Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Matt

3 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sob Lis 26, 2011 10:50 pm

Posłusznie połozyłem się obok niej, objąłem ramieniem i oddałem pocałunek. Tyle mi wystarczyło, żeby zgodzić się z nią w każdej kwestii. Chyba w każdej, bo może trafiłoby się coś nad czym musiałbym się zastanowić? Ee, teraz akurat na myślenie o pierdołach, bo wszystko poza nią było jakąś pierdołą w tym momencie, nie miałem ochoty.
-Jasne, ze nie chrapiesz.-rzuciłem bez namysłu. To nawet nie było kłamstwo. Chrapanie, a pochrapywanie to różnica. Ona pochrapywała jak kotek. Tylko milej. Teraz chyba mógłbym ją nazwać moim kotkiem. Albo po prostu 'Moją'. Oficjalnie, mógłbym powiedzieć to na głos i ona chyba byłaby zadowolona, a na pewno by nie zaprzeczyła. Nie byłem przyzwyczajony do oficjalnego używania takich okresleń, ale czuję, ze mi się spodoba.
W jednym ruchu obróciłem się i zawisnąłem nad nią. Opierałem się na rękach po obu stronach jej głowy, za chwilę przeniosłem się na łokcie, żeby być nico bliżej i korzystając z bliskości znowu zanurzyłem swoje wargi w jej. Może to taka początkowa faza, ze po prostu nie mogłem się nią nacieszyć. Chciałem tak z nią zostać, nie zastanawiajac się nad niczym innym. Wręcz szkoda, ze musiałem oddychać powietrzem. Wolałbym oddychac nią i wtedy wcale nie musielibyśmy myślec o zaczerpnięciu oddechu. Moje oddechy były krótkie, jakbym nie chciał tracić na nie czasu, ale mimo wszystko jej chciałem pozwolić odetchnąć na dłużej. Pocałowałem jej szyję. Miała cudowną szyję. Postanowiłej poświecić tej szyi trochę więcej czasu.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Ianelle Sob Lis 26, 2011 11:05 pm

Nie spodziewałam się tej nagłej zmiany jego pozycji i bardzo ona zaskoczyła mój okrutnie zaspany rozumek. Potrzebowałam chwili i zamrugania, żeby w pełni docenić sytuację, a gdy to już mi się udało, uśmiechnęłam się zupełnie inaczej, niż dotychczas. O tak, w moim zazwyczaj niewinnie i dziecięco radosnym uśmiechu pojawiło się niegrzeczne drgnienie. A może to był błysk, inny ruch kolorów w moich oczach? Zamruczałam, kiedy był niżej nade mną i niewiele się zastanawiając objęłam go ramionami i pociągnęłam na siebie. Chwilowo nie wpadłam na to, jak bardzo ja jestem drobna, w porównaniu z nim i jak ciężko będzie mi się pod nim oddychać. Chwilowo oddychanie nie było mi potrzebne, kiedy gorący dreszcz przeszył moje ciało. Poczułam go tak blisko i wyraźnie, jak jeszcze nigdy, jak tylko w tysiącu moich niespełnionych snów.
Oddawałam gorące pocałunki i obudziłam się już zupełnie. Tuliłam się do niego i jego do siebie, jakby bojąc się, że zaraz mi ucieknie. Poniekąd tak było. Moje sny zawsze się kończyły, a ja chciałam, żeby ten trwał wieczność.
Czułam go wszędzie i to było absolutnie rozkoszne uczucie. Był tak przyjemnie gorący! Lecz to jego zapach przenikał mnie najsilniej, ogarniał całą i więził w przyjemności.
Dłońmi głaskałam jego kark, szyję, wplątywałam place w jego lekko kręcone włosy i wciąż, wciąż przyciągałam go do siebie, chociaż już powoli brakowało mi oddechu. Mimo tego on ciągle był dalej, niż bym chciała. Pragnęłam go bliżej, jeszcze bliżej i już zupełnie nie zastanawiałam się nad tym, co się dzieje. Kochałam go, a on był przy mnie.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sob Lis 26, 2011 11:31 pm

Powoli chyba traciłem nad tym kontrolę. Chciałem jej po prostu więcej i więcej, nie zastanawiajac się czy jest to słuszne, czy nie. Chciałem jej ciała jej umysłu, wszystkiego więcej. A jej dotyk tylko to potęgował. Wywoływał przyjemne, hipnotyzujące dreszcze i czasem naparwdę powstrzymywałem się, żeby nie jeknąć z przyjemności. Nie pomagała mi wcale w opanowani swoich żądzy, ale szczerze mówiąc mógłbym jej nawet za to podziękować, nawet jeśli za chwilę stwierdzi, że powinniśmy przystopować, bo możliwe, ze powinniśmy, chociaż pewny nie jestem.
Znowu musiałem zmienić pozycję, żeby jej przypadkiem nie zgnieśc. Odchyliłem się do tyłu, ciągnąc ją za sobą, tak, zeby nasze usta nie miały okazji się rozłączyć. Była taka drobna, leciutka, że to całe przemieszczenie ciał wyszło nam zupełnie naturalnie. Siedzielismy naprzeciwko siebie, jedną reką podtrzymywałem jej plecy, kiedy druga głaskała jej kark. Zatrzymałem się na chwilę, dajac nam szanse, zeby odetchnąc. Delikatnie opierałem swoje czoło o jej, a chwile później juz całowałem jej skroń. To nei było proste, zeby tak po prostu się wycofać. Szczególnie biorac pod uwagę to jak bardzo jej pragnąłem. A pragnąłem całym sobą. Moja dłoń zsuneła się do jej uda, żeby za chwilę znowu wrócić na plecy. Tym razem jednak nie po koszulce. Powoli i trochę nawet ostrożnie wsunałem rekę pod jej koszulkę i delikatnie wodziłem palcami wzdłuż jej kręgosłupa. W końcu spojrzałem w jej oczy. Tak piękne jak jeszcze nigdy.
-Mogę to zdjąć?-zapytałem, trzymajac w palcach brzeg koszulki. Być moze powinienem to po prostu zrobić, ale kurwa, nie po to przez całe życie wpajali mi szacunek do kobiet, zebym teraz ją do czegoś zmuszał. Nie chciałem do niczego zmuszać, dlatego wolałem zapytać, żeby mieć pewnośc, ze nie robi czegoś tylko dla mnie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Ianelle Pon Lis 28, 2011 9:52 pm

Wiecie jaki jest problem z pytaniami? Wymuszają chociaż minimalne użycie głowy. Czasem, żeby nią pokiwać w zapomnieniu, w tych szczęśliwych przypadkach. Jednak najczęściej pytania wymuszają na mózgu aktywność. Tak już jest, to odruch bezwarunkowy. Zapytani chcemy udzielić odpowiedzi. Dlatego właśnie pytań w sytuacjach takich, jak ta, powinno się unikać. Bo gdy już małe trybiki pomiędzy zwojami zapracują, myśli toczą się jak kulki po krzywym blacie. I ciężko je zatrzymać, gdy już się tak rozpędzą.
Oczywiście, że mógł to zdjąć. Po co pytał. Mógł mnie teraz rozebrać całą, kochać, dotykać! Gorąco w moim podbrzuszu mówiło, że pragnę by jego ręce wędrowały po całym moim ciele, że chciałam czuć jego palce na każdym skrawku skóry. Że dłonie będą tylko wstępem, otworzą drogę dla ust. Że za chwilę zapadniemy się w siebie, w tą przyjemność, w to ciepło i rozkosz i już nic innego nie będzie się liczyć.
Lecz on zapytał. A przez to zmusił mnie do zastanowienia się nad odpowiedzią. Przecież nie mogłam mu pozwolić! Rozebrać mnie, och dlaczego! Mój Shaque, a jeśli jednak miał zamiar tylko użyć mnie jako zastępstwa za Yves? Przesiadywanie w jego snach nie pomagało mi racjonalnie ocenić sytuacji. Chciałam i wahałam się zarazem, jak każda dziewczyna w takiej sytuacji. Jak dziewczyna, której wmawiają, że była w ciąży i to po wpadce. Może lepiej nie doprowadzać czegoś takiego do skutku?
Westchnęłam, nie wiedząc cóż powiedzieć. Zamknęłam oczy, opadłam na niego, wtulając się jego silne ramiona. Czułam się w nich taka krucha i bezpieczna zarazem! Moje dłonie same powędrowały pod jego t-shirt. Ciepło jego ciała przeszywało mnie niczym ogień. Zasmakowałam znów jego ust i nie pytając o nic zaczęłam niezdarnie ściągać z niego ten t-shirt. Nie szło mi to za dobrze, jakoś tak nie mogłam sobie poradzić, rozproszona jego językiem i dłońmi, którymi wciąż wodził po moich plecach. Lecz skoro ja go rozbierałam, to on mnie też mógł, prawda? Mógł. Ale nie mogłam powiedzieć tego na głos. Na bogów, byłam dziewczyną! Nawet w mym tęczowym świecie takie zezwolenia nie brzmiały dobrze. Z resztą, czy my naprawdę potrzebowaliśmy mówić? Teraz? Kiedy wszystko działo się tak cudownie samo, napełniając nas tylko coraz głębszym zapomnieniem? Och Shaque.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sro Lis 30, 2011 9:47 pm

No i miałem swoją odpowiedź. Bez słów, ale za to jej czyny aż do mnie krzyczały. Wsłuchiwałem się w każdy jej dotyk, każde spojrzenie i westchnięcie. Wszystko krzyczało, że mogę zrobić znacznie więcej niż tylko ściągnąć jej bluzkę. To dobre uczucie, chociaż nie byłem pewny czy powinienem posłuchać tych wszystkich znaków.
Głowny problem z pytaniami jest taki, ze ciągną za soba następne, są odbijane od osoby do osoby jak piłeczka pingpongowa. Z prostych pytań zamieniają się w te, których nie chcielibyśmy usłyszeć, bo nie mamy na nie prostej odpowiedzi.
Przede wszystkim nie miałem prostej odpowiedzi na to co teraz czułem. Wiedziałem czego chciałem, ale wiedziałem też, że jeśli posuniemy się dalej, i jeszcze dalej, to to wcale nie będzie równoznaczne z obiecaniem mojej wierności. Czy to było uczciwe? Na to pytanie lepiej nie odpowiadać. Rzuciłem je za siebie, razem ze swoim t-shirtem, który pomogłem jej zdjąć.
Jesli miałbym być teraz czegoś pewny, to dokładnie tego, ze pragnąłem jej całym sobą. Nie mogłem być teraz rycerzem w lśniącej zbroi, który zgodnie ze swoją wrodzoną uczciwością zadba o to, ze to wszystko co się dzieje lub będzie działo, będzie znaczyć dla nas dokładnie tyle samo. Szczególnie, ze się nie wycofała. Powiedziała, ze mogę wszystko. A ja chciałem wszystkiego. Tylko przy niej otaczało mnie ciepło, w którym mógłbym nawet umrzeć z przyjemnością. Ale teraz umieranie byłoby ostatnim na co miałem ochotę.
Zdjąłem jej bluzkę i za chwilę moja dłoń zawędrowała do zapięcia jej stanika. Zwykle faceci mają z tym problemy, ja nie miałem. Płynnie sobie poradziłem i trzy sekundy później mogliśmy odrzucić w bok kolejną częśc jej garderoby. Pocałowałem ją mocno, jednocześnie ponownie kładąc na pościeli. Całowałem jej usta, szyję, dekolt, piersi. Oszalałem na jej punkcie. Moje pieszczoty stawały się co raz bardziej gwałtowne, niecierpliwe, ciągle czułe, ale znacznie bardziej namiętne. Jej oddech dyktował mi rytm i zachęcał do wykonywania kolejnych kroków. Zsunąłem rękę niżej, odpiąłem guzik jej spodni. Tym razem zdjąłem je bez pytania i moja dłoń swobodnie mogła spocząć między jej gorącymi udami.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Nie Cze 03, 2012 11:07 am

///

Nie wiem. Jakoś nigdy nie byłem dobry w tworzeniu atmosfery, robieniu niespodzianek, czy przygotowywaniu udanych prezentów. Starałem się, ale kiedy próbowałem spojrzeć z boku na te moje starania i ich skutki, zwykle widziałem w tym wszystkim jakąś dziwną groteskowość. Tak jak i teraz.
Posprzątałem pokój, przygotowałem stół, chociaż zapomniałem o obrusie, mieliśmy czyste naczynia i sztućce, nie było świecy, bo one zawsze sprawiają problem. Co tam jeszcze? Właściwie chyba nic. Ciągle szukałem czegoś co tu brakuje, ale poza Nell nie brakowało niczego. Mam nadzieję. Na naszą odświętną kolacje zrobiłem naleśniki. Tym razem dobre. W końcu nauczyłem się je robić. Było kilka różnych rodzajów nadzienia i jeszcze deser. Przytargałem nawet butle gazowa, żeby jedzenie podać na ciepło. Jeszcze jedna próba czy butla działa.. i działa.
Niby nie jestem jakimś strasznie przeżywającym takie rzeczy typem, ale czułem się dziwnie spięty. Wiedziałem, że Nell i tak powie, ze jest wspaniale, nawet siedząc obok butli gazowej, która za cholerę tutaj nie pasuje, ale ja chciałem, żeby naprawdę było wspaniale. Chciałem to naprawdę widzieć na jej twarzy, ze jest zachwycona. Żeby czuła się wyjątkowo, urodzinowo, kochająco. Zasługiwała na to tak bardzo. Jak nikt inny.
Niecierpliwiłem się. Nell już powinna tu być. Musiała minąć wieczność zanim usłyszałem pukanie do drzwi, ale w końcu usłyszałem. Sięgnąłem po bukiet kwiatów i po chwili stałem z nimi przed moją ukochaną. Po co ona właściwie puka? Przecież powinna tu wchodzić jak do siebie.
-Wszystkiego najlepszego Nell.-rzuciłem, łapiąc za jej dłoń i wciągając ją do środka. Wszystkiego najlepszego było takie tandetne. Wszystkiego najlepszego życzyło się wszystkim na odpierdol, żeby tylko coś, kiedy wypadało. Tylko, ze ja naprawdę chciałem, żeby miała to co najlepsze. Wręczyłem jej kwiaty. Po tym jak nie mogłem zdecydować się, które kupić, kupiłem wszystkich po trochę. Jak na mój gust wcale źle to nie wyglądało. Ucałowałem Nell jeszcze raz. Uśmiechałem się na jej widok. Byłą taka piękna. I chociaż widziałem ją nie tak dawno temu, to śmiało mogę powiedzieć, ze brakowało mi jej przez ten czas, który się nie widzieliśmy.
-Pięknie wyglądasz. Zrobiłem kolację.-dodałem, gdyby sama się nie domyśliła. Pewnie się domyśliła, ale musiałem jakoś odwrócić uwagę od swoich tandetnych życzeń.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Ianelle Nie Cze 03, 2012 12:22 pm

// no to chyba od siebie po przebraniu się po akcji z Dylanem xD//


Do swojego pokoju wbiegłam jak burza, cała zapłakana i zrozpaczona. Roztrzęsiona rzuciłam się na łóżko, ściskając wciąż w dłoni telefon gdzie włączony był sms od Shaque'a, że nie może się jeszcze ze mną spotkać. Ach, oczywiście rozumiałam to, co nie przeszkadzało mi całkowitym pogrążeniu się w smutku i rozdarciu, że nie mogę od razu paść mu w ramiona i płakać, płakać, płakać...
Cóż ja najlepszego narobiłam! Jak mogłam dopuścić do takiej sytuacji, która zaszła tam, w moim ulubionym miejscu, wśród moich brzóz!? To było takie potworne! Przecież ja wcale nie chciałam, by tak się stało! I nic w ogóle i wcale nie zwiastowało takiego przebiegu wydarzeń! Zaciskałam ręce na poduszce i wyłam w nią, w sprawdzony sposób, który na tyle głuszył moje jęki i szloch, żeby nie zbiegała się zaraz cała Rezydencja sprawdzić, co też mi się stało. Nie wiedziałam co teraz zrobić. Jak ja mam o tym z Szakim porozmawiać? Czy w ogóle powinnam? Bo może nie powinnam go wcale tym martwic? Ale przecież to by było takie wstrętne... No i tak czy inaczej wiedziałam, że nie dam rady tego w sobie schować, bo by mnie to zabiło od środka. Wybuchłabym. Albo zwariowała z poczucia winy. Och, chyba i tak byłam bliska zwariowania.
Płakałam jeszcze dobre dwadzieścia minut, nim wreszcie zmęczyłam się na tyle, że mogłam już tylko leżeć z twarzą w poduszce i oddychać ciężko przez opuchnięte gardło, nos i oczy. Odpoczywałam, próbując pookładać sobie wszystko w głowie. W końcu podniosłam się i zabrałam za przebranie i doprowadzenie się do stanu używalności. Och, może to i głupie, może to i babskie, ale to prawda, że powolne układanie włosów, przebieranie, malowanie się, pomaga się skupić i jakoś tak... przeanalizować. A tego potrzebowałam. Dlatego godzinę siedziałam przed lustrem, wolno i dokładnie układając swoje włosy w loki. Patrzyłam na siebie i zastanawiałam się, czy ja jestem jeszcze w ogóle godna iść się spotkać z Shaque'm. Przecież całowałam się z innym. Co prawda wcale tego nie chciałam i nie zamierzałam ale... Ale do tego jednak doszło. Czy Shaque mi wybaczy? Znów byłam bliska płaczu, więc zacisnęłam zęby i pomalowałam sobie rzęsy. Chciałam być ładna, skoro mieliśmy się widzieć ostatni raz. Bo on mnie przecież na pewno zostawi teraz.
W końcu zebrałam się i wyszłam z pokoju. I tak już za długo zwlekałam. Pobiegłam na parter, starając się wciąż wyglądać jak najlepiej. Na szczęście już nie miałam opuchniętych oczu, zaczerwienienie też ukryłam pod pudrem i mascarą. Przed drzwiami poprawiłam jeszcze moją czerwoną sukienkę i kokardkę, którą miałam we włosach. Sama sobie powiedziałam cichutko, że będzie dobrze. I uśmiechnęłam się trochę. I zapukałam.
A gdy Shaque otworzył mi drzwi i przywitał kwiatami, zdziwiłam się mocno. On był odświętny i kwiaty były odświętne i jego pokój, do którego weszłam też. Ale... ale o co chodziło? I nagle te życzenia? Przez dobrą chwilę stałam w miejscu, mrugając oczami ze zdziwienia.
-Och jej. - wydukałam, nie mogąc zdobyć się na nic więcej. -Och jej.
To były moje urodziny. A ja nawet nie pamiętałam. Obudziłam się rano i rzeczywiście coś było takiego w powietrzu innego ale nie wiedziałam co. Och jej i to wszystko Shaque zrobił dla mnie? Spojrzałam na zastawiony ślicznie stół, na jedzenie, na moje najulubieńsze na świecie naleśniki na butlę gazową, bo przecież pomyślał o wszystkim i...!
-Och jej! - powtórzyłam już po raz trzeci, drżącym głosem, czując jak w oczach zebrały mi się łzy. I już nie wiedziałam, czy ze szczęścia czy z rozpaczy. Mojej miny też chyba nie można było jednoznacznie zidentyfikować. Trochę uśmiechałam się radośnie, trochę byłam przerażona rozmową, jaka zaraz będzie musiała nastąpić i tym, jak bardzo nie będzie ona pasowała do sytuacji.
-Och Shaque! - zawołałam drżącym głosem i przytuliłam się do niego mocno, obejmując go, wtulając się, pragnąc chyba schować chociaż na chwilkę. Emocje dosłownie mnie rozsadzały i jak zwykle żałowałam, że nie jestem jedną z tych opanowanych, spokojnych osób. Ze mną tak zawsze, zawsze!
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Nie Cze 03, 2012 1:16 pm

Och jej? Och jej po raz trzeci? Teraz to już mi się pojebało i sam do końca nie wiedziałem, czy to ja coś ostro spierdoliłem, wywołując całą serię "och jej", czy to całe "och jej' miało po prostu mieć jakiś wydźwięk pozytywny. Jej wyraz twarzy wcale mi pomagał rozszyfrować "Och jej". Może ona wcale nie miała dziś urodzin i właśnie w ten elegancki sposób zrobiłem z siebie durnia? Ale przecież miała. Dobrze wiedziałem, ze miała. Łzy w jej oczach nie wyglądały tak całkiem szczęśliwie, nie załapałem chyba skąd się wzięły. A dodatkowo tak kurwa nie lubiłem kobiecych łez.
-Tylko nie płacz, Nell.-rzuciłem ostrożnie, ale już pewnie było za późno. Zawsze jest, kurwa, za późno. Pozostało mi czekać. Objąłem ją ramieniem, czule głaskałem po plecach, co jakiś czas całując czubek jej głowy, albo skroń. Chciałem dać jej tyle czasu ile potrzebuje na to, żeby mogła się uspokoić. Przecież jeżeli nie chce naleśników, to można je wypieprzyć. No, prędzej schować, ja je zjem później. Dobra, szczerze problem jest taki, że nie miałem pojęcia czego teraz chciała, co myślała, dlaczego płakała. Nigdy nie wiem. Nie wiedziałem, kiedy kochałem Yvy i przez to za każdym razem pogrążałem się bardziej i bardziej. Nie wiem i teraz.
-Skarbie, wszystko jest w porządku.-zapewniłem na wszelki wypadek, a za chwilę odsunąłem ją od siebie na odległość ramion, żeby móc spojrzeć na jej śliczną buzię i upewnić samego siebie, ze naprawdę jest w porządku. Chujnia trochę, bo nie upewniłem się w niczym. Chujnia trochę większa, bo to co widziałem zaczynało mnie niepokoić.
-Jeszcze nawet nie doszliśmy do deseru.-powiedziałem, uśmiechając się do niej ciepło. Nell widocznie musiała tak czasem mieć. Przejmowała się masa rzeczy niepotrzebnie, więc nawet jeśli teraz była czymś przejęta, to byłem przekonany, że niczym tak naprawdę starszym. No, może nie przekonany, ale szczerze w to wierzyłem. Gdyby to było straszne, to już dawno bym wiedział.
Uśmiechałem się więc do niej uparcie, chcąc wymusić uśmiech i u niej. Ten uśmiech, który dawał mi chęć do życia.
I wkrótce się pojawił. Uznałem tą całą scenę za zwykłe wzruszenie, a reszta wieczoru była już tylko co raz lepsza.

///przeskok
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt - Page 2 Empty Re: Matt

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach