Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wielkie Okno

+6
Mercedes
Christian
Barbie
Ana
Saturn
Mistrz Gry
10 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Wielkie Okno Empty Wielkie Okno

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 14, 2011 9:04 pm



Wielkie Okno Tumblr_lrj62xUHuS1qh0kh5o1_500
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Saturn Nie Wrz 18, 2011 3:08 pm

/ głusza

Nie wiem ile dokładnie czasu zajęło mi uganianie się z Jowiszem po lesie, ale w pewnej chwili miałem go serdecznie dość. Ta cipa jakby nie miała innych tematów do rozmowy, i niemal co dziesięć minut wracała do sprawy z Fangorą. Jakbym nie mógł czuć się jeszcze gorzej niż czułem. Serio. On był okropny i aktualnie miałem go już w dupie. Niech sobie sam biega, albo szuka kuzynki (która swoja drogą ostatnio miała dokładnie zero czasu dla nas, pewnie się seksiła z kim popadnie; nie mogłem je miec to tego za złe). W każdym razie teraz właziłem przez jakieś oszklone drzwi do rezydencji. Jezu, ja na serio nie znałem tego miejsca. Większość swojego czasu spędzałem na zewnątrz i jak już znajdowałem się we wnętrzu to nie miałem zielonego pojęcia gdzie mam iść i co robić. Niestety żeby uniknąć Jowisza musiałem wejść do środka. A niech się on pierdoli.
Wlazłem do pomieszczenia nanosząc tyle błota ile tylko dałem radę, a następnie zauważyłem jakiś ruch przed sobą. Och, nie. To ona. Naprawdę nie miałem ochoty na spotkanie z tą rozgadaną, zakręconą dziwaczką. naprawdę. Ale zdawałem sobie sprawę, że skoro ja ją zauważyłem to ona mnie też i teraz mi spokoju nie da.
- Cześć Francesca - przywitałem siląc się na krzywy uśmiech.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Go?? Nie Wrz 18, 2011 3:34 pm

z krainy słodkości czy coś

Czy ja naprawdę jestem taką okropną osobą jaką nazwała mnie ta niska staruszka w sklepie? Naprawdę nie chciałam wywrócić tego rudego chłopca w cukierni, a poza tym kupiłam mu trzy najlepsze pączki jakie można tam dostać na przeprosiny. To był chyba wystarczający dowód na to że kocham dzieci i nigdy nie chciałabym zrobić im krzywdy! Przez słowa tej babci będę miała wyrzuty sumienia. Westchnęłam ciężko i ściskając papierową torbę wypełnioną różnymi słodyczami oparłam się o szklaną szybę. Nie potrafiłam pojąć jak ludzie mogli nie doceniać tego jak tutaj pięknie. Przez ostatnie dni zieleń gdzieś kompletnie zniknęła, a niektórzy nawet tego nie zauważyli. Jak oni mogli nie widzieć że te wszystkie cudowne, kolorowe kwiaty ot tak zwiędły? Czyżby byli aż tak niewrażliwi? Nie wierzyłam w to, nie chciałam w to wierzyć.
Ostatnio całymi dniami nie wychodziłam z Rezydencji bo przez cały czas miałam coś na głowie. Na każdym korytarzu spotykałam kogoś z kim musiałam porozmawiać, kto chciał ode mnie czegoś więcej niż tylko poprawy nastroju ale to było takie przyjemne że nie potrafiłam winić zupełnie nikogo. W tym wszystkim smutne jest tylko to że nie miałam kiedy spotkać się z moimi najbliższymi. Will. Jak ja go dawno nie widziałam! Och, jak ja się za nim stęskniłam! Myśl o tym że mogłabym go znowu przytulić prześladowała mnie już przez długi czas. Pokręciłam głową mrucząc coś sama do siebie i nagle usłyszałam głośne kroki charakterystyczne dla jednego z dzieci Pumpkinów. Saturn! Odwróciłam się, a gdy zobaczyłam długie ciemne włosy uśmiechnęłam się szeroko.
- Saturn, kochany ty mój! Jak ja cię dawno nie widziałam. Tak bardzo tęskniłam! - I już byłam przy nim, już wisiałam mu na szyi i obejmowałam go chudymi ramionkami a on był taki duży że sięgałam mu zaledwie do klatki piersiowej. Gdyby jeszcze uśmiechał się częściej to byłby idealny ale nie jest. Dobrze chociaż że ma takie fajne włosy i daje się przytulać...
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Saturn Nie Wrz 18, 2011 8:27 pm

I stało się. Nawiązałem mój najbardziej znienawidzony kontakt fizyczny z Francescą. Ogólnie to nic nie miałem do kontaktów fizycznych. Podanie sobie ręki to nawet niezły zwyczaj, całowanie się jest miłe, seks jeszcze bardziej. Ale kurwa. Do czego służy przytulanie? Bardzo chciałbym kiedyś poznać odpowiedź na to pytanie, bo jak na razie nie doszedłem do żadnych satysfakcjonujących wniosków. Bo ani to przyjemne, ani żadna tradycja. No po chuj? Czy naprawdę ludzie odczuwają potrzebę przylegania do siebie ciałami w całkiem aseksualny sposób i czerpią z tego jakąś chorą przyjemność? Widocznie Francesca tak ma, bo przywarła do mnie niczym pijawka. Gorzej. Niczym jakiś wampir pragnący wyssać ze mnie całą moją energię życiową razem z krwią. A jak wiadomo wilkołaki nienawidzą wampirów, wszystkie książki tego dowodzą. Bezsprzecznie. Nie żebym ja sam indywidualnie nienawidził Fran za to, że przypomina mi wampira. A gdzie tam. Nawet ją lubiłem, bo jak czasem się ją ładnie poprosiło to ten tego. Robiła mi dobrze, nie. Znaczy z humorem dobrze, nie zrozumcie źle.
- Taa, taa, ja też tęskniłem i takie tam - odpowiedziałem jej po chwili gdy już się wyswobodziłem i mogłem oddychać. Ja nie wiem jak Fran wytrzymała tak długo ze mną w sumie. Cuchnąłem przecież jak mokry pies. Jak nie gorzej. Taki już urok mojego ja. - Więc co u ciebie? - zapytałem tak o, bo na pewno nie z grzeczności. Może miałem nadzieję, że się rozgada i nie zapyta co u mnie, bo tego akurat nie chciałem opowiadać. Podrapałem się po głowie patrząc w jakiś punkt nad głową Fran, a potem wytarłem nos w rękaw, zupełnie nieświadomie. Może i brak mi było manier jako takich, ale miałem wyjebane na maniery. Przecież. Trzeba o tym pamiętać. I choć mama zawsze mówiła: "Ależ to mój Tony to jest dziarski gość! Zawsze taki kulturalny!" To to była bujda, jedna wielka ściema. Chyba z dupy wzięta. Ja nie wiem.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Go?? Pią Paź 07, 2011 11:13 pm

/nie wiem

Poranek zdecydowanie nie był moją porą.
Ten wniosek formował się w mym umyśle na nowo każdego dnia, nieodmiennie przy porannej filiżance czarnej, kurewsko mocnej kawy oraz papierosie na dzień dobry, kiedy to nachodziły mnie myśli, co do kurwy nędzy robię o tak zabójczej porze na nogach. Nie było żadną tajemnicą, iż nie należałem do osób kładących się spać z kurami, a mimo to bardzo często wstawałem o porach będących dla większości śmiertelników godzinami zabójczymi. Przyzwyczaiłem się już do wiecznego niewyspania. Z jednej strony miało ono swoje plusy, bowiem w takim stanie trzeba było wysilić umysł mocniej niż zazwyczaj, by cokolwiek ogarnąć, a co za tym szło, ostatecznie wszystkie procesy wymagające użycia mózgu były bardziej efektywne. Co nie zmienia faktu, że nawet i bez specjalnej koncentracji mój umysł radził sobie znacznie lepiej niż taki należący do zwykłego śmiertelnika. A propos ludzi - to oni byli głównym powodem, dla których tak nie cierpiałem poranków (właściwie byli również powodem, dla którego nienawidziłem generalnie całej otaczającej mnie rzeczywistości, aczkolwiek było to zbyt oczywiste, bym w ogóle musiał o tym wspominać). Wszyscy ci pouśmiechani kretyni lansujący się od samego rana we wszystkich kuchniach rezydencji, jacy to oni zajebiści, że potrafią wstać wcześnie i przyrządzić sobie wyjebane w kosmos śniadanie, debile machający sobie wzajemnie na korytarzach i uśmiechający się niczym naćpani do każdej przechodzącej osoby, te wszystkie radosne 'dzień dobry' i inne grzecznościowe pierdoły rzucane na przywitanie... Kurwa, żałowałem, że ludzie nie mogli raz na zawsze porzucić pierdolonych pozorów kurtuazji i przystosowania do życia w społeczeństwie i stać się pieprzonymi egoistami, zajmującymi się wyłącznie własnymi sprawami. Być może w takiej sytuacji ziemia stałaby się choć trochę bardziej znośnym miejscem.
W tradycyjnym podłym nastroju wszedłem z dworu do środka z zamiarem przejścia przez pomieszczenie i zmierzenie w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku, kiedy w pokoju z wielkim oknem ujrzałem nikogo innego jak moją ukochaną kuzyneczkę. Przystanąłem na chwilę i wbiłem ręce do kieszeni spodni, przyglądając jej się przez kilka sekund.
- Anabelle - rzuciłem w ramach przywitania niezbyt radosnym tonem, choć cieszyłem się, że miałem okazję by podrażnić ją trochę używaniem pełnej formy jej imienia. Zawsze odnosiłem się do niej i drugiego kuzynka z pewną dozą wyższości i protekcjonalności. Czyli jak do każdego. - Cóż sprowadza cię w te strony o tej porze? - zapytałem, uśmiechając się nieco krzywo.

ejjjjjjjj, ja nadal miałam nadzieję, że francesca mi odpisze :////////////////// - mil
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Ana Sob Paź 08, 2011 12:34 pm

cóż, mówi się trudno Miluś :3


Może i wczesne wstawanie należało do mej natury, ale dzisiaj nie podniosłam się z łóżka z racji tego, że mój wewnętrzny budzik wiedział, że to już ta pora, a z mniej przyjemnego powodu jakim było niemożność wezwania do siebie snu. Wiedziałam, że leżąc bezczynnie nie pomogę sobie, więc pozostawało mi wstać i udać się gdziekolwiek. Sama nie wiem czemu padło na pomieszczenie z oknem zajmującym całą ścianę. Może o półkę z książkami na kolejnej ścianie, na której uwielbiałam wygrzebywać te wszystkie tytuły, które okazały się być za dziwne, by znaleźć się gdzieś w możliwym do odnalezienia miejscu w bibliotece albo też o fakt, że można tu było obserwować świat na dworze bez niepotrzebnego wychodzenia z budynku. Sama nie wiem. Byłam tutaj, przeglądając półkę w poszukiwaniu wybitnie dziwnego dzieła. Mojego gustu książkowego chyba nie można było uznać za normalny. Dawno temu poznałam klasykę oraz inne ciekawe wedle większości książki, a teraz pozostawały mi tytuły po które inni z własnej woli nie sięgali. Ostatnio odpuściłam sobie mutacje oraz wszystko inne związane z genetyką i przeszłam na... właśnie szukałam na co przejdę. Drgnęłam i opadłam na podłogę, gdyż do tej pory stałam na palcach, starając się dosięgnąć książkę suahili dla opornych, gdy usłyszałam głos swego ukochanego kuzyna, gdzieś bezpośrednio za mną. Odwróciłam się, przywołując swój sztuczny uśmieszek.
- Dorian - odparłam w podobnym tonie co on. Większość rezydentów pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy, że Ana to nie jest moje pełne imię, ale on wiedział i uważał, że sprawa mi niezwykłą boleść, gdy zwraca się do mnie per Anabelle. Prędzej zabolało by mnie nazywanie córką mego ojca. Po kolacji dalej się nie otrząsnąłem do końca. Pewnie gdyby nie to byłabym teraz w mieszkaniu Maksa, ale jakoś tak po raz kolejny mieliśmy małe problemy. Ja to nazywałam odpoczynkiem. - Po co odpowiadać, gdy rozmówca tak naprawdę nie chce wiedzieć i pyta z uprzejmości? - Zapytałam, dalej ze swoim uśmieszkiem, przyklejonym do usteczek. Już widziałam jak Dorian naprawdę pragnie poznać cel mej wizyty tutaj, a o tej porze. - Bardziej zaskakujący jest widok ciebie tutaj. - Ah te uprzejmości. Oboje mieliśmy siebie za istoty niższy. Czy to nie zabawne, że tak naprawdę staliśmy na jednym poziomie? Może w zepsuciu mnie wyprzedził, ale pogardę oboje dopracowaliśmy do perfekcji.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Go?? Nie Paź 16, 2011 3:17 pm

Mój uśmiech poszerzył się nieznacznie gdy kuzyneczka udzieliła mi poprawnej odpowiedzi na postawione pytanie. Jako iż z reguły niespecjalnie trzymałem się z ludźmi dłużej niż było to konieczne w celu załatwienia jakichś istotnych spraw czy zdobycia koniecznych informacji - można powiedzieć, że miałem w sobie coś z mizantropa, gdyż towarzystwo kogokolwiek na dłuższą metę nie było mi na rękę - dlatego też nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś mnie znał. Znał w sensie rozszyfrowywania moich zachowań albo przewidywania moich zamiarów. Cóż, musiałem przyznać, że Anabelle była jedną z nielicznych osób, które mogły poszczycić się zdolnością do przejrzenia mnie - po części ze względu na to, że w jakiś tam sposób mnie znała, a po części ze względu na swój talent. W sumie przez to, że miała tę swoją inteligencję i spostrzegawczość potrafiłem spojrzeć na nią nieco łaskawiej niż na resztę ludzkości i uznać, że może w główce coś więcej niż reszta tępego społeczeństwa, choć mimo wszystko nie imponowały mi jej zdolności. Nie na darmo miałem się w końcu za lepszego, czyż nie?
- Cóż, skwituję to milczeniem - odparłem beznamiętnym tonem w dalszym ciągu się uśmiechając i wydobywszy z kieszeni pomiętą paczkę cameli wyciągnąłem jednego papierosa. W rezydencji najprawdopodobniej (nie miałem stuprocentowej pewności, bowiem nigdy nie interesował mnie specjalnie zbiór zasad obowiązujący w tym miejscu) nie wolno było palić, a przynajmniej nie w miejscach publicznych, ale niespecjalnie mnie to obchodziło. Nikotyna była bowiem jedną z rzeczy absolutnie niezbędnych mi to prowadzenia mej jałowej, zupełnie bezcelowej egzystencji i nie potrafiłbym odmówić sobie papierosa w żadnej sytuacji. - Nie przyzwyczajaj się. Widzisz, nie da się niestety całe życie unikać wszystkich i co jakiś czas jestem zmuszony pokazać się w tym otoczeniu - Ostatnie słowa wypowiedziałem z typową dla siebie nieskrywaną pogardą. W owym otoczeniu musiałem pokazywać się chociażby po to, by handlować. Posłałem Anie krótkie spojrzenie, zastanawiając się czy wiedziała, jakie jest moje główne źródło dochodów. Właściwie wcale by mnie to nie zdziwiło; towarzyskie osoby z którymi i ona miała kontakt dobrze znały mnie od tej strony, a Anabelle była w końcu mądrą dziewczyneczką. Z drugiej strony, czy ktoś taki jak ona, latający jak mały pocieszny piesek za wszystkimi opiekunami i podlizujący wszystkim, którzy mieli choć namiastkę władzy (przynajmniej tak wyglądał obraz kuzynki w moich oczach), nie poleciałby od razu się poskarżyć, licząc na jakieś korzyści płynące z takiej pomocy w zwalczaniu demoralizacji? Oparłem się o ścianę i podpaliłem swojego papierosa, zaciągając się mocno. Kurwa, nikotyna naprawdę była boskim wynalazkiem.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Ana Pią Paź 21, 2011 4:39 pm

Odpowiedziałabym cokolwiek, lecz oto rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. Bardziej z przyzwyczajenia niźli z prawdziwej potrzeby, posłałam kuzynowi przesłodzony, przepraszający uśmieszek i skupiłam się na komórce, marszcząc niezadowolona brwi, w momencie odkrycia kto zechciał mnie dręczyć dzisiaj mądrymi pytaniami. Zamarłam na ułamek sekundy co w moim przypadku było czasem naprawdę długim i zawstydzającym, jeśli chodzi o pojmowanie przekazu czegokolwiek, bo oto doszło do mnie, że czytam wierszyk miłosny, nieudany, bo nieudany, ale dalej miłosny. I to co najważniejsze był od od Justina. Nie żebym śmiała przesadzać by kogokolwiek bardziej się zmartwił, ale zrobiło mi się słabo.
- Duszno tu - rzuciłam, wachlując się dłonią, zaraz po tym jak opadłam na najbliższy mebel. Jakaś stara kanapa w stylu vintage, by ładnie wyglądała taka półka z książkami po drugiej stronie pokoju. Ah smoczyca i jej wyczucie stylu. Spojrzałam na Doriana, wciąż rzucającego mi te swoje spojrzenia pełne wyższości. - Jeszcze moment, a pomyślę, że obchodzi cię mój stan zdrowia - odezwałam się spokojnie, odrzucając włosy do tyłu. Wiedziałam, że zerka ze znudzenia, ale tak czy siak ten wzrok nie podobał mi się. Doskonale poznałam jego system postrzegania innych, nikt nie był godny nazwania równym jemu. Pan i władca. Kolejny się taki znalazł. Powinni jakieś kółko zainteresowań założyć, ale gdzie taki się dogada który ma najbardziej wyjebane na resztę i jest najbardziej zajebisty? Po za tym każdy miał się za lepszego z całkiem innych powodów. Ciekawa sprawa.
Jak dobrze, że przynajmniej z Reidem wszystko było w normie jak na niego i zwyczajnie zapomniał napisać, że tylko chce wiedzieć czy moim zdaniem wiersz jest dobry. Odpowiedziałam szczerze, bo co będę jakąś biedaczkę narażała na takie katusze? - Nie wiem czy zdołasz w to uwierzyć, ale otoczenie świetnie sobie radzi bez ciebie, więc nie napuszaj się jakbyś był zbawcą całego świata - mruknęłam pod nosem, odpisując po raz ostatni Justinowi. Wrzuciłam blackberry do kieszonki spódnicy i zadowolona spojrzałam na Donovana. Co do najczęstszych powodów zjawiania się tego tutaj palanta wśród zwykłych śmiertelników to wiedziałam sporo i w mym przekonaniu o wiele za dużo. Dorian był zdecydowanie osobą tajemniczą, a takie traciły swój urok, gdy wiedziało się o nich za dużo. Osobiście był dla mnie tylko kolejnym napuszonym dupkiem, który o dziwo nie był spokrewniony z moim ojcem, a matką. Pragnę jeszcze zauważyć, że ja nigdy się nie podlizywałam, by mnie bardziej kochano. Długo sprawdzałam swoją pozycje tutaj, trzymając się blisko opiekunów, by sprawdzić czy wolno mi więcej. Tatuś wszystko mi załatwił. Miło z niego strony. Przynajmniej o tyle się postarał.
Zmarszczyłam nos, gdy zapalił, ale nic nie powiedziałam. Wolny kraj, prawda? Jak chcemy kogoś udusić dymem i narazić na raczysko to możemy. Wszystko możemy.
- Nie uważasz, że świetnie sobie radzimy w typowej, snobskiej rozmowie rodzinnej? Brakuje nam jeszcze Williama i byłby komplet - rzuciłam bez większego zainteresowania, wpatrując się w widok za oknem. Dorian standardowo trzymał się blisko ściany jakby ta go miała przed czymś uratować. Chyba wypiłam dzisiaj za mało kawy, by dać radę z nim rozmawiać. - Teraz ty rzucisz kolejną lakoniczną uwagę. Potem ja. Do tego kilka spojrzeń, by zaznaczyć, które potrafi wyżej podnieść nos i umówimy się na kolejny raz, bo tak fajnie, gdy rodzina trzyma się razem, prawda? - Nie miałam dzisiaj humoru? Możliwe.

(w sumie nie wiem czy my to będziemy ciągnąć, ale niech będzie - napisałam)
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Barbie Pią Lis 25, 2011 8:14 pm

///////////////

Byłam zmęczona. Byłam cholernie zmęczona. Byłam w chuj cholernie zmęczona. Byłam w chuj cholernie zmęczona, że o ja pierdolę. Byłam w chuj kurwa cholernie zmęczona, że o ja pierdolę i wszyscy święci razem wzięci. Nie wiem czym dokładnie mógł mnie zmęczyć dzisiejszy dzień, ale byłam w chuj kurwa cholernie zmęczona, że o ja pierdolę moją matkę razem z psem. W zasadzie, można powiedzieć, że to nie było nic nowego. Nie wiem kto może się mną interesować, no może poza tym maniakiem co ma swoje imię coś na wzór olewania, ale nawet się zbytnio nie interesując, wiadomo było, że nic kompletnie nie robiłam. Czy to wczoraj, czy to dziś, czy to pojutrze. Nie miałam ochoty. No i byłam zmęczona na robienie czegoś. O wiele łatwiej było iść korytarzem przy ścianie (żeby się o nią ocierać i wykorzystywać jej energię, która na sto procent była większa od mojej) i w końcu dojść do miejsca gdzie ściana zamienia się w okno i na chwilę przystanąć. Przystanąć by nadal się opierać, tym razem o szybkę, rozplaskując swój policzek, a w zasadzie pół twarzy i gapić się na grupę ludzi próbujących coś na zewnątrz robić. Nie ogarniałam jeszcze czego, ale na pewno jeżeli się stąd nie ruszę to się czegoś dowiem. Tak więc stałam oparta twarzą o szybę robiąc na niej zaparowane ślady obok mojego nosa i obserwowałam. Po chwili jednak stanie mi się znudziło i powoli, powolutku osunęłam się na ziemię, by siedząc opierać się o ścianę i przyglądać ludziom.
Normalnie moje życie było fascynujące.
Zjadłabym coś.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Christian Nie Lis 27, 2011 11:21 am

A więc, chociaż tak zdania się nie rozpoczyna, szedłem. Wiecie, że jeśli robi się makaron w małej kuchni, a potem idzie do pokoju, to przechodzi się koło wielkiego okna? Ja nie wiedziałem aż do dzisiaj. Dopóki człowiek się uczy, dopóty żyje. Czy jakoś coś takiego. No ale szedłem sobie, dryp dryp dryp, jak to Ciapak, wiadomo, elegancja francja primabaleronu, czyli ogółem cud, miód i krakersy. W łapkach trzymałem cudowny cieplutki makaronik z sosem bolońskim i mięskiem, gapiłem się w niego jak w cud, przede mną szedł ochroniarz w garniaku i z barami, żeby przypadkiem nikt na mnie nie wpadł i nie rozwalił mojego cudnego posiłku. O, a patrzcie kto to!
- Cześć. - przywitałem się z tym swoim uroczym uśmiechem, stawiając talerz na stoliku i obok. Bynajmniej nie zniknąłem mojego makaronoguarda, bo nie wiadomo, co do łba wpadnie tym gościom co w sumie ich teraz nie ma, bo nie zapędzają się w tym kierunku.
- Co robisz? - bo ja na przykład niosę cud kulinarny. Hmm, jak to jest, że kiedy się widzimy, to zawsze mam coś do jedzenia? Poznaliśmy się przy frytkach, teraz jest boloński makaron, a poza tym było tych makaronów jeszcze z pięćset. Nie, no może przesadzam. Albo i nie. Zadziwiająco często na siebie wpadamy, jeśli podzielić metraż Rezydencji na ilość mieszkańców.
Christian
Christian
ciapak <3


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Barbie Nie Lis 27, 2011 7:38 pm

Gdy usłyszałam jak ktoś do mnie coś mówi, poczułam się jak... Jak taki smok z wielkiej jaskini, który został wybudzony z dłuuugiego zimowego snu przez jakąś niesforną owieczkę. Taki smok jest zazwyczaj jeszcze za mało rozbudzony by zaatakować taką niewinną ofiarę, ale jednocześnie walczy z wielkim głodem. Bo w końcu długo spał. Nie umiem rozwijać swoich metafor, ale mam nadzieję, że chociaż jedna osoba czytająca tego posta to zrozumie. Jeżeli w ogóle istnieje osoba czytająca tego posta, w co wątpię. Mniejsza. Ja byłam rozbudzonym smokiem, chłopak, a raczej to co trzymał było moim posiłkiem.
Dlatego walcząc ze swoim sennym zmęczeniem zabrałam mu miskę i wróciłem do przyklejania się do szyby. Polubiłam tą szybę. Była jak taka zimna przyjaciółka, która jednocześnie pomaga mi się odgrodzić od głupich ludzi, ale też daje mi możliwość ich obserwacji. Fajnie było mieć przedmiot jako przyjaciółkę. Byłam nawet skoro podzielić się z nią zdobytym makaronem, ale niestety nie miała ona układu pokarmowego. Trudno.
- Nic nie robię. Spierdalaj - rzuciłam do chłopaka, a makaron był smaczny. Nie patrzyłam na niego, nie odzywałam się do niego, to w końcu postanowił sobie pójść. Zdawało mi się, że coś chciał tam zrobić i powiedzieć, ale cóż. Ze mną się nie gadało gdy miałam lepsze zajęcia i lepszych przyjaciół do towarzystwa. Na przykład taka miska, zdecydowanie w tej chwili była moim przyjacielem. Miała mój ulubiony kształt i na dodatek jej wnętrze było takie kuszące!
Tak, makaron był smaczny.
Tylko tak siedzieć i rozkoszować się samotnością! Ale nie, bo przecież rezydencja była wypełniona ludziami, aż po same brzegi. Normalnie jeszcze trochę, a będziemy się wylewać przez dach. Seryjnie. Koleś od makaronu sobie poszedł to przylazła następna!
Co mi pozostawało zrobić? Udawać, że jej nie zauważam i nadal siedzieć przyklejoną do szyby. Może uzna mnie za posąg. Mogłaby.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Go?? Sro Lis 30, 2011 8:08 pm

Zastanawiam się czasem dlaczego tutaj nie ma zabawek. Mam z nimi o wiele lepszy kontakt niż z ludźmi. A przecież jestem jednym z nich, prawda? No może nie do końca, ale jednak. No cóż... Zabawki są potrzebne. Nawet duzi ludzie powinni mieć misia. Bo z kim będą rozmawiać w nocy jak nie będą mogli spać? Albo jak będą bali się ciemności? Albo Cyryla z szafy, albo Kornela spod łóżka? Przecież nie tylko u mnie mieszkają potwory.
Cyryl jest ogromny, wielkości lodówki, pokryty futerkiem. Z jego grzbietu wystają kolce, z łap pokrwawione pazury, a on sam jest ogromnym zającem. Z naderwanego ucha zawsze coś żółtawego skapuje na podłogę, a olbrzymie zęby przeżuwają coś, co głośno pyka. I jest różowy. I mieszka w szafie.
A Kornel jest żółtym niedźwiadkiem, z wielkimi kłami.
Czasami potrafią na mnie się gapić przez całą noc, jakby czegoś chcieli. Nie lubię ich...
W jednej chwili Ambroży wyleciał z mojej ręki i pobiegł na puchatych nóżkach gdzieś przed siebie. Przez chwilę stałam zdziwiona, bo on boi się ludzi, a na korytarzu było ich sporo. A on polazł gdzieś sam... A co jak się zgubi? Albo znajdzie go Cyryl i zje? Musiałam za nim pobiec i go znaleźć. Więc potykając się ruszyłam przed siebie. Kilka razy wpadłam na jakiegoś dużego człowieka, który spojrzał na mnie złym wzrokiem, ale się nie zatrzymałam, bo jestem odważna!
- Ambroży!!! - krzyczałam, nie mogąc go do gonić, aż wreszcie nie wiadomo jakim cudem znalazłam go leżącego na przeciwko jakiejś dużej dziewczyny na oknie. Ona chyba nawet go nie zauważyła...
Podreptałam do niej na palcach i zaczęłam się w nią wpatrywać. Mój Ambroży, mój Ambroży! Czemu on z nią siedział, przecież był MÓJ!
- Proszę pani... - złapałam ją za rękaw i pociągnęłam.
Muszę urosnąć! Czemu nie dostaję do Ambrożego!? Jak tylko wrócę do pokoju, zjem ziemniaki i napiję się wody.
- Mogę Ambrożego? - spytałam z błagalnym spojrzeniem.
Pozwól, pozwól, pozwól. Bardzo się bałam, bo co jak mój śliczny (brudny, podarty, nadpalony, cuchnący i pokryty czymś lepkim i zaschniętą krwią) miś jej się spodoba? Wtedy Cyryl i Kornel mnie zjedzą, a Ambroży nie dostanie kolacji!
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Barbie Sro Lis 30, 2011 8:23 pm

Och, nie odezwała się jednak. Więc umie mówić. Ogólnie nie do końca byłam pewna, czy dzieci takiego wzrostu umieją mówić, w końcu mają takie wszystko niedorozwinięte. Na dodatek małe. Małe uszy, małe nosy, małe dłonie. Tylko oczy zazwyczaj mają takiej wielkości jak normalne ludzie. Ale to chyba była sprawa tego, że oczy nie rosną. Dziwne by było jakby rosły. By tak puchły, puchły, aż w końcu by wybuchły. A nawet jakby nie wybuchły to przez puchnięcie rozmazałoby to obraz. Już i tak od tej telewizji musiałam nosić okulary. Oczywiście jak o nich nie zapominałam, co zazwyczaj robiłam. Leżały sobie pewnie spokojnie w bucie, w którym wczoraj chodziłam i ściągnęłam przed snem przy łóżku. Miałam taki nawyk wkładania okularów w buty, ale z nawykami się nie walczy. Znaczy w moim przypadku się nie walczy, inny ludzie pewnie walczą. Mi się nie chce.
Podobnie jak mi się nie chce myśleć o co chodzić może młodej. Ja tu sobie spokojnie siedzę na podłodze przy oknie, a ona przylatuje i pyta o jakiegoś chujowego Ambrożego. Jedyny Ambroży jakiego znam to taki co się rozmnoży jak mu nie dasz świętego spokoju.
- Pani to ty sobie możesz mieć w przedszkolu, czy gdziekolwiek. Do obcych ludzi mówi typu jak ja, mówi się 'ej ty'. Zapamiętaj sobie młoda - rzuciłam zabierając swoją rękę do siebie, żeby więcej nie miała okazji mnie pociągnąć. Nie byłam z tych co dają się ciągać. No, ale z dziećmi trzeba łagodniej. Ulgowo nie. Od razu nie będę grozić. - Że o jakiego Ambrożego ci chodzi? Zgubił ci się psiak? Przykro mi, ale psów nie jem. Ani kotów. Co innego jakby to była mysz, albo ryba. Chyba ryba ci nie uciekła? - Skąd u mnie takie zainteresowanie, się aż sama się zapytam. Może dlatego, że ogólnie mimo tego, że dzieci swoim karzełstwem mnie przerażały to wolałam je od dorosłych. No chyba, że do wyboru bym miała dorosłego z miską makaronu, a dziecko. Wtedy makaron. Ale skoro miałam makaron na wyłączność, dorosłego nie było, to już mogłam sobie z dzieckiem porozmawiać. A nóż, powie coś do śmiechu. Albo zrobi. Albo da się wykorzystać.
Bo jak tak się je smaczny makaron, to fajnie byłoby popić. A dzieci mają dużo energii. Mogą skoczyć do kuchni jak się je zaszantażuje. Przynajmniej z takiego wychodziłam założenia.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Go?? Czw Gru 01, 2011 9:33 am

W przedszkolu? W jakim przedszkolu? Ja mam już 8 lat! Już chodzę do szkoły. I wcale nie jestem mała! I jeszcze urosnę! A ona nie!
- Nie chodzę do przedszkola... - powiedziałam ze smutną minką. Byłam już duża, na pewno skończyłam chodzić do przedszkola. A wtedy jak już nie chodziłam... miałam... chyba 6 lat. Albo 5. Ale to było dawno. Teraz mam 8 i jestem dorosła.
Zaczęłam lekko przygryzać wargę, jak zawsze kiedy nie wiedziałam co zrobić. Z daleka widziałam Ambrożego, siedzącego na przeciwko tej pani... Znaczy się na przeciwko "ej ty"... A teraz straciłam pewność, że on tam na pewno jest. A co jak wypadł przez okno? I zniknął? Albo leży tam na dole i ktoś go podepcze? Muszę go znaleźć.
- Jesz myszy? - pewnie ten makaron był z myszkami... W tym momencie moje oczy stały się większe i szersze ze zdziwienia. - też kiedyś chciałam zjeść mysz, ale ona uciekła. Bo myszy są szybkie. Też bym chciała być szybka jak mysz... - Byłam pod wielkim, ogromnym wrażeniem. Po prostu to mnie zdziwiło, że ona umie zjeść mysz... - A Ambroży to mój miś. I on mi uciekł. - dodałam, po czym spróbowałam stanąć na palcach, żeby dostrzec cokolwiek tam na górze, ale "ej ty" mi zasłaniała. I byłam za niska.
Muszę urosnąć. A ona jest pewnie taka duża, bo zjadła dużo myszy. Ciekawe czy one są smaczne...
I zaczęłam się zastanawiać nad tym czy dałabym radę złapać taką małą białą myszkę, a potem ją zjeść, czy raczej ta kolejny raz by mi uciekła. Albo by mnie ugryzła. Poprosiłabym Cyryla, żeby jej oddał. On pewnie lubi jeść takie małe stworzonka... Chociaż duże pewnie też. Takie jak Ambroży...
Jeszcze raz spróbowałam zobaczyć coś na tym wysokim parapecie, ale znów czekała mnie porażka. Ehh...
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Barbie Sob Gru 03, 2011 12:06 pm

Nie rozróżniałam wieku dzieci i tego, czy chodzą do przedszkola czy nie. Nie ma się co dziwić, skoro nawet wieku dorosłych nie byłam w stanie odgadnąć. Dla mnie zresztą nie było różnicy, czy ktoś miał siedem, czy siedemdziesiąt lat i tak traktowałam ich w ten sam sposób. A może lepiej było powiedzieć, że wcale ich nie traktowałam, bo nie miałam na to najmniejszej ochoty. Tej dziewuchy też bym pewnie nie traktowała gdyby jednak nie ciekawiło mnie to o co jej do cholery może chodzić. To chore, że od czasu gdy przybyłam do rezydencji moja ciekawość nagle wyszła z ukrycia i kazała mi robić pewne rzeczy, których nigdy wcześniej bym nie zrobiła. Na przykład dopytywała się jakiejś dziewczynki.
- Jak miś może ci uciec? Znaczy on jest żywy? Znaczy niedźwiedź? - Nie brzmiałam jakbym była przerażona tą myślą, nadal byłam jedynie cholernie zainteresowana i ciekawa. To już było irytujące. Ale czy ja kiedykolwiek miałam siłę by z czymś walczyć? Tym bardziej ze sobą? No więc zwyczajnie poddałam się swoim dziwnym pragnieniom i chciałam za wszelką cenę dowiedzieć się o co chodzi z Ambrożym.
Nie żebym się czuła jakoś tak zobowiązania do zaspokojenia ciekawości dziewczyny na temat myszy, skoro ja oczekiwałam od niej na temat niedźwiedzia. Ale i tak postanowiłam dalej się bawić w tą gierkę, która w sumie większego sensu nie miała. Ale całe moje życie go nie miało, więc pasowało do tego.
- Tak, jem. Najlepsze są takie przypieczone na ognisku. Z ketchupem. I łapie się ja na pułapki dla myszy. Nie rękami.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Go?? Sob Gru 03, 2011 11:40 pm

Jejku, ale ona była dla mnie miła... Wydawało mi się, że jest ciekawa kim jest Ambroży. To znaczy, że była miła. To znaczy, że też muszę być dla niej miła, więc się uśmiechnęłam. Nie robiłam tego często, więc nie wiedziałam jak wyszło. Przydało się lusterko. A, że nigdzie nie mogłam lusterka znaleźć, to nadal patrzyłam na dziewczynę z dołu.
- Ambroży to mój miś, nie niedźwiedź - wydawało mi się to bardzo zabawne, więc zaśmiałam się na głos. - Ambroży jest taki - wyciągnęłam przed siebie ręce i pokazałam mniej więcej trzydzieści cztery centymetry. Kiedyś mierzyłam go linijką i chyba tyle wyszło. Więc tak pokazałam.
- I on jest nie jest prawdziwy, tylko umie chodzić i mówić. - uśmiechnęłam się. To było dziwne. Dorośli zazwyczaj twierdzili, że wymyślam, albo że jestem "za mała, żeby zrozumieć". A ta dziewczyna jeszcze tego nie powiedziała. Ciekawe kiedy to zrobi...
- Ale nie tylko on. Jest też Cyryl i Kornel, ale oni są źli. - wzdrygnęłam się na myśl o nich.
Ciekawe jak to się stało, że kiedy trafiłam do rezydencji oni przyszli za mną. Bo chyba powinni zostać u ciotki... Spytam się wieczorem. Może mi powiedzą.
Już wiem dlaczego nie urosłam. Bo ona jadła myszy, a ja nie. A je łapie się w pułapki. Muszę znaleźć taką pułapkę...
Pokiwałam głową, jakby na potwierdzenie tych słów.
Jejku...
- A zrobi mi pani... Zrobisz mi taką? - spytałam się z nadzieją w oczach. W końcu taka mysz to nie byle co. I może urosnę... Powiedzmy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Barbie Nie Gru 04, 2011 11:20 am

Całkiem nie ogarniałam młodej. Miś, niedźwiedź, chodzący, gadający, wielkości arbuza. O co chodziło nie miałam bladego pojęcia, ale chyba o to chodzi w dziecięcej wyobraźni. Jest nie do ogarnięcia. Nawet jak byłam dzieckiem nie kumałam o co biega moim rówieśnikom, gdy zaczynali bawić się w jakieś domy, w jakieś wojny. Przecież ani domu nie mieli, ani nawet czołga. Więc jak się do cholery mają bawić w takie rzeczy? Kiedyś powiedziałam co myślę na głos i od tamtej pory uznali mnie za jakiegoś ułoma. Pewnie nim byłam, ale ani trochę nie szkodowałam utraty kontaktu z moimi "kolegami" z podwórka.
- Nie lubię pluszaków. Wolę lalki - odpowiedziałam jej bardzo zwięźle mając nadzieję, że na tym zakończymy temat zabawek. Ale później sobie zdałam sprawę, że chyba mówienie na głos o swoim lubieniu nie było dobrym pomysłem, bo jeszcze nie daj boże dziecko będzie chciało mnie wykorzystać i się ze mną bawić. Co by było okropnym pomysłem, bo bawić lalkami w moim przypadku to mogło być samobójstwo. Hehe, a może jednak się z nią pobawię? Ciekawe czy za to zamknęli by mnie w jakimś pokoju bez ścian, gdyby młodej się coś stało? O nie, znowu ciekawość. - Ile razy mam mówić, żebyś mówiła mi na ty, a nie na pani. Jak ci lepiej, to już możesz nawet mówić do mnie po imieniu. Tylko nie pani. Barbie się nazywam - westchnęłam ciężko. Nie lubiłam się przedstawiać komuś z kim pewnie później już nie będę rozmawiała, ale to "pani" było strasznie męczące, więc się przedstawiłam. Trudno.
Nie należałam do spostrzegawczych osób, ale gdy już dziecko zaczęło mówić o grasujących żywych niedźwiedziach to postanowiłam rozejrzeć się odrobinę uważniej. Ze zdziwieniem zauważyłam, ze siedziałam tuż obok regału z książkami. Nigdy nie zauważałam książek, jakaś blokada w mózgu mi to ułatwiała. Potem zobaczyłam dziwaczny obrazek na ścianie, na którego nigdy w życiu bym nie zwróciła uwagi, gdybym się nie rozglądała. Zajebisty nawet był. Może go sobie zabiorę do pokoju. Po tym wszystkim zauważyłam jeszcze jedną rzecz. Miśka gapiącego się na mnie. Z żądzą mordu, tego byłam pewna. Aż mnie coś ścisnęło w sercu.
- O fuuu, zabierz to stąd - wskazałam palcem na tego całego Ambrożego i przesunęłam się parę kroków oby dalej od niego. - A w zasadzie ja sama się stąd zabiorę.

///poszła
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Mercedes Pią Gru 30, 2011 1:51 pm

//////

Te święta były jednak smutne. A przynajmniej tak się czułam w tej chwili. Po pierwsze zawiodłam chyba Anę, bo nie do końca zrobiłam to o co prosiła. Ale gdy jej to oznajmiłam to ona wcale się nie przejęła. Więc sama nie wiem. To było trochę dziwne i ja nie wiedziałam co do końca mam myśleć o tej sytuacji. Zazwyczaj się nie przejmowałam długo czymkolwiek, ale w tym wypadku było inaczej, bo były święta i trzeba było robić wszystko, by inni byli szczęśliwi. A ja chyba nie dałam z siebie wszystkiego. Zawiodłam. Pocieszała mnie jednak myśl. Przynajmniej ładnie wyglądałam! Miałam na sobie swoją balową sukienkę z taaaaaaakimi falbankami i miałam nawet te buty na strasznie dużym obcasie, co jeszcze nie umiałam na nich chodzić, ale nauka szła mi świetnie. Przeszłam bez żadnego potknięcia cały hol i korytarz, by w końcu znaleźć się tu, przy wielkim oknie.
Zmarszczyłam nosek i usta rozglądając dookoła. Tu było pusto. Więc mogłam dalej smutać. Podwinęłam sukienkę i usiadłam na ziemi. Obok siebie położyłam trzy tajemnicze przedmioty, które pochodzenie zaraz wam wyjaśnię. Byłam smutna jeszcze z jednego powodu. Bo święta tutaj w Norwegii wcale nie przypominały tych, które miałam w domu. To w sumie były moje pierwsze święta poza moim domem i było mi ciężko. Tęskniłam za mamą, za ojczymem, nawet za tym starym dziadkiem co mu śmierdziało z ust. Ale najbardziej na świecie tęskniłam za kolegami. Pewnie własnie teraz siedzielibyśmy gdzieś u kogoś w stodole i... I właśnie tu wyjaśnię pochodzenie przedmiotów. Obok mnie leżały dwa kijki i piniata, który przyszła do mnie pocztą. Prezent od chłopaków. Chciało mi się płakać gdy to rozpakowałam! Bo zdałam sobie sprawę, że nie miałam z kim dzielić się tą piniatą, nie miałam z kim jej rozbić. To było okropne!
No to siedziałam i smutałam.
Mercedes
Mercedes
*sparkle*


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Levi Pią Gru 30, 2011 2:06 pm

//początek!

Należałem do tych ludzi, którzy lubili święta, pomimo tej całej "komercyjności i sztuczności". Wychodziłem z założenia, że ludzkość po prostu rozpaczliwie potrzebuje czasu, w którym wszystko powinno się świecić i można beztrosko biegać ulicami i śpiewać na całe gardło bez obaw, że sąsiedzi zaczną w Ciebie rzucać kaktusami. Nie, żeby kiedyś mnie coś takiego spotkało, ale... no, po prostu lubiłem święta. Zwłaszcza, że wtedy nawet największe ponuraki w Rezydencji jakby wydawali się trochę weselsi.
Dlatego też smucenie się w wigilię uważałem za niedopuszczalne. Gdy tylko dostrzegłem smutną dziewuszkę, siedzącą samotnie na korytarzu, wypiąłem wojowniczo pierś i postanowiłem wkroczyć do akcji. Depresyjne święta? Nie na mojej warcie! W dwóch krokach znalazłem się przy dziewczynie, uśmiechając się szeroko.
- Ho, ho, ho, wesołych świat! - zawołałem, starając się, by mój głos brzmiał nisko i głęboko. Bo tak się powinno mówić w Święta Bożego Narodzenia, inaczej się przecież nie liczy. Nie pytając o pozwolenie, usiadłem sobie obok dziewczyny. I wówczas zauważyłem piniatę.
- Ja wiem, co to jest! - poinformowałem, szczęśliwy, że w końcu mogę się popisać swoją erudycją. - W środku są cukierki dla ślepych, prawda?
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Mercedes Pią Gru 30, 2011 2:21 pm

- Jakie to one wesołe gdy mi wcale nie jest do śmiechu! - Trochę dramatycznie to zabrzmiało, ale ja cała byłam dramatyczna dzisiaj więc mi wolno. Znaczy dramatyzm się zaczął dopiero niedawno, wcześniej byłam jednak szczęśliwa. Rozwieszałam ozdoby świąteczne, jemiołę. Malowałam sztucznym śniegiem na szybach wzorki śpiewając pod nosem kolędy. Potem piekłam z Fangorą ciasteczka w kuchni. Potem odbyłam sobie miłą pogawędkę z Aną. Naprawdę się cieszyłam świętami tak jak tylko to potrafiłam. Ale ta paczka.
Przypomniała mi o tym, że teraz u mnie w Panamie jest taaaak ciepło, że wszyscy mikołaj w centrum handlowym gotuje się w swoim ciepłym stroju. Że połowa ludzi bierze udział w paradzie. Wszyscy są ubrani tak strasznie kolorowo! A dzieci na serio cieszą się nawet z najbzdurniejszych prezentów typu czekolada. Tęskniłam do nich całym swoim serduszkiem. Och, smutna ja.
Popatrzyłam nadal smutnym wzrokiem na chłopaka co się obok mnie pojawił. Był wesoły. Chyba nie tęsknił tak jak ja. Szczęściarz.
- No są. Ale nie tylko dla ślepych. Dla normalnych też - odpowiedziałam na jego pytanie i wtedy poczułam takie ciepełko nadziei. Nadziei, że jednak nie musi być tak źle jak mi się przed chwilą wydawało. - Chciałbyś ze mną zbić piniatę? - zapytałam z błyskiem w oku uśmiechając się do niego. Musiał się zgodzić! Ja nie przyjmowałam odmowy! O nie!
Mercedes
Mercedes
*sparkle*


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Holly Pią Gru 30, 2011 2:42 pm

Pomimo całej uroczej otoczki, świąt wcale nie lubiłam. Były jakieś przereklamowane, a to, że ludzie stają się gwałtownie dla wszystkich mili wprawia mnie w niemałą irytację. Ludzie powinni być dla siebie mili zawsze, a nie tylko w święta? Czy to nie jest kompletny bezsens? Ja byłam miła zawsze, bo tak wypadało i większość ludzi przyjmuje to z uśmiechem na twarzy. No oczywiście są gburowate przypadki, które odpyskują coś nieprzyjemnego. Aż żyć się wtedy odechciewa! Ty tutaj chcesz dać im troche ciepła, a oni " Odwal się ". No może nie dosłownie tak, ale ogólnie każde nieuprzejme słowa miały taki wydźwięk.
Ale pomimo wszystko nie traciłam dobrego humoru. Bardzo rzadko się tak działo, więc i tym razem uśmiech nie mógł opuścić mojej twarzyczki. A że miałam na sobie mój ulubiony męski, warkoczowaty sweter, który spełniał za każdym razem role sukienki to już chyba nic nie mogło mi zepsuć humoru.
- Mercedes! - krzyknęłam już z drugiego końca korytarza. Czy ona była smutna? To niemożliwe! Nikt nie może być teraz smutny. Podeszłam spokojnym krokiem i zginając się wpół, zrównałam twarz z twarzą przyjaciółki zakładając jednocześnie kapelusz, który miałam na łebku na jej czarne włoski. - Nie smuuutaaaaj nooo! - to takie smutne jak ktoś smuta. Uśmiechnęłam się na powitanie do chłopaka coby nie poczuł się pominięty.
Holly
Holly
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Levi Pią Gru 30, 2011 2:51 pm

No i proszę, poważny problem! Chwilę się zastanawiałem, jak przekonać dziewczynę, że jednak jest szczęśliwa, bo przecież w święta nie można być tak naprawdę smutnym. To awykonalne. Tak samo niemożliwe, jak odpowiedź "nie stary, nie przepadam", gdy kogoś poczęstujesz truskawkami. Ludzie kochają truskawki i święta, mają to zapisane w genach i ja zdania nie zmienię! Ale, wracając do tematu. Gapiłem się na ów nieszczęsną dziewczynę, dumając nad całą tą sprawą, kiedy kłopot rozwiązał się sam, bo jakoś jakby się rozweseliła
- A ja myślałem, że to taki zwyczaj. Że organizuje się ślepym piniata-party, na którym mogą się wyżyć i walić w te kukły kijami, a później za to dostają cukierki - wyznałem, marszcząc lekko brwi. Bo najwidoczniej w mojej logice pojawiły się pewne braki i stąd te nieporozumienie. A z resztą, co za różnica, kto dzierży kij, ślepy, czy nieślepy: ważne, że są z tego cukierki! Zatem na propozycję dziewczyny wyszczerzyłem się jeszcze bardziej.
- Jeszcze pytasz! - Poderwałem się natychmiast, bo jeśli w grę wchodzi bezkarne bicie piniaty, to zabawa musi być przednia. Ale wtedy nadbiegło kolejne nieznajome dziewczę, przez co poczułem się trochę nieswojo. Same obce twarze! Ale i w tym musiał być jakiś sens. Jak w tej książce, w której jeden starszy pan dzięki wizytom obcych ludzi - a właściwie, z ludzi to ich niewiele zostało, bo to raczej duchy były - zrozumiał błędy przeszłości i jego sumienie wyewoluowało na wyższy poziom...
Odwzajemniłem uśmiech blond dziewoi, zastanawiając się, czego ona mogłaby mnie nauczyć. Moje sumienie było chyba w porządku?
- A tak w ogóle, to jestem Levi - przedstawiłem się jeszcze, bo czasami o tym zapominam i później wychodzę na niekulturalnego gbura.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Mercedes Pią Gru 30, 2011 3:04 pm

Naprawdę myśl, że ktoś chce ze mną zbić piniatę była pokrzepiająca. Już w myślach wyobrażałam sobie jak zawiązuje mu oczy i podaje kij i oboje z całych sił walimy w tą piniatę! Zawsze lubiłam wyprzedzać myślami to co za chwilę miało się stać, bo to tak jakby dwa razy się stawało, a czasem nawet w różny sposób. Będziemy bić piniatę! Znaczy kiedyś, jak byłam mała, nie lubiłam jej bić. Bo wydawało mi się, że piniata też musi mieć jakieś uczucia i to, że wszyscy chcą tylko ją rozwalić musi być dla niej straszne. No ale urosłam i zrozumiałam, że jednak rzeczy martwe nie mają uczuć i nie należy aż tak się nimi przejmować. Będziemy bić piniatę z tym chłopcem i będzie wspaniale!
Och nie! Będzie jeszcze wspanialej bo będziemy to robić jeszcze z Holly. Ona była najnajnajlepszą dziewczyną ever i forever. Czasami dziwiłam się jej jak może być taka najlepsza i jeszcze żyć. Ale jakoś żyła i nawet nie była jakoś mniej najlepsza, cały czas tak samo, a czasem nawet bardziej. No bo patrzcie, nawet mi kapelusz dała bym się nie smuciła.
- Holly! - zawołałam szczęśliwie rzucając się jej na szyje i dając buziaka w policzek. - On powiedział, że będzie ze mną zbijał piniatę. Bo ja dostałem piniatę z domu! Przeleciała caaaaały ocean i parę mórz, ale przyleciała do mnie. Nawet nie wiem ile tam musieli się wykosztować na tą przesyłkę. Ale gdy ją otworzyłam to poczyłam się smutna, bo myślałam, że nikt nie będzie chciał ze mną dostać się do cukierków, ale Levi chce! Ty też chcesz, co Holly? - zapytałam po pięknie wykrzyczanym monologu. Tak to już ze mną było, że lubiłam się zwierzać ze wszystkich moich myśli i uczuć, zwłaszcza kiedy nagle one stawały się takie bardziej pozytywne.
Zeszłam z Holly i podniosłam piniatę do góry z ziemi. Bo leżała taka samotna.
- No to Levi, ja jestem Mercedes, to jest Holly. A ty teraz musisz to gdzieś zawiesić, bo jesteś chłopakiem.
Mercedes
Mercedes
*sparkle*


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Holly Pią Gru 30, 2011 3:20 pm

Uśmiech na czyjejś twarzy zawsze powoduje uśmiech u mnie. A jak to jet twarzyczka przyjaciółki to już w ogóle było super hiper! Pokochałam Mercedes od pierwszego dnia,, bo tak to już chyba jest u przyjaciółek. Nie wiem, bo ja kocham cały świat, ale Mercedes chyba najbardziej. No i jeszcze mamę i tatę, chociaż oni chyba mają mnie ogólnie w głębokim poważaniu. Ale cóż. Przeżyje!
Uraczyłam policzek Mer buziakiem ledwo utrzymując równowagę po gwałtownym acz przyjemnym ataku. Jestem chuderlakiem, nie? Ogólnie zostałam trochę olana w te święta, więc postanowiłam cieszyć się razem z Mercedes z jej prezentu. Zawsze znajdujemy dobre strony jakiś sytuacji, a że z mojej cieszyć się nie mam jak, także będę się cieszyć z prezentów przyjaciółki.
- Jak mogłaś pomyśleć, że nikt nie będzie chciał dostać się do cukierków? - zaśmiałam się wesoło. Pomimo całej miłości jaką darzyłam Mer to czasem była głupiutka - Po pierwsze wszyscy Cie lubią, więc na pewno chcieliby Ci pomóc, po drugie przecież każdy lubi cukierki, więc lepiej nie dawaj jakiegoś ogłoszenia na blogu albo coś, bo wtedy zbiegnie się tu tłum ludzi i pewnie nawet jednego z tych pysznych panamskich cukierków nie dostaniemy! - chyba powiedziałam to ze zbyt dużym entuzjazmem. No ale jak tu się nie cieszyć z takiego hm... znaleziska. - Oczywiście, że chce głupolu! - uśmiech na mojej twarzy chyba nie mógł się już bardziej poszerzyć. Radość to wspaniałe uczucie, a cukierki wylatujące z pinaty jeszcze je powiększą. Bo wbrew pozorom czasem musiałam się wyżyć, więc takie wyżycie się na jakimś przedmiocie będzie idealnie idealne.
- Miło mi - obdarzyłam go najurokliwszym uśmiechem na jaki mnie było stać.
Holly
Holly
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Levi Pią Gru 30, 2011 7:11 pm

To się nazywa babska miłość, czyli coś, czego pomimo szczerych chęci nie byłem w stanie pojąć. Czyli to całe skakanie, piszczenie i tulenie. Niby fajne, ale na dłuższą metę męczące - ale najwyraźniej moim nowym znajomym takie okazywanie uczuć odpowiadało, więc postanowiłem nie ingerować. Przeczekałem grzecznie wybuch euforii i oba monologi, choć łatwo nie było. W wyobraźni już pałaszowałem słodycze, a tutaj guzik!
Posłałem zazdrosne spojrzenie piniacie, gdy Holly stwierdziła, że z powodu popularności Mercedes tkwiące w niej skarby są zagrożone. Podzielić się - żaden problem, ale tak, żeby jeszcze trochę zostało, bo rozdawanie całego majątku to jednak nie w moim stylu jest. Z drugiej strony, za takie rzeczy zostaje się świętym i później śliczne, rosyjskie dziewuszki się tak ładnie modlą do Twojego obrazka, i... Zorientowałem się, że obie dziewczyny przestały już mówić, czyli najwyższy czas, bym to ja się odezwał.
- Tak, mnie też! - Pokiwałem głową na stwierdzenie Holly. Naprawdę mi było miło, bo ja kocham poznawać nowych ludzi. A zwłaszcza tych miłych, bo z niemiłymi trudno o dobrą zabawę.
- Zawiesić, mówisz? - rozejrzałem się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby się okazać pomocne w tym niecnym działaniu i mój wzrok padł na żyrandol. Albo lampę, w sumie, to mogła być tylko dziwaczna lampa, a nie od razu żyrandol. W tej sytuacji to wszystko jedno. Uroczyście przejąłem od Mercedes piniatę, zadarłem głowę, by ocenić odległość i stwierdziłem, że sznurek będzie cokolwiek za krótki. Szlachetnie postanowiłem poświęcić moją sznurówkę - dla słodyczy wszystko, a co.
Zatem w jednej dłoni dzierżąc piniatę, w drugiej zaś własną sznurówkę, wszedłem, a właściwie, wbiegłem na ścianę, bo z rozbiegu zawsze mi lepiej te paranormalne sztuczki wychodziły, po czym bez większym problemów przedostałem się na sufit. Chwilę majstrowałem przy lampożyrandolu i voila! Piniata jak się patrzy. Nic, tylko ją kijem teraz szturchnąć.
- Gotowe! - oznajmiłem jeszcze, dumny, że moje zdolności przydały się do czegoś jeszcze, niż amatorskiej zabawy w ninja. Zeskoczyłem na dół, wytarłem ręce o spodnie i uśmiechnąłem się szeroko.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wielkie Okno Empty Re: Wielkie Okno

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach