Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Schody

+10
Sofie
Antonio
Nibiru
Barbie
Heidi
Felix
Pluton
Baile
Lemon
Cook
14 posters

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Pon Paź 10, 2011 6:49 pm

/ c;

Od paru dni na niczym mi tak nie zależało jak na odrobinie słońca. Nie zebym jeszcze nie zdążyła się przyzywczaić do deszczu i innych mało przyjemnych zjawisk. Przyzwyczajona była, ale w sumie przez to jeszcze bardziej cieszyła mnie ta świecąca kula na niebie, nie będąca Księżycem. Stałam na szczycie schodów, kiedy poznałam kim jest ta osoba siedząca na mojej drodze. Nie znałam jej jeszcze zbyt dobrze, bo wcale nie spotykałyśmy się jakoś super często, ale poznałabym ją wszędzie. Mało tu takich kocmołuchów. Dobra, wiem, nie powinnam nabijać się z siostry, ale to ze wygląda nędznie jest akurat faktem. Ja też nie ide w żadne konkretne miejsce, nie jestem jakąś pustą lalą, ale estetykę w swoim wyglądzie potrafię zachować. Jak dla mnie to ona była po prostu zajebiście leniwa. W sumie nawet nie 'jak dla mnie'. Barbie raczej nie kryła tej uroczej cechy.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy iść na około..ale czy tu jest jakieś 'na około'? Ostatecznie postanowiłam zejsć schodami, licząc na to, ze mnie nie zauważy. Zauważyła, ja to jakiegoś pecha mam ostatnio.
-Barbie, cześć.-odpowiedziałam, udajac trochę zaskoczenia. Powinnam robić karierę aktorską, bo wyglądało nawet na to, ze ucieszyłam się na jej widok. A jakże. Po dwóch sekundach zastanowienia, doszłam do wniosku, ze nie muszę zostawać na pogaduchy i miałam lecieć dalej, ale zanim zdążyłam się ruszyć, z jej ust wyskoczyło pytanie. Zupełnie zdawkowe.
-Aa..wiesz, słońce, trzeba korzystać-uśmiechnęłam się i oparłam o poręcz schodów.
-A ty? Tak siedzisz? Jakieś wieści z domu?- zapytałam. Barbie miała tą jedną rzecz, która mnie interesowała. Mój dom. Nie żebym kochała swój prawdziwy dom i strasznie za nim tęskniła. On mnie tylko interesował, zupełnie normalnie ciekawił.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Pon Paź 10, 2011 7:07 pm

Hm. Ucieszyła się na mój widok. No dobra, niech jej będzie. Ja tam nie wiem z czego by było się tutaj cieszyć. Ja tam bym nie była wcale zadowolona, gdybym zobaczyła takie zwłoki siedzące na schodach i czekające na zbawienie zagradzając mi drogę, czy na górę, czy na dół. Pewnie kopnęłabym je z rozbiegu i spierdoliła na górę nie patrząc na to, że bieganie wcale nie było moją mocną stroną. Pewnie zasapałabym się jak stary pies, ale kopnięcie byłoby tego warte. No, ale ja znałam siebie, a Nibiru nie znała mnie. Więc mogłam jej wybaczyć to wszystko.
A teraz wyciągnijmy odrobinę fajnych wniosków, nie żeby mi się chciało aż tak myśleć, ale wyciągnijmy wnioski z tej odpowiedzi siostry, na to gdzie idzie. Idzie korzystać ze słońca. Japierdolę. Wiecie co mi się najbardziej w Tromso podobało? Że właśnie pogoda była zazwyczaj chujowa. I nie trzeba było się tłumaczyć tym, ze sie nie chciało nigdzie wychodzić. Bo deszcz tamto, bo wiatr to... Podobnie miałam w domu; moją ulubioną porą roku była nie inaczej jak zima. Bo nie musiałam przez trzy miesiące wystawiać nosa poza pokój, nie licząc pierdolonej zawodówki. Ale i tak najwyżej dwa razy na tydzień tam bywałam. Trzeba było dbać o ten zajebisty przydomek 'widmo'. Zajebiście być klasowym widmem.
- W sumie nie wiem - odpowiedziałam jej zgodnie z prawdą. I wtedy obudziło się we mnie jakieś takieś mądre coś, co mi kazało zaproponować coś co wiązało się okropnie z wielkim wysiłkiem. Ale po kolei. Najpierw lekkie wprowadzenie wymieszane z lekkim kłamstewiem, by nie musieć mówić o swoim lenistwie. - Nie dzwoniłam tam, nie wiedziałabym co im powiedzieć. Że o tobie i w ogóle. Może wolałabyś sama powiedzieć, czy coś w ten deseń?
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Pon Paź 10, 2011 7:32 pm

Czasami czułam się tak okropnie zadowolona za tą podmiankę w szpitalu. To wstrętne, wiem, ale nie żebym się przejmowała. Na tyle na ile juz ją znałam, mogłam śmiało stwierdzić, że poza genami, nie mamy ze sobą niczego wspólnego i byłam z tego dumna. Gdyby mnie rodzice wychowali tak jak ją i siedziałabym teraz w brudnej, pogniecionej koszulce i zgaduję, ze w dziurawych skarpetach.. no tak, to mogłam być ja. Życie chyba było dla mnie mocno łaskawe.
-Moze coś w stylu 'co u ciebie, mamo'?-podpowiedziałam.-O mnie nie wspominaj, nie ma takiej potrzeby, ale kochana jesteś, ze proponujesz.-znowu się uśmiechałam. Rany. Cały czas się uśmiechałam, chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty.. no a ona musiała o tym wiedzieć. Przecież chciałam, zeby mnie lubiła, mogła mi się kiedyś do czegoś przydać.
-Ja sobie poradzę, jak będę chciała z nimi rozmawiać, to zadzwonię, z tym, ze to teraz nie ma najmniejszego sensu.- bo odkąd ciebie poznałam, to mam do nich co raz mniejszy szacun. Tego już nie dodam, ale tak właśnie myślę.
Znaczy nie uważam, zeby Barbie była jakąś złą osobą, podejrzewam nawet, ze ja chwilami jestem gorsza, ale przynajmniej mam jakieś ambicje, jakiekolwiek cele, a ona? Siedzi na schodach po nic. Az któregoś dnia umrze i jakie będzie miała przeżycia? Siedziałam na schodach i było czadowo? Aż mi się jej żal zrobiło, zapewne niepotrzebnie, bo ona pewnie żadnego żalu za siebie nie czuła. Ale wiecie, to moja siostra, której nigdy nie chciałam mieć.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Pon Paź 10, 2011 7:50 pm

Pewnie gdyby mi się chciało cokolwiek zauważać to może i bym zauważyła, że te z pozoru miłe zachowanie, miało w sobie więcej sztuczności niż plastik. Ale nie miałam najmniejszego zamiaru utrudniać sobie życia, zwłaszcza w i tak już pogmatwanych sprawach. Ogólnie to sprawa z zaginioną siostrą mnie przerastała. Znaczy niby zawsze podejrzewałam, że z Iloną coś jest nie tak i nie może być nasza, ale raczej nie wyobrażałam sobie tego co na serio się stało gdy tu przybyłam. Nie lubiłam wyobrażać sobie tak skomplikowanych rzeczy, a tu patrz, muszę przez nie przechodzić.
- Hm, ale co mnie obchodzi co u niej? Pewnie zaraz zaczęłaby pierdolić na temat mojej siostry, znaczy wiesz tej fałszywej, podrzuconej. Nie za bardzo chciałoby mi się tego słuchać. Nie jestem ulubieńcem rodziców. Ty może byś została, nie wiem - wzruszyłam ramionami. Bo jak wcześniej mówiłam, nie znałam Nibiru. Nie wiem czy kiedykolwiek będzie okazja by poznać. Nie wiem czy będzie mi się chciało wykorzystać taką okazję nawet jak sama mi się wepchnie pod nogi. - Na serio nie chcesz bym coś tam nawiązała? W sumie miło by było wytknąć podrzutkowi, że wcale nie jest taka doskonała. - I tak wiedziałam, że nie będzie mi się chciało wytykać cokolwiek, jak już coś to bym przekazała informację, wysłuchała krzyków i bez zastanowienia odłożyła słuchawkę. Boże, dzwonienie do domu wydawało mi się w tym momencie najokropniejszą rzeczą jaką mi przyjdzie kiedyś zrobić. Ale z drugiej strony jakbym to teraz odbębniła miałabym spokój na trochę. - Ale jak wolisz. To w końcu bardziej dotyczy ciebie niż mnie, nie. - Świat byłby doskonały gdyby nic nie musiało dotyczyć mnie, a moje życie zwyczajnie popłynęłoby z prądem, tak bym tego nie musiała nawet zauważać. Bo na serio nie zależało mi na niczym konkretnym. Pożyję, umrę, nic nie zostawię - jak dla mnie bajka.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Pon Paź 10, 2011 8:07 pm

No tak. Ja też byłam tą fałszywą, podrzuconą i to było jeszcze dziwniejsze niż tylko się dowiedzieć, ze siostra jest podrzucona, ale co tam, zdążyłam się przyzwyczaić, ze Barbie raczej się nie zastanawia nad tym co mówi. Coś mnie jednak tknęło i ostatecznie postanowiłam usiąśc na schodach przy niej. Usiadłam dwa schodki nizej, plecami opierajac się o barierkę, tak, zebym mogła ją wiedzieć. Kultura musi być.
-Na serio. To dla nich nie byłoby jakimś szokiem, bo dobrze o tym wszystkim wiedzą, tylko im to wisi.-oho, chyba rodzinne. Już wiem po kim Barbie to ma, aż dziwne, ze dopiero teraz skojarzyłam.
-Chyba, ze bardzo chcesz wytknąć coś 'podrzutkowi;, to mozesz się tym posłużyć.-stwierdziłam. Sama nie mam oporów, kiedy chcę komuś zaszkodzić, więc jesli ona chciała zaszkodzić drugiej siostrze to mogłam jedynie życzyć powodzenia. Co prawda podejrzewam, ze to było rzucone tylko tak o, a naparwdę nikomu jej się nie chce szkodzić, ale iskierka nadziei się pojawiła. Iskierka nadziei, mówiąca o tym, ze moja siostra nie jest takim komplentym pasożytem i chociaż komuś krzywdę robi z przyjemnością..wiem, żadna to duma.
-Barbie, czy ty próbowałaś w ogole kiedyś tego swojego voo doo? Poza chwilą kiedy się ujawniło.-zapytałam z ciekawości. Ja bym taki talencik wykorzystywała do oporu, całkiem jest ciekawy, a ona? Pewnie jej się nie chciało.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Pon Paź 10, 2011 8:24 pm

Ja tam nie wiem czy wiedzą, bo jakoś nigdy mi się z takich rzeczy nie zwierzali. Ogólnie rozmowy z rodzicami nie należały do takich rozbudowanych, mało z kim rozmawiałam używając pełnych zdań. Może ostatnio odrobinę się to zmieniło, bo mimowolnie poznałam multum ludzi, i chcąc czy nie, czułam potrzebę mówienia. Ta potrzeba była dla mnie okropnie obca i nie wiedziałam co z nią zrobić. No to dałam jej żyć własnym życiem. No i z tego życia narodziło się nowe życie, zwane przez niektórych życiem towarzyskim. Pierdolić, tak na serio to miałam nadzieję, że wcale mi nie zależy na tych obcych ludziach tak jak podobno zależy. Bo byłabym udupiona.
- Em, dzięki - rzuciłam nie do końca przekonana tym, czy na serio moja nowa siostra mi pozwala czy nie. Zresztą wymówiła te słowo 'podrzutek' odrobinę dziwnie, że nawet mój mózg nabrał podejrzeń, że musiałam coś wcześniej palnąć głupiego. Jak zwykle. - Znaczy wiesz, ja do ciebie nic nie mam, nie próbowałam cię obrazić, luzik nie? - zapytałam odrobinę speszona. Lubia łam gdy wszystko było jasne i bez żadnych podwójnych znaczeń. Pewnie gdybym miała więcej chęci często bym się w ten sposób tłumaczyła, wyjaśniała, ale zazwyczaj nie miałam ochoty.
No i też niezbyt często miałam siły by wymyślać jakiekolwiek kłamstwa, to chyba była jakaś tam zaleta, szczerość się nazywała. Ale jakoś nie zauważyłam by mi wiele pożytku przyniosła.
- Hmmm, z dwa razy próbowałam, ale coś tam nie wychodziło, więc dałam sobie spokój. Ale i tak mam zajebiście, bo wystarczy lekka groźba i już wszyscy myślą, że spiskuję w ciemnym kątem z ich miniaturką. - Mówiąc to uśmiechnęłam się na samo spojrzenie. Ja nie wiem jak niektórzy dawali się łatwo nabrać.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Pon Paź 10, 2011 8:54 pm

-Wszystko w porządku, spokojnie.-zapewniłam. Ja przeciez nie z tych co się obrażają za byle gowno. Mszczą za byle gówno to prędzej, ale w tym przypadku mścić też się nie chciałam. Dobra wola specjalnie dla siostry i spokojnie mogę stwierdzić, ze odbębniłam dobre uczynki na ten rok. Naprawdę był 'luzik', a nawet gdyby go nie było, to pewnie nie raczyłabym jej o tym powiedzieć. Bo i po co.
Juz dawno odkryłam, ze ludzie nie reagują na słowa. Na czyny owszem.
-No to powinnaś ćwiczyć. Moze kiedyś się przyda.-a jeszcze prędzej przyda się mi. Bardzo szybko wpadł mi do głowy jakiś szatański plan wykorzystania zdolnosci siostry. Aż się poczułam całkiem podekscytowana. Oczywiscie nieoficjalnie. Oficjalnie to zalezy mi wyłącznie na jej dobrze.
-Podrzucić ci kilka włosów? Czy czego tam potrzebujesz? Mogłabym ci jakoś pomóc z tym, wesprzeć.-zaproponowałam niby całkiem altruistycznie.-Mogłybyśmy spędzić ze soba troche czasu przy okazji, poznać się, mogłby być całkiem nieźle.-dodałam, żeby ją jakoś zachęcić. Może niepotrzebnie aż tak się wysilałam, może siostrze i tak by nie odmówiła. Na to liczę.
-Jak chcesz.-wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się przy tym. Nie chciałam, zeby czuła się pod jakąś presją. Chyba, ze odmówi, wtedy pomyślę o presji.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Wto Paź 11, 2011 4:57 pm

Z kolei ja, to nie tylko nie z takich co obrażają się za byle gówno, ale z takich, którzy wcale się nie obrażają. Jak już coś to wkurwiają się na kogoś bez odwołania, właśnie dla takich ludzi są zarezerwowane moje laleczki. Niby jeszcze nie spotkałam żadnego z nich, albo zwyczajnie nie chciało mi się przyznawać, że spotkałam. Ale to tylko taka lekka dygresja. Wracam.
Nie do końca rozumiałam co Nibiru może obchodzić mój talent, ale byłam pewna, że jak zacznę wyciągać jakiekolwiek wnioski to nie za bardzo mi się to spodoba. Najlepiej było myśleć, że po prostu chce o czymś gadać to gada. Chce później ze mną o czymś gadać to proponuje takie coś.
- Jeszcze zdążę się w życiu naćwiczyć - westchnęłam ciężko. Na samo to słowo odechciewało mi się wszystkiego. Ćwiczenie, uczenie, jakie to były demotywujące słowa. Normalnie miały podobne działanie tyle, że odwrotne, gdy się do małego dziecka powie, by coś nie dotykał, albo nie podchodził, to ona na pewno to zrobi. Tak samo gdy mi się mówiło coś o ćwiczeniu to miało się pewność, że nawet nie myślę zaczynać takich szaleństw. - Ale te włosy to konkretnych osób są czy niby, że dla picu? - zapytałam nagle okazując jakieś większe zainteresowanie. Oczywiście w tym pytaniu nie chodziło mi o to, czy przypadkiem komuś krzywdy nie zrobię. Bo skoro siostra proponowała takie rzeczy to na pewno planowała coś niegrzecznego. No proszę. W każdym razie chodziło mi tu o to, czy Nibiru będzie chciała mi powiedzieć coś więcej, podać jakieś szczegóły, czy może udawać niewinątko. - Jakby co to by można było spróbować.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Czw Paź 13, 2011 5:23 pm

Talenty, szczególnie cudze, były trochę moim hobby. Będąc tutaj, wydaje mi się, ze niektórzy kompletnie nie doceniają tego co mogą zrobić, albo nawet nie mają pojęcia co mogą. Niektórzy potrafią wpływać na drugą osobę i zmuszać ją do czego im się chce, a i tak z tego nie korzystają, bo to przecież nie w porządku. To tak jakby nie w porządku było mówić, bo przecież można kogoś obrazić. Mogłabym zbierać te wszystkie niechciane lub nieuzywane zdolności i sprzedawać na ebayu. Pomyślę o tym. Ciekawe za ile poszłoby takie voo doo.
-Musiałyby być jakiś osób na pewno. Żebyś wiedziała czy w ogóle cokolwiek działa.-odpowiedziałam, to chyba oczywiste.-Najlepsza metoda ćwiczenia talentu to metoda prób i błędów. Przecież nie chodzi o to, zeby komuś krzywdę zrobić, a jakby co, to mamy tu tylu uzdrawiaczy, ze wiesz..-uśmiechnęłam się jak na troskliwą siostrę przystało. Zupełnie jakby dla mnie jej rozwój miał znaczenie. -Jeżeli się boisz, to mogę użyczyć ci swoich włosów.-zaproponowałam wspaniałomyślnie, ale raczej miałam nadzieję, ze nie będzie się bała, a nawet jesli to się nie przyzna. Nie wyglądała na taką wystraszoną, a ja raczej nie chciałabym robić za worek treningowy.
-To twoja sprawa, nie chcę cię przekonywać. Po prostu wiem, ze im wcześniej zaczniesz coś robić, tym będzie ci łatwiej później.- tak przynajmniej zgaduję.-A jak ci się nie spodoba to wiesz, zawsze mogę ci załatwić coś innego.- a niech wygląda, ze przejęłam się tymi wszystkimi siostrzanymi sprawami. Nie stracę na tym.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Pią Paź 14, 2011 10:21 pm

No spoko, nie będę się zbytnio interesowała. Interesowanie się czymkolwiek nie było jednak dla mnie. Nigdy nie byłam ciekawa nawet najprostszych rzeczy. Przykładowo małe dzieci nieustannie zadają jakieś durne życiowe pytania, typu skąd się biorą dzieci, ja takich pytań unikałam jak ognia. W rezultacie wszystko co wiedziałam o życiu było usłyszane przypadkowo, wbrew mojej woli. Nic jednak nie mogłam z tym zrobić, bo to znów wiązało by się z zainteresowaniem najlepszym sposobem pozbycia. Błędne koło, z którego wypadłam i byłam z tego niezmiernie zadowolona. Z drugiej jednak strony czasami było trzeba się zaczepić jakieś koło, chociażby dlatego by zwyczajnie coś zrobić. Mieć rozrywkę. Dlatego też nie pozostawało mi nic innego jak skorzystać z okazji i się zgodzić.
- Nie, no spoko, czego się tu bać, przecież mi się krzywda nie dzieje. Możemy spróbować twojego sposobu kiedy tylko chcesz. Wszystkie terminy mam wolne. - Dziwne by było jakbym kiedykolwiek miała jakiś zajęty. Nie lubiłam się umawiać na cokolwiek co było związane z konkretną godziną, bo wydawało mi się taki nudne i ograniczające, że się chciało zwymiotować. Lepiej było po prostu iść do przodu nic nie planując, nic nie obiecywać. No może nie do końca, bo chyba własnie przed chwilą w jakiś stopniu się do czegoś zgodziłam. - Twoje włosy nie będą potrzebne, bez przesady. Ale powiedz mi, tak dla jasności, żeby nie było. Co ty chcesz tak serio z tego mieć? Albo wiesz, w sumie nie musisz odpowiadać. - Nie wiem do czego była ta gadka, chyba się zapędziłam.
Poprawiłam czapkę na głowie tak by w połowie zakrywała mi oczy. Lubiłam mieć ograniczone pole widzenia, bo dzięki temu omijałam połowę rzeczy, które mogłabym przypadkiem zobaczyć i, niedajboże, się zainteresować. Wiadomo.
- Hm, raz się w sumie zastanawiałam nad tym czy tymi laleczkami można zadawać jedynie ból, ale jakoś nie potrafiło mi przyjść do głowy nic innego. - Oczywiście gdybym nie była sobą wystarczyłoby pójść poczytać coś więcej o tych całych rytuałach voodoo. No, ale byłam, i na tym krótkim zastanawianiu się skończyła przygoda. Chyba teraz liczyłam na to, że może Nibiru wie coś więcej. Nie wiem. Powinnam nauczyć się zadawać konkretne pytania, zamiast mówić takimi dziwnymi anegdotkami.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Sob Paź 15, 2011 8:55 am

Dziwne gdyby nie miała wszystkich terminów wolnych. Na szczęście ja tej wygody nie miałam i ciągle czymś zajmowałam sobie czas. Dlatego postanowiłam nie umawiać się z nią na jakiś konkretny termin, bo całkiem możliwe, ze wypadłoby mi coś ciekawszego i jeszcze by się dziewczyna zniechęciła. Szkoda by było, bo przecież jestesmy na całkiem dobrej drodze do wykorzystania jej zdolności jakoś kreatywnie.
-No to świetnie. Zobaczysz, ze będziesz zadowolona.. mam nadzieję.-odpowiedziałam całkiem optymistycznie. Miałam trochę nadzieję, że mój optymizm, mimo tego, ze nieco udawany, udzieli się jej i za jakiś czas sama będzie chciała, żeby jej pomóc z ćwiaczeniami. Pewnie równie dobrze mogłabym wierzyć w garbate aniołki, ale co tam. Mamy przecież wspólne geny, moze jeszcze gdzieś głęboko ukrywa resztki ambicji.
-Barbie, a co ja mogę z tego mieć? Tak naparwdę to chyba chcę tylko..wiesz, mieć siostrę.-wzruszyłam ramionami. Po częsci to i nawet prawda była. Chciałam mieć osobę, która będzie dla mnie robić coś, bez zadawania pytań. Nawet nie będzie musiała wiedzieć co robi. Wystarczy, że zapewnię ją, że robimy to dla niej.-Naprawdę się ciesze, ze tu jesteś.-dodałam. Jestem wspaniałą siostrą i chcę za to Oscara.
A tym ostatnim zdaniem to mnie zaskoczyła. To właściwie troche dobrze i trochę źle wróży, ze nad czymś się zastanawiała.
-W sumie też nie wiem tak do końca co można robić z tym całym voo doo.-przyznałam, ale co? Ja bym nie wiedziała i teraz interesowałabym się tym tak w ciemno? Oczywiście, ze nie. Tez zastanawiałam się co można, trochę poczytałam i mniej więcej pojęcie miałam. Nie chciałam jednak wzbudzać podejrzeń, bo jeszcze by jej się coś przestawiło w mózgu i może by jej zaświatało, ze bardziej niż na niej, zależy mi na voo doo. -Ale ile to. Można o tym poczytać. Mamy tu sporą bibliotekę.-zgaduję, ze nigdy tam nie była. -W sumie jest tuż za rogiem.-dodałam, ale szczerze wątpię, czy zechce teraz tam iśc i czytać. Nie zdziwię się jezeli ona nawet nie do końca umie czytać..ranyyy.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Sob Paź 15, 2011 3:44 pm

No dobra, przyznam się. Bo czemu miałabym nie przyznawać tego sama przed sobą, skoro akurat w tym momencie nikt nie świdruje mi głowy i moich pragnień (na serio, Mike coraz bardziej mnie wkurwiał z tą wiedzą co akurat chciałam najbardziej; jeżeli tak dalej pójdzie zwyczajnie go rzucę). W każdym razie przyznaję się do tego, że gdzieś tam, gdy przedrzemy się przez mój mur obojętności, znajduje się obudzone ze snu uczucie 'podejrzenia'. Nieładnie to tak podejrzewać siostrę o złe zamiary, skoro własnie ją poznałam. A może własnie dlatego że ją poznałam? Nieważne. Ważne, że całkiem niechcący sobie przypomniałam coś bardzo istotnego. A dokładniej przypomniałam sobie, że wiem na czym polega jej talent i nie sposób było obyć się bez tego 'podejrzenia'.
- Ym, wiesz tak mi przyszło coś do głowy. Całkiem przypadkowo i się nie przejmuj. Ale czy ty przypadkiem nie dybiesz na mój talent? - zapytałam jak to miałam w swoim zwyczaju całkiem szczerze. Mój mózg nie był tak wystarczająco rozpracowany by silić na jakiekolwiek kłamstwa. A co dopiero na wizyty w bibliotece. Boże, ostatni raz kiedy byłam w bibliotece to wtedy gdy ta podrzucona siostra kazała mi odnieść swoje książki bo inaczej powie rodzicom o trawce w moim pokoju. Na wiele różnych sposobów mnie wykorzystywała. Szkoda, że nie zdążyłam się jej odpłacić przed przyjazdem tutaj. - Ech, ale serio wersja ta wersja o chęci posiadania siostry jest jakaś dziwna. Znaczy jak tam chcesz. Nie poszczęściło ci się z taką siostrą jak ja i tyle. Sama to przyznaj. - Dobra, wymuszanie na niej przyznawania sie do takich rzeczy wcale nie było mądre i mogłam ją tym sposobem jedynie wkurzyć. Ale co poradzić. Powiedziałam to powiedziałam.
Ogólnie to jeżeli Nibiru tak bardzo zależało na moim talencie to byłabym zdolna jej nawet go oddać. W zamian za jakiś inny oczywiście, bym nie musiała wracać do Wilna i do tej pojebanej zawodówki. Bo to jednak jest mi w chuj niepotrzebne. Wolałam się tu obijać. Może później podzielę się z nią tą informacją. A może wcale.
- No fajne, biblioteka. Jej - odpowiedziałam bo sama nie wiedziałam jak mam zareagować. No zwyczajnie. Przecież nie rzucę się by tam pójść. Chociaż... - Hm, jeżeli ci zależy to możemy zajrzeć. I tak nic nie mam do roboty. - O jaka byłam dobra.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Nibiru Sob Paź 15, 2011 5:30 pm

Podchodzisz do kogoś z sercem na dłoni, a w zamian masz jakieś głupie podejrzenia. Może nie głupie i moze na tej dłoni nie ma tak całkiem serca, no ale mimo wszystko. Gdybym naparwdę miała tak dobre serce jak staram się to pokazać, to byłoby mi teraz szczerze przykro.
Uniosłam brwi ze zdziwinia, potem je zmarszczyłam, zastanawiajac się nad jej oskarżeniami, tudzież zgadywankami.
-Po co bym miała? Po co miałabym ci go zabierać? Nie mogę używać tego co wezmę..-wyjaśniłam.. przynajmniej jeszcze nie mogłam, a kiedyś to kto wie.
-Wow.. starsznie nisko mnie cenisz.-dodałam, unosząc brew. Być może zapędziłam się z tym siostrzanym entuzjazmem, trudno. Chyba myślałam, ze jest bardziej bezmyślna niż faktycznie jest. A wszyscy zawsze powtarzają, żeby nie lekceważyć przeciwnika. Aj jaj jaj. Może chociaż zrobi się jej głupio, że tak mnie nie docenia. Nie obrażałam się, oczywiście, i nie chciałam, zeby to chociaż w małym stopniu tak wyglądało. Nie mogłam się obrażac, bo jak tak na nią patrzę, to podejrzewam, ze postanowiłaby nic z tym nie robić.
-To nie tak, że mi się nie poszcześciło. Po prostu jeszcze nie znamy się zbyt dobrze.-wzruszyłam ramionami.
-Nie zalezy mi. Tobie powinno, ja ci oferuję tylko pomocna dłoń, czy coś w tym stylu. Rób to dla siebie, jeżeli już. Nie dla mnie.-wytłumaczyłam. Głupia ta moja siostra. Głupia i leniwa, a ja starsznie nie lubiłam takich ludzi. Tylko by siedzieli i gapili się w telewizor najchętniej. Gdybym mogła, to pewnie byłaby jedną z pierwszych, którym urwałabym głowę przy pomocy voo doo. Chociaż nie wykluczam, ze za jakiś czas ją poznam i pokocham. Och, jakie to słodkie by było. Doczekać się nie mogę.
Nibiru
Nibiru
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Sob Paź 15, 2011 10:48 pm

Jej, mi na serio było trudno uwierzyć w te jej szczere zamiary. Choć nie wiem. Może jakieś tam miała, a ja najprościej nie potrafiłam ich rozgryźć. A jeszcze bardziej prawdopodobne, że zwyczajnie mi się nie chciało ich rozgryzać. Mniejsza z tym. Choć w tej chwili byłam zła na siebie za ten ograniczony tok myślenia, który mi nie pozwalał myśleć w szerszej perspektywie. Potrafiłam myśleć jedynie o swoim tyłu i nic poza nim. Pięknie prawda? Godne podziwu zachowanie, nie ma co.
- Sorry, nie chciałam - wyrzuciłam z siebie najbardziej szczerym tonem na jaki mogłam się zdobyć. I tym razem na serio nie chciałam zabrzmieć jakby mnie to nie obchodziło. Może gdzieś tam głęboko w środku siebie miałam jednak tą chęć zbliżenia się do prawdziwej siostry. Może chciałam mieć siostrę z prawdziwego zdarzenia, nie to coś co mi się wcześniej trafiło. Nie mogę powiedzieć, że jestem ciekawa jakby to było gdyby Nibiru na serio okazała się bardziej podobna do mnie niż to się teraz wydaje. Mogę za to powiedzieć, że wolałam sprawdzić czy tak jest, czy nie. Dla świętego spokoju. - Przesadziłam. Ale sama powiedz, czy ta cała sytuacja nie wydaje ci się odrobinę chora? - zapytałam całkiem poważnie. Ale mi się zdobyło dziś na wyznania. Pięknie.
Podniosłam się ze schodka, na którym siedziałam cały czas podczas naszej rozmowy i wyciągnęłam ręce do góry by się rozciągnąć. Słychać było jak kości mi strzelają. Cholernie się zasiedziałam, nie ma co. Zapytacie dlaczego się podniosłam, skoro wcale nie było tak, że było mi niewygodnie na schodach. No bo Nibiru serio miała rację. To mi powinno zależeć na moim talencie, nie jej. Nie że mi po jej słowach nagle zaczęło zależeć. Ale lepiej udawać, że zależy i się czegoś dowiedzieć, by po raz kolejny mieć święty spokój. Lubiłam święty spokój, wiecie? Dla niego byłam gotowa się poświęcić.
- Masz rację. To moja broszka, ja powinnam się zainteresować. Może zdołam z siebie wydusić coś na chwilę zainteresowania tym tematem. Czemu nie? - wzruszyłam ramionami. Nie, wcale nie wyglądało to na sztuczne. Bo nie było. nie miałam sił by bawić się w jakieś sztuczności, takie gierki to nie dla mnie, z góry przepraszam. - Czyli mogę liczyć na twoją pomoc? Tak dla zacieśnienia siostrzanych więzi? - zapytałam próbując zademonstrować gestami te całe zacieśnianie, ale chyba niezbyt zgrabnie mi to wyszło.
Trylylylu, no i poszłyśmy.

/koniec
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Antonio Czw Sty 19, 2012 3:37 pm

Tak, ten moment kiedyś musiał nadejść. Zdarzyło się to w sumie już dawno, ale chociaż się tego spodziewałem, to jednak trochę mnie to bolało. Rozstałem się z Angie, tak oficjalnie, ze zmianą statusu na facebooku i rozmową, która w sumie nie była długa, ale stanowiła dowód na to, że między nami już naprawdę wszystko się wypaliło. Nie było żadnego tulenia czy innych bzdur, którymi wcześniej często się raczyliśmy. To był po prostu koniec, naturalny koniec i nie ma co się nad tym zastanawiać czy płakać. Ale wiecie, mimo wszystko jestem muzykiem i odznaczam się wysokim poziomem wrażliwości. Znaczy no, nie było źle. Ale... no dobra, nie wiem, załóżmy, że się wcale nie przejąłem i olałem całą sprawę. Pasuje?
Chwilowo nie miałem ochoty na spotykanie fajnych znajomych, dzwonienie do moich ministrów, żeby wbić na jakąś imprezę, swoją drogą Reid coś kręcił z jakąś rudą (no nie, to przeklęty kolor włosów dla fajnych facetów, wszyscy robią z siebie cioty dla jakiejś rudej panny, nie żebym coś miał z Iski i Jackie, no gdzie, a poza tym w sumie Reid już był babą, więc nie ma sprawy), a Yves zachwycała się swoim synkiem, którego nie miałem chwilowo możliwości poznać, zresztą planowałem najpierw zrobić wielkie wejście poprzez nagranie serii kołysanek na płytę pod nazwą 'śpij mały dżemorku' z podpisem i dedykacją, a reszta może sobie kupować i nie wiedzieć o co chodzi, ale coś czuję, że moja kochana Ainsworth wpakowałaby moją pracę na półkę, bo jej instynkt matczyny pewnie zmusza ją do samodzielnego wykonywania tych wspaniałych wytworów ludowych. Ładnie śpiewa, ładnie. No nie chciałem tak bez prezentu, a nic fajnego nie przychodziło mi na myśl. Może zabiorę go kiedyś na koncert? Nie, dzieciaki nie lubią. Nauczyć go grać? Yves nauczy. Cholera, nie będzie wujka Antosia bo nie mam prezentu. No dzięki.
Usiadłem na schodach, bo tu pewnie nikt mnie nie znajdzie i tak siedziałem. Zimno mi było w tyłek, bo schody kamienne, ale cierp Smudkowsky, cierp. A, i moje nazwisko wcale nie oznacza, że jestem gejem.
Minęło jakieś pięć minut, tyłek mi zdrętwiał, więc się zerwałem i chciałem iść w inne ukryte miejsce. I wtedy stanąłem twarzą w twarz z nią. I absolutnie zapomniałem o zesztywniałym tyłku. Stał przede mną anioł, w uszach wybrzmiewało mi jakieś słodkie pienie, chyba Chopin i jakaś wyjąca baba z opery, ale nawet nie zastanawiałem się jakiej. Gapiłem się mocno niekulturalnie na ten cud stojący przede mną i już wiedziałem, że oto zjawiła się moja muza dla której tworzyć będę do końca życia, choćby teraz spytała o drogę do toalety i odeszła. To było takie romantyczne. Do tego stopnia, że przeskoczyłem te dwa schodki dzielące mnie od piętra i jednocześnie od niej, a potem padłem na kolana. Oba. Niech mnie zabije teraz zaraz, a umrę szczęśliwy.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Sofie Czw Sty 19, 2012 4:37 pm

/////

Od czasu wprowadzenia się do Rezydencji, nie widziałam w swoim życiu najmniejszego sensu. Wszystko było całkowicie beznadziejne i bezcelowe. Przez jakiś głupi talent, którego wcale nie chciałam i do niczego nie był mi potrzebny znalazłam się tutaj, nie ze swojej woli. Mogłabym przecież studiować na jakiejś dobrej uczelni, a potem zrobić w życiu coś wielkiego, wspaniałego, coś co przyczyniłoby się do tego, że mniej ludzi zmuszonych byłoby do głodowania czy życia w okropnych warunkach. Albo zostałabym lekarzem. Chociaż nie, lekarze widzieli krew. Ja na jej widok mdlałam. Och, było tyle możliwości, a ja zamiast zastanawiać się, co wybrać, pałętałam się bez celu po Rezydencji. Jeszcze kilka miesięcy i skończę dwadzieścia lat, nic do tego czasu nie osiągając, przygnębiające.
Czułam się tak jakbym została odcięta od normalnego świata. Za tymi murami wszystko zdawało mi się być takie nierealne, ale i zarazem szare i zniechęcające. Choć najgorsze było bardzo bolesne zderzenie się z rzeczywistością, kiedy wraz z Robem i Penny zdecydowaliśmy się odwiedzić dom na święta i doszło do mnie, że tamten dom wcale nie jest już dla mnie dom, a mimo wszystko to oto miejsce, głupia Rezydencja.
Tak właśnie rozmyślając nad bezsensownością swojego mizernego żywotu, szłam leniwie przez korytarz, wpatrując się w nieco ubrudzone czubki swoich butów. Powinnam je wyczyścić. Choć i nawet w tym nie widziałam sensu, bo przecież jeśli i tak nic w życiu nie osiągnę, to po co niby miałabym dbać o to czy schludnie wyglądam?
A potem doszłam do schodów. Stanęłam przed pierwszym ze stopni, bo wyżej stał na nich ktoś, kto się zatrzymał, więc chciałam go grzecznie poprosić, żeby się przesunął. Podniosłam głowę. Kilkukrotnie zamrugałam, bo ten ktoś stał i patrzył się na mnie. Poczułam przypływ gorąca, co pewnie sprawiło, że na moich bladych policzkach wykwitły rumieńce. Serce zaczęło mi walić jak szalone. Stałam tak, z szeroko otwartymi oczami, delikatnie rozchylonymi ustami, wpatrując się w sylwetkę znajdującą się przede mną. Bezsensowność mojego życia nagle zniknęła. Ot tak, po prostu, wyparowała. Nie byłabym teraz w stanie myśleć o niczym. Próbowałam się nieco uspokoić i rozpracować, co się ze mną działo, bo zdecydowanie nie było to normalne.
Nabrałam głęboki oddech. Powtórzyłam to jeszcze raz, a nim zdążyłam cokolwiek zrobić, chłopak padł na kolana. Poczułam się jeszcze bardziej zmieszana. W mojej głowie panował zamęt, bo jedna część mnie starała uświadomić drugiej, że to, co się właśnie działo było wytworem mojej wyobraźni, spowodowanym za małą ilością snu i przekonaniem o swojej niedoli. Druga zaś starała się znaleźć dowody na to, że to wszystko było prawdziwe. Wiedziałam, że powinnam była tak zrobić. Nie powinnam tak stać i się gapić. Jeszcze raz wypuściłam powietrze z płuc i rozchyliłam wargi, żeby coś powiedzieć. - Ja tylko... chciałabym przejść. Więc, tylko chciałam przeprosić, żeby móc przejść po schodach. - wybełkotałam z trudem, bo chyba zapomniałam na chwilę o oddychaniu przy mówieniu. Zaraz po tym ja w głowie usłyszałam, co powiedziałam, poczułam się jak ostatni nieudacznik, ale nie wiem czy potrafiłabym wymyślić coś mniej żałosnego niż to.
Drgnęłam i nerwowo zacisnęłam palce na skrawku spódnicy.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Antonio Czw Sty 19, 2012 6:40 pm

No tak, kurde. A ty już myślałeś, że to epicki film i zaraz wyskoczy ci karzełek śpiewający jaka to miłość jest piękna i odjechalibyśmy w stronę zachodzącego słońca. Ewentualnie nagle pojawiłby się biały jednorożec i też odjechalibyśmy do jakiegoś monumentalnego zamku z kryształu. Albo po prostu teraz pojawić się powinien napis 'ciąg dalszy nastąpi', jak w każdym dobrym serialu akcja jest przerywana w najciekawszym momencie. A nie, przepraszam, już minął. Bo ktoś chce przejść. Mówiłem, że pozostanie muzą nawet jeśli sobie gdzieś pójdzie na zawsze? Racja. To by było melodramatyczne. No chyba, że miałaby głos skrzeczący albo kozi. Ale nie miała, miała bardzo ładny głos, taki ciepły i melodyjny, znaczy teraz mówiła absolutnie niewyraźnie, ale wierzyłem, że w innych sytuacjach, kiedy nie widziała takich debili, miała piękny głos. To by było takie romantyczne, ale musiałem dramatycznie dać jej odejść. Nie, zaraz. Wcale nie musiałem. To, że przystanęła i przez chwilę przestała się ruszać (dobrze, że nie skojarzyłem tego z faktem stania na samym środku, chociaż to powiedziała) dało mi doskonałą szansę by stać się wreszcie kowalem swojego losu, na zawsze odmienić swoje życie i inne takie głupoty. Znaczy w sumie miałem wybór stracić ją na zawsze, albo spróbować nie tracić jej na zawsze ale pewnie z podobnym skutkiem. Ale jestem człowiekiem czynu! Zerwałem się.
- Oczywiście, już się przesuwam. - obiecałem, ale dopiero po minucie się ruszyłem, tak się zapatrzyłem w zamyśleniu pod tytułem 'jak ją zatrzymać'. Wiecie, ja normalnie nie mam problemów ze zwróceniem na siebie uwagi dziewczyny, ale teraz miałem. A teraz najbardziej by mi się ta umiejętność przydała, szczerze mówiąc. A przecież mogła odejść teraz, już, pogrążając mnie do końca życia w smutku i rozpaczy. Znaczy, wielcy tworzyli w smutku i rozpaczy, za ojczyzną głównie, taki Chopin i Rachmaninow na przykład. Ale ja nie. Będę wielki mając przy sobie muzę.
- Może mógłbym... - co mógłbym, co mógłbym, myśl głupku - cię odprowadzić? - spytałem głupio i zaraz potem wykonałem klasycznego facepalma. - Żałosny jestem. - wymamrotałem, nic lepszego o sobie powiedzieć nie mogłem. Odprowadzić, debilu! jesteśmy w Rezydencji przecież!
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Sofie Pią Sty 20, 2012 12:27 pm

W jednej chwili stałam się jednym wielkim bałaganem. Nie potrafiłam się zebrać, żeby cokolwiek powiedzieć. Nie mówiąc już o tym, że nie mogłam niczego sobie poukładać w głowie. Wszystkie sprawy, które poukładane były ładnie w szufladkach teraz się z nich wysypały i nie mogłam się odnaleźć w porozrzucanych papierach. Chaos. A ja zawsze obawiałam się chaosu. Choć teraz wcale o tym nie myślałam w ten sposób. Wszystko momentalnie wywróciło się do góry nogami, lecz jakby ani trochę mi to nie przeszkadzało. Poczułam przypływ jakiejś dziwnej radości i zafascynowania chłopakiem, który stał na przeciwko mnie i od którego nie potrafiłam odciągnąć wzroku. Kiedy normalnie peszyłam się po nawiązaniu jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, tutaj moje spojrzenie lgnęło do twarzy blondyna, którego pierwszy raz w życiu widziałam. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego i nie słyszałam, żeby ktokolwiek o czymś takim opowiadał. W związku z tym, bardziej utwierdzałam się w fakcie, że to tylko wymysł mojej wyobraźni. Ale skoro był taki wspaniały, dlaczego nie miałabym poudawać, że to dzieje się naprawdę? Pewnie dlatego zebrałam się w sobie i nieco rozluźniłam, bo świadomość tego, że coś nie jest prawdziwe sprawiała, że czułam się nieco pewniej, podczas, gdy gubiłam się w prawdziwym świecie.
Zrobiłam krok do przodu, czując pod podeszwą pierwszy stopień schodów, potem uniosłam się jeszcze wyżej, robiąc kolejny krok, znajdując się na wysokości chłopaka. Wzięłam głęboki oddech. Robiąc kolejny krok uświadomiłam sobie, że mam pewną kontrolę nad tym, co się działo, gdyż nie stałam już omamiona czymś, cokolwiek to było. A potem usłyszałam pytanie, które popłynęło z ust blondyna. Odwróciłam automatycznie głowę, unosząc kąciki ust w subtelnym uśmiechu. Miałam wrażenie, że nieco już ochłonęłam i nadzieję, że na moich policzkach nie było już rumieńców.
- Tak. Oczywiście. Byłoby mi bardzo miło. - odpowiedziałam już bardziej płynnie, swobodniej. Zgodnie z prawdą, bo w głębi duszy, miałam nadzieję, że chłopak zaproponuje, aby przedłużyć nasze przypadkowe spotkanie. Ja nie miałabym tyle odwagi, mimo wszystko. Pomijając fakt, że sama nie wiedziałam, gdzie zmierzałam i gdzie chciałabym być odprowadzona. Ale chciałam. Najbardziej w świecie. Chciałam, żeby blondyn potowarzyszył mi w mojej wędrówce donikąd.
Zaśmiałam się cicho, słysząc jego mamrotanie. - Wcale nie, nie mów tak - odparłam cicho i trąciłam go bardzo delikatnie palcem wskazującym w ramię. Nie chciałam, żeby zasłaniał dłońmi swoją twarz. Chciałam na nią patrzeć, widzieć ją. - Wcale nie jestem lepsza - przewróciłam oczami, wyjątkowo już rozluźniona, choć nadal czułam jak moje serce próbowało wyrwać się w klatki piersiowej. Bałam się tylko tego, że skoro już nie bałam się odezwać, zaraz z moich ust popłynie jakiś słowotok, zacznę opowiadać o rzeczach zupełnie bez znaczenia, lub o tym, jakie mam negatywne nastawienie do świata, a potem go zniechęcę. Dlatego uważnie się pilnowałam, żeby zapobiec takiej paplaninie i starałam się kontrolować każde słowo, które pchało mi się na język.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Antonio Pią Sty 20, 2012 12:53 pm

Teraz powinienem powiedzieć coś w stylu, że przydałby mi się mój mądry i wspaniały najlepszy przyjaciel Reid, ale to byłaby całkowita nieprawda, bo Reid już całkiem skomplikowałby mi sprawę, której i tak nie ogarniałem nawet w stopniu zadowalającym. Wielki kurde Antonio traci głowę i robi z siebie debila, co za ironia losu, kiedy już myślałem, że jestem na tyle wspaniały, że nic mnie nie zaskoczy. To chyba specjalnie. Żeby mi utrzeć nosa. Ale jak mi chcą tak ucierać nosa to mogą nawet częściej.
- Mam na imię Antonio. - wyznałem w końcu, wyciągając dłoń. O, teraz zrobię taki epicki myk i pocałuję ją w rękę, dobra? To będzie takie urocze i może naprawdę ona zapomni jakim jestem żałosnym głupkiem. Ja tam się niczego nie boję! Dobra, teraz się bałem, że źle wypadnę, nowa koleżanka mnie znienawidzi i już nigdy jej nie spotkam. Znaczy, chwilowo nie wyglądała na taką, co zaraz przede mną ucieknie, bo staliśmy na środku schodów gapiąc się na siebie, czyli i tak dość krępująca sytuacja. Musiałem TERAZ wymyślić jakiś ciekawy temat do rozmowy, natychmiast. Już. Myśl. Reid zaśpiewałby tą durną melodyjkę z Kubusia Puchatka, ale on i tak nigdy nie myślał, tylko posiłkował się myślami innych i myślał niemyśląc, że to fajne. Nie, no fajne. Ale ja bym nie chciał, gdybym musiał się za to zamienić w drugiego Reida, SORY.
- Lubisz fiolet? Ładnie ci w nim. Chociaż pewnie we wszystkim ci ładnie, tak myślę. Ogólnie jesteś bardzo ładna, och, czy ja to cały czas mówię na głos? Wybacz. - to mi przyszło z długich rozmyślań, bo gapiłem się na nią, więc i na jej sweterek i spódnicę. Jak dla mnie, to była sporo za krótka. Bo taki człowiek przechodzący obok mojej muzy nie miał prawa gapić się na jej nogi. Ja też nie miałem prawa, więc się nie gapiłem. To byłoby istne profanum względem tego cudu świata, żeby tak bezczelnie gapić się na jej nogi. Ale myśl dalej, dalej.
- A dokąd właściwie idziesz? Bo jeśli nie masz nic teraz ważnego, to może przeszlibyśmy się gdzieś, może do parku albo jeśli być chciała to do miasta, do cukierni na przykład albo do teatru czy kina, czy antykwariatu, nie wiem jeszcze czy lubisz takie miejsca ale chętnie się dowiem, jeżeli zechcesz mi opowiedzieć. - to tyle na temat słowotoków bez sensu, chociaż ten niby jakiś minimalny sens miał. Ale już tak jest, że im lepiej człowiek chce wypaść, tym gorzej wychodzi.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Sofie Sob Sty 21, 2012 1:30 pm

Antonio. Antonio. Powtórzyłam sobie kilkukrotnie to imię w myślach. Zdawało się być takie bliskie i znajome. Jakby cały czas, od zawsze tam było, tylko czekało na dzisiejszy dzień, żeby wyjść z ukrycia.
- Sofie - moje imię wyjątkowo lekko wypłynęło z moich ust. Wyciągnęłam swoją dłoń w stronę chłopaka, w wiszące na bransoletce zawieszki cichutko zabrzęczały odbijając się od siebie. Zadrżałam lekko, czując dotyk blondyna na swojej skórze, który sprawił, że przeszedł mnie dreszczyk zafascynowania.
Potem znów nieco się speszyłam, słysząc komplement wypowiedziany przez Antoniego. Moje policzki znów się zaróżowiły leczy tym razem nie spuściłam głowy. Wiele mnie to kosztowało, jednak miałam przed sobą zdecydowanie przyjemniejszy widok niż czubki moich przybrudzonych butów.
Spojrzałam na niego spod wachlarza ciemnych rzęs, a kąciki moich ust, mimo mojej woli, powędrowały jeszcze wyżej do góry. - To bardzo pięknie z twojej strony, że tak uważasz. Dlatego nie mam Ci czego wybaczać. - stwierdziłam, zgodnie z tym, co uważałam. Jeszcze raz nerwowo poprawiłam to, w co byłam ubrana. Obciągając nieco sweter jak i spódnicę. Akurat dzisiaj zdecydowałam się założyć jedną z tych, które sięgały wyżej niż do połowy uda i przez to czułam się odrobinę bardziej skrępowana. Ale starałam się tego po sobie nie ukazywać, z całych sił.
Już otworzyłam usta, żeby powiedzieć pewne tak. Tak, na to pójście gdzieś z Antonim. Gdziekolwiek. Choćby i w najdalszy zakątek wyspy. Tak, na zrobienie czegokolwiek w jego towarzystwie. W tym samym momencie przypomniałam sobie, że miałam zobowiązania wobec pewnej osoby. Tak bardzo bym chciała... - zająknęłam się trochę. - Jednak obiecałam coś pewnej osobie. I wiesz, ja z reguły dotrzymuję obietnic, wiec niezależnie od tego jak bardzo bym chciała, choć pragnę tego z całego serca, nie mogę teraz nigdzie z Tobą pójść. - odparłam z wyraźnym niezadowoleniem w głosie.
- Mogę Ci jednak obiecać, jeśli tylko chcesz, że się spotkamy. Całkiem niedługo. Bardzo lubię chodzić do parków. I do teatrów, pod warunkiem, że nie są to jakieś mało ambitne sztuki, gdzie aktorzy wcale nie umieją grać. Do antykwariatu też. Tam zawsze tak inaczej pachnie... tak staro. Ale ja lubię ten zapach. A co do kina, to nie aż tak bardzo lubię tam chodzić, bo są tam zawsze ludzie, którzy głośno opychając się tłustym jedzeniem i rozmawiają, kiedy powinni się skupiać na filmie. I zachwycają się melodramatycznymi komediami, a we wszystkich wszystko jest takie samo. Ale jeśli Ty to lubisz, to chętnie bym z Tobą poszła. Naprawdę. - poczułam, że chciałabym, żeby Antonio wiedział o mnie wszystko, tak bardzo jak ja bardzo chciałam go poznać. Dowiedzieć się, co lubił, co robił w wolnym czasie oraz jaki był. Tak bardzo chciałam go o wszystko spytać, ale świadomość tego, że ktoś na mnie w tej chwili pewnie czekał, bo obiecała mu przyjść, odciągała mnie od tego. Bałam się bowiem, że chłopak nie będzie chciał się ze mną po raz kolejny zobaczyć. Albo, że rzeczywiście tak naprawdę nie istniał. I zniknie. I nigdzie go nie znajdę.
- Ale teraz powinnam już iść - dodałam jeszcze raz, ściszając trochę głos. Coś utrudniało mi odwrócenie się i zrobienie kroku w przeciwną stronę niż w stronę blondyna. Westchnęłam, nadal się mu przyglądając i nie potrafiąc wydusić z siebie żadnego słowa na pożegnanie, bo nie chciałam się z nim żegnać.

sądzę, że można by teraz ładnie skończyć. ;3
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Antonio Sob Sty 21, 2012 2:56 pm

Pohamowałem grymas zawodu na twarzy, najchętniej porwałbym ją, żeby nie miała problemu z wytłumaczeniem się temu znajomemu (kto to? czy jest przystojny? czy robi jej aluzje?), ale tak nie wypadało. Jeśli chciałem sprawić, by ta znajomość trwała dłużej niż inne, to musiałem się pilnować i ograniczać wszelkie wybryki.
- Oczywiście, rozumiem. - skinąłem głową. - Skoro się umówiłaś nie ma nawet mowy, żebyś teraz ze mną gdzieś poszła, ale trzymam cię za słowo i... o, może dałabyś mi swój numer telefonu, żebyśmy się umówili jeszcze na inny termin?
Ha, zazdrośćcie mi. Dostałem numer telefonu mojej muzy, znaczy, że naprawdę była umówiona i chciała się spotkać, a nie tylko mnie spławiała. Chyba, że to wcale nie był jej numer telefonu tylko jakiś wymyślony. Trudno. Wpisałem szybko pod nazwą 'Sofie', gdy nie patrzyła dyskretnie dorobiłem jeszcze serduszko i schowałem elektronikę do kieszeni.
- To do zobaczenia. - uśmiechnąłem się smutno, ale również się nie ruszyłem. Staliśmy gapiąc się na siebie przez dłuższy czas i żadne jakoś nie kwapiło się do ruszenia w swoją stronę, ale w końcu coś nas kopnęło i oboje jak w zegareczku się obudziliśmy i ruszyliśmy w przeciwne strony. Tak naraz. Urocze.
Nie wiem co więcej napisać, bla bla bla, ale to takie epickie, że wiesz.

[koniec]
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Misza Pon Lut 20, 2012 7:58 pm

/z grzybobrania

Misza dawno nie odwiedzała rezydencji. Jeszcze trochę i zapomniałaby tutejszy kolor ścian, albo coś w tym stylu. Dobrze jej się mieszkało u brata, ale niestety, każdego dnia doskwierała jej samotność. Nawet internetowi znajomi nie mogli jej z tym pomóc, bo zwyczajnie nie wierzyła w ich prawdziwość. Nawet znajomi z pobliskiego baru, cieszący się na jej widok nie pomagali, bo Misza dobrze wiedziała, że wcale jej nie znają, mimo tego, że wypili już przy niej hektolitry alkoholu, a Misza piła wtedy wodę. Miała braci, których nie chciała martwić sobą i miała siebie. Nie było tak, ze Misza była jakoś strasznie żałosna. Całkiem grubą ma skorupkę. Była za to zmęczona tym, ze ciągle coś jej nie pasuje.
Ale radziła sobie.
W piwnicy Maksa postanowiła wyhodować grzybki halucynki. Dla odmiany, bo ile można jarać trawkę. Nie mówię, ze rzuciła trawkę, tak nie będzie, ale teraz miała jeszcze grzybki i zanim wpadła do rezydencji kilka wszamała. Jaka bomba. Cudowanie jej było. Świat był jakiś inny. Z A J E B I S T Y. I niesamowicie bawiło ją skakanie ze schodów, a potem wchodzenie na samą górę i schodzenie na dół. Nabiegała się dziewczyna, śmiejąc się przy tym jak małolata po łyku piwa.
Szkoda, ze zawsze miała pecha. Wchodząc na szczyt schodów po raz czternasty musiała źle stąpnąć i ŁUBUDU! Zleciała na sam dół z wielkim hukiem, mocno uderzając głową o barierkę. I teraz dopiero przestała się śmiać. Przestała się śmiać, bo ten nieszczęśliwy upadek ją zabił. Aż się łezka w oku kreci.
Świat się zatrzymał. Leżała przy schodach nieprzytomna i całe szczęście, bo chociaż jej nic nie bolało. Bardzo nie lubiła bólu. Można powiedzieć, ze bardzo się go bała i sobie z nim nie radziła. A teraz nie żyła, nie czuła nic i było fajnie.
Aż ktoś wcisnął play i Misza otworzyła oczy. Też było fajnie. Lubiła żyć tak naprawdę. Lubiła też chodzić nietrzeźwa, a obudziła się trzeźwa i to ją wkurzyło. Mruknęła jakieś słowo na K pod nosem, podnosząc się z podłogi. Faza po grzybkach zmarnowała się przez jakieś pierdolone schody.
Jednak mimo tego, ze schody były pierdolone to Miszka postanowiła na nich zostać. Przeczekać. Usiadła, przeciągnęła się leniwie i znowu była głodna. Jak zawsze po śmierci. Nie chciało jej się jednak wstawać, szczególnie, że właśnie złapała kontakt wzrokowy z pewnym jej znajomym. Z nim też zdarzyło się jej całkiem dobrze poimprezować no i lubiła gościa. Uśmiechnęła się nawet.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Ozzy Pon Lut 20, 2012 8:33 pm

Nawet nie wiem jak zacząć, Olaboga. A więc załóżmy, że Ozzy rano jakoś wstał, zwlekł się z łóżka z wielkimi trudnościami, ubrał coś na siebie i poszedł na miasto. Znacznie łatwiej było mu po prostu pójść do baru i utopić smutki w jakimś mocnym trunku, aniżeli jak większość płci żeńskiej płakać po kątach idealnie wysprzątanego pokoju. Bo jeśli jakaś kobieta nie sprzątała w swoim pokoju, to to była albo anarchia, albo coś okropnego musiało się dziać. Tak czy siak, spędzanie czasu w Rezydencji było dla niego nie tyle dziwne, co żałosne. Po co siedzieć w jakiejś budzie za miastem, jak można wyjść do klubu i się pobawić? Cóż, gdyby każdy miał takie podejście do świata w Rezydencji, to zapewniam, ba, powiadam, że Ozzy przyjaźniłby się z wieloma niemiłosiernie idiotycznymi typkami zamieszkującymi te ohydne mury. Wracając do rzeczywistości, spędził miły czas w... w miejscu w którym przebywał. Spotkał jakichś tam znajomych, poznał nawet przeuroczą dziewczynę, którą jednakże zbył, gdyż dzisiejszego dnia nie miał ochoty na zboczone zabawy. Prawdopodobnie również zatańczył na stole, przejechał Europę na rowerze, poleciał na Mars i zwiedził Wenus. Norma.
Minęły godziny, gdy w końcu znużony oraz ma się rozumieć nietrzeźwy, postanowił wrócić do „domu”. O ile wstawanie z łóżka było dla niego trudne, to pomyśleć, co biedaczyna przeżył wracając do rzekomego domu. To byłoby naprawdę zdumiewające osiągnięcie. Zaprawdę potknął się, uderzył nieumyślnie jakiegoś przechodnia, wysikał się w alejce, przyrył twarzą w chodnik lub cóż podobnego. Jedyne pewne jest to, że najwyraźniej nie był aż tak nietrzeźwy, by nie wstąpić do sklepu i nie kupić czegoś do popicia. Nie mam na myśli wody. Prędzej wÓdę. Po kilku nieudanych próbach powrócenia do Rezydencji, udało mu się. Przeszedł dziedziniec, hol, zatrzymał się spostrzegając jakąś postać wbiegającą po schodach. Jak jakiś rasowy gwałciciel wspaniałomyślnie zadecydował, aby się nie wychylać i czujnie obserwować. To, co owa osoba wyczyniała było wprost komiczne. Wbiegała na schody, by później w równie debilny sposób z nich spaść, sturlać się czy stoczyć. Uderzyła się w głowę i tak leżała przez jakąś minutę. Ozzy zastanawiał się nad podejściem, aczkolwiek postać wstała, klęła dostatecznie głośno, by ją usłyszeć i usiadła na schodach.
Z początku jej nie rozpoznał, jak to Henderson, by po chwili zorientować się z kim ma do czynienia. W tym momencie ich wzrok się spotkał - dziwny frazeologizm - więc podszedł do niej i wypocił się nad wymyśleniem chyba najgłupszej riposty jaką dotąd wynalazł.
- Ładnie się sturlałaś. - Haha, prawda, nie mogłam nic ciekawszego wymyślić. Ładnie się uśmiechnął od ucha do ucha, następnie otworzył to, co w dłoni posiadał, zapewne piwo albo coś, lecz nic z tym następnie nie zrobił. Bezkarnie wpatrywał się w ślepia dziewczyny w jednej dłoni trzymając jakiś alkohol, drugą zaś chowając w kieszeni. Taka postawa na żula, wiesz o co chodzi. Albo luzaka, jak kto woli.
Ozzy
Ozzy
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Misza Pon Lut 20, 2012 8:58 pm

Przyszedł, usiadł, przyciągną ze sobą woń wczorajszego alkoholu. Aż jej się ojciec przypomniał, bo też tak czasem śmierdział. Jak miał lepsze dni, bo zwykle to gorzej. Tak czy inaczej wspomnienie o ojcu wcale miłe nie było. Nie lubiła tego wspomnienia więc zastąpiła je wspomnieniem o bracie. Maks też czasem śmierdział wódką. I nasuwa się pytanie czy ona też? Oby nie. Przecież się myła. Nigdy nie wracała z całonocnej imprezy prosto do ludzi, bez jakiegoś prysznica, czy czegoś w tym stylu. ale to takie jej głupie nawyki.
Ważne, że ładnie się sturlała. Dobra, zbrechtała go za to. Przynajmniej ją rozbawił.
-Dzięki.-rzuciła mimo wszystko, uśmiechając się też. Tak całkiem miło i sympatycznie, bo Misza przecież stara się być taka miła i sympatyczna. Na trzeźwo zawsze. Na nietrzeźwo jest jej obojętne.
-Czyżbyś pił całą noc?-zapytała w końcu, bo ta jego perfuma nie dawała jej spokoju. Nie chciała mówić wprost, ze śmierdzi, bo jeszcze by się okazało, że to faktycznie perfum, tylko jakiś zbyt odważny, nie wiem, nowej generacji. Misza nigdy nie wiedziała jaka obecnie moda panuje, więc nie mogła niczego wykluczyć. No i powiedziałaby, że wali, on że nowy perfum i co, głupio. Jeszcze by mu się przykro zrobiło, czyż nie?
-..I nie przestawał do tej pory.-dodała już nie w formie pytania, kiedy usłyszała charakterystyczne 'psst', a w razie wątpliwości jej oczy bez problemu mogły dostrzec puszkę.
-Nie chciałbyś kiedyś wytrzeźwieć?- chyba mu nawet zazdrościła, ze nie. Jej wystarczyło kojtnąc i już. Trzeźwa jak.. nie wiem właściwie do czego to przyrównać.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Ozzy Pon Lut 20, 2012 9:23 pm

Możliwe, że ta „woń” nie była najprzyjemniejsza, ale bez przesady, od razu od śmierdziuchów go wyzywać. Poza tym nie znam nikogo, kto na trzeźwo byłby w stanie utrzymać słuchawkę od prysznica, więc przepraszam bardzo, proszę mu to wybaczyć. Gdyby wiedział, że kogoś na swojej drodze spotka, kupiłby chociaż miętówki, ale na to już za późno. Odór alkoholu był do zniesienia, gorzej byłoby, gdyby przez tydzień się nie mył. Wtedy, WTEDY, mogłaby śmiało powiedzieć, że od niego wali. Dopiero wtedy.
Miło, że się zaśmiała. Nie poczułby się jak idiota. Właściwie trudno powiedzieć, czy w tym momencie w ogóle coś czuł, bo tego, jak świetnie pachnie najwyraźniej nie, jednak cóż, zignorujmy to.
- Całą, niecałą... kogo to obchodzi, ważne, że piłem. - Wyszczerzył rząd białych zębów, bo pomimo tego, że często pił i powinien mieć zęby niezadbane, było wręcz przeciwnie. Białe, lśniące, pachnące nawet. Nie rozstawał się ze szczotką i pastą, co dopiero z gumami. Niestety ich przy sobie nie posiadał. Zaś perfumy posiada, ładne. Przynajmniej nikt się jeszcze nie skarżył ani nie wnosił reklamacji. Jeśli tak się da.
- A co Ty właściwie robiłaś? Udawałaś motylka? Przerwałem Ci w czymś może, jak tak, to przepraszam. - Zaśmiał się odruchowo. Rzecz jasna subtelnie. Cóż, nawet głupi mógłby stwierdzić, że do końca nie wytrzeźwiał. A propos trzeźwienia, jej pytanie zignorował.
Trzeźwa jak zawsze, trzeźwa jak sędzia, trzeźwa jak świnia... Dobra, może to ostatnie nie było najmilszym porównaniem.
Ozzy
Ozzy
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 3 Empty Re: Schody

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Schody
» Schody
» Schody

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach