Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Will

+2
Ana
Will
6 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Czw Mar 24, 2011 8:03 pm

Potrzebowałam dłuższej chwili na uspokojenie się i przemyślenia tego w trybie ekspresowym. Jeżeli teraz tego mu nie wyjaśnię, to albo będę dalej siedziała w tym kłamstwie, albo sam się dowie za niedługo. W końcu i tak by się dowiedział, lepiej żebym to ja mu powiedziała, chociaż i to nie było odpowiednia chwilą. Strasznie się bałam, że tym go jeszcze bardziej zranię, że mnie znienawidzi, ale w końcu to ja nawarzyłam piwa i to ja je muszę wypić, choćbym miała później ogromnego kaca. Wzięłam głęboki wdech i wyrzuciłam z siebie wszystko co mi leżało na sercu drżącym głosem wgapiając się w swoje dłonie. Nie byłam w stanie spojrzeć Dimitriemu w oczy.
- No bo to wszystko jest inne niż myślisz. Tak naprawdę nie jestem tą osobą, za jaką mnie uważasz. Jestem wredną, chamską i rozpieszczoną dziewuchą, która myśli tylko o sobie i nie przejmuje się uczuciami innych. Która, gdy tylko jej kuzyn znika, robi wszystko czego robić nie powinna. Upija się do nieprzytomności, spotyka z chłopakami, których imienia nawet nie zna. To wszystko co czasem zdarzało Ci się słyszeć i co uważałeś za głupoty jest szczerą prawda. Tak naprawdę jestem kompletnym przeciwieństwem osoby, którą znasz. I dlaczego Justin mi nic nie zrobił. Okłamywałam Cię cały czas od mojego przybycia tutaj. - Z kolejnym zdaniem głos coraz bardziej mi drżał i się załamywał, a oczy ponownie zaszkliły się łzami - Ja starałam się Ciebie nie ranić - ponownie się rozbeczałam tylko czekając aż się na mnie wścieknie i powie, że mnie nienawidzi, że jestem zwykłą oszustką, pustą, jak reszta tych pan co wskakują mu same do łóżka każdego wieczoru.
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Czw Mar 24, 2011 9:36 pm

Czekałem, aż zbierze myśli i wreszcie się wypowie, bym mógł otrzymać jakiś w miarę klarowny obraz całej sytuacji. O ile przed jej przyjściem nie miałem żadnych wątpliwości co do całej sprawy - Justin chory skurwiel i gwałciciel, Elisa biedna, wykorzystana dziewczynka - o tyle teraz wszystko zaczęło mi się mieszać. I chociaż zupełnie nie byłem w stanie uwierzyć w żadne z jej pierwszych lakonicznych wytłumaczeń w stylu "Nie, to nie tak jak myślisz, Dimitri!", żywcem wyciągnięte prosto z jakiegoś dennego serialu dla cholernych emerytek, to gdy zaczęła swoją opowieść, nie mogłem nie wierzyć w wypowiadane przez nią słowa. Jej płacz, wyrzucanie wszystkiego, co ją trapiło... Kurwa, niestety, wszystko wydawało się być prawdą. Słuchałem całego jej wywodu ze stoicko spokojną miną i całkowitą uwagą; przestałem nawet odpisywać Cookowi na esemesy i rozmyślać, czy lepiej się dzisiaj najebać czy może wziąć coś fajniejszego. Wszystkie opowieści, uwagi przyjaciół, jakobym był niewidomy albo głupi mając taki a nie inny pogląd o kuzynce zaczęły łączyć się w klarowną całość. Cholernie pojebaną, zagmatwaną, ale niestety prawdziwą całość. Zajebiście. Pięknie, kurwa. Czy los chciał mi w ten sposób powiedzieć: "I co, Lyytikainen, mówiłeś pięć minut temu, że gorzej być nie może, a jednak udało mi się jeszcze bardziej ci dojebać"? Zacisnąłem dłonie w pięści, opanowując się resztkami samokontroli, by nie wstać, chwycić czegoś i pierdolnąć o ścianę. Miałem dość wszystkiego. Elisa, jedyna osoba na całym tym pierdolonym świecie na której mi zależało i o którą naprawdę dbałem, okazała się być cholerną oszustką. Wartą mniej, niż te wszystkie idiotki, które niemal na zawołanie rozkładały przede mną nogi. Mniej, niż wszyscy ci moi znajomi, którym na niczym nie zależało poza piciem i świętym spokojem. Nawet mniej niż jebany Justin Reid, który ostatecznie był prawie, kurwa, niewinny. Nagle jej płacz przestał mnie rozczulać. Dłuższy czas w ogóle się nie odzywałem, wbijając spojrzenie gdzieś w przestrzeń, a potem spokojnie podniosłem się z łóżka i podszedłszy do drzwi, otworzyłem je na oścież. Miałem ochotę się na nią wydrzeć, wkurwić, powiedzieć coś takiego, żeby cierpiała. Ale to nie było w moim stylu, bo pokazałbym, że mi zależało. Musiałem mieć wyjebane. Po raz kolejny utwierdziłem się w tym przekonaniu.
- Wyjdź stąd, Elisabet - rzuciłem beznamiętnym tonem czekając, aż spełni moją prośbę. Miałem tak wielką ochotę coś rozjebać, że nie wiedziałem, jakim cudem udaje mi się zachować pozory spokoju. - Po prostu stąd spieprzaj i nie wracaj, bo znaczysz dla mnie dokładnie tyle samo co wszyscy inni - Czyli nic. To akurat powinna wiedzieć. W końcu do kogo miałem większe zaufanie, jeśli nie do niej i kto wiedział o mnie i moim światopoglądzie więcej niż ona? Kurwa.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Czw Mar 24, 2011 10:01 pm

Czekałam w napięciu aż coś powie. Przez tą cisze chciało mi się płakać jeszcze bardziej. Dlaczego nie zaczął krzyczeć, wrzeszczeć na mnie, obrzucać mnie obelgami, rozwalić coś, zrobić cokolwiek takiego, żebym zauważyła jak mocno go zraniłam i jak on się teraz czuję. A on po prostu siedział i milczał, wiec i ja starałam się łkać jak najciszej mogłam co chwile ocierając łzy.
A potem po prostu wstał i otworzył drzwi. Nie zwrócił się do mnie zdrobnieniem, lecz pełnym imieniem, co zawsze robił rzadko, a mianowicie tylko wtedy, gdy był na mnie zdenerwowany. W tej chwili strasznie żałowałam, że wyjawiłam mu całą prawdę o sobie, chociaż uparcie starałam się siebie przekonać iż był to dobry wybór, i że w końcu i tak by się dowiedział. Szkoda, ze musiało się to wydarzyć w takiej chwili, a nie kiedy indziej. Szkoda, że nie mogę cofnąć czasu, do tej pierwszej imprezy, gdzie chowałam się nie chcąc, aby Dimitri mnie zobaczył. A potem to wszystko potoczyło się lawinowo i całe moje życie było kłamstwem. Zajebiście Elisa, rozczulaj się bardziej nad sobą oraz swoim życiem i mniej w dupie Dimitriego, którego okłamywałaś, i zraniłaś, tym samym tracąc jego zaufanie i sympatie, co było dla Ciebie takie ważne. Kurwa.
Kolejne słowa dotknęły mnie jeszcze mocniej i targnął mnie kolejny atak płaczu, ale wstałam powoli i ruszyłam do drzwi ze spuszczoną głową, jak dziecko, które zrobiło coś źle i przez to nie dostało lizaka. Wyszłam z pokoju, jak najciszej potrafiłam, mrucząc jeszcze 'przepraszam', gdy go mijałam.

/ Ny wym /
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Wto Cze 07, 2011 7:42 pm

/ hol ostatnio /

Jak szybko można się rozprawić z powrotem do tymczasowego domu. Było prościej, bo po prostu nigdzie nie było Maksa. Widocznie miał coś wyjątkowo ważnego do załatwienia. A jak nie było Maksymiliana nigdzie to wreszcie miałam czas pomyśleć również o innych. Wedle informatorów Flo kłóciła się o coś z Willem, więc ich zostawiłam w spokoju, zwłaszcza, że bardziej mi zależało na Dimitrim, przebywającym w pokoju. Podobno samotnie. Sama myśl, że oto mój najlepszy przyjaciel, który miał czasem zdecydowanie ze mną za dużo wspólnego, jeśli chodzi o cechy charakteru, co było przerażające, bo mogłam go uznawać za kolejnego brata razem z Williamem, miałby być kiedykolwiek ojcem była absurdalna. To, że tym ojcem miał zostać wkrótce przyprawiało mnie o ataki niekontrolowanego śmiechu. Biedne dziecko. Choć, słyszałam pogłoski(tak nawet będąc poza krajem byłam świetnie poinformowana), że Yves zdecydowała się oddać dziecko jak się urodzi, więc może pierwsza próba bycia ojcem w wykonaniu Dymka wcale nie będzie taka długa, bo ledwo parodniowa. By się na przyszłość nauczył lepiej zabezpieczać.
- Nie gorzej niż w pokoju Maksa - wymamrotałam do siebie, przygotowując się do zapukania. Musiałam być gotowa na wiele możliwości, wszak nawet najlepsi informatorzy nie mogli wejść do pokoju(no przynajmniej nie większość), więc nigdy nie było pewności, że oni dobrze wiedzą co się z daną osobą dzieje. Musiałam polegać na ich wiedzy i niewiedzy. A fakt, że czasem pojawiałam się w pokoju Maksa i niestety też Justina, pomagał, bo takiego burdelu jaki robił ten drugi trudno szukać gdziekolwiek indziej. Fuj. Rozumiem bałagan, gdzie tylko ty znasz system układania rzeczy, ale tamten śmietnik to przegięcie.
Oczywiście zapukałam i dałam moment temu co za drzwiami mnie czekało, by się przygotowało. Głośniejsze łomotanie, gdy usłyszałam jakieś przekleństwa. No pięknie. Znowu mam go od progu wkurzyć nie tak jak zamierzałam? Spoko. Wchodzę.
- Wynocha, laska. Teraz jest mój! - powiedziałam do jakieś panienki, która zakrywała się kawałkiem prześcieradła, leżąc na podłodze. Widocznie się biedactwo przestraszyło i zleciało z łóżeczka. I stłukła swój puszczalski tyłeczek, który teraz macała. Ojejku. Ale niech będą dzięki wszystkim wszechmocnym, bo prześcieradła starczyło dla okrycia się przez Dimitriego. Miałabym jeszcze jakiś uraz, gdybym zobaczyła go nagusieńkiego. Ja jestem po paskudnym locie. Zmęczona. I jeszcze takie widoki? - Widzę, że nasz przyszły tatusiek nie próżnuje - zauważyłam, nawet nie zaszczycając spojrzeniem, zbierającą się do wyjścia laskę, która mamrotała pod nosem, że ze mnie dziwka wpychająca się w kolejkę. Uniosłam brew. Ja przynajmniej nie miałam jakiegoś głupiego tatuażu na pośladku. Ale skoro tak chciała zostać z Finem to ciekawe czemu jednak się zmyła, gdy tylko jej kazałam? Czyżbym potrafiła byś, aż tak stanowcza?
- Błagam cię, ubierz się. - Rzuciłam w niego spodniami, które znalazłam na podłodze. Byliśmy już sami. Tamta efektownie trzaskając drzwiami poszła gdzie sobie. - A i miło, że pamiętałeś o moim powrocie dzisiejszym.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Sro Cze 08, 2011 5:29 pm

/park

Kurwa. Ja pierdolę. Jeśli chodziło o jakieś konstruktywne wnioski, tylko tyle przychodziło mi do głowy po dziwnej rozmowie z Yves. Nie chodziło już nawet o sprawę tej całej ciąży - choć ten temat też ciągle mnie wkurzał nawet mimo tego, że nic nie mogłem w tej sprawie poradzić; w końcu to była jej własna decyzja i nie byłem w stanie wpłynąć na jej opinię, co powinna dalej zrobić, nawet jeśli w ogóle się z nią nie zgadzałem - ale o to, co Ainsworth odwaliła na koniec. Pocałowała mnie? Tak po prostu? Bez żadnych podtekstów, bez żadnych obietnic, że zmierzamy ku bardziej emocjonującym i odważniejszym gestom, nic, kurwa. A najgorsze w tym wszystkim było to, że w sumie uznałem to za całkiem miłe. Miłe, kurwa, miłe. Od kiedy to jakiś tam pocałunek może być miły, skoro nie prowadzi do porządnej gry wstępnej, a potem do zajebistego seksu? No przecież ja pierdolę, zamieniałem się w jakąś pizdę cieszącą się głupimi gestami. To pewnie z braku snu oraz niedoboru alkoholu w organizmie.
Jako, iż nie mogłem sobie pozwolić na podobne chwile słabości, postanowiłem ukrócić moje rozważania i zająć się czymś konstruktywnym poprzez znalezienie sobie uroczej towarzyszki na resztę poranka. Traf chciał, że idąc do rezydencji trafiłem na jakiegoś rannego ptaszka, długonogiego i całkiem urodziwego, z którym znałem się już wcześniej przelotnie, ale nigdy nie nadarzyła się okazja do sfinalizowania naszej znajomości i po krótkim spacerze oraz kilkunastu wprawnych komplementach trafiliśmy do mnie. Dziewczę wyjątkowo znało się na rzeczy i chyba tak jak ja nie przepadało za zbędną delikatnością czy podchodami, więc szybko zabrało się za zrzucanie ubrań. Fajnie. I kiedy zaczynało się robić naprawdę ciekawie, gdy już udało mi się pozbyć z głowy wyrzutów sumienia i obrazu nieszczęśliwej Yves, rozległo się pukanie. W pierwszym momencie chciałem to zignorować, jednak gdy zaraz intruz załomotał głośniej, najwyraźniej zniecierpliwiony, siłą rzeczy zmuszony byłem do przerwania tej jakże miłej sytuacji. Westchnąłem, gdy okazało się, że owym brutalnym intruzem jest Ana. Nie to żebym za nią nie tęsknił albo nie cieszył się z jej powrotu, ale czy naprawdę musiała sobie wybrać taki moment? Nie powiedziałem nic na obronę dziewczyny umilającej mi czas, bo nie czułem się w obowiązku by to zrobić. Wzruszyłem tylko ramionami na ten władczy ton Any i opadłem na łóżko, przez chwilę skupiając się na przerzuceniu się ze stanu pożądania na ten normalny.
- Nawet mnie tak nie nazywaj - skrzywiłem się, słysząc jej uwagę. Zajebiście. Przyszła tutaj, żeby mi podokuczać? Kurewsko zabawne. Ledwo udało mi się wyrzucić z głowy obraz Ainsworth, a ta znów musiała mi o tym przypominać. - I lepiej żebyś miała do mnie jakąś naprawdę niecierpiącą zwłoki sprawę, bo jak widzisz jestem, a raczej byłem trochę zajęty - I niech nie próbuje mi następnym razem mówić, że jestem złym przyjacielem - rezygnowałem z przelecenia laski dla rozmowy z nią. Poświęcałem się. Powinna mnie docenić. Odprowadziłem niedoszłą kochankę wzrokiem, a kiedy zamknęły się za nią drzwi, wskazałem w ich kierunku. - Nie wiesz może, jak ona właściwie się nazywa i z jakiej grupy jest? Niby coś mówiła, ale ma jakiś dziwny akcent i ciężko cokolwiek zrozumieć, a chciałbym jeszcze na nią kiedyś wpaść. Nie lubię zostawiać spraw niedokończonych - wyjaśniłem mając pełną świadomość tego jak bardzo Ana nie lubi słuchać o tych sprawach. Cóż, sama chciała tutaj przyjść. Ja jej do niczego nie zmuszałem. Wyszczerzyłem się radośnie gdy kazała mi się ubrać i przez chwilę przemknęło mi przez myśl by zignorować jej rozkaz, jednak chcąc dbać o jej zdrowie psychiczne ostatecznie spełniłem jej prośbę i z rozleniwieniem wciągnąłem na siebie spodnie, by nie paradować przed nią w samych bokserkach. Byliśmy w końcu trochę jak rodzeństwo.
- Spoko, pewnie, że pamiętałem. Nie widzisz, że jestem w trakcie urządzania ci przyjęcia niespodzianki? - zadrwiłem i rozłożyłem ręce, zupełnie jakby dookoła nagle miały pojawić się tysiące balonów i innych rzeczy typowych dla imprez z zaskoczenia. Fakt faktem, normalnie o tym pamiętałem, tylko teraz jakoś umknęło mi to z pamięci. Nie byłem jednak w stanie przejąć się jej ewentualną złością w dostatecznym stopniu; za sprawą miłej chwili zapomnienia z tą tamtą po raz pierwszy od dłuższego czasu czułem się naprawdę dobrze, a to sprawiło, że byłem w cholernie przewyjebanym nastroju. Nie chciałem zbyt szybko tego zjebać.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Sro Cze 08, 2011 6:20 pm

Zacmokałam. Chyba powinnam mu podziękować, że jest dla mnie wyjątkowo miły. Zupełnie jak ja dla niego. Nie zważając na jego obrażony ton przy tatuśku, postanowiłam sobie, że przynajmniej w myślach, teraz tak go będę nazywała. Zupełnie jak na wkurzającą, młodszą siostrę przystało.
- Się wpadło to się teraz ma - zauważyłam wesoło, szukając wzrokiem dogodnej lokalizacji dla zmęczonej mnie. Śmieci. Ciuchy. Coś dziwnego. Stanik. Dużo bielizny damskiej. Butelki. No żesz. - Chodzi ci o tamtą lalunię? Sobie znajdziesz następną - zauważyłam, omijając wyjątkowo wielki stanik. Jak nic trofeum Williama. To było troszkę przerażające. W końcu uznałam, że nie ma co szukać miejsca dla siebie. Zwyczajnie stanęłam nad Dimitrim z założonymi na piersiach rękami. - Mam sprawę - westchnęłam jak tak na mnie okropnie najechał. Miałam wrażenie, że nie rozmawialiśmy ze sobą od... kwietnia? A ten jeszcze marudził, że śmiem wreszcie ożywić nasze kontakty. - Ty mnie unikałeś. Przyznaj się, że nie idzie ci odnajdywanie się w nowej roli. - Uśmiechnęłam się bardzo po swojemu. - A tamta to Linda. Uważaj, bo kopie prądem. - Znaczy jakby nie była głupia to by kopała, ale o tym już mu mówić nie zamierzałam. Nic a nic nie umiała. Nawet przestawali wierzyć, że ona potrafi wystrzelić wiązkami energii elektrycznej i trzymali ją na obserwacji. Przecież inaczej bym jej nie rozkazywała. Jeszcze gotowa coś mi zrobić. - A wracając do mego paskudnego wtargnięcia w trakcie twych igraszek, które zapewne mają przyczynić się do spłodzenia kolejnego potomka, bo jeden to za mało to tak jako dobra przyjaciółka się chciałam dowiedzieć jak ty sobie z tym radzisz. - Wiedziałam, że kiepsko. Ale tak lepiej, żeby się wygadał jak chce albo też kazał mi więcej tematu nie poruszać. Wedle woli. Od tego są przyjaciele, by pomóc tak jak potrafią.
Uznałam, że jednak mogę przysiąść na kanapie. Zakręciłam się, ale na szczęście owy mebel był blisko i mogłam spokojnie na niego opaść, poprawiając sukienkę, bo miałam wrażenie, że przez chwilę pokazała zbyt wiele. - Przeżyjesz - mruknęłam. Niedokończone sprawy. Też mi coś.
- Jak miło z twojej strony. - Humor mu dopisywał. To dobrze. - Czymże ja zasłużyłam na takiego przyjaciela? - Przyjaciel! Mika. Otworzyłam już usta, by się go zapytać czy nie wie co odwala dzisiaj Mice, ale uświadomiłam sobie, że jakoś nie miałam czasu ich zmusić do bliższego zapoznania się. Znaczy tylko na poziomie znajomych. A Mikaela jak nic tylko sobie żartowała. Z pewnością.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Czw Cze 09, 2011 10:19 pm

Podążyłem za wzrokiem Any, gdy zupełnie zniesmaczona rozejrzała się dookoła. Fakt, mogła nie czuć się zbyt komfortowo w otoczeniu takiej ilości śmieci, butelek po najróżniejszych alkoholach oraz elementów damskiej bielizny, nota bene zapewne należących do jej koleżanek. Może i dalszych, ale jednak. Ana w końcu znała wszystkich.
- Wybacz, skarbie, za ten bałagan. Zupełnie nie wiem, co kobiety mają z tym zapominaniem części garderoby. Nie sprzątamy tego, bo nigdy nie wiadomo, co spodoba się Justinowi. On chyba lubi wciskać się w damskie rzeczy - wzruszyłem ramionami, wymyślając tę jakże prawdopodobną wymówkę na poczekaniu. Nigdy nie przyłapałem go na takich rzeczach, ale ważne było, że brzmiało fajnie. Naprawdę wracałem do formy skoro znów byłem w stanie naśmiewać się z mojego kochanego Reida. Póki co zbyłem jej uwagę o ojcostwie, nie chcąc psuć sobie humoru. W końcu cała zagadka mojego nagłego dobrego nastroju polegała na tym, że wyrzuciłem z głowy wszystkie trudne zagadnienia i nieprzyjemne myśli.
- Unikałem cię, powiadasz? Cóż, myślę, że była to raczej kwestia przypadku. Byłem trochę zajęty różnymi drobiazgami, niech pomyślę... Najpierw dowiedziałem się, że będę ojcem, a potem jakiś pierdolony mohikanin prawie mnie zabił. Domyślam się jednak, że to niewystarczające usprawiedliwienie dla niepoświęcania ci odpowiedniej uwagi. Zresztą, jak już się pozbierałem i zmartwychwstałem, ty wyjechałaś, więc wychodzi na to, iż wina nie leży tylko po mojej stronie - Tak, lubiłem zrzucać odpowiedzialność na innych. Przeciągnąłem się i skrzywiłem lekko, gdy ból żeber znów dał o sobie znać, a potem podniosłem się do pozycji siedzącej by mieć dobry widok na dziewczynę. - Nie odniosłem wrażenia, żeby była specjalnie agresywna - zauważyłem. Zmierzwiłem niedbałym gestem włosy, a usłyszawszy jej kolejną wypowiedź skrzywiłem się. Dlaczego każdy ciągle musiał mówić tylko o tej jednej sprawie? Czy nie mogłem chociaż na chwilę zapomnieć o tym wszystkim? Znów przyszła mi do głowy mimowolnie myśl, że nie powinienem móc, bo Yves przecież też nie mogła. A jakby na to nie patrzeć, to była nasza wina w takim samym stopniu. Znów zaczęły dopadać mnie wyrzuty sumienia. Posłałem Anie pełne żalu i krytyki spojrzenie pod tytułem 'wielkie kurwa dzięki'.
- Zajebiście sobie radzę. Naprawdę, nigdy w życiu nie bawiłem się lepiej. Jak będziesz się kiedyś nudziła, koniecznie zajdź w ciążę z najlepszym przyjacielem, polecam, lepszej rozrywki nie znajdziesz - sarknąłem. Niby jakiej odpowiedzi oczekiwała? Przecież to oczywiste, że miałem przejebane. Naprawdę musiała dopadać mnie akurat w tej jednej z nielicznych chwil, kiedy dobrze się czułem? Swoją drogą niby powinno mi ulżyć, że Yves chce oddać dziecko, a za niedługo nasze życia powrócą do względnej normy, ale najgorsze było to, że nie czułem się z tym wszystkim ani trochę w porządku. - To jest po prostu kurewsko niesprawiedliwe - Cóż, chyba w takiej sytuacji jak ta będzie w stanie wybaczyć mi parę przekleństw. - Wiem, że nie jestem dobrym człowiekiem, że zasługuję na piekło, et cetera, et cetera, ale chyba sam powinienem cierpieć za swoje błędy, nie? To cholernie okrutne skazywać kogokolwiek na takiego ojca jak ja. No i Yves pewnie też nie wpisuje się w obrazek perfekcyjnej matki. Zresztą, po co ja ci o tym mówię, skoro i tak już po sprawie. Ainsworth zdecydowała, że chce oddać dziecko - poinformowałem ją bezbarwnym tonem i jak gdyby nigdy nic wstałem, by zacząć bezcelowo krążyć po pokoju. Bezczynność trochę mnie dobijała.
- Nie wiem, musiałaś być zajebiście grzeczna w tym roku - wzruszyłem ramionami. - A tak poważnie, najpierw pamiętałem. Właściwie ciężko byłoby zapomnieć kiedy wracasz nawet gdyby się chciało, bo Maks gadał o tym praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę jak cholerna panienka, ale teraz chwilowo mi to umknęło. Rozumiesz. Ważne sprawy - Tak, ta cała Lidia czy Lena - owszem, zdążyłem zapomnieć - była niewątpliwie priorytetem. Na dzisiejszy poranek.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Pią Cze 10, 2011 9:05 pm

Każda miała zupełnie inny powód, by zostawić po sobie pamiątkę, ale tłumaczyć to Dimitriemu sensu nie było. Zwyczajnie wzięły i zostawiły, licząc na różnorakie historie. Owszem jedna na pięć po prostu zapomniała, że wchodziła ze stanikiem, a teraz idzie bez. Zresztą nie ma co sobie tym zawracać głowy.
- Będąc nie raz w ich pokoju muszę stwierdzić, że przebieranki Reida, ozgrozo, mogą być nie tylko twoimi głupimi żartami. - Łazienka i pełno różnych rzeczy jakich nigdy bym się nie spodziewała tam zobaczyć. Justin zdecydowanie nie był typowym facetem. Ale o czym jak o czym jak o justinowych kosmetykach mysleć nie zamierzałam.
No i miał mnie. Faktycznie jeszcze część jak się dowiaduje, że został ojcem to jego wina, bo przepraszam bardzo, ale to nie ja chlałam na umór, a on, więc przez niego nie miałam ochoty zadawać się z pijakiem, a jak już tak go paskudnie tamten Shaque pobił to przecież go odwiedzałam. Zresztą jak zauważyłam chyba jako jedyna lub jako jedna z elity, która miała ochotę rozmawiać z rozkminiającym swe życie Dimitrim. Tematu ciąży wtedy się nie poruszało. Za wcześnie. Raczej wolałam powyrzucać trochę na Indianina co nie umiał gniewu pohamować. No, ale potem pojechałam. I został sam. - Nie przesadzajmy już - machnęłam ręką. Dobrych argumentów na swą obronę mi brakowało. No może tylko taki, że on sam dobrze wiedział jak to w naszych rodzinkach bywa z kontaktami. Odbębniłam swoje i w tym roku już się tam ruszać nie zamierzałam. Nawet na święta. - Ważne, że wróciłam i teraz będę mogła dręczyć. Widzę jak się cieszyć, a co do dziewczyny to lepiej uważać. Jeszcze cię żadna przypadkiem nie poharatała przez brak kontroli nad mocą? - W to uwierzyć będzie mi ciężko. Tu było od groma takich, które on chętnie by zaprosił do łóżka, a zdecydowanie za dobrze one ze swoimi zdolnościami sobie nie radziły. - Nie wiem co Maks na to - mruknęłam niby zamyślona nad jego propozycją zachodzenia w ciążę z przyjacielem. Poza tym dziecko? No nie. Nie przepadałam za dziećmi. Z małymi wyjątkami. Rozkoszny braciszek bliźniaczek Ainsworth i Lizzie, która kiedyś będzie wpływową kobietą. Ich lubiłam, ale przecież to już nie były dzieci-dzieci, a raczej prawie młodzież. - No dobra. Widać, że nie chcesz o tym gadać. Nie wiem czy cię to pocieszy, ale każdy przed porodem trajkocze jak to nie potrafi wychować dziecka i patrz: większości jednak wychodzi. - Wyjątków było sporo widać wśród rezydentów, więc w sumie nie mogłam liczyć na to, że Dimitri mi tak po prostu uwierzy. - Skoro odda to nie ma sprawy, prawda? Możesz skończysz przeżywać swoje prawie ojcostwo. - O ile się da. Przecież nigdy nie zapomną, że mieli razem dziecko. Wcale nie tak prosto zdecydować się na adopcje.
Rozbawiła mnie uwaga o grzeczności w tym roku. Może i miał rację. Mieliśmy czerwiec, a ja wcale nie zadawałam się z żadnym dupkiem, który chciałby mnie w przyszłości zabić, byłam miła (hm, hm, nie komentujmy) dla ludzi oraz pomogłam przy zmartwychwstaniu Miki. Faktycznie byłam wyjątkowo grzeczna. Nie to co w tamtym roku. Miło, że on też to zauważył.
- Kłamczuch z ciebie. Maks nie mógł tak robić. Nawet go nie widziałam, a parę godzin już jestem. - Martwiłam się? Skądże. Przecież to nie tak, że gdy ostatnim razem poczuł się zaniedbany to nakryłam go w niefajnej, dla mnie przynajmniej, sytuacji z Florence. Skądże. No dobra. Bywałam okropnie zazdrosna. Zadowoleni? A to, że nie mogłam się dowiedzieć gdzie on teraz jest wcale nie pomagało. - Jakaś panienka jest ważniejsza ode mnie? - zapytałam z pozoru bardzo obrażoną miną. - Nie spodziewałabym się tego po tobie. - Pokręciłam głową. Tak się zawieźć na bra... tfu... przyjacielu. Jestem okropna względem Gasparda, gdy zapominam, że tylko on jest moim prawdziwym bratem. A przecież niósł mi dzisiaj walizki! Jedną taką wielgachną.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Nie Cze 12, 2011 2:50 pm

- Błagam, zadbaj o moje zdrowie psychicznie i nie rozwijaj tego tematu. Nigdy - stwierdziłem dobitnie, jednocześnie zakrywając dłońmi uszy. Co prawda miałem swoje własne domysły dotyczące upodobań Reida - poważnie zachwiane przez okrutne przelecenie mojej kuzynki - ale naprawdę nie chciałem wiedzieć, że rzeczywiście przebiera się w damskie ubrania i robi całą masę innych, dziwnych rzeczy. Moje nerwy ostatnimi i bez tego były poważnie nadszarpnięte, więc potrzebowałem choć namiastki normalności w życiu. Uśmiechnąłem się nieznacznie, gdy machnęła tylko ręką w odpowiedzi na mój wywód. Znałem ją doskonale i wiedziałem, że robiła tak tylko wtedy, gdy podczas jakiejś wymiany zdań nagle odkrywała, iż brakuje jej argumentów na obronę własnego stwierdzenia. Miała ten swój talent i ciężko było wygrać z nią dyskusję na jakimkolwiek polu, więc każde tego typu zwycięstwo przyjmowałem z najwyższym zadowoleniem. - No wiesz, to całkiem interesujące pytanie i gdyby nie twój niezrozumiały przeze mnie brak zainteresowania moim życiem - W sensie tym łóżkowym, ale nie musiałem przecież tego dodawać - pewnie opowiedziałbym ci parę ciekawych historii. Powiem ci tylko, że elektrycznych z reguły powinno się unikać, ale za to nadnaturalne są naprawdę zajebiste - rozmarzyłem się. Oh, tak, ich niesamowite atuty w postaci zajebistej sprawności fizycznej albo urozmaiceń różnego rodzaju to było coś, dla czego warto było wiecznie zgrywać ideał dżentelmena.
- Większości? Nie wiem czy zauważyłaś, ale ja nigdy nie zaliczam się do większości. Więc mi by się na pewno nie udało. - Zawahałem się chwilę z odpowiedzią na jej kolejne spotkanie. Czy to naprawdę rozwiązywało cały problem? Powinienem się cieszyć, że mimo wszystko nie będę miał tak zjebanego życia jak to wszyscy powtarzali, ale jakoś nie umiałem. Zmierzwiłem dłonią włosy i zastanowiłem się kilka dodatkowych sekund, niechcący dając jej do zrozumienia, że wcale mnie aż tak ta perspektywa nie cieszy. - Taa, pewnie mogę - mruknąłem tylko. Bardzo elokwentnie, kurwa.
- Nie widziałaś go? Dziwne. Spodziewałbym się że będzie pierwszym, który będzie chciał cię zobaczyć, bo cały czas cholernie się ekscytował twoim powrotem - Przez niego nawet ja nie umiałem się z tego cieszyć. Czasami przestawałem poznawać Maksa, kiedy siedzieliśmy w tej naszej jakże zajebistej robocie i dyskutowaliśmy o niezwykle ważnych sprawach. Kiedyś owe ważne sprawy były równoznaczne z laskami, jakie ostatnio przelecieliśmy, a teraz tylko ciągle Ana, Ana i Ana. W sumie trochę dziwnie było słuchać zwierzeń jednej i drugiej strony, ale czy mogłem narzekać? W gruncie rzeczy to trochę jakbym obserwował od środka jakąś telenowelę.
- Nie jest ważniejsza, skarbie, przecież doskonale o tym wiesz. Po prostu musiałem na chwilę oderwać się od poważnych spraw - Bez tego chyba bym się zajebał. Ostatnimi czasy zdecydowanie zbyt dużo myślałem, do tego o naprawdę istotnych kwestiach. Ciężko było mi się do tego przyzwyczaić, bowiem na ogół we wszystko konsekwentnie miałem wyjebane. Mój mózg nie przywykł do przejmowania się czymkolwiek, ot co.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Nie Cze 12, 2011 7:33 pm

Uśmiechnęłam się. Tatusiek to jednak słabiutką psychikę miał skoro same wspomnienia o Justinie transwestycie go dobijały. A to nawet nie musiało być prawdą. Ale kto tam wie tego Reida.
- Znaj mą dobroć - mruknęłam dalej uśmiechnięta wrednie. Dzielnie wysłuchałam jego opowieści o zajebistych nadnaturalnych chociaż praktycznie nic nie mówił, ale to jego zamglone przez jakieś wyjątkowo dobre wspomnienia dużo znaczyło. Mogłam się tylko domyślać co on teraz miał przed oczami. - W sumie to dobrze, że nie chcesz opowiadać. Faktycznie akurat o tym wiedzieć nie chce. - Strzepnęłam pyłek z ramienia. Od chwalenia się podbojami miał kolegów. Mi tam wystarczyła informacja, że do kolekcji dorzucił taką czy taką. Szczegóły do życia były mi zbędne.
- Nie odstawiaj już mi tu dramatów - westchnęłam. - Jak dla mnie dzieciak przy tobie przynajmniej poznałby życie. - Owszem pewnie czułabym się w obowiązku od czasu do czasu interweniować i ochrzaniać go choćby o podryw na samotnego ojca, bo jakże by nie wykorzystać w taki sposób dziecka, ale ogółem nie mogło by być tak źle jak on to przypuszczał. Ja bym pomogła, nawet bym zwalczyła swoją niechęć do dzieci. No i na pewno opiekunowie by pomagali. Pouch kocha dzieci równie mocno co koty. Biedna. Jeszcze nie trafił się szaleniec co chciałby jej zrobić dzieciaka i musiała się zadowalać obcymi dziećmi. - Możesz, możesz, bo jeszcze gotowy jesteś znów popaść w ten sam nastrój co w szpitalu. - A tego nie chcieliśmy. Oj zdecydowanie nie chcieliśmy. Taki Dimitri był trochę przerażający, bo zupełnie niespotykany. Pan mam to gdzieś nagle pokazywał, że wcale nie ma tego gdzieś. Momenty warte ujrzenia, ale nie w zbyt wielkich ilościach.
- Wiesz też się tego spodziewałam, ale widocznie nawet ja mogę się mylić. - Tylko przy nielicznych byłam wstanie przyznać, że ktoś błędnie uznał mnie za wszechwiedząca. Ja po prostu miałam możliwość wiedzenia więcej niż pozostali. Ale też musiałam poznawać niektóre rzeczy. Studia jakieś. To akurat była łatwizna.
A za tę telenowelę to bym się mogła obrazić. Wypraszam sobie bardzo, ale my wcale nie odgrywaliśmy telenoweli. Owszem mieliśmy parę dziwnych sytuacji, ale to nie ja byłam w ciąży z przyjacielem. I kto tu ma telenowelę? Ha! - Ładnie się wytłumaczyłeś - pochwaliłam. - Aż mi dziwnie słuchać o ważnych sprawach z twych ust - dorzuciłam. Bo ostatnio Dimitri miał za dużo tych ważnych spraw. Zwykle to ja takowe posiadałam, a teraz role się odwróciły. Ale podobno odmiany są potrzebne, by nie było nudno. No i nie było.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Nie Cze 12, 2011 9:11 pm

To że nie przeżyłbym faktu iż jeden z nielicznych przyjaciół którzy mi pozostali ma skłonności do bycia transwestytą chyba nie było niczym dziwnym. Justin i damska bielizna. Fuj. Może to dlatego Ainsworth nie chciała z nim spać? Zawsze wiedziałem, że za tym musi kryć się jakaś tajemnica. Z drugiej strony nie powinienem narzekać na Justina ani trochę; jakby nie było, w jednym z najbardziej przejebanych momentów mojego życia tylko on i Ana okazali się być cokolwiek warci. Jako jedyni przyszli mnie odwiedzić. Fakt faktem nie spodziewałem się wielu życzeń powrotu zdrowia od wszystkich tych pań, którym nieszczęsnym trafem złamałem serce, ale myślałem, że może chociaż Cook wbije na oddział, podrywając po drodze wszystkie pielęgniarki i przemycając mi butelkę czegoś dobrego. Najwyraźniej jednak się myliłem. Chuj.
- Poznałby życie? Myślisz, że przeciętne życie wygląda tak jak moje? Bo jeśli tak, to świat naprawdę musi być zajebistym miejscem - wyszczerzyłem się do niej, nagle powracając do mojego radosnego tonu. W sumie wracałem do żywych. Perrault miała cholerną rację, że powinienem cieszyć się z decyzji Yves i powrócić do swojego zwyczajowego trybu egzystowania. W końcu po cholerę miałem się zamartwiać? Ainsworth odda to, khem, dziecko jakiejś belgijskiej rodzinie, o której dzisiaj mówiła, potem pewnie będziemy czuć się niezręcznie, ale w końcu wszystko wróci do względnej normy. I zajebiście. Zaraz uświadomiłem sobie jak bezsensowne są moje próby przekonania samego siebie, bo i tak w to nie wierzyłem. Prawda była taka, że zjebaliśmy i obojętnie czego byśmy teraz nie zrobili, nie wrócimy już do takich samych kontaktów. A cholernie brakowało mi Yves. Naszych zwyczajowych uwag o tym jak bardzo się kochamy rodem z telenowel, niezobowiązujących spotkań od czasu do czasu, rozmów i jej wyśmiewania się ze wszystkiego. Ona po prostu była inna niż większość dziewcząt. A teraz? Wszystko się zjebało. I nie mieliśmy szans, żeby wszystko przywrócić do pierwotnego stanu. Zresztą, jebać to. Nie powinienem się przejmować. Szybko odgoniłem od siebie jakiekolwiek poważne rozważania, żeby skupić się na Anie.
- Nie, jeśli ty się możesz mylić, to... hm, Justin umie myśleć jak normalny człowiek i przestać czcić sedes. Albo Cook umie zostawić alkohol i zostać abstynentem. To taki sam stopień niedorzeczności - wzruszyłem ramionami. Cholernie dziwiło mnie zachowanie Berlioza. Tyle pierdolił o powrocie Perrault - byłem niemal pewien, że chował pod łóżkiem jakiś różowy kalendarzyk w jednorożce i serduszka, w którym odliczał dni do jej powrotu - a teraz nagle rozpłynął się w powietrzu? Zanotowałem w pamięci, by potem do niego wpaść i dowiedzieć się o co chodzi. Wiedziałem, że Ana będzie na to zbyt dumna.
- Wiem, zajebiście, co? - wyszczerzyłem się ponownie, kiedy mnie pochwaliła. - Mi dziwnie jest mieć ważne sprawy. Wiesz, do tej pory największą moją życiową zagadką było czy mogę zacząć pić przed śniadaniem czy będzie to przegięcie, albo czy zdecydować się na brunetkę czy blondynkę. Ale skoro moje problemy są już rozwiązane, przynajmniej częściowo, mogę powrócić do starego trybu życia - odparłem i przeciągnąłem się. Przez ten ruch moje ledwo naprawione żebra znowu dały o sobie znać, więc mimowolnie się skrzywiłem. - Wiesz, jaką lekcję wyciągnąłem z tego wszystkiego? - Poza poważnymi zażaleniami do antykoncepcji, rzecz jasna. - Uzdrowiciele to banda wrednych skurwieli - wygłosiłem mądrym tonem. Będę musiał jako mentor przekazać tę radę Reidowi. Tak na wszelki wypadek.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Pon Cze 13, 2011 4:33 pm

- To był komplement dla moich zdolności? - Wstyd przyznać, ale ja się często myliłam. Najczęściej co do własnych możliwości oraz sprytu. To okropne, ale wciąż potrafiłam przegrać z Ursulą, która to naprawdę była ze swoją mocą godną przeciwniczką, w szachy. Bo jak powtarzała: za mało myślę strategicznie. Napoleon był od tego. On jeszcze kiedyś zapanuje nad światem, a wtedy drżyjmy o swe życie. Zabawne i na szczęście nierealne. Rozmyślenia przerwał mi telefon.
- Twój kolega Cook podobnież właśnie organizuje imprezę na wyspie - poinformowałam Dimitriego, wręcz na bieżącą relacjonując mu czytany tekst. W takich momentach byłam niezwykle dumna z tego jak ładnie przygotowałam sobie wywiad w rezydencji. Ułatwiało życie co niemiara. - Wiesz coś o tym? - Podniosłam głowę znad ekranu zainteresowana. Cook pierwszy dowiedział się o ciąży, ale nawet nie zajrzał do Dymka w szpitalu, więc w sumie nie wiem czy oni dalej się dogadywali. Ale to chyba byłoby tak strasznie babsko fochnąć się na siebie o coś takiego. - Bo to nawet dobry sposób byś mógł wrócić do swych starych nawyków w pełni - zauważyłam. Taka była ze mnie dobra przyjaciółka. Wypychałam go na jakąś imprezę. Zresztą już pewnie w tym momencie nie było potrzeby go namawiać.
Zauważyłam to jego wzdrygnięcie się przy przeciąganiu się. Jeszcze go nie wyleczyli? Czekali na moją interwencje czy jak? Bo przecież widać było, że go boli. Nie mogli być tak podli, by pozwolić mu krzywić się z bólu, gdy tu morfiny chodzą po korytarzach. I jeszcze może opiekunowie na to przystawali?
- Nie wiem - wtrąciłam dalej zmartwiona tym jego skrzywieniem się. Przecież w takim miejscu powinni go raz dwa wyleczyć, a nie tak. Zupełnie jakby nie chcieli mu pomóc. I chyba właśnie tak było. Wredny uśmieszek pojawił się na mojej twarzy, bo na pewno uzdrowiciele mieli swoje powody, by mu nie pomagać. Chociaż i tak to nie było miłe z ich strony. - Pomyślałeś, żeby poprosić? - zapytałam. Coś mi mówiło, że akurat na to, to on w życiu by nie wpadł. A potem najlepiej wyrzucać na uzdrowicieli, których przecież teraz przydałoby się bronić, nie? Poza tym jak ja byłam w potrzebie to umiałam sobie poradzić i zmusić ich by mi pomogli, a on nie umiał i niech się dalej krzywi z tymi żebrami. No dobra pewnie jak jeszcze raz i dwa, przeciągając się czy robiąc cokolwiek innego, poczuje ból to pewnie sama zadziałam, ale na razie niech spróbuje poprosić. Taka wesoła Kanadyjka na pewno by pomogła w uśmierzeniu bólu.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Czw Cze 16, 2011 5:46 pm

- Może - wzruszyłem skromnie ramionami i posłałem jej krótkie spojrzenie spod uniesionych brwi. No przecież nie przyznam jej w żywe oczy, że właśnie skomplementowałem jej talent, żeby przypadkiem nie zaczęła się zanadto wywyższać nad biednym mną. Szybko jednak zapomniałem o jej pytaniu, bo nagle okazało się, że mój niewdzięczny podły bff postanowił urządzić imprezę. Czym prędzej napisałem mu smsa, chcąc opierdolić go za tę ogromną zniewagę, jaką było niezaproszenie mnie. No kurwa mać, odjebało mu już do reszty?
- Nie wiem, to niewdzięczne ścierwo nawet nie raczy mnie powiadomić - oznajmiłem z niezadowoleniem, a potem zamilkłem na chwilę wymieniając z wyżej wymienionym ścierwem kolejne wiadomości. - Zresztą, niezależnie od tego czy nas tam chce czy nie - I tak pewnie chciał - wybieramy się. Masz rację, muszę popracować nad sobą, bo ostatnio trochę ze mną marnie - Nawet nie zapytałem czy ona chce tam iść. Cóż, tak robią przyjaciele, prawda? Odpisując na następne wiadomości Cookowi humor mi się poprawił. Przy kolejnym smsie zastanowiłem się chwilę. - Justin naczelna plotkara właśnie obwieścił mi, że Kuk znów przyszedł z tą swoją rudą. Myślisz, że sugerowanie iż ona jest, no wiesz, panią do towarzystwa - Nie nazwałbym gorzej kobiety w obecności drugiej kobiety, jestem w końcu zajebiście wychowany - to przegięcie? - Nie czekając na jej opinię, ośmieliłem się to napisać i wysłać. To wcale nie było chamskie. Skoro, jak utrzymywał, już mu na niej nie zależało to co mu to robiło za różnicę? Sam niejednokrotnie nazywał kobiety z którymi spał gorszymi słowami.
- Poprosić? - spojrzałem na nią jak na osobę chorą umysłowo. - Dlaczego niby miałbym ich o cokolwiek prosić? Od tego w końcu są, nie? - obruszyłem się. Przecież nie będę błagał ich na kolanach, żeby mnie wyleczyli. - Zresztą, to banda kretynów. Starsi stwierdzili, że poza poskładaniem mnie na tyle, żebym nie umarł na miejscu uzdrowiciele nie zrobią nic, bo to moja wina i nikt mi nie kazał się bić ani narażać zdrowia. Wiesz, coś w rodzaju 'przemyśl swoje postępowanie i naucz się na błędach'. Czy to do kurwy nędzy moja wina, że jakiś pieprzony Indianin postanowił dla rozrywki wgnieść mnie w ziemię? W końcu ja nic nie zrobiłem. Od kiedy to pocałowanie czyjejś dziewczyny jest takim wielkim przestępstwem? - Właśnie dlatego gardziłem związkami. Przez nie na świecie tylko tworzyły się niepotrzebne problemy, a jebani kretyni nieradzący sobie ze swoimi emocjami zabijali niewinnych obywateli. Kurwa.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Ana Sob Cze 18, 2011 12:38 pm

Wybieramy się. Patrzcie wy. Spodziewałam się, że tak powie, a i tak byłam zaskoczona jak prosto mu przyszło zdecydowanie za mnie co będę robiła dzisiejszej nocy. Powinnam odespać podróż, a ja co? Będę siedziała na wyspie, bo Dimitri chce wrócić do starego życia. Czemu nie protestowałam? Bo od tego są przyjaciele. Lecz jeśli jutro będę musiała myśleć jak ukryć wyjątkowo wielkie cienie pod oczami to już tak miło nie będzie. Zdecydowanie.
- Szkoda, że nie pamiętał. Teraz będę musiała wynaleźć dla nas łódkę - powiedziałam, znów sięgając po telefon, który to przed chwilą odłożyłam na miejsce na kanapie obok siebie. Nawet nie rzuciłam żadnej zgryźliwej uwagi o tym decydowaniu za mnie. - Pan Rhomantyk? - zapytałam, nie przykładając wielkiej uwagi do tego co on do mnie gada i też co ja odpowiadam. Potem dotarło do mnie, że mówił coś ciekawego. Cook popełniający drugi raz ten sam błąd, czyli wiążący się ze swoją rudą? Hoho. Że też miał czas na popełnianie drugi raz tych samych błędów, skoro odnosiło się wrażenie, że akurat takie typy jak Cook za cel życiowy obrały sobie popełnienie wszelakich głupot jakie można. Może mają listy i to sobie odhaczają? - Tak, mój drogi to przegięcie, ale jestem pewna, że i tak to napisałeś. - Nawet podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Wyraz jego twarzy jasno mówił, że właśnie coś takiego wysłał do swego kumpla. Pokręciłam tylko głową.
To było tak oczywiste, że nawet nie pomyślał o proszeniu.
- Może dlatego, że oni mają dosyć pomagania w każdym wypadku odkąd upierdliwe nastolatki chcą, by im pryszcze usuwali? - Poprawiłam sukienkę, bo odkryłam na niej zmarszczkę. Gdzie taka śmiała się pojawić. Co do uzdrowicieli to faktycznie mogło być upierdliwe, gdy każdy tutaj chciał się nimi wyręczać. Ja bym szybko rozprawiła się z panami: no weź mi pomóż, bo się zaciąłem przy goleniu i laska mnie wyśmieje. - Sądziłam, że opiekunowie są nieco mądrzejsi i nie wyskoczą z podobnymi karami. To dobre dla pięciolatków - stwierdziłam. Za karę miał się leczyć metodą zwykłych ludzi? Bo jakiś furiat go zaatakował? To było okropne. - Hm - mruknęłam, słysząc o tej całkowitej niewinności mego przyjaciela. Owszem stałam po "jego stronie", ale żeby tak przyznać, że to, że całował się z Yves, gdy była z Shaquem z jego strony było mądre, konieczne oraz całkiem do wybaczenia, nie mogłam. Bo wyobraźmy sobie, że oto jakaś panna całowałaby się z Maksem. No chyba bym zabiła. Ale nie dosłownie. Ja miałam inne metody na niszczenie kogoś. Zresztą nieważne. - Ależ oczywiście, żeś ty niewinny i skrzywdzony przez los - zapewniłam go.
- Transport mamy, więc się zbieraj - oznajmiłam nagle, gdy wreszcie ktoś odezwał się chcący tam pojechać i mający czym. Owszem Dymek miał samochód i w ogóle, ale potem łódka była potrzebna i chociaż wiedziałam, że on by wypadku nie spowodował to nie chciałam niepotrzebnie z nim wsiadać do samochodu, gdy był pod wpływem.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Cook Sro Sie 31, 2011 5:40 pm

Ale opcjaaa. Wszedłem sobie do Rezydencji i stwierdziłem, że żyje w jakimś hardkorze. A po smsie zwrotnym od Dymeczka, że serio jestem nagrzany. Może w tych pączkach mi coś wsadzili? Ale żeby mi się Filunecośtam pokazywała po dragach? Koszmar. Chociaż, była milutka. A może to dlatego, że ją sobie wyobraziłem? Jakby była prawdziwa to by mnie raczej nie pogłaskała po główce. A ta druga? Gabrielka. Zajebistą mam nibycórkę. Ej, a sobie teraz myśle, że może ona mnie podrywała? Podryw na "kto jest twoim tatusiem", to całkiem interesująca odmiana. A jak serio jest moją córką. Ojapierodle. Opcja jak nie do ogarnięcia. Znaczy, ja rozumiem, że właśnie się okazało, że mam fajniejsze plemniki od Dymka. Bo mi zrobiły zajebistą córkę, a nie jakiegoś przychlasta syna. Łoo, to ja tak się mogę bawić.
-To oficjalnie dołączyłem właśnie do Twijego elitarnego klubu ojców. Kurwa, ale zajebista sprawa,coooo- ucieszyłem się jak debil, walnąłem go w tyłek na przywitanie i uciekłem. Bo stał jak wchodziłem cnie. A teraz siedziałem rozwalony u niego na łożu i się śmiałem z siebie. -W takim wypadku, drogi Lykuniu, nazywanie mnie gejem jest iście niewytłumaczalne. Czy gej zrobiłby takąąą laskę? Znaczy córkę, bo laske to akurat gej umie. Nie żebym się znał, tak se gadam. O, daj.- wyciągnąłem łapkę po butelkę. Wolałem przeźroczyste. Więc przesądzone, dziś walimy wóde.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Sro Sie 31, 2011 7:04 pm

Dobra, w chuj razy powtarzałem mojemu kochanemu zjebowi znanemu również jako Cook, że po pierwsze, nie powinien ćpać przed dwudziestą drugą, po drugie, jeśli jednak to zrobi, to najpierw powinien zadzwonić po mnie, po trzecie, jeśli już się naćpa, nie powinien tykać komórki. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że jest na lsd albo jakimś halucynogennym świństwie, no bo kurwa, nagle zaczął pierdolić coś o swojej córce. A przecież zawsze powtarzał, że nie ma opcji, by kiedykolwiek przekazał swoje geny, bo jest bezpłodny, bo każe swoim plemnikom za pomocy talentu się jebać czy cokolwiek innego, równie niedorzecznego. No, to tylko jeden z całego morza argumentów, dla których jego słowa były tak abstrakcyjne, że mogłem je tylko i wyłącznie wyśmiać. W sumie cieszyła mnie perspektywa zobaczenia mojego bffa w takim stanie, bowiem za każdym razem, kiedy był naćpany, miał zajebiste wizje i generalnie był kurewsko zabawny. Dlatego też od razu przygotowałem się na jego wizytę, zaglądając do mojej magicznej szafeczki z najróżniejszego rodzaju spirytualiami oraz, od czasu do czasu, na specjalne okazje, mocniejszymi i ciekawszymi rzeczami. Właśnie wyciągałem butelkę wódki, zastanawiając się czy mocny alkohol w połączeniu z jakimiś prochami które James wziął wcześniej nie zabije mojego kochanego Kuczka, kiedy drzwi otworzyły się i do pokoju wpadł ten ćpunek, jak zwykle nie krępując się niczym. Gdybym tylko wiedział, że myśli, że jest bardziej zajebisty przez fakt niby-zrobienia córki, chyba bym go wyśmiał. Cóż, mój syn będzie tak zajebisty, że ta cała domniemana córka będzie miała szczęście, jeśli ten łaskawie ją wyrucha. Wyszczerzyłem się do niego, a potem, słysząc jego słowa, westchnąłem teatralnie.
- Ja pierdolę, nie wiem, co brałeś, ale mogłeś się chociaż podzielić, bo faza musi być w chuj zajebista. Co ci właściwie odwaliło? - zapytałem, siadając na kanapie i posyłając Kuczkowi pełne niezrozumienia spojrzenie. Dobra, przywykłem, że nie ogarniam mojego bffa, ale mimo wszystko lubiłem z grubsza wiedzieć o co mu chodzi. - Mówisz, że jest niewytłumaczalne? - parsknąłem śmiechem, słysząc uwagę o lasce. Dobra, to nie zabrzmiało dobrze. Ciekawie, czy Iss miała pojęcie, co James wyprawiał nocami z innymi chłopczykami. W końcu wiedziałem, jakie doświadczenia ma Cook; swego czasu wiecznie wkurwiałem się o jego upodobania. W każdym razie, podałem mu wódkę, jakby był jakimś usychającym z pragnienia typem na pustyni, a ja jego wybawicielem. - Teraz do rzeczy: o czym ty cały czas pierdolisz? - zapytałem niezmiernie kulturalnie, w ramach odpowiedniego rozpoczęcia konwersacji.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Cook Sro Sie 31, 2011 7:29 pm

Że chyba Dymka popierdoliło na zapas, jak myśli, że dam mojej super córce się pieprzyć z jego ułomnym synkiem. Żebym słuchał później od Yves i niego, jak to Gabierlka się chamsko zachowała i mu zajebała cnote za kilka dolarów, których jej brakowało do nowego skutera. Ja nie chce mieć na głowie jęczących rodziców tego maminsynka. Se moja Gąbeczka wybierze jakieś bardziej ogarniete dziecie. Może by się z synem króla zadała? Byłoby o niebo ciekawiej. Szczególnie, kiedy doszliby do mojego pochodzenia. To może nie. Może niech lepiej już ten Lykowski przychlast się z nią rucha. Ok. I tak mnie nie posłucha. To moje dziecko, wie, że starych się nie słucha.
-A może się sprzeciwisz? Nie, no to już byłby szczyt! Nawet tutaj gej nie może sobie zrobić dziecka. Poza tym, co to ma do rzeczy. Już ci powtarzałem, że takimi tekstami to do Reida. Albo Mikea. A mnie tak nie nazywaj, bo ci zajebie. Geju, kurwa- oświadczyłem. Jako tatuś się muszę jakoś prezentować. Sam bym najpewniej zajebał ojca, jakby się mienił gejem. Dobra, machnąłem ręką.
-Ogarnij opcje. Sobie się ide czilować ze swoimi pączkami - no właśnie może one były jakieś naładowane, bo serio jak tu stoje Lykuś, nie przypominam sobie, żebym coś brał! Na matke, której suki nie mam ci przysięgam. Dobra. Do rzeczy. Się chce wyczilować gdzieś na dworku a tam widzę, że na moim foteliku przy zagajniku siedzi kto? No jakaś super laska. No to podbiłem. I się zaczynam ładnie uśmiechać, a ona mi z tekstem z Gwiezdnych Wojen, że jestem jej tatą i że mam Izkę ładnie traktować. I sobie taką rozkmine rozważam, że ona była albo jej siostrą, albo coś. Bo taka zajebista była, że ja pierdole. I miała tatuaże, no po prostu cud jakiś. No, tylko że ja nie wiem po co by Izka mi robiła taką schize z mózgu. Może się obraziła, że nie chciałem jeść jej boulbaise, czy jak to się mówi? No, ale ja nie lubie takich wymysłów. Octowe to jakieś jest. A, no i jak mówiła, to się pojawiła stara Fulicośtam. I była dla mnie miła. Ogarniasz opcje? To jest taka schiza, o ja cie. - i podsumowałem się napijąc.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Sro Sie 31, 2011 9:39 pm

Że niby syn Dimitriego Lyytikainena miałby być nazywany ułomem, maminsynkiem albo przychlastem? No chyba kogoś tu pojebało. To, że czyjaś córeczka mogła brać pieniądze za ruchanie się, to nie moja wina, ale wiedziałem, że mój syn będzie tak zajebisty, że nawet nie musiałem go bronić. A jak taki wujek Cook czy ktokolwiek zdecyduje się mimo wszystko na niego wrzucać, to ja wiem, że on sobie poradzi, spuszczając mu wpierdol czy cokolwiek. Znaczy najpierw to będzie pewnie jedna milionowa prawdziwego wpierdolu, ale od czegoś trzeba zacząć, nie?
- Wiesz, że tylko winny się tak gorączkowo rzuca i tłumaczy? Ale już, już, spokojnie, twoja druga tożsamość pozostanie w ukryciu, cziluj - uśmiechnąłem się, niespecjalnie przejmując się jego groźbami. W sumie to dziwne, że tak się czepiał o tego geja, bo takie teksty to była raczej codzienność. Najwyraźniej to jego urojone ojcostwo popierdoliło mu w głowie już doszczętnie. No cóż, shit happens. No ale dobra, szybko skończyłem ten temat, bowiem skupiłem się na wyznaniach Jamesa. W sumie, jego historia brzmiała zadziwiająco klarownie jak na osobę, która wymyśliła to wszystko na ćpuńskim tripie. Pomijając jakże drobny szczegół, że nie miała najmniejszego sensu. Zmarszczyłem brwi.
- Wszystko pięknie, Cookie - westchnąłem, odbierając od niego butelkę wódki i pociągnąłem solidny łyk, by przygotować się do wyjaśniania. W sumie ostatnio przystopowałem z piciem, ale przyjacielowi chyba się nie odmawia, nie? - Ale chyba średnio uważałeś na lekcjach biologii. Bo widzisz, rodzicem możesz zostać dopiero w pewnym wieku, kiedy twoje ciało stanie się odpowiednio dojrzałe - powiedziałem wkurwiająco protekcjonalnym tonem i nawet wstałem, żeby pogłaskać go po głowie jak cholernego pięciolatka. - Dlatego też ciężko byłoby ci wyjaśnić fakt, jakim cudem w wieku dwudziestu dwóch lat miałbyś dorosłą córkę, zajebistą laskę. No chyba, że definicją laski jest dla ciebie jakaś czterolatka czy coś w tym stylu, ale wtedy obawiam się, że nie możemy dłużej się przyjaźnić - Pedofilom, kurwa, podziękuję. - W każdym razie, to na pewno musiała być jakaś siostra czy chuj wie kto. Tylko nie ogarniam, czemu ta twoja Ruda robi ci takie numery. Na cholerę ryje ci mózg? - zastanowiłem się głośno, pociągając z butelki kolejny łyk.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Cook Czw Wrz 01, 2011 8:04 am

Dobra, ja myśle że tą kasę to raczej z zakładu o to, czy się uda jej zbliżyć do legendarnego LyykusiaJuniora (chciałam napisać nazwisko, ale nie podołałam jednak). I oczywiście by się udało. Gąbka chłonie komplementy od każdego syna królewskiego, więc LJ - LykuśJunior; nie może być gorszy co nie. Dobra, tak cisnąc po sobie, ale zapominamy, że tylko ta dwójka mogłaby się spodobać rodzicom. Ojcom. Bo matki najpiewniej by szału dostały, jakby się dowiedziały.
A za samo to, że Dymek chce mi spuścić lanie, dostanie w to swoje Adonisowskie oblicze! Ciastem brzoskwiniowym.
-Lykuś, akurat Ja byłem dobry z biologii. Wyobraź sobie - ja wiem, że to trudne, nawet dla takiego mózga ja ty, ale że to prawda, to musisz spróbować; wyobraź sobie, że ja zanim trafiłem na Ciebie, mój degeraciku, to chodziłem do szkoły. I byłem w tych wszystkich przedmiotach takim koksem, że już mi się znudziły. A z biologii miałem nawet raz 5! Później 2, bo chciałem zaprezentować jak wygląda przyrodzenie, a sie to nauczycielce nie podobało. Nazywaliśmy ją kałamarnica, bo miała takie trójwymiarowe okulary, że jak patrzyła to widziała trzeci świat przez nie. I wyglądała jak ryba. Kałamar. Lmar- potrząsnąłem główką. Taki byłem naładowany, że zapomniałem się trzymać głównego wątku. -No i skoro wiem ile się rośnie takim dzieciom - czyli generalnie tak z siedemnaście lat, aż będą niezłymi laskami, dwadześcia, aż będą zajebiste, to się trochę zdziwiłem, że ona mi tu z tatusiem.
Dymek powinien być ze mnie dumny. Takie schizy i to bez wspomagania!
-Ja generalnie mam problemy z koncentracją, co nie. Ale czasem nawet kojarze, co do mnie ludzie mówią. I sobie SKOJARZYŁEM, że ona na samym początku walnęła taki tekst, słuchaj, bo to fajne "ja jestem z przyszłości". Ogólnie pozdro za taki podryw, no prawie już mnie miała. Ale ona chyba serio... No wiesz- zrobiłem oczy, żenoonwie. Ale ja tego nie umiem ogarnąć jednym mózgiem. Dobrze, że mam obok mózg Dymka. On ma więcej spiral chyba. -Teeen, a może małe śledztwo? Co ty na to?
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Czw Wrz 01, 2011 6:00 pm

A no fakt, możemy sobie rozkminiać, które dziecko będzie fajniejsze - pomijając drobnostkę, iż to Cooka jest jedynie jego dziwną wizją, którą porządnie sobie wkręcił - ale koniec końców i tak pewnie będą siebie godne. W końcu takie geny to nie byle co. Nie wiem jak Yves - ona pewnie nie podzieli mojego zdania w tej kwestii, tak samo jak nie dzieliła go w milionie innych spraw, takich jak na przykład nazwisko po mnie (no kurwa, jak można robić problem o tak proste i zarazem piękne nazwisko jak Lyytikainen? Ainsworth brzmi pedalsko, sory, Vincent) - ale ja czułbym się zajebiście dumny, gdyby mój syn przeruchał córkę Cooka. Albo jakąkolwiek inną zajebistą laskę. Nie żebym miał zamiar w ogóle dzielić się podobną myślą z Ainsworth, jeszcze mnie do końca nie pojebało; wiem i bez żadnego doświadczenia, że kobiety wkurwiają się o byle co i zachowują się jak nadopiekuńcze wariatki. No cóż. Musiałem skończyć moje rozważania, bo oto Cook wkręcił się w opowiadanie, a jego czasami ciężko zrozumieć. Nie żebym go przez to mniej kochał.
- Aha, jeszcze na mnie zwal winę za to, że zjebałeś szkołę. - No bo jakby nie patrzeć, tak to mniej więcej zabrzmiało, a to przecież nie jest moja wina, że Kuczkowi odechciało się kształcić. W sumie szacun, że miał piąteczkę z biologii, bo ja zawsze zawalałem tego typu zajęcia. Wróć, kiedyś jako dzieciak byłem jebanym prymusem, ale potem mi się odechciało wszystkiego i ledwo zaliczałem jakiekolwiek przedmioty. No i moim skromnym zdaniem Cook powinien dostać szóstkę za pokazanie przyrodzenia, chociażby za własny wkład w lekcję oraz kreatywność. - Dwadzieścia to zajebiste? Trochę za dużo - Aha, lepsze takie szesnastki w stylu Effy. No dobra, może trochę starsze, ale wiadomo o co chodzi.
- Ja jestem z przyszłości? - parsknąłem. - Ja pierdolę, to chyba jeden z najgorszych tekstów na podryw jaki w życiu słyszałem. Z drugiej strony, jeśli jakimś cudem okazałoby się, że to prawda, to znaczy że to dziewczę jakimś cudem naprawdę było twoją córką, takie żarty są chyba w chuj nie na miejscu, więc dopóki tego nie rozkminimy, może się opanuj - podsunąłem niezmiernie rezolutnie, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i biorąc z niej jedną fajkę. Nawet poczęstowałem Cooka, taki ze mnie burżuj. - I co ty w ogóle rozumiesz przez śledztwo? Jakim cudem chcesz sprawdzić, czy rzeczywiście odwiedziła cię twoja córka z przyszłości? Bo wiesz, nie chcę kwestionować twojego geniuszu i wiem, że tu w tym przytułku dla jebniętych genetycznie nie takie rzeczy się już działy, ale mimo wszystko czarno to widzę - stwierdziłem, odpalając swojego papierosa. Jak spotykałem się z Yves, to nie mogłem palić, więc przynajmniej teraz korzystałem. I zajebiście.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Cook Czw Wrz 01, 2011 6:27 pm

-Nikt Cie tak nie doceni, jak dojrzała kobieta- rozmarzyłem się, nagle tracąc wątek i ogólny kontakt ze światem. Sobie można naiwne szesnastki ruchać, nawet studentki znudzone. Ale ja zawsze jak stawiałem Dymka jeszcze kiedyś (zamierzchłe czas sprzed dziecka niechcianego) na piedestale mych aspiracji, to miałem wrażenie, że on jest taki genialny, że nawet starsze laski na niego lecą. I kurwa nie mówie tu o obrzydliwych pomarszczonych sflaczałych. Mówię o znudzonych ślicznych, wypielęgnowanych gospodyniach, które tylko czekają na takie ciacha, żeby im baseny przepchały. Nvmd.
-To jest dobry tekst, piedrol sie- obruszyłem się mega strasznie. Teraz było inaczej. Nie Dymek był moim bohaterem. Odkąd sobie postawił za bffa jakąś tam laskę niedoruchaną, a z drugiej strony jakiegoś frajera od Biberów, stwierdziłem, że muszę sobie sam w życiu radzić i teraz na szczycie moich aspiracji stoję ja. Skończyła się epoka Lykunia. Sięgnąłem po fajka. W międzyczasie rozpętałem burzę i zgarnąłem Benka na dochodzenie śledcze. Izka mnie kocha, więc się nie obrazi. Szczególnie, że nie ma o co. Różowe bobasyy.
-Już moja w tym główka, co ja z tym zrobie. Piszesz się czy nie? Musisz ubrać czarne dżinsy, czarną koszulkę i czarną bluzę. Ja załatwie od Izki czarną szminkę. Albo od Liny, Lina ma takie bajery. I musimy zdobyć rozkład jazdy promów!- uniosłem palec, jakbym krzyczał eureka.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Sob Wrz 03, 2011 8:40 pm

- Aha, pewnie - mruknąłem bez większego przekonania. Dobra, w sumie, rozumiałem jego punkt widzenia, bo też miałem do czynienia z dojrzalszymi kobietami, niźli dziewczęta w typie kuzyneczki Justina. To bardzo pouczające doświadczenia, panie znają się na rzeczy i do tego często mają w sobie więcej energii niż takie młodsze, bo mężowie czy chuj wie co je zaniedbują, ale mimo wszystko zostanę przy szesnastkach. W sumie szkoda, że Justin nie ma jakiejś drugiej fajnej kuzynki, bo chętnie powtórzyłbym sytuację z Effy. Poza tym, dawno żeśmy się z Justynkiem już nie wkurwiali tak dla zabawy. Źle ze mną. Kiedy odpaliłem papierosa i skupiłem na zapełnianiu dymem moich biednych zmęczonych płuc, dostałem smsa. Jak zwykle. Kurwa, jak to się stało, że nawet taki Will lecący na dziewięciolatki czy mający jakieś inne pedofilskie odruchy ruchał ostatnio znacznie więcej niż ja? Pierdolę to. Mimo wszystko, wiedziałem, jak jest - mieliśmy niepisany pakt, że w takich sytuacjach wypierdalamy i ustępujemy sobie wzajemnie drogi bez najmniejszego gadania - i podniosłem się, wskazując Kuczkowi na telefon.
- Musimy się zwijać, Will prowadzi tu swoją ofiarę. Jestem ciekawy, czy ma chociaż czternaście lat - mruknąłem, chwytając naszą napoczętą butelkę wódki. - I tak, piszę się na ten twój plan, chociaż brzmi na pojebany - dodałem uprzejmie. I zwinęliśmy się, żeby nie krępować Donovana, ale ostatecznie skończyło się na tym, że sam wybrałem się do baru, bo zaraz po wyjściu z pokoju jebany Romeo oświadczył, że zawija do swojej dupy. W sumie chciałem pójść do Yves, bo dopadły mnie wyrzuty sumienia że znów zostawiam ją samą, ale przecież oficjalnie nie piłem i nie mogłem się pokazać wstawiony. Chuj.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Will Nie Paź 16, 2011 8:42 pm

////////

Jak bardzo wszystko może obrócić się przeciwko tobie w ciągu zaledwie paru minut. No dobra, nie do końca to były minuty, ale zawsze. Jednego wieczoru jestem na szczycie i jedynym problemem z jakim mam do czynienia to jak najciszej wymknąć się z pokoju pięknej jasnowłosej dziewczyny omijając oczywiście przy tym swoich największych wrogów, których w tych nieszczęsnych czasach, narobiło mi się o wiele za dużo. Ja nie wiem jakim sposobem to się stało, ale znałem przyczynę tego wielkiego szumu. Byli zazdrośni, zazdrośni o to jakim jednocześnie wspaniałym potrafię być człowiekiem i jak świetnie mi wychodzi czynienie z pozoru złych rzeczy, ale w moim wykonaniu zyskują one o pewne pozytywne walory. Takie umiejętności są niezwykle rzadkie, można je w sobie wyrobić jedynie poprzez lata ćwiczeń, i oczywiście nie zdobędziesz tych umiejętności jeżeli wcześniej nie będziesz miał pewnych doświadczeń. Bądź co bądź, ale moje życie dostarczyło mi ich bardzo wiele i teraz właśnie nadchodziło kolejne.
Ale po kolei, gdy wymknąłem się od swojej najnowszej miłości i wróciłem do pokoju nic nie zapowiadało nieszczęście. Grzecznie się się umyłem, brałem w piżamki nie zapominając o balsamikach. Nie wiedziałem jednak, że tak serio jest jak napisali na opakowani tego balsamiku. Że jak się obudzę nazajutrz popołudniu to ba serio będę dziesięć lat młodszy. Zwłaszcza, że tak na serio żadnych balsamików nie używałem. Dobra, ale takie gadanie wcale nie oddaje powagi i dramatyzmu zaistniałej sytuacji. Nawet nie wyobrażacie sobie jaki horror przeżyłem gdy obudziłem się i najpierw zauważyłem, że moja piżama jest na mnie za duża, potem, że łóżko jest jakieś większe, a w końcu, ze w lusterku nad moim łóżkiem wcale nie widać mojego teraźniejszego odbicia tylko te z przeszłości.
- To jakiś kurwa sen - wyrwało mi się, ale zamiast mojego zajebistego głosu usłyszałem te przedmutacyjne coś, co bardziej przypominało żabę, którą własnie rozjeżdżała ciężarówka. Omińmy te płacze i żale jakie dałoby się zauważyć gdyby ktoś tu był. Przejdźmy do tego jak już próbowałem zapanować nad tą sytuacją. Pierwsze co na myśl mi przyszło to sprawdzić czy tylko mi stało się takie okropieństwo, albo chociaż zasięgnąć porady u kogoś o wzroście wyższym niż metr trzydzieści. Gdybym się dłużej zastanowił to pewnie napisałbym do Any, ale że jedynie Floriana miałem w szybkim wybieraniu to padło na niego. Pomocy.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Florence Sro Paź 19, 2011 7:54 pm

//////////////////////////////////

Dzisiejszy poranek zaczął się niesamowicie dziwnie. Zwyczajnie położyłam się wcześniejszego wieczora spać tak samo jak zwykle, by rano ze zdumieniem odkryć, że nagle wszystko stało się jakieś większe. Coś było nie tak. Nagle tonęłam w mojej pościeli z egipskiej bawełny, moja piżama była na mnie milion rozmiarów za duża - przez sekundę przeszło mi przez myśl, że może schudłam, no ale niestety, bez przesady - a cały pokój wydawał się być nieograniczoną przestrzenią. No i od razu poczułam chęć zrobienia bazy ze wszystkich walających się po pomieszczeniu koców, narzut i ubrań, a to też nie było normalne. Zdecydowanie nie. Dopiero kiedy wstałam z łóżka - albo raczej z niego zeskoczyłam, bo znowu powtórzę, że było jakieś niesamowicie wysokie - i zobaczyłam swoje odbicie w wielkim lustrze wiszącym na przeciwległej ścianie pokoju z przerażeniem odkryłam, że nie jestem sobą! Znaczy dobra, byłam sobą. Młodszą o ponad dziesięć lat. Ja rozumiem takie miłe niespodzianki w wieku średnim, bo jaka kobieta przeżywająca kryzys trzydziestolatki nie chciałaby nagle stać się sobą sprzed kilkunastu lat, ale błagam! Ja miałam swoje życie! Zupełnie nie rozumiałam co się stało, ale panikowałam tylko przez chwilę, bo bardzo szybko przyszła mi akceptacja. Znaczy byłam dzieckiem, a dzieci przecież dostosowywały się do każdej sytuacji i miały gdzieś, jak powinna wyglądać rzeczywistość. Dlatego też ubrałam się w jakąś pierwszą lepszą znalezioną sukienkę - która normalnie była obcisłą małą czarną, a w chwili obecnej sięgała mi za kolana - i popędziłam do Willa, bo mnie o to prosił. Czyżby jemu też to się stało?
W radosnych podskokach, z lizakiem ukradzionym z kuchni, przybiegłam do pokoju Donovana i nie kłopocząc się z pukaniem, wpadłam z radosnym piskiem do pomieszczenia. Kiedy zobaczyłam Williama, dosłownie zamarłam i z wrażenia mało nie upuściłam swojego lizaka. No bo kurczę, Will wyglądał taaak zabawnie! Jak żaba. Albo kaczka. Roześmiałam się radośnie, tym uroczym, niepohamowanym, perlistym śmiechem, jakim charakteryzują się wszystkie dzieci - znaczy te fajne urocze dzieci, nie te obrzydliwe i przerażające z gatunku tych co godzinami siedzą w przedszkolu w kącie i jedzą klej - i podskoczyłam w miejscu. WILLIAM BYŁ BRZYDKIM DZIECIAKIEM! To dlatego zawsze tak bardzo się ze mnie śmiał! Miał kompleksy! A co dzieci robią z kompleksami? Oczywiście wytykają je sobie nawzajem, nie zdając sobie nawet sprawy z zadawanego okrucieństwa! Radośnie podskoczyłam do Williama i dźgnęłam go palcem, jakby sprawdzając, czy jest prawdziwy.
- Ojejejejej, ale śmieszny grubasek z ciebie! Naprawdę tak wyglądasz? - zachichotałam, dźgając go ponownie. - Puci, puci! - dodałam i nie mogąc się powstrzymać, wytargałam go za te urocze policzki. Will był taki zabawny!
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Will Sro Paź 19, 2011 8:29 pm

Czy ja wspominałem coś przed chwilą o wzroście? Naprawdę wspominałem? No i po kiego grzyba? Na pewno to zapeszyło, bo co innego miało zapeszyć. Zawsze najgłupsze myśli peszą najważniejsze rzeczy. Zawsze wszystko staje przeciwko mnie i zawsze chce mi zrobić źle. Niech to piorun trzaśnie! Tak okropnych myśli na temat siebie nie miałem od czasu... Od czasu... No od czasu gdy zamieszkałem tutaj, w rezydencji. Bo tutaj byłem kimś, każdy znał Willa! A teraz co? Teraz motyla noga! TAK, MOTYLA NOGA. BO MOŻE NIE WIECIE, ALE W DZIECIŃSTWIE NIE PRZEKLINAŁEM! Starałem się używać wszystkich możliwych zamienników jakie tylko istniały, by przypadkiem nie zabrzmieć brzydko. Bo skoro już brzydko wyglądałem, to chociaż ładnie mówiłem. Ale inne dzieciaki tego nie doceniały, śmiały się, że mówię jakby mnie stadu staruszków wychowywało. Nikt mnie nie rozumiał, każdy tylko osądzał. Nawet miniaturowy Florian nie był do mnie miło nastawiony. Nieważne, że nigdy nie był. Teraz mnie to poważnie dotknęło!
- Nie, nie wyglądam! To mój kostium Halloweenowy! - wykrzyczałem w jej kierunku lekko przechylając się w stronę Floriana, ręce miałem wyciągnięte do tyłu. Niby zdawałem sobie sprawę, że wtedy jeszcze bardziej przypominam kaczkę, niż powinienem, ale TO NIE MOJA WINA! Taki się urodziłem, czy oni nie potrafią tego pojąć? Nie potrafią zrozumieć, że wyglądu się nie wybiera? Że jedynie wybitne jednostki osiągają sukcesy pomimo swojego dziwnego wyglądu? Znaczy teraz niby nie mogłem myśleć, że ten... Że kiedyś nikt nie będzie zwracał uwagi na mój wygląd, bo kiedyś sam będę prowokował wszystkich by zwracali. BO KIEDYŚ BĘDĘ ZAJEBISTY. A teraz dajcie mi spokój, gdzie jest mój kocyk. O NIE. NIE MIAŁEM KOCYKA. O LOSIE. - Jednak nie chcę byś tu była. Masz sobie iść. Cofam zaproszenie! - powiedziałem Florianowi. Niech wie gdzie jego miejsce. Bo na pewno nie tutaj i nie mnie obrażając. - I na serio? Puci, puci? SERIO? - zadając te pytania założyłem ręce na piersi i odrobinę się cofnąłem. Niby jedenastolatek nie powinien się bać jakiegoś smarkacza, ale ja nie byłem zwykłym jedenastolatkiem. Dodatkowo te zbyt jasne włosy Floriana mnie przerażały. W ogóle... Pewnie gdybym był normalnym Willem, to bym zauważył aktualny kompletny brak cycek, ale nie byłem normalnym Willem. Byłem Billem. Billy, nie połykaj gili. Tak, nim byłem.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will - Page 2 Empty Re: Will

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach