Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Korytarze

+9
Meredith
Horka
Will
Lidia
Yael
Saturn
Jowisz
Pluton
Justin
13 posters

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Antonio Nie Sie 07, 2011 11:45 am

Oczywiście, że serce powinno drgnąć, kiedy odległość między nami zmniejszyła się do pięciu kilometrów, powinniśmy czytać sobie w myślach, wyczuwać nastroje i spełniać zachcianki... uau. To by bolało, bo dowiedziałaby się, że więcej myślę o-tej-fance-fejsbuka, niż o Mer, mojej kochanej Mer, z którą przecież chodzę oficjalnie. Zabierałem ją do kawiarni, do lasu, jeny, romantyczności nikt mi nie ukradnie. Zresztą, jestem jednym z ostatnich fajnych chłopaków, którzy jeszcze mają kieszonkowe i mogę szaleć do woli. Więc żyć ze mną nie umierać, jak ktoś będzie narzekał to niezbyt elegancko.
- Chęć ujrzenia ciebie, zapewne. - uśmiechnąłem się lekko. Jakoś tak przy moich księżniczkach przechodziłem na poetycki ton. Księżniczkach? Może powinienem wreszcie znaleźć sobie królową, a nie poprzestawać tylko na nich? Nie. To co czułem do Angel było magiczne i bez wątpienia zasługiwało na coś dłuższego, jednak nawet zakochany nie mogłem spodziewać się, by była tą największą jedyną, że przyszłość spędzimy razem. Ludzie, ja potrzebuję osoby spokojnej i stałej, która będzie mnie wspierać na stare lata. Jeszcze jej nie znalazłem. Mówcie sobie, że chcę małżeństwa z rozsądku, mówcie. Przecież i tak macie racje.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Justin Sob Sty 14, 2012 4:59 pm

////////

Jest jedna taka rymowanka o beczce, że tak to idzie: siedziałem nad rzeczką, bawiłem się beczką, o tobie myślałem, do beczki wleciałem. Tak szczerze mogłem to przypisać do każdej sytuacji, która mnie spotyka. Bo jest tak, że zazwyczaj ja nie mam głowy do życia. Serio. Ja sobie, tak dla przykładu, nie że akurat teraz mnie to spotkało, ale ja sobie tak jadę korytarzem. Moim ulubionym, zwykłym, prostym korytarzem w północnej części rezydencji, powiem, że nawet on jest na piętrze. Większość osób wie, że ten korytarz nie jest zbyt bezpieczny mimo swojej prostoty, właśnie dzięki mnie. Bo ja sobie tutaj często przychodzę i jadę. Czemu jadę, a nie idę? Z prostego powodu: idzenie jest zbyt trudne gdy na nogach ma się wrotki. Wiem, bo próbowałem. Dodatkowo strasznie śmiesznie to wygląda i łatwo wtedy o wypadek. Raz normalnie myślałem, że zęba straciłem! Ale nie, to była zmyłka. W każdym razie jedzie sobie człowiek takim korytarzem, nawet nie przekraczając zbytnio prędkości (trudno jest przekroczyć, gdy nie ma limitu) i sobie myśli o pewnych sprawach. Mówiąc pewne sprawy mam na myśli sprawy, o których nie chce mi się mówić, bo za dużo bym musiał mówić, dlatego tak upraszczam. Choć ważniejsze od tego, że ja nie chcę mówić, jest pewnie to, że wy nie chcecie słuchać. Ale znów zbaczam z trasy. Tak więc sobie człowiek jedzie i myśli, jest wręcz pochłonięty swoimi myślami, gdy nagle BUM. I jakieś drzwi się przed nim otwierają, a on zamyślony nie zauważa i wali w nie z dużą prędkością. I właśnie tu możemy wrócić do beczki. Morał tej rymowanki jest taki, że zawsze trzeba być czujny, bo choćbyś nie wiem jak dobrze znał teren, rzecz, czy osobę, to gdy za bardzo odlecisz to coś przykrego może ci się zdarzyć. Pewnie dla was to żadna nowość, dla mnie też, ale to nie zmienia faktu, że nigdy o tym nie pamiętam i wolę myśleć o innych rzeczach, niż o tym co mnie otacza. Tak więc podsumowując to co powiedziałem, to nie był przykład, a sytuacja z tu i teraz. Nawet mówiąc kiedyś o tym wybitym zębie nie miałem na myśli kiedyś, tylko teraz.
- Ałaaaa!!! CHYBA UMIERAM! - zawyłem nawet nie próbując podnosić się z ziemi.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Valerie Nie Sty 15, 2012 7:57 pm

Z zaćpanej krainy wiecznego szczęścia.

- Onga onga! Laski lubią pstronga! Uuu Uuu! - moim super posuwistym ruchem numer 23534234 paragraf 346 ustęp 6 punkt b pod tytułem "japierdolealefaza" posuwałam się po korytarzu. Wszyscy musieli czuć mą aurę czystej, niczym nie zmąconej zajebistości. Nie było innej możliwości, kiedy miałam na sobie uwaga! wielkie różowe bryle z puszkiem na oprawkach! Impreza już się zaczęła. Czy balangi w rezydencji kiedykolwiek się kończą? Chyba nie. Właśnie općpiewaliśmy (to od ćpania z powodu jakiejś okazji) to, że Audrey wyszła z odwyku i skombinowała jakiejś fajne, nowe pigułeczki. Byłam w podziemiach, a teraz PUFF! Znalazłam się na korytarzu. Uuu! Uuu! Nieważne. Cały korytarz był pełen różowych puffków, które robiły PUFF PUFF tak głośno, że bolały mnie uszy. I jeszcze unosiły się w powietrzu jak meduzy.
Przez chwilę stałam w miejscu, unosząc ręce do góry oraz nadymając policzki tak jak one, ale nie wychodziło mi dobrze. Onufry nie był zadowolony, ponieważ strasznie nie lubił, kiedy zajmowałam się jakimiś innymi, wyimaginowanymi zwierzątkami. Nie i już! Fiołek jeden. A może bratek? Nieee cicho... to był narcyz. Oj tam oj tam. Bo Onufry istnieje tu w środku, w mojej głowie. Tuż pod WIELKIM MONSTRUALNYM CZYMŚ ZWANYM KOCZEK EVEREST. I jest wiewiórolotkiem, który wygląda jak szynszyl.
- Jednorożec! Justin! Juuuuuuuuuuustin! - zaczęłam się drzeć. Jego dajmona była z dupy jednorożcem i to takim różowym z rogiem. Nie jakimś popranym koniem z doklejonym rogiem, albo co gorsze, osłem ze sklejonymi uszami. Klejnotka miała nawet tatuaż na dupie. Chodź Klejnotko, pokaż mi gdzie jest Justin poprosiłam ją w myślach. Nie wiem łaj ona nazywa się klejnotka. Może dlatego, ze Justin nie ma klejnotów?
Valerie
Valerie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Justin Nie Sty 15, 2012 8:19 pm

Dlaczego nikt mi nie pomaga gdy krzyczę, że umieram? Dlaczego nikt nie zwraca uwagi gdy ja tu konam, śmierć już puka do mych drzwi? Skaranie boskie z takimi ludźmi, którzy mnie otaczają i zupełnie nie zwracają uwagi na to jak straszny mnie los spotkał i że po tym losie pozostaną mi pewnie jakieś siniaki. Nie lubiłem siniaków, bo miały brzydki kolor. Znaczy u niektórych miały nawet fajny. Taki fioletowy, albo bordowy, albo nawet różowy. Ale nie umie. U mnie miały podły niebiskozielony odcień i naprawdę długo nie chciały ze mnie schodzić. I choć byłem przyzwyczajony, że stale ktoś na mnie wchodzi w swoich myślach, to do tych siniaków nie mogłem. (Choć oczywiście wiedziałem, że nie schodzenie ze mnie w myślach innych jest jedynie spowodowany tym jak bardzo fajny jestem i jak wszyscy mi zazdroszczą. Valerie też miała taką skłonność do wychwalania samej siebie w swoich myślach, co było urocze!) W każdym razie ja tu umierałem a tu ani widu ani słychu żadnej pomocy. Już miałem zamiar sam się pozbierać (oczywiście z milionem pojękiwań), gdy nagle usłyszałem cudowny dźwięk! Ktoś wołał moje imię!
- VALKAAAAAAAA! - odwołałem. - VALKAAAAAAAA, JA CHYBA NIE ŻYJĘ!!! - oznajmiłem jej nadal leżąc na środku korytarza. Moim zdaniem doskonale wyglądałem jak ofiara jakiejś wielkiej zbrodni. Brakowało tylko jakiejś plamy krwi. Niestety wyjątkowo nie miałem przy sobie żadnego ketchupu, ale mówi się trudno. I tak byłem ranny. - Pomocy? - Potrzebowałem jej jak nigdy. Albo przynajmniej jakiegoś zainteresowania. Zainteresowanie innych jest bardzo ważnym czynnikiem w moim życiu, gdy mi jego brak zaczynam wariować. Dlatego zazwyczaj unikałem wszelkich negatywnych wibracji, albo zamieniałem negatywne na pozytywne. Rozumiem, że nie domyślacie się o co może mi chodzić, ale mi to nie przeszkadza. Bo sam nie wiem.
- No wypraszam sobie! Klejnoty mam i to nawet kilka! - wymsknęło mi się nagle. Bo wiecie, ja czytam w myślach. A takie rzeczy jak oskarżanie mnie o nie posiadanie klejnotów było proste do odczytania. A TO BYŁO KŁAMSTWO! Bo ja miałem wiele klejnotów. Miałem kapelusz wyłożony klejnotami (pewnie podróbkami, ale jednak!), miałem mnóstwo uzbieranych klejnotów w różnych grach na plej stejszyn, czy na kompie, miałem nawet Klejnot Nilu na dvd. I jak można mnie w takiej sytuacji oskarżać o brak klejnotów?

//koniec
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Elliot Sro Kwi 04, 2012 6:44 pm

///////////////////

Elliot był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i nic nie było w stanie tego zmienić. Nawet jeżeli w tej chwili sufit spadł mu na głowę, pozbawił obu nóg on by był szczęśliwy. Bo miał swoją małą Rosjankę i mógł ją darzyć takim uczuciem jakim jeszcze nigdy nikogo. A przynajmniej w takim stopniu, bo to chyba wiadome, że Elliot wcześniej kochał. Kochał swoją nauczycielkę języku hindi, kochał ekspedientkę w sklepie z zabawkami, kochał sąsiadkę, kochał dziewczynę, z którą łączyła się historia odkrycia jego talentu. Ale Zoję z nich wszystkich kochał najbardziej, ale to nie to było najwspanialsze. Najwspanialsze było to, że i ona odwzajemniała jego uczucia. Może nie z aż tak wielkim entuzjazmem, ale na pewno była szczęśliwa. Elliot nie mógł przyjąć innego stanu rzeczy do swojej świadomości. Myślał o ich wspólnym szczęściu gdy sie budził, gdy się kładł spać, gdy jadł posiłki, gdy rozmawiał z innymi ludźmi. Zawsze. Czasami nawet zastanawiał sie nad tym czy się jej przypadkiem nie powinien już oświadczyć. Ale czy to nie będzie za szybko? Pamiętał jeszcze to jak zareagowała na to jak wyznawał jej swoje uczucie. Bo jego zachowanie w tamtej chwili zdecydowanie było za szybkie. Och Zoja.
Elliot dzisiaj planował po raz kolejny przesiedzieć w bibliotece zaczytując się w swoich ulubionych poetach i odszukiwać opisu uczuć, które on sam odczuwał. Lecz zanim miał dotrzeć do biblioteki wydarzyło się coś jeszcze. Poślizgnął się na wielkiej kałuży czegoś śliskiego. Kałuży na środku korytarza.
Co jest? Rozejrzał się dookoła, i chyba po raz pierwszy zauważył kogoś oprócz siebie i Zoi.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Go?? Czw Kwi 05, 2012 11:37 am


Wcale nie zamierzała palić wewnątrz budynku. Wcale. Samo wyszło, że tym razem uznała, że ma wyjebane na swój pech. Skoro zadziałał raz, nie mógł zadziałać drugi, prawda? Ale zacznijmy od początku. Zmierzała w stronę najbliższego wyjścia z budynku, nieważne czy byłoby to wystarczająco duże i nisko położone okno czy jednak drzwi, grunt, żeby ją wyprowadziły na świeżę powietrze, gdy nagle poczuła, ze jej ciężkie buty, tracą kontakt z powierzchnią co wielka dla niej nowością nie było. Nawet wiedziała jak upadać. To i legła, a powietrze uszło jej z piersi.
- Kurwa ich mać - wysapała, oglądając się za siebie. Wielka jebana kałuża na środku wielkiego i jebanie pustego korytarza, gdzie nawet nie było kogo za to ochrzanić, a prąd już buzował wewnątrz niej i nikt by na pewno pobliskich świateł nie uruchomił, ale kurwa nikt nie uruchamiał, bo nikogo nie było. Odsapnęła i usiadła na podłodze, opierając się o ścianę. Dalej iść nie zamierzała, bo i po co? Znaczy dobra, zaraz tak nie odsapnęła, najpierw jeszcze powyrzucała z siebie przekleństw, licząc, że winowajca wyłoni się za rogu i padnie jej debil do kolan w przeprosinach, a ona go wtedy kopnie. Ach te marzenia.
Gdy już wygrzebała z kieszeni papierosy i wypaliła jednego ku uspokojeniu, ciśnienie znów jej poskoczyło, bo kolejna osoba zauważyła kałuże i wcale się nie wyjebała. I to jeszcze był jej ciotowaty braciszek.
- A gdzie zgubiłeś swoją słodką blondyneczkę? - zakpiła, podnosząc się i opierając plecami o ścianę. Wypuściła dym, by uśmiechnąć się do niego nieco złośliwie. - Już się znudziła? Słyszałam, że łatwo zmienia facetów. - Może i mówiła to z zazdrości. Jej brat potrafił posiadać uczucia i sobie z nimi radzić, chyba był szczęśliwy, a ona nie. Ona nie umiała i wmawiała sobie, że tak jej dobrze. Wystarczy im jedna pizdeczka w rodzinie. Tak powtarzała.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Elliot Czw Kwi 05, 2012 12:28 pm

Nigdy nie był jakimś wielkim sportowcem, w zasadzie wolał ukrywać wszelkie różne sporty, które uwielbiał uprawiać, bo mało kto uważał je za męskie. A on przecież wolał uchodzić za kogoś odrobinę bardziej twardszego niż był w rzeczywistości i właśnie dlatego nikomu nigdy nie mówił, że jako dzieciak uwielbiał jeździć na lodzie, a potem gdy się przeniósł do Delhi, zaczął tańczyć. Lepiej dla niego było utrzymywać to w sekrecie, zwłaszcza, że nawet jego ulubiona (bez wzajemności) siostra bezczelnie by to kiedyś wykorzystała. Zmierzam właściwie do tego, że właśnie dzięki umiejętnościom zdobytym na lodzie i parkiecie, nie upadł, lecz złapał w odpowiednim momencie równowagę i wyszedł cało z sytuacji, która mogłaby się skończyć naprawdę poważnie. Nie miał przecież tak mocnych kości jak siostra i byle upadek powodował kontuzję. Dlatego Elliot nie upadał.
- Ja natomiast słyszałem, że znów skrzywdziłaś jakiś nieszczęśników, którzy próbowali być dla ciebie mili, ale wcale nie zamierzam w to wierzyć - odpowiedział jej uśmiechając się, bo nic nie było w stanie zepsuć jego szczęścia, jak już wcześniej było wspomniane. - Wiara w plotki może z łatwością kogoś skrzywdzić. A kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób jak powiedział Oscar Wilde - wzruszył bezradnie ramionami. - Może pomóc ci wstać? - zaproponował podchodząc bliżej do siostry.
Jednocześnie zaczął zastanawiać się głębiej nad jej słowami. Czy on zgubił Zoję? Za każdym razem kiedy nie było jej w pobliżu właśnie tak się uczuł i dopiero teraz stał się tego świadomy. Widział tylko jedną radę w takiej sytuacji: nie może po prostu pozostawiać dłużej sam, bez Zoi.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Go?? Czw Kwi 05, 2012 12:49 pm

Parsknęła śmiechem, niezbyt był to przyjemny śmiech przez jej wieczną chrypę oraz brak ćwiczenia tego dźwięku. Rzadko się śmiała, bo i po co miałaby to czynić.
- To mniej więcej prawda, rudzielcu, więc jak chcesz to sobie wierz. - Wzruszyła ramionami, bo przecież ją wcale nie obchodziło co myśleli inni. Gdyby obchodziło to bardziej zwracałaby uwagę na to co wyciąga z szafy, a miała tam chyba tylko czarne, no ewentualnie kilka jaśniejszych t-shirtów, ubrania i może częściej czesałaby włosy. Ale nieprzejmowanie się opinią innych musiało być u nich rodzinne, inaczej ten głupek dawno by się poznał, że takie cyrki odstawiać nie wypada, bo inni dziwnie patrzą. Skrzywiła się, słysząc jak znów wygłasza te swoje mądrości. Cholernie ją z tym irytował. Jakby przynajmniej przez moment nie mógł udawać, że jest normalny. Nie. Chociaż póki się odezwał wyglądał w miarę głupkowato. Takiego to go jeszcze znieść mogła. Tyle, że jak już się odezwał to czar głupkowatego brata znikał i musiała się z pierdolonym romantykiem użerać. W Indiach było jeszcze gorzej. Wtedy to nawet czasem go szukała, żeby sobie popatrzeć na białą gębę. Tu na szczęście takich było więcej i wcale nie śmierdziało. Istny raj.
- Poradzę sobie - warknęła. Radziła sobie sama, zawsze. - Ale dziękuje za przypomnienie mi jak bardzo mnie wkurwiasz. I tylko spróbuj wyskoczyć z nowym cytacikiem, wiem dupku kiedy je wpychasz, wtedy wyżej podbródek unosisz, więc tylko spróbuj, a przysięgam, że skopie ci dupę. - Jaki ona dziś miała dobry humor. Aż miło było posłuchać. Szarpnęła za koszulkę i prawie wypaliła sobie dziurę, bo jakoś zapomniała o tym, że przecież trzyma peta. Wkurwiona podeszła do najbliższego okna i zgasiła cholerstwo w doniczce. Często się czuła jak chodzący kłębek nerwów, który na dodatek bez powodów obija się o rzeczy i natrafia na złe momenty.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Elliot Czw Kwi 05, 2012 3:23 pm

Elliot mimo wszystko nie chciał wierzyć w tak okropne rzeczy jakie wygadują o jego siostrze, bo w jego odczuciu ona wcale nie była taka zła. Może odrobinę różniła się od pozostałych dziewczyn, ale jej usposobienie wcale nie naruszyło jej naturalnego uroku, który niezaprzeczalnie istniał gdzieś głęboko w niej tylko trudno było go dostrzec. Elliot na całe szczęście był bardzo spostrzegawczym i inteligentnym chłopcem (choć nie do przesady) i takie dostrzeganie nie było dla niego żadnym problemem. Poza tym przecież znał Vanesskę nie od dziś i nawet jeżeli ona się na to nie zgadzała to on znał ją na wylot. Doskonale wiedział, że ją wkurza, ale wiedział również, że krzywdy też by mu nie zrobiła za te gadanie. To były jedynie groźby, a groźby Elliot był w stanie znieść z podniesioną głową.
- Jak chcesz, twoje słowa są dla mnie rozkazem - przytaknął. Choć jednocześnie miał nadzieję, że do ich kolejnego spotkania Ves zapomni i będzie mógł znów mówić wszystko to co mu ślina na język przyniesie. To było całkiem możliwe, przecież nie zawsze miała taki humor jak dziś. Często go miała, ale nie zawsze. - Tak w ogóle to dlaczego siedziałaś na korytarzu? I paliłaś? I teraz śmiecisz? - zapytał przyglądając się temu co wyczynia jego siostra. On raczej był za tym by zachowywać się tak jak ich mama uczuła, a nie robić wszystko na przekór. Może dlatego był jej ulubionym synem, a nie Ves. Chociaż ona byłaby raczej córką. Najmniej lubianą. Możliwe, że zdawała sobie z tego sprawę, ale Elliot nie miałby serca jej o tym wypominać. Wręcz przeciwnie, gdyby ktoś o tym wspomniał zaprzeczyłby i się wyparł. W końcu nie chciał nigdy nikomu robić przykrości. No może za wyjątkiem paru momentów. Takich, które zwyczajnie mu podchodziły, a innym nie. - Veska-łezka, po co ty się zawsze tak denerwujesz? - westchnął jeszcze.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Go?? Czw Kwi 05, 2012 7:01 pm

um, sorka, bo coś czuje, że wyjątkowo zdania od nie tej strony buduje

Spojrzała na niego spode łba. Nie tylko on znał ją, ona też znała jego i chyba lepiej, bo jak głupi mógł wierzyć, że by go w dupę nie kopnęła. Kopnęłaby całkiem mocno! I niech się cieszy, że chodziło o glaniaka, a nie prąd. Taka z jej strony łaska. Jednak wracając do sedna sprawy, to Vanessa i tak wiedziała, że obiecywał tylko na czas tej rozmowy. Pewnie będzie na tyle bezczelny, by najbliższą i niestety pewną rozmowę, rozpocząć od jakiegoś durnego cytatu z Małego Księcia czy innej jebanej książki, którą to już na bank zdążył z milion razy przeczytać i tylko dlatego pamiętał cytat. Bo dla Vanessy inaczej realne zapamiętanie czegokolwiek nie było jak nie poprzez wielokrotne powtórzenie tego.
- Już nie próbuj być taki uroczy, bo to nie działa. - Skrzywiła się, odwracając do niego plecami i wyglądając przez okno. Słońce raziło. A jeszcze parę miesięcy temu nawet zajrzeć do nich nie chciało. Vanessa wtedy spała, spała za dużo. Do tej pory czuła się wyspana. Nigdy nie potrzebowała wiele snu. - Śmiecę? - Odwróciła się ze śmiechem do braciszka. Teraz to mogła uznać go za rozczulającego. - Leć do Pouch i jej o tym powiedzieć. Niedobra ja wsadziła peta do doniczki. - Posłała mu to wkurwiające spojrzenie, jakie posłać umie tylko starsze rodzeństwo. U jeszcze śmiał jej tu wzdychać jakby to on był straszy i odpowiedzialniejszy!
- Po jakiś bęcwał nie umie po sobie posprzątać, bo ludzie są wkurwiający. Bo... Weź się odpierdol. Najlepiej idź do tej twojej dziewuchy nim pojawiły się ktoś kto wcale przy każdym kroku nie będzie mówił, że ją kocha. Ty naprawdę chcesz ją stracić co? - Wkurzyła się i źle zrobiła. Wydała się, że trochę się bratem interesowała, czy aby na pewno jeszcze nikomu nie podlazł ze swymi cytatami, czy jeszcze żył i jak sobie radził. Trochę też było w tym zazdrości. Ale ona w porównaniu do brata zauważyła, że Rosjanka przy każdym wyznaniu jakim to też przypadkowo była Ves, zdawała się mieć ochotę tylko na jedno: spierdolenie z miejsca wydarzeń. Wcale jej się nie dziwiła.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Elliot Czw Kwi 05, 2012 9:11 pm

Te jej przechwałki z kopaniem, zarówno szanowną nogą jak i prądem, były tylko groźbami. I Elliot nie zamierzał myśleć inaczej. No może raz, czy dwa zdarzyło jej się go uderzyć, ale tak się zdarza w każdym rodzeństwie i przecież wcale a wcale nie zabolało to Elliota, chociaż wiadomo, że to delikatny chłopiec. Znaczy nie delikatny w sensie, że całkiem, tylko tak pośrednio. Mniejsza z tym. W każdym razie Elliot ufał Vanessie nawet jeżeli ta robiła groźne miny i przypominała wilczura ze wścieklizną. Gdyby miał rude włosy jak reszta rodziny, mogłaby przypominać wiewiórkę ze wścieklizną (wiadomo przecież, że wiewiórki potrafią najlepiej siać grozę), ale nie była. W sumie Elliot nie wiedział czemu siostra aż tak bardzo odstawała od reszty jego braci i sióstr, ale nie miał zamiaru tego kwestionować. Była naprawdę wspaniałą osobą i on o tym nie zapominał, nawet jeżeli ta wyzywała go od ciot. Rozumiał jej temperament i był w stanie wiele znieść. A nawet ją upominać, jak można było już zauważyć.
- Oj, Ves. Przecież wiesz, że bym cię nie wydał nawet jeżeli byś kogoś zabiła. Ba, pomógłbym ci nawet zakopać zwłoki. - W tym momencie chciał dodać jakiś cytat z Biblii na temat zbawieniu w rodzinie, ale w porę sobie przypomniał o obietnicy i się powstrzymał. Jedynie w myślach go sobie przytoczył.
Zamiast tego spojrzał przeciągle na siostrę i odszyfrował, że naprawdę z nią coś się musi dziać. Nie wiedział tylko czy chodzi o te problemy, które wymieniła wcześniej, czy o coś więcej. Nie wiedział również, czy lepiej będzie jak będzie wypytywał dalej, czy przejdzie od razu do pomocy. Wybrał drugie. Najpierw musiał jednak co wyjaśnić.
- Zoja nie jest taka, łączy nas porozumienie dusz i nic nie jest w stanie go zachwiać. Właśnie w to wierzę. - Zamilkł na sekundę. - Nie powinnaś się tak unosić, wiem, że masz gdzieś zmarszczki, ale nie o wygląd chodzi. Tylko o wewnętrzny spokój, który może być bardzo kreatywny. Nawet nie wiesz jak wiele rzeczy możesz zrobić, gdy w końcu przestaniesz patrzeć na powierzchowność świata. Ja ci dobrze radzę. Mama też by tak powiedziała. Nie przejmuj się drobnostkami.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Go?? Sob Kwi 07, 2012 9:23 am

Postanowiła sobie zapamiętać tę informacje. Nawet żałowała, że nie miała ze sobą dyktafonu akurat, ale przecież jej braciszek był taki słowny. Miło wiedzieć do kogo trzeba się zwrócić w razie przypadkowego śmiertelnego porażenia prądem. W sumie to ona jakoś specjalnie towarzyska nie była, więc tak czy siak brata musiałaby brać pod uwagę, bo szybko inne opcje by się pokończyły. Życie.
- Tylko teraz nie licz, że ja też rzucę jakimś ckliwym wyznaniem. Wcale bym ci nie pomogła kombinować gołębie na idealne zaręczyny. - Niedobrze jej się zrobiło jak wyobraziła sobie braciszka proszącego kogokolwiek o rękę. Chyba mało kto przetrwały tyle słodkości. No na pewno Ves by nie przetrwała. I na pewno by w tym nie pomogła. Mogłaby co najwyżej stać z boku i komentować, o ile nie miałaby akurat czegoś ciekawszego do zrobienia jak na przykład, no pomyślmy, tak wszystko byłoby ciekawsze. No może jakby dostała aparat. Przecież tak czy siak ktoś musiałby się poświęcić by to zachować dla potomnych.
Jęknęła, osuwając się po ścianie. Tylko jej brat mógł takie brednie wygadywać i jeszcze w nie wierzyć. Czasem zastanawiała się czy to przez to, że jak był mały to go ktoś upuścił.
- Za jakie grzechy los obdarzył mnie takim bratem? - Przecież każdy marzył o tym, żeby go ktoś pouczał, zwłaszcza młodszy i tak irytujący. - Brzmisz jak totalny syneczek mamusi. A właśnie, co tam u niej słychać? Bo ojciec wciąż nie wierzy, że masz dziewczynę. - To już było naprawdę szczeniackie z jej strony, ale to wina Elliota. Wyprowadził ją z równowagi.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Elliot Nie Kwi 08, 2012 4:08 pm

- Heh, zabawna jesteś. Nigdy nie liczyłem na ckliwe wyznania w twoim wykonaniu, gdybym takie usłyszał pewnie prędzej zszedłbym na zawał niż się ucieszył. Choć nie powiem, że łapanie gołębi byłoby bardzo miłym gestem - wzruszył bezradnie ramionami. Miał taką siostrę jaką miał, nie powinien wybrzydzać ani narzekać. Przecież nigdy nie zrobiła mu nic złego. Poza paroma siniakami i przykrymi słowami, ale Elliot niezbyt się nimi przejmował. Jego świat był pozbawiony wszelkich złośliwości, na ich miejsce wstawiał jakieś ciekawe powiedzenia, cytaty, znacie to już. A przynajmniej ty Jas, bo zdaje mi się, że Elliotem jedynie z tobą grałam, co jest trochę przykre. W przyszłości mam się zamiar poprawić. Podobnie jak Elliot przez całe życie poprawiał się w roli brata. Niewiele z tego wyszło, bo nie potrafił zmienić się aż w takim stopniu by Vanessa go zaakceptowała. To nie było wykonalne, a szkoda, bo zależało mu na niej. Zależało nawet jeżeli czasami miewał takie momenty, w których przychodziło mu na myśl, że jedyną osobą która mogła go upuścić na ziemię jak był mały była jedynie Ves. Nie miał jej tego za złe, a skąd. - Rodziny się nie wybiera i nie powinnaś tak narzekać, siostro. Popatrz tylko na tych dziwolągów, którzy nas otaczają. Chciałabyś mieć za brata Janka Zapylacza? Shiki? A może chciałabyś się wepchnąć w rodzeństwo Pumpkinów? - Elliot tego ostatniego w zasadzie nawet by sam chciał. Venus była taka piękna... Gdyby był jej bratem...! Wiele mogłoby się wydarzyć. - A mama czuje się odrobinę zawiedziona, że nie wysilisz się choć na jeden telefon do niej. Przecież to tak niedużo, a tak dużo by dla niej znaczyło.
Ojciec rzeczywiście mógł nie uwierzyć w szczęście swojego syna, ale to nic złego. Nawet było lepiej, bo tym samym jaką miłą niespodziankę w takim razie mu Elliot sprawił! Choć nie zależało mu na sprawianiu przyjemności innym, to taka ojcowska duma była nawet dobrą sprawą, o którą warto walczyć. Wielka szkoda, że Vanessa akurat w tych zawodach niebywale wygrywała od zawsze.
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Go?? Wto Kwi 10, 2012 8:06 am

Ledwo się powstrzymała od pokazania mu środkowego palca dzięki czemu by już całkiem zatriumfował jako ten zawsze spokojny i od niej poważniejszy. Nie ma tak dobrze. Zacisnęła tylko zęby, a w myślach poczęła sobie wyobrażać strumyczek. Woda leci, cicho pluska, miło jest, ktoś się pod taflą wody do niej uśmiecha, oj tak tak, pod taflą wody trzyma rudzielca i za nic puścić nie chce. Od razu zrobiło jej się przyjemniej.
- Pumpkinowie brzmią całkiem dobrze - odparła. Bo kto nie chciałby się wbić do tak pokręconej rodzinki, łatwiej byłoby ich może ogarnąć, siedząc w środku. Tylko teraz musiałaby udawać żałobę, bo przecie im się tam jeden zabił. Tylko za nic nie pamiętała jak się nazywał. - Nie mów, że sam nie chciałbyś być blisko Venus i powtarzać jej te swoje teksty. - Normalnie zauważyłaby, że mogłaby kontynuować kazirodztwo ze swymi przystojnymi braćmi, ale gdzie tam ona do takich rzeczy. Zabiłaby ich przypadkiem. Się jedynie z bliźniakami by dogadała.
- Ona też może zadzwonić - rzuciła, chociaż przecie nie tak dawno, bo z tydzień temu na kacu chamsko odrzuciła połączenie od mateczki, a teraz miała czelność coś takiego mówić. Zagryzła wargę. - No cóż Elciątko. Miło było, ale co za dużo to nie zdrowo, więc idź tam do swojej królewny czy gdzieś zmierzał. - Już mówiąc, przesuwała się do tylu. Pomachała mu i zniknęła za zakrętem. Niech sobie Elliot zagra z kimś nie ode mnie, no i nie chce blokować.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Elliot Sob Kwi 14, 2012 2:01 pm

Popatrzył na siostrę przekrzywiając głowę, ale nie komentując jej słów. Na pewno miał coś w zanadrzu do powiedzenia, ale jego milczenie świadczyło o tym, że to coś albo było słowami innych ludzi, albo kolejnym przysłowiem, które by jedynie zdenerwowało Vanessę. Więc zatrzymał to dla siebie, jednocześnie nadal pokładając wielką wiarę w miłość swojej siostry do jej teraźniejszej rodziny, w tym i do samego Elliota. Na pewno coś musiała czuć i tym czymś nie mogła być sama złość. Była w końcu dobrym człowiekiem, w innym razie Elliot by to zauważył. Dorastał w jej towarzystwie, a nic tak bardzo nie spaja ludzi, jak wspólna przeszłość. Nawet jeżeli charaktery są odmienne.
Elliotowi pozostało więc jedynie pożegnać się z siostrą życząc jej wszystkiego co najlepsze, może odrobinę więcej opanowania i zdrowego rozsądku.
- Zastanów się jednak nad tym telefonem! - zawołał jeszcze za nią, a potem udał się w przeciwną stronę.

////
Elliot
Elliot
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Justin Sro Cze 20, 2012 8:38 pm

////////////////////////////////

Jeżeli Justin musiałby wybrać swoje ulubione miejsce w rezydencji najpewniej nie potrafiłby się zdecydować. Zbyt wiele wspomnień wiązał z różnymi miejscami i za bardzo przywiązywał się do głupot by móc wybrać z pomiędzy tylu pomieszczeń. Bo wiecie, Justin znał je wszystkie jak własną kieszeń (choć w zasadzie głupie powiedzenie, bo on nigdy nie wiedział co nosi w kieszeniach), wiedział gdzie może znaleźć żarcie, gdzie chwilę spokoju, wiedział gdzie urzęduje Cook, albo gdzie odnaleźć Jackie. I oczywiście doskonale znał miejsca gdzie mógł sobie zapewnić rozrywkę. Ten korytarz nieodłącznie kojarzył mu się z wielkimi wrotkowymi wyścigami, ale to nie wszystko co w nim lubił. To tutaj mógł się mijać z milionem ludzi zupełnie pochłoniętych przez swoje myśli i zwyczajnie, po ludzku, ich zagadywać. Na przykład dosłownie minutę temu minął się z czternastoletnią Amandą, która z kolei dosłownie kilkanaście minut temu przyłapała dość ciekawą parkę na obmacywaniu po kątach. Hehe, dobrze czasem być poinformowanym. Jeszcze lepiej gdyby tylko te informacje pozostawały choć chwilę dłużej w umyśle Justina, a nie tak od razu, bum i puff i sobie odlatują.
Justin zatrzymał się na chwilę na środku korytarza, by zdjąć z głowy swój kapelusz, na którego czubku siedział jego ulubiony zwierz. Szara tłusta szynszyla o imieniu Ponury.
- Cześć Ponuraczku - zaczął swoją gadkę do zwierzaka i poczochrał go za uchem. - Chcesz orzeszka? - sięgnął do kieszeni gdzie trzymał mały zapas żywieniowy, gdyby jemu albo Ponuremu zrobiło się słabo. A nie wiadomo kiedy może to nastąpić więc zawsze należało być ubezpieczonym.
Nagle jakaś znajoma twarz mignęła Justinowi na drugim końcu korytarza, więc wcisnął kapelusz na głowę i pognał w tamtą stronę. Aż orzeszek wypadł Ponuremu.
- WILLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEM! - wydarł się na całe gardło, by mieć pewność, że na pewno został usłyszany.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Willem Pią Cze 22, 2012 11:16 pm

Chwilę po tym, jak Willem wyszedł z pokoju zaczął się zastanawiać, gdzie była jego wspaniała kognitywna inteligencja, gdy podejmował tę decyzję. To, co z początku miało być miłym spacerkiem szybko zmieniło się w tułaczkę przez piekło ludzkiego istnienia porozstawianego pod ścianami korytarza, ze skrawkami wszelakich, mało interesujących myśli atakujących jego głowę i niczym małe ciernie wbijających się do jego świadomości. Co gorsze, to wszystko można było łatwo przewidzieć. Nie pierwszy raz szedł korytarzem i nie od dzisiaj słyszy myśli. Straszne rzeczy robi z ludźmi tęsknota za ich ulubionymi ciekami powierzchniowymi (aka Nilsem Bregmanem).
Gdy usłyszał swoje imię odwrócił się, odwrócił się w kierunku, którego dochodził głos i z konsternacją popatrzył na szybko zbliżającego się Justina i jego szarego potwora. Nie lubił zwierząt; one roznosiły zarazki. Od razu w głowie przypomniały mu się obrazki ze starej czarno-białej encyklopedii chorób medycznych zindeksowane pod hasłem "Cholera". Niby to nic takiego - szybka śmierć w 48 godzin, ale wolał nie ryzykować własnego zdrowia. Poza tym, gdybym musiał już wybierać, było wiele chorób z bardziej zachęcającymi objawami niż te cholery.
Pomachał tylko Justinowi i ruszył w drugą stronę. A właściwie zrobił tylko kilka kroków, w porę tłumiąc instynkt samozachowawczy, drący się gdzieś z tyłu jego głowy, sugerując że jest marnym roślinożercą, który został wytypowany przez drapieżcę-Justina i powinien jak najszybciej zacząć uciekać albo jego wnętrzności rozleją się po korytarzy. Głupiutki instynkt! Wszyscy dobrze wiedzą, że to Wufan jest tutaj predatorem, który zjada małe dziewczynki, żeby zachować swe piękne blade lico. A przynajmniej tak twierdzi jego dzwonek w telefonie, odśpiewując Maneatera za każdym razem, gdy ktoś ma do niego jakąś sprawę.
- No co tam, słoneczko? - Przywitał Justina mocno akcentując ostatnie słowo. Po pierwsze po to, by go odstraszyć; ludzie rzadko pozytywnie reagują na to słowo, po drugie bo właśnie ze słońcem kojarzył się Willemowi jego kolega, z wielkim meksykańskim słońcem, którego promienie roztapiają skórę niczym kwas fluorowodorowy.
Willem
Willem
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Justin Sob Cze 23, 2012 9:11 am

Oj, Willem zdecydowanie nie znał Justina, skoro próbował go odstraszyć tak pięknym słowem jakim było słoneczko. Justin kochał słońce we wszystkich jego odmianach. Zaczynając od tego naturalnego, co świeciło w jego rodzimej Australii i zajebiście opalało mu twarzyczkę, a kończąc na tym sztucznym, które świeciło tutaj w Norwegii i choć nie było wcale takie kolorowe jak te w Australii to i tak było fajne, bo przez parędziesiąt dni świeciło NAOKRĄGŁO! Kiedy Justin przybył do rezydencji przeżył naprawdę wielki szok kiedy non-stop było jasno. Myślał, że to jakieś działanie uboczne jego talentu, że nie tylko słyszy głosy, ale jeszcze na dodatek jest jakimś Predatorem widzącym w podczerwieni. Myślał tak naprawdę długo, aż w końcu skończył się dzień polarny i musiał wrócić do szarej rzeczywistości, o której uświadomiła go Ana. Ana zawsze była jego fatum. Potrafiła mówić jedynie o takich smutnych rzeczach, jeszcze w taki naukowo-dołujący sposób, że aż chciało się ją olać. No i Justin olewał ją, jak i wiele innych osób. Willem pewnie też chciał by Justin go olewał, ale nie zawsze ma sie to co się chce, bo czasem sie dostaje o wiele więcej! Na przykład dręczenie 12h/7 w wykonaniu Justina Reida! Bonusowa obecność szynszyla.
- Nie zgadniesz co odkryłem! Mamy tutaj pokój z odkrytym dachem i fontanną! Człowiek mieszka parę lat w Rezydencji, a ciągle zaplącze się gdzieś gdzie jeszcze nigdy nie był! - Justin oczywiście nie zrozumiał, że pytanie Willema była z grubsza retoryczne i od razu zaczął się zwierzać z całego swojego tygodnia, jakby kiedykolwiek kogokolwiek to interesowało. - Hehehe, niezłego skojarzenie z tym meksykiem! Od razu mi się przypomniało, że mam gdzieś w pokoju sombrero i strasznie dawno go nie zakładałem. Ostatni raz chyba na imprezę z przebraniami, która wcale nie była imprezą z przebraniami, ale mniejsza! - Kiedy mówił szynszyla podskakiwała na jego głowie. - A wiesz ty co? Dzisiaj przyjeżdżają nowi ludzie do nas! Planowałem ich jakoś przejrzeć dla rozrywki, tak wiesz umysłowo, ale możemy ich przejrzeć razem!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Korytarze - Page 3 Empty Re: Korytarze

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach