Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Schody

+10
Sofie
Antonio
Nibiru
Barbie
Heidi
Felix
Pluton
Baile
Lemon
Cook
14 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Nie Cze 05, 2011 4:57 pm

Prawie się rozpłakałam, to było takie okrutne z jego strony! Zapomniał o mnie, bo MU SIĘ ZABIĆ chciało! Pogrążył się jeszcze bardziej, już byłam skłonna mu wybaczyć. Czy on nie zdaje sobie sprawy, że jeżeli zakończy swą depresyjną egzystencję, może i sobie problemy rozwiąże, ale co się stanie ze mną? Zostanę sama, samotna niczym ten kciuk przeciwstawny. Niby z kimś, ale po co mi oni, skoro mają mnie gdzieś?
- Olimpiada. - wyjaśniłam krótko. Nie miałam ochoty włazić w szczegóły, zajęłam czwarte miejsce, czyli ŹLE. Bardzo, bardzo źle. Nie zgadzam się.
- Merkury jest chyba całkiem eee... dobrze nastawiony? - podsunęłam mu myśl. Kurczę, ten gość mnie przerażał, ale nie wyglądał na takiego, jak ci dwaj STRASZNI. Cześć, jestem Isla, moim hobby jest dźganie rzeczy patykiem. Czy to oznacza, że nie można mnie kochać? Albo chociaż lubić?
- Cholera, weź się we mnie zakochaj, co? A ja w tobie. I będziemy razem wypłakiwać się w ramię. - zaproponowałam z odrobinką nadziei. Bo skoro Alexander miał mnie gdzieś, powinnam kogoś znaleźć. A obcemu, nawet przyjacielowi, nie wypada. Ponoć. Zresztą, i tak głupio bym się czuła. Chyba, że byśmy 'chodzili', czy jak to tam oni nazywają.
Spojrzałam na niego beznadziejnie, bo to chyba nie był jednak dobry pomysł. Nie zgodzi się. Ale spróbować można, nie? Trochę wymuszenie przysunęłam się do niego, opierając głowę o jego ramię. Chociaż sztywno, w sumie było całkiem... miło. Chyba.
- I co? - upewniłam się, zezując na niego.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Nie Cze 05, 2011 5:28 pm

- Olimpiada?! - Spodziewałem się wielu różnych wytłumaczeń z racji specyficznego charakteru mojej drogiej przyjaciółki, jednak w życiu nie wpadłbym na coś tak absurdalnego. Jakim cudem była na olimpiadzie, więcej, jakim cudem nie miałem o tym bladego pojęcia? Nie żebym był zainteresowanymi tak błahymi oraz przeznaczonymi dla pospólstwa kwestiami jak sport, jednak skoro była bliską mi osobą, powinna szepnąć choć słowo gdzie się wybiera, szczególnie jeśli chodziło o sprawę tak wielkiej wagi! A może w swej ograniczoności oraz głupocie myślałem o czymś innym, niż powinienem? Może chodziło o jakiś inny rodzaj olimpiady, zbyt mało mi znany, by mógł nasunąć się na pierwsze skojarzenie, a w chwili obecnej popisywałem się niewyobrażalną ignorancją? Posłałem jej na poły urażone, na poły zdezorientowane spojrzenie, niepewny której z tych emocji powinienem się trzymać. - Jak to olimpiada? - Miałem zamiar wygłosić cały monolog, jednakże nie potrafiłem wydusić z siebie żadnego innego słowa, bowiem wydarzyło się coś tak strasznego, okropnego i przejmującego, że nagle zupełnie mnie sparaliżowało! Miałem wręcz wrażenie, że akcja mojego serca została zatrzymana i że lada chwila osunę się w bezpieczną nicość, tracąc tym samym świadomość. Nie odpowiedziałem na jej pytanie, gdyż moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa, a krtań zacisnęła się, uniemożliwiając zwerbalizowanie nawet jednej z tysiąca przerażających myśli, które mnożyły mi się teraz z zawrotną szybkością w głowie. Isla, moja przyjaciółka, próbowała mi sugerować tak straszne rzeczy?! Nie żebym uważał miłość za coś okropnego, bowiem musiało to być naprawdę piękne uczucie, jednakże to byłem ja, nic niewarty Pumpkin, ktoś, kto na podobne uczucia nie miał zasłużyć nigdy w całym swoim marnym życiu! Niby nie powinienem czuć się wystraszony, bo to przecież tylko moja przyjaciółka, jednak dotyk kobiet zawsze paraliżował mnie i napawał niewyobrażalnym zawstydzeniem niezależnie od tego, kim była ta przedstawicielka płci żeńskiej. Czułem się wtedy taki osaczony! Siedziałem sztywno bez najmniejszego ruchu, nie mogąc wydusić z siebie nawet słowa protestu, a kiedy spojrzała na mnie - na Bogów, z tak bliskiej odległości, że nie było tu mowy o żadnej bezpiecznej przestrzeni osobistej! - tylko przełknąłem ślinę i posłałem jej pełne przerażenia spojrzenie. Miałem nadzieję, że odczyta z niego bez większego problemu, iż jestem bliski zawału serca.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Nie Cze 05, 2011 5:50 pm

Nie skomentowałam pełnego patosu wykrzyknika, jaki zasadził po pytaniu, byłoby to bezcelowe po prostu. Nie miałam zamiaru odpowiadać na jego pytanie. To była zbyt udana rzecz - ja wolę wszystko to, co mroczne, przygnębiające i rozstrajające nerwy.
Jak już zauważyłam, samo sztywne siedzenie obok Theo nie było złe. Ba, w porównaniu z wieloma przykrościami, jakie dotychczas nawiedzały moje niewarte uwagi życie, można byłoby uznać, że uczucie było nawet... przyjemne? Nie, to chyba za dużo powiedziane. O wiele. Chociaż mogłabym siedzieć tam jeszcze nawet całe trzydzieści sekund, przerażony wzrok mej niedoszłej miłości przekonał mnie, by jak najszybciej to przerwać. Zdawałam sobie sprawę, że dla Plutona przestrzeń osobista to rzecz święta, toteż bez mrugnięcia oddaliłam się na bezpieczną odległość. Cóż, jemu się nie podobało. Nie musiałam nawet na niego patrzeć, by stwierdzić to z całą pewnością. Aż zrobiło mi się głupio, więc wbiłam spojrzenie w schodek niżej.
- Wybacz, to było idiotyczne z mojej strony. - za nic nie przyznałabym, że nawet mi się podobało. To ja, Isla! Ja nie jestem jakiś Don Juan, jak ten... Cook, czy jak mu tam, żeby się przytulać do najlepszego przyjaciela. I co z tego, że ponad połowa populacji nie uznałaby tego za przytulenie i coś niewskazanego. Znałam Theo. Będzie mnie teraz unikał.
- Wybacz. - szepnęłam, rzucając mu zawstydzone spojrzenie. No ale serio, związki podobno powinno budować się na przyjaźni. A to byłoby idealne rozwiązanie, teraz, gdy Alexander miał jakąś... pannę. Natomiast Pluton zawsze na swoją rodzinę narzekał. Ale!, widać jesteśmy skazani na samotność do końca swych dni. Zostanę starą panną bez kota.
- Bo ja myślałam, że tak byłoby dobrze. - z jakiegoś dziwnego powodu, zamiast zamknąć temat, jak brnęłam dalej, pogrążając się zapewne w oczach ciemnowłosego. Czułam się winna i musiałam wyjaśnić tą chorą sytuację. To nigdy nie powinno się zdarzyć. To było złe. Całkowicie.
- Bo, może byłoby odrobinę lepiej? - zaryzykowałam. Pewnie teraz on zemdleje, albo przerazi się już całkiem. Przecież, z tego co wiem, Pluton nie uznawał 'lepiej'.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Czw Cze 09, 2011 10:37 pm

Poczułem się niczym ostatni głupiec, kiedy zapadła między nami niezręczna cisza. Nic jednak nie mogłem poradzić na tę sytuację i gdyby to dziwne zdarzenie jakimś nieszczęśliwym zrządzeniem losu nastąpiło ponownie, moja reakcja wyglądałaby dokładnie tak samo. O ile, oczywiście, moje serce nie odmówiłoby posłuszeństwa wobec takiej dawki adrenaliny i gwałtownych emocji, i nie opuściłbym tego ziemskiego padołu raz na zawsze. W każdym razie nie zareagowałbym lepiej. Czułem się naprawdę podle, gdyż Isla wyglądała na niezmiernie zakłopotaną całą tą sytuacją, choć kiedy po chwili rozwinęła swoją wypowiedź i okazało się, że zamiast poprosić o zapomnienie o całej sprawie i powrócenie do naszego zwyczajowego utyskiwania na męki ludzkiej egzystencji, jak się spodziewałem, chciała wytłumaczyć mi, że tak byłoby dobrze, znów struchlałem. Nie mogłem tego słuchać! Jakże? Isla była jedną z mych nielicznych przyjaciółek! Nie umiałbym poradzić sobie bez niej, a jako iż miłość nieodmiennie kojarzyła mi się tylko z jeszcze jednym zbędnym powodem do cierpienia nie umiałem pomyśleć o tym w ani trochę pozytywny sposób. Czułem na sobie jej spojrzenie, jednak nie miałem odwagi by podnieść wzrok. Cały czas wpatrywałem się w stopień przede mną, jak gdyby schody na których siedzieliśmy były najbardziej interesującą rzeczą w całym wszechświecie. Milczałem długą chwilę - zdecydowanie zbyt długą - aż w końcu spojrzałem na nią i odezwałem się niepewnym tonem.
- Islo, wiesz, że jesteś mi jedną z najdroższych osób, jednak uwierz, tak wcale nie byłoby lepiej. Ja... niezbyt dobrze radzę sobie w kontaktach z kobietami, przecież wiesz, jestem taki beznadziejny we wszystkim, nawet w tych rzeczach, które innym ludziom chodzącym po ziemi przychodzą z taką łatwością jak oddychanie czy wypowiadanie słów! Gdyby nasze kontakty miały być czymś więcej niż przyjaźnią, nie byłoby to dla nas ani trochę korzystne. Ty jesteś kobietą, do tego piękną kobietą - wszak prawdziwe piękno jest odblaskiem duszy, a twoja dusza jest doprawdy ujmująca - a ja jestem mną! Nędzną igraszką losu, ucieleśnieniem pecha i nieszczęścia, jedną wielką pomyłką! - Nie byłbym sobą bez odpowiedniej dozy dramatyzmu. Wypowiedziawszy swe słowa z najwyższym wysiłkiem, ponownie spuściłem wzrok i nie odważyłem się by ponownie go podnieść, nawet po to, by zobaczyć jej reakcję. Ach, jakże bardzo nie chciałem, by znienawidziła mnie na wieki!
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Pią Cze 10, 2011 4:29 pm

Milczałam. No bo co ja niby mogłabym powiedzieć? Nic. Przecież miał rację. A raczej racji nie miał, ale uznanie, że jednak ją miał byłoby łatwiejsze, niż kontynuowanie tej żenującej rozmowy, która może się źle skończyć, jakąś kłótnią, rzecz jasna bez podniesienia głosu choćby na sekundę, lub po prostu jednym wielkim milczeniem. Podobno, jeśli potrafi się z kimś milczeć długo, to dobrze. Bo wtedy dwie osoby się rozumieją, nie potrzebują słów by utrzymać przyjazną, ciepłą atmosferę. A my lubiliśmy milczeć. I Isla wyjątkowo nie poszła na łatwiznę.
- Ja wcale nie uważam, żebyś był nieudacznikiem. - odważyłam się powiedzieć. Wykorzystałam swoją marną dawkę męstwa na parę słów, więc wzrok wbiłam już w schodek niżej.
- Jesteś bardzo miły, na swój sposób uroczy, nie zachowujesz się tak jak ci rozwrzeszczani chłopcy pozbawieni mózgu, z którymi musimy się tutaj codziennie spotykać. I gdybym miała obdarzyć kogoś uczuciem, to właśnie ciebie, bo jesteś jedną z niewielu osób, które mnie nie przerażają. - tłumaczyłam mu, coraz bardziej ściszając głos, aż doszedł do szeptu, dość niepewnego i zawstydzonego. No, przecież nie mieliśmy być jak Romeo i Julia, moim zdaniem zresztą, to było głupie, takie zabijanie się bez sensu, w końcu powinno im chodzić o wzajemne szczęście, i tak dalej. A oni egoistycznie wymagali od drugiego wielkich poświęceń.
- Z tego co wiem, miłość daje szczęście. - zaryzykowałam. Ludzie, on pomyśli, że zwariowałam! Gdyby on to powiedział, to natychmiast odesłałabym go do opiekuna, bo to by oznaczało, że coś jest nie tak. My i szczęście! Nasza marna egzystencja wypełniona radością i spokojem? Idiotyzm. To było chyba najgłupsze zdanie jakie wypowiedziałam w życiu. Przecież gdyby to była prawda, istnienie byłoby takie proste!
Wariatka.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Nie Cze 12, 2011 3:05 pm

- Nie, Islo, nie, nie możesz mi tego zrobić! - wykrzyknąłem z przejęciem graniczącym wręcz z histerią, zrywając się z marmurowego stopnia na którym siedziałem. Zachowywałem się jak nienormalny, bo czy naprawdę to, że mówiła mi tyle miłych rzeczy i twierdziła, iż mogłaby obdarzyć mnie jako jedynego większymi uczuciami było aż takim koszmarem? Zachowywałem się co najmniej tak, jakby miała zamiar mnie zabić. Bo w pewnym pokrętnym sensie tak właśnie było! Chciała zabić mą duszę, zabić naszą przyjaźń, zabić całą swobodę i pozytywność relacji, jakie nas łączyły! Czyż zakochania nie kończyły się najczęściej jedną wielką porażką, a potem obustronną nienawiścią dwojga ludzi? Mówiłem rzecz jasna o prawdziwej miłości, tej która zdarza się w normalnym życiu, a nie o tej kiczowatej wersji rodem z amerykańskich superprodukcji, tak przesłodzonych i nieprawdziwych i nierealnych, że ludzie z przyjemnością w nie wierzyli! Zbyt bardzo zależało mi na przyjaźni z Islą, bym mógł ryzykować choćby myślą, że coś między nami mogłoby się zepsuć. Jej ostatnie słowa zupełnie mnie zmroziły. Szczęście?! Ona mówiła o szczęściu?! Od kiedy brała pod uwagę coś takiego jak szczęście, od kiedy to chciała osiągnąć ten mistyczny stan duszy, który przeznaczony był dla niewielkiej i elitarnej grupy osób, do której z całą pewnością sam się nie zaliczałem?! Ja i szczęście? To było niepojęte. Chwiejąc się od nadmiaru przeżywanych na raz emocji, oparłem się o barierkę, powoli schodząc ze schodów.
- Islo, ja nie mogę! Nie wierzę w twoje słowa. Błagam, powiedz mi, że zwyczajnie stroisz sobie ze mnie okrutne żarty i że naprawdę nie rozważasz tego wszystkiego! Zresztą, to już nic nie da, za późno! Naprawdę chciałabyś tak poważnie nadszarpnąć naszą przyjaźń? Skąd w ogóle takie myśli u ciebie? Co się stało, że tak zmieniłaś swoje podejście? - jęknąłem żałośnie, posyłając jej przerażone spojrzenie. Brakowało mi powietrza. Musiałem jak najszybciej opuścić to miejsce i wszystko przemyśleć w samotności.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Nie Cze 12, 2011 3:36 pm

Zrozumiałam. To wszystko było tak jasne! Nie byłam interesująca - przecież o to Plutonowi chodziło. Gdyby choćby przez sekundę chciał obdarzyć mnie ciepłym uczuciem, z pewnością nie wpadłby w taką histerię. A ja głupia myślałam, że naprawdę chodzi o przyjaźń, a przecież... nie, nie chciał mnie ranić, mówiąc, że jestem brzydka, głupia i żałosna, a on nie chce być z kimś takim. Też nie chciałabym być ze sobą. Jestem beznadziejna, mam problem z relacjami międzyludzkimi, kocham tylko brata, i boję się ludzi. Nie powinnam istnieć. Nigdy nie powinnam się narodzić - albo chociaż umrzeć we wczesnym dzieciństwie, kiedy jeszcze miałam rodziców. Byłoby dużo lepiej. Nie byłoby mnie tutaj.
- Nie jestem interesująca. - szepnęłam tylko, bardziej do siebie niż Theo. Ale jestem tak niewprawiona w gadaniu ze sobą, że musiał to usłyszeć. Podciągnęłam nogi o jeden schodek, objęłam kolana. Po policzku spłynęła mi łza, która szybko otarłam wierzchem dłoni. Nie chciałam na niego patrzeć, bo... już nie był Theo, fajnym Theo z którym można było się poużalać nad losem. Teraz był Theo, który mnie odpychał, nie chciał. A ja widziałam w nim więcej. Jestem całkowitą idiotką. Gdyby nie to, że wspomniałam o zakochaniu, nie zwróciłabym uwagi na jego aparycję oraz to, że miał tak wspaniały charakter, do tego stopnia, że mnie... przyciągał.
- Nie patrz na mnie, idź sobie. - jęknęłam rozdzierającym tonem. Częstotliwość spływania łez zwiększyła się. Wiedziałam, że to zrobi. Uciekał przed problemami, zamiast je pokonywać. Już nie było odwrotu. Oboje wiedzieliśmy, że jeśli odejdzie, nawet pomimo usilnych starań nie odbudujemy przyjaźni. Ale to był Pluton, nie mogłam wymagać od niego więcej, niż jest w stanie znieść. Wszystko zepsułam. Zdobywane krok po kroczku zaufanie, które trudno było zdobyć z obu stron. A ja, jak ostatnia idiotka wszystko zepsułam. Co ja bez niego zrobię? Szczególnie teraz, gdy Alexander mnie porzucił? Zostanę sama. I dobrze mi tak, należy się. Z bijącym boleśnie sercemi urywanym oddechem czekałam na jego krok. Decydujący. By uciec, przypieczętowując koniec przyjaźni lub zostać ze mną. Nie miałam wątpliwości, co Pluton wybierze. W końcu byłam to ja, z zaciśniętymi oczami i mokrym policzkiem przytulonym do ściany.
Nie kochał mnie.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Nie Cze 12, 2011 10:08 pm

Zdziwiła mnie nagła zmiana, jaka zaszła w jej mimice. Była ona tak znacząca, że nawet w stanie tak głębokiego szoku w jakim się znajdowałem nie mogła pozostać przeze mnie niezauważona. Natychmiast zechciałem odkręcić wszystkie swoje słowa i uświadomić mą drogą przyjaciółkę w jak wielkim błędzie tkwiła! Czy naprawdę sądziła, że mógłbym mieć ją za mało interesującą? Wszak nie zadawałem się z personami niegodnymi uwagi! Uparcie ignorowałem wszystkich tych bezmózgich chłopaków latających za wszystkimi kobietami, które bezczelnie uwodzili i wykorzystywali, przechwalając się między sobą swoimi tak zwanymi osiągnięciami, oraz głupiutkie dziewczęta, z najwyższą przyjemnością pozwalające na to wszystko. Isla zupełnie nie pasowała do tych wszystkich rozchichotanych trzpiotek i naprawdę uważałem ją za niebywale wartościową osobę! Jakże mogła odebrać moje słowa w ten sposób? Czyżby jednak nie znała mnie aż tak dobrze jak mogło mi się wydawać? Doprawdy, zachowywała się jakbyśmy widzieli się po raz pierwszy w życiu! W ogóle coś było nie tak. Od kiedy rozpatrywała mnie w innych kategoriach niż te stricte platoniczne? I czy nie wiedziała, że nie potrafię dyskutować o tak głębokich kwestiach, a towarzystwo kobiety postrzeganej jako potencjalnej miłości to dla mnie gwarantowany uszczerbek na zdrowiu? Ponownie się zachwiałem, gdy kolejna fala pytań bez odpowiedzi zalała mój udręczony umysł. Spojrzałem na nią poważnie.
- Islo, to wcale niej jest tak jak sądzisz! Ani trochę! Jakże możesz tkwić w tak okrutnym błędzie? Uważam cię za najbardziej interesującą osobę na świecie! - Ująłbym pewnie jej dłonie w pocieszającym geście gdyby nie fakt, iż strach przez niezrozumieniem i uczuciami kompletnie mnie paraliżował. Plus źle znosiłem dotyk fizyczny urodziwych dam, nawet jeśli były tylko przyjaciółkami. - Po prostu twoja uroda, i fakt że jesteś kobietą, i twoje słowa, to wszystko... ! - Nie skończyłem, bowiem moje umęczone ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Zamroczony, chciałem jeszcze coś powiedzieć, jednak nagle pociemniało mi przez oczami i osunąłem się na ziemię zemdlony. O losie! Czy to wreszcie pora mego zgonu?
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Baile Pon Cze 13, 2011 3:21 pm

Najchętniej bym umarła i już nie wstała. Oszczędziłabym sobie i innym niepotrzebnego cierpienia spowodowanego tak beznadziejną egzystencją jak moje denne życie. No bo ludzie - nie miałam rodziców, brat po prostu mnie olewał. Najlepszy przyjaciel ni z tego, zaczął być CHŁOPAKIEM (nie żeby wcześniej był dziewczyną, nie o to chodzi teraz) i to jeszcze na dokładkę całkiem przystojnym. Nad charakterem nie warto się rozczulać, bo skoro mówiłam 'najlepszy przyjaciel' to musiał być ze wszystkich stron idealny. I był. Nie lepiej byłoby mu o tym nie wspominać i cieszyć się jego obecnością do końca mego życia, które zakończę jako stara panna bez domu i kota? No właśnie. Podsumowując - było gorzej niż beznadziejnie.
Buczałam sobie cichutko, przytulając bladą twarz do ściany, gdy on mówił, a ja nawet nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Został. Ale wypowiadał te słowa tylko po to, by nie zranić moich uczuć - Theo nie byłby w stanie skrzywdzić muchy - a ja zdawałam sobie sprawę z tego, że on szlachetnie kłamie. Ale, liczą się w końcu intencje, prawda? Przynajmniej w moim, maleńkim światku nieobchodzącym nikogo prócz... mnie.
- Theo? - zaniepokoiła mnie cisza, nienaturalna nawet jak na nasze standardy. Bo zasadniczo, to my dosyć sporo milczymy. Razem, fajnie nam z tym. Ale teraz było dziwnie. Zbyt dziwnie. Uniosłam nieco głowę, dość niepewnie zresztą, bo ciągle mi było głupio. Widok zemdlonego plutonowego ciała od razu mnie otrzeźwił. Nie jestem osobą, która panikuje w takich sytuacjach i zaczyna się śmiać, kiedy ktoś się dusi. Nieważne.
Przysunęłam się bliżej, układając jakoś trochę ciężkiego Theo po ludzku, znaczy z głową na moich kolanach, bo kompletnie bałam się bardziej go ruszyć, nawet żeby ułożyć go w pozycji bocznej bezpiecznej, cholibka. Sprawdziłam, czy oddycha i żyje ogólnie. Żył i oddychał. Całe szczęście, bo było jak na razie za wcześnie na jakieś usta - usta. Chociaż, gdyby zależało od tego jego życie, nie miałabym praktycznie wyboru. No cóż. Poklepałam go lekko policzku, błagając w duchu by wreszcie się obudził, czy choćby dał znak, że nie stracił świadomości.
- Plutoooon. - w moim głosie był strach. Nawet jeżeli nie było zagrożenia życia, był dla mnie ważny niemalże jak brat i bardzo mi zależało na jego zdrowiu.
Baile
Baile
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Pluton Nie Cze 19, 2011 7:04 pm

Umarłem. Naprawdę umarłem. A więc tak wyglądał ten mój wymarzony koniec cierpień na ziemskim padole? A więc naprawdę nie było żadnego nieba, żadnego raju, Pól Elizejskich, aniołów, zmarłych bliskich, nic! Po prostu ciemność. Kojąca ciemność. Ciemność pozbawiona zawstydzenia słowami i pomysłami przyjaciółki, pozbawiona tego nieustannego poczucia beznadziei oraz lęku przed starszymi braćmi. Dryfowałem sobie w takim stanie, ciesząc się chwilowym brakiem jakichkolwiek złych myśli - co zdarzało mi się do tej pory niebywale rzadko, żeby nie powiedzieć nigdy - i mając nadzieję, że nigdy się nie ocknę. Niestety, o okrutny losie, moje marzenia o tym, że mam za sobą już całe ziemskie życie i wreszcie dane mi będzie porządnie odpocząć, zostały brutalnie ukrócone gdy znów zacząłem odzyskiwać przytomność. Pierwszą rzeczą jaką zarejestrowałem było to, że miałem niebywale miękkie podłoże. A marmur na który upadłem przecież nie miał nic wspólnego z miękkością. Jak przez słuchawki usłyszałem przytłumiony głos nawołujący moje imię. Niepewnie otworzyłem oczy, zastanawiając się czy woła mnie moja przyjaciółka, czy może jednak naprawdę trafiłem do życia pozagrobowego i jest to jakiś anioł. Tuż nad sobą ujrzałem twarz Isli. Z bliskiej odległości. Zdecydowanie zbyt bliskiej. Zanim jednak nastąpił u mnie kolejny atak paraliżującej paniki uświadomiłem sobie, że leżę na jej kolanach, więc w akcie desperacji, pod wpływem ogromnej ilości adrenaliny zerwałem się z miejsca i oddaliłem na kilka metrów.
- Nie, tak nie może być, to za dużo, o ja nieszczęsny! - bredziłem. Czułem, że za chwilę znów stracę przytomność. Tylko ucieczka była rozwiązaniem! Musiałem coś zrobić, musiałem oddalić się z tego miejsca, obecność mojej przyjaciółki nie pozwalała mi odzyskać spokoju! O ja biedny! O moje biedne zszargane nerwy! Nie odezwawszy się już ani jednym słowem czym prędzej rzuciłem się do ucieczki. Sam nie wiedziałem, dokąd biegłem. Chciałem tylko znaleźć się jak najdalej stąd, zapomnieć o wszystkim, znów pogrążyć się w nicości, znaleźć jakieś bezpieczne schronienie!

/nie wiem
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Sro Lip 27, 2011 12:31 pm

/ po skoku w skrzydle siedział. stamtąd idzie /

Japierdolę. Kurwa mać. Chuj im wszystkim w dupę. Zajebiście boli. Pieprzeni kretyni. Pierdolę ich, albo i nie. Podłe chuje nigdy mnie nie zatrzymają, a potem śmieją się. Japieprzę, ta ręka znów zaczyna mnie napierdalać. Kurwa. To wszystko przez nich. Jak mogli mi pozwolić zrobić to co zrobiłem? I nawet nie chodzi o te pojebane fotki w sieci, na których nawet nic nie widać, ale i tak będą mi to wytykać do końca świata (wielkie dzięki Cookie), ale o to, że po pijaku skoczyłem na inny kontynent. I kurwa wróciłem z ręką, wisząca na jednym pieprzonym ścięgnie. Wiecie jak boli, gdy składają cię do kupy? Zajebiście boli. Mało. Boli tak bardzo, że masz ochotę coś rozsadzić. Już nigdy nie będę się teleportował. Nigdy.
Właśnie z tego powodu, gdy mnie wreszcie wypuścili ze skrzydła, bez żadnych środków przeciwbólowych, bo przecież oni dobrze wiedzą jaki ze mnie ćpun i dokładać nie będą, szedłem do swego pokoju piechotą. Czułem się jak jakiś plebs, nijaki typek co musi wszędzie zapieprzać piechotą, ale przecież porzuciłem swoje zdolności. Za bardzo mnie ręka napieprzała, żebym śmiał pomyśleć o teleportacji.
- Jak leziesz kurwa - warknąłem, gdy nagle poczułem, że odbijam się od czegoś miękkiego i prawie ląduje na tyłku. Za bardzo się skupiłem na chodzeniu. Nie często to robię. Ustabilizowałem ciało i spojrzałem na osobnika co śmiał nie patrzeć gdzie lezie. Durne schody. Jeszcze gorzej niż na zwykłym korytarzu. Ale panienka warta była wpadnięcia na nią. - To jednak moja wina - mruknąłem, przyglądając się tamtej. Chciała się przesunąć i przejść, więc też się przesunąłem. Sęk w tym, że w tą samą stronę. A potem znowu. Uśmiechnąłem się głupkowato, bo ją to chyba zawstydziło, a mnie tylko rozbawiło. Specjalnie zrobiłem tę sztuczkę po raz kolejny. - Ups.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Sro Lip 27, 2011 12:45 pm

Lubiłam poniedziałki. Ludzie wtedy jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności gdzieś się rozpływali i mogłam bez obawy wyjść ze swojej kryjówki i spokojnie udać się tam gdzie chciałam. Oczywiście poniedziałki miały też swoje wady, takie na przykład jak to, że Lulu lubiła sobie zabalować w weekend, ale już żeby odchorować swoje szaleństwa nie miała najmniejszej ochoty. A gdzie tam. Lepiej specjalnie wywołać przemianę i napawać się tym jak ja cierpię. Ale dziś nie cierpiałam, przynajmniej w taki sposób. Nadal byłam w tym błogosławionym stanie bez Lulu dobre parę tygodni. Pewnie biedaczka się niecierpliwiła, ale ja byłam twarda. I ostrożna jak jeszcze nigdy. Właśnie ta ostrożność spowodowała, że skierowałam swoje kroki do skrzydła szpitalnego po jakieś krople od kataru, który był nieodłączną częścią mojego życia gdy pyłki postanowiły sobie poszaleć w powietrzu.
Idąc przyglądałam się swoim butom i zdałam sobie sprawę, ze wyglądają trochę tak jakby mi się przyglądały. I wtedy na kogoś wpadłam. Zmieszałam się trochę słysząc przekleństwo, a jeszcze bardziej zmieszałam się tym, że miałam przed sobą Felixa. Księcia Felixa. Oczywiście, że wiedziałam kim jest. jak mogłabym nie wiedzieć? Nawet jeśli nie oglądałabym telewizji to przecież zdawałam sobie sprawę z tego z kim od czasu do czasu Lulu lubi być, łazić, czy jak to inaczej nazwać, by nie zabrzmiało wulgarnie.
I co ja powinnam w takiej sytuacji zrobić?
- Och, cześć. Nie to ja się nie patrzyłam gdzie idę. Przepraszam. Spieszysz się gdzieś? - zapytałam mając nadzieję, że jednak odpowiedź będzie twierdząca i będę mogła od niego uciec najszybciej jak to możliwe.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Sro Lip 27, 2011 1:15 pm

Jak fajnie, że wleciałem na panienkę co ruszał ją mój tytuł. Mało tu takich było. Znaczy idiotek napalających się, że będą drugimi Kate czy jak tamtej dupie Williama było(swoją drogą serio fajny gość, tylko trochę za bardzo podobny do Doriana, z Harrym to się nieźle balowało), nie liczyłem, bo te się spotkało raz, a potem unikało. No chyba, że posiadały jakieś wyjątkowo ciekawe zdolności łóżkowe, a niektóre posiadały. Także wracając do sedna sprawy zbyt wiele normalnych i podniecających się moim tytułem nie było. To jakby się w jakimś popierdolony sposób wykluczało, a przecież świat byłby piękniejszy gdyby pojmowali, że ja jestem najważniejszy i dopiero potem są ich zachcianki.
- Nigdzie - odparłem. Zamierzałem luzacko wsadzić sobie ręce do kieszeni, ale odkryłem, że to niemożliwe. Bo za bardzo, kurwa mać, bolało. Co za zjeby tutaj pracują, żeby mi odbierać możliwość odlecenia w bezbólowy świat? - Właśnie wyszedłem ze skrzydła szpitalnego i w sumie nie mam nic do roboty. - Uśmiech, bo to wcale nie tak, że właśnie uznałem, że świetnie będzie ją podręczyć swoją obecność. To chyba była Heidi, ta słodka i niewinna od Lulu. Tylko za nic nie mogłem sobie przypomnieć jak sprawić bym mógł pogadać z Heidi. Zapukać w czółko i poprosić o rozmowę z drugą? Nie. Chyba nie przejdzie. - A ty się gdzieś wybierałaś?
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Sro Lip 27, 2011 2:07 pm

Zazwyczaj nic nie robiłam sobie z niebezpieczeństwa. Mogłam skakać na główkę z pomostu, gadać z podejrzliwie wyglądającym menelem, wziąć do ręki garść robaków. Nic mnie nie ruszało. Tym razem też nie bałam się, że mnie Felix jakimś sposobem przemieni w Lulu, chociaż przecież nie wiedziałam czy wiedział jak to się robi. Najgorsze w tym spotkaniu było to, że zwyczajnie się wstydziłam za to co wyprawiała Lulu. To tak jakby mieć niegrzeczną siostrę za którą się odpowiada, tyle że sto razy gorzej. Bo siostrę możesz odesłać do rodziców. A Lulu? Lulu nigdzie się nie dało odsyłać. Najchętniej to bym ją wysłała w kosmos żeby pasła kosmiczne owce. Że kosmiczne owce nie istnieją? Bzdura. Widziałam zdjęcia, Janek mi pokazywał. (Zdjęcia wprawdzie nie były w najlepszym utrzymaniu, Janek upierał się, że to tylko czekolada, ale trudno. Ja mu wierzyłam, choć ukradł mi wózek).
- Jak może iść nigdzie? Więc nigdzie istnieje? OJEJU! Byłeś u uzdrowicieli? Coś się stało? czemu się krzywisz? Boli się coś? - zaniepokoiłam się widząc jego minę gdy próbował sobie wsadzić ręce do kieszeni. Okropnie nie lubiłam gdy się ludziom działa krzywda. A jeszcze bardziej okropne było to, że uwielbiałam wysłuchiwać historii o tym co im się stało i jedyny komentarz na jaki mnie było stać gdy ich wysłuchałam to było 'niesamowite'. - To chyba coś poważnego - stwierdziłam jeszcze oceniając stopnień jego skrzywienia. Przez tą chęć dowiedzenia się o co chodzi i niesienia pomocy, aż całkiem zapomniałam o tym, że przed chwilą się wstydziłam, że się czegoś obawiałam. - Ja właśnie szłam po krople do nosa. Wiesz, alergeny atakują, a w moim przypadku to... Um. - Zamilkłam niespodziewanie. Co za dużo to niezdrowo.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Sro Lip 27, 2011 2:51 pm

To w końcu była Heidi czy Lulu? Kurwa. To dopiero były odpały, gdy twoja druga osobowość okazywała się być żywą osobą. Zwłaszcza taką osobą. Przechyliłem głowę, wpatrując się w dziewczę, licząc, że w ten sposób szybciej sobie przypomnę czy ja na pewno gadam z tą co każe na siebie mówić Heidi czy jednak Lulu. Bo wiedziałem tylko, że jak na tę fajniejszą powiedzieć po imieniu nudnej to mało oczu nie wydrapie. Przewrażliwiona jakaś. A ta zadaje durne pytania. I weź tu wytrzymaj z babami.
- Normalnie idziesz przed siebie, aż wpadasz na uroczą blondynkę. - Nawet mrugnąłem, ale serio pieprzona ręka nie dawała mi w pełni odżyć bym mógł w pełni się zachowywać jak na mnie przystało. Po prostu ból kazał wziąć o sobie myśleć. Skurwiel. - Często tam bywam - odparłem, jakby to było oczywiste. Dla mnie było, że ja i mój pech często odwiedzaliśmy tamtych kutasów. Pierdoleńcy myślą, że skoro mają zdolności, pomagające im leczeniu to zaraz każdy miał im padać do nóżek i je radośnie całować. Tylko jak na razie to ja byłem przyszłym królem i to przede mną powinni się kłaniać w pas, a nie jęczeć, że mają nową robotę. - Nic takiego. Było gorzej, gdy prawie rozdzieliłem się na pół. - Starałem się wyglądać zajebiście nonszalancko i w ogóle, jakby wcale mnie nie bolało, a już na pewno jakbym wcale tego nie przeżywał. Trzeba się było popisać przed panienką. Proste. - Widziałaś Pottera? Mieli tam rację z teleportacją. Zrób coś źle i potem szukasz części ciała. - Zamilkłem, oczekując tych jęków zachwytu nad moją wielkością skoro wytrzymywałem podobne akcje oraz być może załamywać, że robię coś tak niebezpiecznego. Póki pamiętałem jak to boli, nie zamierzałem się teleportować. - To? - ponagliłem. Coś mi zaczynało świtać, ale jak na razie blondyna była fajna. Po co zamieniać na drugą? - Sry, że pytam, ale jesteś Heidi czy Lulu? Zawsze mi się kręcą wasze imiona. - Mój nauczyciel dobrego wychowania właśnie padłby trupem, ale miałem to w dupie od bardzo dawna.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Sro Lip 27, 2011 7:35 pm

W pierwszej chwili nie potrafiłam dokładnie zrozumieć o co chodzi mu z tą uroczą blondynką. Był ktoś z nami jeszcze o kim nie wiedziałam? Chciałam niepostrzeżenie się rozejrzeć, ale w porę zdałam sobie sprawę, że to mowa o mnie. Całe szczęście, że nigdy nie byłam podatna na zaczerwienianie się. Na twarzy pojawiły mi się tylko lekkie rumieńce mówiące o moim zakłopotaniu.
- Nie mów tak o mnie, nie jestem urocza - powiedziałam cicho próbując zrobić swoim butem dziurę w podłodze. Lepiej było nie rozmawiać ze mną w ten sposób. Serio. Komplementy były czymś co bardzo źle znosiłam. Już lepiej szło mi przyjmowanie na siebie krytyki, bo wtedy przynajmniej mogę się rozpłakać. A tak nic nie mogę zrobić tylko żłobić dziurę w panelach. Przynajmniej później już mogłam się skupić na czymś innym niż słowo 'urocza', bo właśnie usłyszałam coś co mnie strasznie zainteresowało. - Na pół? - powtórzyłam za nim z niedowierzaniem, ale uwierzyłam mu natychmiastowo przy okazji wyobrażając sobie jak dwie części Felixa lądują w dwóch częściach pokoju i próbują za wszelką cenę się do siebie zbliżyć by się połączyć. A w miejscu przecięcia było widać wszystkie jego narządy. O mamo, czy to nie było niesamowite. - To musiało być naprawdę niezwykłe! - zawołałam. - Mocno bolało? Jak w ogóle przeżyłeś? Twoje serce też rozpadło się na pół? Może dostałeś jakiś nowy narząd? Ojej, pierwszy raz spotykam człowieka, który rozdzielił się na pół! Z księciem już się jednym widziałam, a nawet... - zabrnęłam za daleko. Na samo wspomnienie Romea aż drżałam na całym ciele. To nie było coś o czym warto wspominać. Lepiej myśleć o milszych rzeczach. - A co tym razem się stało? Zgubiłeś głowę? Jak jest żyć bez głowy? - Jak zwykle wyolbrzymiałam, ale sami przyznacie, że Felix ze swoim talentem musiał budzić zainteresowanie. I to jakie. To chyba zrozumiałe, że żyjąc w takim stresie nie pamiętał mojego imienia. Aż dziwne, że w ogóle mnie kojarzył. - Heidi - odpowiedziałam mu szybko. - Ale możesz mnie nazywać jak ci jest lepiej, nie zawracaj sobie głowy moim imieniem. Przecież masz tyle spraw na głowie. Jak ty sobie w ogóle z tym radzisz? Słyszałam, że twój brat do nas trafił...
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Czw Lip 28, 2011 11:41 am

O jak się zawstydziła. Właśnie wtedy pojął, że po pierwsze ramiona mogą tak mocno boleć, a po drugie z heidi-lulu wolę tę drugą, bo za podobny tekst by mnie wyśmiała, być może pchnęła na ścianę, otumaniając tymi swoimi przeklętymi rączkami i stwierdziła, że jak chce się pieprzyć to zaraz nie muszę gadać podobnych bzdetów. W sumie to nie wiem czy tak by zrobiła, ale to było bardziej prawdopodobnie niż jej wielkie zawstydzenie, bo ktoś powiedział jej beznadziejny komplement. Kurna. Z takich delikatnych to ja tylko Leilę tolerowałem. Fajna była, można było nagadać na Benka, chociaż też jako dobry kumpel starałem się czasem coś dobrego o nim powiedzieć, bo chyba się w niej bujał czy coś, a i Leila tolerował jak czasem mi się przekleństwo wyrwało, a tej wzrok przerażony na jedno, małe kurwa dalej pamiętałem. Z kim ja wylądowałem?
- Spoko - powiedziałem, już trochę zniechęcony. Zrezygnowany zasiadłem na schodach i pociągnął ją za rękę, by usiadła obok mnie. Co będzie stała. I tak nikt tędy nie szedł, jakby mnie to obchodziło. - Nie na pół. Cośty, oszalałaś? Tylko mi ramię prawie odpadło. I tak, kurewsko mocno bolało. - No i zapomniałem jak ona reaguje na przekleństwa. To jeszcze stara szkoła, że starałem się przy takich nie przeklinać. Może to i chamskie, ale cały czas pykałem na telefonie. Może powinien się zapytać czy ktoś nie wie jak wezwać Lulu? Pewnie pukanie w czoło nic by nie dało. Zerknąłem na nią, gdy tak plotła o tym rozłażeniu na dwoje. Może spróbować? Nie. Obrazi się i zwieje. - Zwykle bez głowy się nie żyje - rzuciłem tę jakże mądrą myśl, śmiejąc się z tego co wypisywały te chuje na photoblogu. - Jakich spraw? - zapytałem, bo całkiem śmiesznie plotła, a jak tu dłużej posiedzimy to może sobie uświadomię jak wezwać tę drugą. - No przyjechał, dupek jeden i się rządzi. Jak to on. Pewnie chciałabyś takiego spotkać, nie? Każda chce takiego spotkać. - Ideał wizji księcia kurwa jego mać. Panienki mi podbierał.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Czw Lip 28, 2011 6:19 pm

Dobra, teraz to ja siedziałam obok niego na schodach, co było dosyć złym położeniem moim zdaniem. Choć pewnie wiele dziewczyn wiele by dało za to co w tej chwili mogę robić. No bo książę. Sam. Chciał. Ze. Mną. Siedzieć. Na. Schodach. Ojejku. To dosyć niespodziewana sytuacja. Co innego gadać na stojąco, co innego siedzieć obok siebie. Gdy dziś rano wstawałam z łóżka nie spodziewałam się, że spotka mnie coś takiego. Ale ja ogólnie niczego nie jestem w stanie się spodziewać. Co jest nawet fajne, bo przynajmniej mam ciekawe życie. Szkoda, że to ciekawe życie nie przygotowało mnie na takie sytuacje. Wolałabym mieć nudne. No co mam zrobić? Telefon do przyjaciela? Szkoda, że takiego nie mam.
- Więc jednak nie na pół? Szkoda. Znaczy nie szkoda, bo jesteś cały. Nie uważasz, że to powiedzenie w twoim przypadku jest zabawne? Jesteś cały - popatrzyłam przed siebie odpływając na sekundę w myślach, ale za chwilę byłam już z powrotem. - Skoro wytrzymujesz taki ból i nie postradałeś zmysłów to musisz być niesamowicie dzielny! - dodałam jeszcze z uznaniem, choć odrobinę zdegustowały mnie jego przekleństwa. Znaczy, tolerowałam je, o ile używało się je z odpowiednich powodów i w wyjątkowych okolicznościach. Nie wiem czy akurat teraz taka była. - No spraw związanych z twoim rozszczepianiem, oczywiście - odpowiedziałam spokojnie.
A potem znów zaczęłam wiercić nogą. Tyle że teraz zamiast skupiać się na żłobieniu dziury zwyczajnie zgubiłam buta zaczepiając o kant schodów. Szybko założyłam go z powrotem i spojrzałam na księcia. Takie nieogarnięte zachowanie było u mnie częste, ale chyba przed królewską rodziną nie wypadało tak robić. Wyłożyłam się. To o czym była mowa? O jego bracie. Po co zaczynałam.
- Czy ja wiem... Wolałabym chyhbaraczejnie. Wystarczy, że z tobą rozmawiam... Znaczy, nie zrozum mnie źle! Po prostu nie myślisz tak czasem, że rozmowa z tobą może być dla kogoś krępująca, bo wiesz kim jesteś?
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Czw Lip 28, 2011 7:28 pm

Gdybym wiedział, że tak przeżywa siedzenie obok mnie na schodach to pewnie chciałbym sprawdzić co by powiedziała na to jakbym się jednak do niej począł dobierać czy coś. Kurwa. Jeśli taka miała faceta to chyba nieźle musiał być stuknięty. Cnotka musiała być przerażona samą myślą, że się z takim prześpi. A ta druga sypiała z każdym. Ale to było pojebane.
Rozbawiła mnie tym wyskokiem z żałowaniem, że mnie nie zabiło. No dzięki laska. Zawsze marzyłem, by mi wszystko rozerwało na pół. Z tego by mnie raczej nie wyleczyli. Umarłbym. Jestem za młody, by umierać. Niechże przynajmniej nastolatkiem przestanę być. A oni już teraz chcą mnie mordować. Niedobrzy. No to jak wyjechała z tym, że jesteś cały, zerknąłem na nią znad ekranu telefonu. Zjeby znów wynalazły moje akcje dla gazet. Oni nie pojmą jak to jest, gdy za tobą te pieprzone hieny łażą i robią ci zdjęcia, a już zwłaszcza, gdy jesteś w trupa zalany.
- Nie przesadzajmy. - No i nawet łapą nie mogłem machnąć. Chyba się jednak wybiorę do Bena, bo te jego środki. Przynajmniej oni pojmowali, że tego potrzebuje. Kurwa jak bolało, gdy ruszałem niepotrzebnie. - I to są wielkie sprawy? - zapytałem zaskoczony. Ja się bardziej przejmowałem, hm, pomyślmy, wszystkim! Choćby tym czy mam jeszcze jakąś kasę, fajki i co zrobić wieczorem. A ona mi o rozszczepianiu. O tym nie myślałem. Na chuja zawracać sobie głowę czymś takim?
Miała swoje ostatnie momenty. Już wiedziałem jak załatwić sobie tę drugą. To było takie proste, niech się tylko wyśmieje z jej sugestii, że kogoś tu rusza mój tytuł.
- Chciałbym, ale nie. Tylko Rangvald potrafi wzbudzać respekt. Ma tę swoją moc. - Skrzywiłem się, mówiąc o kochanym braciszku. Jak mu się żyło z tym kijem w tyłku? - Patrz - rzuciłem nagle, wskazując na coś tam komórką, a gdy patrzyła gdzie chciałem dałem jej pod nos trochę kurzu ze schodów. I zrobiła to. Kichnęła. Uśmiechnąłem się szeroko, zadowolony z efektu.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Pią Lip 29, 2011 5:07 pm

Jakbym zniosła dobieranie się do mnie? Cóż, wiele razy już miałam okazję, gdy budziłam się z nieznajomymi w łóżku, ale w takich sytuacjach panika całkiem mnie nie ogarniała. Tylko tak pół na pół. Gdy się budziłam w niekorzystnej sytuacji starałam się jak najszybciej z niej wyswobodzić, nie mogłam przecież nagle przestać się ruszać, b zostałoby to wykorzystane przeciwko mnie. Nigdy natomiast nie zdarzyło się tak by ktokolwiek zaczął dobierać się do mnie zupełnie bez inicjatywy Lulu, a co dziękowałam niebiosom. Bo naprawdę nie wiem jakbym zareagowała.
Nie wiem ale w pewnym momencie naszej rozmowy zrobiło się dość... Dość dziko. Nie lubiłam takich sytuacji, w czasie których zupełnie nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Nie wiedziałam jaką rzecz w Felixie pochwalić, by nie zabrzmiało to niewłaściwie. Jak właściwie obchodzi się z książętami? Może już dawno popełniłam jakąś gafę, że teraz jedynie robię z siebie pośmiewisko. Już miałam zamiar przepraszać za swoje zachowanie i niewychowanie, już nabierałam powietrza w usta, gdy stało się. Pewnie powinnam rozpaczać nad swoim losem, ale jak zawsze nie zdążyłam. Cholera
- Ugh - wymknęło mi się gdy poczułam czucie w stopach. Czułam stopy, o japierdolę jak mi dobrze. Jak kurwa mi dobrze. Przymknęłam oczy rozkoszując się zapachem brudnych schodów i czegoś jeszcze. Czegoś co niemal non-stop jarało fajki i zdecydowanie potrzebowało kąpieli. Najlepiej takiej odkażającej. Radioaktywnej. - Jaki kurwa mnie zaszczyt piedolnął, ja nie mogę. Książę rusza na ratunek biednej dziewce, hehe. Pewnie jeszcze chcesz nagrodę, co? - nie czekając na jego odpowiedź złapałam go za policzki i dałam strasznie obleśnego całusa. Znacie takie. Za dużo śliny i brak celu. Zaraz potem poderwałam się do góry ze schodów by rozciągnąć kości. - Nie no kurwa, znów jakieś habitopodobne ciuchy skądś wytrzasnęła, nie nadążam.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Pią Lip 29, 2011 7:49 pm

Uśmiechałem się diabolicznie. Jakbym właśnie powołał do życia nową istotę. To chyba tak się musiał czuć ten świrnięty doktorek od frankensteina, gdy jego zombie powstało i ruszyło na miasto. Kurewsko dumny z samego siebie. Właśnie tak się czułem. Tylko te schody nie były takie wygodne. Chciałem się oprzeć o schodek wyżej to nie mogłem, bo się w plecy wbijał. Chciałem się podeprzeć łapką to oczywiście wybrałem tę bolącą. Japierdolę co za ból. No ale przecież nie pokaże tego po sobie. Dalej suszyłem kły, gdy ta druga przypominała sobie jak to jest być na zewnątrz. Bo przecież wcześniej musiała siedzieć w środku i teraz się miejscami zamieniły, nie? Dla mnie to było oczywiste.
- Nie... - zacząłem, ale nie dane mi było skończyć, bo ta tutaj się na mnie rzuciła. I pewnie gdyby nie ten jej chujowy dotyk, co sprawiał, że nie myślałem o nikim i niczym innym to bym ją odepchnął, bo jakby po takiej przerwie w ogóle całować nie potrafiła. Ślina. Fuj. Gdy się odsunęła po prostu wytarłem usta rękawem marynarki. - Moja matka ma koszule nocne podobne do tej bluzki - oznajmiłem, sam nie wiem po co. - Poza tym jeśli tamten paskudny całus miał być moją nagrodą za ratunek to pierdolę taką robotę i więcej się w księcia nie bawię. - dorzuciłem już całkiem naburmuszony. To ja tu kombinuje jak ją ściągnąć do świata żywych, a ta nad nic nie ważnym ubraniem rozpacza? Co mi z jej ubrania? Wielkie nic. No znaczy nawet nie było jak popatrzeć na cycki, ale trudno. Na jakieś małe wyglądały, więc żadna strata.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Nie Lip 31, 2011 10:10 am

Pierdolone dwa i pół tygodnia jak nie więcej. Tyle mnie ta jebana cnotka trzymała na smyczy, no kurwa. To było zdecydowanie poniżej mojej godności i normalnie czułam wszechogarniający mnie wstyd jak zaczynałam myśleć jak ta pizda mnie wycyckała. A niech ją jebie stado murzynów za to wszystko, niech ją kurwa wykastrują szamanki murzyńskie (albo nie, bo i ja bym była wykastrowana). Oglądałam raz jakiś popieprzony film dokumentalny (nie wiem kurwa jak i dlaczego, ale chyba musiałam mieć jakiegoś mega doła, że to włączyłam) gdzie pokazywali bardzo dokładnie jak kobiety są pozbawiane łechtaczki i zaszywane. Ja pierdolę, co za patola. Gdyby mi coś takiego zrobili wyjebałabym świat na zbity pysk, serio. Nie mogę nawet o tym myśleć.
- Twoja matka to antykwariat i jest, kurwa odpowiedzialna za wpływ zorzy polarnej na rozmnażanie się pingwinów w gołoledzi we fiordach norweskich. Więc z łaski swojej o niej nie wspominaj - rzuciłam na jednym wdechu. Ale nie sądziłam by Felix akurat przejął się moją gadaniną i zaczął bronić swojej matki. Wątpliwe. Równie wątpliwe jak to, że Felixowi mógł się spodobać mój pocałunek. Hehe, sam się prosił. Ale i tak w tej chwili był dla mnie bohaterem. Takim superhiro, supermenem, superturbodymomenem. Szczególnie to dymo. - Oj weź, nie pierdol, są lepsze rzeczy do pierdolenia. Nie marnuj się - uśmiechnęłam się do niego figlarnie, a potem rozejrzałam się dookoła. - Może mógłbyś mnie poinformować jaki mamy dzisiaj dzień i czy przypadkiem nie wypada jakaś biba, bo mam szczerą ochotę zalać się w trupa.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Felix Nie Lip 31, 2011 11:32 am

Aż otworzyłem usta, gdy wyrzuciła z siebie te wszystkie słowa, które jak dla mnie nie miały żadnego sensu. Pierdolę. Ona sądziła, że teraz uradzimy sobie jakąś cholerną dysputę na ten temat? Nawet nie wiedziałem co do mnie pomyślała, więc uznałem, że chuj mnie to obchodzi i możemy przejść dalej. Ale jednak starała się tam obrazić moją matkę. Tego nie mogłem tak porzucić.
- Odpierdol się od mojej matki - rzuciłem. A jakże. Kochany synek ze mnie. Przynajmniej ona była za tym, żebym mógł zostać za każdym razem jak mi się zachciało zajrzeć do nich, do zamku. Kochała mnie. Ale nie lubiła. Bo jak śmiałem tak sobie ciało zniszczyć i porobić te wszystkie tatuaże. No to tę sprawę mamy załatwioną. I dobrze.
- Oby tak dalej, a może i kiedyś znów cię uwolnię - poinformowałem ją. Alle co tam. - Jeśli się nie mylę mamy poniedziałek i zero imprez, no chyba, że odpowiada ci pedalski wieczorek u batmana. Wiesz piżama party odstawia. Ale w Tromso pewnie coś by się znalazło. Wiesz, że wpuszczą mnie wszędzie, jeśli tylko się skumają kim jestem? Tylko kurwa potem ściągają pierdolonych paparazzi. - Się rozgadałem. No i na co tak? - Ogarnij się i możemy się wybrać. - Najpierw musiałem wybrać się do mego kumpla Benia, bo on serio miał wszystko i może te durne tabletki przeciwbólowe też. A jak nie to chyba jednak komuś poskomlę, żeby mi zrobił coś z bólem. Oni potrafią uśmierzać ból, ale mają mnie po dziurki w nosie. Chuje.
Felix
Felix
klękaj śmieciu


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Heidi Nie Lip 31, 2011 8:59 pm

- Czyżbym trafiła na drażliwy punkt? - zapytałam z niedowierzaniem. Może jednak myliłam się co do jego stosunku do matki, choć myślałam, że raczej nie jest związany ze swoją dworską rodzinką. Oprócz tej lumpiary Sigrid. Wolałam o niej nie wspominać przy Felixie, ale nie mogłabym wynaleźć żadnej pozytywnej opinii o jego siostrze. Na samą myśl o niej zbierało mi się na wymioty i tyle. No, ale trzeba przyznać jedno, z całą pewnością nie była gorsza niż Heidi. Tej to kurwa, nie dało się prześcignąć w jej lamerstwie. Ale skoro już odzyskałam wolność to jej szybko nie zobaczycie. Nie ma mowy.
Z uwagą wysłuchałam wszystkich nowości i trzeba przyznać, że impreza u Benka bardzo przypadła mi do gustu. Felix już nie musiał niczego więcej proponować, choć nie wykluczałam na wejściu, że się na to nie zgodzę.
- No to zajrzymy najpierw do Benka, a później wybywamy. U niego za pół godziny - oznajmiłam. Może się wyrobię. Jak ta pinda nie wyrzuciła moich rzeczy z szafy. A nawet jak wyrzuciła to zawsze mam rzeczy Ronki, dobra dusza jest z tej dziewczyny. Seryjnie.
Wykorzystując ostatnią nadarzającą się okazję ucałowałam księciunia w czoło znów trochę działając swoim talentem. Nie mogłam sobie po prostu odmówić.
/paszli
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Barbie Pon Paź 10, 2011 6:24 pm

//////////////

Boże, jak mi się kurwa nic tak zajebiście nie chciało. Nie chciało mi się wstać z łóżka, ale niestety potrzeby fizjologiczne wzywały, a gdy już potrzeby były załatwione, to uznałam, że coś jebie mi w pokoju. Niby nie chciało mi się ubierać i gdziekolwiek wychodzić, miałam zamiar ten zajebiście piękny dzień spędzić w piżamach, pod pięcioma kocami z butelką niegazowanej wody i może jak da się co wykombinować, to jakież żarcie do łóżka. Na Majkiego, nie było co chuja liczyć, ale zawsze pozostawał Krzysiek, choć tego nie widziałam od paru dni. Pewnie bym zapłakała za nim, gdybym na serio go lubiła. Ale mniejsza. Coś czadziło mi w pokoju i postanowiłam, że nie będę siedzieć w smrodzie, bo to może nie do końca zdrowe jest. Dlatego złapałam za jakąś koszulę z podłogi, naciągnęłam pierwsze lepsze spodnie i wyszłam. Daleko oczywiście nie zaszłam, niby miałam swój misterny plan spożycia jakiś niezdrowych kalorii, ale chyba az tyle sił by dojść do kuchni nie miałam. No to usiadłam na schodach i czekałam nie wiadomo na co. Pewnie na jakąś rozrywkę.
- O, siostra! Siema. - Podniosłam głowę do góry gdy akurat ktoś przechodził i pac, miałam do kogo gębę otworzyć. Szkoda tylko, że jakoś niefortunnie wybrałam schodek, bo mi z okna jakoś słońce wchodziło w oko. I musiałam przymrużać oczy, a jak się już przymrużyło to się nie miało pewności do końca, czy to serio jest siostra, czy nie. Ilość spotkań z tą panią mogłam z sercem na ręku policzyć właśnie na tej ręce. Hm, chyba się tak nie mówi, ale mniejsza. - Gdzie lecisz? - zapytałam z czystej uprzejmości, w końcu trzeba utrzymywać z rodzinką jako tako znajomości. Nie żartuję, do domu ani razu nie zadzwoniłam i było mi z tym dobrze. Ale Nibiru była odrobinę ciekawa. Tak, serio. Dawno nie byłam niczym ciekawa, to się ciekawiłam samą ciekawością.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Schody - Page 2 Empty Re: Schody

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Schody
» Schody
» Schody

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach