Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Czytelnia

+4
Will
Ana
Mars
Konstanty
8 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Will Pon Cze 27, 2011 9:20 pm

- Ja bym się przyznawał do takich rzeczy? po prostu stwierdzam fakt, że po alkoholu nikt nie jest wspaniałym kierowcą. I jeśli ja sam nawet nieźle sobie radzę w takim stanie za kółkiem, to raczej nie mogę porównywać się do trzeźwych osób. Taka jest prawda - wytłumaczyłem jej, choć nie sądzę by potrzebowała takich tłumaczeń. Po prostu ja czułem potrzebę wygadania się. Niby ta potrzeba zaraz będzie spełniona gdy tylko tamta miła dziewczynka wpadnie w moje sidła dzięki arcyzłemu planowi jaki właśnie wypełniałem z Aną. Ale na razie musiałem sobie radzić właśnie w taki sposób. - To do dzieła Aneczka - rzuciłem jeszcze zanim zaczął się ten cały cyrk.
Trochę mnie dotknęła tym, że ponownie tego wieczoru nazwała mnie kaczorem, ale cel uświęca środki. I przecież miałem zamiar właśnie to wykorzystać. Więc tak do końca nie mogłem być na nią zły. Wcale nie mogłem, w końcu mi pomagała. Kupię jej za to buty, Florian coś tam gadał, że mi kupi. To chyba musi być jakaś oznaka, że się kogoś lubi. Wracajmy do cyrku.

serio koniec
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Go?? Wto Lip 05, 2011 1:01 pm

Wchodzę do pustej już czytelni. Wyjmuję swoją ulubioną książkę i staram sobie przypomnieć rosyjskie bukwy , ale patrzę na to jak na coś kompletnie nowego i mówię do siebie głośno :
- Mam to gdzieś w głowie!
Wtedy przypomniał mi się zakaz głośnego mówienia w czytelni. Natychmiast się uciszyłem i sięgnąłem do mojej torby po słownik rusko-norweski. Zacząłem sobie tłumaczyć i okazywało się , że właściwie wszystko zapomniałem przez ten rok w tej szkole. Postanowiłem sobie przypomnieć cały język ruski. Wyjąłem fotografię z plażą , na której zawsze przesiadywałem i uznałem , że czas stąd wyjść.
{wychodzi}
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Czw Lip 21, 2011 11:09 am

[przeskok]

W Rezydencji wybuchnęła jakaś wielce wielka awantura i dlatego musieliśmy jednak zostać. Nie wiem, jaki jest związek, Ianelle mi tłumaczyła, ale ja nadal nie rozumiem. I nawet nie wiem, o jaką aferę chodzi. Ale trudno, przeżyję, że postanowiliśmy to trochę odłożyć i jakoś tak to się przeciąga. Ale spokojnie, kapitan Merkury czuwa nad spokojem świata.
Siedziałem sobie oto tutaj, w czytelni, gdyż ponieważ jakobyż doszedłem do wniosku, że należy się przygotować. To jest, siedziałem przy stoliku, a przede mną stała sterta (z siedem książek) różnych bazgrołów z naszej biblioteki dotyczących dzieci. Małych dzieci. A ostatnia, którą miałem w rękach, była o tym, jak to jest w małżeństwie. Kurcze, bo ja serio nie wiem. Nigdy nie miałem żony. Serio. Jak babcię moją kocham, chociaż biednej już się zmarło, ale zaraz, jest druga. No to, jak drugą babunię kocham. I sobie spokojnie czytałem, bo czytać umiem. Czytanie jest dobre. Dobrze, że ludzie umieją dobrze czytać. Czytanie jest dobre, bo ludzie dobrze czytają, i dlatego jest dobre, bo nie jest złe. Wniosek - dobre czytanie nie jest złe.
I tak sobie siedziałem, i nie wiem co jeszcze robiłem. A, dobrze czytałem.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Czw Lip 21, 2011 12:24 pm

O, miłości mej władczyni, byłbym głupcem przyznając się do myśli, które mnie opanowały, kiedy dzisiejszym rankiem widziałem Cię biegnącą kwiecistym zboczem, z wiankiem w złotych włosach. A jednak ogrom myśli jest przytłaczający, ciśnie me usta, by w niewerbalnym cierpieniu artykułowały peany głoszące twą nieziemskość. Czy to bogini? Afrodyty cień umyka przed Twym światłem. Ja też chciałbym uciec, by już nie czuć cierpienia. Ale czym jest życie bez Twego widoku, nawet, jeżeli tak bardzo muszę cierpieć? Zwracam mój ułomny wzrok ponowie na twe idealne ciało. Widzę jak blade, nakrapiane piegami stopy dotykają miękkiej trawy. Kazałbym polerować każde źdźbło, po którym raczysz stąpać, gdybym miał pewność, że nie obrazisz się na ziemię o to co właśnie robi. Zieleń zanika. Och, nie kwiaty więdną. Twe ciało nieruchomieje, twe oblicze wyraża tyle smutku ile zdziwienia. A zdziwienie dochodzi nawet do mnie, schowanego za filarem zażenowania i wstydu. Nagle zaraza dotyka nawet miejsca w którym jestem ja sam. I nie zauważyłbym pewnie, gdybyś nie uniosła swych migoczących od łez gwiazd i nie spojrzała na mnie. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, ogarnia mnie krótkotrwała nirwana, czuję jakby me ciało świętowało. Ale twoje oczy wcale nie chcą wraz ze mną świętować, i czuję zimny prysznic, spadający na mój kark z wysokości stu kilometrów. Siła nacisku przytłoczyłaby nawet największego siłacza. Jednak po raz kolejny mały i nic nie znaczący Dawid wygrywa ze złym Goliatem. Uciekam prysznicowi, zrywam kontakt wzrokowy i zostawiam cię na pustyni, która niegdyś była łąką, królestwem Twego piękna.
Wiem, gdzie mnie nikt nie znajdzie. Czytelnia. Idę pośpiesznie, ale nie biegnę, by nie zwrócić na siebie uwagi. Czuję, że lód spadający z nieba zamienia się w płomienie. Przyśpieszam kroku, już widzę me schronienie. Nie oglądam się, w obawie, że znów zobaczę Twe smutne oczy. Zatrzaskuję drzwi od wewnątrz i chowam się. Pośród szpargałów i staroci czas powoli płynie. I jednocześnie jest tu stały. Dlatego siedzę nad kolejnymi książkami, choć nie czytam. Czytanie mnie nudzi, co mi po słowach, gdy nie mogę widzieć Wybranki? Siedzę ze wzrokiem wbitym w okno, a za nim widzę tylko szarość.
Spodziewam się, że Twój mężczyzna Ci pomógł? Może kazał siostrze wyprodukować piękne kwiaty, tylko dla Ciebie? Pewnie się teraz śmiejecie, a Ty mu opowiadasz, że na Twój widok ludzie uciekają. Oślepiłaś mnie.
Niezdolny do niczego wetchnąłem, a dłoń, którą odsunąłem od twarzy przewróciła kałamarz by uwolnić tusz. Tusz popłynął po blacie stolika i atakował już Merkurego - brata kochanka Mej Wybranki.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Czw Lip 21, 2011 1:10 pm

Ja nie wiem, myślałem, że to ja jestem roztargniony i nie zauważam otaczającego mnie świata. Ale jak dotąd jeszcze nie zdarzyło mi się jeszcze siedzieć bez ruchu, a pół godziny nawet nie zauważyć czyjejś obecności. Znaczy, jak coś się nie rusza, to ja najzwyczajniej w świecie tego nie zauważam, więc nie jest niczym dziwnym i nienormalnym, że tutaj przyszedłem, usiadłem, i dopiero teraz zorientowałem się, że ktoś jest tu oprócz mnie. Więc jeszcze raz - to, że Lucka nie zauważyłem to nic dziwnego, ale to, że on nie zauważył mnie, to JEST dziwne, a nawet bardzo. Powinienem teraz delikatnie zwrócić mu uwagę, że rozlewanie atramentu (cholera, skąd on bierze takie epokowe rekwizyty, hę?) z kałamarza, wziętego nie wiadomo skąd, to niezbyt elegancka rzecz, szczególnie, jeżeli ten głupi ciemny tusz zaczyna przywłaszczać sobie mankiet mojej jasnej koszuli w kratkę. Jednak dwie rzeczy skłoniły mnie do pominięcia tego faktu, a może nawet i trzy.
Raz, ja jestem chodzącą dobrocią i nikomu nie zwracam uwagi.
Dwa, pewien odcień smutku na zamyślonej twarzy mojego podopiecznego skłonił mnie do chwilowego zastanowienia się nad przyczyną owego smutku, a dziwne (nawet jak na Lucka) zachowanie ostatnimi czasy połączone właśnie z owym smutkiem zmusiło mnie do powstrzymania mojej uwagi, której i tak bym nie wypowiedział.
Trzy, kiedy człowiek zrywa się z krzesła, wywalając książkę na podłogę, a mankiet jego koszuli ma ciemną plamę, ten człowiek, z racji na pobyt w czytelni prawdopodobnie powie 'o cholera, to się nie spierze', a nie będzie myślał o strofowaniu wrażliwych młodzieńców.
- Lucek, ty uważaj. - ostrzegł go w końcu ten człowiek, czyli ja, szybko łapiąc kałamarz i ustawiając pionowo, by resztka atramentu przypadkiem nie poczyniła dalszych szkód w tymże pomieszczeniu. Ani na moich spodniach. Ani na ubraniu Lucka. Zmieniłem krzesło, ignorując czarną plamę na podłodze. Trudno, niech zasycha. Należy pomóc osobie, która rozlewa atrament.
- Coś ostatnio zamyślony jesteś. - zauważyłem chytrze. Dobra, wcale nie, ja tak nie umiem. Powiedziałem to tonem 'no mnie chyba możesz powiedzieć, Lucek, mnie?'.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Czw Lip 21, 2011 3:55 pm

Kałamarz, atrament, gęsie pióro. Czy to nie epickie? Bawiłem się w moich poprzedników, choć nawet nie znałem dobrze ich nazwisk. Kiedyś czytałem o poetach, których jedynym pożywieniem były ich słowa, które przelewali na papier. Ja nie umiałem pisać, uświadamiałem sobie to z każdym kolejnym zapisanymi bredniami pergaminem. Ale powoli upodabniałem się do nich. Nie dbałem o wygląd - koszula powinna zajrzeć do pralki już jakiś czas temu. Moje dłonie były już tak poplamione, iż bałem się, że tego nie dopiorę. Niestety, miałem muzę o jakiej Goethe, czy Szekspir mogli marzyć, a nie potrafiłem ich przebić. Czułem, że jestem ciężarem dla tego świata.
Z rozważań o dość ciemnym oddźwięku wyrwał mnie głos Merkurego. Lubiłem niezwykle człowieka, który już przy pierwszym spotkaniu okazał mi tyle dobra i postanowił wyróżnić zapraszając na swój ślub. Wspomniał coś o tym, że powinienem zaczerpnąć życia. Może miał rację. Ja jednak podziwiałem jego umiejętność dzielenia się uśmiechem. I doprawdy lubiłem Ianelle, miałem nawet nadzieję, że ona też darzy mnie sympatią. A najlepsze w znajomości z Merkurym było to, że miał doprawdy najlepszy dar. Umiał powstrzymać moje niekontrolowane wybuchy energii, stojąc tylko obok. Był taki czas, kiedy chodziłem wręcz uczepiony jego nogi.
- Wybacz - zareagowałem po kilku sekundach. Długo zajęło mi rozpoznanie sprawy, ale nic dziwnego, wyrwał mnie wprawdzie z bardzo głębokich rozważań. - Nie robiłem tego naumyślnie, jeżeli będzie trzeba oczywiście zadośćuczynię Ci, drogi Merkury - zakręciłem szklany pojemnik z kałamarzem. Niestety, jego ścianki były jeszcze mokre, więc moje fioletowe palce zabarwiły się jeszcze intensywniej. Z przerażeniem patrzyłem na zabrudzenia spowodowane moją obecnością.
- Byłem pewien, że smutek już odznaczył się znaczną blizną na mym obliczu, ale najwyraźniej to jeszcze nie takie oczywiste, skoro nawet Ty, mój drogi przyjacielu, tego nie zauważasz - nie zauważyłem bowiem nigdy roztargnienia Merkurowego. Trochę rzeczywiście jestem nieobecny, skoro tego nie zauważyłem. - Zamyślony? Czy tylko tak można podsumować to całe cierpienie, które zrzucił na me barki świat? Czy jeżeli myślę, jak się uwolnić na chwilę od ciężaru, jestem tylko zamyślonym głupcem ignorującym otaczający go świat?- westchnąłem melodramatycznie, oparłem dłoń na dłoni i postanowiłem umrzeć.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Czw Lip 21, 2011 4:07 pm

Niewykluczone, że jestem niedoinformowany, ale tak O, się nie umiera. Podobno Indianie tak potrafią (i biec trzy dni bez odpoczynku ani pożywienia), tacy rdzenni, ale jeden rzut oka na jasne włosy Lucka upewnił mnie, że on do nich z pewnością nie należy. Mogłem być w takim razie spokojny, bo tak czy inaczej, samouśmiercenie mu nie wyjdzie.
- Lucek, Lucek... - pokręciłem głową, przysuwając do niego swoje krzesło. W sumie nawet tego nie planowałem, ale położyłem mu rękę na ramieniu, a potem poklepałem po plecach. Delikatnie, żeby potem nie było.
- Nie możemy się uwolnić od ciężaru, tylko przyjąć go jako coś oczywistego, co może zmienić się na lepsze, niż wygląda. - zauważyłem mądrze. Jeszcze jakiś czas temu wykorzystywałem takie życiowe mądrości, czy to podłapana od ojca, z książek, czy też własne refleksje o które nikt by mnie nie oskarżył do pocieszania Plutona. Jeszcze jakiś czas temu, bo obecnie nasza rodzina się po prostu rozpadała, sam musiałem to przyznać. To było tylko odwlekanie terminu egzekucji w czasie - wiadomo było, że nadejdzie dzień, kiedy zaczniemy być dorośli, szukać czegoś więcej niż zacisza rodzinnego domu, może będziemy myśleć o własnym. Nie spodziewałem się, że nadejdzie to tak szybko, miałem nadzieję, że chociaż na moim ślubie rodzeństwo będzie w miarę zgrane, a przecież pragnąłem teraz powiedzieć 'tak' będąc tylko z Ianelle i ewentualnie dwoma świadkami, czyli Lucyferem i kimś od strony mojej ukochanej. Może gdyby było nas mniej niż dziewiątka, gdybyśmy częściej się spotykali, gdyby nie było Rezydencji... nie ma co gdybać, stało się. Nie wiem jak z ich strony, ale mogą na mnie liczyć bez względu na wszystko, tak czy inaczej.
- Widzę, że coś się dzieje. - wyjaśniłem. Podejrzewałem, że coś w życiu Lucka się plącze, chociaż nie miałem koncepcji dokładnej, co. Może potwory z przeszłości?
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Czw Lip 21, 2011 4:47 pm

Nie wiem dla kogo dobrze, że się O tak nie umiera. Bo nie dla mnie. Przyznaję, że lubiłem świadomość, że stąpam po tym samym świecie co moja Ukochana, ale przecież długo nie da się żyć z takim bagażem. Z każdym kolejnym dniem cierpienie powiększało się. Podwajało, a może nawet podnosiło do potęgi. W każdym razie teraz ból przeszywający każdą komórkę mego ciała, nie mógł być chyba większy. Takie miałem wrażenie. Choć jutrzejszy dzień zapewne uświadomi mi, że może by inaczej.
Gest Merkurego był taki dziwny. Miły? Nie wiem, nikt mnie tak nie pocieszał. A jednak pewnie kontakt był potrzebny, bo trochę uspokoiły się me myśli. Rozpogodziły i znów mogłem marzyć o Delilah. No, nie do końca. Kiedy Edward zauważył, że coś się dzieje, znów wszystko powróciło. Wiecie, dla mnie nawet jego niezrozumiałe i głupio brzmiące słowa były na wagę złota. Mną się nigdy nikt nie chciał zająć, przetrzymywali mnie głównie dla zysków. A jeżeli już kogoś interesowała moja mina, to było coś innego. Dlatego z niewypowiedzianą przyjemnością odkryłem, że jednak jest coś o czym lubię mówić. O mojej miłości do Słońca mego nędznego życia.
- Naprawdę mam się okłamywać, że będzie lepiej? Nie chcę nawet wybiegać myślami zbyt daleko, by nie zobaczyć szarej przyszłości - pokręciłem głową - Nic się nie dzieje, Merkury. To co mnie dręczy to tylko mój problem. Chciałbym, byś został powiernikiem mych myśli, ale niestety nie jestem jeszcze chyba gotów. - wycofałem się, by chwilkę później podjąć rozmowę - Ianelle nie będzie bardzo zła za koszulę? Jeżeli zajdzie potrzeba, możesz zrzucić całą winę na mnie. Mnie i tak już nic nie dobije
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Czw Lip 21, 2011 5:01 pm

Wiecie, co to jest intuicja? Nie, to babskie. Wiecie, co to przeczucie? Kiedy młodsza siostrzyczka siada przy okienku i nie chce gadać, a potem ma taką minę... specyficzną. I od razu, ty, starszy brat, wiesz o co chodzi. I pocieszasz, że kolega na pewno cię lubi, ale on jest jeszcze za mały i nie myśli o dziewczynkach jak o kandydatkach na żonę. Taką minę miał Lucek. I może to naginanie faktów. Może wychodzę na supermena, który wszystko wie, chociaż on to miał tylko supermoce i mięśnie. Ale coś mnie tknęło.
- Nie musisz się okłamywać. - wzruszyłem ramionami. Biedny Lucek. Straciłem rodzinę, to teraz on będzie moim młodszym bratem, chociaż jest w wieku Plutona. Ale z Theo gadać się nie da racjonalnie, nie wiem, zachowuje się jak jakby meteor miał mu zamiar zaraz spaść na głowę. Wcale człowieka nie słucha.
- Pierwszy krok, to wiedzieć jak ma na imię. Opowiedzieć o niej komuś to dopiero czwarty. - mrugnąłem do niego zabawnie. Serio, nie musi mi nic mówić. Ja wiem, że przyjdzie moment i Lucek sam pojawi się pod moimi drzwiami, żeby się zwierzyć. Albo nie pod moimi, może znajdzie sobie bardziej kompetentne. Chociaż nieskromnie powiem, że to JA zajmowałem się ośmiorgiem młodszego rodzeństwa. I może wam się wydawać, że to ludzie bez uczuć, ale kiedy mieli po dwanaście lat, to mieli ich aż za dużo. Przynajmniej niektórzy.
- Ukryję ją pod łóżkiem, mam identyczną, nikt nie zauważy. - bo wiecie, kiedyś wylałem na siebie jagodowego szejka. A potem mama była zła, więc następnym razem kupiłem sobie dwie identyczne koszulki i kiedy wpadłem w jagody nikt się nawet nie skapnął. Takie przyzwyczajenie.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Pią Lip 22, 2011 9:34 am

Mnie oczywiście nie mogło urazić porównanie do kobiety. Po pierwsze, nie czytałem w myślach mego przyjaciela, a nawet gdyby wypowiedział to na głos, pewnie nie zdążyłbym zająć się zaprzeczaniem i wyszłoby na to, że akceptuję jego zarzuty. I nie z mojej winy, wkrótce okazałoby się, że ktoś coś źle odebrał. Jednak trzeba wiedzieć, że mnie na prawdę nie interesowało nic, co nie było związane z mą Wybranką. Nawet to, że będą się ze mnie śmiać - niech się śmieją, dopóki ona nie przebije mnie włócznią szyderstwa, mogłem to znieść. Gorzej, jeżeli sama mnie uzna za kobietę - choć mam prawie stuprocentową pewność, że moja aparycja nie jest zwyczajowo uznawana za kobiecą.
Och, nie musiałem się okłamywać? Oczywiście, łatwo mówić tak komuś kto znalazł szczęście w miłości. Kto już miał rodzinę. I to nie tylko tą, którą sobie wybrał, ale też tą, w której się wychował. Cóż za szczęście miał Merkury! Jego rodzeństwo było doprawdy ciekawym, żona cudowną, a w drodze miał już dziecko. Ja zatrzymałem się w jakimś martwym punkcie, skąd nie ma nawet pobocznego przejścia do życia, które los zaoferował Merkuremu.
- Imię? Jej imię brzmi tysiącem słów, czuć w nim perfumę słodyczy i świeżości, sypie najdroższymi kamieniami, które ranią serca takich głupców, jak ja. Z ranka Jej imię przypomina pieśń syernią, w południe tętent galopujących koni - zwierząt arystokracji. Kiedy czesze swój złoty włos, Jej imię ogarnia cały świat, Ona staje się światem. I jest mym światem.- rozmarzyłem się. Mój wzrok wędrował już daleko, twarzy wykrzywiona bólem, na kilka chwil przybrała wyraz uwielbienia, czułem, jakbym mógł dosięgnąć teraz nieba i stamtąd móc całować jej stopy - O, ja naiwny, chciałbym by stała się mym życiem. Ale ona już ma swego Wybranka. Kocha się w nim całym swym cudnym Sercem. Więc zostaje mi tylko cierpienie - kolejna z przywar, które wrzucił mi do kołyski zły demon czyhający na mym karku
E tam koszula, ja tu zaraz zejdę.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Pią Lip 22, 2011 9:49 am

Westchnąłem. A może wcale nie będzie łatwiej, niż z Plutonem? Już myślałem, że gorzej być nie może. Jednakże, ja jestem twardy i dzielny, dlatego cierpliwie zniosę wszystko i wyswobodzę mego podopiecznego z mąk piekielnych. Haha, mąki piekielne... Łapiecie? Aż wyobraziłem sobie Lucka w spalonej mące, prawie parsknąłem śmiechem, ale się powstrzymałem, bo jestem dzielny. No.
- Jedną z cech jakich nie rozumiem u kobiet jest to, że czasem z kimś są, w rzeczywistości nic do niego nie czując. - zerknąłem na niego uważnie. Ja jestem wspaniały, tyle, że doskonale wiem, że mąk Wertera (...haha, znowu mąka!) nie powstrzymam, bo to by zburzyło tak epicką akcję dramatyczną, która wczoraj pozbawiła mnie mojej zadufanej samooceny. Czasem ja, Edward, mam wrażenie, że mam podwójną jaźń i siedzi tam taka jedna baba, która uprzykrza mi życie swoim gadaniem. I czasem mówi coś, czego ja bym w życiu nie powiedział. Nie zwracajcie na nią uwagi, ona jest, wiecie... nie całkiem... no.
Trochę musiałem strzelać w ciemno, bo niestety moim światem była Ianelle, znaczy, nie niestety, tylko w tej sytuacji niestety, bo nie wiem kto jest światem Lucka, a nie podejrzewam, żeby zrobił mi takie świństwo podkochując się w mojej ukochanej, przepraszam bardzo. Reasumując - nie wiem nadal o kogo chodzi. Za cholerę. Przepraszam za wyrażenie.
- Może nie jest tak źle, jak myślisz. - kolejny pesymista siejący defetyzm. Skąd ja znam takie słowa..? Nieważne. Nie myślmy o niej. Ona jest straszna. Na filmach pewnie walnęli by go w twarz i kazali ogarnąć, ale ja nie jestem tak brutalny i tak nie zrobię. Bo nie.
Nie schodź. Schodzenie zużywa więcej energii niż wchodzenie i bardziej łydki bolą.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Pią Lip 22, 2011 10:02 am

Jeszcze chwilę bezdźwięcznie artykułowałem słowa, które mogłyby opisać mą Boginię, kiedy nagle usłyszałem okropne oskarżenie. Nie mogłem przepuścić tego bokiem, bo już skończyły się w mym ułomnym słowniku porównania.
- Jak możesz! Czy myślisz, że ma luba mogłaby spędzać czas z kimś, kogo nie darzy uczuciem?! Przecież to oszczerstwo, oczerniające jej nienaganną postać. Ona nie mogłaby dopuścić się kłamstwa, jestem pewien. A udawanie uczuć nie mogłoby być takie autentyczne, nie. Jeżeli jednak miałbyś słuszność, czy to nie przepowiednia jeszcze większych mych cierpień. W wyobraźni ją poznaję, a wtedy ona jest dla mnie miła - zresztą, jak dla każdej istoty; ale jeżeli tak idealnie udaje miłość, czy nie zawahałaby się przed udawaniem uczuć względem mnie? Tylko głupiec mógłby zaprzeczyć. Kim jestem? Pyłkiem na jej drodze, a ona jest tak dobra, że nawet dla pyłka mogłaby wymyśleć uśmiech. O, pani mych uczuć, jakże wielkie cierpienie dla mnie szykujesz! - załamałem się totalnie. Jeżeli pan Pumpkin zamierzał wykopać mi dół i kopnąć, kiedy nie będę patrzył, udało mu się to świetnie. Z każdą chwilą przebywania z tym jakże doświadczonym młodzieńcem, mogłem jeszcze bardziej utwierdzić się w przekonaniu, że Sens mego życia ukatrupi mnie samym oddychaniem. Merkuremu musiałem wierzyć. A skoro sam mi uświadamiał, że niedługo umrę, co innego mi zostawało? Tylko zanim wyzionę ostatnie tchnienie... niech Ci będzie ma Panno wiadome, że kiedyś żył ktoś komuś tak bardzo złamałaś serce.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Pią Lip 22, 2011 10:17 am

Zatkało mnie. Nie wiedziałem, czy powinienem zrobić coś, co dzisiejsza młodzież określa mianem facepalm, walnąć głową w stolik, wkleić nowy status na twarzksiążce, czy może kupić różową żyletkę i dać w prezencie Saturnowi. Czułem się jak ten słup soli, albo posąg, któremu gołąb robi na głowę, jak rosół bez makaronu i tak dalej, i tak dalej.
- Lucek. - spojrzałem na niego groźnie. Niech on przestanie gadać teraz. Na końcu języka już miałem jakże oryginalne 'zamknij się', ale w porę przypomniałem sobie, że po pierwsze, to nie w moim stylu, a po drugie, nie wolno tak traktować osób zakochanych, bo jeszcze zejdą. Po schodach, albo i zjadą na poręczy i się zabiją, siłą wyrzutu przywalając w ścianę. Nie chcę być winny niczyjej śmierci. Ani nie będę fundował za NFZ, czy co to tu w Norwegii mają, bo zbieram pieniądze na założenie domu. Właściwie, na brak kasy nie narzekam, ale wiecie, lepiej mieć jakieś wytłumaczenie niż żadne.
- Czy ty chociaż próbowałeś z nią porozmawiać? Zaprosiłeś ją na ciasto? Zaproponowałeś, że zrobisz za nią kawę? Wnioskuję, że nie. - zauważyłem. - Ona nie jest pomnikiem przyrody, żebyś się na nią gapił i wzdychał. - przewróciłem oczami i uniosłem palec do góry, bo coś mi się wydawało, że Lucek chce przerwać. A teraz ja mówię.
- Jeżeli będziesz siedział i gadał, to się nie dziw, że nic nie wyjdzie, bo o kobietę, to trzeba się STARAĆ. Musisz pokazać, że warto, żeby się tobą zainteresowała. W tym wieku czasem bierze się zauroczenie za miłość, więc nawet jeśli ona myśli, że kocha tamtego, to nie wykluczam, abyś to ty został jej wybrankiem, o ile, rzecz jasna, się postarasz. - zabrzmiałem mądrze.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Pią Lip 22, 2011 12:06 pm

Dzisiejsza młodzież zasadniczo nie ma chyba takich problemów, jakie miewam ja. Wydaje się, jakbym był odosobnioną jednostką, zostawioną samemu sobie ze swoim cierpieniem. Wspierający mnie Merkury nie mógł zrozumieć ogromu sprawy. Szczęściarz. Nie chciałem słuchać jego słów, nie zareagowałem nawet, gdy zwrócił się prosto do mnie. Ale z każdym jego kolejnym słowem zaczynałem pojmować, z jakim mądrym człowiekiem mam do czynienia. A jak to jest w mądrości ludzi wykształconych, nie pojmują oni prawdziwych uczuć. Potęga tej abstrakcji jest nie do ogarnięcia przez ich ułożone umysły. Zaprosić na ciasto? Ja nawet jajecznicy zrobić nie jestem w stanie. Ale to nic, dla Niej nauczyłbym się nawet piec najwyśmienitszą szarlotkę. Może nie jest pomnikiem przyrody, ale czy obok tego cuda można przejść obojętnie? Wolałbym się zachwycać nią godzinami, niż splamić jej obecność durnym słowem z moich ust. Chciałem zaprzeczyć stanowczo jego pomysłowi, że podziwianie jej nie ma sensu, ale nie mogłem przerywać Merkuremu.
- O, Merkury, nawet nie wiesz, jak bardzo sobie szkodzisz podburzając me serce do działania! Jeżeli nie przez pewność mojej porażki, to przez Twe nieszczęście gotów byłbym zaniechać prób. Ale przecież to nie może być złe, jeżeli sam mówisz co mam robić- obłąkanym wzrokiem powędrowałem do góry, zapominając, że moje słowa mówię na głos, a Merkury mnie słucha.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Pią Lip 22, 2011 12:58 pm

To jest mocno denerwujące, kiedy ciągle mnie zatyka. Jak, kurczaki, zlew u tamtej baby w kuchni. Bo co za idioci wyciągają ciągle tą śmieszną zatyczkę i jeszcze do tego płukają naczynia bez miski? No właśnie. Są tacy, i dlatego trzeba było ładnie się uśmiechać i modlić o powrót mamy, zasłaniając przed gośćmi zapchany zlew i litry wody w środku. Że nie wspomnę o niemożliwości umycia czegokolwiek. A mama przyjechała, odetkała swą tajemną mocą i tyle. Pfff.
- Jakie moje nieszczęście? - zainteresowałem się nagle. No, wcześniej też byłem bardzo zainteresowany tym, co Lucek mówił, ale właśnie mnie zainteresowało do cna, znaczy do końca. Przebywanie z ludźmi zakochanymi źle wpływa na słownik ziomka, joł.
- Rozumiem, że masz zamiar do końca życia usychać z miłości i nawet nie ruszyć palcem, by coś z tym zrobić? - niedowierzałem własnym słowom, ale chyba muszę zacząć wierzyć. Kurde, drugi Pluton. Jakbym tamtego słyszał. Bo widział nie, trochę się różnią. Czysta beznadzieja, pesymizm, defetyzm, smutek, depresja, brak jakichkolwiek oznak umiejętności życia. Żucia. Na jedno wychodzi. Odchrząknąłem cicho.
- Myślałem, że jesteś zakochany. Ale to raczej nic takiego, skoro nic nie robisz. NIC. - jeszcze zanim skończyłem myśl, zrozumiałem, że to nie jest dobry sposób. Ale cóż, powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Najwyżej mnie Lucek znienawidzi, ale mam plan na najbliższe tygodnie - połączyć go z jego ukochaną. A, i ożenić się. To też jest ważne. Ważniejsze. Chyba.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Pią Lip 22, 2011 1:34 pm

Zwróciłem na niego nagle bardzo oświecony wzrok. Jakbym dojrzał obmycia z zamyślenia i nagle zapomniał, że mam zdychać. Edward nie wiedział oczywiście dlaczego swoją dobrą wolą niesienia mi pomocy, sam sobie zaszkodzi. Miałem zostać przyczyną rozłamu w rodzinie, jak wiele grzechów jeszcze popełnię?
- Nie chciałbym stawać na drodze rodzinie, czy to nie oczywiste? - zapytałem, jakby to on się urwał z księżyca i pierdolił od godziny o jakiś kwiatkach wychodzących spod pach jego żony. - Pomagając mi, musiałbyś zerwać dobre stosunki z bratem. Nie chcę tego, wolę już siedzieć cicho - powiedziałem mądrze. A kiedy chłopak okropnie mnie zranił stwierdzając, że to co czuję to NIC i już otwierałem usta, by się sprzeciwić, zza roku wyszła sucha kobieta - władczyni tego miejsca. Zmierzyła nas zimnym spojrzeniem i zwróciła uwagę, iż znajdujemy się w czytelni, a co za tym idzie niepowinno się tu rozmawiać. Zagryzłem wargi. Nie patrzyłem na kobietę, ale na Merkurego. Może miał i rację. Ale co mi po takiej radzie "zrób coś"? Nic.
- Wybacz, ale nie dziwię się, że nie rozumiesz ogromu mych uczuć - stwierdziłem. Zdesperowany ciężarem cierpienia stałem się niemiły? Będę żałował tych słów jeszcze przez kilka kolejnych dni. Sięgnąłem po swoją teczkę i wrzuciłem tam kałamarz, chcąc iść sobie stąd.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Merkury Pią Lip 22, 2011 1:48 pm

Naprawdę, dość już tego. Marysia kategorycznie zabrania zatykać Merkurego, bo on jest wrażliwy, nieśmiały, etcetera, a ten tu Lucek spowoduje u niego czkawkę. No.
Wracając. Znowu mnie zatkało. Tym razem porównanie będzie dobre z tym czymś nad naszym mini wodospadem. Cudowni sąsiedzi nie mają magicznego kosza na śmieci i właśnie dlatego resztki z obiadu i nie tylko lądują u nas w strumyku. A potem się zapycha. Dobra, wcale się nie zapycha, ale ostatnio z nudów zbierałam te durne śmieci i ja dziękuję, nigdy więcej tego błędu nie popełnię. A szczególnie, jak się skończą te prawie-powodzie u nas. Ale worki z piaskiem mamy, na wszelki wypadek.
- Lucek, chyba wojny o Helenę nie odstawicie. A zdrowa rywalizacja o dziewczynę nie jest niczym złym. - przejechałem szybko listę mojego rodzeństwa, wykreśliłem dziewczęta i zastanawiałem się, nad związkami reszty. O cholera, Neptun? Reszta jakoś się nie afiszowała. No dobra, trudno.
Zerknąłem na złą-panią-stąd, i zrobiłem minę 'janicnierobię', by zerwać się z krzesła. Trochę zbyt głośno.
- Jutro masz siedzieć cały dzień w kuchni, a jak ona przyjdzie, zrobisz jej herbatę. Albo kawę, co tam będzie chciała. A potem napiszesz mi sms-a, okej? Albo lepiej, przyjdź. - szepnąłem do niego konspiracyjnie.
I już mnie nie było. Gdzieś tam zwiałem, zupełnie ignorując plamę na podłodze. Na szczęścia zła-pani-stąd jeszcze jej nie zauważyła.

[gdzieś]
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Maurycy Sro Lip 27, 2011 10:22 am

Załamka. Merkury kazał mi coś zrobić, coś na co nigdy się nie odważę.
Dlatego postanowiłem, że nie będę wychodził z pokoju przez kolejny rok.
I uciekłem.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Meredith Nie Paź 30, 2011 5:21 pm

[ nie mam pojęcia skąd ]

Idąc do czytelni rozmyślałam, jaką piękną dzisiaj mamy pogodę. Bo niestety nikt temu nie mógł zaprzeczyć. Z chęcią bym się wybrała na spacer wśród parkowych alejek, lecz niestety, w tej chwili byłam bardzo zaabsorbowana jedną książką, którą wczoraj znalazłam w bibliotece. A mogłam spełniać tylko jedna przyjemność na raz, bo na podwórku w taki ładny dzień było dość głośno, a ja nie lubiłam gdy mi ktoś przeszkadzał w tej czynności. Nie to, żebym była zła, bo każdy może robić to co chce i w końcu cała rezydencja zamknie się w podziemiach siedząc cicho jak mysz pod miotłą, abym mogła przeczytać książkę. Po to była czytelnia. Tutaj, w Rezydencji, każdy mógł znaleźć swoje miejsce i za to właściwie ją lubiłam, ale wracajmy do lektury, która byłam tak zafascynowana, ale niestety nie mogłam jej wczoraj dokączyć wczoraj, bo zrobiło się ciemno, a ja nie miałam w zwyczaju czytać w słabym świetle, więc poszłam spać. A teraz szybko ruszyłam do czytelni z jeszcze paroma książkami w rękach, bo oczywiście nie mogłam sobie odpuścić zajścia do biblioteki kiedy byłam tak blisko niej. Oczywiście, jak szłam to musiałam na kogoś wpaść. Jak zwykle ukazałam jaka jestem niezdarna i jak cały czas bujam w obłokach. Nie mogłam też się nie zaczerwienić na twarzy.
- Przeprasza - Odpowiedziałam od razu speszonym i cichy głosem schylając się, aby podnieść wszystko co mi upadło. Przy tym bardzo uważałam, aby moja sukienka sięgająca kolan za bardzo mi się nie podwinęła, co na szczęście się nie zdarzyło. Wtedy to dopiero bym się zapadła pod ziemię.
- Naprawdę bardzo przepraszam - Mruknęłam jeszcze raz cała zarumieniona podnosząc się z podłogi. Niezgrabnym ruchem otrzepałam kolana i uśmiechnęłam się leciutko i przepraszająco. Zadziwiające było to, że kojarzyłam tego chłopaka. Widziałam go tutaj już nie raz. I w bibliotece też. Nie wiedzieć czemu czasem jak czytałam to zerkałam na niego katem oka. Przypominając sobie to wydarzenie zarumieniłam się jeszcze bardziej, wiec spuściłam głowę i wgapiłam się w swoje buty. Czemu stałam jak wryta i nie uciekałam, chociaż miałam taka dobra okazję?
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Ethan Nie Paź 30, 2011 6:16 pm

/od Angie


Byłem nieco niepocieszony tym, jak Angie była obojętna na mój urok osobisty. Wiecie, ja nie mogę powiedzieć, bym był jakiś przeciętny - no i pewnie Angie też tego nie mogła powiedzieć. Ale ona nie wysyłała mi żadnych sygnałów, bym jakoś na nią działał. Jestem osobą, która ogarnia kiedy ma szansę - no, dużo przypadków, i kiedy jej nie ma - mało przypadków. A jak nie mam szans, to mnie dobijają jakieś dziwne myśli. Że może miałem na głowie spleśniałego banana?
Ale ok, długo mnie to nie nękało. Po kolacji już nie byłem niepocieszony.
A dziś? Dziś rano miałem jakieś zajęcia, potem stwierdziłem, że mam zbyt ciekawą książkę do przeczytania, by iść do miasta ze znajomymi. Pomijam fakt, że ja ich nawet specjalnie nie lubiłem. Nie będę ich oczerniać, póki uważają mnie za najzajebistrzego nowego kolegę. Zacznę za jakiś tydzień.
I, śmieszna historia, poszedłem sobie zapalić, a tam moja opiekunka. Powiedziała mi, że ogólnie nie tolerują tu palenia, ale potem poprosiła mnie o ogień. Dałem jej, pogadaliśmy, nawet odniosłem wrażenie że mam szansę i poszedłem czytać.
Ale potem ktoś na mnie wpadł. To że to była chuda i mała osóbka, wcale nie przeszkodziło w tym, bym nie poczuł. Poczułem to wyraźnie. Cofnąłem się, ale nawet nie zdążyłem ogarnąć kto mnie bije, bo ta mała i chuda osóbka już klęczała. No, szybko zaczyna. Te jej złote włoski skojarzyłem jedynie z włosami Venus, ale nie byłem pewien czy mogłem wierzyć, że mam takie wielkie szczęście. Nie miałem, jak się zaraz okazało. Uśmiechnąłem się do dziewczynki.
- Spoko, nie stało się nic wielkiego. Tylko wielki siniak, może przeżyję. Pomóc ci? - zaproponowałem, bo czasem mogę pomóc. - Co tam masz za cudo?
Odnośnie książki. Bo cycków nie dostrzegłem narazie.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Meredith Nie Paź 30, 2011 7:46 pm

Dlaczego nie uciekałam? Dlaczego nie uciekałam?! Chociaż tak bardzo chciałam uciec, dalej stałam jak wryta. Nie wiem czym to było spowodowane. Nieważne. Stałam i patrzyłam się na niego jak jakaś głupia. Od razu musiał mnie wziąć za jakąś głupią idiotkę. Nie umie chodzić, czyta jakieś strasznie nudne książki i jeszcze nie potrafi się odezwać. Gdy tylko pomyślałam, jakie musiałam wywrzeć na nim wrażenie od razu łzy napłynęły mi do oczu. Często płakałam. A gdy myślałam, co dany człowiek musiał o mnie pomyśleć (i czego nie powiedział, tylko ze względu na grzeczność i to jeszcze twierdząc, że lepiej takiej nie dobijać, bo wszyscy jej tak pewnie mówią) to od razu mi się zbierają na płacz. Bo naprawdę chciałabym być bardziej otwarta na ludzi. i mniej taka niezdarna. Chciałam. Ale nie potrafiłam. Moja ostatnie staranie się spełzło an niczym. Matt się nie odzywał, a ja nie zmierzałam mu się naprzykrzać. Jego wybór, może po prostu mnie nie polubił? Jak wszyscy inni odpowiedziałam sama sobie. Zamrugałam szybko kilka razy, aby łzy nagle nie pociekły mi po policzkach.
- Jeszcze raz przepraszam - Powiedziałam cicho, gdy tylko usłyszałam o tym siniaku, podnosząc lekko głowę, aby na niego spojrzeć. Zrobiło mi się przykro, że go zraniłam, ponieważ nie chciałam aby z mojej winy komukolwiek się coś stało. Chciałam jeszcze coś powiedzieć, aby wynagrodzić mu to, że zrobiłam mu krzywdę, ale po krótkim zastanowieniu doszłam do wniosku, że to najgorszy pomysł, jaki przyszedł mi do głowy tego dnia.
- Nie, bardzo dziękuję, już nic mi nie jest - Odpowiedziałam na jego propozycje pomocy po raz kolejny uśmiechając się lekko. Był bardzo miły, chociaż nie powinien po tym jak się zachowałam, ale nie lubiłam gdy ktoś mi pomagał. Już się przyzwyczaiłam, że zawsze sama sobie radzę.
- Och - Zdziwiłam się jego zainteresowaniem moimi książkami - To nic takiego - Powiedziałam wręczając mu tą którą czytałam. (Oczywiście to jest jakaś mega mądra książka, o jakimś mega mądrym tytule. Musisz sama wymyślić, bo Pokemon takowych nie czyta. Sory.)
- Tak w ogóle, to nazywam się Meredith - Dodałam jeszcze speszona. Nie wypadało się nie przedstawić, to byłoby niegrzeczne.
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Ethan Nie Paź 30, 2011 8:24 pm

Dziewczynka, która zrobiła mi kuku, wbrew moim oczekiwaniom, okazała się być ładna. Wystarczyło rzucić okiem, by ocenić, że nadawała się do zaliczenia w rubrykę „ładna”. Ale ładne dziewczęta dzielą się na wiele podgrup. Tą podrzuciłem pod ciche - oczywiste chyba dla wszystkich, i przerażające - a to dlatego bo spojrzałem w jej oczy i ujrzałem tam coś, czego nie lubię bardzo. Mokre oczy miała moja ładna blondyneczka. Z niepokojem uciekłem wzrokiem, szukając winnych gdzieś wokół jej głowy. Może ktoś jednak przemówi wreszcie kobietom do rozumu i powie im, że płakanie to głupie marnowanie czasu. Potem muszą spędzić godzinę, zanim się ogarną. A mogłyby ten czas poświęcić na całowanie mnie.
-Hej, nie wyglądasz, jakby wszystko było okej. - zauważyłem, racząc ją swoim pocieszycielskim spojrzeniem i uśmieszkiem. Czarującym. -Powiedz to jeszcze raz, z przekonaniem. I uśmiechem. Nie dam ci spokoju, póki się nie uśmiechniesz- zajrzałem niżej, bo Meredith wciąż spuszczała spojrzenie, jakby się bała że na mojej wysokości coś jej grozi. A, ja. No racja.
-Witaj Meredith, nazywam się Itan i będę ci dziś towarzyszył... w drodze do stolika- rzuciłem rozbawiony. Stolik stał jakieś dwa metry dalej?
Przyjąłem książkę i rzuciłem spojrzeniem na dziewczynę. Z niemałym rozbawieniem zauważyłem, że znów nie chce na mnie patrzeć. Kurcze, muszę być dziś okropnie przystojny. Potem poświęciłem już całą uwagę na książce. Była dość obszerna, jej okładka nie zdradzała tytułu. Przesunąłem palcami po skórze naciągniętej na grzbiet i otworzyłem książkę.
Ten właśnie moment przesądza, czy jesteśmy w stanie zainteresować się książką, czy będziemy ją szanować. Jeżeli tego dnia w którym otwieramy po raz pierwszy książkę, naszą głową zawładną inne myśli, nie będziemy już umieli należycie oddać się histori, którą chce nam opowiedzieć książka. Dlatego ja odrazu siadałem i czytałem całość.
-James Joyce, Ulisses- przeczytałem wykaligrafowane wyrazy, pokiwałem głową z uznaniem, zmaknąłem książkę. Dopiero wtedy skomentowałem. Jakbym bał się, żeby nie obrazić książki. -Nudy. Schiza, która chce cię przekabacić na swoją stronę. Ale to regularny podręcznik do psychologii. Mnie wciągnęło, bo bądź co bądź nieco intrygujące. Lecz nuda. Meredith? A gdzie opowieści o miłości, trochę klimatu romantyczności, albo chociaż przygoda? Po co się dołujesz takimi nudami?- uniosłem książkę, by pokazać, że tak TO uważam za nudę. Najpewniej wcale tak nie było. Tyle, że ja często kłamię. Czasem jedynie po to, by wzbudzić jakieś emocje w drugiej osobie.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Meredith Nie Paź 30, 2011 9:23 pm

Och, och, och, zauważył. Nie lubiłam jak ktoś widział jak płacze, bo zaraz próbowali mnie pocieszać i mówić, żebym nie płakała. Nie to, żebym miała im to za złe, co to, to nie! Nawet byłam im wdzięczna za to, że się o mnie martwią. Ale jak mam nie płakać, kiedy łzy same mi lecą? Nie potrafię przestać, jak już zacznę. Wtedy wszystkie emocje wypływają ze mnie wraz z tymi łzami, i płacze, i płacze. Co najmniej dziesięć minut. A później jeszcze płacze, bp płacze, bo nie potrafię zapanować nad swoimi emocjami, bo inni widza jak płaczę, bo mi współczują. Bo późnej nigdy nie zapomną, jak płakałam nad zwykłą błahostką i będą wiedzieli jaka jestem słaba i emocjonalna. Że nie warto ze mną rozmawiać, bo tylko zażartują, a ja już płaczę. Kolejny raz zamrugałam kilka razy, ale tym razem nie udało mi się i parę łez popłynęło mi po policzkach. Szybko wytarłam je rękawem sweterka.
- Nic mi nie jest - Odpowiedziałam szybko podnosząc głowę, ale dalej nie patrząc na niego tylko błądząc wzrokiem gdzieś na około - Ja tylko... Nic mi nie jest, naprawdę - Starałam się go zapewnić. Jednocześnie był bardzo miły tym, co powiedział, ale chyba wolałabym, aby to zignorował. Sama już nie wiedziałam czego chciałam. po prostu to, że ludzie byli dla mnie mili mnie po prostu dziwiło. Nie byłam do tego aż tak bardzo przyzwyczajona i zawsze gdy ktoś się w stosunku do mnie tak zachowywał, byłam po prostu speszona i potrzebowałam czasu, aby się z tym oswoić.
- Nic mi nie jest - Odpowiedziałam jeszcze raz spełniając jego prośbę i uśmiechając się dość szeroko jak na mnie. Było to nawet w jakiejś części szczere, prawie w ogóle nie sztuczne. A przynajmniej miałam nadzieję, że nie było widać tej sztuczności.
Na jego uwagę nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się rozbawiona, tylko tym razem całkowicie szczerze. Usiadłam przy stoliku i czekałam na jego reakcję w związku z tytułem książki. Nie wiem czego oczekiwałam, ale i tak się speszyłam po tym jak wygłosił swoja opinię o tym co czytałam. Pomimo tego jak się zachowałam to i tak sądziłam, że to dobrze, że ma własne zdanie. Że w ogóle to dobrze, że czyta książki i ma prawo do tego, aby myśleć inaczej niż ja. Niestety, tak już ze mną było, że moje poglądy nie pokrywały się z moimi zachowaniami, chociaż tak nie powinno być.
- Mi tam się podoba - powiedziałam cicho, jakby się obawiając, że to on będzie miał wiele przeciwko mojej opinii - Romanse czytam tylko czasami. A książki przygodowe jeszcze rzadziej. Lubię takie książki - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie zamierzałam kłamać i mówić co innego, aby mu się przypodobać.
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Ethan Pon Paź 31, 2011 10:13 am

Zauważyłem, ale bynajmniej nie chciałem zadręczać się próbami pocieszania, albo dociekania powodów jej smutków. Przechodziłem ponad powodami, a pocieszanie w moim przypadku polegało na skierowaniu emocji towarzyszki na coś w wiele bardziej interesującego. Jak ja.
Dlatego, zamiast klepać ją po pleckach - klepać to sobie można dziadka jak się zakrztusi - prezentowałem jej swój czarujący uśmiech i spojrzenie, które miało wydźwięk całkiem niewinnego. Ale właśnie takie miało być- niewymuszone, ale na tyle romantyczne, by mogło zaczarować i otumanić dziewczynkę. Taki byłem, nikt mi nie odbierze moich ślicznych oczek i uśmieszku aniołka.
- No i cudnie. O wiele ładniej ci w uśmiechu. - blablabla, czasem mnie bolało to, że musiałem tak bardzo się starać by nie walnąć jakiegoś chamskiego tekstu. Meredith była oczywiście zbyt delikatna, bym teraz zmienił front. Nie chciałem mieć w niej narazie wroga.
- No to oddaję - podsunąłem jej książkę, ale nie siadłem narazie obok, bo nie wiem, może wcale nie chce tu siadać? Albo ona nie chce? Nie, żebym mógł się tym przejąć. Może trochę, że tak mnie nie pragnie, jak powinna. Ale trudno. - Miłej lektury.
I cisza. Wtedy, kiedy miałem już iść, przypomniałem sobie słowa Jackie. W sumie, nie pomogłem jej jeszcze nijak w naszej imprezie. Niechciałbym, żeby na początku wywaliła z jakimiś wątami. Już lepiej, żeby dalej miała mnie za uczynnego i dobrego.
-Meredith?- wyjątkowo przypasował mi dźwięk jej imienia, choć wciąż się myliłem z Mathilde. I wciąż przy wymawianiu musiałem prosić o jej nieme potwiedzenie, że dobre imię. Oparłem się o krzesło na którym siedziała i przychyliłem, by powiedzieć ciszej: w końcu to biblioteka.-Mam pomysł, jak cię rozweselić. Dziś wieczorem organizujemy imprezę na plaży, możesz wpaść, rozerwać się, zabawić - zaproponowałem

//sorka, że taki chujowy
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Meredith Pon Paź 31, 2011 11:55 am

Jakby mnie choćby tylko niechcący dotknął to na pewno bym uciekła. Słowa to były słowa, można było zakryć uszy, aby ich nie słyszeć, powiedzieć aby przestał mówić, można było się nimi nie przejmować. A czyny to było kompletnie co innego. Bałam się kontaktu fizycznego z kimkolwiek. Była to dla mnie najgorsza rzecz na świecie. Do słów już powoli się przyzwyczaiłam, krótka wymiana zdań nie budziła we mnie takiego przerażenia jak wcześniej, ale dotyk... Nawet nie potrafiłam wyjaśnić czym on tak naprawdę dla mnie był. Po prostu go unikałam.
popatrzyłam na niego i to chyba nie bł dobry pomysł. Nie to żeby było w nim coś złego. Właśnie wręcz przeciwnie, nikt nie mógł powiedzieć, że nie jest przystojny. Niestety, to było dla mnie na niekorzyść. Nie mogłam patrzeć na jego uśmiech i oczy dłużej niż parę sekund, więc po krótkiej chwili speszona, że pewnie sobie pomyślał iż się na niego nachalnie gapię zaczęłam błądzić wzrokiem gdzieś na około.
- Dziękuję - Powiedziałam uprzejmie spuszczając kolejny raz głowę i wgapiając się w stolik. Oczywiście musiałam się zarumienić co chciałam ukryć pod włosami. Niestety nie mogłam długo trwać w takiej pozycji, bo musiałam z powrotem podnieść głowę. Przysunęłam do siebie książkę i spoglądałam na niego gdy mówił. Wraz z kolejnymi słowami coraz bardziej się peszyłam z powrotem rumienić wpłynął na moja twarz. Tym razem nie spuściłam głowy, bo on nie mógł tego nie zauważyć, wiec też nie dało się tego ukryć. To jak do mnie mówił było bardzo przyjemne, a jednocześnie przerażające. Szczególnie gdy wypowiadał moje imię.
- Och - Powiedziałam tylko zdziwiona - Wybacz, ale ja raczej nie uczęszczam na takiego typu imprezy - Odpowiedziałam powoli starając się dobrze dobierając słowa - To nie jest raczej coś dla mnie - W myślach dodałam jeszcze, ze pewnie nie byłabym tam mile widziana, ale i tak zrobiło mi się bardzo miło, kiedy mi to zaproponował.
Meredith
Meredith
~ * ~


Powrót do góry Go down

Czytelnia - Page 2 Empty Re: Czytelnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach