Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Will

+2
Ana
Will
6 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Florence Sro Paź 19, 2011 9:24 pm

Po raz kolejny się roześmiałam, bo William naprawdę coraz bardziej przywodził mi na myśl kaczkę. I niby to nieładnie śmiać się z małych, biednych dzieci, i w swojej normalnej dziewiętnastoletniej wersji doskonale zdawałam sobie z tego sprawę i starałam się tylko posyłać im pełne współczucia spojrzenia, gdy już się na nie natykałam (nie żebym miała częsty kontakt z małymi dziećmi), ale w swojej ośmioletniej wersji byłam inna. Wiecie, kiedy miałam osiem lat, nie było w okolicy żadnego Williama który mógłby mnie gnębić. Ba, żadne dziecko przy zdrowych zmysłach nie odważyłoby się powiedzieć na mnie złego słowa! W przedszkolu i wczesnej podstawówce zawsze byłam tą dziewczynką, która ma najfajniejsze, najnowocześniejsze zabawki, najładniejsze ubrania, wypielęgnowane długie włosy które każdy chce zaplatać podczas zabawy we fryzjera i która organizuje najbardziej niesamowite przyjęcia urodzinowe dla przyjaciół, z clownami, tonami ciastek, basenem i konkursami. Byłam gwiazdą! Nie żebym w swojej dojrzałej wersji nie była lubiana - po prostu jako dziecko nie miałam nikogo, kto by mnie gnębił. To raczej ja wraz z moją świtą - przyznajcie, w każdej szkole jest taka grupa trzymająca władzę, która dyktuje z kim można się zadawać, a kogo bezczelnie wyśmiewać - gnębiłam słabsze dzieciaki, śmiejąc się z tego, że wystają im gile z nosa albo że brzydko kolorują obrazki. I nie oszukujmy się - Will byłby jednym z dzieci, z których na pewno bym się śmiała.
- Nie możesz wycofać, la, la, la, nie słucham cię! - zakryłam uszy rękami, żeby przypadkiem nie było, że usłyszałam jego słowa. No bo skoro nie usłyszałam, że mnie wyrzucił, no to nie musiałam wychodzić, prawda? - I tak, serio. Jesteś strasznie śmieszny, wiesz? Wyglądasz jak kaczka. Nazywali cię kiedyś kaczką? Założę się, że tak! - powiedziałam śmiałym tonem, opierając ręce na biodrach i patrząc na niego z wyższością. Tak, zdecydowanie jako dziecko miałam jeszcze większe ego niż jako dziewiętnastolatka. - Nie uciekaj, kaczuszko! - pisnęłam radośnie widząc, jak się cofa i uczyniłam kolejny krok w jego stronę, naśladując przy okazji jego niesamowicie zabawny sposób chodzenia. Przez chwilę udawałam, że macham skrzydłami, zaśmiewając się głośno. Zaraz odezwały się moje wrodzone skłonności do oceniania walorów estetycznych, dlatego też moje spojrzenie z ciekawością zatrzymało się na fryzurze Willa. Co to było? Jakaś mało gustowna czapka? Ścinał się na grzyba? Wyciągnęłam rękę, żeby dotknąć włosów Williama, ale zapomniałam, że przecież trzymałam lizaka, dlatego też stało się coś niefortunnego - mój lizak, mój pyszny lizak w kształcie serduszka, wylądował w tych brzydkich, ulizanych włosach Donovana! Zakryłam buzię rękami, z przerażeniem analizując sytuację. Zaraz jednak stwierdziłam, że to całkiem zabawne, dlatego znów wybuchnęłam irytująco radosnym śmiechem. - Ojej, kaczuszko, przepraszam! Naprawdę! No chyba, że nie mam za co przepraszać, co? Pomyśl o jasnych stronach, przynajmniej będziesz miał darmowy deser! Lubisz jeść, prawda, Kaczuszko? Dlatego jesteś takim małym grubaskiem! - Doskonale się bawiłam, śmiejąc się z Willa. Ponownie dźgnęłam go palcem, ciesząc się tym, jaka była z niego pocieszna, urocza beczka.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Czw Paź 20, 2011 6:54 pm

W starych dobrych czasach nie odróżniałem różnych rodzai śmiechów. Jako dorosły Will już wiedziałem, że można je podzielić na ironiczne, ukrywające zawstydzenie, szczere, przez łzy. Niestety teraz byłem Billem-Gilem i jedyny śmiech jaki dla mnie istniał to ten szyderczy, pozbawiony uczuć, mający na zamiarze jedynie upokorzenie obiektu na przeciwko. Czyli mnie. Taki śmiech właśnie usłyszałem z ust tego małego potwora i głośno zajęczałem. O losie. Czym sobie zasłużyłem, że skazałeś mnie na tak okropną karę powrotu to tej okropnej skorupy? Przecież byłem taki grzeczny. Pomagałem starszym paniom, byłem szarmancki wobec tych młodszych. Zawsze chodziłem czyściutki i pachnący, nie przesadzałem z używkami, nawet przez parę tygodni pracowałem jako wolontariusz! Ale nieee, ale nieeee, ja zawsze muszę być pokrzywdzony, zawsze w końcu muszę trafić do ostatniej, najgorszej warstwy społeczeństwa, a potem pracuj, wysilaj się by dotrzeć na jej górę. Mamo... Nie, mamy tu nie ma, nie mogłem jej wspominać. Opamiętaj się Williamie!
- Sama jesteś kaczką, kaczko! - odpowiedziałem równie elokwentnie jak osoba przede mną. Ale to się działo samo z się. Gdy byłem mały nigdy nie potrafiłem się odgryźć. Wszystkie potyczki słowne, nawet z ośmiolatkami, przegrywałem na samym starcie. Wystarczy tylko teraz spojrzeć na mnie! Już miałem jakąś malinową kupę we włosach. OKROPNĄ MALINOWĄ KUPĘ! Dolna warga mi zadrżała i oto nadszedł ten czas. Beznadziejny czas, gdy nie potrafię poradzić sobie z odruchami ciała. Muszę znaleźć jakiś motyw, jakąś część, jakieś coś co pozwoliłoby mi się otrząsnąć. Trzymać się tego, że jestem jednak dorosły, a nie dzieciaty. Gdy byłem mały marzyłem o dwóch rzeczach, które wzajemnie się wykluczały: o śmierci oraz o dorosłym życiu.
Ej, chyba mam ten motyw! Ale w tym celu musiałem przestać się cofać i postąpić wręcz przeciwnie - złapać Floriana. Z malinową kupą było to trochę trudne, a jeszcze trudniejsze przez to co te dziecko wyprawiało z sobą. Jakieś ADHD miało czy co. TO SIĘ LECZY!
- Nie będę jadł żadnych deserów od ciebie... Od ciebie.. yyy. głupku! - Ech, mówiłem przecież, że nie potrafiłem prowadzić potyczek słownych. - Za to mogę zrobić to! - rzuciłem zadowolony z siebie i złapałem ją za wystający łokieć by w końcu wykorzystać motyw, jakim oczywiście był mój talent. Wysiliłem się mocno by złapać jakieś wstydliwe wspomnienie Floriana, ale... Ale... Na krowie kopytko! Nie działało. Naprawdę, nie działało. Zabrali mi talent. Nie będę płakał. Naprawdę nie będę. A jak już, to będą męskie łzy.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Florence Czw Paź 20, 2011 10:54 pm

Jej, nie miałam bladego pojęcia o co chodziło z całym tym przeniesieniem do starych dobrych czasów, ale to był doskonały pomysł! To było takie piękne, wreszcie być w naszej dwójce tą silniejszą stroną, która może do woli wyśmiewać się z tej drugiej! W chwili obecnej ciężko jednak było patrzeć na to z tak złożonej perspektywy; miałam osiem lat, więc tym co wystarczyło mi do szczęścia był wyłącznie fakt, że chłopiec-kaczka zupełnie nie potrafił się odgryźć (każdy wie, że tylko największy luzer odpowie ci 'chyba ty'), śmiesznie chodził i najwyraźniej miał jakiś plan. Znaczy to że miał plan wcale a wcale mnie nie rozbawiło, ponieważ niebezpiecznie zbliżył się w moim kierunku. To kolejna cecha którą miałam jako ośmiolatka - bałam się dotyku tych 'niefajnych' dzieci, zupełnie jakby ich brak popularności mógł być zaraźliwy. Plus William był chłopakiem, a wiadomo jak to jest w tych czasach - chłopacy są po prostu fuj, a największa kara jaka może cię spotkać w przedszkolu/szkole, to właśnie zostać posadzoną w jednej ławce z przedstawicielem płci przeciwnej.
- Głupku? Ojej, ale mnie wyzwałeeeeś! - zadrwiłam, chociaż w głębi serduszka trochę mnie zabolała jego uwaga. No bo przecież takie wyzywanie od głupków było naprawdę mocne i obraźliwe! Nie mogłam jednak teraz mu tego wypomnieć ani pobiec poskarżyć się komuś starszemu, bo po pierwsze, William niebezpiecznie zbliżał się w moim kierunku i trochę bałam się tego co miał zamiar zrobić, a po drugie, zbyt dobrze się bawiłam, by teraz kończyć to jakimiś głupimi skargami. Pisnęłam, gdy złapał mnie za łokieć, a kiedy wreszcie mnie puścił natychmiast od niego odskoczyłam, krzywiąc się teatralnie.
- Fuuuuj, nie dotykaj mnie! - Jak już mówiłam, to te czasy, kiedy wszystko co wiąże się z chłopakami jest fuj. - Poza tym, co to znaczy 'to'? Masz zamiar mnie dopaść i... hm... pomyślmy... - Zmierzyłam jego okrągłą sylwetkę krytycznym wzrokiem. - ZJEŚĆ?! - dokończyłam, niesamowicie rozbawiona własnym żarcikiem. - Bo wydaje mi się, że to twoja jedyna broń! - Spodziewałam się że też nie mam swojej mocy, ale nie byłam tym faktem specjalnie zmartwiona. Mój talent był przydatny, aczkolwiek wcale nie zmieniał mojego życia codziennego. - Ojej, czyżby dzieciaczek miał zamiar płakać? Biedny, mały Billy! Czyżbyś dostał za małe śniadanie, żeby czuć się szczęśliwy? Pobiegnij do mamusi, poskarż się! A nie, zapomniałam, mamusia jest daleko! W takim razie może zastąpi ci ją jakaś dobra kanapeczka? Leć do kuchni! - śmiałam się głośno, skacząc dookoła Donovana i wymyślając coraz to nowe żarty na jego temat. W życiu tak dobrze się nie bawiłam!
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Nie Paź 23, 2011 1:55 pm

Czułem się taki bezsilny, taki bezużyteczny, taki nieporadny. Nic mi już nie zostało z mojej zajebistości, NIC. ZIRO. NULL. Nawet jak byłem rośliną nadal byłem przystojny. A teraz byłem brzydki, nie potrafiłem się wysłowić i emocje jakie mną targały z pewnością nie można nazwać było takimi ładnym, dobrymi. Nie mogłem się pochwalić. Gdy byłem duży pamiętałem bardzo dobrze, jak nie wstydziłem się zupełnie niczego. Mogłem mówić nawet o uprawianiu brzydkich rzeczy z chłopakiem (swoją drogą FUJ), mogłem mówić o swoich wszystkich niedoskonałościach i we wszystkim wychodziłem wspaniale. A teraz? Teraz nie było dla mnie nadziei.
- Tak! Chciałem cię zjeść! Pokropić na kawałeczki, wrzucić do wrzątku i zjeść na kolację! Chciałem cię posypać koperkiem, solą i pieprzem, może z jakimś sosem pomidorowym i zjeść! A potem pomasowałbym się po brzuszku i byłbym szczęśliwy, że takie stworzenie nie chodzi po świecie! - wyrzuciłem z siebie. No dobra. Chciałem wyrzucić, ale w końcu wyszło z tego tylko tyle:
- Może i chciałem i co ci co tego!?
A potem obróciłem się do niej plecami i podszedłem do fotela stojącego w kącie. Byłem śmiertelni obrażony i raczej nie prędko mi to minie. To nie był mój Florian, a ja nie byłem jej Willem. Koniec. Nie będę rozmawiał z taką dzieciarnią.
- Idź sobie, znajdź sobie kogoś swojego wzrostu do zabawy!
I to by było na tyle.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Sob Paź 29, 2011 3:32 pm

Żadna dziewczyna nieskarżąca się na Donovana od dokładnych 24 godzin. A nie przepraszam w tym momencie to już 1 doba, 4 godziny, 12 minut i niestety sekund nie podam, bo wciąż lecą, także nie sposób się nie zadziwić w czym tu rzec. Zapewne, a może to nawet pewne, że gdybym nie miała tak nudnego ranka jaki to dzisiaj miałam, całkiem olałabym tę podobnież niezwykłą sytuacją i przeszłabym spokojnie wobec praktycznych braków oznakach życia ze strony mojego podobnież bff, ale cóż, nudziłam się. Uzbrojona w taką cierpliwość na jaką mnie było dzisiaj stać (może to moje zainteresowanie losem Willa nie było spowodowane nudą, a chęcią skupienia się na problemach obcych, byle nie na swoich?), a dzisiaj na wiele mnie stać nie było, ruszyłam schodami w dół, w stronę pokoju moich dwóch bffów. Wiedziałam, że mam prawo zastać tam tylko jednego. Logika tu była prosta: skoro nigdzie o nim nie słychać to najpierw trzeba sprawdzić miejsca najmniej pewne albo i o takiej porze najpewniejsze, przebywania Donovana. Może jednak jakaś panienka była zadowolona, że zajmuje się nią tyle czasu i będę zmuszona przeganiać ją z pokoju tego typa? W sumie nie miałabym dzisiaj nic na przeciwko.
- Mam nadzieję, że szósty zmysł dobrze mi mówi, że słychać ze środka tylko jedną osobę - zaczęłam głośno, naciskając na klamkę i pakując się do środka. Uff, miał rację, bo jednak niektóre te dziewczęta nago wyglądały paskudnie i jeszcze tak wrzeszczały, no i zobaczyć nago przyjaciela tez nie było zbyt miło, uwierzcie. Zbaraniałam, bo oto zamiast Williama patrzyłam na jakiegoś berbecia, którego mamusia stanowczo za dużo karmiła i który to był mi dziwnie znajomy. Przez to chwilowe osłupienie zupełnie wywietrzało mi skąd ja go mogłam znać. - Um, skarbie rozumiem, że ten tutaj skrzywdził ci mamę, ale sam... - Umilkłam, podchodząc bliżej do dzieciaka, ubranego w stanowczo za duże ubranie i pochyliłam się na nim. - Kaczor od Doriana! - Zawołałam, jak za dawnych lat. Taki odruch, który od razu kojarzył mi się z nawet za młodu napuszonym kuzynem, wyciągającym z kieszeni zdjęcie jakiegoś bidnego dziecka, które miało pecha, że było z nim rodziną i nie umiało sobie z nim radzić. Aż wstyd tu nadmienić, że wszystkie me kuzynki kochały się w Dorianie. Po ostatnim spotkaniu jeszcze mocniej nie pojmuje jak można lecieć na takiego chuja. - Jak to możliwe? - Przykucnęłam, by zrównać się z poziomem oczu Williama, a potem nie wytrzymałam i parsknęłam głośnym śmiechem. - Przepraszam, przepraszam - poczęłam bąkać, próbując się uspokoić. - Kto... kto cię tak... urządził?
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Sob Paź 29, 2011 4:37 pm

Dziękowałem bogu, że tej nocy Dimitri postanowił akurat nie wracać na noc do naszego pokoju. Choć wcale nie było to taka nowością. W każdym razie cieszyłem się, że pozwolono mi zaszyć się w moim pokoju i zupełnie nikt się nie interesował moim losem przez tak długi okres czasu. Bo kto niby mógł chcieć się interesować? Byłem jedynie grubym, brzydkim dzieciakiem, który niewyraźnie mówił i oczywiście był nie warty niczego dobrego. Tak, zostawcie Billy'ego w swojej samotni, nie pamiętajcie o jego istnieniu, nie przejmujcie się tym, że może dostał zawału, albo ataku padaczki powypadkowej, która do tej pory ukrywała swoje istnienie, albo zwyczajnie ignorujcie tak zacnego człowieka i nie zauważcie, że padł ofiarą niewidzialnej napaści i pogwałcenia jego praw. Bo czy wpływanie na mój wiek to nie jest gwałt w biały dzień?
Gdy tak sobie siedziałem sobie w swoim kąciku co raz zatapiając się w swoich żalach i słabościach jednocześnie wylewając z siebie litry łez, musiałem do tego w końcu dotrzeć. Wygląd jest jednak najważniejszym czynnikiem w życiu człowieka. Wiele się mówi na temat wnętrza, ale spójrzcie tylko: wystarczyło jedynie zamienić się w brzydkiego dzieciaka i świat stracił już zainteresowanie moją osobą, spisał mnie na straty. Florianowi mogłem wybaczyć, bo on tez przeżywał swoje rozterki, choć zapewne nie tak wielkie jak moje. Och.
Podskoczyłem na fotelu gdy usłyszałem jakiś głos za drzwiami, choć wielokrotnie narzekałem w duchu na zero odwiedzin przez tak zwanych "przyjaciół" to teraz byłem przerażony perspektywą, że mnie ktoś może takiego zobaczyć. Przecież nie wychodziłem z tego pokoju właśnie z powodu wstydu. Nikt nie mógł mnie takiego zobaczyć! Lecz zanim zdążyłem powziąć jakieś środki, schować się pod kołdrą, albo coś równie dobrze zamaskującego, Ana weszła i mnie zobaczyła.
Jej reakcję w żadnym wypadku nie można było nazwać miłą. Była wręcz wstrętna. Ja nigdy tak nie traktowałem ludzi, nigdy ich nie wyśmiewałem. Zwłaszcza dzieci. I to ja byłem tym złym? Chyba sobie żartujecie. Pewnie bym jej to wypowiedział, ale teraz miałem większe zmartwienie. By się nie rozpłakać po tym co usłyszałem.
- Nie oglądaj mnie takiego! - zawołałem jednak decydując się gdzieś schować. Dokładniej wskoczyłem do wpół otwartej szafy, ale niestety okazało się, że jak wsadziłem już tam swój gruby zadek to nijak idzie to zamknąć. - Czego ode mnie chcesz?! Ponabijać się? Zrobić zdjęcia by pokazać je innym? A może patrzeć jak umieram z głodu?! - Jak na potwierdzenie zaburczało mi głośno w brzuchu. Okropność.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Sob Paź 29, 2011 5:53 pm

W tym momencie muszę stwierdzić, że nie lubię dzieci. One nie lubią mnie i jak na razie mi i im to nie przeszkadza. Cóż, nastął czas, by to się zmieniło. Musiałam sobie pogratulować, bo oto już zdążyłam do siebie zrazić Williama w jego nowej postaci, ale czy to moja wina, że wyglądał tak śmiesznie za młodu? No właśnie. Niech się przynajmniej cieszy, że teraz jest ładniejszy i że tylko ja nakryłam go w takiej postaci. Nawet nie zamierzałam robić mu zdjęć, chociaż mnie kusiło, by go potem tym straszyć, licząc, że się ode mnie odczepi. Pewnie Florence dużo by dała za tak upokarzające zdjęcia, ale będę tą dobrą przyjaciółką i nie uczynię nic złego. Nawet przestanę się śmiać, o proszę. A to że dalej jestem lekko rozbawiona to drobiazg.
- Jak chcesz to mogę sobie pójść - odparłam spokojnie, podnosząc się znów do pozycji stojącej i wzruszając ramionami, jakby mnie wcale nie ruszało, że nic z tego ni z owego mój przyjaciel wygląda na jakieś dziesięć do dwunastu lat. A tak naprawdę kusiło mnie by rozgryźć tę zagadkę. Choćby przekonać się czy zdziecinniał całkiem. Może mnie nie pamięta i z tego powodu tak się zachowuje? Jakby to ująć całkiem cofnęło go w rozwoju wszelakim do poziomu dziecka. Kiedy już byłam pewna, że przemyślał sprawę i chyba jednak zaakceptuje moją osobę w tym pokoju, mogłam spokojnie przejść do uzyskania konkretnych informacji: - Pamiętasz mnie? Wiesz co się dzieje? - O proszę, pozwólmy działać tej części mnie, której zwykła nie chce ogarnąć. - Zachowujesz się trochę jakbyś naprawdę był dzieckiem, ale to też trochę twoje zwykłe zachowanie. Ciężko rozgryźć - wymruczałam do siebie, przykładając palec do ust i naprawdę starając się ocenić czy mam do czynienia z jedenastolatkiem czy też dwudziestojednolatkiem zamkniętym w ciele jedenastolatka. - Wyjdź z tej szafy i zachowuj się, a może skombinuje dla ciebie jedzenie - To było oczywiste, że on nie będzie chciał wyjść z pokoju, więc jedzenie do niego będzie musiało przyjść, a po drugie nie miałam ochoty nigdzie się z nim pokazywać publicznie. Przepraszam bardzo, ale ja dzieci miałam w głębokim poważaniu i tylko ten jeden Vincent tego nie pojmował, ale ostatnio się jakby i on odsunął, stwierdzając, że wygrał z godnym przeciwnikiem. To dziecko chyba było mądrzejsze i poważniejsze od większości Rezydentów, a prawie każdy miał go gdzieś. Biedak. Spojrzałam na drugiego biedaka, przebywającego w tym pokoju. Niemożliwe! Pomyślałam o Donovanie jako biedaku. Świat oszalał, a ten tutaj ma wreszcie za swoje, chociaż za nic nie mogę sobie uświadomić kto miałby stosowną moc by coś takiego uczynić, a przecież wielu marzyło o zemście na nim. Podciągnąć to pod ukazanie lęków? Nie, chyba się nie da, żeby działało na innych, tylko on by siebie widział w takiej formie. Więc co to mogło być?
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Sob Paź 29, 2011 7:20 pm

Czy chciałem żeby Ana sobie poszła? Jak można w ogóle pytać mnie o takie rzeczy? Uwierzcie, nie znacie bardziej niezdecydowanej osoby niż ja sam za młodu, znaczy teraz. Bo o ile jak byłem starszy zawsze wiedziałem czego chcę, to teraz ten wygląd i powrót do poprzedniej osobowości, znów naraził mnie na ten przebrzydły brak zdecydowania. Nie wiedziałem czy chcę się dzisiaj rano przebrać, bo skoro i tak nie miałem pasujących na mnie ubrań to jaki to miało sens? Nie wiedziałem czy powinienem poszukać odpowiedzi na to dlaczego stałem się taki jaki stałem, czy w ogóle mnie to obchodziło, bo o wiele prościej było rozpaczać, a nie próbować coś zrobić. Rozpacz była moim jedynym przyjacielem, jedynym powiernikiem moich myśli, jedyną rzeczą, którą mogłem przywołać na każde życzenie, gdziekolwiek byłem, gdziekolwiek miałem być, w ogóle zawsze i wszędzie. Była niezawodna. O niewielu rzeczach mogłem to powiedzieć.
- Ymm, Ana? - zacząłem zmieszany nadal nie wyłażąc z szafy. Jakoś jej kolejne słowy odrobinę mnie uspokoiły i pierwsza panika zdołała ustąpić, choć nie do końca. - Ja wiesz, w sumie, wiesz, możesz zostać, wiesz? - skończyłem niezbyt zdecydowany co dokładnie chciałem przekazać. A potem wziąłem głęboki oddech by jednak wyjść z tej durnej szafy i spojrzeć na Anę. Ona wyglądała jak zwykle. Niby czemu? Czemu świat czasami jest taki niesprawiedliwy i najbardziej dotyka nieszczęściami wybitne jednostki, jak ja? Znaczy nie żeby Ana nie była wybitna, może była aż za wybitna, że ją to ominęło. Jedynie ja muszę być tak wielkim nieszczęśnikiem. - Ym, no pamiętam cię, ale ten, wiesz, ja ten, fajnie jakbyś się domyśliła, ale nie wiesz, to ja nie wiem jak ci to powiedzieć, ale ten, ja sam nie wiem o co chodzi - podjąłem marną próbę wytłumaczenia tego jak wyglądam, ale sami już oceńcie jak mi poszło. Choć ja z chęcią posmęciłbym jeszcze nad tym jak marnie mi szło wysławianie się. - Serio zrobiłabyś to dla mnie? - zapytałem zaskoczony z nadzieją w głosie, ale już sekundę później dopadła mnie beznadziejna myśl. - Pewnie chcesz mieć jedynie wymówkę by wyjść i nie wrócić. Ale jak tam sobie chcesz! Idź sobie! I tak nikogo nie obchodzę! - I w tej chwili znów poczułem chęć schowania się w szafie, nawet spojrzałem w tamtym kierunku.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Sob Paź 29, 2011 7:51 pm

pisane drugi raz </3

Pięknie się wpakowałam, nie ma co. Może i pamiętał jako tako całe swe dzieje, ale zdecydowanie utracił na inteligencji, oj utracił. I ja miałam komuś takiemu pomóc? Świetnie. Trzeba było siedzieć w pokoju i zajmować się własnym problemem, a nie wykazywać nagle wielkim dobrodziejstwem dla przyjaciół. Miałam za swoje. To pewnie była ta słynna karma. Kara dla mnie za to, że unikałam Maksa od dłuższego czasu, przeczuwając, że nadchodzi koniec. Zależało mi, ale też nie byłam w stanie się przełamać i coś takiego zrobić, żeby znów wszystko było w miarę okej. Wolałam czekać i obawiać się, że on się w końcu wkurzy na tyle, by nie uwierzyć, że jestem zajęta i wymusić jakąś poważniejszą rozmowę czy cokolwiek co tam mu się umyśli.
- No to świetnie - mruknęłam, patrząc na niego ze złością. To na pewno była jego wina. Pierwsza z moich koncepcji, bo jednak trudno było dociekać co się stało, mając tylko jedenastolatka, nie umiejącego poprawnie mówić jako źródło informacji, mówiła, że ktoś mu to zrobił za karę, tak jak karma pokarała mnie musowość ratowania tego durnia. Jak potwierdzić czy mam rację? Banalnie. - Wiesz coś o innych zamienionych w dzieci? - Sama nie wiem czy serio liczyłam na odpowiedź. Po prostu zapytałam, samej analizując czy nie usłyszałam ostatnio coś o jakiś nadprogramowych dzieciakach w Rezydencji oraz o zaginionych ludziach, ale weź się tu odnaleźć, gdy przynajmniej raz na tydzień ktoś odjeżdża, a ktoś inny przyjeżdża, jakaś plaga mutantów. Druga koncepcja była jeszcze nie do końca gotowa, ale wymagała potwierdzenia, że jest więcej takich osobników jak William. - No wiesz, takich jak ty. -Miałam nadzieję, że jest tylko jeden przypadek Kaczora. Prościej go będzie odratować, tylko znaleźć winowajcę.
- Nie radzę mnie wkurzać - syknęłam, bardzo nieładnie, bo przecież miałam przed sobą tylko dziecko. Ale jak wspominałam nie przepadałam za nimi ze wzajemnością i w życiu ze mnie matki nie będzie. Poprawiłam się. - Potrzebuje spokoju, by myśleć, bo chce ci pomóc, ale jeszcze kilka twoich fochów, a naprawdę sobie pójdę. Jesteśmy szczerzy, tak? - No niech się ucieszy, że potraktowałam go jak dorosłego. I nawet zajęłam się tym żarciem dla niego. Jakaś dziewucha z mojej grupy, która bardzo chciała bym jej pomogła w lepszym opanowaniu talentu właśnie biegła do kuchni.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Nie Paź 30, 2011 12:20 pm

- Wcale nie jestem dzieckiem! Mam dwadzieścia dwa lata i trzy miesiące! Jestem dorosły! Mam nawet dowód i prawo jazdy! - zawołałem oburzony tym jak porównała mnie do dzieciaka. To było takie niesprawiedliwe i takie takie niekulturalne. Ana była niekulturalna, powinna mi współczuć, jak wszyscy, ale nikt mi nie współczuł. Chyba dlatego miałem taki wyczulony zmysł współczucia jako dorosły, bo w młodości go nie zakosztowałem. Nikt nie pojmował mojego nieszczęścia, nikogo mój los nie obchodził. Choć mogłoby się wydawać, że Ana chce mi pomóc, pewnie wcale tak nie było. Na pewno miała jakieś samolubne powody, na pewno miała coś w zanadrzu. Nie powinienem jej ufać, ale uczucie chęci bycia akceptowanym było ode mnie silniejsze, dlatego pragnąłem by mi pomogła. Bycie mniejszym mną było taaaaakie trudne, taaaaaaakie zawiłe. Normalnie nie ogarniałem. - No, Florian był u mnie, ale był głowę niższy ode mnie i przykleił mi lizaka do włosów. O, jeszcze mam ślady! - wskazałem zdesperowany na swoje czoło. Brzmiałem jak jedenastolatek skarżący się swojej mamie. No niby nim byłem, ale Ana nie mogła robić za moją mamę! Choć w sumie... Była podobna, też zawsze coś knuła bym wyszedł na tym jak najgorzej. Rzucała mi jakąś nową zabawkę bylebym tylko nie zaczął opowiadać o swoich problemach, a jak już opowiadałem to też sprawiałą wrażenie zainteresowanej, ale miała mnie głęboko gdzieś! Dziękuję mamo! Naprawdę była do Any podobna, aż zadziwiające. Podobnie ułożone włosy, podobny sposób mówienia, podobne myślenie o swoim mężu jak Ana o Maksie, w ogóle horror. Przez te uświadomienie sobie tych podobieństw nie potrafiłem myśleć o niczym innym. Dlatego nie moja wina, że to co powiedziałem chwilę później, tak zabrzmiało. - Przepraszam, mANO. Nie będę. Będę grzeczny. Nie będę przeszkadzał...
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Nie Paź 30, 2011 3:43 pm

Świetnie. Jeśli skojarzyłam mu się z matką i dobrze pamiętałam nieliczne fragmenty o jego dzieciństwie to byłam idealną kopią własnej matki. Cudowniej to już dzisiaj nie będzie. Serio Losie nawet nie próbuj dalej. Ale wracając do brzdąca, który jeszcze śmieszniej wyglądał taki oburzony, że ktoś go bierze za dzieciaka niźli wcześniej, gdy tylko płakał nad swym utraconym wyglądem. W sumie się nie dziwię, że rozpaczał. Wcale nie jest tak, że wszystkie dzieci są urocze i słodkie.
- Podajesz miesiące? Jakie to dorosłe - prychnęłam, chcąc jeszcze sobie poobserwować wkurzonego Kaczorka. - I cóż z tego, że masz skoro aktualnie są nieważne? - Spojrzałam na niego rozbawiona. Przecież gdyby ktoś go nakrył, a on posłużył się tymi papierkami to by dostał w dupkę za podszywanie się pod kogoś innego. Tylko mój dobry humor szybko mi odszedł, gdy usłyszałam, że nie tylko William jest taki mały. Jęknęłam, licząc, że jednak Will to dzieciak z poczuciem humoru, ale nie. Mówił prawdę. Florence też zmalała. Tylko czemu? I ile takich jeszcze było. Chyba potrzebowałam pogadać z dyrektorką, ale to później. No i Ursula się jeszcze na mnie fochnie i każe robić głupie ćwiczenia na spostrzegawczość, jeśli jej nie powiem. Jak ona mnie kocha.
- Straszne - wymamrotałam, bardziej zajęta swymi myślami. Obiecałam, że dzieciaka, który niby miał być Willem, ale ciężko szło się do tego przyzwyczaić, nie zostawię i nie mogłam. Pewnie gdybym miała całkiem inne zdolności już dawno temu uznałabym, że to mi się śni albo oboje zwariowaliśmy, ale wiedziałam, że to prawda. Niestety.
Brew uniosła się wysoko w górę, gdyż zdawało mi się, że on chciał do mnie powiedzieć mamo. Zdawało! Byłam pewna, że właśnie to zamierzał powiedzieć nim doszła do niego pomyłka. Co za tupet.
- Siedź cicho - Usiadłam na jego łóżku i założyłam nogę na nogę spod przymrużonych powiek, obserwując co ten będzie wyrabiał. Z nerwów cały czas kołysałam jedną nogą. Oto nie wiedziałam co teraz powinnam zrobić jako pierwsze. Chyba poczekać, aż mały zje. - Nie wiesz może czemu wiecznie moi przyjaciele pakują się w jakieś głupie sytuacje? - Martwa i znów żywa Mika (dobra moja wina), wtedy ci wszyscy co się bali w tym znów Mika, no i teraz to.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Pon Paź 31, 2011 12:06 pm

Nabrałem parokrotnie powietrza w usta starając się wymyślić jakiś argument przeciw temu co mówiła Ana, ale nie potrafiłem. Obrona swoich przekonań w tej chwili nie należała do zajęć wchodzących w zakres tego co potrafię, w zakres tego wchodziły jedynie najgorsze umiejętności: jęczenia nad sobą, skomlenie o jedzenie i oczywiście płacz. Inaczej się nie dało niestety i byłem niesamowicie smutny, że nie mogło być inaczej. Mógłbym znów zapytać dlaczego i miałem na to naprawdę wielką ochotę, ale już zwyczajnie zabrakło mi motywacji.
- Są ważne, będą ważne, muszę tylko znów stać się duży, ale ja nie wiem, nie wiem jak - jęknąłem. Spojrzałem na Anę starając się rozczytać jej jakieś emocje. Niby wiedziałem, że jest przeciwko mnie, bo jak niby mogła być razem ze mną. Nikt by nie chciał być razem. Z moich obserwacjo oczywiście nie wynikło za wiele, bo znów zaszkliły mi się oczy i zaczęło mi się robić strasznie duszno. - Ana, ty powinnaś wiedzieć, wiedzieć jak, jesteś mądra - zawyłem, bo coś czułem, że muszę jednak poprosić Anę o pomoc zanim całkiem odejmie mi głos. Bo właśnie tak miało stać się za chwilę. - Musisz dowiedzieć się co i jak, ja nie chce znów zaczynać wszystkiego od nowa, nie chce być mały. Anaa, proszę - zawyłem krztusząc się własnym językiem. Pewnie zrobiły mi się czerwone wypieki na twarzy, pewnie grzywka była cała mokra od potu. A ja łapałem powietrze ostatkami sił. To chyba nazywał się atak paniki. Gdy byłem mały nosiłem przy sobie takie sprytne urządzenie jak papierowa torba, ale przecież problemów z oddychaniem nie miałem od wielu lat. Po co by mi była teraz. Więc musiałem cierpieć.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Pon Paź 31, 2011 5:54 pm

- To się dowiedz - wymamrotałam już troszkę zła, że wciąż muszę ratować innych z tarapatów(tu znów powinien ktoś odchrząknąć i rzucić jedno imię, ale nikogo nie było by to uczynił oprócz mego talentu, co zignorowałam, nie może być żebym posiadała dwa różne zdania, bo zwariuje). I ten tutaj oczywiście liczył, że mu pomogę. No tak, byłam jego przyjaciółką, ale ciężko było pamiętać, gdy Will miał tyle wzrostu i tak tłuste policzki, że aż dziwne, że usteczka jeszcze widać było. No i pocił się jak mała świnka co też oczywiście nie uszło mej uwadze. Niestety nic nie uchodziło mej uwadze, gdy już się skupiałam na wymyśleniem rozwiązania sytuacji. Kolejny powód czemu nie lubiłam tego robić.
- Cicho - syknęłam, rozglądając się. On mi tu zaczynał histeryzować. Jak się zaraz udusi to przecież będzie moja wina. Oj będzie mi dużo winny za dzisiaj dzień, bardzo dużo. Na przykład przyrzeczenie, że już nigdy przenigdy nie tknie moich rzeczy. - Głębokie oddechy. Wdech, wydech. No dalej - mruczałam, szukając czegoś stosownego do użycia. Niestety nic nie było. Ktoś zastukał do drzwi. Podeszłam tam szybko i co dostałam? Tackę z jedzeniem, akurat, gdy miałam nadzieję, że będzie to w torbie na śniadanie. Ale sam widok jedzenia podziałał jak trzeba i fakt, że nie pozwoliłam dziewczynie zajrzeć do środka, a oczywiście ciekawska chciała. Jeśli jutro usłyszę cokolwiek na temat swój i Williama to przyrzekam Becky, że zginiesz.
- Słuchaj, ja muszę pójść do dyrektorki. Starsi powinni wiedzieć o tobie, bo jeśli pamiętasz już sobie sporo osób nagrabiło przez własnoręczne rozwiązywanie problemów - Nawet się uśmiechnęłam. Nie do uwierzenia, ale coraz lepiej tolerowałam gówniarza i nawet było mi przykro, że on zaraz się przestraszy, że chce go zostawić. - Wrócę, jasne? A ty znowu będziesz przystojnym Donovanem, który bez skrupułów niszczy życie niewinnym dziewczątka. - Głupim, ale jednak na głos tego nigdy nie przyznam, bo jeszcze wyjdzie, że popieram jego działania, mające na celu uświadomię tamtym, że świat wcale nie jest taki prosty i przyjemny jak im się musi wydawać.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Will Wto Lis 01, 2011 12:44 pm

Przecież wiedziałem, żeby robić głębokie wdechy i wydechy, nie byłem głupi! Inna sprawa, że nie potrafiłem takich robić. Dobrą chwilę mi zajęło uspokojenie, nie powiem, że jedzenie było tu bardzo kojącym czynnikiem.
Niestety w końcu nadeszło nieuniknione i Ana musiała iść. Niby wiedziałem, że tak będzie. Przecież nikt by nie chciał siedzieć ze mną dłużej niż to konieczne. Może rzeczywiście jak sobie pójdzie to coś naprawi. Chyba to potrafi.

/koniec
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 3 Empty Re: Will

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach