Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pracownia artystyczna

+5
Yael
Maurycy
Chupa
Lidia
Mistrz Gry
9 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Chupa Pon Cze 13, 2011 8:42 pm

Nie rozumiałam o co chodzi. Ta sytuacja przerosła mnie, tak bardzo chciałam mu pomóc, ale nie byłam najlepszą pocieszycielką. Kawałek po kawałku sklejałam swoje życie, ledwo uniknęłam wizyt u psychologa – sama ukoiłam zszargane nerwy. Obiecałam unikać takich sytuacji.
Obietnice są po to, aby je łamać.
Widziałam jak bardzo walczył ze sobą, przestraszyłam się, bowiem wspomnienia są jednym z najcenniejszych ludzkich skarbów. A on ich nie miał. Szczerze mu współczułam, nie mogłam sobie wyobrazić pustki w głowie, która miałaby mi towarzyszyć podczas przypominania najmilszych dni z dzieciństwa. Miękkie włosy matki spływały po ramionach, kiedy zakładała staromodną bluzkę i broszkę na ważne spotkanie. W jej pokoju pachniało starością oraz ślicznymi perfumami, które nieodmiennie kojarzyły się z matką trzymającą mnie na kolanach.
Chciałam wypełnić jego pustkę, nie mogłam nic zdziałać w głowie, ale stworzenie nowych, przyjaznych wspomnień leżało w zakresie moich możliwości. Przede wszystkim bardzo, bardzo chciałabym zabrać go do lasu na piknik. Pogoda temu służyła, a nic nie wyglądało piękniej niż koc w czerwono-białą kratę ogrzewany promieniami letniego słońca. Mogłabym zabrać psa i zapytać go o innych miłych ludzi, którzy mogliby z nami gdzieś pójść.
- To okrutne co ci zrobili. Każdy z nas zaczyna w rezydencji nowy rozdział życia, więc masz wspaniały powód do wzięcia losu we własne ręce. Mogę Ci pomóc […]– obiecałam. Na końcu dodałam coś o mojej zmianie lecz było to bardzo niewyraźne i na pewno nie zrozumiał.
- Jutro będzie lepiej, juto zawsze jest lepiej, o ile się chce. Nie marw się – oparłam dłoń o jego ramię i lekko je poklepałam.
Niesprawiedliwe, że taka piękna dusza musiała doświadczać takiego żywota. Dobrze się bawisz tam na górze ?!
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Maurycy Wto Cze 14, 2011 6:13 pm

Możliwe, iż przeniesienie nas w inne miejsce mogłoby być dla mnie zbawienne. Wprawdzie uwielbiałem pracownię malarską, ale kiedy rozmawiałem z Halinką wszystko wydawało się być inne. Kiedy byłem tu sam patrzyłem jak kurz osadza się na sztalugach, a oczyma wyobraźni malowałem sobie postać mej lubej. Zastanawiałem się, jak mogłaby odgarniać włosy, jakiej słodkości zapach mógłaby roztaczać. Całymi godzinami poświęcałem się temu biernemu uwielbieniu. A teraz nie mogłem nawet oderwać myśli, by poświęcić je mojemu aniołowi. Byłem zbyt zajęty własnym cierpieniem. Chupa mówiła, że to co mi zrobili było złe. A ja musiałem wierzyć mojej wróżce. Komu innemu mógłbym wierzyć.
- Och, ja się nie mam prawa martwić. Wybacz. - wycofałem się, ale nie na tyle, by uciec od jej opiekuńczej dłoni. Była mi potrzebna. I nie tylko ona. Byłem samolubem, dlaczego więc ludzie tak gernęli się do pomocy mi? Przecież zajmowałem im czas. Nie mogli przezemnie rozwijać siebie.
-Jak to, wziąć we własne ręce? Ja nie chce - nie ja nie wiem jak
cipa.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Chupa Sob Cze 18, 2011 1:03 pm

Stłumiłam ziewnięcie, bo okazało się, że ponowne wprowadzenie się do pokoju może być wyczerpujące nawet dla mnie. Na zegarku była, o zgrozo ! prawie czwarta w nocy, a za oknem świeciło słońce jak w dzień. Kombinowałam o co chodzi, przecież nie chciałam wyjść na głupią; w Polsce nie było czegoś takiego jak dzień polarny. Na szczęście przypomniałam sobie o nim, nim zapytałam Lucyfera. Ostatkiem sił powstrzymywałam opadanie powiek, chociaż marnie mi to wychodziło – naprawdę potrzebowałam snu. Właściwie to marzyłam o poduszce i kocu; miałam cały pokój dla siebie, bo Black pojechała gdzież z Fitzwilliamem.
- Wiesz, powinieneś się wyspać ( o taak wyspać !) i jutro coś wykombinujemy. W sumie to bardzo proste, wystarczy mieć swoje zdanie oraz robić co się chce. Tylko pamiętam, żeby robić to w granicach rozsądku, zgodnie z zasadami. – próbowałam mu to jakoś wyjaśnić. Będzie ciężko, szczególnie z tą jego asertywnością oraz pewnością siebie. Czeka nas dużo pracy.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Maurycy Nie Cze 19, 2011 9:18 am

Ojej. Ziewanie jest zaraźliwe. Niczym mały kotek przymknąłem oczy i ziewnąłem, nawet nie zasłaniając ust. Śpiący? Czy to możliwe? Zmęczenie ogarnęło mnie po raz pierwszy od kilku dni. Bezsenności koniec nadszedł w noc bez snu. Niestety nie będę mógł podziwiać jasnych nocy, bo pójdę spać.
Skinąłem głową, a ona stwierdziła, że w takim razie powinniśmy już stąd zmykać. Zamkneliśmy pracownię i poszliśmy do skrzydła mieszkalnego.
Nie mogłem się stawiać mojej wróżce.

/koniec.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Wto Cze 28, 2011 10:44 pm


Przyszłam tu z myślą, że stworzę coś na płótnie. Przełożę emocje we mnie siedzące na pędzel,a z niego na obraz. Być może to pomoże mi odnaleźć spokój ducha, a i przy okazji, jak to tylko takie gapy jak ja mają w zwyczaju, cała wysmaruje się w farbach i potem będę się męczyła z pozbyciem ich ze skóry. To wcale nie było przyjemne, ale jednak przymuszało do skupienia na sobie uwagi przez co zapomniałam o ważniejszych problemach, a tych w swoim mniemaniu jak zwykle miałam za dużo.
Wszystko sobie naszykowałam. Nawet włożyłam fartuch i spięłam włosy na czubku głowy, chociaż zupełnie tak nie lubiłam, ale przynajmniej miałam pewność, że końcówki włosów nie zmienią koloru i zabrałam się do malowania.
Pierwsze pociągnięcie pędzlem powiedziało mi się, że zupełnie nie mam wyobrażanie o tym co chce stworzyć. To chyba miało być bardziej twórcze wyładowanie się. Kolejne. Ekspresja na temat mego aktualnego stanu ducha? Kolory nie pasowały. Chociaż. Tu chyba nic nie mogło pasować. Gdyby pasowało nie potrzebowałabym szukać pomocy w sztuce. Jednak szybko, wściekła na siebie odkryłam, że nic mi dzisiaj nie chce wyjść. Było jeszcze gorzej niż zwykle. Vincent. On to dopiero miał talent do tego typu sztuki, ale nie chciał tu ze mną przyjść. Miał coś ważnego do załatwienia. Jaki on był uroczy z tymi swoimi dorosłymi sprawami w wieku ośmiu lat. Może jednak za szybko dorastał? A co jeśli Rezydencja tylko jeszcze bardziej to przyspieszała. Nie powinna tak o tym myśleć. Każdy dojrzewa w swoim własnym rytmie, a rytm Vincenta po prostu był bardzo szybki. Za to miałam ze sobą Ponurego. Siedział na półce z boku pełnej albumów ze sztuką, która miała być dla nas inspiracją i wcinał swoje jedzonko. Może Justin miał rację, że sama go przekarmiałam? Nie potrafiłam nie ulec tej szynszyli i nie dać jej czegoś dobrego, gdy tak na mnie patrzył tymi swoimi oczkami. Wzięłam go na ręce odpuszczając sobie malowanie. Usiadłam na stołku i patrzyłam na swój niekompletny obraz, zastanawiając się czego tam brakuje. Jakiej barwy, jakiej emocji. To nie był mój dobry dzień. Z roztargnieniem odkryłam, że futerko Ponurego zmieniło kolor w kilku miejscach. Tak jak i moje policzki. JJ będzie zły? Ponury tak słodko wyglądał z plamką różowego na grzebie oraz jedną ciemnofioletową łapką.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Czw Cze 30, 2011 9:46 pm

/ z obiadku /

Jedyne czego aktualnie pragnąłem był święty spokój, z dala od nieokrzesanej rodziny, wszystkich napataczających się na każdym kroku znajomych, w których wzroku widziałem iskierki kpiące z mego ponurego wyglądu. Nawet we własnym pokoju nie zaznałem ciszy, ktoś próbował chyba wykurzyć wszystkich w z całego parteru przy pomocy obrzydliwej, ciężkiej do zidentyfikowania woni. Dodatkowo jeszcze Venus postanowiła wstawić do sieci 'przeurocze' zdjęcie z Marsem.
Sądziłem, że w takim miejscu jak to, o tej porze, nie zastanę nikogo, a jednak przywitał mnie widok osoby, której miałem nadziei dziś nie spotykać, głównie ze względu na to, że w ciągu ostatnich kilku godzin zaprzątała mą głowę częściej niż powinna. Właściwie to nie powinna wcale wdzierać się do mych myśli, jednakże jej słodka buzia ma większą siłę przebicia niż mogłoby się wydawać.
A więc nie tylko pisze ale też maluje... raczej kiepsko (lub jestem zbyt ograniczony i nie dotarło do mnie znaczenie tych kilku plam) ale w połączeniu z pisaniem, co idzie jej o wiele lepiej, tak przypuszczam, z notatnikiem widuję ją zdecydowanie częściej niż z pędzlem, oznacza, że Yael jest artystyczną duszą, szukającą różnych sposobów ekspresji swych uczuć i jest niezwykle wrażliwa.
- Um... - Chyba zbytni się na nią zapatrzyłem, nieco się speszyła i odwróciła wzrok. Lecz jakże miałbym nie zatrzymać swego wzroku na jej alabastrowej szyi, którą miałem pierwszy raz zobaczyć w całej okazałości, ponieważ do tej pory nie widywałem jej z włosami zawiązanymi w kok.
- Cześć. - Ulyssesie jakiż z Ciebie idiota. Wymyślże coś oryginalniejszego, zagadaj jakoś, rozśmiesz, cokolwiek! - Nie wiedziałem, że malujesz. - Świetnie, fantastycznie! Teraz uzna Cię za skończonego debila, ale takiego, który jednak potrafi skojarzyć takie fakty jak sztaluga z zamazanym płótnem i stojąca obok dziewczyna i wysnuć wniosek, że ONA MALUJE. Wracaj lepiej do swej nory i zostaw ją w spokoju.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Czw Cze 30, 2011 10:29 pm

Gdyby Vincent usiadł obok mnie zapewne w delikatny sposób zauważyłby, że jednak pędzla to ja trzymać nie potrafię. Długopis, aparat jeszcze tak, ale tu nie potrafię zdziałać nic co ktoś śmiałby określić mianem pięknego nawet jeśli piękno każdy widzi na swój własny, indywidualny sposób. Może w inny dzień poszłoby mi lepiej, ale dzisiaj chyba podłapałam jeden ze swoich gorszych nastrojów. Co do brata mego to pewnie z okazji tego, że męczyłam Yves również o jej pomysł oddania dziecka próbowałby coś powiedzieć o tym. Czasem sama nie wierzyłam, że Vincent ma tylko osiem lat. Wydawał się być bardziej dojrzały ode mnie, a już na pewno bardziej rozumiał Yves. Miałam wrażenie, że aktualnie ona woli jego niż mnie. No to się schowałam tutaj. Szkoda, że go nie miałam przy sobie. On by siedział przy sztaludze, a ja obserwowała jakie cuda wychodzą spod jego machnięć pędzla, chociaż on nigdy nie lubił, gdy ktoś zbyt wcześnie podziwiał jego niedokończone dzieła. Może jednak popełniłam błąd i zamiast chować się tutaj powinnam była pójść do ciemni? Miałam co wywoływać. Ostatnimi dniami nie nosiłam ze sobą swego notesu, a aparat. Pogłaskałam po raz kolejny Ponurego, który strasznie się wyrywał badać nowe tereny. Jaki on był podobny do Justina jednak. Może dlatego dawał radę tyle z nim przetrwać? Bałam się go puścić. Tu było pełno zakamarków, w których mógł się schować i już do mnie nie wrócić. Z pewnością wolał JJ'a. Ustąpiłam mu mimo wszystko. Puściłam go na półkę, gdzie mógł dowoli biegać między zamkniętymi słoiczkami z farbami. Odwróciłam się z zamiarem zaczęcia od początku. Wystarczy zmazać to co zrobiłam i być może coś z tego wyjdzie. Lepiej naszykować nowe płótno.
Już nie byłam w pomieszczeniu sama. Naprawdę nie powinnam była tu przychodzić. To nie tak, że bałam się jego. Raczej bałam się swoich reakcji i odczuć spowodowanych tylko tym, że był obok. Patrzył. Nie powinnam nigdy czegoś takiego czuć do chłopaka mojej przyjaciółki. Chociaż moje przeżycia były zupełnie niesprecyzowane to z pewnością zabronione przez przyzwoitość i moralność.
- Neptun? Och, nie spodziewałam się tu ciebie. - Zupełnie zapomniałam jak Delilah kiedyś opowiadała o swoim chłopaku, który tworzy piękne rzeczy w pracowni plastycznej. I ja się go tutaj nie spodziewałam? Głupia.
Wciąż patrzył. Spuściłam wzrok, nie wytrzymując nachalności tego spojrzenia. Byłam okropna. Nawet czyjeś spojrzenie potrafiło wybić mnie z jakiejkolwiek pewności siebie. Jak ja miałam sobie radzić w życiu?
- To tylko - przerwałam na moment. Co mogłem powiedzieć na zarzut jakobym miała potrafić malować? - Mój brat maluje. Ja tylko niszczę płótna - Nawet odważyłam się na niepewny, koślawy uśmiech. Najchętniej zniszczyłabym to co miałam za plecami, ale nie potrafiłam. Woda? Słoik pełen pędzli i wody zakołysał się. To przez moje zdenerwowanie. Czemu wiecznie musiałam się denerwować. Powinnam powiedzieć coś więcej. Ludzie niemający problemów z kontaktami międzyludzkimi mówili dużo. Czasem im tego zazdrościłam. - A ty? - Zabrzmiało jakbym pytała czy też jest beznadziejny w malowaniu. - Yyy znaczy. Ja chciałam wiedzieć czy, czy ma...malujesz. Rze-ee-źbisz? Cokolwiek. - Miałam ochotę jęknąć nad własną głupotą. Lepiej było, gdy siedziałam cicho.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Pią Lip 01, 2011 10:42 pm

Yael najwyraźniej nie lubi mego towarzystwa. Mogę to wywnioskować z jej zachowania; ucieka ode mnie wzrokiem, chowa dłonie, ze zdenerwowaniem zaciska usta, do tego jąka się. Czy jestem dla niej aż tak paskudny i straszny? Zerknąłem w lustro, które stało oparte o ścianę i uznałem, ze nie jestem taki okropny, Delilah przecież się mnie nie boi, ale Yael jest niższa i może to mój wzrost ją przytłacza? Jakoś tak automatycznie się zgarbiłem - przyzwyczajenie z czasów gdy miałem czternaście lat i wszyscy znajomi byli naprawdę dużo niżsi ode mnie i ciągle mnie upominali, że muszą zadzierać głowę. Po chwili uznałem, że właściwie lepiej by było gdybym po prostu gdzieś usiadł. Znalazłem wolny stołek i podstawiłem go sobie.
Kiwnąłem głową w odpowiedzi na pytanie Yael, wskazałem jej prawie ukończoną rzeźbę, popiersie mitycznej Gorgony, oczywiście jak na mnie przystało była to dość nietypowa interpretacja; węże okalające głowę kobiety przypominały nieco hełm, lub fryzurę buddy na niektórych rzeźbach go przedstawiających,śmieszne kępki włosów powiązane w supełki, tylko że z tych 'supełków' wystawały wężowe głowy, dodatkowo moja Meduza była młodą dziewczyną o niewinnym, smutnym spojrzeniu i ustach wykrzywionych w smutnym uśmiechu, nie potrafiłem przedstawić jej jak inni artyści, jako potwornego stwora, jej historia była zbyt smutna bym mógł ją przedstawić w tak okrutny sposób. - Nie jest jeszcze skończona. - Uśmiechnąłem się wstając i szybko zasłaniając ją prześcieradłem. Nie należałem do osób chwalących się swymi pracami przed ich ukończeniem, a najbardziej nie cierpiałem osób sterczących nade mną, gdy próbowałem pracować.. Kiedy wracałem na miejsce zauważyłem jakąś małą futrzaną kulkę umazaną w farbie, to ten futrzak należący do jej Justina. Westchnąłem przypominając sobie o tym, że on istnieje. Nagle mocniej niż wcześniej zapragnąłem być JEJ facetem i postanowiłem sobie, że ją zdobędę, zranię przy tym zapewne Delilah i nabawię się miliona wyrzutów sumienia... ale przez ostatnie dni najpiękniejszym widokiem jakim mogłem sobie wyobrazić była ONA wtulona we mnie, otoczona ramionami broniącymi ją przez każdym złem tego świata i naprawdę nie wyobrażałem sobie dalszej egzystencji, jeśli miałbym być przepełniony marzeniami o niej, nie, te marzenia muszą się urzeczywistnić.
Podszedłem bliżej Yael i uśmiechnąwszy się niepewnie zdjąłem jej płótno ze sztalugi robiąc miejsce dla nieco większego, czystego blejtramu; nieudanym obrazem zajmę się później. - Wydaje mi się, że zbyt sztywno trzymasz pędzel, dlatego powstały wgniecenia i farba źle się rozprowadzała. - Zacisnąłem usta zastanawiając się nad kolejnym krokiem. - Pozwolisz może..? - Zapytałem niepewnie przesuwając pędzel w jej dłoni tak by nie trzymała go zbyt blisko nasady i stanąwszy za nią, nieco z boku, przesunąłem pędzlem po płótnie. Błękitna farba nie zdążyła wyschnąć więc pięknie rozmazała się na płótnie tworząc wielotonową smugę. - Lepiej? - Zapytałem cicho unosząc brwi i odsuwając się nieco, bo najwyraźniej moja bliskość jej się nie podobała. Teraz może to zniosę, ale nie wiem jak długo zniosę fakt, że ona najzwyczajniej w świecie się mnie boi. Chyba bym umarł, gdybym nie potrafił zmienić jej stosunku do mnie. Oparłem się o stoli i zachęciłem ją do kontynuowania kiwnięciem głowy, lecz nie minęła chwila, a znów przy niej byłem. - Zbyt mocno naciskasz. - Ująłem jej dłoń i poprawiłem pędzel, bo znów trzymała go u nasady. - Przy pomocy sztuki można wyładować emocje, ale nie powinno się niszczyć materiałów. - Wymruczałem, delikatnie ująłem jej przedramię drugą dłonią i pokazałem w powietrzu jak powinna poruszać pędzlem. - Wyobraź sobie, że malujesz pod wodą i spróbuj upłynnić swoje ruchy. Wtedy będziesz mogła malować bardziej zamaszyście i wkładać w to więcej energii nie niszcząc włosia i blejtramu. - Uznałem, że warto użyć przykładu wody, ponieważ wiem, ze Yael ją uwielbia. O zgrozo, ja niezbyt. Jestem dobrym pływakiem, lecz nie musi to oznaczać, że kocham wodę, nie znoszę deszczu, nigdy nie lubiłem zabaw w kałużach, a gdy miałem pięć lat bałem się wejść do małego pompowanego baseniku. Westchnąłem i ponownie oddaliłem się o kilka kroków. - Widziałem Cię kilka razy z nosem w notatniku, Delilah mówiła, ze pisujesz wiersze. - Zacząłem mówić, bo moja towarzyszka okazała się jeszcze mniej rozmowna niż ja na ogół, więc teraz to ja musiałem przejąć rolę tego gadatliwego członu konwersacji. - Wydaje mi się, że to, że tu przyszłaś oznacza, że należysz do dusz artystycznych i nie powinnaś bać się próbowania wyrażania swych uczuć przy pomocy innych dziedzin sztuki... Jeśli Ci to nie przeszkadza mógłbym od czasu do czasu pokazać Ci ciekawe techniki, może któraś przypadnie Ci do gustu. - TAK! Udało się zaproponowałeś jej możliwość częstszego spotykania się, jeśli nie odmówi będziesz mógł częściej się z nią spotykać i w końcu przekona się, ze nie jesteś taki zły.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Sob Lip 02, 2011 6:45 pm

Spojrzałam w stronę, którą wskazywał i dostrzegłam tam naprawdę dobrą, chociaż przecież wciąż nieskończoną, rzeźbę. To chyba była Meduza. Tak, to zdecydowanie była Meduza lub jedna z jej sióstr, których nikt nigdy nie pamiętał, tylko ją - meduzę zapamiętano, samotnie pozostała Gorgoną. Tylko... jeszcze nigdy nie widziałam jej w wersji, gdzie miała miłą, ludzką twarz z bijącym z niej smutkiem, a wokół swoje węże. Wedle mitologii i ona kiedyś była piękna, ale nie po przemianie. Ze swoich myśli wyrwałam się dopiero w momencie, gdy Neptun zasłonił popiersie dziewczyny, która śmiała być zbyt piękna.
- Piękna - Chyba nie zamierzałam tego mówić. Przytknęłam dłoń do ust, ale zaraz po prostu złapałam pędzel, odwracając się do swoich nieudanych prób. Nigdy nie powinnam była tu przychodzić. Szczególnie dzisiaj. Było mi wstyd i czułam się naprawdę głupio, że musi udzielać mi podobnych rad. Po prostu dzisiaj chyba nie potrafiłam nad sobą zapanować. W inny dzień byłoby lepiej. Z pewnością. Mogłam mieć tylko taką nadzieję. Naprawdę starałam się skupić na tym co robię, gdy on był tak blisko i patrzył jak robię z siebie idiotkę. Czemu znów w czeluściach mej pamięci obudził się obraz Williama? Z tym swoim miłym uśmieszkiem. Nienawidziłam go. To nie było normalne, że wystarczyło, by ktoś mnie dotknął, choćby delikatnie, przez ułamek sekundy, a był mężczyzną, bym znów przypominała sobie te okropne momenty.- Przepraszam. Po prostu... - urwałam, bo on się nie poddawał i naprawdę usiłował mnie czegoś nauczyć odnośnie mego wyjątkowego nieumiejętnego trzymania pędzla. Tylko to, że mnie dotykał zupełnie nie pozwalało skupić się na trzymaniu pędzla. Malowaniu. To miłe, że nawiązał do wody. Tym mi sporo rozjaśnił, ale również tym, że się odsunął. Mimo wszystko nie mogłam. - Dajmy temu spokój - poprosiłam, odkładając pędzel. - Dziękuje za pomoc.
Tak po prostu chciałam sobie odpuścić. Już nawet rozglądałam się za Ponurym, by go wziąć, przeprosić Neptuna za zawracanie mu głowy oraz po prostu wyjść, gdy on wspomniał o moich wierszach.
- Wiersze, opowiadania, wszystko. - Co miałam ochotę zanotować to notowałam, lecz nagle przestałam, gdy moje ostatnie bohaterki dwóch różnych od siebie, krótkich opowiadań skończyły w ten sam sposób: popełniły samobójstwo, skacząc z kliku do morza. Musiałam odpocząć. Gdybym mogła to bym unikała basenu, wody, ale nie mogłam. Jeszcze prędzej pociągnie mnie to na ten piękny klif za rezydencją. Porzuciłam nawoływanie szynszyli, która chyba reagowała tylko na głos Justina i odwróciłam się do Neptuna, wysłuchując reszty jego przemówienia. Zagryzłam wargę, zastanawiając się co mam powiedzieć. Naprawdę chciał się jeszcze kiedyś spotkać? Właśnie to wynikało z pokazywania ciekawych technik, które i tak bym zepsuła. - Ja nie wiem. Jeśli moje towarzystwo ci nie przeszkadza to... to byłoby mi naprawdę miło. - Nawet nie starałam się wysilić na patrzenie mu w oczy. Był taki wysoki. To była dobra wymówka, że nie chce zadzierać tak mocno głowy.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Nie Lip 03, 2011 6:04 pm

Dopiero kiedy miałem przed swoimi oczami i Yael i moją rzeźbę zauważyłem tak wiele podobieństw między nimi. Na szczęście to glina - szybko wszystko popoprawiam i nie będzie śladu po mej słabości. Ewentualnie schowam ją gdzieś na strychu i zapomnę o niej. Oczywiście mówię tylko o rzeźbie, o Yael nigdy nie umiałbym zapomnieć. Może gdybym nie skupiał się tak na infantylnym zadurzeniu na początku naszej znajomości, nie przerodziłoby się to w tak głęboką fascynację i po prostu wyczerpało się, bym mógł dalej trwać, z czystym sumieniem, przy boku Delilah. Jednakże znajduję się teraz w takim stanie, ze w końcu będę musiał zdecydować i czuję, gdzieś na dnie mej duszy, że wygra Yael, a biedna Delka otrzyma złamane serce. Było mi niezwykle ciężko egzystować z myślą, że mój kochany Piegusek może przeze mnie cierpieć, ale cóż miałem zrobić? Nadal ją okłamywać i udawać, mimo, że nadal uważam ją za przecudną istotę, która rozpogadza mi ponury nastrój i nadal z całej mej duszy ją uwielbiam, mam udawać, że uczucie, którym ją darzę nigdy nie zaczęło wygasać i cały czas płonie gorąco, podczas gdy tak naprawdę ledwo się tli? Delilah jest zbyt dobra i kochana by ją tak okrutnie okłamywać, rozumiem kłamstwa mające na celu ukrycie przed nią zła, które czyha na nią na każdym progu, lecz nie zasługuje na bycie z nią nieszczerym w sprawach uczuciowych.
Yael szybko się zniechęciła, albo nie pasowałem jej ja, albo miała zły dzień, nie wiem co gorsze. Naprawdę wolałem był trafić w jej gorszy nastrój, bo niezwykle ciężko było mi myśleć o tym, ze Yael może mnie nie lubić, bać się, czy też brzydzić. Nie mogłem znieść nawet myśli o tym. Przeczesałem włosy dłonią przyglądając się jej z góry. Naprawdę się zgodziła? Może jednak nie uważa mnie za tak strasznego? Może choć trochę mnie lubi... - Serio? - Zapytałem chyba nieco zbyt rozentuzjazmowany. Od razu się poprawiłem, już spokojniej, tym razem przesadzając z obojętnością i zblazowaniem, prawie jak wtedy, gdy Sheileen zgodziła się iść ze mną do kina, gdy miałem 13 lat. Zachowywałem się IDENTYCZNIE. - To znaczy... no wiesz... jasne. - Powiedziałem poprawiając kurtkę i wsadzając ręce do kieszeni. - To do zobaczenia. - Uśmiechnąłem się głupio i machnąłem jej ręką po czym wyszedłem.

Koniec i przeskok ;3
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Pon Sie 22, 2011 6:23 pm

usialalala. znowu tu. szykować się na jeden z głupszych postów.

Vincent marudził, że zostawił tu potrzebny mu pędzel do malowanego przez niego obrazu. Przebywał w naszym pokoju, gdy to mówił, ale tylko cieleśnie. Umysłowo był w swoim świecie w pobliżu sztalugi i wrócił do mnie zaczytanej w Hamleta tylko na moment, by począć tłumaczyć jak to ma problem z namalowaniem jednego elementu, bo brakuje mu pędzla ze stosownym włosiem. Westchnęłam, ale powiedziałam, że przyniosę. Jak zwykle miła i usłużna Yael. Przecież nie mogłam pozwolić, by mój mały geniuszek utracił swoją wizje, prawda?
To doprawdy takie głupie z mej strony, że śmiałam zapomnieć kto uwielbia przebywać w pracowni. A przecież odkąd usłyszałam te paskudne oszczerstwa z ust tamtych dziewczyn bałam się spotkania z nim. Bo co jeśli to okazałoby się prawdą? Że zerwali przeze mnie? Przecież to byli moi przyjaciele. Chciałam, żeby byli razem, a tamte dziewczyny bezczelnie twierdzili, że muszę się cieszyć, że on jest teraz wolny. Właśnie dlatego przez ostatnie dni go unikałam. Żeby nikt sobie nie pomyślał czegoś. Żeby Delilah nie była na mnie zła. Żeby Neptun nie był na mnie zły. Mimo wszystko to bardziej spotkania z chłopakiem się obawiałam. Nie śmiałam rozstrzygać czemu tak jest.
Trudno się żyje człowiekowi, który się tak przejmuje opiniami innych, ale właśnie taka byłam i z tego powodu unikałam pracowni, by teraz po prostu tam wejść. Gdyby nie me szczęścia pewnie by go tam nie było, ale był. Patrzył na mnie, pewnie trochę zaskoczony moim nagłym wtargnięciem, przy którym uszkodzony został stołek pełen pustych słoiczków po farbach - widocznie ktoś nie sprzątnął po sobie. Owe słoiczki wydały paskudne dźwięki, ale na szczęście nie upadły na podłogę. Zawsze to mniej hałasu i udowadnia swej niezdarności życiowej.
- Przepraszam, że przeszkadzam - wyrzuciłam z siebie, podchodząc do miejsca, gdzie wedle opisu Vincetego miał leżeć jego niezbędny pędzel. Tylko nigdzie go nie było. Palce u rąk złączyły się, by zostać przeze mnie wykręconymi. Denerwowałam się, chociaż jak zwykle nie miałam ku temu powodu. Wszystko było po normalnemu. - Tylko znajdę pędzel brata i już mnie nie ma - zapewniłam go.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Wto Sie 23, 2011 9:40 pm

/.../


Gniotłem w dłoniach miękkie, lepkie grudki gliny i przyglądałem się półmetrowemu klocowi, który za niedługo stanie się kolejną szczupła i zwiewną postacią bez twarzy, wolałem zostawiać tą część ciała nietkniętą, ponieważ za każdym razem, gdy próbowałem nadać jej obojętne mi rysy cały zabieg kończył się fiaskiem i musiałem zakrywać lico, które wyryło się w mej podświadomości na wieki i jego widok prawdopodobnie nigdy mi nie zobojętnieje. Gładziłem jeszcze bezkształtną bryłę wygładzając nierówną powierzchnię i modelowałem ją w kształt pięknego ciała wyobrażając sobie, że pod moimi dłońmi nie ma gliny lecz żywa tkanka, razem z umysłem i duszą mojej modelki, którą mogę sobie tylko wyobrażać tak roznegliżowaną. Zbyt mocno zamyśliwszy się doprowadziłem do wyschnięcia fragmentów powierzchni rzeźby, musiałem więc przysunąć do siebie wiadro z wodą, której używałem do zwilżania moich prac. Kiedy napełniałem je wodą usłyszałem, że wchodzi ktoś potrafiący się poruszać prawie bezszelestnie, kogo zdradziła własna niezdarność i skrzypienie drzwi. Automatycznie uśmiechnąłem się. - Przecież wiesz, że nigdy mi nie przeszkadzasz. - Starałem się, by w mym głosie nie było słychać zbyt wiele entuzjazmu i ekscytacji i prawdopodobnie mi się nie udało tudzież zbyt mocno wyprałem go z emocji, niestety nie potrafiłem tego ocenić.
Nadal stojąc do niej tyłem zakręciłem wodę i postawiłem wiadro na ziemi. Szybko zwinąłem kubek z pędzlami, które pozbierałem dziś rano, stojący na zlewie i schowałem go za obraz na parapecie, na 90 procent był tam pędzel, którego szukała. Złapałem wiadro i zaniosłem je do mojego stanowiska pracy mając nadzieję, że Yael nie zniechęci się szybko w poszukiwaniach pędzla. - Nie widziałem żadnego pędzla. - Wzruszyłem ramionami i nabrałem na dłoń nieco wody po czym pomoczyłem glinę.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Wto Sie 23, 2011 10:09 pm

Złośliwość rzeczy martwych objawia się akurat w tych momentach, w których wyjątkowo objawić się nie powinna. Na przykład teraz. Uporczywie rozglądałam się za pędzlem, akurat w tym miejscu o którym mówił braciszek, ale nigdzie owego pędzla nie było. Owszem kilka widziałam, ale zupełnie nie pasujące do opisu. Nie mogłam nawet próbować je dopasować do tego mi potrzebnego. Zaskakiwał mnie jednak fakt, że tak naprawdę za wyjątkiem paru sztuk nie widziałam tu w ogóle pędzli. Jakby nagle wszystkie poznikały, a przecież ich tu zawsze było od groma. Artyści to w większości bałaganiarze. Zwłaszcza artyści w czasie silnych natchnień. Odważyłam się spojrzeć na Neptuna dopiero po uwadze, że on też żadnych pędzli nie widzi. Westchnęłam ciężko. Vincent będzie musiał sobie poradzić bez tego przyboru. Ale teraz co innego niż moja nieudana pomoc bratu chodziło mi po głowie. Ze swego miejsca miałam naprawdę dobry widok na Neptuna, pracującego nad kawałkiem gliny. Moją uwagę przykuły mięśnie odznaczające się pod cienkim podkoszulkiem, przybrudzonym tu i ówdzie gliną. Gdybym miała przy sobie aparat pewnie teraz zrobiłabym mu zdjęcie. Jeszcze to światło padające wprost na jego ręce. Potrząsnęłam głową. Powinnam dać sobie spokój.
- Może Vincentowi tylko się wydawało, że go tu zostawił? - zastanowiłam się na głos, ruszając się ze swego miejsca. Oczywiście bliżej Neptuna. Niemal podświadomie się do niego kierowałam. Skoro nie przeszkadzałam nie miałam powodu, by odejść, prawda? To byłaby zwykła ucieczka. Takich jakich wiele w moim życiu. - Dawno nie rozmawialiśmy - powiedziałam, porzucając temat pędzla. Znalazłam czysty stołek i przysunęłam go sobie, siadając i uśmiechając się niepewnie w kierunku chłopaka. Wstyd było przyznać, że to z mej winy nie rozmawialiśmy.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Sro Sie 24, 2011 7:38 pm

Byłem wręcz pewien, że zaraz wyjdzie i przez kilka sekund zamarłem mając nadzieję, że wyglądam bardziej na zamyślonego niż spanikowanego. Nie chciałem by wychodziła, nie widziałem się z nią tyle czasu więc gdy teraz w końcu mogę z nią porozmawiać, napawać się jej obecnością okrucieństwem i niehumanitarnym zachowaniem byłoby jej ulotnienie się. Uśmiechnąłem się i odetchnąłem z ulgą, gdy przysunęła krzesło przy okazji brudząc nieco moją czuprynę, nawet gdy miałem na dłoniach glinę czy farby nie potrafiłem pilnować moich rąk, które co rusz wędrowały w stronę włosów. Westchnąłem z irytacją, gdy zorientowałem się co zrobiłem, ale twarz rozpogodziła mi się gdy Yael przysunęła się i usiadła dość blisko. - Najwyraźniej oboje mieliśmy zbyt zapchany grafik. - Uśmiechnąłem się zgarniając w dłoń nieco wody i polewając rzeźbę. - Co nowego u ciebie? - Uniosłem brew i zerknąłem na nią w dół. Siedząc na tym stołku wydawała mi się jeszcze drobniejsze. Jak zwykle była nieco przygarbiona i sprawiała wrażenie małej zagubionej dziewczynki, którą chciałoby się otoczyć ramionami i mocno przytulić.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Sro Sie 24, 2011 8:20 pm

Rozbawiła mnie odrobinę ta uwaga. Mój grafik co najwyżej mógł wiać pustkami. Czas zajmowało mi pilnowanie Yves wraz z Vincentem, pilnowanie Justina już samotne oraz jak do tej pory pilnowanie, by nie pojawiać się w tych miejscach co Neptun oraz rozstrzyganie czy powinnam porozmawiać z Delilah skoro była moją przyjaciółką, jak do tej pory się na to nie zdecydowałam, a i ona jeszcze nie przyszła. Tak, mój grafik zdecydowanie był zapchany. Że też zapomniałam o ćwiczeniach. To było całkiem miłe. Dawno tyle czasu nie spędzałam na basenie i to z rezultatami. Wytrzymywałam pod wodą najdłużej z grupy.
- Oh nic nowego - odparłam lekko zakłopotana. Naprawdę nie miałam nic ciekawego do powiedzenia nawet jeśli bym chciała. Pozostawało mi splątać dłonie i złożyć je na złączonych kolanach, cały czas myśląc o tym, że muszę się rozluźnić. Nie mogłam żyć cały czas w spięciu. I wciąż taka cicha myszka. Wyprostowałam się i spojrzałam na Neptuna. - Wiesz coraz lepiej radzę sobie z talentem, a Justin jeszcze nie zabił szynszyli, chociaż parę razy był blisko. No i z Yves jest całkiem dobrze. - Wygładziłam sukienkę, zastanawiając się czy takie błahostki w ogóle mogą go obchodzić. - A ty? Widzę, że wciąż rzeźbisz. Masz jakiś konkretny zamysł? - Przechyliłam odrobinę głowę z zainteresowaniem obserwując jak zręcznie szło Neptunowi nadawanie kształtu bryle gliny.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Czw Sie 25, 2011 8:35 pm

Powstrzymałem chichot zanim wydostał się z moich ust, gdy powiedziała dokładnie co to ja pomyślałem: 'Oh, nic nowego'. Zawsze tak zaczyna, po czym dodaje kilka zdań widząc mój ponaglający wzrok. Zawsze. Jeśli widzieliśmy się dzień wcześniej na ogół sam mogłem przedstawić cały dialog, jednakże teraz dodała niego więcej niż zazwyczaj, a także wraziła zainteresowanie moimi poczynaniami. Czyżbyś stałą się nieco odważniejsza, moja droga? - Może zamiast trenować szynszylę powinnaś trenować Justina? - Zaproponowałem z nieco wrednym błyskiem w oku, który załagodziłem uśmiechem. Kiedy przejechała palcami po sukience, mój wzrok automatycznie skupił się na jej kolanach i łydkach i poczułem rosnącą w gardle gulę. Musiałem odchrząknąć, inaczej nie zdołałbym wydusić z siebie ani słowa. - Ja zawsze rzeźbę. - Uśmiechnąłem się pod nosem zdając sobie sprawę, że dla Yael jestem zapewne jakimś aspołecznym, depresyjnym artystą, który non stop przesiaduje w tej pracowni. Zacząłem się zastanawiać czy kiedykolwiek widziała mnie w innym miejscu i nie mogłem sobie przypomnieć żadnego spotkania poza tym pokojem. Ja co prawda widywałem ją w różnych sytuacjach, jednakże byłem wtedy obserwatorem jej poczynań, nie kompanem. Westchnąłem zdając sobie sprawę, ze widywała mnie jedynie w tym miejscu, skupionego na pracy. - Yael... khem... Pomyślałem sobie... - Ledwo sie powstrzymałem przed ponownym upapraniem włosów w glinie. Dłoń wisiała centymetry nad moją czupryną, szybko ją cofnąłem i zająłem się kształtowaniem mojej postaci. - W mieście jest galeria. Mają tam głównie rzeźby, ale w zeszłym tygodniu roznosili ulotki o wystawie fotograficzne White'a i pomyślałem, że może byłabyś tym zainteresowała. - Jeszcze nigdy tak się nie zaplątałem przy zapraszaniu dziewczyny na randkę. Czułem się jak jakiś pięciolatek.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Czw Sie 25, 2011 9:30 pm

Przeraziłabym się jego propozycją gdybym nie była pewna, że żartuje.
- Można powiedzieć, że próbowałam, bo wielokrotnie prosiłam go, by nie tuczył Ponurego. Wiesz czym on go karmi? Czipsami! - rzuciłam oburzona. Zupełnie jakbym opowiadała, że jakieś biedne dzieci gdzieś w tym mieście głodują, bo jakieś na pewno głodowały i to było bardzo smutne, ale teraz przypomniałam sobie o niedoli mego biednego Ponurego i na tym się skupiłam. - Dodatkowo niedawno go zgubił, bo wypuścił go na jakieś piekielnej machinie w świat. Boję się, że on go kiedyś zabije. - O proszę bardzo. Wystarczy rzucić stosowny temat i nagle buzia mi się nie zamyka. Chodziło pewnie o to, że to bardzo przeżywałam. Gdy coś bardzo przeżywałam albo siedziałam cichutko jak mysz, albo też nie wytrzymywałam i w końcu komuś mówiłam co się dzieje. Wcześniej zawsze padało na Yves, a teraz miałam Neptuna. Miła odmiana. Szczerze mówiąc wolałam, gdy zaczynałam mówić z takich powodów niż z mojego całkowitego zdenerwowania i jednoczesnego zakłopotania sytuacją. Wtedy plotłam straszliwe głupoty byle tylko mówić.
Wcale nie uważałam Ulyssesa za depresyjnego artystę, raczej za wspaniałego artystę, który z gliny potrafił stworzyć prawdziwe cuda i który to teraz wyciągnął nieprzyjemny temat. Spotkanie poza rezydencją. Jakiś paskudny głosik przypomniał o tamtych plotkach oraz że takie spotkanie mogło by przynieść więcej podobnych historii, ale jednocześnie, gdy patrzyłam w proszące, pomieszane z odrobiną zakłopotania i wstydu oraz nadziei, oczy Neptuna nie mogłam przecież się nie zgodzić. Zawsze się w takim momencie godziłam, chociaż tak wiele ich nie było. Tutaj wyjątkowo mało, ale jeszcze w Anglii. Stare dzieje.
- Z chęcią się tam z tobą wybiorę - powiedziałam, starając się brzmieć jak najbardziej entuzjastycznie, bo przynajmniej mówiłam szczerze. Naprawdę chciałam zobaczyć wystawę fotografii razem z Neptunem. To nie było niczym złym. Uśmiechnęłam się. To na pewno nie było niczym złym, a mogło być bardzo przyjemne.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Czw Sie 25, 2011 11:37 pm

Czekałem na jej odpowiedź z niecierpliwością i gdy w końcu z jej ust padły wyczekiwane przeze mnie słowa uśmiechnąłem się zbyt szeroko i zbyt entuzjastycznie - brakowało mi tylko pryszczy na czole i aparatu na zębach bym wyglądał jak trzynastoletni prawiczek, któremu dziewczyna pierwszy raz w życiu nie odmówiła pójścia na randkę. Wróć! Jaką randkę? Dla Yael to nie randka, gdybym nazwał tak to spotkanie zwiałaby w podskokach niczym łania zaszczuta przez psy podczas polowania. Opanowałem się nieco i rzuciłem krótkie - Świetnie. - Opłukałem ręce w wodzie z wiadra i wytarłem je w szmatkę, którą wziąłem ze stolika. - Kiedy by Ci pasowało wyjście? Wystawa będzie trwać do piątku w przyszłym tygodniu. - Przysiadłem na stołku niedaleko i zerknąłem na Yael z góry. Chciałbym kiedyś bez żadnych wyrzutów sumienia móc wyrzeźbić te śliczne rysy. Oczywiście nie oddałbym ich delikatności, nie uwydatniłbym rumieńców, nie mógł dokładnie ukazać brwi i rzęs... ale mógłbym w końcu bez karnie dotykać tych ust i policzków, nosa, powiek i czoła. Gładziłbym szyję i nagie ramiona... eh... lepiej utopić się w morzu niż skazywać na wieczne snucie marzeń.
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Yael Czw Sie 25, 2011 11:49 pm

Zastanowiłam się przez moment czy jednak nie zapomniałam o jakimkolwiek spotkaniu w najbliższym czasie. Nie. Zdecydowanie dalej byłam tylko nudną Yael i miałam wolne wszelakie terminy, bo przecież ze ćwiczeń mogłam raz czy dwa nie skorzystać. Wszyscy bez przerwy się z nich urywali i z zajęć typowo szkolnych. Wszak jakąkolwiek edukacje nawet tutaj musieliśmy pobierać.
- Choćby jutro - poinformowałam dalej z uśmiechem wypisanym na twarzy. - Znaczy dostosuje się do ciebie, bo jestem wolna przez cały czas trwania wystawy - uściśliłam zadowolona z siebie, że dalej bez większych problemów mówię tak wiele i to o sobie. Tylko gdyby on nie patrzył z taką nachalnością w spojrzeniu. Im dłużej tak czynił, tym mocniej czułam jak przez szyję wędruje do mej twarzy uderzające gorąco. Rumieniłam się paskudnie. Wiecznie to samo. Spuścił wzrok na kolana. Opanuj się, głupia. - Miło, że o mnie pomyślałeś. - Zacisnęłam dłonie na kolanie i zerknęłam przez ułamek sekundy spod rzęs na chłopaka z nieśmiałym uśmiechem.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Neptun Nie Sie 28, 2011 12:01 am

-Jutro to kiepski termin. - Skrzywiłem się nieznacznie. - Nie sądzę by nas tam w ogóle wpuścili. W poniedziałki galeria jest zamknięta. - Uśmiechnąłem się bezradnie i zahaczyłem kciukami o szlufki. - Więc wtorek? - Zaproponowałem nie bojąc się, że wybiorę zbyt bliską datę skoro Yael chciała iść już jutro, zupełnie jakby nie mogła doczekać się spotkania ze mną. Idiotyczny pomysł. Tak samo bez sensowny jak moje zaproszenie na randkę-nie-randkę. Ja sam z największą przyjemnością i bezgraniczną rozkoszą chciałbym nazywać nasze przyjacielskie spotkanie randką jednakże znam Yael na tyle dobrze, by wiedzieć, że będzie je traktować jak wyjście z każdym innym kolegą, który nie darzy jej jakimkolwiek głębszym uczuciem, biorąc też pod uwagę kruchość psychiki mojej towarzyszki właściwie nie powinienem, a nawet nie śmiałbym poczynić kroków, które ze spotkania czysto przyjacielskiego miało by uczynić rendez-vous o zabarwieniu dość jednoznacznym, ponieważ mogłoby to spłoszyć tą delikatną osóbkę. Jakim cudem zdołałem sobie pozwolić na snucie marzeń o tym, że Yael uzna to spotkanie za randkę. Oczywiście nie powiedziała nic podobnego, ale także z jej ust nie padło to ważne słowo i wcale nie zanosi się by nagle wleciało do jej ślicznej główki.
Uśmiechnąłem się szeroko, gdy zrozumiałem, że jej podziękowanie, zerkanie na mnie spod rzęs i cała mowa jej ciało to nic innego jak przeurocze i wstydliwe kokietowanie mnie. Więc może jednak randka? Lepiej nie wyskakiwać z tym tak nagle. A co jeśli źle odczytuję jej sygnały? Powinienem znaleźć gdzieś w bibliotece jakiś poradnik, z którego dowiedziałbym jak odczytywać kobiece zachowania. Chociaż... Yael nie mieści sie w podręcznikowych ramach więc zapewne żadna z wiadomości nie byłaby przydatna. Co to w ogóle za pomysł: Podręcznik o rozszyfrowywaniu kobiet? Po pierwsze: nigdy nie miałem takiego problemu, a po drugie: nawet jeśli teraz mam, nie oznacza to, że będę się poniżał i korzystał z jakiegoś poradnika. Chyba oszalałem!
- Więc do wtorku. - Powiedziałem zarzucając prześcieradło na moją rzeźbę i oddaliłem się z miejsca... sukcesu czy kompromitacji?

/apf/
Neptun
Neptun
team yael


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Cornelia Sob Sty 07, 2012 10:37 pm

// święta święta i po już

Żyłam we śnie. Nie paniętam jak było przed trzema dniami, bo te ostatnie zdają się być całością mego życia. Nie, nie byliśmy nierozłączni. Ale myślałam tylko o nim. Już się nie broniłam przed pędzącymi marzeniami, nawet nie próbowałam się hamować. Wpatrzona w jego cień, wyczekiwałam by usłyszeć jego kroki. To zdecydowanie były najlepsze święta w moim życiu. Teraz się cieszyłam z tego, że zostałam w Rezydencji. Co prawda, gdy myślami wybiegałam do Anglii jakiś zimny powiew na chwilunię mnie ocucał, ale szybko go odpychałam. Ben był wszędzie, przesądził o mojej naiwności. Chciałam by te dni były najważniejszymi, zapomniałam, że mam jakieś inne życie.
Z Franią spotkałam się z przymusu zorganizowania ozdób na imprezę sylwestrową. To był bardzo miły przymus, właściwie to nawet byłam zadowolona, że na chwilę się odłączymy od siebie. By potem wrócić. A i jego koledzy mogliby mnie znielubić za taką zaborczość, a tego bym nie chciała!
Uśmiech jaśniał na mej buzi cały czas. Zostałyśmy przydzielone do pomalowania jakiegoś baneru, więc czym prędziej wziełyśmy się do roboty. Wyjełyśmy grono pędzli, litry farb, chłopcy przynieśli nam cięższe materiały, a my rozmawiałyśmy najpierw o prezentach, potem o świętach, właściwie o świętach Franczeski, bo ja milczałam, a wreszcie Frania wspomniała o Willu. Byłam na innym świecie, ale otrząsnełam się gdy zaczęłyśmy malować. Wybrałam czerwoną farbę.
-Will? O, rzeczywiście nie widziałam go ostatnio. Jeżeli to ten o którym myślę, ten miły wysoki? Tak? A nie wiesz co mogło mu się stać? Pamiętam jak mi niedawo pomagał ustawiać książki w bibliotece, wyjątkowo wysoko sięgał- pochwaliłam go, zastanawiając się, czy will jest wyższy od Bena.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Go?? Sob Sty 07, 2012 11:01 pm

nie wiem nawet


Ostatnie dni ciągnęły się przeraźliwie, każda kolejna sekunda dłużyła się, a ja starałam się zabić tą pustkę robiąc najgłupsze rzeczy. Z tego całego smutku jaki otaczał mnie od dłuższego czasu, posunęłam się tak daleko, że otworzyłam stare wino stojące na toaletce które dostałam na osiemnaste urodziny od kogoś z mojej dalekiej rodziny. Nie potrafiłam dłużej radzić sobie z jego nieobecnością, tęskniłam niemiłosiernie chociaż pocieszałam się tym, że niedługo wróci. Przez ten cały jego wyjazd zdałam sobie sprawę jak bardzo mi na nim zależy i co tak naprawdę czuję. Byłam taka głupia, że nie wiedziałam o tym wcześniej kiedy był tuż obok w zasięgu ręki!
Teraz byłam zła na siebie i na niego zarazem, chociaż nie mogłam go winić. Nie wyjechał specjalnie, ale było mi smutno, że zostałam bez najbliższej i najcudowniejszej osoby w całym Tromso, a może nawet i na świecie jaką jest Will. Tyle ludzi mówiło o nim okropne rzeczy, ale ja wiedziałam, że mówią tak bo go nie znają. Przeglądając nasze wspólne zdjęcia, uśmiechałam się, a na sercu robiło mi się cieplej i czułam się tak, jakby znowu był przy mnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie telefon od koleżanki. Mówiła, że wołają nas do pomocy przy organizacji zabawy sylwestrowej jaką szykowali w Rezydencji od dłuższego czasu. Byłam szczęśliwa, że nareszcie ktoś przypomniał sobie o moim istnieniu. Bo wszyscy jakby zapomnieli. W pośpiechu ubrałam sukienkę i związałam włosy wybiegając z pokoju. Nie chciałam ani chwili dłużej przebywać pośród czterech ścian.
Na widok Leili uśmiechnęłam się szeroko. Wydawała mi się taka szczęśliwa i doskonale zdawałam sobie sprawę, że powodem tego szczęścia nie był mój talent a coś więcej. Kiedy malowałam coś na materiale i tak sobie miło rozmawiałyśmy, znowu w mojej głowie pojawił się Will. Mruknęłam coś pod nosem i zamoczyłam pędzel w fioletowej farbie którą przyniósł nam tutaj jakiś duży chłopiec.
- Nie mówmy już o tym! - Powiedziałam wyjątkowo nerwowo, ale zaraz zaśmiałam się i spojrzałam na blondynkę. - Powiedz mi lepiej jak Ty spędziłaś święta bo widzę przecież jaka jesteś rozpromieniona!
Zawsze cieszyłam się szczęściem moich bliskich. Może nie znałam Leili tak bardzo by wiedzieć co mogło sprawić jej radość, ale uważałam ją za jedną z milszych dziewcząt w Rezydencji. Była jakaś taka inna, podobna do mnie, żyła w swoim świecie jak ja i niezbyt interesowali ją chłopcy. Mnie też nigdy szczególnie nie interesowali. Oprócz Willa. Pociągnęłam nosem i przetarłam twarz chcąc pozbyć się łez, które napływały mi do kącików oczu.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Cornelia Nie Sty 08, 2012 10:50 am

Zasadniczo nigdy nie chciałam sprawiać nikomu bólu. Miałam może jakąś umiejętność, albo zwykłe uczucie empatii, gdyż zgrabnie omijałam tematy tabu. Było to trudniejsze tu, gdzie jest mnóstwo rónych ludzi, którym nie podchodzą różne rzeczy. Ale byłam na tyle zorjętowana, żeby umieć się powstrzymać. Było mi też łatwiej, bo przecież rozmawiałam tylko z małą grupką ludzi. Nie umiałabym się odezwać pierwsza, więc wiele ciekawych okazów mijało mnie, a jedyne co mogłam robić to wpatrywać się w ich cienie.
I dlatego moje wielkie szczęście przesłoniła jedna, maleńka chmurka wstydu, gdy moja koleżanka skarciła mnie tonem, za który prawie podskoczyłam. Franczeska była zawsze taka miła, że to właśnie ten szok, był najmocniej niepokojący. Uraziłam ją? Patrzyłam przez chwilę jak blodnynka uspokaja się mieszając farbki. Chciałam ją przeprosić. Skąd mogłam wiedzieć, że nie możemy wspominać o Willu? Mi się zawsze wydawało, że jest miły.
-Przepraszam, nie chciałam- mruknęłam, ale szybko zapomniałam o skrusze. Śmiech Frani był może wymuszony, ale czułam się bezpiecznie, gdy go słyszałam. A w odpowiedzi na pytanie uśmiechałam się szeroko, na policzkach pojawiły się różowe zabarwienia.
-Och, to były najpiękniejsze święta w moim życiu! Oczywiście nie znaczy, że nie lubiłam świąt dotychczas, ale prawdę mówiąc myślałam, że jeżeli zostanę tu i nie wrócę do domu, będę czegoś żałowała. Może trochę żałuję, że nie widziałam się z rodzicami, ale nie.. Nie żałuję. Franczesko, nie wiem czy gdybym spędziła te święta gdziekolwiek indziej, byłyby tak magiczne. - rozmarzyłam się. Całe szczęście, że była tu tylko Frania, bo nawet gdy jej to opowiadałam, czułam się nieco skrępowana, a co dopiero, gdyby byłby tu jakiś chłopiec! Nawet Will nie powinien tego słuchać, chociaż jest taki miły i uczynny! Przecież umarłabym gdyby słyszał to ktoś poza Franią. Jestem tego pewna. -I było wszędzie tak ładnie! I dostałam od niego wisiorek, nigdy w życiu już go nie zdejmę! I w ogóle był taki miły.. wcale nie taki, jak mówiły dziewczyny. One mówiły okropne rzeczy, że chłopcy którzy się kolegują z Jamesem albo z Felixem są niedobrzy. Ale ja znam Felixa i on nigdy nie był w stosunku do mnie niemiły, czasem tylko się wygłupiał. Ale Ben, wszystko tak ładnie przygotwał, nawet zawiesił lampki na ścianach! I nie spaliśmy całą noc, bo powiedział, że poczekamy na Świętego Mikołaja. Ja oczywiście nie wierzę w Świętego Mikołaja, ale Ben wierzy, więc nie mogłam mu powiedzieć, że nie ma na kogo czekać, szczególnie, że wcale nie chciałam spać... - westchnęłam, zamilkłam i jakbym lekko poszarzała. Malowałam tło. Dotarło do mnie to co chciałam odrzucać cały czas. Franczeska była poniekąd moim łącznikiem z rzeczywistością. W której ja już mam dawno wybranego kogoś z kim powinnam spędzać bezsenne noce.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Go?? Nie Sty 08, 2012 1:02 pm

Leila to jedna z niewielu osób w całym Tromso, a może nawet całej Norwegii, które wykazywały jakiekolwiek zainteresowanie uczuciami drugiej osoby. Taka kochana istotka, która za każdym razem kiedy gdzieś się spotykałyśmy, ona znajdowała czas by porozmawiać i wysłuchać.
Wszyscy inni zawsze byli tacy obojętni na wszystko albo po prostu chcieli być brani na takich. Bo tak jest prościej, łatwiej i nie trzeba niczym się martwić.
Z pocieszającym uśmiechem pokiwałam głową i zamruczałam coś niezrozumiałego pod nosem. Nie mogłam mieć jej za złe, że mówiła o Willu. Przecież biedna nawet nie zdawała sobie sprawy z tego co dzieje się ostatnio w mojej główce.
Jak najszybciej pozbyłam się myśli o moim kochanym przyjacielu, który już nie był przyjacielem a kimś więcej i wróciłam z powrotem do rozmowy z Leilą. Patrzyłam na nią kiedy tak mówiła szczęśliwa o chłopcu, którego z imienia kojarzyłam. Była taka wesoła, że nie mogłam powstrzymać się przed zaśmianiem się cicho.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że znalazłaś kogoś z kim jest Ci tak dobrze! Och, jestem pełna podziwu bo Ben wydaje się niezbyt skłonny do jakichkolwiek związków lub czegoś w tym stylu. A jednak! Jakie miłe zaskoczenie, prawda? Może to dowód na to, że nie należy oceniać człowieka po tym co mówią o nim inni? Jak sądzisz? Jejku, chciałabym mieć takiego chłopca ale wydaje mi się że mam jeszcze dużo czasu. - Mówiłam i mówiłam, malując farbami jakieś kolorowe wzory. Rozmarzyłam się gdy tak rozmawiałyśmy o chłopcach. To co mówiła moja koleżanka uświadomiło mi, że może jest jeszcze jakaś nadzieja i nie każdy jest taki zepsuty na jakiego się kreuje? Skoro ją spotkało takie szczęście w postaci Bena to może mnie spotka takie w postaci Willa.
Och, jaka byłabym szczęśliwa gdyby moje marzenia się spełniły! Zamoczyłam pędzel w innym kolorze i spojrzałam na dziewczynę. Teraz wydawała mi się nieobecna. Trochę mnie to zmartwiło, ale pomyślałam że może myśli o swoim chłopcu więc nie chciałam jej przeszkadzać.
Kiedy przez kolejną dłuższą chwilę milczała, chwyciłam ją za rękę i uśmiechnęłam się szeroko. Patrząc na nią myślałam jaki ten świat jest pełny wielu niespodzianek. Kto by pomyślał, że drogi dwóch kompletnych przeciwieństw w pewnym momencie spotkają się?
- Czasami chciałabym gdzieś wyjechać... - Powiedziałam nagle, założyłam niesforny kosmyk rudych włosów za ucho i zaczęłam nucić coś pod nosem.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Cornelia Nie Sty 08, 2012 4:01 pm

Pokręciłam głową. Związków! Och, to doprawdy cud, że on był zdolny do związków, ja też bym bardzo chciała. Nawet nie wiecie jak mocno, oddałabym wszystkie majątki mojej rodziny, żeby tylko móc. Ale pieniądze w mojej rodzinie były ważniejsze. Dla moich rodziców, oczywiście. A póki żyli, to oni tylko mogli zarządzać swoją własnością. I niestety, ja też poniekąd byłam ich własnością. I po raz pierwszy w życiu poczułam, że to nie jest odpowiednie: nie powinni skazywać mnie na katorgę życia z tamtym mężczyzną. Nawet go nie znałam, dlaczego miałby mi się spodobać bardziej niż Ben? W tej chwili byłam zdania, że nikt mi się tak nie spodoba jak Ben, więc zaślepiona uczuciami nie mogłam przywołać tamtych argumentów, którymi niegdyś tłumaczyłam sobie działania rodziców. Dlaczego mi to zrobili?
- To na pewno jest tego dowód, jestem przekonana! Och, żebyś wiedziała, jak mi ulżyło, że nie chcesz mi mówić, że to nieodpowiedni osobnik. Boję się co powie Venus, kiedy się dowie. Nie chciałam jej zranić, ale wiem, że mi tego nie wybaczy. - powiedziałam, a że kwiatek wyszedł mi całkiem przyjemnie, zapomniałam odpowiedzieć na jej pytanie. Tak, nie zapominajmy, że Frania jest młodsza o rok. Ja rok temu też nawet nie myślałam o chłopcu. Co prawda, myślałam o tamtym mężczyźnie, ale to tylko wtedy gdy mama mi o nim przypominała. Westchnęłam. Może Frania narazie nikogo nie ma, ale gdy go znajdzie, nie będzie miała aż tak dużego mętliku w głowie jak ja. Zazdroszczę jej. - Coś czuję, że Twój stoi już za drzwiami. Jeszcze chwila i się spotkacie
Trochę mnie korciło, żeby spytać o powód jej niezbyt szczęśliwej minki. Skoro już nie byłam taką zamkniętą na wszystko dziewczynką, jakoś łatwiej przychodziło mi przejmowanie się rzeczami o których nie miałam pojęcia. A przecież o tym, jak osoba siejąca szczęście może być nieszczęśliwa, nie potrafiłam wiedzieć.
- W jakieś konkretne miejsce? - zapytałam, zerkając na nią z boku. Ej, to zwierzanie się sobie wcale nie było takeie trudne jak myślałam!
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Pracownia artystyczna - Page 2 Empty Re: Pracownia artystyczna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach