaka spławić. Nawet takie osoby jak ja lub gorsze chyba nie byłyby podłe w stosunku do jedenastolatki, co cieszy się, że ma siostrzyczkę.
- Witam cię Sybillo w tym jakże pięknym dniu - rzekłam, przekręcając stronę w magazynie i przelotnie, zerkając na kobietę. Co dziwne dziewuszka z fotela obok mnie raz dwa się zmyła. Poprawiłam się na kanapie, poruszając palcami u nóg, bo trochę się zastałam leżąc tutaj. - Sprowadza cię tu coś ciekawego czy zwykła nuda? - Można było wyczuć oschłość w moim głosie bez problemu. Oto jak przydała się nam ta dziewczyna. Nawet nie potrafiła wystarczająco umiejętnie wykorzystać swój dar, by Sebastian jej nie wyczuł.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sybilla Sro Sty 26, 2011 7:57 pm

Gapiłam się kilka sekund na małą, która plotła coś po angielsku z szybkością karabinu maszynowego. Coś o siostrzyczce. Małej. Nowonarodzonej. Pewnie wrzeszczący, kupkujący bachorek, co przez najbliższe lata będzie utrapienie, a jak już osiągnie jakąś dojrzałość psychiczną, to zacznie się mnożyć i dzielić. Dodawać i odejmować. Same problemy. A przynajmniej ja tak widziałam życie 'normalnych' ludzi. Co za ulga, że mała skądś mnie znała, i uwolniła od cierpień słuchania słodkiego szczebiotu, wychodząc.
- Ja ciebie też, Anabello. - stwierdziłam nosowym tonem. Już dawno zapomniałam o tamtej sytuacji. Owszem, to była jako taka plama na honorze, ale o tym szybko się zapomina. Zresztą, nie moja wina. To, że nie było mnie w sferze widzialności, nie oznaczało, że byłam niewyczuwalna przez radar. Znaczy, taki zwykły to by mnie nie zauważył. Ale umysłowy? Z innymi nie było problemu - skoro mnie nie widzieli, to o mnie nie myśleli i w moją stronę nic nie kierowali. A ten dupek Sebastian był inny. On automatycznie się otwierał.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ana Sro Sty 26, 2011 8:09 pm

Nie powinnam się na nią gniewać o coś co było do przewiedzenia, ale przecież to byłam ja i musiałam chować tą urazę do niej, że dzięki naprawdę potężnemu talentowi Sebastiana mój plan na nic się zdał i Black okazała się nieprzydatna. A potem, kiedy jej obecność gdzieś w tle byłaby dla mnie dobra, bo przecież on dałby mi spokój nie potrafiłam się przemóc, by ją poprosić o tą przysługę. Nie drugi raz. Miałam swój honor.
- Dawno cię nie widziałam - zauważyłam, odkładając czasopismo na stolik. Nasza znajomość była dosyć dziwna, ale Black posiadała pewne cechy charakteru, które w niej ceniłam, więc nie to żebyśmy wrogie sobie były. Po prostu w dziwny sposób okazywałyśmy sobie szacunek czy jak to nazwać. - Wybacz - mruknęłam, wychwytując cichy dzwonek swej komórki. Miałam ochotę się roześmiać, bo pewien osobnik opowiadał o samym sobie. Uwielbiałam, gdy to robili. Chęć zaistnienia ostatnio spycha wszystko inne w bok. - Chyba nie powiesz, że pozwolili ci stąd wyjść, więc gdzie się podziewałaś?
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sybilla Sro Sty 26, 2011 8:58 pm

No, ja się Anie nie dziwię. W końcu, najpierw na mnie nawrzeszczała za to, że Sebek jest taki dobry, a potem miałaby prosić o kolejną ochronę? Nie, to byłoby dziwne. Chociaż, biorąc pod uwagę, iż to było naprawdę poważne... W końcu defrost jest zdolne do wszystkiego. Czego doskonały przykład mieliśmy ostatnio.
- Byłam u rodziców. - powiedziałam po dłuższej chwili milczenia. Nie myślałam, że mi na to pozwolą. Ale jakiś czas temu któraś Opiekunka zaczepiła mnie na korytarzu i zaproponowała, że weźmie mnie na kilka dni do kraju. Miała coś do załatwienia na Sylwestra, a mnie poprosiła, żebym zrobiła to anonimowo. Jakoś nie miała ochoty załatwiać formalności ze strażnikami. Niezbyt ciekawy sposób rozpoczęcia roku, powiedziałby ktoś. Ale ja nie lubuję się w hucznych imprezach z mnóstwem alkoholu. Lubię je, ale są ważniejsze rzeczy. Jak rodzina.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ana Czw Sty 27, 2011 1:37 pm

będę pod wrażeniem, jeśli ktoś się przyzna, że skumał o co mi chodziło w poście wyżej. Bo cholera sama nie wiem.
Rodzice. Ale czy i ona nie była poszukiwana? Może i nie. Jakoś tak pogubiłam się ostatnio w tych informacjach, więc nie warto pytać, by kolejna osoba nie musiała się przekonać, że ja wcale wszystkiego nie wiem. Jednakże mogłam jej zazdrościć tego wypadu do rodziców. Dobra własnej matki zbyt chętnie na oczy widzieć bym nie chciała, ale ojciec? Sam mi to obiecał, a potem przysłał tylko na pocieszenie śliczne buty, których może nie miałam dzisiaj na sobie, ale ogółem uwielbiałam je nosić.
- Jakie to dziwne - mruknęłam. - Prędzej spodziewałabym się, że to ja spędzę święta poza Rezydencją, a nie ty. I jak się rolę odwróciły. - Wbiłam spojrzenie w grupkę dzieciaków, dalej zastanawiających się czym można pisać na gipsie, skoro jakiś łajdak musiał zwiać z ich markerem. Zamiana ról to coś czego nie lubię, bo wszelakie plany przez to upadają. W sumie to nie wiedziałam po co mówię coś takiego do Black, ale jakoś rozmowę przeprowadzić powinniśmy, a ona była odpowiednio inteligentna i miała odpowiednie podejście do tematu, no i znała defrost. Przynajmniej trochę.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sybilla Czw Sty 27, 2011 6:44 pm

Czyli, że jak nie widzę nic dziwnego w twoim ostatnim poście, to jestem nienormalna? Dzięki, za pocieszenie.
Tak całkowicie teoretycznie, to Black nie istniała. Bez papierów, dowodu, świadectwa urodzenia, kompletnie NICZEGO, co mogłoby potwierdzić, iż Sybilla żyje i chodzi po świecie. Prince nadal to załatwiała, bo udowodnienie urzędom, że nie mają w spisie pewnej osóbki, nie było łatwym zadaniem.
Spojrzałam z zaskoczeniem na Anę. Czyżbym słyszała w jej głosie odrobinę żalu? Nie, niemożliwe. Pewnie mi się wydaje. Na pewno.
- Nie cierpię Rezydencji. - stwierdziłam nagle, chcąc zakończyć tą nienaturalną ciszę, jaka zaległa w salonie. Cholera, nie chciałam tego powiedzieć. Ale ja nie żałuję swoich słów. Nie, nigdy. To nie w moim stylu.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ana Pią Sty 28, 2011 1:47 pm

Jeśli się nie umiało, to faktycznie, udowodnić, że ktoś nie istnieje, było trudno. Jestem przekonana, że dzięki użyciu kilku talentów bez problemu mogłabym zdziałać coś takiego. Ale skoro nikt mnie nie prosił bym pomogła w oszukiwaniu wszelakich możliwych urzędów to nie będę się do tego pchać, prawda? To przecież byłoby głupie i najpierw muszę obmyślić jak zemścić się na jednym osobniku i nie stracić przy tym choćby życia, a i sprawdzić czy kolejnym osobom utrata ich cennego żywota nie grozi. Przecież oprócz Mikaeli były tam cztery inne osoby. Z czego tak naprawdę lubię tylko jedną. A jeszcze jednej, jak od niedawna wiem, marzy się zostanie drugą plotkarą. Albo wypisuje to po pijaku. Lecz czy wtedy człowiek nie traci zahamowań i nie mówi wszystkiego co myśli bez filtra w mózgu, co by zatrzymywał nieodpowiednie wypowiedzi tylko dla niego? Zresztą większość głupców sądzi, że w internecie są anonimowi i mogą pisać co chcą. Cóż ja mogę. Oni nie.
- Otóż to. Zbyt wiele osób nie cierpi Rezydencji - wyrwało mi się w odpowiedzi Black. Chodziło mi o defrost. Sybilla była zbyt niezależną osobą, by do nich dołączyć. Na szczęście. Inaczej nie mogłabym jej nawet próbować wciągać w nasz plan. A gdyby miała wylądować po tamtej stronie? No nie mogę, ale ja ją chyba lubię.
- Wybacz, ale ostatnio źle mi się powodzi - stwierdziłam, szarpiąc za rękawiczkę. Bezczynne siedzenie z rana w salonie? Czy ja naprawdę uważałam, że mam czas na takie bzdury? Owszem Black miała tego czasu od groma, bo przecież była skazana na pobyt tutaj. Miała szlabana jak ja teraz, ale z zupełnie innego powodu. Ale wiecie nigdy nie widziałam siebie jako staruszki, więc może warto umrzeć młodo póki nie mam nikogo kto by po mnie płakał czy tęsknił? Dobra przesadzam. Dwaj braciszkowie i? Cudowna ze mnie dusza towarzystwa.
Wstałam z kanapy i praktycznie bez słowa wyszłam. Zamyślona. Co mogę teraz zrobić?

/ że gabinet? albo nie wiem /
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sybilla Sob Sty 29, 2011 12:16 pm

Ja. W. Defrost. Świetny żart, dawno się tak nie uśmiałam. Żeby zmusić mnie do wstąpienia do jakiegokolwiek stowarzyszenia trzeba było się nieźle napracować. Nie lubię, gdy ktoś ma nade mną władzę. Czego się im zachciewa. Żebym JA była na czyjeś zawołanie!
Pff.
- Nie dziwię się. - mruknęłam właściwie bez sensu, bo gdzie tu sens, jak go nie ma? A potem zerknęłam na przymuloną nieco Anę, która zaraz sobie poszła. I mnie zostawiła. Więc z braku lepszego zajęcia ruszyłam gdzieś w dal.

[gdzieś]
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Nie Lut 13, 2011 8:00 pm

Celowo ciągnęło mnie do ciepła, a mianowicie pokoju, w którym z założenia ciepło było zawsze. Ten większy z salonów, bardziej zadbany i w pewnym sensie bardziej uczęszczany, niósł za sobą większe prawdopodobieństwo ognia wesoło trzaskającego w kominku. A ja chciałem tylko, żeby mi ręce odtajały. Nie przejąłem się za bardzo natomiast tym, że Nel cały czas za mną szła, korytarz za korytarzem, zakręt za zakrętem, wcale nie zamierzając skręcić gdzieś do swojej babskiej części. Co jakiś czas włączała jej się paplanina na temat mocy, pogody, wszystkiego. Nie było tak źle jej słuchać, a jednak to, że się nie jeszcze nie zraziła raczej zdawkowymi odpowiedziami było dość… Zastanawiające.
Nie zawiodłem się, w salonie faktycznie było ciepło, jak zwykle przytulnie i – kto by pomyślał – pusto. Rzuciłem kurtkę na najbliższy fotel, zerkając na brunetkę.
- Pewnie jak zapytam, czy nie masz nic lepszego do roboty, to coś wymyślisz, żeby dalej tu siedzieć? – zapytałem dość retorycznie, zajmując miejsce na kanapie najbliżej kominka. Mogłem sprawiać wrażenie niemiłego, ale właściwie w tym momencie było mi wszystko jedno. Pełznące od płomieni ciepło rozleniwiało i sprawiało, że bajerka – o ile bym wcześniej coś takiego w ogóle planował – schodziła na drugi plan, odkładała się na później i była w ogóle out.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Nie Lut 13, 2011 8:52 pm

Wędrowałam tuż obok Gabriela, rzeczywiście nawijając wciąż o tym wszystkim, co mi na myśl przychodziło. I chwilowo, gdy tak mijali pokoje, szli korytarzami, nie przeszkadzało jej chłodne zachowanie chłopaka. Jedynie wstydliwy, nieśmiały niepokój na paluszkach skradał się, by ukłuć jej serducho, zrobił to jednak na tyle delikatnie, że mogła się tym jeszcze nie przejąc. Roiła sobie jego zainteresowanie i sympatię, jak często zwykłą robić, gdy napotykała naprawdę nieciekawych ludzi. Nie docierało po prostu do jej pogodnej duszyczki, że ludzie jednak często bywają zwykłymi chamami. Wiedziała o tym, zdawała sobie z tego sprawę, lecz w to nie wierzyła. Zupełnie jak w fizykę. Też przecież wiedziała, że cały wszechświat ma naturę korpuskularno-falową, i że jeśli rozpędzić ją, małą Ianny, do odpowiedniej prędkości, to przejdzie przez zamknięte drzwi nawet z ciałem. No ale czy ktoś kiedyś widział, żeby wyczyniać takie rzeczy?
Rozczarowałam się mocno, gdy wybrał salon. Jakby nie mógł od razu pójść do swojego pokoju. I zabrać mnie ze sobą, oczywiście. Albo chociaż trzasnąć tymi drzwiami przed nosem, co bym nie miała złudzeń. Cóż, pewnie i tak bym miała, jak to ja. Zawsze żyłam w swoim świecie, pełnym marzeń. Przynajmniej ładny był, no.
Tymczasem pan Gabriel odezwał się. I chyba nie wiedział, co robi. Nie mógł wiedzieć przecież. Bo gdyby wiedział, nie zrobiłby tak, prawda? Naprawdę nie wierzyłam, że ludzie są skurwysynami. Ale byli. Cook był, co wiedziałam ze wszystkich jego opowieści. I Shaque był, okropnym, co też wiedziałam z opowieści Cooka. I nie tylko Cooka. A Gabriel, jak widać, również.
Chciałam się skrzywić, tak jak powinnam. Chciałam zrobić złą, obrażoną minę, tupnąć nogą. Chciałam chociaż odciąć mu się złośliwie. Och, tak zjadliwie jak tylko ja potrafiłam, gdy ktoś prawdziwie wyprowadził mnie z równowagi. Ale on nie wyprowadził mnie z równowagi. On tylko ukłuł bardzo mocno. Jak każdy sukinsyn, mnie. Bo oni taki mieli, że kłuli. A ja tak miałam, że miałam do nich siłę i cierpliwość. I miałam dla nich ciepło. A oni i tak byli sukinsynami.
Zatrzymałam się tylko w pół kroku, przed nim, gdy siadał sobie wygodnie na fotelu. Akurat patrzyłam na niego, i tak mojemu wzrokowi już zostało. Nie chciałam, zupełnie nie chciałam by tak się stało, lecz do moich kolorowych oczu napłynęły te cholerne łzy. A całe endorfiny gdzieś wyparowały. Nim minęło pół sekundy, krople popłynęły mi po policzkach.
Obróciłam się, lecz za późno, by tego nie zauważył. Patrzył przecież wprost na mnie. Obróciłam się i ze złością zdjęłam granatowy płaszcz, rzucając go na krzesło koło kominka. Usiadłam na ziemi, tyłem do niego i zajęłam się rozsznurowywaniem skórzanych butów. Je też zdjęłam, nie widząc ich nawet za bardzo, bo oczy miałam pełne tej ciepłej wody. Gdy buty stały już obok, ściągnęłam mokry, czerwony sweter. Na szczęście koszulka którą miałam pod nim była wciąż sucha, troszkę tylko wilgotna na dole, bo sięgała do połowy uda. To była jedna z moich ulubionych - długa, zielona, nie luźna lecz i nie obcisła. Taka w sam raz. Z paskiem kolorów, wijącym się przez całą jej długość, dookoła ciała.
Dobrze, że była sucha. Bo chwilę później rozpięłam przemoczone, granatowe jeansy i z niejakim trudem ich również się pozbyłam, rzucając je gdzieś koło butów. Stanęłam przy trzaskającym wesoło ogniu, w tej bluzce do połowy uda tylko, w czarnych, damskich bokserkach w jakieś kolorowe kropki, i oczywiście w skarpetkach nie do pary, jak zwykłam je nosić. Jedna czerwona, druga niebieska. Po mojemu.
Może i chciałam mu coś odpowiedzieć, ale chwilowo usta odmówiły mi współpracy na rzecz drgań i typowego przy płaczu opuchnięcia. Dobrze, że nie szlochałam, a przynajmniej tak mi się wydawało. Tylko łzy płynęły sobie po moich policzkach jak górskie strumienie w Alpach, wczesną wiosną. Głupi, głupi, kolejny sukinsyn, przez którego płakałam za moją siostrą, za chłopakiem, który został we Francji i już miał inną, za moim kotem i za gniadym wałachem, stojącym samotnie w stajni. A tyle dni udawało mi się trzymać! I nawet Lykki nic nie wiedziała i Cook mnie nie doprowadził do takiego stanu. A ten wariat, ten przystojny Gabryś, zupełnie nie będzie żałował swoich postępków. Bo to nas pewno nie leżało w jego charakterze. Tak jak w moim nie leżało, żeby się mścić, albo użalać przed nim.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Nie Lut 13, 2011 9:29 pm

Zmiana humoru nastąpiła zbyt szybko, żebym mógł cokolwiek na nią poradzić. W gruncie rzeczy powinienem teraz dziękować Bogu za to, że nie obdarzył mnie talentem czytania w myślach, bo prawdopodobnie zamiast spojrzeć na dziewczynę nieco dziwnie, nie rozumiejąc, co ją tak nagle ubodło, padłbym na ziemię od tego zatrzęsienia sukinsynów, którymi nagle zaczęła rzucać w myślach. Wbrew pozorom moim życiowym priorytetem wcale nie było doprowadzenie jak największej ilości dziewczyn do płaczu, dlatego też zareagowałem… Najpierw dość chłodno.
Żadna zmiana na jej twarzy nie umknęła mojej uwadze, bo wciąż myślałem, że odpowie coś w charakterystyczny dla siebie sposób, co pociągnie za sobą całą paplaninę, której w gruncie rzeczy mógłbym teraz posłuchać, skoro było już ciepło, bezpiecznie, pod dachem i w ogóle, tak przyjemnie. Dlatego zdziwienie na jej łzy było niezmierne, połączone z irytacją na głupie przewrażliwienie, na przeinterpretowywanie faktów. Usiadła na podłodze i zaczęła ściągać z siebie przemoczone ubrania, a ja siedziałem podminowany, całym sobą powstrzymując się przed zakazaniem jej histeryzowania.
I oczywiście mógłbym do tego dołączyć odwieczne lamenty płci brzydkiej na to, jakie kobiety są skomplikowane, jak ciężko je zrozumieć i w ogóle jak to faceci mają pod górkę, ale co by to dało? Na pewno z nieba nie spadłaby mi nagle odpowiedź na wszystkie pytania wraz z dostępem do wszystkich emocji Ianelle oraz instrukcją obsługi. Mógłbym też wstać i wyjść, co podobało mi się najbardziej w tym momencie jako ewentualne wyjście z sytuacji. Nie byłem specjalnie wrażliwy na łzy, nie ciągnęło mnie do pocieszania ludzi, wokół których miałem nieprzyjemność się znaleźć w momencie, w którym uznali, że ich życie jest na tyle do dupy, że oto czas zacząć wielkie użalanie się nad sobą. Z drugiej jednak strony ta sprawa dotyczyła nie tak bezpośrednio, że cały poirytowany ścisnąłem dłonią zagłówek fotela, nie chcąc wybuchnąć. Ale nie trzeba być wielkim filozofem, żeby się zorientować, że krzyk raczej podziała jeszcze gorzej.
Zwinnym, bardzo cichym ruchem zsunąłem się z kanapy, siadając za Nel i miękkim ruchem przysuwając ją do siebie tak, żeby mogła się oprzeć. Nie no, nie szlochała, ale spazmatyczny oddech był aż nadto charakterystyczny. Objąłem ją jedną ręką w pasie, drugą natomiast ująłem pod brodę i obróciłem tak, żeby móc na nią spojrzeć.
- Daj spokój, przecież nic aż tak złego nie powiedziałem. – Głos, którego użyłem był miękki, acz nic nie mogłem poradzić na nutkę surowości, która w nim zabrzmiała. – Nie przesadzaj – dodałem, co było równoznaczne z poleceniem „uspokój się”, ale wyrażone w o wiele łagodniejszy sposób.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Nie Lut 13, 2011 10:01 pm

Minuta minęła sobie, jak gdyby nigdy nic, nie przejmując się zupełnie moja małą tragedią. Co jej było do tego? Ogień też miał mnie gdzieś, ale przynajmniej wciąż był na tyle uczynny, żeby dawać mi swoje ciepło. Była szansa, że nie skończę jednak z zapaleniem płuc. A może druga minuta też już minęła? Nie miałam pojęcia. Szumiało mi w tej pustej, potarganej głowie. Od tych łez, od złości i od wszystkiego na raz. Było mi teraz cholernie źle ze wszystkich możliwych powodów. A chwilowo dlatego, ze kropla z oka kapnęła mi na udo, zostawiając mokry ślad na bluzce.
Gdzieś tam głęboko w środku, jakaś Nell, która zawsze potrafiła wziąć się w garść, machała i krzyczała, żebym się wreszcie ogarnęła. Bo tak należało zrobić. Nie płakać na sobą, i mokrymi spodniami. Tylko wstać, zebrać rzeczy, pójść do pokoju. Przebrać się i pogadać z Likki. To właśnie było jedno z tych mądrych, logicznych rozwiązań, które wybrałby facet. Które wybrałaby logiczna dziewczyna.
Ja nie byłam logiczna. Przeze mnie przetaczał się właśnie huragan emocji. Cóż, to zdarzało mi się co jakiś czas, tak jak samolotom znikać na Bermudach. I w sumie te huragany nie były takie złe, w swoich skutkach. Nie wyglądały za specjalnie, nie były miłe ani dla mnie, ani raczej dla otoczenia. Ale zostawiały mnie wyczyszczoną z większości emocji, głównie, tych złych. Dobre jakoś zawsze łatwiej wracały.
Ale teraz, zamiast pozwolić sobie się całkiem rozkleić, zamiast zgodzić się na przejście tego tornada i na względny spokój po jego zakończeniu, byłam zdecydowana wziąć się w garść, wstać, zebrać rzeczy i bez słowa wyjść. Przecież tak należało zrobić! Nie spodobało się, co powiedział? To wyjdź, a nie trujesz go swoją obecnością, głupia babo!
Ale wtedy sytuacja przybrała ten niespodziewany obrót, którego mój ósmy zmysł nie przewidział. Usłyszałam kroki, a chwilę później poczułam ciepło. I to nie takie z kominka, które też jest miłe, a przecież wiadomo, że to nie to. Objął mnie i usiadł przy mnie. I dotknął palcami mojej twarzy, tak twardo, jak to oni, i tak miękko, jak to oni. A ja nie wiedziałam, co o tym myśleć. I co z tym faktem zrobić, poza zachłyśnięciem się swoim oddechem.
Chciałam wyglądać w tamtej chwili inaczej. Może jakoś odjazdowo? Na szpilach, w granatowej kiecce z błyszczącymi srebrnie dodatkami? Jak to ja, szeroko uśmiechnięta. Kolorowe, mokre oczy i te łzy na policzkach to może i był widok romantyczny. Tylko nie było już facetów, którzy by to zauważali. I cóż.
Już prawie spodziewałam się, że powie coś innego. Ale nie, na szczęście wciąż był sobą - sukinsynem. Och, cóż to byłoby za nieszczęście, gdyby nagle mówił ciepło, gdyby stał się miły, gdyby był bardzo czuły. Gdyby jeszcze z troską. Jak nic musiałabym się zakochać.
A tak mogłam go kochać. Po mojemu. Bez znania go, bez większych zobowiązań, pewnie bez wzajemności. I to było w porządku, bo przynajmniej wiedziałam, jak się zachować. Gdyby nagle okazał się Romeo ze snów, miałabym problem.
Chcąc nie chcąc, oparłam się o niego. Był ciepły, żywy i facetem, czego w sumie było mi mocno trzeba. Spojrzałam mu na chwilę w oczy, po czym przymknęłam powieki, wciągając głośno powietrze. Chodziło mi o zapach. Tylko o zapach. Bo od zapachu wszystko zależało, choć biorąc wdech już byłam pewna, jak będzie. W końcu jego światło było przepiękne, a to zawsze... Tak. Pachniał rozkosznie.
-Chyba nie powiedziałeś, nie, jak na Ciebie. - odparłam po jeszcze kilku oddechach. Uspokajałam się, a to umożliwiło by cień uśmiechu wrócił na moje usta. Otworzyłam znów oczy i spojrzałam na niego. Było w tym trochę ciekawości. Zastanawiałam się, co teraz zrobi. Och, jakby chciała, żeby po prostu wykorzystał chwilę. Przecież na to liczyłam, czyż nie? Że zachowa się tak, jak wszyscy oni. Teraz sobie pocałuje, potem zabierze gdzieś indziej.... Błagam, tylko nie rycerskość, za którą musiałabym oddać mu serce. Nigdy. Nikomu. Nie ma takich ludzi, nie ma takich facetów. Są tylko Oni, ci wszyscy na S, których kocham, a których nigdy nie będę. Więc już, rób to, co jako facet, S, powinieneś. Mów ostro, całuj dobrze.
Ha, przynajmniej moje emocje już uspokajały się, od tego jego przytulenia. On był ciepły i kominek grzał przyjemnie. A jednak trochę gęsiej skórki wynikłej z ogólnego przemoczenia pojawiło się na moich nogach i rękach.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Nie Lut 13, 2011 10:50 pm

Dobrze, że się oparła i nie robiła więcej problemów. Prawdopodobnie, gdyby uroiła sobie teraz unoszenie się dumą i wyrywanie, na jej wzór wyszedłbym z siebie i stanął obok. Niechętnie musiałem przyznać, że mało co potrafiło mnie tak wyprowadzić z równowagi, jak właśnie kobiece łzy, dlatego też tak namiętnie omijałem temat i wolałem być ich świadkiem jak najmniejszą ilość razy. A już na pewno sytuacji tak beznadziejnie nielogicznych, jak ta tu właśnie.
Wstyd przyznać, ale w miarę, jak Nel się uspokajała, malała moja irytacja oraz możliwość wybuchu, dlatego też przymknąłem tylko oczy, ogólnie odwracając twarz w stronę kominka, by pogapić się na coś tak beznadziejnie banalnego, jak płomienie. Wcześniej zdążyłem się napatrzeć na zapłakane, właśnie beznadziejne oblicze dziewczyny. Nie dało się zaprzeczyć, że wyglądała prześlicznie, że jej tęczowe oczy, zaszklone i wyraźne, były wręcz nienaturalnie piękne, stworzone, żeby wpatrywać się w nie godzinami, zastanawiając się czy to refleksy świetlne, czy poszczególne kolory naprawdę zmieniają swoje miejsce. Przejechałem jej wtedy kciukiem po brodzie i puściłem ją, przenosząc wolną dłoń na rękę dziewczyny, gładząc odsłoniętą skórę i wpatrując się właśnie w te banalne płomienie. Z bardzo zaciętą miną.
Bo patrząc na wszystko trochę bardziej surowym spojrzeniem – bardziej, niż normalnym – bardzo łatwo było mu się utwierdzić w przekonaniu, że nic do tej dziewczyny nie czuję. Zupełnie. Że wszystko, co się teraz dzieje, jest odruchowe i automatyczne, ale pozostaje faktem, że zupełnie się nie znamy i na pewno nic się w tej kwestii nie zmieni przez najbliższe kilka minut, nawet dni. I chociaż panująca w tym momencie atmosfera wręcz wymuszała ckliwe wyznania i całą masę nieprawdziwych słów, cieszyłem się, że niezbyt emocjonalne ze mnie stworzenie.
- No to po co ta histeria? – zerknąłem na nią jeszcze, zadowolony, że ze strumienia łez na jej policzkach zostały tylko błyszczące ślady. To by było bardziej niż łatwe, pocałować ją teraz, zdjąć koszulkę i wszystko, co jej tam ewentualnie zostało i po prostu kochać się z nią chociażby i przed kominkiem, nie zwracając uwagi na ewentualne osoby, które szukałyby tu czegoś ciekawego i po prostu na nich trafiły. Skupiając się tylko na tym, żeby było jej dobrze i pod koniec dnia była tak zadowolona, jak i ja. Byłem też bardziej niż pewny, że Nel nie miałaby zupełnie nic przeciwko takiemu zwrotowi akcji i właśnie to trzymało mnie twardo na miejscu.
Za dużo w tym wszystkim było ckliwości i delikatności, chociaż akurat mój ton się do tego nie zaliczał. Naprawdę wolałem wszystko luźno, podejście bardzo niezobowiązujące i po prostu kilka mile spędzonych chwil. Ianelle co prawda była bardzo ładna, ale z drugiej strony chyba zbyt wrażliwa, a ostatnia rzecz, jaką potrzebowałem, to uganiająca się za mną smarkula, która nagle ubzdura sobie, że chce ze mną założyć rodzinę, mieć dzieci i w ogóle żyć długo i szczęśliwie.
Po prostu stać mnie na lepsze, nie muszę wykorzystywać takich sytuacji, pomyślałem na koniec, podsumowując sobie to wszystko i teraz, kiedy wszystko już było jasne, wyzbywając się resztek irytacji.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Pon Lut 14, 2011 10:36 am

Kap, kap, kap. Trzask, trzask, tarzsssk. To z mojego mokrego płaszcza kapały krople wody i z donośnym dźwiękiem rozbijałby się na posadzce. I to płomienie ognia pożerały szczapy sosnowego drewna, które wydawało swe ostatnie, przedśmiertne wrzaski. Trzask, trzask. Dlaczego w tej ciszy, wszystko to brzmiało tak donośnie, tak krępująco? Wyjątkowa sytuacja, lecz ów milczenie nie wynikło z mojej winy. Zazwyczaj to jednak moje, zbyt szczere, zbyt otwarte słowa wprawiały ludzi w taki stan. A tym razem? To uczucie szło z niego. Czułam to, bo byłam empatyczna i nie potrzeba mi było do tego specjalnych mocy. Tylko co miałam z tym zrobić?
Czekałam. Bo przecież nie o to mi chodziło, żeby odwracał wzrok. Miał właśnie patrzeć. Zatopić się w moich oczach, czy coś... Nie, tak może nie. To byłoby zbyt romantyczne. Miał złapać mnie mocniej i całować. Tyle by wystarczyło. Ale co się działo w tej jego głowie? Czyżbym źle trafiła? Czyżbym spotkała kogoś wrażliwego pod jedynie tak okrutnie grubą maską chłodu? To by było niedopuszczalne! Spowodowałoby całą lawinę skutków, niebezpieczeństw i problemów!
Tylko przede wszystkim, dlaczego znów po pierwszej godzinie znajomości, zachowywałam się, jakbym znała tego człowieka? Przecież w zasadzie był mi obcy. Więc świetnie, proszę bardzo. Niech sobie patrzy w te płomienie. Mi było chwilowo dobrze, gdy przytulał.
Nie otwierając oczu obróciłam głowę na bok, opierając ją wygodniej na jego piersi. Chciałam te moje Tęcze zostawić zamknięte, ale pokusa okazała się zbyt silna. Cóż, był śliczny. Może też szczupły, może wysoki i z potarganą, ciemną burzą włosów. Ale było w nim więcej czegoś z faceta, niż w absolutnie uroczym, lecz dziecinnym Jamesie. Dlaczego wciąż porównywałam wszystkich do Cook'a? Może dlatego, że Ciastek miał na mnie wyraźną ochotę, a ja mu odmawiałam. A teraz, z panem Gabrielem, było odwrotnie. Ha, paskudna sytuacja.
Otworzyłam oczy, spoglądając sobie na niego z tej dziwnej pozycji. Trochę z boku, trochę od dołu. Wyglądał ciekawie, gdy tak na pierwszym planie była jego szczęka. Uśmiechnęłam się szerzej. Mój gorący od ognia i płaczu oddech opierał się co chwila na jego szyi, jednak nie zamierzałam tego zmieniać.
Tak jak nie zamierzałam nic więcej robić.
-Było mi zimno. - odparłam w końcu, odpowiadając trochę niecelnie na jego pytanie. Nie miałam zamiaru objaśniać mu wszystkich aspektów tego, co zaszło. Nie chciał tego słuchać, a ja wiedziałam o tym bardzo dobrze. Nie interesowały go moje problemy, nie obchodziłam go ja. Chciał tylko żebym przestała ryczeć, bo czuł się przez to niekomfortowo. A przynajmniej większość z nich, tak właśnie reagowała. A ja chyba wciąż, gdzieś tam głęboko, miałam nadzieję, że kolejny którego poznam, okaże się być inny. Nie powinnam mieć tych złudzeń.
Chwilowo było mi dobrze. Zamknęłam więc znów oczy, mając nadzieję przedłużyć jeszcze trochę tą chwilę. Było miło. Ciepło i w ogóle. Już nawet nie miałam siły rozważać w głowie tego jak było. Korciło mnie, żeby "wyjść", jak zawsze, w różnych ciekawych chwilach mojego życia. Zawsze miałam ochotę sprawdzić to z tego innego punktu widzenia. Ale tym razem nie pozwoliłam sobie wyfrunąć. Odezwałam się za to:
-Hm, więc, na czym polega ta Twoja moc? - zapytałam. Mój głos był już spokojny, uśmiech został na moich ustach, gdy tak chłonęłam przyjemność płynącą z tej chwili. Miałam nadzieję że zmiana tematu rozluźni i jego.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Pon Lut 14, 2011 3:16 pm

- Aha, okej. – Było jej zimno. Dobra, właściwie zadałem wcześniejsze pytanie raczej retorycznie, w ogóle nie spodziewając się odpowiedzi, bo nie bardzo mnie interesowały jej tłumaczenia. Grunt, że siedzi sobie teraz cicho i spokojnie, nie skacze, nie wyciąga na bitwę na śnieżki, albo w drugą stronę nie obraża się, nie płacze i nie robi scen. I w gruncie rzeczy taki stan, jak był teraz, był zdecydowanie najbardziej w porządku.
Planowałem już właściwie zakończyć tą przepełnioną naturalną, chociaż jakby mnie kto pytał, całkowicie niechcianą romantycznością scenę, ewentualnie upewnić się, że Ian ubierze się i pójdzie do pokoju, żeby tam się ewentualnie przebrać w coś suchego, a ja sam pójdę sobie w długą, zająć się sobą. Ale widocznie przeszło jej na tyle, żeby znów zaczęła zadawać pytania.
- Na czym polega nie wiem, bo nigdy mnie biologia specjalnie nie interesowała… – odparłem spokojnie, przenosząc spojrzenie z ognia, na dłoń, która cały czas machinalnie gładziła skórę dziewczyny. Zmarszczyłem lekko brwi i skupiłem się, czując niemal natychmiast charakterystyczne impulsy, przesuwające się z niezidentyfikowanego miejsca wprost do koniuszków palców, które stykały się z gładką, jasną skórą. Nie przestawałem jej gładzić, ale robiłem to już o wiele delikatniej, w ogóle, w tym momencie trzymał dziewczynę jak najdelikatniejsze na świecie stworzenie, działając na jej zmysł dotyku; ulubiony, jeśli chodziło o tego typu przedstawienia. Co prawda nigdy nie doświadczyłem tego na sobie, ale nie raz zdarzało mi się testować swoje umiejętności, więc doskonale zdawałem sobie sprawę, że mimo, iż ledwie dotykam ręki Nel, ona odczuwa to o wiele, wiele silniej, jak coś porównywalnego do czegoś w rodzaju masażu. Jeśli wcześniej to było przyjemne, to i teraz było, ale o wiele wyraźniej. Tym samym dziewczyna powinna teraz wyraźnie odczuwać materiał ubrań, które ma na sobie, szorstkość dywanu, na którym siedzieli oraz ciepło kominka.
Podziałałem te na jej wzrok, ale to na sam koniec i nie zupełnie. Nie zależało mi na złożeniu tych dwóch zmysłów w calu uzyskania czegoś ciekawego, a pozbycie się według mnie najmniej użytecznego z nich wszystkich, by mogła skupić się na doznaniach serwowanych jej przez magiczny świat dotyku. Z drugiej strony, gdy jej tęczowe oczy przykryła charakterystyczna, biaława mgiełka, skłonny byłem zmienić zdanie. Może faktycznie wzrok był bezużyteczny, ale takiego widoku szkoda by było nie widzieć.
- …ale efekt jest mniej więcej taki – zakończyłem z lekkim zadowoleniem, szeptem, pochylając się do niej lekko.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Pon Lut 14, 2011 4:07 pm

Czekałam, ignorując jego urocze złośliwości. W końcu były tylko jednym ze sposobów na wyrażanie uczuć, czyż nie? ja skakałam, krzyczałam i tupałam nogą. On wolał sączyć jad w słowa. Trochę mało oryginalne, ale kto powiedział, że wszyscy muszą być tak fajni jak ja? Te głupie rozmyślania podnosiły mnie na duchu coraz bardziej. Gdzieś tam w środku tęsknota pozostała. Moja siostra, rodzice... To wszystko, co zostało z tyłu. A do czego nie wiedziałam za bardzo jak wrócić. W końcu... W końcu zgodzili się żebym tu jechała. Chyba tego chcieli...
A potem się zaczęło. Zupełnie nagle, jak dla mnie, ponieważ dotychczas prawie nie zwracałam uwagi na to, że głaszcze moją skórę. Jakoś dotyk nigdy nie był dla mnie najważniejszym zmysłem. Owszem, był całkiem przyjemny, zwłaszcza w jego wykonaniu. Tak jak głaskanie końskiej szyi, jak leżenie w trawie. Ale dla mnie zawsze ważniejszy był jednak wzrok. I węch, o dziwo. To było dla wielu kompletnie nie zrozumiałe, ale węch stanowił dla mnie niezwykle ważny element funkcjonowania. Nic nie było cudowniejsze, od zapachów.
Jednak teraz mój umysł aż skręcał się z niezrozumienia, gdy nagle cały świat wywrócił mi się do góry nogami. Ogarnął mnie strach, gdy nagle odczułam tyle dziwnych rzeczy. Jakbym się dusiła! Wszystko mnie dotykało, drażniło moją skórę, a jego dotyk...! To może nie był ból, jednak to uczucie nie spodobało mi się. Było zbyt intensywne, zbyt nagłe jak dla kogoś, kto zazwyczaj nie odczuwał tych rzeczy tak wyraźnie. Chyba było nawet przyjemne, jednak strach wziął nade mną górę. I może wszystko byłoby jeszcze w porządku, gdybym się nie poruszyła, w momencie, w którym odebrał mi wzrok. Nagłe tarcie materiału, faktura dywanu na mojej skórze, ciepło ognia i jego, to wszystko na raz obudziło we mnie panikę!
-Och, co ty robisz!? Przestań, przestań! - wykrzyczałam wysokim głosem, w którym wyraźnie brzmiało przerażenie. Szarpnęłam się, choć nie trzymał mnie mocno, prawie w ogóle mnie nie trzymał. Odwróciłam się, mrugając intensywnie. Tego było już za wiele! Nie mogłam tego znieść i targała mną panika. Przerażona wyfrunęłam z siebie, do świata który wydał mi się bezpieczniejszy. Zobaczyłam, unosząc się nad nami, jak klęczę, oparta o jego pierś. Cóż, przerażenie malowało się na mojej twarzy, pogłębione tylko przez białe oczy. Jednak tu, poza ciałem, mogłam trochę pozbierać moje spanikowane myśli.
Czy to wszystko naprawdę było takie złe, czy tylko ja zareagowałam nieco zbyt... emocjonalnie? Wspomnienia tego uczucia przemknęły mi przez umysł, gdziekolwiek on był, i pozwoliły się ocenić. To wszystko trwało może sekundę, może dwie. Wróciłam do siebie, pozwalając by to dziwne uczucie mnie zalało. Wciąż nic nie widziałam, lecz pamiętając co jak wyglądało z góry, przesunęłam się nieco do przodu, zamykając oczy i przytulając gdzieś do jego piersi.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Pon Lut 14, 2011 7:19 pm

Właściwie spodziewałem się wszystkiego, poza właśnie reakcją Ian. Ale z drugiej strony nie przygotowałem jej, wszystko wyszło z zaskoczenia, więc w gruncie rzeczy nie miałem co jej winić. I nie winiłem. Nie patrzyłem na nią, gdy kolejny impulsy przepływały mi przez dłonie, trafiając prosto do jej ciała. Liczyłem. Piąty, szósty, siódmy. O dziwo sprawiało mi to taką przewrotną przyjemność, za każdym razem, kiedy jedna z niby iskierek zeskakiwała z czubka palca i w taki ciepły, satysfakcjonujący sposób rozlewała się na skórze drugiej osoby. Nie miałem zamiaru przesadzać, byłem bardzo skupiony, dlatego zmiany, chociaż z pozoru dość nagłe, następowały w swoim, nie aż tak zawrotnym tempie. Niby słyszałem, że oddech dziewczyny znów przyspieszył, ale do głowy mi nie przyszło, że to ze strachu.
Krzyknęła, całkowicie wytracając mnie z równowagi. Mignęły mi tylko białe oczy i nagłe uczucie, jakbym trzymał kukłę w dłoniach, przez co od razu zacząłem odwracać proces. Nieco chaotycznie, ale znów dokładnie, bo liczenie impulsów było bardzo istotne w tej kwestii. Pięć do oczu, osiem do dotyku. Nie było potrzeby dotykania jakichś specjalnych części ciała w celu podziałania na poszczególny zmysł, to po prostu… Tkwiło mi w głowie, od momentu, w którym pierwszy raz oślepiłem człowieka. Gdyby mnie ktoś zapytał, czy widzę poziom natężenia zmysłów danej osoby, nie potrafiłbym odpowiedzieć. To było jedno z tych abstrakcyjnych uczuć, jak intuicja, którego ani się nie da umiejscowić, ani podręcznikowo wyjaśnić. Po prostu było i tyle. Dlatego żmudnie licząc, przywracałem Ianellę do równowagi. Co prawda nie mogłem wyrządzić jej większej krzywdy, zostawiając z jakąś wadą, na przykład słabszym wzrokiem, bo z tego, co się orientowałem, jako takie naprawiały się same po jakimś czasie. Chyba, że działałem do samego końca, kiedy na wskutek czynników zewnętrznych wyczulone ciało doznawało trwałych uszkodzeń. Ale nie w tym momencie.
- Histeryczka – uśmiechnąłem się znów, kiedy według mnie była już idealnie wyrównana i puściłem zarówno jej dłoń, jak i zdjąłem rękę z jej pasa. Nie wstałem jednak, czekając, aż przestanie się o mnie opierać i sama zdecyduje wstać albo siedzieć samodzielnie albo whatever. – Mówiłem, że to niezbyt pokazowa moc – dodałem, przeciągając się lekko, żeby wyprostować wszystkie stawy i przy okazji zmierzwić sobie nieco już oklapnięte włosy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Pon Lut 14, 2011 7:47 pm

Ustąpienie tego zjawiska przyjęłam raczej z ulgą, niż smutkiem. Wolałam jednak mój własny, normalny i stonowany zmysł dotyku. A nie tornado zupełnie mi obcych odczuć. Jednak gdy zabrał rękę, mruknęłam cicho:
-Umm, nie... - podobało mi się, gdy przytulał. Podobało mi się ciepło tego gestu, nawet jeśli jego połowę tylko sobie wyobrażałam. Kontakt zawsze był czymś dobrym, czymś, co dla mnie mogło by się nie kończyć. Och, byłam typem okropnego pieszczocha, do czego sama nie chciałam się przyznawać.
Nie cofnęłam się, nie wstałam, lecz zmieniłam trochę pozycję. Zamiast tak klęczeć, usiadłam nieco bokiem, wciąż opierając głowę o jego tors. Robiłam to sama dla siebie, biorąc po prostu tyle przyjemności, ile mi było w tej chwili potrzeba. A po tym małym huraganie emocji, po tym wybuchu paniki, nieco by się przydało, tego uczucia.
O czym ja jednak marzyłam? Uczuciu? Od obcego chłopaka? Niby nie było w tym nic dziwnego. Przecież każdy na początku był obcy, czy nie...? A potem się poznawało, a potem w mgnieniu oka ktoś stawał się dla Ciebie całym wszechświatem. Przecież tak było zawsze.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego, ściągając jego wzrok na siebie. Tak, tak, w moich oczach znów pojawiło się podekscytowanie, podobne do tego, które widział u mnie jeszcze na dworze. Niczym impuls elektryczny, poczułam energię, płynącą z kolejnego szalonego pomysłu, który nawiedził moja wyobraźnię.
-A umiesz tak wzmocnić... moc? - zapytałam, a ciekawość mieszała się z wesołością na mojej twarzy. Oj tak, to znów był ten pełen niesfornego optymizmu wyraz, zapowiadający radość jak z tęczy i mnóstwo dziwnych zdarzeń.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Pon Lut 14, 2011 8:09 pm

- Moc? – zmarszczyłem lekko brwi. Jeśli moc była zmysłem, to nie byłoby problemu, ale w gruncie rzeczy nie byłem pewny. Zastanawiałem się oczywiście nad tym, co to się szumnie nazywało szóstym zmysłem, który teoretycznie też powinien łapać się pod mój zakres „zainteresowań”, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby z kimkolwiek w ten sposób eksperymentować. Wystarczyło mi dezorientowanie ludzi mieszaniem w ich zmysłach i wstępnie więcej do szczęścia nie było mi potrzebne. – Możliwe. Chcesz próbować? – zapytałem z powątpieniem. Jakbym zadziałał znów na przypadkiem inny zmysł, to pewnie znów by się wystraszyła, a już na dzisiaj raczej wykorzystałem wszelkie pokłady empatii i opanowania. Dlatego też nie objąłem jej znów, chociaż wyraźnie się tego domagała. Co za dużo, to niezdrowo.
Jej znów błyszczące, podekscytowane spojrzenie mówiło jednak o wiele więcej, niż można by się było spodziewać, więc chcąc nie chcąc, sam właściwie zainteresowany, złapałem ją znów za rękę, by znów zmniejszyć impulsom odległość od ciała, do którego miały się dostać.
- No to raz raz, nie mamy całego wieczoru – rzuciłem, po czym utkwiłem spojrzenie w dłoni, starając się ogarnąć tę nienazwaną rzecz, która, jak pięć innych, powinna być mu posłuszna. W przeciwieństwie do reszty, przywodziła na myśl dym, który nagle trzeba zamknąć w jakiejś przestrzeni, ograniczając jego samowolę. Było to nie tyle trudne, co bardzo żmudne, dlatego minęło trochę czasu, zanim znajome uczucie zaczęło się przemieszczać wzdłuż ramienia, przez łokieć i w dół, aż do palców. Nie byłem pewny, czy to właśnie to, więc zerknąłem tylko krótko na twarz Ian, szukając jakichś widocznych zmian.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Pon Lut 14, 2011 8:16 pm

-No jasne że chcę! - odparłam wesoło, przekręcając się znów na kolana i klękając tak wygodniej, przodem do niego. och uwielbiałam ten stan! Samo podekscytowanie wystarczało, żeby adrenalina pojawiła się mojej krwi. Już, już nie mogłam się doczekać tego, co się zdarzy. Tylko czy...? Powinnam czekać, aż użyje swojej mocy w ciele, czy może od razu z niego wyfrunąć? Nie wiedziałam. A on, sądząc po minie i wypowiedzi, też nie miał pojęcia. Nie zapytałam więc nawet, bo pogonił mnie i złapał za rękę. Uśmiechnęłam się tylko szeroko, z wariackim błyskiem w kolorowych oczach. Och, jak ja uwielbiałam takie akcje!
Przyglądałam mu się, czekając na jakąś reakcję z jego strony. Osobiście nie poczułam nic wielkiego. No dobrze, nie poczułam nic. Poza rzecz jasna rosnąca we mnie wesołością i ekscytacją. Zamrugałam, po czym odezwałam się konspiracyjnym szeptem, patrząc mu w oczy i przywdziewając na chwilę, zupełnie udawaną, zaniepokojoną minę:
-Czy to już...?
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Go?? Pon Lut 14, 2011 8:28 pm

- No już, próbuj – poleciłem tylko, próbując znów uchwycić irytujący dym w coś stabilniejszego, niż ludzka dłoń. Takie przynajmniej frustrujące wrażenie odniosłem po pierwszej próbie. – I nie rezygnuj za szybko, to nie takie proste – żachnąłem się jeszcze, przez te wszystkie problemy. Lubiłem sobie wmawiać, że jeśli chodzi o kontrolę mocy, jest ze mną lepiej niż dobrze. Chociaż co prawda musiałem trochę popracować nad rozbudzaniem i tłumieniem tego wszystkiego na odległość. A tu masz, znalazło się coś, co stanowiło potencjalne wyzwanie. I na kim tu ćwiczyć, żeby osiągnąć najlepsze wyniki w najkrótszym czasie? Pewnie zostanie Bastek, najwierniejszy w postaci kukły doświadczalnej, ale ktoś musiał zając to zaszczytne miejsce.
Podziałałem znów, wysyłając dwa, trzy impulsy trochę w ciemno, nie mając stuprocentowej pewności, czy trafią do właściwego ośrodka, ale zbyt byłem ciekawy rezultatów, żeby się prawidłowo skupić. To znaczy jeszcze bardziej, niż normalnie. Zamknąłem nawet oczy, żeby żadne zmiany na jej twarzy czy w ogóle ruch gdziekolwiek mnie nie rozproszył i wszystko jakoś topornie szło do przodu. Chyba.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ianelle Pon Lut 14, 2011 8:43 pm

Kiwnęłam głową, pozwalając by lekki uśmiech wrócił mi na usta. Ciekawe, ciekawe co miało się za chwilę wydarzyć... Nie czułam jakiejś większej zmiany, będąc w ciele. Wszystko wydawało mi się takie samo, jak zawsze, a możliwość wyjścia jak zawsze stała otworem. Więc wyfrunęłam.
Wrzasnęłam tak głośno, jak nigdy. Lecz i tak nikt nie mógł mnie przecież usłyszeć...prawda? Świat wokół mnie był nie do poznania. Nie wiedziałam nawet za bardzo, gdzie jestem. W niczym to już nie przypominało sali z kominkiem, w jakiej wiedziałam, że znajduje się moje ciało. Nie widziałam nawet jej konturów, żadnych zarysów! Przeraziło mnie to. Jednak to co działo się dookoła...
Zupełnie, jakbym znalazła się kilku nałożonych na siebie miejscach. Widziałam zarówno całą masę gęstych, ciepłych kolorów, stanowiących jakby tło, do czarnych zarysów poruszających się stworzeń. Jak miałam je opisać? Do czego porównać? Nie widziałam ich nigdy wcześniej tak wyraźnie. Były tak różnorodne, przypominały mnóstwo rzeczy, a zarazem niepodobne było do niczego konkretnego. Błyski i światła zbliżyły się do mnie, a ja po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja widzę je. One także wiedziały o mojej obecności. Ale czy mogły mnie jakoś... dotknąć? Wyciągnęłam niematerialną dłoń, odkrywając ze zdziwieniem, że ją widzę. Wcześniej to nigdy nie miało miejsca. Wcześniej byłam tylko...świadomością, zdolną się poruszać. Teraz miałam swoje nie-ciało, które mogłam dostrzec. Spróbowałam dotknąć jednego z tych dziwnych, wielobarwnych stworzeń, jednak cofnęło się, a moja ręka przeniknęła miękko przez inne, które stało blisko. Co to wszystko znaczyło.
Spojrzałam w dół i ogarnął mnie strach. Nie widziałam swojego prawdziwego ciała, nie widziałam Gabriela ani świata. Podświadomie wręcz skupiłam się na roztrąceniu tej otaczającej mnie mnogości barw, kształtów i świateł. Zaskakujące, lecz udało mi się bez większego problemu. Wróciłam do ciała i...
...pokręciłam głową z niedowierzaniem, unosząc na niego spojrzenie. Na mojej twarzy malował się szok, lecz i zadowolenie.
-To było... - odezwałam się, lecz tak naprawdę nie wiedziałam, jak mogłaby mu to opisać. Miałam za to inny pomysł.
-Poczekaj, nie przerywaj, muszę jeszcze czegoś spróbować, chcę ci pokazać...
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach