Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Biblioteka

+8
Saturn
Cornelia
Konstanty
Will
Bubble
Alexander
Baile
Mistrz Gry
12 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Konstanty Sob Cze 04, 2011 10:34 pm

Wcisnąłem brudną chusteczkę do kieszeni swoich spodni zupełnie nie zwracając uwagi na to, że zapewne tym samym i ubabrałem spodnie krwią. Jak już mówiłem, wcale nie byłem takim pedantem za jakiego mógłbym uchodzić, gdyby ktokolwiek zwracał na mnie uwagę. Ale tak nie było. Nie żeby życie w cieniu mi nie odpowiadało. Było bardzo wygodne i dawało mi swobodę działania. Przecież widziałem co się działo z osobami, o których non stop mówiono. Ta cała strona, te wszystkie fotoblogi. Ech, nie miałbym do tego siły nigdy. Zresztą co tam chusteczka i co tam spodnie, gdy nadal przeżywałem to, że kompletnie nie pamiętałem pierwszego spotkania z Imogen, które z kolei jej zapadło w pamięć. W sumie mi też by zapadło, gdyby to mnie ochlapano. Niestety ja w tej chwili byłem sprawcą złego i nie można mi było tak łatwo przebaczyć. Jednocześnie czułem, że nie powinniśmy tego tak łatwo puścić w niepamięć, ale też chciałem natychmiastowej zmiany tematu, która właśnie nastąpiła. Więc nie pozostawało mi nic innego jak poddać się temu co się stało. Choć nadal czułem się strasznie zażenowany.
- Naprawdę możemy? To by było wspaniałe - rzuciłem już po rosyjsku, choć powoli angielskie słówka zaczynały mi na nowo napływać do głowy. Ich ciężkie brzmienie i surowość połączone z prostotą. To nie było to co lubiłem, dlatego byłem strasznie wdzięczny Imogen za tą propozycję. W rezydencji było niewiele osób, którym mogłem w pełni przekazać to co myślę. Bo w angielskim nie udawało mi się to. Nawet nie patrząc na ten durny akcent. To był najmniejszy z moich problemów. - Angielski, rosyjski i hiszpański? Jak powiesz, że znasz jeszcze jakiś język to nie uwierzę - powiedziałem odrobinę zdumiony. - Ja ledwo panuję nad angielskim, zdecydowanie nie mam do tego chęci. A skąd w ogóle znasz tyle języków? Podróżujesz...wałaś? - zapytałem zainteresowany. Z Gerdą często rozmawiałem o podróżach, ale głównie kończyło się to tym, że obiecywałem jej piękną, długą i pełną przygód wycieczkę po moim ojczystym kraju. Dosłownie zawsze się tak kończyło. Bo ona była zafascynowana Rosją, a ja strasznie tęskniłem. Z kolei Imogen... Mówiła o kaleczącym akcencie, ale ja za nic nie potrafiłem go zidentyfikować. Miałem wrażenie, że jest jakiś jedyny w swoim rodzaju, ale może chodzić również o to, że strasznie podobał mi się jej głos. Miał taki pozytywny i nieśmiały wydźwięk. Niektóre osoby strasznie kaleczyło mój ojczysty język, ale w jej wykonaniu był słodki.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Nie Cze 05, 2011 12:31 am

Torebka zaczęła być zbyt mocno przeze mnie wymiętolona więc postanowiłam trzymać ją tylko w jednej dłoni. Nie była moja więc powinnam lepiej ją traktować, pożyczyła mi ją Ana, moja stara, skórzana torba została upchana na dnie szafy kilka chwil po moim przyjeździe i codziennie rano zostawałam obsypywana wszystkim z szafy mojej współlokatorki, co mogło na mnie pasować. Naprawdę głupio było mi odmawiać, kiedy widziałam, że sprawia jej to taką radość. Tak samo teraz, widząc uradowanego Konstantego mogącego mówić w swym ojczystym języku zrobiło mi się nieco przyjemniej.
Pokręciłam przecząco głową, gdy zaczął mówić o językach. - Hiszpański to język, który rozumiem lecz ciężko mi z kimś porozmawiać. - Spuściłam wzrok w dół i zaczęłam wręcz wwiercać się wzrokiem w podłogę. Naprawdę nie w smak było mi opowiadanie o mych 'podróżach'. Nędznym tułaczym życiu i tych wszystkich kłopotach, z których Irving musiał mnie wyciągać. Było mi go naprawdę szkoda, jestem dla niego kulą u nogi, gdyby nie ja na pewno daleko by zaszedł. Może w końcu zająłby się polityką, którą tak uwielbia? Gdybym nie istniała nie stałby się mordercą. Tamten dzień, wszystko co się wtedy wydarzyło - to był najgorszy dzień w mym życiu i mogę przypuszczać, że Irving też ma o nim takie zdanie. Wystarczyło być nieco śmielszą i odważniejszą i nic złego by się nie wydarzyło. I żadne z naszej dwójki nie dźwigałoby tego paskudnego bagażu. Cisza przedłużała się, a ja mogłam jedynie udawać, ze na chwilę odpłynęłam i ocknąć się na dźwięk zegara wybijającego dwunastą.
- Oh... powinnam już iść... do brata. - Uśmiechnęłam się przepraszająco i ruszyłam alejką z literaturą wojenną. Po kilku krokach odwróciłam się i dodałam- Naprawdę miło było mi Cię poznać, Konstanty. - Zacisnąwszy usta odwróciłam się czmychnęłam stamtąd, od uroczego Konstantego i jego, ciut mniej uroczych, pytań o moje życie, o moje stare życie, które chciałam zapomnieć.

/ Gód baj maj low /
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Cornelia Sro Lip 06, 2011 8:56 pm

od bena

Kiedy dzisiejszej nocy nie mogłam znów zasnąć, doszłam do wniosku, że Morfeusz o mnie zapomniał. Już nie miało to nic wspólnego z jego buntowniczą siostrą. Zapomniał o mnie, bo najwyraźniej za mało poświęcałam mu czasu. Nie z mojej winy - musiałam podporządkowywać się przecież władaniu jego siostry. Ale Morfeusz jest kapryśny i obraził się na mnie. Tylko, że ja sobie wmawiałam, że zapomniał. I żyłam nadzieją, że jeszcze wróci.
Zwlokłam się z łóżka. Bezsenny tydzień mnie wymęczył. Moje wątłe i delikatne ciało, wyglądało jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Garbiłam się, a każdy ruch był spowolniony i jakiś niepełny. Blada cera pogłębiała wrażenie, że jestem chota. Byłam. A najgorsze, że nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Snułam się korytarzen, słyszałam jak dziewczęta odgarniają kołdry i wyskakują z łóżek. Zazdrościłam im, że właśnie spędziły upojne chwile z Morfeuszem. Czułam się jak odrzucona kochanka.
Najlepsze miejsce, by spróbować znaleść ratunek, to oczywiście biblioteka. Uwielbiałam to miejsce. Było piękne i zapraszało miłym zapachem starego papieru. Dziś przyszłam ze swoją książką. Nie przeszłam jednak do czytelni. Będąc w czytelni można wręcz usłyszeć, jak ludzie czytają, natomiast będąc w bibliotece szmery ksiąg składają się w jedno tło i nic nie przeszkadza. Bibliotekarka już mnie znała i na szczęście miała o mnie dobre zdanie. Nawet zainteresowała się, co też niosę. Wytłumaczyłam jej, że to z biblioteki miejskiej, ale chciałam poszukać czegoś i tu. Puściła mnie, a sama wyszła na obiad. Ja zostałam w moim małym królestwie sama. Poczułam się, jakbym była kapitanem na statku. Rozejrzałam się po wyimaginowanej załodze i machnęłam ręką, by poszli nastawiać żagle i pilnować wejścia. A sama wbiegłam pomiędzy nich, oświadczając że idę do kapitańskiej izby. Nagle mój statek zamienił się w labirynt. Wskoczyłam pomiędzy regały i odwróciłam się, przerażona wymyślonym minotauremm. Kluczyłam pomiędzy wysokimi regałami, aż nagle uświadomiłam sobie, że nie jestem sama. Prawie wpadłam na ścianę w tym ślepym zauku. A właściwie na okno. A na oknie siedział Irving. Przycisnęłam książkę do piersi i wskazałam na niego oskarżająco.
-Żywej mnie nie dostaniesz, minotaurze! Daj zagadkę i ukaż, jeżeli nie podołam, albo daj iść dalej, szybować w przestworzach- spojrzałam tęsknie na okno, którego pilnował mój minotaur. Szybować? Lepiej jak mnie zagnie z tą zagadką.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Sro Lip 06, 2011 11:31 pm

/hehe, tyle nim gram, że nawet nie pamiętam

Cholerna polarna noc. Skoro to miejsce było taką niespotykaną nigdzie indziej placówką, a ludzie tutaj teoretycznie powinni skupiać się na szybkim rozwijaniu swoich zdolności, czy nie lepiej byłoby umieścić ten ośrodek w jakimś korzystniejszym klimatycznie miejscu? Podejrzewałem, że nie byłem jedyną osobą spośród wszystkich tych mieszkańców, którzy zupełnie nie mogli znieść dnia polarnego i niemal nie sypiali. Zresztą, jak tu sypiać, skoro nie dość, że dwadzieścia cztery godziny na dobę świeci słońce, to jeszcze ludzie zupełnie rozregulowali swój sen i ciągle ktoś gdzieś hałasował, a odnalezienie jakiegoś cichego, w miarę spokojnego miejsca graniczyło z cudem? Czasami naprawdę wydawało mi się, że wszyscy tutaj - łącznie ze Starszymi oraz opiekunami - mieli poważne braki w logicznym myśleniu.
W bibliotece nie znalazłem się bynajmniej z powodu szukania jakiejś lektury dla zabicia czasu; niespecjalnie znałem się na literaturze, bowiem nigdy nie miałem czasu na książki, a obecnie wcale nie czułem żadnego pociągu do całych tych papierowych stosów i wcale nie miałem zamiaru ambitnie rzucić się na nadrabianie swoich braków w tej dziedzinie. Ot, było to jedno z nielicznych miejsc gdzie o tej porze - czy może precyzując o jakiejkolwiek porze można było choć trochę odpocząć. Siedziałem na oknie, roztrząsając w głowie jakieś zagadnienia polityczne z wczorajszej prasy, bowiem dzisiejsza niestety nie wpadła mi jeszcze w ręce, kiedy nagle zza regału wyłoniła się Leila. Cóż, skłamałbym twierdząc, że nie spodziewałem się tegoż dziewczęcia w tym miejscu, jednak mimo wszystko zdziwiło mnie, że krąży między półkami niczym dziecko we mgle, zamiast w spokoju zaszyć się w jakimś cichym kącie z książką. Odczuwałem sporą sympatię do tej dziewczyny; przypominała mi poniekąd moją siostrę. Wyglądała na zbyt kruchą i delikatną, by zupełnie samej poradzić sobie w świecie. Zupełnie jak Imo.
- Leilo, dobrze wiesz, że nie jestem dobry w błyszczeniu oczytaniem, dlatego zmuszony jestem przerwać ci tę jakże pasjonującą zabawę - odparłem, krzywiąc się nieznacznie i żałując niezmiernie, iż nie mogę dołączyć do jej dziwnego wyimaginowanego świata. Takie oderwanie się od rzeczywistości i życie w bańce własnej wyobraźni musiało być naprawdę miłą odskocznią. Jaka szkoda, iż zupełnie nie potrafiłem do czegoś takiego doprowadzić. - Uroczy poranek, nie sądzisz? - Zauważyłem nieco ironicznie, ponownie wyglądając za okno. Prawda była taka, że teraz niebo wyglądało identycznie o każdej porze. Cholerny dzień.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Cornelia Sro Lip 06, 2011 11:58 pm

Zgaszona, ale dalej myślami gdzieś daleko daleko, uciekłam roziskrzonym spojrzeniem i opuściłam dłoń. Irving był za mało szalony, żeby zrozumieć moje wymysły. I bardzo dobrze! Przypominał mi mojego kuzyna. Chłopak był jednym z tych niewielu, którzy doceniali wartość książek. To on mi podrzucił Juliusza Verne, kiedy mama chciała uczyć mnie szydełkować. I zakochałam się w przygodowych opowieściach, których dziewczęta nie powinny znać. Wieczorami, opuchniętymi palcami przerzucałam kolejne strony, a w dzień, machinalnie szydełkowałam, natomiast głowę miałam zajętą wyobrażaniem sobie kolejnych kart z mej książki. Ten sam kuzyn pilnował mnie zawsze, kiedy byłam mała, a z postępem czasu zostawał przy mnie niczym mój stróż, choć wcale nie musiał. Ale lubiłam bardzo jego towarzystwo. Był taki dorosły, mądrzejszy od prawdziwych dorosłych.
-Myślę, że to najodpowiedniejsze miejsce, być to zmienił!- wpadłam na ten cudny pomysł, kiedy wreszcie wyszłam z nierealnego świata marzeń. To doprawdy był wstyd, że tak mądry chłopiec nie przeczytał dużo w swoim życiu. To ja byłam odcięta od świata współczesnego, ale szybko nadrabiałam braki.
-Czy piękny? Nie różni się niczym od wczorajszego, od dzisiejszej nocy, czy jutrzejszego zmierzchu. Tu czas jakby stoi w miejscu i nie widzę nic wyjątkowego w wiecznie zawieszonym na niebie słońcu. - powiedziałam i założyłam włosy za ucho. Podeszłam te dwa, trzy kroki, gotowa usiąść obok niego. Nigdy bym nie pomyślała, że mogłabym byćć tak otwarta na mężczyznę. A jednak. Ale to przez podobieństwo do mojego kuzyna. -Zapewne, gdybym mogła witać słońce każdego dnia, byłby dziś piękny poranek. Ale tak się składa, że już od kilku dni nie mogę ani pożegnać, ani powitać dnia
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Czw Lip 07, 2011 2:09 am

- Nie sądzę, by w moim przypadku miało to większy sens. Podejrzewam, że jestem zupełnie niereformowalny - uśmiechnąłem się nieznacznie, posyłając jej krótkie spojrzenie. Nie miałem nic przeciwko ludziom, którzy cały swój wolny czas poświęcali na czytanie najróżniejszych powieści, jednakże sam nigdy nie widziałem nic specjalnie pociągającego w literaturze. Jeśli dotyczyła konfliktów politycznych, ukazywała jakieś konkretne punkty widzenia, potrafiła wpłynąć na postrzeganie świata bądź generalnie, służyła czemuś - owszem, chętnie sięgnę w wolnej chwili. Nigdy jednak nie rozumiałem co takiego interesującego mogło być w zagłębianiu się w zupełnie nierealne i nierzeczywiste krainy, wchodzenie w inny świat oraz śledzenie perypetii postaci, które nigdy nawet nie miały szansy zaistnieć. Wszak wszystkie te czynności były absolutnie bezcelowe. Odrywały bez sensu ludzi od zwykłego prozaicznego życia, napawały ich dziwnymi oczekiwaniami oraz nadziejami wobec szarego świata oraz dla niektórych stanowiły tak wielką odskocznię, że z czasem stawały się alternatywą oraz ucieczką. Obawiałem się, iż ten problem dotyczył szczególnie takich jednostek jak Imogen czy właśnie podobna do niej Leila; dziewczęta tego pokroju były po prostu zbyt delikatne, by radzić sobie z okrucieństwami oraz prozą życia, więc uciekały w świat bajek, który stanowił dla nich swego rodzaju azyl. Moim zdaniem wcale nie mogło wyjść to im na dobre. Cóż, osobiście nie miałbym nigdy serca zwrócić im na ten drobny aspekt uwagi. Ba, obecnie nie byłem w stanie nawet sprostować pannie Brahams, iż poprzez moją wcześniejszą uwagę chciałem tylko sarkastycznie zauważyć, że ciągłe słońce wcale nie jest moim ulubionym elementem życia na kole podbiegunowym, a nie wyrazić swoje uwielbienie dla dzisiejszego poranka. Dlatego też krótko skinąłem głową.
- Masz rację - przytaknąłem. - I obawiam się, że przez jakiś czas będziesz musiała jeszcze wytrzymać bez żegnania oraz witania dnia. Dzień polarny będzie ciągnął się niemal do końca lipca - dodałem ze znużeniem, niepocieszony taką perspektywą. Przesunąłem się nieco, by zrobić więcej miejsca mojej przybyłej towarzyszce.
- Co u ciebie, Leilo? Dawno nie mieliśmy okazji, by odbyć choćby krótką pogawędkę - zauważyłem uprzejmym tonem. Przy takich osobach jak Brahams zawsze starałem się jak najdokładniej dobierać słowa, by przypadkiem nie wyjść na niegrzecznego. Zdawałem sobie sprawę z tego, jak wielką wagę tacy ludzie jak ona przykładają do używanych zwrotów oraz kultury rozmówcy. A ja, cóż, uwielbiałem rozmawiać, a dostosowywanie się do potrzeb odbiorcy było jedną z moich lepiej rozwiniętych zdolności.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Cornelia Czw Lip 07, 2011 9:17 am

Smutne dowiedzieć się, że ktoś, kogo się tak bardzo lubi nie chce podzielać Twoich zainteresowań. Ale było do przewidzenia, że Irving nie da się przekonać. Dlatego długo się nie upierałam, długo się nie smuciłam. Po prostu zajęłam miejsce obok niego, wdzięcznie wskakując na parapet. Położyłam sobie książkę na kolanach i złożyłam na niej dłonie.
- To okropne co mówisz - stwierdziłam. Pewnie miał rację - tacy ludzie jak Irving zawsze mają rację i nie powinno się nawet poddawać tego w wątpliwość. Nie będę mogła zaznać snu przez kolejne dwa tygodnie. Umrę od tego. Już teraz ledwo co słaniam się na nogach. Jedynie świat iluzji karmi jeszcze mego ducha. Gdyby nie to, leżałabym w łóżku i nie mogła wstać, ani zasnąć. Wpadłabym w depresję! - Bo widzisz, ja przez to wieczne światło - podejrzewam, że przez to, ale może ty będziesz wiedział lepiej jaka mogłaby być przyczyna- na przykład fatalna znajomość z kimś, bez kogo nie umiem się uśmiechać. Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się, ale skryłam ten uśmiech odgarniając sobie włosy za ucho. Moje włosy były czasem takie nieposkromione. - W każdym razie, Morfeusz mnie nie chce. Odrzuca mnie już drugi tydzień i czuję się okropnie zmęczona. Nie mówiłabym Ci tego, bo wiem, że się strasznie tym przejmiesz, ale ja już nie mogę - pokręciłam głową i oparłam ją o ścianę biblioteki, jakbym chciała pokazać jak mocno nie mogę. Ale naprawdę nie mogłam, było mi tak słabo - a ty mi na pewno coś poradzisz.
Ja tak zawsze wierzyłam w ludzi.

spierdoliłam
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Pią Lip 08, 2011 9:25 pm

Nieodmiennie dziwiło mnie, jak przy panującym obecnie powszechnym zdemoralizowaniu, takim jednostkom jak Leila udawało się wciąż zachowywać w ten sam ułożony, zapewne wyniesiony z domu sposób. Wszak ludzie z natury byli stworzeniami żądnymi powszechnej akceptacji przez jak największą grupę społeczną, co wiązało się z tym, iż w większości po prostu stanowili bandę nędznych konformistów, nie potrafiących za żadne skarby trzymać się swoich własnych przekonań oraz poglądów. Większość dziewcząt o wychowaniu takim jak Leili zapewne już dawno splamiłoby swoje delikatne ręce niezidentyfikowanymi substancjami sprzedawanymi w foliowych woreczkach pod wszystkimi klubami, maczałoby swoje różane usteczka w najróżniejszych mniej lub bardziej wyrafinowanych alkoholach oraz wyczyniało rzeczy, o jakich prawdziwym damom nie przystało mówić nigdy w towarzystwie. Natomiast panna Brahams była taka sama od dnia, w którym zobaczyłem ją po raz pierwszy. Zastanawiające zjawisko, doprawdy. Wysłuchałem z należytą uwagą symptomów jej dolegliwości, a kiedy zakończyła, zastanowiłem się chwilę. Oczywiście jasne było, że jej bezsenność nie była spowodowana wyłącznie brakiem odpowiednich warunków do snu - choć, oczywiście, to również musiało mieć swój wpływ, szczególnie w przypadku tak delikatnej istoty jak Leila - jednak podejrzewałem, iż u niej chodziło również o coś innego, głębiej zakorzenionego. A kiedy dziewczę nagle schyliło głowę i ukrywszy twarz za długimi włosami spłoniło się, utwierdziłem się tylko w moim przekonaniu.
- Cóż, moja droga, nie znam się specjalnie na dolegliwościach związanych ze snem, jednak myślę, iż może zbyt intensywnie rozmyślasz nad jakąś konkretną kwestią? Wybacz brak delikatności, ale masz ostatnio jakieś zmartwienia albo szczególnie nurtujące nierozwiązane sprawy? - zapytałem uprzejmym tonem, zerkając na nią z ukosa. W razie czego zawsze mogła wycofać się z odpowiedzi na pytanie i udzielić mi jakiejś wymijającej, a ja nie nalegałbym na zwierzenia. Zbyt bardzo przyzwyczajony byłem do towarzystwa skrajnych introwertyków.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Cornelia Pią Lip 29, 2011 10:54 am

To nie było wcale takie trudne do zrozumienia. Jednostki takie jak ja były wymierającym gatunkiem, bo świat szedł do przodu, a my - ułożone panny, wierzące, że tylko mężczyźni mają prawo rządzić ich losem, wciąż żyjemy w średniowieczu, nieuświadomione, że możemy zmienić swoją przyszłość. Mi nawet przez głowę nie przechodziła myśl, by zaniechać tego, co oczekiwali odemnie rodzice: ślub z ich wybrankiem był naturalną koleją rzeczy, to tak jak to, że zaraz po Gwiazdce nadchodzi Wielki Post i Wielkanoc.
Loczki, które od czwartego roku życia kręciły się wokół mej głowy, teraz zasłaniały rumieńce na mojej mlecznobiałej cerze. Czy coś zajmowało moje myśli na tyle, bym nie mogła spać? Oczywiście. To, że mama do mnie napisała, że rozmawiała z LORDEM i że to bardzo miły mężczyzna, nawet nie ma tak wielu wad. Tylko ma jakieś czterdzieści lat, wielki brzuch i dwójkę dzieci w moim wieku. Była też inna sprawa, która zajmowała me myśli. Nie umiałam do końca skonkretyzować czym była, ale objawiało się to bólem w brzuchu, napływającym gorącem i drżeniem rąk. I jakoś zawsze te objawy miały miejsce, kiedy na korytarzu pojawiał się wysoki chudy rozczochrany chłopiec. Czasem mu zdążyłam uciec, ale bardzo często machał do mnie z tym wielkim uśmiechem, a co było gorsze, czasami nawet podchodził i wyrywał mnie z zadumy nad książką. Te ostatnie chwile, były zawsze spowodowane mą nieuwagą. Wystarczyło, że zagłębiłam się w książkę, a tu nagle znikąd pojawiał się Ben i mnie zagadywał. A ja z tego przerażenia, że on na mnie tak źle działa i że ma taką opinię, jaką miał i przez to, jak patrzyły na mnie wtedy koleżanki, odpowiadałam mu szybciutko i uciekałam. Ostatnio nie umiałam już wymyślać wymówek. I głowiłam się nad tym co mam zrobić z tym fantem, bo ja naprawdę nie czułam się źle w towarzystwie Thompsona. Nawet te zawroty głowy były na swój sposób miłe. Oczywiście zbagatelizowałam ten powód.
- Och, oczywiście! Zapewne to przez kolejny list od matki. - westchnęłam, czując się głupio, że sama na to nie wpadłam. Sięgnęłam do włosów i odgarnęłam je. Zwróciłam spojrzenie na Irwinga. - Powiem Ci coś, ale musisz przyrzec, że nie powiesz nikomu - oczywiście, musiał przyrzec. Mój wzrok był błagalny, potrzebowałam kogoś bliskiego, kiedy byłam tak daleko od domu. - Irvingu, nie mówiłam Ci tego wcześniej i nie bądź na mnie o to zły, ale nie umiałam się jeszcze wtedy tak otworzyć. Zrozumiesz pewnie moje działanie, bo jesteś ponad przeciętnie inteligentną personą. Mój los to poślubić Lorda, któremu zostałam zapisana już przy narodzinach, jeżeli nie wcześniej. Godzę się na to, ale właśnie mi uświadomiłeś, że tak bardzo się stresuję tym, jak wypadnę w jego oczach, że nie mogę spać. Naiwna byłam, i głupia, myśląc, że to przez słońce! Słońce to nasz żywiciel, pozwala nam żyć. A ja obwiniałam Heliosa - pokręciłam głową i spojrzałam za okno, jakbym chciała przeprosić słońce. Irving... zaraz powróciłam spojrzeniem do jego twarzy. Był zaskoczony? A może zdenerwowany? Irving to taka mądra osoba, musi zrozumieć moją powinność.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Saturn Pon Paź 17, 2011 7:35 pm

//////////////

No sorry, jeżeli wam si wydaje, że ja tylko w lesie siedzą, albo w lesie z Fangorą, albo w lesie z Jowiszem. Ostatnio wcale nie miałem ochoty na Jowisza, a najwidoczniej Fangora nie miała na mnie. Z kolei nie wiem co było z lasem, w każdym razie lepiej nie zaczepiam. Jeszcze by i tego brakowało, żeby las miał jakieś wąty. Niby można by przetrzepać mu korzenie, ale wolałem niech sie sam jebie i pozwala na jebanie sie przez innych, niż ja bym miał się wtrącać. Podobnie z Jowiszem, wielki pan się zrobił odkąd ma powody by się ze mnie nabijać. Pf, myśli, że mnie to ruszy. A niech myśli, może jak sie wyćwiczy w tym myśleniu to będzie bardziej pomocny. Choć w sumie nie wiem komu i do czego mógłby się on przydać. Znaczy wiecie, nie chciałem po nim jeździć, to samo tak wychodzi. Bo lepiej jest jeździć po bracie niż myśleć o Fangorze, która jest na mnie zła. Znaczy, tak będąc szczerym, nie do końca wiedziałem czy jest zła. Tak mi się wydawało. Bo ja wobec niej tak głupio się zachowałem. Odmówiłem randki, jak dziki. Tylko dzicy ludzie tak robią. Nigdy nie myślałem, że dzikość może być złą cechą, zresztą miałem wyjebane na to jaka cecha jest jaka, jeżeli jest moja to moja, nie będę wyrzucał. Trzeba szanować cechy, bo kolejnych można nie dostać, albo dostać gorsze. To tak jak z jedzeniem. Jedz co masz, bo potem może nic nie być. Życie obok Dyń mnie tego nauczyło. Znaczy nie do końca mnie, bo my z Jowiszem raczej z tej drugiej strony byliśmy, przyuczaliśmy resztę że trzeba szanować żarcie, bo my możemy je pochłonąć w mrugnięciu oka, i chuj, nie ma, pozostaje płakać. Ta, prawie najstarsza, co taka niby super laska jest, to powinna być nawet nam wdzięczna. Gdyby nie ja i nie Jowisz to by nawpychała się jakiś słodyczy i duuuupaaa, nie byłoby super figurki. Ja pierdolę, jak ona ma na imię. Wiem, ze coś z planetą. Mniejsza z tym.
Na początku było o tym, że nie tylko siedzieć w lesie potrafię, ha, nie tylko. Mogę też siedzieć tak na przykład tu. W pokoju z półkami. Czemu nie. Cicho jest, nie trzeba za głośno puszczać w słuchawkach, baterie zaoszczędzone. Hehe, dobre. I tak nie przestawię z fulla na mniej, nie potrafiłbym. Ale i tak atmosfera tego miejsca wyjątkowo mi odpowiadała. Choć stęchlizną jebało, ale co mi tam, skoro przy padlinie czasami daje rade to czemu nie tu.
Zresztą nieważne gdzie byłem jeżeli była ze mną muzyka. Przynajmniej gdy bębenki mi pękały nie musiałem myśleć o niczym innym, mogłem się wczuć, ponapierdalać na niewidzialnej gitarze, pomachać głową, wzburzyć jakiś kurz nie zdając sobie z tego sprawy, kichnąć jakby jakiś mur padał i z tych emocji nie panować nad nogą i walnąć swoim buciorem w niestabilną szafkę, by ta zachwiała się i pierdutnęła na lewą stronę. Ups. To się nasłuchałem i nasiedziałem w spokojnym miejscu, do kurwy. Trzeba wiać, no ja pierdolę. Spróbowałem się podnieść i niechcący pociągnąłem za kabel od słuchawek ściągając je z uszu. Gdyby nie ten przypadkowy gest nie usłyszałbym cichego jęku dochodzącego z drugiej strony szafki.
O kurwa, zabiłem jebnięciem człowieka. Znowu.
No dobra, przesadzam. Po bliższym przyjrzeniu się i ocenieniu strat i szkód, zobaczyłem jedynie jakąś wystraszoną dupę, której właśnie ta oto szafka przygniotła. Nie wyglądało to poważnie, bo gdyby było poważnie byłaby krew. I jakieś flaki. Zamiast tego miała jedynie wytrzeszcz oczu. Tak prosto na mnie. Jakbym nie wiem, że to niby moja wina.
- Ym, nic ci nie jest? - zapytałem nawet niegłupio, bo z troską.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Wto Paź 18, 2011 4:33 pm

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////// mam więcej kresek c;

Zamyślenie towarzyszy mi na każdym kroku, nie ma minuty podczas której choć na kilka sekund nie zaczęłabym bujać w obłokach. Sądzę, że jest to część moje usposobienia, której nie zlikwiduję aczkolwiek przydałoby się ją nieco zniwelować ponieważ zdarza się, że nie słyszę czyjegoś pytania lub prośby (zdarza mi się to rzadko, ponieważ podczas nielicznych konwersacji, które to mam zaszczyt przeprowadzać z naprawdę niewielką ilością znajomych mi osób, staram się całą uwagę skupiać na rozmówcy), urażę kogoś niezamierzoną ignorancją czy też niechcący coś popsuję lub stłukę, bo po prostu nie zauważę czegoś myśląc o niebieskich migdałach. Dzisiejszy dzień zaczął się dość miło i tylko przez pierwsze minuty po przebudzeniu zachowywałam się nieroztropnie, nie zauważyłam prostownicy Any, która leżała na stoliku i poparzyłam się w przedramię, nic wielkiego, pozostał mi tylko mały czerwony prostokącik, ale przecież mogłam strącić przyrząd i co przyczyniłoby się do jego zepsucia, a to mogłoby zasmucić moją współlokatorkę, czego bardzo nie chciałam. Jest dla mnie bardzo miła i kiedy tylko ma czas konwersuje ze mną i chyba nawet lubi spędzać czas w moim towarzystwie. Dodatkowo pomaga mi poprawiać moją wymowę poprawiając mnie gdy się pomylę, o co poprosiłam ja na samym początku. To naprawdę przemiłe z jej strony, że chce jej sie marnować czas na moją osobę. Myślałam, ze moja dobra passa potrwa aż do wieczoru i już nic więcej nie zbroję jednakże myliłam się, a efekt mógł oglądać ciemnowłosy, odziany w czarną kurtkę chłopiec, którego skądś kojarzyłam jednak nie mogłam sobie przypomnieć w jakich okolicznościach mogłam go zauważyć. Na pewno nie zostaliśmy sobie przedstawieni, pamiętałabym. Zapewne widziałam go kiedyś na korytarzu, raczej nie wybaczyłabym sobie gdyby okazało się, że kiedyś rozmawialiśmy, a ja tego nie pamiętam. Nie, to niemożliwe. Na pewno bym go zapamiętała. Takie piękne włosy.
Pokręciłam przecząco głową i zerknęłam na książki leżące na podłodze i wąski regał, który spadając na mnie oparł się swą górną częścią o kolumnę dzięki czemu zdołałam uciec nabawiając się jedynie siniaków na kolanach.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Saturn Wto Paź 18, 2011 8:50 pm

pff, nie liczy sie ilośc a jakość

No i dobrze oceniłem, co jak co, ale jeszcze to u mnie nieźle działało, znaczy ocenianie. No znaczy miałem w dupie co, kto, jak i gdzie, ale przecież nikt mi nie obronił mieć własnego zdania. A w zasadzie nikt by się nawet nie odważył bronić mi robienia tego co mi się podoba. Bo by chuj zapłacił z nawiązką. No z wyjątkiem. Bo jak czasem Fangora coś skomentowała to mi nie przeszkadzało. Ale to też jest moja sprawa, więc zesrajcie się. Ja jestem od oceniania, nie wy. A wiec oceniłem, że lasce nic nie jest, dobrze oceniłem, ale chyba jednak nie wypadało tak od razu wiać. Znaczy wypadało, bo by jeszcze kazali mi to sprzątać. A ja biedny miałem uczulenia na kurz, przynajmniej mi tak matka mówiła. Ona w ogóle wymyślała dziwne rzeczy. Jeżeli miałbym powiedzieć kto jest jej ulubieńcem to nie zawahałbym się i odpowiedziałbym, że ja z Jowiszkiem. Ale chuj, lubiła niech lubi. Ja tu mam interesującą sytuację.
Odrobinę zdziwiło mnie, że nie usłyszałem żadnych przekleństw w moim kierunku od tej laski, bo normalna laska jak Pena by mnie zwyzywała od chujów i kazała się iść trzepać do kąta. A ta tylko pokiwała głową, przez co do kurwy, zaczęła przypominać mi Fangorę, i ten kurwa, nie uciekłem przez to.
- Pomóc ci wstać? - zapytałem zamiast tego, podchodząc bliżej niej przez rozwalone książki, chyba nawet nastąpiłem na jakieś kubusiowopuchatkowe bajki dla przyszłych pedałów, no ale podszedłem i wyciągnąłem w jej kierunku rękę. - Możesz w ogóle wstać? Może nie? Chyba nie trzeba cię nigdzie nieść? - zapytałem z nutą przerażenia w głosie. No nie będę laski nigdzie chyba niósł. Co by Jowisz powiedział gdyby mnie takiego zobaczył? Dobra, jego zdanie mnie chuj obchodzi. Ale co by Fangora? Nie byłem w stanie tego przewidzieć. Albo by była dumna z tego jaki ja kurwa dzielny, albo pomyślałaby, że się z tą umawiam na randki zamiast z nią. I by była jakaś popierdolona telenowela.

W sumie to dziewczyna była mega dziwna i zaraz po tym jak się podniosła to się ulotniła. Chuj z nią.

/koniec
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Yael Pią Lis 11, 2011 5:20 pm


Tyle się ostatnio działo! Zostałam ciocią uroczego bobasa, który momentami był straszy ode mnie i szczerze mówiąc troszkę się go bałam, ale tylko troszkę. Bo kiedy nagle robił się taki duży to nie wiedziałam co się dzieje, a gdy był taki malutki i rozkoszny to wydawało mi się, że jeśli tylko go dotknę to on się rozpadnie. Pewnie Yves się ze mnie podśmiewywała, ale tak tylko powtarzała, że on naprawdę jest silniejszy niż się wydaje i mam go po prostu dotknąć, ale ja nie umiałam. Byłam beznadziejna.
Ale przynajmniej teraz się tak nie czułam. Razem z Neptunem wybraliśmy się do biblioteki, by w jednym z jej licznych zakątków, szukaliśmy książek. Każde dla siebie przy osobnych regałach, by móc bez przeszkadzania naprawdę szukać książek, a nie robić co innego. Tak naprawdę nie umiałam się skupić na tytułach jakie miałam praktycznie przed samymi oczami. Co chwila zagryzając wargi, by nie począć się śmiać w głos, bo tu przecież nie wypadało, odwracałam się i zerkałam na Neptuna, a on robił to samo. I tyle z szukania czegokolwiek dobrego do poczytania, ale chyba nie przeszkadzało mi to zbytnio. Czułam, że jestem naprawdę szczęśliwa. Rozproszona uwaga to nic złego, jeśli tylko nie jest się w tym samotnym.
- Oh! Pierwsze wydanie Baśni Andersena! - zawołałam, nagle, gdy po wyciągnięciu naprawdę starej i zniszczonej książki i sprawdzeniu strony tytułowej, przekonałam się jaką to perełkę trzymam w dłoniach. Teraz miałam dla kogo takie tytuły znosić, chociaż pewnie skończy się na tym, że będę je czytała dla samej siebie. Jeremy raczej się nie skusi, zwłaszcza, jeśli znów będzie zbuntowanym nastolatkiem. Ostrożnie odłożyłam je na inne książki. Bałagan, ale miałam pewność, że natrafię na nie później.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Neptun Pią Lis 11, 2011 9:17 pm

Zapach starych książek. Jeden z najcudowniejszych znanych mi zapachów. Daje mi poczucie bezpieczeństwa i ukojenie jednak nie jest perfekcyjny. Podobnie zapach świeżego pieczywa. Kojarzy się z wakacjami w domu, białymi firankami i niebieskim obrusem, jednak nie jest perfekcyjny. Lubię też zapach powietrza tuż po burzy, czystego i zjonizowanego, który jednak nie jest perfekcyjny. Tak samo orzeźwiający zapach skoszonej trawy, uspokajający zapach marsylskiego mydła z lawendą i pobudzający zapach kawy. Żaden nie jest perfekcyjny, żaden nie jest idealny. Perfekcyjny zapach jest słodki, niczym ukwiecona łąka pełna fiołków i dzwonków, można w nim wyczuć odrobinę cynamonu z jedzonych rano rogalików, chloru z basenowej wody w której zanurzało się godzinę temu. Przebija przez niego odrobina pomarańczowego zapachu szamponu do włosów i lakieru do paznokci malowanych na szybko, przed kwadransem, by zdążyły chociaż trochę przeschnąć zanim przyjdę. To niepotrzebujący definiowania zapach skóry, oddechu, łez po przewróceniu się na schodach i otartych przeze mnie w ciągu sekundy. Perfekcyjny zapach towarzyszy tylko osóbce za którą ciągnę stolik na kółkach i z którą od jakiś dziesięciu minut udaję, że szukam interesujących mnie woluminów. Osóbce, która dotychczas tuliła się do mnie dwadzieścia trzy razy, czterdzieści osiem chowała swoją dłoń w mojej i pozwoliła obdarzyć mi się siedmioma pocałunkami. Ostatni padł trzy dni temu i z niecierpliwością czekam na następny i przypuszczam, że już niedługo on padnie. Widząc jak koło mnie przemyka, pręży się sięgając po książki na wyższych półkach sama się o to prosi. Zapewne dłużej badałbym jej nastrój i przychylność, jednakże przygryziona, lekko zaczerwieniona warga i jej zawstydzony, nieco kuszący wzrok zrobiły swoje. Odczekałem chwilę, zrobiłem dwa roki, po czym ominąłem wózek i dotknąłem jej biodra. Nic więcej nie musiałem robić bo odwróciła się sama, więc bez zbędnych ceregeli objąłem ją w tali i w końcu pocałowałem.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Yael Sob Lis 12, 2011 8:58 am

Rzadko kiedy Neptun zachowywał się w ten sposób, a ja czując te rozkoszne prądy przeszywające moje ciało i zmuszające mnie do przysunięcia się jak najbliżej jego ciała, nie pojmowałam czemu tak się dzieje. Sama byłam zbytnio nieśmiała, by własnoręcznie rozpocząć takie działania, ale przecież oczekiwałam z zapartym tchem na moment, gdy on się na to odważy. Niczym te wszystkie wrażliwe istoty jakich pełno w romansach, ale tych starszych, czekałam aż ma miłość sama przejmie inicjatywę, a gdy to się działo, chociaż tak rzadko, nagle przestawałam być taka bierna. Choćby teraz. Uniosłam się na palcach, a moja dłoń powędrowała w kierunku neptunowych włosów. Regał za mymi plecami nie był zbytnio wygodny, ale zupełnie tego nie odczuwałam. Przerwałam gwałtownie stając z powrotem o własnych siłach, lecz nieco niepewnie, bowiem nogi mi się odrobinkę trzęsły i spuściłam wzrok, gapiąc się na jego i swoje buty.
- Hm... - mruknęłam, bo jak wiadomo nie często zdarzały mi się takie sytuacje i jak prowadzić dalej rozmowę, zwłaszcza jeśli wcześniej jej prawie nie było, jeszcze nie wiedziałam. - Znalazłeś jakiś interesujący tytuł? - Mruknęłam, powracając do miejsca, gdzie odłożyłam swoje Baśnie. Najlepiej było udać, że tego wcale nie było. Strasznie głupio, ale nie sądziłam by śmiał się obrazić, przecież nie było o co, prawda? - Mam nadzieję, że Jeremy będzie chciał ich wysłuchać - strapiłam się odrobinkę. Ciężko było mieć siostrzeńca, który momentalnie potrafił zrobić się starszym od ciebie, ale przecież radziłam sobie jak potrafiłam. Najgorzej było gdy był takim malutkim niemowlakiem, wydawało mi się, że naprawdę zaraz się rozpadnie. Wykręciłam palce, gdy uświadomiłam sobie, że wciąż myślę o siostrzeńcu. Znów się odwróciłam do Neptuna.
- Czy ja nie za dużo o nim mówię? - Zapytałam troszkę przerażona wizją, że oto mogłam się narzucać z tematem, chociaż przecież zupełnie nie chciałam. To tak samo wychodziło, wszak nie codziennie zostaje się ciocią, można było zrozumieć, że nawet po tych już 12 dniach dalej będę nie przyzwyczajona do sytuacji.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Neptun Sob Lis 12, 2011 7:20 pm

Próbowałem jak najdłużej przeciągać pocałunek, ustami podążałem za jej słodkimi wargami dłonie zaciskając na jej cienkiej sukience. Wyglądała w niej przecudnie i wiele bym dał by ściągnęła kurtkę, którą zakrywała swe alabastrowe ramiona. Chciała ode mnie uciec, lecz zanim wyplotła dłonie z moich włosów zdążyłem wymusić jeszcze jeden krótki całus. Odeszła kilka kroków i niezdarnie próbując kontynuować przerwaną konwersację powróciła do przeglądania książek. Zrównałem się z nią i ująłem jej dłoń by gładzić ją opuszkami palców i efektywnie rozpraszać moją delikatną nimfę. Palcami wolnej dłoni wodziłem po grzbietach książek działu dziecięcego i szukałem tytułu godnego uwagi. - Baśnie braci Grimm. - Uśmiechnąłem się pod nosem przypominając sobie pięcioletniego mnie zaczytującego się w krwawych i wcale nie łagodnych opowieściach aż do świtu. Zasypiałem z twarzą w misce z płatkami i zawsze obrywałem wtedy kanapką lub jogurtem od jednego z bliźniaków. Co rusz mi dokuczali lecz kiedy jako trzynastolatek zacząłem ich przewyższać dali sobie spokój. Po kilku siniakach, rozbitych łukach brwiowych i skręconej nodze Saturna zrozumieli, że nie mam zamiaru pozostawać ich kozłem ofiarnym. Potem relacje między nami wszystkimi się rozluźniły i teraz najwięcej powiedzieć mogę jedynie o Earth, bo chyba ona jedyna stara się trzymać nas razem, jest jak Butapren, na tyle silna by trzymać nas przy sobie, jednak wyjątkowo elastyczna dzięki czemu możemy oddalać się na duże odległości. Gdyby nie ona pewnie całe rodzeństwo Pumpkinów zapomniałoby o istnieniu pozostałych. - Jako kilkulatek na pewno chętnie wysłucha jak ty lub Yves czytacie mu do snu. Jako nastolatek zapewne będzie wolał sam wybierać co będzie czytać, musisz być gotowa na odrzucenie Twoich propozycji. - Uśmiechnąłem się nieco krzywo. Nie powinienem tam smęcić, jednakże taka jest ma natura i chyba nigdy nie przezwyciężę mej gderliwości. Uwielbiałem marudzić by potem móc powiedzieć 'Ha! Miałem rację!' jednak teraz moje słowa miały inne zadanie - przygotować Yael na to, ze raz na jakiś czas jej siostrzeniec będzie nastolatkiem, którym targa burza hormonów. Ona sama jest zbyt spokojna i delikatna by zrozumieć, wczuć się w buńczucznego piętnastolatka i kiedy jej odmówi lub podważy jej zdanie odpuścić sobie. Yael zapewne wzięłaby to zbytnio do siebie i potem chodziła jak struta przez miesiąc. Chciałem by nieco się uodporniła na zachowania ludzi bardziej energicznych. Przyciągnąłem moje maleństwo do siebie i ucałowałem w czoło. - Sądzę, ze to zupełnie naturalne w takiej sytuacji. Zachwycasz się nim i nie możesz się nacieszyć. - Uśmiechnąłem się i pogłaskałem jej oprószony piegami policzek.


Ostatnio zmieniony przez Neptun dnia Sob Lis 26, 2011 4:37 pm, w całości zmieniany 1 raz
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Yael Nie Lis 13, 2011 11:25 am

Spojrzałam na niego nieco rozproszonym, aczkolwiek speszonym spojrzeniem. On naprawdę uważał, że Jeremy powinien czytać tak krwawe historyjki? Doprawdy przyrzekłam sobie w tym momencie, że jeśli JD, gdy wrócę będzie miał mniej niż 10 lat to nawet nie pokaże mu tych baśni. Już prędzej poczęłabym mu czytać wyrywki Iliady. O tak. Mój bratanek będzie musiał być tak mądry jak Vincent, który to ostatnio zachował się zupełnie do siebie niepodobnie. Coś podpowiadało mi, że to zwykła dziecięca zazdrość, której to nigdy nie spodziewałabym się w moim bracie spotkać, dlatego dla niego też musiałam znaleźć jakiś odpowiedni tytuł.
- Wezmę - odezwałam się niepewnie, sięgając po zaproponowany przez Neptuna tytuł i dokładając go do Andersena. Zasmuciłam się, słysząc o starszym siostrzeńcu. W gruncie rzeczy nie pasowało mi to, że on nagle robił się taki duży i taki do pewnej osoby podobny. Nie miałam pojęcia jak Yves może to tak dzielnie znosić. - Oh podejrzewam nawet, że kiedy będzie starszy to ani będzie myślał czytać. Jest strasznie podobny do Dimitra - przyznałam niechętnie, ruszając dalej wąskim przejściem pomiędzy regałami. Zupełnie jakby znów ktoś wykazał się niezręcznością i mało nie poprzewracał regałów, a tylko je przesunął. To jednak były bardzo delikatne konstrukcje. - Sam go widziałeś. - Odezwałem się nagle, przystając i szybko okręcając, by móc spojrzeć na podążającego za mną Neptuna. - Wszystkie dzieci są śliczne, ale on wyjątkowo. Przyznasz. - Wbiłam w niego oczekujące spojrzenie, zadzierając głowę, by móc patrzeć mu w oczy. Z tym wzrostem nawet ja mogłam czuć się jak naprawdę drobna dziewczyna. - Znaczy Vincent też był uroczy, ale wtedy byłam młodsza i nie potrafiłam tego tak docenić, a on teraz jakby nie lubił swego siostrzeńca. To okropne, bo liczyłam, że będzie go wspierał i również edukował. Jest taki mądry. - Uśmiechnęłam się. To, że potrafiłam wyrzucić z siebie tak wiele słów już chyba nikogo nie dziwiło. Byłam szczęśliwa i miałam prawo mówić o tym głośno, wspierało mnie tyle osób, więc czemu miałabym dalej kryć się w kącie niepewna siebie? Oczywiście dalej przy osobach zbyt głośnych oraz wulgarnych czy bezpośrednich traciłam jakiekolwiek chęci do rozmowy czy chociażby pokazania siebie z innej strony niż dziwaczki z książki w ręku, ale starałam się jak mogłam.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Neptun Sob Lis 26, 2011 10:40 pm

Uśmiechnąłem się widząc z jaką niechęcią odkłada na kupkę Braci Grimm, czyżby uważała moje ulubione dziecięce baśni za zbyt brutalne? Możliwe, że jej wrażliwa duszyczka nie może znieść ich brutalności do teraz. Yael jest taka delikatna. Oparłem się o regał i nachyliłem nad mym skarbem by skosztować zapachu jej włosów, cudownego słodkiego aromatu, który przyprawiał mnie o kołatanie serca. Odgarnąłem kilka kosmyków i ucałowałem kraniec ucha mej nimfy. Nie mogłem się powstrzymać. Założyła dziś sukienkę i wyglądała w niej tak uroczo i zwiewnie, że miałem wrażenie, że naprawdę jest jakąś mityczną nimfą i zaraz rozpłynie się w powietrzu. Nie mogłem pozwolić jej zniknąć. Nie mogłem uwierzyć, że może wyglądać jeszcze piękniej każdego dnia więc co chwila musiałem sprawdzać jej prawdziwość.
Kiedy ruszyła dalej wzdłuż regałów podążyłem za nią pchając przez sobą biblioteczny wózek. Zastanawia mnie w jak krótkim czasie Yael ma zamiar do wszystko wcisnąć w swego siostrzeńca i czy JD nie będzie zamęczany przez wiecznie czytającą mu ciocię. Gdyby miała czytać mi leżałbym z głową na jej kolanach i wsłuchiwał się w każde słowo spływające z jej ust dnie i noce, ale śmiem twierdzić, że małemu, radosnemu i ruchliwemu chłopcu nastrój na wysłuchiwanie opowieści nie będzie towarzyszył przez cały czas.
Kiwałem głową, gdy mówiła i rozkoszowałem się jej zachwytem nad maluchem i bratem. Rozświetlała się gdy o nich mówiła i mogłem mieć tylko nadzieję, że gdy zwierza się siostrze z rozmyślań o mnie mówi równie rozmarzona i rozpromieniona.
Westchnąłem i uśmiechnąłem się do własnych durnych i szczeniackich myśli po czym stanąłem za Yael próbującą ściągnąć kolejne bajki z jednej z najwyższych półek. Nawet gdy stawała na palcach nie mogła ich dosięgnąć więc wyręczyłem ją nie omieszkawszy sprawdzić tytułu. - Ezop. - Mruknąłem cicho. - Pouczający, ale jednocześnie rozrywkowy powinno się spodobać. - Położyłem brodę na szczupłym barku mej nimfy i objąłem ją jedną ręką w talii. Musiałem się nieźle nawyginać by przy moich gabarytach móc utrzymać się w tej pozycji lecz chciałem mieć Yael jak najbliżej siebie.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Yael Nie Lis 27, 2011 11:24 am

nie umiem po takim czasie wczuć się w taką yael jak tam. sry

Westchnęłam cichutko, odwracając się do niego przodem i wtulając w pierś. Wciąż i wciąż jakaś niewidoczna siła mnie ku niemu ciągnęła, a ja mimo wszystko jej się opierałam. Nie mogłam wyrzucić z pamięci faktu, że wcześniej Neptun był przecież z Delilah. Z biedną Del, z którą nie rozmawiałam już od wieków, między innymi z tego powodu. Wciąż swe zachowanie i pragnienia odczuwałam jako niedobre ze względu na nią. Tak trudno było być dobrym dla każdego. Wręcz niemożliwe.
- Naprawdę mi dobrze. Od dawna się tak nie czułam. Szczęśliwa. - Wyznałam, a me policzki pokrył rumieniec wstydu. To chyba było zbytnio egoistyczne z mojej strony. Tyle osób cierpiało. Yves chociażby. Momentami chyba nikt nie wiedział co w niej siedzi. - Czy to dobrze? - Tylko na moment odważyłam się podnieść głowę, wciąż chowałam ją wtuloną w jego pierś. Przecież nie zasługiwałam. A już na pewno nie zasługiwałam na to by on odwzajemniał te uczucia. Z pewnością po prostu mnie lubił, a ja się wygłupiałam. Kochałam go? Miłość tak wiele razy raniła, zbytnie zaufanie tak samo. Znałam to z własnego przykładu jak i mej siostry. Rodziców. Nic nigdy nie było w stu procentach dobre, ani też złe. Zupełnie jak nasza obecna sytuacja.

ojejku jej. ona jest taka głupiutka
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Pon Sty 30, 2012 1:13 pm

(skądkolwiek)

Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno.
Moje dłonie ślepe błądzą po historiach nieodkrytych, po terenach niezamieszkałych lub opustoszałych, gdzie nie zagląda słońce, bo patrzeć tam nie chce. Odwraca się od tego świata obietnic i niedopowiedzeń, a w sztucznych łunach rodzą się cieniste zmory, które kroczą za mną, ale wiem, że nie muszę patrzeć wstecz. Pochwytują mnie i niosą na rękach, choć spaść mogę i w ciemności roztrzaskać się, któż mnie wtedy w ciemności pozbiera? Zbyt piękne jednak są podróże gwiezdne, nie wiem czy śnię, trwam zawieszona w próżni, bezwładnie dryfując w czasoprzestrzeni. W permanentnej nocy oddycham pełną piersią i kradnę czas dla siebie, bo choć nim nie władam, to jest mi posłuszny. Stawiam lekkie kroki, unoszę się nad ziemią. W głowie mam światła i dymy, krew pulsuje w rytmie muzyki.
Palce przesuwam po zimnej fakturze – tu wszystko przenika chłodem do szpiku kości, a jednak śmieję się często i łez nie ronię. Zataczam kręgi, niczym rytualne tańce; wspinam się, a stopy moje uderzają o metal, wybijając rytm kroków. Centyliony słów spadają na mnie niczym grad, a ja stoję i zastanawiam się, czy myśli mogą popsuć się równie szybko jak plaster szynki. Kradnę je i chłonę, szybko zaniechując, bo one też ukraść mi chcą to, co moje, co wolne. Pozwalam im odejść, porządkując je, bo za bardzo cenię chaos, by pozwalać na ten luksus siłom nieczystym. Czy byłabym spokojniejsza, móc patrzeć, jak celuloza powoli zaczyna pachnieć benzyną?
Musiałabym uciec od świata, by zaznać spokoju – musiałabym uciec od siebie. Nie chcę uciekać, uciekają tchórze, a ja chcę chłonąć tylko, nie chłonąć nawet - dyfundować. Przenikać z dnia na dzień nasycona po brzegi i pusta zarazem.
Jeśli pochłonie mnie światło, zamknę oczy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Pon Sty 30, 2012 9:04 pm

jej. już od początku wiem, że nie znajdą z marshallem wspólnego języka, ale to fajnie. dlatego się wpycham ;3

Ta biblioteka przyprawiała mnie o bóle głowy. W żadnym wypadku to pomieszczenie nie zasługiwało na nazwę jaką nosi, tylko głupiec mógł nazwać pomieszczenie wypełnione książkami biblioteką. Przecież tu nie istniał nawet żaden system układania książek. Szafki nie były ponumerowane, książki nie miały pieczątek i adnotacji tego gdzie powinny leżeć. A najgorsze było to, że nawet nie istniał elektroniczny spis ich wszystkich, co w naszym wieku powinno już być nawet przeżytkiem. To był jeden wielki bałagan, który mógł jedynie ogarnąć wielki umysł. Jak mój. Nikt mnie w zasadzie nie prosił, bym pomógł w uporządkowaniu tej, pożal się boże, biblioteki, ale wiem, że od dawna większość ludzi na to liczyła. Bo jak można niby lubić gdy książki leżą tak niedbale na półkach, gdy nigdy nie wiadomo co znajdziesz, albo co gdzie szukać. Jak można w ogóle spać w tym budynku mając świadomość, że gdzieś obok książki aż wołają o pomoc. Jedynie ja, jako książkowy superbohater, potrafiłem im pomóc. Dlatego każdą wolną chwilę od czasu swojego pojawienia się tutaj poświęcałem uszeregowaniu różnych tomów w działach tematycznych z alfabetycznym porządkiem. Aktualnie zajmowałem się literaturą, której jak na złość było tu najwięcej. Oczywiście doceniałem piękno jakie niesie ze sobą ten rodzaj lektury, ale i tak sercem i duszą (nie mówiąc już o umyśle) byłem za publikacjami naukowymi. Lecz ich zwyczajnie nie potrafiłem doszukać się w tym bałaganie. Co za horror! Ludzie dziwnie mi się przyglądali gdy tak latałem w tą i z powrotem z masą różnych tomów, ale ja jeszcze dziwniej patrzyłem się na nich i wtedy przestawali. Od zawsze przecież wiadomo, że najlepszą obroną jest atak. Położyłem trzy tomu niejakiego Sparksa na dolnej półce i wyprostowałem się. Przeczucie mi mówiło, że coś jest nie tak. Obróciłem się i ujrzałem blondynkę z nienaturalnie wielkimi ustami. Była podejrzana. Nie wiem co dokładnie kazało mi tak myśleć, ale moja intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, więc postanowiłem ją mieć na oku. Złapałem parę tomów źle leżących i ruszyłem w drugi kąt. Cały czas wpatrzony w nią.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Pon Sty 30, 2012 10:00 pm

Kierkegaard witał się z Nietzschem, pozwoliłam mu egzystować z dala od Hegla, bo on wolał trzymać się blisko Straussa, Bauera i Marksa. Dalej Kant, to dalej z winy Hegla, i Schopenhauer, który zamykał oczy i mówił Die Welt ist meine Vorstellung, kłamie, ale wierzę mu, choć wierzyć nie chcę, bo kładzie mi swoje dłonie na oczach i znowu nie wiem, czy chcę tańczyć w ciemnościach. Miarą porządku ustanawiam własny system, bo tylko tak jest prawdziwie. Imiona, których ludzie nie wypowiadają, ale z brakiem umiaru i całkiem nieświadomi tego, co czynią, mówią ich ustami, wypełniają moją głowę i zanim zdążę się obejrzeć, trzymam w dłoniach Le Corbusiera. Uświadamiam sobie nagle, jak nierozważnym czynem byłoby ogrzewanie dłoni w piętrzącym się stosie gorącego ognia, którego płomienie łaskotałyby w języki wszystkich tych, którym sprzedawałam nocami swoje ciało i duszę. Wodzę dłonią po fakturze papieru i karmię oczy wyobraźnią, która w swej prostocie ukazywała ludzki geniusz. Mniej to więcej, spróbuj wszystko zawrzeć w jednym słowie – jak nieskończoność.
Ludzie lubią słowom przypisywać symbole, lubią czynić nieskończonymi, ale nie ma większej krzywdy, jak sprowadzanie do poziomu uniwersalności. Teraz wszystko jest uniwersalne. Tworzy się uniwersalne kosmetyki, uniwersalne sprzęty, uniwersalne ubrania, uniwersalnych ludzi. Wszystkie wielkie słowa, których chciałam słuchać tylko w ciszy, one szarpią moje uszy za dnia i w nocy, choć noc jest jedna. Nie wiem już co ma znaczenie, co jest sacrum, a co profanum. Wszystko szare, a ja dalej spoglądam na Le Corbusiera, myśląc o nieskończoności i tym, czy jest słuszna, czy tylko potrzeba umiaru, ale nie wiem przecież co to umiar, nie trwam też po to, by wielkie słowa głosić w komnatach kryształowych. Nie milczę, ale nie chcę, żeby sylaby, które z moich ust padają zostały porzucone na posadzce zaniesionej błotem albo zakurzonej komodzie.
Podnoszę wzrok i myśli rozsypują cię jak rozkruszony lód, bo napotykam spojrzenie zbyt przenikliwe, bym dalej mogła dywagować. Stoję, zaklęta w czasie, może nawet lepiej, że stopami znowu zachaczam o grunt.

oj nieważne
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Wto Sty 31, 2012 10:05 pm

Obserwowałem bacznie każdy pojedynczy ruch dziewczyny, każde drgniecie jej klatki piersiowej, każde mrugnięcie powiek. A mój wzrok mówił jedno, że zarówno sposób jej poruszania się, jej mrugania oraz to jak wiele powietrza zabiera temu światu, mi przeszkadzał. Wszystkich obcych traktowałem w ten niezbyt uprzejmy sposób. Hm, chyba określenie niezbyt uprzejmy niedokładnie odnosi się do sposobu pojmowania przeze mnie świata. Nigdy jednak nie byłym człowiekiem potrafiącym nazywać tego typu rzeczy. Wiedziałem jedno, że wszystkich obcych zawsze traktowałem jako potencjalnych wrogów. Jakby za swoimi plecami trzymali nóż mający w krótkim czasie posłużyć do poderżnięcia mi gardła. Obcym nie należało ufać, bo obcy nie zasłużyli sobie na zaufanie. Moje pojmowanie świata kazało mi jeszcze myśleć, że skoro na zaufanie nie zasługiwali to i na pozostałe rzeczy również. Nie zasługiwali na dzielenie się biblioteką, tymi samymi książkami i powietrzem. Sytuacja oczywiście mogła się zmienić, ale do tego potrzeba było naprawdę dużego zasobu cierpliwości. Trudno jest przestać być w moich oczach obcym, bo czasami ja sam czułem się jak jedyny przedstawiciel swojego gatunku. Lepszego gatunku, którego stopy raza ludzka może jedynie całować. Uznacie to za jakiś przejaw egoizmu, ale ja wcale egoistą nie jestem. Jestem po prostu lepszy i z tym faktem można się tylko pogodzić. Czy ktoś kiedykolwiek zasłużył na to by choć odrobinę porównać go do mnie? Nie, a przynajmniej ja takiego kogoś nie znałem. Znałem jedynie ludzi, którzy zupełnie bezsensownie przesiadują w bibliotece (albo tym pomieszczaniu co biblioteką nie powinno się nazywać) myśląc o niebieskich migdałach. Złapałem za kolejne książki by poukładać je w miejscu im do tego przeznaczonym na chwilę przestając obserwować dziewczynę. Ale na krótko. Bo za chwilę znów powróciłem do swojego zajęcia. Dlaczego tam bardzo lubiłem się patrzyć? Możliwe, że było to związane z wrodzoną ciekawością świata. Choć nie wiem co takiego ciekawego było w tej dziewczynie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Sob Lut 18, 2012 12:00 pm

Przez chwilę nienawidzę go.
Nienawidzę z jaką bezczelnością śledzi moje dłonie, nienawidzę go za to, jaką satysfakcję czerpie ze spoglądania na wskroś mnie, bo czuję, jak jego paskudne oczy przedzierają się przez moje ciało, i wkrada się tam, gdzie pośród chaosu skaczą moje myśli nieuczesane. Nie stoję już, ja wrastam w podłogę, zamieniam się w drzewo, bo moje zmysły są sparaliżowane. Ma rację – gdybym nie przeszła tej metamorfozy, z chęcią wbiłabym mu w cerce szpikulec do lodu. Chcę odnaleźć wrota do świata snu, chcę znów snuć się po mojej krainie cudów, bo po stokroć lepsze są iluzje od rzeczywistości. Życie to przyjemność, nie tortura.
Mija chwila, nim uświadamiam sobie, że jest tylko konstrukcją, która w każdej chwili może runąć, bo tylko najznamienitsi, starożytni architekci poznali sekret, jakim było tworzenie budowli mogących trwać na wieki. Żałuję czasem, że nie zdążyłam ukraść dla siebie więcej wiedzy – ale na co wiedza, kiedy ona tylko krępuje umysł, zaczyna prowadzić go krętymi ścieżkami, a nie ma nic nad to, by iść przed siebie nie zważając na przeciwności losu, zakładać klapki na oczy, kłaść się na wodzie niczym kłoda i dryfować, i dać się zatopić w końcu, nabrać płynów w płuca i zachłysnąć się. Umierać.
- Panicz na włościach.
Tacy absztyfikanci zwykle bywają tak samo schematycznie nudnymi okazami, zmuszają do sztampowych zachowań, ale w moich słowach nie ma śladu po ironii, bo nie param się praktykowaniem sarkazmu. Odzyskuję czucie w moim ciele i odwracam się do niego bokiem, powoli, jakbym była częścią mechanizmu pozytywki, który z nieludzką precyzją zachowuje płynność rytmu.
Już nie ma go dla mnie, znowu są ci, na których kocham patrzeć. Potomkowie Bauhausu.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Go?? Nie Lut 19, 2012 8:11 pm

Ciąg Fibonacciego jest ciągiem liczb naturalnych, w którym pierwszy wyraz jest równy zero, drugi jest równy jeden, a każdy następny jest sumą liczb dwóch poprzednich. 0, 1, 1, 2, 3, 5, 8, 13, 21, 34, 55, 89, 144, 233, 377, 610, 987, 1597, 2584, 4181. To pierwsze wyrazy tego ciągu, które stale przywołuję w swoich myślach, gdy chcę się uspokoić. Dlaczego to robiłem? Głównie dlatego, że od zawsze czułem, że liczbom mogę ufać bardziej niż ludziom, bo są o wiele bardziej pewniejsze. Nie kryją za sobą drugiego dna, nie mają złych zamiarów i nie uważają mnie za dziwaka. Liczy są neutralne, podobnie jak ja. Ja też nie potrafiłem czuć niczego większego, ani radości, ani złości. Może niektórzy mogą powiedzieć, że to nieprawda. W końcu złoszczę się zawsze gdy coś nie wygląda tak jak powinno wyglądać, albo nie idzie po takiej myśli jaka mi się wymarzyła. Ale jak tak naprawdę wtedy wcale się nie złoszczę jedynie pokazuję swoje niezadowolenie i przystępuję do działania. Hm, chyba liczby są nawet lepsze ode mnie, bo one nie mają takich zachcianek jak ja. To świadczy jedynie o tym, że moja ludzka powłoka mnie ogranicza. Gdybym tylko mógł się jej pozbyć, zostać czymś w rodzaju jedynie samej myśli, to by było piękne. Latająca wokoło myśl niosąca wiedzę i poznanie, co za cudowna perspektywa. Jak byłem młodszy czasami wyobrażałem sobie, że zostałem podrzucony rodzicom, że tak naprawdę inteligentna cywilizacja pozaziemska rzuciła mnie na tą planetę bym ją oświecił. Bym stał się ich liderem, by wszyscy byli mi podwładni, a gdy nadejdzie pora prawdziwa rodzina przybędzie po mnie i razem podbijemy macę wszechświatów. W sumie nadal miałem takie ciche marzenia. W końcu musiałem jakoś tłumaczyć sobie swoją inność.
- Mówiłaś coś? - zapytałem nagle dosyć głośno. Za bardzo się zamyśliłem przez co na chwilę porzuciłem swoje obserwacyjne zajęcie. Po raz kolejny przemawiała przeze mnie natura ludzka, której tak bardzo chciałem się pozbyć. Głupia.
Miałem nadzieję, że jednak nie mówiła, że nie próbowała nawiązać kontaktu. Bo gdyby to robiła oznaczałoby zakończenie moich obserwacji, a rozpoczęcie interakcji społecznej do której tak mnie matka namawiała, a której ja sam nienawidziłem. Cieszyłem się, ze w rezydencji nie ma matki. Przynajmniej mnie do niczego nie zmusza i wcale nie musiałem wchodzić w żadne rozmowy. Dlaczego więc teraz zwyczajnie nie odszedłem? Ach no tak, nie dokończyłem segregacji książek.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Biblioteka - Page 2 Empty Re: Biblioteka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach