Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pieleszarnia

+4
Cornelia
Benjamin
Shaque
Ianelle
8 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Cornelia Pią Gru 23, 2011 7:23 pm

Starałam się, chciałam dziś tak ładnie wyglądać. Przy wyjściu, gdy patrzyłam w lustro sama nie byłam pewna, czy dobrze wyglądam. Nie miałam na sobie dużego kocopodobnego swetra, na grubych rajstop, ani nawet rozpuszczonych włosów. A za tymi przedmiotami tak mi się przyjemnie chowało. W lustrze widziałam wystrojoną, dorosłą pannę. Nie mnie. Dlatego nie byłam pewna, ale i tak nie miałam czasu na zmiany. Nie chciałam, żeby na mnie czekał. Więc przezwyciężyłam strach, ruszyłam na spotkanie. Ale z każdym kolejnym krokiem, zamiast się stresować, byłam coraz bardziej rozpromieniona. Tylko na chwilę, gdy stanęłam przed nim, opuściły mnie siły. Ale w jego oczach nie zobaczyłam przerażenia. Nawet coś innego, to mi pochlebiało. Odrzuciłam swoje obawy.
Spojrzałam na paczuszkę, którą mi podarował. Z tego całego szczęścia spowodowanego tym, że daję komuś prezent zapomniałam, że ja też mogę coś dostać. Ładnie zapakowane, doceniałam takie detale.
- Dziękuję- powiedziałam, się tak oczywiście trochę rumieniąc, bo nie byłabym mną, gdybym się nie zarumieniła. A zapach jego perfumek i jego osobistego zapachu owionął mnie całą. Założyłam kosmyk włosów za ucho i odsunęłam się. Próbowałam jakoś usiąść w tych poduszkach, by nie pognieść sukienki, ale marnie się to zapowiadało. Szczególnie, że mogłam wybrać: albo odsłaniam całe kolana, albo siadam ładnie. Nie mogłam się garbić, przecież nie tego mnie uczono. Więc chociaż wciąż się czułam przeszczęśliwa z tego wieczoru, to i tak teraz nadszedł moment niezręczny dla mnie, gdy zwrócona do niego przodem, musiałam świecić kolanami.. matka by mnie zabiła!
Za to dopiero by mnie zabiła. Kiedy się odsuwał znów spojrzałam za nim zdezorjętowana, jakby ktoś rzucił na mnie zaklęcie. On na mnie je rzucił. Nie mówił mi jeszcze jaką ma moc, ale najpewniej chodzi właśnie o to, że jest największym czarusiem w całej Rezydencji! Wciąż z półuśmiechem, po chwili zorjętowałam się czego chce. Bo przez moment wydawało mi się, że mówi coś o małżeństwie. I to mnie obudziło. Właśnie, pierścionek zaręczynowy zostawiłam w komódce. Czy to zapawa na zdradę przedmałżeńską? Bo jeżeli tak, to ja nie chcę być karana za coś tak miłego. Otworzyłam pakuneczek. Kiedy czytałam liścik, machałam rzęsami jak by mi coś tam wpadło w oczko. Potem jednak wyciągnęłam z wnętrza serce prezentu.
- Taki prezent mogłeś dać tylko ty - uśmiechnęłam się prosto do niego, i skinęłam główką, dziękując. Byłam bardzo zadowolona, chociaż że moja mina się nie zmieniła od kwadransa to nic dziwnego: ja odkąd tu jestem jestem najszczęśliwsza. Ale to naszyjnik, więc.. uniosłam ręce w jego kierunku. - Mógłbyś ?
Odwróciłam się trochę, an tyle, na ile pozwalały mi podusie. Czułam się trochę.. nie.. bardzo.. Dla rozładowania, zauważyłam:
-A wiesz, że nie widziałam chyba żandej części Batmana?
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Benjamin Pią Sty 06, 2012 10:38 pm

Dzisiaj nawet ja się postarałem. Pomimo tego, że nie wierzę w to wszystko o czym mówią w święta, założyłem najczystsze ubranie jakie tylko mogłem znaleźć w pokoju i popędziłem na spotkanie. Nawet się nie spóźniłem, nie wyglądałem jak idiota co miałem w zwyczaju.
Z szerokim uśmiechem na ustach, przyglądałem się jej kiedy rozpakowywała prezent, nad którym najwięcej się zastanawiałem. Każdej innej osobie doskonale wiedziałem co podarować, tylko nie Leili. Była jedyną której nie potrafiłem do końca rozgryźć i poznać. Tak naprawdę prawie wcale jej nie znałem. Bardzo chciałem ją poznać, a ona odkąd tylko pamiętam uniemożliwiała mi to, ukrywając się. Dlaczego? Czasami się nad tym zastanawiałem ale nawet po kilkunastu kieliszkach wódki nie potrafiłem tego zrozumieć.
- I wiesz, nie uciekaj za szybko żebym jeszcze nieraz mógł dać Ci taki prezent. - Powiedziałem cicho i kiedy poprosiła mnie o pomoc, odgarnąłem włosy z jej szyi i zapiąłem srebrny łańcuszek, który doskonale komponował się z bladą cerą. Wyglądała tak pięknie, że nie byłem w stanie na dłuższą chwilę oderwać od niej wzroku. Ktokolwiek by ją teraz zobaczył, nie uwierzyłby, że ma tylko dziewiętnaście lat. Ja nie wierzyłem. Może właśnie dlatego nie miałem teraz oporów by nachylić się nad nią i po raz pierwszy pocałować tak, jak powinienem to zrobić jakiś czas temu. Najpierw delikatnie musnąłem wargami jej usta, a potem objąłem ją w pasie i przyciągnąłem ją lekko do siebie. Nie chciałem, by pomyślała sobie o mnie źle, że chcę ją wykorzystać lub zrobić coś innego wbrew jej woli. Odsunąłem twarz od jej twarzy, ale nadal byliśmy bardzo blisko.
- Hańba, panno Brahams. Ale jestem w stanie Ci to wybaczyć skoro masz własnego, ten jeden jedyny raz. - Zaśmiałem się pod nosem i odchyliłem do tyłu upadając na górę poduszek. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie powinienem mieszać jej i sobie jeszcze bardziej w głowie, ale jakoś tak nie potrafiłem przestać. Wciągnąłem się w tą całą zabawę, którą jedni nazywają zauroczeniem, a inni miłością. Ja jeszcze nie wiedziałem czy czuję coś więcej, ale byłem pewien, że lubię spędzać z Leilą czas bardziej niż z innymi.
Byłem w stanie zrezygnować z picia z Felixem, żeby przyjść dziś tutaj. Nie żałowałem, dokonałem dobrego wyboru. Patrzyłem na nią rozbawiony. Wydawała mi się taka niewinna i bezbronna kiedy siedziała wśród tych wszystkich białych poduszek i uśmiechała się do mnie wesoło. To już nie była ta sama Leila Brahams jaką znałem wcześniej.


jeju, jakieś to za słodkie na benka ale to nic <3

Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Cornelia Pią Sty 06, 2012 11:14 pm

To już nie ten sam Benjamin Thompson. To wciąż uroczy chłopiec o zbyt długich patykowatych nogach, który wmawia wsaystkim że jest superbohaterem, ale to.. to już nie ten, którego poznałam na początku. Różnił się od tego, którego z przerażeniem opisywały mi koleżanki, gdy chciały mnie przed nim ostrzec. Ja nie umiałam w nim znaleźć tych cech, które one wymieniały. Co więcej, z każdym kolejnym spotkaniem utwierdzałam się w przekonaniu, że to jest bardzo dobry człowiek. A dziś.. dzisiejsza, świąteczna noc, była zwięczeniem wszystkich wieczorów tego roku, wszystkich przypadkowych spotkań, wszystkich wymienionych spojrzeń. Nie tylko dlatego, że zachowywał się najlepiej na świecie. Ja, ja czułam, że jeszcze moment i stanie się coś magicznego.
I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, spełniło się. Moje najbardziej skrywane marzenie, jedyny prezent który w istocie chciałam dostać. Ja miałam dziewiętnaście lat, nic dziwnego, że miałam takie marzenie. Można się jednak zdumiewać: och, ale panno Brahams, to niewypada! Ale ja wzruszę ramionami. Nie potrafię kazać sobie przestać marzyć, wybaczcie mi.
Z początku myślałam, że umrę, gdy poczułam, że to ta chwila. Ja jeszcze nigdy nie miałam okazji mieć takiej przyjemności, bo przecież wychowywałam się w rygorystycznym domu, a zresztą w mojej okolicy był tylko jeden parobek w moim wieku, który mi ciągle dokuczał, a kiedyś podglądał przed dziurkę od klucza i wcale nie chciałam go całować! Potem, gdy tu trafiłam, wciąż uciekałam przed wszystkimi, ale podobni Benowi, zawsze znaleźli jakiś pretekst by pocałować mnie w policzek czy co odważniejsi w usta. Nie dawałam się, lecz czasem nawet nie zauważałam niebezpieczeństwa. I teraz mogę się przyznać: całusów Bena nie chciałam nawet tracić, były mi aż za miłe. Ale teraz to był inny pocałunek. Gdy próbowałam robić to co on, nie wychodziło, więc poddałam się poprostu i co ciekawe, było nawet lepiej. Pewnie jeszcze kilka razy będę musiała tego spróbować, by poznać technologię tej przyjemności, lecz specjalnie się tym nie trwożę. A gdy się skończyło, moje dłonie nawet nie zdążyły się obudzić. Zza półprzymkniętych powiek spojrzałam mu w oczy. Nawet nie dotarły do mnie jego słowa. Uśmiechałam się, ale byłam jakby we śnie. Chwilę po tym, gdy zorjętowałam się, że leży, dołączyłam do niego. Było miękko, pachniało drewnem, po suficie przesuwały się światła z zewnątrz. Ktoś chyba puszczał sztuczne ognie. Przesunełam dłonią po poduszce i natknęłam się na jego palce. I już nie chciałam puścić, było mi bosko.

/koniec chyba

Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Holly Wto Sty 10, 2012 5:43 pm

// skądśtam

Dzisiejszy dzień sprawiał, że zastanawiałam się jak w ogóle można być nieszczęśliwym. Jak takie pojęcie w ogóle może istnieć. Smutek, niedola, nieszczęście jakby rozpłynęły się w otchłani, albo zostały wciągnięte przez czarną dziurę. Było to chyba trochę zbyt egoistyczne, a przecież do egoistek zdecydowanie nie należałam, bo przecież przejmowałam się wszystkimi biednymi istotkami, na których usteczka można wprowadzić uśmiech i robiłam to za wszelką cenę, ale dzisiaj jakoś nie widziałam nikogo potrzebującego. Już od śniadania mój dzień zapowiadał się miło. No, bo powiedzcie mi jak mus jabłkowi i naleśniki z nutellą mogą nie sprowadzić uśmiechu na czyjąś twarz? No jak?!
Potem przyszła niestety nieszczęsna pora na zrzucenie z siebie za dużej koszulki i męskiej bluzy, której komuś kiedyś zabrałam. A komu? Szczerze nie mam zielonego pojęcia, ale lubię zakładać męskie rzeczy. Mogę poczuć się jak dziecko w ubraniach matki, ale było to jednak znacznie przyjemniejsze. I podobno wyglądałam nich dobrze. Tylko nigdy nie wiem kto mi to powiedział. Pewnie tata, albo Mercedes. Te dwie osóbki uważały, że wyglądam we wszystkim olśniewająco, choćbym miała na sobie dres. Zarzuciwszy na siebie najzwyklejszą bordową sukienkę postanowiłam spędzić ten dzień w najlepszy sposób jaki tylko był możliwy. Z termosem herbaty, muzyką i szkicownikiem w dłoni.
Idąc korytarzem obdarzyłam uśmiechem chyba wszystkich napotkanych ludzi. To, że większość patrzyła na mnie jak na idiotkę zdawała się nie mieć najmniejszego znaczenia. Czułam się jak na haju. Miałam dużo za dużo energii ( ale to w sumie normalne), radosny wyraz twarzy był stałym elementem takiego stanu, a na dodatek miałam ochotę tańczyć! Nacisnęłam klamkę i popchnęłam drewniane drzwi, żeby po chwili już leżeć na miękkich poduszkach z słuchawkami na uszach. Ułożyłam się tuż przy oknie, aby na parapecie bezpiecznie ustawić gorącą herbatę. Co rysowałam? Nic konkretnego. Jakieś bazgrołki, które pewnie w przyszłości ułożą się w tajemniczy ogród. Lubiłam ogrody!
- Życie jest czasem piękne -powiedziałam głośno, chociaż nie usłyszałam swoich słów. Całkiem ciekawe uczucie. Wiesz, że mówisz, ale nic nie słyszysz.
Holly
Holly
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Robbie Wto Sty 10, 2012 10:06 pm

//przeskok

Mimo iż mogłem spędzać wolne z rodziną, postanowiłem przebimbać zimowe wakacje w Rezydencji. Przywiązałem się do tego miejsca. Ludzie tutaj, chociaż wszyscy pokręceni na swój sposób, byli zdecydowanie bardziej atrakcyjniejszym towarzystwem niż moja rodzina. Nie żebym ich nie kochał - nadal uważałem ich za największy skarb, jaki mógłbym kiedykolwiek mieć - ale po tym całym zamieszaniu na wigilii skutecznie minęła mi chęć na rodzinne popołudnia. Wpadnę do rodziców jeszcze z raz czy dwa, zanim znów rozdzielimy się na dłuższy okres. Odległość też nie była przeraźliwa, co traktowałem jako wyraźną zaletę rezydowania w tym samym mieście co rodziciele.
Nie miałem wyraźnych planów na to popołudnie. Przechadzałem się leniwie po korytarzach, zdając się tylko i wyłącznie na dobry gust moich nóg, które niosły mnie tam, gdzie chciały. Sam bujałem głową w obłokach, od czasu do czasu wracając na ziemię tylko po to, by pożyczyć komuś miłego dnia, czy uciąć sobie krótką pogawędkę. Wszystko wydawało mi się takie.. życzliwe, przyjazne. Nawet ci, za którymi nie przepadałem, nie zabijali mnie wzrokiem z taką zawziętością jak robili to wcześniej. To był zdecydowanie powód do uśmiechu który, chcąc nie chcąc, wypełzł powoli na moje usta. Kto wie, czy nie podziałał też inny czynnik - a mianowicie, kiedy zamierzałem właśnie wyciąć chołupca i skręcić w stronę biblioteki, dostrzegłem oddalającą się, znajomą sylwetkę. Blondynka w czerwonej sukience szła w stronę schodów prowadzących na poddasze lekkim krokiem, wesoła jak zawsze, rozsyłając dookoła pozytywną energię. Mijający ją ludzie uśmiechali się, może i pobłażliwie, ale zawsze. To najlepszy dowód na to, że ogólnokrajowa akcja "podziel się uśmiechem" odnosiła sukces, dzięki swej całorocznej działaczce.
Nie zastanawiałem się długo, nim postanowiłem podążyć za nią. Szedłem niespiesznie, uważając, by mnie nie zauważyła. Chciałem jej zrobić niespodziankę; a zważywszy na fakt, iż miała na uszach słuchawki, nie wydawało się to być zbyt trudne. Wybrała pieleszarnię. Jedno z moich ulubionych pomieszczeń, muszę przyznać, bo tutaj najwygodniej się leżało i rozmyślało.
- Życie zawsze jest piękne. - poprawiłem przyjaciółkę, gdy padły pierwsze słowa. Opierałem się o framugę i obserwowałem ją z góry z uśmiechem. - Tylko czasami nie potrafimy tego dostrzec.
Bez pytania dosiadłem się obok, by zajrzeć jej przez ramię. Lubiłem patrzeć jak rysuje, głównie dlatego, że sam nie byłem utalentowany w żadnej konkretnej dziedzinie. Co prawda mama mówiła, że bardzo ładnie śpiewam, a kiedy byłem mniejszy to chodziłem na lekcje pianina i gitary.. ale muzyka nie była moją pasją, taką prawdziwą. Sądziłem, że jeszcze jej nie odkryłem, ale co do jednego byłem pewny: gdybym to ja chwycił ołówek i kartkę, prócz krzywego, patyczkowego ludzika nie powstałby żaden inny rysunek.
Robbie
Robbie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Holly Wto Sty 10, 2012 10:47 pm

Nie spodziewałam się, że ktoś może podążać za mną. Jak mały sprytny duszek Robert wkradł się do pokoju. Zadziwiające, bo zazwyczaj byłam spostrzegawczą osobą, ale to wszystko dlatego, że za bardzo wczuwam się w muzykę i rozproszyła mnie ta cała misja dzielenia się moim szczęściem z całym światem. Do moich uszu dobiegały właśnie żywe nuty piosenki, którą mój iPod określił mianem "Love me do" odgrywaną przez Beatlesów, w rytm której mój ołówek stawiał coraz bardziej kręte kreski, kiedy poczułam delikatne odkształcenie powierzchni, na której siedziałam,a na karku poczułam ciepły oddech. Pierwsza myśl? Zaraz zostanę zamordowana, a przynajmniej w jakiś sposób skrzywdzona czy upokorzona. Na tym świecie krążyło coraz więcej wrednych istotek, które tylko czekają, żebym została sama i bezbronna. Na pewno. Nie no może nie na pewno, ale pewnie gdzieś tak ktoś na mnie czyha. Przerażenie zastąpił chochlikowy uśmiech kiedy tylko kątem oka ujrzałam jednego z kosmyków czarnej czupryny. Za dobrze znałam każdą część twarzy czy sylwetki Roberta, żeby nie poznać go choćby po tak małym fragmencie.
- Mam coś dla Ciebie -powiedziałam nie odwracając twarzy w jego stronę. Taki element tajemniczości. Zajrzałam najpierw na jedną, a potem na drugą część okładki mojego szkicownika. Nie byłam do końca uzdolniona w kierunku robienia portretów, ale ten wyszedł mi wyjątkowo dobrze. Całkiem długo nad nim siedziałam, bo chciałam by Robbie mógł go komukolwiek pokazać i powiedzieć, że ma bardzo uzdolnioną przyjaciółkę albo chociaż, że jest do siebie podobny. Uchwyciłam go lekko z profilu i użyłam jedynie ołówka i błękitnego flamastra. Błekit do niego pasował. Nigdy nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego widzę go akurat w tym kolorze. Pomimo faktu, że niebieski zaliczany jest do kolorów zimnych, to błękit Roberta wydawał się być kolorem laguny. Kojarzącym się z przyjemnym miejscem pełnym słońca. Każdy człowiek zdawał się mieć własny kolor, tak jak każda litera i cyfra. Jednak w przypadku ludzi była to cecha bardzo osobista i bardzo ciężko mi było znaleźć powód dla którego tak właśnie to widzę. Żeby rysunek wyglądał bardziej jak prezent w roku dokleiłam jeszcze małą wstążeczkę. Tym razem czerwoną, bo to w końcu święta.
- Witaj - teraz jak już jesteśmy po tych wszystkich formalnościach przekazania prezentu i w ogóle momencie wzniosłości, ucałowałam bruneta w policzek, po czym przytuliłam go trochę zbyt mocno, bo wylądował plecami na poduszkach. - Wesołych świąt i w ogóle! - zaśmiałam się pociesznie. Tęskniłam za nim!
Holly
Holly
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Robbie Czw Sty 12, 2012 2:21 pm

Obserwowałem ruch ołówka po papierze, śledząc wzrokiem jego kręte ścieżki. Do moich uszu zdążyły dobiec ostatnie nuty piosenki, kiedy dziewczyna w końcu zorientowała się, że to ja zakradłem się do niej po kryjomu. Nie umknęło mi, że się przestraszyła - pewnie gdybym był kobietą też bym się przestraszył, gdybym niespodziewanie usłyszał nad uchem męski głos. No ale mnie się bać? Przecież muchy bym nie skrzywdził. Gorzej z komarami, komarów nie lubię.
- Wesołych świąt Tobie też! - zaśmiałem się, kiedy wyściskała mnie mocno, przewracając na plecy. Nie zdążyłem nawet dobrze przyjrzeć się rysunkowi, zdołałem tylko odsunąć go na stosowną odległość od siebie, żeby się nie pogniótł, kiedy ja byłem przygniatany przez Holly. - Jak wolne mija? - zagaiłem, uśmiechając się szeroko do przyjaciółki. Cholera, stęskniłem się za nią. W poprzednich tygodniach mijaliśmy się nieustannie, oboje ogarnięci przedświąteczną gorączką, więc spotkanie w pieleszarni było przyjemną odmianą. Przyjrzałem się jej dokładnie, kiedy w końcu wypuściła mnie ze swojego "niedźwiedziego" uścisku. Nie było wątpliwości, że humor miała wyśmienity - ale czego mogłem oczekiwać po kimś takim kochanym i ciepłym jak ona?
Upewniwszy się, że nie zamierza przypuścić na mnie kolejnego ataku, uniosłem się ostrożnie na łokciu i sięgnąłem po kartkę z moim portretem. Długo wpatrywałem się w dzieło. Zawsze zastanawiałem się, jak widzą mnie inni, bo wiadomo, że obraz w lustrze nie pokazuje nas dokładnie takimi, jakimi jesteśmy. Do tego wszystkiego, ja rzadko kiedy spoglądałem w lustro, więc jedyną okazją na zobaczenie siebie było przypadkowe zerknięcie na szybę lub wypolerowane szkło.. albo takie rysunki właśnie. Nie kryłem podziwu, kiedy przeniosłem wzrok z portretu na twarz blondynki. Z każdym kolejnym rysunkiem imponowała mi coraz bardziej. - Najlepszy prezent jaki dostałem w te święta. - powiedziałem szczerze i cmoknąłem w skroń przykrytą złotymi falami. - Mój podarunek dotarł?
Tak jak ona widziała osobną barwę dla każdego, tak ja postrzegałem ludzi przez pryzmat ich zapachów. Holly mogła rozpoznawać bliskich poprzez barwy, jakimi odznaczali się w jej umyśle, ja zaś mógłbym przysiąc, że każda znana mi osoba jest osobnym zapachem. Często wiązało się to z ich charakterami; jeśli ktoś był zadziorny i odznaczał się oryginalnością, to jego zapach był odpowiednio wyrazisty i nietypowy. Niektóre wonie były wręcz łudząco do siebie podobne, różniące się zaledwie jedną nutą, którą trudno było wychwycić - to zauważyłem z kolei u osób szalenie ze sobą zżytych, których zachowania (poprzez influencje drugiej osoby) stały się do siebie podobne. Jednak zapach panny Olsson nie kojarzył mi się z żadnym innym. Był słodki, ale nie do przesady, bardzo charakterystyczny, delikatny. Kwiatowy. Bez i konwalia. Sprezentowałem jej perfumy w ładnym flakoniku, który pomogła mi wybrać Sofie. Nie miałem okazji spytać, czy się podobały.
Robbie
Robbie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Holly Sob Sty 14, 2012 1:08 am

Robert zdecydowanie był tym "porywaczem","mordercą" czy "gwałcicielem", którego w tym momencie chciałam zobaczyć. Wątpiłam osobiście by mógł się posunąć nawet do złapania myszy w pułapke i oddania ją kotu, ale po prawdzie doskonale go rozumiałam. Na dodatek byłam jeszcze grosza! Każdy kwiatek, którego minęłam częściej niż 10 razy w życiu dostawał swoje miano i stawał się bardziej ludzki. Personifikacja natury była u mnie rozwinięta do tego stopnia, że rzeczywiście potrafiłam z nimi rozmawiać wierząc, że wysłuchają moich niewielkich problemów. Bo czymże jest moje chwilowe zauroczenie względem utracenia wielkiej miłości. To jest tragedia! Ale musiałam się jakoś uzewnętrznić, a czasem trudno powiedzieć o tym komuś innemu. Zwyczajnie nie wiesz jak ubrać to w słowa by nie wyszło, że jesteś zbyt jakiś czy siakiś.
Gwałtownie zrozumiałam swój błąd, który mógł spowodować zniszczenie misternie i w wielkiej tajemnicy tworzonego "dzieła". Ale jak przystało na Robina nie pozwolił żeby czemukolwiek coś się stało. Był taki odpowiedzialny! Ja na nieszczęście byłam typem, któremu powtarza się wciąż to samo zdanie. " Myśl zanim coś zrobisz/powiesz" jak mantra.
- Całkiem wesoło. Atmosfera świąt jest pobudzająca do życia. - uśmiechnęłam się ciepło - Jakieś plany na Sylwestra? - spytałam przewracając się na brzuch. Oparłam podbródek o dłonie i z dołu przyglądałam się chłopakowi. Boże co by było gdyby powiedział, że mu się nie podoba? Byłabym najsmutniejszą osobą na świecie. Dlatego znając Robbiego nawet jakby rzeczywiście nie przypadł mu do gustu, nie pokazałby tego nawet najdrobniejszym gestem. Tylko spojrzenie by go zdradziło. Znam go zbyt długo, żeby tego nie wiedzieć, dlatego moja spostrzegawczość musiała być na poziomie "hard". Przymrużyłam lekko oczy obserwując go w skupieniu. Musiałam wyglądać śmiesznie. Trochę jak uczeń, który próbuje za wszelką cenę dobrze spisać słówka z tablicy. A on tak długo patrzył. Tyle trzymał mnie w napięciu.
Potem nastąpił moment ulgi. Wypuściłam powietrze z delikatnym westchnieniem i przymknęłam oczy z uśmiechem przyjmując gest z jego strony. Lubiłam jak ktoś okazywał mi czułość. Potrzebowałam jej zbyt dużo może dlatego, że w dzieciństwie w sumie nie byłam nią zbytnio obdarzana.Chociaż czułość ze strony Roberta wprawiała mnie w pewnego rodzaju miłe zakłopotanie. Nie wiedziałam do końca jak się zachować, więc w pewien sposób pozostawałam bierna. Oprócz uśmiechu, który nie schodził z mojej twarzy.
- Naprawdę? - popatrzyłam na niego niepewnie - Nie czujesz? - zaśmiałam się odgarniając włosy z szyi. Zapach, który mi sprezentował był jakby czymś z czym powinnam się urodzić. Każdy człowiek moim zdaniem powinien rodzić się z określonym zapachem. A Robbie powinien je przydzielać, bo nikt nie zrobiłby tego lepiej. Nie rozstawałam się z zapachem, od chwili kiedy pierwszy raz dotarł do moich nozdrzy. Tak właściwie ciekawe jakim ja byłabym kolorem...- Dziękuję - dodałam nieco ciszej niż mówiłam zazwyczaj. Nigdy nie umiałam się zachować w takich sytuacjach
Holly
Holly
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Robbie Wto Sty 17, 2012 7:56 pm

Przyglądałem się jej z uśmiechem, jak uśmiechała się delikatnie, gdy pocałowałem ją w skroń. Rumieniła się? Nie wiem. Chociaż znałem ją lepiej niż kogokolwiek, to nadal pozostawała dla mnie tajemnicą pod niektórymi względami. Bądź co bądź, była kobietą, a tych nigdy nie będzie mi dane zrozumieć do końca. Choćbym myślał, że wywnioskowałem w końcu co siedzi pod grzywą blond fal, zawsze pozostawało to małe "ale", które całkowicie psuło koncepcję, którą wcześniej miałem. Uniosłem jedną brew, gdy dotarło do mnie, że coś mówiła. Musiałem przeszukać w pośpiechu zarejestrowane podświadomie dźwięki, żeby nie okazało się, że jej nie słuchałem - to byłoby potwornie niegrzeczne, a do tego nieprawdziwe. Zamyśliłem się tylko, ot co.
- Żadnych wielkich planów. - wzruszyłem ramionami, kiedy wpadłem w końcu na trop pytania o planach na ten wieczór - Zamierzam odwiedzić rodziców przed północą, złożyć im życzenia, później będę nawiedzać przyjaciół. A Ty, słodka? - przeczesałem palcami włosy. Sylwester nie zapowiadał się zbyt twórczo, pewnie spędzę go w większości na śniegu, szwendając się po Tromso. Może spotkam kogoś znajomego, może nawiążę nową znajomość? Może pomogę siostrze, wyciągając ją z przydrożnego rowu, całkowicie anonimowo. Zamroczona używkami pewnie nie będzie wiedziała, kim jestem. A może wreszcie znajdę okazję, by wypróbować czy już na tyle dobrze opanowałem talent, by wychodzić z nim do ludzi? Zaśmiałem się w myślach na sam pomysł. O tak, na pewno. Bo nie mam nic lepszego do roboty, niż wywoływanie orgazmów u przypadkowych kobiet czy mężczyzn. Nie lubiłem swojej niezwykłej przypadłości. Przeszkadzało mi to w kontaktach międzyludzkich i krępowało niezwykle, gdy coś wymknęło się spod kontroli. Znów zwróciłem oczy na Holly, znów częściowo błądząc myślami w innym świecie. Znowu nie usłyszałem pytania, gapa ze mnie.
- Naprawdę. - odparłem całkowicie szczerze - Rzecz jasna, wszystkie niesamowicie mi się podobały i cieszę się z nich ogromnie.. ale ten jest wykonany własnoręcznie, z sercem. Dziękuję. - nie umiałem odwzorować tego ciepłego uśmiechu, którym mnie obdarowała. Wesoły grymas malujący się na moich ustach nawet w odrobinie nie przypominał tego goszczącego na wargach mojej przyjaciółki. Jednak zamiast zadręczać się swoją nieudolnością w uśmiechaniu, nachyliłem się ku jej szyi, by wciągnąć krążące w okół niej powietrze. Faktycznie, pachniała otrzymanymi perfumami. Aż dziwne, że nie zauważyłem - a może to i dobrze? Może woń była tak dobrze dobrana, że stała się nieodłącznym elementem panienki Olsson? Pokiwałem głową, zadowolony zarówno ze swojego wyboru, jak i jej uznania dla mojego gustu.
- Nie lepiłem jeszcze bałwana tej zimy. - olśniło mnie nagle, kiedy spojrzałem na zaśnieżony krajobraz za oknem. Jako że uwielbiałem zimę, podobny czyn był hańbą. - Holly April Olsson, czy uczynisz mi ten niewątpliwy zaszczyt i ulepisz ze mną bałwana?
Robbie
Robbie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Holly Wto Sty 17, 2012 9:19 pm

Nie wiem czy się rumieniłam, bo nigdy tego nie odczuwałam. Nie umiałam określić tego w jaki sposób czułam się w takich momentach. Nie wiem, czy można to było nawet nazwać zakłopotaniem, bo był to rodzaj uczucia, które odczuwałam chyba tylko ja. Coś tak skomplikowanego, że nie miałam pojęcia w jakim miejscu sie znajdowałam. Najdziwniej się czułam kiedy potrafiłam siedzieć i gapić się mu w oczy nie myśląc o niczym, kompletna pustka w moim blondwłosym łebku. A nie zdarzało mi się to często. Moje myśli zazwyczaj krążyły z prędkością światła i za nic nie chciały się zatrzymać, ani tym bardziej uporządkować. A tutaj ze sztormu przechodziłam w spokojną taflę. Jakbym nareszcie wiedziała, że tu powinnam zamieszkać. W spokojnej krainie.
- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia. - zaśmiałam się cicho spuszczając wzrok - Zauważyłam pewną prawidłowość, że mogłabym przynależeć do grupy ludzi " Co robisz w Sylwestra? - Nie wiem. -Co robiłeś w Sylwestra? - Nie pamiętam". Odkąd pamiętam, to 31 grudnia zawsze owiany był pewną tajemnicą. - Słodka. Jak uroczo! Ale wracając do Sylwestra. - Obym tylko nie wylądowała z kubłem lodów i popcornem przed telewizorem - fakt faktem, że jeden mój sylwester tak wyglądał. Ale to było chyba 5 lat temu, kiedy nie dałam się namówić na głupie dziecięce zabawy z kolegami z podwórka. I w sumie dobrze, bo kto wie czy nie wylądowałabym w szpitalu z pokiereszowaną twarzyczką, gdybym tego dnia wyszła na zewnątrz. Petardy zawsze wydawały mi się groźne, bo kojarzyły się z bombami. Jak już miałam mieć coś wspólnego ze sztucznymi ogniami to chciałam je oglądać z daleka.
Uwielbiałam na niego patrzeć kiedy się uśmiecha. Każdy człowiek miał określony rodzaj uśmiechu, no chyba, że ktoś miał ich cały zestaw. Ja podobno miałam. Nigdy ich nie rozpoznawałam, ale podobno wyglądały zupełnie inaczej, chociaż moim zdaniem bardziej zależało to od osoby, do której się uśmiechałam, niż sytuacji. Uśmiech mojego przyjaciela był jednocześnie zadziorny i wesoły, ale ciepły. Przynajmniej w stosunku do mnie, bo kto wie jaki mógł być kiedy indziej.
- Bałwana? - zaśmiałam się radośnie. Tak wiele pozostało u mnie z małego dziecka, a lepienie bałwana to był rytuał, który musiał się odbyć każdej zimy - Ale jak zamarznę w tej wątłej sukieneczce to co potem ze mną zrobisz? - poruszyłam kilkakrotnie brwiami po czym roześmiałam się wesoło - Oczywiście Robercie. Z największą przyjemnością ulepię z tobą bałwana - powiedziałam jakbym właśnie została poproszona o towarzystwo w pierwszym tańcu na królewskim balu.
Holly
Holly
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Robbie Nie Sty 29, 2012 7:45 pm

Poskrobałem się po głowie. Głupio by było, gdyby moja najlepsza przyjaciółka spędziła Sylwestra w samotności. Ostatni dzień roku był właśnie po to, żeby następnego dnia obudzić się z ciężką głową i zdartym gardłem. Podobno udana impreza noworoczna wróżyła szczęście.. siedzenie przed telewizorem z popcornem i lodami nie należało do tych zabaw, które wspominało się do końca życia.
- Jakby zapowiadał Ci się Sylwek w pojedynkę, to daj mi znać. - zaproponowałem, znów uśmiechając się w jej stronę. Nie, czekaj, wróć. Nie 'znów'. Ja się cały czas uśmiechałem. Nie mam pojęcia, co takiego miała w sobie Holly, że nie potrafiłem zdjąć wyszczerza z ust. To musiała być ta pozytywna energia.. - Wpadnę po Ciebie i, o ile będziesz miała ochotę, gdzieś wkręcę na imprezę. Sylwester bez imprezy to żaden Sylwester. - dokończyłem myśl stanowczo, kończąc tym samym temat. Bez żadnego 'ale'! Mój honor by mi nie pozwolił, by ktoś mi tak bliski był nieszczęśliwy w taki dzień.
Zatarłem ręce, gdy usłyszałem nutkę radości w jej głosie, kiedy wspomniałem o lepieniu bałwana. Najwidoczniej nie tylko ja miałem zamiar świetnie bawić się w leżącym i marnującym się na zewnątrz śniegu. Łypnąłem na ową 'wątłą sukieneczkę', którą na sobie miała, mimowolnie zatrzymując oczy w miejscach, gdzie materiał opinał się nieco bardziej. Nie można było mieć mi tego za złe, bo było to całkowicie odruchowe, przecież byłem facetem - a mimo to, odwróciłem wzrok, w nadziei że tego nie dostrzegła. Tak nie wypadało w towarzystwie kobiety.
- Najpierw zajdziemy do Ciebie i cieplej się ubierzesz. - odpowiedziałem, starając się nie dać po sobie poznać, że jestem zmieszany - Sam dopilnuję, żebyś się ciepło opatuliła szalikiem, a poza tym.. - tym razem ja poruszyłem zabawnie brwiami - ..we dwoje cieplej. Zawsze można się wspólnie rozgrzać.
Też się zaśmiałem. Nie czyniłem jej żadnych aluzji, broń Boże, jedynie żartowałem. Nie umiałbym chyba poczuć silniejszej już więzi łączącej mnie z Holly, a poza tym byłem przekonania, że prawdziwe uczucia miłościopodobne nie istnieją. To tylko przywiązanie, wyolbrzymione przez nas do granic możliwości.
Nie było co się dłużej ociągać. Podniosłem się z miejsca, uważając jednocześnie, by nie przydzwonić głową w pochyły dach, po czym wyciągnąłem dłoń w jej stronę, by pomóc jej wstać.
- Panienka pozwoli zatem. - skłoniłem się dwornie i wyprowadziłem towarzyszkę z pomieszczenia, zerkając jeszcze, czy aby nic nie zostało z tyłu i nie trzeba będzie się wracać. Im szybciej będziemy na dworze, tym lepiej!

//koniec
Robbie
Robbie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Chuck Pią Lis 02, 2012 8:27 am

Uprzednio ściągając buty przed wejściem, pochylona szła po miękkiej pościeli w stronę okna. Gdy tam przeszła klapnęła lekko na poduszki i rozłożyła wygodnie. Cieszył ją koniec dnia polarnego, ciągłe światło już po tygodniu zaczynało jej działać na nerwy i jak zawsze dużo lepiej czuła się podczas półrocznej nocy. Lubiła mrok, który wtedy zapadał, w którym mogła miękko się chować i zaznać spokoju. Z resztą, nawet w Jersey lato nie należało do jej ulubionych pór roku. Zdecydowanie bardziej preferowała mokrą, burą jesień, zimny deszcz zalewający zimne ulice i papierowe łódeczki, które z bratem puszczali na strumieniach powstałych wzdłuż krawężników. Zima także napawała ją trochę lepszym nastrojem - kochała śnieg, zimny, mokry, lepki, pięknie skrzący się w pomarańczowym świetle latarni czy księżyca podczas jednej z niewielu bezchmurnych nocy.
Przewróciła się na brzuch, patrząc na krajobraz za oknem. Zbliżało się popołudnie i słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi. Czuła się wyprana z energii i chęci do życia, jakby jasne promienie wcale nie pobudzały, a wysysały z niej wszystkie siły witalne. Chciała leżeć, i leżeć, i nie wstawać, w miękkich poduszkach, z zamkniętymi oczami i smutnym uśmiechem na ustach. Zastanawiała się, jak niemal zawsze, co u jej brata. Powinna się do niego odezwać, napisać list, zadzwonić, cokolwiek. Dawno nie miał od niej kontaktu. Jednak zostawiła za sobą tamten świat, czuła się tu dobrze, zatopiona we własnych myślach, wśród ludzi jej podobnych. I nie była pewna, czy chce chociaż rozmową poczuć smak tego co było jeszcze siedem lat temu. Decyzje były tak trudne i pierwszy raz impuls do którego się przyzwyczaiła nie zadziałał.
Ostatnio nie potrafiła się ogarnąć ze swoimi uczuciami i emocjami. Wirowały i zmieniały się, tworząc w jej głowie koszmarny mętlik i węzeł gordyjski nie do rozwiązania. Bo gdy zaczynała się brać za zrozumienie, każdy rozwiązany supełek był dwoma następnymi, które się wiązały. Lgnęła do ludzi, by poczuć chociaż trochę uczucia normalności, ale gdy tylko zaczynali ją otaczać ogarniała ją chęć ucieczki. Więc uciekała, w takie miejsca jak to, gdzie mogła sama potopić się w swych emocjach. Może nie powinna tak robić? Może powinna wszystko, tak jak do tej pory, rzucić na połę zachcianki i ułamka myśli. Przestać się przejmować i gubić w domysłach? Po prosty być, tak jak swoim bytem dotychczasowym cieszyła się wcześniej, bez większego celu? Znów obróciła się na bok. Pewnie z ktoś ze starszych nazwałby to burzą hormonów, problemami związanymi z dorastaniem. Pewnie i tak było, ale nie zmieniał to faktu, że czuła się tak cholernie podminowana, zdenerwowana i wściekła na siebie i cały świat, że było to nie do zniesienia. Zirytowane westchnienie uszło z jej ust.
Chuck
Chuck
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Ulli Pią Lis 02, 2012 11:01 am

/sorry, wbijam :p

Gullinkambi zawsze lubił spać w dzień. Był udręką rodziców, bo kiedy już spał w nocy, to wstawał z kurami, w sumie nawet przed kurami, bo w jego naturze leżało budzenie wszystkich skoro świt, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedział ani on, ani rodzice, więc uważali, ze jest zwyczajnym złośliwym dzieckiem, co to starym spać w nocy nie daje. On spać nie dawał. Był na tyle dziwną istotą, że spać nie lubił. Prawda była taka, że nigdy nie znalazł dla siebie wygodnego posłania. W końcu postawny był z niego mężczyzna i zawsze coś nie spełniało jego standardów. Materac nie ten, poduszka za miękka, kołdra za gorąca, bez kołdry za zimno. Istna udręka. Udręka, którą przerwała jego kogutowatość. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jak dobrze śpią koguty. Mogą spać na płocie, a i tak jest im dobrze. Mogą spać wszędzie i fakt ten Ulli wykorzystywał niezwykle często. W ludzkiej postaci sypiał tylko kiedy u jego boku była kobieta.
Ulli, chociaż najlepiej spał w dzień, będąc tutaj wszystko mu się pomieszało i sam do końca nie wiedział czy to nadal jest dzień czy już nie. Teraz spał na wyczucie i wyczucie mu podpowiadało, ze właśnie ta pora jest na sen najlepsza. Kogut drzemał w kącie, nie zwracając na siebie uwagi. Nie obudził go nawet fakt, ze ktoś tu się w międzyczasie pojawił. Ani fakt, że ktoś obracał się z boku na bok, ani nawet zirytowane westchnięcia ktosia. Co koguta obudziło? Chyba czas. To już po prostu był ten czas kiedy należy otworzyć zaspane oczęta. Otworzył je, potem uczynił trochę swojej magii i powrócił do ludzkiej postaci z małym trzaskiem. Musiał się przecież przeciągnąć. Taki mały rytuał, po którym czuł się lepiej. Dziś jednak się chłopak przeciągnąć nie zdążył, bo wstając z podłogi tak jak go Bóg stworzył, jego oczęta ujrzały człowieka. Dziewczę jakieś młode. A on stoi nago, jeszcze przeciera oczy, upewniając się, ze nie śpi.
-No kurwa.-jęknął cicho, pospiesznie sięgając po poduszkę i ukrywając swe genitalia. Dobrze, ze ona też nie lubiła sypiać nago, bo to czyniłoby tę sytuację nieco napiętą. Chociaż może nie dla niego, jemu wszelkie napięcie jest obce. W wyjątkiem tego związanego z jego manią prześladowczą, ale mniejsza o to. Ulliemu często zdarzało się napotykać ludzi w ubraniu kiedy on jednocześnie był bez ubrania. To wszystko wina koguta, nie można było się przemienić w ubraniu, i jemu już to właściwie nie przeszkadzało, ale dziewczyna była młoda i coś mu podpowiadało, ze nie będzie w porządku jak się nie schowa.
-Spałem tu.-wyjaśnił leniwie, zasiadając między poduszkami, które jednocześnie mogły chronić jego prywatność.
-Co słychać?-dodał z jeszcze trochę zaspanym uśmiechem, i równie zaspanym wzrokiem szukał swojego ubrania. Chociaż tak też mu było wygodnie, więc jeśli nie znajdzie to też spoko. Zawsze spoko. Od ratowania takich sytuacji było jego drugie, kogucie, ja. Mógł się przemienić i po sprawie, ale wtedy nie mógłby się odezwać no i w sumie rodzi się problem. Być kogutem czy nie być. Oto jest pytanie.
Ulli
Ulli
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Chuck Pią Lis 02, 2012 6:20 pm

/a proszę! :D

Cóż, chyba bardziej zaskoczył ją fakt, że ktoś, nawet pod postacią ptaka, znajduje się z nią w pomieszczeniu, a nie że jest nagi. Bo może miała to siedemnaście lat, ale męska nagość nie robiła na niej wrażenia. Po pierwsze z powodu starszego brata. Może i było to dawno, ale czasem kąpali się nago w basenie, w ich ogródku za niewielkim domkiem, otoczonym gąszczem poskręcanych krzaków, nie przepuszczających żadnego wścibskiego spojrzenia. Były to te czasy, gdy ich sytuacja finansowa odrobinę się ustatkowała i mogli pozwolić sobie na drobne szaleństwa. Takie jak okrągły, gumowy zbiorniczek, o ciemnoniebieskim kolorze w rybki, który musieli dmuchać siłą własnych płuc, ponieważ nie stać ich już było na pompkę. Zajęło im to dwa dni, niby na zmianę, ale z faktu na jej niewiele lat, jej udział był naprawdę niski. A po drugie, no cóż... Siedemnastolatki w tych czasach to siedemnastolatki w tych czasach, chyba nie ma co dodawać.
Dlatego nie krzyknęła, nie zakryła oczu, a jedynie uniosła brwi w wyrazie rozbawienia, gdy ten złapał poduszkę i się zasłonił. Cóż, ona także sypiała nago, było to dla niej tysiąckroć lepsze niż niewygodne, fałdujące się, rozpinające, ściągające i wrzynające piżamy, choć nigdy nie pozwalała sobie na spanie w stroju Ewy w takich miejscach. Nie, że wstydziła się swego ciała. Może miała zbyt małe cycki i zbyt chłopięcą figurę, ale ciało to ciało i niewiele ma możliwości aby je zmienić. Jednak to chyba nie był dobry nawyk wśród tak wielorakiej społeczności, w końcu nie każdy chciał ją tak oglądać. O ile ktoś chciał.
- Mam nadzieję, że spałeś. Jeśli robiłeś coś innego... - uśmiechnęła się wymownie - to chyba musiałabym zmienić pamięć sobie.
W sumie... Tego jeszcze nigdy nie spróbowała. Mogła z łatwością policzyć tą niewielką ilość razy, gdy pozwoliła sobie na użycie swojego talentu. Nie czuła potrzeby korzystania z niej częściej niż było to potrzebne, a to nie zdarzało się często. Trafienie do rezydencji nic nie zmieniło, choć może tu zaczęła żyć bardziej jak normalny człowiek, nastolatka. Za każdym razem na innym człowieku, nigdy na własnej osobie. W głowie pojawiła się jej nić zaciekawienia czy byłaby w stanie zmodyfikować własne wspomnienie. I jak to sprawdzić?
Może kojarzyła młodego mężczyznę siedzącego na przeciwko niej. Jednak było tu tylu ludzi, na których w większości nie zwracała uwagi, że równie dobrze mogli kiedyś rozmawiać, a ona wyrzuciła to z pamięci.
- Hmmmm... W sumie nic ciekawego. - Och, nienawidziła tego pytania z całego serca. Zawsze w jej głowie pojawiała się czarna dziura wciągająca w swą nicość każdą jej myśl. Bo nie potrafiła mówić o sobie, nawet osobom bliskim. Wolała słuchać, zadawać pytania, obserwować i wyciągać wnioski o rozmówcy. - A u ciebie?
Zauważyła, że wciąż leży na plecach, przekrzywiając głowę w jego stronę, co nie było zbyt wygodną pozycją. Podciągnęła się do góry i usiadła po turecku na przeciwko niego, poprawiając koszulę i podkoszulkę, które podciągnęły się trochę do góry.
Chuck
Chuck
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Ulli Pią Lis 02, 2012 7:06 pm

Gdyby tylko wiedział, że ona taka obeznana w sprawach nagości, to nie wygłupiałby się z tymi poduszkami! Sam, kiedy miał 17 lat.. nie, właściwie on słabo pamięta tamte czasy. Nie dlatego, ze były tak dawno, bo to jedyne 8 lat temu, a wyłącznie dlatego, ze jego życie przynosiło ze sobą masę dziwnych sytuacji, które z czasem zaczęły się mu mieszać i sam czasem nie ogarniał chronologiczności swoich przeżyć. O dziwo nikt mu w głowie nie mieszał, że tak mu się wszystko kićkało. Chyba, ze jakoś potajemnie i on do tej pory nic o tym nie wie. Mogłoby tak być, jednak w ten sposób myśleć nie chciał, bo człowiek mający skłonności do paranoi nie powinien myśleć w ten sposób. Ulli to bystrzak, potrafi sam siebie i wycieczki swojego umysłu na jakieś mroczne tereny przypilnować i w razie czego ukrócić skutecznie.
Bystrość jego umysłu nie pozwoliła mu nawet nie zrozumieć tego jej wymownego uśmieszku. Dobrze wiedział co miała na myśli, a to wywołało u niego krótki, ale szczery śmiech. Pokiwał głową twierdząco, chociaż wcale nie przyznawał się tym do masturbacji. To był tylko przekaz taki, że zrozumiał aluzję. Oby i ona zrozumiała jego aluzję, bo chyba nie chciał wyjść na zboczka, co to się zabawia ze sobą w miejscach publicznych.
W sumie, po chwili namysłu, obojętne mu było jak to odbierze. Taki już był, że nie zwykł się przejmować niczym.
-Taaak. Spałem.-przytaknął.-Swoją drogą..-ciągnął dalej-..nie za młoda jesteś, Skarbie, żeby myśleć o takich rzeczach?- na jego sokole, chociaż bardziej kogucie, oko wyglądała gdzieś na 16. Szybko sobie policzył, że 16 to on miał 9 lat temu i równie szybko doszedł do wniosku, ze to były inne czasy. Wtedy chyba nie myślało się o hmm.. samozadowoleniu, widząc nagiego kogokolwiek. Wtedy się odwracało wzrok, ot co!
O, i wypatrzył nawet swoje spodnie tam dalej. Westchnął cicho i wstał, co by je sobie sam podać. Krył się za poduszką nadal, bo jednak szesnastolatka, to szesnastolatka.
Dotarł do spodni sześć sekund później. Dalej już tylko odwrócił się tyłem, bo pokazanie tyłka wydało mu się mniejszym złem. Znaczy to wcale zło nie było. Nagość była dobra, ale wiadomo, kultura jakaś tam zobowiązuje.
-U mnie?-mówił w międzyczasie, kiedy to starał się nałożyć jedną z nogawek spodni na nogę. -W sumie dopiero wstałem, więc jeszcze nie wiem.-dokończył wzruszając ramionami.-Ale wczoraj było w porządku i ogólnie też nie jest źle.-dodał, chociaż najlepiej wcale by nie odpowiadał, bo chociaż zadał pytanie takie, a nie inne, to podobnie jak dziewczyna żadnej przyjemności w odpowiadaniu na pytania tego typu nie miał.
Chciał zapytać o jej imię, ale w porę się zreflektował i tego nie zrobił. Raczej nie była tu nowa i raczej jej imię powinien znać. Na pewno go nie pamiętał, ale komu jest miło kiedy okazuje się, że druga osoba nie pamięta nawet twojego imienia? Ulli wolał, żeby było miło. Będzie udawał, że imię pamięta i najprościej w świecie nie będzie go używał. Zresztą, jaki normalny facet skupiałby się na takich szczegółach jak imię? Żaden. To pewnie dlatego, ze każdy facet fantazjuje o jakiejś pięknej nieznajomej. Znaczy ta nieznajoma to akurat chyba była za młoda. Ale za jakieś dwa, trzy lata kto wie.
-Zmieniasz pamięć? Z tego w ogóle są jakieś korzyści?-podpytał, wciągając już nogawkę numer dwa. Takie talenty były trochę bez sensu. Znaczy na pewno jego talent miał sensu więcej. Jako kogut mógł spać na płocie, jeść trawę i piać z samego rana. A zmieniać komuś pamięć? Nie trafiło się dziewczynie. Cóż.
Ulli
Ulli
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Chuck Pią Lis 02, 2012 9:07 pm

Ona pamiętała świetnie swoje dzieciństwo, zupełnie jakby stało się to raptem przed chwilą, a nie lata temu. Czasem zastanawiała się czy to nie jest jakiś skutek uboczny jej umiejętności. Gdy tylko tego chciała mogła przywoływać obrazy z przeszłości od momentu, gdy tylko dziecko zaczyna pamiętać. Nauczyła się wyrzucać z głowy imiona, adresy czy twarze, ale wspomnienia pozostawały, trochę wybrakowane i jakby wyblakłe, ale kołatały się zepchnięte na drugi plan. Wszystko było żywe, jasne jakby skąpane w słonecznym świetle i niewiarygodnie wyraźne. Każdy detal jej wspomnień, kolor koszulki brata czy chropowatość kory drzewa, na które wspięła się jako pierwsze. Datę, dzień tygodnia, a nawet godzinę. Miało to swoje dobre strony, bo w gorszych chwilach zawsze mogła podnieść się na duchu czymś przyjemnym co już przeżyła. Niestety, to co złe także zostawało w jej pamięci, drapiąc. Starała się żyć chwilą, tak o sobie mówiła, impuls, jednak tak naprawdę jej istota sprowadzała się do wspomnień, gubieniu się w korytarzach przeszłości i szukaniu tego, czego tak bardzo pragnęła sobie przypomnieć, a znajdywało się poza granicami pamięci. Bezsilność zjadała ją od środka.
Podziękowała jakiejś sile wyższej, o ile istniała, za zrozumienie jej aluzji i zaprzeczenie. Fakt, że ktoś mógł sobie robić dobrze będąc obok niej przyprawiał ją o nieprzyjemne zakłopotanie. Co jak co, może wciąż była siedemnastolatką, w której czasach widok nagiego faceta nie wzbudza aż takiego zażenowania jakby wymagali ludzie starszego pokolenia, jednak wciąż uważała, że z niektórymi sprawami nie powinno wychodzić się poza granice swojej sypialni. Nie lubiła wpisywać się i zastosowywać w utarte normy, lecz ta znalazła jej pełne poparcie. Co by się stało gdyby nagle wszyscy postanowili bezwstydnie rozdawać się rozpuście w miejscach gdzie uczęszczają inni ludzie? Na pewno zabrakło by powierzchni płaskich. A i to miłe miejsce zamieniłoby się w kolejny sexroom, co nie bardzo mogłoby się jej spodobać.
- Żyjemy w czasach, gdzie nikt nie jest na nic za młody... - Westchnęła z rezygnacją. - Z resztą, nie mam pięciu lat, już mi wytłumaczono jak działają pszczółki i ptaszki.
Jego ubieranie także nie zrobiło na niej wielkiego wrażenia, jednak dla poprawności odwróciła wzrok udając, że obraz za oknem niezwykle ją fascynuje. Chłopak trochę przypominał jej brata, lecz teraz był on ostatnią osobą o której chciała myśleć. Głównie ze względu na oślizgłe poczucie winy zalegające jej w żołądku.
- Tak, zmieniam pamięć. - Odparła. - Czy ma jakieś korzyści? - Uniosła jedną brew, wciąż wpatrując się w innym kierunku. - Oczywiście, mogę na przykład sprawić, iż zapomnisz że kiedykolwiek mnie spotkałeś. Mogę mówić ludziom co chcę i powodować, że pamiętają zupełnie co innego... Albo nie pamiętają tego w ogóle. Gdybym była typem żartownisia byłaby to całkiem przydatna umiejętność, a tak praktycznie z niej nie korzystam.
Wzruszyła ramionami. Gdyby sama miała wybierać sobie talent... Pewnie by go nie zmieniła. Nie potrzebowała nic efektywnego i godnego uwagi, nawet czegoś przydatnego. Po prostu z nią był, więc jeśli los zesłał na nią modyfikację pamięci to kim była aby to zmieniać?
- Mogę już patrzeć?
Chuck
Chuck
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Ulli Pią Lis 02, 2012 9:45 pm

Jakże staro się poczuł, kiedy stwierdziła, że nikt nie jest na nic za młody! On, chociaż człowiek wyzwolony, wyluzowany, a nawet bezwstydny, uparcie twierdził, że nie wszystko jest dla każdego. Powinno mu teraz przyjść na myśl jakim to poczciwym człowiekiem jest, a nie jedynie to, że być może jest już stary. Ulli przekonany był, ze w pewnym wieku jeszcze nie pora na pierwszego papierosa, wódkę czy seks. Chciałoby się rzec 'za moich czasów..', ale wtedy już całkiem przegrałby ze swoją młodością, więc przemilczał, podsumowując to jej stwierdzenie kilkoma drapnięciami po swym tyle głowy.
-Jestem starym człowiekiem.-powiedział tylko po to, żeby samemu móc usłyszeć jak to zabrzmi. Nie brzmiało fajnie, ale też wcale nie strasznie. Właściwie trochę obco. To pewnie dlatego, że on wcale stary nie był. Młody był i raczej wiecznie młody będzie. A jakby się dłużej zastanowić, to śmiało stwierdzić można, że ten niby porządny Gullinkambi, zachowuje się przez większość czasu jak ostatni gówniarz. Szlaja się nie wiadomo gdzie, robi co chce, śpi z kim chce, i nikomu się nie tłumaczy. Zdecydowanie nie był typem człowieka, którego można było postawić jako przykład dla innych, ale chociaż miał świadomość, że 'ta dzisiejsza młodzież...'.
-To żadna korzyść, gdybym zapomniał, że cię spotkałem.-odpowiedział całkiem nonszalancko, wzruszając przy tym ramionami.
-I co? Robisz tak czasem, ze coś mówisz, a potem zapominają?- dopytał. To nie miało sensu, szczególnie dla kogoś kto lubił swoją szczerość.
-Możesz.-zaśmiał się. Teraz to go wręcz zaskoczyła, bo niby taka bezwstydna, a tu nagle się pyta. Ale dobrze. Lubił mieć powody do śmiechu.
-Przyznaj się. Do czego niecnego wykorzystałaś ta swoją umiejętność?-rzucił, unosząc nieco lewą brew i uśmiechając się przy tym z rozbawieniem wymalowanym na całej twarzy. Nie oczekiwał jakiś dramatycznych wyznań. Nie wyglądała na kogoś, kto zrobiłby coś faktycznie złego. I tylko dlatego zapytał. Bo on nie lubił wysłuchiwać jakiś cięższych spraw. Nie był w końcu typem, który przejąłby się wystarczająco i to zawsze kończyło się źle. Zawsze wychodził na ignoranta, ale cóż. Życie.
Ulli
Ulli
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pieleszarnia - Page 2 Empty Re: Pieleszarnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach